Przykro mi, bo usłyszałam wszystko o sobie. Nie potrafię sobie poradzić z ciągłym lękiem przed byciem oszukaną, zdradzoną. Moje doświadczenia z przeszłości, udowadniające, że każdy kłamie mi w tym nie pomagają. To faktycznie niszczy relację, a ja nie potrafię czuć się spokojnie, jeśli tylko stracę kontakt. Kropka w kropkę jak w video. Staram się być w związku najlepszą wersją siebie, mówić wprost, tłumaczyć i rozmawiać, jestem szczera, transparentna i nie kłamię i po prostu chciałabym tego samego. Niestety to prowadzi do powtarzających się nieprzyjemnych tematów rozmów i złych dni. Wiem, że każdy taki dzień, każdy problem odbiera związkowi kolejną cegiełkę i siłę do walki drugiej stronie. Nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzić. Jak uspokajać myśli. Jak wierzyć na słowo. Dawno, bardzo dawno temu nic mnie tak nie trafiło jak ten materiał, bo zobaczyłam siebie z innej perspektywy. Rozumiem, że jestem tą złą stroną i nie jestem w stanie sobie z tym poradzić, mimo chęci bycia najlepszą wersją siebie. Może po prostu związek musi się składać z dwóch obsesyjnie kochających osób...?
Moze tak na prawde zachowujemy sie tak, bo wiemy wiecej o ludzkiej naturze niz wiekszosc osob i kazdy kto by sie dowiedzial robilby to samo xp Chyba racja, trzeba dwoch obsesyjnie kochajacych osob lub kogos bardzo wyrozumialego, empatycznego, kto bedzie wiedzial jak postepowac z nami, gdy odpalaja sie te nasze lęki. Ja np. po przemysleniach po ostatnim zwiazku wiem mniej wiecej jakie slowa lub czyny partnera moglyby je zalagodzic, tak aby obie strony byly zadowolone i postaram sie w nastepnym zwiazku nakierowywac nas na to, moze to cos da
Dla mnie ciężko jest zaufać komuś kogo uczuć nie jestem pewny, dlatego nie wchodzę w związki, duża część kobiet z tego co widzę wchodzi w związki by ,,sprawdzić jak będzie,, . A uważam że lepiej by kobieta czy tam w twoim przypadku mężczyzna o coś cię wypytywał i był zazdrosny niż żeby w ogóle się tobą nie interesował. Może to trochę zabrzmieć dziwnie dla niektórych ale ja uważam że ,,moja partnerka to moja własność, a ja jestem własnością mojej partnerki, dlatego nie życzę sobie by ktoś dotykał ją albo zbyt bardzo się do niej zbliżał,, dlatego uważam, że nie ty jesteś problemem tylko problemem jest twój partnera, czy tam osoby, które poznajesz, musisz spotkać osobę która ma taką samą definicję miłości co ty i wtedy będziesz szczęśliwa, tego właśnie ci życzę bo szanuję każdego kto ma podobne zdanie w tym temacie, niewiele osób potrafi naprawdę kochać
Nie martw się . Bardzo dużo osób działa w ten sposób jaki jest opisany w tym filmie. Nie jest to dobre w relacji lecz czasem wystarczy o tym porozmawiać z osobą której ufasz . Teraz bardzo trudno znaleźć osobę której zaufasz ponieważ świat przeszedł na stronę kłamstwa . Myślę że w takich sytuacjach trzeba przemyśleć wszystko oraz dostać wsparcie i przejść na tą dobra stronę mocy i nie działać w taki sposób bo obsesyjna miłość to jest jedna z najgorszych emocji i odczuć . Tak że mam wielką nadzieję że w twoim życiu będzie tylko lepiej. Powodzenia i obyś się zmienił/a na lepsze 👊💪
Zawsze miałem problem z obsesyjna miłością, do tej pory mam. Takie "miłości" kończyły się zawsze zerwaniem kontaktu w kłótni jak to bardzo czuje się skrzywdzony. Po jakimś czasie nie jestem w stanie stwierdzić co niby mi się w tej osobie podobało. Tak na prawdę miałem w głowie jakiś ideal który nakładałem na bogu ducha winną dziewczynę i męczyłem swoim zachowaniem. Zawsze marzyła mi się miłość jak z bajki i ciągle chciałem oddać całego siebie komuś za to tylko, żeby mnie kochał. Dzięki pomocy pewnej osoby która mi wytłumaczyła co jest nie tak, przynajmniej jestem teraz tego świadomy i chodz staram się na to uważać, to i tak kiedy poczuje ze się zakochuje to muszę świadomie się dystanosowywac, żeby nie przesadzić. Szczerze mówiąc, dla mnie, nigdy nic dobrego nie przyszło z uczucia miłości. Może się to zmieni, może nie, ale postanowiłem skupić się po prostu na sobie i nie uzależniać swojego szczęścia od innych, a zwłaszcza tych, którzy nie pokazali nawet jeszcze, że im na tym sczeaxou zależy.
Brzmi trochę jakby to było borderline. Strach przed odrzuceniem, silna potrzeba akceptacji, idealizowanie kogoś by po kłótni lub innym incydencie zmieniło się o 180 stopni zdanie na temat kogoś.
Miłość jest jednym z najgorszych narkotyków na świecie. Z jednej strony potrafi cię motywować i utrzymać przy życiu, z drugiej strony zaślepia ci drogę i wpędza w jeszcze większą frustracje/rozpacz/depresje.
Porozmawiaj z partnerem lub partnerką tak aby nie doszło do kłótni i Spróbujcie dojść do porozumienia. Mój 3-letni związek rozjebał się w te wakacje przez obsesyjną miłość.
Byłem w relacji która była dokładnie tym co opisuje ten film, moja partnerka była obsesyjnie zakochana i od początku wiedziałem że coś jest nie tak, ale że była to moja pierwsza relacja z dziewczyną to uznałem że dam jej szansę i może wszystko w końcu się ułoży (zwłaszcza że nie chciałem tak szybko kończyć mojego pierwszego związku). Jednak z czasem było tylko gorzej, ciągła próba kontroli i ZAKAZ spotykania się ze znajomymi (bo według niej nie potrzebuję znajomych kiedy mam ją). Po 5 miesiącach związku (z czego dobrze wspominam może tylko ten pierwszy) wszystko wyglądało dokładnie tak jak opisuje film, zacząłem coraz rzadziej odpisywać i się dystansować co napędziło tylko jeszcze więcej kłótni i problemów. Ja starając się jakoś załagodzić sytuacje zawsze chciałem wszystkie problemy przegadać, ale najczęściej słyszałem tylko że "Nie będziemy o tym rozmawiać" lub "Nie będziemy rozmawiać o uczuciach bo zawsze wtedy zalewam się łzami" Nie miała nigdy ochoty o tym rozmawiać a kłótnie jedynie niszczyły nas oboje (A w szczególności mnie który słyszał tylko że to wszystko to moja wina). Na końcu tej relacji usłyszałem tylko że to wszystko przeze mnie się tak skończyło bo gdybym robił tak jak ona chce to wszystko byłoby dobrze. Teraz od zakończenia tej relacji minął ponad rok, a najgorsze jest to że podczas poznawania nowej dziewczyny sam odczuwam obsesyjne zachowanie pewnie dlatego że moja pierwsza relacja stworzyła mi taki obraz związku, i mimo że zdaję sobie sprawę co się dzieję, to nadal nie mogę powstrzymać się od częstego sprawdzania messengera czy zbyt częstego pisania. Staram się to zwalczyć ale nie wiem jak i co zrobić by było lepiej, ale na pewno będę się starał i zrobię co mogę by "naprawić" samego siebie. No cóż, zostaje mi tylko życzyć sobie powodzenia haha
Przykra sprawa. W moim pierwszym związku miałem podobnie jak opisałeś, tyle że przez ponad 4 lata, do tego na koniec nie tylko byłem zdradzany przez partnerkę, ale usłyszałem też przy zerwaniu ze mną, że jestem nudny. A to ona powstrzymywała wszelkie wyjścia, bylebym się nie dowiedział z kim się spotykała. A następne relacje to był mix zachowań ze strony kobiet, moich w sumie też. Nie ma co się łamać, trzeba żyć dalej i się rozwijać, pozdrawiam!
Mnie to zastawia, jak odróżnić obsesyjną miłość od normalnej miłości, kiedy po 3 miesiącach partnerka jest zakochana we mnie, a ja nie czuję nic poza depresją.... Tak wygląda mój związek, jak jest pierwszy w moim życiu, a mam 28 lat... Obejrzałem cały materiał i jestem zgubiony i przybity
Mówią aby pokochać kogoś najpierw musisz pokochać siebie. Zdefiniuj co sprawia, że masz depresję. Dla mnie np było to lenistwo i brak spełnienia w życiu, znajdź cel i poszukaj materiału na temat prowadzenia dziennika wdzięczności- może to głupio brzmi ale otworzy Ci oczy na pewne sprawy. Powodzenia!
Dlatego ja, stwierdziłem ze nie zrobię jak ty ( to znaczy nie wejdę w związek aż sam nie będę szczęśliwy, albo się nie zakocham ) i jak możesz zauważyć nie działa to najlepiej, kwestia ze nie wydaje mi się możliwym naprawienie siebie w związku. Bo jak chcesz naprawić siebie jak ci ktoś cały wolny czas będzie na to zabierał, upewnij się że jest to z powodu kobiety. Jeżeli się okaże, ze tak jest to zastanowiłbym się nad zerwaniem i późniejszym wyleczeniem siebie najpierw.
Cóż, ja odczuwałam podobne rzeczy, z tym że w wieku 16-18 lat. Spotykałam się z kimś, chłopak się zakochiwał, a ja czułam się tylko przygnieciona tą całą sytuacją. Zwykle takie "związki" rozpadały się po 3-4 miesiącach. Ostatecznie rozwiązanie było bardzo proste. To były osoby, na których po prostu mi nie zależało. Podświadomie chciałam mieć chłopaka tak na siłę, by nie być sama. Lekarstwem było znalezienie prawdziwego przyjaciela, gdzie przyjaźń przerodziła się w miłosć. Z taką osobą, jeśli czujesz się dobrze i całkowicie jej ufasz, wiesz że stanie za tobą murem i nigdy nie zrobi ci krzywdy, można żyć i być szczęśliwym. No i przekonałam się, że prawdziwa miłość guzik ma wspólnego z tą romantyczną. Bo jak jedna osoba ma np. jelitowkę, rzyga i robi pod siebie, a druga pomaga jej sprzątać, to trudno powiedzieć by było to romantyczne, co nie? :D Dziś po 20 latach znajomości i 10 małżeństwa jesteśmy troche brzydsi, bardzej leniwi, a ulubonym pomysłem na randkę jest siedzenie przy serialu albo planszówce, gdy dzieci pójdą spać :D Polecam nie szukać miłości na siłę.
Chciałabym przekazać wszyscy, którzy aktualnie walczą/walczyli czy też będą walczyć, oraz pracują nad sobą, że da się to opanować. Wszystko to kwestia chęci i odwagi stawienia czoła swoim lękom, oraz zasadniczo, zrozumienie, że coś jesteśmy warci. Wszystko się da :D I ważnym aspektem jest też fakt, że związek można odbudować, jeżeli obie strony tego chcą. Trzymam za was kciuki
Masz dużo racji. Bez sensu się użalać nad sobą skoro ta obsesyjna miłość to iluzja. Niestety do mnie to dociera po latach, kiedy jest już za późno aby cokolwiek odbudować.
Kurczę, 4 dni temu skończyłem taki związek, zabawne xD nie róbcie tak, bo prędzej czy później ktoś was zostawi. Tak się nie da żyć. Trzeba mieć jakieś prywatne sprawy, możliwość rozmowy z kim innym niż partner/partnerka, trzeba mieć swoje hobby/zabawy/rzeczy bo inaczej idzie pierdolnąć. Pozdrawiam.
Pewnie że miałem z tym styczność. Jak sobie z tym poradziłem? Znajomość się rozpadła, a potem coś stopniowo się we mnie rozlatywało. Kurczowo się trzymałem jakiegoś tam minimalnego porządku, ale tak naprawdę byłem kłębkiem leków i obaw. W moim życiu panowała i nadal panuje noc
@@crackin4004 według mnie trzeba stopniowo "wypuszczać" osobę, narażać się na negatywne emocje i doświadczenia, ale jednocześnie mając świadomość tego co się robi, kontrolować myśli i zwracać uwagę kiedy zaczynamy sobie "dopowiadać" U mnie zaczęło to działać, ale niestety, nawet gdy czułem się lepiej i ograniczałem toksyczną miłość to związek był już spisany na straty, a po stracie jakoś to samo odeszło, mam teraz bardziej wyjebane na to co druga osoba robi i nie mam potrzebny jej kontrolować
Byłem, po półtorej roku udało mi się wyjść i jestem teraz w szczęśliwym związku z inną osobą, szczerze kurwa współczuję każdemu kogo to dotyka, mocno mnie to przeorało i długo musiałem się zbierać
@@nikootyna Bolało jak skurwysyn przez cały okres trwania i zaraz po tym jak mi przeszło. Bolało to raz, ale równie dużym problemem była wynikająca z tej obsesji ogromna niestabilność emocjonalna
Ja sobie z tym nie poradziłem, obsesyjna miłość prawie mnie wpędziła do grobu (nieudana próba samobójcza), zakochałem się w wspaniałej dziewczynie i już po miesiącu relacji zakochałem się. Ona po pierwszym spotkaniu widać było że się zawiodła mną, w dodatku się krzywo popatrzyłem krzywo na jedną kobietę w sklepie (zanim tą dziewczynę jeszcze poznałem) bo miałem chujowy dzień (okazało się potem, że to jej matka). Chciałem to naprawić potem spotykając się z nią po kłótni na mesie i powiedziałem o całej zaistniałej sytuacji i dałem do zrozumienia że mi zależy na niej, niestety ona miała już innego typa na oku który z nią kręcił, zobaczyłem ich, pokłóciłem się z nią na mesie (zblokowała mnie od razu) nie jestem jej za to zły, ponieważ zasłużyłem, ale byłem tak zakochany już że wyszedłem z mieszkania o 2 w nocy stałem na moście i już prawie skoczyłem gdyby nie telefon od kolegi którego nie widziałem 3 miesiące, chciał się spotkać jutrzejszego dnia, postanowiłem że jutro zabiję się w nocy, lecz kolega nalegał mnie żebym ją przeprosił bo od dupy strony zacząłem, zrobiłem to. Nawet wybaczyła lecz nie chciała mnie znać bo nie chciała się spotkać nawet mimo że na jej zadupie się przeprowadziłem (musiałem przez remont mojego mieszkania). Od kolegów usłyszałem że się z tamtym cytuje ,,pulpecikiem wyglądającym jak menel całowała" bo widzieli, a że byłem pijany to ją zwyzywałem na mesie. Odblokowała mnie w święta ale ja chciałem pokazać że mam wyjebane i znowu kłótnia i o niej już praktycznie nie myślę od tamtego czasu. Dlatego moi drodzy to nie droga, bo co ojciec was bił za dzieciaka i raz wybił 2 jedynki mleczaki? Ciągłe krzyki w domu i używanie pięści przez starego traktującego jak worek treningowy? Dzieciństwo gdzie nie miałeś kolegów bo wyglądałeś jak gruba świnia? Mówienie przez rówieśników, ojca, nauczycieli że jesteś nikim od dzieciństwa? Moi drodzy polecam iść do psychologa a nie szukać miłości do naprawy zniszczonej psychiki za dzieciństwa przez wszystkich.
To mi przypomina związki z narcyzem tzw. ukrytym. Dokładnie tak samo. Czy mógłbyś zrobić film na ten temat? Wiele ludzi nie wie, że ma do czynienia z tzw. narcyzem ukrytym, a to jest teraz prawdziwa plaga i dramat osób, którzy w takich związkach tkwią. Pozdrawiam i jak zwykle łapka w górę 🤗👍❣
Spotykam się z partnerką o 14 lat starszą i mimo to kilka zachowań z filmu dokonywałem oraz czułem się na drugim miejscu mimo że mnie kochała wydaje mi się też że moje nerwy i wysokie cisnienie mogły mieć dodatkowo na to wpływ ale ciężko połączyć zawód kierowcy z miłoscią. Materiał ciepło przyjęty i pozdrawiam serdecznie subik wleciał aż obejrzę kilka innych materiałów o podobnej genezie
Myślę, że niedojrzała miłość nie jest godna miana miłości, a właśnie kiedy się tę niedojrzałą miłość spotęguje, wtedy można mówić o tym, co nazwałeś tu „miłością obsesyjną”. Dojrzała miłość to ta prawdziwa. Może wtedy czasem zakrawać na obsesję, ale nawet w tej obsesyjności nie cechuje się ona np. „chęcią pełnej kontroli”. Taka chęć jest wręcz sprzeczna z istotą miłości. Miłość to przede wszystkim pragnienie dobra drugiego człowieka, przede wszystkim spełnianie się w dawaniu, nie braniu. Ale nie nachalnym, bo taka nachalność świadczy też o tym, że dając, tak naprawdę przede wszystkim oczekujemy rewanżu, a gdy go nie otrzymujemy, rozczarowujemy się srogo. To też nie miłość. Co tu będę się zresztą zanadto o tym rozgadywał; jej cechy bardzo dobrze już opisał św. Paweł. A skąd bierze się ta miłość niedojrzała, która zamienia się często w pseudomiłość obsesyjną? Skąd jej powszechność? Jak najbardziej, sprzyja jej klimat kultury masowej. Klimat, który bardzo trywializuje i zniekształca pojęcie miłości, tak że nie można mieć pretensji o to, że w kulturze jest to motyw wiodący. Sam fakt, że jest to motyw wiodący, to przejaw naszej dobrej duchowej intuicji, bo faktycznie, o miłość ostatecznie w życiu chodzi. Ale kultura w znacznej mierze tę ideę zniekształca. To jak roślinka, która się przeciska wytrwale między betonowymi płytami, ale ludzie ją depczą. To wszystko, co wymieniłeś, od bajek dla dzieci do bajek dla dorosłych - ma znaczenie. Zauważmy, że happy end tych romansideł ukazuje znalezienie „tej właściwej połówki” jako... no, nie waham się użyć tego słowa: zbawienie. Z jednej strony mamy więc mocną seksualizację i rozbudzanie niskich instynktów na każdym kroku... a z drugiej strony romantyzację idylliczną. Jeszcze dobrych kilka lat temu byłem pod mocnym wpływem tych dwóch skrajności, choć ich wpływ odnotowuję dopiero dziś, z perspektywy czasu. Gdy nie byłem zakochany, to bawiłem się w ciągłe flirty i jakieś jednorazowe przygody (no i tak, były też pornosy, masturbacja), a jak już się zakochiwałem... to nagle ta jedyna kobieta stawała się w moim postrzeganiu nie człowiekiem, a aniołem. Ta jedyna, co nie? Wszystkie inne, podobne jej istoty dotychczas widziałem jako samice, niemal obiekty do zaspokojenia moich żądz, ale ta jedyna to niebiańska istota w aureolce, która pewnie nawet nie robi siusiu. „Zaliczanie” dawało mi płytką, ulotną satysfakcję, a „miłość” przynosiła rozpaczliwe rozczarowanie, odrzucenie. Kiedy się zakochiwałem, to nawet zapominałem o seksie, o jego istnieniu, o istnieniu tej sfery. Ze zmysłowego flirciarza robiłem się totalnie nudnym... misiaczkiem. Ale dlaczego? Pewnie dlatego, że ta sfera seksu mi zbrzydła, została splugawiona, zezwierzęcona, padła łupem moich niskich instynktów, które się rozbestwiły, przeważyły i rozdarły mnie wewnętrznie, oddzielając mnie od mojej wrażliwości, która jednak nie zniknęła, ale gdzieś tam się tłamsiła, kumulowała i czekała na upust. I znajdowała go, gdy zauważyłem jakąkolwiek iskrę rezonansu w oczach drugiej osoby, głębszego rezonansu w oczach kobiety. Ale czy gdybym hipotetycznie nie był bombardowany tą seksualizacją, to miałbym to wszystko zrównoważone? Moim zdaniem nie. Ta druga, seksualizacyjna skrajność jest raczej na dobicie człowieka wrażliwego, bo wystarczająco duże spustoszenie czynią same te naiwne romansidła. Tylko że one odpowiadają na realną ludzką potrzebę. Ta potrzeba jest ogromna w swoim niewypaczonym przez bodźce zewnętrzne kształcie. Jest ogromna już z natury (co, jak uważam, jest bardzo znamienne i wiele mówi). Dlatego też wypaczenie tak ogromnej potrzeby miłości (poprzez jej złe ukierunkowanie) skutkuje tak samo ogromnym nieszczęściem. Nieszczęśliwymi zakochaniami, które czasem prowadzą nawet do samobójstw. Ludzie współczesnej ery, zachłyśnięci ogromem wiedzy (który „ogromem” jest tylko w porównaniu do poprzednich stuleci, a w obliczu wiedzy nieodkrytej może być jak brud za paznokciem, który w całym kontekście wyglądałby zupełnie inaczej) pewną metafizyczną intuicję sprowadzają do naiwności. Mają na to, jeśli są bardziej bystrzy, całe systemy wymówek w postaci misternie utkanych przypuszczeń, które nawet nasze religijne/duchowe skłonności „tłumaczą” wyłącznie w paradygmacie materializmu i naturalizmu. Dlatego, w akcie najgłębszej ucieczki przed tym, co w nich nierozumowe, lekceważą koncept Boga. Skąd ta pozorna zmiana tematu? Mówiłem powyżej o romantycznych bajkach, a w całym tym wywodzie skłaniam się do powiedzenia, że na tę realną, ogromną, ludzką potrzebę miłości odpowiada tylko Bóg, który sam jest miłością (choć zarazem osobą). Mówiłem o bajkach - i zdaję sobie sprawę, że niejeden teraz popuka się po głowie, no i mi też każe się popukać. Bo dla niego Bóg to również bajka. Cóż, dla mnie jednak Ewangelia mówi prawdę umiejscowioną w historii (wbrew spreparowanym zarzutom o rzekomym spreparowaniu) i zarazem odwołującą się logicznie do tego, co w nas emocjonalne i duchowe. Odkąd wierzę w Boga i mam z Nim relację, starając się widzieć wszystko w Jego świetle, jestem zakochany po uszy; nie jest to tożsame z samymi emocjami, nikogo na co dzień nie bombarduję wspominaniem o Jezusie co chwila, ale wiem, że jestem kochany tak, że moge się doskonalić ze zdrowych pobudek - nie myślę zbytnio o tym, co myślą o mnie ludzie, a jednocześnie wiem, że naprawdę staram się kochać każdego. I rzeczywiście kocham, bo nie zawsze to się przejawia w emocjach i uczuciach. Miłość to całożyciowa, całoludzka postawa z umocowaniem w Bogu, który jest realnym ukoronowaniem całego fenomenu życia, uosabiając sobą prawdę i miłość. Tylko Bóg wypełnia właściwą dla nas lukę, tę pustkę, tę tęsknotę. Napełnia ją Sobą, czyli miłością, która chce iść dalej, nie wypatrywać zbytnio odwzajemnienia - więc tym bardziej się cieszy, kiedy ono jednak czasem się pojawia. I najlepsze jest to, że Bóg nie jest narzędziem do tego, byśmy czuli się dobrze, bo kiedy tak się Go traktuje, jest tylko coraz gorzej. Bóg zdecydowanie działa i ujawnia nam swoją istotę wówczas, gdy traktujemy Go poważnie, jak bliską Osobę, która chce dla nas najlepiej. Ta relacja i ta wiara nigdy nie rozczarowuje, a tylko hartuje na najgorsze, więc mogę powiedzieć, że w pewnym sensie się „sprawdza”. Jest prawdą. Widzę w tym coś więcej niż mechanizm psychiczny, bo nawet jeśli jest to siła wiary, to mógłbym wierzyć w coś innego i nie być tak szczęśliwym (co nie znaczy: w nieustannej euforii) - wobec czego to Bóg umieścił w nas zdolność do wiary, która najpotężniejsza jest wtedy, gdy ukierunkowana jest właściwie, czyli na Boga. Nie na bezosobową energię, przypadek czy los. Ale skoku wiary owszem, trzeba dokonać. Natomiast jest bardzo ciekawe, że wiara w to, co wielu dziś podsumuje jako „bajkę” tak efektywnie ratuje ludzi przed wiarą w bajki. Potrafi dawać moc do kochania człowieka mocno, a jednak trzeźwo, bez narzucania się, bez UTOŻSAMIANIA jakiejkolwiek osoby z jakimś bytem doskonałym. Bo ten jest tylko Jeden, a gdy On jest na pierwszym (bądź centralnym) miejscu, wtedy wszystko inne jest na właściwym miejscu, jak to ktoś kiedyś ujął. Życzę każdemu, by Boga odnalazł. Zaufajcie Jezusowi.
Najbardziej trafny i treściwy komentarz jaki kiedykolwiek czytałem, widać, że pisał to człowiek, który ma za sobą te ciężkie etapy w życiu i nauczył się na swoich błędach i ciągle się uczy. Ja jestem dopiero na początku drogi, na etapie radzenia sobie z powszechną seksualizajcą i z związkiem z osobą obsesyjnie zakochaną we mnie. Boję się po prostu ją skrzywdzić, bo bardzo mnie kocha, nie wyobraża sobie życia beze mnie, a wiem, że trwając w tym związku oboje będziemy nieszczęśliwi. Dla mnie zgodnie z tym, co napisałeś Bóg zawsze musi być na pierwszym miejscu, jednak druga osoba stawia mnie na pierwszym miejscu i ciągle potrzebuje kontaktu i kontrolowania moich myśli, bo boi się, że ją skrzywdzę. Bez Boga nie ma miłości, jest tylko złudzenie, niedojrzała miłość. Będę musiał podjąć decyzję, zebrać w sobie siły, abyśmy oboje mogli być szczęśliwi, pomimo cierpienia jakiego będziemy musieli doświadczyć. Dzięki za twój komentarz i z Bogiem.
@@bartekmg4361 Dzięki, nie sądziłem, że mój komentarz dostanie taką opinię, cieszę się, że na coś się przydał. :) Mam trochę podobną sytuację i próbuję to zrównoważyć, pewna dziewczyna wyraźnie liczy na coś więcej ze mną, ale ja absolutnie tego nie rozpatruję, a z drugiej strony nie chcę brutalnie urywać kontaktu.
@@maamiss5561 To nie była miłość, jak przeminęło z wiatrem. A tak serio - nie brzmi mi to jak miłość oczywiście. W miłości widać prymat radosnego obdarzania, a nie brania i licytacji. Natomiast Ty sama możesz wiedzieć, czy Ty go kochałaś.
Miłość ma więcej ciemnych stron niż jasnych. Sam osobiście wolę trzymać się od tego z daleka. Skupię się na sobie, bez tysięcy problemów jakie mogą dawać mi związki i relacje.
Miłość jak i życie nie jest proste. Ja w miłości stawiam na szczerość taką do bólu, prawda jest bardzo ważna w związku, musicie też być przyjaciółmi i musicie rozmawiać o tym co czujecie, każdy jest inny, czasem wkrada się strach, zazdrość złość, smutek wtedy trzeba nauczyć się o Tym mówić z nią, bliskimi, sam ze sobą, życie jak i związek jest pracą nad sobą i warto, naprawdę warto żyć i kochać. Pozdrawiam.
@@kacperjozef4674 albo chcesz być w szczęśliwym związku, albo mieć przyjaciółkę. Nie ma nic pomiędzy, każdy związek prędzej czy później się sypie, a ty chcesz wyskakiwać ze wszystkich swoich słabości na dzień dobry. Żebyś się nie obudził kiedyś z nożem w plecach.
Ten odcinek powinien wyjść 14 lutego, bo wiadomo z jednej strony walentynki, a z drugiej kolejny sezon "Ty", co idealnie wkomponowałoby się do tego filmu 😇
Bardzo dobry i jednocześnie niepokojący materiał! Sam byłem kilkukrotnie może nie tyle obsesyjnie zakochany, co zauroczony. Jednak w kwestii kontrolowania kogoś u mnie było zupełnie odwrotnie. Tzn. z początku odnosiłem takie wrażenie, że druga osoba może to tak odbierać i starałem się nad tym panować. Czy chciałem kontrolować? Nie mam pojęcia, wtedy wiem, że pomimo zaufania do danej osoby, nie miałem zaufania do osób trzecich, które mogły pojawić, zwłaszcza kiedy mniej więcej każdy z nas zna swoje i okoliczne rejony. Nie mniej jednak im więcej wolności komuś dawałem tym z każdym związkiem kończyło się to dla mnie gorzej, gdzie zdrada była najlżejszą formą zwieńczenia ów związków. Choć gdy wbiłem sobie do głowy prostą myśl, „co będzie, to będzie”, zwykła znajomość potrafiła przerodzić się w naturalnie kiełkujący, pierwszy, zdrowy związek. Ale żeby się nie rozpisywać, powiem tylko tyle… do czasu. Osoba ta miała zdiagnozowanego bipolara, plus była mocno podatna na używki, a gdy wyjechała na odwyk, w momencie kiedy mogłem znów mieć z nią kontakt, zostałem zghostowany, jedynie dowiedziałem się od jej mamy kilka nieprawdziwych rzeczy na mój temat. Tutaj pierwszy raz byłem zakochany i od tamtej pory szczerze mam dość. Moja dobra koleżanka pomogła mi ogarnąć kilka rzeczy z tym związanych, później sam na chłodno zweryfikowałem siebie, swoje życie etc i zdecydowałem się na terapię. Problem w tym, że na fundusz ciężko znaleźć cokolwiek w kwestii której szukam, więc pozostają wizyty prywatne. Trzymam za każdą osobę tutaj i siebie samego kciuki żeby ustrzec się relacji z takimi osobami oraz byśmy sami nie byli miłosnymi psycholami! Zdrówka!
Temat ciekawy i bardzo prawdziwy. Przekonałem się, nie tak dawno na własnej relacji z bardzo miłą i dobrą dziewczyną, niestety pomimo moich szczerzych uczuć spokojnego podejścia do rozwoju naszej relacji,Ona postanowiła wybrać Typa przez którego jej relacja z najlepszymi przyjaciółmi została zakończona. Typa który był i jest dla niej nachalny, był za zazdrosny o wszystkich. Gdy od niej odeszli jej najbliżsi przyjaciele, miał ją gdzieś i wtedy Ja, pomogłem jest sie pozbierać i wsrać z kolan. Ale gdy już u niej było troche lepiej i mineło 5 miesięcy odnowili znajomość i po kilku wspólnych wyjściach na rolki, nad zalew, i tak na spotkania ze wspólną nową ekipą, odrazu wyznał jej miłość i kupił ja tym że "wcześniej to było coś lekkiego i teraz wie że naprawdę to jest to, i że wcześniej bo byli jej przyjaciele nie mógł mówić o swoich uczuciach" tak powiedział typ który był wstanie wyważyć drzwi zamiast uszanować rozmowę dwóch dziewczyn za zamkniętymi drzwiami i był wstanie powiedzieć "że jak się nie uspokoi to jej wypierdoli" (jej najlepszej przyjaciółce). Boli mnie to że dziewczyna chce sobie z nim życie zmarnować bo wydaje mi się że będzie z jego powodu cierpieć. Człowiek w parę miesięcy się nie zmieni o 180 stopni. Chce tylko żeby była szczera sama że sobą , no i żeby postępowała tak jak jej serce i rozum podpowiada. Wydaje mi się że taką obsesyjną miłością kieruje się właśnie ten Typ choć mogę się mylić.🤔
Też byłam w nieco podobnej sytuacji, tyle że w roli podobnej do twojej przyjaciółki. Wiesz, ja miałam chłopaka 1.5 roku i raz się z nim rozstałam właśnie z tych powodów co są przedstawione w filmiku. Wtedy poleciałam do mojego dawnego przyjaciela który swoją droga był we mnie chyba z 102938 razy zakochany/zauroczony. Mój były nie pozwalał mi się z nim spotykać, więc jeszcze bardziej się nakręciłam na odnowienie kontaktu. Było spoko, zastąpił lukę po chłopaku jako przyjaciel, spędzałam z nim całe dnie ale po kilku tygodniach jakoś wyszło tak że znowu się zeszłam z chłopakiem. Wtedy oboje zaczęli się dziwnie zachowywać - najpierw mój chłopak że nadal z przyjacielem na dwór wychodzę, mój przyjaciel że zapominam o nim i mam go w dupie, bo wrócił mój chłopak. Czułam się pomiędzy młotem a kowadłem, finalnie jednak wybrałam z nich dwóch chłopaka, chociaż był to gorszy wybór, ale z dwojga złego (bo ten przyjaciel też miał odpały toksyczne już po tym wszystkim). No wybrałam go bo jednak logicznym jest że skoro go nadal kochałam to instynktownie wybrałam jego a przyjaciel nigdy mi się nie podobał i naprawdę traktowałam go jak brata, dlatego wybór był oczywisty. No cóż, teraz nie mam ani jednego ani drugiego, ale oboje byli warci siebie ;)
Wszystko co było powiedziano w filmie sprawdza się w moim przypadku, może teraz mniejszym stopniu ale to bez znaczenia. Jakieś 3 dni temu dowiedziałem, że moja dziewczyna mnie nie kocha od 2-3 miesięcy, myślałem wtedy że po prostu ma gorszy okres i starałem sie pomóc. Chociaż moje życie przypomina trochę wegetację, od dawna porozmawiałem z kimś jak się czuję, umówiłem się do psychiatry na konsultację wstępną, chciałbym przestać czuć stres na każdym kroku, tylko po prostu cieszyć się życiem. Mam nadzieję, że uda Wam się wyjść z swojego syfu, który macie ❤️
Jeszcze nie obejrzałem a już odnoszę wrażenie, że odcinek jest zrobiony na postawie mojej relacji którą opisałem w komentarzu w jednym z poprzednich filmów
Przekopiowałem cały komentarz żeby nie pisać ponownie „W 2014 roku będąc w ośrodku rehabilitacyjnym zakochałem się do szaleństwa w dziewczynie tam poznanej, widziałem ją przez okres 3 tygodni ale to wystarczyło żebym totalnie się zatracił. niestety ta była w związku i nic z tego nie wyszło. Następny rok od wakacji 2014 do 2015 dzień w dzień i noc w noc za nią tęskniłem, to był dosłownie najdłuższy rok mojego życia, spotkaliśmy sie na kolejnym pobycie w tym samym ośrodku w 2015 właśnie. Moment gdy ją zobaczyłem do dziś przelatuje mi przed oczami, jakbym ujrzał anioła, coś nieosiągalnego i jakby niemożliwego. Niestety była już w innym związku. Dziś mam 23 lata a nadal zmagam się z nawrotami okresów nieopisanej tęsknoty i nieumiejętnosci pogodzenia się z faktem, że nigdy nie będziemy razem i to nawet pomimo tego, iż z czysto logicznego punktu widzenia sam zauważam, że ten związek szybko by się rozpadł bo kierujemy się w życiu zupełnie innymi wartościami. Jestem po rozmowach z psychologiem które dały efekt ale krótkotrwały, bo te epizody wracają jak jakiś zespół stresu pourazowego, kontakt z tą dziewczyną z jej strony został zupełnie zerwany co w sumie niespecjalnie mnie dziwi biorąc pod uwagę fakt do jakich absurdów potrafiło dochodzić z mojej strony gdy zaczynałem czuć się odpychany i nie traktowany poważnie. Najlepsze jest to, że mimo tego iż teraz pisze to wszystko jakbym był zupełnie świadomy każdego aspektu sprawy i jego przyczyn to gdy do głosu dochodzą emocje znów przestaje mieć nad tym kontrolę i dochodzi w głowie do skrajności z każdej strony osi na przemian. Generalnie tak naprawdę naprawdę zakochać się w kimś nieodpowiednim to strasznie ciężka sprawa i nie sposób się po tym podnieść, osobiście nie polecam, bo choć może brzmieć to jak wymysł człowieka bez „prawdziwych problemów” to tak naprawdę takie zakochanie rzutuje na całe życie będąc swego rodzaju traumą”
@@kruk2844 Jestem w podobnej sytuacji tylko, że u mnie z kolei jest to kolega z klasy i podoba mu się dziewczyna z klasy niżej. Ja jestem w nim obsesyjnie zakochana ale on tego nie widzi. Nie uważa mnie za kogoś więcej tylko za zwykła koleżankę. Nawet jeżeli bym powiedziała co do niego czuje to nic by z tego nie wyszło, ponieważ on się stara o inną. Trochę boli 😔😅
@@kruk2844 Jak dobrze że napisałeś ten komentarz "Generalnie tak naprawdę naprawdę zakochać się w kimś nieodpowiednim to strasznie ciężka sprawa i nie sposób się po tym podnieść, osobiście nie polecam, bo choć może brzmieć to jak wymysł człowieka bez „prawdziwych problemów” to tak naprawdę takie zakochanie rzutuje na całe życie będąc swego rodzaju traumą” myślałem, że to ze mną jest coś nie tak bo dla mnie nie ma nic gorszego w życiu niż wlasnie zakochanie w kimś nieodpowiednim... Nie ma sensu abym pisał swoją historie bo była tak mocna ze zarówno ja i ona mogliśmy stracić życie (ja byłem tego bardzo blisko) 3 lata cudownej relacji po której nic nie zostało oprócz PTSD, braku chęci do życia oraz największej jak do tej pory tęsknoty.
Ja mógłbym to nazwać "obsesyjnym zauroczeniem" względem koleżanki ze studiów. Wpadłem jak śliwka w kompot, bo nim się obejrzałem to miałem cześć symptomów z filmu. Sam doszedłem że coś jest nie tak (dodatkowo miałem nerwicę depresyjną oraz bardzo niską samoocenę). Punktem kulminacyjnym lista warunków kontaktu xD . Ostatecznie totalna obojętność doszła do mnie (inaczej zajęło mi) po 3 latach (było sporo zaciskania zębów ale wiedziałem że wina jest po mojej stronie), a kontakt jest dalej utrzymywany (już normalnie). To była niezamierzona/ niechciana lekcja.
Bardzo dobry film wszystko opisane w tym filmie to prawda . Świat teraz jest niestety przepełniony taki emocjami i uczuciami jak obsesyjna miłość. Spowodowane jest to właśnie tym co zostało omówione w filmie. Dzięki takim osobom czy też takiemu kontentowi jak ten myślę że pomagasz ludziom w zauważeniu tego co robią oraz w jakiś sposób przyczyniasz się do ich zmiany na lepsze . Pozdrawiam serdecznie 👊💪😀
Mmm trochę dużo reklam, strasznie to rozprasza podczas oglądania materiału. Przykładowo: jechałem autem słuchając odcinka a tu nagle bum. Jadę dalej i znowu. Stresik zwłaszcza że te reklamy są głośniejsze niż sam materiał. Pozdrawiam :)
nie jesteśmy zaprogramowani na miłość tylko na prokreację życie to sztafeta a my przekazujemy pałeczkę dalej miłość to tylko odczucie które ma nas zachęcić do prokreacji która jest celem
Sam byłem w takim związku, ale to ja zachowywałem się obsesyjnie. Wszystko było fajnie, ale moje zachowanie doprowadziło do tego, że się rozstaliśmy. Kuuuurwa, trzeba mieć jednak ten dystans, a nie zachowywać się jak psychol
0:05 nie każdy lubi to uczucie. Ja uważam że to coś pokoroju pierwotnych instynktu znajdź-zdobadź- uprawiaj-zapłodni - i zrob sobie ryczace dzieci. Mówimy że zwierzeta mają ruję czy sami nie jesteśmy od nich tyle tylko że nas ni ogranicza jakiś okres bo możemy rownie dobrze zakochać sie w zimie i mieć w urodzić w zimie dzieci bo jeśli nas nic nie ogranicza. Zwierzęta tego nie robią jeśli je to ogranicza. Więc zauroczenie czy zakochanie z biologicznego punktu widzenia jest tylko po to aby przekazać geny.😑😑😑. I co tu dużo mówić. Więc te uczucia się pojawiają tylko i wyłącznie aby utrzymać nasz gatunek. 😑😑😑. Który czasami się cofa do poziomu małp lub gorzej.
Zrobisz analize sportów amerykańskich m. in. pod względem przesadnej komercjalizacji przejawiającej się przez coraz mniejszy udział sportu samego w sobie w celu utrzymania uwagi widza na ustawionych spotkaniach, reklamach, różnego rodzaju przedstawień? Patrząc na USA bardzo obawiam się o przyszłość sportu jako takiego który żyje dzięki telewizji jednocześnie powoli wymierając na rzecz jej samej
Aż mi się przypomniał Mehdi z MIŁOŚCI I PRZEZNACZENIA grany przez Ibrahima Çelikkola. Początkowo darzył Zeynep prawdziwą miłością, lecz potem stała się obsesyjna. Polecam obczaić ten serial, wspaniała obsada, a fabuła porywa. Albo Emir z WIECZNEJ MIŁOŚCI, przemenda.
Moja kobieta w holandii myślała że zareklamowana "praca dla par" była dosłownie pracą przy jednym stanowisku. Przez całe 2 miesiące miała o to wyrzuty do holendrów że nie chcą jej posłuchać. Bardzo spoko holender odpowiedział grzecznie, że jak popracujemy osobno to będziemy mieli potem o czym gadać (troche tak było). Było z 19 dziewczyn i z 2 chłopaków i stalkowała mnie jak coś gadałem z inną dziewczyną bo czasem miała na to wgląd. Od 3 lat jesteśmy razem i staram się delikatnie w czasie egzekwować swoje granice bo te 2 miesiące to był koszmar który nieodwracalnie usiadł mi na psychice i myśli typu "nie gadaj, nie śmiej sie, pokazuj że źle ci się pracuje z kimś innym". Wybrałem prace nad tym, ale nie polecam reszcie introwertyków bo poradzicie sobie sami ziomale.
bądź stanowczy i konsekwentny, delikatne egzekwowanie nic nie da, będzie coraz bardziej wchodzić Ci na głowę, piszę z własnego doświadczenia, w końcu coś w Tobie pęknie
Chętnie się podzielę swoją historią, byłem z dziewczyną 5 lat, od zerwania do dzisiaj minęło 5 lat i dalej dzień w dzień o niej myślę, ciągle jestem zazdrosny że nie wiem co się u niej dzieje ( to samo było w trakcie związku). Przez te 5 lat od rozstania jestem ciągle sam, nie potrafię się już zakochać, od niedawna zacząłem terapię u psychologa, boję się że ta miłość zepsuła mi psychikę do końca życia.
Ja też byłem ponad 5 lat sam po swoim pierwszym, poważnym związku. Pięć lat, z których trzy cierpiałem, a dwa się leczyłem. Musisz dać temu odejść i skupić się na sobie, zostawiając tę osobę jako element przeszłości, do której i tak już nie wrócisz. Pogodzenie się ze strata stanowi warunek konieczny życiowego szczęścia na wielu jego płaszczyznach. Nie możesz zamykać się na inne kobiety - ja tak robiłem i zauważyłem dopiero po paru latach, że olałem kobiety, które autentycznie i szczerze okazywały mi swoje zainteresowanie i poświęcały swój czas.
@@olpisak ja na początku się nie zamknąłem całkowicie, byłem z jedną kobietą przez kilka miesięcy, ale ciągle ja porównywałem do tej poprzedniej, czasami nawet mówiłem do niej imieniem byłej... XD i od tamtej pory jestem "zamurowany"
@@ertert9121 Wyjdziesz z tego. Charakter jaki budujesz codziennie możesz zmienić jeżeli codziennie będziesz stawiał jedna "inna" cegiełkę aż wkoncu się od tego odgrodzisz. Najważniejsze to by się nie poddawać w tym, aż wkoncu osiągniesz cel. Pozdro
Ja całkiem niedawno się pozbierałem, po prostu zdałem sobie sprawę, że nigdy nie miałem na nic szans i niepotrzebnie się przejmuję czymś, czego nie mogę zmienić.
Można by też omówić temat zatracenia własnej tożsamości u mam. Może i hejt się poleje ale zwyczajnie dziwne jest definiowanie się tylko jako matka własnego dziecka a tak wiele kobiet tak właśnie robi. A przecież matka też jest indywidualnością.
Mhm... A czasami wyglada to zupełnie odwrotnie. Moja matka zachowuje się we właśnie taki sposób - jest zaborcza i chce wiedzieć wszystko o mnie w każdej chwili. Największym szczęściem w życiu byka chyba wyprowadzka..
Dzięki fanatykom można spłacić długi, uniknąć więzienia a nawet śmierci. Oni zrobią wszystko żeby pozostawić Cię przy życiu i zadbają by to życie było w miarę na wygodnym poziomie ;)
miłość jest dobra tylko nie mamy żadnego wpływu na wybór obiektu uczuć w związku z powyższym psychologia nie ma tu zastosowania. To jest podstawowy problem wykorzystywany przez tych którzy chcą na miłości coś ugrać.
[tu wstaw meme z "wait, you guys get to fall in love?'] Ale tak, jako osoba naturalnie bardzo wrażliwa, przechodziłam przez niektóre etapy, do czasu aż dostałam kosza (nic nowego :p). Jednak wydaje mi się, że w głębokiej miłości musi być odrobinę obsesji.
Niestety nie rozumiem kompletnie tego dziwnego epizodu . I o co w nim chodzi . Najpierw jest mowa o obsesyjnej miłości jako zaburzeniu . Dowiaduje się że może być to spowodowane brakami w dzieciństwie itd . Z czego na końcu dostaje informację że należy porozmawiać z partnerem na ten temat Jakiś dziwny poradnik dla seby i karyny. Co się stanie jak mam dziewczynę poznaliśmy się rok czasu temu . Wszystko ogólnie grało . Dobry kontakt . Motylki w brzuchu itd . Wzajemnie pielęgnujemy nasz kontakt i nawet żyjemy w jednym mieszkaniu . Naraz pewnego dnia czar prysnoł niestety . Niestety partnerka nie odczuwa już do mnie tych samych uczuć i stara się zdystansować . Ja niestety jestem dalej zakochany i staram się odbudować relacje i potrzymać . Jednak nie maniakalnie . Poproszę ja do kina lub na kolację . Jednak ona już nie widzi mnie jako partnera . ( Wszystko co kiedyś robiłem i było dla niej romantyczne jest teraz jej nie miłe i woli z kimś innym czas spędzać ) Czy to znaczy że zaczynem się robić prześladowczy ze względu na braki w psychice . Albo lepiej zacząć robić tak że jest to od niej wina i żeby partnerka wyszła na osobę z brakami w oczach społeczeństwa . Nie rozumiem tego odcinka . Moim zdaniem powinien być podzielony na części . Co się stanie jak osoba zakocha się bez odwzajemnienia i stara się nawiązać niechciany przez drugą osobę kontakt którą ta wigilię nie chce . I przynajmniej podziel jeszcze jeden . Osoby które żyją w związku jakiś czas w którym wszystko było ok . I pewnego dnia . Ach jak to pięknie wygląda jak te młode pary chodzą za roczne w parku . Ładnie się patrzy . Planują wspólne życie . Mieszkanie itd . I po czasie przychodzi wiadomość . Skarbie mam dobrą i zła wiadomość . Dobra jest taka że jestem w ciąży . Zła jest taka że nie z tobą . Wiem jest to jedna z bardziej negatywnych myśli . Ale jak to autor sam napisał . Osoba nie odpisuje nie odbiera telefonów . A kiedyś może było inaczej . Też tu jest brak rozdzielenia między rozpadającym się związkiem a maniakalną miłością osoby która nigdy nie kochała ( a jedynie komuś się tak wydawało . Może to była przyjaźń i pokazanie sympatii i ktoś źle to odebrał ) . No cóż dziwny ten odcinek . Ale teraz rozumiem czemu ileś lat temu niektóre związki zostały zakończone przez osoby mi znajome zamiast je ratować . Ludzie bali się że na psychiki wyjdą . No cóż łatwiej z kogoś idzie zrobić wariata .
Jestem obsesyjnie zakochany.. moja największa miłość nie wraca na noc do domu. Często bawi się moimi uczuciami wręcz jest na nie obojętna. W naszym związku pojawiają się akty przemocy takie jak gryzienie czy drapanie. Naprawdę nie wiem co z tym zrobić :( nie zatrzymam przecież kota siłą przy sobie.
Jezu.. To naprawdę przerażajace, kiedy obcy człowiek z internetu dosłownie opisze przebieg i przyczynę twojej traumy jaką przechodzisz od lat po rozstaniu z partnerką/partnerem.. U nas niestety nie ma możliwości obecnie nawiązania dialogu, bo obydwoje nie wiedzieliśmy czemu się zamykamy na siebie. Chyba terapia byłaby jedyną szansą, jeżeli kiedykolwiek jeszcze wznowimy kontakt.
Wszystko fajnie, tylko to działa w dwie strony - moja ex twierdzi do dziś, że jestem chory, a nie zakochany. Sprawdziłem jej telefon, bo dziwnie niewyspana ostatnio chodziła i telefon ukrywała - chyba nie muszę pisać, że widziałem to, czego się obawiałem - mimo tego, jakoś to przebolałem i później właśnie zaczęła ONA stawiać granice, że zakaz sprawdzania telefonów (gdzie ona mój notorycznie sprawdzała, np. jak myślała, że już śpię), a ja jej telefonu dotknąć nawet nie mogłem, gdy chciałem zadzwonić do siebie, bo telefonu znaleźć nie mogłem. Szczerze? Nie sprawdzałem i po jakimś czasie samo wyszło na jaw, że nadal spotyka się z innymi. Mało tego, wszystkim opowiadała, że to ja ją zdradzam. No historia jest dużo bardziej zawiła, chodziło mi jedynie o to, że to działa nie tylko zawsze tak, że wina leży po stronie tej, którą się za taką wydaje.
A ja chciałabym dodać, że w zasadzie stwierdzenia „obsesyjna” w odniesieniu do miłości można użyć tylko w przypadku, kiedy któraś ze stron czuje się źle z tego typu zachowaniami. U mnie sytuacja jest taka, że oboje z mężem przejawiamy wiele z tego typu zachowań ale bardzo nam to odpowiada i nie postrzegamy tego negatywnie. Np. nie mamy przed sobą tajemnic, jesteśmy w stałym kontakcie, jesteśmy o siebie wzajemnie zazdrośni i nie chcemy, żeby druga strona miała za koleżankę/kolegę płeć przeciwną itd. Ale my się swietnie dobraliśmy. Oboje czujemy się bezpiecznie i wspaniale w takim związku i nasze uczucie nie gaśnie ani trochę. Także życzę wszystkim, aby każdy znalazł po prostu taką miłość, jakiej potrzebuje i nie natrafił na taką, która go będzie krzywdzić lub nie zapewni spełnienia jego potrzeb.
Musieliście to ze sobą wypracować czy od początku oboje mieliście takie obsesje? Ja właśnie próbuję to wypracować z moją dziewczyną, ale przez różne powody jest nam ciężko w ogóle rozmawiać, np. z powodu jej opresyjnych rodziców, którzy traktują ją jak więźnia. Sytuacja wisi na włosku przez jej rodziców, a do tego nie wiem czy jej na mnie dłużej zależy, bo pokazałem jej właśnie swoją obsesję. Strasznie bym chciał to z nią wypracować, ale jeżeli nie będzie próbowała mnie zrozumieć, jeżeli nie będzie miała chęci i jeżeli musiałbym ją do czegokolwiek zmuszać, a nie przekonywać, to po prostu odejdę. Nie zrobię jej krzywdy. Z drugiej strony gigantycznie chcę, żeby miała siłę i chęci (ostatnio ma bardzo źle w życiu, a do tego doszedłem jeszcze ja z tym problemem), bo uważam że jestem w stanie dać jej mega dużo dobra i już bardzo dużo go pokazałem i ona to docenia. Nie wiem tylko czy dojdzie do momentu, w którym ona będzie w stanie zwiększyć swoją obsesję jak mnie bardziej pozna i zobaczy, że moim głównym życiowym celem jest bycie dobrym człowiekiem i by było jej jak najlepiej. Mogę również dodać, że jej nie okłamuję w niczym i jestem otwarty na wszystko, a wręcz oversharuje.
Większość komentarzy jest "z mądrością i z refleksją w tle", takie "racjonalne i rozsądne", no a rozwodów przybywa. Uznałbym to za przypadek, ale problem w tym, że nie ma przypadków, są tylko znaki.
Cześć.Uwazam,że robisz kawał dobrej roboty.Duzo merytoryki i rzetelne podchodzenie do poruszanych spraw. Mam dla Ciebie uważam bardzo dobry materiał na odcinek. Myślę,że mógłbyś zrobić na tym ogromny zasięg a jednocześnie pomóc uświadomić wiele ludzi,którzy niestety nie potrafią sami rozgraniczyć pewnych faktów i spraw. Jeżeli jesteś zainteresowany, co mam do zaoferowania, to proszę o respond pod komentarzem. Pozdrawiam 😊
Tak po pierwszej minucie zauważyłem inny motyw do którego wart by wrócić. Społeczeństwo narzuca jesnostkom miłość. Jest to gwałt na uczuciach i dyskryminacja
Moim zdaniem dodanie jakiś przykładów obsesyjnej miłości z życia codziennego byłoby ciekawym urozmaiceniem filmu np jakiś głośny przypadek gdy ktoś obsesyjnie zakochany zniszczył swój związek albo nawet popełnił jakieś przestępstwo. Dla mnie i dla wielu osób byłoby to ciekawe, ale to tylko moje zdanie
No ja na przykład porzuciłem studia przez te, zatem ~9 miesięcy siedziałem w domu, po czym wróciłem na studia i już 4.5 roku nie mam związków xD Nie tak ciekawie, jak przestępstwo jakieś, jednak co mam to mam.
Szkoda ze dwa tygodnie temu to wyszło i teraz to widzę chciałbym to w październiku obejrzeć może bym to tak zrozumiał jak teraz.... a tak po 11latach zostało mi tylko takie cos oglądanie...
Przykro mi, bo usłyszałam wszystko o sobie. Nie potrafię sobie poradzić z ciągłym lękiem przed byciem oszukaną, zdradzoną. Moje doświadczenia z przeszłości, udowadniające, że każdy kłamie mi w tym nie pomagają. To faktycznie niszczy relację, a ja nie potrafię czuć się spokojnie, jeśli tylko stracę kontakt. Kropka w kropkę jak w video. Staram się być w związku najlepszą wersją siebie, mówić wprost, tłumaczyć i rozmawiać, jestem szczera, transparentna i nie kłamię i po prostu chciałabym tego samego. Niestety to prowadzi do powtarzających się nieprzyjemnych tematów rozmów i złych dni. Wiem, że każdy taki dzień, każdy problem odbiera związkowi kolejną cegiełkę i siłę do walki drugiej stronie. Nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzić. Jak uspokajać myśli. Jak wierzyć na słowo. Dawno, bardzo dawno temu nic mnie tak nie trafiło jak ten materiał, bo zobaczyłam siebie z innej perspektywy. Rozumiem, że jestem tą złą stroną i nie jestem w stanie sobie z tym poradzić, mimo chęci bycia najlepszą wersją siebie. Może po prostu związek musi się składać z dwóch obsesyjnie kochających osób...?
Moze tak na prawde zachowujemy sie tak, bo wiemy wiecej o ludzkiej naturze niz wiekszosc osob i kazdy kto by sie dowiedzial robilby to samo xp Chyba racja, trzeba dwoch obsesyjnie kochajacych osob lub kogos bardzo wyrozumialego, empatycznego, kto bedzie wiedzial jak postepowac z nami, gdy odpalaja sie te nasze lęki. Ja np. po przemysleniach po ostatnim zwiazku wiem mniej wiecej jakie slowa lub czyny partnera moglyby je zalagodzic, tak aby obie strony byly zadowolone i postaram sie w nastepnym zwiazku nakierowywac nas na to, moze to cos da
Dla mnie ciężko jest zaufać komuś kogo uczuć nie jestem pewny, dlatego nie wchodzę w związki, duża część kobiet z tego co widzę wchodzi w związki by ,,sprawdzić jak będzie,, . A uważam że lepiej by kobieta czy tam w twoim przypadku mężczyzna o coś cię wypytywał i był zazdrosny niż żeby w ogóle się tobą nie interesował. Może to trochę zabrzmieć dziwnie dla niektórych ale ja uważam że ,,moja partnerka to moja własność, a ja jestem własnością mojej partnerki, dlatego nie życzę sobie by ktoś dotykał ją albo zbyt bardzo się do niej zbliżał,, dlatego uważam, że nie ty jesteś problemem tylko problemem jest twój partnera, czy tam osoby, które poznajesz, musisz spotkać osobę która ma taką samą definicję miłości co ty i wtedy będziesz szczęśliwa, tego właśnie ci życzę bo szanuję każdego kto ma podobne zdanie w tym temacie, niewiele osób potrafi naprawdę kochać
Nie martw się . Bardzo dużo osób działa w ten sposób jaki jest opisany w tym filmie. Nie jest to dobre w relacji lecz czasem wystarczy o tym porozmawiać z osobą której ufasz . Teraz bardzo trudno znaleźć osobę której zaufasz ponieważ świat przeszedł na stronę kłamstwa . Myślę że w takich sytuacjach trzeba przemyśleć wszystko oraz dostać wsparcie i przejść na tą dobra stronę mocy i nie działać w taki sposób bo obsesyjna miłość to jest jedna z najgorszych emocji i odczuć . Tak że mam wielką nadzieję że w twoim życiu będzie tylko lepiej. Powodzenia i obyś się zmienił/a na lepsze 👊💪
Dziękuję 😇🙏
Mam tak samo😉😒
Zawsze miałem problem z obsesyjna miłością, do tej pory mam. Takie "miłości" kończyły się zawsze zerwaniem kontaktu w kłótni jak to bardzo czuje się skrzywdzony. Po jakimś czasie nie jestem w stanie stwierdzić co niby mi się w tej osobie podobało. Tak na prawdę miałem w głowie jakiś ideal który nakładałem na bogu ducha winną dziewczynę i męczyłem swoim zachowaniem.
Zawsze marzyła mi się miłość jak z bajki i ciągle chciałem oddać całego siebie komuś za to tylko, żeby mnie kochał.
Dzięki pomocy pewnej osoby która mi wytłumaczyła co jest nie tak, przynajmniej jestem teraz tego świadomy i chodz staram się na to uważać, to i tak kiedy poczuje ze się zakochuje to muszę świadomie się dystanosowywac, żeby nie przesadzić.
Szczerze mówiąc, dla mnie, nigdy nic dobrego nie przyszło z uczucia miłości. Może się to zmieni, może nie, ale postanowiłem skupić się po prostu na sobie i nie uzależniać swojego szczęścia od innych, a zwłaszcza tych, którzy nie pokazali nawet jeszcze, że im na tym sczeaxou zależy.
Może to problem z poczuciem własnej wartości? Zamiast akceptowac siebie szukasz akceptacji w oczach innych (?)
Brzmi trochę jakby to było borderline.
Strach przed odrzuceniem, silna potrzeba akceptacji, idealizowanie kogoś by po kłótni lub innym incydencie zmieniło się o 180 stopni zdanie na temat kogoś.
Nie jestes w tym sam :( ja równiez dokładnie tak samo sie zachowuje. To przykre ze mając tak wielkie pokłady empati wykorzystujemy je w zły sposób.
Ja mam dokładnie to samo, ale nie potrafię w ten sposób przestać myśleć o pewnej osobie od jakichś 6 lat, mimo że dostrzegam jej wady. Chore uczucie
@@maksymalnybul6145 doświadczyłem tego ale mnie przeszło wraz z nową znajomoscią i praca z psychologiem
Psychologiczne tematy zawsze u mnie "na propsie", jak to młodzież mawia. A dykcja Waszego lektora niezmiennie wyRazista i dobitna.
On to wie.Naprawdę.Uwierz.
"Na propsie" młodzież mawiała 10 lat temu, przykro mi stary
@@aduni0 Niestety lata tak szybko mijają
waszego czy naszego
@@mlodywerter komplementy są fajne
Miłość jest jednym z najgorszych narkotyków na świecie. Z jednej strony potrafi cię motywować i utrzymać przy życiu, z drugiej strony zaślepia ci drogę i wpędza w jeszcze większą frustracje/rozpacz/depresje.
Dziękuję, to było mi potrzebne ❤️
xD
xD
Porozmawiaj z partnerem lub partnerką tak aby nie doszło do kłótni i Spróbujcie dojść do porozumienia. Mój 3-letni związek rozjebał się w te wakacje przez obsesyjną miłość.
goscie piszacy 'xd' cieszcie sie ze was nie dotyczy ten problem :*
@@deathwish69696 grasz w lige?
Życzę wszystkim miłego oglądania i dobrej Nocy ❤️😎
Nawet Kaczyńskiemu?
@@DirtyDawg wątpię żeby to obejrzał ;)
@@krzysiek_kox hehe kwa kwa kwa jwa
Byłem w relacji która była dokładnie tym co opisuje ten film, moja partnerka była obsesyjnie zakochana i od początku wiedziałem że coś jest nie tak, ale że była to moja pierwsza relacja z dziewczyną to uznałem że dam jej szansę i może wszystko w końcu się ułoży (zwłaszcza że nie chciałem tak szybko kończyć mojego pierwszego związku). Jednak z czasem było tylko gorzej, ciągła próba kontroli i ZAKAZ spotykania się ze znajomymi (bo według niej nie potrzebuję znajomych kiedy mam ją). Po 5 miesiącach związku (z czego dobrze wspominam może tylko ten pierwszy) wszystko wyglądało dokładnie tak jak opisuje film, zacząłem coraz rzadziej odpisywać i się dystansować co napędziło tylko jeszcze więcej kłótni i problemów. Ja starając się jakoś załagodzić sytuacje zawsze chciałem wszystkie problemy przegadać, ale najczęściej słyszałem tylko że "Nie będziemy o tym rozmawiać" lub "Nie będziemy rozmawiać o uczuciach bo zawsze wtedy zalewam się łzami" Nie miała nigdy ochoty o tym rozmawiać a kłótnie jedynie niszczyły nas oboje (A w szczególności mnie który słyszał tylko że to wszystko to moja wina). Na końcu tej relacji usłyszałem tylko że to wszystko przeze mnie się tak skończyło bo gdybym robił tak jak ona chce to wszystko byłoby dobrze. Teraz od zakończenia tej relacji minął ponad rok, a najgorsze jest to że podczas poznawania nowej dziewczyny sam odczuwam obsesyjne zachowanie pewnie dlatego że moja pierwsza relacja stworzyła mi taki obraz związku, i mimo że zdaję sobie sprawę co się dzieję, to nadal nie mogę powstrzymać się od częstego sprawdzania messengera czy zbyt częstego pisania. Staram się to zwalczyć ale nie wiem jak i co zrobić by było lepiej, ale na pewno będę się starał i zrobię co mogę by "naprawić" samego siebie. No cóż, zostaje mi tylko życzyć sobie powodzenia haha
Doskonale ciebie rozumiem. Sam miałem podobne odczucia ze swoją ex.
Przykra sprawa. W moim pierwszym związku miałem podobnie jak opisałeś, tyle że przez ponad 4 lata, do tego na koniec nie tylko byłem zdradzany przez partnerkę, ale usłyszałem też przy zerwaniu ze mną, że jestem nudny. A to ona powstrzymywała wszelkie wyjścia, bylebym się nie dowiedział z kim się spotykała. A następne relacje to był mix zachowań ze strony kobiet, moich w sumie też. Nie ma co się łamać, trzeba żyć dalej i się rozwijać, pozdrawiam!
Daj szansę sobie przede wszystkim Nie jesteś sam ja też tak miałem i rzutuje to potem na wszystko.
Rozumiem cię stary, kiedy coś w głowie się zakorzeni to ciężko to zwalczyć, dasz radę Byku.💪💪💪
Mnie to zastawia, jak odróżnić obsesyjną miłość od normalnej miłości, kiedy po 3 miesiącach partnerka jest zakochana we mnie, a ja nie czuję nic poza depresją.... Tak wygląda mój związek, jak jest pierwszy w moim życiu, a mam 28 lat... Obejrzałem cały materiał i jestem zgubiony i przybity
Mówią aby pokochać kogoś najpierw musisz pokochać siebie. Zdefiniuj co sprawia, że masz depresję. Dla mnie np było to lenistwo i brak spełnienia w życiu, znajdź cel i poszukaj materiału na temat prowadzenia dziennika wdzięczności- może to głupio brzmi ale otworzy Ci oczy na pewne sprawy. Powodzenia!
@@draal_d Dokładnie, nie możesz być szczęśliwy z kimś i odczuwać pełnej miłości nie czując szczęścia będąc samemu.
Gościu co ty pierdolisz
Idź na siłownię
Dlatego ja, stwierdziłem ze nie zrobię jak ty ( to znaczy nie wejdę w związek aż sam nie będę szczęśliwy, albo się nie zakocham ) i jak możesz zauważyć nie działa to najlepiej, kwestia ze nie wydaje mi się możliwym naprawienie siebie w związku. Bo jak chcesz naprawić siebie jak ci ktoś cały wolny czas będzie na to zabierał, upewnij się że jest to z powodu kobiety. Jeżeli się okaże, ze tak jest to zastanowiłbym się nad zerwaniem i późniejszym wyleczeniem siebie najpierw.
Cóż, ja odczuwałam podobne rzeczy, z tym że w wieku 16-18 lat. Spotykałam się z kimś, chłopak się zakochiwał, a ja czułam się tylko przygnieciona tą całą sytuacją. Zwykle takie "związki" rozpadały się po 3-4 miesiącach. Ostatecznie rozwiązanie było bardzo proste. To były osoby, na których po prostu mi nie zależało. Podświadomie chciałam mieć chłopaka tak na siłę, by nie być sama. Lekarstwem było znalezienie prawdziwego przyjaciela, gdzie przyjaźń przerodziła się w miłosć. Z taką osobą, jeśli czujesz się dobrze i całkowicie jej ufasz, wiesz że stanie za tobą murem i nigdy nie zrobi ci krzywdy, można żyć i być szczęśliwym. No i przekonałam się, że prawdziwa miłość guzik ma wspólnego z tą romantyczną. Bo jak jedna osoba ma np. jelitowkę, rzyga i robi pod siebie, a druga pomaga jej sprzątać, to trudno powiedzieć by było to romantyczne, co nie? :D Dziś po 20 latach znajomości i 10 małżeństwa jesteśmy troche brzydsi, bardzej leniwi, a ulubonym pomysłem na randkę jest siedzenie przy serialu albo planszówce, gdy dzieci pójdą spać :D Polecam nie szukać miłości na siłę.
Chciałabym przekazać wszyscy, którzy aktualnie walczą/walczyli czy też będą walczyć, oraz pracują nad sobą, że da się to opanować. Wszystko to kwestia chęci i odwagi stawienia czoła swoim lękom, oraz zasadniczo, zrozumienie, że coś jesteśmy warci. Wszystko się da :D I ważnym aspektem jest też fakt, że związek można odbudować, jeżeli obie strony tego chcą. Trzymam za was kciuki
Masz dużo racji. Bez sensu się użalać nad sobą skoro ta obsesyjna miłość to iluzja. Niestety do mnie to dociera po latach, kiedy jest już za późno aby cokolwiek odbudować.
@@grzegorzwilk9256i jak, dales rade po roku?
Kurczę, 4 dni temu skończyłem taki związek, zabawne xD nie róbcie tak, bo prędzej czy później ktoś was zostawi. Tak się nie da żyć. Trzeba mieć jakieś prywatne sprawy, możliwość rozmowy z kim innym niż partner/partnerka, trzeba mieć swoje hobby/zabawy/rzeczy bo inaczej idzie pierdolnąć. Pozdrawiam.
😅😅
Miłego oglądania i spokojnej nocy wszystkim
Na Biotad Plus lecimy?💪💪
Ubraliście całą sprawę w dobre słowa, co przy takim problemie na pewno nie było łatwe. Brawo, bardzo dobry materiał. 👍👍
Pewnie że miałem z tym styczność.
Jak sobie z tym poradziłem?
Znajomość się rozpadła, a potem coś stopniowo się we mnie rozlatywało.
Kurczowo się trzymałem jakiegoś tam minimalnego porządku, ale tak naprawdę byłem kłębkiem leków i obaw.
W moim życiu panowała i nadal panuje noc
polać temu panu
jakies rady jak nie skonczyc jak ty?
Wszędzie mówią "miej wyjebane a będzie Ci dane" więc trzeba nauczyć się pokory... w obecnych czasach to jedyna słuszna droga, pozdrawiam
@@crackin4004 według mnie trzeba stopniowo "wypuszczać" osobę, narażać się na negatywne emocje i doświadczenia, ale jednocześnie mając świadomość tego co się robi, kontrolować myśli i zwracać uwagę kiedy zaczynamy sobie "dopowiadać"
U mnie zaczęło to działać, ale niestety, nawet gdy czułem się lepiej i ograniczałem toksyczną miłość to związek był już spisany na straty, a po stracie jakoś to samo odeszło, mam teraz bardziej wyjebane na to co druga osoba robi i nie mam potrzebny jej kontrolować
@@jakubexe3186 dzieki za rade juz jest wszystko w porzadku!
Byłem, po półtorej roku udało mi się wyjść i jestem teraz w szczęśliwym związku z inną osobą, szczerze kurwa współczuję każdemu kogo to dotyka, mocno mnie to przeorało i długo musiałem się zbierać
Zabolało cię to? Kiedy zaczęło cię boleć
@@nikootyna Bolało jak skurwysyn przez cały okres trwania i zaraz po tym jak mi przeszło. Bolało to raz, ale równie dużym problemem była wynikająca z tej obsesji ogromna niestabilność emocjonalna
@@siostrajagermeitra3624 A z obecną partnerką nie masz obsesyjnej miłości?
Ja sobie z tym nie poradziłem, obsesyjna miłość prawie mnie wpędziła do grobu (nieudana próba samobójcza), zakochałem się w wspaniałej dziewczynie i już po miesiącu relacji zakochałem się. Ona po pierwszym spotkaniu widać było że się zawiodła mną, w dodatku się krzywo popatrzyłem krzywo na jedną kobietę w sklepie (zanim tą dziewczynę jeszcze poznałem) bo miałem chujowy dzień (okazało się potem, że to jej matka). Chciałem to naprawić potem spotykając się z nią po kłótni na mesie i powiedziałem o całej zaistniałej sytuacji i dałem do zrozumienia że mi zależy na niej, niestety ona miała już innego typa na oku który z nią kręcił, zobaczyłem ich, pokłóciłem się z nią na mesie (zblokowała mnie od razu) nie jestem jej za to zły, ponieważ zasłużyłem, ale byłem tak zakochany już że wyszedłem z mieszkania o 2 w nocy stałem na moście i już prawie skoczyłem gdyby nie telefon od kolegi którego nie widziałem 3 miesiące, chciał się spotkać jutrzejszego dnia, postanowiłem że jutro zabiję się w nocy, lecz kolega nalegał mnie żebym ją przeprosił bo od dupy strony zacząłem, zrobiłem to. Nawet wybaczyła lecz nie chciała mnie znać bo nie chciała się spotkać nawet mimo że na jej zadupie się przeprowadziłem (musiałem przez remont mojego mieszkania). Od kolegów usłyszałem że się z tamtym cytuje ,,pulpecikiem wyglądającym jak menel całowała" bo widzieli, a że byłem pijany to ją zwyzywałem na mesie. Odblokowała mnie w święta ale ja chciałem pokazać że mam wyjebane i znowu kłótnia i o niej już praktycznie nie myślę od tamtego czasu. Dlatego moi drodzy to nie droga, bo co ojciec was bił za dzieciaka i raz wybił 2 jedynki mleczaki? Ciągłe krzyki w domu i używanie pięści przez starego traktującego jak worek treningowy? Dzieciństwo gdzie nie miałeś kolegów bo wyglądałeś jak gruba świnia? Mówienie przez rówieśników, ojca, nauczycieli że jesteś nikim od dzieciństwa? Moi drodzy polecam iść do psychologa a nie szukać miłości do naprawy zniszczonej psychiki za dzieciństwa przez wszystkich.
Świetny materiał. Takich rzeczy powinno się uczyć w szkołach.
To najwieksze głupoty jakie kiedykolwiek słyszałem.
Czyli zasadniczo rzeczywiście nadaje się to do szkoły
Akurat jestem po zerwaniu, film w punkt
trzymaj sie byku.same
Miłość jest piękna, czysta i bezwarunkowa. Obsesja i wszystko inne jest STRACHEM.
To mi przypomina związki z narcyzem tzw. ukrytym. Dokładnie tak samo. Czy mógłbyś zrobić film na ten temat? Wiele ludzi nie wie, że ma do czynienia z tzw. narcyzem ukrytym, a to jest teraz prawdziwa plaga i dramat osób, którzy w takich związkach tkwią. Pozdrawiam i jak zwykle łapka w górę 🤗👍❣
Mam zdiagnozowane NPD, wersja ukryta. Wszystko co w filmie zostało przytoczone pojawia się też u mnie i jak niby to odróżnić od obsesyjnej miłości...
Spotykam się z partnerką o 14 lat starszą i mimo to kilka zachowań z filmu dokonywałem oraz czułem się na drugim miejscu mimo że mnie kochała wydaje mi się też że moje nerwy i wysokie cisnienie mogły mieć dodatkowo na to wpływ ale ciężko połączyć zawód kierowcy z miłoscią.
Materiał ciepło przyjęty i pozdrawiam serdecznie subik wleciał aż obejrzę kilka innych materiałów o podobnej genezie
Przez długi czas żyłem będąc osobą obsesyjnie zakochaną i mogę potwierdzić chyba wszystko co jest w tym filmiku
Jak z tego wyszedłeś?
@@rybong chodziłem na terapie
@@rybong Ja też ostatnio zerwałam z taką osobą :)
Romantyczna miłość jest duchową mądrością, oraz namiętnością.
Myślę, że niedojrzała miłość nie jest godna miana miłości, a właśnie kiedy się tę niedojrzałą miłość spotęguje, wtedy można mówić o tym, co nazwałeś tu „miłością obsesyjną”. Dojrzała miłość to ta prawdziwa. Może wtedy czasem zakrawać na obsesję, ale nawet w tej obsesyjności nie cechuje się ona np. „chęcią pełnej kontroli”. Taka chęć jest wręcz sprzeczna z istotą miłości. Miłość to przede wszystkim pragnienie dobra drugiego człowieka, przede wszystkim spełnianie się w dawaniu, nie braniu. Ale nie nachalnym, bo taka nachalność świadczy też o tym, że dając, tak naprawdę przede wszystkim oczekujemy rewanżu, a gdy go nie otrzymujemy, rozczarowujemy się srogo. To też nie miłość.
Co tu będę się zresztą zanadto o tym rozgadywał; jej cechy bardzo dobrze już opisał św. Paweł. A skąd bierze się ta miłość niedojrzała, która zamienia się często w pseudomiłość obsesyjną? Skąd jej powszechność? Jak najbardziej, sprzyja jej klimat kultury masowej. Klimat, który bardzo trywializuje i zniekształca pojęcie miłości, tak że nie można mieć pretensji o to, że w kulturze jest to motyw wiodący. Sam fakt, że jest to motyw wiodący, to przejaw naszej dobrej duchowej intuicji, bo faktycznie, o miłość ostatecznie w życiu chodzi. Ale kultura w znacznej mierze tę ideę zniekształca. To jak roślinka, która się przeciska wytrwale między betonowymi płytami, ale ludzie ją depczą.
To wszystko, co wymieniłeś, od bajek dla dzieci do bajek dla dorosłych - ma znaczenie. Zauważmy, że happy end tych romansideł ukazuje znalezienie „tej właściwej połówki” jako... no, nie waham się użyć tego słowa: zbawienie. Z jednej strony mamy więc mocną seksualizację i rozbudzanie niskich instynktów na każdym kroku... a z drugiej strony romantyzację idylliczną. Jeszcze dobrych kilka lat temu byłem pod mocnym wpływem tych dwóch skrajności, choć ich wpływ odnotowuję dopiero dziś, z perspektywy czasu.
Gdy nie byłem zakochany, to bawiłem się w ciągłe flirty i jakieś jednorazowe przygody (no i tak, były też pornosy, masturbacja), a jak już się zakochiwałem... to nagle ta jedyna kobieta stawała się w moim postrzeganiu nie człowiekiem, a aniołem. Ta jedyna, co nie? Wszystkie inne, podobne jej istoty dotychczas widziałem jako samice, niemal obiekty do zaspokojenia moich żądz, ale ta jedyna to niebiańska istota w aureolce, która pewnie nawet nie robi siusiu.
„Zaliczanie” dawało mi płytką, ulotną satysfakcję, a „miłość” przynosiła rozpaczliwe rozczarowanie, odrzucenie. Kiedy się zakochiwałem, to nawet zapominałem o seksie, o jego istnieniu, o istnieniu tej sfery. Ze zmysłowego flirciarza robiłem się totalnie nudnym... misiaczkiem. Ale dlaczego? Pewnie dlatego, że ta sfera seksu mi zbrzydła, została splugawiona, zezwierzęcona, padła łupem moich niskich instynktów, które się rozbestwiły, przeważyły i rozdarły mnie wewnętrznie, oddzielając mnie od mojej wrażliwości, która jednak nie zniknęła, ale gdzieś tam się tłamsiła, kumulowała i czekała na upust. I znajdowała go, gdy zauważyłem jakąkolwiek iskrę rezonansu w oczach drugiej osoby, głębszego rezonansu w oczach kobiety.
Ale czy gdybym hipotetycznie nie był bombardowany tą seksualizacją, to miałbym to wszystko zrównoważone? Moim zdaniem nie. Ta druga, seksualizacyjna skrajność jest raczej na dobicie człowieka wrażliwego, bo wystarczająco duże spustoszenie czynią same te naiwne romansidła. Tylko że one odpowiadają na realną ludzką potrzebę. Ta potrzeba jest ogromna w swoim niewypaczonym przez bodźce zewnętrzne kształcie. Jest ogromna już z natury (co, jak uważam, jest bardzo znamienne i wiele mówi). Dlatego też wypaczenie tak ogromnej potrzeby miłości (poprzez jej złe ukierunkowanie) skutkuje tak samo ogromnym nieszczęściem. Nieszczęśliwymi zakochaniami, które czasem prowadzą nawet do samobójstw.
Ludzie współczesnej ery, zachłyśnięci ogromem wiedzy (który „ogromem” jest tylko w porównaniu do poprzednich stuleci, a w obliczu wiedzy nieodkrytej może być jak brud za paznokciem, który w całym kontekście wyglądałby zupełnie inaczej) pewną metafizyczną intuicję sprowadzają do naiwności. Mają na to, jeśli są bardziej bystrzy, całe systemy wymówek w postaci misternie utkanych przypuszczeń, które nawet nasze religijne/duchowe skłonności „tłumaczą” wyłącznie w paradygmacie materializmu i naturalizmu. Dlatego, w akcie najgłębszej ucieczki przed tym, co w nich nierozumowe, lekceważą koncept Boga. Skąd ta pozorna zmiana tematu?
Mówiłem powyżej o romantycznych bajkach, a w całym tym wywodzie skłaniam się do powiedzenia, że na tę realną, ogromną, ludzką potrzebę miłości odpowiada tylko Bóg, który sam jest miłością (choć zarazem osobą). Mówiłem o bajkach - i zdaję sobie sprawę, że niejeden teraz popuka się po głowie, no i mi też każe się popukać. Bo dla niego Bóg to również bajka.
Cóż, dla mnie jednak Ewangelia mówi prawdę umiejscowioną w historii (wbrew spreparowanym zarzutom o rzekomym spreparowaniu) i zarazem odwołującą się logicznie do tego, co w nas emocjonalne i duchowe. Odkąd wierzę w Boga i mam z Nim relację, starając się widzieć wszystko w Jego świetle, jestem zakochany po uszy; nie jest to tożsame z samymi emocjami, nikogo na co dzień nie bombarduję wspominaniem o Jezusie co chwila, ale wiem, że jestem kochany tak, że moge się doskonalić ze zdrowych pobudek - nie myślę zbytnio o tym, co myślą o mnie ludzie, a jednocześnie wiem, że naprawdę staram się kochać każdego. I rzeczywiście kocham, bo nie zawsze to się przejawia w emocjach i uczuciach.
Miłość to całożyciowa, całoludzka postawa z umocowaniem w Bogu, który jest realnym ukoronowaniem całego fenomenu życia, uosabiając sobą prawdę i miłość. Tylko Bóg wypełnia właściwą dla nas lukę, tę pustkę, tę tęsknotę. Napełnia ją Sobą, czyli miłością, która chce iść dalej, nie wypatrywać zbytnio odwzajemnienia - więc tym bardziej się cieszy, kiedy ono jednak czasem się pojawia. I najlepsze jest to, że Bóg nie jest narzędziem do tego, byśmy czuli się dobrze, bo kiedy tak się Go traktuje, jest tylko coraz gorzej. Bóg zdecydowanie działa i ujawnia nam swoją istotę wówczas, gdy traktujemy Go poważnie, jak bliską Osobę, która chce dla nas najlepiej.
Ta relacja i ta wiara nigdy nie rozczarowuje, a tylko hartuje na najgorsze, więc mogę powiedzieć, że w pewnym sensie się „sprawdza”. Jest prawdą. Widzę w tym coś więcej niż mechanizm psychiczny, bo nawet jeśli jest to siła wiary, to mógłbym wierzyć w coś innego i nie być tak szczęśliwym (co nie znaczy: w nieustannej euforii) - wobec czego to Bóg umieścił w nas zdolność do wiary, która najpotężniejsza jest wtedy, gdy ukierunkowana jest właściwie, czyli na Boga. Nie na bezosobową energię, przypadek czy los.
Ale skoku wiary owszem, trzeba dokonać. Natomiast jest bardzo ciekawe, że wiara w to, co wielu dziś podsumuje jako „bajkę” tak efektywnie ratuje ludzi przed wiarą w bajki. Potrafi dawać moc do kochania człowieka mocno, a jednak trzeźwo, bez narzucania się, bez UTOŻSAMIANIA jakiejkolwiek osoby z jakimś bytem doskonałym. Bo ten jest tylko Jeden, a gdy On jest na pierwszym (bądź centralnym) miejscu, wtedy wszystko inne jest na właściwym miejscu, jak to ktoś kiedyś ujął. Życzę każdemu, by Boga odnalazł. Zaufajcie Jezusowi.
Najbardziej trafny i treściwy komentarz jaki kiedykolwiek czytałem, widać, że pisał to człowiek, który ma za sobą te ciężkie etapy w życiu i nauczył się na swoich błędach i ciągle się uczy. Ja jestem dopiero na początku drogi, na etapie radzenia sobie z powszechną seksualizajcą i z związkiem z osobą obsesyjnie zakochaną we mnie. Boję się po prostu ją skrzywdzić, bo bardzo mnie kocha, nie wyobraża sobie życia beze mnie, a wiem, że trwając w tym związku oboje będziemy nieszczęśliwi. Dla mnie zgodnie z tym, co napisałeś Bóg zawsze musi być na pierwszym miejscu, jednak druga osoba stawia mnie na pierwszym miejscu i ciągle potrzebuje kontaktu i kontrolowania moich myśli, bo boi się, że ją skrzywdzę. Bez Boga nie ma miłości, jest tylko złudzenie, niedojrzała miłość. Będę musiał podjąć decyzję, zebrać w sobie siły, abyśmy oboje mogli być szczęśliwi, pomimo cierpienia jakiego będziemy musieli doświadczyć. Dzięki za twój komentarz i z Bogiem.
@@bartekmg4361 Dzięki, nie sądziłem, że mój komentarz dostanie taką opinię, cieszę się, że na coś się przydał. :) Mam trochę podobną sytuację i próbuję to zrównoważyć, pewna dziewczyna wyraźnie liczy na coś więcej ze mną, ale ja absolutnie tego nie rozpatruję, a z drugiej strony nie chcę brutalnie urywać kontaktu.
@@maamiss5561 To nie była miłość, jak przeminęło z wiatrem.
A tak serio - nie brzmi mi to jak miłość oczywiście. W miłości widać prymat radosnego obdarzania, a nie brania i licytacji. Natomiast Ty sama możesz wiedzieć, czy Ty go kochałaś.
Dzięki stary super robota.
Byłbyś dobrym psychologiem
Podczas oglądania tego filmu, wróciły do mnie bardzo złe wspomnienia... :(
Natomiast sam materiał jest jak najbardziej wartościowy.
Miłość ma więcej ciemnych stron niż jasnych. Sam osobiście wolę trzymać się od tego z daleka. Skupię się na sobie, bez tysięcy problemów jakie mogą dawać mi związki i relacje.
Miłość jak i życie nie jest proste. Ja w miłości stawiam na szczerość taką do bólu, prawda jest bardzo ważna w związku, musicie też być przyjaciółmi i musicie rozmawiać o tym co czujecie, każdy jest inny, czasem wkrada się strach, zazdrość złość, smutek wtedy trzeba nauczyć się o Tym mówić z nią, bliskimi, sam ze sobą, życie jak i związek jest pracą nad sobą i warto, naprawdę warto żyć i kochać. Pozdrawiam.
@@kacperjozef4674 albo chcesz być w szczęśliwym związku, albo mieć przyjaciółkę. Nie ma nic pomiędzy, każdy związek prędzej czy później się sypie, a ty chcesz wyskakiwać ze wszystkich swoich słabości na dzień dobry. Żebyś się nie obudził kiedyś z nożem w plecach.
Ten odcinek powinien wyjść 14 lutego, bo wiadomo z jednej strony walentynki, a z drugiej kolejny sezon "Ty", co idealnie wkomponowałoby się do tego filmu 😇
to że ktoś ma prawo nie kochać to nie znaczy że nie kocha
W punkt 😏
jak to oglądam to moge być szczęśliwy z tego że wyszłem z takiego związku
wyszedłem wariacie, btw bardzo dobrze!
wreszcie jakiś odcinek o mnie, jak zawsze bardzo rzeczowo! Pozdro
Obsesja ze strony mężczyzn, obojętność ze strony kobiet : )
To zwykły haj hormonalny, natura nie zna takiego pojęcia, chodzi o przetrwanie gatunku, żadne motyle, chce się... (dowolne wpisać).
Dzięki, bardzo potrzebowałem tego filmu ❤
Bardzo dobry i jednocześnie niepokojący materiał!
Sam byłem kilkukrotnie może nie tyle obsesyjnie zakochany, co zauroczony. Jednak w kwestii kontrolowania kogoś u mnie było zupełnie odwrotnie. Tzn. z początku odnosiłem takie wrażenie, że druga osoba może to tak odbierać i starałem się nad tym panować. Czy chciałem kontrolować? Nie mam pojęcia, wtedy wiem, że pomimo zaufania do danej osoby, nie miałem zaufania do osób trzecich, które mogły pojawić, zwłaszcza kiedy mniej więcej każdy z nas zna swoje i okoliczne rejony. Nie mniej jednak im więcej wolności komuś dawałem tym z każdym związkiem kończyło się to dla mnie gorzej, gdzie zdrada była najlżejszą formą zwieńczenia ów związków.
Choć gdy wbiłem sobie do głowy prostą myśl, „co będzie, to będzie”, zwykła znajomość potrafiła przerodzić się w naturalnie kiełkujący, pierwszy, zdrowy związek. Ale żeby się nie rozpisywać, powiem tylko tyle… do czasu. Osoba ta miała zdiagnozowanego bipolara, plus była mocno podatna na używki, a gdy wyjechała na odwyk, w momencie kiedy mogłem znów mieć z nią kontakt, zostałem zghostowany, jedynie dowiedziałem się od jej mamy kilka nieprawdziwych rzeczy na mój temat. Tutaj pierwszy raz byłem zakochany i od tamtej pory szczerze mam dość.
Moja dobra koleżanka pomogła mi ogarnąć kilka rzeczy z tym związanych, później sam na chłodno zweryfikowałem siebie, swoje życie etc i zdecydowałem się na terapię. Problem w tym, że na fundusz ciężko znaleźć cokolwiek w kwestii której szukam, więc pozostają wizyty prywatne.
Trzymam za każdą osobę tutaj i siebie samego kciuki żeby ustrzec się relacji z takimi osobami oraz byśmy sami nie byli miłosnymi psycholami!
Zdrówka!
Temat ciekawy i bardzo prawdziwy. Przekonałem się, nie tak dawno na własnej relacji z bardzo miłą i dobrą dziewczyną, niestety pomimo moich szczerzych uczuć spokojnego podejścia do rozwoju naszej relacji,Ona postanowiła wybrać Typa przez którego jej relacja z najlepszymi przyjaciółmi została zakończona.
Typa który był i jest dla niej nachalny, był za zazdrosny o wszystkich.
Gdy od niej odeszli jej najbliżsi przyjaciele, miał ją gdzieś i wtedy Ja, pomogłem jest sie pozbierać i wsrać z kolan. Ale gdy już u niej było troche lepiej i mineło 5 miesięcy odnowili znajomość i po kilku wspólnych wyjściach na rolki, nad zalew, i tak na spotkania ze wspólną nową ekipą, odrazu wyznał jej miłość i kupił ja tym że "wcześniej to było coś lekkiego i teraz wie że naprawdę to jest to, i że wcześniej bo byli jej przyjaciele nie mógł mówić o swoich uczuciach" tak powiedział typ który był wstanie wyważyć drzwi zamiast uszanować rozmowę dwóch dziewczyn za zamkniętymi drzwiami i był wstanie powiedzieć "że jak się nie uspokoi to jej wypierdoli" (jej najlepszej przyjaciółce). Boli mnie to że dziewczyna chce sobie z nim życie zmarnować bo wydaje mi się że będzie z jego powodu cierpieć. Człowiek w parę miesięcy się nie zmieni o 180 stopni. Chce tylko żeby była szczera sama że sobą , no i żeby postępowała tak jak jej serce i rozum podpowiada. Wydaje mi się że taką obsesyjną miłością kieruje się właśnie ten Typ choć mogę się mylić.🤔
Też byłam w nieco podobnej sytuacji, tyle że w roli podobnej do twojej przyjaciółki. Wiesz, ja miałam chłopaka 1.5 roku i raz się z nim rozstałam właśnie z tych powodów co są przedstawione w filmiku. Wtedy poleciałam do mojego dawnego przyjaciela który swoją droga był we mnie chyba z 102938 razy zakochany/zauroczony. Mój były nie pozwalał mi się z nim spotykać, więc jeszcze bardziej się nakręciłam na odnowienie kontaktu. Było spoko, zastąpił lukę po chłopaku jako przyjaciel, spędzałam z nim całe dnie ale po kilku tygodniach jakoś wyszło tak że znowu się zeszłam z chłopakiem. Wtedy oboje zaczęli się dziwnie zachowywać - najpierw mój chłopak że nadal z przyjacielem na dwór wychodzę, mój przyjaciel że zapominam o nim i mam go w dupie, bo wrócił mój chłopak. Czułam się pomiędzy młotem a kowadłem, finalnie jednak wybrałam z nich dwóch chłopaka, chociaż był to gorszy wybór, ale z dwojga złego (bo ten przyjaciel też miał odpały toksyczne już po tym wszystkim). No wybrałam go bo jednak logicznym jest że skoro go nadal kochałam to instynktownie wybrałam jego a przyjaciel nigdy mi się nie podobał i naprawdę traktowałam go jak brata, dlatego wybór był oczywisty. No cóż, teraz nie mam ani jednego ani drugiego, ale oboje byli warci siebie ;)
Bardziej jest tak, że wynika to z tego iż ktoś się nie może pogodzić z tym że druga połówka nie czuje tego i nie chce z nim być
Polówka jest w monopolowym, jak jesteś spragniony, kup sobie.
@@Vurrin już piłam ze swoją dziewczyną cole więc ok
@@MoonShinyy Pół koli, nie?
@@Vurrin Xd
Hah to właśnie ja. Teraz jeszcze lepiej rozumiem, w czym polega problem.
Dziękuję za uświadomienie
Ucięcie kontaktu po 6-7 msc ciężkiej walki o tą osobę.. odnalazłem swoje szczęście w górach i tego się kluczowo trzymam
Wszystko co było powiedziano w filmie sprawdza się w moim przypadku, może teraz mniejszym stopniu ale to bez znaczenia. Jakieś 3 dni temu dowiedziałem, że moja dziewczyna mnie nie kocha od 2-3 miesięcy, myślałem wtedy że po prostu ma gorszy okres i starałem sie pomóc. Chociaż moje życie przypomina trochę wegetację, od dawna porozmawiałem z kimś jak się czuję, umówiłem się do psychiatry na konsultację wstępną, chciałbym przestać czuć stres na każdym kroku, tylko po prostu cieszyć się życiem. Mam nadzieję, że uda Wam się wyjść z swojego syfu, który macie ❤️
Przypomina mi się Fruits Basket. Zwłaszcza relacje Sohmów z głową rodu.
0:02 podważam to nie każdy. Niektórzy nie lubią miłości lub mają nawet z tym fobie związane.
6:51 , co to za muzyka, szukam cały czas i nie mogę dojść do tej niesamowitej ścieżki dźwiękowej.
Nie spodziewałem się że ten odcinek będzie tak dobrze opisywał mnie:((
Jeszcze nie obejrzałem a już odnoszę wrażenie, że odcinek jest zrobiony na postawie mojej relacji którą opisałem w komentarzu w jednym z poprzednich filmów
mogłbyś ją wkleić też tu? chetnie poczytam
Ja również, pewnie mamy podobne sytuację
Przekopiowałem cały komentarz żeby nie pisać ponownie
„W 2014 roku będąc w ośrodku rehabilitacyjnym zakochałem się do szaleństwa w dziewczynie tam poznanej, widziałem ją przez okres 3 tygodni ale to wystarczyło żebym totalnie się zatracił. niestety ta była w związku i nic z tego nie wyszło. Następny rok od wakacji 2014 do 2015 dzień w dzień i noc w noc za nią tęskniłem, to był dosłownie najdłuższy rok mojego życia, spotkaliśmy sie na kolejnym pobycie w tym samym ośrodku w 2015 właśnie. Moment gdy ją zobaczyłem do dziś przelatuje mi przed oczami, jakbym ujrzał anioła, coś nieosiągalnego i jakby niemożliwego. Niestety była już w innym związku. Dziś mam 23 lata a nadal zmagam się z nawrotami okresów nieopisanej tęsknoty i nieumiejętnosci pogodzenia się z faktem, że nigdy nie będziemy razem i to nawet pomimo tego, iż z czysto logicznego punktu widzenia sam zauważam, że ten związek szybko by się rozpadł bo kierujemy się w życiu zupełnie innymi wartościami. Jestem po rozmowach z psychologiem które dały efekt ale krótkotrwały, bo te epizody wracają jak jakiś zespół stresu pourazowego, kontakt z tą dziewczyną z jej strony został zupełnie zerwany co w sumie niespecjalnie mnie dziwi biorąc pod uwagę fakt do jakich absurdów potrafiło dochodzić z mojej strony gdy zaczynałem czuć się odpychany i nie traktowany poważnie. Najlepsze jest to, że mimo tego iż teraz pisze to wszystko jakbym był zupełnie świadomy każdego aspektu sprawy i jego przyczyn to gdy do głosu dochodzą emocje znów przestaje mieć nad tym kontrolę i dochodzi w głowie do skrajności z każdej strony osi na przemian.
Generalnie tak naprawdę naprawdę zakochać się w kimś nieodpowiednim to strasznie ciężka sprawa i nie sposób się po tym podnieść, osobiście nie polecam, bo choć może brzmieć to jak wymysł człowieka bez „prawdziwych problemów” to tak naprawdę takie zakochanie rzutuje na całe życie będąc swego rodzaju traumą”
@@kruk2844 Jestem w podobnej sytuacji tylko, że u mnie z kolei jest to kolega z klasy i podoba mu się dziewczyna z klasy niżej. Ja jestem w nim obsesyjnie zakochana ale on tego nie widzi. Nie uważa mnie za kogoś więcej tylko za zwykła koleżankę. Nawet jeżeli bym powiedziała co do niego czuje to nic by z tego nie wyszło, ponieważ on się stara o inną. Trochę boli 😔😅
@@kruk2844 Jak dobrze że napisałeś ten komentarz "Generalnie tak naprawdę naprawdę zakochać się w kimś nieodpowiednim to strasznie ciężka sprawa i nie sposób się po tym podnieść, osobiście nie polecam, bo choć może brzmieć to jak wymysł człowieka bez „prawdziwych problemów” to tak naprawdę takie zakochanie rzutuje na całe życie będąc swego rodzaju traumą” myślałem, że to ze mną jest coś nie tak bo dla mnie nie ma nic gorszego w życiu niż wlasnie zakochanie w kimś nieodpowiednim... Nie ma sensu abym pisał swoją historie bo była tak mocna ze zarówno ja i ona mogliśmy stracić życie (ja byłem tego bardzo blisko) 3 lata cudownej relacji po której nic nie zostało oprócz PTSD, braku chęci do życia oraz największej jak do tej pory tęsknoty.
Ja mógłbym to nazwać "obsesyjnym zauroczeniem" względem koleżanki ze studiów. Wpadłem jak śliwka w kompot, bo nim się obejrzałem to miałem cześć symptomów z filmu. Sam doszedłem że coś jest nie tak (dodatkowo miałem nerwicę depresyjną oraz bardzo niską samoocenę). Punktem kulminacyjnym lista warunków kontaktu xD . Ostatecznie totalna obojętność doszła do mnie (inaczej zajęło mi) po 3 latach (było sporo zaciskania zębów ale wiedziałem że wina jest po mojej stronie), a kontakt jest dalej utrzymywany (już normalnie). To była niezamierzona/ niechciana lekcja.
Dzięki, po długim czasie wyjaśniłeś mi czym był długoletni związek. Była obsesyjnie zakochana. I samo w końcu jebuo.
Bardzo dobry film wszystko opisane w tym filmie to prawda . Świat teraz jest niestety przepełniony taki emocjami i uczuciami jak obsesyjna miłość. Spowodowane jest to właśnie tym co zostało omówione w filmie. Dzięki takim osobom czy też takiemu kontentowi jak ten myślę że pomagasz ludziom w zauważeniu tego co robią oraz w jakiś sposób przyczyniasz się do ich zmiany na lepsze . Pozdrawiam serdecznie 👊💪😀
Padłem po raz kolejny ofiarą takiej miłości. Jestem nękany i nachodzony we własnym domu przez tę osobę.
milego ogladania
Mmm trochę dużo reklam, strasznie to rozprasza podczas oglądania materiału. Przykładowo: jechałem autem słuchając odcinka a tu nagle bum. Jadę dalej i znowu. Stresik zwłaszcza że te reklamy są głośniejsze niż sam materiał.
Pozdrawiam :)
nie jesteśmy zaprogramowani na miłość tylko na prokreację życie to sztafeta a my przekazujemy pałeczkę dalej miłość to tylko odczucie które ma nas zachęcić do prokreacji która jest celem
Sam byłem w takim związku, ale to ja zachowywałem się obsesyjnie. Wszystko było fajnie, ale moje zachowanie doprowadziło do tego, że się rozstaliśmy. Kuuuurwa, trzeba mieć jednak ten dystans, a nie zachowywać się jak psychol
Dzięki za ciekawy materiał.
😁
mądre
lekkie
- takie na początek życia OK.
Widze nowy film i oglądam
0:05 nie każdy lubi to uczucie. Ja uważam że to coś pokoroju pierwotnych instynktu znajdź-zdobadź- uprawiaj-zapłodni - i zrob sobie ryczace dzieci. Mówimy że zwierzeta mają ruję czy sami nie jesteśmy od nich tyle tylko że nas ni ogranicza jakiś okres bo możemy rownie dobrze zakochać sie w zimie i mieć w urodzić w zimie dzieci bo jeśli nas nic nie ogranicza. Zwierzęta tego nie robią jeśli je to ogranicza. Więc zauroczenie czy zakochanie z biologicznego punktu widzenia jest tylko po to aby przekazać geny.😑😑😑. I co tu dużo mówić. Więc te uczucia się pojawiają tylko i wyłącznie aby utrzymać nasz gatunek. 😑😑😑. Który czasami się cofa do poziomu małp lub gorzej.
Jestem prostym chłopakiem, widzę odcinek od nie wiem ale się dowiem to klikam
Miłość jest strasznie niesprawiedliwa, możesz wiele dać drugiej osobie a jej może się to odwidziec przez parę głupich małych decyzji czy sytuacji
Zrobisz analize sportów amerykańskich m. in. pod względem przesadnej komercjalizacji przejawiającej się przez coraz mniejszy udział sportu samego w sobie w celu utrzymania uwagi widza na ustawionych spotkaniach, reklamach, różnego rodzaju przedstawień? Patrząc na USA bardzo obawiam się o przyszłość sportu jako takiego który żyje dzięki telewizji jednocześnie powoli wymierając na rzecz jej samej
Psychologiczne tematy z Twoją analizą są genialne i złożone tak by każdy to mógł zrozumieć :) .
Mógłbyś kiedyś przeanalizować ,, przyciąganie myśli ,,
Aż mi się przypomniał Mehdi z MIŁOŚCI I PRZEZNACZENIA grany przez Ibrahima Çelikkola. Początkowo darzył Zeynep prawdziwą miłością, lecz potem stała się obsesyjna. Polecam obczaić ten serial, wspaniała obsada, a fabuła porywa.
Albo Emir z WIECZNEJ MIŁOŚCI, przemenda.
To kolejny turecki serial na TVP tak?Mordo co ty oglądasz.
@@mlodywerter normalne produkcje, a nie durne M JAK MIŁOŚĆ XDDD
Moja kobieta w holandii myślała że zareklamowana "praca dla par" była dosłownie pracą przy jednym stanowisku. Przez całe 2 miesiące miała o to wyrzuty do holendrów że nie chcą jej posłuchać. Bardzo spoko holender odpowiedział grzecznie, że jak popracujemy osobno to będziemy mieli potem o czym gadać (troche tak było). Było z 19 dziewczyn i z 2 chłopaków i stalkowała mnie jak coś gadałem z inną dziewczyną bo czasem miała na to wgląd. Od 3 lat jesteśmy razem i staram się delikatnie w czasie egzekwować swoje granice bo te 2 miesiące to był koszmar który nieodwracalnie usiadł mi na psychice i myśli typu "nie gadaj, nie śmiej sie, pokazuj że źle ci się pracuje z kimś innym". Wybrałem prace nad tym, ale nie polecam reszcie introwertyków bo poradzicie sobie sami ziomale.
bądź stanowczy i konsekwentny, delikatne egzekwowanie nic nie da, będzie coraz bardziej wchodzić Ci na głowę, piszę z własnego doświadczenia, w końcu coś w Tobie pęknie
Chętnie się podzielę swoją historią, byłem z dziewczyną 5 lat, od zerwania do dzisiaj minęło 5 lat i dalej dzień w dzień o niej myślę, ciągle jestem zazdrosny że nie wiem co się u niej dzieje ( to samo było w trakcie związku). Przez te 5 lat od rozstania jestem ciągle sam, nie potrafię się już zakochać, od niedawna zacząłem terapię u psychologa, boję się że ta miłość zepsuła mi psychikę do końca życia.
Jesteś zwykłym beta przegrywem. Dzieje się tak bo nie masz opcji. Gdybyś miał opcje to wagina raz dwa się nudzi i szuka kolejnej....
Ja też byłem ponad 5 lat sam po swoim pierwszym, poważnym związku. Pięć lat, z których trzy cierpiałem, a dwa się leczyłem.
Musisz dać temu odejść i skupić się na sobie, zostawiając tę osobę jako element przeszłości, do której i tak już nie wrócisz. Pogodzenie się ze strata stanowi warunek konieczny życiowego szczęścia na wielu jego płaszczyznach.
Nie możesz zamykać się na inne kobiety - ja tak robiłem i zauważyłem dopiero po paru latach, że olałem kobiety, które autentycznie i szczerze okazywały mi swoje zainteresowanie i poświęcały swój czas.
@@olpisak ja na początku się nie zamknąłem całkowicie, byłem z jedną kobietą przez kilka miesięcy, ale ciągle ja porównywałem do tej poprzedniej, czasami nawet mówiłem do niej imieniem byłej... XD i od tamtej pory jestem "zamurowany"
@@ertert9121 Wyjdziesz z tego. Charakter jaki budujesz codziennie możesz zmienić jeżeli codziennie będziesz stawiał jedna "inna" cegiełkę aż wkoncu się od tego odgrodzisz. Najważniejsze to by się nie poddawać w tym, aż wkoncu osiągniesz cel. Pozdro
jesteś po prostu przegrywem
To jest filmik dosłownie o mnie :c
Jak mogę się z tym uporać?
Ja całkiem niedawno się pozbierałem, po prostu zdałem sobie sprawę, że nigdy nie miałem na nic szans i niepotrzebnie się przejmuję czymś, czego nie mogę zmienić.
Można by też omówić temat zatracenia własnej tożsamości u mam. Może i hejt się poleje ale zwyczajnie dziwne jest definiowanie się tylko jako matka własnego dziecka a tak wiele kobiet tak właśnie robi. A przecież matka też jest indywidualnością.
Mhm... A czasami wyglada to zupełnie odwrotnie. Moja matka zachowuje się we właśnie taki sposób - jest zaborcza i chce wiedzieć wszystko o mnie w każdej chwili. Największym szczęściem w życiu byka chyba wyprowadzka..
Jeszcze nie obejrzalem ale chyba musze...
Dowiedziałem sie właśnie ze moja miłość jest obsesyjna. Zawsze myślałem ze to rodzaj opieki, wielkiego uczucia ale jednak byłem w błędzie :(
Dzięki fanatykom można spłacić długi, uniknąć więzienia a nawet śmierci. Oni zrobią wszystko żeby pozostawić Cię przy życiu i zadbają by to życie było w miarę na wygodnym poziomie ;)
oho
Dałeś mi dużo do myślenia
Ja nie kocham ludzi. JA KOCHAM TWOJE MINIATURKI
Miłość to farmazon.
miłość jest dobra tylko nie mamy żadnego wpływu na wybór obiektu uczuć w związku z powyższym psychologia nie ma tu zastosowania. To jest podstawowy problem wykorzystywany przez tych którzy chcą na miłości coś ugrać.
Wartościowy materiał
niestety coraz trudniej o dobra kobiete trzeba je zmuszac by cie kochaly az do momentu gdy nadejdzie czas do zamiany na mlodsza
@@XYZhddhhdhd wartosciowa laska zza granicy tez sie starzeje :) i jej cycki obwisną
Za wstęp matura ustna zdana na 100%
Dlatego najlepiej być samemu
[tu wstaw meme z "wait, you guys get to fall in love?']
Ale tak, jako osoba naturalnie bardzo wrażliwa, przechodziłam przez niektóre etapy, do czasu aż dostałam kosza (nic nowego :p). Jednak wydaje mi się, że w głębokiej miłości musi być odrobinę obsesji.
Ałć. Dzięki za film
Bardzo mocno niszczy
Miałem, przez odkrycie kłamstw, zdrady wpadłem w obsesje, która prawie zakończyła się depresją, zakończenie relacji pomogło z tego wyjsc
Dzień dobry..
dzięki za ten film
Niestety nie rozumiem kompletnie tego dziwnego epizodu .
I o co w nim chodzi .
Najpierw jest mowa o obsesyjnej miłości jako zaburzeniu .
Dowiaduje się że może być to spowodowane brakami w dzieciństwie itd .
Z czego na końcu dostaje informację że należy porozmawiać z partnerem na ten temat
Jakiś dziwny poradnik dla seby i karyny.
Co się stanie jak mam dziewczynę poznaliśmy się rok czasu temu .
Wszystko ogólnie grało .
Dobry kontakt .
Motylki w brzuchu itd . Wzajemnie pielęgnujemy nasz kontakt i nawet żyjemy w jednym mieszkaniu .
Naraz pewnego dnia czar prysnoł niestety .
Niestety partnerka nie odczuwa już do mnie tych samych uczuć i stara się zdystansować .
Ja niestety jestem dalej zakochany i staram się odbudować relacje i potrzymać .
Jednak nie maniakalnie .
Poproszę ja do kina lub na kolację .
Jednak ona już nie widzi mnie jako partnera .
( Wszystko co kiedyś robiłem i było dla niej romantyczne jest teraz jej nie miłe i woli z kimś innym czas spędzać )
Czy to znaczy że zaczynem się robić prześladowczy ze względu na braki w psychice .
Albo lepiej zacząć robić tak że jest to od niej wina i żeby partnerka wyszła na osobę z brakami w oczach społeczeństwa .
Nie rozumiem tego odcinka .
Moim zdaniem powinien być podzielony na części .
Co się stanie jak osoba zakocha się bez odwzajemnienia i stara się nawiązać niechciany przez drugą osobę kontakt którą ta wigilię nie chce .
I przynajmniej podziel jeszcze jeden .
Osoby które żyją w związku jakiś czas w którym wszystko było ok .
I pewnego dnia .
Ach jak to pięknie wygląda jak te młode pary chodzą za roczne w parku .
Ładnie się patrzy .
Planują wspólne życie .
Mieszkanie itd .
I po czasie przychodzi wiadomość .
Skarbie mam dobrą i zła wiadomość .
Dobra jest taka że jestem w ciąży .
Zła jest taka że nie z tobą .
Wiem jest to jedna z bardziej negatywnych myśli .
Ale jak to autor sam napisał .
Osoba nie odpisuje nie odbiera telefonów .
A kiedyś może było inaczej .
Też tu jest brak rozdzielenia między rozpadającym się związkiem a maniakalną miłością osoby która nigdy nie kochała ( a jedynie komuś się tak wydawało .
Może to była przyjaźń i pokazanie sympatii i ktoś źle to odebrał ) .
No cóż dziwny ten odcinek .
Ale teraz rozumiem czemu ileś lat temu niektóre związki zostały zakończone przez osoby mi znajome zamiast je ratować .
Ludzie bali się że na psychiki wyjdą .
No cóż łatwiej z kogoś idzie zrobić wariata .
Jestem obsesyjnie zakochany.. moja największa miłość nie wraca na noc do domu. Często bawi się moimi uczuciami wręcz jest na nie obojętna. W naszym związku pojawiają się akty przemocy takie jak gryzienie czy drapanie. Naprawdę nie wiem co z tym zrobić :( nie zatrzymam przecież kota siłą przy sobie.
Haha
❤
Jezu.. To naprawdę przerażajace, kiedy obcy człowiek z internetu dosłownie opisze przebieg i przyczynę twojej traumy jaką przechodzisz od lat po rozstaniu z partnerką/partnerem.. U nas niestety nie ma możliwości obecnie nawiązania dialogu, bo obydwoje nie wiedzieliśmy czemu się zamykamy na siebie. Chyba terapia byłaby jedyną szansą, jeżeli kiedykolwiek jeszcze wznowimy kontakt.
dobrze że nabrałem stałego obrzydzenia do własnego gatunku
Wszystko fajnie, tylko to działa w dwie strony - moja ex twierdzi do dziś, że jestem chory, a nie zakochany. Sprawdziłem jej telefon, bo dziwnie niewyspana ostatnio chodziła i telefon ukrywała - chyba nie muszę pisać, że widziałem to, czego się obawiałem - mimo tego, jakoś to przebolałem i później właśnie zaczęła ONA stawiać granice, że zakaz sprawdzania telefonów (gdzie ona mój notorycznie sprawdzała, np. jak myślała, że już śpię), a ja jej telefonu dotknąć nawet nie mogłem, gdy chciałem zadzwonić do siebie, bo telefonu znaleźć nie mogłem. Szczerze? Nie sprawdzałem i po jakimś czasie samo wyszło na jaw, że nadal spotyka się z innymi. Mało tego, wszystkim opowiadała, że to ja ją zdradzam. No historia jest dużo bardziej zawiła, chodziło mi jedynie o to, że to działa nie tylko zawsze tak, że wina leży po stronie tej, którą się za taką wydaje.
Dramat,
Ja mam teraz takiego partnera. Więzienie, cierpienie a miłość 😔
A ja chciałabym dodać, że w zasadzie stwierdzenia „obsesyjna” w odniesieniu do miłości można użyć tylko w przypadku, kiedy któraś ze stron czuje się źle z tego typu zachowaniami. U mnie sytuacja jest taka, że oboje z mężem przejawiamy wiele z tego typu zachowań ale bardzo nam to odpowiada i nie postrzegamy tego negatywnie. Np. nie mamy przed sobą tajemnic, jesteśmy w stałym kontakcie, jesteśmy o siebie wzajemnie zazdrośni i nie chcemy, żeby druga strona miała za koleżankę/kolegę płeć przeciwną itd. Ale my się swietnie dobraliśmy. Oboje czujemy się bezpiecznie i wspaniale w takim związku i nasze uczucie nie gaśnie ani trochę. Także życzę wszystkim, aby każdy znalazł po prostu taką miłość, jakiej potrzebuje i nie natrafił na taką, która go będzie krzywdzić lub nie zapewni spełnienia jego potrzeb.
Musieliście to ze sobą wypracować czy od początku oboje mieliście takie obsesje? Ja właśnie próbuję to wypracować z moją dziewczyną, ale przez różne powody jest nam ciężko w ogóle rozmawiać, np. z powodu jej opresyjnych rodziców, którzy traktują ją jak więźnia. Sytuacja wisi na włosku przez jej rodziców, a do tego nie wiem czy jej na mnie dłużej zależy, bo pokazałem jej właśnie swoją obsesję. Strasznie bym chciał to z nią wypracować, ale jeżeli nie będzie próbowała mnie zrozumieć, jeżeli nie będzie miała chęci i jeżeli musiałbym ją do czegokolwiek zmuszać, a nie przekonywać, to po prostu odejdę. Nie zrobię jej krzywdy. Z drugiej strony gigantycznie chcę, żeby miała siłę i chęci (ostatnio ma bardzo źle w życiu, a do tego doszedłem jeszcze ja z tym problemem), bo uważam że jestem w stanie dać jej mega dużo dobra i już bardzo dużo go pokazałem i ona to docenia. Nie wiem tylko czy dojdzie do momentu, w którym ona będzie w stanie zwiększyć swoją obsesję jak mnie bardziej pozna i zobaczy, że moim głównym życiowym celem jest bycie dobrym człowiekiem i by było jej jak najlepiej. Mogę również dodać, że jej nie okłamuję w niczym i jestem otwarty na wszystko, a wręcz oversharuje.
Większość komentarzy jest "z mądrością i z refleksją w tle", takie "racjonalne i rozsądne", no a rozwodów przybywa. Uznałbym to za przypadek, ale problem w tym, że nie ma przypadków, są tylko znaki.
Cześć.Uwazam,że robisz kawał dobrej roboty.Duzo merytoryki i rzetelne podchodzenie do poruszanych spraw.
Mam dla Ciebie uważam bardzo dobry materiał na odcinek. Myślę,że mógłbyś zrobić na tym ogromny zasięg a jednocześnie pomóc uświadomić wiele ludzi,którzy niestety nie potrafią sami rozgraniczyć pewnych faktów i spraw. Jeżeli jesteś zainteresowany, co mam do zaoferowania, to proszę o respond pod komentarzem.
Pozdrawiam 😊
Lał. Byłem takim toksykiem. Bardzo się męczyłem..
Tak po pierwszej minucie zauważyłem inny motyw do którego wart by wrócić.
Społeczeństwo narzuca jesnostkom miłość.
Jest to gwałt na uczuciach i dyskryminacja
Moim zdaniem dodanie jakiś przykładów obsesyjnej miłości z życia codziennego byłoby ciekawym urozmaiceniem filmu np jakiś głośny przypadek gdy ktoś obsesyjnie zakochany zniszczył swój związek albo nawet popełnił jakieś przestępstwo. Dla mnie i dla wielu osób byłoby to ciekawe, ale to tylko moje zdanie
No ja na przykład porzuciłem studia przez te, zatem ~9 miesięcy siedziałem w domu, po czym wróciłem na studia i już 4.5 roku nie mam związków xD
Nie tak ciekawie, jak przestępstwo jakieś, jednak co mam to mam.
NWASD: Jak niszczy obsesyjna miłość?
Ja: Co to jest miłość?
A co jeśli obie osoby z związku są w sobie obsesyjnie zakochane?
Chyba wtedy jest okej.
Masakra...
wtedy to już tylko Putin może pomóc ;D
Biorą się za łby.
Fajnie iakbs nagrał.cos o przyszłości świata i że zmierza on kurwa do katastrofy.
Miałem tak po tym jak zostałem zdradzony 🙊
Szkoda ze dwa tygodnie temu to wyszło i teraz to widzę chciałbym to w październiku obejrzeć może bym to tak zrozumiał jak teraz.... a tak po 11latach zostało mi tylko takie cos oglądanie...