Szanowny Panie Marku mam wiele uznania dla Pana pięknej twórczości, ogromnej wiedzy, doświadczenia i bardzo fajnych videoblogów, jednak tym razem muszę nieco zaprotestować w obronie fotografii analogowej i jej różnych odmian. Jestem nauczycielem w Zespole Szkół Fototechnicznych w Warszawie i z dumą stwierdzam, że jesteśmy jedną z nielicznych placówek nauczających fotografii analogowej nie tylko w skali kraju ale również w skali międzynarodowej. Nie chcę wchodzić w szczegółową polemikę ale różnica pomiędzy fotografią analogową i cyfrową jest diametralna ponieważ według mnie w fotografii nie jest ważny tylko efekt końcowy. Gdyby w fotografii chodziło wyłącznie o ostateczny perfekcyjny rezultat w kontekście zaoszczędzenia czasu to oczywiście ma Pan absolutną rację. Każdy ogrodnik cieszy się ostatecznym efektem swojej pracy w postaci pięknych kwiatów ale przygotowanie nasion, podłoża i wielotygodniowa pielęgnacja daje mu także wiele satysfakcji. Ostatnie analizy pokazują, że fotografia analogowa przeżywa renesans. Na rynku mamy spory wybór chemii i materiałów światłoczułych. Jestem oczywiście pasjonatem fotografii cyfrowej ale ubolewam, że brakuje mi czasu aby częściowo powrócić do fotografii analogowej, która na pewno daje tyle samo satysfakcji co fotografia cyfrowa. Fotografia analogowa uczy jeszcze większej pokory nad kadrem i ekspozycją a nadto zgłębia więcej tajemnic przy odkrywaniu obrazu w ciemni fotograficznej. Różnica w plastyce zdjęć na gotowych odbitkach jest także zauważalna co może mieć kluczowe znaczenie w szlifowaniu własnej estetyki często w oparciu o dawne rozwiązania optyczne okraślane dzisiaj mianem vintage. Z wyrazami szacunku oddany subskrybent :)
Oczywiście że między fotografia cyfrowa i analogowa jest różnica.. i nie tylko w efekcie w postaci zdjęcia ale samego procesu fotograficznego. I jeśli ktoś myśli że proces fotograficzny w fotografowaniu cyfrowym aparatem jest płytki i ogranicza się do wciśnięcia spustu to żyje w wielkim błędzie i pewnie nigdy nie wyszedł poza poziom pstrykactwa. Śmiem twierdzić że proces fotograficzny w analogowej fotografii jest o wiele prostszy i mniej złożony. W fotografowaniu analogowym gro naszej uwagi to dobrze zmierzyć światło, dobrze ustawić parametry i dobrze zastanowić się nad kadrem i jak uznamy że wszystkiego dopilnowaliśmy to robimy zdjęcie i KONIEC naszego procesu na poziomie pleneru. Zaś w fotografii cyfrowej ten proces jest o wiele bardziej złożony i prowadzący do zdobycia wiedzy i doświadczenia oraz refleksji i nauki na przyszłość. Po ustawieniu parametrów w aparacie kadrujemy i wykonujemy zdjęcie i sprawdzamy jaki jest efekt. Jeśli widzimy że efekt nie jest zgodny z założeniem lub można coś zmienić w kadrze lub nastawach to robimy to i poprawiamy. Następnie analizujemy na ile przyniosło to pozytywne efekty czy nasze zabiegi pomogły czy może zaszkodziły czy nic nie dały. I trwa analiza i próba poprawienia prowadzenia do perfekcji. Oczywiście idealnie nigdy nie bedzie ale ten proces trwa i uczy nas. Następnym razem w podobnej sytuacji od razu za pierwszą próbą już wiemy co i jak trzeba co pomoże a co nie i nie robimy już tylu powtórek. To wiedza nauka i doświadczenie jakiej nie zdobędziemy nigdy w fotografii analogowej. Ten proces oczywiście trwa dalej w domu.. jedni w ciemni inni na kompie.. a jeszcze inni ze skanerem i na kompie.. ale w to już nie wnikam. Bo z punktu widzenia samego procesu fotografowania i edukacji jest to mniej istotne. Fotografia analogowa uczy wolno i nie da sie tego zmienić. Jeśli komuś nie zależy na tempie rozwoju to czemu nie. Jeśli ktoś chce osiągać wyższe levele w rozumieniu fotografii to cyfrowa fotografia daje tutaj bardzo duże możliwości. To że ludzie garną d fotografii analogowej mnie nie dziwi.. jest to inne można powiedzieć elitarne dziś, łatwiej się wyróżnić i jest większa frajda.. ale czy większa nauka? Wg mnie każdy kto naprawdę ogarnia fotografię cyfrową bez problemu będzie robił analogiem po zdobyciu minimum wiedzy bo nie jest to na poziomie podstawowym żadna tajemna i trudna do przyswojenia wiedza.
Miałem zaszczyt poznać Pana Michael Kenna - do dzisiaj fotografuje tylko i wyłacznie analogami , niesamowity człowiek . Fotografia analogowa jeszcze nie umarła i w dobie zblizającej sie ery AI zostanie chyba z nami na dłuzej . Uważam że kazdy powinien przynajmniej spóbować . Może inaczej - mozna obejrzeć godzinny film lub zadumać się przez kilka wieczorów nad książką . pozdrawiam
Panie Marku oglądam ten film w przerwie nagrywania własnego na temat fotografii analogowej właśnie🙂 Zawsze szanuję Pana zdanie, chociaż tym razem jest zgoła odmienne od mojego🙂 Jak widać ile ludzi tyle opinii🙂 Pozdrawiam serdecznie jak zwykle czekam na kolejne kadry i filmy🙂
Przychylam się do filmowych opinii Marka Waskiela. Zapewne chodzi tutaj także o wiek. W młodości miałem ciemnię fotograficzną i pełnię zapału. Miło ten czas wspominam ale rzeczywiście, trudno było by się obecnie cofnąć. Świat się zmienił, a sił i czasu zdecydowanie zostało mniej.
Dziękuję za przykład z Chorwacją, bo naprawdę przez moment zacząłem wątpić w sens rozwijania się w fotografii analogowej. Tak, dla mnie czasami celem jest sama podróż :) Zwłaszcza bocznymi drogami.
Oczywiście że warto, polecam każdemu. Cieszcie się, radujcie się dobrem jakim jest fotografia. Jeśli chodzi o mnie to fotografuję dla siebie, niczego nie skanuję a fotografie trzymam w albumach i cieszą moje oko. Fotografuję analogiem dla czystej przyjemności z takiej fotografii. Cieszę się jak dziecko gdy trzymam w ręku aparat który jest całkowicie mechaniczny i ma te szystkie pokrętełka. To jest coś czego nie da się wytłumaczyć a tylko podobny pasjonat czuje to samo. Więc słuchając Pana musiałbym postąpić wbrew swoim uczuciom i pasji. Co wtedy bym czuł? Niedosyt, wiem że czegoś cholernie by mi brakowało. Moje hobby byłoby tylko połowiczne. Tak jak malarz który by malował obraz tylko na jednej połowie płótna drugą pozostawiając czystą. Pasji i miłości nie da się racjonalnie wytłumaczyć, kochamy to i po prostu to robimy czasem bez względu na koszty i konsekwencje. Pozdrawiam serdecznie Panie Marku 👍
Mam to samo. Odkąd pierwszy raz zobaczyłem jak na odbitce w kuwecie z wywoływaczem pojawia się obraz. Już nie mogę bez tego żyć. Współczesna cywilizacja totalnie zignorowała znaczenie dotyku i przyjemność obcowania z czymś materialnym. Takim jak mechaniczny aparat, menzurki odczynnikami, koreks, powiększalnik, klaser na negatywy.
Drogi Panie Marku, zdjęcia zdjęciami, ale który dzisiejszy cyfrak da taką przyjemność ręcznego ostrzenia na wielkiej matówce jak mój 40-letni Pentax? A pięknie pracujący naciąg migawki? A kłapnięcie lustra? A te obiektywy-perełki, pięknie wykonane? :-) Cyfrowego sprzętu mam więcej i on przeważa w ilości i jakości zdjęć - ale do swojego staruszka chętnie wracam. Przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Takie moje trzy grosze, zastrzegam: 100-procentowego hobbysty. p.s. Komuś, kto dopiero zaczyna chyba bym nie polecił. Temu, co potrzebuje miliarda pikseli i ma ciśnienie na parametry, też nie. Ale dla poszukujących czegoś nowego i bardziej wyluzowanych - film czy Instax mogą być fajną przygodą.
Z całym szacunkiem, ale nie zgadzam się z Pańską opinią i cieszę się, że nie jestem jedyna. Nie zgadzam się na tyle, że piszę ten komentarz, a bardzo rzadko zamieniam się z biernego słuchacza w aktywnego uczestnika dyskusji. Studiuję grafikę, zajmuję się głównie fotografią i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że NIC mi tyle nie dało ile wejście do analoga. Czas, spędzony w ciemni i na oczekiwaniu na rezultaty wymusił na mnie cierpliwość i dał możliwość przemyślenia wszystkich działań. Przestałam "trzaskać fotki" zaczęłam tworzyć kadry i układać sobie wszystko w głowie zanim nacisnęłam spust migawki. Nie przez wzgląd na ograniczenie klatek do 9 czy 36, to nie ma nic z tym wspólnego. Również nie przez wzgląd na cenę materiału - właśnie przez ten cenny, wydany, wręcz zapłacony czas nabrałam pokory i zaczęłam myśleć co robię. To film nauczył mnie widzieć światło i używać je na swoją korzyść, a nie matryca cyfrowego aparatu, którą zwykłam traktować "uda się albo nie uda" lub "coś się wybierze, a jak nie to poprawię w Photoshopie". Spędziłam wiele godzin na naukę i eksperymenty z chemią, efektami. Przez rok nie fotografowałam inaczej niż na filmie i błonach. Przez fotografię analogową odkryłam techniki szlachetne, w których się bardzo dobrze odnalazłam, to moje miejsce na ziemi i strefa komfortu. Mam za sobą kilka wystaw autorskich. Obecnie piszę pracę dyplomową, a całość oparta jest na wykorzystaniu efektu Schwarzschilda w fotografii otworkowej by pokazać dynamikę przestrzeni i relację między ludźmi. Nabrałam masę szacunku do całej historii fotografii, pionierów i ludzi, którzy musieli wiedzieć co robią. Zaczęłam o tym więcej czytać. Moją bibliotekę wypełniają nazwiska takie jak Dederko, Burzyński, Latoś czy Iliński. Praktycznie w każdej z tych książek zawarta wiedza przewyższa średni poradnik dzisiejszych czasów, a zapewniam, że mam wszystkie te pozycje, które mieć należy zarówno takie, które nie ukazały się na polskim rynku. Żeby było zabawniej, masę tej wiedzy przeniosłam na cyfrę, której absolutnie nie umniejszam. Sama pracuję w zdecydowanej większości na bezlusterkowcu (przeniosłam się z lustrzanki cyfrowej), szanuję wszystkie zalety i cieszę się, że są takie możliwości. Aczkolwiek uważam, że podwaliny fotografii są bardzo istotnym elementem do przejścia gdy chce się poznać medium, a bez poznania medium nie można być w czymś dobrym. W fotografii analogowej chodzi głównie o proces, a nie o sam efekt, bo efekt faktycznie załatwiają filtry i presety. Niestety większość fotografów, których "fotki", bo nie można ich niestety nazwać fotografiami, są ładne i tak jak Pan mówi, przewyższają technicznie zdjęcia z przeszłości, to nie wynik świadomego działania, lecz dobrodziejstw postępu, technologii i techniki, zresztą jak w przypadku praktycznie każdej dziedziny. Disco polo fotografii dobrze się klika w social mediach, ale niewiele ma to wspólnego z fotografią - są to ładne i przyjazne dla oka, a zrozumiałe dla średniego odbiorcy zapiski i szkice upiększonej rzeczywistości. Idąc tropem Pana wypowiedzi, nie wiem po co mi w ogóle by miał być aparat, skoro mogłabym wszystko załatwić tanim smartfonem - przecież jest wielokrotnie lepszy od pełnowymiarowych aparatów sprzed kilku lat i ma wszystko by osiągnąć efekt dobrego zdjęcia. Reasumując: uważam, że ważny jest proces, świadomość medium i nośnika, a nie tylko efekt końcowy. Ale tylko gdy chcemy rozmawiać o fotografii, a nie o fotkach, bo jeżeli mówimy o fotkach, to oczywiście się z Panem zgadzam, nie warto tracić czasu ani pieniędzy.
Witam, oczywiście jest w tym bardzo dużo racji ale ... czasem ciekawym doświadczeniem jest zrobienie "tylko" 36 zdjęć (lub jeszcze lepiej 12 6x6) zastanowienie się nad każdym ujęciem, obróbka filmu i potem robienie odbitek to też przyjemność poznawania pewnego procesu (w moim wypadku to powrót do przeszłości :) ) to takie czerpanie przyjemności z wolniejszej jazdy i poznawanie miasteczek przez które się przejeżdża podążając do celu - pozdrawiam i dziękuję - jak zwykle z przyjemnością obejrzałem kolejny odcinek
zawsze warto ...fotografia analogowa uczy przede wszystkim pokory ;-) kto fotografował lub nadal fotografuje analogiem ten wie o czym mówię. i tu nie chodzi o typowe rzemiosło ,lecz o magię fotografowania.
Po raz pierwszy, a obserwuje kanał już długi czas, mam odrębne zdanie. Jeżeli postawimy pytanie- czy fotografia analogowa jest lepsza do nauki fotografii - to na pewno nie, na pytanie czy warto zacząć i czy potrafi rozwinąć fotografa- jak odpowiem że tak. W tych rozedrganych, zagonionych czasach chwile spędzone nad komponowaniem kadru ze świadomością ograniczeń które obarczają analoga, można wyłuskać skupienie i uważność , odkryć rzeczy niedostępne przy cyfrze, nawet po założeniu kagańców. Samo spojrzenie w kominek odwróconego świata jest chwilą wow i mimo że widzę to nie pierwszy raz, właśnie wtedy czuję że oglądam coś co jest tu i teraz zarezerwowane tylko dla mnie a które w elektronicznym wizjerze nigdy się nie pokażą..i moim zdaniem o to chodzi - o zwolnienie, nawet zrobienie kroku wstecz, żeby fotografia sprawiała przyjemność. Nie gloryfikuje tu analoga, uważam go za inne (moim zdaniem lepsze) narzędzie do rozwoju i choćby z tego powodu warto. A technicznie każdy kto ma wodę do dyspozycji cz-b film wywoła... pozdrawiam
Byłem rok temu z kilkoma znajomymi na weekendzie w bieszczadach oczywiście wszyscy robili zdjęcia , dużo zdjęć lub bardzo dużo zdjęć tylko ja zabrałem aparat analogowy , dwa obiektywy i zrobiłem przez 3 dni 100 zdjęć . Moi znajomi po kilka tysięcy - mój aparat jest do kupienia na Allegro za 400- 800 złotych wraz z obiektywem moi znajomi robili zestawami za nawet 25 tyś złotych. Ja po roku mam wszystkie zdjęcia w formie fizycznej w albumie - Oni nie wedzą nawet na którym dysku lub karcie je mają -a często są już skasowane. Fotografia Cyfrowa jest wspaniała dla ludzi świadomych i chcących sie uczyć i rozwijać , niestety wiekszość ludzi kupuje drogi korpus z marnym obiektywem plus karta 128 gb i strzela miliony zdjęć bez opamiętania i przemyślenia z których nic ciekawego nie da się wybrać a jak dasz im analoga i 36 zdjęć to się denerwują bo muszą zacząć myśleć :)
W kwestii nauki fotografii zdecydowanie się zgadzam, to strata pieniędzy i czasu. Aczkolwiek jako hobby fotografia analogowa to coś niesamowitego, szczególnie jeżeli wywołuje się samemu negatywy. Przy dzisiejszych cenach i dostępności chemii i sprzętu jest to o wiele bardziej dostępne niż lata temu. Relaks niesamowity a chyba o to właśnie chodzi. Dodatkowo fotografia analogowa według mnie ma jeden ukryty szczegół - człowiek zaczyna interesować się innym sprzętem. Dzięki temu możemy poznać i zdobyć doświadczenie w fotografowaniu obiektywami z gwintem M42 i M39 które za niską cenę mogą dużo wnieść do naszej fotografii cyfrowej. Kto ma Heliosa 44 albo Jupitera wie o czym mówię ;) Fotografia analogowa wymusza też precyzję. Sam zauważyłem, że gdy fotografuje analogiem to 36 zdjęc z kliszy jest albo "ok" albo "super", a na aparacie cyfrowym to cóż... potrafię wypelnić kartę 200 zdjęciami do usunięcia. Bierzmy pod uwagę też podróżników - dla nich fotografia analogowa to często wybawienie. Nie zawsze możemy zabrać ze sobą zasilacz, baterie, komputer i tak dalej a potrzebujemy czegoś co będzie w pełni mechaniczne, bo na przykład nie będziemy mieli jak podładować aparatu. Aczkolwiek film bardzo dobry i z większością przemyśleń się zgadzam.
Przedstawił Pan odpowiedź na źle zadane pytanie. Mam Pan pełną rację w wymiarze komercyjnym. Jednak gdy podejdziemy do fotografowania jako do wieloetapowego procesu, swoistej drogi - to praca w tradycyjny sposób jest jak El Camino. Wtedy jej sens jest w przebytej drodze i podróży wewnątrz fotografa, a nie wyłącznie w szybkim dotarciu do celu. Pozdrawiam serdecznie i namawiam do fotografowania na negatywach, slajdach, w technikach szlachetnych itd.
W końcu ktoś, kto nie gada bzdur o wyższości fotografii analogowej, co wynika jedynie z subiektywnych odczuć tworzących się z sentymentu i ogólnego przeświadczenia, że kiedyś to było lepiej, tylko wprost mówi obiektywnie jak jest w istocie - cyfra lepsza i tu nie ma co polemizować.
Pan Panie Marku myśli jak profesjonalista. A fotografia to dla wielu hobby. Trzeba też pamiętać na przykład o zjawisku przesycenia wielu młodych ludzi digitalem. Zdjęcia analogowe stają się dla nich czymś w rodzaju szlachetnej rozrywki. Tak, jak słuchanie muzyki z vinyli. Mają przesyt „dostępności” i „powielalności”. Stąd na przykład renesans fotografii natychmiastowej. Taki Instax nie jest tani. Ale daje możliwość stworzenia jedynego i niepowtarzalnego zdjęcia. Takiego, którego się nie skanuje, nie wrzuca do sieci. Czegoś, co jest bardzo osobiste. Ta swoista „intymność” była kiedyś ważnym aspektem fotografowania. Obaj to pamiętamy :) Jak zwykle świetny vlog. Dziękuję.
Dobre zagadnienie imstaxem. Przypomniało mi sie, że jakoś chyba tej zimy, na Tarnicy chyba.. pewna para poprosiła mnie o fotkę właśnie imstaxem. I tak teraz myślę, iz to ze oni maja tylko jedną (bądź ewentualnie kilka) fotek z tego dnia, będzie dla nich stanowiło dużo większą pamiątkę, aniżeli cała zgraja fotek cyfrowych z aparatu bądź telefonu. Ale również bardzo do rym pomysłem jest by ustawić aparat tak by zrobić ograniczona liczbe zdjęć, i nie zaglądać na podgląd podczas sesji. Można sobie ustawić ze ma sie np do wykonania 36 zdjęć, i obfotografować jeden obiekt. Zastosować wtedy różne parametry, moze zmienić obiektyw, itp itd. I w domu ocenić o wyciągnąć wnioski dopiero po zgraniu fotek ma PC. Pozdrawiam 🙂
@@DariuszzRudy Dokładnie tak. Mam w pracy w zespole młodą koleżankę. Ona, jej chłopak i grono znajomych są zafascynowani zdjęciami analogowymi. Dla nich to jak odkrycie nowego nieznanego świata. Odkrywają nagle, że zrobienie „aż” 12 przemyślanych zdjęć 6x6 to mega wyzwanie :) I trzeba się napracować, żeby zobaczyć efekt. Ale tak. To nie ma nic wspólnego z pracą komercyjną. Pozdrawiam :)
@@Perski2844, no właśnie, fotografia profesjonalna i amatorska to nieco odmienne światy i nie muszą dzielić tych samych priorytetów. Jakość, efekt, czas - dla zawodowca kluczowe, dla hobbysty niekoniecznie.
I jeszcze jedno, porównanie do podróży nowoczesnym autem i takąż autostradą, dobre. Ale gdyby do porównania wprowadzić małe zmiany; nowoczesne auto to Tesla, wspomniany maluch to Corvette v8 ;))
W 100% racja, Jak tu porównać dłubanie w komputerze i pracę przy powiększalniku. Zdjęcie na barycie (czy nawet na plastiku) zostanie z nami na wiele lat, czego nie można powiedzieć o setkach czy tysiącach jpeg-ów do których nigdy nie wrócimy.
Przedstawiłeś bardzo pragmatyczną perspektywę fotografii, która to fotografia dla niektórych jest sztuką zawartą w procesie lub formą medytacji. Równie dobrze można powiedzieć, że realistyczne malarstwo portretowe nie ma sensu, ponieważ szybciej wykonamy zdjęcie. I tak, z punktu widzenia praktyczności i ewentualnej kapitalizacji czasu to nie ma sensu. Ale w pierwszej kolejności trzeba się zapytać czy zajmujemy się tworzeniem dla wyników, czy procesu tworzenia. Bo jeśli dla procesu, wydłużony czas jaki spędzimy w ciemni w oczekiwaniu na odbitkę jest benefitem i w pełni usprawiedliwiony. Osobiście lubię napięcie i niepewność przed ujrzeniem wywołanej odbitki. A jak ją zobaczę, jest to dopaminowy szot jakiego nie porównam z niczym co znam.
Bardzo zdrowe podejście, zwłaszcza dla osób rozpoczynających fotografowanie. Ograniczenia analoga można sobie wymusić samemu. Można poszukać używanej optyki i zaadoptować do cyfrówki. A po nauce można dla zabawy sobie analogowo poeksperymentować dla samej przyjemności poznania czegoś innego.
A ja Panie Marku będę robił analogiem bo to uwielbiam.Cyfrą zaczynam dużo robić ale uważam ,że żadna drukarka nie wydrukuje mi zdjęcia B&W w takich cieniach jak ja zrobię na papierze .Kolor to wiadomo to tylko cyfra bo tutaj nie ma już konkurencji i materiałów.
Witam Pana, przez lata interesowałem się fotografią analogową ale od kiedy nie mogłem nigdzie porządnie wywołać kliszy wówczas przestałem robić zdjęcia
Walor edukacyjny cyfry - POTĘGA !!! 100% zgoda. Natychmiastowa ocena i uwagi mistrza. Ja nie miałem tak dobrze. Oddawałem firmy do fotografa prowadzącego osiedlowy punkt foto i omawialiśmy je "hurtowo". I tak super, że miał Pan dla mnie czas panie Krzyśku, jeśli w niebie mają neta i pat to czyta, to dziękuję!! Wracając, proces nauki był duuuużo wolniejszy. Uwag mistrza nie dało się wprowadzić natychmiast i poprawić ujęcia. Posiadam zatem Nikona D710 (bo obrosłem w szkło do analogów Nikona) ale głownie po to, by uczyć się kadrować i dobierać parametry ekspozycji, żeby moje analogowe zdjęcia nie wyglądały jak jakaś kopana łomografia. A gdy na kursie obok D710 dynda mi z szyi Zorki 4 albo Retina IIIC kuka z kabury przy pasku, to uśmiech na twarzy prowadzącego mi miła rozmowa są gwarantowane.
,,Są w życiu rzeczy, które robić warto , i robić je się opłaca, są też takie ,które robić się opłaca, ale nie warto...i są też takie ,które robić się nie opłaca ale robić je warto...'' Cytując nie dosłownie prof.Bartoszewskiego. Nauczyłem się pracować w ciemni, tuż przed pandemią. I choć negatywy skanuję i można powiedzieć ,że fotografia analogowa mi się nie opłaca, to samo przeżycie jest dla mnie warte tego, by to robić. Nie zmienia to faktu, że najczęściej fotografuję dla przyjemności lustrzanką P.S. Dziś mój kolega powiedział ,że komórki robią już takie zdjęcia, że dźwiganie lustrzanki czy bezlusterkowca przez amatora jest już bez sensu...No cóż ja jeszcze podźwigam...
Jeśli chodzi o naukę i czas poświęcony na rozwój to tutaj zgodzę się z Panem w zupełności, że cyfra to przepaść w stosunku do analoga. Jednak jeśli chodzi o odbiór, wrażenie, plastykę obrazu, to dla mnie różnica pomiędzy analogiem i cyfrą jest jak słuchanie muzyki z płyty winylowej a kompaktowej. Dwa zupełnie inne światy. Co z tego, że jestem zawodowym grafikiem i mogę z fotografii cyfrowej zrobic w zasadzie wszystko, ale jednak wzięcie do ręki analoga, ten cały proces i na końcu ta niepewność czy i jak wyjdzie, to jest bezcenne. Może tak to lubię, bo cyfrą zrobiłem już ileś tam tysięcy zdjęć, zawodowo również, może z sentymentu, na pewno za tę różnicę w obrazie która jest dla mnie ogromna. I na koniec niestety, ale uważam że fotografia cyfrowa w pewnym sensie zabiła fotografię... I nie piszę tu o zawodowcach czy ludziach którzy mają pasję i robią piękne cyfrowe zdjęcia hobbystycznie, ale ogólnie ludzie zwyczajnie robią setki czy tysiące nie przemyślanych zdjęć np. na wakacjach i potem nawet do tego nie wracają, bo nie ma do czego. Ale taka jest naturalna cena postępu. Pozdrawiam.
Pewien motocyklista posiadający nowoczesny, szybki, mocny motocykl zgodził się przetestować lekki, motocykl 125cm... Pojechal nim tam gdzie często swoja maszyna jeździ. Jechal 2 albo i 3 razy dłużej...jechal wolniej...zatrzymywał się po drodze.. Na koniec stwierdził, że pierwszy raz dostrzegł jak ciekawą trasa jechał, ze poznal ludzi na postojach, ze mial czas pomyśleć i wyluzować się... Pozdrawiam Wszystkich miłośników fotografii "analogowej" , cyfrowej...bo wg.mnie obie są cudowne i mogą się wzajemnie uzupełniać. A nasza podróż...czy to do Chorwacji czy w inny fotograficzny świat...nie zawsze musi być szybka i nowoczesna...😉
Dzięki za ten materiał,szukalem od pewnego czsu za odpowiednim analogiem w celu poszerzenia horyzontów.Oczywiście jakość kosztuje i szukałem po najwyższych półkach.Fotografia ewoluuje więc ciężko znależć balans między vintage a jakośćią.Obecnie posiadam srzęt sony o wartosci kilkudziesieciu tys zł.Dziękuję że zawróciłeś mnie z błędnej drogi ,zanim na nią wszedłem.
Proszę bardzo - jestem przekonany, że czas poświęcony na polepszenie warsztatu fotografii cyfrowej przyniesie zdecydowanie więcej korzyści. Wystarczy otworzyć się na coś trochę odmiennego, zobaczyć nowy sposób albo temat fotografowania. Pozdrawiam :) wielu udanych kadrów!
Nie zgadzam się z tym. Moim zdaniem zdecydowanie warto poznać proces analogowy i robić go w całości samemu. Szczersze do tego zachęcam. Spróbujcie fotografii otworkowej, spróbujcie wielkiego formatu. I proszę mi nie mówić, że cyfrowo też da się zrobić otworek. Owszem da się, ale estetyka jest kompletnie inna. Analog jest wart zachodu, ponieważ poszerza nazse doświadczenie o nowe doznania techniczne i estetyczne. Swego czasu na pewnym forum fotograficznym ktoś stwierdził, że nie ma sensu przepłacać za optykę Zeissa bo nie ma różnicy z inną, którą porównywano. Na to ktoś inny odpowiedział, że skoro nie widzisz różnicy, to nie ma o czym gadać 😉
Podałeś dwa przykłady z którymi absolutnie się zgadzam czyli fotografia otworkowa i format większy niż pełna klatka/mały obrazek. Natomiast jeżeli chodzi o "zwykłą" fotografię, to różnic pomiędzy lustrzanką w manualu a lustrzanką analogową nie ma w zasadzie żadnych, poza tym, że zrobisz mniej zdjęć i zobaczysz je dopiero na kliszy/odbitce. Czy to w jakiś sposób wpłynie na warsztat? Pewnie w żaden. Czy jak ktoś chciałby robić z jakichś powodów zdjęcia analogiem powinien to robić? Oczywiście.
Witam panie Marku.)Posiadam obydwa typy aparatów.Nawet cyfra zdominowała wszystko przez jakiś czas.Po kilku latach wracam do filmu.Zdjęcia krajobrazu z Filmów portra 160 ,400 to przepięknie oddające kolory natury filmy.Przeraza mnie sposób robienie zdjęc przez 95 procent ludzi.Jak zwykłą małpką robią zdjęcia drogimi lustrzankami nie mając pojęcia o podstawach.Ale dla mnie jest jeszcze jedna ważna rzecz.Robienie analogiem (posiadam hasselblada 500cm)to naprawdę przyjemność.Sam robię wszystko i za wszystko ponoszę konsekwencje.Sam proces robienia zdjec manualnie z pomiarami jest fascynujący.I ja to bardzo lubię.Krótko mówiąc nie tylko efekt końcowy ale cała praca z aparatem to wielka radość.Oczekiwanie na wywołanie tez jest ekscytujące.Na koniec mojej prywatnej opinii patrzę tez dokąd zmierza fotografia cyfrowa.Zmierza do tego ze wkrótce w domu sami zrobimy zdjęcie w PS bez wychodzenia na zewnątrz.Patrzac na wiele konkursów foto z zażenowanie widzę jak wygrywają zdjęcia pełne kiczu i PSa nierealnie przekolorowane ,a wszystko usprawiedliwia sie artyzmem.Hmm Dla mnie to często zwykły kicz.Przepraszam za mocne słowa ale tak czuję.Małem kiedyś wystawę i podeszła do mnie pewna pani ok45 lat.I powiedziała.Chce kupić 3 zdjęcia.Chcę kupic takie w których nie ma ingerencji PS a albo jest minimalna.Patrzyła mi oczy i jeszcze raz to powiedziała.Zapamiętałem to na zawsze.I używam ps.ale bardzo delikatnie.)))))Pozdrawiam serdecznie wszystkich.I życzę radości z fotografowania)).
Witam Panie Marku i mam taką myśl a co się stanie kiedy firmy produkujące akcesoria do analogów upadną, zaprzestaną produkcji bo większość pójdzie w cyfrę a firmy produkujące cyfry na fali uproszczenia wszystkiego co nas otacza i redukcji kosztów przejdą na produkcję aparatów w których rolą fotografującego nie fotografa będzie tylko naciśnięcie lub nie bo może on sam uzna kiedy to zrobić i zrobi.Co wtedy nam zostanie-żadnego już wyboru przecież nie będzie.
Ja po fotografowaniu cyfrą, wróciłem do fotografii analogowej. Piszę że wróciłem bo wcześniej fotografowałem analogowo... Sam wywołuje swoje filmy. Zgodzę się z jednym teraz jest więcej fotografów, technologia umożliwiła prawie każdemu zostać fotografem. Ba teraz dosłownie każdy jest fotografem bo ma telefon i robi nim zdjęcia. I tu można zadać pytanie czy teraz każdy potrzebuje aparatu cyfrowego? Odróżniacie zdjęcia z cyfry i z telefonu? Jak przejdą przez setki algorytmów w procesorze....
Panie Marku uwielbiam Pana opowieści o fotografii ale tym razem niestety nie mogę zgodzić się z Panem. Fotografia to przygoda i każdy rozumie ją inaczej. Nie koniecznie musi chodzić o efekt finalny i tak bardzo subiektywny w odbiorze. Może istotniejsza jest sama radość tworzenia i obcowania z przyrodą, krajobrazem tak przecież Panu bliskim. Nie gońmy za perfekcją ale za indywidualnością spojrzenia na świat i radością tworzenia czegoś odrębnego. Fotogra analogową to niepowtarzalny proces, droga sama w sobie dającą olbrzymią radość. Proponuję aby każdy spróbował i sam się przekonał. Może to jest to co da mu największą radość. Pozdrawiam . Wieczny poszukiwacz i miłośnik Pańskiej pasji i opowieści o fotografii jako o sposobie na życie.
Od fotografii analogowej nie warto zaczynać - to fakt niezaprzeczalny. Jednak fotografia analogowa w wydaniu od początku do końca samodzielnym (od założenia kliszy, poprzez ciemnię, aż po suszenie odbitek) to świetna przygoda, której można zakosztować gdy już się potrafi fotografować. Tak - analogowo jest wolniej, bardziej skomplikowanie i DUŻO DROŻEJ. Ale żadne zasięgi społecznościowe, czy perfekcja fotografii cyfrowej nie zastąpią pierwszego razu, gdy na naświetlonym papierze fotograficznym znikąd pojawia się najpierw zarys, a potem pełen obraz zarejestrowanego kadru. Fotografia cyfrowa stała się medium dla mas (to nie jest zarzut). Fotografia analogowa niekorzystająca z minilabów i skanowania negatywów jest techniką dla pasjonatów. Warto spróbować. Tak jak warto spróbować fotografowania camera obscura (choćby z kartonowego pudełka), czy uwielbianej przeze mnie techniki gumy chromianowej. Jestem pasjonatem z 30 letnim stażem i jako tylko/aż hobbysta mogę fotografować wyłącznie na swoich warunkach. Albo tak, albo wcale. Ale każdy niech robi jak chce/lubi/musi. A kadry? Są albo w nas, albo wokół nas. Trzeba tylko być na nie wyczulonym. I tej kadroczułości wszystkim życzę.
Panie Marku, w latach 70 zacząłem robić zdjęcia aparatem Zenit B. Nie miałem własnej ciemni fotograficznej i czekałem bardzo długo żeby zobaczyć efekty swoich działań. Fotografia cyfrowa zaczęła się u mnie od aparatu Olympus UZ 2100 i dała to o czy Pan wspomniał - czas. Pomimo swojej ówczesnej niedoskonałości dała możliwość natychmiastowej korekty błędów i fotograficznego spojrzenia na świat. To jest niezaprzeczalna przewaga nad fotografią analogową, która jednak jest klasykiem wartym pamięci. Dziękuję za odcinek i pozdrawiam.
Fajny komentarz z którym się w jakimś stopniu nie mogę do końca zgodzić. Fotografia analogowa jest przeżytkiem, ale ten przeżytek zmusza do myślenia, czytania światła ktoś jak ty co ileś tam lat fotografował zenitami i podobnie ma to w małym palcu. Ktoś co przychodzi nowy do fotografii i tylko wie co mu aparat pokarze pierwsze spotkanie z trudnym światłem i uważa że ma zły aparat. Fotografia analogowa według mnie jest dobrym nauczycielem bo zmusza do myślenia.
Ależ spór się wywiązał w komentarzach! Ja również mam za sobą kilka lat robienia zdjęć na analogu - jako tako opanowałem obróbkę czarno-białą. Właśnie, jako-tako. Nie będąc absolwentem technikum fotograficznego oraz nie mając nieograniczonego czasu i budżetu na eksperymenty nie miałem szans na dobre opanowanie czerni-bieli, nie mówiąc o kolorze. Efekt był taki, że mnóstwo miejsc odwiedziłem na darmo, bo zdjęcia wyszły takie sobie. A wyszły takie z 2 powodów - po pierwsze oczywiście ograniczenia w obróbce, ale przede wszystkim to, że popełnione błędy w kompozycji i ekspozycji uświadamiałem sobie kilka dni albo tygodni później, gdy robiłem odbitki. W moim przypadku oznaczało to frustrująco wolny postęp, a w szerszym kontekście - że dobre efekty były osiągane niemal wyłącznie przez profesjonalistów - czyli absolwentów odpowiednich szkół, wyposażonych w komplet sprzętu i mających do dyspozycji duży zapas chemii i papieru. Więc w pełni zgadzam się z p. Markiem, że ucyfrowienie fotografii niejako ją zdemokratyzowało, co wcale nie oznacza, że każdy może i umie robić dobre zdjęcia. Dalej trzeba opanować dużo umiejętności. Nie jestem bezkrytycznym wyznawcą postępu, jednak do fotografii analogowej na pewno nie wrócę. Ale szanuję artystów i rzemieślników, którzy się nią zajmują. Tak samo jak szanuję artystów i rzemieślników kowalstwa, snycerstwa albo - przede wszystkim - malarstwa.
Dzień dobry! Bardzo lubię pana kanał a przede wszystkim podziwiam pana doskonale prace! Ale w tej kwestii nie do końca się zgadzam. Nie należny zapominać o tym, ze ludziom fotografia analogowa możne sprawiać frajdę jako hobby. Tak jak jazda oldtimerem. Nie trzeba jechać od razu do Chorwacji można raz na miesiąc wytoczyć starego kabrioleta i przejechać się po okolicy. Podobnie jest ze starymi aparatami, można wypstrykać rolkę filmu w weekend i już, nie mając z tej okazji poczucia straconego czasu. Poza tym, wiele osób remontuje, naprawia i dba o stare aparaty zachowując je dla przyszytych pokoleń w dobrym stanie i to tez jest godne szacunku. Oczywiście jeśli chodzi o sama jakość prac to w większości fotografia cyfrowa jest niedościgniona i co do tego wszyscy się zgadzamy. Świat fotografii jest coraz większy i każdy może sobie z niego wybrać co mu się podoba, jednocześnie szanując pasje i prace innych. Pozdrawiam serdecznie Barnabovich
Z całym szacunkiem, ale nie zgadzam się z prezentowanymi przez Pana opiniami. Przykład z maluchem to raczej kiepski żart. Warto i jeszcze raz warto uczyć się i zrozumieć fotografię analogową. Ona ma w sobie to coś, ma magię, uczy pokory i myślenia nad każdym kadrem. Pracuję na sprzęcie analogowym i sprawia mi to przyjemność tak samo jak praca w ciemni. Robię różne reportaże i z kliszy 36 klatek odpada mi czasami od 1 do 4 klatek. Obserwuję też innych " reporterów " pracujących na sprzęcie cyfrowym z górnych półek. Nie ma dla mnie nic pozytywnego w bezmyślnym płodzeniu kadrów jednego ujęcia z prędkością 10-14 klatek na sekundę po to żeby na koniec wybrać jeden. Pozdrawiam
Moim zdaniem jest sens w fotografii analogowej bo ma jednak swój unikalny klimat przez swoją karkołomność i ograniczenia ale jednak jest to dobre dla zaawansowanych użytkowników. Najlepiej jednak uczyć się na lustrzance/bezlusterkowcu cyfrowym
Zaczynałem od analogowej, bo nie było wtedy nic innego. Dla mnie wszystkie techniki mogą się uzupełniać. Wszystko zależy w jakich warunkach przyjdzie nam fotografować, bo czasem i smartphone będzie za ciężki.
Podroz do Chorwaci na autostradzie tp przygoda, ja polecam samolot, szybka bez zmenczenia im malo przygod, , zastanawiam sie dlaczego pan sugeruje fotografowac w jjpac , to tez jazda bez przygod.
Witam Panie Marku . No i włożył Pan przysłowiowy "patyk w mrowisko" . Przyznam że poruszył Pan bardzo ciekawy temat. Faktycznie od pewnego czasu wyraźnie widać ożywienie w środowisku fotografii analogowej. Szczególnie jest to widoczne na wszelkiego rodzaju portalach oferujących aparaty , obiektywy czy akcesoria do fotografii analogowej. " Janusze biznesu" szybko wykorzystali ten trend bo jak wydać ceny ... ... przyprawiają o zawrót głowy . Cóż takie zasady rynku. Swoją drogą nasuwa się pytanie czy to moda czy może coś więcej ? Osobiście uważam że jeśli razem z pasją idą chęci i jest motywacja to warto przynajmniej spróbować i pobawić się tego typu fotografią. W końcu fotografia powinna w pierwszej kolejności sprawiać radość . Pozdrawiam.
Tak jak lubię Twoje filmy i opowieści tak tym razem absolutnie się z Tobą nie mogę zgodzić. To tak jakby zanegować sens budowania klasycznego fortepianu bo przecież syntezator wygeneruje takie dźwięki, o których Chopinowi się nie śniło. Nie tędy droga. Sam znam wielu fotografów samodzielnie wywołujących filmy i spędzających długie godziny w ciemni przy powiększalniku, Ale zgodzę się, że spotkania w ciemni są bardzo ciekawymi imprezami towarzyskimi 😀
Totalnie musze sie niezgodzic z tym materialem . Jedynie musze przyznac racje ze cyfra jest szybsza ale dla mnie nudna . Fotografia Analogowa Po pierwsze uczy pokory i wymusza przemyslenie tego co i jak utrwalamy . np po opanowaniu analoga cyfra bedziemy robic 100 razy lepsze ujecia . Analog jest magiczny .na kliszy mamy zdjecia o ktorych nie pamietamy albo nie wierzymy ze nam sie udalo . po wywolaniu kliszy i zrobieniu odbitek lub skanowaniu doznajemy tego wlasnie magicznego uczucia . Analogowe zdjecia czesto bardziej wygladaja jak obrazy niz zdjecia Robiac zdjecia cyfra np na urlopie siedzimy i przegladamy zdjecia setki razy i potrmem te zdjecia juz sa wrecz nieciekawe analogiem szanujac klisze pstrykniemy zdjecia i zapomnimy o nich oczywiscie wracajac do magi po wywolaniu Analogowe materialy rozne klisze z roznymi parametrami . kombinacje podczas wywolania bo juz podczas wywolania mozna zmienic wszystko Zapomnienie o pospiechu to glowna zaleta bo po co ten pospiech . nikogo nie namawiam do Analoga ale dla mnimie to jest najwieksza magia moge tak pisac cala noc o Analorach . osobiscie zaczolem od analoga w latach 80 potem w latach 2005 przeszedlem na cyfre i znudzony cyfra wrocilem do analoga kilka lat po tym i niewyobrazam sobie jesli by zaginela mozliwosc fotografi analogowej . Reasumujac analogowa fotografia nauczy nas pokory i szanowania tego co robimy . zadna cyfra tego nie nauczy . jesli zalezy nam na czasie i pospiechu nasze zdjecia z cyfry tez nie beda nas zadowalac . pozdrawiam
taka uwaga ogolna. 1. fotografia analogowa to rzemioslo cenne wlasnie przez czas jaki sie nad nia spedza. i to ten czas jest przedmiotem wyceny dziela. za ile mozna sprzedac wydruk cyfrowego zdjecia? z niewiele. a jesli do zdjecia bedize dolaczony negatyw najlepiej przeciety to bedize to jedyna kopia powstala po przecieciecu negatywu. jak obtaz olejny. 2. w dobie ai i dowolych modyfikacji na obrazie cyfrowym , fotografia analogowa bedzie jedynym absolutnie identyfikowalnym dowodem zaistnienia sytuacji w rzeczywistosci. warto o tym pomyslec... :)
W stu procentach się zgadzam . fotografia analogowa to relikt z nutka nostalgii . Jeszcze jak ktoś działa na średnich i większych formatach to jakiś sens to ma . W obecnych czasach fotografia analogowa jest bardzo droga a efekt końcowy daje dużo gorszy obrazek. i nie piszę tego złośliwie, chodzi mi o cały proces wykonania zdjęcia który większość analogowców przerasta . Dużo lepszym wyjściem jest używanie starych obiektywów które jakąś tam magię dają .
Wiem, że to blog o fotografii, czyli sztuce obrazu, że bez obrazu ciężko przekazać cokolwiek. Ma Pan bardzo "radiowy" i miękki głos, bardzo miło się Pana słucha, wszystkie programy są przemyślane, logiczne, zdania składne i zrozumiałe dla przeciętnego użytkownika. Nie rozważyłby Pan wersji "audio" swoich programów np na takiej platformie jak Podcast? Tam wszystkiego się słucha. Znawcy obrazu nie potrzebują a brak reklam i możliwość słuchania, np podczas jazdy samochodem lub podczas pracy (jak onegdaj radia) to byłaby bomba. W tym serwisie dekoncentruje konieczność przeklikiwania reklam. Oczywiście każdy Pana film oglądam, ale warto by go po raz kolejny wysłuchać, wygodniej.
Dzień dobry Panie Mariuszu, ehh bez reklam... to jest ten dylemat bowiem nawet drobne wpływy z reklam z YT pokrywają cząstkę kosztów i po prostu nie dam rady mnożyć bytów, gdzie mogą ukazywać się przygotowane przeze mnie treści. Na razie zostanę przy YT. Pozdrawiam :)
Nie zgodzę się. Uczy pokory i myślenia !!! A jeszcze nie słyszałem żeby ktoś sobie w cyfsze ktoś wszystko wyłączał i ustawił stałe ISO. Samodyscyplina nie istnieje albo jest cieżka do utrzymania a analog to wymusza.
Panie Marku z całym szacunkiem do Pana zapytam trochę z przekąsem 😉 Czy warto fotografować aparatem cyfrowym skoro mamy sztuczną inteligencję? Czy warto wydawać pieniądze na aparat i obiektywy i marnować czas na sam proces robienia zdjęcia cyfrowego i późniejsza jego obróbkę skoro możemy poświęcić go na wymyślenie i wygenerowanie obrazu przez AI? Czy warto aby ktoś taki jak Pan z ogromnym doświadczeniem i autorytetem, tworzył filmy o fotografii i dzielił się wiedzą skoro i tak AI siłą rzeczy wie (lub za chwile będzie wiedziała) więcej od Pana i będzie w stanie wygenerować obraz, którego żaden człowiek technicznie i fizycznie nie będzie w stanie zrobić lub będzie to prawie niemożliwe? Czy jest sens w dzisiejszych czasach fotografować cyfrowo? Pozdrawiam
Dzień dobry myli Pan fotografię z grafiką więc cały wywód jest oparty na błędnym założeniu. Wiedza na temat fotografii nie jest gwarancją zrobienia dobrego zdjęcia. Jako osoba zajmująca się przez dziesięciolecia fotografią analogową - ale tak prawdziwą nie udawaną - od włożenia rolki filmu do aparatu po zrobienia samodzielnie odbitki w ciemni podtrzymuję to co tu w tym filmie powiedziałem a co wielu osobom jest trudno zrozumieć. Fotografia cyfrowa jest tak skomplikowana i potężna, że lepiej poświecić się jej dogłębnym poznawaniu by uzyskiwać świetne rezultaty, a zaczynanie teraz zabawy pseudo fotografią analogową - bo kto sam wywołuje filmy, robi odbitki itp. jest niepotrzebną stratą czasu. Kiedy AI weźmie aparat i pójdzie w teren to zobaczy Pan jakie będzie "sadzić bzdziochy..." przy zasobach sprzecznej wiedzy. Pozdrawiam :)
Fotografia analogowa, czy cyfrowa ? Co jest takiego w fotografii analogowej, że wiele osób kupuje aparaty na klisze ? Czym jest owy powrót do "przeszłości", czy naprawdę jest pełny i świadomy, chociażby w znaczeniu praktyki i ówczesnego warsztatu fotograficznego ? Czy kupienie aparatu analogowego i wykonanie skanów z wywołanego filmu lub odbitek w labie, naprawdę oznacza fotografię analogową ? Czy przechodząc na tak wczesnym etapie, na cyfryzację obrazu negatywowego nie jesteśmy blisko, tylko i wyłącznie pewnej kreacji, czegoś w rodzaju mody i nieszkodliwego snobizmu, pewnej inności ? Daleki jestem od osądzania i dokonywania podsumowań, jednak wydaje mi się, że fotografia analogowa, to przede wszystkim warsztat i doświadczenie, których znaczny ciężar leży po stronie ciemni fotograficznej. Myślę, że praca w ciemni, szczególnie podczas naświetlania papieru, wywoływania obrazu utajonego, jest nie do zastąpienia, jakąkolwiek inną aktywnością, podczas cyfrowej obróbki skanów z negatywu. Jestem przekonany, że każdy fotograf, aspirujący do określania się "fotografem analogowym" powinien dobrze poznać warsztat ciemniowy i posmakować atmosfery intymności "sam na sam" z rzucanym przez powiększalnik obrazem negatywowym i dalej pojawiającym się obrazem pozytywowym. Myślę, że kształtowana wtedy wrażliwość fotografa jest trudna do przecenienia ? Idąc dalej, wydaje mi się, że warte zastanowienia jest, jaka przepaść w ujęciu warsztatowym, w ówczesnych "analogowych" czasach dzieliła fotografię czarno-białą od barwnej. O ile ta pierwsza pozwalała się w wielu wypadkach dość dobrze okiełznać, o tyle druga potrafiła być niezmiernie kapryśna i skutecznie zniechęcać do siebie śmiałków amatorów, a tych którzy wytrwali, osiągając technicznie poprawne rezultaty, było niewielu. Co zatem dzisiaj, tak naprawdę oznacza, a może powinien oznaczać termin "zajmuję się fotografią analogową" ? Czy "wyrobienie" filmu, dalej wywołanie i jego zeskanowanie nie prowadzi nas na manowce pojęć i w krainę próżności ? Wydaje mi się, że fotografia analogowa, to jednak coś więcej - w rozumieniu pewnej kultury działania, w tym ciężkiej pracy, obwarowanej sporym reżimem cierpliwości i dokładności, w której spora część przypada właśnie na warsztat ciemniowy, nie wspominając oczywiście o kwestiach przygotowania, a także aspekcie wywoływania materiału negatywowego, a przede wszystkim obcowania z "narodzinami" utajonego obrazu fotograficznego. Mając świadomość ogromu pracy i problemów, związanych z przejściem całej drogi fotografii analogowej, bez skrótów, a skończywszy na poprawnym wysuszeniu odbitek, mam wątpliwości, czy zakończenie pracy na wywołaniu filmu i dalej przy komputerze ma jakikolwiek związek z całokształtem "prawdziwej" fotografii analogowej, prócz podmiany matrycy na kliszę ? Leszek Maluga
Serio nie dostrzega Pan tej subtelnej różnicy między analogiem a cyfrą ? Tu nie chodzi o wygodę tylko o efekt końcowy który jest nie do podrobienia. Żaden preset nie jest w stanie oddać magii analoga.🙂
Jestem gotów założyć się, że osoby niezgadzające się z opinią Autora, nawet jeżeli czasem jeszcze hobbystycznie fotografują analogowo, to zapewne w ~80% korzystają z dobrodziejstw fotografii cyfrowej. Dlaczego? Jednakże o ile dobrze zrozumiałem p. Marek odpowiada na pytanie, czy warto zacząć fotografować analogowo, czy cyfrowo (przepraszam za skróty i kolokwializmy). Moim zdaniem fotografię analogową można dzisiaj traktować jako dodatkowe hobby dla ambitnych, takie jakby "zadanie z gwiazdką". Zresztą nawet Bruce Barnbaum w swojej książce "The Art of Photography" pisze, że zaprzestał kolorowej fotografii analogowej na rzecz cyfrowej właśnie, chociaż cz-b zdjęcia wykonuje jeszcze analogowo ale to ze względu na pewne techniczne i pracochłonne zabiegi, które wykonuje wywołując filmy i robiąc odbitki własnoręcznie. Ostatnia kwestia to koszty i dostęp do fotolabów. Nie ma co bić piany, fotografia (przynajmniej kolorowa) cyfrowa ma znaczącą i wciąż rosnącą przewagę nad analogową.
Nie zgodzę się z tym. Fotografia analogowa jest dla tych, którzy nie idą w bylejakość, którzy są sumienni i rzetelni w tym co robią i przede wszystkim myślą. Jest to swego rodzaju rytuał, który pewnych rzeczy nie wybacza ale też nie ma co dramatyzować. Skoro kiedyś można było się tego nauczyć to czemu dzisiaj miałoby się nie dać? W filmie zabrakło jednej ważnej rzeczy: trzeba znać podstawy czyli wiedzieć, jak działa aparat fotograficzny, jak powstaje obraz, jakie są dwa najważniejsze parametry potrzebne do wykonania zdjęcia i trochę innych zagadnień. A te można znaleźć w literaturze. Czytając można wziąć do ręki aparat i to czy owo znaleźć, poczytać instrukcję obsługi. Zaczynałem od Zenita 11 i pierwsze zdjęcia miałem technicznie poprawne - ostre, prawidłowo naświetlone. Lubię ten aparat, dobrze się z nim pracuje. Potem był Rolleiflex z uszkodzonym światłomierzem i też sobie poradziłem - zdjęcia ostre i prawidłowo naświetlone. Odbitek za dużo nie zrobiłem, tu byłoby jeszcze trochę nauki. Potem poszedłem w diapozytywy - pierwsze dwie rolki Sensii nie nadawały się za bardzo do niczego - jedna przeterminowana, dodatkowo niepotrzebnie korygowałem przysłonę (tak było z materiałami ORWO). W labie ktoś polecił mi Provię - koniec z udziwnieniami i się udało. Pokochałem ten materiał, potem spróbowałem z Rolleiflexem... miazga! Kilka negatywów czarno - białych wywołałem sam (z jednym coś poszło nie tak, wyszło straszne ziarno), interesował mnie proces E-6. Okazało się, że można chemię kupić choć tania nie jest i da się to wywołać w domu. Zmontowałem co trzeba i za pierwszym podejściem dwie rolki wyszły, przy trzeciej nie przedłużyłem czasu i nie wyszło jak trzeba, doszedłem co i jak, kolejne wychodzą jak trzeba. A przy każdym otwarciu koreksu emocje - udało się? Czy najbardziej oczekiwane zdjęcie wyjdzie? I o ile mogę mieć albumy, mogę mieć przeźrocza i pokazać je widzom, tak nie ma teleportu, by położyć album na biurku i oglądajcie sobie. Cokolwiek chcemy zamieścić w sieci, musimy to jakoś zdigitalizować. Jakkolwiek będzie to obraz z negatywu czy diapozytywu - nieraz inny od zdjęć cyfrowych, nieraz niczym się od nich nie różniący ale ma to swój urok. Tu można zrobić wszystko od wciśnięcia spustu przez wywołanie i wykonanie odbitek. Tutaj my sami decydujemy, jak to ma ostatecznie wyglądać. Uważam, że przyjemnie jest móc coś zrobić samemu od początku do końca i potem pokazać to innym. Równie dobrze można spytać: po co malować obrazy, skoro trwa to jeszcze dłużej, niż zrobienie zdjęcia? Są ludzie, którzy to lubią, mają talent, pasję i to robią ;)
W końcu trafiłem na osobę która myśli podobnie jak ja. Uważam że fotografia analogowa jest bardzo wolna jeśli chodzi o naukę. Nie istnieje coś takiego jak nauka na miejscu w plenerze. Wychodzę z założenia że każdy ma ograniczony czas na swój rozwój i ten czas trzeba jak najlepiej wykorzystać .Niestety fotografia analogowa to nie jest optymalna metoda nauki fotografii. Oczywiście są różne podejścia. Ja prezentuje podejście w którym ważny jest rozwój osobisty a nie splendor. Fotografia analogowa dziś pretendowała do tzw "technik szlachetnych" i sporo część "znudzonych" lub osób które nie są w stanie wybić się ponad tłum uciekają do czegoś gdzie jest jest mniejsza konkurencja a sam fakt że "umiem" zrobić zdjęcie urasta do rangi sukcesu. Nie ma co ukrywać ale fotografia analogowa dla wielu stała sie ucieczką od pewnego dość wysokiego poziomu w sztuce fotograficznej jaką wytyczają tysiące jak nie miliony osób które świetnie sobie radzą z cyfrowym aparatem. Poprzeczka jest coraz wyżej.. coraz trudniej zabłysnąć.. no chyba że wskoczymy do grona elitarnego zajmującego sie "fotografią szlachetną" i do takich osób nie trafi stwierdzenie że "nie warto zaczynać" Bo Panie Marku nie każdy chce się rozwijać.. spora część ludzi szuka splendoru i sukcesów często z pominięciem wiedzy i doświadczenia. Pozdrawiam
W krótki i treściwy sposób podkreślone elementy fotografowania i fotografii a nie sprzętu. Przy tym dosadne przykłady i chyba w obrazowy sposób pokazanie przyczyn cofania się a nie rozwoju. Jeżeli już mamy taką potrzebę otarcia się o analog to w jakim celu skanujemy kliszę? Myślę, że ten krótki film uzmysłowił purystom, że tak naprawdę nie liczy się medium na jakim robimy zdjęcia tylko nasz pomysł na fotografię i jego zrealizowanie. Właśnie z serwisu wrócił mój aparat przerobiony na IR i co. Oczywiście Pan Wojtek nie sprawdził ustawień aparatu w tym daty oraz formy zapisu. I w JPG z datą zaprogramowaną wstępnie wykonałem zdjęcia. Ale nie ma tego złego. Zobaczyłem prawidłową kolorystykę w IR zdjęć, które z RAW powinny w Photoshopie mieć podobną, aby móc je lepiej obrobić w sposób twórczy. Pozdrawiam.
Tutaj się nie zgodzę - fotografia analogowa nie polega na robieniu jak najlepszych zdjęć tylko na robieniu zdjęć jak z epoki i bardziej chodzi tutaj o zabawę odczynnikami, wywoływanie, naświetlanie odbitek w ciemni itd. niż samo pokazywanie gotowych zdjęć. Robiąc zdjęcia dla klienta czy pamiątkowe cyfra oczywiście jest dużo lepszym wyborem.
Poczytałem nieco komentarzy i wcale mnie nie dziwi że komentarze są sprzeczne z Pana stwierdzeniem że "nie warto". Tez spotykam się z takimi opiniami że tylko analog i że cyfra to be i fe i w życiu już żadną cyfrą. To tylko pokazuje że ludzie dzielą fotografię na tą lepszą i gorszą która jest dla pstrykaczy. Nie rozumieją że fotografia to obraz i nieważne czym utrwalony ale ważne co jest jest utrwalone i co niesie ten obraz dla innych. Ja nie dzielę fotografii. Cenię dobre zdjęcie tak samo niezależnie czym zrobione. Nie interesuje mnie ani aparat, ani ilość pracy i poświęcenia, ani ile łapek i serduszek już jest.. oceniam co widzę i ile emocji niesie dla mnie. Podobnie jak Pan uważam że nie warto bo nie ma czasu.. Fotografię analogową znam i kocham sprzęty analogowe.. ale uważam że nie warto.. z punktu widzenia tempa rozwoju osobistego nie warto. Z punktu widzenia ciekawostki i dobrej zabawy pewnie warto bo warto próbować różnych rzeczy :)
Analogi są warte każdej złotówki i każdej chwili poświęconej na wykonanie zdjęcia. Po wielu latach przerwy wracam do fotografii analogowej choćby z tego powodu że w tym przypadku pozostają nie tylko odbitki ale i negatyw . I jeszcze jedno współczesne aparaty cyfrowe są jakieś "upośledzone" ponieważ brakuje im dużego, wyraźnego optycznego wizjera które stanowi bardzo ważny element w pierwszym postrzeganiu tworzonego zdjęcia. I oczywiście - można powiedzieć że są lustrzanki ale to duże i mało praktyczne urządzenia, a obecnie zaczyna wchodzić jakiś kompletny absurd, a mianowicie lustrzanki bez lustra ! No ktoś tu albo zwariował albo z innych wariata próbuje zrobić sprzedając takie coś jako aparat fotograficzny. Także analogiem fotografować jak najbardziej warto mimo że się nie opłaca.
Dzień dobry, jestem Pana subskrybentem i na początku tego filmu myślałem, że stanie Pan za fotografią tradycyjną, ale się pomyliłem :) Przygodę z fotografią zacząłem prawie 40 lat temu, najpierw fotografia czarno biała, własna ciemnia, potem głównie kolorowe slajdy. Po przejściu na fotografię cyfrową uważam, że powrót do fotografii tradycyjnej to strata czasu i pieniędzy, ale jeżeli ktoś chce, jego sprawa :) Po kupnie pierwszego aparatu cyfrowego (jeszcze kompaktu) najbardziej ucieszyło mnie to, że w dowolnej chwili mogę zmienić czułość, kontrast, nasycenie kolorów i to bez zmiany filmu, i że jest coś takiego, jak automatyczny (ręczny też) balans bieli. Do tego mały aparat zawierał wszystko to, na co wcześniej potrzebowałem plecaka (dwa korpusy i trzy obiektywy). Na koniec: Całkowicie zgadzam się z pana opinią przedstawioną w tym filmie :)
Pojazdy samochodowe dawno temu wyprzedziły technologicznie zaprzęgowe, a mimo wszystko są osoby które uwielbiają jeździć konno dla przyjemności. Tak samo w temacie filmu. Jeśli fotografujesz sam dla siebie, niezarobkowo, to tylko Twoja sprawa na czym. Szkoda bić pianę i przekonywać do jednego czy drugiego. Pozdrawiam!
Fotografia analogowa może mieć pewien sens wtedy, gdy dysponujemy kamerą średnio- lub wielkoformatową (szczególnie z pokłonami) a celem ostatecznym naszej fotografii jest ściana galerii lub domu klienta, aczkolwiek bogactwo współczesnych papierów i wysokiej jakości drukarki takie jak Canon Imageprograf umożliwiają osiągnięcie rezultatów niedostępnych dla ciemni pozytywowej. Podobnie jak autor też zmarnowałem pół życia w ciemni na prace, które można wykonać prawie natychmiast na pliku cyfrowym.
KURZ! Pan nic nie powiedział o kurzu! Nic tak nie zohydza mi fotografii analogowej jak paprochy na skanach! W fotografii cyfrowej wystarczy dbać o czystość matrycy i obiektywu. W fotografii analogowej czystość filmu KAŻDEGO przy suszeniu, przy cięciu, przy skanowaniu, czystość szyby skanera a i tak zawsze jakiś paproch wyskoczy. Dla mnie fotografia analogowa jest ciekawostką, bo interesuję się historią techniki. Kolekcjonuję i naprawiam stare aparaty. Samo zdjęcie nie jest dla mnie tak ważne, jak obcowanie z procesem. Kaprysy optyki sprzed półwiecza, temperatura, czas, stężenie odczynników, dłonie śmierdzące tiosiarczynem. Oczywiście, gdybym żył z fotografowania, to bezwzględnie cyfra. Wiem, że dla Pana najważniejsze jest dobre zdjęcie i zastąpienie powiększalnika i kuwet komputerem przywitał Pan jak zbawienie. Co do magii... to proszę nie zapominać, że rośnie nam pokolenie, dla którego coś co działa bez procesora i internetu jest bardziej magiczne niż najdoskonalszy smartfon był dla nas. Kilka la temu oczarował mnie obraz pojawiający się na moczonej w wywoływaczu odbitce. To było jak ugryzienie wampira.... Teraz siedzę po kilka godzin w ciemni, a gdy kumple w sobotę kombinują czym zaleją pałę, ja kombinuję czym zaleję koreks.
fotografia analogowa to nie kwestia "warto, nie warto", to drugi film który widze który patrzy na analoga pod względem bardzo "inwestycyjnym", oczywiście fotografia to inwestycja czasu, faktycznie analog ten czas pochłania, jednakże jest jedna rzecz o której sie zapomina - zabawa. Siedze w analogu coś koło roku i ani razu na myśl mi nie przyszło żeby brać fotografie tradycyjną jako coś poważnego, jako inwestycje w moje umiejętności, jest to przede wszystkim mój sposób na dobrą zabawe i pewnego rodzaju wyzwanie. Osobiście gdy robie zdjęcia hobbistycznie to dużo większą satysfakcje otrzymuje gdy widze dobrze wykonane zdjęcie gdyż wiem ile pracy w nie włożylem.
Aż musiałem się zalogować aby skomentować ten film. Przede wszystkim gratuluję rzetelnego fachowego podejścia do tematu bez sztucznej egzaltacji i tych wszystkich achów i ochów. Sam posiadam ZENIT TTL z obiektywem Helios 58 mm, Mir 37 mm i Jupiter 135 mm. Mam też pierścień pośredni do zdjęć makro oraz filtr żółty do filmów czarno-białych. Niegdyś wspaniała maszyna i wysptrykała ona setki zdjęć. A nawet obecnie raz na rok, czy na dwa lata przepstrykam go na jakimś tanim filmie ale robię to wyłącznie w celach "poszpanowania" sobie na ulicy. Lubię czuć na sobie spojrzenia innych ludzi gdy wyciągam taką lustrzane i bawię pokrętłami na obiektywie. A najlepiej jak jestem z córcią. Ma ona 7 lat uwielbia mi pozować mizdrząc się przy tym do aparatu z taką gracją, że aż sam jestem w szoku gdzie i kiedy się tego nauczyła (kobiety chyba mają to we krwi). Kiedy po wykonaniu zdjęcia ona chce zerknąć na wyświetlacz zobaczyć jak wyszło wówczas głośno (tak aby inni słyszeli) objaśniam jej, że to lustrzanka analogowa, radziecka, taka na kliszę i tu nie ma żadnego wyświetlacza. No wiem, jestem próżny. Lubię szpanować takimi gadżetami. Ale to tylko gadżety. Nie traktuję fotografii analogowej poważnie. Dawna ciemnia z powiększalnikiem, koreksem, kuwetami, czerwonym światłem, suszarką elektryczną i całą chemią poszła w odstawkę. Raz, że wywołanie dużo zajmowało czasu, a dwa, że stało się to cholernie kosztownym hobby. Znacznie kosztowniejszym niż niegdyś. Dość wspomnieć, że zakup kompletu 6-buteleczek z odczynnikami to obecnie koszt ok. 350 zł, a starcza to na 30-50 negatywów. Do tego należy doliczyć koszt papieru światłoczułego. To już lepiej wywołać film w najtańszej kawie z Biedronki i zeskanować samodzielnie (sfotografować klatki negatywu na podświetlonym od spodu tle). Tylko, że jak mam cyfrówką fotografować negatyw to czy nie lepiej od razu tą samą cyfrówką sfotografować oryginał w naturze? Tak Szanowni Państwo, przykro mi to mówić ale fotografia analogowa może mieć dziś sens wyłącznie w celach poszpanowania sobie. Nic więcej. Ziarnistość negatywu w przeliczeniu na piksele stanowi równowartość 5 MPix. Oj, malutko. Odwzorowanie barw też bez szału. Zależy od negatywu. Ceny tych dobrych to często stówa i więcej. Nie warto. Zwyczajnie nie warto płacić. Niemniej jednak dla sentymentu raz na rok można przepstrykać analogowca na jakimś tanim negatywie. Tak dla hecy i wewnętrznego zadowolenia. PS. Mówię przepstrykać a nie przestrzelać, bo nie nawiedzę tego drugiego słowa. Ja z aparatu nie strzelam tylko pstrykam.
Aparat analogowy nie służy do szpanowania, czy do pstrykania, tylko do fotografowania. Chyba nie oglądałeś, na żywo, dobrych zdjęć wykonanych techniką analogową. Ta ziarnistość może zachwycić.
Większej głupoty świat nie słyszał.Fotografia analogowa to jak spacer w chmurach piękno. Wrażliwość .To ona uczy cierpliwości z poznawania świata poprzez obiektyw. Fotki cyfrowe które za dotknięciem różdżki można zmieniać są jak gra na skrzypcach elektrycznych ...niby muzyka ale jaka przepaść do tych z duszą. Życzę zdrowia i więcej szacunku do prawdziwej sztuki . Film i potem oczekiwanie co z tego wyjdzie .Analog w dłoniach wrażliwego fotografa to jak wino w ustach konesera. Oczywiście ekonomicznie tz.cyfra jest dużo tańsza.No i robi się miliony zdjęć których mało kto przegląda. Pstrykam od 40 lat i wiem że fotografia analogowa miała ma i będzie miała duszę która Wybudza ciekawość i wrażliwość. Foto szopem małpę można nauczyć robić milion zdjęć. Foto cyfrowe będzie już podstawa zawsze bo tanie .Lecz niema nic wspólnego z fotografią pięknem i wrażliwością. Dla mnie......
Ostatnio odkurzyłam mojego starego analoga i trochę popstrykałam zdjęć, ale jednak wolę cyfrę. Część osób, które nigdy nie próbowały się z analogiem, pewnego dnia po niego sięgną z ciekawości. I bardzo dobrze. Docenią jak świetna jest cyfra. Nauka fotografii analogowej to taka trochę ślepa uliczka.... Pozdrawiam. Bardzo cenny film.
Zobacz jeszcze ten film: th-cam.com/video/XdTkQ_r4tqI/w-d-xo.html Jak zrobić zdjęcia makowego pola czyli opowieść o wrednych kolorach
Ilford HP5+ !!!! Pokazuje wrednym kolorom, gdzie ich miejsce :D
Szanowny Panie Marku mam wiele uznania dla Pana pięknej twórczości, ogromnej wiedzy, doświadczenia i bardzo fajnych videoblogów, jednak tym razem muszę nieco zaprotestować w obronie fotografii analogowej i jej różnych odmian. Jestem nauczycielem w Zespole Szkół Fototechnicznych w Warszawie i z dumą stwierdzam, że jesteśmy jedną z nielicznych placówek nauczających fotografii analogowej nie tylko w skali kraju ale również w skali międzynarodowej. Nie chcę wchodzić w szczegółową polemikę ale różnica pomiędzy fotografią analogową i cyfrową jest diametralna ponieważ według mnie w fotografii nie jest ważny tylko efekt końcowy. Gdyby w fotografii chodziło wyłącznie o ostateczny perfekcyjny rezultat w kontekście zaoszczędzenia czasu to oczywiście ma Pan absolutną rację. Każdy ogrodnik cieszy się ostatecznym efektem swojej pracy w postaci pięknych kwiatów ale przygotowanie nasion, podłoża i wielotygodniowa pielęgnacja daje mu także wiele satysfakcji. Ostatnie analizy pokazują, że fotografia analogowa przeżywa renesans. Na rynku mamy spory wybór chemii i materiałów światłoczułych. Jestem oczywiście pasjonatem fotografii cyfrowej ale ubolewam, że brakuje mi czasu aby częściowo powrócić do fotografii analogowej, która na pewno daje tyle samo satysfakcji co fotografia cyfrowa. Fotografia analogowa uczy jeszcze większej pokory nad kadrem i ekspozycją a nadto zgłębia więcej tajemnic przy odkrywaniu obrazu w ciemni fotograficznej. Różnica w plastyce zdjęć na gotowych odbitkach jest także zauważalna co może mieć kluczowe znaczenie w szlifowaniu własnej estetyki często w oparciu o dawne rozwiązania optyczne okraślane dzisiaj mianem vintage. Z wyrazami szacunku oddany subskrybent :)
Oczywiście że między fotografia cyfrowa i analogowa jest różnica.. i nie tylko w efekcie w postaci zdjęcia ale samego procesu fotograficznego. I jeśli ktoś myśli że proces fotograficzny w fotografowaniu cyfrowym aparatem jest płytki i ogranicza się do wciśnięcia spustu to żyje w wielkim błędzie i pewnie nigdy nie wyszedł poza poziom pstrykactwa. Śmiem twierdzić że proces fotograficzny w analogowej fotografii jest o wiele prostszy i mniej złożony. W fotografowaniu analogowym gro naszej uwagi to dobrze zmierzyć światło, dobrze ustawić parametry i dobrze zastanowić się nad kadrem i jak uznamy że wszystkiego dopilnowaliśmy to robimy zdjęcie i KONIEC naszego procesu na poziomie pleneru. Zaś w fotografii cyfrowej ten proces jest o wiele bardziej złożony i prowadzący do zdobycia wiedzy i doświadczenia oraz refleksji i nauki na przyszłość. Po ustawieniu parametrów w aparacie kadrujemy i wykonujemy zdjęcie i sprawdzamy jaki jest efekt. Jeśli widzimy że efekt nie jest zgodny z założeniem lub można coś zmienić w kadrze lub nastawach to robimy to i poprawiamy. Następnie analizujemy na ile przyniosło to pozytywne efekty czy nasze zabiegi pomogły czy może zaszkodziły czy nic nie dały. I trwa analiza i próba poprawienia prowadzenia do perfekcji. Oczywiście idealnie nigdy nie bedzie ale ten proces trwa i uczy nas. Następnym razem w podobnej sytuacji od razu za pierwszą próbą już wiemy co i jak trzeba co pomoże a co nie i nie robimy już tylu powtórek. To wiedza nauka i doświadczenie jakiej nie zdobędziemy nigdy w fotografii analogowej. Ten proces oczywiście trwa dalej w domu.. jedni w ciemni inni na kompie.. a jeszcze inni ze skanerem i na kompie.. ale w to już nie wnikam. Bo z punktu widzenia samego procesu fotografowania i edukacji jest to mniej istotne. Fotografia analogowa uczy wolno i nie da sie tego zmienić. Jeśli komuś nie zależy na tempie rozwoju to czemu nie. Jeśli ktoś chce osiągać wyższe levele w rozumieniu fotografii to cyfrowa fotografia daje tutaj bardzo duże możliwości. To że ludzie garną d fotografii analogowej mnie nie dziwi.. jest to inne można powiedzieć elitarne dziś, łatwiej się wyróżnić i jest większa frajda.. ale czy większa nauka? Wg mnie każdy kto naprawdę ogarnia fotografię cyfrową bez problemu będzie robił analogiem po zdobyciu minimum wiedzy bo nie jest to na poziomie podstawowym żadna tajemna i trudna do przyswojenia wiedza.
Nie jesteście żadną żadką szkołą. W promieniu 15 km od mojego miejsca zamieszkania mam 3 szkoły z w pełni wyposażoną ciemnią .
Miałem zaszczyt poznać Pana Michael Kenna - do dzisiaj fotografuje tylko i wyłacznie analogami , niesamowity człowiek . Fotografia analogowa jeszcze nie umarła i w dobie zblizającej sie ery AI zostanie chyba z nami na dłuzej . Uważam że kazdy powinien przynajmniej spóbować . Może inaczej - mozna obejrzeć godzinny film lub zadumać się przez kilka wieczorów nad książką . pozdrawiam
Panie Marku oglądam ten film w przerwie nagrywania własnego na temat fotografii analogowej właśnie🙂 Zawsze szanuję Pana zdanie, chociaż tym razem jest zgoła odmienne od mojego🙂 Jak widać ile ludzi tyle opinii🙂 Pozdrawiam serdecznie jak zwykle czekam na kolejne kadry i filmy🙂
Przychylam się do filmowych opinii Marka Waskiela. Zapewne chodzi tutaj także o wiek. W młodości miałem ciemnię fotograficzną i pełnię zapału. Miło ten czas wspominam ale rzeczywiście, trudno było by się obecnie cofnąć. Świat się zmienił, a sił i czasu zdecydowanie zostało mniej.
Dziękuję za przykład z Chorwacją, bo naprawdę przez moment zacząłem wątpić w sens rozwijania się w fotografii analogowej. Tak, dla mnie czasami celem jest sama podróż :) Zwłaszcza bocznymi drogami.
Oczywiście że warto, polecam każdemu. Cieszcie się, radujcie się dobrem jakim jest fotografia. Jeśli chodzi o mnie to fotografuję dla siebie, niczego nie skanuję a fotografie trzymam w albumach i cieszą moje oko. Fotografuję analogiem dla czystej przyjemności z takiej fotografii. Cieszę się jak dziecko gdy trzymam w ręku aparat który jest całkowicie mechaniczny i ma te szystkie pokrętełka. To jest coś czego nie da się wytłumaczyć a tylko podobny pasjonat czuje to samo. Więc słuchając Pana musiałbym postąpić wbrew swoim uczuciom i pasji. Co wtedy bym czuł? Niedosyt, wiem że czegoś cholernie by mi brakowało. Moje hobby byłoby tylko połowiczne. Tak jak malarz który by malował obraz tylko na jednej połowie płótna drugą pozostawiając czystą. Pasji i miłości nie da się racjonalnie wytłumaczyć, kochamy to i po prostu to robimy czasem bez względu na koszty i konsekwencje. Pozdrawiam serdecznie Panie Marku 👍
Dokładnie czuję to samo, nie tylko z fotografią... pozdrawiam.
Mam to samo. Odkąd pierwszy raz zobaczyłem jak na odbitce w kuwecie z wywoływaczem pojawia się obraz. Już nie mogę bez tego żyć. Współczesna cywilizacja totalnie zignorowała znaczenie dotyku i przyjemność obcowania z czymś materialnym. Takim jak mechaniczny aparat, menzurki odczynnikami, koreks, powiększalnik, klaser na negatywy.
Drogi Panie Marku, zdjęcia zdjęciami, ale który dzisiejszy cyfrak da taką przyjemność ręcznego ostrzenia na wielkiej matówce jak mój 40-letni Pentax? A pięknie pracujący naciąg migawki? A kłapnięcie lustra? A te obiektywy-perełki, pięknie wykonane? :-)
Cyfrowego sprzętu mam więcej i on przeważa w ilości i jakości zdjęć - ale do swojego staruszka chętnie wracam. Przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Takie moje trzy grosze, zastrzegam: 100-procentowego hobbysty.
p.s. Komuś, kto dopiero zaczyna chyba bym nie polecił. Temu, co potrzebuje miliarda pikseli i ma ciśnienie na parametry, też nie. Ale dla poszukujących czegoś nowego i bardziej wyluzowanych - film czy Instax mogą być fajną przygodą.
Z całym szacunkiem, ale nie zgadzam się z Pańską opinią i cieszę się, że nie jestem jedyna. Nie zgadzam się na tyle, że piszę ten komentarz, a bardzo rzadko zamieniam się z biernego słuchacza w aktywnego uczestnika dyskusji. Studiuję grafikę, zajmuję się głównie fotografią i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że NIC mi tyle nie dało ile wejście do analoga. Czas, spędzony w ciemni i na oczekiwaniu na rezultaty wymusił na mnie cierpliwość i dał możliwość przemyślenia wszystkich działań. Przestałam "trzaskać fotki" zaczęłam tworzyć kadry i układać sobie wszystko w głowie zanim nacisnęłam spust migawki. Nie przez wzgląd na ograniczenie klatek do 9 czy 36, to nie ma nic z tym wspólnego. Również nie przez wzgląd na cenę materiału - właśnie przez ten cenny, wydany, wręcz zapłacony czas nabrałam pokory i zaczęłam myśleć co robię. To film nauczył mnie widzieć światło i używać je na swoją korzyść, a nie matryca cyfrowego aparatu, którą zwykłam traktować "uda się albo nie uda" lub "coś się wybierze, a jak nie to poprawię w Photoshopie".
Spędziłam wiele godzin na naukę i eksperymenty z chemią, efektami. Przez rok nie fotografowałam inaczej niż na filmie i błonach. Przez fotografię analogową odkryłam techniki szlachetne, w których się bardzo dobrze odnalazłam, to moje miejsce na ziemi i strefa komfortu. Mam za sobą kilka wystaw autorskich. Obecnie piszę pracę dyplomową, a całość oparta jest na wykorzystaniu efektu Schwarzschilda w fotografii otworkowej by pokazać dynamikę przestrzeni i relację między ludźmi.
Nabrałam masę szacunku do całej historii fotografii, pionierów i ludzi, którzy musieli wiedzieć co robią. Zaczęłam o tym więcej czytać. Moją bibliotekę wypełniają nazwiska takie jak Dederko, Burzyński, Latoś czy Iliński. Praktycznie w każdej z tych książek zawarta wiedza przewyższa średni poradnik dzisiejszych czasów, a zapewniam, że mam wszystkie te pozycje, które mieć należy zarówno takie, które nie ukazały się na polskim rynku. Żeby było zabawniej, masę tej wiedzy przeniosłam na cyfrę, której absolutnie nie umniejszam. Sama pracuję w zdecydowanej większości na bezlusterkowcu (przeniosłam się z lustrzanki cyfrowej), szanuję wszystkie zalety i cieszę się, że są takie możliwości.
Aczkolwiek uważam, że podwaliny fotografii są bardzo istotnym elementem do przejścia gdy chce się poznać medium, a bez poznania medium nie można być w czymś dobrym.
W fotografii analogowej chodzi głównie o proces, a nie o sam efekt, bo efekt faktycznie załatwiają filtry i presety. Niestety większość fotografów, których "fotki", bo nie można ich niestety nazwać fotografiami, są ładne i tak jak Pan mówi, przewyższają technicznie zdjęcia z przeszłości, to nie wynik świadomego działania, lecz dobrodziejstw postępu, technologii i techniki, zresztą jak w przypadku praktycznie każdej dziedziny. Disco polo fotografii dobrze się klika w social mediach, ale niewiele ma to wspólnego z fotografią - są to ładne i przyjazne dla oka, a zrozumiałe dla średniego odbiorcy zapiski i szkice upiększonej rzeczywistości.
Idąc tropem Pana wypowiedzi, nie wiem po co mi w ogóle by miał być aparat, skoro mogłabym wszystko załatwić tanim smartfonem - przecież jest wielokrotnie lepszy od pełnowymiarowych aparatów sprzed kilku lat i ma wszystko by osiągnąć efekt dobrego zdjęcia.
Reasumując: uważam, że ważny jest proces, świadomość medium i nośnika, a nie tylko efekt końcowy. Ale tylko gdy chcemy rozmawiać o fotografii, a nie o fotkach, bo jeżeli mówimy o fotkach, to oczywiście się z Panem zgadzam, nie warto tracić czasu ani pieniędzy.
❤️❤️❤️
Witam, oczywiście jest w tym bardzo dużo racji ale ... czasem ciekawym doświadczeniem jest zrobienie "tylko" 36 zdjęć (lub jeszcze lepiej 12 6x6) zastanowienie się nad każdym ujęciem, obróbka filmu i potem robienie odbitek to też przyjemność poznawania pewnego procesu (w moim wypadku to powrót do przeszłości :) ) to takie czerpanie przyjemności z wolniejszej jazdy i poznawanie miasteczek przez które się przejeżdża podążając do celu - pozdrawiam i dziękuję - jak zwykle z przyjemnością obejrzałem kolejny odcinek
To lepiej fotografować telefonem. Jest jeszcze szybciej, i mogą "obrobić" foto zaraz po zrobieniu .😀
zawsze warto ...fotografia analogowa uczy przede wszystkim pokory ;-) kto fotografował lub nadal fotografuje analogiem ten wie o czym mówię. i tu nie chodzi o typowe rzemiosło ,lecz o magię fotografowania.
Po raz pierwszy, a obserwuje kanał już długi czas, mam odrębne zdanie. Jeżeli postawimy pytanie- czy fotografia analogowa jest lepsza do nauki fotografii - to na pewno nie, na pytanie czy warto zacząć i czy potrafi rozwinąć fotografa- jak odpowiem że tak. W tych rozedrganych, zagonionych czasach chwile spędzone nad komponowaniem kadru ze świadomością ograniczeń które obarczają analoga, można wyłuskać skupienie i uważność , odkryć rzeczy niedostępne przy cyfrze, nawet po założeniu kagańców. Samo spojrzenie w kominek odwróconego świata jest chwilą wow i mimo że widzę to nie pierwszy raz, właśnie wtedy czuję że oglądam coś co jest tu i teraz zarezerwowane tylko dla mnie a które w elektronicznym wizjerze nigdy się nie pokażą..i moim zdaniem o to chodzi - o zwolnienie, nawet zrobienie kroku wstecz, żeby fotografia sprawiała przyjemność. Nie gloryfikuje tu analoga, uważam go za inne (moim zdaniem lepsze) narzędzie do rozwoju i choćby z tego powodu warto. A technicznie każdy kto ma wodę do dyspozycji cz-b film wywoła... pozdrawiam
Byłem rok temu z kilkoma znajomymi na weekendzie w bieszczadach oczywiście wszyscy robili zdjęcia , dużo zdjęć lub bardzo dużo zdjęć tylko ja zabrałem aparat analogowy , dwa obiektywy i zrobiłem przez 3 dni 100 zdjęć . Moi znajomi po kilka tysięcy - mój aparat jest do kupienia na Allegro za 400- 800 złotych wraz z obiektywem moi znajomi robili zestawami za nawet 25 tyś złotych. Ja po roku mam wszystkie zdjęcia w formie fizycznej w albumie - Oni nie wedzą nawet na którym dysku lub karcie je mają -a często są już skasowane. Fotografia Cyfrowa jest wspaniała dla ludzi świadomych i chcących sie uczyć i rozwijać , niestety wiekszość ludzi kupuje drogi korpus z marnym obiektywem plus karta 128 gb i strzela miliony zdjęć bez opamiętania i przemyślenia z których nic ciekawego nie da się wybrać a jak dasz im analoga i 36 zdjęć to się denerwują bo muszą zacząć myśleć :)
W kwestii nauki fotografii zdecydowanie się zgadzam, to strata pieniędzy i czasu. Aczkolwiek jako hobby fotografia analogowa to coś niesamowitego, szczególnie jeżeli wywołuje się samemu negatywy. Przy dzisiejszych cenach i dostępności chemii i sprzętu jest to o wiele bardziej dostępne niż lata temu. Relaks niesamowity a chyba o to właśnie chodzi.
Dodatkowo fotografia analogowa według mnie ma jeden ukryty szczegół - człowiek zaczyna interesować się innym sprzętem. Dzięki temu możemy poznać i zdobyć doświadczenie w fotografowaniu obiektywami z gwintem M42 i M39 które za niską cenę mogą dużo wnieść do naszej fotografii cyfrowej. Kto ma Heliosa 44 albo Jupitera wie o czym mówię ;)
Fotografia analogowa wymusza też precyzję. Sam zauważyłem, że gdy fotografuje analogiem to 36 zdjęc z kliszy jest albo "ok" albo "super", a na aparacie cyfrowym to cóż... potrafię wypelnić kartę 200 zdjęciami do usunięcia.
Bierzmy pod uwagę też podróżników - dla nich fotografia analogowa to często wybawienie. Nie zawsze możemy zabrać ze sobą zasilacz, baterie, komputer i tak dalej a potrzebujemy czegoś co będzie w pełni mechaniczne, bo na przykład nie będziemy mieli jak podładować aparatu.
Aczkolwiek film bardzo dobry i z większością przemyśleń się zgadzam.
Przedstawił Pan odpowiedź na źle zadane pytanie. Mam Pan pełną rację w wymiarze komercyjnym. Jednak gdy podejdziemy do fotografowania jako do wieloetapowego procesu, swoistej drogi - to praca w tradycyjny sposób jest jak El Camino. Wtedy jej sens jest w przebytej drodze i podróży wewnątrz fotografa, a nie wyłącznie w szybkim dotarciu do celu. Pozdrawiam serdecznie i namawiam do fotografowania na negatywach, slajdach, w technikach szlachetnych itd.
W końcu ktoś, kto nie gada bzdur o wyższości fotografii analogowej, co wynika jedynie z subiektywnych odczuć tworzących się z sentymentu i ogólnego przeświadczenia, że kiedyś to było lepiej, tylko wprost mówi obiektywnie jak jest w istocie - cyfra lepsza i tu nie ma co polemizować.
Pan Panie Marku myśli jak profesjonalista. A fotografia to dla wielu hobby. Trzeba też pamiętać na przykład o zjawisku przesycenia wielu młodych ludzi digitalem. Zdjęcia analogowe stają się dla nich czymś w rodzaju szlachetnej rozrywki. Tak, jak słuchanie muzyki z vinyli. Mają przesyt „dostępności” i „powielalności”. Stąd na przykład renesans fotografii natychmiastowej. Taki Instax nie jest tani. Ale daje możliwość stworzenia jedynego i niepowtarzalnego zdjęcia. Takiego, którego się nie skanuje, nie wrzuca do sieci. Czegoś, co jest bardzo osobiste. Ta swoista „intymność” była kiedyś ważnym aspektem fotografowania. Obaj to pamiętamy :)
Jak zwykle świetny vlog. Dziękuję.
Dobre zagadnienie imstaxem.
Przypomniało mi sie, że jakoś chyba tej zimy, na Tarnicy chyba.. pewna para poprosiła mnie o fotkę właśnie imstaxem. I tak teraz myślę, iz to ze oni maja tylko jedną (bądź ewentualnie kilka) fotek z tego dnia, będzie dla nich stanowiło dużo większą pamiątkę, aniżeli cała zgraja fotek cyfrowych z aparatu bądź telefonu.
Ale również bardzo do rym pomysłem jest by ustawić aparat tak by zrobić ograniczona liczbe zdjęć, i nie zaglądać na podgląd podczas sesji. Można sobie ustawić ze ma sie np do wykonania 36 zdjęć, i obfotografować jeden obiekt. Zastosować wtedy różne parametry, moze zmienić obiektyw, itp itd.
I w domu ocenić o wyciągnąć wnioski dopiero po zgraniu fotek ma PC.
Pozdrawiam 🙂
@@DariuszzRudy Dokładnie tak. Mam w pracy w zespole młodą koleżankę. Ona, jej chłopak i grono znajomych są zafascynowani zdjęciami analogowymi. Dla nich to jak odkrycie nowego nieznanego świata. Odkrywają nagle, że zrobienie „aż” 12 przemyślanych zdjęć 6x6 to mega wyzwanie :) I trzeba się napracować, żeby zobaczyć efekt. Ale tak. To nie ma nic wspólnego z pracą komercyjną. Pozdrawiam :)
@@Perski2844, no właśnie, fotografia profesjonalna i amatorska to nieco odmienne światy i nie muszą dzielić tych samych priorytetów. Jakość, efekt, czas - dla zawodowca kluczowe, dla hobbysty niekoniecznie.
Pasjonaci fotografii analogowej nie stawiają sobie pytania zawartego w tytule. Oni wiedzą i robią swoje ;)
I jeszcze jedno, porównanie do podróży nowoczesnym autem i takąż autostradą, dobre. Ale gdyby do porównania wprowadzić małe zmiany; nowoczesne auto to Tesla, wspomniany maluch to Corvette v8 ;))
W 100% racja, Jak tu porównać dłubanie w komputerze i pracę przy powiększalniku. Zdjęcie na barycie (czy nawet na plastiku) zostanie z nami na wiele lat, czego nie można powiedzieć o setkach czy tysiącach jpeg-ów do których nigdy nie wrócimy.
Przedstawiłeś bardzo pragmatyczną perspektywę fotografii, która to fotografia dla niektórych jest sztuką zawartą w procesie lub formą medytacji. Równie dobrze można powiedzieć, że realistyczne malarstwo portretowe nie ma sensu, ponieważ szybciej wykonamy zdjęcie. I tak, z punktu widzenia praktyczności i ewentualnej kapitalizacji czasu to nie ma sensu. Ale w pierwszej kolejności trzeba się zapytać czy zajmujemy się tworzeniem dla wyników, czy procesu tworzenia. Bo jeśli dla procesu, wydłużony czas jaki spędzimy w ciemni w oczekiwaniu na odbitkę jest benefitem i w pełni usprawiedliwiony. Osobiście lubię napięcie i niepewność przed ujrzeniem wywołanej odbitki. A jak ją zobaczę, jest to dopaminowy szot jakiego nie porównam z niczym co znam.
Bardzo zdrowe podejście, zwłaszcza dla osób rozpoczynających fotografowanie. Ograniczenia analoga można sobie wymusić samemu. Można poszukać używanej optyki i zaadoptować do cyfrówki. A po nauce można dla zabawy sobie analogowo poeksperymentować dla samej przyjemności poznania czegoś innego.
A ja Panie Marku będę robił analogiem bo to uwielbiam.Cyfrą zaczynam dużo robić ale uważam ,że żadna drukarka nie wydrukuje mi zdjęcia B&W w takich cieniach jak ja zrobię na papierze .Kolor to wiadomo to tylko cyfra bo tutaj nie ma już konkurencji i materiałów.
Witam Pana, przez lata interesowałem się fotografią analogową ale od kiedy nie mogłem nigdzie porządnie wywołać kliszy wówczas przestałem robić zdjęcia
Walor edukacyjny cyfry - POTĘGA !!! 100% zgoda. Natychmiastowa ocena i uwagi mistrza. Ja nie miałem tak dobrze. Oddawałem firmy do fotografa prowadzącego osiedlowy punkt foto i omawialiśmy je "hurtowo". I tak super, że miał Pan dla mnie czas panie Krzyśku, jeśli w niebie mają neta i pat to czyta, to dziękuję!! Wracając, proces nauki był duuuużo wolniejszy. Uwag mistrza nie dało się wprowadzić natychmiast i poprawić ujęcia. Posiadam zatem Nikona D710 (bo obrosłem w szkło do analogów Nikona) ale głownie po to, by uczyć się kadrować i dobierać parametry ekspozycji, żeby moje analogowe zdjęcia nie wyglądały jak jakaś kopana łomografia. A gdy na kursie obok D710 dynda mi z szyi Zorki 4 albo Retina IIIC kuka z kabury przy pasku, to uśmiech na twarzy prowadzącego mi miła rozmowa są gwarantowane.
,,Są w życiu rzeczy, które robić warto , i robić je się opłaca, są też takie ,które robić się opłaca, ale nie warto...i są też takie ,które robić się nie opłaca ale robić je warto...'' Cytując nie dosłownie prof.Bartoszewskiego. Nauczyłem się pracować w ciemni, tuż przed pandemią. I choć negatywy skanuję i można powiedzieć ,że fotografia analogowa mi się nie opłaca, to samo przeżycie jest dla mnie warte tego, by to robić. Nie zmienia to faktu, że najczęściej fotografuję dla przyjemności lustrzanką P.S. Dziś mój kolega powiedział ,że komórki robią już takie zdjęcia, że dźwiganie lustrzanki czy bezlusterkowca przez amatora jest już bez sensu...No cóż ja jeszcze podźwigam...
Jeśli chodzi o naukę i czas poświęcony na rozwój to tutaj zgodzę się z Panem w zupełności, że cyfra to przepaść w stosunku do analoga. Jednak jeśli chodzi o odbiór, wrażenie, plastykę obrazu, to dla mnie różnica pomiędzy analogiem i cyfrą jest jak słuchanie muzyki z płyty winylowej a kompaktowej. Dwa zupełnie inne światy. Co z tego, że jestem zawodowym grafikiem i mogę z fotografii cyfrowej zrobic w zasadzie wszystko, ale jednak wzięcie do ręki analoga, ten cały proces i na końcu ta niepewność czy i jak wyjdzie, to jest bezcenne. Może tak to lubię, bo cyfrą zrobiłem już ileś tam tysięcy zdjęć, zawodowo również, może z sentymentu, na pewno za tę różnicę w obrazie która jest dla mnie ogromna. I na koniec niestety, ale uważam że fotografia cyfrowa w pewnym sensie zabiła fotografię... I nie piszę tu o zawodowcach czy ludziach którzy mają pasję i robią piękne cyfrowe zdjęcia hobbystycznie, ale ogólnie ludzie zwyczajnie robią setki czy tysiące nie przemyślanych zdjęć np. na wakacjach i potem nawet do tego nie wracają, bo nie ma do czego. Ale taka jest naturalna cena postępu. Pozdrawiam.
Ogromny szacunek, Panie Marku za to, że nie boi się Pan powiedzieć tej trafnej, ale jakże niepopularnej tezy 🤩
Dziękuję bardzo :) pozdrawiam!
Pewien motocyklista posiadający nowoczesny, szybki, mocny motocykl zgodził się przetestować lekki, motocykl 125cm...
Pojechal nim tam gdzie często swoja maszyna jeździ. Jechal 2 albo i 3 razy dłużej...jechal wolniej...zatrzymywał się po drodze..
Na koniec stwierdził, że pierwszy raz dostrzegł jak ciekawą trasa jechał, ze poznal ludzi na postojach, ze mial czas pomyśleć i wyluzować się...
Pozdrawiam Wszystkich miłośników fotografii "analogowej" , cyfrowej...bo wg.mnie obie są cudowne i mogą się wzajemnie uzupełniać. A nasza podróż...czy to do Chorwacji czy w inny fotograficzny świat...nie zawsze musi być szybka i nowoczesna...😉
Dzięki za ten materiał,szukalem od pewnego czsu za odpowiednim analogiem w celu poszerzenia horyzontów.Oczywiście jakość kosztuje i szukałem po najwyższych półkach.Fotografia ewoluuje więc ciężko znależć balans między vintage a jakośćią.Obecnie posiadam srzęt sony o wartosci kilkudziesieciu tys zł.Dziękuję że zawróciłeś mnie z błędnej drogi ,zanim na nią wszedłem.
Proszę bardzo - jestem przekonany, że czas poświęcony na polepszenie warsztatu fotografii cyfrowej przyniesie zdecydowanie więcej korzyści. Wystarczy otworzyć się na coś trochę odmiennego, zobaczyć nowy sposób albo temat fotografowania. Pozdrawiam :) wielu udanych kadrów!
Nie zgadzam się z tym. Moim zdaniem zdecydowanie warto poznać proces analogowy i robić go w całości samemu. Szczersze do tego zachęcam. Spróbujcie fotografii otworkowej, spróbujcie wielkiego formatu. I proszę mi nie mówić, że cyfrowo też da się zrobić otworek. Owszem da się, ale estetyka jest kompletnie inna. Analog jest wart zachodu, ponieważ poszerza nazse doświadczenie o nowe doznania techniczne i estetyczne. Swego czasu na pewnym forum fotograficznym ktoś stwierdził, że nie ma sensu przepłacać za optykę Zeissa bo nie ma różnicy z inną, którą porównywano. Na to ktoś inny odpowiedział, że skoro nie widzisz różnicy, to nie ma o czym gadać 😉
Podałeś dwa przykłady z którymi absolutnie się zgadzam czyli fotografia otworkowa i format większy niż pełna klatka/mały obrazek. Natomiast jeżeli chodzi o "zwykłą" fotografię, to różnic pomiędzy lustrzanką w manualu a lustrzanką analogową nie ma w zasadzie żadnych, poza tym, że zrobisz mniej zdjęć i zobaczysz je dopiero na kliszy/odbitce. Czy to w jakiś sposób wpłynie na warsztat? Pewnie w żaden. Czy jak ktoś chciałby robić z jakichś powodów zdjęcia analogiem powinien to robić? Oczywiście.
Witam panie Marku.)Posiadam obydwa typy aparatów.Nawet cyfra zdominowała wszystko przez jakiś czas.Po kilku latach wracam do filmu.Zdjęcia krajobrazu z Filmów portra 160 ,400 to przepięknie oddające kolory natury filmy.Przeraza mnie sposób robienie zdjęc przez 95 procent ludzi.Jak zwykłą małpką robią zdjęcia drogimi lustrzankami nie mając pojęcia o podstawach.Ale dla mnie jest jeszcze jedna ważna rzecz.Robienie analogiem (posiadam hasselblada 500cm)to naprawdę przyjemność.Sam robię wszystko i za wszystko ponoszę konsekwencje.Sam proces robienia zdjec manualnie z pomiarami jest fascynujący.I ja to bardzo lubię.Krótko mówiąc nie tylko efekt końcowy ale cała praca z aparatem to wielka radość.Oczekiwanie na wywołanie tez jest ekscytujące.Na koniec mojej prywatnej opinii patrzę tez dokąd zmierza fotografia cyfrowa.Zmierza do tego ze wkrótce w domu sami zrobimy zdjęcie w PS bez wychodzenia na zewnątrz.Patrzac na wiele konkursów foto z zażenowanie widzę jak wygrywają zdjęcia pełne kiczu i PSa nierealnie przekolorowane ,a wszystko usprawiedliwia sie artyzmem.Hmm Dla mnie to często zwykły kicz.Przepraszam za mocne słowa ale tak czuję.Małem kiedyś wystawę i podeszła do mnie pewna pani ok45 lat.I powiedziała.Chce kupić 3 zdjęcia.Chcę kupic takie w których nie ma ingerencji PS a albo jest minimalna.Patrzyła mi oczy i jeszcze raz to powiedziała.Zapamiętałem to na zawsze.I używam ps.ale bardzo delikatnie.)))))Pozdrawiam serdecznie wszystkich.I życzę radości z fotografowania)).
Witam Panie Marku i mam taką myśl a co się stanie kiedy firmy produkujące akcesoria do analogów upadną, zaprzestaną produkcji bo większość pójdzie w cyfrę a firmy produkujące cyfry na fali uproszczenia wszystkiego co nas otacza i redukcji kosztów przejdą na produkcję aparatów w których rolą fotografującego nie fotografa będzie tylko naciśnięcie lub nie bo może on sam uzna kiedy to zrobić i zrobi.Co wtedy nam zostanie-żadnego już wyboru przecież nie będzie.
Ja po fotografowaniu cyfrą, wróciłem do fotografii analogowej. Piszę że wróciłem bo wcześniej fotografowałem analogowo... Sam wywołuje swoje filmy. Zgodzę się z jednym teraz jest więcej fotografów, technologia umożliwiła prawie każdemu zostać fotografem. Ba teraz dosłownie każdy jest fotografem bo ma telefon i robi nim zdjęcia. I tu można zadać pytanie czy teraz każdy potrzebuje aparatu cyfrowego? Odróżniacie zdjęcia z cyfry i z telefonu? Jak przejdą przez setki algorytmów w procesorze....
Panie Marku uwielbiam Pana opowieści o fotografii ale tym razem niestety nie mogę zgodzić się z Panem. Fotografia to przygoda i każdy rozumie ją inaczej. Nie koniecznie musi chodzić o efekt finalny i tak bardzo subiektywny w odbiorze. Może istotniejsza jest sama radość tworzenia i obcowania z przyrodą, krajobrazem tak przecież Panu bliskim. Nie gońmy za perfekcją ale za indywidualnością spojrzenia na świat i radością tworzenia czegoś odrębnego. Fotogra analogową to niepowtarzalny proces, droga sama w sobie dającą olbrzymią radość. Proponuję aby każdy spróbował i sam się przekonał. Może to jest to co da mu największą radość. Pozdrawiam . Wieczny poszukiwacz i miłośnik Pańskiej pasji i opowieści o fotografii jako o sposobie na życie.
Od fotografii analogowej nie warto zaczynać - to fakt niezaprzeczalny. Jednak fotografia analogowa w wydaniu od początku do końca samodzielnym (od założenia kliszy, poprzez ciemnię, aż po suszenie odbitek) to świetna przygoda, której można zakosztować gdy już się potrafi fotografować. Tak - analogowo jest wolniej, bardziej skomplikowanie i DUŻO DROŻEJ. Ale żadne zasięgi społecznościowe, czy perfekcja fotografii cyfrowej nie zastąpią pierwszego razu, gdy na naświetlonym papierze fotograficznym znikąd pojawia się najpierw zarys, a potem pełen obraz zarejestrowanego kadru. Fotografia cyfrowa stała się medium dla mas (to nie jest zarzut). Fotografia analogowa niekorzystająca z minilabów i skanowania negatywów jest techniką dla pasjonatów. Warto spróbować. Tak jak warto spróbować fotografowania camera obscura (choćby z kartonowego pudełka), czy uwielbianej przeze mnie techniki gumy chromianowej. Jestem pasjonatem z 30 letnim stażem i jako tylko/aż hobbysta mogę fotografować wyłącznie na swoich warunkach. Albo tak, albo wcale. Ale każdy niech robi jak chce/lubi/musi. A kadry? Są albo w nas, albo wokół nas. Trzeba tylko być na nie wyczulonym. I tej kadroczułości wszystkim życzę.
Panie Marku, w latach 70 zacząłem robić zdjęcia aparatem Zenit B. Nie miałem własnej ciemni fotograficznej i czekałem bardzo długo żeby zobaczyć efekty swoich działań. Fotografia cyfrowa zaczęła się u mnie od aparatu Olympus UZ 2100 i dała to o czy Pan wspomniał - czas. Pomimo swojej ówczesnej niedoskonałości dała możliwość natychmiastowej korekty błędów i fotograficznego spojrzenia na świat. To jest niezaprzeczalna przewaga nad fotografią analogową, która jednak jest klasykiem wartym pamięci. Dziękuję za odcinek i pozdrawiam.
Fajny komentarz z którym się w jakimś stopniu nie mogę do końca zgodzić.
Fotografia analogowa jest przeżytkiem, ale ten przeżytek zmusza do myślenia, czytania światła ktoś jak ty co ileś tam lat fotografował zenitami i podobnie ma to w małym palcu. Ktoś co przychodzi nowy do fotografii i tylko wie co mu aparat pokarze pierwsze spotkanie z trudnym światłem i uważa że ma zły aparat.
Fotografia analogowa według mnie jest dobrym nauczycielem bo zmusza do myślenia.
Ależ spór się wywiązał w komentarzach! Ja również mam za sobą kilka lat robienia zdjęć na analogu - jako tako opanowałem obróbkę czarno-białą. Właśnie, jako-tako. Nie będąc absolwentem technikum fotograficznego oraz nie mając nieograniczonego czasu i budżetu na eksperymenty nie miałem szans na dobre opanowanie czerni-bieli, nie mówiąc o kolorze. Efekt był taki, że mnóstwo miejsc odwiedziłem na darmo, bo zdjęcia wyszły takie sobie. A wyszły takie z 2 powodów - po pierwsze oczywiście ograniczenia w obróbce, ale przede wszystkim to, że popełnione błędy w kompozycji i ekspozycji uświadamiałem sobie kilka dni albo tygodni później, gdy robiłem odbitki. W moim przypadku oznaczało to frustrująco wolny postęp, a w szerszym kontekście - że dobre efekty były osiągane niemal wyłącznie przez profesjonalistów - czyli absolwentów odpowiednich szkół, wyposażonych w komplet sprzętu i mających do dyspozycji duży zapas chemii i papieru. Więc w pełni zgadzam się z p. Markiem, że ucyfrowienie fotografii niejako ją zdemokratyzowało, co wcale nie oznacza, że każdy może i umie robić dobre zdjęcia. Dalej trzeba opanować dużo umiejętności.
Nie jestem bezkrytycznym wyznawcą postępu, jednak do fotografii analogowej na pewno nie wrócę. Ale szanuję artystów i rzemieślników, którzy się nią zajmują. Tak samo jak szanuję artystów i rzemieślników kowalstwa, snycerstwa albo - przede wszystkim - malarstwa.
Dzień dobry!
Bardzo lubię pana kanał a przede wszystkim podziwiam pana doskonale prace! Ale w tej kwestii nie do końca się zgadzam.
Nie należny zapominać o tym, ze ludziom fotografia analogowa możne sprawiać frajdę jako hobby. Tak jak jazda oldtimerem. Nie trzeba jechać od razu do Chorwacji można raz na miesiąc wytoczyć starego kabrioleta i przejechać się po okolicy. Podobnie jest ze starymi aparatami, można wypstrykać rolkę filmu w weekend i już, nie mając z tej okazji poczucia straconego czasu. Poza tym, wiele osób remontuje, naprawia i dba o stare aparaty zachowując je dla przyszytych pokoleń w dobrym stanie i to tez jest godne szacunku.
Oczywiście jeśli chodzi o sama jakość prac to w większości fotografia cyfrowa jest niedościgniona i co do tego wszyscy się zgadzamy.
Świat fotografii jest coraz większy i każdy może sobie z niego wybrać co mu się podoba, jednocześnie szanując pasje i prace innych.
Pozdrawiam serdecznie
Barnabovich
Z całym szacunkiem, ale nie zgadzam się z prezentowanymi przez Pana opiniami. Przykład z maluchem to raczej kiepski żart. Warto i jeszcze raz warto uczyć się i zrozumieć fotografię analogową. Ona ma w sobie to coś, ma magię, uczy pokory i myślenia nad każdym kadrem. Pracuję na sprzęcie analogowym i sprawia mi to przyjemność tak samo jak praca w ciemni. Robię różne reportaże i z kliszy 36 klatek odpada mi czasami od 1 do 4 klatek. Obserwuję też innych " reporterów " pracujących na sprzęcie cyfrowym z górnych półek. Nie ma dla mnie nic pozytywnego w bezmyślnym płodzeniu kadrów jednego ujęcia z prędkością 10-14 klatek na sekundę po to żeby na koniec wybrać jeden. Pozdrawiam
Moim zdaniem jest sens w fotografii analogowej bo ma jednak swój unikalny klimat przez swoją karkołomność i ograniczenia ale jednak jest to dobre dla zaawansowanych użytkowników. Najlepiej jednak uczyć się na lustrzance/bezlusterkowcu cyfrowym
Zaczynałem od analogowej, bo nie było wtedy nic innego. Dla mnie wszystkie techniki mogą się uzupełniać. Wszystko zależy w jakich warunkach przyjdzie nam fotografować, bo czasem i smartphone będzie za ciężki.
Podroz do Chorwaci na autostradzie tp przygoda, ja polecam samolot, szybka bez zmenczenia im malo przygod, , zastanawiam sie dlaczego pan sugeruje fotografowac w jjpac , to tez jazda bez przygod.
Witam Panie Marku .
No i włożył Pan przysłowiowy "patyk w mrowisko" .
Przyznam że poruszył Pan bardzo ciekawy temat.
Faktycznie od pewnego czasu wyraźnie widać ożywienie w środowisku fotografii analogowej.
Szczególnie jest to widoczne na wszelkiego rodzaju portalach oferujących aparaty , obiektywy czy akcesoria do fotografii analogowej.
" Janusze biznesu" szybko wykorzystali ten trend bo jak wydać ceny ...
... przyprawiają o zawrót głowy . Cóż takie zasady rynku.
Swoją drogą nasuwa się pytanie czy to moda czy może coś więcej ?
Osobiście uważam że jeśli razem z pasją idą chęci i jest motywacja to warto przynajmniej spróbować i pobawić się tego typu fotografią.
W końcu fotografia powinna w pierwszej kolejności sprawiać radość . Pozdrawiam.
Mój ZENIT XP rozpadł mi się od upadku. Ale mego Pentaxa MZ-6 na kliszę trzymam na pamiątkę. Działa, jak żyleta.
Super ciekawe gratulacje pozdrawiam serdecznie &&&
Tak jak lubię Twoje filmy i opowieści tak tym razem absolutnie się z Tobą nie mogę zgodzić. To tak jakby zanegować sens budowania klasycznego fortepianu bo przecież syntezator wygeneruje takie dźwięki, o których Chopinowi się nie śniło. Nie tędy droga. Sam znam wielu fotografów samodzielnie wywołujących filmy i spędzających długie godziny w ciemni przy powiększalniku, Ale zgodzę się, że spotkania w ciemni są bardzo ciekawymi imprezami towarzyskimi 😀
🎼👍🦊🦉🌲🎶!!!szacunek i pozdrawiam !!! Ale na sprzecie fotograficznym to trzeba sie znać tak jak pan a wtedy można coś powiedzieć !!! 👍🦊
Totalnie musze sie niezgodzic z tym materialem . Jedynie musze przyznac racje ze cyfra jest szybsza ale dla mnie nudna . Fotografia Analogowa
Po pierwsze uczy pokory i wymusza przemyslenie tego co i jak utrwalamy . np po opanowaniu analoga cyfra bedziemy robic 100 razy lepsze ujecia .
Analog jest magiczny .na kliszy mamy zdjecia o ktorych nie pamietamy albo nie wierzymy ze nam sie udalo . po wywolaniu kliszy i zrobieniu odbitek lub skanowaniu doznajemy tego wlasnie magicznego uczucia .
Analogowe zdjecia czesto bardziej wygladaja jak obrazy niz zdjecia
Robiac zdjecia cyfra np na urlopie siedzimy i przegladamy zdjecia setki razy i potrmem te zdjecia juz sa wrecz nieciekawe analogiem szanujac klisze pstrykniemy zdjecia i zapomnimy o nich oczywiscie wracajac do magi po wywolaniu
Analogowe materialy rozne klisze z roznymi parametrami . kombinacje podczas wywolania bo juz podczas wywolania mozna zmienic wszystko
Zapomnienie o pospiechu to glowna zaleta bo po co ten pospiech . nikogo nie namawiam do Analoga ale dla mnimie to jest najwieksza magia moge tak pisac cala noc o Analorach . osobiscie zaczolem od analoga w latach 80 potem w latach 2005 przeszedlem na cyfre i znudzony cyfra wrocilem do analoga kilka lat po tym i niewyobrazam sobie jesli by zaginela mozliwosc fotografi analogowej .
Reasumujac analogowa fotografia nauczy nas pokory i szanowania tego co robimy . zadna cyfra tego nie nauczy . jesli zalezy nam na czasie i pospiechu nasze zdjecia z cyfry tez nie beda nas zadowalac . pozdrawiam
taka uwaga ogolna. 1. fotografia analogowa to rzemioslo cenne wlasnie przez czas jaki sie nad nia spedza. i to ten czas jest przedmiotem wyceny dziela. za ile mozna sprzedac wydruk cyfrowego zdjecia? z niewiele. a jesli do zdjecia bedize dolaczony negatyw najlepiej przeciety to bedize to jedyna kopia powstala po przecieciecu negatywu. jak obtaz olejny. 2. w dobie ai i dowolych modyfikacji na obrazie cyfrowym , fotografia analogowa bedzie jedynym absolutnie identyfikowalnym dowodem zaistnienia sytuacji w rzeczywistosci. warto o tym pomyslec... :)
W stu procentach się zgadzam . fotografia analogowa to relikt z nutka nostalgii . Jeszcze jak ktoś działa na średnich i większych formatach to jakiś sens to ma . W obecnych czasach fotografia analogowa jest bardzo droga a efekt końcowy daje dużo gorszy obrazek. i nie piszę tego złośliwie, chodzi mi o cały proces wykonania zdjęcia który większość analogowców przerasta . Dużo lepszym wyjściem jest używanie starych obiektywów które jakąś tam magię dają .
Wiem, że to blog o fotografii, czyli sztuce obrazu, że bez obrazu ciężko przekazać cokolwiek. Ma Pan bardzo "radiowy" i miękki głos, bardzo miło się Pana słucha, wszystkie programy są przemyślane, logiczne, zdania składne i zrozumiałe dla przeciętnego użytkownika. Nie rozważyłby Pan wersji "audio" swoich programów np na takiej platformie jak Podcast? Tam wszystkiego się słucha. Znawcy obrazu nie potrzebują a brak reklam i możliwość słuchania, np podczas jazdy samochodem lub podczas pracy (jak onegdaj radia) to byłaby bomba. W tym serwisie dekoncentruje konieczność przeklikiwania reklam. Oczywiście każdy Pana film oglądam, ale warto by go po raz kolejny wysłuchać, wygodniej.
Dzień dobry Panie Mariuszu, ehh bez reklam... to jest ten dylemat bowiem nawet drobne wpływy z reklam z YT pokrywają cząstkę kosztów i po prostu nie dam rady mnożyć bytów, gdzie mogą ukazywać się przygotowane przeze mnie treści. Na razie zostanę przy YT. Pozdrawiam :)
Nie zgodzę się. Uczy pokory i myślenia !!! A jeszcze nie słyszałem żeby ktoś sobie w cyfsze ktoś wszystko wyłączał i ustawił stałe ISO. Samodyscyplina nie istnieje albo jest cieżka do utrzymania a analog to wymusza.
Panie Marku z całym szacunkiem do Pana zapytam trochę z przekąsem 😉 Czy warto fotografować aparatem cyfrowym skoro mamy sztuczną inteligencję? Czy warto wydawać pieniądze na aparat i obiektywy i marnować czas na sam proces robienia zdjęcia cyfrowego i późniejsza jego obróbkę skoro możemy poświęcić go na wymyślenie i wygenerowanie obrazu przez AI? Czy warto aby ktoś taki jak Pan z ogromnym doświadczeniem i autorytetem, tworzył filmy o fotografii i dzielił się wiedzą skoro i tak AI siłą rzeczy wie (lub za chwile będzie wiedziała) więcej od Pana i będzie w stanie wygenerować obraz, którego żaden człowiek technicznie i fizycznie nie będzie w stanie zrobić lub będzie to prawie niemożliwe? Czy jest sens w dzisiejszych czasach fotografować cyfrowo?
Pozdrawiam
Dzień dobry myli Pan fotografię z grafiką więc cały wywód jest oparty na błędnym założeniu. Wiedza na temat fotografii nie jest gwarancją zrobienia dobrego zdjęcia. Jako osoba zajmująca się przez dziesięciolecia fotografią analogową - ale tak prawdziwą nie udawaną - od włożenia rolki filmu do aparatu po zrobienia samodzielnie odbitki w ciemni podtrzymuję to co tu w tym filmie powiedziałem a co wielu osobom jest trudno zrozumieć. Fotografia cyfrowa jest tak skomplikowana i potężna, że lepiej poświecić się jej dogłębnym poznawaniu by uzyskiwać świetne rezultaty, a zaczynanie teraz zabawy pseudo fotografią analogową - bo kto sam wywołuje filmy, robi odbitki itp. jest niepotrzebną stratą czasu. Kiedy AI weźmie aparat i pójdzie w teren to zobaczy Pan jakie będzie "sadzić bzdziochy..." przy zasobach sprzecznej wiedzy. Pozdrawiam :)
Fotografia analogowa, czy cyfrowa ?
Co jest takiego w fotografii analogowej, że wiele osób kupuje aparaty na klisze ? Czym jest owy powrót do "przeszłości", czy naprawdę jest pełny i świadomy, chociażby w znaczeniu praktyki i ówczesnego warsztatu fotograficznego ?
Czy kupienie aparatu analogowego i wykonanie skanów z wywołanego filmu lub odbitek w labie, naprawdę oznacza fotografię analogową ? Czy przechodząc na tak wczesnym etapie, na cyfryzację obrazu negatywowego nie jesteśmy blisko, tylko i wyłącznie pewnej kreacji, czegoś w rodzaju mody i nieszkodliwego snobizmu, pewnej inności ?
Daleki jestem od osądzania i dokonywania podsumowań, jednak wydaje mi się, że fotografia analogowa, to przede wszystkim warsztat i doświadczenie, których znaczny ciężar leży po stronie ciemni fotograficznej. Myślę, że praca w ciemni, szczególnie podczas naświetlania papieru, wywoływania obrazu utajonego, jest nie do zastąpienia, jakąkolwiek inną aktywnością, podczas cyfrowej obróbki skanów z negatywu.
Jestem przekonany, że każdy fotograf, aspirujący do określania się "fotografem analogowym" powinien dobrze poznać warsztat ciemniowy i posmakować atmosfery intymności "sam na sam" z rzucanym przez powiększalnik obrazem negatywowym i dalej pojawiającym się obrazem pozytywowym. Myślę, że kształtowana wtedy wrażliwość fotografa jest trudna do przecenienia ?
Idąc dalej, wydaje mi się, że warte zastanowienia jest, jaka przepaść w ujęciu warsztatowym, w ówczesnych "analogowych" czasach dzieliła fotografię czarno-białą od barwnej. O ile ta pierwsza pozwalała się w wielu wypadkach dość dobrze okiełznać, o tyle druga potrafiła być niezmiernie kapryśna i skutecznie zniechęcać do siebie śmiałków amatorów, a tych którzy wytrwali, osiągając technicznie poprawne rezultaty, było niewielu.
Co zatem dzisiaj, tak naprawdę oznacza, a może powinien oznaczać termin "zajmuję się fotografią analogową" ? Czy "wyrobienie" filmu, dalej wywołanie i jego zeskanowanie nie prowadzi nas na manowce pojęć i w krainę próżności ? Wydaje mi się, że fotografia analogowa, to jednak coś więcej - w rozumieniu pewnej kultury działania, w tym ciężkiej pracy, obwarowanej sporym reżimem cierpliwości i dokładności, w której spora część przypada właśnie na warsztat ciemniowy, nie wspominając oczywiście o kwestiach przygotowania, a także aspekcie wywoływania materiału negatywowego, a przede wszystkim obcowania z "narodzinami" utajonego obrazu fotograficznego.
Mając świadomość ogromu pracy i problemów, związanych z przejściem całej drogi fotografii analogowej, bez skrótów, a skończywszy na poprawnym wysuszeniu odbitek, mam wątpliwości, czy zakończenie pracy na wywołaniu filmu i dalej przy komputerze ma jakikolwiek związek z całokształtem "prawdziwej" fotografii analogowej, prócz podmiany matrycy na kliszę ?
Leszek Maluga
Serio nie dostrzega Pan tej subtelnej różnicy między analogiem a cyfrą ? Tu nie chodzi o wygodę tylko o efekt końcowy który jest nie do podrobienia. Żaden preset nie jest w stanie oddać magii analoga.🙂
Jestem gotów założyć się, że osoby niezgadzające się z opinią Autora, nawet jeżeli czasem jeszcze hobbystycznie fotografują analogowo, to zapewne w ~80% korzystają z dobrodziejstw fotografii cyfrowej. Dlaczego?
Jednakże o ile dobrze zrozumiałem p. Marek odpowiada na pytanie, czy warto zacząć fotografować analogowo, czy cyfrowo (przepraszam za skróty i kolokwializmy). Moim zdaniem fotografię analogową można dzisiaj traktować jako dodatkowe hobby dla ambitnych, takie jakby "zadanie z gwiazdką". Zresztą nawet Bruce Barnbaum w swojej książce "The Art of Photography" pisze, że zaprzestał kolorowej fotografii analogowej na rzecz cyfrowej właśnie, chociaż cz-b zdjęcia wykonuje jeszcze analogowo ale to ze względu na pewne techniczne i pracochłonne zabiegi, które wykonuje wywołując filmy i robiąc odbitki własnoręcznie.
Ostatnia kwestia to koszty i dostęp do fotolabów.
Nie ma co bić piany, fotografia (przynajmniej kolorowa) cyfrowa ma znaczącą i wciąż rosnącą przewagę nad analogową.
Dzień dobry bardzo dziękuję za odczytanie moich intencji. Zresztą wydawało mi się, że jasno o tym mówię :) pozdrawiam!
Nie zgodzę się z tym. Fotografia analogowa jest dla tych, którzy nie idą w bylejakość, którzy są sumienni i rzetelni w tym co robią i przede wszystkim myślą. Jest to swego rodzaju rytuał, który pewnych rzeczy nie wybacza ale też nie ma co dramatyzować. Skoro kiedyś można było się tego nauczyć to czemu dzisiaj miałoby się nie dać? W filmie zabrakło jednej ważnej rzeczy: trzeba znać podstawy czyli wiedzieć, jak działa aparat fotograficzny, jak powstaje obraz, jakie są dwa najważniejsze parametry potrzebne do wykonania zdjęcia i trochę innych zagadnień. A te można znaleźć w literaturze. Czytając można wziąć do ręki aparat i to czy owo znaleźć, poczytać instrukcję obsługi. Zaczynałem od Zenita 11 i pierwsze zdjęcia miałem technicznie poprawne - ostre, prawidłowo naświetlone. Lubię ten aparat, dobrze się z nim pracuje. Potem był Rolleiflex z uszkodzonym światłomierzem i też sobie poradziłem - zdjęcia ostre i prawidłowo naświetlone. Odbitek za dużo nie zrobiłem, tu byłoby jeszcze trochę nauki. Potem poszedłem w diapozytywy - pierwsze dwie rolki Sensii nie nadawały się za bardzo do niczego - jedna przeterminowana, dodatkowo niepotrzebnie korygowałem przysłonę (tak było z materiałami ORWO). W labie ktoś polecił mi Provię - koniec z udziwnieniami i się udało. Pokochałem ten materiał, potem spróbowałem z Rolleiflexem... miazga!
Kilka negatywów czarno - białych wywołałem sam (z jednym coś poszło nie tak, wyszło straszne ziarno), interesował mnie proces E-6. Okazało się, że można chemię kupić choć tania nie jest i da się to wywołać w domu. Zmontowałem co trzeba i za pierwszym podejściem dwie rolki wyszły, przy trzeciej nie przedłużyłem czasu i nie wyszło jak trzeba, doszedłem co i jak, kolejne wychodzą jak trzeba. A przy każdym otwarciu koreksu emocje - udało się? Czy najbardziej oczekiwane zdjęcie wyjdzie?
I o ile mogę mieć albumy, mogę mieć przeźrocza i pokazać je widzom, tak nie ma teleportu, by położyć album na biurku i oglądajcie sobie. Cokolwiek chcemy zamieścić w sieci, musimy to jakoś zdigitalizować. Jakkolwiek będzie to obraz z negatywu czy diapozytywu - nieraz inny od zdjęć cyfrowych, nieraz niczym się od nich nie różniący ale ma to swój urok. Tu można zrobić wszystko od wciśnięcia spustu przez wywołanie i wykonanie odbitek. Tutaj my sami decydujemy, jak to ma ostatecznie wyglądać. Uważam, że przyjemnie jest móc coś zrobić samemu od początku do końca i potem pokazać to innym. Równie dobrze można spytać: po co malować obrazy, skoro trwa to jeszcze dłużej, niż zrobienie zdjęcia? Są ludzie, którzy to lubią, mają talent, pasję i to robią ;)
Cel jest jeden ale drogi do jego osiągnięcia mogą być różne.
Nic dodać, nic ująć 👍
W końcu trafiłem na osobę która myśli podobnie jak ja. Uważam że fotografia analogowa jest bardzo wolna jeśli chodzi o naukę. Nie istnieje coś takiego jak nauka na miejscu w plenerze. Wychodzę z założenia że każdy ma ograniczony czas na swój rozwój i ten czas trzeba jak najlepiej wykorzystać .Niestety fotografia analogowa to nie jest optymalna metoda nauki fotografii.
Oczywiście są różne podejścia. Ja prezentuje podejście w którym ważny jest rozwój osobisty a nie splendor. Fotografia analogowa dziś pretendowała do tzw "technik szlachetnych" i sporo część "znudzonych" lub osób które nie są w stanie wybić się ponad tłum uciekają do czegoś gdzie jest jest mniejsza konkurencja a sam fakt że "umiem" zrobić zdjęcie urasta do rangi sukcesu. Nie ma co ukrywać ale fotografia analogowa dla wielu stała sie ucieczką od pewnego dość wysokiego poziomu w sztuce fotograficznej jaką wytyczają tysiące jak nie miliony osób które świetnie sobie radzą z cyfrowym aparatem. Poprzeczka jest coraz wyżej.. coraz trudniej zabłysnąć.. no chyba że wskoczymy do grona elitarnego zajmującego sie "fotografią szlachetną" i do takich osób nie trafi stwierdzenie że "nie warto zaczynać" Bo Panie Marku nie każdy chce się rozwijać.. spora część ludzi szuka splendoru i sukcesów często z pominięciem wiedzy i doświadczenia. Pozdrawiam
Dziękuję i pozdrawiam :)
W krótki i treściwy sposób podkreślone elementy fotografowania i fotografii a nie sprzętu. Przy tym dosadne przykłady i chyba w obrazowy sposób pokazanie przyczyn cofania się a nie rozwoju. Jeżeli już mamy taką potrzebę otarcia się o analog to w jakim celu skanujemy kliszę? Myślę, że ten krótki film uzmysłowił purystom, że tak naprawdę nie liczy się medium na jakim robimy zdjęcia tylko nasz pomysł na fotografię i jego zrealizowanie. Właśnie z serwisu wrócił mój aparat przerobiony na IR i co. Oczywiście Pan Wojtek nie sprawdził ustawień aparatu w tym daty oraz formy zapisu. I w JPG z datą zaprogramowaną wstępnie wykonałem zdjęcia. Ale nie ma tego złego. Zobaczyłem prawidłową kolorystykę w IR zdjęć, które z RAW powinny w Photoshopie mieć podobną, aby móc je lepiej obrobić w sposób twórczy. Pozdrawiam.
Pewnie ze warto, pasjonujaca przygoda
Tutaj się nie zgodzę - fotografia analogowa nie polega na robieniu jak najlepszych zdjęć tylko na robieniu zdjęć jak z epoki i bardziej chodzi tutaj o zabawę odczynnikami, wywoływanie, naświetlanie odbitek w ciemni itd. niż samo pokazywanie gotowych zdjęć. Robiąc zdjęcia dla klienta czy pamiątkowe cyfra oczywiście jest dużo lepszym wyborem.
Poczytałem nieco komentarzy i wcale mnie nie dziwi że komentarze są sprzeczne z Pana stwierdzeniem że "nie warto". Tez spotykam się z takimi opiniami że tylko analog i że cyfra to be i fe i w życiu już żadną cyfrą. To tylko pokazuje że ludzie dzielą fotografię na tą lepszą i gorszą która jest dla pstrykaczy. Nie rozumieją że fotografia to obraz i nieważne czym utrwalony ale ważne co jest jest utrwalone i co niesie ten obraz dla innych. Ja nie dzielę fotografii. Cenię dobre zdjęcie tak samo niezależnie czym zrobione. Nie interesuje mnie ani aparat, ani ilość pracy i poświęcenia, ani ile łapek i serduszek już jest.. oceniam co widzę i ile emocji niesie dla mnie. Podobnie jak Pan uważam że nie warto bo nie ma czasu.. Fotografię analogową znam i kocham sprzęty analogowe.. ale uważam że nie warto.. z punktu widzenia tempa rozwoju osobistego nie warto. Z punktu widzenia ciekawostki i dobrej zabawy pewnie warto bo warto próbować różnych rzeczy :)
Analogi są warte każdej złotówki i każdej chwili poświęconej na wykonanie zdjęcia. Po wielu latach przerwy wracam do fotografii analogowej choćby z tego powodu że w tym przypadku pozostają nie tylko odbitki ale i negatyw . I jeszcze jedno współczesne aparaty cyfrowe są jakieś "upośledzone" ponieważ brakuje im dużego, wyraźnego optycznego wizjera które stanowi bardzo ważny element w pierwszym postrzeganiu tworzonego zdjęcia. I oczywiście - można powiedzieć że są lustrzanki ale to duże i mało praktyczne urządzenia, a obecnie zaczyna wchodzić jakiś kompletny absurd, a mianowicie lustrzanki bez lustra ! No ktoś tu albo zwariował albo z innych wariata próbuje zrobić sprzedając takie coś jako aparat fotograficzny. Także analogiem fotografować jak najbardziej warto mimo że się nie opłaca.
Fantastycznie słucha się p. Marka.
Dziękuję :) pozdrawiam!
Dzień dobry, jestem Pana subskrybentem i na początku tego filmu myślałem, że stanie Pan za fotografią tradycyjną, ale się pomyliłem :) Przygodę z fotografią zacząłem prawie 40 lat temu, najpierw fotografia czarno biała, własna ciemnia, potem głównie kolorowe slajdy. Po przejściu na fotografię cyfrową uważam, że powrót do fotografii tradycyjnej to strata czasu i pieniędzy, ale jeżeli ktoś chce, jego sprawa :) Po kupnie pierwszego aparatu cyfrowego (jeszcze kompaktu) najbardziej ucieszyło mnie to, że w dowolnej chwili mogę zmienić czułość, kontrast, nasycenie kolorów i to bez zmiany filmu, i że jest coś takiego, jak automatyczny (ręczny też) balans bieli. Do tego mały aparat zawierał wszystko to, na co wcześniej potrzebowałem plecaka (dwa korpusy i trzy obiektywy). Na koniec: Całkowicie zgadzam się z pana opinią przedstawioną w tym filmie :)
Pojazdy samochodowe dawno temu wyprzedziły technologicznie zaprzęgowe, a mimo wszystko są osoby które uwielbiają jeździć konno dla przyjemności. Tak samo w temacie filmu. Jeśli fotografujesz sam dla siebie, niezarobkowo, to tylko Twoja sprawa na czym. Szkoda bić pianę i przekonywać do jednego czy drugiego. Pozdrawiam!
Fotografia analogowa może mieć pewien sens wtedy, gdy dysponujemy kamerą średnio- lub wielkoformatową (szczególnie z pokłonami) a celem ostatecznym naszej fotografii jest ściana galerii lub domu klienta, aczkolwiek bogactwo współczesnych papierów i wysokiej jakości drukarki takie jak Canon Imageprograf umożliwiają osiągnięcie rezultatów niedostępnych dla ciemni pozytywowej. Podobnie jak autor też zmarnowałem pół życia w ciemni na prace, które można wykonać prawie natychmiast na pliku cyfrowym.
!!!!!!! Brawo - mocne zdanie i uzasadnienie - to mi się podoba.
Ała😮!!!!
KURZ! Pan nic nie powiedział o kurzu! Nic tak nie zohydza mi fotografii analogowej jak paprochy na skanach! W fotografii cyfrowej wystarczy dbać o czystość matrycy i obiektywu. W fotografii analogowej czystość filmu KAŻDEGO przy suszeniu, przy cięciu, przy skanowaniu, czystość szyby skanera a i tak zawsze jakiś paproch wyskoczy. Dla mnie fotografia analogowa jest ciekawostką, bo interesuję się historią techniki. Kolekcjonuję i naprawiam stare aparaty. Samo zdjęcie nie jest dla mnie tak ważne, jak obcowanie z procesem. Kaprysy optyki sprzed półwiecza, temperatura, czas, stężenie odczynników, dłonie śmierdzące tiosiarczynem. Oczywiście, gdybym żył z fotografowania, to bezwzględnie cyfra.
Wiem, że dla Pana najważniejsze jest dobre zdjęcie i zastąpienie powiększalnika i kuwet komputerem przywitał Pan jak zbawienie. Co do magii... to proszę nie zapominać, że rośnie nam pokolenie, dla którego coś co działa bez procesora i internetu jest bardziej magiczne niż najdoskonalszy smartfon był dla nas. Kilka la temu oczarował mnie obraz pojawiający się na moczonej w wywoływaczu odbitce. To było jak ugryzienie wampira.... Teraz siedzę po kilka godzin w ciemni, a gdy kumple w sobotę kombinują czym zaleją pałę, ja kombinuję czym zaleję koreks.
obraz na błonie jest nie do podrobienia
tak niepowtarzalne kolory ORWO :)
fotografia analogowa to nie kwestia "warto, nie warto", to drugi film który widze który patrzy na analoga pod względem bardzo "inwestycyjnym", oczywiście fotografia to inwestycja czasu, faktycznie analog ten czas pochłania, jednakże jest jedna rzecz o której sie zapomina - zabawa. Siedze w analogu coś koło roku i ani razu na myśl mi nie przyszło żeby brać fotografie tradycyjną jako coś poważnego, jako inwestycje w moje umiejętności, jest to przede wszystkim mój sposób na dobrą zabawe i pewnego rodzaju wyzwanie. Osobiście gdy robie zdjęcia hobbistycznie to dużo większą satysfakcje otrzymuje gdy widze dobrze wykonane zdjęcie gdyż wiem ile pracy w nie włożylem.
W zasadzie wielki format nie uległ cyfryzacji.
Aż musiałem się zalogować aby skomentować ten film. Przede wszystkim gratuluję rzetelnego fachowego podejścia do tematu bez sztucznej egzaltacji i tych wszystkich achów i ochów. Sam posiadam ZENIT TTL z obiektywem Helios 58 mm, Mir 37 mm i Jupiter 135 mm. Mam też pierścień pośredni do zdjęć makro oraz filtr żółty do filmów czarno-białych. Niegdyś wspaniała maszyna i wysptrykała ona setki zdjęć. A nawet obecnie raz na rok, czy na dwa lata przepstrykam go na jakimś tanim filmie ale robię to wyłącznie w celach "poszpanowania" sobie na ulicy. Lubię czuć na sobie spojrzenia innych ludzi gdy wyciągam taką lustrzane i bawię pokrętłami na obiektywie. A najlepiej jak jestem z córcią. Ma ona 7 lat uwielbia mi pozować mizdrząc się przy tym do aparatu z taką gracją, że aż sam jestem w szoku gdzie i kiedy się tego nauczyła (kobiety chyba mają to we krwi). Kiedy po wykonaniu zdjęcia ona chce zerknąć na wyświetlacz zobaczyć jak wyszło wówczas głośno (tak aby inni słyszeli) objaśniam jej, że to lustrzanka analogowa, radziecka, taka na kliszę i tu nie ma żadnego wyświetlacza. No wiem, jestem próżny. Lubię szpanować takimi gadżetami.
Ale to tylko gadżety. Nie traktuję fotografii analogowej poważnie. Dawna ciemnia z powiększalnikiem, koreksem, kuwetami, czerwonym światłem, suszarką elektryczną i całą chemią poszła w odstawkę. Raz, że wywołanie dużo zajmowało czasu, a dwa, że stało się to cholernie kosztownym hobby. Znacznie kosztowniejszym niż niegdyś. Dość wspomnieć, że zakup kompletu 6-buteleczek z odczynnikami to obecnie koszt ok. 350 zł, a starcza to na 30-50 negatywów. Do tego należy doliczyć koszt papieru światłoczułego. To już lepiej wywołać film w najtańszej kawie z Biedronki i zeskanować samodzielnie (sfotografować klatki negatywu na podświetlonym od spodu tle). Tylko, że jak mam cyfrówką fotografować negatyw to czy nie lepiej od razu tą samą cyfrówką sfotografować oryginał w naturze?
Tak Szanowni Państwo, przykro mi to mówić ale fotografia analogowa może mieć dziś sens wyłącznie w celach poszpanowania sobie. Nic więcej. Ziarnistość negatywu w przeliczeniu na piksele stanowi równowartość 5 MPix. Oj, malutko. Odwzorowanie barw też bez szału. Zależy od negatywu. Ceny tych dobrych to często stówa i więcej. Nie warto. Zwyczajnie nie warto płacić. Niemniej jednak dla sentymentu raz na rok można przepstrykać analogowca na jakimś tanim negatywie. Tak dla hecy i wewnętrznego zadowolenia.
PS. Mówię przepstrykać a nie przestrzelać, bo nie nawiedzę tego drugiego słowa. Ja z aparatu nie strzelam tylko pstrykam.
Aparat analogowy nie służy do szpanowania, czy do pstrykania, tylko do fotografowania. Chyba nie oglądałeś, na żywo, dobrych zdjęć wykonanych techniką analogową. Ta ziarnistość może zachwycić.
Większej głupoty świat nie słyszał.Fotografia analogowa to jak spacer w chmurach piękno. Wrażliwość .To ona uczy cierpliwości z poznawania świata poprzez obiektyw.
Fotki cyfrowe które za dotknięciem różdżki można zmieniać są jak gra na skrzypcach elektrycznych ...niby muzyka ale jaka przepaść do tych z duszą.
Życzę zdrowia i więcej szacunku do prawdziwej sztuki .
Film i potem oczekiwanie co z tego wyjdzie .Analog w dłoniach wrażliwego fotografa to jak wino w ustach konesera.
Oczywiście ekonomicznie tz.cyfra jest dużo tańsza.No i robi się miliony zdjęć których mało kto przegląda.
Pstrykam od 40 lat i wiem że fotografia analogowa miała ma i będzie miała duszę która
Wybudza ciekawość i wrażliwość.
Foto szopem małpę można nauczyć robić milion zdjęć.
Foto cyfrowe będzie już podstawa zawsze bo tanie .Lecz niema nic wspólnego z fotografią pięknem i wrażliwością.
Dla mnie......
oczywiście, że nie warto. Tani telefon robi lepsze zdjęcia niż moja Minolta 7000 z dobrym obiektywem.
Ostatnio odkurzyłam mojego starego analoga i trochę popstrykałam zdjęć, ale jednak wolę cyfrę. Część osób, które nigdy nie próbowały się z analogiem, pewnego dnia po niego sięgną z ciekawości. I bardzo dobrze. Docenią jak świetna jest cyfra. Nauka fotografii analogowej to taka trochę ślepa uliczka.... Pozdrawiam. Bardzo cenny film.
wreszcie ktoś to powiedział że analog to przeszłość i już się nie wróci
Sama prawda!
👍👍👍🤔