Miałem podobnie, tylko że 1 raz skakałem z AN-2 potem ze śmigłowca i AN-26 ((Służyłem w K.Spec. 1985-87)). W samolocie miałem miękkie nogi za strachu, ale też pomyślałem "raz kozie śmierć". Po wyskoczeniu nie umiałem jeszcze ustabilizować spadania. Migała mi przed oczami raz ziemia, raz samolot, raz chmury. Z emocji zapomniałem liczyć 121,122, 123. i zapomniałem o uchwycie. Dopiero po chwili błysnęła mi w głowie myśl "Kurwa! Uchwyt! Gdzie jest uchwyt?" Zapomniałem nawet gdzie jest - ale jaja! W końcu znalazłem i wytargałem go. Szarpnięcie uprzęży i zawisłem w miejscu. Oczywiście zacząłem się drzeć z radości że żyję, z emocji i pod wpływem najpiękniejszego widoku w życiu. Ale po chwili "rosnąca" ziemia przypomniała mi o przygotowaniu się do lądowania. Nogi razem i obrót w kierunku wiatru. Jebnięcie o ziemię i po sprawie. BOMBA !! Zerwałem się, zgasiłem czaszę i zawołałem: "Jeszcze raz!!"
Ja swoje dwa pierwsze skoki oddałem jeszcze za komuny na takim 2 tyg. szkoleniu przed poborem w Krośnie nad Wisłoką z AN24 z 800m na line.Najbardziej utkwił mi drugi skok pierwszy to tak jakoś odruchowo bez specjalnego zastanawiania się a drugi to już tak bardziej świadomie to taki lekki lęk się pojawiał.W skokach najbardziej dla mnie była ta niesamowita cisza w czasie spadania i pod koniec te nagłe przybliżanie się ziemi Pozdrawiam
Pierwszy skok i dwa kolejne oddałem w wieku 18 lat na spadochronowym obozie przysposobienia obronnego na lotnisku Muchowiec w Katowicach . Najbardziej z niego pamiętam ból w okolicy przyrodzenia od naciskającej uprzęży w której bałem się poprawić aby nie wypaść / ha ha / . Kolejny czwarty skok także z AN 26 oddałem już w desancie / 5 DAM Wola Justowska / na wiosnę 1983 na lotnisku Pobiednik i ponieważ miałem 3 lata przerwy w skakaniu to trochę się znowu bałem . W wojsku zaliczyłem 15 skoków , potem jako elew i podoficer baterii szkolnej , skakałem jeszcze kilka razy z AN2 na Pobiedniku i Szymanach oraz ok. 10 razy z AN26 bojowe na Pustynię Błedowską / w tym nocne /oraz dwa albo trzy na poligon Muszaki na Mazurach , jeden po załadunku na Balicach a kolejne z Szyman . Piekne wspomnienia pozostały chociaż upłynęło od ostatniego skoku ponad 35 lat . A film z desantowania z AN26 fajny i działa na wyobraźnię . Pozdrawiam rezerwistów 6 PDPD i naszych następców z Brygady .
Witam Panie Michale... Przez przypadek trafiłem na ten kanał oglądając tematykę noży, przyjemnie się słucha i ogląda Pana filmy duży szacun zasubskrybowalem i lykam jak pelikan śliwkę:-)
Witam, z zapartym tchem słuchałem opowieści o pierwszym Twoim skoku bo pamiętam swój i wiem że emocje są wyjątkowe. Opisywałeś stan w którym jest Ci wszystko jedno, bardzo podobnie to pamiętam, przypominam sobie gdy stałem przy otwartych drzwiach AN2 gdy padła komenda wyrzucającego „SKOK!!” i koleś przede mną zniknął w dziurze w którą teraz ja miałem wpaść. Ja nie skakałem w desancie a w Aeroklubie Gliwickim nie pamiętam dokładnie ale to było koło 1992r. Miałem ten zaszczyt że tragicznie zmarły Artur Kuchta, mistrz Polski był moim instruktorem. Nie skakałem pierwszych skoków ze stabilizatorem jak Ty a po prostu na linę która natychmiast po skoku otwierała spadochron, potem na automacie ustawionym na… nie pamiętam 3 lub 5 sekund a potem skoki swobodne z automatem ustawionym ciśnieniowo na otwarcie na chyba 400 m. „Bardzo pocieszające” było to jak taki pierdolony automat próbował otwierać spadochron gdy szedłem z bambetlami na start, czyli już po skoku. Oczywiście urządzenie to miało za zadanie otwierać spadochron awaryjnie w sytuacji gdy skoczek np. stracił przytomność. Cóż… sytuacja ta dawała do myślenia i był to taki malutki kop w dupę, żeby się spinać i przypadkiem !!! nie tracić przytomności podczas skoku bo automat może nie zadziałać. Pamiętam że przy pierwszym skoku byłem wręcz naćpany adrenaliną, wobec tego nie mogę powiedzieć że srałem w porty, bardziej byłem skupiony na samym skoku, choć by nie wiem co się działo, nawet gdybym miał się zabić to skoczę i nie spękam… dokładnie to pamiętam. Tak że bardzo podobne wrażenia do Twoich z tym że podczas samego skoku nie towarzyszył mi skrajnie silny strach… raczej skrajnia adrenalina. Po wyskoczeniu z samolotu poczułem silny podmuch w lewo, wyskoczyłem z boku samolotu więc to normalne, zaskoczyło mnie to tylko w pierwszych skokach, potem tego nie zauważałem. Prawdę pisząc reszty pierwszego skoku nie pamiętam, nie to że film mi się urwał ale z biegiem lat wspomnienia się zatarły. Chyba lepiej pamiętam swój ostatni skok niż pierwszy. Ale wracając do strachu w pierwszym skoku, zdecydowanie większy był w drugim. Wie się już czego można się spodziewać i człowiek po prostu więcej myśli i zaczyna srać w porty. Analizujesz wtedy składanie spadochronu, myślisz o sytuacjach które opowiadano na szkoleniu, że wysoko i że co będzie jak już będziesz wiedział że nie zdążysz otworzyć zapasu, bałem się strachu przed śmiercią w tych ostatnich sekundach spadania przed uderzeniem w ziemię. Tak że zdecydowanie pierwszy nie był taki bardzo straszny jak kilka następnych. Potem to się już robi rutyna, ufasz sprzętowi i wierzysz że będzie ok. Ale zawsze, przynajmniej u mnie był strach, nigdy nie miałem żadnej sytuacji awaryjnej, bałem się tego że mógłbym spanikować gdy coś nawali. Pozdrawiam
Widzę Michale że już glauberycika miałeś . Ja miałem AKMS a później KM PK . 1WBP Wesoła . 13 Kompania Rozpoznania . Było super . I nie żałuję ani jednego dnia . Pozdrawiam Serdecznie .
Ja skakałem cywilnie w Aeroklubie. Ujmę to tak, takiej mieszanki strachu,adrenaliny i radości nie daje nic. Skakałem z JAK-12 ( to taki maly 4 osobowy samolocik) z którego skaczę się ze stopnia (trzeba wyjsc na "Zewnątrz") leci się "razem z samolotem" na tym stopniu. I czeka się na komendę instruktora wyrzucającego.
Skakałem z Antka dawno temu cywilnie, nigdy w tandemie. Mogę potwierdzić to co piszą inni komentatorzy. Takiego naćpania adrenaliną jak przy pierwszym skoku nie miałem nigdy. Od opuszczenia linii odprawy adrenalina zjada cały strach, jest tylko automatyka działań. Dopiero w momencie otwarcia czaszy i nastania nieziemskiej ciszy adrenalina wyłącza się i człowiek czuje jakby... jakby był w niebie. Ekstaza. Również, jak u Chmiela - drugi skok był najgorszy i omal nie skończył się tragicznie. Poza tym OK. Jeśli ktoś się zastanawia, czy zapisać się do aeroklubu na kurs żeby poskakać amatorsko - nie ma nad czym się zastanawiać bo drugiego takiego doświadczenia w życiu mieć nie będziecie.
Widzę podobną historię do mojej, pierwszy skok z 1200m na line z AN2. U mnie tak się złożyło,że poleciałem jako pierwszy zrzut i wagowo jako pierwszy z samolotu. Wszystko było ok dopóki nie otworzyli drzwi, ten huk,świst i zatykające się uszy sprawiły,że zacząłem odczuwać strach ten pierwotny. Do tego wszystkiego doszło jeszcze to,że ważyłem wtedy 110kg i 198cm wzrostu, nastraszyli mnie,że spadochron ma udźwig do 100kg i bardziej niż lądowania i tego czy w ogóle mój spadochron się otworzy bałem
dokładnie jak by to ja opowiadał, tak samo się czułem. drugi skok był przerażający...wiadomo już co może się stać.pozdrawiam, ps. służyłem w 56ks szczecin w 1993 r.
Witam. Mój ojciec na początku lat 80 (mnie jeszcze nie było na świecie) służył w VDV. Mówił, że tam nie było takich co nie skakali, nie było takiej opcji, że pokażesz kciuk w dół. Szczególnie , że wojna w Afganistanie w pełni szła. Utkwiła mi w pamięci jedna historia: Alarm bojowy w nocy. Wszystko pełną parą. Pobieranie broni, wyposażenia, częściowo amunicji. lotnisko i do samolotów (przedtem spadochrony oczywiście - przecież nie skakali ze 100m :-) ). Lecą, lecą, lecą.
Niektórzy zaczeli się modlić, no w każdym razie atmosfera jakby na wojnę do Afganu lecieli. Takie czasy były, że nik się nie pytał czy chcesz. Dowódca otweira jedną z kopert zgodnie z sygnałem jaki dostał po radiu, zapaliło się światełko i otworzył się właz. Jak chłopaki zobaczyli, że nie ma gór o mało się nie posrali ze szczęścia. Jak się później okazało: trenikg psychiczny + wylatać paliwo trzeba było. Skończyło się na marszu do koszar.
Witam.swój pierwszy skok wykonałem w 1980r, mając 17 lat, w Aeroklubie, z samolotu PZL 104 GAWRON,jest to o tyle trudniejszy skok,że trzeba wyjść na zewnątrz samolotu, na stopień, i dopiero na komende , z tego stopnia zeskoczyć.byłem podobnie jak i Ty b. wydygany, choć przyznam,że drugi był pod tym względem trudniejszy.No ale w sumie udało mi sie wykonać 538 skoków, w tym jeden ratowniczy, z różnych wysokosci[najw.4700],RW, akr. indyw., celnosc, noc, itd-nie skacze już 24 lata-Pozdrawiam Karol
18BDS bodajże sierpień 96' AN-2 Lipowa i AN26 Pustynia...dobre czasy na Lipowej trochę wisielismy tzw.kominy powietrzne...na Pustynie skakalismy z dwoma z USA...ladowali na jedną nogę.
witam wszystkich 86-88 2ksz jw 4116.skakałem z AN 2 I AN 26 pozdrawiam wszystkich którzy tam służyli. Pierwszy skok jest lepszy niż pierwszy numerek.Pustynia to pestka ,Pobiednik to dwonek tam to w uszach grało.
też służyłem w 10 bdsz i też 1 ksz tyle że zima 2000r i podczas pierwszego skoku, pierwsze moje wątpliwości to ten właz się otwiera i chowa czy jak? zastanawiałem się czy tam się biegnie do końca czy skacze z progu, w efekcie nawet nie wiem w którym momencie mnie po prostu wyssało a po chwili sobie myślę no dobra i co teraz i taki szybki błysk a 123 chyba już będzie i pociągnąłem za rączkę, ale to było coś pięknego i wrażenia nie do opisania
szczerze mowiac ja swojego nie pamietam pierwszego skoku,adrenalina tak zadzialala ze ,to wszystko tak szybko sie zadzialo ze otworzylem oczy a juz do ladowania trzeba bylo sie szykowac.ale to prawda przezycia sa niesamowite.po pierwszym skoku ,jakbym mial zlozone spadochrony to juz by bylo mozna walic.zrobilem 7 i tez tego nie zapomne do konca zycia.ja skakalem na lotnisku Katowice-Pyrzowice ,jw 4101.pozdrawiam
pierwszy skok dla mnie to był w miarę luzik, ale jak walnąłem o glebę, to wbiłem pazury w ziemię i kolana mi się trzęsły. Drugi skok: masakra, ale po wejściu do samolotu wiedziałem, że i tak mnie wy.ebią, więc spoko. Potem było mi niedobrze w czasie jak słyszałem silniki dolatujących samolotów. Potem już tylko koncentracja na zadaniu. Pozdro
W Krosnie mialem kurs spadochronowy 3 skoki. Pobor wiosna 90 ,6BP Niepolomice unitarka 3 skoki ,16BPD,1ksz ul Wroclawska 12 skokow , 10BDSZ Rzaska 20 dni ancla , przeniesiony do 18 Batalion DSz Bielska Bialej , powrot do 16BPD 1ksz tam byla niezla paczka chlopakow. Pozdrawiam.
Kurde jak byłem w armi chciałem bardzo skoczyć niestety nie było mi to dane. Dlatego gratuluję i zazdroszczę wspomnień. Służyłem w 1028 Lato 00/01 i była już rozpierducha jednostki
Witam wlasnie trafilem na twoje filmiki. chetnie obejrze . Ta sama jednostka chociaz bylem tam przed toba pobor jesien 92 -94 po unitarce 48 KR . pozdrawiam :p
Pierwszego skoku nie pamiętam w ogóle, ale za to jak miałem wykonać pierwszy na wojskowym sprzęcie to nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. wszystko na sznurki sznureczki supły supełeczki🤣
Pierwszy skok nie jest najgorszy. Swojego pierwszego też się nie bałem bo chciałem skoczyć, drugi też był w miarę spoko, na trzecim już się zastanawiałem a na czwartym byłem osrany. Pozdro
U nas w 16tce braliśmy spadochrony jak leciały tylko po numerach itd. Nie wiem kogo spadochron miałem na plecach... pierwszy skok nie jest taki straszny ale drugii to już strach jest😊
PRZY DRUGIM POSZEDŁEM NA LAS , BYŁ DOSYĆ MOCNY WIATR ALE PO NIZEJ 6 METRÓW NA SEKUNDE JEDNAK SPADOCHRONEM D5 MOŻNA BYŁO CIĄGNĄĆ ŚLIZGI I NIE BYŁO ŻADNEJ REAKCJI JUŻ W GÓRZE WIEDZIAŁEM ŻE PÓJDĘ NA LAS WIĘC WYCIAGLEM APARAT I ROBIŁEM ZDJĘCIA W POWIETRZU APARAT WCZEŚNIEJ PRZYWIAZAŁEM SZNURKIEM O DŁUGOŚCI OK 1M JAK JUZ WIDZIAŁEM ZBLIŻAJĄCE SIE TRZÓPKI DRZEW TO SZYBKO APARAT W KIESZEN I PRZYGOTOWANIE DO LĄDOWANIA NA LAS .O TYM CAŁA HISTORYJA 😉
Przy pierwszym nic nie odczuwałem z negatywnych doznań, problem pojawił się podczas drugiego skoku muszę przyznać, że obawiać się zacząłem nie samego skoku, ale tego, że doznam zawału serca tego nawet nie da się opisać.
Ja pierwszy raz skakałem metodą na linę w Pobiedniku z AN-2. Za pierwszym razem bałem się tylko trochę. Za drugim było gorzej, bo podczas pierwszego skoky zbyt wcześnie zaciągnąłem linki sterownicze( mając do ziemi więcej niż ok 5m jak nam zalecano) i najgłupsza rzec jaką mogłem zrobić to odpuścić spowrotem ww. linki. Efekt był taki, że jeb*** twarzą na ziemię xD ale jeszcze tego samego dnia oddałem drugi skok. Polecam każdemu
no tak, tak to mniejwięcej pamiam. Pamiętam też jakie było napięcie jak długo czekaliśmy w balicach trwało to pare dni zmienne warunki nad błędowską. a w d5 jak jesteś wysoki to nie wygodnie ale co tam.
Mój pierwszy skok na line z 1000m wykonałem 10 lipca 2011r. z AN2. Też pierwszy raz leciałem wtedy samolotem i jednocześnie musiałem od razu skakać ze sprawnego samolotu, co było dla mnie trudną barierą psychiczną, strach jak nigdy wcześniej, tak się złożyło wagowo że musiałem pierwszy skakać, komenda wyrzucającego 'powstań', nogi z galarety, zastanawiam się po co mi to, komenda 'skok!' i wyskoczyłem z myślą 'może przeżyję'. Pierwsze 10 skoków jest najgorsze. Niekoniecznie musi być to pierwszy.
Cześć chmielu. jest szansa by się z tobą spotkać u ciebie. Pomoglbys wybrać broń czarnoprochowa i nauczyl obsługiwac. Będę postokroc wdzięczny i wspomogę moim fachem.
Jw 4116 10 batalion 2 kompania szturmowa jesień 1980 1982 skoki pobiednik pustynia poligon muszki potem Niepołomice stan wojenny woronicza 17 tv było ciekawie
Hmm... ja cywil, wiec wybaczcie, jezeli urazilem, ALE.... jakos nie zrobilo to na mnie ogromnego wrazenia, choc chwile zwiatpienia byly dwie: 1. jak uswiadomilem sobie, ze mam skoczyc na spadochronie, ktory przygotowywali inni tacy zieloni jak ja (zapas na brzuchu) 2. jak wszedlem do samolotu. Generalnie: Antek, 800 m., na lince, na okraglym spadochronie, co mnie szczegolnie cieszy, jako wspomnienie, bo w cywilnych napewno, a nie wiem czy i nie w wojskowych skokach chyba nie ma juz okraglych. Niemniej, haslowo, kilka wrazen: 1. sam Antek - niezniszczalny samolot, ale jak tam wszedlem to zwatpilem - wszystkie kable na wierzchu, obdrapany caly, smierdzi paliwem; bardzo szybko oderwal sie od ziemi, to mnie zaskoczylo 2. uwazam ze skok z 800 m. robi wieksze wrazenie, niz skok z 3500-4000 m. (jak np. w skokach AFF) - dlaczego? Bo widzi sie dokladnie co jest na ziemi, budynki, samochody, ludzikow, 3. kolejnosc skokow wg wagi - najpierw wyskakiwali najciezcy - wiadomo dlaczego 4. kazali nam miec wysokie buty, dodatkowo nogi obwiazane bandazem elastycznym, a przyziemniac na zlaczonych lekko ugietych nogach i obu stopach, "i nie wysuwac palcow, kurwa!" - zwichnieta kostka to podobno byla dosc powszchna sprawa. 5. po wyskoczeniu z samolotu najbardziej uderzyly mnie dwie rzeczy - mocne szarpniecie przy otworzeniu czaszy i calkowita cisza potem. Jestes w powietrzu - dzialasz wg. instrukcji: czasza - ok, poprawic sie w siedzisku - ok, chwycic linki - ok, sprawdzenie terenu - ok, sprawdzenie kierunku wiatru - ok. Patrzysz, rozgladasz sie i taka niesamowita cisza i spokoj - i to byl najpiekniejszy moment tego wszystkiego 6. noz ratunkowy - nie wiem jak gdzie indziej, ale tym bys niczego nie przecial, taki byl tepy 7. sterownosc spadochronu - baaardzo niewielka, przez co tak wazne bylo okreslenie kierunku wiatru. Podczas mojego skoku jeden wyladowal na terenie pobliskiej fabryki, drugi na polu jakiegos rolnika, trzeci przelecial przez kawalek lasu i wyladowal tez na polu, ale ten nie dostal beckow od instruktorow. wiedzial, ze nie wyladuje na terenie lotniska i leci na drzewa, wiec ustawil sie max. z wiatrem, by przeleciec nad drzewami i wyadowac na polu. 7. kolezanka po wyskoczeniu z samolotu nie zachowala pozycji - efekt byl taki, ze gdy otworzyla sie czasza, to obwinela sie linkami spadochronu, przez co czasza nie rozwinala sie calkowicie i zamiast miec ją nad glowa, zobaczyla ja na wysokosci barku. na szczescie czesciowo wypelniona czasza obrociala ją wokol pasa umozliwiajac calkowite jej rozlozenie - pamietam, ze po skoku zarowno obserwator, jak i wyrzucajacy wypalili kilka nadprogramowych papierosow :) 8. byla roztrzesiona - musiala skoczyc ponownie przy nastepnym rzucie, inaczej trauma gwarantowana do konca zycia (to jak w przypadku upadku z konia) 9. kop w dupe po pierwszym skoku to standard 10. ostrzegali nas przed ladowaniem na betonowej czesci lotniska - w przypadku niezgaszenia czaszy mozna sie bylo mocno przeorac 11. ostatnie, niezwiazane bezposrednio ze skokiem, ale niemniej wazne - mielismy krotkie szkolenie meteorologiczne na trawiastej czesci lotniska, czyste niebo zmierzchalo juz i nagle, tuz nad naszymi glowami, przelecialo w szyku 5, czy 6 smiglowcow Mi-24 - Jezu, co za piekny widok!
cz2/2 bałem się,że mój spadochron się potarga w powietrzu :) Gdy czasza otworzyła się poprawnie i wszystko było ok przyszła pora na stres związany z lądowaniem. Trochę przywaliłem ale byłem mega szczęśliwy że wylądowałem :) Drugi skok był najgorszy ponieważ za pierwszym adrenalina sprawiała że nie wiedziałem co się dzieje. Za drugim zaś wiedziałem co za chwile się stanie. Ogólnie zrozumieć może tylko ten kto skoczył :) pozdro dla wszystkich SPADOCHRONIARZY!
vonLubenau Mam prośbę, zrób relację z 2 skoku, a My odpowiemy na Twoje filmiki, nie koniecznie w formie wideo może bedzie to w audio :) Czekam na odpowiedz do zobaczenia ;))
@@ossian108 na bielanach był aeroklub kiedyś bardzo mocny w skokach spadochronowych. Jeszcze kilka lat temu widziałem częst szybowce. Teraz jedynie awionetki I smigłowce.
jeśli nie masz pewności co do swojej roboty -zamieniasz parasol z kolegą to jego skazujesz na niebyt - z podwyższonym ryzykiem w stosunku do siebie - bo przecież to on mógł popełnić błąd nie wiem moze wtedy to była naiwność głupiego małolata , ale tam w górze nie było czasu na strach cóż powiedzieć pozostały tylko wspomnienia a szkoda .
No i skakałem na linę desantową. Dziwi mnie to że wojsko skakało na uchwyt od 1 skoku. Myślałem ze lina to standard od zawsze :) A co do pierwszego skoku.. kupa strachu i lądowanie na dupę " za co dostałem niezłą zjeb kę od instruktora. Pozdrawiam wszystkich skoczków a w szczególności tych z aeroklubu Rzeszowskiego. Powiedz mi vonLubenau ile służyłeś w wojsku ? Byleś na jakiejś misji ?
pisalem pol godziny i mi sie nskasowalo wiec to olewam bylem w AT policyjna sluzba zabijania total ysf i niech tak zostanie chcesz moge troche poopowiadac al mówie skasowalo mi sie i olewam to wole z laskami spisac niz tu walic co ja to nie pzrezylem a przezylem hahaha \przez te 13 lat pa
ROBISZ SIĘ NA CHRISA KYLE-A, WIELKI DESANT,CZYM WY SIĘ RÓŻNICIE OD PODHALAŃCZYKÓW Z RZESZOWA? NICZYM,TAKIE SAMO SZKOLENIE W LESIE WSPINACZKA,STRZELANIE,ZASADZKI ITP.RÓŻNICA JEST TAKA ŻE DESANT SKACZE ZE SPADOCHRONEM.I JESZCZE JEDNO ROBISZ Z SIEBIE KOMANDOSA A KOMANDOSEM NIE JESTEŚ,NO GDYBYŚ SŁUŻYŁ W GROMIE,FORMOZIE,NIL-U,LUBLINCU LUB AGACIE TO BYŚMY POGADALI.
go fishing Ty matole chmiel nigdy nie mówił że był w komandosach tylko w desancie a Ty pajacujesz jak dzieciak!!!! Kolega opowiada o swoich przeżyciach w woju i wcale się tym nie szczyci!!! Przestań ćpać i weź się do roboty a nie piszesz gnój!!!!
ĆPAĆ? DZIECIAK?- SYNKU A TY ILE MASZ LAT? PRAWDA JEST TAKA ŻE TEN CAŁY DESANT TO JEST ŚCIEMA,WBIJA SIĘ DO GŁÓW SŁOWA JESTEŚCIE ELITĄ ITP BZDURY.DESANT TO JEST ZWYKŁA PIECHOTA,KTÓRA SKACZE NA SPADOCHRONACH.CHŁOPCZE TAK SIĘ SKŁADA ŻE TROSZKĘ WIEM NA TEMATY WOJSKOWE,I NIE MYŚL ŻE JESTEM FACETEM KTÓRY MIGAŁ SIĘ OD WOJA.POZDRAWIAM.
Miałem podobnie, tylko że 1 raz skakałem z AN-2 potem ze śmigłowca i AN-26 ((Służyłem w K.Spec. 1985-87)). W samolocie miałem miękkie nogi za strachu, ale też pomyślałem "raz kozie śmierć". Po wyskoczeniu nie umiałem jeszcze ustabilizować spadania. Migała mi przed oczami raz ziemia, raz samolot, raz chmury. Z emocji zapomniałem liczyć 121,122, 123. i zapomniałem o uchwycie. Dopiero po chwili błysnęła mi w głowie myśl "Kurwa! Uchwyt! Gdzie jest uchwyt?" Zapomniałem nawet gdzie jest - ale jaja! W końcu znalazłem i wytargałem go. Szarpnięcie uprzęży i zawisłem w miejscu. Oczywiście zacząłem się drzeć z radości że żyję, z emocji i pod wpływem najpiękniejszego widoku w życiu. Ale po chwili "rosnąca" ziemia przypomniała mi o przygotowaniu się do lądowania. Nogi razem i obrót w kierunku wiatru. Jebnięcie o ziemię i po sprawie. BOMBA !! Zerwałem się, zgasiłem czaszę i zawołałem: "Jeszcze raz!!"
chmielu wez niepierdziel,trzeba bylo skoczyc na bombe to bys nienawijal makaronu na uszy
Ogladam po 11 latach jeszcze raz czekajac na dzisiejszy live o zepsutym moscie😉🤣
Ja swoje dwa pierwsze skoki oddałem jeszcze za komuny na takim 2 tyg. szkoleniu przed poborem w Krośnie nad Wisłoką z AN24 z 800m na line.Najbardziej utkwił mi drugi skok pierwszy to tak jakoś odruchowo bez specjalnego zastanawiania się a drugi to już tak bardziej świadomie to taki lekki lęk się pojawiał.W skokach najbardziej dla mnie była ta niesamowita cisza w czasie spadania i pod koniec te nagłe przybliżanie się ziemi Pozdrawiam
Pierwszy skok i dwa kolejne oddałem w wieku 18 lat na spadochronowym obozie przysposobienia obronnego na lotnisku Muchowiec w Katowicach . Najbardziej z niego pamiętam ból w okolicy przyrodzenia od naciskającej uprzęży w której bałem się poprawić aby nie wypaść / ha ha / . Kolejny czwarty skok także z AN 26 oddałem już w desancie / 5 DAM Wola Justowska / na wiosnę 1983 na lotnisku Pobiednik i ponieważ miałem 3 lata przerwy w skakaniu to trochę się znowu bałem . W wojsku zaliczyłem 15 skoków , potem jako elew i podoficer baterii szkolnej , skakałem jeszcze kilka razy z AN2 na Pobiedniku i Szymanach oraz ok. 10 razy z AN26 bojowe na Pustynię Błedowską / w tym nocne /oraz dwa albo trzy na poligon Muszaki na Mazurach , jeden po załadunku na Balicach a kolejne z Szyman . Piekne wspomnienia pozostały chociaż upłynęło od ostatniego skoku ponad 35 lat . A film z desantowania z AN26 fajny i działa na wyobraźnię . Pozdrawiam rezerwistów 6 PDPD i naszych następców z Brygady .
Witam Panie Michale... Przez przypadek trafiłem na ten kanał oglądając tematykę noży, przyjemnie się słucha i ogląda Pana filmy duży szacun zasubskrybowalem i lykam jak pelikan śliwkę:-)
Witam, z zapartym tchem słuchałem opowieści o pierwszym Twoim skoku bo pamiętam swój i wiem że emocje są wyjątkowe. Opisywałeś stan w którym jest Ci wszystko jedno, bardzo podobnie to pamiętam, przypominam sobie gdy stałem przy otwartych drzwiach AN2 gdy padła komenda wyrzucającego „SKOK!!” i koleś przede mną zniknął w dziurze w którą teraz ja miałem wpaść.
Ja nie skakałem w desancie a w Aeroklubie Gliwickim nie pamiętam dokładnie ale to było koło 1992r. Miałem ten zaszczyt że tragicznie zmarły Artur Kuchta, mistrz Polski był moim instruktorem. Nie skakałem pierwszych skoków ze stabilizatorem jak Ty a po prostu na linę która natychmiast po skoku otwierała spadochron, potem na automacie ustawionym na… nie pamiętam 3 lub 5 sekund a potem skoki swobodne z automatem ustawionym ciśnieniowo na otwarcie na chyba 400 m. „Bardzo pocieszające” było to jak taki pierdolony automat próbował otwierać spadochron gdy szedłem z bambetlami na start, czyli już po skoku. Oczywiście urządzenie to miało za zadanie otwierać spadochron awaryjnie w sytuacji gdy skoczek np. stracił przytomność. Cóż… sytuacja ta dawała do myślenia i był to taki malutki kop w dupę, żeby się spinać i przypadkiem !!! nie tracić przytomności podczas skoku bo automat może nie zadziałać.
Pamiętam że przy pierwszym skoku byłem wręcz naćpany adrenaliną, wobec tego nie mogę powiedzieć że srałem w porty, bardziej byłem skupiony na samym skoku, choć by nie wiem co się działo, nawet gdybym miał się zabić to skoczę i nie spękam… dokładnie to pamiętam. Tak że bardzo podobne wrażenia do Twoich z tym że podczas samego skoku nie towarzyszył mi skrajnie silny strach… raczej skrajnia adrenalina. Po wyskoczeniu z samolotu poczułem silny podmuch w lewo, wyskoczyłem z boku samolotu więc to normalne, zaskoczyło mnie to tylko w pierwszych skokach, potem tego nie zauważałem. Prawdę pisząc reszty pierwszego skoku nie pamiętam, nie to że film mi się urwał ale z biegiem lat wspomnienia się zatarły. Chyba lepiej pamiętam swój ostatni skok niż pierwszy. Ale wracając do strachu w pierwszym skoku, zdecydowanie większy był w drugim. Wie się już czego można się spodziewać i człowiek po prostu więcej myśli i zaczyna srać w porty. Analizujesz wtedy składanie spadochronu, myślisz o sytuacjach które opowiadano na szkoleniu, że wysoko i że co będzie jak już będziesz wiedział że nie zdążysz otworzyć zapasu, bałem się strachu przed śmiercią w tych ostatnich sekundach spadania przed uderzeniem w ziemię. Tak że zdecydowanie pierwszy nie był taki bardzo straszny jak kilka następnych. Potem to się już robi rutyna, ufasz sprzętowi i wierzysz że będzie ok. Ale zawsze, przynajmniej u mnie był strach, nigdy nie miałem żadnej sytuacji awaryjnej, bałem się tego że mógłbym spanikować gdy coś nawali.
Pozdrawiam
Widzę Michale że już glauberycika miałeś . Ja miałem AKMS a później KM PK . 1WBP Wesoła . 13 Kompania Rozpoznania . Było super . I nie żałuję ani jednego dnia . Pozdrawiam Serdecznie .
Po otwarciu spadochronu zazwyczaj ciemno przed oczami bo hełm spadał na oczy:)
trzeba było go podnieść i dopiero patrzeć czy z czaszą wszystko ok:)
Wyglądało identycznie. Tyle, że z 400 na linę. Pustynia piękna sprawa, gorzej na trawę.. pozdro
Świetne jest to kadrowanie z dymem i drzewami z tyłu, gratulacje.
Ja skakałem cywilnie w Aeroklubie. Ujmę to tak, takiej mieszanki strachu,adrenaliny i radości nie daje nic. Skakałem z JAK-12 ( to taki maly 4 osobowy samolocik) z którego skaczę się ze stopnia (trzeba wyjsc na "Zewnątrz") leci się "razem z samolotem" na tym stopniu. I czeka się na komendę instruktora wyrzucającego.
Skakałem z Antka dawno temu cywilnie, nigdy w tandemie. Mogę potwierdzić to co piszą inni komentatorzy. Takiego naćpania adrenaliną jak przy pierwszym skoku nie miałem nigdy. Od opuszczenia linii odprawy adrenalina zjada cały strach, jest tylko automatyka działań. Dopiero w momencie otwarcia czaszy i nastania nieziemskiej ciszy adrenalina wyłącza się i człowiek czuje jakby... jakby był w niebie. Ekstaza.
Również, jak u Chmiela - drugi skok był najgorszy i omal nie skończył się tragicznie. Poza tym OK. Jeśli ktoś się zastanawia, czy zapisać się do aeroklubu na kurs żeby poskakać amatorsko - nie ma nad czym się zastanawiać bo drugiego takiego doświadczenia w życiu mieć nie będziecie.
Widzę podobną historię do mojej, pierwszy skok z 1200m na line z AN2. U mnie tak się złożyło,że poleciałem jako pierwszy zrzut i wagowo jako pierwszy z samolotu. Wszystko było ok dopóki nie otworzyli drzwi, ten huk,świst i zatykające się uszy sprawiły,że zacząłem odczuwać strach ten pierwotny. Do tego wszystkiego doszło jeszcze to,że ważyłem wtedy 110kg i 198cm wzrostu, nastraszyli mnie,że spadochron ma udźwig do 100kg i bardziej niż lądowania i tego czy w ogóle mój spadochron się otworzy bałem
dokładnie jak by to ja opowiadał, tak samo się czułem. drugi skok był przerażający...wiadomo już co może się stać.pozdrawiam, ps. służyłem w 56ks szczecin w 1993 r.
Witam. Mój ojciec na początku lat 80 (mnie jeszcze nie było na świecie) służył w VDV. Mówił, że tam nie było takich co nie skakali, nie było takiej opcji, że pokażesz kciuk w dół. Szczególnie , że wojna w Afganistanie w pełni szła. Utkwiła mi w pamięci jedna historia: Alarm bojowy w nocy. Wszystko pełną parą. Pobieranie broni, wyposażenia, częściowo amunicji. lotnisko i do samolotów (przedtem spadochrony oczywiście - przecież nie skakali ze 100m :-) ). Lecą, lecą, lecą.
Niektórzy zaczeli się modlić, no w każdym razie atmosfera jakby na wojnę do Afganu lecieli. Takie czasy były, że nik się nie pytał czy chcesz. Dowódca otweira jedną z kopert zgodnie z sygnałem jaki dostał po radiu, zapaliło się światełko i otworzył się właz. Jak chłopaki zobaczyli, że nie ma gór o mało się nie posrali ze szczęścia. Jak się później okazało: trenikg psychiczny + wylatać paliwo trzeba było. Skończyło się na marszu do koszar.
Witam.swój pierwszy skok wykonałem w 1980r, mając 17 lat, w Aeroklubie, z samolotu PZL 104 GAWRON,jest to o tyle trudniejszy skok,że trzeba wyjść na zewnątrz samolotu, na stopień, i dopiero na komende , z tego stopnia zeskoczyć.byłem podobnie jak i Ty b. wydygany, choć przyznam,że drugi był pod tym względem trudniejszy.No ale w sumie udało mi sie wykonać 538 skoków, w tym jeden ratowniczy, z różnych wysokosci[najw.4700],RW, akr. indyw., celnosc, noc, itd-nie skacze już 24 lata-Pozdrawiam Karol
Szacunek Chmielu!
18BDS bodajże sierpień 96' AN-2 Lipowa i AN26 Pustynia...dobre czasy na Lipowej trochę wisielismy tzw.kominy powietrzne...na Pustynie skakalismy z dwoma z USA...ladowali na jedną nogę.
witam wszystkich 86-88 2ksz jw 4116.skakałem z AN 2 I AN 26 pozdrawiam wszystkich którzy tam służyli. Pierwszy skok jest lepszy niż pierwszy numerek.Pustynia to pestka ,Pobiednik to dwonek tam to w uszach grało.
też służyłem w 10 bdsz i też 1 ksz tyle że zima 2000r i podczas pierwszego skoku, pierwsze moje wątpliwości to ten właz się otwiera i chowa czy jak? zastanawiałem się czy tam się biegnie do końca czy skacze z progu, w efekcie nawet nie wiem w którym momencie mnie po prostu wyssało a po chwili sobie myślę no dobra i co teraz i taki szybki błysk a 123 chyba już będzie i pociągnąłem za rączkę, ale to było coś pięknego i wrażenia nie do opisania
Kurwa mać Chmielu na tych fotach wyglądasz jak zupełnie inna osoba. Mocno się zmieniłeś. Zdjęcie na wprost to po prostu true bad ass. :)
szczerze mowiac ja swojego nie pamietam pierwszego skoku,adrenalina tak zadzialala ze ,to wszystko tak szybko sie zadzialo ze otworzylem oczy a juz do ladowania trzeba bylo sie szykowac.ale to prawda przezycia sa niesamowite.po pierwszym skoku ,jakbym mial zlozone spadochrony to juz by bylo mozna walic.zrobilem 7 i tez tego nie zapomne do konca zycia.ja skakalem na lotnisku Katowice-Pyrzowice ,jw 4101.pozdrawiam
pierwszy skok dla mnie to był w miarę luzik, ale jak walnąłem o glebę, to wbiłem pazury w ziemię i kolana mi się trzęsły. Drugi skok: masakra, ale po wejściu do samolotu wiedziałem, że i tak mnie wy.ebią, więc spoko. Potem było mi niedobrze w czasie jak słyszałem silniki dolatujących samolotów. Potem już tylko koncentracja na zadaniu.
Pozdro
W Krosnie mialem kurs spadochronowy 3 skoki. Pobor wiosna 90 ,6BP Niepolomice unitarka 3 skoki ,16BPD,1ksz ul Wroclawska 12 skokow , 10BDSZ Rzaska 20 dni ancla , przeniesiony do 18 Batalion DSz Bielska Bialej , powrot do 16BPD 1ksz tam byla niezla paczka chlopakow. Pozdrawiam.
Wiosna 81-83 spoko kurs Krosno 3 skoki i dopiero 6pdpd
74rok.2skoki,Krosno.Wiosna76
Jw2003.5DAM
Pierwszy skok mialem z sokola na ad-95 zle nie było. Po kilkunastu minutach czekajac ma kolejny juz byl dramat... Pamiec wróciła. Pozdro
Kurde jak byłem w armi chciałem bardzo skoczyć niestety nie było mi to dane. Dlatego gratuluję i zazdroszczę wspomnień. Służyłem w 1028 Lato 00/01 i była już rozpierducha jednostki
lubię twoje filmy .pozdrawiam
Witam wlasnie trafilem na twoje filmiki. chetnie obejrze . Ta sama jednostka chociaz bylem tam przed toba pobor jesien 92 -94 po unitarce 48 KR . pozdrawiam :p
Mariusz Bielanski STARY!!! heheh Pozdrowienia.
***** tak jakos wyszlo :p ale nie trafiles do mnie :p
+vonLubenau jaki to był pobór 94
+Mariusz Bielanski 3 szturmowa wychodzila 94
+Piotr Baran. No tak zgadza sie :p
Pierwszego skoku nie pamiętam w ogóle, ale za to jak miałem wykonać pierwszy na wojskowym sprzęcie to nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. wszystko na sznurki sznureczki supły supełeczki🤣
nie mam porównania. ja tylko na d5 skakałem
@@vonLubenau No jakby to napisać de piatka z zapasem to fortepian na plecach, a takie skrzydło tylko keybort 😏
Prawdziwa i szczera prawda
Pierwszy skok nie jest najgorszy. Swojego pierwszego też się nie bałem bo chciałem skoczyć, drugi też był w miarę spoko, na trzecim już się zastanawiałem a na czwartym byłem osrany. Pozdro
każdy włos przy skoku na Pustynie z Herkulesa stał mi dęba hehehe pozdro byku!! ;)
U nas w 16tce braliśmy spadochrony jak leciały tylko po numerach itd. Nie wiem kogo spadochron miałem na plecach... pierwszy skok nie jest taki straszny ale drugii to już strach jest😊
Jak wciąż słuchasz to też ci opowiem. 16 jesień 04 ostatni pobór zetki. Go go go go nogi razzzzem.
PRZY DRUGIM POSZEDŁEM NA LAS , BYŁ DOSYĆ MOCNY WIATR ALE PO NIZEJ 6 METRÓW NA SEKUNDE JEDNAK SPADOCHRONEM D5 MOŻNA BYŁO CIĄGNĄĆ ŚLIZGI I NIE BYŁO ŻADNEJ REAKCJI JUŻ W GÓRZE WIEDZIAŁEM ŻE PÓJDĘ NA LAS WIĘC WYCIAGLEM APARAT I ROBIŁEM ZDJĘCIA W POWIETRZU APARAT WCZEŚNIEJ PRZYWIAZAŁEM SZNURKIEM O DŁUGOŚCI OK 1M JAK JUZ WIDZIAŁEM ZBLIŻAJĄCE SIE TRZÓPKI DRZEW TO SZYBKO APARAT W KIESZEN I PRZYGOTOWANIE DO LĄDOWANIA NA LAS .O TYM CAŁA HISTORYJA 😉
Chmielu a może coś o Market Garden.Wczoraj była rocznica lądowania naszej brygady
ja służyłem na rząsce 96-97 bateria moździerzy 7 skoków ,pobór wiosenny kolory żółto -zielony
Przy pierwszym nic nie odczuwałem z negatywnych doznań, problem pojawił się podczas drugiego skoku muszę przyznać, że obawiać się zacząłem nie samego skoku, ale tego, że doznam zawału serca tego nawet nie da się opisać.
Ja pierwszy raz skakałem metodą na linę w Pobiedniku z AN-2. Za pierwszym razem bałem się tylko trochę. Za drugim było gorzej, bo podczas pierwszego skoky zbyt wcześnie zaciągnąłem linki sterownicze( mając do ziemi więcej niż ok 5m jak nam zalecano) i najgłupsza rzec jaką mogłem zrobić to odpuścić spowrotem ww. linki. Efekt był taki, że jeb*** twarzą na ziemię xD ale jeszcze tego samego dnia oddałem drugi skok. Polecam każdemu
Czyżby Kraksky? :D
zalrin1 zgadza się :D
To witam kolege po fachu. Tak samo z AN-a, Też na linę tylko że ze Skoczka Spadochronowego Służb Ochrony
zalrin1 pozdrawiam;)
Pozdro Chmielu
A ja w Krośnie z Antka pierwszy skok w 87r.pozniej jw 2003 .5 dam 87-89 jesien
no tak, tak to mniejwięcej pamiam. Pamiętam też jakie było napięcie jak długo czekaliśmy w balicach trwało to pare dni zmienne warunki nad błędowską. a w d5 jak jesteś wysoki to nie wygodnie ale co tam.
Mój pierwszy skok na line z 1000m wykonałem 10 lipca 2011r. z AN2. Też pierwszy raz leciałem wtedy samolotem i jednocześnie musiałem od razu skakać ze sprawnego samolotu, co było dla mnie trudną barierą psychiczną, strach jak nigdy wcześniej, tak się złożyło wagowo że musiałem pierwszy skakać, komenda wyrzucającego 'powstań', nogi z galarety, zastanawiam się po co mi to, komenda 'skok!' i wyskoczyłem z myślą 'może przeżyję'. Pierwsze 10 skoków jest najgorsze. Niekoniecznie musi być to pierwszy.
Moi tata tez byl w spadochroniarzem w 39 toruniu
Cześć chmielu. jest szansa by się z tobą spotkać u ciebie. Pomoglbys wybrać broń czarnoprochowa i nauczyl obsługiwac. Będę postokroc wdzięczny i wspomogę moim fachem.
Masz co opowiadać :)
Jw 4116 10 batalion 2 kompania szturmowa jesień 1980 1982 skoki pobiednik pustynia poligon muszki potem Niepołomice stan wojenny woronicza 17 tv było ciekawie
JW 4101 Lubliniec 95/97 pozdrawiam.bylo ciekawie
Witam przy pierwszym skoku miałem identyczne przezycia. Nie da sie ukryc ze drugi skok bardziej meczy psychicznie ;) Pozdrawiam
moje pierwsze myśli z pierwszego skoku (16 lat temu) "o kurwa, co ja zrobiłem, sto dwadzieścia trzy"
Mój pierwszy skok oddałem we wrześniu 1995 Rudniki z An-2 A sluzylem w1PSK LUBLINIEC-masakra!!!!
Hmm... ja cywil, wiec wybaczcie, jezeli urazilem, ALE.... jakos nie zrobilo to na mnie ogromnego wrazenia, choc chwile zwiatpienia byly dwie: 1. jak uswiadomilem sobie, ze mam skoczyc na spadochronie, ktory przygotowywali inni tacy zieloni jak ja (zapas na brzuchu) 2. jak wszedlem do samolotu. Generalnie: Antek, 800 m., na lince, na okraglym spadochronie, co mnie szczegolnie cieszy, jako wspomnienie, bo w cywilnych napewno, a nie wiem czy i nie w wojskowych skokach chyba nie ma juz okraglych. Niemniej, haslowo, kilka wrazen: 1. sam Antek - niezniszczalny samolot, ale jak tam wszedlem to zwatpilem - wszystkie kable na wierzchu, obdrapany caly, smierdzi paliwem; bardzo szybko oderwal sie od ziemi, to mnie zaskoczylo 2. uwazam ze skok z 800 m. robi wieksze wrazenie, niz skok z 3500-4000 m. (jak np. w skokach AFF) - dlaczego? Bo widzi sie dokladnie co jest na ziemi, budynki, samochody, ludzikow, 3. kolejnosc skokow wg wagi - najpierw wyskakiwali najciezcy - wiadomo dlaczego 4. kazali nam miec wysokie buty, dodatkowo nogi obwiazane bandazem elastycznym, a przyziemniac na zlaczonych lekko ugietych nogach i obu stopach, "i nie wysuwac palcow, kurwa!" - zwichnieta kostka to podobno byla dosc powszchna sprawa. 5. po wyskoczeniu z samolotu najbardziej uderzyly mnie dwie rzeczy - mocne szarpniecie przy otworzeniu czaszy i calkowita cisza potem. Jestes w powietrzu - dzialasz wg. instrukcji: czasza - ok, poprawic sie w siedzisku - ok, chwycic linki - ok, sprawdzenie terenu - ok, sprawdzenie kierunku wiatru - ok. Patrzysz, rozgladasz sie i taka niesamowita cisza i spokoj - i to byl najpiekniejszy moment tego wszystkiego 6. noz ratunkowy - nie wiem jak gdzie indziej, ale tym bys niczego nie przecial, taki byl tepy 7. sterownosc spadochronu - baaardzo niewielka, przez co tak wazne bylo okreslenie kierunku wiatru. Podczas mojego skoku jeden wyladowal na terenie pobliskiej fabryki, drugi na polu jakiegos rolnika, trzeci przelecial przez kawalek lasu i wyladowal tez na polu, ale ten nie dostal beckow od instruktorow. wiedzial, ze nie wyladuje na terenie lotniska i leci na drzewa, wiec ustawil sie max. z wiatrem, by przeleciec nad drzewami i wyadowac na polu. 7. kolezanka po wyskoczeniu z samolotu nie zachowala pozycji - efekt byl taki, ze gdy otworzyla sie czasza, to obwinela sie linkami spadochronu, przez co czasza nie rozwinala sie calkowicie i zamiast miec ją nad glowa, zobaczyla ja na wysokosci barku. na szczescie czesciowo wypelniona czasza obrociala ją wokol pasa umozliwiajac calkowite jej rozlozenie - pamietam, ze po skoku zarowno obserwator, jak i wyrzucajacy wypalili kilka nadprogramowych papierosow :) 8. byla roztrzesiona - musiala skoczyc ponownie przy nastepnym rzucie, inaczej trauma gwarantowana do konca zycia (to jak w przypadku upadku z konia) 9. kop w dupe po pierwszym skoku to standard 10. ostrzegali nas przed ladowaniem na betonowej czesci lotniska - w przypadku niezgaszenia czaszy mozna sie bylo mocno przeorac 11. ostatnie, niezwiazane bezposrednio ze skokiem, ale niemniej wazne - mielismy krotkie szkolenie meteorologiczne na trawiastej czesci lotniska, czyste niebo zmierzchalo juz i nagle, tuz nad naszymi glowami, przelecialo w szyku 5, czy 6 smiglowcow Mi-24 - Jezu, co za piekny widok!
cz2/2 bałem się,że mój spadochron się potarga w powietrzu :) Gdy czasza otworzyła się poprawnie i wszystko było ok przyszła pora na stres związany z lądowaniem. Trochę przywaliłem ale byłem mega szczęśliwy że wylądowałem :) Drugi skok był najgorszy ponieważ za pierwszym adrenalina sprawiała że nie wiedziałem co się dzieje. Za drugim zaś wiedziałem co za chwile się stanie. Ogólnie zrozumieć może tylko ten kto skoczył :) pozdro dla wszystkich SPADOCHRONIARZY!
kolezko jaki to byl pobór na ktorym pietrze i w ktorym budynku byles w tym 1994 roku
heh dobre ! jedyne co mi sie udało na razie to wbić sie na 30 metrowy komin w robocie ale myslałem że sie też zesram tam.
A ja na marynarza😀 niebo ...jezioro... pustynia ...las taka hustawka...linki mi szyje pociely
HaHa przydały by sie filmiki o "nowoczesnej" słuzbie :)
Ten dobry chmielarek
aa to zwracam Honor zaraz z wielką chęcią zerknę, i pomyślę nad odpowiedzią :D
vonLubenau Mam prośbę, zrób relację z 2 skoku, a My odpowiemy na Twoje filmiki, nie koniecznie w formie wideo może bedzie to w audio :)
Czekam na odpowiedz do zobaczenia ;))
pozdro z bielan warszawskich najbardziech charakternej dzielnicy
Grochów a nie Bielany.
@@ossian108 na bielanach był aeroklub kiedyś bardzo mocny w skokach spadochronowych. Jeszcze kilka lat temu widziałem częst szybowce. Teraz jedynie awionetki I smigłowce.
czy moglbys opowiedziec o tym zolnierzu z twojej druzyny, ktory przy skokach pokazala kciuk w dol i generalnie czy moglbys przyblizyc ta historie ?
Naprawdę w desancie każdy żołnierz składa swój spadochron? Myślałem, że zajmują się tym układający po przeszkoleniu.
Mata emblemata...;)
co to za muzyka na początku ? proszę o odpowiedź !
10 BATALION DESANTOWO SZTURMOWY KRAKÓW - RZĄSKA
1999- 2000 SKOKI PUSTYNIA BŁĘDOWSKA ORAZ BABIMOST
@vonLubenau Słuchasz może Megadeth lub Slayera ?
czyli na błedowskiej?
10 minut lotu z Balic na Pustynie dokladnie
Ten sam utwór wykanała grupra Kiss ;)
Hej.piszesz że teraz inna bajka,a co ja mam napisać? w wojsku służyłem 84-86, TO DOPIERO BYŁA INNA BAJKA-HA HA HA
jeśli nie masz pewności co do swojej roboty -zamieniasz parasol z kolegą to jego skazujesz na niebyt - z podwyższonym ryzykiem w stosunku do siebie - bo przecież to on mógł popełnić błąd nie wiem moze wtedy to była naiwność głupiego małolata , ale tam w górze nie było czasu na strach cóż powiedzieć pozostały tylko wspomnienia a szkoda .
nie mów , że ten na zdjęciu to ty //lol cielęcino :))
Prudnik-WOW[wojska obrony wewn.]dawne KBW, dwa lata.Naprawde inna epoka.Odpisz na post dot. moich skoków w aeroklubie.Karol
No i skakałem na linę desantową. Dziwi mnie to że wojsko skakało na uchwyt od 1 skoku. Myślałem ze lina to standard od zawsze :)
A co do pierwszego skoku.. kupa strachu i lądowanie na dupę " za co dostałem niezłą zjeb kę od instruktora.
Pozdrawiam wszystkich skoczków a w szczególności tych z aeroklubu Rzeszowskiego.
Powiedz mi vonLubenau ile służyłeś w wojsku ? Byleś na jakiejś misji ?
musze powiedziec ze przytyło się pare kilo od czasow woojska :]
Ja mam pytanie, jak pierwszy raz leciałeś jako skoczek to czy kiedykolwiek lądowałeś W samolocie?
Przecież mówił, że pierwszy raz leciał w życiu.
Akar_PL Tak masz rację, ale czy już poza służbą Chmielu leciałeś samolotem i w rezultacie w końcu wylądowałeś W samolocie.
i znowu zjebany dzień ja mam wżody tylko o tym nie wiem
@vonLubenau a Metalliki ? :D
Chmielu, JW2527, OK
pisalem pol godziny i mi sie nskasowalo wiec to olewam
bylem w AT
policyjna sluzba zabijania
total ysf
i niech tak zostanie
chcesz moge troche poopowiadac al mówie
skasowalo mi sie i olewam to
wole z laskami spisac niz tu walic co ja to nie pzrezylem
a przezylem hahaha \przez te 13 lat
pa
glowa boli kupy sie nie klei 10 bdsz 6BDSz 1 szturmanów
+Piotr Baran ciekawe na którym pietrze byłes i na ktorym budynku ?
Proste jak ktos sie tym tematem intetesuje 6 brygada wtedy składała sie z 4 batalionów czyli 6.10 .16.18 tyle w temacje
a ja 86-87
HAHA chyba bym sie tam zesral!!!! ze strachu
ROBISZ SIĘ NA CHRISA KYLE-A, WIELKI DESANT,CZYM WY SIĘ RÓŻNICIE OD PODHALAŃCZYKÓW Z RZESZOWA? NICZYM,TAKIE SAMO SZKOLENIE W LESIE WSPINACZKA,STRZELANIE,ZASADZKI ITP.RÓŻNICA JEST TAKA ŻE DESANT SKACZE ZE SPADOCHRONEM.I JESZCZE JEDNO ROBISZ Z SIEBIE KOMANDOSA A KOMANDOSEM NIE JESTEŚ,NO GDYBYŚ SŁUŻYŁ W GROMIE,FORMOZIE,NIL-U,LUBLINCU LUB AGACIE TO BYŚMY POGADALI.
go fishing Ty matole chmiel nigdy nie mówił że był w komandosach tylko w desancie a Ty pajacujesz jak dzieciak!!!! Kolega opowiada o swoich przeżyciach w woju i wcale się tym nie szczyci!!! Przestań ćpać i weź się do roboty a nie piszesz gnój!!!!
ĆPAĆ? DZIECIAK?- SYNKU A TY ILE MASZ LAT? PRAWDA JEST TAKA ŻE TEN CAŁY DESANT TO JEST ŚCIEMA,WBIJA SIĘ DO GŁÓW SŁOWA JESTEŚCIE ELITĄ ITP BZDURY.DESANT TO JEST ZWYKŁA PIECHOTA,KTÓRA SKACZE NA SPADOCHRONACH.CHŁOPCZE TAK SIĘ SKŁADA ŻE TROSZKĘ WIEM NA TEMATY WOJSKOWE,I NIE MYŚL ŻE JESTEM FACETEM KTÓRY MIGAŁ SIĘ OD WOJA.POZDRAWIAM.
POZA TYM WIDZĘ ŻE JESTEŚ NIEWYCHOWANYM SYNKIEM BO JESZCZE WYZYWASZ.NAUCZ SIĘ KULTURY.
go fishing A CZY UMIE PAN WYLACZYC CAPSLOOKA?
A CZY UMIE PAN NAPISAĆ WYŁĄCZYĆ A NIE WYLACZYC?