Jeszcze w latach siedemdziesiątych, "dorwałem" książkę Bohdana Arcta Niebo w ogniu, w której opisuje ten rozdział polskich dokonań i muszę przyznać że bardzo mnie zaskoczyła informacja o rzekomym zgłoszeniu większej ilości zestrzeleń niż w rzeczywistości. Sam Arct zwraca uwagę na wyjątkowe podejście do tej kwestii naszych pilotów. Przytacza sytuację kiedy Anglicy chcieli dosłownie "na siłę" przyznać naszym dwa zestrzelenia bo wraki znalezione na ziemi były w rejonie, w którym działała tylko nasza formacja ale Polacy kategorycznie odmówili. Arct również wspomina swój przypadek kiedy wbrew opinii kolegów biorących udział w tym locie zgłosił uszkodzonego Bf109, podczas gdy wszystko wskazywało na faktyczne zestrzelenie. Tak więc nie wydaje mi się żeby doszło do sytuacji z "lipnymi" zgłoszeniami zestrzeleń. Skąd Panowie wzięliście te informacje?...
W materiale znajduje się jeden tylko fragment w którym jest porównanie polskich zgłoszeń do faktycznych strat poniesionych przez przeciwnika i odnosi się do walki z 20 kwietnia 1943 r., kiedy to nasi piloci zgłaszają 6 zestrzeleń, Brytyjczycy 3 a Włosi, z którymi miała miejsce walka przyznają się do 3 straconych maszyn. Ta informacja pochodzi z książki G. Śliżewski, G. Sojda, Cyrk Skalskiego, wyd. ZP Grupa, 2009. To jedyne miejsce tej pozycji w którym autorzy podejmują próbę weryfikacji zestrzeleń. Co do samego faktu o którym Pan pisze, to oczywiście w żaden sposób go nie neguje, że Polscy piloci do kwestii zgłaszania zestrzeleń podchodzi niezwykle sumiennie. Myślę jednak, że w ferworze walki możliwość pomyłki niewątpliwie istniała i to też należy wziąć pod uwagę. Jako zapewne postulat badawczy można byłoby zgłosić potrzebę zestawienia lotów polskiej formacji, z lotami jednostek włoskich i niemieckich i zgłaszanymi przez nich stratami. Mogłoby być to po prostu ciekawe. Jednak historia jednostki to nie tylko weryfikacja zestrzeleń i w ostatecznym rozrachunku jej brak w dostępnych mi materiałach zupełnie mi nie przeszkadzał, bo dzieje PFT dla mnie same w sobie są wspaniałą opowieścią o wspaniałych ludziach.
Z żalem stwierdzam że nie znam tej pozycji ale biorąc pod uwagę skład PFT wykluczam jakąkolwiek możliwość "naciągania" faktów odnośnie zestrzeleń. Owszem zdarzali się i u nas "wirtuozi", którzy po oddaniu kilku serii np. z odległości 1000 metrów zgłaszali potem pewne zestrzelenie ale Ten Skład, to klasa sama dla siebie. Pozdrawiam.
Dziękujemy za miłe słowa. To znak, że idziemy w dobrą stronę. Od siebie też się przyznam, że dzieje PFT to jedna z tych historii, od których niezmiennie mam gęsią skórkę i ciągle dostarcza mi dużych, pozytywnych emocji.
Mieczysław Wyszkowski wydał książkę która opisuje jego walkę w Polsce , potem walkę we Francji i Anglii aż do nieszczęśliwego wzięcia do niewoli w Afryce polecam książkę naprawdę dobra .
Temat lotniczy - uwielbiam. Merytorycznie bez zarzutu. Może tylko wymowa "mark pięć" i "mark dziewięć" była by milsza dla ucha niż "em ka pięć" itd. Natomiast warstwa wizualna jest bardzo luźno związana z tematem. Nie przeszkadza to za bardzo, bo samolot to samolot. Ale poproszę wtedy o niepowtarzanie ujęć. Druga rzecz, to nic nie ujmując urodzie i prezencji prowadzącego, ale jego postać mogłaby być mniejsza. Pozwoli to cieszyć oko archiwalnymi filmami. Ogólnie bardzo mi się podobało. Dziękuję.
Meytorycznie jak zawsze świetny materiał👍👍👏 Ale w wzglądach wizualnych... macie panowie świetny podkład filmowy, który jest w 30% zaslaniany na samym środku ekranu.....😮💨 Przecież wystarczy być skromnie w rogu ekranu jak to sie juz na YT przyjeło🤔 Pozdrawiam😀
Bohdan Arct, w numerze cyklu "Żółty Tygrys" wyd.I 01/57, wyd.II 22/70, pt. Cyrk Skalskiego, tylko raz wymienia płk Rolskiego, nie wspomina o niechęci, chyba przez grzeczność.
Bo z tą niechęcią to chyba jest trochę przesada typowa dla naszych czasów. Zapewne był dystans wynikający z różnicy wieku (ok. 10 lat) i wyższego stopnia wojskowego, ale ppłk pil. Tadeusz Rolski był bardzo cenionym i szanowanym w lotnictwie pilotem i dowódcą liniowym. Od Brytyjczyków dostał wysoki wojskowy order DSO jako pierwszy nie-Brytyjczyk. Wg Wacława Króla był naturalnym kandydatem na dowódcę całego polskiego lotnictwa myśliwskiego w 1943 roku po śmierci płk. Stefana Pawlikowskiego, ale był wtedy w Afryce i zapewne to przeszkodziło mu w awansie. Później pełnił inne ważne funkcje dowódcze w lotnictwie. Wg literatury przedmiotu oryginalnych odznak PFT projektu Bohdana Arcta wykonano 20 sztuk i ppłk Rolski dostał taką odznakę. Dostał ją także płk Mateusz Iżycki, który gościnnie wykonał lot bojowy w ramach zespołu, a także trzej oficerowie brytyjscy. Rachunek by się zgadzał. Wspomnienia płk.Rolskiego czytałem bardzo dawno, więc nie pamiętam, czy jakoś odniósł się do tej kwestii. Kołacze mi się po głowie, że gdzieś kiedyś o tym czytałem. To raczej Brytyjczycy na początku traktowali nasz zespół z dystansem. Ppłk. Rolskiemu przełożeni przypomnieli, że jego funkcja to oficer łącznikowy zespołu przy miejscowym dowództwie RAF, a latać i dowodzić w powietrzu mają inni, więc przestał latać. Jakoś w tym duchu to było napisane, choć nie pamiętam gdzie i kiedy.
@@JB-ro6xi Bodaj M. Drecki pisał coś o relacjach względem formalnego d-cy PFT i ciekawie to nie wyglądało. Niestety, nie mam tekstu pod ręką i nie pamiętam w której książce. BTW: W. Król wiele rzeczy pomija milczeniem, w większości to didaskalia, ale uzupełniające tzw. klimat epoki (np. jak w czasie nalotu na Maltę strzelał z rewolweru do włoskich bombowców siedząc okrakiem na balustradzie balkonu. Pijany :) O czym napisali jego koledzy :D ). Dlatego warto porównać wszystkie dostępne relacje spisane przez pilotów. Z rezerwą Brytyjczyków, ihmo dość dziwna sprawa, bo mimo wszystko mogli mieć interes w pojawieniu się PFT. Kluczem mogły być Spitfire IX, których wówczas w Afryce jeszcze nie było. Wiem, to zakręcone..., jak brytyjska racja stanu :) Panowie Śliżewski i Sojda próbowali to rozgryźć, w tym to, jaką rolę odegrał w tym niejaki Sholto Douglas odchodzący niedługo wcześniej na stanowisko Air Officer Commanding in Chief of RAF Middle East Command oraz to, że znał osobiście polskich pilotów i bardzo ich cenił. Ot, meandry historii :)
Kto by nie znał cyrku Skalskiego ? Ale.. przyznam, że nigdy nie spotkałem w dostępnych książkach Arcta czy Króla motywu dotyczącego nietrafionego pierwszego dowódcy eskadry. Cóż.. nie było się czym chwalić widocznie..
Temat faktycznie niby popularny, ale okazuje się, że właściwie mamy do czynienia z jedną pozycją monograficzną dotyczącą tej jednostki. Mam na myśli książkę Panów Śliżewskiego i Sojdy i to z niej zaczerpnięta jest ta informacja. Przy okazji książkę polecam bo w moim mniemaniu jest rewelacyjna. Podtytuł skromnie określa ją jako "Przyczynek do monografii" ale ja bym to brał z przymrużeniem oka :)
@@historiapodostrymkatem Potwierdzam (i już rozumiem czemu nie mogę się przyczepić do merytoryki filmu ;) ). Świetna pozycja i jak na razie nie ma następcy. Mocno oparta o archiwalia (jak każda książka tych autorów!), a nie tylko wspomnienia weteranów. Natomiast "przyczynek" jest tu uzasadniony, bo autorzy, kolokwializując, nie ściemniają, że rozwikłali wszystkie zagadki tej historii. Geneza powstania PFT nadal kryje kilka niedopowiedzeń napomkiętych w tym materiale filmowym. Zwłaszcza intencje Brytyjczyków są tu dość interesujące..., zastanawia także krótki czas rekrutacji i zakaz rekturacji aktualnych dowódców. Relacje są rozbieżne. Warto nadmienić, że kilku pilotów opublikowało swoje wspomnienia z okresu afrykańskiego (Rolski, Arct, Król, Wyszkowski) i ich porównanie daje asumpt do naprawdę ciekawych przemyśleń. Panowie Śliżewski i Sojda dali próbkę czegoś takiego :) ale warto przeczytać je wszystkie. Autorzy naprawdę mieli dobre pióro, nie gorsze od Fiedlera. Gwoli sprawiedliwości warto dodać, myślę, że rolą i zasługą T.Rolskiego było spisanie w formie dokumentu dla Inspektoratu PSP doświadczeń z działań PFT właśnie z zakresu współdziałania z wojskami naziemnymi (o czym materiał uczciwie poniekąd na początku wspomina ;)). Jak istotna to była sprawa świadczyć może choćby wizyta M.Iżyckiego i zabawna odprawa Skalskiego z pilotami przed lotem z gościem (wtedy bodja pułkownikiem) :D Co do propozycji, to przyszło mi do głowy porównanie dokonań dywizjonu 303 i 302 z okresu służby w 11 Figther Group (302 w 10 FG nie miał dużo okazji do wykazania się). Utarło się, że to 303 był ten naj naj (i w dużej mierze słusznie, moim zdaniem), ale to jest nieco krzywdzące dla personelu 302, gdyż to jego piloci mieli największe doświadczenie bojowe, o czym się dziwnie zapomina. A ich szlak bojowy to przecież Polska (131 i 132 EM) i Francja (1/145 GC). Pomocne może być dzieło "Ci cholerni Polacy! Polskie Siły Powietrzne w Bitwie o Anglię" (Sojda, Śliżewski, Hodyra) - dla większości ludzi wychowanych na "303" A.Fiedlera śmiertelnie nudna, bo napakowana tabelkami, raportami, analizami, weryfikacjami dzień po dniu (choć relacje pilotów też zawarto)... ale czy liczby mogą kłamać? W szerszym kontekście warto zajrzeć także do "Od Montpellier po Dieppe" G. Śliżewskiego. Dane o 131 i 132 EM niestety są nadal rozproszone i raczej nieaktualizowane. Seria świetnych monografii wrześniowych eskadr autorstwa Ł. Łydżby nie została dokończona. PS. Gratuluję nowego nowego formatu! :)
W produkcji polskiej słabo bo nie mamy "zdolności produkcyjnych" o skali potrzebnej aby podołać takiemu zadaniu. To sprawa dużych pieniędzy ALE i wielkich zespołów, organizacji i *doświadczenia*. Druga sprawa to scenariusz. To mógłby być świetny film z tłem historycznym, ludźmi z krwi i kości i nie musielibyśmy gloryfikować wydarzeń takich jak ucieczka z Dunkierki, czy tragedia z Pearl Harbor.
Ludzieeeee Spit IX ...tym bardziej Trop nie miał czym fikać Fw190A5...A6 trop.... Dopiero Mark Grifton były lepsze od DB60x P.S. Cyrk Skalskiego w realu zestrzelił max 15 maszyn ( overclaiming )
Trop, to były tylko Mk V. "Dziewiątki" były bez fitrów. Widać na zdjęciach. Nie pytaj czemu. Być może uznali, że mają dość silników na wymianę. Kto weryfikował zestrzelenia po wojnie? Czyt. kto wyciągnął niemieckie papiery. Bo na oficjalną weryfikację się nie załapali. Listy Bajana nie liczę.
Jeszcze w latach siedemdziesiątych, "dorwałem" książkę Bohdana Arcta Niebo w ogniu, w której opisuje ten rozdział polskich dokonań i muszę przyznać że bardzo mnie zaskoczyła informacja o rzekomym zgłoszeniu większej ilości zestrzeleń niż w rzeczywistości. Sam Arct zwraca uwagę na wyjątkowe podejście do tej kwestii naszych pilotów. Przytacza sytuację kiedy Anglicy chcieli dosłownie "na siłę" przyznać naszym dwa zestrzelenia bo wraki znalezione na ziemi były w rejonie, w którym działała tylko nasza formacja ale Polacy kategorycznie odmówili. Arct również wspomina swój przypadek kiedy wbrew opinii kolegów biorących udział w tym locie zgłosił uszkodzonego Bf109, podczas gdy wszystko wskazywało na faktyczne zestrzelenie. Tak więc nie wydaje mi się żeby doszło do sytuacji z "lipnymi" zgłoszeniami zestrzeleń. Skąd Panowie wzięliście te informacje?...
W materiale znajduje się jeden tylko fragment w którym jest porównanie polskich zgłoszeń do faktycznych strat poniesionych przez przeciwnika i odnosi się do walki z 20 kwietnia 1943 r., kiedy to nasi piloci zgłaszają 6 zestrzeleń, Brytyjczycy 3 a Włosi, z którymi miała miejsce walka przyznają się do 3 straconych maszyn. Ta informacja pochodzi z książki G. Śliżewski, G. Sojda, Cyrk Skalskiego, wyd. ZP Grupa, 2009. To jedyne miejsce tej pozycji w którym autorzy podejmują próbę weryfikacji zestrzeleń.
Co do samego faktu o którym Pan pisze, to oczywiście w żaden sposób go nie neguje, że Polscy piloci do kwestii zgłaszania zestrzeleń podchodzi niezwykle sumiennie. Myślę jednak, że w ferworze walki możliwość pomyłki niewątpliwie istniała i to też należy wziąć pod uwagę.
Jako zapewne postulat badawczy można byłoby zgłosić potrzebę zestawienia lotów polskiej formacji, z lotami jednostek włoskich i niemieckich i zgłaszanymi przez nich stratami. Mogłoby być to po prostu ciekawe.
Jednak historia jednostki to nie tylko weryfikacja zestrzeleń i w ostatecznym rozrachunku jej brak w dostępnych mi materiałach zupełnie mi nie przeszkadzał, bo dzieje PFT dla mnie same w sobie są wspaniałą opowieścią o wspaniałych ludziach.
Z żalem stwierdzam że nie znam tej pozycji ale biorąc pod uwagę skład PFT wykluczam jakąkolwiek możliwość "naciągania" faktów odnośnie zestrzeleń. Owszem zdarzali się i u nas "wirtuozi", którzy po oddaniu kilku serii np. z odległości 1000 metrów zgłaszali potem pewne zestrzelenie ale Ten Skład, to klasa sama dla siebie. Pozdrawiam.
Mega wiedza. Tak opowiadaną historię uwielbiam. Niby wydarzenia już znane ale mimo wielu lat aż czuję dreszcze jak słucham.
Dziękujemy za miłe słowa. To znak, że idziemy w dobrą stronę. Od siebie też się przyznam, że dzieje PFT to jedna z tych historii, od których niezmiennie mam gęsią skórkę i ciągle dostarcza mi dużych, pozytywnych emocji.
Mieczysław Wyszkowski wydał książkę która opisuje jego walkę w Polsce , potem walkę we Francji i Anglii aż do nieszczęśliwego wzięcia do niewoli w Afryce polecam książkę naprawdę dobra .
Temat lotniczy - uwielbiam.
Merytorycznie bez zarzutu. Może tylko wymowa "mark pięć" i "mark dziewięć" była by milsza dla ucha niż "em ka pięć" itd.
Natomiast warstwa wizualna jest bardzo luźno związana z tematem. Nie przeszkadza to za bardzo, bo samolot to samolot. Ale poproszę wtedy o niepowtarzanie ujęć.
Druga rzecz, to nic nie ujmując urodzie i prezencji prowadzącego, ale jego postać mogłaby być mniejsza. Pozwoli to cieszyć oko archiwalnymi filmami.
Ogólnie bardzo mi się podobało. Dziękuję.
Bardzo dziękujemy za konstruktywne uwagi. Spróbujemy je uwzględnić w kolejnych materiałach.
Meytorycznie jak zawsze świetny materiał👍👍👏 Ale w wzglądach wizualnych... macie panowie świetny podkład filmowy, który jest w 30% zaslaniany na samym środku ekranu.....😮💨 Przecież wystarczy być skromnie w rogu ekranu jak to sie juz na YT przyjeło🤔 Pozdrawiam😀
Dziękujemy za cenne uwagi 👍🏻 Pozdrawiamy serdecznie
Nie było, nie ma i nie będzie już nigdy tak legendarnego teamu jak "Cyrk Skalskiego".
👍👍👍
Bohdan Arct, w numerze cyklu "Żółty Tygrys" wyd.I 01/57, wyd.II 22/70, pt. Cyrk Skalskiego, tylko raz wymienia płk Rolskiego, nie wspomina o niechęci, chyba przez grzeczność.
Bo z tą niechęcią to chyba jest trochę przesada typowa dla naszych czasów. Zapewne był dystans wynikający z różnicy wieku (ok. 10 lat) i wyższego stopnia wojskowego, ale ppłk pil. Tadeusz Rolski był bardzo cenionym i szanowanym w lotnictwie pilotem i dowódcą liniowym. Od Brytyjczyków dostał wysoki wojskowy order DSO jako pierwszy nie-Brytyjczyk. Wg Wacława Króla był naturalnym kandydatem na dowódcę całego polskiego lotnictwa myśliwskiego w 1943 roku po śmierci płk. Stefana Pawlikowskiego, ale był wtedy w Afryce i zapewne to przeszkodziło mu w awansie. Później pełnił inne ważne funkcje dowódcze w lotnictwie. Wg literatury przedmiotu oryginalnych odznak PFT projektu Bohdana Arcta wykonano 20 sztuk i ppłk Rolski dostał taką odznakę. Dostał ją także płk Mateusz Iżycki, który gościnnie wykonał lot bojowy w ramach zespołu, a także trzej oficerowie brytyjscy. Rachunek by się zgadzał. Wspomnienia płk.Rolskiego czytałem bardzo dawno, więc nie pamiętam, czy jakoś odniósł się do tej kwestii. Kołacze mi się po głowie, że gdzieś kiedyś o tym czytałem. To raczej Brytyjczycy na początku traktowali nasz zespół z dystansem. Ppłk. Rolskiemu przełożeni przypomnieli, że jego funkcja to oficer łącznikowy zespołu przy miejscowym dowództwie RAF, a latać i dowodzić w powietrzu mają inni, więc przestał latać. Jakoś w tym duchu to było napisane, choć nie pamiętam gdzie i kiedy.
@@JB-ro6xi Bodaj M. Drecki pisał coś o relacjach względem formalnego d-cy PFT i ciekawie to nie wyglądało. Niestety, nie mam tekstu pod ręką i nie pamiętam w której książce. BTW: W. Król wiele rzeczy pomija milczeniem, w większości to didaskalia, ale uzupełniające tzw. klimat epoki (np. jak w czasie nalotu na Maltę strzelał z rewolweru do włoskich bombowców siedząc okrakiem na balustradzie balkonu. Pijany :) O czym napisali jego koledzy :D ). Dlatego warto porównać wszystkie dostępne relacje spisane przez pilotów.
Z rezerwą Brytyjczyków, ihmo dość dziwna sprawa, bo mimo wszystko mogli mieć interes w pojawieniu się PFT. Kluczem mogły być Spitfire IX, których wówczas w Afryce jeszcze nie było. Wiem, to zakręcone..., jak brytyjska racja stanu :) Panowie Śliżewski i Sojda próbowali to rozgryźć, w tym to, jaką rolę odegrał w tym niejaki Sholto Douglas odchodzący niedługo wcześniej na stanowisko Air Officer Commanding in Chief of RAF Middle East Command oraz to, że znał osobiście polskich pilotów i bardzo ich cenił.
Ot, meandry historii :)
👍
Temat super zdjecia archiwalne tez ale moze Pan prowadzący mniej by je zasłaniał :)
Dziękujemy za sugestie. Na pewno przy następnym odcinku to poprawimy. Może jakaś sugestia co do kolejnego tematu? :)
Kto by nie znał cyrku Skalskiego ? Ale.. przyznam, że nigdy nie spotkałem w dostępnych książkach Arcta czy Króla motywu dotyczącego nietrafionego pierwszego dowódcy eskadry. Cóż.. nie było się czym chwalić widocznie..
Temat faktycznie niby popularny, ale okazuje się, że właściwie mamy do czynienia z jedną pozycją monograficzną dotyczącą tej jednostki. Mam na myśli książkę Panów Śliżewskiego i Sojdy i to z niej zaczerpnięta jest ta informacja. Przy okazji książkę polecam bo w moim mniemaniu jest rewelacyjna. Podtytuł skromnie określa ją jako "Przyczynek do monografii" ale ja bym to brał z przymrużeniem oka :)
@@historiapodostrymkatem Potwierdzam (i już rozumiem czemu nie mogę się przyczepić do merytoryki filmu ;) ). Świetna pozycja i jak na razie nie ma następcy. Mocno oparta o archiwalia (jak każda książka tych autorów!), a nie tylko wspomnienia weteranów. Natomiast "przyczynek" jest tu uzasadniony, bo autorzy, kolokwializując, nie ściemniają, że rozwikłali wszystkie zagadki tej historii. Geneza powstania PFT nadal kryje kilka niedopowiedzeń napomkiętych w tym materiale filmowym. Zwłaszcza intencje Brytyjczyków są tu dość interesujące..., zastanawia także krótki czas rekrutacji i zakaz rekturacji aktualnych dowódców. Relacje są rozbieżne.
Warto nadmienić, że kilku pilotów opublikowało swoje wspomnienia z okresu afrykańskiego (Rolski, Arct, Król, Wyszkowski) i ich porównanie daje asumpt do naprawdę ciekawych przemyśleń. Panowie Śliżewski i Sojda dali próbkę czegoś takiego :) ale warto przeczytać je wszystkie. Autorzy naprawdę mieli dobre pióro, nie gorsze od Fiedlera.
Gwoli sprawiedliwości warto dodać, myślę, że rolą i zasługą T.Rolskiego było spisanie w formie dokumentu dla Inspektoratu PSP doświadczeń z działań PFT właśnie z zakresu współdziałania z wojskami naziemnymi (o czym materiał uczciwie poniekąd na początku wspomina ;)). Jak istotna to była sprawa świadczyć może choćby wizyta M.Iżyckiego i zabawna odprawa Skalskiego z pilotami przed lotem z gościem (wtedy bodja pułkownikiem) :D
Co do propozycji, to przyszło mi do głowy porównanie dokonań dywizjonu 303 i 302 z okresu służby w 11 Figther Group (302 w 10 FG nie miał dużo okazji do wykazania się). Utarło się, że to 303 był ten naj naj (i w dużej mierze słusznie, moim zdaniem), ale to jest nieco krzywdzące dla personelu 302, gdyż to jego piloci mieli największe doświadczenie bojowe, o czym się dziwnie zapomina. A ich szlak bojowy to przecież Polska (131 i 132 EM) i Francja (1/145 GC).
Pomocne może być dzieło "Ci cholerni Polacy! Polskie Siły Powietrzne w Bitwie o Anglię" (Sojda, Śliżewski, Hodyra) - dla większości ludzi wychowanych na "303" A.Fiedlera śmiertelnie nudna, bo napakowana tabelkami, raportami, analizami, weryfikacjami dzień po dniu (choć relacje pilotów też zawarto)... ale czy liczby mogą kłamać?
W szerszym kontekście warto zajrzeć także do "Od Montpellier po Dieppe" G. Śliżewskiego.
Dane o 131 i 132 EM niestety są nadal rozproszone i raczej nieaktualizowane. Seria świetnych monografii wrześniowych eskadr autorstwa Ł. Łydżby nie została dokończona.
PS. Gratuluję nowego nowego formatu! :)
jak by wyglądał o tym film?
W produkcji polskiej słabo bo nie mamy "zdolności produkcyjnych" o skali potrzebnej aby podołać takiemu zadaniu. To sprawa dużych pieniędzy ALE i wielkich zespołów, organizacji i *doświadczenia*. Druga sprawa to scenariusz. To mógłby być świetny film z tłem historycznym, ludźmi z krwi i kości i nie musielibyśmy gloryfikować wydarzeń takich jak ucieczka z Dunkierki, czy tragedia z Pearl Harbor.
Ludzieeeee
Spit IX ...tym bardziej Trop nie miał czym fikać Fw190A5...A6 trop....
Dopiero Mark Grifton były lepsze od DB60x
P.S.
Cyrk Skalskiego w realu zestrzelił max 15 maszyn ( overclaiming )
Trop, to były tylko Mk V. "Dziewiątki" były bez fitrów. Widać na zdjęciach. Nie pytaj czemu. Być może uznali, że mają dość silników na wymianę.
Kto weryfikował zestrzelenia po wojnie? Czyt. kto wyciągnął niemieckie papiery. Bo na oficjalną weryfikację się nie załapali. Listy Bajana nie liczę.