W 25:13 czytam wiersz w przekładzie pana J.Łozińskiego, ale na ekranie jest powielony tekst z wersji pani M.Skibiniewskiej. Z racji lekkich problemów i mojego pośpiechu, nie zauważyłem tego, dlatego wrzucam do komentarza to co tam winno być napisane: Trzy Pierścienie elfowym władcom szlachetnego miana, Siedem krzatów monarchom w kamiennych sal koronie, Dziewięć ludzkim istotom, którym śmierć pisana, Jeden dla Władcy Ciemności, co trwa na mrocznym tronie W Mordorze, moc którego zwycięży niechciana. Ten Jedyny, by rządzić wszystkimi, ten Jedyny, by wszystkie odnaleźć, Ten Jedyny, by zebrać je wszystkie i w ciemności zespolić więzami W Mordorze, moc którego zwycięży niechciana.
Obejrzałem cały materiał i tylko utwierdziłem się w przekonaniu, w którym tkwiłem nim jeszcze zacząłem oglądać. Przekład Pani Skibniewskiej to jedyny słuszny, wręcz powiedziałbym kanoniczny przekład. Jest najbliżej Tolkienowskiej wyniosłości, o czym wspomniałeś w materiale. Przekład Pana Łozińskiego pozostawiam bez komentarza co chyba zrozumiałe. Natomiast co do tłumaczenia Państwa Frąc, rzeczywiście czytałoby się je najlepiej. Jednak ma ono zupełnie inny "vibe", nie czuję się jakbym czytał coś spod pióra Tolkiena. To tłumaczenie wchłonęło całą magię tego świata i czuję się jakbym miał przed oczami ot zwykłe opowiadanie napisane przez kogoś w liceum. Materiał jak zwykle super, w każdym odcinku widać jak wiele serca wkładasz w materiały które publikujesz
@@danielmenefrego ja tam czytam Łozińskiego bractwo pierścienia, ale grubość pieemwrszek książki mnie przerosła. Niedługo za że id nowa czytać. Z tych 100 stron to Łoziński dość dahnir przetłumaczył. Mi akurat bagosz się strasznie nir podoba, bo według traci magię tego świata, ake fajnie wymyślił jelenisko np.
@@danielmenefrego Nie chciał. Proszę zajrzeć do jego listów dotyczących tłumaczeń. Tłumaczenia nazw własnych dopuszczał tylko wtedy, gdy chodziło o nazwy będące równocześnie rzeczownikami pospolitymi lub ( , a nie nazwiska, imiona czy inne nazwy, które tworzone były przez długą czasem tradycję i zachowywały ślad dawnych tradycji . Dla niego stanowiły w oryginalnym brzmieniu niezbywalną część kreowanego świata.
warto przeczytać angielski oryginał z przypisami autora, bardzo eleganckie formy staroangielskiego.. moje ulubione jednak tłumaczenie pani Skibiniewskiej
Jest jeszcze wydanie LiBROS, z tłumaczeniem Pana Jerzego Łozińskiego. Piekne okładki, mapy nieduże, papier biały, ale dobry. Od tego wydania zaczęłam, jako dziecko, przygodę z Tolkienem i jest tak bliskie memu sercu, że nie chcę nawet sięgać po inne. Ale tu Bag End to Bag End, a Shire to Shire😊 P.S. Tlumaczenie wierszy Pana Marka Gumkowskiego jednak najbardziej mi się podoba 😍 To one szczególnie zachwyciły mnie podczas pierwszego czytania Władcy.
Taki materiał to z przyjemnością się ogląda ;) mój ukochany Władca :D obecnie mam wydanie Muzy (jednotomowe), Amber ( tłumaczenie Skibniewskiej), wydanie Czytelnika z 1981 roku (tłumaczenie Skibniewskiej), angielską wersję i idzie do mnie wydanie Zysk-u ;D
Mam władce, hobbita, niedokończone opowieści i silmarlilion z zysk-iska poprawione tłumaczenie Skibniewskiej i uważam to za cudowne, piękne i idealne, po prostu kocham za tak cudne ilustracje, cudne okładki i cudnie się czyta
Pierwsze wydanie Władcy z obrazkami Alana Lee to Atlantis 1992. Całość w jednym tomie, tłumaczenie Skibniewskiej. Skibniewska ma tę przewagę nad wszelkimi innymi tłumaczami, że konsultowała się z Tolkienem, a Tolkien znał polski, był przy tym perfekcjonistą językowym, to można założyć, że zaakceptował.
Tolkien znał polski bardzo pobieżnie i sam mówił że nie jest w stanie sprawdzać jakości tłumaczeń. To że dał jedną sugestię żeby nie tłumaczyć nazw własnych i imion nie powoduje że nagle był jakoś wielce zaangazowany. Ten człowiek nie miał dużo czasu i jakby miał do każdego tłumaczenia tyle uwagi przykładać to by nic w życiu już nie robił
To się nazywa pasja, doceniam takich ludzi. Wygląda na to że najlepszą wersją byłaby książka w tłumaczeniu Marii Skibiniewskiej wydana przez Zysk I-Ska ale takiej niestety nie ma.
Od tygodnia męczyłam się nad wyborem pasującego do siebie wydania Hobbita i Władcy Pierścieni, które by mi sie podobało, niesamowicie mi twoje filmy pomogły, wybrałam wydanie Hobbita ze Smaugiem na okładce oraz Władcę Pierścieni w twardej oprawie od Zysk i S-ka, nie wiem jak ci dziękować
40:11 Jest jeszcze jedno małe wydanie (nawet troszkę mniejsze bo w długości o 7 cm krótsze) - Zysk i S-ka, tłum. J. Łoziński (poprawione) z 2001 roku. Mały formacik, ale litery są dość duże, kartki pożółkłe (podobne wydanie do oryginału Łozińskiego) - imo całkiem przyjemnie sie czyta.
Też o tym miałam pisać, o ile to to o którym myślę, z Gandalfem na okładce. Też je mam i jak dla mnie jest bardzo przyjemne do czytania, z fragmentów widzę, że z niewielkimi różnicami co do wydania poprawionego.
świetny materiał! wreszcie wiem którą wersję kupić :) najlepiej słuchało mi się przekładu Pani Mari Skibniewskiej i trzeba będzie kupić poprawione wydanie Pana Jerzego Łozińskiego dla dodatkowej zawartości :)
Jeśli chodzi o audiobooki, polecam te czytane przez pana Rocha Siemianowskiego (Czarny z serialu "Przyłbice i kaptury")- jego niski, głęboki głos idealnie nadaje się do nagrywania tego typu "książek fonograficznych" Jako lektor oscyluje mniej więcej w podobnych okolicach, co Janusz Szydłowski czy Tomasz Knapik
Kupiłem dziś za 49,99 zł jedno tomowe wydanie wydawnictwa Muza w hipermarkecie :) także zabieram się za lekturę , wcześniej czytałem tylko tłumaczenie Łozińskiego oryginalne
Ale mam przypominanie, też zaczynałam od przekładu Pana Łozińskiego, ale nigdy nie udało mi się go skończyć, a było to jakieś 20 lat temu 😮. Pojawienie się Łazika to było dla mnie za wiele 😂. Byłam chyba za młoda na czytanie LOTRa (późna podstawówka, albo wczesne gimnazjum) i kiedy już udało mi się to zrobić od deski do deski byłam trochę zawiedziona. Dostałam na urodziny wymarzony prezent - 3-tomowe wydanie w przekładzie Pani Skibniewskiej, takie w białych twardych oprawach, z okropnymi, z kosmosu wyjętymi kolażami na okładkach, ale zależało mi głównie na tym przekładzie. W tamtych czasach przekład małżeństwa Frąców był nowy, mało kto się na jego temat wypowiadał, także wszyscy polecali Skibniewską. Właśnie ostatnio odnowiłam sobie i Hobbita i Władcę, ale w formie audiobooka (teraz słucham „Dwóch wież”), chociaż też w przekładzie MS i dopiero teraz prawdziwie doceniam te książki, uwielbiam po prostu. Żałuję, że właściwie w całości przeczytałam LOTRa tylko raz w życiu. Muszę kiedyś spróbować tłumaczenia Frąców, skoro polecasz.
Mam to wydanie trzy książkowe co jako drugie pokazałeś i powiem tak: zajebiście to wygląda na półce ładna twarda okładka, ale nie przeczytam tego wydania po raz drugi czytanie samo w sobie tej małej czcionki wymęczyło mnie, ale doceniłem odrazu. Miałem wiele prób jako 10 latek 12 i 13 latek i wypożyczałem te książki, ale kończyło się na paru rozdziałach, ale jak miałem 16 lat na święta poprosiłem o to wydanie, o którym mowa powyżej i choć czytanie było męczące jak mówiłem tak no kurde zakochałem się i choć szczerze miałem bekę z teatralnych dialogów i niekończących opisów, ale no wsiąknąłem w ten świat. Jak będę chciał przeczytać po raz drugi to na pewno kupię inne wydanie i najlepiej inne tłumaczenie by zobaczyć czy tłumaczenie może zmniekszy męczenie przy samym czytaniu. Zysk jak już kupię, ale no drogo xD a nazwy znam więc Łoziński jakoś mnie nie zmyli
Właśnie takiego porównania szukałem! Aczkolwiek mimo wszystko mam teraz jeszcze większy dylemat, które wydanie wybrać. Jakoś nie potrafię się zdecydować 😅
zastanawiałem się czy nie powtórzyć podobnego filmu, ale w nim przyjrzałbym się tylko wersji w tłumaczeniu Pani Marii oraz Pana Jerzego. Uważam że ludzie wyzywają tłumaczenie pana Jerzego tylko dla samego wyzywania, a gloryfikują tłumaczenie pani Marii bo każdy gadał kiedyś że jest najlepsze, a obecnie wg mnie jest przestarzałe i młodszych czytelników może zanudzić.
@@Queltharius kiedyś bodaj Ryszard Chojnowski (tłumacz min. klasycznych gier Blizzarda, czy BioWare) wypowiadał się o tłumaczeniu Łozińskiego i poza nazwami własnymi podawał katastrofalne błędy rzeczowe w tłumaczeniu. Ja je czytałem (to małe, trzytomowe, które masz) w 2002 i to była mordęga. Myślałem, że zasnę (tym bardziej nie rozumiem Twojego zasypiania przy serialu). Żeby nie było było, ja wtedy byłem po przeczytaniu całego Toma Clancyego, czyli książek z wielką ilością polityk, intryg - czyli długimi fragmentami kiedy siedzą i gadają. Wielce ciekaw jestem jak Władcę przetłumaczyłby Piotr Cholewa. Jego przekłady Prachetta są świadectwem geniuszu.
Mam piękne wydanie z wydawnictwa MUZA. W trzytomowym wydaniu w twardej żółtozielonej okładce. W większym formacie. Oczywiście w tlumaczeniu Skibniewskiej.
Ja pierwsze wydanie miałem z 1990 roku. Pierwszy tom jeszcze miał tytuł "Wyprawa". Wydanie pierwsze Łozińskiego też miałem. Pierwsze tysiąc osób, które wycięły taki specjalny kupon z końca pierwszego tomu i wysłały dostawały taką książeczkę i tam była między innymi rozkładana kolorowa mapa. Nawet fajnie wydana. Nie tak dawno kupowałem filmy Hobbit i którąś część kupiłem w sklepie kolekcjonerkę, bo zwykłej nie było. Dodany był notatnik Bilba w czerwonej twardej okładce z mapą w środku
Materiał nagrany na świeżym powietrzu w tych okolicznościach przyrody determinuje zupełnie inny odbiór! Oby więcej wyjść w teren, póki jesień nie stanie się totalnie szaro-bura.
Jestem mega zafascynowany uniwersum śródziemia, obejrzalem wszystkie filmy dziesiatki jak nie setki razy, ale aż wstyd sie przyznać że czytałem tylko hobbita i to kieeedyś. Z pomocą tego filmiku zamówiłem Zysk i Ska w poprawionym tłumaczeniu, troche razi ten Łazik, ale sam język z tych fragmentów był najciekawszy właśnie w tym tłumaczeniu, przeczytam - ocenię :) Dzięki wielkie!
Ciekawy może i tak tylko niestety tłumaczenie nazbyt swobodne i odchodzące od znaczenia tekstu. Sam ostatni wers z Wiersza Pierścienia w tym tłumaczeniu jest czymś czego zupełnie nie ma u Tolkiena w oryginale, czego sens natomiast został zachowany w pozostałych przekładach. Z tym że tylko w przekładzie Skibniewskiej jest zachowany podobny (nie identyczny bo angielski i polski mają różne swoiste rytmy wierszy) rytm wiersza. Tłumaczenie Olszańskiego przy zachowaniu sensu gubi w końcówce rytmikę, co troche niszczy czar słowa. U Łozińskiego też rytm jest zgubiony na koniec. Polszczyzna Skibniewskiej jest najbogatsza i najbarwniejsza tylko trzeba do nie j dojrzeć jak do dobrego wina. Łoziński jest zbyt potoczny, może i znakomicie zna angielski ale słabiej chyba posługuje się polskim - może dlatego wielu podoba się jego przekład bo polszczyzna niestety ostatnio ubożeje, właśnie przez brak tradycji czytania utworów klasycznych w dobrych przekładach w "szerokich kręgach".
Mam Władcę pierścieni z wydawnictwa Libros z poprawionym Łozinskim z 2002 , prawa do tłumaczenia nabyte od Zysk z 2001 r . Natomiast całą resztę książek Tolkiena ( oprócz Zaginionych Opowieści i Niedokończone opowieści) mam od Amber pięknie wydane z ilustracjami Alana Lee ale w tlumaczeniu Pauliny Braiter ( Hobbit ), Skibniewskiej ( Silmarillion) , Sylwanowicz ( Dzieci Hurina ) 😁
Trzeba przyznać, że tłumaczenie wierszy Łozińskiego najzgrabniejsze, pamiętam mojego 1 władcę czytałem jako 14-latek w czasach gdy o filmie jeszcze nikt nie słyszał i zmienione nazwy własne zupełnie wtedy nie przeszkadzały… a wiersze świetnie się czytało :)( i nie opuszczało).Mam jeszcze tomiszcze Atlantisa i pamiętam te zaskoczenie co do tych wierszy bez polotu..:o, wiersze Olszanskiego u Frąców to już w ogóle kaszana, ale może się nie znam na poezji;) Edit: wstęp Gumkowskiego jednak chyba najlepszy, ciekawe jak to dalej wygląda, poważnie się zastanawiam czy nie kupić tej wersji :)
A gdzie jest "Mordor, którego Moc zwycięży nie chciana..." u Tolkiena? Przecież tam jest zupełnie inaczej i w innym sensie. Poza tym ten wers gubi rytm wiersza. Przecież "where the shadows lie" to jest właśnie "gdzie zaległy cienie" Znakomicie oddane i w rytmie też dobre.
Bardzo Ci dziękuję za ten film, zastanawiam się właśnie które wydanie kupić bo z jednej strony wolę tłumaczenie Skibniewskiej, przekład Łozińskiego mnie odstrasza nawet mimo poprawionej wersji gdyż to na przekładzie Skibniewskiej się wychowałem czytają za dzieciaka Władcę, a z drugiej strony to nowe wydanie z ilustracjami jest póki co najlepszym jaki można obecnie dostać w języku polskim, niestety już na samym starcie odpycha mnie tłumaczenie nazwy pierwszej książki tj." Bractwo Pierścienia", gdzie to od zawsze miałem w świadomości że to "Drużyna Pierścienia", ale dzięki twojemu filmowi wiem że ilustrowane nowe wydanie Zyku w przekładzie Łozińskiego nie jest aż tak złe, i mimo tych niektórych tłumaczeń wybiorę jednak właśnie je, gdyż wydaje się być najlepsze, a te niektóre nazwy które jednak wolę u Skibniewskiej, czytając będę po prostu czytał w myślach tak jak uważam że powinno być tj. Drużyna zamiast Bractwo, jeszcze raz wielkie dzięki za film ;)
To może bez linków. Problem z Łozińskim, to nie nazwy własne, ale błędy i przekłamania z 1995 roku. Na webarchive jest jeszcze strona z tłumokami i można zobaczyć jakie były zarzuty. Tu kilka z nich: otoczone krainą zwaną Zalesiem, jakieś 40 mil na wschód od Shire'u -> i po łozińsku: w pobliżu Lasu Czet, około 10 mil na wschód od Włości, i chociaż nader skarlałe, miało później stać się sławne. Dalej: Wszyscy hobbici, bądź co bądź, mieli silnie rozwinięte poczucie rodowej więzi i bardzo dokładnie orientowali się w swoich pokrewieństwach. Wywodzili długie i zawiłe rodowody, kreśląc drzewa genealogiczne o mnóstwie odgałęzień -> tego fragmentu nie ma!. W każdy z Dziewięciu, Siedmiu i Trzech wprawiono właściwy kamień. W Jedyny - nie. Ten był gładki, nieozdobny, jak gdyby należał do pośledniejszych pierścieni. -> Do każdego z Dziewięciu, Siedmiu i Trzech wstawiono kamień przeszlachetny, ale nie do Jedynego. Jego kamień jest okrągły, nie obrobiony kunsztownie, jakby przeznaczony był do podlejszego klejnotu. No jest już skandal ;) 40 staj 50 staj -> 30 mil 40 mil (w przypisach tłumok podaje, że 1 mila to 40 staj)
@@Queltharius No to postaram się to uporządkować. S - Skibniewska, Ł - Łoziński (przekład 1995). S:"otoczone krainą zwaną Zalesiem, jakieś 40 mil na wschód od Shire'u". Ł: "w pobliżu Lasu Czet, około 10 mil na wschód od Włości, i chociaż nader skarlałe, miało później stać się sławne". Ja: to raczej nie wymaga wyjaśniania, pomylone odległości, dodane zdanie od siebie. Dalej, S: "Wszyscy hobbici, bądź co bądź, mieli silnie rozwinięte poczucie rodowej więzi i bardzo dokładnie orientowali się w swoich pokrewieństwach. Wywodzili długie i zawiłe rodowody, kreśląc drzewa genealogiczne o mnóstwie odgałęzień", Ł: tego w fragmentu nie było w tłumaczeniu Łozińskiego! Dalej, S: "W każdy z Dziewięciu, Siedmiu i Trzech wprawiono właściwy kamień. W Jedyny - nie. Ten był gładki, nieozdobny, jak gdyby należał do pośledniejszych pierścieni". Ł:"Do każdego z Dziewięciu, Siedmiu i Trzech wstawiono kamień przeszlachetny, ale nie do Jedynego. Jego kamień jest okrągły, nie obrobiony kunsztownie, jakby przeznaczony był do podlejszego klejnotu." Ja: wg Łozińskiego jedyny pierścień był z kamieniem, a nie gładki! S:"40 staj, 50 staj", Ł:"30 mil, 40 mil". Ja: w przypisach tłumok podaje, że 1 mila to 40 staj! I to nie są jedyne "kfiatki". Stąd taka ostra i do dziś pamiętana krytyka tego przekładu. Więcej na dawnej stronie tlumoki z republiki. Jest na webarchive.
Pierwszy i jak na razie ostatni raz Władcę Pierścieni czytałem dobre 10 lat temu albo i więcej. Szczerze powiedziawszy nie pamiętam jaka była to wersja, ani w jakim tłumaczeniu. Jednak sądzę, że była to Skibniewska, bo jednak zapamiętałbym Bagosza. Nie pamiętam też czy było to jednotomowe czy trzytomowe wydanie, bo wypożyczałem je z biblioteki. Co do samej książki to też miałem podobne wrażenia do twoich, że książka była dosyć ciężkostrawna. Hobbita nie czytałem, więc nie miałem porównania. Filmy Petera Jacksona tak jednak weszły mi do głowy, bo oglądałem je wielokrotnie, że to one stały się dla mnie kanonem i jak w książce pojawiło się coś czego nie było w filmie np. Tom Bombadil to miałem wrażenie, że czytam fanfik. Jakoś mi to nie pasowało do WP. Brakowało mi też jakichś elementów humorystycznych. W filmach sporo tego wnosili Gimli, Pippin i Merry, a w książce wszyscy dla siebie byli dobrzy, wręcz do rany przyłóż. Żadnego dogryzania sobie w trakcie podróży ani nic z tych rzeczy. Sporo było też długaśnych opisów topograficznych. Śródziemie nie wydaje się tak żyjącym światem jak światy w innych seriach fantasy np. Wiedźmin czy Belgariada, gdzie bohaterowie non-stop trafiają na wioski, miasteczka, wielkie miasta. Ten element świetnie został ukazany w filmach w których jednym z bardziej pamiętnych momentów są ujęcia z góry na podróżującą drużynę praktycznie przez pustkowia Nowej Zelandii. Podobnie jak ty książkę czytałem dość długo, ale dobrnąłem do końca. Teraz po tak długiej przerwie zamierzam powrócić do Śródziemia, najpierw jednak przeczytam Hobbita, a później zabiorę się za WP, którego wreszcie kupiłem. Zdecydowałem się na jednotomowe wydanie Muzy. Raz, że taka była pierwotna koncepcja Tolkiena by wydać powieść w jednej książce, a dwa, że lubię takie grube tomiszcza i świetnie prezentują się one na półce. Co jak co, ale Władca Pierścieni musi prezentować się monumentalnie. Liczę też, że drugie podejście do WP będzie takie jak w twoim przypadku i książkę będzie mi się czytać lepiej niż za pierwszym razem, zwłaszcza, iż wiem już czego się spodziewać. Skoro będę mieć książkę na półce to może będę powracać do niej raz po raz i bardziej wkręcę się w uniwersum Śródziemia. Dotychczas moje zaangażowanie ograniczało się do obejrzenia raz na rok trylogii Władcy Pierścieni, oczywiście w wersjach rozszerzonych. Znałem osoby, które książkę przeczytały dziesięć, a nawet więcej razy. Co do samych tłumaczeń to gdzieś przeczytałem, iż tłumaczenie Skibniewskiej doczekało się poprawek pod redakcją Marka Gumkowskiego.
Niesamowity film! Genialna robota, rewelacyjnie wytłumaczone i opisane wszystko! Akurat planuję kupno całej trylogii i ten film (a także komentarze pod nim) pomogły mi podjąć decyzję: zdecydowałem się na 3-tomowe wydanie Muzy, z tłumaczeniem Pani Skibniewskiej. Wydanie, które najbardziej polecasz w filmie bardzo kusiło, ale jednak nad ponad wygląd stawiam zawartość :) Przeglądając pewien znany portal aukcyjny ;) trafiłem na wydanie kolekcjonerskie (około 200zł za książkę), z pozłacaną okładką - miałeś styczność z tym wydaniem?
Być może to starsza wersja o większym formacie, ogromnym minusem książek Muzy jest ich rozmiar, pogberał bym po OLX bo tam czasami da się naprawdę fenomenalne wydania stare kupić za śmieszne pieniądze, widziałem tydzień temu wydanie Amber z tłumaczeniem Skibniewskiej za 120 zł i zastanawiałem się czy nie kupić, ale ktoś był szybszy ;p
Ja przed pójściem do kina przeczytałem takie większe wydania z ilustracjami od Amber (chyba małżeństwo tłumaczyło?), teraz w 2022 kupiłem to słynne, nowe wydanie od Zysk (3 tomy i resztę od Tolkiena, bo ładnie wygląda na półce) i .... jest dziwnie. Bractwo heh, Łazik no ale podobno było jeszcze dziwniej w oryginalnym tłumaczeniu.
@@Queltharius dzięki. :) A w ogóle ukłony za ciekawy i ładnie zrealizowany materiał. Nie wiedziałam o istnieniu tłumaczenia państwa Frąc, jak będę miała okazję, to muszę się zapoznać. Sama się zraziłam okrutnie do tłumaczenia pana Łozińskiego (oryginalnego), gdy najpierw zdzielił mnie po uszach Bagoszem, krzatami (które nadal widzę jako chichoczące gnomy w czerwonych czapeczkach) i Tajarem, a z rok później poprawił Wolanami (pan Jerzy popełnił też tłumaczenie "Diuny". Brr. I w wyobraźni widziałam tych Fremenów a'la Piast Kołodziej w konopnych koszulach i z wąsiskami). A jednak tak naprawdę spośród tłumaczy okołolortowych mam ochotę urwać głowę tylko temu, kto w Hobbicie przekładał dostojne "Far over the Misty Mountais cold" na "Ponad gór omglonym szytem" cha cha hi hi, "by [coś tam, kopalniom, skarbcom? - nie pamiętam] grotom czarodziejskie wydrzeć złoto". Taki dziedzic pruski wyszedł. 😱 Redakcja powinna była wyłapywać takie kalafiory, że nie o omglone góry chodzi, tylko o Góry Mgliste, które w Śródziemiu są ważnym kawałkiem geografii.
O władcy się nie wypowiem bo dopiero dorwalem przekład Frąców i musze się zapoznać jak to wygląda ale np. Hobbita czytałem zarówno Skibniewskiej i Braiter i powiem że u Skibniewskiej było czuć ten lekki przygodowy polot gdzie u Braiter mi tego mocno brakowało. A i jeszcze jest jeden Pana Polkowskiego, o którym dopiero się dowiedziałem, trzeba sprawdzić.
U Skibniewskiej czuć, że jest to opowieść o przygodach opowiadana młodym słuchaczom. Zresztą podobnie przetłumaczyła "Rudego Dżila..." i "Kowala z Podlesia Większego" polecam te drobiazgi. Ma posmak gawędy w narracji. Jest jeszcze przekład Polkowskiego wydany w "Hobbicie" z komentarzami Andersona - polskie tłumaczenie "The annotated Hobbit"
@@michalwasil97 na Wikipedii to się nazywało chyba wikiveristy czy jakoś tak, jest porównanie przekładów i jak tłumacze podeszli do różnych kwestii nazw np. Tylko jest to akurat po angielsku ale warto się zapoznać.
Yt jakimś cudem wyciszył mi się tuż przed tym, jak zacząłeś czytać fragment rozdziału w przekładzie Pana Łozińskiego, to chyba wystarczy za komentarz tej wersji xD
Może coś mi umknęło ale chyba nie wspomniałeś o wydaniu 3 tomowym z 1990 r. w przekładzie Skibniewskiej. Mam takie ale niestety strony już wypadają :/ Mam na myśli to, gdzie pierwszy tom zatytułowany jest Wyprawa, a nie Drużyna Pierścienia.
Tu jest wydanie CiA Books SVARO i Czytelnika oparte na starszym wydaniu Czytelnika z lat 80-tych. Mama je. Niektórzy oburzali się na ta właśnie Wyprawę, że nie jest wiernym tłumaczeniem "The Fellowship of the Ring" zapominając, że akurat tu tłumacz może zachować swobodę, bo powieść Tolkiena nie jest trylogią (tylko powieścią o 6 księgach z dodatkami) i podział na trzy tomy wynikał z wymagań wydawcy. Stad nazwy tomów nie są czymś istotnym w świecie kreowanym, tylko wtórnym. Wyprawa jest więc równie dobrym tłumaczeniem jak Drużyna Pierścienia, bo dobrze oddaje treść tomu.
Rafał Skibniewski z tego co się orientuje to tylko lekko poprawił różne błędy jakie wcześniej pojawiały się w tłumaczeniu tj. a to przecinka brakowało, a to zła odmiana słowa itp.
Chyba nie ważne które Polskie wydanie się weźmie, będzie raczej lepsze od Szwedzkiego tłumaczenia, próbowałem czytać ale jest napisane zupełnie co innego co w oryginale.
Domyślam się, że niczym się nie różnią. Może jakieś drobne błędy zostały poprawione albo zmieniono np. osobę odpowiedzialną za łamanie i składanie książki.
Ok, dzięki za odpowiedź. I za ciekawy materiał dotyczący porównania przekładów i wydań. Przekład wg Pani Marii Skibniewskiej odsłuchałem na audiotece. Teraz zamierzam przeczytać wg tłum. P. Łozińskiego, bo ponoć niektóre fragmenty w jego tłumaczeniu lepiej oddają ducha wersji oryginalnej... Zamierzam sobie wyrobić własną opinię. :)
A swoją drogą nie słyszałem o słuchowisku. Jeśli jest z podziałem na role to może brzmieć ciekawie. Może kiedyś Audioteka pokusi się o zrobienie superprodukcji, ale z tego co wiem to nie planują na razie takiego projektu. Nic dziwnego, takie coś to byłoby potężne przedsięwzięcie.
Akurat nie Skibiniewskiej, Frącowie dosłownie przenieśli wersje angielską na polski w stanie surowym, wszystkie nazwy własne pozostały bez zmian, tekst technicznie też czyta się podobnie do wersji angielskiej, albo ja miałem taki odbiór. Tłumaczenie Marii Skibiniewskiej, robi podobną rzecz, ale nie jest to stan "surowy" tylko wszystko fajnie hmm... podsmażone, niestety dla mnie w niektórych momentach się przypaliło xD, gdyby przeredagować i kilka (przypalonych) drętwych momentów poprawić to mam wrażenie, że nie byłoby sensu wtedy innych kupować. A J.Łoziński to słychać na materiale xd
Według mnie to tłumaczenie Skibniewskiej jest najbliższe oryginału przez to, że to tłumaczenie ma właśnie tą wyniosłość i taki "vibe" jak u samego Tolkiena :)
Teraz wydaje to chyba Zysk i Ska, są chyba trzy tomy w twardej oprawie bez obwoluty ale nie wiem, jakie tłumaczenie no i papier jest gorszy niż w wydaniu Amber. Już wiem, Łoziński, niestety.
@@Queltharius Moim zdaniem to nalecialosc polskiego szkolnictwa tzn uwypuklenie I piętnowanie swoich niedociągnięć wad :D serio tak uważam, tak samo jest z językami, akcentem itd wystarczy że wyjedziesz gdzieś za granicę do Anglii czy USA to wszyscy maja w D.... Jak wymawiasz słowa ważne że Cię rozumieją i jest im bardzo miło że poswieciles czas i chęci na to żeby nauczyć się ich języka. Nie zawracaj sobie głowy takimi sprawami może to po prostu dyslekcja :D pozdroooo
Mi ciężko idzie przebaczyć przekładzie Marii Skibiniewskiej, gdzie nade często jest mowa o 'toporku' Gimlego. No nie wiem jak było w oryginale, ale chyba 'Axe' i to powinien być topór! A toporek to mają krasnoludki w bajkach dla dzieci. Zna ktoś inny przekład niż powyższy, gdzie tłumacz wczuł się, aby każda postać miała jakiś charakterystyczny styl wypowiedzi? Bo u 'Marii", to gdyby nie napisane "rzekł Aragorn/odpowiedział Legolas", to bym nie wiedział, kto to mówi, bo równie dobrze mógłby Boromir, Gandalf itp. i itd. Brakowało mi jakieś charakterystycznego pazura w dialogach.
Wiesz co ja czytalem poprawionego lozniskiego to wydaje mi sie ze tam widac wlasnie jaki kto jest, np gimli jest bardzo uparty, zadziorny, porywczy; gamgee zachowuje sie jak wiesniak taki typowy, legolas jest zawsze opanowany. Moze tez po prostu ja tak to odbieralem ale ktos tez moze sie wypowiedziec
Posiadam wydanie wydawnictwa Amber z tłumaczeniem Frąców, niestety, w obwolutach, aczkolwiek jest ponoć w twardych oprawach bez obwoluty ale innego wydawnictwa. Sam czytałem całość jednak siedem razy w przekładzie Pani Skibniewskiej i to mi się najbardziej podoba, ale ja czytałem pierwszy raz Władcę jakieś cztery, pięć lat przed pierwszym filmem Jacksona ;) Tłumaczenie Frąców jest ok ale chyba jest tam trochę skrótów + wszystkie wiersze, piosenki zapamiętałem właśnie w tłumaczeniu Marii Skibniewskiej.
@@G0TIMAN chodzi o tą z ciemnyà okładka i żółtymi pierścieniami? Jest to wydanie w miękkiej okładce bez ilustracji w przekładzie lozińskiego poprawionym
Pewnie jestem konserwatystą, ale - wiersz o Pierścieniach w każdym innym przekładzie niż Pani Skibniewskiej brzmi po prostu źle ( pewnie dlatego, że znam go na pamięć od ok. 1997 roku ;) ), natomiast tłumaczenie Pana Łozińskiego powinno być prawnie zakazane, przynajmniej to pierwsze ;) U Frąców jest lepiej ale kiedyś porównywałem sobie jakiś fragment, chyba walk w Gondorze, już po zdobyciu bramy i tłumaczenie Frąców jest skrócone, tzn. opis tego co się dzieje jest mniej obszerny niż u Skibniewskiej. Chętnie sobie kiedyś nabędę to jednotomowe, nowe wydanie w przekładzie Skibniewskiej, gdyż mam tylko Frąców. Ja, jako fan art booków posiadam też sporo książek okołofilmowych: sześć przewodników filmowych do Władcy i sześć do Hobbita ( cztery po polsku, dwa po angielsku ), sześć art booków do Hobbita ( tylko dwa są po polsku, Amber jak zwykle dał ciała ;) ), jedną, wielką księgę o Władcy, szkicownik Alana Lee do Władcy i Johna Howe do całości.
Warto dodać że od Zysku są jeszcze Hobbit, Niedokończone Opowieści, Silmarilion oraz Opowieści z niebezpiecznego królestwa (jest tam o Tomie Bombadilu) i to ilustowane w twardej oprawie
Czyli jak to zwykle w branży bywa, żadne wydanie nie jest ideałem. Ja osobiście uważam, że stosuenk jakości wydania do tłumaczenia (bez edycji kolekcjonerskich) przynajmnej w Hobbicie najlepiej przedstawiło wydawnictwo Iskry, Piękna okładka, stylizowana na skórę żmija (smoka), w tłumaczeniu pani Skibiniewskiej, z naprawdę ciekawą oprawą graficzną (choć bez ilustracji). A także charakteryzującą się dobrą czcionką. Świetne do czytania dzieciom. Niestety "Władca Pierścieni" wyd. Muza z tłumaczeniem pani Skibiniewskiej ma jeden poważny minus, czyli dosyć małą czcionkę utopioną w masie tekstu, choc samo wydanie czerpie z samych źródeł ideii Tolkiena. Reszta, czyli Zysk i Amber pod względem czcionki stoją naprawdę wysoko, ale sama szata graficzna tekstu, gdyby nie wzbogacenie ilustracjami Alana Lee również wypadłaby bardzo "sucho". O tłumaczeniu nie wspomnę, bo to największy minus Zysku. Albo jak to ktoś napisał: Książki Zysku nadają sie na półkę, tłumaczenia pani Skibiniewskiej zaś do czytania. I bądź tu mądry jak nie masz tyle miejsca na regałach :-)
W 25:13 czytam wiersz w przekładzie pana J.Łozińskiego, ale na ekranie jest powielony tekst z wersji pani M.Skibiniewskiej. Z racji lekkich problemów i mojego pośpiechu, nie zauważyłem tego, dlatego wrzucam do komentarza to co tam winno być napisane:
Trzy Pierścienie elfowym władcom szlachetnego miana,
Siedem krzatów monarchom w kamiennych sal koronie,
Dziewięć ludzkim istotom, którym śmierć pisana,
Jeden dla Władcy Ciemności, co trwa na mrocznym tronie
W Mordorze, moc którego zwycięży niechciana.
Ten Jedyny, by rządzić wszystkimi, ten Jedyny, by wszystkie odnaleźć,
Ten Jedyny, by zebrać je wszystkie i w ciemności zespolić więzami
W Mordorze, moc którego zwycięży niechciana.
Obejrzałem cały materiał i tylko utwierdziłem się w przekonaniu, w którym tkwiłem nim jeszcze zacząłem oglądać. Przekład Pani Skibniewskiej to jedyny słuszny, wręcz powiedziałbym kanoniczny przekład. Jest najbliżej Tolkienowskiej wyniosłości, o czym wspomniałeś w materiale. Przekład Pana Łozińskiego pozostawiam bez komentarza co chyba zrozumiałe. Natomiast co do tłumaczenia Państwa Frąc, rzeczywiście czytałoby się je najlepiej. Jednak ma ono zupełnie inny "vibe", nie czuję się jakbym czytał coś spod pióra Tolkiena. To tłumaczenie wchłonęło całą magię tego świata i czuję się jakbym miał przed oczami ot zwykłe opowiadanie napisane przez kogoś w liceum.
Materiał jak zwykle super, w każdym odcinku widać jak wiele serca wkładasz w materiały które publikujesz
Poprawiona wersja Łozińskiego z zyska jest już bardzo dobra. Pierwsza tłumaczenie to masakra np. Bilbo Bagosz.
zgadzam się.Pani Skibniewskiej tłumaczenie jest magiczne :)
@@szwingi2155 mnie się te wszystkie Bagosze i Hobbitów podobały.
Zresztą sam Tolkien chciał, by tłumaczono nazwy własne
@@danielmenefrego ja tam czytam Łozińskiego bractwo pierścienia, ale grubość pieemwrszek książki mnie przerosła. Niedługo za że id nowa czytać. Z tych 100 stron to Łoziński dość dahnir przetłumaczył. Mi akurat bagosz się strasznie nir podoba, bo według traci magię tego świata, ake fajnie wymyślił jelenisko np.
@@danielmenefrego Nie chciał. Proszę zajrzeć do jego listów dotyczących tłumaczeń. Tłumaczenia nazw własnych dopuszczał tylko wtedy, gdy chodziło o nazwy będące równocześnie rzeczownikami pospolitymi lub ( , a nie nazwiska, imiona czy inne nazwy, które tworzone były przez długą czasem tradycję i zachowywały ślad dawnych tradycji . Dla niego stanowiły w oryginalnym brzmieniu niezbywalną część kreowanego świata.
Ilustrowane wydanie Silimarilion z Zysk I S-KA jest po prostu piękne :D
Przepraszam, że materiał dodaje tak późno w nocy, nistety internet płatał mi figle :c Miłego oglądania i wyboru własnej wersji lotra ;)
Spokojna głowa, akurat jestem na Nocnej Zmianie, więc zamiast spać w wózku widłowym to sobie posłucham coś ciekawego ^^
Noc jest ciemna i pełna strachów, ale Nocna Straż YouTuba nie śpi :D
Odblokowano nową postać: "Leśny Quel"
Albo nocny
warto przeczytać angielski oryginał z przypisami autora, bardzo eleganckie formy staroangielskiego.. moje ulubione jednak tłumaczenie pani Skibiniewskiej
polecam ten film ,bardzo pomocny do wybioru wydania
Jest jeszcze wydanie LiBROS, z tłumaczeniem Pana Jerzego Łozińskiego. Piekne okładki, mapy nieduże, papier biały, ale dobry. Od tego wydania zaczęłam, jako dziecko, przygodę z Tolkienem i jest tak bliskie memu sercu, że nie chcę nawet sięgać po inne. Ale tu Bag End to Bag End, a Shire to Shire😊
P.S. Tlumaczenie wierszy Pana Marka Gumkowskiego jednak najbardziej mi się podoba 😍 To one szczególnie zachwyciły mnie podczas pierwszego czytania Władcy.
też mam to wydanie. Można powiedzieć że wybrałem je po okładce:-)
Też mam to wydanie Władcy Libros z poprawionym Łozinskim 😃
Gumkowski jako jedyny stara się dbać o rytm
@@rafasobczak748 U Skibniewskiej rytm też jest dobry.
Taki materiał to z przyjemnością się ogląda ;) mój ukochany Władca :D obecnie mam wydanie Muzy (jednotomowe), Amber ( tłumaczenie Skibniewskiej), wydanie Czytelnika z 1981 roku (tłumaczenie Skibniewskiej), angielską wersję i idzie do mnie wydanie Zysk-u ;D
Dzięki za świetny materiał ^^ Nic nie wiem o książkach i świecie Tolkiena, więc mi mega pomogłeś.
Czas zabrać się za czytanie!!!
Mam władce, hobbita, niedokończone opowieści i silmarlilion z zysk-iska poprawione tłumaczenie Skibniewskiej i uważam to za cudowne, piękne i idealne, po prostu kocham za tak cudne ilustracje, cudne okładki i cudnie się czyta
Pierwsze wydanie Władcy z obrazkami Alana Lee to Atlantis 1992. Całość w jednym tomie, tłumaczenie Skibniewskiej.
Skibniewska ma tę przewagę nad wszelkimi innymi tłumaczami, że konsultowała się z Tolkienem, a Tolkien znał polski, był przy tym perfekcjonistą językowym, to można założyć, że zaakceptował.
Do kontaktu doszło przez Przemysława Mroczkowskiego który był dobrym znajomym Tolkiena i to na jego zdaniu co do polskiego przekładu Tolkien polegał.
@@michalwasil97 Cenne uściślenie.
Tolkien znał polski bardzo pobieżnie i sam mówił że nie jest w stanie sprawdzać jakości tłumaczeń. To że dał jedną sugestię żeby nie tłumaczyć nazw własnych i imion nie powoduje że nagle był jakoś wielce zaangazowany.
Ten człowiek nie miał dużo czasu i jakby miał do każdego tłumaczenia tyle uwagi przykładać to by nic w życiu już nie robił
Super materiał, świetne porównanie. Kupiłem nowe wydania zysku, ale mocno rozważam wydania ilustrowane z Amber, ale chyba zostanę z tym co mam :)
To się nazywa pasja, doceniam takich ludzi. Wygląda na to że najlepszą wersją byłaby książka w tłumaczeniu Marii Skibiniewskiej wydana przez Zysk I-Ska ale takiej niestety nie ma.
Jest Silmarillion. :)
Od tygodnia męczyłam się nad wyborem pasującego do siebie wydania Hobbita i Władcy Pierścieni, które by mi sie podobało, niesamowicie mi twoje filmy pomogły, wybrałam wydanie Hobbita ze Smaugiem na okładce oraz Władcę Pierścieni w twardej oprawie od Zysk i S-ka, nie wiem jak ci dziękować
40:11 Jest jeszcze jedno małe wydanie (nawet troszkę mniejsze bo w długości o 7 cm krótsze) - Zysk i S-ka, tłum. J. Łoziński (poprawione) z 2001 roku. Mały formacik, ale litery są dość duże, kartki pożółkłe (podobne wydanie do oryginału Łozińskiego) - imo całkiem przyjemnie sie czyta.
Też o tym miałam pisać, o ile to to o którym myślę, z Gandalfem na okładce. Też je mam i jak dla mnie jest bardzo przyjemne do czytania, z fragmentów widzę, że z niewielkimi różnicami co do wydania poprawionego.
@@alicjazwonderlandu7842 Dokładnie tak, Bractwo jest żółte z Gandalfem, Dwie wieże czerwone z entem, a Powrót Króla jest niebieski ze statkiem.
Wykonałeś ogromną pracę z tym porównaniem.
Dzięki!
świetny materiał! wreszcie wiem którą wersję kupić :) najlepiej słuchało mi się przekładu Pani Mari Skibniewskiej i trzeba będzie kupić poprawione wydanie Pana Jerzego Łozińskiego dla dodatkowej zawartości :)
Jeśli chodzi o audiobooki, polecam te czytane przez pana Rocha Siemianowskiego (Czarny z serialu "Przyłbice i kaptury")- jego niski, głęboki głos idealnie nadaje się do nagrywania tego typu "książek fonograficznych"
Jako lektor oscyluje mniej więcej w podobnych okolicach, co Janusz Szydłowski czy Tomasz Knapik
Kupiłem dziś za 49,99 zł jedno tomowe wydanie wydawnictwa Muza w hipermarkecie :) także zabieram się za lekturę , wcześniej czytałem tylko tłumaczenie Łozińskiego oryginalne
Ale mam przypominanie, też zaczynałam od przekładu Pana Łozińskiego, ale nigdy nie udało mi się go skończyć, a było to jakieś 20 lat temu 😮. Pojawienie się Łazika to było dla mnie za wiele 😂. Byłam chyba za młoda na czytanie LOTRa (późna podstawówka, albo wczesne gimnazjum) i kiedy już udało mi się to zrobić od deski do deski byłam trochę zawiedziona. Dostałam na urodziny wymarzony prezent - 3-tomowe wydanie w przekładzie Pani Skibniewskiej, takie w białych twardych oprawach, z okropnymi, z kosmosu wyjętymi kolażami na okładkach, ale zależało mi głównie na tym przekładzie. W tamtych czasach przekład małżeństwa Frąców był nowy, mało kto się na jego temat wypowiadał, także wszyscy polecali Skibniewską. Właśnie ostatnio odnowiłam sobie i Hobbita i Władcę, ale w formie audiobooka (teraz słucham „Dwóch wież”), chociaż też w przekładzie MS i dopiero teraz prawdziwie doceniam te książki, uwielbiam po prostu. Żałuję, że właściwie w całości przeczytałam LOTRa tylko raz w życiu. Muszę kiedyś spróbować tłumaczenia Frąców, skoro polecasz.
"Łazik" to bardzo dobre tłumaczenie, co można wywnioskować z kontekstu.
Mam to wydanie trzy książkowe co jako drugie pokazałeś i powiem tak: zajebiście to wygląda na półce ładna twarda okładka, ale nie przeczytam tego wydania po raz drugi czytanie samo w sobie tej małej czcionki wymęczyło mnie, ale doceniłem odrazu. Miałem wiele prób jako 10 latek 12 i 13 latek i wypożyczałem te książki, ale kończyło się na paru rozdziałach, ale jak miałem 16 lat na święta poprosiłem o to wydanie, o którym mowa powyżej i choć czytanie było męczące jak mówiłem tak no kurde zakochałem się i choć szczerze miałem bekę z teatralnych dialogów i niekończących opisów, ale no wsiąknąłem w ten świat. Jak będę chciał przeczytać po raz drugi to na pewno kupię inne wydanie i najlepiej inne tłumaczenie by zobaczyć czy tłumaczenie może zmniekszy męczenie przy samym czytaniu. Zysk jak już kupię, ale no drogo xD a nazwy znam więc Łoziński jakoś mnie nie zmyli
Właśnie takiego porównania szukałem! Aczkolwiek mimo wszystko mam teraz jeszcze większy dylemat, które wydanie wybrać. Jakoś nie potrafię się zdecydować 😅
zastanawiałem się czy nie powtórzyć podobnego filmu, ale w nim przyjrzałbym się tylko wersji w tłumaczeniu Pani Marii oraz Pana Jerzego. Uważam że ludzie wyzywają tłumaczenie pana Jerzego tylko dla samego wyzywania, a gloryfikują tłumaczenie pani Marii bo każdy gadał kiedyś że jest najlepsze, a obecnie wg mnie jest przestarzałe i młodszych czytelników może zanudzić.
@@Queltharius kiedyś bodaj Ryszard Chojnowski (tłumacz min. klasycznych gier Blizzarda, czy BioWare) wypowiadał się o tłumaczeniu Łozińskiego i poza nazwami własnymi podawał katastrofalne błędy rzeczowe w tłumaczeniu.
Ja je czytałem (to małe, trzytomowe, które masz) w 2002 i to była mordęga. Myślałem, że zasnę (tym bardziej nie rozumiem Twojego zasypiania przy serialu). Żeby nie było było, ja wtedy byłem po przeczytaniu całego Toma Clancyego, czyli książek z wielką ilością polityk, intryg - czyli długimi fragmentami kiedy siedzą i gadają.
Wielce ciekaw jestem jak Władcę przetłumaczyłby Piotr Cholewa. Jego przekłady Prachetta są świadectwem geniuszu.
Mam piękne wydanie z wydawnictwa MUZA. W trzytomowym wydaniu w twardej żółtozielonej okładce. W większym formacie. Oczywiście w tlumaczeniu Skibniewskiej.
Chłopie podziwiam, ja bym nie miał takiej motywacji by porównać te wszytki przekłady. O chęciach tym bardziej.
18:35 niedawno zakupiłem na Warszawskich Targach Fantastyki takie wydanie „Władcy Pierścieni” w przekładzie Skibniewskiej 😃 nie żałuje.
Legenda głosi że Quel odnalazł ten las idąc na cross z Wardęgą
Dzięki za film, wiem które wydanie kupić.
Właśnie zdziwiłem się, że macie tłumaczenia Frąców z Ambera w obwolutach. Moje wydania są w twardej okładce z nadrukiem takich samych obrazów.
- No elo co tam?
- W Mrocznej Puszczy a niby gdzie? Na Eru!
A propos puszczy, słyszałeś o kontynuacji Nie Ma Tego Złego?
Ale to ty dzwonisz
Mega
Jaki klimat wogóle
Axrey na pewno szanuje za las, jego klimat
😉
Ja pierwsze wydanie miałem z 1990 roku. Pierwszy tom jeszcze miał tytuł "Wyprawa". Wydanie pierwsze Łozińskiego też miałem. Pierwsze tysiąc osób, które wycięły taki specjalny kupon z końca pierwszego tomu i wysłały dostawały taką książeczkę i tam była między innymi rozkładana kolorowa mapa. Nawet fajnie wydana. Nie tak dawno kupowałem filmy Hobbit i którąś część kupiłem w sklepie kolekcjonerkę, bo zwykłej nie było. Dodany był notatnik Bilba w czerwonej twardej okładce z mapą w środku
Ilustrowane Zysk I-Ska w twardej oprawie 3 części + Sillmarilion w tej samej wersji najpiękniejsze i najlepsze książki w mojej małej kolekcji :>
Materiał nagrany na świeżym powietrzu w tych okolicznościach przyrody determinuje zupełnie inny odbiór! Oby więcej wyjść w teren, póki jesień nie stanie się totalnie szaro-bura.
Niesamowicie dobry materiał oby więcej tak długich pozdrawiam 🙃👌
Pierwszy przekład pana Łozińskiego czyta się, jakby to była zupełnie inna, ale jakoś swojska wersja Władcy Pierścieni ;)
Jestem mega zafascynowany uniwersum śródziemia, obejrzalem wszystkie filmy dziesiatki jak nie setki razy, ale aż wstyd sie przyznać że czytałem tylko hobbita i to kieeedyś. Z pomocą tego filmiku zamówiłem Zysk i Ska w poprawionym tłumaczeniu, troche razi ten Łazik, ale sam język z tych fragmentów był najciekawszy właśnie w tym tłumaczeniu, przeczytam - ocenię :) Dzięki wielkie!
Ciekawy może i tak tylko niestety tłumaczenie nazbyt swobodne i odchodzące od znaczenia tekstu. Sam ostatni wers z Wiersza Pierścienia w tym tłumaczeniu jest czymś czego zupełnie nie ma u Tolkiena w oryginale, czego sens natomiast został zachowany w pozostałych przekładach. Z tym że tylko w przekładzie Skibniewskiej jest zachowany podobny (nie identyczny bo angielski i polski mają różne swoiste rytmy wierszy) rytm wiersza. Tłumaczenie Olszańskiego przy zachowaniu sensu gubi w końcówce rytmikę, co troche niszczy czar słowa. U Łozińskiego też rytm jest zgubiony na koniec. Polszczyzna Skibniewskiej jest najbogatsza i najbarwniejsza tylko trzeba do nie j dojrzeć jak do dobrego wina. Łoziński jest zbyt potoczny, może i znakomicie zna angielski ale słabiej chyba posługuje się polskim - może dlatego wielu podoba się jego przekład bo polszczyzna niestety ostatnio ubożeje, właśnie przez brak tradycji czytania utworów klasycznych w dobrych przekładach w "szerokich kręgach".
Sam mam Łozińskiego (poprawionego) z świata książki, moim zdaniem najfajniejsze wydanie doasowane do podróży, czytelne, szary papier, twarda oprawa
Mam Władcę pierścieni z wydawnictwa Libros z poprawionym Łozinskim z 2002 , prawa do tłumaczenia nabyte od Zysk z 2001 r . Natomiast całą resztę książek Tolkiena ( oprócz Zaginionych Opowieści i Niedokończone opowieści) mam od Amber pięknie wydane z ilustracjami Alana Lee ale w tlumaczeniu Pauliny Braiter ( Hobbit ), Skibniewskiej ( Silmarillion) , Sylwanowicz ( Dzieci Hurina ) 😁
Fajnie jakbyś kiedyś porównał jeszcze resztę wydań jak na przykład te od Czytelnika, albo Libros. :D
Trzeba przyznać, że tłumaczenie wierszy Łozińskiego najzgrabniejsze, pamiętam mojego 1 władcę czytałem jako 14-latek w czasach gdy o filmie jeszcze nikt nie słyszał i zmienione nazwy własne zupełnie wtedy nie przeszkadzały… a wiersze świetnie się czytało :)( i nie opuszczało).Mam jeszcze tomiszcze Atlantisa i pamiętam te zaskoczenie co do tych wierszy bez polotu..:o, wiersze Olszanskiego u Frąców to już w ogóle kaszana, ale może się nie znam na poezji;) Edit: wstęp Gumkowskiego jednak chyba najlepszy, ciekawe jak to dalej wygląda, poważnie się zastanawiam czy nie kupić tej wersji :)
A gdzie jest "Mordor, którego Moc zwycięży nie chciana..." u Tolkiena? Przecież tam jest zupełnie inaczej i w innym sensie. Poza tym ten wers gubi rytm wiersza. Przecież "where the shadows lie" to jest właśnie "gdzie zaległy cienie" Znakomicie oddane i w rytmie też dobre.
4:36 To Dzieciol zielony.
Mam pierwsze wydanie Łozińskiego z tymi smiesznymi nazwami :)
Drugi :D piwko i oglądamy,
Zysk i Spółka :)
4:35 Dzięcioł zielony jest oburzony Twoim brakiem entuzjazmu do dodatków xD
A owszem :D
Audiobook ❤️
Bardzo Ci dziękuję za ten film, zastanawiam się właśnie które wydanie kupić bo z jednej strony wolę tłumaczenie Skibniewskiej, przekład Łozińskiego mnie odstrasza nawet mimo poprawionej wersji gdyż to na przekładzie Skibniewskiej się wychowałem czytają za dzieciaka Władcę, a z drugiej strony to nowe wydanie z ilustracjami jest póki co najlepszym jaki można obecnie dostać w języku polskim, niestety już na samym starcie odpycha mnie tłumaczenie nazwy pierwszej książki tj." Bractwo Pierścienia", gdzie to od zawsze miałem w świadomości że to "Drużyna Pierścienia", ale dzięki twojemu filmowi wiem że ilustrowane nowe wydanie Zyku w przekładzie Łozińskiego nie jest aż tak złe, i mimo tych niektórych tłumaczeń wybiorę jednak właśnie je, gdyż wydaje się być najlepsze, a te niektóre nazwy które jednak wolę u Skibniewskiej, czytając będę po prostu czytał w myślach tak jak uważam że powinno być tj. Drużyna zamiast Bractwo, jeszcze raz wielkie dzięki za film ;)
Kup od zysku zdecydowanie. Nie ma aż tak dużo tłumaczeń nazw własnych, a mega fajnie się czyta.
To może bez linków. Problem z Łozińskim, to nie nazwy własne, ale błędy i przekłamania z 1995 roku. Na webarchive jest jeszcze strona z tłumokami i można zobaczyć jakie były zarzuty. Tu kilka z nich: otoczone krainą zwaną Zalesiem, jakieś 40 mil na wschód od Shire'u -> i po łozińsku: w pobliżu Lasu Czet, około 10 mil na wschód od Włości, i chociaż nader skarlałe, miało później stać się sławne. Dalej: Wszyscy hobbici, bądź co bądź, mieli silnie rozwinięte poczucie rodowej więzi i bardzo dokładnie orientowali się w swoich pokrewieństwach. Wywodzili długie i zawiłe rodowody, kreśląc drzewa genealogiczne o mnóstwie odgałęzień -> tego fragmentu nie ma!. W każdy z Dziewięciu, Siedmiu i Trzech wprawiono właściwy kamień. W Jedyny - nie. Ten był gładki, nieozdobny, jak gdyby należał do pośledniejszych pierścieni. -> Do każdego z Dziewięciu, Siedmiu i Trzech wstawiono kamień przeszlachetny, ale nie do Jedynego. Jego kamień jest okrągły, nie obrobiony kunsztownie, jakby przeznaczony był do podlejszego klejnotu. No jest już skandal ;) 40 staj 50 staj -> 30 mil 40 mil (w przypisach tłumok podaje, że 1 mila to 40 staj)
Trochę chaotyczne to i niezbyt zrozumiałe :/
@@Queltharius No to postaram się to uporządkować. S - Skibniewska, Ł - Łoziński (przekład 1995). S:"otoczone krainą zwaną Zalesiem, jakieś 40 mil na wschód od Shire'u". Ł: "w pobliżu Lasu Czet, około 10 mil na wschód od Włości, i chociaż nader skarlałe, miało później stać się sławne". Ja: to raczej nie wymaga wyjaśniania, pomylone odległości, dodane zdanie od siebie. Dalej, S: "Wszyscy hobbici, bądź co bądź, mieli silnie rozwinięte poczucie rodowej więzi i bardzo dokładnie orientowali się w swoich pokrewieństwach. Wywodzili długie i zawiłe rodowody, kreśląc drzewa genealogiczne o mnóstwie odgałęzień", Ł: tego w fragmentu nie było w tłumaczeniu Łozińskiego! Dalej, S: "W każdy z Dziewięciu, Siedmiu i Trzech wprawiono właściwy kamień. W Jedyny - nie. Ten był gładki, nieozdobny, jak gdyby należał do pośledniejszych pierścieni". Ł:"Do każdego z Dziewięciu, Siedmiu i Trzech wstawiono kamień przeszlachetny, ale nie do Jedynego. Jego kamień jest okrągły, nie obrobiony kunsztownie, jakby przeznaczony był do podlejszego klejnotu." Ja: wg Łozińskiego jedyny pierścień był z kamieniem, a nie gładki! S:"40 staj, 50 staj", Ł:"30 mil, 40 mil". Ja: w przypisach tłumok podaje, że 1 mila to 40 staj! I to nie są jedyne "kfiatki". Stąd taka ostra i do dziś pamiętana krytyka tego przekładu. Więcej na dawnej stronie tlumoki z republiki. Jest na webarchive.
👏
Przekład Łozińskiego nie jest zły, tylko brzmi staroświecko.
Dla mnie chyba najlepsze jest to pod redakcją Gumowskiego.
Fajnie jak byś zorganizował jakiś event.
Pierwszy i jak na razie ostatni raz Władcę Pierścieni czytałem dobre 10 lat temu albo i więcej. Szczerze powiedziawszy nie pamiętam jaka była to wersja, ani w jakim tłumaczeniu. Jednak sądzę, że była to Skibniewska, bo jednak zapamiętałbym Bagosza. Nie pamiętam też czy było to jednotomowe czy trzytomowe wydanie, bo wypożyczałem je z biblioteki. Co do samej książki to też miałem podobne wrażenia do twoich, że książka była dosyć ciężkostrawna. Hobbita nie czytałem, więc nie miałem porównania. Filmy Petera Jacksona tak jednak weszły mi do głowy, bo oglądałem je wielokrotnie, że to one stały się dla mnie kanonem i jak w książce pojawiło się coś czego nie było w filmie np. Tom Bombadil to miałem wrażenie, że czytam fanfik. Jakoś mi to nie pasowało do WP. Brakowało mi też jakichś elementów humorystycznych. W filmach sporo tego wnosili Gimli, Pippin i Merry, a w książce wszyscy dla siebie byli dobrzy, wręcz do rany przyłóż. Żadnego dogryzania sobie w trakcie podróży ani nic z tych rzeczy.
Sporo było też długaśnych opisów topograficznych. Śródziemie nie wydaje się tak żyjącym światem jak światy w innych seriach fantasy np. Wiedźmin czy Belgariada, gdzie bohaterowie non-stop trafiają na wioski, miasteczka, wielkie miasta. Ten element świetnie został ukazany w filmach w których jednym z bardziej pamiętnych momentów są ujęcia z góry na podróżującą drużynę praktycznie przez pustkowia Nowej Zelandii. Podobnie jak ty książkę czytałem dość długo, ale dobrnąłem do końca. Teraz po tak długiej przerwie zamierzam powrócić do Śródziemia, najpierw jednak przeczytam Hobbita, a później zabiorę się za WP, którego wreszcie kupiłem. Zdecydowałem się na jednotomowe wydanie Muzy. Raz, że taka była pierwotna koncepcja Tolkiena by wydać powieść w jednej książce, a dwa, że lubię takie grube tomiszcza i świetnie prezentują się one na półce. Co jak co, ale Władca Pierścieni musi prezentować się monumentalnie. Liczę też, że drugie podejście do WP będzie takie jak w twoim przypadku i książkę będzie mi się czytać lepiej niż za pierwszym razem, zwłaszcza, iż wiem już czego się spodziewać. Skoro będę mieć książkę na półce to może będę powracać do niej raz po raz i bardziej wkręcę się w uniwersum Śródziemia. Dotychczas moje zaangażowanie ograniczało się do obejrzenia raz na rok trylogii Władcy Pierścieni, oczywiście w wersjach rozszerzonych. Znałem osoby, które książkę przeczytały dziesięć, a nawet więcej razy. Co do samych tłumaczeń to gdzieś przeczytałem, iż tłumaczenie Skibniewskiej doczekało się poprawek pod redakcją Marka Gumkowskiego.
Hej Quel mam pytanie, co się stało z truchłem Smałga po tym jak został zabity?
Odpowiedź w tym filmiku th-cam.com/video/4NgqATbiR_M/w-d-xo.html
Niesamowity film! Genialna robota, rewelacyjnie wytłumaczone i opisane wszystko! Akurat planuję kupno całej trylogii i ten film (a także komentarze pod nim) pomogły mi podjąć decyzję: zdecydowałem się na 3-tomowe wydanie Muzy, z tłumaczeniem Pani Skibniewskiej. Wydanie, które najbardziej polecasz w filmie bardzo kusiło, ale jednak nad ponad wygląd stawiam zawartość :)
Przeglądając pewien znany portal aukcyjny ;) trafiłem na wydanie kolekcjonerskie (około 200zł za książkę), z pozłacaną okładką - miałeś styczność z tym wydaniem?
Być może to starsza wersja o większym formacie, ogromnym minusem książek Muzy jest ich rozmiar, pogberał bym po OLX bo tam czasami da się naprawdę fenomenalne wydania stare kupić za śmieszne pieniądze, widziałem tydzień temu wydanie Amber z tłumaczeniem Skibniewskiej za 120 zł i zastanawiałem się czy nie kupić, ale ktoś był szybszy ;p
Ja przed pójściem do kina przeczytałem takie większe wydania z ilustracjami od Amber (chyba małżeństwo tłumaczyło?), teraz w 2022 kupiłem to słynne, nowe wydanie od Zysk (3 tomy i resztę od Tolkiena, bo ładnie wygląda na półce) i .... jest dziwnie. Bractwo heh, Łazik no ale podobno było jeszcze dziwniej w oryginalnym tłumaczeniu.
Quel robi długi filmik w lesie.
284 kleszcze lubią to :D
zrobisz film o boromirze?
polecam sagę Czarną Kompanie oraz Imperium Grozy Glena Cooka :)
33:30 Łoziński poprawiony - jeżeli strażników przełożono na czatowników, to jak w tym wydaniu jest przetłumaczony Czatownik spod Morii?
W oryginale był to - Strażnik Wodny, w wersji poprawionej jest to Strażnik z Jeziora.
@@Queltharius dzięki. :)
A w ogóle ukłony za ciekawy i ładnie zrealizowany materiał. Nie wiedziałam o istnieniu tłumaczenia państwa Frąc, jak będę miała okazję, to muszę się zapoznać.
Sama się zraziłam okrutnie do tłumaczenia pana Łozińskiego (oryginalnego), gdy najpierw zdzielił mnie po uszach Bagoszem, krzatami (które nadal widzę jako chichoczące gnomy w czerwonych czapeczkach) i Tajarem, a z rok później poprawił Wolanami (pan Jerzy popełnił też tłumaczenie "Diuny". Brr. I w wyobraźni widziałam tych Fremenów a'la Piast Kołodziej w konopnych koszulach i z wąsiskami).
A jednak tak naprawdę spośród tłumaczy okołolortowych mam ochotę urwać głowę tylko temu, kto w Hobbicie przekładał dostojne "Far over the Misty Mountais cold" na "Ponad gór omglonym szytem" cha cha hi hi, "by [coś tam, kopalniom, skarbcom? - nie pamiętam] grotom czarodziejskie wydrzeć złoto".
Taki dziedzic pruski wyszedł. 😱
Redakcja powinna była wyłapywać takie kalafiory, że nie o omglone góry chodzi, tylko o Góry Mgliste, które w Śródziemiu są ważnym kawałkiem geografii.
@@Serzkanapka To Włodzimierz Lewik, tłumaczył to chyba w 1960, gdy niezbyt Śródziemie było znane, zwłaszcza w Polsce.
O władcy się nie wypowiem bo dopiero dorwalem przekład Frąców i musze się zapoznać jak to wygląda ale np. Hobbita czytałem zarówno Skibniewskiej i Braiter i powiem że u Skibniewskiej było czuć ten lekki przygodowy polot gdzie u Braiter mi tego mocno brakowało. A i jeszcze jest jeden Pana Polkowskiego, o którym dopiero się dowiedziałem, trzeba sprawdzić.
U Skibniewskiej czuć, że jest to opowieść o przygodach opowiadana młodym słuchaczom. Zresztą podobnie przetłumaczyła "Rudego Dżila..." i "Kowala z Podlesia Większego" polecam te drobiazgi. Ma posmak gawędy w narracji. Jest jeszcze przekład Polkowskiego wydany w "Hobbicie" z komentarzami Andersona - polskie tłumaczenie "The annotated Hobbit"
@@michalwasil97 na Wikipedii to się nazywało chyba wikiveristy czy jakoś tak, jest porównanie przekładów i jak tłumacze podeszli do różnych kwestii nazw np. Tylko jest to akurat po angielsku ale warto się zapoznać.
Mam to samo trzytomowe wydanie LOTRa, przekład Skibniewskiej. 🤣
Yt jakimś cudem wyciszył mi się tuż przed tym, jak zacząłeś czytać fragment rozdziału w przekładzie Pana Łozińskiego, to chyba wystarczy za komentarz tej wersji xD
Może coś mi umknęło ale chyba nie wspomniałeś o wydaniu 3 tomowym z 1990 r. w przekładzie Skibniewskiej. Mam takie ale niestety strony już wypadają :/ Mam na myśli to, gdzie pierwszy tom zatytułowany jest Wyprawa, a nie Drużyna Pierścienia.
Tu jest wydanie CiA Books SVARO i Czytelnika oparte na starszym wydaniu Czytelnika z lat 80-tych. Mama je. Niektórzy oburzali się na ta właśnie Wyprawę, że nie jest wiernym tłumaczeniem "The Fellowship of the Ring" zapominając, że akurat tu tłumacz może zachować swobodę, bo powieść Tolkiena nie jest trylogią (tylko powieścią o 6 księgach z dodatkami) i podział na trzy tomy wynikał z wymagań wydawcy. Stad nazwy tomów nie są czymś istotnym w świecie kreowanym, tylko wtórnym. Wyprawa jest więc równie dobrym tłumaczeniem jak Drużyna Pierścienia, bo dobrze oddaje treść tomu.
Dosłownie przed chwilą obejrzałem materiał Surreaktora na temat tłumaczeń...
Jest jeszcze jedno mniejsze wydanie zysku z tłumaczeniem Łozińskiego poprawionym na ich stronie kosztuje chyba 10 zł od sztuki.
Akurat w urodziny jeszcze
@Quel co masz na szyi ???
w 30:15 o 22:15 w nocy usiłowałem zabić muchę która usiadła mi na monitorze - a to mucha która usiadła na okładce książki - F...🤣
Monitor cały?
Pytanko jaka jest różnica tłumaczenia Rafała Skibińskiego z lat 2002-2003
Rafał Skibniewski z tego co się orientuje to tylko lekko poprawił różne błędy jakie wcześniej pojawiały się w tłumaczeniu tj. a to przecinka brakowało, a to zła odmiana słowa itp.
Czy w wydaniu zysk i-ska też tłumaczone są bez potrzeby nazwy własne?
Zawsze zabierasz ze sobą do lasu "Władcę Pierścieni"? ;)
Chyba nie ważne które Polskie wydanie się weźmie, będzie raczej lepsze od Szwedzkiego tłumaczenia, próbowałem czytać ale jest napisane zupełnie co innego co w oryginale.
Z tego co czytałem to praktycznie każdy germański język poza angielskim tak ucierpiał na przekładzie LOTR ;p
Warto gdybyś pomyślał nad audiobookiem Hobbita i Władcy pierścieni chętnie bym posłuchał i to nie jeden raz.
25:40 a tu nie złe napisy?
:(
Amber stracił chyba prawa, podobnie stracił prawa do książek z uniwersum Star Wars, które teraz wydaje już trzecie wydawnictwo.
Siema, mam pytanko, jaki czas Frodo miał łącznie pierścień?
jakieś 17 i pół roku
27:09 Skibniewska, nie Skibiniewska
Hej, wiesz może czy poza data wydania różni się ilustrowane wydanie Władcy Pierścieni z Zysku? Bo są dwa 2017 i 2022..
Domyślam się, że niczym się nie różnią. Może jakieś drobne błędy zostały poprawione albo zmieniono np. osobę odpowiedzialną za łamanie i składanie książki.
Czy jest gdzieś dostępny audiobook tłumaczenia Pana Łozińskiego albo Państwa Frąców?
Z tego co wiem jest tylko jeden audiobook i jedno słuchowisko radiowe i są one z tłumaczeniem Pani Marii.
Ok, dzięki za odpowiedź. I za ciekawy materiał dotyczący porównania przekładów i wydań. Przekład wg Pani Marii Skibniewskiej odsłuchałem na audiotece. Teraz zamierzam przeczytać wg tłum. P. Łozińskiego, bo ponoć niektóre fragmenty w jego tłumaczeniu lepiej oddają ducha wersji oryginalnej... Zamierzam sobie wyrobić własną opinię. :)
A swoją drogą nie słyszałem o słuchowisku. Jeśli jest z podziałem na role to może brzmieć ciekawie. Może kiedyś Audioteka pokusi się o zrobienie superprodukcji, ale z tego co wiem to nie planują na razie takiego projektu. Nic dziwnego, takie coś to byłoby potężne przedsięwzięcie.
@@t.s.. z tego co kojarzę to Tolkien Estate blokuje takie sprawy
O co chodzi Łozińskiemu? Czytałam, że "Diunę" też przetłumaczył równie kontrowersyjnie.
Lubi spolszczać różne nazwy stąd ten problem
Ja pierwszy raz czytałem w oryginalnym tłumaczeniu Łozińskiego... Gdy zobaczyłem film nie ogrniałe o co chodzi
Co ciekawe kiedyś było takie wydanie które wyglada jak z zysku ale tłumaczenie frąców
Który przekład jest najbliższy oryginalnej wersji ?
Przekład Pani Skibniewskiej ;)
Akurat nie Skibiniewskiej, Frącowie dosłownie przenieśli wersje angielską na polski w stanie surowym, wszystkie nazwy własne pozostały bez zmian, tekst technicznie też czyta się podobnie do wersji angielskiej, albo ja miałem taki odbiór.
Tłumaczenie Marii Skibiniewskiej, robi podobną rzecz, ale nie jest to stan "surowy" tylko wszystko fajnie hmm... podsmażone, niestety dla mnie w niektórych momentach się przypaliło xD, gdyby przeredagować i kilka (przypalonych) drętwych momentów poprawić to mam wrażenie, że nie byłoby sensu wtedy innych kupować.
A J.Łoziński to słychać na materiale xd
Według mnie to tłumaczenie Skibniewskiej jest najbliższe oryginału przez to, że to tłumaczenie ma właśnie tą wyniosłość i taki "vibe" jak u samego Tolkiena :)
Teraz wydaje to chyba Zysk i Ska, są chyba trzy tomy w twardej oprawie bez obwoluty ale nie wiem, jakie tłumaczenie no i papier jest gorszy niż w wydaniu Amber. Już wiem, Łoziński, niestety.
Witam
25:19 No coś Tobie tu nie pykło ;-)
Zupełnie co innego jest napisane, a co innego czytasz.
Skibniewska z ilustracjami Alana Lee to pierscien na ktorym wszyscy chca położyć łapy, ale królestwa licencji nie chca sie zjednoczyc..
Istniało takie wydanie, ale obecnie na allegro osiąga ono zaporowe ceny
Dużo literówek w tekstach ale materiał super :D
Oh, a myślałem że udało mi się szybko napisać bez tego :(
@@Queltharius Panie a kto by się takimi pierdołami przejmował, jak mówiłem materiał bardzo bardzo dobry.
PS Skibniewska RLZ
ano ja się przejmuje xd
@@Queltharius Moim zdaniem to nalecialosc polskiego szkolnictwa tzn uwypuklenie I piętnowanie swoich niedociągnięć wad :D serio tak uważam, tak samo jest z językami, akcentem itd wystarczy że wyjedziesz gdzieś za granicę do Anglii czy USA to wszyscy maja w D.... Jak wymawiasz słowa ważne że Cię rozumieją i jest im bardzo miło że poswieciles czas i chęci na to żeby nauczyć się ich języka. Nie zawracaj sobie głowy takimi sprawami może to po prostu dyslekcja :D pozdroooo
Mi ciężko idzie przebaczyć przekładzie Marii Skibiniewskiej, gdzie nade często jest mowa o 'toporku' Gimlego. No nie wiem jak było w oryginale, ale chyba 'Axe' i to powinien być topór! A toporek to mają krasnoludki w bajkach dla dzieci.
Zna ktoś inny przekład niż powyższy, gdzie tłumacz wczuł się, aby każda postać miała jakiś charakterystyczny styl wypowiedzi? Bo u 'Marii", to gdyby nie napisane "rzekł Aragorn/odpowiedział Legolas", to bym nie wiedział, kto to mówi, bo równie dobrze mógłby Boromir, Gandalf itp. i itd. Brakowało mi jakieś charakterystycznego pazura w dialogach.
Wiesz co ja czytalem poprawionego lozniskiego to wydaje mi sie ze tam widac wlasnie jaki kto jest, np gimli jest bardzo uparty, zadziorny, porywczy; gamgee zachowuje sie jak wiesniak taki typowy, legolas jest zawsze opanowany. Moze tez po prostu ja tak to odbieralem ale ktos tez moze sie wypowiedziec
krasnolud moz ei topor uzywa czy nosi.. ale male hobbity to raczej toporki uzywaja! stad Sam uzywal nie miecza a sztyletu.. moczyka do listow :)
Pierwszy :)
Czy mi się wydaje, czy usunąłeś mój komentarz?
Nie usuwam komentarzy, w spamie też go nie ma. Widzę tylko ten ;)
@@Queltharius w takim razie coś poszło nie tak przy dodawaniu 😉
Posiadam wydanie wydawnictwa Amber z tłumaczeniem Frąców, niestety, w obwolutach, aczkolwiek jest ponoć w twardych oprawach bez obwoluty ale innego wydawnictwa.
Sam czytałem całość jednak siedem razy w przekładzie Pani Skibniewskiej i to mi się najbardziej podoba, ale ja czytałem pierwszy raz Władcę jakieś cztery, pięć lat przed pierwszym filmem Jacksona ;) Tłumaczenie Frąców jest ok ale chyba jest tam trochę skrótów + wszystkie wiersze, piosenki zapamiętałem właśnie w tłumaczeniu Marii Skibniewskiej.
A czytał ktoś nowe wydanie od zysk i ska z 2019? Bo chciałbym zacząć moją przygodę z lotrem i mam ofertę za 20zł, co jest aż podejrzane xD
Raczej bym widział, gdyby pojawiło się nowe wydanie xd Jak masz możliwość to wklej link a powiem ci co to dokładnie może być
Może ze spacjami przejdzie...
nie przeszło xD jak wpiszesz w bonito albo inną księgarnie władca pierścieni to powinno ci wyskoczyć nowe wydanie z zysk i ska.
@@G0TIMAN chodzi o tą z ciemnyà okładka i żółtymi pierścieniami? Jest to wydanie w miękkiej okładce bez ilustracji w przekładzie lozińskiego poprawionym
@@Queltharius tak, tak, o to. pytam, bo aż mnie zaskoczyłą cena 17-20 zł. w sumie jak będę w empiku, to może znajdę i ocenię jakoś wykonania. dzieki.
Hobbit to teraz jest szkolną lekturą.
Pewnie jestem konserwatystą, ale - wiersz o Pierścieniach w każdym innym przekładzie niż Pani Skibniewskiej brzmi po prostu źle ( pewnie dlatego, że znam go na pamięć od ok. 1997 roku ;) ), natomiast tłumaczenie Pana Łozińskiego powinno być prawnie zakazane, przynajmniej to pierwsze ;) U Frąców jest lepiej ale kiedyś porównywałem sobie jakiś fragment, chyba walk w Gondorze, już po zdobyciu bramy i tłumaczenie Frąców jest skrócone, tzn. opis tego co się dzieje jest mniej obszerny niż u Skibniewskiej. Chętnie sobie kiedyś nabędę to jednotomowe, nowe wydanie w przekładzie Skibniewskiej, gdyż mam tylko Frąców.
Ja, jako fan art booków posiadam też sporo książek okołofilmowych: sześć przewodników filmowych do Władcy i sześć do Hobbita ( cztery po polsku, dwa po angielsku ), sześć art booków do Hobbita ( tylko dwa są po polsku, Amber jak zwykle dał ciała ;) ), jedną, wielką księgę o Władcy, szkicownik Alana Lee do Władcy i Johna Howe do całości.
Warto dodać że od Zysku są jeszcze Hobbit, Niedokończone Opowieści, Silmarilion oraz Opowieści z niebezpiecznego królestwa (jest tam o Tomie Bombadilu) i to ilustowane w twardej oprawie
Czyli jak to zwykle w branży bywa, żadne wydanie nie jest ideałem.
Ja osobiście uważam, że stosuenk jakości wydania do tłumaczenia (bez edycji kolekcjonerskich) przynajmnej w Hobbicie najlepiej przedstawiło wydawnictwo Iskry, Piękna okładka, stylizowana na skórę żmija (smoka), w tłumaczeniu pani Skibiniewskiej, z naprawdę ciekawą oprawą graficzną (choć bez ilustracji). A także charakteryzującą się dobrą czcionką. Świetne do czytania dzieciom.
Niestety "Władca Pierścieni" wyd. Muza z tłumaczeniem pani Skibiniewskiej ma jeden poważny minus, czyli dosyć małą czcionkę utopioną w masie tekstu, choc samo wydanie czerpie z samych źródeł ideii Tolkiena.
Reszta, czyli Zysk i Amber pod względem czcionki stoją naprawdę wysoko, ale sama szata graficzna tekstu, gdyby nie wzbogacenie ilustracjami Alana Lee również wypadłaby bardzo "sucho".
O tłumaczeniu nie wspomnę, bo to największy minus Zysku.
Albo jak to ktoś napisał:
Książki Zysku nadają sie na półkę, tłumaczenia pani Skibiniewskiej zaś do czytania.
I bądź tu mądry jak nie masz tyle miejsca na regałach :-)
Bardzo proszę - nie "font", tylko "czcionka" :) oraz "w promocji", nie "na promocji" ;)
No jak las to i Borowiki muszą być😁