Rany, jaki pełen sztuczności żałosny spektakl. To wygląda jak wyreżyserowane... te pretensjonalne tony, obrzydliwie teatralne... wykuta na pamięć akademia szkolna. Straszne... aż żal, że bohaterem tej pseudointelektualnej farsy jest ktoś tak subtelny w swej intelektualno-estetycznej postawie, jak Herbert. Jeszcze w miarę broni się prof. Żukowski, ale reszta to zachowuje się tak, jakby odrywała kiepską rolę na bardzo słabej akademii, komicznie sztucznej przez swoją ogromną chęć bycia głęboką i poetycką. Panowie Czapliński i Śliwiński recytują swoje wykute prawie na pamięć wykładziki, jakby wierszyki mówili. Skąd ta maniera, ta pretensjonalna intonacja każdego niemal słowa, jakby niewiadomo jak wielką ono miało nieść treść... raczej nie niesie. Jacyś niespełnieni ci profesorowie.... Panowie to jest wykład ponoć naukowy, a nie konkurs recytatorski... możecie nie robić z siebie małp wykładowych, żeby nie powiedzieć małpiatek. Najgorsze jest to, że ku mojemu przerażeniu, dokładnie tą samą manierą zarażona jest loża podrostków, których głoszone banały opakowane w tę pretensjonalną formę wybrzmiewają jakimś tragikomicznym tonem, bardziej jednak tragi-, niż komicznym... smutne. Straszny jest ten wykład
prof.Śliwiński jest wyjątkowym wykładowcą ,dziękuję że jest .Warto słuchać otwiera myślenie.
Rany, jaki pełen sztuczności żałosny spektakl. To wygląda jak wyreżyserowane... te pretensjonalne tony, obrzydliwie teatralne... wykuta na pamięć akademia szkolna. Straszne... aż żal, że bohaterem tej pseudointelektualnej farsy jest ktoś tak subtelny w swej intelektualno-estetycznej postawie, jak Herbert.
Jeszcze w miarę broni się prof. Żukowski, ale reszta to zachowuje się tak, jakby odrywała kiepską rolę na bardzo słabej akademii, komicznie sztucznej przez swoją ogromną chęć bycia głęboką i poetycką. Panowie Czapliński i Śliwiński recytują swoje wykute prawie na pamięć wykładziki, jakby wierszyki mówili. Skąd ta maniera, ta pretensjonalna intonacja każdego niemal słowa, jakby niewiadomo jak wielką ono miało nieść treść... raczej nie niesie. Jacyś niespełnieni ci profesorowie.... Panowie to jest wykład ponoć naukowy, a nie konkurs recytatorski... możecie nie robić z siebie małp wykładowych, żeby nie powiedzieć małpiatek.
Najgorsze jest to, że ku mojemu przerażeniu, dokładnie tą samą manierą zarażona jest loża podrostków, których głoszone banały opakowane w tę pretensjonalną formę wybrzmiewają jakimś tragikomicznym tonem, bardziej jednak tragi-, niż komicznym... smutne.
Straszny jest ten wykład
nie znam Herberta