Jesteś ogromnym błogosławieństwem dla tysięcy młodych ludzi, jestem już w małżeństwie od 6 lat ale w związku od 11 i słucham Cię dopiero teraz, po wielu bitwach i wojnach w mojej relacji z mężem, wierzę, a nawet jestem tego świadectwem, ze nigdy nie jest za późno by nauczyć się prawdziwie kochać, jedynym warunkiem jest Bóg i oddanie Mu absolutnej władzy
16 minuta- takiej pewności nigdy nikt miał nie będzie więc trochę inaczej bym to ujął a mianowicie" Jeśli nie masz pewności że go nie zostawisz to nie wychodź za niego, Jeśli nie masz pewności że jej nie zostawisz to nie wychodź za nią".. A tak poza tym to sama prawda Bardzo dziękuję.
Dziękuję za pouczający aspekt wierności. Tylko inspirując się Miłością do Boga staje się wszystko możliwe, bowiem wtenczas "to nie ja kocham, ale Bóg we mnie kocha. Natomiast w małżeństwie prawdziwie chrześcijańskim, Pan Bóg zapewnia "sznur potrójny nie tak szybko się zerwie"
Moi drodzy. Wierząc w Boże wsparcie, pewny swojej miłości pozwoliłem mojej ukochanej na miesięczny wyjazd misyjny do Afryki. Przez cały miesiąc modliłem się za nią i za nasz związek. Po powrocie otrzymałem informację, że nie wie co do mnie czuje. Ja tymczasem czuję olbrzymią rezerwę która od niej bije. Proszę Was droga kanapo o modlitwę. Proszę o wsparcie Was i Boga, który mam wrażenie, że sobie ze mnie zadrwił. Z góry dziękuję
"Bierz ją". Wziąłem ją, od samego początku zakładałem, że nie jest dziewicą, miała wczesniej dwa kilkuletnie zwiazki. Obdarzyłem ją baaaardzo mocnym uczuciem. Gdy to uczucie osiągnęło poziom maksymalny (uswiadomilem sobie, że jej zależy na mnie) doznałem okropnego zjazdu w dół, pojawiły się natrętne myśli o jej byłych, że nie jest moja, że nie potrafię z tym żyć..Cierpię okropne katusze, nie mogę się skupić na życiu codziennym, ledwo do pracy wstaję, schudłem niesamowicie, nie mam apetytu, chciałbym aby wróciło to wspaniałe uczucie przed zjazdem w dół.. Co ciekawsze, potwierdzenie, że nie jest dziewicą uzyskałem od niej już po tym, jak zacząłem mieć natrętne myśli. Chcę dla niej jak najlepiej, jest moim skarbem, wspaniałą kobietą, której skrzywdzić nie chce, a zarazem jestem świadom tego, że w jakimś stopniu to zrobię kończąc tę relację lub powtarzajac jej aby mnie zostawila (poki co nie wie jakie mysli skrywam).. Chłopy rozumiem Was.
Jak rozwinęła się sytuacja, jesteście razem? Te myśli które masz, mogą być pokusą, nawet wynikać z ukrytej pychy że się nie jest pierwszym lub myślenia że jest się lepszym - uważaj na takie myśli, z czego się biorą. Jeśli kochasz ją naprawdę, to fakt współżycia we wcześniejszych związkach nie powinien aż tak rzutować na twoje postrzeganie. To nie przekreśla osoby, ani nie robi z niej kogoś gorszego, drugiej kategorii, jak używanego sprzętu - nie wolno tak patrzeć na osobę. Co w niej kochasz - czy rzeczywiście ją, jako całą osobę, czy jej "dziewiczość" (której fizycznie nie ma)? To może być z twojej strony przesadne skupianie się na fizyczności i ciele twojej ukochanej, zamiast na niej samej... Pomyśl w taki sam sposób o sobie - czy jesteś jako chłopak, w pełni dziewiczy i czysty? Znając trochę męską naturę, wątpię czy tak jest w stu procentach - nie chcąc nic sugerować, to jednak masturbacja, pornografia, seksualne myśli o dziewczynach przynajmniej okazjonalnie się przytrafiają prawie każdemu facetowi (statystycznie prawie każdy się na to natknął w życiu, w jakimś okresie, nawet tylko jednorazowo, okazjonalnie) - więc prawie nikt tej pełnej czystości nie zachowuje, będąc czy nie będąc w związku. Jedni idą w nieczystości dalej, inni mniej, ale chodzących ideałów praktycznie nie ma... Więc trzeba też na siebie spojrzeć z pokorą, że wcale się nie jest takim czystym samemu, a na drugą osobę - którą się kocha - spojrzeć z miłością, która umie przebaczyć błędy. Jeśli inny facet, będąc z twoją obecną dziewczyną, kiedyś nie umiał okazać jej szacunku, wykorzystał za wcześnie prawo do jej ciała (którego nie miał), to Ty możesz wykazać się teraz szlachetniejszym sercem, nie przyznając sobie tego samego prawa wcześniej, bez oceniania swojej ukochanej. Jeśli nie ma jakichś innych poważnych przeszkód, to nie warto tracić dobrej relacji, szans na wspaniałą miłość, tylko przez jeden fakt z przeszłości, że dana osoba z kimś już kiedyś współżyła. To podobnie jakby dziewczyna uważała, że chłopak który oglądał kiedyś pornografię (ale już tego nie robi), nie nadawał się dla niej do związku, bo pożądał już ciało jakiejś innej dziewczyny i nie jest dziewiczy... Zastanów się, skąd się biorą takie zjazdy, że Ci nagle przeszkadza brak jej dziewiczości - bo wcale nie muszą to być szlachetne pobudki, może to być jakiś grzech pychy w tobie, a nie problem w niej... Nie poczuj się przez to zaatakowany, nie chcę Ci wmawiać jakichś grzechów - piszę tak żeby pomóc Ci spojrzeć z trochę innej strony i spojrzeć na samego siebie, gdyż może ta dziewczyna jest świetną kobietą i może być dobrą opcją na małżeństwo, a odmówisz sobie i jej tej możliwości przez to że za bardzo się skupiasz na sobie samym... To nie czyjaś "dziewiczość" stanowi o udanym związku, tylko umiejętność budowania razem relacji, bliskości, wzajemnego rozumienia się, uzupełnianie siebie nawzajem, bycie dla siebie wsparciem, wspólne perspektywy i zainteresowania - to wszystko jest znacznie ważniejsze. Nie wpadnij w jakąś obsesję na punkcie czystości, bo możesz się za bardzo zafiksować na jednym, pomijając różne inne ważniejsze sprawy.
No to to jest wystawianie się na pokusę. Z trzech znajomych mi małżeństw, gdzie jedna strona była w Polsce, a druga pracowała za granicą, dwa się rozpadły i tylko jedno przetrwało, z czego ostatnie i tak było w komfortowej sytuacji bo mąż pracuje u naszych zachodnich niemieckich sąsiadów i często zjeżdża. W miarę możliwości najlepiej być wspólnie, bo jednak człowiek jest słaby.
Kamila Kamila83 Piszę jak to się potoczyło akurat w moim środowisku. W jednym z tych małżeństw żona jeździła zarobkowo do Holandii, w efekcie chłop znalazł sobie kochankę. W drugim akurat mąż jeździł do Niemiec, budowlaniec, przebywał w towarzystwie męskim i się rozpił, dopiero jak zjechał na dłużej to to wyszło :/ Najlepiej albo jechać wspólnie, albo siedzieć razem, bo jak piszę człowiek jest słaby, oczywiście nie musi się to tak potoczyć i daj Boże by jak najmniej małżeństw czekało coś takiego, ale nie można udawać, że takie rzeczy też się nie zdarzają, bo to nawet nie jest jakiś tam margines, a większość niestety.
Ojciec przedstawia nam świat idealny i mówi o tym, co mamy robić, choć sam był daleki od takich zachowań. W moim odczuciu, to jest taka mała hipokryzja i - cóż - akurat w ustach ojca nie brzmi zbyt wiarygodnie. Ja zaś mam ten wielki dar od Boga, że mój mąż jest jedynym mężczyzną w moim życiu seksualnym i wcale nie było to trudne, aby przed ślubem nie dać się skusić innym chłopakom, którzy chcieli intymnej bliskości. Najczęsciej, gdy posuwali się zbyt daleko, po prostu kończyłam takie znajomości. Czekałam na to, aby coś tak szczególnego przeżyć wyłącznie z sakramentalnym mężem. Gdy naprawdę kocha się Boga i szanuje samą siebie, to utrzymanie czystości dla męża jest po prostu normalne, naturalne, zwyczajne i proste!!! Przecież nie jesteśmy zwierzetami i nie możemy kierować się wyłącznie popędem seksualnym...
Jdb Jdb .Przepraszam ,ale myślę ,że to nie ojciec,a Ty się niestety mylisz .Musisz być jeszcze bardzo młodą i świeżo upieczoną mężatką.Też kiedyś myślałam podobnie.Życie nie jest takie proste jak piszesz i samo zweryfikuje Twój obecny punkt widzenia.Jestem od 30 lat w małżeństwie sakramentalnym i to co ojciec Adam mówi to nie świat idealny ,ale bardzo realne przykłady ,wręcz mogę powiedzieć - podręcznikowe. Zdarzają się często w związkach sakramentalnych[ choć bardzo wiele osób tego nie rozumie lub nie chce się przyznać] ,nie mówiąc o nie sakramentalnych ,bo tam zazwyczaj jest większa swoboda .Mówisz o miłości do Boga.Znam takie stare powiedzenie ; ,,Pan Bóg kocha tych ,których doświadcza '',jak sam mówi w Biblii w piecu utrapienia ,albo jak złoto w tyglu .Wtedy tak naprawdę sprawdzi się Wasze małżeństwo i Wasza -Twoja i męża wiara w Boga.Zapewniam Cię ,że to co piszesz jest jeszcze[ przepraszam bardzo] trochę naiwne,ale można to zrozumieć, bo mniemam ,że jesteście jeszcze młodym małżeństwem.Lubię słuchać o.Adasia właśnie dlatego ,że Jego jakiekolwiek konferencje czy słuchowiska są mocno osadzone w rzeczywistości i wynikają być może po części z bazy własnych doświadczeń.To wielkie szczęście ,że znalazł się kaznodzieja ,który nie boi się mieć własny punkt widzenia zgodny z nauką Kościoła, czyta ,szuka i sprawdza różne źródła informacji i nie boi się [przepraszam ] obnażenia na forum.Dla mnie to nie hipokryzja ,a wiarygodność.Unikajmy ciężkich słów i oskarżeń szczególnie wobec kapłanów.Wszak Oni nam dają Jezusa. Mam nadzieję że się na mnie nie pogniewasz za te słowa.Życzę Wam wszystkiego dobrego,ale ja z doświadczenia boję się nie wtedy kiedy jest źle ,a wtedy kiedy jest dobrze. Z Bogiem .
Elżbieta Niezgoda przykro mi, że zostałam tak oceniona moje małżeństwo ma już ponad 18 letni staż przed ślubem znałam mojego męża 8 lat mam już dwoje dzieci w wieku 15 i 7 lat proszę mi wierzyć, nie jestem ani naiwna ani też nie teoretyzuje i myślę, że dzielenie się własnymi doświadczeniami przestaje tu mieć sens
Elżbieta Niezgoda i dodam jeszcze do mojej poprzedniej myśli, że Bóg z pewnością bardzo mnie kocha i bardzo doświadcza choćby chorobą nowotworową mojego starszego syna oraz poronienia i niemożliwością doczekała się na drugie dziecko
@Daniel Eksym nie można tak uogólniać, Biblia uczy nas dobra, ale pokazuje też osoby, które w swoim życiu narozrabiały, a kiedy zrozumiały popełniane błędy i odkryły sens innego życia, to mogą być dla nas przykładem nawrócenia, gdyż Bóg czeka na każdego z nas. Ja po prostu tylko nie lubię, gdy ktoś poucza i próbuje innym wmawiać, aby czegoś nie robili, gdy sam to robił i nie uważał tego za złe.
ale że co... ? że jak ja z mym lubym mieszkamy 500 km od siebie to nie jesteśmy w stanie zbudować wierności? ..... zaintrygowało mnie to, chyba nie bardzo rozumiem...
Ojcze, kobiety szybciej są skłonne pogodzić się z rzeczywistością, bo od x czasu mężczyźni mieli wiele kobiet. A serce boli chyba bardziej niż was, że nie jesteśmy tymi pierwszymi i jedynymi.
Tylko Bóg pomaga przebaczyć i pogodzić się, sama o własnych siłach potrafię jedynie spieprzyć swoje życie. Mogłam się pomylić, oczywiście. Ale kto się modli? Kogo widać w kościołach? Młodych smutnych mężczyzn, którzy modlą się o swoje ukochane (też) Czy "moherowe berety", kobiety i dzieci do pierwszej komunii, wtedy przy okazji jest więcej panów. Na pewno są wyjątki. Ale serce skłonne miłować i pogodzić się z trudną rzeczywistością, naprawdę jest tylko możliwe z Bogie ;-)
"Bierz ją za żonę" Tylko jak zaakceptować że inny mężczyzna był w Twojej żonie w tak intymny sposób, jak zaakceptować że ona przeżywała z nim rozkosz. Nie jest tylko Twoja. Jeden obrazek w głowie i człowiekowi wystarczy. Pewnie nie dla każdego, ale dla niektórych to ból i cierpienie taka świadomość, która uniemożliwia zbliżenie się do swojej partnerki i to zwłaszcza w takim wymiarze emocjonalnym. Kobiety chyba maja z tym mniejszy problem.
Jak kolego życie? Przechodziłeś przez ten ból? Przepracowałeś to jakoś? Walczę o moją ukochaną, ale tak jak napisałeś, jest to wielki ból, od prawie dwóch miesięcy po ludzku nie żyję.
Ja chyba nie umialbym bym pewnym drugiej osoby. Zwłaszcza po tym czym faszeruja mnie moi rodzice. Jak trochę toksyczny związek i wszędzie kłamstwa oraz intrygi. 0 zaufania. Mam tak przesycony mózg, że nie umiem zaufać jakiejś osobie na zawsze. Nie umiem
Jesteś ogromnym błogosławieństwem dla tysięcy młodych ludzi, jestem już w małżeństwie od 6 lat ale w związku od 11 i słucham Cię dopiero teraz, po wielu bitwach i wojnach w mojej relacji z mężem, wierzę, a nawet jestem tego świadectwem, ze nigdy nie jest za późno by nauczyć się prawdziwie kochać, jedynym warunkiem jest Bóg i oddanie Mu absolutnej władzy
L😊ppp😊😊
Niesamowie są te konferencje. Niesamowite.
Prądki to mogą być gruźlicy a w krokusach są pręciki, ha ha ha bardzo mnie to rozśmieszyło. Pozdrawiam i życzę wszystkiego naj.
Dziękuję! Świetna konferencja. Bóg zapłać!
Bóg zapłać za ten odcinek!
16 minuta- takiej pewności nigdy nikt miał nie będzie więc trochę inaczej bym to ujął a mianowicie" Jeśli nie masz pewności że go nie zostawisz to nie wychodź za niego, Jeśli nie masz pewności że jej nie zostawisz to nie wychodź za nią".. A tak poza tym to sama prawda Bardzo dziękuję.
Dziękuję za pouczający aspekt wierności. Tylko inspirując się Miłością do Boga staje się wszystko możliwe, bowiem wtenczas "to nie ja kocham, ale Bóg we mnie kocha. Natomiast w małżeństwie prawdziwie chrześcijańskim, Pan Bóg zapewnia "sznur potrójny nie tak szybko się zerwie"
Dzięki Pachnidłom i Księdzu w końcu poukładałem sobie wszystko w głowie Bòg Zaplac
Bardzo fajny jest taki ideał wierności i stabilności, Bracie Misiu. Warto do tego ideału dażyć w każdym wieku i w każdym zwiazku.
Moi drodzy.
Wierząc w Boże wsparcie, pewny swojej miłości pozwoliłem mojej ukochanej na miesięczny wyjazd misyjny do Afryki.
Przez cały miesiąc modliłem się za nią i za nasz związek.
Po powrocie otrzymałem informację, że nie wie co do mnie czuje. Ja tymczasem czuję olbrzymią rezerwę która od niej bije.
Proszę Was droga kanapo o modlitwę. Proszę o wsparcie Was i Boga, który mam wrażenie, że sobie ze mnie zadrwił. Z góry dziękuję
Szymon Zdziebko Módl się o to by rozeznania prawdę. :) +++
Hej, jak teraz? :)
lubię to!
Szafran jako przyprawa jest pozyskiwany z pręcików krokusów. Dlatego pewnie oba znaczenia występują pod jednym słowem.
"Bierz ją". Wziąłem ją, od samego początku zakładałem, że nie jest dziewicą, miała wczesniej dwa kilkuletnie zwiazki. Obdarzyłem ją baaaardzo mocnym uczuciem. Gdy to uczucie osiągnęło poziom maksymalny (uswiadomilem sobie, że jej zależy na mnie) doznałem okropnego zjazdu w dół, pojawiły się natrętne myśli o jej byłych, że nie jest moja, że nie potrafię z tym żyć..Cierpię okropne katusze, nie mogę się skupić na życiu codziennym, ledwo do pracy wstaję, schudłem niesamowicie, nie mam apetytu, chciałbym aby wróciło to wspaniałe uczucie przed zjazdem w dół.. Co ciekawsze, potwierdzenie, że nie jest dziewicą uzyskałem od niej już po tym, jak zacząłem mieć natrętne myśli. Chcę dla niej jak najlepiej, jest moim skarbem, wspaniałą kobietą, której skrzywdzić nie chce, a zarazem jestem świadom tego, że w jakimś stopniu to zrobię kończąc tę relację lub powtarzajac jej aby mnie zostawila (poki co nie wie jakie mysli skrywam)..
Chłopy rozumiem Was.
Jak rozwinęła się sytuacja, jesteście razem? Te myśli które masz, mogą być pokusą, nawet wynikać z ukrytej pychy że się nie jest pierwszym lub myślenia że jest się lepszym - uważaj na takie myśli, z czego się biorą. Jeśli kochasz ją naprawdę, to fakt współżycia we wcześniejszych związkach nie powinien aż tak rzutować na twoje postrzeganie. To nie przekreśla osoby, ani nie robi z niej kogoś gorszego, drugiej kategorii, jak używanego sprzętu - nie wolno tak patrzeć na osobę. Co w niej kochasz - czy rzeczywiście ją, jako całą osobę, czy jej "dziewiczość" (której fizycznie nie ma)? To może być z twojej strony przesadne skupianie się na fizyczności i ciele twojej ukochanej, zamiast na niej samej...
Pomyśl w taki sam sposób o sobie - czy jesteś jako chłopak, w pełni dziewiczy i czysty? Znając trochę męską naturę, wątpię czy tak jest w stu procentach - nie chcąc nic sugerować, to jednak masturbacja, pornografia, seksualne myśli o dziewczynach przynajmniej okazjonalnie się przytrafiają prawie każdemu facetowi (statystycznie prawie każdy się na to natknął w życiu, w jakimś okresie, nawet tylko jednorazowo, okazjonalnie) - więc prawie nikt tej pełnej czystości nie zachowuje, będąc czy nie będąc w związku. Jedni idą w nieczystości dalej, inni mniej, ale chodzących ideałów praktycznie nie ma... Więc trzeba też na siebie spojrzeć z pokorą, że wcale się nie jest takim czystym samemu, a na drugą osobę - którą się kocha - spojrzeć z miłością, która umie przebaczyć błędy.
Jeśli inny facet, będąc z twoją obecną dziewczyną, kiedyś nie umiał okazać jej szacunku, wykorzystał za wcześnie prawo do jej ciała (którego nie miał), to Ty możesz wykazać się teraz szlachetniejszym sercem, nie przyznając sobie tego samego prawa wcześniej, bez oceniania swojej ukochanej. Jeśli nie ma jakichś innych poważnych przeszkód, to nie warto tracić dobrej relacji, szans na wspaniałą miłość, tylko przez jeden fakt z przeszłości, że dana osoba z kimś już kiedyś współżyła. To podobnie jakby dziewczyna uważała, że chłopak który oglądał kiedyś pornografię (ale już tego nie robi), nie nadawał się dla niej do związku, bo pożądał już ciało jakiejś innej dziewczyny i nie jest dziewiczy...
Zastanów się, skąd się biorą takie zjazdy, że Ci nagle przeszkadza brak jej dziewiczości - bo wcale nie muszą to być szlachetne pobudki, może to być jakiś grzech pychy w tobie, a nie problem w niej... Nie poczuj się przez to zaatakowany, nie chcę Ci wmawiać jakichś grzechów - piszę tak żeby pomóc Ci spojrzeć z trochę innej strony i spojrzeć na samego siebie, gdyż może ta dziewczyna jest świetną kobietą i może być dobrą opcją na małżeństwo, a odmówisz sobie i jej tej możliwości przez to że za bardzo się skupiasz na sobie samym... To nie czyjaś "dziewiczość" stanowi o udanym związku, tylko umiejętność budowania razem relacji, bliskości, wzajemnego rozumienia się, uzupełnianie siebie nawzajem, bycie dla siebie wsparciem, wspólne perspektywy i zainteresowania - to wszystko jest znacznie ważniejsze. Nie wpadnij w jakąś obsesję na punkcie czystości, bo możesz się za bardzo zafiksować na jednym, pomijając różne inne ważniejsze sprawy.
Popieram twój punkt widzenia w 100%
To bardzo proste, że akurat mężczyźni maja problem i piszą takie maile. To wynika z ich poczucia prawa własności
Super filmik
❤️
a co z małżeństwami żyjącymi na odległość z ekonomicznej konieczności - też zapomnijcie o wierności ?
No to to jest wystawianie się na pokusę. Z trzech znajomych mi małżeństw, gdzie jedna strona była w Polsce, a druga pracowała za granicą, dwa się rozpadły i tylko jedno przetrwało, z czego ostatnie i tak było w komfortowej sytuacji bo mąż pracuje u naszych zachodnich niemieckich sąsiadów i często zjeżdża. W miarę możliwości najlepiej być wspólnie, bo jednak człowiek jest słaby.
no właśnie w miarę możliwości - dobrze powiedziane
Co do tego że jest to "wystawianie się na pokusę" dyskutowałabym mimo wszystko
Kamila Kamila83
Piszę jak to się potoczyło akurat w moim środowisku. W jednym z tych małżeństw żona jeździła zarobkowo do Holandii, w efekcie chłop znalazł sobie kochankę. W drugim akurat mąż jeździł do Niemiec, budowlaniec, przebywał w towarzystwie męskim i się rozpił, dopiero jak zjechał na dłużej to to wyszło :/ Najlepiej albo jechać wspólnie, albo siedzieć razem, bo jak piszę człowiek jest słaby, oczywiście nie musi się to tak potoczyć i daj Boże by jak najmniej małżeństw czekało coś takiego, ale nie można udawać, że takie rzeczy też się nie zdarzają, bo to nawet nie jest jakiś tam margines, a większość niestety.
Ojciec przedstawia nam świat idealny i mówi o tym, co mamy robić, choć sam był daleki od takich zachowań. W moim odczuciu, to jest taka mała hipokryzja i - cóż - akurat w ustach ojca nie brzmi zbyt wiarygodnie. Ja zaś mam ten wielki dar od Boga, że mój mąż jest jedynym mężczyzną w moim życiu seksualnym i wcale nie było to trudne, aby przed ślubem nie dać się skusić innym chłopakom, którzy chcieli intymnej bliskości. Najczęsciej, gdy posuwali się zbyt daleko, po prostu kończyłam takie znajomości. Czekałam na to, aby coś tak szczególnego przeżyć wyłącznie z sakramentalnym mężem. Gdy naprawdę kocha się Boga i szanuje samą siebie, to utrzymanie czystości dla męża jest po prostu normalne, naturalne, zwyczajne i proste!!! Przecież nie jesteśmy zwierzetami i nie możemy kierować się wyłącznie popędem seksualnym...
Jdb Jdb .Przepraszam ,ale myślę ,że to nie ojciec,a Ty się niestety mylisz .Musisz być jeszcze bardzo młodą i świeżo upieczoną mężatką.Też kiedyś myślałam podobnie.Życie nie jest takie proste jak piszesz i samo zweryfikuje Twój obecny punkt widzenia.Jestem od 30 lat w małżeństwie sakramentalnym i to co ojciec Adam mówi to nie świat idealny ,ale bardzo realne przykłady ,wręcz mogę powiedzieć - podręcznikowe. Zdarzają się często w związkach sakramentalnych[ choć bardzo wiele osób tego nie rozumie lub nie chce się przyznać] ,nie mówiąc o nie sakramentalnych ,bo tam zazwyczaj jest większa swoboda .Mówisz o miłości do Boga.Znam takie stare powiedzenie ; ,,Pan Bóg kocha tych ,których doświadcza '',jak sam mówi w Biblii w piecu utrapienia ,albo jak złoto w tyglu .Wtedy tak naprawdę sprawdzi się Wasze małżeństwo i Wasza -Twoja i męża wiara w Boga.Zapewniam Cię ,że to co piszesz jest jeszcze[ przepraszam bardzo] trochę naiwne,ale można to zrozumieć, bo mniemam ,że jesteście jeszcze młodym małżeństwem.Lubię słuchać o.Adasia właśnie dlatego ,że Jego jakiekolwiek konferencje czy słuchowiska są mocno osadzone w rzeczywistości i wynikają być może po części z bazy własnych doświadczeń.To wielkie szczęście ,że znalazł się kaznodzieja ,który nie boi się mieć własny punkt widzenia zgodny z nauką Kościoła, czyta ,szuka i sprawdza różne źródła informacji i nie boi się [przepraszam ] obnażenia na forum.Dla mnie to nie hipokryzja ,a wiarygodność.Unikajmy ciężkich słów i oskarżeń szczególnie wobec kapłanów.Wszak Oni nam dają Jezusa. Mam nadzieję że się na mnie nie pogniewasz za te słowa.Życzę Wam wszystkiego dobrego,ale ja z doświadczenia boję się nie wtedy kiedy jest źle ,a wtedy kiedy jest dobrze.
Z Bogiem .
Elżbieta Niezgoda przykro mi, że zostałam tak oceniona moje małżeństwo ma już ponad 18 letni staż przed ślubem znałam mojego męża 8 lat mam już dwoje dzieci w wieku 15 i 7 lat proszę mi wierzyć, nie jestem ani naiwna ani też nie teoretyzuje i myślę, że dzielenie się własnymi doświadczeniami przestaje tu mieć sens
przepraszam to nie była odpowiedź do tego wątku
Elżbieta Niezgoda i dodam jeszcze do mojej poprzedniej myśli, że Bóg z pewnością bardzo mnie kocha i bardzo doświadcza choćby chorobą nowotworową mojego starszego syna oraz poronienia i niemożliwością doczekała się na drugie dziecko
@Daniel Eksym nie można tak uogólniać, Biblia uczy nas dobra, ale pokazuje też osoby, które w swoim życiu narozrabiały, a kiedy zrozumiały popełniane błędy i odkryły sens innego życia, to mogą być dla nas przykładem nawrócenia, gdyż Bóg czeka na każdego z nas. Ja po prostu tylko nie lubię, gdy ktoś poucza i próbuje innym wmawiać, aby czegoś nie robili, gdy sam to robił i nie uważał tego za złe.
ale że co... ? że jak ja z mym lubym mieszkamy 500 km od siebie to nie jesteśmy w stanie zbudować wierności? ..... zaintrygowało mnie to, chyba nie bardzo rozumiem...
Chwala Panu za takich ksiezy jak O. Adas
Ci Panowie są chyba osobami bardzo zazdrosnymi i egocentrykami. Istnieję tylko Ja i ta moja dziewczyna przez całe życie miała czekać na MNIE.
to działa w obie strony, Panowie też są zobowiązani do wierności
Ojcze, kobiety szybciej są skłonne pogodzić się z rzeczywistością, bo od x czasu mężczyźni mieli wiele kobiet. A serce boli chyba bardziej niż was, że nie jesteśmy tymi pierwszymi i jedynymi.
Nawet nie wiesz, jak bardzo mogłaś się pomylić ;
Tylko Bóg pomaga przebaczyć i pogodzić się, sama o własnych siłach potrafię jedynie spieprzyć swoje życie. Mogłam się pomylić, oczywiście. Ale kto się modli? Kogo widać w kościołach? Młodych smutnych mężczyzn, którzy modlą się o swoje ukochane (też) Czy "moherowe berety", kobiety i dzieci do pierwszej komunii, wtedy przy okazji jest więcej panów. Na pewno są wyjątki. Ale serce skłonne miłować i pogodzić się z trudną rzeczywistością, naprawdę jest tylko możliwe z Bogie ;-)
"Bierz ją za żonę" Tylko jak zaakceptować że inny mężczyzna był w Twojej żonie w tak intymny sposób, jak zaakceptować że ona przeżywała z nim rozkosz. Nie jest tylko Twoja. Jeden obrazek w głowie i człowiekowi wystarczy. Pewnie nie dla każdego, ale dla niektórych to ból i cierpienie taka świadomość, która uniemożliwia zbliżenie się do swojej partnerki i to zwłaszcza w takim wymiarze emocjonalnym. Kobiety chyba maja z tym mniejszy problem.
Módl się, bo to pokusa szatana patrzenie w ten sposób na kobietę.
Ona nie jest twoja, ani żadnego innego mężczyzny. I nigdy nie była
Jak kolego życie? Przechodziłeś przez ten ból? Przepracowałeś to jakoś? Walczę o moją ukochaną, ale tak jak napisałeś, jest to wielki ból, od prawie dwóch miesięcy po ludzku nie żyję.
Ja chyba nie umialbym bym pewnym drugiej osoby. Zwłaszcza po tym czym faszeruja mnie moi rodzice. Jak trochę toksyczny związek i wszędzie kłamstwa oraz intrygi. 0 zaufania.
Mam tak przesycony mózg, że nie umiem zaufać jakiejś osobie na zawsze. Nie umiem
48:30
I ten cynamon...