Wiele terapii grupowych odbywa się w ośrodkach typu sanatorium i tam jeśli przebywa się w 2-4 osobowych pokojach z innymi uczestnikami Grupy, to nie ma szans aby nie utrzymywać żadnych relacji. U nas był nacisk na brak kontaktów seksualnych, ale jedna para wyleciała bo ktoś ich zobaczył jak się czule obejmowali. Taki był kontrakt. Poza tym to, co się działo w pokoju, a często były to jakieś nieporozumienia, było świetnym materiałem do pracy na zajęciach grupowych. W jednej z terapii grupowej 12-tygodniowej w której uczestniczyłem każdy do drugiego czy trzeciego tygodnia pobytu musiał napisać życiorys emocjonalny. Ludzie czasem ryczeli nad zeszytem kiedy robili sobie taką "cofkę" na psychice, a potem kolejny raz czytając to przed całą Grupą. W ostatni dzień pobytu szło się z tym zapisanym życiorysem do paleniska przed budynkiem i symbolicznie go spalało... Uważam, że nigdy terapia nie działa na drugi dzień po jej zakończeniu. Tak samo jak nie działa po pobycie na Oddziale Dziennym. To przychodzi z czasem. Robimy coś kilkanaście tygodni później, mówimy coś i stwierdzamy nagle, że robimy to inaczej, że staliśmy się kimś innym, choć ewolucyjnie... Z tym poceniem się, to ciekawe, bo ja miałem dokładnie tak samo.
Super rozmowa, szkoda że dopiero teraz ją wysłuchałam. Od października jestem w terapii grupowej, widzę jak wiele zrobiłam źle na początku ukrywając nadal emocje, dodatkowo odkrywałam wiele podobieństw z Pauliną - dziękuje, ze tak się otworzyłaś w rozmowie @paulina.inaczej - teraz wracam w lutym na grupę i mam nadzieję na nowe odkrycia i olśnienia
Super rozmowa, natomiast na koniec prowadząca przegadała swoją rozmówczynię i zagłuszyła ją swoim głosem. Bardzo nieładnie. Dla Pauliny Mikuły łapka w górę, dla prowadzącej łapka w dół.
Ja niestety nie mam dobrego doświadczenia z terapią grupową i nie polecałabym jej co bardziej zamknięty/nieśmiałym osobom. Zawsze miałam poczucie, że nie ma dla mnie wystarczająco dużo czasu/przestrzeni, kilka co bardziej gadatliwych, wylewnych osób zajmowało sobą i swoimi problemami 90% czasu. Mam poczucie ogromnej straty nie tylko czasu, ale i pieniędzy (terapia grupowa jest droższa niż zwykła). Ponadto większość terapii grupowych prowadzona jest w nurcie psychodynamicznym, który to nurt ma zerową skuteczność i jest tylko niekończącym się gadaniem o tym samym i kręceniem się w kółko.
Osobiście mam świetne doświadczenie z terapią grupową i co lepsze jest ona prowadzona właśnie w nurcie psychodynamicznym + ta terapia nie kosztuje mnie wcale więcej niż standardowa, a prowadzi ją moja terapeutka z którą mam również sesje indywidualne :) Bez tej formy nie dotarłabym do miejsca w którym jestem obecnie! Także jak widać TO ZALEŻY
Pięknie dziękuję ❤️ bardzo interesująca rozmowa!
Wiele terapii grupowych odbywa się w ośrodkach typu sanatorium i tam jeśli przebywa się w 2-4 osobowych pokojach z innymi uczestnikami Grupy, to nie ma szans aby nie utrzymywać żadnych relacji. U nas był nacisk na brak kontaktów seksualnych, ale jedna para wyleciała bo ktoś ich zobaczył jak się czule obejmowali. Taki był kontrakt. Poza tym to, co się działo w pokoju, a często były to jakieś nieporozumienia, było świetnym materiałem do pracy na zajęciach grupowych. W jednej z terapii grupowej 12-tygodniowej w której uczestniczyłem każdy do drugiego czy trzeciego tygodnia pobytu musiał napisać życiorys emocjonalny. Ludzie czasem ryczeli nad zeszytem kiedy robili sobie taką "cofkę" na psychice, a potem kolejny raz czytając to przed całą Grupą. W ostatni dzień pobytu szło się z tym zapisanym życiorysem do paleniska przed budynkiem i symbolicznie go spalało... Uważam, że nigdy terapia nie działa na drugi dzień po jej zakończeniu. Tak samo jak nie działa po pobycie na Oddziale Dziennym. To przychodzi z czasem. Robimy coś kilkanaście tygodni później, mówimy coś i stwierdzamy nagle, że robimy to inaczej, że staliśmy się kimś innym, choć ewolucyjnie... Z tym poceniem się, to ciekawe, bo ja miałem dokładnie tak samo.
Nie wyłapałam informacji w jakim nurcie była ta psychoterapia?
Super rozmowa, szkoda że dopiero teraz ją wysłuchałam. Od października jestem w terapii grupowej, widzę jak wiele zrobiłam źle na początku ukrywając nadal emocje, dodatkowo odkrywałam wiele podobieństw z Pauliną - dziękuje, ze tak się otworzyłaś w rozmowie @paulina.inaczej - teraz wracam w lutym na grupę i mam nadzieję na nowe odkrycia i olśnienia
Super rozmowa, natomiast na koniec prowadząca przegadała swoją rozmówczynię i zagłuszyła ją swoim głosem. Bardzo nieładnie. Dla Pauliny Mikuły łapka w górę, dla prowadzącej łapka w dół.
Ja niestety nie mam dobrego doświadczenia z terapią grupową i nie polecałabym jej co bardziej zamknięty/nieśmiałym osobom. Zawsze miałam poczucie, że nie ma dla mnie wystarczająco dużo czasu/przestrzeni, kilka co bardziej gadatliwych, wylewnych osób zajmowało sobą i swoimi problemami 90% czasu. Mam poczucie ogromnej straty nie tylko czasu, ale i pieniędzy (terapia grupowa jest droższa niż zwykła). Ponadto większość terapii grupowych prowadzona jest w nurcie psychodynamicznym, który to nurt ma zerową skuteczność i jest tylko niekończącym się gadaniem o tym samym i kręceniem się w kółko.
Osobiście mam świetne doświadczenie z terapią grupową i co lepsze jest ona prowadzona właśnie w nurcie psychodynamicznym + ta terapia nie kosztuje mnie wcale więcej niż standardowa, a prowadzi ją moja terapeutka z którą mam również sesje indywidualne :) Bez tej formy nie dotarłabym do miejsca w którym jestem obecnie! Także jak widać TO ZALEŻY
nie jest prawdą, że nurt psychodynamiczny ma zerową skuteczność. Skuteczność tego nurtu jest udowodniona.
@@vocativusss Poproszę o badania wykazujące skuteczność terapii psychodynamicznej, poczekam.
@@kontogoogle5829 Dlatego napisałam, że dla mnie, bo takie jest moje doświadczenie, cieszę się, że komuś to pomaga.
@@AC-jl7hb a wysil się i poszukaj sobie w google scholar. To trwa chwilkę i są nawet papiery po polsku.