Skrzekacz z Morrowinda był chyba najbardziej irytującym przeciwnikiem jakiego pamiętam (nie mówię tu o trudnych walkach, ale po prostu o zwykłej irytacji). Nie dosyć, że to coś latało i wydawało dziwne dźwięki, to jeszcze wisiało ci nad głową i upierdliwie atakowało, choć mając przyzwoitą postać można było je zabić jednym ciosem. Równie upierdliwe były te ryby, po prostu wystarczyło przepłynąć kawałek, a już za tobą pół ławicy się udzielało.
+CFCF91 zgadza się :) Biegasz biegasz, nagle słyszysz jakiś dźwięk i oto on: latające gówno ninja, ciężko go ubić, jeśli miałeś postać woja. specjalnie dla niego podszkoliłem się później w rzucanie kuli ognia a także strzelania : ) albo rybki - płyniesz i jeb - jakaś zaczyna Ciebie obgryzać ahhh, to była i tak fajna gra, nie to co te nowsze części. Tylko bardziej zapełnić świat i byłoby cacy
+CFCF91 masz rację idziesz sobie spokojnie i to coś lata ci nad głową zabijasz go a potem kolejny w końcu masz dość ich mordowanie i idziesz dalej i co się dzieje 5 minut pózniej . Cała populacja Skrzekaczy za tobą a ich dzwięki to po prostu strzelić w sobie w łeb.
mym zadniem był jeszcze ok gorszy był dla mnie ten "myglak" "migałek" (nie pamiętam jak sie nazywał). Dosyć póżno skumałem że trzeba cały czas kontrować, a i tak mógł zaskoczyć atakiem tak żeby zabić. 😑🔫
***** Alternatywne SI* sporo zmienia :p Wrogowie juz tak nie spamia ciosami wiec wilk już nie jest najtrudniejszym przeciwnikiem ale po za tym jest raczej trudniej. Wrogowie parują ciosy i nie ma już tego wesołego siepania w kółku. Jak zostaniesz otoczony to łątwo zarobić cios w plecy :)
W Disciples był Wilkołak (gra to turówka, podobna do Heroesów ale miała wiele wątków RPGowskich). Tenże wilkołak miał mało życia (100 pkt podczas gdy nieulepszony wojownik który był mięsem armatnim miał 120 lub 150 punktów), brak pancerza ale był niewrażliwy na obrażenia od konwencjonalnej broni (tj. miecz i strzała). Ten potwór był do dyspozycji jednej z nacji ale czasami pojawiał się jako niezrzeszona postać. Jeżeli nie było się przygotowanym na taką ewentualność i, tym samym, nie posiadało się ani jednego maga to cały zespół szedł do piachu- nawet jeżeli mógł wtedy wszystko. Niewielu z Was pewnie kojarzy grę więc dlatego napisałem więcej- żeby było wiadomo o co kaman :)
Magowie w Skyrim - Zaklęcia lodu nie dość, że odbierają kondycję to spowalniają o połowę... Wojownik nic nie może zrobić... Zaklęcia ognia rzucone prosto w twarz zasłaniają cały ekran (a przynajmniej przeciwnika). Z drugiej jednak strony magowie nie mają pancerza, więc nawet najsłabszy skrytobójca poradzi sobie z tym przeciwnikiem...
pietro5000pp Chyba, że jesteś otoczony. Po głowie chodził mi raczej schemat: Skrytobójca nie radzi sobie za dobrze z wojownikami. Ci mają problemy z wcześniej wspomnianymi czarodziejami. A oni z zabójcami.
teleportujące sie sa nie najgorsze. najgorsze sa te ktore: A)Maja nadzyczajnie szybka regeneracja i olbrzymi damage B)Ktorzy przez chwile przejmuja kontrole nad twoimi postaciami
creeper857 Na takich są jeszcze skille obszarowe, np. kula ognia w BG. Wkurwiające są też takie, które stunują. Możesz tylko stać, i patrzeć jak cie biją. Do szału z doprowadzają mnie też tanki z którymi walczy sie strasznie długo, a nagroda jest praktycznie żadna.
Poltergeisty i Kontrolery-S.T.A.L.K.E.R.-y Blitz i Zbawiciel-DMC 4 Szkielety i Gobliny- G1 i G2 NK Droideki- SW Battlefront 2 (chodzi tu głównie o singleplayera) Headcraby- Half Life-y Azar Javed- W1 To według mnie najbardziej irytujący przeciwnicy.
Taktyka z bazyliszkami jest jak najbardziej uczciwa; w końcu po to jest złodziej/łowca z umiejętnością skradania się... Poza tym są czary i mikstury broniące przed skamienieniem, czyli podsumowując bazyliszek to nic specjalnego. W Baldurze znacznie większym wyzwaniem było ukatrupienie Drizzta Do'Urdena, który postacie z wymaksowanym poziome i punktami życia zabijał jednym atakiem. Aczkolwiek, jeżeli pominąć postacie pozytywnie nastawione do gracza, to wyzwaniem był Demilisz Kangaxx z drugiej części; bez odpowiedniego ekwipunku, rozwiniętych postaci to nawet do niego nie podchodź (inna sprawa, że aby w ogóle móc z nim walczyć trzeba było zebra wykonać odpowiednie zadanie, gdzie przeciwnicy też do słabych nie należeli). W zestawieniu brakuje gier z serii Final Fantasy, tam była masa bezsensownego ścierwa, jak np. potworki które obligatoryjnie zabijały postacie o poziomie podzielnym przez określoną liczbę bez praktycznie żadnej możliwości obrony przed tym (poza tym aby nabić odpowiedni poziom, a wtedy ich ataki stawały się bezużyteczne)...
Szacunek! Oglądając poprzednie materiały na przestrzeni lat, każde kolejne wideo zdawało się coraz lepsze i bardziej dopracowane w stosunku do poprzedniego. Moim zdaniem staracie się realizować założenia podobne do współcześnie tworzonych gier, mając na uwadze zaspokojenie oczekiwań odbiorcy. Dziś, oglądając ten filmik na początku 2018, widzę duży postęp jaki poczyniliście od 2015 roku, ale i ogromny w porównaniu do lat poprzednich, gdy przypominam sobie sporadycznie obejrzane początkowe materiały TVGRY.pl. Świetnie, że branża wydawców oraz producentów gier z polski coraz bardziej rośnie w siłę, pozwalając cieszyć się naprawdę dobrymi tytułami rodzimej produkcji, ale także raduje fakt, że recenzenci, a przede wszystkim entuzjaści gier, dotrzymują kroku coraz większym oczekiwaniom, ze strony branży. Btw. z obserwacji zakładam, że pojawiła się pierwsza dama na pokładzie zajmująca się typowo grami :D
Mnie najbardziej wkurzają wilki z gothica 3 ponieważ gdy jest się na dość niskim lvlu to ma się poważny problem z taką grupką wilków Nie wiem jak wy ale ja mając 84 lvl w gothic 3 mając całkowicie wymaxsowaną postać miałem nadal problemy z wilkami bo np jak się walczyło z orkami albo bandytami to wystarczyło ciągle wciskać lpm i blokowało się ataki praktycznie każdej grupki przeciwników ale gdy już natrafiałem na wilki to nawet przy takim wysokim poziomie uciekałem albo zabijałem je z łuku bo inaczej się nie dało jeśli przeczytaliście tak długi komentarz to możecie zostawić łapkę w górę :P
Przypomina mi się sytuacja z Diablo II, problem został zpaczowany, ale z jednej z pieczęci w 4 akcie rycerze rzucali klątwe która odbijała 100% zadanych wrogom obrażeń. A ty akurat na 90lvl walisz kilka tyś DPS i trafisz na taką ekipe rycerzy. Giniesz od razu.
jestem w CIĘŻKIM (!) szoku że nie było mojego pewniaka, faworyta, wilków z Gothica 3... Albo strażników świątynnych. Ewentualnie w nowszych produkcjach, Wiedźmin 3 i utopce
Mateusz Lokś Ja w Got3 nie miałem z niczym problemów, grałem łucznikiem, ale w zwarciu najgorsze były chyba ogry, zrobi kontrę, przyblokuje i po tobie o.O
Mateusz Lokś utopce były najłatwiejsze, nawet w dużych grupach nie sprawiały problemów na najwyższym poziomie trudności, nekkery były już dużo trudniejsze
Utopce wcale nie są takie wkurzające, są strasznie podatne na Igni i petardę podpalającą, gorsze są baby wodne, bo rzucają błotem, który dezaktywuje Quen, spowalania Geralta i zasłania na chwile ekran
+JesteMCiekaW Utopce może nie są trudne, ale piekielnie irytujące. Zwłaszcza gdy występują z babą wodną, czyli moim zdaniem najbardziej wkurwiającym potworem w grze. Natomiast najgorzej wspominam upiory, nigdy nie zapomnę tego festiwalu zgonów przy jednym z zadań u barona ;_; Grałem na najwyższym poziomie i miałem Geralta pod quen i igni.
Przypomniało mi się jak w Morrowindzie, wychodziłem z grobowca obładowany cennymi przedmiotami i w sumie dość dawno nie zawitałem do miasta. Oczywiście trafiłem na te zasrane truposze. Zmniejszona siła, zmniejszony udźwig...i świadomość że jeśli zamierzam wrócić do miasta, to muszę wyrzucić coś cennego ;x
Nie licząc klasyków jak wilki z Gothic 3, najbardziej mnie zirytował pewien ork dowódca w Shadow of Mordor (dla niegrających, ich statystyki i umiejętności są dobierane losowo). Temu egzemplarzowi wylosowało: niewrażliwość na combo wręcz, niewrażliwość na ataki dystansowe, niewrażliwość na ataki z zaskoczenia, nieustraszoność (wielu wrogów boi się ognia, jadowitych much, bestii, itp i wtedy tracą lub osłabiają swe niewrażliwości, tego to nie dotyczyło) i nienawiść do przegrywania (dostawał buff do damage i szybką regenerację za każdym razem kiedy HP spadło poniżej bodajże 20%). Jedyna słabość (bo słabość przy tylu niewrażliwościach była uwarunkowana systemowo) to bestie bojowe. Oczywiście objawił się (to również jest losowe) w takim miejscu, gdzie jak na złość nie było ani grauga ani karagora. Próbowałem walki, ale pojedyncze hity i odskoki, jedyna możliwa taktyka, przestały wystarczać kiedy mu się odpaliła regeneracja. Trzeba się było wycofać i wrócić z karagorem. Tu nawet nie chodzi o wyzwanie, bo takowe lubię, ale przeciwnik odporny na prawie wszystko? To już było wyłącznie irytujące. Na szczęście to był jednorazowy przypadek.
niedawno odkryłem ten kanał, ale jestem już na bieżąco i oglądam każdy filmik. Panowie, mówcie więcej w porównaniach o różnych grach. Strasznie mnie wkurwia to że praktycznie wszędzie jakieś RPG.
+Sebastian Janda tylko nekkery akurat takie muszą być, sławne starcie geralta na moście (książka) przed spotkaniem z Ciri to była właśnie grupa nekkerów, więc ich poziom trudności i fakt, że potrafi 5 nekkerów zrobić Ci więcej niż jeden troll jest uzasadniony. BTW jestem pełen podziwu, że nie ma tu słowa o żadnych Soulsach :D
E tam bazyliszki. Mikstura lustrzanych oczu + krasnolud + młot (ewentualnie topór) i padały aż miło. Reszta drużyny siedziała sobie wtedy bezpiecznie za rogiem. Zresztą nawet jak kogoś spetryfikowały, to zawsze był w Beregoście lub Nashkel do kupienia zwój "Zamiana kamienia w ciało" -- tylko postać miała wtedy jeden punkt życia. Wyzwanie to byli Obserwatorzy w Podmroku w BG 2. Bez Tarczy Odbić było ciężko, ale też się dało. Z Tarczą Odbić? Same biedaczki padały -- nawet biec nie trzeba było. :) Łupieżcy Umysłu czy inni Illithidzi też nie byli tacy straszni. W BG 2 miało się wtedy i tak wystarczająco wysoki poziom, żeby je rozłożyć. Przypuszczam jednak, że taki Minsc to się jednak wtedy bez pierścienia specjalnie nie przydawał. Sztuka to było pokonać Illithida jedną postacią na drugim poziomie podczas papierowej sesji. :D Wyzwanie to jest Chahopek Strażnik w IWD 2. ;)
Gram wiele lat ale dopiero roguelike pokazał mi co to znaczy irytujący przeciwnik. Ogólna zasada polega na kasowaniu się zapisów gry po śmierci postaci. Przeznaczasz kilka dni na zebranie zapasów,ufortyfikowanie domu,podniesienie umiejętności i nagle postanawiasz wpaść do pobliskiego domu by zabrać butelkę wody którą widać przez okno. Przekraczasz próg domu i dostajesz w twarz ze strzelby;) Game Over. Ale z drugiej strony człowiek uczy się na błędach i następnym razem wszystko dokładnie sprawdzi zanim wejdzie. Cataclysm DDA;)
Miodożery z Far Cry 4. Małe, szybkie, wytrzymałe, zajadłe jak sukinsyn. Ile magazynków musiałem na nie zużyć. Do tego były potrzebne do ulepszeń. Oby nigdy więcej
Mnie dotkliwie dotknęła "pełna kontra" w dragon age, gdzie każda moja postać(z głównego teamu) miała buffy do ognia(runy, czary itp) nawet mój mag był wyskilowany pod ogień(dzięki czemu łotał całe armie burzą ognia), a tu nagle przyszło mi mierzyć się ze smokiem. Co do troli, które trzeba dobijać to przypominają mi się niektóre potwory z planescape torment. Których zabicie wymagało magicznej broni. Tam gdzie jest ich dużo już na pewno ma się taką broń, a kupienie jej też nie powinno być problemem. Ale już na początku gry gdy takiej broni się nie ma można wejść w konflikt z lemurem. Który wtedy jest dość silnym stworem, a my nie mamy broni, którą dałoby się go ubić.
A co powiecie na stworki z rpg(słowny, papierowy) które mogą dać permanentną kara np -2 do siły dla wojownika co np powoduje, że nie spełniasz już wymagań do korzystania z broni?:) tam to dopiero potrafią być wkurzające rzeczy:P
Według mnie jednym z bardziej denerwujących przeciwników jest taki który spowalnia naszą postać, w przypadku kiedy gram postacią która atakuje z odległości po prostu nie da sie od przeciwnika oddalić żeby spokojnie można było go atakować, a kiedy gram postacią walczącą wręcz nie można nadążyć za przeciwnikiem żeby do niego podejść i go zaatakować
Magowie ze Skyrim .Niby ma mało życia ale rzuca w nas czarami (lodowe najgorsze bo spowalniają i zabierają kondycję ) przez które zasłaniają nam cały ekran . Jak próbujemy krzyknąć albo walnąc w niego zaklęciem to zawsze ma tą głupią osłonę która blokuje czary i krzyki .
Co do Might and Magic VI - wcale nie trzeba się tak męczyć z jaszczuroludźmi, żeby nauczyć się łucznictwa - pierwszą lokację (New Sorpigal) przechodzi się w miarę na luzie mając maga z czarem Ice Beam, do tego dobrze mieć kapłana i druida, a to generalnie wystarcza na drugi, może nawet trzeci poziom. Idziemy do Goblinwatch (lokacji na filmie) i kiedy trochę tam połazimy, znajdziemy sporo złota i zapewne jakieś łuki/kusze - a wtedy możemy isc do Castle Ironfist i nauczyć się łucznictwa - chociaż uważam, że wszystkie lokacje w New Sorpigal (poza Gharrik's Forge, które wymaga mega wysokiego levelu i jest wypełnione wspomnianymi przez Was psującymi ekwipunek żywiołakami ognia) da się przejść bez łuku - przynajmniej mnie to się udało używając drużyny składającej się z maga, druidki, kapłanki i paladyna. Muszę wrócić do mojej serii z Might and Magic...
Na bazyliszkach w BG dało się ukręcić grubego expa, wystarczyła "ochrona przed petryfikacją". Rzucałem na Kivan'a i ubijał gnoja z łuku. Efekt jest jeszcze lepszy, jeśli odłączy się całą drużynę i exp leci na maga i naszego tymczasowego wiedźmina. :)
+shustypl Zamiana kamienia w ciało zadziała, ale tylko wtedy jeśli skamieniała postać nie rozleciała się na drobne kawałki :D Natomiast jest sporo zwojów i mikstur na ochronę przed petryfikacją i z nimi bazyliszki nie stanowią już raczej większego zagrożenia.
W BG spotyka się raz przyjaznego ghula w lokacji z bazyliszkami i okazuje się że trupy są odporne na bazyliszki, czyli podrzędny kapłan przyzywający szkielety i po problemie na zawsze.
Mój ulubiony duet :> Co do tematu - od zawsze denerwują mnie dzikie zwierzęta rzucające się w Skyrimie, szczególnie niedźwiedzie. Grając assasynem można wybić cały obóz bez zadrapania i 5 min. później wyskakują 3 niedźwiedzie, zza krzaka, przed którymi trzeba spierdalać na drugi koniec mapy...
Co do destrukcji ekwipunku to moim zdaniem ma to właśnie sens i to jeden z najlepszych i najbardziej logicznych z sytuacji opisanych w odcinku - broń po prostu nie jest niezniszczalna. Mało tego, bardzo podobała mi się tutaj mechanika FFTactics gdzie klasa rycerza polegała właśnie na skillach na osłabienie wroga oraz niszczenie jego ekwipunku (nie osłabianie przez które wracamy się do miasta naprawić coś a prawdziwe niszczenie np: legendarny superrzadki miecz który można było zgarnąć tylko jeden na całą rozgrywkę ci się złamał? Oj, jaka szkoda :) - człowiek wtedy bardziej strategicznie myślał i robił to tak jak walka przeciwko średniowiecznym ciężkim rycerzom - gorzej wyposażeni żołnierze na polu bitwy po prostu widzieli jaki jest on niebezpieczny i rzucali się na niego z dziesięciu na jednego :)
Chrząszcze z Gothica 1 na zupę dla Snafa, skurwysynów nie da się trafić czarem, mieczem, łukiem, butem czy też pięścią, a ubicie 5 sztuk czasem zajmowało 15 minut xD
Wampiry z BGII i ich przeklęte wysysanie poziomy po prostu krew mnie zalewała jak to widziałem że mi poziom zajebały bo już wiedziałem że trzeba zapierdzielać do świątyni po zdjęcie klątwy a potem do karczmy żeby się zdrzemnąć po całym rytuale po prostu świetnie a już się bałem że nie będę miał z czasem co robić
W tle Soundtrack z Mass Effect ;D Wkurzający wrogowie? Duet Ornstein i Smaugh z Dark Souls, wybuchające truposze biegające za graczem, wiedźmy z BloodBorne... suka zawsze potrafi rzucić czar obezwładniający w dobrym momencie, Amygdala... depcze, pluje trucizną i pizga laserem, Mglaki z Wiedźmina 3, wilki z Gothica, klikacze z The last of us ( chyba, że miało się sporo ostrzy )
Ogr z Evil Island !!! Wkurzało mnie to iż był niemożliwy do zabicia jeżeli grało się jedną postacią a nie chciało się grać drużyną. Jego regeneracja była ogromna, a nie było na to odpowiedniej kontry. Zawsze trzeba było brać byle kogo do druzyny i niestety dzielić się z nimi cennym doświadczeniem :D Pozdrawiam tych co grali w ten dość mało znany tytuł. Co jest dla mnie dziwne, gra jest bardzo dobrym RPG pod względem fabuły, unikatowego rozwoju postaci oraz systemu tworzenia ekwipunku :)
Najbardziej irytujący przeciwnik to jest typu zabij jednego trudnego, drugi ci wyskoczy. Takie zdarzenie ma często miejsce w Skyrimie. W miejscu o nazwie Grot jest przeciętny smok, na wysokim poziomie trudności potrafi zająć dużo czasu zanim się takiego ubije. I tu nie jest koniec historii, po pokonaniu owego smoka pojawia się smoczy kapłan "Krosis".
10:58 Jak w grze Heroes 5 Might and magic w tej części przeciwnik komputerowy spamuje czarem Oślepienie < Szał < Hipnoza twoje oddziały się nawzajem zabijają . Twoje jednostki 7 , 6 lub 5 cię demolują mogą to być jednostki niższego te czary są tak nieuczciwe i wiem oczyszczenie ale Orkowie nie mają czarów tylko okrzyki i jeden czar ( Można to tak potraktować jak czar ale to nie oczyszcza tylko zadaje obrażenia ) i Faworyzowane jednostki lub słabe jednostki . 11:32 Potwór który wybucha po swojej śmierci bez logicznego powodu . Przeciwnicy na których nie ma strategii bo wybrałeś tą postać którą nie możesz tego zabić .
Z przeciwników kontrujących to pamiętam grę Drakensang i ten moment kiedy w pierwszych kilkunastu godzinach schodzi się do podziemii. Przy pierwszym podejściu odpuściłem grę bo w ciasnych korytarzach katakumb gromadziły się całe grupy "glutowatych" potworów, które mocno niwelowały obrażenia cięte i kłute. Raz za razem ubijały one moją drużynę. Pozdro dla osób które czytają mój komentarz po 5 latach od wypuszczenia materiału xD
Ja do tej pory pamiętam pierwsze starcie ze "szponem śmierci" w Fallout New Vegas, który nie dość, że był prawie nieśmiertelny to w dodatku zadawał kolosalne obrażenia, nieważne jaki pancerz się miało.
Moimi znienawidzonymi przeciwnikami są ogniste salamandry z Dark Souls 2. Zawsze są ustawione tak, żeby były w liczbie mnogiej i jeden atakował z dystansu waląc 3 ognistymi kulami na raz co jakieś 5 sekund zabierając ponad połowę HP gdy nasza postać nie jest magiem lub kapłanem i nie rozwija inteligencji czy wiary co wzmacnia odporność na ogień, albo nie mamy ekwipunku przystosowanego do tego zadania. Dodatkowo, żeby nie było za łatwo salamandry mają bardzo dużo HP, nawet chyba więcej niż niektórzy bossowie, oraz nieprzewidywalne ataki, przez co gdy nie trzymamy się jeden z ich stron i nie pozwalamy w ogóle nawet na siebie spojrzeć, walka staje się koszmarnie trudna na wojowniku z bronią białą. Żeby uniemożliwić speedrun mają jeszcze jedną denerwującą właściwość-ich szarża jest jakieś 4x szybsza niż nasz sprint na szybkiej postaci, przez co NIE DA się przed nimi uciec. Jeszcze bardziej wkurza to, że gdy już wybijemy je wszystkie, odkrywamy, że nie było warto bo jedyny wartościowy przedmiot znajduje się w pierwszym miejscu, z pierwszą parą ;-; a zresztą nie jest on jakiś niezbędny bo są odpowiedniki zapewniające lepsze statystyki. Najgorsze jest to, że się odradzają, więc padniesz na ostatnim-zaczynasz od nowa. Całe szczęście, że ta lokacja nie jest obowiązkowa do przejścia bo po pierwszej udanej próbie mam ich gdzieś, a radzę sobie bezproblemowo z każdym przeciwnikiem i bossem w grze. Postacie walczące na dystans jednak mają łatwą drogę :p
Zubaty w Pokemonach, kazadory i gekony w Falloutach, banshee w Mass Effeccie, utopce, archeospory (czy jakoś tak), pożeracze zwłok z Wiedźmina, WSZYSCY BOSSOWIE z Mortali... To z tych przy których najwięcej chyba naklnęłam... :P
A mnie straszliwie wkurzały sekwencje w Wiedźminie 2, w których sterowaliśmy kimś innym, niż Geralt. Boże, ile razy ja tam ginąłem. Ani uniku nie zrobisz, ani znaku nie rzucisz, no po prostu masakra. Właśnie przez te pieprzone sekwencje nie udało mi się skończyć gry na szalonym poziomie trudności. Co do innych przeciwników, w Wieśku 3 na mrocznym koszmarne są upiory i te ich teleportacje. Bardziej irytują, niż sprawiają problem utopce i baby wodne, ze względu na fakt, że są dosłownie wszędzie.
Wiele tego jest, ale najszybciej na myśl przychodzą mi nieblokowalne ataki w rozmaitych slasherach czy bijatykach, poznaje się je po efektach świetlnych, mimo że nie wyglądają na silniejsze niż pozostałe ciosy. Inna sprawa to niedopasowanie siły przeciwników do ich rozmiaru czy wyglądu... raz zabijasz jaszczurkę smoko podobną, większą od Ciebie i bez szczególnego wysiłku, innym razem maleńki gnojek podbiega i ucina Ci 1/3 życia jednym atakiem :>
SIRWilczek Tarnesh? Zgadzam się - gdy dopiero odkrywałem BG ten padalec napsuł mi wiele krwi. Jest to jednak jeden z tych przeciwników, którzy przestają być tacy straszni, gdy się już ich pozna. Niemniej, nawet dziś, po tych wszystkich latach, potrafi mnie zabić gdy przyjdę pod Pomocną Dłoń nieprzygotowany (szczególnie jeśli gram klasą o niskim HP). _Przyznaję, że nie pamiętałem jego imienia więc odpaliłem sobie Baldura (akurat gram) żeby sprawdzić._
+Przemek Orliński Kanax jest przereklamowany. Dla mnie najwiekszym skurwysynstwem byly lupiezcy umyslu, umbrowe kolosy albo boholdery. Mowie o poczatkach grania w BG. Ahhh pograloby sie, pogralo.
+SIRWilczek Bardzo ciekawi mnie, czy w tym najnowszym dodatku do Baldura "Siege of Dragonspear" pojawi się przeciwnik godny zapamiętania i opowieści po latach, jak wspominani tu łupieżcy, Tarnesh, Kangax, beholdery czy Demogorgon. Właśnie ów dodatek zasysam, więc trzymajcie kciuki!
Grałem z modem, który sprawiał, że stawały się agresywne dopiero po zaatakowaniu. To, plus jeszcze słynny mod "Teleport Ring" (nazwa mówi sama za siebie), którego używałem tylko do unikania mozolnego backtrackingu. I nagle gra stawała się po prostu mistrzowska :)
Creepery z minecrafta kiedy pojawiały się obok domu, z fable zapomniane opowieści to chochliki były bardzo irytujące, z herosów V to chochliki (grałem magami więc kradzierz many była na serio irytująca) gobliny i czarne gobliny z gothic1, co do troli z icewind2 to się zgodzę, ale wystarczyło mieć doświadczonego maga z kulą ognia i dało się przeżyć... z tych pozytywnie irytujących to może trole z fable bo dzięki nim gry nie przechodziło się za pierwszym razem, zombi pająki (tacy zwiadowcy) z 7 days to die, zmuszają do oszczędnego korzystania z ognisk i palenisk co fajnie utrudnia rozrywke...
***** i tu się nie zgodzę, kiedyś minecraft był fajny (miało to miejsce 3 lata temu), ale osoby wpadły na pomysł. Nagrać minecrafta, i takie osoby stawały się sławne co przyciągało dzieci... aż dzieci opanowały wszystko. TH-camrzy zarabiali (nadal zarabiają) kokosy, a dzieci przybywa. Zapewne tak się stanie z cs'em, gdy minecraft się znudzi przerzucą sie na cs'a i sytuacja się powtórzy. Już jest dużo dzieci które mają wyżebrane pieniądze od rodziców i kupują sobie kose (co jest jak dla mnie debilne wydanie kilka set $ na teksturę do broni) i będą wyzywać że ktoś jest śmieciem bo nie chce marnotrawnie wydać pieniędzy, które by mógł wydać lepiej. Nie chce mówić, ale wiele youtuberów z powodu swojej "armii (dzieci)" czują się uprzywilejowywani że mogą kogoś zhejcić, a tu wielce armia przybędzie lizać im dupsko. Mówię o osobach takich jak K...95, stuuł, K...i. Też ich kultura osobista dotyka dna, ostatnia akcja to "losowe klucze" na których zarabiają kilkadziesiąt tysięcy na ufnych im dzieci. Na filmikach pokazują jak losują gta v, wiedźmina itd. To jest ściema, i tu nie jedna osoba tak nabrała. To ludzie tacy jak K...95, K...o itd. I co? I nadal mają rzeszę debili, którzy podążają za nimi jak za jakąś świętą kupą. Rozpisałem się :d
Zejdę trochę na ścieżkę JRPG, miejmy nadzieję że wojny nie rozpocznę. Master Tonberry w Final Fantasy X, nie zdążysz za ch... go zabić, a on wybije Ci całe party. Zaopatrzenie w Phoenix Down x99 musi być. I może troszkę wejdę w bossów, choć chyba nie o tym temat... Ruby Weapon w FFVII. Zepsute kontrolery mówią same za siebie, nie? Defense ponad 2 razy większy niż maksymalny Defense bohatera, immunity na prawie wszystko, wyrzucanie dwóch bohaterów z walki, po czym wysunięcie dwóch "macek", jedna zabiera HP, druga MP. A ty zostajesz sam i i tak przegrasz. Całe moje dzieciństwo :'D
+Eszbe o boże tak. Albo jak się grało na najwyższym poziomie trudności to jeszcze te watahy psów albo chimery. Najgorzej było jak się trafiło na więcej niż jedną... pijawkę? na łysym polu.
Do burków wystarczyło podbiec i nawalać nożem przecież Kontroler chyba w 1 części w jakimś laboratorium, nie pamiętam gdzie dokładnie bo grałem bardzo dawno, w każdym razie ciemnica w chuj i nie mogłem go dziada znaleźć, a on mnie zabijał :/ Poza tym po co się kłócić, i tak wiadomo że najgorsze szumowiny zony to Renegaci, Monolit i Powinność :v
Marduk, czyli czarodziej z ostatniej misji w dość leciwej już grze - Sacrifice. Do dnia dzisiejszego go nie pokonałem, mimo, że poprzednie misje przechodzę bez najmniejszego problemu :)
według mnie jednym z najbardziej denerwujących przeciwników były utopce i inne potwory na bagnach w pierwszym Wiedźminie, jaką drogę się nie wybrało zawsze ich było pełno co utrudniało eksploracje.
+Drup Dropiowski O właśnie. Te... bloedzeigery (nie wiem, czy dobrze napisałem) - trudne do pokonania nie były, ale denerwujące. I wybuchały trującym gazem jak się je ubiło.
Bardzo przyjemnie się tego słucha, żałuję, że ta rozmowa nie trwa dłużej ;) A co do najbardziej denerwujących przeciwników - irytują mnie wszyscy, którzy mają nagrodę niewspółmierną do mojej pracy. Mogę siekać bosa nawet godzinę, męczyć się, on się niech nawet teleportuje, mrozi mnie, mnoży i wybucha po każdym ciosie, nieważne, to wszystko jest do przeskoczenia. Ale jeżeli po tej godzinie ja dostaję jedną monetę i szmaciane rękawice, no to przepraszam bardzo, do takiej gry już raczej nie wrócę.
+Hnacia Za pokonanie trudniejszych potworów zazwyczaj jest więcej doświadczenia, nawet jak łupy są słabe. Mnie osobiście trochę wyprowadza z równowagi walka końcowa z Risena, która kompletnie nie ma nic wspólnego z posiadanymi statystykami postaci, jest bardziej walką zręcznościową.
Najbardziej irytujący przeciwnicy w Diablo 2? Fetysze z trzeciego aktu. Pojawiają się w dużych hordach z dodatkiem ich własnych szamanów, tłuką cię nożami równie dużymi co same Fetysze (plus włócznie i dmuchawki). Nie dość że uderzają z niezłą mocą, to jeszcze są horrendalnie szybkie. Najgorsze są jednak Lalki Stygijskie. To samo co Fetysze, tyle że jeszcze eksplodują po śmierci i odbierają ci dużo życia.
Przecież to są gry. Nie zawsze dające się odwzorować z życia zachowania. WIele uproszczeń. Trzydzieści płonących strzał a przeciwnik idzie na ciebie a przecież jeden celny strzał w serce, główną arterię krwionośną lub dobry strzał w głowę powalić powinien nawet olbrzyma. Machanie bronią i liczenie ile punktów życia ma przeciwnik a ile za każdym ciosem miecz czy topór przeciwnikowi uszczknie. Widocznie inaczej się nie da albo po prostu programista poszedł na łatwiznę. Bardziej wkurzającą w grach jest sytuacja niemożności wykonania zadania z powodu braku jakiegoś elementu. Ostatnio gram w Gothic ZB żeby zamknąć całość. Jakie wkurzające jest błakanie się po Trelis i okolicy za dwoma informatorami którzy mają być na zamku w Trelis a okazuje się że zupełnie przypadkowo natrafiam na nich w chałupie pod Monterą i dopiero jak ich tam spotkałem rozpoczynają powrót do Trelis. Nie są to jedyne "kwiatki" niedoróbki tej gry i to powinno najbardziej wkurzać bo to już jawne traktowanie gracza jak jedynie "kasodajnego elementu" za bylejakość. A wracając do problemów z rozgrywką, po to są sejwy, by móc po nieudanej rozgrywce przemyśleć sytuację i inaczej następnym razem zagrać.
+Lubomir Petrów-Pahuta W prawdziwym świecie też czasem można natrafić na coś "mało realnego". Przykładowo taki miodożer. Niby coś podobnego do skunksa, ale bojowe, groźne i wytrzymałe (gdzieś czytałem, że miodożer może wytrzymać uderzenie z całej siły maczetą). Nawet "byty wyższe" są chujami i dali człowiekowi wkurzających "przeciwników" :)
Wenecki Kupiec To mi trochę przypomina krążący w zamierzchłych czasach PRLu dowcip na temat radzieckiego żołnierza który mimo serii z karabinu maszynowego w pierś jeszcze zabije setkę faszystów, zniszczy kilka Tygrysów i rozwali granatami na koniec bunkier. Ot taki Czapajew. Na którego temat nawet za wschodnią granicą krążyły dowcipy. Sam musisz przyznać że czasem bezsilna złość nachodzi jak po raz "enty" próbujesz zlikwidować przeciwnika i jemu zostaje kreseczka życia a ciebie szlag trafia. Jakby nie sejwy to po zabawie.
Lubomir Petrów-Pahuta Masz rację. To zawsze jest frustrujące, jak walczysz z przeciwnikiem i padasz gdy jemu zostaje zaledwie kilka % życia. A jak tak się dzieje bez przerwy, to oszaleć można.
Bazyliszki są banalne jeśli wysłać na nie przyzwanego przez kapłana nieumarłego. A dla drużyn, które nie uznają kapłanów jest ghul Korax, który zupełnie przypadkiem szwęda się nieopodal :)
Moja lista top irytujących rywali w grach. 1. Klikacz w The last of US. Będąc w roli Ellie nie ma znimi problemów gdyż jej nóż radzi sobie w walce z nimi. Ale gdy jesteśmy Joelem i nie mamy przy dupci Ostrza, to walka z Klikaczem jest irytująca. Gdyż ten gdy nas dopada nie daje nam szansy na obronę. Wytrąca nam broń z dłoni i zabija. 2. Purchacz w The Last of US. Walka z nimi na najtrudniejszym poziomie gry to udręka. Są cholernie wytrzymałe, to raz, są dość szybszy jak na takich spaślaków. Strzelają tymi zarodnikami, No i gdy nas dopadną nie ma przebacz ni nóż ni kosa nam dupska nie uratuje, a my kończymy z rozerwaną szczęką. 3. Łucznicy. Tutaj no każda gra w której występują. Irytujące jest to iż na drodze stoi nam przykładowo 2-3 silnych typków z mieczami czy toporami z którymi walka już sama w sobie jest dość ciężką, to dodatkowo w oddali strzela do nas łucznik. I tutaj ten dylemat. Pierw ruszę na łucznika, no ale ten ucieka od nas, a nas dodatkowo doganiają i walą miecznicy. Z kolei Pierw załatwię mieczników to tracimy życie przez trafienia od łucznika. 4. Magowie ( w każdej grze są inni wiadomo to działają bardzo podobnie ) Albo nas paraliżują, albo podpalają, albo mrożą, albo gdy już do nich dobiegamy i chcemy ich zdzielić ten teleportuje się w inne miejsce i wali do nas z czarów. 5. Stworzenia latające Walka z nimi trudna może i nie jest pod warunkiem jak mamy przy sobie łuk albo gramy klasą typu łucznik czy mag, Grając tylko wojem bez łuku mamy pod górkę. Strącić gnoja nie strącimy, musimy czekać aż łaskawie wyląduje albo będzie na tyle nisko by go sięgnąć. 6. Duchy w wielu grach typu RPG czy MMORPG maja to do siebie iż potrzeba na nie albo czarów albo specjalnej broni. Problem w tym iż nie raz zdarzyło mi się wpierniczyć w miejsce gdzie była zjawa czy tam duch na znacznie niższym poziomie niż moja postać, ale no właśnie, ja mieczem zadawałem jej Zero obrażeń. Więc mój żywot zakończyła zjawa przykładowo na 13 poziomie gdzie ja miałem 32. 7. Mini Bossowie albo tak zwane wyższe stwory. Często gęsto tworcy gry przeginają z ich poziomem trudności. I nie raz miałem przypadek iż stoczyłem dopiero co walkę z Bossem którego pokonałem niemal bez utraty zdrowia, by po chwili natknąć się na mini bossa który 1 ciosem zabiera mi nawet 3/4 życia.
Jeżeli o mnie chodzi najbardziej irytującym przeciwnikem był drugi boss z gry Magic 2015 Avacyn. Którego pogonanać udalo mi się go dopiero za 15 jak nie 20 podejściem a wszysto dlatego że dość przypatkowo wybiera się talie na początku gry a karty które otrzymujemy bardzo losowo a przeciwnik posiada od nas dużo lepszą talie która posiada silne stworzenia (sporo latających) czary leczące i unicestwiające nasze stworzenia. :(
Zapomnieliście o najbardziej wkurzającym rodzaju przeciwników - WSZYSTKICH przeciwnikach z Vampire The Masquerade - Redemption. Nie dość, że non-stop się chodziło w lokacje, gdzie pokój po pokoju były ich dziesiątki, to jak się odpowiednio zmniejszyło ich życie, to zaczynali uciekać i trafienie ich mieczem było straszliwą udręką. Najbardziej wkurzający wrogowie ever.
Wampiry też były irytujące w BG2. Najgorszy był chyba Demogorgon. Albo nie pamiętam coś. Coś co używało Uwięzienia. Może jakiś lich albo Obserwator. Tak czy siak w BG2 nie było jakichś bardzo irytujących przeciwników. Wystarczyło zabezpieczyć się odpowiednimi zaklęciami. Firkraag zawsze napsuł mi sporo krwi. Może dlatego, że wybierałem się tam zawsze w II rozdziale, gdzieś na 10-12 poziomie. Tak czy siak w BG2 one nie były raczej irytujące. Najbardziej to mnie wkurwiają bosy z nowych RPG-ów. Tam walka polega na wykonywaniu w koło tych samych czynności, a bos ma po prostu w chuj HP i mocno napierdala. A już najbardziej nienawidzę QTE.
Pamiętam moją irytację Strażnikiem Chachopkiem z IceWind Dale II :P Praktycznie żadna z moich postaci nie była w stanie zadać jakichkolwiek obrażeń. Jedyną linią ofensywy był mag pod warunkiem posiadania spella "Miecz Mordenkainena". Przynajmniej jest to jedyne rozwiązanie jakie znalazłem, bo postaci wyposażonych w broń +4 nie posiadałem :P. Oczywiście, żeby było zabawniej sam przeciwnik dodatkowo posiadał AoE, Crowd Control spelle oraz spore obrażenia bezpośrednie.
Z destrukcją EQ się nie zgodzę - jest to poprawienie realizmu w grze. Owszem, psucie się gazrurki w dying light podczas walki ze zgniłym zombie to przesada, ale np. psucie się pancerza po oberwaniu jakimś młotem jest całkowicie uzasadnione. Analogicznie siekanie opancerzonego przeciwnika mieczem wpływa na jego ostrość, więc trzeba go naostrzyć. naprawić. Najbardziej denerwujące są Wilki w Wiedźminie 3, w początkowej fazie rozgrywki .... 10 wilków było groźniejsze niż gryf...
+Bezi z tym, że Wrzód jest najbardziej irytującym NPCem :) Chociaż, czy ja wiem? Myślę, że razem z nim wychował się również leśny elf z Obliviona znany jako FAN, pojawiający się po przejściu Areny :)
Przecież nawet w legendach bazyliszek zamienia wzrokiem w kamień... Co mieli z tym zrobić? Uznać, że gracze będą się wkurzać i odebrać mu tą moc? Pamiętajcie, że seria BG jest na podstawie gry D&D... O ile pamiętam, jeżeli zachodziło się go od tyłu, to nie zamieniał w kamień, a jak już to zrobił, można było użyć zwoju zamiana kamienia w ciało.
Stalker Zew Prypeci - Burery i Kontrolerzy. Kontroler oprócz tego, że co kilka sekund przerywał walkę przejmując w pewnym sensie nasz ekran i zadając obrażenia, był sam w sobie straszny, a do tego wspomnianym przerwaniom walki towarzyszył potworny pisk. Burer, mutant który 1. Wytrąca broń z ręki i musimy jej potem szukać po kolanach 2. Co chwilę zjada wytrzymałość sprawiając że nie możemy się ruszać, 3. Rzuca w nas elementami otoczenia, 4. Co chwilę zasłania się tarczą. Uff
Niezwykle wredne były harpie z pierwszych dwóch Gothiców. Wydawały irytujące dźwięki, bez łuku/kuszy/magii prawie nie dało się z nimi walczyć, zawsze bywały w grupkach, cholernie wnerwiające...
mnie w dark soulsie denerwował dułet w anor londo czyli smough i ten drugi nie dość ,że jeden to thank i szybcior to musiałeś się mierzyć obydwoma na raz
+tomeeekcz W Dark Souls I dopierdalały: - Zjawy w Ruinach Starego Londo (nagle kończyła się klątwa i nie mogłeś ich uderzyć, ani zblokować ich ciosu, a do tego ataki przez ściany...) - Łucznicy w Anor Londo, do dzisiaj się wkurwiam jak o tym pomyślę Do tego w DSII Giganci ze wspomnień, pozdro.
Mnie najbardziej irytowali "Smough&Ornstein" w Dark Souls. Pokonanie ich graniczyło z cudem a jaka kolwiek pomoc "bota" którego można tam przyzwać jest bezwartościowa co zmusza nas do walki z oboma bosami samemu. : }
Ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, jestem w miarę spokojny, ale jest coś, co doprowadza mnie do szewskiej pasji w grach. Mianowicie misje w czołgach czy innych pojazdach. Może nie są to strikte przeciwnicy, ale chętnie to pod temat podłączę.
Mnie nie koniecznie irytują przeciwnicy lecz lecz pewne niesprawiedliwe wybory twórców jak na przykład każdemu znany WoW pamiętam że zawsze lubiłem klasę postaci Rouge a zważywszy na jego niewidzialność i możliwość okradania wrogów ale przechodząc do sedna pewnego dnia znajomy poprosił mnie żebym mu pomógł z pewną misją(miał on niestety tylko demówke do 20 lvl grał on właśnie rougiem i zamiast pogadać z odpowiednią postacią o przeleceniu do pewnego odległego obszaru poszedł na wprost przez teren dla 40-50 lvl więc pomyślałem mam niewidzialność spoko wrócę się i pogadam więc włączam niewidke i idę z nadzieją że nic mnie nie zaatakuje więc ide niewidka włączona więc jestem bezpieczny a tu nagle widzę że coś mnie atakuje i ginę :( i tak myślę CO? Jak on mnie zauważył? odradzam się włączam z powrotem niewidke i idę i znowu ginę niby taka fajna umiejętność specjalna klasy ale przeciwników to nie obchodzi więc wkurzyłem się i postanowiłem użyje heardstona i przelece do tej misji ale nie wszędzie przeciwnicy i nie dadzą się cofnąć i tak oto męczyłem się przez 40 minut jak wrócić więc myślałem że jak pisze że kiedy niewidka jest włączona przeciwnicy mnie nie widzą zdałem sobie sprawę że w Blizzardzie powinni w opisie tej umiejętności dopisać że przeciwnicy powyżej pewnego poziomu WIDZĄ CIE,kto by pomyślał że coś tak niewyjaśnionego może sprawić że przez 40 minut będziesz się czuł jakby twórcy cie za coś karali. PS:Rozpisałem się
11:18 mumie w dark souls były strasznie łatwe do zabicia, miecz z heide zabijał je na 1 cios wiec dzięki temu łatwo można było zniwelować ich atak, nie wiem co ludzie widzieli w nich wkurzającego.
Mnie najbardziej wkurzały potwory które nie pozwalały ci na counter attack poprzez szybkie nawalanie, nie udało ci się uniknąć pierwszego ciosu to będą nawalać to jedno combo dopóki cię nie zabiją
Nic mnie bardziej nie straszyło i irytowało zarazem niż Pełzacze Pustynne z Gothica 3. Jak zaczęły bić, to do końca. A po zabiciu takowych nagle zza wydmy pojawiała się kolejna grupka. Przez nich nauczyłem się szukać niedostępnego dla nich murku i szyć z łuku ile strzał w kołczanie miałem. :)
Ach to poczucie, że nie wystarczy miarowo wciskać lpm, aby być bogiem... jak tak można? To niesprawiedliwe ;-) Odkąd odkryłem, że w realu nie mogę żreć 10 pizz dziennie i zachować sprawności bez chodzenia na siłkę, obraziłem się i zamknąłem w piwnicy ;-) Ale wkurza mnie, kiedy gra nie daje szansy, oszukuje. Musisz zginąć, bo tak... Natomiast spoko jest, kiedy gra wytrąca nas z rutyny i wymusza elastyczne podejście - o ile mamy szansę nie zginąć przy tym... A z kolei w multi matchmaking potrafi być skopany i wystawia człowieka na kogoś, kto nie tylko skilla, ale i broń czy zbroję ma taką, że nie miałeś szansy jej zdobyć i szanse w walce są bardzo nierówne... No i na koniec: nawet ze słów autorów filmu wynika, że mamy konflikt tragiczny: gry albo wkurzają nieuchronnie tym, że są trudne (opuszczamy "strefę komfortu"), albo robią się nudne... Jak żyć, panie premierze? ;-)
Najbardziej irytują mnie bagony w diablo 3 :( wypuszczają pułapki które spowalniają ruchy a do tego uciekają... W sumie to parę elit w d3 nadawałoby się do odcinka :D
JasonX61 Większość potworów z aktu 5 jest strasznie upierdliwa, jedne skaczą, drugie przelatują nagle z krańca mapy i zdejmują postać na hita, a jeszcze inne są duże, grube, upierdliwe i ciężko je zabić. 5 akt najgorszy akt :P jeśli chodzi o trudność potworów, są strasznie niezbalansowane.
Jeżeli będzie odcinek o dziwnych nawykach 2 to możecie dodać coś co ja i moi kumple często robimy w csie, mianowicie "gdy widzę przeciwnika nacierającego na moich kompanów z drużyny i nie zagrażającego mi, próbuję uśmiercić go z noża, zamiast pomóc kolegom szybciej" xD
Mnie najbardziej denerwowały meduzy ze Spellforce:Zakon Świtu.Bez zaklęcia bariery leczenia nie można było przejść :P i jeszcze orkowie szamani z Gothic III
Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta, ale w Pokemonach FireRed (innych też z resztą) jak na początku wybieraliśmy pokemona to nasz przeciwnik, Gary, zawsze brał kontrę np. my wzięliśmy ognistego Charmandera, on brał wodnego Squirtle'a ;)
OP potwory które na sam początek walki rzucają jakieś zaklęcia czy coś. Pamiętam Malboro z serii final fantasy. JAk masz zbyt niski poziom i nie masz odpowiedniego ekwipunku to praktycznie możesz już zacząć ładować poprzedniego save'a bo walka praktycznie nie ma sensu.
Ja nienawidzę śluzów, widm i im podobnych odpornych na obrażenia wrogów. Wkurzają mnie tez słabiaki którzy mocno walą...albo przeciwny którzy wiedzą gdzie my jesteśmy, otwierasz drzwi i masa plugastwa wbija ci na twarz - inna sprawa jak tam czeka nasz granat XD
A co z diablikami z Diablo 2? Grając wojem bez ataków dystansowych oszaleć można było. Dużo tego, szybkie i po zabiciu jednego reszta uciekała, do tego szamani wskrzeszający te ustrojstwa :P
Skrzekacz z Morrowinda był chyba najbardziej irytującym przeciwnikiem jakiego pamiętam (nie mówię tu o trudnych walkach, ale po prostu o zwykłej irytacji). Nie dosyć, że to coś latało i wydawało dziwne dźwięki, to jeszcze wisiało ci nad głową i upierdliwie atakowało, choć mając przyzwoitą postać można było je zabić jednym ciosem. Równie upierdliwe były te ryby, po prostu wystarczyło przepłynąć kawałek, a już za tobą pół ławicy się udzielało.
+CFCF91 prawda!
+Zxhb Zxhb to są hack'n'slash'e
+CFCF91 zgadza się :) Biegasz biegasz, nagle słyszysz jakiś dźwięk i oto on: latające gówno ninja, ciężko go ubić, jeśli miałeś postać woja. specjalnie dla niego podszkoliłem się później w rzucanie kuli ognia a także strzelania : ) albo rybki - płyniesz i jeb - jakaś zaczyna Ciebie obgryzać ahhh, to była i tak fajna gra, nie to co te nowsze części. Tylko bardziej zapełnić świat i byłoby cacy
+CFCF91 masz rację idziesz sobie spokojnie i to coś lata ci nad głową zabijasz go a potem kolejny w końcu masz dość ich mordowanie i idziesz dalej i co się dzieje 5 minut pózniej . Cała populacja Skrzekaczy za tobą a ich dzwięki to po prostu strzelić w sobie w łeb.
mym zadniem był jeszcze ok gorszy był dla mnie ten "myglak" "migałek" (nie pamiętam jak sie nazywał). Dosyć póżno skumałem że trzeba cały czas kontrować, a i tak mógł zaskoczyć atakiem tak żeby zabić. 😑🔫
Gothic 3 = wbiegasz do wioski i wybijasz 30 orków sam
wychodzisz z miasta i przegrywasz w walce z 5 wilkami :D
NaPewnoNie Vene rzadsze ale też prawdziwe :P
podlatujesz by złożyć go na strzała a tu zonk combo 8 hitów i leżysz xD
mnie raz coś przewróciło pod ścierwojada i mnie dobił w 1
+Kiślowy Tarczownik ahhahahhahahhah potwierdzam czasami nawet z jednym nie dało sie wygrac jak combo wyjebał
Taaaaaak -.- okropne sa te wilki
Prawda :D chociaż nie walczyłeś sam tylko z rebelią :P.
Wilki w Gothic 3, to dopiero były potwory xD
+TGLv13 KURWA MAĆ
Jak się szło z rufusem do okary :O
***** a grałeś z alternatywnym AI dodanym w edycji rozszerzonej ? :D
a dopiero wargi to było jeszcze gorsze.
***** Alternatywne SI* sporo zmienia :p Wrogowie juz tak nie spamia ciosami wiec wilk już nie jest najtrudniejszym przeciwnikiem ale po za tym jest raczej trudniej. Wrogowie parują ciosy i nie ma już tego wesołego siepania w kółku. Jak zostaniesz otoczony to łątwo zarobić cios w plecy :)
W Disciples był Wilkołak (gra to turówka, podobna do Heroesów ale miała wiele wątków RPGowskich). Tenże wilkołak miał mało życia (100 pkt podczas gdy nieulepszony wojownik który był mięsem armatnim miał 120 lub 150 punktów), brak pancerza ale był niewrażliwy na obrażenia od konwencjonalnej broni (tj. miecz i strzała). Ten potwór był do dyspozycji jednej z nacji ale czasami pojawiał się jako niezrzeszona postać. Jeżeli nie było się przygotowanym na taką ewentualność i, tym samym, nie posiadało się ani jednego maga to cały zespół szedł do piachu- nawet jeżeli mógł wtedy wszystko.
Niewielu z Was pewnie kojarzy grę więc dlatego napisałem więcej- żeby było wiadomo o co kaman :)
+Wojciech940 Wtedy trzeba uciec i zbombardować go zaklęciami na mapie albo posłać jakiegoś przywołanego stwora który włada magią
Najbardziej irytujące są świeczki w Wiedźminie 3 po prostu koszmar, są wszędzie i w najgorszych momentach ;)
i nie da sie ich zabić ;)
RAF man Prawda
5danio5 Już od....kilku tygodni naprawiono ten bug...
Magowie w Skyrim - Zaklęcia lodu nie dość, że odbierają kondycję to spowalniają o połowę... Wojownik nic nie może zrobić... Zaklęcia ognia rzucone prosto w twarz zasłaniają cały ekran (a przynajmniej przeciwnika).
Z drugiej jednak strony magowie nie mają pancerza, więc nawet najsłabszy skrytobójca poradzi sobie z tym przeciwnikiem...
Fus Ro Dah i napierdalasz :D
pietro5000pp Chyba, że jesteś otoczony. Po głowie chodził mi raczej schemat: Skrytobójca nie radzi sobie za dobrze z wojownikami. Ci mają problemy z wcześniej wspomnianymi czarodziejami. A oni z zabójcami.
Jan Janowski Nie zapominaj o magii piorunów, która pali mane:D
+Jan Janowski Czy ja wiem, w Skyrimie miałem Assassina maga który one hitował wszystko. Problem pojawiał się gdy mnie wykryli xD
Ja rzadko spotykam magów, ale raz mnie otoczyli. Meh, schowaj się i lecz, atakuj, lecz, atakuj, powtórz...
0:11 "Dużo się tego zwaliło" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Natsu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
+Natsu Nieśmieszne.
Natsu Nie wiem o co chodzi, może jakbym miał znów 13 lat to bym wiedział.
Mikcerion
Widać kto ich ogląda gdy 20 osób mu plusuję ten komentarz.
+Natsu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ja zawsze nienawidziłem potworów które sie teleportują.
teleportujące sie sa nie najgorsze.
najgorsze sa te ktore:
A)Maja nadzyczajnie szybka regeneracja i olbrzymi damage
B)Ktorzy przez chwile przejmuja kontrole nad twoimi postaciami
+creeper857 przeciwnicy nie pozwalający ci uciec posiadają dużo def ale dają mało exp.
Zapomnialem o nich :D
i jeszcze o szybkich przeciwnikach z duzym damage'm i malym zyciem ktorzy atakuja w duzych grupach
i jeszcze się mnożą (jakieś pająki które mają w okolicy jaja)
creeper857
Na takich są jeszcze skille obszarowe, np. kula ognia w BG. Wkurwiające są też takie, które stunują. Możesz tylko stać, i patrzeć jak cie biją. Do szału z doprowadzają mnie też tanki z którymi walczy sie strasznie długo, a nagroda jest praktycznie żadna.
Poltergeisty i Kontrolery-S.T.A.L.K.E.R.-y
Blitz i Zbawiciel-DMC 4
Szkielety i Gobliny- G1 i G2 NK
Droideki- SW Battlefront 2 (chodzi tu głównie o singleplayera)
Headcraby- Half Life-y
Azar Javed- W1
To według mnie najbardziej irytujący przeciwnicy.
Taktyka z bazyliszkami jest jak najbardziej uczciwa; w końcu po to jest złodziej/łowca z umiejętnością skradania się... Poza tym są czary i mikstury broniące przed skamienieniem, czyli podsumowując bazyliszek to nic specjalnego. W Baldurze znacznie większym wyzwaniem było ukatrupienie Drizzta Do'Urdena, który postacie z wymaksowanym poziome i punktami życia zabijał jednym atakiem. Aczkolwiek, jeżeli pominąć postacie pozytywnie nastawione do gracza, to wyzwaniem był Demilisz Kangaxx z drugiej części; bez odpowiedniego ekwipunku, rozwiniętych postaci to nawet do niego nie podchodź (inna sprawa, że aby w ogóle móc z nim walczyć trzeba było zebra wykonać odpowiednie zadanie, gdzie przeciwnicy też do słabych nie należeli). W zestawieniu brakuje gier z serii Final Fantasy, tam była masa bezsensownego ścierwa, jak np. potworki które obligatoryjnie zabijały postacie o poziomie podzielnym przez określoną liczbę bez praktycznie żadnej możliwości obrony przed tym (poza tym aby nabić odpowiedni poziom, a wtedy ich ataki stawały się bezużyteczne)...
Świetny materiał jak i cały wasz kanał. Widać, że mocno skupiacie się ostatnio na youtubie. Podoba mi się to :>
Szacunek!
Oglądając poprzednie materiały na przestrzeni lat, każde kolejne wideo zdawało się coraz lepsze i bardziej dopracowane w stosunku do poprzedniego. Moim zdaniem staracie się realizować założenia podobne do współcześnie tworzonych gier, mając na uwadze zaspokojenie oczekiwań odbiorcy.
Dziś, oglądając ten filmik na początku 2018, widzę duży postęp jaki poczyniliście od 2015 roku, ale i ogromny w porównaniu do lat poprzednich, gdy przypominam sobie sporadycznie obejrzane początkowe materiały TVGRY.pl.
Świetnie, że branża wydawców oraz producentów gier z polski coraz bardziej rośnie w siłę, pozwalając cieszyć się naprawdę dobrymi tytułami rodzimej produkcji, ale także raduje fakt, że recenzenci,
a przede wszystkim entuzjaści gier, dotrzymują kroku coraz większym oczekiwaniom, ze strony branży.
Btw. z obserwacji zakładam, że pojawiła się pierwsza dama na pokładzie zajmująca się typowo grami :D
Mnie najbardziej wkurzają wilki z gothica 3 ponieważ gdy jest się na dość niskim lvlu to ma się poważny problem z taką grupką wilków
Nie wiem jak wy ale ja mając 84 lvl w gothic 3 mając całkowicie wymaxsowaną postać miałem nadal problemy z wilkami bo np jak się walczyło z orkami albo bandytami to wystarczyło ciągle wciskać lpm i blokowało się ataki praktycznie każdej grupki przeciwników ale gdy już natrafiałem na wilki to nawet przy takim wysokim poziomie uciekałem albo zabijałem je z łuku bo inaczej się nie dało
jeśli przeczytaliście tak długi komentarz to możecie zostawić łapkę w górę :P
+xend12345 zostawiłem łapkę w dół D:
icku spoko
jedyny kanal ktory robi co ma
robic..dzieki chlopaki
Przypomina mi się sytuacja z Diablo II, problem został zpaczowany, ale z jednej z pieczęci w 4 akcie rycerze rzucali klątwe która odbijała 100% zadanych wrogom obrażeń. A ty akurat na 90lvl walisz kilka tyś DPS i trafisz na taką ekipe rycerzy. Giniesz od razu.
jestem w CIĘŻKIM (!) szoku że nie było mojego pewniaka, faworyta, wilków z Gothica 3... Albo strażników świątynnych. Ewentualnie w nowszych produkcjach, Wiedźmin 3 i utopce
Mateusz Lokś Ja w Got3 nie miałem z niczym problemów, grałem łucznikiem, ale w zwarciu najgorsze były chyba ogry, zrobi kontrę, przyblokuje i po tobie o.O
Widzisz, a ja akurat byłem masochistą i zawsze walczyłem w zwarciu
Mateusz Lokś utopce były najłatwiejsze, nawet w dużych grupach nie sprawiały problemów na najwyższym poziomie trudności, nekkery były już dużo trudniejsze
Utopce wcale nie są takie wkurzające, są strasznie podatne na Igni i petardę podpalającą, gorsze są baby wodne, bo rzucają błotem, który dezaktywuje Quen, spowalania Geralta i zasłania na chwile ekran
+JesteMCiekaW Utopce może nie są trudne, ale piekielnie irytujące. Zwłaszcza gdy występują z babą wodną, czyli moim zdaniem najbardziej wkurwiającym potworem w grze. Natomiast najgorzej wspominam upiory, nigdy nie zapomnę tego festiwalu zgonów przy jednym z zadań u barona ;_; Grałem na najwyższym poziomie i miałem Geralta pod quen i igni.
Przypomniało mi się jak w Morrowindzie, wychodziłem z grobowca obładowany cennymi przedmiotami i w sumie dość dawno nie zawitałem do miasta. Oczywiście trafiłem na te zasrane truposze. Zmniejszona siła, zmniejszony udźwig...i świadomość że jeśli zamierzam wrócić do miasta, to muszę wyrzucić coś cennego ;x
Nie licząc klasyków jak wilki z Gothic 3, najbardziej mnie zirytował pewien ork dowódca w Shadow of Mordor (dla niegrających, ich statystyki i umiejętności są dobierane losowo). Temu egzemplarzowi wylosowało: niewrażliwość na combo wręcz, niewrażliwość na ataki dystansowe, niewrażliwość na ataki z zaskoczenia, nieustraszoność (wielu wrogów boi się ognia, jadowitych much, bestii, itp i wtedy tracą lub osłabiają swe niewrażliwości, tego to nie dotyczyło) i nienawiść do przegrywania (dostawał buff do damage i szybką regenerację za każdym razem kiedy HP spadło poniżej bodajże 20%). Jedyna słabość (bo słabość przy tylu niewrażliwościach była uwarunkowana systemowo) to bestie bojowe. Oczywiście objawił się (to również jest losowe) w takim miejscu, gdzie jak na złość nie było ani grauga ani karagora. Próbowałem walki, ale pojedyncze hity i odskoki, jedyna możliwa taktyka, przestały wystarczać kiedy mu się odpaliła regeneracja. Trzeba się było wycofać i wrócić z karagorem. Tu nawet nie chodzi o wyzwanie, bo takowe lubię, ale przeciwnik odporny na prawie wszystko? To już było wyłącznie irytujące. Na szczęście to był jednorazowy przypadek.
wiem co czujesz 😢
Ja zawsze mam w RPG'ach tak, że gdy widzę kogoś silniejszego to zapisuje i próbuje na kilkanaście sposobów go zabić :P
niedawno odkryłem ten kanał, ale jestem już na bieżąco i oglądam każdy filmik.
Panowie, mówcie więcej w porównaniach o różnych grach.
Strasznie mnie wkurwia to że praktycznie wszędzie jakieś RPG.
Nekkery - najbardziej wkurwiające potwory w wiedźminie D:
***** Taa.. w dwójce nie można było po lesie chodzić bez wyciągniętego miecza ;p
+Oryginał ;x uciekasz na niskim hp i nagle zostajesz otoczony przez te gówna
+Sebastian Janda tylko nekkery akurat takie muszą być, sławne starcie geralta na moście (książka) przed spotkaniem z Ciri to była właśnie grupa nekkerów, więc ich poziom trudności i fakt, że potrafi 5 nekkerów zrobić Ci więcej niż jeden troll jest uzasadniony. BTW jestem pełen podziwu, że nie ma tu słowa o żadnych Soulsach :D
+Michał Danaj Książek jeszcze nie czytałem. Jedynie przeszedłem całą serię gry, więc nie znam całej historii Geralta ;)
E tam bazyliszki. Mikstura lustrzanych oczu + krasnolud + młot (ewentualnie topór) i padały aż miło. Reszta drużyny siedziała sobie wtedy bezpiecznie za rogiem. Zresztą nawet jak kogoś spetryfikowały, to zawsze był w Beregoście lub Nashkel do kupienia zwój "Zamiana kamienia w ciało" -- tylko postać miała wtedy jeden punkt życia.
Wyzwanie to byli Obserwatorzy w Podmroku w BG 2. Bez Tarczy Odbić było ciężko, ale też się dało. Z Tarczą Odbić? Same biedaczki padały -- nawet biec nie trzeba było. :) Łupieżcy Umysłu czy inni Illithidzi też nie byli tacy straszni. W BG 2 miało się wtedy i tak wystarczająco wysoki poziom, żeby je rozłożyć. Przypuszczam jednak, że taki Minsc to się jednak wtedy bez pierścienia specjalnie nie przydawał. Sztuka to było pokonać Illithida jedną postacią na drugim poziomie podczas papierowej sesji. :D
Wyzwanie to jest Chahopek Strażnik w IWD 2. ;)
Gram wiele lat ale dopiero roguelike pokazał mi co to znaczy irytujący przeciwnik. Ogólna zasada polega na kasowaniu się zapisów gry po śmierci postaci. Przeznaczasz kilka dni na zebranie zapasów,ufortyfikowanie domu,podniesienie umiejętności i nagle postanawiasz wpaść do pobliskiego domu by zabrać butelkę wody którą widać przez okno. Przekraczasz próg domu i dostajesz w twarz ze strzelby;) Game Over. Ale z drugiej strony człowiek uczy się na błędach i następnym razem wszystko dokładnie sprawdzi zanim wejdzie. Cataclysm DDA;)
Te szkieletowe koła w dark souls, które się wkręcały w twoją postać i nie mogłeś nic zrobić ;_;
Miodożery z Far Cry 4. Małe, szybkie, wytrzymałe, zajadłe jak sukinsyn. Ile magazynków musiałem na nie zużyć. Do tego były potrzebne do ulepszeń. Oby nigdy więcej
Zubaty w Pokemonach :O
raNn bardziej wkurwiaja rattaty :v
Mnie dotkliwie dotknęła "pełna kontra" w dragon age, gdzie każda moja postać(z głównego teamu) miała buffy do ognia(runy, czary itp) nawet mój mag był wyskilowany pod ogień(dzięki czemu łotał całe armie burzą ognia), a tu nagle przyszło mi mierzyć się ze smokiem.
Co do troli, które trzeba dobijać to przypominają mi się niektóre potwory z planescape torment. Których zabicie wymagało magicznej broni. Tam gdzie jest ich dużo już na pewno ma się taką broń, a kupienie jej też nie powinno być problemem. Ale już na początku gry gdy takiej broni się nie ma można wejść w konflikt z lemurem. Który wtedy jest dość silnym stworem, a my nie mamy broni, którą dałoby się go ubić.
A co powiecie na stworki z rpg(słowny, papierowy) które mogą dać permanentną kara np -2 do siły dla wojownika co np powoduje, że nie spełniasz już wymagań do korzystania z broni?:) tam to dopiero potrafią być wkurzające rzeczy:P
Według mnie jednym z bardziej denerwujących przeciwników jest taki który spowalnia naszą postać, w przypadku kiedy gram postacią która atakuje z odległości po prostu nie da sie od przeciwnika oddalić żeby spokojnie można było go atakować, a kiedy gram postacią walczącą wręcz nie można nadążyć za przeciwnikiem żeby do niego podejść i go zaatakować
Magowie ze Skyrim .Niby ma mało życia ale rzuca w nas czarami (lodowe najgorsze bo spowalniają i zabierają kondycję ) przez które zasłaniają nam cały ekran . Jak próbujemy krzyknąć albo walnąc w niego zaklęciem to zawsze ma tą głupią osłonę która blokuje czary i krzyki .
Co do Might and Magic VI - wcale nie trzeba się tak męczyć z jaszczuroludźmi, żeby nauczyć się łucznictwa - pierwszą lokację (New Sorpigal) przechodzi się w miarę na luzie mając maga z czarem Ice Beam, do tego dobrze mieć kapłana i druida, a to generalnie wystarcza na drugi, może nawet trzeci poziom. Idziemy do Goblinwatch (lokacji na filmie) i kiedy trochę tam połazimy, znajdziemy sporo złota i zapewne jakieś łuki/kusze - a wtedy możemy isc do Castle Ironfist i nauczyć się łucznictwa - chociaż uważam, że wszystkie lokacje w New Sorpigal (poza Gharrik's Forge, które wymaga mega wysokiego levelu i jest wypełnione wspomnianymi przez Was psującymi ekwipunek żywiołakami ognia) da się przejść bez łuku - przynajmniej mnie to się udało używając drużyny składającej się z maga, druidki, kapłanki i paladyna.
Muszę wrócić do mojej serii z Might and Magic...
Na bazyliszkach w BG dało się ukręcić grubego expa, wystarczyła "ochrona przed petryfikacją". Rzucałem na Kivan'a i ubijał gnoja z łuku. Efekt jest jeszcze lepszy, jeśli odłączy się całą drużynę i exp leci na maga i naszego tymczasowego wiedźmina. :)
Już dawno grałem, ale w BG nie zamieniał bazyliszek w kamień i wystarczyło użyć zwoju zamiany kamienia w ciało?
+shustypl Zamiana kamienia w ciało zadziała, ale tylko wtedy jeśli skamieniała postać nie rozleciała się na drobne kawałki :D Natomiast jest sporo zwojów i mikstur na ochronę przed petryfikacją i z nimi bazyliszki nie stanowią już raczej większego zagrożenia.
+Gummyslav Aby postać się nie rozleciała, trzeba w opcjach gry odznaczyć pozycję "krwawa rzeźnia".
W BG spotyka się raz przyjaznego ghula w lokacji z bazyliszkami i okazuje się że trupy są odporne na bazyliszki, czyli podrzędny kapłan przyzywający szkielety i po problemie na zawsze.
Mój ulubiony duet :> Co do tematu - od zawsze denerwują mnie dzikie zwierzęta rzucające się w Skyrimie, szczególnie niedźwiedzie. Grając assasynem można wybić cały obóz bez zadrapania i 5 min. później wyskakują 3 niedźwiedzie, zza krzaka, przed którymi trzeba spierdalać na drugi koniec mapy...
Co do destrukcji ekwipunku to moim zdaniem ma to właśnie sens i to jeden z najlepszych i najbardziej logicznych z sytuacji opisanych w odcinku - broń po prostu nie jest niezniszczalna. Mało tego, bardzo podobała mi się tutaj mechanika FFTactics gdzie klasa rycerza polegała właśnie na skillach na osłabienie wroga oraz niszczenie jego ekwipunku (nie osłabianie przez które wracamy się do miasta naprawić coś a prawdziwe niszczenie np: legendarny superrzadki miecz który można było zgarnąć tylko jeden na całą rozgrywkę ci się złamał? Oj, jaka szkoda :) - człowiek wtedy bardziej strategicznie myślał i robił to tak jak walka przeciwko średniowiecznym ciężkim rycerzom - gorzej wyposażeni żołnierze na polu bitwy po prostu widzieli jaki jest on niebezpieczny i rzucali się na niego z dziesięciu na jednego :)
Chrząszcze z Gothica 1 na zupę dla Snafa, skurwysynów nie da się trafić czarem, mieczem, łukiem, butem czy też pięścią, a ubicie 5 sztuk czasem zajmowało 15 minut xD
Kilofem było nawalać.
Wampiry z BGII i ich przeklęte wysysanie poziomy po prostu krew mnie zalewała jak to widziałem że mi poziom zajebały bo już wiedziałem że trzeba zapierdzielać do świątyni po zdjęcie klątwy a potem do karczmy żeby się zdrzemnąć po całym rytuale po prostu świetnie a już się bałem że nie będę miał z czasem co robić
+M Goszcz to samo miałam napisać. Koszmar dzieciństwa to był :(
W tle Soundtrack z Mass Effect ;D Wkurzający wrogowie? Duet Ornstein i Smaugh z Dark Souls, wybuchające truposze biegające za graczem, wiedźmy z BloodBorne... suka zawsze potrafi rzucić czar obezwładniający w dobrym momencie, Amygdala... depcze, pluje trucizną i pizga laserem, Mglaki z Wiedźmina 3, wilki z Gothica, klikacze z The last of us ( chyba, że miało się sporo ostrzy )
Ogr z Evil Island !!!
Wkurzało mnie to iż był niemożliwy do zabicia jeżeli grało się jedną postacią a nie chciało się grać drużyną. Jego regeneracja była ogromna, a nie było na to odpowiedniej kontry. Zawsze trzeba było brać byle kogo do druzyny i niestety dzielić się z nimi cennym doświadczeniem :D
Pozdrawiam tych co grali w ten dość mało znany tytuł. Co jest dla mnie dziwne, gra jest bardzo dobrym RPG pod względem fabuły, unikatowego rozwoju postaci oraz systemu tworzenia ekwipunku :)
Co to za muzyka, która zaczyna się w dziesiątej minucie? Skądś znam tę melodię, ale za nic nie mogę jej sobie przypomnieć.
Najbardziej irytujący przeciwnik to jest typu zabij jednego trudnego, drugi ci wyskoczy. Takie zdarzenie ma często miejsce w Skyrimie. W miejscu o nazwie Grot jest przeciętny smok, na wysokim poziomie trudności potrafi zająć dużo czasu zanim się takiego ubije. I tu nie jest koniec historii, po pokonaniu owego smoka pojawia się smoczy kapłan "Krosis".
skrzekacze z Morrowinda
10:58 Jak w grze Heroes 5 Might and magic w tej części przeciwnik komputerowy spamuje czarem Oślepienie < Szał < Hipnoza twoje oddziały się nawzajem zabijają .
Twoje jednostki 7 , 6 lub 5 cię demolują mogą to być jednostki niższego te czary są tak nieuczciwe i wiem oczyszczenie ale Orkowie nie mają czarów tylko okrzyki i jeden czar ( Można to tak potraktować jak czar ale to nie oczyszcza tylko zadaje obrażenia ) i Faworyzowane jednostki lub słabe jednostki .
11:32 Potwór który wybucha po swojej śmierci bez logicznego powodu .
Przeciwnicy na których nie ma strategii bo wybrałeś tą postać którą nie możesz tego zabić .
Z przeciwników kontrujących to pamiętam grę Drakensang i ten moment kiedy w pierwszych kilkunastu godzinach schodzi się do podziemii. Przy pierwszym podejściu odpuściłem grę bo w ciasnych korytarzach katakumb gromadziły się całe grupy "glutowatych" potworów, które mocno niwelowały obrażenia cięte i kłute. Raz za razem ubijały one moją drużynę. Pozdro dla osób które czytają mój komentarz po 5 latach od wypuszczenia materiału xD
Ja do tej pory pamiętam pierwsze starcie ze "szponem śmierci" w Fallout New Vegas, który nie dość, że był prawie nieśmiertelny to w dodatku zadawał kolosalne obrażenia, nieważne jaki pancerz się miało.
Moimi znienawidzonymi przeciwnikami są ogniste salamandry z Dark Souls 2. Zawsze są ustawione tak, żeby były w liczbie mnogiej i jeden atakował z dystansu waląc 3 ognistymi kulami na raz co jakieś 5 sekund zabierając ponad połowę HP gdy nasza postać nie jest magiem lub kapłanem i nie rozwija inteligencji czy wiary co wzmacnia odporność na ogień, albo nie mamy ekwipunku przystosowanego do tego zadania. Dodatkowo, żeby nie było za łatwo salamandry mają bardzo dużo HP, nawet chyba więcej niż niektórzy bossowie, oraz nieprzewidywalne ataki, przez co gdy nie trzymamy się jeden z ich stron i nie pozwalamy w ogóle nawet na siebie spojrzeć, walka staje się koszmarnie trudna na wojowniku z bronią białą. Żeby uniemożliwić speedrun mają jeszcze jedną denerwującą właściwość-ich szarża jest jakieś 4x szybsza niż nasz sprint na szybkiej postaci, przez co NIE DA się przed nimi uciec. Jeszcze bardziej wkurza to, że gdy już wybijemy je wszystkie, odkrywamy, że nie było warto bo jedyny wartościowy przedmiot znajduje się w pierwszym miejscu, z pierwszą parą ;-; a zresztą nie jest on jakiś niezbędny bo są odpowiedniki zapewniające lepsze statystyki. Najgorsze jest to, że się odradzają, więc padniesz na ostatnim-zaczynasz od nowa. Całe szczęście, że ta lokacja nie jest obowiązkowa do przejścia bo po pierwszej udanej próbie mam ich gdzieś, a radzę sobie bezproblemowo z każdym przeciwnikiem i bossem w grze. Postacie walczące na dystans jednak mają łatwą drogę :p
Brakuje tu szkieletów kół z DS1 ;-;
Zubaty w Pokemonach, kazadory i gekony w Falloutach, banshee w Mass Effeccie, utopce, archeospory (czy jakoś tak), pożeracze zwłok z Wiedźmina, WSZYSCY BOSSOWIE z Mortali... To z tych przy których najwięcej chyba naklnęłam... :P
A mnie straszliwie wkurzały sekwencje w Wiedźminie 2, w których sterowaliśmy kimś innym, niż Geralt. Boże, ile razy ja tam ginąłem. Ani uniku nie zrobisz, ani znaku nie rzucisz, no po prostu masakra. Właśnie przez te pieprzone sekwencje nie udało mi się skończyć gry na szalonym poziomie trudności. Co do innych przeciwników, w Wieśku 3 na mrocznym koszmarne są upiory i te ich teleportacje. Bardziej irytują, niż sprawiają problem utopce i baby wodne, ze względu na fakt, że są dosłownie wszędzie.
Wiele tego jest, ale najszybciej na myśl przychodzą mi nieblokowalne ataki w rozmaitych slasherach czy bijatykach, poznaje się je po efektach świetlnych, mimo że nie wyglądają na silniejsze niż pozostałe ciosy. Inna sprawa to niedopasowanie siły przeciwników do ich rozmiaru czy wyglądu... raz zabijasz jaszczurkę smoko podobną, większą od Ciebie i bez szczególnego wysiłku, innym razem maleńki gnojek podbiega i ucina Ci 1/3 życia jednym atakiem :>
Drizzt, Demogorgon i ten mag broniący Pod Pomocną Dłonią po raz pierwszy.
SIRWilczek Kangaxx :)
SIRWilczek Tarnesh? Zgadzam się - gdy dopiero odkrywałem BG ten padalec napsuł mi wiele krwi. Jest to jednak jeden z tych przeciwników, którzy przestają być tacy straszni, gdy się już ich pozna. Niemniej, nawet dziś, po tych wszystkich latach, potrafi mnie zabić gdy przyjdę pod Pomocną Dłoń nieprzygotowany (szczególnie jeśli gram klasą o niskim HP).
_Przyznaję, że nie pamiętałem jego imienia więc odpaliłem sobie Baldura (akurat gram) żeby sprawdzić._
+Przemek Orliński Kanax jest przereklamowany. Dla mnie najwiekszym skurwysynstwem byly lupiezcy umyslu, umbrowe kolosy albo boholdery. Mowie o poczatkach grania w BG. Ahhh pograloby sie, pogralo.
No beholdery bez tarczy baldurana to prze skurwysyny
+SIRWilczek Bardzo ciekawi mnie, czy w tym najnowszym dodatku do Baldura "Siege of Dragonspear" pojawi się przeciwnik godny zapamiętania i opowieści po latach, jak wspominani tu łupieżcy, Tarnesh, Kangax, beholdery czy Demogorgon. Właśnie ów dodatek zasysam, więc trzymajcie kciuki!
Skrzekacze z Morrowind. Ktoś pamięta to skurwysyństwo?
Grałem z modem, który sprawiał, że stawały się agresywne dopiero po zaatakowaniu. To, plus jeszcze słynny mod "Teleport Ring" (nazwa mówi sama za siebie), którego używałem tylko do unikania mozolnego backtrackingu. I nagle gra stawała się po prostu mistrzowska :)
Creepery z minecrafta kiedy pojawiały się obok domu, z fable zapomniane opowieści to chochliki były bardzo irytujące, z herosów V to chochliki (grałem magami więc kradzierz many była na serio irytująca) gobliny i czarne gobliny z gothic1, co do troli z icewind2 to się zgodzę, ale wystarczyło mieć doświadczonego maga z kulą ognia i dało się przeżyć... z tych pozytywnie irytujących to może trole z fable bo dzięki nim gry nie przechodziło się za pierwszym razem, zombi pająki (tacy zwiadowcy) z 7 days to die, zmuszają do oszczędnego korzystania z ognisk i palenisk co fajnie utrudnia rozrywke...
Od kiedy minecraft to gra rpg? -_- Tu chodzi o gatunek gier RPG a nie sandbox...
Zapędziłem się XD
***** i tu się nie zgodzę, kiedyś minecraft był fajny (miało to miejsce 3 lata temu), ale osoby wpadły na pomysł. Nagrać minecrafta, i takie osoby stawały się sławne co przyciągało dzieci... aż dzieci opanowały wszystko. TH-camrzy zarabiali (nadal zarabiają) kokosy, a dzieci przybywa. Zapewne tak się stanie z cs'em, gdy minecraft się znudzi przerzucą sie na cs'a i sytuacja się powtórzy. Już jest dużo dzieci które mają wyżebrane pieniądze od rodziców i kupują sobie kose (co jest jak dla mnie debilne wydanie kilka set $ na teksturę do broni) i będą wyzywać że ktoś jest śmieciem bo nie chce marnotrawnie wydać pieniędzy, które by mógł wydać lepiej. Nie chce mówić, ale wiele youtuberów z powodu swojej "armii (dzieci)" czują się uprzywilejowywani że mogą kogoś zhejcić, a tu wielce armia przybędzie lizać im dupsko. Mówię o osobach takich jak K...95, stuuł, K...i. Też ich kultura osobista dotyka dna, ostatnia akcja to "losowe klucze" na których zarabiają kilkadziesiąt tysięcy na ufnych im dzieci. Na filmikach pokazują jak losują gta v, wiedźmina itd. To jest ściema, i tu nie jedna osoba tak nabrała. To ludzie tacy jak K...95, K...o itd. I co? I nadal mają rzeszę debili, którzy podążają za nimi jak za jakąś świętą kupą. Rozpisałem się :d
XD wyluzujcie gra to gra, czyli owoc czyjejś pracy, więc hejcenie tego jest niesmaczne
(*wyluzuj) Ja jej nie hejtuje, a tylko mówie że kiedyś było lepiej :c
Zejdę trochę na ścieżkę JRPG, miejmy nadzieję że wojny nie rozpocznę.
Master Tonberry w Final Fantasy X, nie zdążysz za ch... go zabić, a on wybije Ci całe party. Zaopatrzenie w Phoenix Down x99 musi być.
I może troszkę wejdę w bossów, choć chyba nie o tym temat... Ruby Weapon w FFVII. Zepsute kontrolery mówią same za siebie, nie? Defense ponad 2 razy większy niż maksymalny Defense bohatera, immunity na prawie wszystko, wyrzucanie dwóch bohaterów z walki, po czym wysunięcie dwóch "macek", jedna zabiera HP, druga MP. A ty zostajesz sam i i tak przegrasz. Całe moje dzieciństwo :'D
snorki w S.T.A.L.K.E.R
+Eszbe o boże tak. Albo jak się grało na najwyższym poziomie trudności to jeszcze te watahy psów albo chimery. Najgorzej było jak się trafiło na więcej niż jedną... pijawkę? na łysym polu.
Akurat na to skurwysyństwo wystarczyła dobra strzelba. Gorsze były Bjurery moim zdaniem
Do burków wystarczyło podbiec i nawalać nożem przecież
Kontroler chyba w 1 części w jakimś laboratorium, nie pamiętam gdzie dokładnie bo grałem bardzo dawno, w każdym razie ciemnica w chuj i nie mogłem go dziada znaleźć, a on mnie zabijał :/
Poza tym po co się kłócić, i tak wiadomo że najgorsze szumowiny zony to Renegaci, Monolit i Powinność :v
Eszbe Nie próbowałem tej taktyki.
Marduk, czyli czarodziej z ostatniej misji w dość leciwej już grze - Sacrifice. Do dnia dzisiejszego go nie pokonałem, mimo, że poprzednie misje przechodzę bez najmniejszego problemu :)
według mnie jednym z najbardziej denerwujących przeciwników były utopce i inne potwory na bagnach w pierwszym Wiedźminie, jaką drogę się nie wybrało zawsze ich było pełno co utrudniało eksploracje.
+Drup Dropiowski O właśnie. Te... bloedzeigery (nie wiem, czy dobrze napisałem) - trudne do pokonania nie były, ale denerwujące. I wybuchały trującym gazem jak się je ubiło.
Bardzo przyjemnie się tego słucha, żałuję, że ta rozmowa nie trwa dłużej ;) A co do najbardziej denerwujących przeciwników - irytują mnie wszyscy, którzy mają nagrodę niewspółmierną do mojej pracy. Mogę siekać bosa nawet godzinę, męczyć się, on się niech nawet teleportuje, mrozi mnie, mnoży i wybucha po każdym ciosie, nieważne, to wszystko jest do przeskoczenia. Ale jeżeli po tej godzinie ja dostaję jedną monetę i szmaciane rękawice, no to przepraszam bardzo, do takiej gry już raczej nie wrócę.
+Hnacia
Za pokonanie trudniejszych potworów zazwyczaj jest więcej doświadczenia, nawet jak łupy są słabe.
Mnie osobiście trochę wyprowadza z równowagi walka końcowa z Risena, która kompletnie nie ma nic wspólnego z posiadanymi statystykami postaci, jest bardziej walką zręcznościową.
Najbardziej irytujący przeciwnicy w Diablo 2?
Fetysze z trzeciego aktu. Pojawiają się w dużych hordach z dodatkiem ich własnych szamanów, tłuką cię nożami równie dużymi co same Fetysze (plus włócznie i dmuchawki). Nie dość że uderzają z niezłą mocą, to jeszcze są horrendalnie szybkie.
Najgorsze są jednak Lalki Stygijskie. To samo co Fetysze, tyle że jeszcze eksplodują po śmierci i odbierają ci dużo życia.
Przecież to są gry. Nie zawsze dające się odwzorować z życia zachowania. WIele uproszczeń. Trzydzieści płonących strzał a przeciwnik idzie na ciebie a przecież jeden celny strzał w serce, główną arterię krwionośną lub dobry strzał w głowę powalić powinien nawet olbrzyma. Machanie bronią i liczenie ile punktów życia ma przeciwnik a ile za każdym ciosem miecz czy topór przeciwnikowi uszczknie. Widocznie inaczej się nie da albo po prostu programista poszedł na łatwiznę. Bardziej wkurzającą w grach jest sytuacja niemożności wykonania zadania z powodu braku jakiegoś elementu. Ostatnio gram w Gothic ZB żeby zamknąć całość. Jakie wkurzające jest błakanie się po Trelis i okolicy za dwoma informatorami którzy mają być na zamku w Trelis a okazuje się że zupełnie przypadkowo natrafiam na nich w chałupie pod Monterą i dopiero jak ich tam spotkałem rozpoczynają powrót do Trelis. Nie są to jedyne "kwiatki" niedoróbki tej gry i to powinno najbardziej wkurzać bo to już jawne traktowanie gracza jak jedynie "kasodajnego elementu" za bylejakość. A wracając do problemów z rozgrywką, po to są sejwy, by móc po nieudanej rozgrywce przemyśleć sytuację i inaczej następnym razem zagrać.
+Lubomir Petrów-Pahuta W prawdziwym świecie też czasem można natrafić na coś "mało realnego". Przykładowo taki miodożer. Niby coś podobnego do skunksa, ale bojowe, groźne i wytrzymałe (gdzieś czytałem, że miodożer może wytrzymać uderzenie z całej siły maczetą). Nawet "byty wyższe" są chujami i dali człowiekowi wkurzających "przeciwników" :)
Wenecki Kupiec To mi trochę przypomina krążący w zamierzchłych czasach PRLu dowcip na temat radzieckiego żołnierza który mimo serii z karabinu maszynowego w pierś jeszcze zabije setkę faszystów, zniszczy kilka Tygrysów i rozwali granatami na koniec bunkier. Ot taki Czapajew. Na którego temat nawet za wschodnią granicą krążyły dowcipy. Sam musisz przyznać że czasem bezsilna złość nachodzi jak po raz "enty" próbujesz zlikwidować przeciwnika i jemu zostaje kreseczka życia a ciebie szlag trafia. Jakby nie sejwy to po zabawie.
Lubomir Petrów-Pahuta Masz rację. To zawsze jest frustrujące, jak walczysz z przeciwnikiem i padasz gdy jemu zostaje zaledwie kilka % życia. A jak tak się dzieje bez przerwy, to oszaleć można.
Bazyliszki są banalne jeśli wysłać na nie przyzwanego przez kapłana nieumarłego. A dla drużyn, które nie uznają kapłanów jest ghul Korax, który zupełnie przypadkiem szwęda się nieopodal :)
Moja lista top irytujących rywali w grach.
1. Klikacz w The last of US. Będąc w roli Ellie nie ma znimi problemów gdyż jej nóż radzi sobie w walce z nimi. Ale gdy jesteśmy Joelem i nie mamy przy dupci Ostrza, to walka z Klikaczem jest irytująca. Gdyż ten gdy nas dopada nie daje nam szansy na obronę. Wytrąca nam broń z dłoni i zabija.
2. Purchacz w The Last of US. Walka z nimi na najtrudniejszym poziomie gry to udręka. Są cholernie wytrzymałe, to raz, są dość szybszy jak na takich spaślaków. Strzelają tymi zarodnikami, No i gdy nas dopadną nie ma przebacz ni nóż ni kosa nam dupska nie uratuje, a my kończymy z rozerwaną szczęką.
3. Łucznicy. Tutaj no każda gra w której występują. Irytujące jest to iż na drodze stoi nam przykładowo 2-3 silnych typków z mieczami czy toporami z którymi walka już sama w sobie jest dość ciężką, to dodatkowo w oddali strzela do nas łucznik. I tutaj ten dylemat. Pierw ruszę na łucznika, no ale ten ucieka od nas, a nas dodatkowo doganiają i walą miecznicy. Z kolei Pierw załatwię mieczników to tracimy życie przez trafienia od łucznika.
4. Magowie ( w każdej grze są inni wiadomo to działają bardzo podobnie ) Albo nas paraliżują, albo podpalają, albo mrożą, albo gdy już do nich dobiegamy i chcemy ich zdzielić ten teleportuje się w inne miejsce i wali do nas z czarów.
5. Stworzenia latające Walka z nimi trudna może i nie jest pod warunkiem jak mamy przy sobie łuk albo gramy klasą typu łucznik czy mag, Grając tylko wojem bez łuku mamy pod górkę. Strącić gnoja nie strącimy, musimy czekać aż łaskawie wyląduje albo będzie na tyle nisko by go sięgnąć.
6. Duchy w wielu grach typu RPG czy MMORPG maja to do siebie iż potrzeba na nie albo czarów albo specjalnej broni. Problem w tym iż nie raz zdarzyło mi się wpierniczyć w miejsce gdzie była zjawa czy tam duch na znacznie niższym poziomie niż moja postać, ale no właśnie, ja mieczem zadawałem jej Zero obrażeń. Więc mój żywot zakończyła zjawa przykładowo na 13 poziomie gdzie ja miałem 32.
7. Mini Bossowie albo tak zwane wyższe stwory. Często gęsto tworcy gry przeginają z ich poziomem trudności. I nie raz miałem przypadek iż stoczyłem dopiero co walkę z Bossem którego pokonałem niemal bez utraty zdrowia, by po chwili natknąć się na mini bossa który 1 ciosem zabiera mi nawet 3/4 życia.
Jeżeli o mnie chodzi najbardziej irytującym przeciwnikem był drugi boss z gry Magic 2015 Avacyn. Którego pogonanać udalo mi się go dopiero za 15 jak nie 20 podejściem a wszysto dlatego że dość przypatkowo wybiera się talie na początku gry a karty które otrzymujemy bardzo losowo a przeciwnik posiada od nas dużo lepszą talie która posiada silne stworzenia (sporo latających) czary leczące i unicestwiające nasze stworzenia. :(
Zapomnieliście o najbardziej wkurzającym rodzaju przeciwników - WSZYSTKICH przeciwnikach z Vampire The Masquerade - Redemption. Nie dość, że non-stop się chodziło w lokacje, gdzie pokój po pokoju były ich dziesiątki, to jak się odpowiednio zmniejszyło ich życie, to zaczynali uciekać i trafienie ich mieczem było straszliwą udręką. Najbardziej wkurzający wrogowie ever.
Bo w Diablo wojem po 1 chodziło się na skos (przez co większość pocisków nas nie trafiała), po 2 używało się teleportu, albo phasing.
Wampiry też były irytujące w BG2. Najgorszy był chyba Demogorgon. Albo nie pamiętam coś. Coś co używało Uwięzienia. Może jakiś lich albo Obserwator. Tak czy siak w BG2 nie było jakichś bardzo irytujących przeciwników. Wystarczyło zabezpieczyć się odpowiednimi zaklęciami. Firkraag zawsze napsuł mi sporo krwi. Może dlatego, że wybierałem się tam zawsze w II rozdziale, gdzieś na 10-12 poziomie.
Tak czy siak w BG2 one nie były raczej irytujące. Najbardziej to mnie wkurwiają bosy z nowych RPG-ów. Tam walka polega na wykonywaniu w koło tych samych czynności, a bos ma po prostu w chuj HP i mocno napierdala. A już najbardziej nienawidzę QTE.
Pamiętam moją irytację Strażnikiem Chachopkiem z IceWind Dale II :P Praktycznie żadna z moich postaci nie była w stanie zadać jakichkolwiek obrażeń. Jedyną linią ofensywy był mag pod warunkiem posiadania spella "Miecz Mordenkainena". Przynajmniej jest to jedyne rozwiązanie jakie znalazłem, bo postaci wyposażonych w broń +4 nie posiadałem :P. Oczywiście, żeby było zabawniej sam przeciwnik dodatkowo posiadał AoE, Crowd Control spelle oraz spore obrażenia bezpośrednie.
Z destrukcją EQ się nie zgodzę - jest to poprawienie realizmu w grze. Owszem, psucie się gazrurki w dying light podczas walki ze zgniłym zombie to przesada, ale np. psucie się pancerza po oberwaniu jakimś młotem jest całkowicie uzasadnione. Analogicznie siekanie opancerzonego przeciwnika mieczem wpływa na jego ostrość, więc trzeba go naostrzyć. naprawić.
Najbardziej denerwujące są Wilki w Wiedźminie 3, w początkowej fazie rozgrywki .... 10 wilków było groźniejsze niż gryf...
Z czego jest muzka w 17:16 ?
Walka z Draugiem na mrocznym w Wieśku 2, bądź walka z Kharimem w Gothicu xD
Chyba nikt nie wspomniał o postaci jaką był wrzód w Gothic I .
+Bezi z tym, że Wrzód jest najbardziej irytującym NPCem :) Chociaż, czy ja wiem? Myślę, że razem z nim wychował się również leśny elf z Obliviona znany jako FAN, pojawiający się po przejściu Areny :)
Utopce na bagnach w wiedźminie 1 ;_;
Przecież nawet w legendach bazyliszek zamienia wzrokiem w kamień... Co mieli z tym zrobić? Uznać, że gracze będą się wkurzać i odebrać mu tą moc? Pamiętajcie, że seria BG jest na podstawie gry D&D... O ile pamiętam, jeżeli zachodziło się go od tyłu, to nie zamieniał w kamień, a jak już to zrobił, można było użyć zwoju zamiana kamienia w ciało.
Stalker Zew Prypeci - Burery i Kontrolerzy. Kontroler oprócz tego, że co kilka sekund przerywał walkę przejmując w pewnym sensie nasz ekran i zadając obrażenia, był sam w sobie straszny, a do tego wspomnianym przerwaniom walki towarzyszył potworny pisk. Burer, mutant który 1. Wytrąca broń z ręki i musimy jej potem szukać po kolanach 2. Co chwilę zjada wytrzymałość sprawiając że nie możemy się ruszać, 3. Rzuca w nas elementami otoczenia, 4. Co chwilę zasłania się tarczą. Uff
Niezwykle wredne były harpie z pierwszych dwóch Gothiców. Wydawały irytujące dźwięki, bez łuku/kuszy/magii prawie nie dało się z nimi walczyć, zawsze bywały w grupkach, cholernie wnerwiające...
nic o Dark Souls.
#zawiedziony
mnie w dark soulsie denerwował dułet w anor londo czyli smough i ten drugi nie dość ,że jeden to thank i szybcior to musiałeś się mierzyć obydwoma na raz
Cybuch "dułet"
"thank i szybcior"
"obydwoma"
Zabij mnie
+andrzej hipkins Dark Souls jest trudny, nie irytujący
+Piotr Mittag bossowie są wymagający jednak same poziomy są całkiem łatwe
+tomeeekcz W Dark Souls I dopierdalały:
- Zjawy w Ruinach Starego Londo (nagle kończyła się klątwa i nie mogłeś ich uderzyć, ani zblokować ich ciosu, a do tego ataki przez ściany...)
- Łucznicy w Anor Londo, do dzisiaj się wkurwiam jak o tym pomyślę
Do tego w DSII Giganci ze wspomnień, pozdro.
orstain i smouhh s pierwszego dark soul... ja pierdole
vonjachu Koszmar każdego, kto grał w Dark Souls.
vonjachu ja ich dalej przejść nie mogę ;-;
vonjachu Starożytny Smok z DSII :D A Ornstein i Smough też przesrani. Miło się ogląda rage'ujących na nich letsplayerów x)
vonjachu Naprawdę napisałeś zamiast "z" "s" ? Ja pierdziele ...
Ewelina Tarnawska Nie robi się odstępów przed znakami interpunkcyjnymi. :*
Mnie najbardziej irytowali "Smough&Ornstein" w Dark Souls. Pokonanie ich graniczyło z cudem a jaka kolwiek pomoc "bota" którego można tam przyzwać jest bezwartościowa co zmusza nas do walki z oboma bosami samemu. : }
moze nie na ten temat ale Wasza grupa jest najlepsza
Ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, jestem w miarę spokojny, ale jest coś, co doprowadza mnie do szewskiej pasji w grach. Mianowicie misje w czołgach czy innych pojazdach. Może nie są to strikte przeciwnicy, ale chętnie to pod temat podłączę.
Mnie nie koniecznie irytują przeciwnicy lecz lecz pewne niesprawiedliwe wybory twórców jak na przykład każdemu znany WoW pamiętam że zawsze lubiłem klasę postaci Rouge a zważywszy na jego niewidzialność i możliwość okradania wrogów ale przechodząc do sedna pewnego dnia znajomy poprosił mnie żebym mu pomógł z pewną misją(miał on niestety tylko demówke do 20 lvl grał on właśnie rougiem i zamiast pogadać z odpowiednią postacią o przeleceniu do pewnego odległego obszaru poszedł na wprost przez teren dla 40-50 lvl więc pomyślałem mam niewidzialność spoko wrócę się i pogadam więc włączam niewidke i idę z nadzieją że nic mnie nie zaatakuje więc ide niewidka włączona więc jestem bezpieczny a tu nagle widzę że coś mnie atakuje i ginę :( i tak myślę CO? Jak on mnie zauważył? odradzam się włączam z powrotem niewidke i idę i znowu ginę niby taka fajna umiejętność specjalna klasy ale przeciwników to nie obchodzi więc wkurzyłem się i postanowiłem użyje heardstona i przelece do tej misji ale nie wszędzie przeciwnicy i nie dadzą się cofnąć i tak oto męczyłem się przez 40 minut jak wrócić więc myślałem że jak pisze że kiedy niewidka jest włączona przeciwnicy mnie nie widzą zdałem sobie sprawę że w Blizzardzie powinni w opisie tej umiejętności dopisać że przeciwnicy powyżej pewnego poziomu WIDZĄ CIE,kto by pomyślał że coś tak niewyjaśnionego może sprawić że przez 40 minut będziesz się czuł jakby twórcy cie za coś karali.
PS:Rozpisałem się
Skąd ten taki trailer na początku filmu z Wiedźmina?
jak cię Zamrożą to koniec... a jak chcesz uciec to nie masz jak
11:18 mumie w dark souls były strasznie łatwe do zabicia, miecz z heide zabijał je na 1 cios wiec dzięki temu łatwo można było zniwelować ich atak, nie wiem co ludzie widzieli w nich wkurzającego.
A gdzie podziały się Skrzekacze z Morrowinda ?
Wie ktoś może gdzie można kupić obraz Geralta który widać z tylu ?
Mnie najbardziej wkurzały potwory które nie pozwalały ci na counter attack poprzez szybkie nawalanie, nie udało ci się uniknąć pierwszego ciosu to będą nawalać to jedno combo dopóki cię nie zabiją
Nic mnie bardziej nie straszyło i irytowało zarazem niż Pełzacze Pustynne z Gothica 3. Jak zaczęły bić, to do końca. A po zabiciu takowych nagle zza wydmy pojawiała się kolejna grupka. Przez nich nauczyłem się szukać niedostępnego dla nich murku i szyć z łuku ile strzał w kołczanie miałem. :)
+Miwoli A tam jak sie walczylo dwoma mieczami starczylo caly czas walic mocnym atakiem i pelzacze nie mogly cie dotknac
Na patchu chyba już tak łatwo nie było.
Ach to poczucie, że nie wystarczy miarowo wciskać lpm, aby być bogiem... jak tak można? To niesprawiedliwe ;-)
Odkąd odkryłem, że w realu nie mogę żreć 10 pizz dziennie i zachować sprawności bez chodzenia na siłkę, obraziłem się i zamknąłem w piwnicy ;-)
Ale wkurza mnie, kiedy gra nie daje szansy, oszukuje. Musisz zginąć, bo tak... Natomiast spoko jest, kiedy gra wytrąca nas z rutyny i wymusza elastyczne podejście - o ile mamy szansę nie zginąć przy tym...
A z kolei w multi matchmaking potrafi być skopany i wystawia człowieka na kogoś, kto nie tylko skilla, ale i broń czy zbroję ma taką, że nie miałeś szansy jej zdobyć i szanse w walce są bardzo nierówne...
No i na koniec: nawet ze słów autorów filmu wynika, że mamy konflikt tragiczny: gry albo wkurzają nieuchronnie tym, że są trudne (opuszczamy "strefę komfortu"), albo robią się nudne... Jak żyć, panie premierze? ;-)
jaki to tytuł na samy początku (chodzi mi o te gitare ).
Najbardziej irytują mnie bagony w diablo 3 :( wypuszczają pułapki które spowalniają ruchy a do tego uciekają... W sumie to parę elit w d3 nadawałoby się do odcinka :D
JasonX61 Większość potworów z aktu 5 jest strasznie upierdliwa, jedne skaczą, drugie przelatują nagle z krańca mapy i zdejmują postać na hita, a jeszcze inne są duże, grube, upierdliwe i ciężko je zabić. 5 akt najgorszy akt :P jeśli chodzi o trudność potworów, są strasznie niezbalansowane.
Jeżeli będzie odcinek o dziwnych nawykach 2 to możecie dodać coś co ja i moi kumple często robimy w csie, mianowicie "gdy widzę przeciwnika nacierającego na moich kompanów z drużyny i nie zagrażającego mi, próbuję uśmiercić go z noża, zamiast pomóc kolegom szybciej" xD
Bartłomiej Bakcyl ale też globusem.
Jak co drugi silver w internetach. Żalu. :)
ponad 2koła godzin. Ale nie gram już troche czasu
Mnie najbardziej denerwowały meduzy ze Spellforce:Zakon Świtu.Bez zaklęcia bariery leczenia nie można było przejść :P i jeszcze orkowie szamani z Gothic III
Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta, ale w Pokemonach FireRed (innych też z resztą) jak na początku wybieraliśmy pokemona to nasz przeciwnik, Gary, zawsze brał kontrę np. my wzięliśmy ognistego Charmandera, on brał wodnego Squirtle'a ;)
Rakki z borderlands
"Mumie" w DS nie wybuchały po śmierci. To był ich atak. Po śmierci uderzały te pajęczaki w Trassowej Zatoce Tseldora.
OP potwory które na sam początek walki rzucają jakieś zaklęcia czy coś. Pamiętam Malboro z serii final fantasy. JAk masz zbyt niski poziom i nie masz odpowiedniego ekwipunku to praktycznie możesz już zacząć ładować poprzedniego save'a bo walka praktycznie nie ma sensu.
Zamarznięty renifer z 3 DLC do Dark souls 2
Ja nienawidzę śluzów, widm i im podobnych odpornych na obrażenia wrogów.
Wkurzają mnie tez słabiaki którzy mocno walą...albo przeciwny którzy wiedzą gdzie my jesteśmy, otwierasz drzwi i masa plugastwa wbija ci na twarz - inna sprawa jak tam czeka nasz granat XD
A co z diablikami z Diablo 2? Grając wojem bez ataków dystansowych oszaleć można było. Dużo tego, szybkie i po zabiciu jednego reszta uciekała, do tego szamani wskrzeszający te ustrojstwa :P