Dziękuję za osobisty ton pozbawiony sztampy i nadęcia, którymi często grzeszą autorzy podobnych kanałów. Pański styl potwierdza w nienachalny sposób, świętą prawdę: czytanie jest koniecznym elementem dobrego życia. Pozdrawiam serdecznie!
Witam! "...czytanie jest koniecznym elementem dobrego życia. " Oj, tak, pełna zgoda. Ja już sobie nie wyobrażam życia bez czytania! Zaś dzielenie się wrażeniami z lektur okazało się też nie lada przyjemnością. Pozdrawiam serdecznie.
To się cieszę, bo wart tego. Daj znać, co pójdzie na warsztat (obstawiam "Pieśń kata" 😊 i "Opowieść Oswalda") I jakie wrażenia z lektury. Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowo.
"Nadzy i martwi" to jedna z moich ulubionych książek. Zawsze podziwiałem stosowany w niej zabieg literacki - "wehikuł czasu" czyli wspomnianą tu retrospekcję
Witam. Tak, też uważam to za udany zabieg. Tym bardziej, że służy tu do przedstwaienia w atrakcyjny sposób panoramy społeczeństwa amerykańskiego lat 30-tych. Klasa. Pozdrawiam.
Dzięki za miłe słowo. "Nadzy i martwi" to nielekka lektura, ale z pewnością warta przeczytania. Nie wspominałem o tym ze względu na brak czasu, ale tam jest kapitalny opis tego, co się dzieje z dywizją na froncie jak się zmieni lokację choćby jednego plutonu-szczęka opada! Pozdrawiam i mam nadzieję, że się spodoba.
Ależ przyjemność sprawiłeś mi tym filmem! :-) Przede wszystkim o Lodge'u, bo to również mój ukochany pisarz - jego styl, jego poczucie humoru tworzą niepowtarzalną atmosferę tych powieści. I u mnie "Terapia" jest na pierwszym miejscu, ale czytałam ją już dawno i bardzo się cieszę, że poświęcisz jej osobny odcinek (nota bene - obdarowałam "Terapią" kilka osób, ale nie jestem pewna, czy ją doceniły). Super pomysł z podziałem twórczości Lodge'a pod względem motywów przewodnich. Kategoria druga, czyli starzenie się (głównie pisarzy) - tę znam najlepiej, bo czytałam "Autor, autor..." oraz "Który stawał na wysokości zadania" (no i "Terapię"). Obie biograficzne - ta o Henrym Jamesie i o H.G. Wellsie - znakomite (mimo fatalnej okładki tej drugiej). Ponadto czytałam jeszcze "Gorzkie prawdy", a na półkach mam jeszcze "Skazanych na ciszę" i "Zamianę". Już od dawna poszukuję "British Museum w posadach drży". Mam więc jeszcze sporo przed sobą, co mnie cieszy 🙂 Będę śledziła oba cykle z równym zainteresowaniem, chociaż po Normana Mailera raczej nie sięgnę, ale kto wie? Może po "Pieśń kata"? Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.
Witam! Bardzo się cieszę, że trafiłem na bratnią duszę, jeśli chodzi o Lodge'a. Wszystkie książki Lodge'a (które do tej pory poznałem) to czysta przyjemność czytania, ale tetralogia uniwersytecka tu chyba przoduje. Świetne ektura na lato moim zdaniem! "Już od dawna poszukuję "British Museum w posadach drży". Akurat jest wysyp Lodge'a na Allegro i to pół-darmo! Można skorzystać. Książki Mailera są drapieżne i kolczaste jakim był on sam. Potrzebują odpowiedniego czasu i nastroju na lekturę. Pozdrawiam serdecznie!
@@EvaMarg Cóż, miejmy nadziję, że ktoś w końcu i unas to wyda. Może, jak Lodge stanie sie u nas bardziej popularny i będzie dużo więcej czytany... Zasługuje na to, jak mało kto moim zdaniem. Pozdrawiam.
Czuję się zachęcona do tego autora (nb. nie słyszałam niestety o nim wcześniej). Czuję się też zachęcona do James Jonesa (o którym słyszałam, ale nic jeszcze nie czytałam).
Witam! Obu mogę polecić z czystym sumieniem. Co do Jonesa to osobiście uważam jego trzy powieści za absolute mistrzostwo świata: oprócz "Stąd do wieczności", "Długi tydzień w Parkman" ( pisarz w kryzysie twóczym powraca do rodzinnego miasteczka w USA i "Zew mężobójcy" historia pewnego dramaturga amerykańskiego; rzecz się dzieje na Karaibach i w Nowym Jorku. Dla mnie to cudeńka! Pozdrawiam serdecznie.
Widzę Mirku, że nasze pokolenie czytało te same amerykańskie książki i nie ma się czemu dziwić bo innych nie było. Końcówka lat 70tych do końca lat 80tych czytałem Jones'a, Capote, Rotha, Faulkner a, Mailera. Ja bardziej skupiłem się jednak na twórczości Rotha i Faulknera, którego literatura jest dość "ciężka", ale udało mi się przeczytać kilka jego książek. Niestety, niewiele do dziś pozostało mi w głowie z tej literatury, a szkoda.. Pozdrawiam
"... i nie ma się czemu dziwić bo innych nie było." Dokładnie!😊 Chociaż ze wstydem przyznaję, że co do Faulknera, to mam pewne zaległości- chyba za wcześnie się za niego wziąłem (nie "dorośnięty") i odpuściłem, a potem już nie było czasu na porządne uzupełnienie. Mam nadzieję to jeszcze nadrobić. Co do Rotha, to będzie bohaterem jednego z odcinków tego cyklu- a jakże! To także mój ujubieniec. Pozdrawiam serdecznie.
Chodzi o źródła wtórne, rzecz jasna, czyli o monografie popularno-naukowe, opracowania historyczne. Po polsku, o ile wiem nie wyszła żadna biografia tego senatora, ale tu poleciłbym zwłaszcza monografię M. Stantona Evansa "Blacklisted by history". Jest to opracowanie bazujące głównie na dokumentach archiwalnych (z załączonymi ich kopiami). A jeśli chodzi o to, co wydano w Polsce, to poleciłbym książkę Nigela Westa "Venona. Największa tajemnica Zimnej Wojny." Pokazuje ona jaka była sytuacji w czasie wojny i po wojnie w Ameryce jeśli chodzi infiltrację USA przez służby Stalina zanim MCCarthy się za to wziął. (Włos się jeży i dla wielu osób będzie to sporą niespodzianką)Jest to opracowanie na podstawie odtajnionego w latach 90-tych amerykańskiego projektu o kryptonimie Venona właśnie, będącego odczytywaniem tajnych raportów sowieckick kursujących między sowieckimi placówkami dyplomatycznymi a centralą w Moskwie. Była to najbardziej strzeżona przez Amerykanów tajemnica wywiadowcza DWS i Zimnej Wojny (z tych znanych rzecz jasna). Np. na podstawie tych raportów skazano na śmierć małżeństwo Rosenbergów za zdradę. Odtajniono odpowiednie dokumenty będące dowodami dla sądu. Problem polegał na tym, że tego faktu nie można było ujawnić, stąd legenda o ich niewinności. Dodajmy, że autentyczność rozszyfrowaneych dokumentów nie budzi wątpliwości wśród historyków, trwaja jedynie dyskusja co do niektórych wniosków z nich płynących. Pozdrawiam.
Witam i dziękuję za wizytę. Biografie będą z pewnością (zresztą trochę już było) podobnie jak inne książki historyczne; chyba już wiem jak to ujmę. Mam zamiar w każdym filmiku omówić przynajmniej jedną- zobaczymy, jak to wyjdzie. Pozdrawiam serdecznie.
A że autorzy amerykańscy są żydowscy , to ma jakieś znaczenie, że trzeba ich oprzymiotnikować?Przejrzałam moje zbiory z serii "Salamandra", ale żadnej z omawianych nie mam.Mam całego W.Wortona, Jonathana Carolla i jakieś pojedyncze typu PK.Dick" Trzy stygmaty...."M.Amisa " Martwe dzieci" czy " Nocny pociąg".Z propozycji, które zaprezentowałeś zainteresowała mnie "Autor, autor".To , jeżeli literatura ma płeć, wybitnie męska literatura.W latach 90.Wydawnictwo Rebis wypuszczało książki w miękkich okładkach, z białym paskiem u dołu i z tytułem.W górnym lewym roku była sylwetka w kapeluszu z rewolwerem.Z tej serii czytałam thrillery Mickey'a Spillane i Grahama Greene.W serii " Mistrzowie literatury" Rebisa za mną "Ultramaryna" M.Lowrego i inne.Dzięki za filmik i opinie, umrę mądrzejsza
Witam! "A że autorzy amerykańscy są żydowscy , to ma jakieś znaczenie, że trzeba ich oprzymiotnikować?" No, u mnie ma, bo mnie bardzo interesuje twórczość pisarzy zaróno izraelskich jak i tych z diaspory. Zarówno tych, którzy sięgają do korzeni, jak i tych, którzy je odrzucili albo na nie zobojętnieli. Nie widzę w tym nic złego. Zresztą ten temat jest fascynujący sam w sobie i został zauważony swego czasu przez amerykańską krytykę. Sądzi się na przykład, że dopiero Saul Bellow swoją twórczością wyciągnął ich literaturę z getta do mainstreamu. Co do książek Martina Amisa (nie mylić z Kingsleyem Amisem (ojciec) to nie jestem pewien czy jego styl pisarski mi odpowiada (twórczość ojca uwielbiam i będzie jednym z bohaterów cyklu "brytolskiego", podobnie jak Graham Green), ale kupiłem kilka jego książek (Martina) i mam zamiar rozstrzygnąć tę kwestię definitywnie 😊. Pozdrawiam serdecznie.
"Nieładnie jest używać słowa "Murzyn" Nie zgadzam się z tym. W wyrażeniu "Murzyn" nie widzę nic złego. A to, że się nagle to słowo komuś przestało podobać, to jego sprawa. Dla mnie nie niesie to żadnych pejoratywnych treści. "Czy dla twórczości Mailera jest ważne, że był żydowskiego pochodzenia?" Według mnie Mailer należał do tych pisarzy żydowskiego pochodzenia, w których twórczości te korzenie były mało widoczne, w przeciwieństwie do np. Bellowa (Nobel 1976) Malamuda czy Richlera. Ich też mam zaiar zawrzeć w tym cyklu, ale to z czasem. Pozdrawiam.
@@emigrant41 Używanie słowa na "M" przeszkadza osobom czarnoskórym. I uważam, że to jest wystarczający powód. To tak jakby osoba o imieniu Maria prosiła, żeby nie nazywać jej Marysią. Nam to zdrobnienie może się nawet podobać, ale szanujemy prośbę tej osoby. Pozdrawiam.
@@bozenas.6830 Cóż, jeszcze żadna czarnoskóra osoba mnie nie poprosiła, żeby słowa "Murzyn" nie używać. Jakoś tak wszystkie osoby, które ten temat podnoszą są białe. :) Zostanę więc przy Murzynach. I Indianach też zresztą. Pozdrawiam serdecznie. Cancel Reply
@@bozenas.6830 Pani pozwoli, że ja jeszcze cos dodam- są już pretensje za używanie słowa "kobieta" (zamiast "osoba z macicą"), bo to jest "offensive". Otóż ja odmawiam zanurzania się w tym szaleństwie, które m. in. Tuwima czyni rasistą za "Murzynka Bambo".
Dziękuję za osobisty ton pozbawiony sztampy i nadęcia, którymi często grzeszą autorzy podobnych kanałów. Pański styl potwierdza w nienachalny sposób, świętą prawdę: czytanie jest koniecznym elementem dobrego życia. Pozdrawiam serdecznie!
Witam! "...czytanie jest koniecznym elementem dobrego życia. " Oj, tak, pełna zgoda. Ja już sobie nie wyobrażam życia bez czytania! Zaś dzielenie się wrażeniami z lektur okazało się też nie lada przyjemnością. Pozdrawiam serdecznie.
Po takim nagraniu nie potrzeba mi lepszej zachęty do tego, żeby zapoznać się z twórczością Normana Mailera :)
To się cieszę, bo wart tego. Daj znać, co pójdzie na warsztat (obstawiam "Pieśń kata" 😊 i "Opowieść Oswalda") I jakie wrażenia z lektury. Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowo.
"Nadzy i martwi" to jedna z moich ulubionych książek. Zawsze podziwiałem stosowany w niej zabieg literacki - "wehikuł czasu" czyli wspomnianą tu retrospekcję
Witam. Tak, też uważam to za udany zabieg. Tym bardziej, że służy tu do przedstwaienia w atrakcyjny sposób panoramy społeczeństwa amerykańskiego lat 30-tych. Klasa. Pozdrawiam.
Dobrze, że wróciłeś na stałe. I już szukam tych "Nagich i martwych". Na nich nabrałem największą ochotę.
Dzięki za miłe słowo. "Nadzy i martwi" to nielekka lektura, ale z pewnością warta przeczytania. Nie wspominałem o tym ze względu na brak czasu, ale tam jest kapitalny opis tego, co się dzieje z dywizją na froncie jak się zmieni lokację choćby jednego plutonu-szczęka opada! Pozdrawiam i mam nadzieję, że się spodoba.
@@emigrant41 Z twojego opisu nie mam wątpliwości, że to coś dla mnie. Takich pozycji właśnie szukam. Pozdrawiam i oczekuję kolejnych filmów.
Super odcinki. Dziekuje i pozdrawiam.
Bardzo dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam!
Ależ przyjemność sprawiłeś mi tym filmem! :-) Przede wszystkim o Lodge'u, bo to również mój ukochany pisarz - jego styl, jego poczucie humoru tworzą niepowtarzalną atmosferę tych powieści. I u mnie "Terapia" jest na pierwszym miejscu, ale czytałam ją już dawno i bardzo się cieszę, że poświęcisz jej osobny odcinek (nota bene - obdarowałam "Terapią" kilka osób, ale nie jestem pewna, czy ją doceniły). Super pomysł z podziałem twórczości Lodge'a pod względem motywów przewodnich. Kategoria druga, czyli starzenie się (głównie pisarzy) - tę znam najlepiej, bo czytałam "Autor, autor..." oraz "Który stawał na wysokości zadania" (no i "Terapię"). Obie biograficzne - ta o Henrym Jamesie i o H.G. Wellsie - znakomite (mimo fatalnej okładki tej drugiej). Ponadto czytałam jeszcze "Gorzkie prawdy", a na półkach mam jeszcze "Skazanych na ciszę" i "Zamianę". Już od dawna poszukuję "British Museum w posadach drży". Mam więc jeszcze sporo przed sobą, co mnie cieszy 🙂
Będę śledziła oba cykle z równym zainteresowaniem, chociaż po Normana Mailera raczej nie sięgnę, ale kto wie? Może po "Pieśń kata"?
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.
Witam! Bardzo się cieszę, że trafiłem na bratnią duszę, jeśli chodzi o Lodge'a. Wszystkie książki Lodge'a (które do tej pory poznałem) to czysta przyjemność czytania, ale tetralogia uniwersytecka tu chyba przoduje. Świetne ektura na lato moim zdaniem! "Już od dawna poszukuję "British Museum w posadach drży". Akurat jest wysyp Lodge'a na Allegro i to pół-darmo! Można skorzystać. Książki Mailera są drapieżne i kolczaste jakim był on sam. Potrzebują odpowiedniego czasu i nastroju na lekturę. Pozdrawiam serdecznie!
Nasze pokolenie, o ile ktos czytal, czytalo te same ksiazki😂. Dziekuje za przypomnienie, juz dwie zamowilam 😀. Serdecznie pozdrawiam.
Witam. Do pewnego stopnia było to spowodowane tym, że kiedyś wybór był mniejszy. 😊 Pozdrawiam serdecznie. PS. Można wiedzieć które? 🤗
@@emigrant41...mniejszy wybor o tym myslalam, ale nie napisalam. Zamowilam " Autor, autor" i " Opowiesc Oswalda" .
@@emigrant41 bardzo chcialabym przeczytac te trzy tomowe wspomnia Lodge, niestety tylko po angielsku.
@@EvaMarg Pychota. Tę pierwszą polecam szczególnie i ciekawy jestem wrażeń.😊
@@EvaMarg Cóż, miejmy nadziję, że ktoś w końcu i unas to wyda. Może, jak Lodge stanie sie u nas bardziej popularny i będzie dużo więcej czytany... Zasługuje na to, jak mało kto moim zdaniem. Pozdrawiam.
Czuję się zachęcona do tego autora (nb. nie słyszałam niestety o nim wcześniej). Czuję się też zachęcona do James Jonesa (o którym słyszałam, ale nic jeszcze nie czytałam).
Witam! Obu mogę polecić z czystym sumieniem. Co do Jonesa to osobiście uważam jego trzy powieści za absolute mistrzostwo świata: oprócz "Stąd do wieczności", "Długi tydzień w Parkman" ( pisarz w kryzysie twóczym powraca do rodzinnego miasteczka w USA i "Zew mężobójcy" historia pewnego dramaturga amerykańskiego; rzecz się dzieje na Karaibach i w Nowym Jorku. Dla mnie to cudeńka! Pozdrawiam serdecznie.
@@emigrant41 zapisuję, dziękuję!
Czyżbym był pierwszy? Jak zwykle - co za miła niespodzianka z samego rana. Na tego Lodge'a mnie Pan namówił.
Dziękiza miłe słowa, mam nadzieję, że się spodoba ten mój ulubieniec. Pozdrawiam serdecznie.
Widzę Mirku, że nasze pokolenie czytało te same amerykańskie książki i nie ma się czemu dziwić bo innych nie było. Końcówka lat 70tych do końca lat 80tych czytałem Jones'a, Capote, Rotha, Faulkner a, Mailera. Ja bardziej skupiłem się jednak na twórczości Rotha i Faulknera, którego literatura jest dość "ciężka", ale udało mi się przeczytać kilka jego książek. Niestety, niewiele do dziś pozostało mi w głowie z tej literatury, a szkoda.. Pozdrawiam
"... i nie ma się czemu dziwić bo innych nie było." Dokładnie!😊 Chociaż ze wstydem przyznaję, że co do Faulknera, to mam pewne zaległości- chyba za wcześnie się za niego wziąłem (nie "dorośnięty") i odpuściłem, a potem już nie było czasu na porządne uzupełnienie. Mam nadzieję to jeszcze nadrobić. Co do Rotha, to będzie bohaterem jednego z odcinków tego cyklu- a jakże! To także mój ujubieniec. Pozdrawiam serdecznie.
"Terapia" jest genialna
Cóż, ja spierał się tu nie będę. 😊 Pozdrawiam w pełnej zgodzie.
Po tym materiale mogę mieć do siebie ogrom pretensji, że dotychczas nie sięgnąłem po żadną książkę autorstwa Normana Mailera. Wpisuję tbr-u :-)
Dzięki. Z tego, co wiem (Tomczyk), to "Pieśń kata" powinna Cię szczególnie zainteresować. Polecam bardzo i pozdrawiam.
@@emigrant41 po tym nagraniu myślę, że zainteresuje mnie więcej pozycji tego autora :-)
@@nie-zahistoria1026 To swietnie; możemy o nim pogadać przy najbliższej rozmowie.
Jakie zrodla mozesz polecic omawiajace ere mccarthyego?
Chodzi o źródła wtórne, rzecz jasna, czyli o monografie popularno-naukowe, opracowania historyczne. Po polsku, o ile wiem nie wyszła żadna biografia tego senatora, ale tu poleciłbym zwłaszcza monografię M. Stantona Evansa "Blacklisted by history". Jest to opracowanie bazujące głównie na dokumentach archiwalnych (z załączonymi ich kopiami). A jeśli chodzi o to, co wydano w Polsce, to poleciłbym książkę Nigela Westa "Venona. Największa tajemnica Zimnej Wojny." Pokazuje ona jaka była sytuacji w czasie wojny i po wojnie w Ameryce jeśli chodzi infiltrację USA przez służby Stalina zanim MCCarthy się za to wziął. (Włos się jeży i dla wielu osób będzie to sporą niespodzianką)Jest to opracowanie na podstawie odtajnionego w latach 90-tych amerykańskiego projektu o kryptonimie Venona właśnie, będącego odczytywaniem tajnych raportów sowieckick kursujących między sowieckimi placówkami dyplomatycznymi a centralą w Moskwie. Była to najbardziej strzeżona przez Amerykanów tajemnica wywiadowcza DWS i Zimnej Wojny (z tych znanych rzecz jasna). Np. na podstawie tych raportów skazano na śmierć małżeństwo Rosenbergów za zdradę. Odtajniono odpowiednie dokumenty będące dowodami dla sądu. Problem polegał na tym, że tego faktu nie można było ujawnić, stąd legenda o ich niewinności. Dodajmy, że autentyczność rozszyfrowaneych dokumentów nie budzi wątpliwości wśród historyków, trwaja jedynie dyskusja co do niektórych wniosków z nich płynących. Pozdrawiam.
Witam serdecznie . Chcial bym cię zainspirować książkami biograficznymi najlepiej historycznymi. Pozdrawiam serdecznie
Witam i dziękuję za wizytę. Biografie będą z pewnością (zresztą trochę już było) podobnie jak inne książki historyczne; chyba już wiem jak to ujmę. Mam zamiar w każdym filmiku omówić przynajmniej jedną- zobaczymy, jak to wyjdzie. Pozdrawiam serdecznie.
A że autorzy amerykańscy są żydowscy , to ma jakieś znaczenie, że trzeba ich oprzymiotnikować?Przejrzałam moje zbiory z serii "Salamandra", ale żadnej z omawianych nie mam.Mam całego W.Wortona, Jonathana Carolla i jakieś pojedyncze typu PK.Dick" Trzy stygmaty...."M.Amisa " Martwe dzieci" czy " Nocny pociąg".Z propozycji, które zaprezentowałeś zainteresowała mnie "Autor, autor".To , jeżeli literatura ma płeć, wybitnie męska literatura.W latach 90.Wydawnictwo Rebis wypuszczało książki w miękkich okładkach, z białym paskiem u dołu i z tytułem.W górnym lewym roku była sylwetka w kapeluszu z rewolwerem.Z tej serii czytałam thrillery Mickey'a Spillane i Grahama Greene.W serii " Mistrzowie literatury" Rebisa za mną "Ultramaryna" M.Lowrego i inne.Dzięki za filmik i opinie, umrę mądrzejsza
Witam! "A że autorzy amerykańscy są żydowscy , to ma jakieś znaczenie, że trzeba ich oprzymiotnikować?" No, u mnie ma, bo mnie bardzo interesuje twórczość pisarzy zaróno izraelskich jak i tych z diaspory. Zarówno tych, którzy sięgają do korzeni, jak i tych, którzy je odrzucili albo na nie zobojętnieli. Nie widzę w tym nic złego. Zresztą ten temat jest fascynujący sam w sobie i został zauważony swego czasu przez amerykańską krytykę. Sądzi się na przykład, że dopiero Saul Bellow swoją twórczością wyciągnął ich literaturę z getta do mainstreamu. Co do książek Martina Amisa (nie mylić z Kingsleyem Amisem (ojciec) to nie jestem pewien czy jego styl pisarski mi odpowiada (twórczość ojca uwielbiam i będzie jednym z bohaterów cyklu "brytolskiego", podobnie jak Graham Green), ale kupiłem kilka jego książek (Martina) i mam zamiar rozstrzygnąć tę kwestię definitywnie 😊. Pozdrawiam serdecznie.
Nieładnie jest używać słowa "Murzyn"😒 Czy dla twórczości Mailera jest ważne, że był żydowskiego pochodzenia?
"Nieładnie jest używać słowa "Murzyn" Nie zgadzam się z tym. W wyrażeniu "Murzyn" nie widzę nic złego. A to, że się nagle to słowo komuś przestało podobać, to jego sprawa. Dla mnie nie niesie to żadnych pejoratywnych treści. "Czy dla twórczości Mailera jest ważne, że był żydowskiego pochodzenia?" Według mnie Mailer należał do tych pisarzy żydowskiego pochodzenia, w których twórczości te korzenie były mało widoczne, w przeciwieństwie do np. Bellowa (Nobel 1976) Malamuda czy Richlera. Ich też mam zaiar zawrzeć w tym cyklu, ale to z czasem. Pozdrawiam.
@@emigrant41 Używanie słowa na "M" przeszkadza osobom czarnoskórym. I uważam, że to jest wystarczający powód. To tak jakby osoba o imieniu Maria prosiła, żeby nie nazywać jej Marysią. Nam to zdrobnienie może się nawet podobać, ale szanujemy prośbę tej osoby. Pozdrawiam.
@@bozenas.6830 Cóż, jeszcze żadna czarnoskóra osoba mnie nie poprosiła, żeby słowa "Murzyn" nie używać. Jakoś tak wszystkie osoby, które ten temat podnoszą są białe. :) Zostanę więc przy Murzynach. I Indianach też zresztą. Pozdrawiam serdecznie.
Cancel
Reply
@@emigrant41 No cóż. Bez komentarza😟
@@bozenas.6830 Pani pozwoli, że ja jeszcze cos dodam- są już pretensje za używanie słowa "kobieta" (zamiast "osoba z macicą"), bo to jest "offensive". Otóż ja odmawiam zanurzania się w tym szaleństwie, które m. in. Tuwima czyni rasistą za "Murzynka Bambo".