Osobom z tzw. dobrych domów jest bardzo trudno odkryć, czemu mają problemy w relacjach. Patologia w takich domach jest ukruta, u mnie polegała na tym, że nikt się mną nie interesował. Na szkolnych zdjęciach widzę przeraźliwie smutne dziecko 😢 Dopiero jako osoba dorosła zaczęłam szukać przyczyn i dokopałam się wielu rzeczy np. tego, że moja mama była narcyzem ukrytym. Teraz jestem w procesie terapii dziecka wewnętrznego, którą bardzo wszystkim polecam, bo czuję, jakbym się rodziła na nowo. Wreszcie odeszło to straszliwe poczucie osamotnienia, bezsensu i braku nadziei. Bardzo możliwe, że przez ileś lat miałam depresję wyuczoną, bo mamę zawsze, zawsze coś bolało, więc trzeba było być smutnym i cierpieć z nią, bo za uśmiech dostawało się bana, a dla dziecka to jest trauma. Ja się bałam śmiać, bo radość była obrazą dla mamy. Ale uczę się i już wiem, że moge!❤
Ja sie nie moglam bawic zabawkami, od razu byl krzyk ze tylko balagan robie, to samo robi partner, musze uwazac zeby sie nie relaksowac/nie robic tego co sprawia dziecieca radosc a jest nieuzyteczne jak np gra na instrumencie
jest roznica miedxy rodzina dysfunkcyjna , a patologiczna. Ogolnie bledem jest mylenie tych pojec. Kazdapatologia jest dysfunkcja, ale nie kazda dysfunkcja patologia
Zawsze jesteśmy sami, nawet otoczeni najbliższymi, mając rodzinę, przyjaciół. Każdy z nas jest sam ze swoimi decyzjami, akcjami, postępowaniem, przemyśleniami itd., nawet jeżeli nigdy nie żył w pojedynkę, bez psychicznej oraz fizycznej obecności innych. Samotność jest odczuwalna w przypadku braku zrozumienia i zaakceptowania powyższego faktu.
Współczuje bardzo tym co nie byli kochani w okresie dziecięcym. Wydaje mi się że tego typu ewolucja będzie coraz częstsza i intensywniejsza. Ludzie zaczynaja sie bardziej dzielić, niż łączyć przez ich wybór własnego kierunku i ich wychowania. Bądźmy silni. Życzę tego sobie jak i wam żeby każdy znalazł w sobie esencje z której będzie czerpał korzyści pozytywnego rozwoju. Na nowy rok i jeszcze dalej ❤
@bartixpl3459 świadomość ludzi rośnie i dostęp do najnowszej wiedzy jest teraz bardzo prosty, coraz więcej też słyszę o przerywaniu cyklu traumatycznego wychowywania i wprowadzaniu świadomego wychowywania. Jestem jednak dobrej myśli :)
Tacy ludzie maja wybór, albo ciagle taplac sie w placzu, ze mieli takie dziecinstwo, albo trzasnac sie z tego, wykorzystac czas jaki im dano i samemu swiadomie stac sie kreatorem swojego zycia. Wolna wola to jest cos z czego zawsze mozemy skorzystac o ile zechcemy...
Jak mój mały synek przytula się do mnie to nigdy nie puszczam go pierwsza - przytulam go tak dlugo jak on tego potrzebuje ❤ dziękuję za ciekawy filmik.
To prawda. Moi powojenni rodzice, mający tylko doświadczenia ze swojego dzieciństwa, potem okres wojenny, nastawieni byli na dyscyplinę, a nie miłość, często traktowali nas przedmiotowo. Z kolei ja starałam się wypośrodkować wychowanie, choć bezgranicznie kochałam swoje dzieci, aby wychować je na dobrych ludzi, szanujących innych, pomagających słabszym, jednak również nieufności wobec innych, bo życie niesie wiele zagrożeń, nie jest tak różowe jak wydaje się tym bezstresowo wychowanym. Efekt nienajgorszy, choć nie miałam dla nich zbyt wiele czasu. Każdy z nas, w każdym wieku popełnia błędy, dopiero po latach uzmysławiamy sobie, gdzie te błędy tkwiły. Nie ma gotowej recepty na wychowanie dziecka, to powtarzam od lat. Jednak miłość, czułość, troska, to najważniejsze. Jednak i na to trzeba mieć czas...i starać się go znaleźć.💛
Mnie rodzice uczyli, że nie jestem pępkiem świata i na wszystko muszę zapracować sobie sam, ciągłe powtarzanie „umiesz liczyć, licz na siebie”, „w życiu nie ma nic za darmo” (mówię o uczuciach) i wiele innych sytuacji sprawiło, że żyje sam daleko od wszystkich, wszystko jestem w stanie ogarnąć sam, nie czuje potrzeby jakiegokolwiek kontaktu z innym człowiekiem i po kilku nieudanych związkach, wychodzi na to, że jedyne, w czym jestem dobry, to w byciu sam. Można też żyć samemu i nie być samotnym, ale gdy całe życie jesteś sam, to czujesz, że jesteś samotny?
A może, bycie z kimś daje Ci bardziej uczucie samotności. Będąc z kimś nie odczuwałem głębokiej bliskości i zaufania a momentami czułem się skrępowanym. Tego akurat nie Czu jak jestem Sam
Jeśli bycie samemu Ci odpowiada, to ok. Ale jeśli nie, to wejście w poważny związek musi być poprzedzone solidną pracą nad sobą. Czego się oczekuje po drugiej połówce a czego nie. Co trzeba dać a czego nie wolno robić. Jest sporo materiałów na ten temat. Ja polecam ks. Pawlukiewicza. Pozdrawiam
Zostałeś więc "zaprogramowany" do życia w pojedynkę. Powinieneś zmienić myślenie i przyznać przed samym sobą, że nie musisz sam wszystkiego ogarniać, że może ktoś Ci jest potrzebny i otwórz się na to. No chyba, że Ci nie zależy i tak Ci dobrze.
Myślę o tym, aby z tym skończyć. Prócz znakomitego i wszechstronnego wykształcenia zdobytego w glorii chwały nie mam zupełnie nic: zdrowia, pracy, planów na jutro, rodziny ani żadnej nadziei. Całe moje życie było walką z wiatrakami i pogonią za wiatrem. I choć zawsze brakowało mi wszystkiego, co innym włożono do kołyski, to człowiek był najbardziej deficytowym "towarem" w moim życiu. Jestem sam i samotny jak kołek w płocie pośród 7 miliardów.
Samotność jest wynikiem przekierowywanie od wieków uwagi nie na siebie,ale na innych ludzi.Zawsze się dziecku mówi,powiedz dziękuję jak coś dostaniesz,powiedz proszę,przepuść Panią w drzwiach,wchodź w związek to będziesz szczęśliwy itd.Nikt nie powie ci natomiast np. szanuj siebie,a będziesz szanował innych i będziesz szanowany,rozwijaj siebie,a będziesz szczęśliwy,akceptuj siebie.Zawsze jest ONI,ONI,ONI,a nigdy TY.Stąd nie dziwota,że coraz więcej osób ma depresję,palą papierosy dla chwilowego uznania i bycia ,,dorosłym" i ludzie są często egoistyczni.Jeśli dalej świat będzie podążał spełnianiem oczekiwań innych i dostawaniu uwagi to dobrze przyszłości nie widzę.
jest w tym komentarzu wiele zalu i frustracji, moze idz na terapie, mnie tez uczono mowic przepraszam i nie mowiono o sobie jaki jednostce, malo tego wychowala sie w czasach, kiedy moeienie o swoich zaletach, talentach i umiejetnosciach bylo zjawiskiem negatywnym, bo chwalipieta. Moda sie zmienila, teraz trzeba sie chwali😂wiec najlepiej jest obserwowac i byc krytycznym do roznych zjawisk , alei informacji, miec swoj rozum. ale skoro nikomu rodzice nie mowili szanuj siebie, to dlaczego jedni nigdy nie mieli z tym problemu i tak instynktownie dbaja o siebie, malo tego wyrastaja na narcyzow, a inni nie potrafia tego przepracowac i sa podatni na negatywne skutki... janp. siegnelam po papierosa jako nastolatka, bo dla mnie pieknie pachnial dym z fajek😂 a pierwszy papieros mmmm pycha, wiec juz nie siegnelam po drugiego, bo stwierdzialam ze jestem uzalezniona😅
Ja byłam nie dośc że dzieckiem urodzonym po 30 roku życia matki, to jeszcze z lekkim upośledzeniem. Z początku można było uważać że to tylko przez burzliwe wychowanie wynikało moje zacofanie, ale to nie zmieniało się z wiekiem i ewoluowało a ja sama byłam poddana specjalistycznym badaniom które potwierdziły moją niepełnosprawność w stopniu lekkim. Przez co z góry miałam gorzej od innych, inne dzieci nie rozumiały mnie a ja czułam się mocno wyobcowana mimo prób pójścia do szkół masowych absolutnie zawsze problemem była izolacja. Ale też co się dziwić, prawie zawsze moimi opiekunami 'bo nie mogę nazwać ich nawet rodzicami' byli byli alkoholicy więc nie mogłam co liczyć jako dziecko na większą czułość. Matka faworyzowała moją siostrę i zwalała na jej barki opiekę nademną 'co swoją drogą jest do dziś' a ojciec wolał syna. Więc czułam tak duże wyobcowanie, jak bym nie miała do czynienia z rodzicami i rodziną a opiekunami
U mnie było podobnie, też miałem jakieś zjebane badania i stwierdzili, że niby mam upośledzenie w stopniu lekkim i że, to przez to się tak ,, dziwnie zachowuję ,, a ja po prostu miałem depresję.
Cóż, no mnie rodzice wychowali tak, bym przede wszystkim był grzeczny i posłuszny, a dotyku prawie nie pamiętam. Podobno, jako niemowlę zawsze płakałem gdy brano mnie na ręce, no i matka stwierdziła że tego nie lubię i nie próbowała wiecej. Tak naprawdę, mogę policzyć na palcach jednej ręki to ile razy byłem przytulany przez rodziców. Właściwie to najlepiej pamiętam te z dorosłego życia i to nie ze strony matki, a właśnie ojca i to już w czasie, gdy moje problemy zdrowotne już dawno wymknęły się spod kontroli. Zauważam u siebie ten zdezorganizowany styl przywiązania z filmu. Od końca lutego zaczynam terapię. Mam nadzieję że mi pomoże.
A ja na odwrót czuje sie przytłoczony wszędzie ludzie dookoła mnie. Ostatnio w kiblu sram i sobie myśłe - kurwa wkońcu chociaż przez chwile sam. Ja szukam samotności bo nie umiem się realizować wszędzie ludzie w pracy w domu w każdym pokoju. W rezultacie musiałem wynająć garaż i zrobiłem tam swoja samotnię gdzie nikt nie ma wstępu!!
ja jestem z pokolenia gdzie jak sie zle uczylem czy bylem niegrzeczny ( jak kazdy trysajacy energia dzieciak( to dostawalem w łeb, doslownie fizycznie i wieczna agresja slowna... Dzieci chyba wyczuwaly ze jestem jakis dziwny przez to ze nie potrafilem odnalezc sie w "stadzie" rowiesnikow. Dopiero po 25 roku zycia znormalnialem a i to mam jakies wycofujace sie dziwne aspoleczne zachowania. Trzeba nad soba pracowac. a 99% to jacy jestesmy ma swoj poczatek w dziecinstwie, dlatego dobry psycholog wie od czego zaczac terapie. Pozdrawiam
niestety samotne mamuśki robią wszystko by ich dzieci z nimi zostawały. niestety tym że byłem dla matki tylko frajerem do rznięcia na kasę zdałem sobie dopiero po 30, przez te wszystkie lata myślałem że madka nie daje sobie rady ale fakt że celowo okłamywała mnie w kwestii zarobków (mówiła że zarabia mniej niż faktycznie), by tylko wyciągać ode mnie kase na opłaty i utrzymywanie jej dziecka z drugiego małżeństwa. a gdy stwierdziłem że mam dość i madka ma się usamodzielnić to się zaczęło, obwinianie mnie że za dużo zarabiam i dlatego opieka jej nie pomoże (prowadziliśmy osobne gospodarstwa), okradanie mnie, znęcanie się psychiczne, fizyczne (w postaci otwierania okien zimą gdy spałem obok mojego łózka), 3 razy bezpodstawnie próbowano mi założyć niebieską kartę, oczernianie przed sąsiadami... 2 lata próbowałem z tej pułapki uciec prosząc o pomoc opiekę społeczną i policje, oczywiście nie skutecznie pomimo tego że nie byłem sam, sąsiedzi wyraźnie mówili że to ja jestem ofiarą gdy próbowano mi karty zakładać, zgłoszenia nie składałem tylko ja ale też znajomi i rodzina prosząc o interwencję zanim dojdzie do tragedii. i choć wprost można stwierdzić że jestem ofiarą nikt oficjalnie nie chce tego przyznać bo by musiał przyznać że oprawcą była kobieta i matka. i nie pisze tego by się żalić ale by pokazać problem że od toksycznej samotnej mamusi jest bardzo trudno odejść bo jeżeli się odważysz zrobi wszystko byś zmienił zdanie (nawet wbrew własnej woli), będzie odstraszać kobiety, pilnować byś zbyt wiele nie miał itp. to typ kobiet które stawiają same siebie nad cele nadrzędne, dlanich liczy sie ich własna wygoda nie patrząc na to co dobre dla ich dzieci.
Fajnie by było rozwinąć tematy przepracowania czegoś i samoświadomości. To by bardzo pomogło ludziom którzy z jakichś powodów nie decydują się na psychoterapie. Wszystkiego dobrego w nowym roku
Dzięki za ten odcinek. Robicie świetną robotę. Utożsamiam się z tym, że krzywdy w dzieciństwie prowadzą do późniejszych skłonności do izolacji i samotności. I fakt, że trzeba to przepracować, bo inaczej jest to niejako schemat na funkcjonowanie przez całe życie. Co do obwiniania rodziców. To myślę, że trzeba rozróżnić dwie kwestie. Mamy pełne prawo do uczuć takich jak złość, nienawiść nawet, zaakceptować te uczucia i dać sobie na nie przyzwolenie. Mamy też prawo odseparować się i nabrać dystansu fizycznego do rodziców(jest to wręcz niezbędne) i mieć świadomość, że nie jesteśmy im niczego winni i za nich odpowiedzialni - mamy prawo do swojego życia i wybrania swojej drogi, nawet bez nich i kontaktu z nimi, jeśli byli i są nadal toksyczni. Ale obwinianie w takiej formie, że nadal żyjemy w jakichś oczekiwaniach do nich, chęci odwetu, zemsty - to już nie jest zdrowe i produktywne, bo prowadzi w ślepą uliczkę zależności. Więc mamy pełne prawo czuć złość, smutek i odseparować się od rodziców. Myślę, że część z tego procesu to obwinianie, które może na koniec przynieść pewien rodzaj zrozumienia i odpuszczenia. Ale nie może się od tego ten proces rozpocząć, bo uniemożliwia przeżycie całego wachlarza uczuć związanego z traumą. A trauma buduje olbrzymie pokłady uczuć złości, nienawiści i chęci odwetu, które muszą zostać przeżyte i zaakceptowane w procesie żałoby.
Chyba się przesłyszałem. Jeżeli "To jak cię wychowano nie jest winą rodziców", to ja się pytam k.rwa czyją? Co mnie obchodzi, że "oni tez byli zaprogramowani na pewne schematy". Pedofil czy alkoholik też jest "zaprogramowany" na pewne schematy i jak molestuje albo bije, to też powiesz, że to nie jego wina? Idąc dalej tym tropem, socjopata, który atakuje nożem też nie jest socjopatą z własnego wyboru, czy to znaczy, że sędzia, który go skazuje na pozbawienie wolności popełnia błąd, bo to nie jego wina, że jest socjopatą? Jeżeli to miała być reklama ebooka, to masz jednego klienta mniej.
@@ketiumieramDziękuję. Ale to nawet nie jest mądrze napisane, tylko logicznie. Sam subskrybuję ten kanał i uważam, że jest tu wiele wartościowych materiałów ale jak ktoś p.erdoli ewidentne głupoty, to trzeba to wytknąć.
@@rukaly Też o tym myślałem, i wydaje mi się, że poprawną odpowiedzią będzie "Nie wiń pojedynczej osoby, ale jeżeli możesz, wykaż błędy i pociągnij do pewnej odpowiedzialności chociażby w zakresie zrozumienia twoich problemów. Następnie, posiadając wiedzę, nie powielaj złych wzorców w przyszłych pokoleniach."
Atrybucja wewnętrzna charakteryzuje kulturę terapeutyczną. W tym nowym obszarze życia "zwalanie" winy na innych jest ucieczką przed braniem odpowiedzialności za własne życie. Jeśli na terapii powiesz, że ktoś cię denerwuje, to najpewniej usłyszysz, że problem tak naprawdę leży w tobie, a nie w tej osobie.
@@Desteroyah195 "Nie wiń pojedynczej osoby, ale jeżeli możesz, wykaż błędy i pociągnij do pewnej odpowiedzialności chociażby w zakresie zrozumienia twoich problemów". Nie mam pojęcia co ma znaczyć to zdanie, przekładając je na konkretne działania.
To ze ktoś coś robi nieświadomie to nie znaczy, ze nie jest to jego winą. Tak jak wymuszenie pierwszeństwa na drodze. Toksyczne zachowania rodziców sa ich winą i przyznanie tego jest pierwszym krokiem do wyjscia na prostą. Oczywiście dobrze jest wybaczyć, ale zeby to zrobić trzeba najpier spojrzeć prawdzie w oczy a nie ślepo usprawiedliwiać
I zapewne nawet w to wierzy. Ale to jego wina, że Cie skrzywdził. Nawet jeżeli nie chciał, to ciagle jest jego wina. Tymczasem autor kanału twierdzi, że nie...
@@rukalynie zapominajmy o kulku kwestiach. Gdyby Tobie nagle ktos powiedział, że za kazde przejście na zielonym świetle w ciągu życia idziesz do paki to też byś nie czuł winy -- w koncu to coś co bylo normą w Twoim systemie życia. Chlanie wcale nie jest mniej obecne niz bylo tylko miejsca się zmienily i może trochę częstotliwośc. Ty na 80% pewnie także pijesz i ten ojciec też pewnie mial swoje powody ku temu, też żył w beznadziei tylko bez możliwości wyboru i zmiany.
@@jwhjacek Tylko, że jeżeli przyjmiemy taką perspektywę, to tylko usiąść i płakać. No bo ten tak miał, potem przekazał następnemu, a następny następnemu. Do czego to prowadzi Twoim zdaniem? Bo moim, do niczego. Tymczasem określenie winnego daje punk zaczepienia, od którego można zacząć zmianę. Ten, który żył w czasach gdzie powszechnym było, że chlanie, to przechodzenie na zielonym świetle, dalej jest winny bo - i tu przytoczę cytat z książki, której tytułu nie pamiętam - "To że nie chciałeś, nie znaczy, że nie bolało".
Nie mieliśmy wpływu na to jak wyglądało nasze dzieciństwo gdy było uzależnione od rodziców i dorosłych. Ale teraz-gdy jesteśmy już dorosłymi ludźmi,odpowiadamy w pełni sami za siebie i własne życie. Dokonujemy wyborów każdego dnia. Oczywiście można całe życie zwalać winę na swoich rodziców, wychowanie, to że się wychowywało w domu gdzie była przemoc fizyczna czy psychiczna, bieda, patologia i brak miłości, poczucia bezpieczeństwa dziecka,brak zrozumienia, bliskości itd. I tłumaczyć sobie wymówkami nasze życiowe niepowodzenia. My- jako dorośli już ludzie sami decydujemy o tym jakimi ludzmi chcemy się stać i jak chcemy przejść przez nasze życie. Kto jest silny to bierze odpowiedzialność za swoje dorosłe życie. Jeśli rzeczywiście nosisz w sobie nie zagojone rany z przeszłości, z dzieciństwa, jesteś nieszczęśliwy i być może unieszczesliwiasz też innych ludzi wokół siebie, to weź odpowiedzialność za to,za samego siebie, możesz wybrać co chcesz z tym zrobić. Możesz pójść np. konkretną terapię. Możesz chodzić na spotkania grup wsparcia np dda,ddd. Opcji jest naprawdę wiele. Dojrzałość polega na tym żeby wziąć życie w swoje ręce.
Z cyklu: kolejny film o tym o czym już wiemy i źle się z tym czujemy więc go obejrzyjmy poczujmy się źle i nic na to nie poradzmy tylko że od niedawna jeszcze posłuchajmy reklamy o kursie nie bycia samotnym xd
Zależy od sytuacji. Jeśli ktoś idzie z nastawieniem by pracować nad sobą, dowiadywać się o sobie jak najwięcej to czasami powiedzenie czegoś co już wie niby potrafi pomóc choćby zwrócić na coś uwagę
@@andrechan0509 Gorzej jak ktoś skrzywdzony przez rodziców nie pójdzie na terapię, bo usłyszał od znanego jutubera, że to nie ich wina. Nasza kultura nie zachęca do złości na rodziców, a przy krzywdzie ta emocja może być bardzo silna i wyparta. I dobry terapeuta to właśnie będzie robił, rozpuszczał wyparcie i zachęcał do przeżywania tej złości. Więc ten film - moim zdaniem - wcale nie zachęca do terapii i pracy nad sobą, wręcz przeciwnie, w wielu przypadkach może wręcz zaszkodzić .
To troche jak ze sprzedażą garków na tzw spotkaniach. May tam długi wstęp przedstawiajacy obecna sytuacje, jaki swiat jest złym ile czeka na nim zagrozen. W krotce dowiadujemy sie ze z czescia zagrożen możemy sobie poradzic i miec na nie wpłyk kupujac magiczne brytfany i patelnie. Tu jest podobnie... mamy 15 minutowa reklame pokazująca ze "możesz cos na to zaradzic kupując książke". Na szczescie wiekszosc filmow kanalu nie jest reklamą :)
@@rukalyw sumie ciekawy punkt widzenia. Mam wrażenie że w dzisiejszych czasach złość pokazuje jako coś całkowicie złego czego należy się pozbyć. A jak sobie pomyślę o tym, to wiem że złość wiele mi w życiu dała dobrego.
@@adamvest888 Jasne, że tak. Nie ma dobrych i złych emocji. Są tylko te przyjemne i nieprzyjemne ale wszystkie spełniają jedna funkcję, są reakcją na doświadczenia. Jeśli doświadczenie było krzywdzące/niesprawiedliwe/ograniczające, to z dużym prawdopodobieństwem reakcją na nie będzie złość... nie zawsze świadoma. Jeśli jednak mamy przywilej doświadczania zdrowego/sprawiedliwego/dobroczynnego doświadczenia, zareagujemy wdzięcznością. Psychologia nie jest aż tak skomplikowana jak się niektórym wydaje :)
Gdy czytam komentarze to wydaje mi się że wielu z nas odnajduje siebie w tych filmach. Cóż - kiedy miałem około 25 lat obiecałem sobie, że nigdy nie będę miał dzieci. Minęło 19 lat. Nie jest super, idealnie, ale nie jest źle. A tamtą decyzję sprzed lat uważam za najlepszą w życiu. Dzieci niech mają Ci, którzy czuli się szczęśliwi gdy byli dziećmi.
Rodzina mnie lubi, ale ja wśród nich czuję się całkowicie osamotniony. Brakuje mi relacji z ludźmi w podobnym wieku, niestety odrzucenie w szkole, fobia społeczna zrobiła swoje. Na studiach niby ok było, ale już po studiach nikt nie chce utrzymywać kontaktu. Wstydzę się tego, brak znajomych, dziewczyny, nikogo z kim spędzać mógłbym czas i zwiedzać razem. Przez to tracę motywację w rozwijaniu swoich zainteresowań, odechciewa się nie mając z kim się czymkolwiek podzielić.
@@jarekb7855 rozwijałem się dla siebie, jednak w wielkiej samotności, gdy nie masz nikogo to może nie wiesz, ale pojawiają się załamki/doły psychiczne regularnie. Nie życzę nikomu czegoś takiego.
Jaki wpływ na moją samotność mieli rodzice? Nie wiem, ale wydaje mi się, że 3 próby wylogowania się z życia przez matkę, ojczym psychopata i ogólnie alkoholizm "rodziców" mi w życiu nie pomogły.
Jeśli macie dzieci codziennie mówcie im, przypominajcie, że Je kochacie.. Poświęcajcie im czas, przytulajcie, rozmawiajcie i uczcie bycia dobrym. Czas mija, nie da się go kupić.
Następnie takie dziecko pójdzie w świat, który już nie będzie dla niego taki jak do tej pory i kompletnie nie będzie potrafiło sobie poradzić w sytuacjach dla niego nowych, stresowych. Będzie istniało ryzyko nabawienia się PTSD, o którym mowa w filmie. Wiem o czym mówię ponieważ miałem wspaniałe dzieciństwo. Rodziców, którzy nigdy się nie kłócili, nie dawali mi kar i interesowali się tym co robie jednocześnie dając mi wolną rękę. Wejście w dorosłe życie było dla mnie koszmarem (w zasadzie nadal jest) aczkolwiek wydaje mi się, że poradziłem sobie ze sporą dozą swoich fobii. Założyłem rodzinę, mam dobrą pracę i idzie mi ok. Jednocześnie jakiś czas tem zadałem sobie pytanie czy kiedy ktoś dał by mi wybór między rodziną, a powrotem do dzieciństwa, to moje zawahanie przed odpowiedzią wywołało u mnie strach. Jednocześnie mój najlepszy kumpel z dzieciństwa był wychowywany trochę inaczej niż ja. Pochodził z rodziny wielodzietnej gdzie ojciec pił i raczej poza robieniem dzieci nie skupiał się na ich wychowaniu. Pamiętam jak spotkaliśmy się w rodzinnej miejscowości w czasie przerwy na studiach. Jego ojciec spojrzał na niego i zapytał "A gdzie ty k**** idziesz?". Mój kumpel zignorował go całkowicie, spojrzał na mnie i powiedział "To pierwsze słowa jakie do mnie wypowiedział po mojej 2 tygodniowej nieobecności". I teraz tak, każde z jego rodzeństwa jak i on sam ukończyło studia wyższe, niektórzy, w tym on na kierunkach technicznych. Każdy z nich wyszedł na ludzi, każde z nich jest normalne, bez żadnych skrzywień, fobii etc. Ponieważ od najmłodszych lat byli zdani tylko na siebie, to każde z nich wkroczyło do dorosłego życia z odpowiednim bagażem doświadczeń, dzięki czemu już mało co było w stanie ich złamać. Jednocześnie ich obraz dzieciństwa nie jest taki sielankowy jak mój, zatem nie mają za czym tęsknić. Moja żona wychowuje nasze dziecko tak jak piszesz w soim poście. Ja tego nie pochwalam. Grunt, to żeby dziecko miało świadomość, że może na rodziców liczyć. Nie ma sensu pierdzielenie codziennie, że się je kocha etc, bo te słowa zwyczajnie stracą swoją wagę. Nie będę już nawet wspominał o sytuacjach gdzie w krysyzoswych sytuacjach okazuje się, że zwyczajnie nie ma co liczyć na rodzinę. Liczą się czyny, a nie słowa, a dzieci muszą być silne i samodzielne, a nie rozpieszczone i bylejakie. Prosta sprawa.
@@elgoogssie3969 Jak widać, NIE WSZYSTKO zależy od rodziców. Twoi przyjaciele to przykłady osób "nie do złamania" - większość po takich doświadczeniach miałaby problem, żeby normalnie funkcjonować. Ja też doświadczyłem od rodziców wyłącznie miłości... a jednak mam dokładnie takie objawy, jakie według tego filmu cechują zdezorganizowany rodzaj przywiązania. Zespół Aspergera, osobowość lękowa/unikająca, być może częściowo narcystyczna, być może częściowo ADHD - niektórzy źle wyrzucili kośćmi w chwili poczęcia.
Mi najbardziej odpowiada samotnictwo, bo jestem niezależny i nie potrzebuje nikogo. Inni tracą tylko mój czas nie wnosząc wartości do mojego życia, a w dodatku będą chcieli mnie przerabiać pod swoją ramę.
@@jarekb7855 widać właśnie. Jest coś takiego jak choroba sieroca. Eksperyment potwoerdzil wyzsza umieralnosc niemowlat przytulanych mniej niz 4 razy. Polecam. Psychologia jest fascynująca
Kolejny film i kolejny raz mam wrażenie ze jest to o mnie 1:1. Przez "nadopiekunczą" matkę, która znęcała się mocno psychicznie i fizycznie oraz nieobecnego ojca, który był nieudacznikiem i niczego mnie nie nauczył. Do tego klasyczne gnębienie w szkole i po takiej mieszance niczym w atomówkach powstaje osoba z brakiem pewności siebie, poczucia własnej wartości, myślami samobójczymi i destrukcyjnymi do tego stopnia ze gdy trafią się w moim zyciu osoby, które są uprzejme to nie wierzę w szczerość ich uprzejmości. Do tego strach przed odrzuceniem który kaleczy moje relacje międzyludzkie. O związkach nawet nie wspomnę bo coś takiego nie istnieje w moim słowniku, z jednej strony to boli a z drugiej strony może to lepiej - nie wiedziałbym jak postępować i się zachować a w rezultacie skrzywdziłbym drugą osobę, czego nie chciałbym zrobić. Ja krzywdę przyjme, przyzwyczajony jestem, ale drugiej osobie tego bym nie zrobił. Kobiety mają mimo wszystko łatwiej, nawet jeżeli pochodzą z dysfunkcyjnej rodziny. Prędzej czy później kogoś sobie znajdują, ktoś się nimi zaopiekuje, do tego przyjaciółki i inne towarzystwo, na słabość kobiet ludzie przymykają oko. Gdy facet ma problemy a nawet depresję to musi to ukrywać bo inaczej jeszcze bardziej się pogrąży.
Co do końcowego akapitu mam pewną uwagę, jako kobieta z mniej więcej takimi problemami nie mogę absolutnie się z tobą zgodzić, po pierwsze to czy ktos sie toba "zajmie" zależy PRZEDEWSZYSTKIM od wyglądu (nie jestem osobą konwenscjonalnie atrakcyjna + choroby skóry które estetycznie nie wyglądają). Patriarchalne społeczeństwo dalej kładzie nacisk na wygląd, ktory definiuje wartości kobiety. Nikt do mnie nie pobija, gdy robie to ja ludzie staraja sie szybko zakonczyc rozmowe ze mną, nigdy nie uslyszalam komplementu. Po drugie, co do życia towarzyskiego - co prawda mam dosyć dużo koleżanek i kilka znajomych ale żadnej dobrej przyjaciółki, są to relacje strasznie powierzchowne, nie mające większej głębi. Zachaczajac o temat słabości - dziewczyna którą uważałam za moja przyjaciółkę gdy zaczęłam mówić jej o swoich problemach i wyznaczać granice strasznie się odemnie oddaliła. Dalej się co prawda znamy, ale jesteśmy tylko koleżankami. Chodzi mi o to że nie zależnie czy wyczujesz słabość w kobiecie czy mężczyźnie, co prawda, nie będzie ona tępiona w takim samym stopniu i ten sam sposób, ale będą z tego nieprzyjemne konsekwencje. To że nie mowi sie glosno o słabości u kobiety, nie znaczy że sie tego nie potepia (spotkalam sie z nazywniem takiej kobiety rozhisteryzowanej, wariatki itp.). Ja pokazując słabość naraziłam się na prześladowanie a jego skutki ciągną się za mną do dzisiaj i raczej nie znikną w przyszłości. Podsumowujac, są kobiety opisane poniżej ale są także kobiety, jak ja i to bardzo nietaktowne spłycać doświadczenia innych ludzi i je generalizować. Ogólnie to sobie i tobie życzę abyśmy znaleźli spokój ducha i pomimo trudności osiągali wyznaczone cele i ludzi którzy by nas wspierali. Miłego dnia/ nocy oraz wszystkiego najlepszego
Proszę bardzo, w jednym komentarzu cały zestaw moich problemów psychiczno-emocjonalnych. Nie wiem już nawet, co mam pisać, siły mnie opuszczają coraz bardziej za każdym razem, kiedy próbuję przełamać te bariery, zbudować jakąś relację, zakochać się czy coś. Zawsze się kończy gwałtowną huśtawką euforii i depresyjnych zjazdów, ucinam znajomość jak najszybciej, żeby jak najmniej szkód komuś narobić. A mimo to dalej, jak głupi, trzymam się nadziei, że kiedyś się uda. Ciężko jest pogodzić się z samotnością, cholernie ciężko, a jak na kur... złość cholerna introwersja i wysoka wrażliwość nie pozwalają się z tego wyciągnąć. Wydaje mi się, że jedyną sensowną drogą naprzód, na końcu której nie będzie drzewa i sznura, będzie skupienie uwagi na sobie, a nie na innych. Samodoskonalenie, wewnętrzna praca nad przełamaniem niechęci spowodowanej deprechą, próba wyjścia z alkoholizmu, to już ciężki temat, a co dopiero martwić się o kogoś innego, kto ma jeszcze swoje problemy. Od jakiegoś czasu staram się tak żyć, skutki nie są powalające, ale czuję, że chyba idę dobrze. Pojawia się nikła nadzieja, czasem gaśnie, czasem błyska, ale gdzieś tam za horyzontem się chyba czai. Na koniec tylko dodam, że z kobietami to rzeczywiście chyba trochę poleciałeś, ale rozumiem tok myślenia, też miałem swój redpillowy okres, w którym zawistnie patrzyłem, jak kobiety wokół mnie przebierały w adoratorach. Nie dostrzegałem, że nie wszystkie, i że to nie jest nic fajnego. Zgadzam się natomiast co do reakcji społeczeństwa na problemy kobiet i mężczyzn, znam to z autopsji. Współczuję (dosłownie - odczuwam podobnie) i pragnę życzyć Wam obojgu, sobie, i każdej osobie z podobnymi problemami, przepracowania tego gówna i wyjścia w dalsze życie z podniesioną głową. Dużo miłości i zrozumienia dla Was od smętnego randoma z sekcji komentarzy
Własnym uszom nie wierzę!!! "Jeśli rodzice wychowali cię w pewien konkretny mpże nie najlepszy z możliwych sposobów, to nie jest to ich wina" ?????? 😲🤬Czy ktoś kto pisał ten tekst i czytał te słowa słyszał o słowie ODPOWIEDZIALNOŚĆ i jego olbrzymiego znaczenia w bardzo zaleźnej więzi między rodzicem a dzieckiem?. Rodziców przedstawiacie jako ofiary wychowania. Ale dziecko z ciężkimi urazami fizycznymi, emocjonalnymi, psychologicznymi z ręki tych rodziców, bo tak ich wychowano, powinno wziać na siebie odpowiedzialność za ich czyny. 🤦🤦🤦Dalej nie słuchałam
Potwierdzam, to ZAWSZE jest wina rodziców . Wina względem dziecka, bo to oni decydują czy nasze życie wyposażą w bagaż doświadczeń z którego będziemy czerpać w najlepszy możliwy sposób, czy ten bagaż będzie nadbagażem który będzie nas obciążać i nie pozwoli iść dalej. NIE WOLNO zwalniać z ODPOWIEDZIALNOŚCI rodziców, nie tłumaczy ich ciężkie życie. Sama jestem matką z tym nadbagazem z dzieciństwa i konsekwencja trudnego startu w życie, ale sama pilnuje się na każdym kroku żeby to co zostawię córce w przyszłości ją rozwijało i dało piękne życie. Nie umniejszajmy ofiarom i nie gloryfikujemy sprawców czy to we własnym domu czyw środowisku zewnętrznym bo tak się nie godzi.
Moja 1sza córka była wychowana wg. Dr. Spoke'a: miała zasypiać sama. To był koszmar: stała w łóżeczku i płakała 20 min.aż padła. Wyrosła na silną babę ale z depresją i problemami, też z partnerami. Syn - odwrotnie: spał z nami razem do 3go roku życia, a potem obok w łóżeczku. Wyrósł na spokojnego, charyzmatycznego młodzieńca pełnego siły i ufności do świata.
Oj to w moim życiu od jego 3 tygodnia była nieprzerwana trauma.. ani bliskości matki ani czułości, ból i cierpienie..zresztą przez całe dzieciństwo...psycholog po kilku tyg spotkań stwierdziła że 10 osób gdyby tym obdzielić i tak nie dałyby rady sobie z tym..
Mam 45 lat i pamiętam jak w szkole zawsze mówili "książki to wiedza, książki to mądrość, książki ważniejsze niż chleb" Tyle w dostępie do wiedzy w moich czasach 🙂 Dziś już wiem że każdy imbecyl może napisać książkę.
Ja dziękuje swoim rodzicą, zaszczepili we mnie pasje, podejście do innych ludzi i przedewszystkim nauczyli mnie jak poradzić sobie w życiu codziennym. Względna swoboda jaką mnie obdarzyli wykiełkowała w postać radzącego sobie w życiu codziennym czy towarzyskim w okół mnie człowieka, nigdy im za to nie dziekowałem ale myślę że jak dziś wróce z pracy poruszę ten temat.
Strach pomyśleć co będzie z dziećmi ,,wychowywanymi" przez smartfony i tablety , na których rodzice patrzą jedynie jak na źródło dochodu ( zasiłki)😳 pół mózgu nie rozwinięte w ogóle, niestabilne emocje , roszczeniowość i egoizm na maxa, brak samokontroli i nałogi, zero kręgosłupa moralnego💀
@piotrgabriel7282 przecież to są dzieci ludzi, którzy urodzili się w głębokim PRL-u, więc to jest pokłosie tego. Dodając do tego wzorowanie się na kulturze Afroamerykanów (to jest idiotyzm, ale Ameryka przez swoje wpływy rozsiewa swoje choroby na resztę świata) uzyskujemy takie combo.
A ja od przedszkola byłam nieśmiała i aspołeczna po liceum mi zostało tylko że po zmianie podstawówki mam zarąbistych przyjaciół, a w liceum mam wyrąbane na klase i jedyne co robie siedze w domu oraz wychodze ze starymi znajomymi wychodzę. Poza tym mega lubie się drzeć na cały dom bo mam donośny głos i pomyśleć że przez tyle lat nikt tego nie wiedział XD Pozdrawiam.
Co za zbieg okoliczności. Poprzednio w filmie o Kevinie było wspomniane jak zaniedbanie przez rodzinę może prowadzić do wyobcowania i osamotnienia. I proszę, mamy filmik o tematyce samotności.
Jest coś gorszego od samotności. Tym czymś jest nuda. Jest to stan gdy nie wiesz czym się zająć. Nudzić możemy się również podczas monotonnej czynności lub w towarzystwie innych ludzi. Dla potwierdzenia wystarczy spojrzeć na znudzone twarze polityków w ławach sejmowych 😛
Może zrobisz materiał o "małych cesarzach"? To konkretnie o Chińczykach-jedynakach (bez rodzeństwa), którzy są właśnie mentalnie takimi osobami i będą kształtować obraz przyszłych Chin. Mali cesarze czują zazwyczaj nieuzasadnioną wyższość i przejawia się to tym, że są politycznie nacjonalistami i protekcjonistami.
Moja mam jest normalna a tata był despotą a później alkocholikiem. Mój młodszy brat miał przerąbane bardziej niż ja bo wcześniej doświadczył skutków alkocholizmu ojca. Ja sobie poradziłam częściowio i wystarczajaco z tym i żyje normalnie i lepiej wychowuje swoją córkę. Ale brat totalnie sobie nie radzi w dorosłym życiu.
Trauma dotyczy urazu na psychice na skutek sytuacji bezpośrednio zagrażającej życiu swoim lub bliskiej osoby. Np trauma z dzieciństwa to topienie się w wannie. Definicja jest powiązana z PTSD i proszę o posługiwaniem się tylko w ten sposób definiowaniem słowa „trauma”
@@michad1163 w psychiatrii takie sztywne trzymanie się znaczeń może prowadzić do tego, że osoba z typowymi objawami dla ptsd, które jednak nie powstały w skutek zagrożenia życia, zamiast konkretnej pomocy na konkretny problem może otrzymać rozpoznanie lekceważące faktyczny stan psychiczny, np. jakieś "F61.1 Inne zmiany osobowości"
Każdy stan psychiczny potrzebuje odpowiedniego zaopiekowania. Przy wnikliwej analizie każdego przypadku jest zastosowane odpowiednie leczenie. Takie osoby nie powinny być lekceważone ale badania udawadniają coraz to że PTSD należy traktować jako osobną jednostkę.
Tak myślę sobie że gdyby nasi starzy mam na myśli Ojcowie czy Dziadkowie gdyby znaleźli się w naszej sytuacji dzisiejszej na Rynku matrymonialnym to dzisiaj byliby tu z nami na Tagu albo incelami. Wtedy każdy był zakolakiem albo był 5/10. Wyobraźcie sobie jakby dzisiejsze Grażyny wyjeżdżały na studia z wiosek a latach 60 czy 70 i dzisiejszym wybrzydzaniu kobiet to its over dla Ojców czy dziadków. Widać właśnie teraz jakie żniwo zbiera rewolucja s3ksualna. Dziś młodym Julkom mówi się żeby się uczyły robiły karierę nie szukały faceta albo jeśli już to przystojny zaradny, bo lepiej być sam niż byle kim. Tak napędza się to kółko #!$%? mamy niska demografie.
Przyjadą mudzyna z Afryką i pozapladniaja nawet najbrzydsze 😂 tam 1.5 miliarda biedaków z porodem 8 dzieci na kobietę. Eksperci mówią, że jeśli nie podniesie się cena paliwa i nie będziemy im płacić za wydobycie, to rozwalą nam nasz ogródek. Pontoniarze latają od lat masowo już
No właśnie w latach 60. i 70. młodzi masowo spier...li ze wsi do miast - na studia, do wojska, do pracy... Okazało się, że częściej dziewczyny niż chłopaki.
@@matyjaszmatyszek3206 Dziś doszła inna opcja - emigracja do UK/DE/FR itp wiesz ile młodych Polek wydaje sie za murzynow / Turków i Arabów by tylko zdobyć męża za granicą ? byłem kiedyś na kebabie u Turka w DE, żal było patrzec jak młoda ładna Polka wychowuje mu 3 dzieci i jeszcze na kuchni pomaga.
Bombę atomową stworzyliśmy i użyliśmy na ludziach w 1945. Jak traktować dzieci kapnęliśmy się dopiero w 1961 i opisaliśmy to w podręcznikach. Ręka do góry kto też właśnie stracił darwinowską dumę ;)
"Twoi rodzice beznadziejnie cię wychowali, ale to nie ich wina, bo byli zaprogramowani". Nie zgadzam się. Uważam, że to w 100% ich wina. I że nikt nie jest "zaproponowany".
Odkąd postawiłem na swój rozwój, tracę znajomych, już nie nadajemy na tych samych falach… wszystko staje się inne :( Kiedyś miałem ich 6 teraz zostało 2 ale i oni już powoli odchodzą
Jestem ciekawy jak odbierają samotność ludzie z zawodów społecznych - obsługa klienta, praca w sklepie wielkopowierzchniowym. Czy samotność to dla nich zbawienie czy kara? Albo introwertycy, jak w ich życiu rysuje się tworzenie relacji?
Jako osoba o cechach introwertycznych mogę Ci powiedzieć jak wygląda tworzenie relacji. 😁 Jednym słowem: fatalnie. Dwoma: jeszcze gorzej. 😝 A tak już na poważnie mówiąc, jak ma się powyżej 30 lat i jest się introwertykiem to znajdowanie nowych znajomych wydaje się naprawdę trudnym zadaniem. Jak byłem jeszcze na studiach to nie było problemu ze znajomościami, bo łatwiej było zagadać do jednej czy dwóch osób z grupy, łatwiej też było znaleźć czas na to by pójść na piwo czy umówić się na jakieś granie. Zawsze też łatwiej było znaleźć wspólny temat do rozmów, chociażby aby ponarzekać na profesorów czy czasu otwarcia dziekanatu. 😋 Jako osoba introweryczna obecnie staram się szukać znajomych, ponieważ ludzie z którymi do tej pory się zadawałem rozeszli się, a ja (wiem że to może zszokować) mimo jako introwertyk, mam czasem ochotę wyjść na miasto i pogadać z ludźmi. No i powiem Ci, że obecnie jest ciężko, bo po pierwsze ludzie często już mają swoich znajomych i nie wydaje mi się aby byli zainteresowani nowymi znajomościami (a przynajmniej takie odnoszę wrażenie). Wydaje mi się, że przez to że nie mam tak lużnej gadki jak niektórzy, ludziom może wydawać się że nie jestem nawet zainteresowany rozmową z nimi, chociaż to nie prawda i często staram się zagadywać, dopytywać co tam u nich słychać to może ta "sztywność" sprawia że nie chcą ze mną rozmawiać? Kolejnym sporym problemem, jest brak zrozumienia intencji drugiej osoby i te wachania czy ja czegoś nie zrozumiałem albo czy dana osoba dobrze zrozumiała sytuację... 😐 Przykład dosłownie sprzed chwili co prawda mailowy ale jednak: Znajomy z pracy wysyła maila z inforacją że coś nie działa i że jak ktoś by to naprawił mimo że jest dzień wolny to był by wdzięczny. No to ja zrobiłem to co nie działało, wysłałem maila z odpowiedzią że nie widziałem że coś tam padło, bo nie zerkamy do tamtych systemów, ale że już problem został rozwiązany i wszystko działa. Oczywiście pierwsza wiadomość zarówno od tego kolegi z pracy jak i moja zawierały jakieś emotki i w moim odczuciu były pozytywne, to dostaję maila z treścią: "Dzieki .... " I teraz mam taką zagwostkę, bo nie rozumiem dlaczego pomimo wcześniejszej dość pozytywnej wiadomości podziękowanie wygląda tak jak wygląda. Jakby miał jakieś pretensje do mnie, mimo że pomogłem mu... No i mimo że jest to przykład który trafił się akurat w czasie gdy pisałem tę wiadomość, to jednak sytuacji takich jest więcej. 🤐 Cóż w planach na 2024 mam aby poznać nowe osoby bo nie chcę aby mój następny sylwester wyglądał jak ten obecny... Co z tego będzie:? Zobaczymy
@@TyGadzislawieTy" Dzięki" nie jest obcesowym podziękowaniem. Jesteś młodym człowiekiem więc taka forma odpowiedzi powinna być na porządku dziennym. Nikt nie będzie się rozpływał w podziękowaniach i pisał listów dziękczynnych. Być może źle odbierasz tę informację przez swój rodzaj osobowości , poczytaj i zrób testy psychologiczne, może trzeba popracować nad wzmocnieniem własnej wartości i pewności siebie. Pozdr.
@@apartament4011 Znaczy nie chodzi o samo słowo "Dzięki" bo gdyby tak wyglądała wiadomość albo "Dzięki 🙂" to nie miał bym nic przeciwko, tak samo jak nie chodzi o to aby ktoś się rozpisywał na niewiadomo ile słów. Bardziej chodzi o te 4 kropki które w moim odczuciu, nadają jej dość negatywny ton. Mogę się mylić, ale stawianie wielokropek po szczególnie jednym wyrazie bardziej oznacza irytacje w wypowiedzi czy znudzenie, niż to że komuś brakuje słów np taka wiadomość jak "Jasne" nie jest dla mnie tym samym co "Jasne..." gdzie to pierwsze może być potwierdzeniem drugie natomiast wyraźnie wskazuje na brak chęci rozmówcy na dalszą konwersację - szczególnie że nie pada tam nic dalej. Tak samo z tym "Dzieki ...." w moim odczuciu nie jest tym samym co "Dzięki".
Pamiętajcie jeżeli chłop jest samotny to jest samotny i prawdopodobnie dobrze maskuje depresje i rozważa magika jest pogrążony w samotności, mało co sprawia mu przyjemność totalna anhedonia powolna agonia i zgorzknienie połączone z frustracją, praktycznie nie żyje tylko wegetuje, bo samotność niszczy łeb jeśli podstawowa potrzeba Maslowa nie jest zaspokajana a słowa prof. Brunona Hołysta zawsze bede pamiętał " Ten kto nie zaznał miłości to tak jakby umarł za życia" można "kołpować" owszem ale do czasu, ale to tylko wypieranie brutalnej prawdy... Natomiast jak kobieta jest samotna to nigdy nie jest samotna bo ma mnóstwo przyjaciółek które je wspierają nawet w robocie, rodzina które jej pomoże no i oczywiście orbiterów na różną okazje czyli beciaki i simpy od stawiania i pomagania oraz chady i oskarki gdy ma chęć na bolcowanie i imprezowanie, dzisiejsze julczyska nie chcą wchodzić w związki bo tylko to je ogranicza, po co mieć chłopa jak ma kilkukrotnie większe korzyści z bycia "samotną" w tym socjalnym rozdawniczym ginocentrycznym państwie
Opisałeś mnie. Mam 28 lat, jestem wiecznym samotnikiem, nie będę się zagłębiał w szczegóły dlaczego tak jest, ale w dużym skrócie wina wychowania albo raczej jego brak. Matka prześladowala mnie psychicznie i fizycznie (nazywała mnie od debili tudzież gównojadów za coś tak błahego jak ocena 3 w podstawówce) a ojciec miał we mnie wyjebane, niczego mnie nie nauczył i nie przekazał. Brak mi pewności siebie, poczucie własnej wartości szoruje po dnie, od 17 roku życia myśli samobójcze. Kiedy inni w liceum spotyklai się na imprezach, dobierali się w pary, przeżywali młodzieńczą miłość ja siedziałem w domu i rozmawiałem z wirtualnymi "przyjaciółmi" bo najzwyczajniej w świecie nie było hajsu w domu i musiałem ściemniać ludziom ze byłem chory i nie mogłem przyjść albo ... nie było mnie na mieście (xD) tak więc ludzie ogólnie mnie lubili (wiadomo nie wszyscy) ale co z tego jak tearz nie ma to znaczneia.
@@iloopcip494Nie każdy jest też ekstrawertykiem.Jest coś takiego jak introwertyzm i być może ludziom jak Ty będących ekstrawertykami trudno to zrozumieć, że ktoś może dobrowolnie lubić spędzać czas samemu
Opublikuj lepiej film jak pierwszy kontakt z polską szkołą powoduje te wszystkie objawy o których tu mowa , z powodu chamstwa, prześladowań i okrucieństwa rówieśników.. to właśnie te prześladowania powodują brak zaufania i izolacje w życiu dorosłym. Już od maleńkości większość ludzi jest po prostu podła i niszczą swoją podłością słabszych 😉
Chady i Julki korzystają z życia, zdobywają wspomnienia które zostaną z nimi do końca życia i na starość będą z uśmiechem na ustach wspominać stare czasy. Manlety, zakolaki, birdcele i tym podobni kolejny piątkowy wieczór spędzają w piwnicy sami jak palec. Na starość nie będą niczego wspominać bo nie dożyją zachlewajac się albo z braku perspektyw rzucając pod pociąg.
Ja niby z jedną byłem i kilka okazji miałem po za tym [manletem jestem ale reszta określeń do mnie nawet nie pasuje], ale życie i tak ssie, bo mam beznadziejną psychę w tym chyba socjofobię i po za ciągłą pracą [której nie lubię, zwykła tyra] i chlaniem stoję w miejscu.
@@dawidwojacki5049 problem istnieje, ale robienie jednostronnej narracji i utwierdzanie dzisiejszej młodzieży w swoim poczuciu bycia ofiarą nie wydaje się być jego najlepszym rozwiązaniem xD
@@konrad07dre Zdecydowanie zgodzę się że nie jest i warto oglądając te treści pomyśleć również nad drugą stroną medalu. Z mojej perspektywy widzę nieodpowiednie rzeczy w wychowaniu moich rodziców i kwestie wychowawcze którym nie sprostali tak jak teoretycznie powinni, ale dostrzegam rzeczy w swoim życiu które zjebałem tylko i wyłącznie ja i rzeczy nad którymi należy pracować i pomimo ich ,,wad wychowawczych" mam 21 lat i mamy bardzo dobry kontakt otwarty na porozumienie i dyskusje na każdy temat a kiedy przyjeżdżam do domu całe dnie spędzamy z tatą zawsze mając fajne rzeczy do obgadania
A jakie to ja mam traumy przepracować, żeby ci, z którymi staram się podtrzymywać kontakt, nie wykazywali się całkowitą obojętnością lub hermetycznością?
Kolejny film o tym jak nasi rodzice spierdolił nam głowy a im ich rodzice i tak dalej i dalej :/ chory świat tak niewielu go rozumie i przekazuje zdrowe zachowanie dalej.
ale stare baby nadal beda powtarzać jak mantre " nie nos tyle bo sie przyzwyczai!" albo "niech spi sam/sama! bo sie przyzwyczai!" to jest naturalne zaspokajanie potrzeb dziecka, a nie "bo sobie nauczysz I potem nie odlozysz" 😡😡😡 kiedy sie wreszcie skonczy terroryzowanie mlodych matek przez starsze pokolenia?!
Osobom z tzw. dobrych domów jest bardzo trudno odkryć, czemu mają problemy w relacjach. Patologia w takich domach jest ukruta, u mnie polegała na tym, że nikt się mną nie interesował. Na szkolnych zdjęciach widzę przeraźliwie smutne dziecko 😢 Dopiero jako osoba dorosła zaczęłam szukać przyczyn i dokopałam się wielu rzeczy np. tego, że moja mama była narcyzem ukrytym. Teraz jestem w procesie terapii dziecka wewnętrznego, którą bardzo wszystkim polecam, bo czuję, jakbym się rodziła na nowo. Wreszcie odeszło to straszliwe poczucie osamotnienia, bezsensu i braku nadziei. Bardzo możliwe, że przez ileś lat miałam depresję wyuczoną, bo mamę zawsze, zawsze coś bolało, więc trzeba było być smutnym i cierpieć z nią, bo za uśmiech dostawało się bana, a dla dziecka to jest trauma. Ja się bałam śmiać, bo radość była obrazą dla mamy. Ale uczę się i już wiem, że moge!❤
Ja sie nie moglam bawic zabawkami, od razu byl krzyk ze tylko balagan robie, to samo robi partner, musze uwazac zeby sie nie relaksowac/nie robic tego co sprawia dziecieca radosc a jest nieuzyteczne jak np gra na instrumencie
...moj maz dostawal furii gdy widzial mnie usmiechnieta , wesola@@siouxsie99
hej możesz coś wiecej o tym powiedzieć lub odnieść do linków w tym temacie
@@kapitanflak9220 jak wyżej...
jest roznica miedxy rodzina dysfunkcyjna , a patologiczna. Ogolnie bledem jest mylenie tych pojec. Kazdapatologia jest dysfunkcja, ale nie kazda dysfunkcja patologia
Zawsze jesteśmy sami, nawet otoczeni najbliższymi, mając rodzinę, przyjaciół. Każdy z nas jest sam ze swoimi decyzjami, akcjami, postępowaniem, przemyśleniami itd., nawet jeżeli nigdy nie żył w pojedynkę, bez psychicznej oraz fizycznej obecności innych.
Samotność jest odczuwalna w przypadku braku zrozumienia i zaakceptowania powyższego faktu.
Bezczelnie ignorują pytania egzystencjalne. Czasami nawet lecą z ich strony obraźliwe epitety.
Współczuje bardzo tym co nie byli kochani w okresie dziecięcym. Wydaje mi się że tego typu ewolucja będzie coraz częstsza i intensywniejsza. Ludzie zaczynaja sie bardziej dzielić, niż łączyć przez ich wybór własnego kierunku i ich wychowania. Bądźmy silni. Życzę tego sobie jak i wam żeby każdy znalazł w sobie esencje z której będzie czerpał korzyści pozytywnego rozwoju. Na nowy rok i jeszcze dalej ❤
pierdolenie, współczucie nic nie zmieni, jak jest sie w syfie za daleko to już sie nie da z niego wyjść
@bartixpl3459 świadomość ludzi rośnie i dostęp do najnowszej wiedzy jest teraz bardzo prosty, coraz więcej też słyszę o przerywaniu cyklu traumatycznego wychowywania i wprowadzaniu świadomego wychowywania. Jestem jednak dobrej myśli :)
@@ketiumieram Ja ci współczuje... i to wszystko na co mnie stać 🙂
Dosadnie napisane, ale jakże prawdziwe .. 😔@@ketiumieram
Tacy ludzie maja wybór, albo ciagle taplac sie w placzu, ze mieli takie dziecinstwo, albo trzasnac sie z tego, wykorzystac czas jaki im dano i samemu swiadomie stac sie kreatorem swojego zycia. Wolna wola to jest cos z czego zawsze mozemy skorzystac o ile zechcemy...
Jak mój mały synek przytula się do mnie to nigdy nie puszczam go pierwsza - przytulam go tak dlugo jak on tego potrzebuje ❤ dziękuję za ciekawy filmik.
To prawda. Moi powojenni rodzice, mający tylko doświadczenia ze swojego dzieciństwa, potem okres wojenny, nastawieni byli na dyscyplinę, a nie miłość, często traktowali nas przedmiotowo. Z kolei ja starałam się wypośrodkować wychowanie, choć bezgranicznie kochałam swoje dzieci, aby wychować je na dobrych ludzi, szanujących innych, pomagających słabszym, jednak również nieufności wobec innych, bo życie niesie wiele zagrożeń, nie jest tak różowe jak wydaje się tym bezstresowo wychowanym. Efekt nienajgorszy, choć nie miałam dla nich zbyt wiele czasu. Każdy z nas, w każdym wieku popełnia błędy, dopiero po latach uzmysławiamy sobie, gdzie te błędy tkwiły. Nie ma gotowej recepty na wychowanie dziecka, to powtarzam od lat. Jednak miłość, czułość, troska, to najważniejsze. Jednak i na to trzeba mieć czas...i starać się go znaleźć.💛
Może warto zrobić kontynuację filmu w postaci serii o rozwoju psychologicznym dziecka w dalszych etapach dorastania? Bardzo ciekawy temat.
Bee "psychologia rozwojowa" podstawowy podrecznik dla studentow psychologii i resocjalizacjj, byc moze rowniez dla innych pedagogik
Mnie rodzice uczyli, że nie jestem pępkiem świata i na wszystko muszę zapracować sobie sam, ciągłe powtarzanie „umiesz liczyć, licz na siebie”, „w życiu nie ma nic za darmo” (mówię o uczuciach) i wiele innych sytuacji sprawiło, że żyje sam daleko od wszystkich, wszystko jestem w stanie ogarnąć sam, nie czuje potrzeby jakiegokolwiek kontaktu z innym człowiekiem i po kilku nieudanych związkach, wychodzi na to, że jedyne, w czym jestem dobry, to w byciu sam.
Można też żyć samemu i nie być samotnym, ale gdy całe życie jesteś sam, to czujesz, że jesteś samotny?
A może, bycie z kimś daje Ci bardziej uczucie samotności. Będąc z kimś nie odczuwałem głębokiej bliskości i zaufania a momentami czułem się skrępowanym. Tego akurat nie Czu jak jestem Sam
Jeśli bycie samemu Ci odpowiada, to ok. Ale jeśli nie, to wejście w poważny związek musi być poprzedzone solidną pracą nad sobą. Czego się oczekuje po drugiej połówce a czego nie. Co trzeba dać a czego nie wolno robić. Jest sporo materiałów na ten temat. Ja polecam ks. Pawlukiewicza. Pozdrawiam
Mam to samo 😊
Zależy. Jedni czują się coraz gorzej, a inni mają coraz bardziej wywalone na wszystko.
Zostałeś więc "zaprogramowany" do życia w pojedynkę. Powinieneś zmienić myślenie i przyznać przed samym sobą, że nie musisz sam wszystkiego ogarniać, że może ktoś Ci jest potrzebny i otwórz się na to. No chyba, że Ci nie zależy i tak Ci dobrze.
Myślę o tym, aby z tym skończyć. Prócz znakomitego i wszechstronnego wykształcenia zdobytego w glorii chwały nie mam zupełnie nic: zdrowia, pracy, planów na jutro, rodziny ani żadnej nadziei. Całe moje życie było walką z wiatrakami i pogonią za wiatrem. I choć zawsze brakowało mi wszystkiego, co innym włożono do kołyski, to człowiek był najbardziej deficytowym "towarem" w moim życiu. Jestem sam i samotny jak kołek w płocie pośród 7 miliardów.
Samotność jest wynikiem przekierowywanie od wieków uwagi nie na siebie,ale na innych ludzi.Zawsze się dziecku mówi,powiedz dziękuję jak coś dostaniesz,powiedz proszę,przepuść Panią w drzwiach,wchodź w związek to będziesz szczęśliwy itd.Nikt nie powie ci natomiast np. szanuj siebie,a będziesz szanował innych i będziesz szanowany,rozwijaj siebie,a będziesz szczęśliwy,akceptuj siebie.Zawsze jest ONI,ONI,ONI,a nigdy TY.Stąd nie dziwota,że coraz więcej osób ma depresję,palą papierosy dla chwilowego uznania i bycia ,,dorosłym" i ludzie są często egoistyczni.Jeśli dalej świat będzie podążał spełnianiem oczekiwań innych i dostawaniu uwagi to dobrze przyszłości nie widzę.
jest w tym komentarzu wiele zalu i frustracji, moze idz na terapie, mnie tez uczono mowic przepraszam i nie mowiono o sobie jaki jednostce, malo tego wychowala sie w czasach, kiedy moeienie o swoich zaletach, talentach i umiejetnosciach bylo zjawiskiem negatywnym, bo chwalipieta. Moda sie zmienila, teraz trzeba sie chwali😂wiec najlepiej jest obserwowac i byc krytycznym do roznych zjawisk , alei informacji, miec swoj rozum. ale skoro nikomu rodzice nie mowili szanuj siebie, to dlaczego jedni nigdy nie mieli z tym problemu i tak instynktownie dbaja o siebie, malo tego wyrastaja na narcyzow, a inni nie potrafia tego przepracowac i sa podatni na negatywne skutki... janp. siegnelam po papierosa jako nastolatka, bo dla mnie pieknie pachnial dym z fajek😂 a pierwszy papieros mmmm pycha, wiec juz nie siegnelam po drugiego, bo stwierdzialam ze jestem uzalezniona😅
Nie zgodzę się tylko z jedny, to jak cię wychowano jest winą rodziców, praktycznie w pełni
Ja byłam nie dośc że dzieckiem urodzonym po 30 roku życia matki, to jeszcze z lekkim upośledzeniem. Z początku można było uważać że to tylko przez burzliwe wychowanie wynikało moje zacofanie, ale to nie zmieniało się z wiekiem i ewoluowało a ja sama byłam poddana specjalistycznym badaniom które potwierdziły moją niepełnosprawność w stopniu lekkim. Przez co z góry miałam gorzej od innych, inne dzieci nie rozumiały mnie a ja czułam się mocno wyobcowana mimo prób pójścia do szkół masowych absolutnie zawsze problemem była izolacja. Ale też co się dziwić, prawie zawsze moimi opiekunami 'bo nie mogę nazwać ich nawet rodzicami' byli byli alkoholicy więc nie mogłam co liczyć jako dziecko na większą czułość. Matka faworyzowała moją siostrę i zwalała na jej barki opiekę nademną 'co swoją drogą jest do dziś' a ojciec wolał syna. Więc czułam tak duże wyobcowanie, jak bym nie miała do czynienia z rodzicami i rodziną a opiekunami
to coś zmienia że po 30 stce Cie urodziła ? moja mama mnie po 40 stce urodziła xD
Po 30 to raczej norma moja mnie urodziła jak miała 31 więc to "nie dość" nie jest tu potrzebne raczej
U mnie było podobnie, też miałem jakieś zjebane badania i stwierdzili, że niby mam upośledzenie w stopniu lekkim i że, to przez to się tak ,, dziwnie zachowuję ,, a ja po prostu miałem depresję.
Mimo upośledzenia, potrafisz napisać poprawnie kilka zdań.
Moja babcia urodziła w wieku 40 lat moja ciocia z którą się wychowywałem ma 20lat
Cóż, no mnie rodzice wychowali tak, bym przede wszystkim był grzeczny i posłuszny, a dotyku prawie nie pamiętam. Podobno, jako niemowlę zawsze płakałem gdy brano mnie na ręce, no i matka stwierdziła że tego nie lubię i nie próbowała wiecej. Tak naprawdę, mogę policzyć na palcach jednej ręki to ile razy byłem przytulany przez rodziców. Właściwie to najlepiej pamiętam te z dorosłego życia i to nie ze strony matki, a właśnie ojca i to już w czasie, gdy moje problemy zdrowotne już dawno wymknęły się spod kontroli.
Zauważam u siebie ten zdezorganizowany styl przywiązania z filmu. Od końca lutego zaczynam terapię. Mam nadzieję że mi pomoże.
A ja na odwrót czuje sie przytłoczony wszędzie ludzie dookoła mnie. Ostatnio w kiblu sram i sobie myśłe - kurwa wkońcu chociaż przez chwile sam. Ja szukam samotności bo nie umiem się realizować wszędzie ludzie w pracy w domu w każdym pokoju. W rezultacie musiałem wynająć garaż i zrobiłem tam swoja samotnię gdzie nikt nie ma wstępu!!
To musi być cudowne miejsce
Opisujesz innego rodzaju samotność - tą produktywną. Ja bez niej nie wyobrażam sobie życia, a co ona mi dała, to nikt mi tego by w życiu nie dał ;)
To chyba nie jest samotność tylko po prostu odpoczynek.
Nie lepiej wyprowadzić się na pustynię?
@@jarekb7855 To już chyba na bezludną wyspę XD
ja jestem z pokolenia gdzie jak sie zle uczylem czy bylem niegrzeczny ( jak kazdy trysajacy energia dzieciak( to dostawalem w łeb, doslownie fizycznie i wieczna agresja slowna... Dzieci chyba wyczuwaly ze jestem jakis dziwny przez to ze nie potrafilem odnalezc sie w "stadzie" rowiesnikow. Dopiero po 25 roku zycia znormalnialem a i to mam jakies wycofujace sie dziwne aspoleczne zachowania. Trzeba nad soba pracowac. a 99% to jacy jestesmy ma swoj poczatek w dziecinstwie, dlatego dobry psycholog wie od czego zaczac terapie. Pozdrawiam
Dopiero po wyjechaniu z rodzinnego miasta na studia dało mi spokoj i pozwolilo rozwinac skrzydla przez co nie jestem trzymany na kagańcu :')
A czasem nie chcieli się Ciebie pozbyć? Znam takie przypadki, i stąd te kontakty wyglądają później, jak wyglądają.
To sa polacy i ich metody pozbywania sie ludzi .
@@sebastianjankowski5267Mi mój stary grozi ze sie zajebie jak sie wyprowadze, i jestem przez niego uziemiony w miejscu gdzie nawet nie ma pracy.
A ja sądze z duzym prawdopodobieństwem ze tego nie zrobi. A nawet jeżeli zrobi to czyja to wina? Twoja? To on jest egoistą@@gugugaga4007
Oj, miałem bardzo podobnie
niestety samotne mamuśki robią wszystko by ich dzieci z nimi zostawały. niestety tym że byłem dla matki tylko frajerem do rznięcia na kasę zdałem sobie dopiero po 30, przez te wszystkie lata myślałem że madka nie daje sobie rady ale fakt że celowo okłamywała mnie w kwestii zarobków (mówiła że zarabia mniej niż faktycznie), by tylko wyciągać ode mnie kase na opłaty i utrzymywanie jej dziecka z drugiego małżeństwa. a gdy stwierdziłem że mam dość i madka ma się usamodzielnić to się zaczęło, obwinianie mnie że za dużo zarabiam i dlatego opieka jej nie pomoże (prowadziliśmy osobne gospodarstwa), okradanie mnie, znęcanie się psychiczne, fizyczne (w postaci otwierania okien zimą gdy spałem obok mojego łózka), 3 razy bezpodstawnie próbowano mi założyć niebieską kartę, oczernianie przed sąsiadami... 2 lata próbowałem z tej pułapki uciec prosząc o pomoc opiekę społeczną i policje, oczywiście nie skutecznie pomimo tego że nie byłem sam, sąsiedzi wyraźnie mówili że to ja jestem ofiarą gdy próbowano mi karty zakładać, zgłoszenia nie składałem tylko ja ale też znajomi i rodzina prosząc o interwencję zanim dojdzie do tragedii. i choć wprost można stwierdzić że jestem ofiarą nikt oficjalnie nie chce tego przyznać bo by musiał przyznać że oprawcą była kobieta i matka. i nie pisze tego by się żalić ale by pokazać problem że od toksycznej samotnej mamusi jest bardzo trudno odejść bo jeżeli się odważysz zrobi wszystko byś zmienił zdanie (nawet wbrew własnej woli), będzie odstraszać kobiety, pilnować byś zbyt wiele nie miał itp. to typ kobiet które stawiają same siebie nad cele nadrzędne, dlanich liczy sie ich własna wygoda nie patrząc na to co dobre dla ich dzieci.
Fajnie by było rozwinąć tematy przepracowania czegoś i samoświadomości. To by bardzo pomogło ludziom którzy z jakichś powodów nie decydują się na psychoterapie. Wszystkiego dobrego w nowym roku
Dzięki za ten odcinek. Robicie świetną robotę. Utożsamiam się z tym, że krzywdy w dzieciństwie prowadzą do późniejszych skłonności do izolacji i samotności. I fakt, że trzeba to przepracować, bo inaczej jest to niejako schemat na funkcjonowanie przez całe życie.
Co do obwiniania rodziców. To myślę, że trzeba rozróżnić dwie kwestie. Mamy pełne prawo do uczuć takich jak złość, nienawiść nawet, zaakceptować te uczucia i dać sobie na nie przyzwolenie. Mamy też prawo odseparować się i nabrać dystansu fizycznego do rodziców(jest to wręcz niezbędne) i mieć świadomość, że nie jesteśmy im niczego winni i za nich odpowiedzialni - mamy prawo do swojego życia i wybrania swojej drogi, nawet bez nich i kontaktu z nimi, jeśli byli i są nadal toksyczni.
Ale obwinianie w takiej formie, że nadal żyjemy w jakichś oczekiwaniach do nich, chęci odwetu, zemsty - to już nie jest zdrowe i produktywne, bo prowadzi w ślepą uliczkę zależności.
Więc mamy pełne prawo czuć złość, smutek i odseparować się od rodziców. Myślę, że część z tego procesu to obwinianie, które może na koniec przynieść pewien rodzaj zrozumienia i odpuszczenia. Ale nie może się od tego ten proces rozpocząć, bo uniemożliwia przeżycie całego wachlarza uczuć związanego z traumą. A trauma buduje olbrzymie pokłady uczuć złości, nienawiści i chęci odwetu, które muszą zostać przeżyte i zaakceptowane w procesie żałoby.
Sama prawda. Problem w tym, że jeśli nie jesteś dwulicowy i głupi jak miażdżąca większość, to kontakty z ludźmi nie są wartościowe.
Chyba się przesłyszałem. Jeżeli "To jak cię wychowano nie jest winą rodziców", to ja się pytam k.rwa czyją? Co mnie obchodzi, że "oni tez byli zaprogramowani na pewne schematy". Pedofil czy alkoholik też jest "zaprogramowany" na pewne schematy i jak molestuje albo bije, to też powiesz, że to nie jego wina? Idąc dalej tym tropem, socjopata, który atakuje nożem też nie jest socjopatą z własnego wyboru, czy to znaczy, że sędzia, który go skazuje na pozbawienie wolności popełnia błąd, bo to nie jego wina, że jest socjopatą? Jeżeli to miała być reklama ebooka, to masz jednego klienta mniej.
mądrze napisane
@@ketiumieramDziękuję. Ale to nawet nie jest mądrze napisane, tylko logicznie. Sam subskrybuję ten kanał i uważam, że jest tu wiele wartościowych materiałów ale jak ktoś p.erdoli ewidentne głupoty, to trzeba to wytknąć.
@@rukaly Też o tym myślałem, i wydaje mi się, że poprawną odpowiedzią będzie "Nie wiń pojedynczej osoby, ale jeżeli możesz, wykaż błędy i pociągnij do pewnej odpowiedzialności chociażby w zakresie zrozumienia twoich problemów. Następnie, posiadając wiedzę, nie powielaj złych wzorców w przyszłych pokoleniach."
Atrybucja wewnętrzna charakteryzuje kulturę terapeutyczną. W tym nowym obszarze życia "zwalanie" winy na innych jest ucieczką przed braniem odpowiedzialności za własne życie. Jeśli na terapii powiesz, że ktoś cię denerwuje, to najpewniej usłyszysz, że problem tak naprawdę leży w tobie, a nie w tej osobie.
@@Desteroyah195 "Nie wiń pojedynczej osoby, ale jeżeli możesz, wykaż błędy i pociągnij do pewnej odpowiedzialności chociażby w zakresie zrozumienia twoich problemów". Nie mam pojęcia co ma znaczyć to zdanie, przekładając je na konkretne działania.
To ze ktoś coś robi nieświadomie to nie znaczy, ze nie jest to jego winą. Tak jak wymuszenie pierwszeństwa na drodze. Toksyczne zachowania rodziców sa ich winą i przyznanie tego jest pierwszym krokiem do wyjscia na prostą. Oczywiście dobrze jest wybaczyć, ale zeby to zrobić trzeba najpier spojrzeć prawdzie w oczy a nie ślepo usprawiedliwiać
Moj ojciec miał problem z alkoholem, skrzywdził i ostatecznie skrzywił moją psychikę a dziś ten sam człowiek mówi "ja ci nic nie zrobiłem".
Normalka
Standart 😂
I zapewne nawet w to wierzy. Ale to jego wina, że Cie skrzywdził. Nawet jeżeli nie chciał, to ciagle jest jego wina. Tymczasem autor kanału twierdzi, że nie...
@@rukalynie zapominajmy o kulku kwestiach. Gdyby Tobie nagle ktos powiedział, że za kazde przejście na zielonym świetle w ciągu życia idziesz do paki to też byś nie czuł winy -- w koncu to coś co bylo normą w Twoim systemie życia. Chlanie wcale nie jest mniej obecne niz bylo tylko miejsca się zmienily i może trochę częstotliwośc. Ty na 80% pewnie także pijesz i ten ojciec też pewnie mial swoje powody ku temu, też żył w beznadziei tylko bez możliwości wyboru i zmiany.
@@jwhjacek Tylko, że jeżeli przyjmiemy taką perspektywę, to tylko usiąść i płakać. No bo ten tak miał, potem przekazał następnemu, a następny następnemu. Do czego to prowadzi Twoim zdaniem? Bo moim, do niczego. Tymczasem określenie winnego daje punk zaczepienia, od którego można zacząć zmianę. Ten, który żył w czasach gdzie powszechnym było, że chlanie, to przechodzenie na zielonym świetle, dalej jest winny bo - i tu przytoczę cytat z książki, której tytułu nie pamiętam - "To że nie chciałeś, nie znaczy, że nie bolało".
Nie mieliśmy wpływu na to jak wyglądało nasze dzieciństwo gdy było uzależnione od rodziców i dorosłych. Ale teraz-gdy jesteśmy już dorosłymi ludźmi,odpowiadamy w pełni sami za siebie i własne życie. Dokonujemy wyborów każdego dnia. Oczywiście można całe życie zwalać winę na swoich rodziców, wychowanie, to że się wychowywało w domu gdzie była przemoc fizyczna czy psychiczna, bieda, patologia i brak miłości, poczucia bezpieczeństwa dziecka,brak zrozumienia, bliskości itd. I tłumaczyć sobie wymówkami nasze życiowe niepowodzenia. My- jako dorośli już ludzie sami decydujemy o tym jakimi ludzmi chcemy się stać i jak chcemy przejść przez nasze życie. Kto jest silny to bierze odpowiedzialność za swoje dorosłe życie. Jeśli rzeczywiście nosisz w sobie nie zagojone rany z przeszłości, z dzieciństwa, jesteś nieszczęśliwy i być może unieszczesliwiasz też innych ludzi wokół siebie, to weź odpowiedzialność za to,za samego siebie, możesz wybrać co chcesz z tym zrobić. Możesz pójść np. konkretną terapię. Możesz chodzić na spotkania grup wsparcia np dda,ddd. Opcji jest naprawdę wiele. Dojrzałość polega na tym żeby wziąć życie w swoje ręce.
Z cyklu: kolejny film o tym o czym już wiemy i źle się z tym czujemy więc go obejrzyjmy poczujmy się źle i nic na to nie poradzmy tylko że od niedawna jeszcze posłuchajmy reklamy o kursie nie bycia samotnym xd
Zależy od sytuacji. Jeśli ktoś idzie z nastawieniem by pracować nad sobą, dowiadywać się o sobie jak najwięcej to czasami powiedzenie czegoś co już wie niby potrafi pomóc choćby zwrócić na coś uwagę
@@andrechan0509 Gorzej jak ktoś skrzywdzony przez rodziców nie pójdzie na terapię, bo usłyszał od znanego jutubera, że to nie ich wina. Nasza kultura nie zachęca do złości na rodziców, a przy krzywdzie ta emocja może być bardzo silna i wyparta. I dobry terapeuta to właśnie będzie robił, rozpuszczał wyparcie i zachęcał do przeżywania tej złości. Więc ten film - moim zdaniem - wcale nie zachęca do terapii i pracy nad sobą, wręcz przeciwnie, w wielu przypadkach może wręcz zaszkodzić .
To troche jak ze sprzedażą garków na tzw spotkaniach. May tam długi wstęp przedstawiajacy obecna sytuacje, jaki swiat jest złym ile czeka na nim zagrozen. W krotce dowiadujemy sie ze z czescia zagrożen możemy sobie poradzic i miec na nie wpłyk kupujac magiczne brytfany i patelnie. Tu jest podobnie... mamy 15 minutowa reklame pokazująca ze "możesz cos na to zaradzic kupując książke". Na szczescie wiekszosc filmow kanalu nie jest reklamą :)
@@rukalyw sumie ciekawy punkt widzenia.
Mam wrażenie że w dzisiejszych czasach złość pokazuje jako coś całkowicie złego czego należy się pozbyć. A jak sobie pomyślę o tym, to wiem że złość wiele mi w życiu dała dobrego.
@@adamvest888 Jasne, że tak. Nie ma dobrych i złych emocji. Są tylko te przyjemne i nieprzyjemne ale wszystkie spełniają jedna funkcję, są reakcją na doświadczenia. Jeśli doświadczenie było krzywdzące/niesprawiedliwe/ograniczające, to z dużym prawdopodobieństwem reakcją na nie będzie złość... nie zawsze świadoma. Jeśli jednak mamy przywilej doświadczania zdrowego/sprawiedliwego/dobroczynnego doświadczenia, zareagujemy wdzięcznością. Psychologia nie jest aż tak skomplikowana jak się niektórym wydaje :)
Gdy czytam komentarze to wydaje mi się że wielu z nas odnajduje siebie w tych filmach. Cóż - kiedy miałem około 25 lat obiecałem sobie, że nigdy nie będę miał dzieci. Minęło 19 lat. Nie jest super, idealnie, ale nie jest źle. A tamtą decyzję sprzed lat uważam za najlepszą w życiu. Dzieci niech mają Ci, którzy czuli się szczęśliwi gdy byli dziećmi.
A masz męża?
@@marcelbednar8139faceta pytasz o męża?
Rodzina mnie lubi, ale ja wśród nich czuję się całkowicie osamotniony.
Brakuje mi relacji z ludźmi w podobnym wieku, niestety odrzucenie w szkole, fobia społeczna zrobiła swoje.
Na studiach niby ok było, ale już po studiach nikt nie chce utrzymywać kontaktu.
Wstydzę się tego, brak znajomych, dziewczyny, nikogo z kim spędzać mógłbym czas i zwiedzać razem. Przez to tracę motywację w rozwijaniu swoich zainteresowań, odechciewa się nie mając z kim się czymkolwiek podzielić.
To rozwijaj się dla siebie, a nie becz.
@@jarekb7855 rozwijałem się dla siebie, jednak w wielkiej samotności, gdy nie masz nikogo to może nie wiesz, ale pojawiają się załamki/doły psychiczne regularnie. Nie życzę nikomu czegoś takiego.
Jaki wpływ na moją samotność mieli rodzice? Nie wiem, ale wydaje mi się, że 3 próby wylogowania się z życia przez matkę, ojczym psychopata i ogólnie alkoholizm "rodziców" mi w życiu nie pomogły.
Bardzo współczuję, mam nadzieję, że mimo wszystko uda Ci się wyjść z traumy i być szczęśliwym!
@@swallow_melody Też mam taką nadzieję
Jeśli macie dzieci codziennie mówcie im, przypominajcie, że Je kochacie.. Poświęcajcie im czas, przytulajcie, rozmawiajcie i uczcie bycia dobrym. Czas mija, nie da się go kupić.
Następnie takie dziecko pójdzie w świat, który już nie będzie dla niego taki jak do tej pory i kompletnie nie będzie potrafiło sobie poradzić w sytuacjach dla niego nowych, stresowych. Będzie istniało ryzyko nabawienia się PTSD, o którym mowa w filmie. Wiem o czym mówię ponieważ miałem wspaniałe dzieciństwo. Rodziców, którzy nigdy się nie kłócili, nie dawali mi kar i interesowali się tym co robie jednocześnie dając mi wolną rękę. Wejście w dorosłe życie było dla mnie koszmarem (w zasadzie nadal jest) aczkolwiek wydaje mi się, że poradziłem sobie ze sporą dozą swoich fobii. Założyłem rodzinę, mam dobrą pracę i idzie mi ok. Jednocześnie jakiś czas tem zadałem sobie pytanie czy kiedy ktoś dał by mi wybór między rodziną, a powrotem do dzieciństwa, to moje zawahanie przed odpowiedzią wywołało u mnie strach. Jednocześnie mój najlepszy kumpel z dzieciństwa był wychowywany trochę inaczej niż ja. Pochodził z rodziny wielodzietnej gdzie ojciec pił i raczej poza robieniem dzieci nie skupiał się na ich wychowaniu. Pamiętam jak spotkaliśmy się w rodzinnej miejscowości w czasie przerwy na studiach. Jego ojciec spojrzał na niego i zapytał "A gdzie ty k**** idziesz?". Mój kumpel zignorował go całkowicie, spojrzał na mnie i powiedział "To pierwsze słowa jakie do mnie wypowiedział po mojej 2 tygodniowej nieobecności". I teraz tak, każde z jego rodzeństwa jak i on sam ukończyło studia wyższe, niektórzy, w tym on na kierunkach technicznych. Każdy z nich wyszedł na ludzi, każde z nich jest normalne, bez żadnych skrzywień, fobii etc. Ponieważ od najmłodszych lat byli zdani tylko na siebie, to każde z nich wkroczyło do dorosłego życia z odpowiednim bagażem doświadczeń, dzięki czemu już mało co było w stanie ich złamać. Jednocześnie ich obraz dzieciństwa nie jest taki sielankowy jak mój, zatem nie mają za czym tęsknić.
Moja żona wychowuje nasze dziecko tak jak piszesz w soim poście. Ja tego nie pochwalam. Grunt, to żeby dziecko miało świadomość, że może na rodziców liczyć. Nie ma sensu pierdzielenie codziennie, że się je kocha etc, bo te słowa zwyczajnie stracą swoją wagę. Nie będę już nawet wspominał o sytuacjach gdzie w krysyzoswych sytuacjach okazuje się, że zwyczajnie nie ma co liczyć na rodzinę. Liczą się czyny, a nie słowa, a dzieci muszą być silne i samodzielne, a nie rozpieszczone i bylejakie. Prosta sprawa.
Nie chciałbym Cię obrazić, ale opis jakby to była hodowla z dobrostanem. Dzieci trzeba przyszykować do życia a nie tylko odczekać aż urośnie.
@@elgoogssie3969spokojnie, te wszystkie negatywne przeżycia zostały w nich zakorzenione, kwestia czasu, aż wyjdą na wierzch
@@elgoogssie3969 Jak widać, NIE WSZYSTKO zależy od rodziców. Twoi przyjaciele to przykłady osób "nie do złamania" - większość po takich doświadczeniach miałaby problem, żeby normalnie funkcjonować.
Ja też doświadczyłem od rodziców wyłącznie miłości... a jednak mam dokładnie takie objawy, jakie według tego filmu cechują zdezorganizowany rodzaj przywiązania.
Zespół Aspergera, osobowość lękowa/unikająca, być może częściowo narcystyczna, być może częściowo ADHD - niektórzy źle wyrzucili kośćmi w chwili poczęcia.
W życiu nie ma lekko więc bądźmy dla siebie wyrozumiali przychylni czy po prostu dobrzy.
Mi najbardziej odpowiada samotnictwo, bo jestem niezależny i nie potrzebuje nikogo. Inni tracą tylko mój czas nie wnosząc wartości do mojego życia, a w dodatku będą chcieli mnie przerabiać pod swoją ramę.
Możesz być mizantropem,podobnie jak ja.
nie mam kolegów, przyjaciół, dziewczyny, nie umiem rozmawiać, mój mózg jest zniszczony, nie potafi wytworzyć słów w rozmowie, ponad 30 lat
Tak jak ja
Tak jak i ja.
Bez znajomych bliskich,zero związków. U mnie zagrała trauma omawiana w filmie od ok. 2:00 minuty do 05:30
Oprócz rodziców są też relacja ze społeczeństwem, przedszkola, szkoły. Jeżeli dziecka choc trochę odbiega od polskiej normy ma już pod górkę.
"Dziecko potrzebuje czterech uścisków dziennie by przeżyć
Ośmiu by czuć sie dobrze
Dwunastu by się rozwijać "
Virginia Satir
Gówno prawda.
@@jarekb7855 widać właśnie. Jest coś takiego jak choroba sieroca. Eksperyment potwoerdzil wyzsza umieralnosc niemowlat przytulanych mniej niz 4 razy. Polecam. Psychologia jest fascynująca
Święta prawda
Kolejny film i kolejny raz mam wrażenie ze jest to o mnie 1:1. Przez "nadopiekunczą" matkę, która znęcała się mocno psychicznie i fizycznie oraz nieobecnego ojca, który był nieudacznikiem i niczego mnie nie nauczył. Do tego klasyczne gnębienie w szkole i po takiej mieszance niczym w atomówkach powstaje osoba z brakiem pewności siebie, poczucia własnej wartości, myślami samobójczymi i destrukcyjnymi do tego stopnia ze gdy trafią się w moim zyciu osoby, które są uprzejme to nie wierzę w szczerość ich uprzejmości. Do tego strach przed odrzuceniem który kaleczy moje relacje międzyludzkie. O związkach nawet nie wspomnę bo coś takiego nie istnieje w moim słowniku, z jednej strony to boli a z drugiej strony może to lepiej - nie wiedziałbym jak postępować i się zachować a w rezultacie skrzywdziłbym drugą osobę, czego nie chciałbym zrobić. Ja krzywdę przyjme, przyzwyczajony jestem, ale drugiej osobie tego bym nie zrobił.
Kobiety mają mimo wszystko łatwiej, nawet jeżeli pochodzą z dysfunkcyjnej rodziny. Prędzej czy później kogoś sobie znajdują, ktoś się nimi zaopiekuje, do tego przyjaciółki i inne towarzystwo, na słabość kobiet ludzie przymykają oko. Gdy facet ma problemy a nawet depresję to musi to ukrywać bo inaczej jeszcze bardziej się pogrąży.
Co do końcowego akapitu mam pewną uwagę, jako kobieta z mniej więcej takimi problemami nie mogę absolutnie się z tobą zgodzić, po pierwsze to czy ktos sie toba "zajmie" zależy PRZEDEWSZYSTKIM od wyglądu (nie jestem osobą konwenscjonalnie atrakcyjna + choroby skóry które estetycznie nie wyglądają). Patriarchalne społeczeństwo dalej kładzie nacisk na wygląd, ktory definiuje wartości kobiety. Nikt do mnie nie pobija, gdy robie to ja ludzie staraja sie szybko zakonczyc rozmowe ze mną, nigdy nie uslyszalam komplementu.
Po drugie, co do życia towarzyskiego - co prawda mam dosyć dużo koleżanek i kilka znajomych ale żadnej dobrej przyjaciółki, są to relacje strasznie powierzchowne, nie mające większej głębi.
Zachaczajac o temat słabości - dziewczyna którą uważałam za moja przyjaciółkę gdy zaczęłam mówić jej o swoich problemach i wyznaczać granice strasznie się odemnie oddaliła. Dalej się co prawda znamy, ale jesteśmy tylko koleżankami. Chodzi mi o to że nie zależnie czy wyczujesz słabość w kobiecie czy mężczyźnie, co prawda, nie będzie ona tępiona w takim samym stopniu i ten sam sposób, ale będą z tego nieprzyjemne konsekwencje. To że nie mowi sie glosno o słabości u kobiety, nie znaczy że sie tego nie potepia (spotkalam sie z nazywniem takiej kobiety rozhisteryzowanej, wariatki itp.). Ja pokazując słabość naraziłam się na prześladowanie a jego skutki ciągną się za mną do dzisiaj i raczej nie znikną w przyszłości.
Podsumowujac, są kobiety opisane poniżej ale są także kobiety, jak ja i to bardzo nietaktowne spłycać doświadczenia innych ludzi i je generalizować. Ogólnie to sobie i tobie życzę abyśmy znaleźli spokój ducha i pomimo trudności osiągali wyznaczone cele i ludzi którzy by nas wspierali. Miłego dnia/ nocy oraz wszystkiego najlepszego
Proszę bardzo, w jednym komentarzu cały zestaw moich problemów psychiczno-emocjonalnych. Nie wiem już nawet, co mam pisać, siły mnie opuszczają coraz bardziej za każdym razem, kiedy próbuję przełamać te bariery, zbudować jakąś relację, zakochać się czy coś. Zawsze się kończy gwałtowną huśtawką euforii i depresyjnych zjazdów, ucinam znajomość jak najszybciej, żeby jak najmniej szkód komuś narobić. A mimo to dalej, jak głupi, trzymam się nadziei, że kiedyś się uda. Ciężko jest pogodzić się z samotnością, cholernie ciężko, a jak na kur... złość cholerna introwersja i wysoka wrażliwość nie pozwalają się z tego wyciągnąć.
Wydaje mi się, że jedyną sensowną drogą naprzód, na końcu której nie będzie drzewa i sznura, będzie skupienie uwagi na sobie, a nie na innych. Samodoskonalenie, wewnętrzna praca nad przełamaniem niechęci spowodowanej deprechą, próba wyjścia z alkoholizmu, to już ciężki temat, a co dopiero martwić się o kogoś innego, kto ma jeszcze swoje problemy. Od jakiegoś czasu staram się tak żyć, skutki nie są powalające, ale czuję, że chyba idę dobrze. Pojawia się nikła nadzieja, czasem gaśnie, czasem błyska, ale gdzieś tam za horyzontem się chyba czai.
Na koniec tylko dodam, że z kobietami to rzeczywiście chyba trochę poleciałeś, ale rozumiem tok myślenia, też miałem swój redpillowy okres, w którym zawistnie patrzyłem, jak kobiety wokół mnie przebierały w adoratorach. Nie dostrzegałem, że nie wszystkie, i że to nie jest nic fajnego. Zgadzam się natomiast co do reakcji społeczeństwa na problemy kobiet i mężczyzn, znam to z autopsji. Współczuję (dosłownie - odczuwam podobnie) i pragnę życzyć Wam obojgu, sobie, i każdej osobie z podobnymi problemami, przepracowania tego gówna i wyjścia w dalsze życie z podniesioną głową. Dużo miłości i zrozumienia dla Was od smętnego randoma z sekcji komentarzy
Własnym uszom nie wierzę!!! "Jeśli rodzice wychowali cię w pewien konkretny mpże nie najlepszy z możliwych sposobów, to nie jest to ich wina" ?????? 😲🤬Czy ktoś kto pisał ten tekst i czytał te słowa słyszał o słowie ODPOWIEDZIALNOŚĆ i jego olbrzymiego znaczenia w bardzo zaleźnej więzi między rodzicem a dzieckiem?. Rodziców przedstawiacie jako ofiary wychowania. Ale dziecko z ciężkimi urazami fizycznymi, emocjonalnymi, psychologicznymi z ręki tych rodziców, bo tak ich wychowano, powinno wziać na siebie odpowiedzialność za ich czyny. 🤦🤦🤦Dalej nie słuchałam
Co nie 😂😂😂
Potwierdzam, to ZAWSZE jest wina rodziców . Wina względem dziecka, bo to oni decydują czy nasze życie wyposażą w bagaż doświadczeń z którego będziemy czerpać w najlepszy możliwy sposób, czy ten bagaż będzie nadbagażem który będzie nas obciążać i nie pozwoli iść dalej. NIE WOLNO zwalniać z ODPOWIEDZIALNOŚCI rodziców, nie tłumaczy ich ciężkie życie. Sama jestem matką z tym nadbagazem z dzieciństwa i konsekwencja trudnego startu w życie, ale sama pilnuje się na każdym kroku żeby to co zostawię córce w przyszłości ją rozwijało i dało piękne życie. Nie umniejszajmy ofiarom i nie gloryfikujemy sprawców czy to we własnym domu czyw środowisku zewnętrznym bo tak się nie godzi.
Obecnie coraz więcej ludzi czuje się samotnych, bo wybieramy różne drogi, czasem takie, które nas dzielą, a nie łączą.
Moja 1sza córka była wychowana wg. Dr. Spoke'a: miała zasypiać sama. To był koszmar: stała w łóżeczku i płakała 20 min.aż padła. Wyrosła na silną babę ale z depresją i problemami, też z partnerami. Syn - odwrotnie: spał z nami razem do 3go roku życia, a potem obok w łóżeczku. Wyrósł na spokojnego, charyzmatycznego młodzieńca pełnego siły i ufności do świata.
bylas w stanie patrzec na to jak twoje dziecko sie meczy placzac i blagajac o twoja bliskosc, tylko dlatego, bo przeczytalas jakas ksiazke?
@@jula3453 Była silna :)
@@jula3453 dlatego polki nie powinny mieć dzieci
Bo mężczyzni są o wiele bardziej zrównoważeni niż kobiety.
Boże współczuję twojej córce, aż przykro się to czyta
Oj to w moim życiu od jego 3 tygodnia była nieprzerwana trauma.. ani bliskości matki ani czułości, ból i cierpienie..zresztą przez całe dzieciństwo...psycholog po kilku tyg spotkań stwierdziła że 10 osób gdyby tym obdzielić i tak nie dałyby rady sobie z tym..
Mam 45 lat i pamiętam jak w szkole zawsze mówili "książki to wiedza, książki to mądrość, książki ważniejsze niż chleb"
Tyle w dostępie do wiedzy w moich czasach 🙂
Dziś już wiem że każdy imbecyl może napisać książkę.
Jako student pedagogiki zgadzam się z tym materiałem, dobrze opisałeś cały content i widać że research był
Ja dziękuje swoim rodzicą, zaszczepili we mnie pasje, podejście do innych ludzi i przedewszystkim nauczyli mnie jak poradzić sobie w życiu codziennym. Względna swoboda jaką mnie obdarzyli wykiełkowała w postać radzącego sobie w życiu codziennym czy towarzyskim w okół mnie człowieka, nigdy im za to nie dziekowałem ale myślę że jak dziś wróce z pracy poruszę ten temat.
Zapomnieli zaopatrzyć cię w słownik języka polskiego.
@@xSeeJay91x a to bardzo możliwe xD
Wstyd!!! @@yesses3481
@@xSeeJay91x Coś za coś xD
Moje "ulubione" zdanie, które słyszę bardzo często od kilku tygodni: "Nie noś jej tyle na rękach bo się przyzwyczai". 🤦🏼♀️💔
Strzelałbym do takich.
Strach pomyśleć co będzie z dziećmi ,,wychowywanymi" przez smartfony i tablety , na których rodzice patrzą jedynie jak na źródło dochodu ( zasiłki)😳 pół mózgu nie rozwinięte w ogóle, niestabilne emocje , roszczeniowość i egoizm na maxa, brak samokontroli i nałogi, zero kręgosłupa moralnego💀
Pokolenie alfa. W stanach już nauczyciele zgłaszają, że te dzieciaki mają ogromne problemy z nauką
Już tacy są. Wystarczy obejrzeć matura to bzdura jacy tepaki tam są
Zrób materiał o problemie alkoholowym w PRL, gdzie władza celowo zachęcała Polaków do tendencji alkoholowych, żeby mieć głupich, potulnych baranków.
+1 Zrozumienie PRL'u pozwawla lepiej zrozumiec mental ludzi starszej generacji
@piotrgabriel7282 przecież to są dzieci ludzi, którzy urodzili się w głębokim PRL-u, więc to jest pokłosie tego. Dodając do tego wzorowanie się na kulturze Afroamerykanów (to jest idiotyzm, ale Ameryka przez swoje wpływy rozsiewa swoje choroby na resztę świata) uzyskujemy takie combo.
@piotrgabriel7282Nie. Przestań gadać bzdury. PRL ma znacznie większe wskażniki alkoholizmu.
@@kaiser_landschaft7941 mieszkam na wsi i widzę na przestrzeni lat, że mniej meneli stoi pod sklepem. Część z nich wymarła, a nowi nie przybywają.
@piotrgabriel7282dzisiejsi alkoholicy to najczęściej dzieci alkoholików z prlu
Mnie cały czas poniżano i wybierano z kim mogę się bawic a z kim nie :/
A ja od przedszkola byłam nieśmiała i aspołeczna po liceum mi zostało tylko że po zmianie podstawówki mam zarąbistych przyjaciół, a w liceum mam wyrąbane na klase i jedyne co robie siedze w domu oraz wychodze ze starymi znajomymi wychodzę. Poza tym mega lubie się drzeć na cały dom bo mam donośny głos i pomyśleć że przez tyle lat nikt tego nie wiedział XD Pozdrawiam.
Nie drzyj się bo pasem dostaniesz 😠
@@relikt55 XD
Co za zbieg okoliczności. Poprzednio w filmie o Kevinie było wspomniane jak zaniedbanie przez rodzinę może prowadzić do wyobcowania i osamotnienia. I proszę, mamy filmik o tematyce samotności.
Bo jak by głębiej się spojrzeć na to nie jak na komedie to rodzina Kevina jest naprawdę toksyczna i niesprawiedliwa wobec niego i nieobiektywna
To jest tylko i wyłącznie ich wina bo mogli się nie rozmnażać. I wy też przestańcie.
Koniecznie na tym kanale musi być analiza "Monstera". Pytanie tylko brzmi kiedy.
Chętnie bym się tym zajął :D
Jest coś gorszego od samotności. Tym czymś jest nuda. Jest to stan gdy nie wiesz czym się zająć.
Nudzić możemy się również podczas monotonnej czynności lub w towarzystwie innych ludzi.
Dla potwierdzenia wystarczy spojrzeć na znudzone twarze polityków w ławach sejmowych 😛
To może weź się za jakaś robotę? Nuda sama zniknie.
Tyle lat z tym zyje a dopiero teraz mi na prawde przykro.
Myślę ze podobnych stanow doswiadczamy gdy w dzieciństwie i nie tylko była nadopiekuńczość...
Wstęp jest niezwykle rozsądny
wychowali anona
Najbardziej niedoceniony komentarz 😂
...ewentualnie stworzyli moda na reddicie 🤡
dzięki starzy
Bo ich uczono żeby nie wychodzić przed szereg
Może zrobisz materiał o "małych cesarzach"? To konkretnie o Chińczykach-jedynakach (bez rodzeństwa), którzy są właśnie mentalnie takimi osobami i będą kształtować obraz przyszłych Chin. Mali cesarze czują zazwyczaj nieuzasadnioną wyższość i przejawia się to tym, że są politycznie nacjonalistami i protekcjonistami.
Takie treści to najbardziej ciekawy kontent na kanale
Moja mam jest normalna a tata był despotą a później alkocholikiem. Mój młodszy brat miał przerąbane bardziej niż ja bo wcześniej doświadczył skutków alkocholizmu ojca. Ja sobie poradziłam częściowio i wystarczajaco z tym i żyje normalnie i lepiej wychowuje swoją córkę. Ale brat totalnie sobie nie radzi w dorosłym życiu.
Trauma dotyczy urazu na psychice na skutek sytuacji bezpośrednio zagrażającej życiu swoim lub bliskiej osoby. Np trauma z dzieciństwa to topienie się w wannie. Definicja jest powiązana z PTSD i proszę o posługiwaniem się tylko w ten sposób definiowaniem słowa „trauma”
Trauma to subiektywna reakcja na stresujące wydarzenie. Natomiast w psychiatrii utarło się, że musi to być obiektywnie stresujące wydarzenie
Trauma ma wiele znaczeń i powodów
Proszę używać pojęć zgodnie z ich znaczeniem
@@michad1163 w psychiatrii takie sztywne trzymanie się znaczeń może prowadzić do tego, że osoba z typowymi objawami dla ptsd, które jednak nie powstały w skutek zagrożenia życia, zamiast konkretnej pomocy na konkretny problem może otrzymać rozpoznanie lekceważące faktyczny stan psychiczny, np. jakieś "F61.1 Inne zmiany osobowości"
Każdy stan psychiczny potrzebuje odpowiedniego zaopiekowania. Przy wnikliwej analizie każdego przypadku jest zastosowane odpowiednie leczenie. Takie osoby nie powinny być lekceważone ale badania udawadniają coraz to że PTSD należy traktować jako osobną jednostkę.
Tak myślę sobie że gdyby nasi starzy mam na myśli Ojcowie czy Dziadkowie gdyby znaleźli się w naszej sytuacji dzisiejszej na Rynku matrymonialnym to dzisiaj byliby tu z nami na Tagu albo incelami. Wtedy każdy był zakolakiem albo był 5/10. Wyobraźcie sobie jakby dzisiejsze Grażyny wyjeżdżały na studia z wiosek a latach 60 czy 70 i dzisiejszym wybrzydzaniu kobiet to its over dla Ojców czy dziadków. Widać właśnie teraz jakie żniwo zbiera rewolucja s3ksualna. Dziś młodym Julkom mówi się żeby się uczyły robiły karierę nie szukały faceta albo jeśli już to przystojny zaradny, bo lepiej być sam niż byle kim. Tak napędza się to kółko #!$%? mamy niska demografie.
Przyjadą mudzyna z Afryką i pozapladniaja nawet najbrzydsze 😂 tam 1.5 miliarda biedaków z porodem 8 dzieci na kobietę. Eksperci mówią, że jeśli nie podniesie się cena paliwa i nie będziemy im płacić za wydobycie, to rozwalą nam nasz ogródek. Pontoniarze latają od lat masowo już
No właśnie w latach 60. i 70. młodzi masowo spier...li ze wsi do miast - na studia, do wojska, do pracy... Okazało się, że częściej dziewczyny niż chłopaki.
@@matyjaszmatyszek3206 Dziś doszła inna opcja - emigracja do UK/DE/FR itp wiesz ile młodych Polek wydaje sie za murzynow / Turków i Arabów by tylko zdobyć męża za granicą ? byłem kiedyś na kebabie u Turka w DE, żal było patrzec jak młoda ładna Polka wychowuje mu 3 dzieci i jeszcze na kuchni pomaga.
@@user-hb9mz2hp2g Ile młodych Polek wydaje sie za murzynow / Turków i Arabów by tylko zdobyć męża za granicą ?
Bombę atomową stworzyliśmy i użyliśmy na ludziach w 1945. Jak traktować dzieci kapnęliśmy się dopiero w 1961 i opisaliśmy to w podręcznikach. Ręka do góry kto też właśnie stracił darwinowską dumę ;)
No jeden z lepszych materiałów na tym kanale.
"Twoi rodzice beznadziejnie cię wychowali, ale to nie ich wina, bo byli zaprogramowani". Nie zgadzam się. Uważam, że to w 100% ich wina. I że nikt nie jest "zaproponowany".
Wychowywali w taki sposób w jaki byli wychowywani
Wolę nie mieć dzieci żeby nie powielać błędów moich rodziców
Faktycznie, nie próbuj myśleć.
@@bartekb4352a to nawet jak będzie myśleć to nie będzie popełniać błędów rodziców ? Nie wszystko da się zmienić.
Ja powiem tak, jakie dane takie oddane! Nie opiekujesz się dzieckiem, nie oczekuj opieki!
Mnie napierdalano od 7 roku życia wyzywano jak peta rozbijano talerze na głowie.. pozdrawiam
Samotność grozi demencją
Jeżeli życie jest rosyjską ruletką, to można powiedzieć że w moim przypadku w 5 komorach był pocisk, a w jednej nie.
Dlatego zawsze mnie wkurza jak wiele osób mówi żeby nie brać dzieciaka na ręce bo 😢wymusza…. Jak noworodek albo niemowle może wymuszać?
Odkąd postawiłem na swój rozwój, tracę znajomych, już nie nadajemy na tych samych falach… wszystko staje się inne :(
Kiedyś miałem ich 6 teraz zostało 2 ale i oni już powoli odchodzą
Wszystko w życiu to epizod. Jedna z najważniejszych rzeczy, jaką zrozumiałem.
Wszystko płynie.
@@piwosz3203 Jedyną stałą w życiu jest zmiana
Poproszę o film o synestezji, o tym czym powodowane są świadome sny, no i o multipasjonatach. Dzięki!
Po co film o synestezji jak można by wiracha i walnąc kwacha ;)
Ja tak mam pragne bliskosci a jednoczesnie odrzucam i sie boje
Ostatnio ilość filmów jest niesamowita :)
Teraz wszyscy czytający pomyslcie prosze o dzieciach w domu dziecka❤ moze ktos jednak zdecyduje sie wspomoc aniołka czekajacego w domu dziecka juz❤❤
nie sądzę żeby to były aniołki
Jestem ciekawy jak odbierają samotność ludzie z zawodów społecznych - obsługa klienta, praca w sklepie wielkopowierzchniowym. Czy samotność to dla nich zbawienie czy kara? Albo introwertycy, jak w ich życiu rysuje się tworzenie relacji?
Zwabienie i rozkosz,:)
Jako osoba o cechach introwertycznych mogę Ci powiedzieć jak wygląda tworzenie relacji. 😁 Jednym słowem: fatalnie. Dwoma: jeszcze gorzej. 😝 A tak już na poważnie mówiąc, jak ma się powyżej 30 lat i jest się introwertykiem to znajdowanie nowych znajomych wydaje się naprawdę trudnym zadaniem. Jak byłem jeszcze na studiach to nie było problemu ze znajomościami, bo łatwiej było zagadać do jednej czy dwóch osób z grupy, łatwiej też było znaleźć czas na to by pójść na piwo czy umówić się na jakieś granie. Zawsze też łatwiej było znaleźć wspólny temat do rozmów, chociażby aby ponarzekać na profesorów czy czasu otwarcia dziekanatu. 😋 Jako osoba introweryczna obecnie staram się szukać znajomych, ponieważ ludzie z którymi do tej pory się zadawałem rozeszli się, a ja (wiem że to może zszokować) mimo jako introwertyk, mam czasem ochotę wyjść na miasto i pogadać z ludźmi. No i powiem Ci, że obecnie jest ciężko, bo po pierwsze ludzie często już mają swoich znajomych i nie wydaje mi się aby byli zainteresowani nowymi znajomościami (a przynajmniej takie odnoszę wrażenie). Wydaje mi się, że przez to że nie mam tak lużnej gadki jak niektórzy, ludziom może wydawać się że nie jestem nawet zainteresowany rozmową z nimi, chociaż to nie prawda i często staram się zagadywać, dopytywać co tam u nich słychać to może ta "sztywność" sprawia że nie chcą ze mną rozmawiać? Kolejnym sporym problemem, jest brak zrozumienia intencji drugiej osoby i te wachania czy ja czegoś nie zrozumiałem albo czy dana osoba dobrze zrozumiała sytuację... 😐 Przykład dosłownie sprzed chwili co prawda mailowy ale jednak:
Znajomy z pracy wysyła maila z inforacją że coś nie działa i że jak ktoś by to naprawił mimo że jest dzień wolny to był by wdzięczny. No to ja zrobiłem to co nie działało, wysłałem maila z odpowiedzią że nie widziałem że coś tam padło, bo nie zerkamy do tamtych systemów, ale że już problem został rozwiązany i wszystko działa. Oczywiście pierwsza wiadomość zarówno od tego kolegi z pracy jak i moja zawierały jakieś emotki i w moim odczuciu były pozytywne, to dostaję maila z treścią: "Dzieki .... " I teraz mam taką zagwostkę, bo nie rozumiem dlaczego pomimo wcześniejszej dość pozytywnej wiadomości podziękowanie wygląda tak jak wygląda. Jakby miał jakieś pretensje do mnie, mimo że pomogłem mu... No i mimo że jest to przykład który trafił się akurat w czasie gdy pisałem tę wiadomość, to jednak sytuacji takich jest więcej. 🤐
Cóż w planach na 2024 mam aby poznać nowe osoby bo nie chcę aby mój następny sylwester wyglądał jak ten obecny... Co z tego będzie:? Zobaczymy
@@TyGadzislawieTy" Dzięki" nie jest obcesowym podziękowaniem. Jesteś młodym człowiekiem więc taka forma odpowiedzi powinna być na porządku dziennym. Nikt nie będzie się rozpływał w podziękowaniach i pisał listów dziękczynnych. Być może źle odbierasz tę informację przez swój rodzaj osobowości , poczytaj i zrób testy psychologiczne, może trzeba popracować nad wzmocnieniem własnej wartości i pewności siebie. Pozdr.
@@apartament4011 Znaczy nie chodzi o samo słowo "Dzięki" bo gdyby tak wyglądała wiadomość albo "Dzięki 🙂" to nie miał bym nic przeciwko, tak samo jak nie chodzi o to aby ktoś się rozpisywał na niewiadomo ile słów. Bardziej chodzi o te 4 kropki które w moim odczuciu, nadają jej dość negatywny ton. Mogę się mylić, ale stawianie wielokropek po szczególnie jednym wyrazie bardziej oznacza irytacje w wypowiedzi czy znudzenie, niż to że komuś brakuje słów np taka wiadomość jak "Jasne" nie jest dla mnie tym samym co "Jasne..." gdzie to pierwsze może być potwierdzeniem drugie natomiast wyraźnie wskazuje na brak chęci rozmówcy na dalszą konwersację - szczególnie że nie pada tam nic dalej. Tak samo z tym "Dzieki ...." w moim odczuciu nie jest tym samym co "Dzięki".
Popłakałam się oglądając ten film …
Słabą masz psyche. Współczuję w przyszłości.
@@Revolwerowiec2137takie wyznanie też wymaga odwagi. niektórym ludziom się nie współczuje a pomaga
@@kaitek666wymaga odwagi bo może trafić się ktoś zgryźliwy i jeszcze nas zranić..
Pamiętajcie jeżeli chłop jest samotny to jest samotny i prawdopodobnie dobrze maskuje depresje i rozważa magika jest pogrążony w samotności, mało co sprawia mu przyjemność totalna anhedonia powolna agonia i zgorzknienie połączone z frustracją, praktycznie nie żyje tylko wegetuje, bo samotność niszczy łeb jeśli podstawowa potrzeba Maslowa nie jest zaspokajana a słowa prof. Brunona Hołysta zawsze bede pamiętał " Ten kto nie zaznał miłości to tak jakby umarł za życia" można "kołpować" owszem ale do czasu, ale to tylko wypieranie brutalnej prawdy...
Natomiast jak kobieta jest samotna to nigdy nie jest samotna bo ma mnóstwo przyjaciółek które je wspierają nawet w robocie, rodzina które jej pomoże no i oczywiście orbiterów na różną okazje czyli beciaki i simpy od stawiania i pomagania oraz chady i oskarki gdy ma chęć na bolcowanie i imprezowanie, dzisiejsze julczyska nie chcą wchodzić w związki bo tylko to je ogranicza, po co mieć chłopa jak ma kilkukrotnie większe korzyści z bycia "samotną" w tym socjalnym rozdawniczym ginocentrycznym państwie
Za gwałt jest 15 lat, zastanawiam się nad tym xd
@@Cahir222 idź na dziwki lepiej szkoda 15 lat życia
@@RustCohlee Szkoda to płacić za coś takiego, a takie życie to i tak nie życie. Zanim złapią to do wyboru do koloru xd
Opisałeś mnie. Mam 28 lat, jestem wiecznym samotnikiem, nie będę się zagłębiał w szczegóły dlaczego tak jest, ale w dużym skrócie wina wychowania albo raczej jego brak. Matka prześladowala mnie psychicznie i fizycznie (nazywała mnie od debili tudzież gównojadów za coś tak błahego jak ocena 3 w podstawówce) a ojciec miał we mnie wyjebane, niczego mnie nie nauczył i nie przekazał. Brak mi pewności siebie, poczucie własnej wartości szoruje po dnie, od 17 roku życia myśli samobójcze. Kiedy inni w liceum spotyklai się na imprezach, dobierali się w pary, przeżywali młodzieńczą miłość ja siedziałem w domu i rozmawiałem z wirtualnymi "przyjaciółmi" bo najzwyczajniej w świecie nie było hajsu w domu i musiałem ściemniać ludziom ze byłem chory i nie mogłem przyjść albo ... nie było mnie na mieście (xD) tak więc ludzie ogólnie mnie lubili (wiadomo nie wszyscy) ale co z tego jak tearz nie ma to znaczneia.
@@buak809u mnie głównie brak meskiego wzorca i fobia społeczna i nadopiekuńczka matka przez to ciezko mi w doroslym zyciu wyjsc z tej strefy komfortu
" w okresie życia prenatalnego" . To teraz zadałeś niektórym zgryz jak żelek może żyć.
Może poruszysz temat DDA?
Materiał merytoryczny ale, kurła... prawie mam bingo!
Trzeba nauczyć się doceniać swoją samotność.
No 👌
ale takie docenianie zamyka nas przez rozwojem, możliwością poznania wartościowych ludzi, życie jest nic niewarte bez innych
bzdury nie ma większego bólu jak samotność
Człowiek jest istotą społeczną czy tego chcesz czy nie, nie gadaj takich głupot mających pocieszyć ludzi z problemami
@@iloopcip494Nie każdy jest też ekstrawertykiem.Jest coś takiego jak introwertyzm i być może ludziom jak Ty będących ekstrawertykami trudno to zrozumieć, że ktoś może dobrowolnie lubić spędzać czas samemu
Studenta pedagogiki pozdrawia
Dziękuję wam za Wasze materiały💓
Film na temat davida gogginsa prosze o bump ❤❤
Opublikuj lepiej film jak pierwszy kontakt z polską szkołą powoduje te wszystkie objawy o których tu mowa , z powodu chamstwa, prześladowań i okrucieństwa rówieśników.. to właśnie te prześladowania powodują brak zaufania i izolacje w życiu dorosłym. Już od maleńkości większość ludzi jest po prostu podła i niszczą swoją podłością słabszych 😉
Chady i Julki korzystają z życia, zdobywają wspomnienia które zostaną z nimi do końca życia i na starość będą z uśmiechem na ustach wspominać stare czasy. Manlety, zakolaki, birdcele i tym podobni kolejny piątkowy wieczór spędzają w piwnicy sami jak palec. Na starość nie będą niczego wspominać bo nie dożyją zachlewajac się albo z braku perspektyw rzucając pod pociąg.
Co to te Manlety?
@@adrian5797 ktoś niski poniżej 180cm
A birdcele bo nie moge znajesc
Co to jest Chad?
Ja niby z jedną byłem i kilka okazji miałem po za tym [manletem jestem ale reszta określeń do mnie nawet nie pasuje], ale życie i tak ssie, bo mam beznadziejną psychę w tym chyba socjofobię i po za ciągłą pracą [której nie lubię, zwykła tyra] i chlaniem stoję w miejscu.
Zrób materiał o dzieciach z syndromem DDA/DDD
Bardzo przydatny i potrzebny film
Nie jestem chory żeby w przyszłości dzieci robić w tym świecie xd
Idealnie treść twojego komentarza pasuje na nowy opis w biogramie xD
Proszę o analizę johnego silverhanda
Czemu praktycznie każdy materiał NWASD jest krytyczny wobec rodziców? Znalazł się łatwy target do monetyzacji kanału, zdaje się
Jest popyt jest i podaż. Pytanie skąd bierze się popyt na takie materiały, hmm?
@@dawidwojacki5049 problem istnieje, ale robienie jednostronnej narracji i utwierdzanie dzisiejszej młodzieży w swoim poczuciu bycia ofiarą nie wydaje się być jego najlepszym rozwiązaniem xD
@@konrad07dre Zdecydowanie zgodzę się że nie jest i warto oglądając te treści pomyśleć również nad drugą stroną medalu. Z mojej perspektywy widzę nieodpowiednie rzeczy w wychowaniu moich rodziców i kwestie wychowawcze którym nie sprostali tak jak teoretycznie powinni, ale dostrzegam rzeczy w swoim życiu które zjebałem tylko i wyłącznie ja i rzeczy nad którymi należy pracować i pomimo ich ,,wad wychowawczych" mam 21 lat i mamy bardzo dobry kontakt otwarty na porozumienie i dyskusje na każdy temat a kiedy przyjeżdżam do domu całe dnie spędzamy z tatą zawsze mając fajne rzeczy do obgadania
Czy chciałbyś zrobić analizę Johana Lieberta z mangi Monster?
Tendencyjny tytuł sugerujący lub narzucający mi narracje że rodzice niewłaściwie mnie wychowali. Bez przesady
Determinizm > wolna wola
Kiedy random wykozystuje doroslych i traktuje ich jak dzieci by tylko kupili ebook
niech da lajka ten, kto obejrzał to w całości uważnie ze zrozumieniem. Potrzebny materiał, jak zwykle.
Ten wstęp jest ważny 😊
A jakie to ja mam traumy przepracować, żeby ci, z którymi staram się podtrzymywać kontakt, nie wykazywali się całkowitą obojętnością lub hermetycznością?
Dla nikogo się nie staraj o nikogo nie zabiegaj bo itak każdy Cie zdradzi,bądź szczęśliwa nawet jeżeli inni wokół ciebie nie są.
wiecej smartfona, tiktoka.
Właśnie wczoraj skończyłem czytać "Kim jesteśmy?" Stefanie Stehl
Kim?
No i co, kim jesteśmy?
Kolejny film o tym jak nasi rodzice spierdolił nam głowy a im ich rodzice i tak dalej i dalej :/ chory świat tak niewielu go rozumie i przekazuje zdrowe zachowanie dalej.
ale stare baby nadal beda powtarzać jak mantre " nie nos tyle bo sie przyzwyczai!" albo "niech spi sam/sama! bo sie przyzwyczai!"
to jest naturalne zaspokajanie potrzeb dziecka, a nie "bo sobie nauczysz I potem nie odlozysz" 😡😡😡 kiedy sie wreszcie skonczy terroryzowanie mlodych matek przez starsze pokolenia?!