Poprawka magnetyczna to jest płynna rzecz w zależności od przyrządu którym dysponujemy. W krótkich marszach niema co sobie zawracać głowy deklinacją. Jeśli znamy swoje położenie (dokładne) To azymut i odległość łatwo można policzyć poprzez ZGO :) a Gridy ZGZ
Generalnie to faktycznie można sobie kwestią deklinacji czy uchylenia nie zawracać głowy. Są jednak "sytuacje szczególne", kiedy naprawdę się ona przydaje - np, mamy na równym terenie wg mapy rozejście dróg polnych na dwie, a w rzeczywistości na 4 lub nawet więcej i wtedy deklinacja się przydaje. Jej płynność jest problemem przy dużych, nieaktualnych arkuszach. Właśnie w takich sytuacjach przydaje się okresowe "kalibrowanie" uchylenia w terenie.
Niektóre kompasy (np moja Silva Expedition) mają możliwość ustawienia deklinacji, dzięki czemu nie trzeba cały czas o niej pamiętać. Ale cały czas problemem jest dostęp dodanych z uchyleniem dla danego terenu.
Generalnie w dobrych kompasach są dwa sposoby pomocy w uwzględnianiu uchylenia magnetycznego: 1. Dodatkowa podziałka obok znacznika N na limbusie. Wtedy przy namierzaniu azymutu w terenie strzałkę północy ustawiamy na wartości uchylenia. Moim zdaniem jest to rozwiązanie bardzo fajne, ale musimy pamiętać wartość uchylenia. 2. Możliwość przestawienia limbusa - zwykle przy pomocy specjalnej śrubki - dzięki czemu nie trzeba za każdym razem pamiętać o wartości uchylenia. Ale ta zaleta jest też, moim zdaniem, wadą: po działaniu musimy pamiętać o przestawieniu limbusa w wartości domyślne. No i niestety, w niektórych kompasach po zbyt częstym ustawianiu korekty śrubka się "luzuje" i można rozkalibrować limbus przypadkowo.
Tak jak napisała @AnnaCebula-b1j przy pracy z kompasem trzeba uważać na elementy zakłócające pole magnetyczne. Dlatego do ustalania lokalnego uchylenia nie nadają się linie kolejowe (znam przypadek, gdy człowiek próbował). Tak samo przecinki przy liniach wysokiego napięcia.
Bardzo dobry sposób przedstawienia tematu. Like i sub.
Poprawka magnetyczna to jest płynna rzecz w zależności od przyrządu którym dysponujemy.
W krótkich marszach niema co sobie zawracać głowy deklinacją.
Jeśli znamy swoje położenie (dokładne)
To azymut i odległość łatwo można policzyć poprzez ZGO :) a Gridy ZGZ
Generalnie to faktycznie można sobie kwestią deklinacji czy uchylenia nie zawracać głowy.
Są jednak "sytuacje szczególne", kiedy naprawdę się ona przydaje - np, mamy na równym terenie wg mapy rozejście dróg polnych na dwie, a w rzeczywistości na 4 lub nawet więcej i wtedy deklinacja się przydaje. Jej płynność jest problemem przy dużych, nieaktualnych arkuszach. Właśnie w takich sytuacjach przydaje się okresowe "kalibrowanie" uchylenia w terenie.
Niektóre kompasy (np moja Silva Expedition) mają możliwość ustawienia deklinacji, dzięki czemu nie trzeba cały czas o niej pamiętać. Ale cały czas problemem jest dostęp dodanych z uchyleniem dla danego terenu.
Generalnie w dobrych kompasach są dwa sposoby pomocy w uwzględnianiu uchylenia magnetycznego:
1. Dodatkowa podziałka obok znacznika N na limbusie. Wtedy przy namierzaniu azymutu w terenie strzałkę północy ustawiamy na wartości uchylenia. Moim zdaniem jest to rozwiązanie bardzo fajne, ale musimy pamiętać wartość uchylenia.
2. Możliwość przestawienia limbusa - zwykle przy pomocy specjalnej śrubki - dzięki czemu nie trzeba za każdym razem pamiętać o wartości uchylenia. Ale ta zaleta jest też, moim zdaniem, wadą: po działaniu musimy pamiętać o przestawieniu limbusa w wartości domyślne. No i niestety, w niektórych kompasach po zbyt częstym ustawianiu korekty śrubka się "luzuje" i można rozkalibrować limbus przypadkowo.
A czy to wyznaczanie w terenie przypadkiem nie generuje błędów jak się ma w pobliżu jakieś metalowe elementy?
Ale to przecież ogólna zasada pracy z kompasem - unikanie przedmiotów metalowych
Tak jak napisała @AnnaCebula-b1j przy pracy z kompasem trzeba uważać na elementy zakłócające pole magnetyczne. Dlatego do ustalania lokalnego uchylenia nie nadają się linie kolejowe (znam przypadek, gdy człowiek próbował). Tak samo przecinki przy liniach wysokiego napięcia.