A.J.K.S. - Jęk Lodowatych Ulic [Epilog]

แชร์
ฝัง
  • เผยแพร่เมื่อ 11 พ.ย. 2024
  • ajks.pl/
    / ajksofficial
    Tekst:
    [I.]
    Pamiętam strach powodowany krytyką
    Ten poszedł w chuj, więc teraz możesz siedzieć cicho
    Podejmuje ryzyko i wychodzę przed szereg
    Uzbroję się w słowa, zdaniami zastrzelę
    Naprawdę długo i cholernie ciężko
    Musimy pracować, przeciw nam większość
    Tych co zapisali razem z wychowaniem
    Zgodę na rozkazy i bezmyślne działanie
    Niemożliwym jest byś odrzucił ten garnitur
    Dobre zachowanie, kontynuacje mitu
    O szczęśliwym społeczeństwie, akceptacji odmienności
    Przeładujmy broń, bo trzeba godnie przywitać gości
    Jestem intruzem co wdziera się jak wirus
    Do zdrowego organizmu, jebany szczylu
    Nie rozumiesz mechanizmu, pozwól, że ci wyjaśnię
    To straszne jak można być tak głupim, no właśnie
    To do ciebie, bo we łbie się konkretnie jebie
    Pierdolony prowokator co mordą leży w chlewie
    Nie ma zgody na to, nie znasz tutaj nikogo
    To zamiast drzeć papę lepiej idź swoją drogą
    Pozorny zysk, pięć minut na świeczniku
    Wykurwiaj chłopczyku z foremki z plastiku
    Bojownik po byku - z ładnie skrojoną szatą
    Może wyjdziesz na ulice, odważysz się na to?
    No pewnie lepiej gnić i prawić nam morały
    O świętości własności i sile policyjnej pały
    Bo nie mówię, że dobrze jest drugiego okradać
    Ale trzeba zabić wroga, a wrogiem jest władza
    Co próbuje programować zachowania swojej trzody
    Kolejny konflikt, a tak podobne powody
    Ogromne szkody kurwa, bo to niby wasz teren
    Czas na rewolucje tych, których nazywacie zerem
    [REF.]
    Nadejdzie czas gdy spłonie cywilizacja
    Zbudowana na cierpieniu, pozorna demokracja
    Gdzie masz niby wolny wybór, wytrzymać się nie da
    Faktu, że ktoś kogoś kupił, bo tamten się sprzedał
    Za słodkie pierdolenie tak naprawdę o niczym
    Niezależność sterowana jest długością smyczy
    I wstanie nowe jutro wśród dymu i smogu
    Wyzwolony świat - nie ma przywódców, nie ma bogów
    [II.]
    I nie próbuj mi dorabiać gęby, wiem, że taka moda
    Żeby ciągle szufladkować, mówię nie tędy droga
    Jako osoba pozostaje w zgodzie z sobą
    Drogi panie prezydencie modrzewiową czy dębową
    Wybierasz pan trumnę, mam gdzieś twoje idee
    A opcja polityczna, będąc szczerym, to niewiele
    Mnie obchodzi, bo złość szepcze cicho mi do ucha
    Nic nie szkodzi, że zabytki też utoną w wybuchach
    No bo co my mamy czcić, powiedz, kulturę łacińską ?
    Zbrukany krwią krzyż, czy inne skurwysyństwo ?
    Zniewolone kolonie i papieża Polaka ?
    Co dziesiąty może wierzył, ale kurwa każdy płakał
    No bo przecież tak trzeba, właściwy model reakcji
    Stworzony do kontroli i bezwzględnej dominacji
    I naprawdę mnie pierdoli czy poniosę konsekwencje
    Bo z każdym dniem te szmaty dostarczają coraz więcej
    Werwy, mogę mówić wiesz bez przerwy
    O przyczynach, dzięki którym wszystkim nam puszczają nerwy
    Skurwysynach co to patrzą tylko w statystyki
    Tutaj my, a tam oni, wyrobiliście nawyki
    Pamiętaj jesteś nikim dla tych co handlują losem
    Nie ma drogi do domu, no to możesz iść za ciosem
    Nie tłumacz się nikomu i uderz po męsku
    To oni przegrają, a nie osądza się zwycięzców
    Bogaci silni chłopcy o zatrutych łbach
    Dla nich zawsze byleś obcy, niech poczują w ustach piach
    W najlepszych snach chyba nie miałeś takiej wizji
    Że wiją się jak glizdy, te głupie pizdy
    Manifest napiszemy krwią strażników więżeń
    Systemu upodlenia, co prawie wszędzie
    Wpierdolił swoje kły i zżera niezależność
    Jeśli wejdziesz do gry to zwyciężymy na pewno
    [REF.]
    Nadejdzie czas gdy spłonie cywilizacja
    Zbudowana na cierpieniu, pozorna demokracja
    Gdzie masz niby wolny wybór, wytrzymać się nie da
    Faktu, że ktoś kogoś kupił, bo tamten się sprzedał
    Za słodkie pierdolenie tak naprawdę o niczym
    Niezależność sterowana jest długością smyczy
    I wstanie nowe jutro wśród dymu i smogu
    Wyzwolony świat - nie ma przywódców, nie ma bogów.

ความคิดเห็น •