13. Że samemu trzeba sobie organizować sobie leczenie. Gdy byłam młoda i zdrowa wydawało mi się, że wygląda to tak - diagnoza, a potem jesteś kierowany po kolei na badania i do specjalistów. Szybko zrozumiałam, że nie ma jakiegoś systemu, który Ci w tym pomoże, pokieruje. Że lekarzy w zasadzie nie interesuje co zrobisz z diagnozą. Coś tam podpowie, gdzieś skieruje ale w sumie to samemu trzeba ogarnąć. Sam musisz czytać, sprawdzać, próbować, wybierać lekarzy, czasem szukać czegoś innego niż mówią. pytać znajomych kto gdzie się leczy, który lekarz dobry, jakie badania jeszcze dorobić itp. 14. Naprawdę nie wiedziałam ile spraw załatwia się "po znajomości". Że na 90% moich znajomych ze studiów czeka posadka w firmie, urzędzie u rodzica, wujka, dziadka, kolegi ojca itp. Że zawsze jeśli zastanawiam się czemu ta osoba niekompetentna, mierna, nie jest zwalniana, to zawsze okazuje się, że to czyjś pociotek.
Mnie chyba najbardziej zszokowała hipokryzja ludzi, to że mówią jedno a robią drugie, totalni hipokryci. Kolejna rzecz to brak empatii, znieczulica (oni mają źle, ja też mam źle, skoro ja cierpię to co mnie obchodzi cierpienie innych) i takie podejście np. do środowiska, po co ja mam dbać jak inni nie dbają? Sam niczego nie zmienię, co to da że nie będę śmiecić jak wszyscy śmiecą, to nic nie da - wkurzało mnie to bardzo. Jeszcze zszokowało mnie to, że jednak ci dorośli nie są tacy mądrzy, doświadczeni jak się spodziewałam, wiele z nich nie ma tej życiowej mądrości, którą im przypisywałam. To nie jet tak, że im ktoś starszy tym mądrzejszy, jak się całe życie karmi pierdołami to może być nawet wręcz przeciwnie.
Nie nauczono nas , że nasze myśli nie są nasze , a są wtloczone nam do głów jako prawdy objawione . Że wolna wola to abstrakcja , bo rządzi nami tak naprawdę ego . Że świat wcale nie jest sprawiedliwy . Nie nauczono nas jak ważny jest rozwój osobisty i stawanie się lepszym od siebie z wczoraj . Że ważne jest aby żyć tu I teraz , a nie w przeszłości lub przyszłości. Że najważniejsza jest w życiu Miłość. Nauczono błędnie: Że nie wolno nam popełniać błędów. Że nie można podważać , schematów i dogmatów , które nam wpojono. Itp....
U mnie było coś pozytywnego. U mnie w domu demonizowało się dorosłość. Wszczepiono mi przekonanie, że życie jest ciężkie i okropne. Że nie poradzę sobie i zginę. Wyjazd na studia był najlepszą rzeczą jaką zrobiłam w życiu i okazało się, że te wszystkie "demony" nie mają nic wspólnego z prawdziwym życiem. Załatwienie sprawy w urzędzie to nie wyprawa do piekła a po drugiej stronie nie siedzi potwór tylko zwykły człowiek XD. Obawy innych względem nas nie bieżmy na poważnie, to są ich obawy. Nie dajmy sobie zaszczepić tych obaw. Ps. Moi rodzice do dziś boją się urzędów.
Dla mnie procedury urzędów to jakiś PRL, może w przeszłości to się sprawdzało. Chociażby te wszystkie formularze są strasznie nieczytelne, milion jakichś wymagań typu załącznik do załącznika. Chodzenie po innych instytucjach, żeby załatwić jakiś akt (ślubu, urodzenia) czy zaświadczenia o niekaralności w dobie cyfryzacji to jakaś abstrakcja. W urzędach odnajdują się chyba tylko boomerzy, którzy tworzyli te wszystkie procedury 😅.
@@kaczorgda Zgadzam się z Tobą. Proces cyfryzacji w urzędach jest nie wielki w porównaniu do innych sektorów. Chodzenie po zaświadczenia w epoce gdzie większości posługujemy się urządzeniami elektronicznymi jest absurdalne. Powinna być wprowadzona forma elektroniczna załatwienia spraw jako forma podstawowa a forma papierowa (jako forma wyjątkowa) powinna zostać ale tylko z powodu osob ktore nie są w stanie załatwić sprawy w sposób elektroniczny (awarie systemow, osoby starsze) Rozmawiałam też z ludźmi którzy pracują w urzędach i jestem przerażona że oni nadal mają książki nadawcze 🤯, stare niewydolne systemy bardzo nie intuicyjne itp.
Mnie w wejściu w już taką prawdziwą dorosłość szokuje to, jak mało jest czasu dla siebie, gdy pracuje się na etacie 8 godzin dziennie. Niby to jest mało, ale sen zabiera drugie tyle i dochodzą obowiązki domowe, jak gotowanie, zakupy, pranie. Nagle tego czasu w ciągu dnia robi się naprawdę niewiele. Będąc dzieckiem w ogóle nie docenia się tego, ile ma się wolnego. Może gdyby miało się perspektywę osoby dorosłej, o wiele lepiej wykorzystywałoby się ten czas. Z drugiej strony to pozwala docenić te kilka godzin, jakie pojawiają się w ciągu dnia i dzięki temu zaczyna się je wykorzystywać na to, co w danej chwili rzeczywiście jest dla nas wartościowe.
@@batter86 Niestety, często tak to wygląda :( Chyba że pracuje się w firmie o niestandardowych zasadach, gdzie można pracować krócej lub pracuje się na pół etatu.
Mam tak samo, szczerze, jest to dla mnie dość załamujące (a mam sporo zainteresowań i wręcz cierpię, gdy nie mogę poświęcić im tyle czasu, ile bym chciała). Od pół roku pracuję zdalnie, i z jednej strony jest to bardzo miła odmiana, a z drugiej - mam wrażenie, że nie wychodzę z pracy i czasu mam jeszcze mniej😬
@@kriss17071989 Albo chodzimy spać wcześnie, by się wyspać i mamy jedynie 1-3 dziennie na rozrywkę, rozwijanie siebie itd., co jest paradoksalnie mało i po 8 godzinach w robocie też trudno się zmusić do własnego rozwoju, więc kończy się na oglądaniu filmikach o kotach ;P
Rodzice to zwykli ludzie , którzy nie byli na studiach pedagogicznych , mają swoje marzenia , problemy , często zdrowotne z depresja włącznie ..Trzeba wybaczyć i kochać .Często rozumiemy to jak już mamy sami dzieci .
Z punktem drugim trafił pan w sedno, dokładnie to pierwsze przyszło mi na myśl. To, co jeszcze dla mnie jest szokujące to, że ludzie mądrzy i godni podziwu, którzy „ogarniają życie” i wychodzą przed szereg, wcale podziwiani nie są. Za to idolami są osobniki puste, udające kogoś zupełnie innego, manipulanci i po prostu zwykłe pajace.
Może jestem dziwna, ale mi się bardziej podoba dorosłość niż bycie dzieckiem. Serio. Czuję, że mogę robić co chcę bez ograniczeń, jeździć, zwiedzać, pracować. Uwielbiam rozwiązywać różne problemy dnia codziennego, wypełniać papiery, sprzątać, gotować. Mogę wyglądać jak chcę i nikomu nie muszę się z tego tłumaczyć. Po prostu świat stoi przede mną otworem. Tak, jestem po 30 :D
Nie byłam gotowa na to że życie nie jest zadaniowe, a po szkole sama musiałam inicjować sobie cele. W szkole wszystko podyktowane jest zadaniami nauczycieli a w życiu my decydujemy i wyznaczamy sobie cele
Świetne podsumowanie, identyfikuję się ze wszystkimi Twoimi spostrzeżeniami. Wielką ulgę przynosi nazwanie takich noszonych w sobie niejasnych przeczuć i zrozumienie, że nie tylko ja tak mam, jak z syndromem oszusta na przykład. Dla mnie wielkim zaskoczeniem było, że przyjaźnie z dzieciństwa się kończą. Że od pamiętanych ze szczegółami wydarzeń minęło kilkanaście lat, a przecież dopiero co były. I jak ogromnie jest się niedojrzałym kiedy wchodzi się w dorosłość. Robisz wspaniałe materiały, a do tego masz cudowny, radiowy głos. I taki kojący i otulający sposób mówienia. Dziękuję za ten kanał :)
System oświaty odgrywa w tym dużą rolę. Mieszkając w |Polsce, ludzie myślą, że tak jest wszędzie, a wyjeżdżając za granicę doznają swoistego szoku, że coś jest nie tak, jak do tego przywykli. Od 15 lat mieszkam w Irlandii i uważam, że tutejsze dzieciaki (przynajmniej te, które znam), są bardziej samodzielne. W szkole nie wbija im się do głów np. nazw dopływów głównych rzek, jak to było za moich czasów (będzie potrzebował, to będzie wiedział, gdzie szukać takich informacji), ale tutejsza edukacja bardziej nastawiona jest na odnalezienie się w społeczeństwie, przez różnego rodzaju zajęcia społeczne, jak chociażby coroczne, kilkutygodniowe zajęcia, mające na celu pomoc starszym, udział w przygotowaniach spotkań dla starszych ludzi, przygotowanie posiłków, nauka gospodarowania jakimś budżetem (niewielkim na początek), I dzięki takiemu podejściu, po ukończeniu szkoły dzieciaki są, moim zdaniem, bardziej przygotowane do życia.Istnieją też inne formy zajęć, żeby ktoś nie pomyślał, że tylko pomoc starszym ludziom. Może dzieciaki nie mają wykutych wszystkich symboli pierwiastków chemicznych, może nie zawsze wiedzą, gdzie znajduje się jakiś kraj i z jakimi krajami graniczy, może nie mają wykutych wzorów z fizyki na przyspieszenie i nie znają wszystkich dat z historii, ale wiedzą, gdzie to znaleźć, a do codziennego życia są lepiej przygotowane. Tak więc, dopóki system edukacyjny w Polsce nie zostanie radykalnie zmieniony (wzorce są, tylko chęci trzeba i zdecydowanych i kompetentnych ludzi na odpowiednich stanowiskach), nie ma co liczyć na to, że przeciętny człowiek w Polsce będzie przygotowany do problemów codziennego życia. Szkoła wymaga nauczenia się zbyt wielu rzeczy kompletnie niepotrzebnych w życiu, a nie uczy tego, co w życiu potrzebne.
Dla mnie dorosłość to odpowiedzialność. Ciężar odpowiedzialności. Niektórzy żyją dniem dzisiejszym,nie myślą,co dalej.... Człowiek dorosły to samotny Mohikanin. Tak naprawdę. Można mieć przyjaciół, znajomych, rodzinę....ale decyzje są moje. I odpowiedzialność i skutki też moje.
Jak się było dzieckiem, świat wydawał się o wiele bardziej sprawiedliwy, jak się skoczyło w dorosłość to przytłaczająca jest wszechobecna korupcja, zakłamanie. Wcześniej nie było tego widać.
po maturze wyprowadziłam sie z domu, wyjechałam do duzego miasta, tam wynajmowałam z chlopakiem pokoik, studiowałam zaocznie i pracowałam. Dla mnie szokiem było, ze jako dziecko nie czułam sie jakas bardzo biedna (nie przelewało się ale mega biedy też nie mialam) , jednak bardzo szybko się taka poczułam gdy wchodzac w doroslosc -w tamtych czasach -zarabiałam 1100 brutto i moj chlopak też. Starczało tylko na jedzenie, wynajem, szkole i rachunki. A właściwie to zawsze na cos brakowało. Nie bylo mowy o odlozeniu pieniedzy np na laptopa. O zakupach ubran, kosmetykow czy jedzeniu na miescie nie wspominajac. I tak, to mnie bardzo uderzylo, bycie tzw. working-poor. Na to nie byłam przygotowana. I sytuacja taka trwała całe moje lata 20
Stary, dziękuję Ci za wywód nr 3. Jestem 86 rocznik i dopiero po tym, jak od Ciebie to usłyszałem to jak by mi spadł wielki ciężar z serca, serio. Piąteczka! 💪
Jak to jest? Mamy sie za takich nowoczesnych, bogatych, wykształconych. I pracujemy 40 albo więcej godzin tygodniowo aby spłacić 30 letni kredyt na mieszkanie. A na przykład taki neandertalczyk nie chodził do pracy, Jego baba w kuchni kilku godzin dziennie na gotowaniu tez nie spędzała. O co chodzi? Czemu daliśmy tak spierdolić ten system, w którym żyjemy?
Dla mnie najbardziej szokujące było to, że ludzie w pracy zachowują się jak dzieci. Obrażają się, nie umieją mówić przepraszam, nie umieją powiedzieć wprost o co im chodzi, kłócą się o pierdoły, nie umieją odpuścić. Myślałam, że dorośli są bardziej ogarnięci, a tu zaskoczenie.
ปีที่แล้ว +11
Tak, i jak pięknie potrafią zgrywać, że nic złego nie robią, nie ich wina i unikać odpowiedzialności :)
Miałem to też napisać ale skoro juz napisałaś to sie dopiszę 🙂 To szokujace jak ludzie dorosli maja zachowania wyniesione z dziecinstwa, a przyziemne instynkty decyduja o relacjach miedzy ludzmi.
Tak! To sprzątanie! Matko, ja mam wrażenie że cały czas mogłabym odkurzać. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale odkurzę, umyję podłogi i nastepnego dnia rano mogłabym to robić znowu. Pranie mnie akurat nie wykańcza, ale nie mam dzieci. Ale poza tym ja bardzo cieszę się z dorosłości. Zaskoczyło mnie głównie to, że nikt nie wie, co robi, ale to spoko, bo ja też nie. xD Bardzo cenię sobie wolność, którą teraz mam. Też jakoś tak mój umysł dorósł. Pamiętam jak kiedyś rodzice mi mówili "Nie przejmuj się tym", a ja nie rozumiałam. Teraz rozumiem. Ta umiejętność odpuszczania i skupiania się na rzeczach, które mają znaczenie. Zaskoczyło mnie, jak to łatwe się stało. Że przychodzi taki moment, kiedy samemu budujesz swój świat i umiesz mieć wywalone na rzeczy bez znaczenia.
Wnosiliśmy sobie że musimy być ciągle zajęci i że trzeba ciągle pracować boimy się że ktoś zauważy że nic nie robimy boimy się zajrzeć w to co ważne w życiu robiąc coś ciągle dużo uciekamy od czegos
Długo przerabiałam temat lubienia w szkole, "nikt mnie nie lubi", ale udało się i teraz moje dziecko wie że nie jest czekoladka żeby go wszyscy lubili co więcej jeśli wszyscy Cię lubią to może nie jesteś zbyt asertywny? 😀
Wszystko może się zmienić z dnia na dzień.... ale na gorsze. Żeby zmieniło się na lepsze to trzeba ostro pracować. Dlatego trzeba mieć plan na siebie i dążyć do ulepszenia swojego życia, łatwiej sobie wtedy z tym "niespodziankami" poradzić. Swoją drogą odkrycie, że "nikt nie wie co robi" jest bardzo rozwojowe, ponieważ bazowanie na działaniach (możliwie najbardziej) pewnych jest bardzo dużym ograniczeniem.
Ostatnio doszedłem dokładnie do takich samych przemyśleń, na zasadzie takiej kiedy patrzyłem na moich rodziców byli w moim wieku uważałem że doskonale wiedzą co robią i co się za chwilę wydarzy, a teraz wiem że oni dokładnie tak samo nie wiedzieli co robią jak ja teraz😀
A ja myslalam ze to tylko moje zycie jest wielka improwizacka bo albo nie umiem stosowac sie do madrych regul - albo co gorsza je przegapilam albo co jeszcze gorsze nie dalam rady sie ich nauczyc- bardzo dziekuje Mily Panie- jeszcze jeden kamien z serca!
dla mnie szokujace bylo odkrycie ze w zyciu sa "okresy" albo "rozdzialy" ktore w naturalny sposob po sobie postepuja. Mam 41 lat i nie mam ochoty isc z kumplami na piwo. Ten okres w moim zyciu sie juz damno zamknal. Tak samo jak nie mam ochoty na calonocna impreze. Jestem po prostu w innym miejscu w zyciu i zaczalem bardziej cenic spokojny wieczor w malym gronie. Patrzac wstecz widze ze sa takie wlasnie okresy zyciowe gdzie dorastasz, gdzie o cos walczysz, gdzie zakladasz dom i w sumie nie wiesz w jakim okrese jestes dopoki on sie nie zakonczy i wtedy patrzac wstecz widzisz ze to sie zmienilo.
Moim zdaniem zaskoczeniem jest dysponowanie dużymi kwotami pieniędzy ( mam tu na myśli przeskok kieszonkowe->wypłata). Ciężko mi było nauczyć się dysponować tymi pieniędzmi, bo przecież po wypłacie jest ich mnóstwo na koncie-> po opłaceniu zobowiążań już mniej, ale w porównaniu z kieszonkowym nadal dużo-> miałam potrzebę kupowania wszystkiego i wydawania tych pieniędzy nie myśląc zupełnie o tym, że przecież resztę miesiąca też muszę coś jeść. Zupełnie zero myślenia o dłuższej perspektywie.
To, że niestety po śmierci rodziców jeśli nie mamy własnej rodziny zostajemy ze wszystkimi problemami sami i sami musimy sobie jakoś radzić. Bardzo smutna rzeczywistość.
Mnie wkurza niesamowicie przekonanie starszego pokolenia, że wiek jest wyznacznikiem poziomu życiowego doświadczenia. Ja kończę niedługo 28 lat. Od dziecka mierzyłam się ze schizofrenią mojej mamy, jej pobytami w szpitalu, wiecznym poczuciem, że jestem gorsza i z niską samooceną, którą mam dzięki nadoopiekuńczością ojca. Do dziś jak o tym myślę, to znowu jestem tą małą Justynką, która nie rozumie, czemu jej mama znika na kilka tygodni. Zeszły rok w ogóle dał mi kopa w d... Dziwię się, że się podniosłam. Zaczynaliśmy cieszyć się z mężem z naszego mieszkania (dopiero co się wprowadziliśmy), było dobrze, więc zaszłam w drugą ciążę, bo kurcze, cieszyliśmy się własnym, wspólnym życiem. Ojciec pomylił leki i wziął mamy lekarstwa. Ledwo go odratowali. Mama w wyniku tego szoku doznała tak silnego ataku swojej choroby, że nadal przebywa w szpitalu (już prawie rok) i nie wyjdzie z niego, bo ja nie jestem w stanie zapewnić jej prawidłowej opieki. Za to musiałam wziąć do siebie ojca i przez to mam kolejne dziecko w domu, tylko takie, które nie dopuszcza myśli, że już jest zależny ode mnie. Jakby tego było mało, mój brat miał wypadek w pracy i w jego wyniku zginął. Ale dla starszego pokolenia nadal nie jestem wystarczająco doświadczona życiowo, bo przecież mam 28 lat, a nie 58... W jednym momencie spadła na mnie odpowiedzialność za rodziców, ale wg niektórych nic nie wiem o życiu... Pani psycholog stwierdziła, że dobrze, że mam nastawienie, że sobie poradzę, bo to niby mi ułatwia, ale ja mam po prostu dość. I jak słyszę te teksty, że "ja wiem lepiej, bo jestem starsza", to mam ochotę wyjść i trzasnąć drzwiami. Dobrze, że mam jeszcze ciocię, która mnie rozumie i ona mnie dopinguje (mąż też). Ja też życie doświadczyło i to bardziej, ale nie umniejsza moich problemów, tylko zawsze mnie wesprze. Nie czuje się najmądrzejsza na świecie, ale potrafię panować nad swoim życiem i mojej rodziny i wkurza mnie, że niektórym osobom muszę to wiecznie udowadniać, bo one są starsze...
Tak się w społeczeństwie utarło.... Starsze osoby, to należy się szacunek i zgodzę się należy się, ale nie należy się racja we wszystkim, bo wszechwiedzącymi nie są...denerwuje mnie to, że niektóre osoby traktują starszych, jak wyrocznie i słuchają we wszystkim bez zastanowienia....
Justynko, jesteś dzielna kobietą, rozumiem ze bardzo ci Ciężko i choć Cię nie znam to bardzo mi przykro , ze przez to przechodzisz,...spróbuj jednak znaleźć choć chwilkę dla siebie w tym wszystkim, zrób coś co sprawi Ci przyjemność ,..pozdrawiam serdecznie .
@@joannaslimak3718 dziękuję bardzo :) staramy się z mężem mieć coś dla siebie, chociaż chwilę czasu. Trzymamy się tego, że kiedyś nasze dzieci wyprowadzą się z domu, a rodzice odejdą. Nasz związek powinien dalej trwać, bo nasze życie się nie skończyło i nie pozwolimy, żeby przeciwności losu nas pokonały.
przemijanie zdecydowanie, bedac dzieckiem perspektywa smierci byla bardzo odlegla, teraz lata uplywaja bardzo szybko i chociaz nie jestem stary to wiem, ze nie zostalo mi duzo czasu i nie wiem jak zaakceptowac smierc
Bardzo fajnie sie tego slucha🔥🔥🔥robisz tu swietna robote🔥🔥Pozdrawiam sedecznie i zycze Ci samych sukcesow w 2023 i oby nie byl on taki jak 2 poprzednie👹Zycze Ci miliona subskrybentow💋💋💋
@@Anna_Senn potrafię się cieszyć kiedy inni odnoszą sukces i nie zazdrościć im . Jestem szczęśliwym człowiekiem, problem jest w tym , że nie w pełni, bo dostrzegam ile jest zła na świecie, ale skupiam się na tym co ja mogę zrobić by świat stał się lepszy .🙂
@@marekwilhelm7999 To cenne 🌹. Jest zazdrość, i jest zawiść. To dwie różne sprawy. Ja czasem … pogodnie zazdroszczę ;). Wczoraj zazdrościłam mojemu znajomemu, że jedzie do Parku Trampolin, a ja akurat nie mogłam się z nim zabrać 😊. Opowiedz, jak zmieniasz świat 😊.
@@Anna_Senn taką zazdrość to rozumiem 😉 Świat można zmienić tylko w jeden sposób- samemu stając się lepszym i mądrzejszym człowiekiem, tak wartościowym, że będzie w stanie zainspirować innych. Zamierzam zostać najlepszym ekspertem od rozwoju osobistego na świecie, to moje marzenie i cel w jednym .🙂
U mnie było tak że gnojono mnie że nie dojdę do niczego . W wieku 19 lat stałem się głową rodziny bo zmarł mi ojciec na raka . Rok potem mama okazało się że ma raka . Udało się zdążyć z operacją . Do tego praca na pełnym etacie i szkoła wieczorowo . Więc zmęczenie było mega ... Inni balowali , zwiedzali świat , kumple zaliczali super panienki i bywali na najlepszych imprezach gdzie ja brałem nadgodziny i latałem po szpitalach ... W następnym roku straciłem dziadka . Cały dom , mama i jej leczenie było na mojej głowie. Pocieszenie dla bliskich było ważniejsze niż jakiś smutek czy płacz . W wieku 19 lat z dnia na dzień trzeba było iść do pracy żeby było na opłaty . Robiłem jednocześnie 2 szkoły . Na daremno . Stracilem jakieś 5 lat życia na gówno szkołe. Mam 3 zawody pare kursów i parę uprawnień. Na tamtą chwilę nie mogłeś iść do pracy wyuczonej bo nie miałbym na opłaty . Pracuje całkiem gdzie indziej ... Bo kasa ... Moje pasje , hobby poszły tak bardzo pod dywan że aż ciężko o tym myśleć ... Byłem w tym dosyć dobry w paru dalej jestem lepszy od większości znajomych ... Ale kasy nie będę z tego miał ... Taki głupi banał . Dziś wiem że miałem słuchać rad że dam dupy . Bo dziś właśnie daje dupy . Za mało zarabiam bo nie mogłem wyjechać za granicę dorobić na własny biznes czy robić szkole do 30 xD nie dostałem ziemi w spadku która mogę sprzedać od tak . Jestem w tak czarnej dupie że głowa mała bo mam zaprogramowane że ja sam mam dać radę . Utrzymać cały dom ... Chorą mamę moją dziewczynę pomimo że też pracuje . Bo nikt mi nie pomorze . W życiu nikt mi nie pomógł ... Dziś nawet nie poproszę o pomoc bo wiem że to ja mam pomagać ... Bo jestem facetem to jest dorosłe życie . Więc uczcie dzieci ze po 18 będą miały taki sajgon że się posrają na stojąco . Będą silniejsze dzięki temu . Dają se radę a nie że byle problem i koniec działania bo depresja i płakanie w kącie albo życie z myślą ze nic im nie grozi xD Tak życie nie wygląda ... Jak dostaną po dziadkach ziemię to będą mieć na firmę na ślub na dużo spraw. Jak nie to zostanie im albo dać radę albo załamać się całkowicie i odpuścić cokolwiek . Mają mieć lepszy start w życiu od nas. Teraz mam 29 i jedyne co mogę powiedzieć to że dałem dupy i daje nadal . Wszyscy widzą we mnie tylko biedaka i nie zaradnego faceta . Bo nie mam jeszcze żony i dzieci bo brakuje kasy . Na wesele nie ma z kąd wziaść na dzieci się nie zdecydujemy bo wiemy że nie utrzymamy ich na jakiś dobrym poziomie ... Co jeszcze bardziej przynajmniej u mnie napędza wizję beznadziejności .
@@sibolvvv taki był plan na samym starcie . Dziś starej matki po zawale i z nowotworem nie zostanie samej w domu rodzinnym . Ktoś to musi jednak ogarniać ... Chodzby w pracach w koło domu czy przy ogrzewaniu . O dbanie takie codzienne nie wspominając . Jako jedynak bez bliskich kontaktów rodzinnych zostaje tylko ja do tego . 2 miesiące w zimę mama sobie nie poradzi ... Fizycznie . Moja dziewczyna pracuje też ma do ogarnięcia swoją rodzinę . Więc nie jest kolorowo że od tak se wyjadę ... Przez ładne parę lat byłem przez dziewczyny traktowany jako śmieć . Tylko przez aspekt moich finansów . Przez kumpli tak samo . Bo każdy jednak albo dostał mieszkanie po dziadkach za grosze albo ziemię . Dziś z moją jestem 5.5 roku . Pracujemy oboje ja zarabiam za mało po prostu ale nie stać mnie na zmianę pracy jakaś super typu wyjazd na granicę ... Pracuje za granicą ale blisko bo Czechy xD mam te 5tys netto . To jest mało już warte ... Węgiel ekogroszek kosztuje 2800-3200 za tonę ... Moją chce doczekać na umowę na stałe w pracy za 3 tys netto ... Na nasze warunki to są kuźwa drobne ... Tylko kasa jest problemem ... Taka głupotą a tak ważna ... Moje zainteresowania zmieniły się w coś nowego ... Dla nas ... Namioty i takie tam ... Ale tym się nie można pochwalić czy szczycić ... Mamy z tego mega radość ale ja chce dla nas więcej .... Huja z ego jest bo kasa xD Za parę lat będę miał dylemat ... Sprzedać dom i zostać całkowicie bez niczego na własność czy jakoś żyć ... To jest bardzo zły wybór ...
Mamy chorej nie zostawisz itd ale niestety czasami rodzina podcina nam skrzydła i przez nich nie możemy się rozwijać . Gdybyś nie miał zobowiązań miałbyś pewnie inne życie totalne . Pukładane , za granicą itd a tak tracisz motywację . I tak masz silny charakter . 3maj się . Z facetem mordo
@@sibolvvv może i tak że mam motywację czy twarda dupę ... Ale mało to jest warte ... To boli najbardziej . Nie że ja czegoś nie osiągnę . Ale że dla moich bliskich nie mogę osiągnąć więcej xD to boli najbardziej . Bo albo pujdziemy z torbami bez niczego albo dalej będzie jak jest ...
@@Biervader niestety bliscy są czasem kulą u nogi . Dla niektórych życie zaczyna się po 30 stce i karta odwraca. Tutaj ludzie uwielbiają podcinać skrzydła . Sam od razu po studiach wyemigrowałem i za każdym razem jak wracam się słabo czuje. Spróbuj
Przesada z tym Chrztem Musimy do Kogos nalezec Pozbawiajac Dziecko wymiaru duchowego w Dziecinstwie wychowujesz Dziecko w leku przed Zyciem i w braku Milosci Ktora Daje Zycie♥️♥️
A jak się przejdzie kurs rozwoju osobistego,akceptuję siebie to dalej będzie się miało syndrom oszusta??😊 Dla mnie największym zaskoczeniem jest jak życie szybko przemija mam 49 lat i wydaje mi się że miałam 20 lat całkiem niedawno...szok!!😊😊😉😉😅 Pozdrawiam 😊
Dodałabym jeszcze 3 szokujące fakty: 1. To, że jesteś członkiem rodziny (mam tu na myśli relacje trochę dalsze z ciotkami itd), nie znaczy że będziesz kochany lub akceptowany. O co chodzi; siostra Twojej mamy ma córkę w Twoim wieku, jeśli Twoi rodzice spotykają się ze swoim rodzeństwem, muszą Cię wziąć ze sobą, a tam jesteś traktowany przez rodzeństwo Twojego rodzica jako ktoś duuuużo gorszy od ich dziecka. Wiele dzieci zastanawia się co zrobiło źle, bo w końcu zawsze takie zachowanie było czymś spowodowane. 2. Nie przepraszaj za to co czujesz. Żyjemy w takich czasach, że jeśli opowiesz o swoich uczuciach to możesz zostać wyśmiany. Jeśli chłopak się popłacze, to znaczy, że jest niemęski, jeśli się zakocha i o tym powie to zostanie wysmiany. Nie powinniśmy wstydzić się swoich uczuć, ani przepraszać za to co i jak czujemy. 3. Jeśli robisz coś pod innych, to nigdy nie będziesz szczęśliwy. Każdy ma jakieś marzenia. Moim jest czarna sukienka ślubna. I taką też sobie zrobiłam. No ale... moja rodzina tego nie zaakceptuje. I ciężko mi z tym, bo albo będą się mną zachwycać jak moją siostrą, ale będę nieszczęśliwa, bo to nie moje marzenie, albo je spełnię, ale będę słuchać nieprzychylnych komentarzy. Ciężko w tej sprawie dojść do ładu, ale wszystkim tym, którzy się zastanawiają jak żyć, czy pod siebie czy pod innych, życzę powodzenia i trzymam kciuki, żebyście spełniali swoje marzenia nie innych, nawet kosztem relacji i niepochlebnych opinii. Żyjemy tylko raz, więc żyjmy w zgodzie ze sobą.
Pieniądze są ważne i dają bardzo dużo możliwości - to fakt, ale na pewno nie załatwią 99% bolączk dorosłego życia. Tak mogą pisać osoba którym tych pieniędzy brakuje...
Opowiadając o wypadku samochodowym mówisz Leszku, że jedna Chwila może bezpowrotnie zdruzgotać ludzkie życie. Tak. Ale słuchając Cię pomyślałam, że jedna Chwila uratowała przecież życie Twoich towarzyszek 😊. Jedna Chwila może zmienić życie także Na Lepsze 😊. I to mi się często zdarza 😊❤️.
ปีที่แล้ว +1
A no tak, tylko szokujące jest, że konsekwencje w obie strony są tak radykalne, nikt na to nie przygotował
@ Myślę, że na te 'szoki’ nikt nikogo nie jest w stanie przygotować. Bo spadają zwykle jak gromy :). Dobre, i Złe. I z jednej strony ~ to dobrze, że nikt nam o tym nie mówi, gdy ufamy Życiu jako dzieci 😊.
13. Czasami to ty jesteś tym creepem w przedziale. Przedział (taki, jak w pociągu) to tylko przenośnia, bo chodzi o dowolną grupę osób i jeśli nikt nie wydaje ci się skrajnie dziwny, to bardzo możliwe, że to ty jesteś ten dziwny. 14. Ludzie JEDNAK są głupi. I mówię "jednak", bo gdzieś na studiach przestałem chwilowo w to wierzyć, być może dlatego, że średnia inteligencja studentów jest wyższa niż średnia ogólna narodu polskiego. Nie wiem, w każdym razie potem z powrotem zdałem sobie sprawę, jak łatwo jest ludźmi manipulować, jak łatwo poddają się owczemu pędowi i w jakie durne rzeczy nieraz wierzą. 15. Punk widzenia naprawdę zależy od punktu siedzenia. Niby oczywiste, ale (chyba) dość późno zrozumiałem, z czego to wynika. Dorastamy w różnych środowiskach/krajach/warunkach, przeżywamy różne rzeczy/traumy/kluczowe punkty w życiu, na start dostajemy różne pule genowe - to wszystko (i pewnie wiele innych) składa się na to kim jesteśmy dziś i jak postrzegamy rzeczywistość. Co prowadzi nierzadko do ścierania się skrajnych opinii ludzi z zupełnie "innej bajki" z automatu powodując odrzucenie ich, jako tych głupszych/dziwnych itp. Natomiast życie nauczyło mnie, że wszystko, ale dosłownie WSZYSTKO, co ludzie robią, ma swoje uzasadnienie w ich przeszłości. Banał, ale zrozumienie tego mechanizmu otworzyło mi oczy i pogłębiło moją i tak już wysoką empatię. Zawsze przynajmniej próbuję zrozumieć każdego napotkanego w życiu człowieka, zanim wrzucę go do szufladki z napisem "typowy Seba", "madka 500+", "pisowiec", "lewak/prawak"....itd Pewnie było by tego więcej, ale te 3 na szybko mi przyszły do głowy. Pozdrawiam :) niedawno odkryłem twój kanał i dużo mi daje twoje gadanie :)
Największe zdziwienie w byciu dorosłym jest to, że nagle mamy dużo obowiązków, a życie kosztuje. Chyba każdy z nas pamięta jak mówił, że chce iść w końcu do pracy i mieć swoje pieniądze. Nagle się okazuje, że musimy chodzi do pracy czy tego chcemy czy nie bo rata za mieszkanie sama się nie zapłaci albo nic magicznie się w lodówce nie pojawia 😅
12:40 lubić nie lubieć. Taka luźna poprawka. W sumie później też się pojawiło. Pozdro mądry kolego. Bez Kappy serio szczera imponacja nwm czy tak mogę napisać. Szczere poczucie szacunku do imponującej wiedzy. Oo
M się zawsze wydawało, że dorośli są głupsi od wielu dzieci. Tylko jako dziecko wmawiałam sobie, że po prostu czegoś nie rozumiem. Niestety okazało się, że miałam rację. Większość dorosłych pamięta wiedzę tak do 3 klasy podstawówki, żyje z dnia na dzień nie dając sobie chwili zastanowienia, dlaczego żyją tak a nie inaczej, dlaczego myślą to co myślą. Mówili że "jak dorośniesz to zrozumiesz", "pójdziesz do pracy to zrozumiesz". A tak naprawdę nie dali sobie szansy ułożyć świadomie życia i było dla nich oczywiste, że młody człowiek też nie da rady i wtedy im przytaknie.
Pamiętam taką sytuację liceum . Nauczyciel WOS zwrócił się do mnie per,, Pani" (Imię) To był dla mnie taki pierwszy kontakt z formalną ,,dorosłością" Dziś wspominam z rozbawieniem ,ale wtedy szok. Pozdrawiam wszystkich 17-nastolatków ;)
Wyrwy w budżecie finansowym nie było by gdyby ludzie inwestowali część własnych pieniędzy. Pieniądze te dały by im stabilizację psychiczną, może i zyski. Nie wszyscy jednak dają się oświecić.
Mysle, ze jednym z punktow mogloby byc to, ze sa ludzie majacy inne spojrzenie na rozne sytuacje I ogolnie na zycie niz my. Nasz sposob myslenia (lub niemyslenia) rozni sie mocno od ich sposobów tychze. Ja - Jako naprawiacz wszystkiego I wszystkich czesto bylam sfrustrowana wielkim niepowodzeniem moich zapedow naprawczych. Wielu z moich obiektow do naprawiania budzilo sie (albo w ogole nie budzilo sie) z reka w nocniku..... Ale to just inna sprawa...
Apropo's wypadku, to dobrze jest gdy towarzystwo też jest czujne podczas jazdy, szczególnie jak kierowca nie jest w formie lub dobrze jest jak można kierowcę podmienić. Pewnie po szkodzie wszyscy to wiedzą. Gorzej jak się jedzie samemu, to w długich trasach forma jest bardzo ważna lub robić przerwy na dżemki. Ale to pewnie też każdy wie. Ja niegdy nie mogłam sobie wyobrazić, jak podczas prowadzenia samochodu można wpaść w mikrosen, na dodatek z otwartymi oczami, dopóki sama tego nie przeżyłam. Okropne uczucie. Teraz już to znam i mogę temu zawszasu zaradzić, zjeżdżając na dżemkę.
Pierwsza zaskakująca rzecz to okropieństwo ludzkiej natury. Dorośli potrafią być po prostu okropni. Wiem, dzieci także, ale dorosły ma przecież większą kontrolę nad swoimi zachowaniami w kontekście wpływu na innych ludzi. A tu żadnej głębszej refleksji o innym człowieku. A potem jest tak ciężko odrestaurować wiarę w innego człowieka. Zaufanie ginie na miejscu a tu trzeba dalej żyć pośród innych. I tak w kółko. Druga taka rzecz to lubienie rzeczy postrzeganych jako negatywne np. samotność, wyczerpujące aktywności fizyczne, wymagające, niebezpieczne hobby.
ปีที่แล้ว +1
Masz rację ludzie potrafią być okrutni bez żadnego specjalnego powodu. Tak po prostu.
Troche za dużo wrzucania wszystkich do jednego wora. Chodzi o używanie słów "każdy", "wszyscy" itp. Warto dodac "prawie" bo prawie robi wielką różnice. W życiu spotkałem wiele osób które nie pasują do "każdej" definicji.
Samotnienie.... Paradoks tego zjawiska polega na tym, że pozwala pozbyć się toksykow i osób zbędnych w twoim życiu a to w efekcie pozwala zacząc naprawdę zyc... Odnosnie lubienia w rodzinie i przytoczonego " chrztu". Uwierzcie ,że to tylko strachy. Nic się nie dzieje gdy podejmiecie własne decyzje, poza tym ,że wy czujecie się lepiej sami ze sobą. A dzieci... No powiem tak- rodzice schrzanili nasze dzieciństwo i basta. Swoim dzieciom spierniczymy sami😉 żart ale dużo w tym prawdy
Tak, te heksagony są z Apamy, mam jeszcze parę sztuk z przodu, a pozostałe przestrzenie w pomieszczeniu mam czarną/grafitową pianką no-name w "piramidki".
Jak zaskakują możliwości technologii, broni psychotronicznej, targeted individual, gangstalking, Mk ultra, psyops, DARPA - wyszukaj: patents list psychotronic weapons/ mind control patents list
Moje zaskoczenie odnośnie do dorosłości: a) po zakończeniu edukacji nie ma "klucza", według którego możesz określić czy dobrze sobie radzisz jako osoba dorosła (tak, aby inni cię doceniali). Każdy wybiera swoją ścieżkę, która ma swoje plusy i minusy. Co ciekawe chcemy przekonać innych, że nasza ścieżka jest najlepszym wyborem. Jedni będą mówić, że lepiej rozwijać karierę, inni, że trzeba założyć rodzinę, a ktoś inny będzie wkładał wysiłki w rozwój swojego hobby, dla kogoś innego celem będą podróże. Niestety im bardziej odległa ścieżka, tym trudniej się dogadać b) Małżeństwo to przede wszystkim relacja dwóch osób, jak będzie wyglądało, zależy tylko od ludzi, którzy będą wchodzić w jego skład.
Witaj Leszku, wiele rzeczy zaskoczyło mnie w dorosłości, ale najbardziej chyba "gen polskości". Od wielu lat mieszkam na zachodzie. W pracy jestem przełożonym około 100 ludzi, wszelakich narodowosci. Są ludzie z Europy, Afryki, Azji. Uważam, że najwięcej problemów jest z Polakami. Mniejsza o picie alkoholu, olewactwo wszystkiego, brak wykształcenia, czy też brak znajomości języka. Najgorsze jest to, że za granicą jeden Polak jest największym wrogiem drugiego Polaka. Zawiść, donosicielstwo i najważniejsza cechą "prawdziwego Polaka" - brak tolerancji oraz "zamknięte głowy". Wydaje mi sie, że te wszystkie zabory, okupację i wojny w Polsce wykastrowaly Polaków z myślenia, inteligencji, tolerancji, współczucia. Zostały tylko "najtwardsze jednostki (geny)", te nie myślące, nie stwarzające zagrożenia dla władzy. A najlepiej jeszcze niszczące się nawzajem, żeby nie doszło do zjednoczenia się przeciwko ciemiężycielom.
@ Nazwałbym Ciebie kosmitą , ale byłoby to nietrafione , gdyż mieszkamy w kosmosie :P Jak napiszesz ,że nie lubisz żelek i czekolady , to na pewno nie pochodzisz z tej planety :)
ปีที่แล้ว
@@damianfox1531 nie mam autoryzacji do udzielenia tej odpowiedzi...
Powiem Ci tak: nie chcesz chrzcić dziecka to go nie chrzcij. Skoro uważasz się za bardziej uświadomionego, za mądrzejszego jedz do Warszawy - rób karierę. Ale skoro nie chcesz uszanować wiary przodów, tradycji rodzinnych ani próśb najbliższych ci osób to racz się też sam od rodziny odstosunkować. Nie chcij od szwagra pomocy ani po słoiki nie przyjezdzaj. Przecież jesteś na innym poziomie...
ปีที่แล้ว +3
Jak każdy religus mylisz szacunek z przymusem. Nie chrzci się i nie wierzy się z "szacunku" do czegokolwiek. Ale to to sięga poza wyobraźnię typowego religusa myślącego klanowo - my i oni odszczepieńcy. Rozumujesz jak typowy prymityw "jak nie jesteś z nami to spadaj". Masz jeszcze szansę - warunkowanie religijne można u siebie zaleczyć.
Na słuchanie mojego podcastu z tej playlisty jednak chciałbym Cię przygotować. Spróbuj: bit.ly/podcastDZ
ubolewam, że nie ma tego na Spotify.
13. Że samemu trzeba sobie organizować sobie leczenie. Gdy byłam młoda i zdrowa wydawało mi się, że wygląda to tak - diagnoza, a potem jesteś kierowany po kolei na badania i do specjalistów. Szybko zrozumiałam, że nie ma jakiegoś systemu, który Ci w tym pomoże, pokieruje. Że lekarzy w zasadzie nie interesuje co zrobisz z diagnozą. Coś tam podpowie, gdzieś skieruje ale w sumie to samemu trzeba ogarnąć. Sam musisz czytać, sprawdzać, próbować, wybierać lekarzy, czasem szukać czegoś innego niż mówią. pytać znajomych kto gdzie się leczy, który lekarz dobry, jakie badania jeszcze dorobić itp.
14. Naprawdę nie wiedziałam ile spraw załatwia się "po znajomości". Że na 90% moich znajomych ze studiów czeka posadka w firmie, urzędzie u rodzica, wujka, dziadka, kolegi ojca itp. Że zawsze jeśli zastanawiam się czemu ta osoba niekompetentna, mierna, nie jest zwalniana, to zawsze okazuje się, że to czyjś pociotek.
Tak, podpisuję się pod tym rękami i nogami
Mnie chyba najbardziej zszokowała hipokryzja ludzi, to że mówią jedno a robią drugie, totalni hipokryci. Kolejna rzecz to brak empatii, znieczulica (oni mają źle, ja też mam źle, skoro ja cierpię to co mnie obchodzi cierpienie innych) i takie podejście np. do środowiska, po co ja mam dbać jak inni nie dbają? Sam niczego nie zmienię, co to da że nie będę śmiecić jak wszyscy śmiecą, to nic nie da - wkurzało mnie to bardzo. Jeszcze zszokowało mnie to, że jednak ci dorośli nie są tacy mądrzy, doświadczeni jak się spodziewałam, wiele z nich nie ma tej życiowej mądrości, którą im przypisywałam. To nie jet tak, że im ktoś starszy tym mądrzejszy, jak się całe życie karmi pierdołami to może być nawet wręcz przeciwnie.
Nie nauczono nas , że nasze myśli nie są nasze , a są wtloczone nam do głów jako prawdy objawione .
Że wolna wola to abstrakcja , bo rządzi nami tak naprawdę ego .
Że świat wcale nie jest sprawiedliwy .
Nie nauczono nas jak ważny jest rozwój osobisty i stawanie się lepszym od siebie z wczoraj .
Że ważne jest aby żyć tu I teraz , a nie w przeszłości lub przyszłości.
Że najważniejsza jest w życiu Miłość.
Nauczono błędnie:
Że nie wolno nam popełniać błędów.
Że nie można podważać , schematów i dogmatów , które nam wpojono.
Itp....
U mnie było coś pozytywnego. U mnie w domu demonizowało się dorosłość. Wszczepiono mi przekonanie, że życie jest ciężkie i okropne. Że nie poradzę sobie i zginę. Wyjazd na studia był najlepszą rzeczą jaką zrobiłam w życiu i okazało się, że te wszystkie "demony" nie mają nic wspólnego z prawdziwym życiem. Załatwienie sprawy w urzędzie to nie wyprawa do piekła a po drugiej stronie nie siedzi potwór tylko zwykły człowiek XD. Obawy innych względem nas nie bieżmy na poważnie, to są ich obawy. Nie dajmy sobie zaszczepić tych obaw. Ps. Moi rodzice do dziś boją się urzędów.
Ja też boję się urzędów :) Dzięki że się dzielisz
@ myslalem ze kazdy sie ich boi w polsce
Dla mnie procedury urzędów to jakiś PRL, może w przeszłości to się sprawdzało. Chociażby te wszystkie formularze są strasznie nieczytelne, milion jakichś wymagań typu załącznik do załącznika. Chodzenie po innych instytucjach, żeby załatwić jakiś akt (ślubu, urodzenia) czy zaświadczenia o niekaralności w dobie cyfryzacji to jakaś abstrakcja. W urzędach odnajdują się chyba tylko boomerzy, którzy tworzyli te wszystkie procedury 😅.
@@kaczorgda Zgadzam się z Tobą. Proces cyfryzacji w urzędach jest nie wielki w porównaniu do innych sektorów. Chodzenie po zaświadczenia w epoce gdzie większości posługujemy się urządzeniami elektronicznymi jest absurdalne. Powinna być wprowadzona forma elektroniczna załatwienia spraw jako forma podstawowa a forma papierowa (jako forma wyjątkowa) powinna zostać ale tylko z powodu osob ktore nie są w stanie załatwić sprawy w sposób elektroniczny (awarie systemow, osoby starsze) Rozmawiałam też z ludźmi którzy pracują w urzędach i jestem przerażona że oni nadal mają książki nadawcze 🤯, stare niewydolne systemy bardzo nie intuicyjne itp.
@ Jak się studiowało prawo, to nie są straszne.
Mnie w wejściu w już taką prawdziwą dorosłość szokuje to, jak mało jest czasu dla siebie, gdy pracuje się na etacie 8 godzin dziennie. Niby to jest mało, ale sen zabiera drugie tyle i dochodzą obowiązki domowe, jak gotowanie, zakupy, pranie. Nagle tego czasu w ciągu dnia robi się naprawdę niewiele. Będąc dzieckiem w ogóle nie docenia się tego, ile ma się wolnego. Może gdyby miało się perspektywę osoby dorosłej, o wiele lepiej wykorzystywałoby się ten czas. Z drugiej strony to pozwala docenić te kilka godzin, jakie pojawiają się w ciągu dnia i dzięki temu zaczyna się je wykorzystywać na to, co w danej chwili rzeczywiście jest dla nas wartościowe.
Bo tak to nie powinno wyglądać 🙄
@@batter86 Niestety, często tak to wygląda :( Chyba że pracuje się w firmie o niestandardowych zasadach, gdzie można pracować krócej lub pracuje się na pół etatu.
Mam tak samo, szczerze, jest to dla mnie dość załamujące (a mam sporo zainteresowań i wręcz cierpię, gdy nie mogę poświęcić im tyle czasu, ile bym chciała). Od pół roku pracuję zdalnie, i z jednej strony jest to bardzo miła odmiana, a z drugiej - mam wrażenie, że nie wychodzę z pracy i czasu mam jeszcze mniej😬
Cały dzień zajęty, a później wieczorem siedzimy do 2 w nocy aby wstać o 7⁰⁰ i umierać
@@kriss17071989 Albo chodzimy spać wcześnie, by się wyspać i mamy jedynie 1-3 dziennie na rozrywkę, rozwijanie siebie itd., co jest paradoksalnie mało i po 8 godzinach w robocie też trudno się zmusić do własnego rozwoju, więc kończy się na oglądaniu filmikach o kotach ;P
Mnie zaskoczyło to, że rodzice wcale nie chcą dobrze dla dzieci i potrafią być zadufanymi w sobie egoistami
Rodzice to zwykli ludzie , którzy nie byli na studiach pedagogicznych , mają swoje marzenia , problemy , często zdrowotne z depresja włącznie ..Trzeba wybaczyć i kochać .Często rozumiemy to jak już mamy sami dzieci .
Z punktem drugim trafił pan w sedno, dokładnie to pierwsze przyszło mi na myśl. To, co jeszcze dla mnie jest szokujące to, że ludzie mądrzy i godni podziwu, którzy „ogarniają życie” i wychodzą przed szereg, wcale podziwiani nie są. Za to idolami są osobniki puste, udające kogoś zupełnie innego, manipulanci i po prostu zwykłe pajace.
Może jestem dziwna, ale mi się bardziej podoba dorosłość niż bycie dzieckiem. Serio. Czuję, że mogę robić co chcę bez ograniczeń, jeździć, zwiedzać, pracować. Uwielbiam rozwiązywać różne problemy dnia codziennego, wypełniać papiery, sprzątać, gotować. Mogę wyglądać jak chcę i nikomu nie muszę się z tego tłumaczyć. Po prostu świat stoi przede mną otworem. Tak, jestem po 30 :D
Też tak miałem dopuki nie pojawiły się dzieci...
Najgorzej, gdy ten otwór okazuje się tym do którego wejść byśmy nie chcieli :D
@@kowdimen Mam dzieci.
tak jesteś dziwna :P
Zazdroszczę szczerze takiej postawy 🤔
Nie byłam gotowa na to że życie nie jest zadaniowe, a po szkole sama musiałam inicjować sobie cele. W szkole wszystko podyktowane jest zadaniami nauczycieli a w życiu my decydujemy i wyznaczamy sobie cele
Świetne podsumowanie, identyfikuję się ze wszystkimi Twoimi spostrzeżeniami. Wielką ulgę przynosi nazwanie takich noszonych w sobie niejasnych przeczuć i zrozumienie, że nie tylko ja tak mam, jak z syndromem oszusta na przykład. Dla mnie wielkim zaskoczeniem było, że przyjaźnie z dzieciństwa się kończą. Że od pamiętanych ze szczegółami wydarzeń minęło kilkanaście lat, a przecież dopiero co były. I jak ogromnie jest się niedojrzałym kiedy wchodzi się w dorosłość. Robisz wspaniałe materiały, a do tego masz cudowny, radiowy głos. I taki kojący i otulający sposób mówienia. Dziękuję za ten kanał :)
System oświaty odgrywa w tym dużą rolę. Mieszkając w |Polsce, ludzie myślą, że tak jest wszędzie, a wyjeżdżając za granicę doznają swoistego szoku, że coś jest nie tak, jak do tego przywykli. Od 15 lat mieszkam w Irlandii i uważam, że tutejsze dzieciaki (przynajmniej te, które znam), są bardziej samodzielne. W szkole nie wbija im się do głów np. nazw dopływów głównych rzek, jak to było za moich czasów (będzie potrzebował, to będzie wiedział, gdzie szukać takich informacji), ale tutejsza edukacja bardziej nastawiona jest na odnalezienie się w społeczeństwie, przez różnego rodzaju zajęcia społeczne, jak chociażby coroczne, kilkutygodniowe zajęcia, mające na celu pomoc starszym, udział w przygotowaniach spotkań dla starszych ludzi, przygotowanie posiłków, nauka gospodarowania jakimś budżetem (niewielkim na początek), I dzięki takiemu podejściu, po ukończeniu szkoły dzieciaki są, moim zdaniem, bardziej przygotowane do życia.Istnieją też inne formy zajęć, żeby ktoś nie pomyślał, że tylko pomoc starszym ludziom. Może dzieciaki nie mają wykutych wszystkich symboli pierwiastków chemicznych, może nie zawsze wiedzą, gdzie znajduje się jakiś kraj i z jakimi krajami graniczy, może nie mają wykutych wzorów z fizyki na przyspieszenie i nie znają wszystkich dat z historii, ale wiedzą, gdzie to znaleźć, a do codziennego życia są lepiej przygotowane. Tak więc, dopóki system edukacyjny w Polsce nie zostanie radykalnie zmieniony (wzorce są, tylko chęci trzeba i zdecydowanych i kompetentnych ludzi na odpowiednich stanowiskach), nie ma co liczyć na to, że przeciętny człowiek w Polsce będzie przygotowany do problemów codziennego życia. Szkoła wymaga nauczenia się zbyt wielu rzeczy kompletnie niepotrzebnych w życiu, a nie uczy tego, co w życiu potrzebne.
Dla mnie dorosłość to odpowiedzialność. Ciężar odpowiedzialności. Niektórzy żyją dniem dzisiejszym,nie myślą,co dalej.... Człowiek dorosły to samotny Mohikanin. Tak naprawdę. Można mieć przyjaciół, znajomych, rodzinę....ale decyzje są moje. I odpowiedzialność i skutki też moje.
Jak się było dzieckiem, świat wydawał się o wiele bardziej sprawiedliwy, jak się skoczyło w dorosłość to przytłaczająca jest wszechobecna korupcja, zakłamanie. Wcześniej nie było tego widać.
po maturze wyprowadziłam sie z domu, wyjechałam do duzego miasta, tam wynajmowałam z chlopakiem pokoik, studiowałam zaocznie i pracowałam. Dla mnie szokiem było, ze jako dziecko nie czułam sie jakas bardzo biedna (nie przelewało się ale mega biedy też nie mialam) , jednak bardzo szybko się taka poczułam gdy wchodzac w doroslosc -w tamtych czasach -zarabiałam 1100 brutto i moj chlopak też. Starczało tylko na jedzenie, wynajem, szkole i rachunki. A właściwie to zawsze na cos brakowało. Nie bylo mowy o odlozeniu pieniedzy np na laptopa. O zakupach ubran, kosmetykow czy jedzeniu na miescie nie wspominajac. I tak, to mnie bardzo uderzylo, bycie tzw. working-poor. Na to nie byłam przygotowana. I sytuacja taka trwała całe moje lata 20
Stary, dziękuję Ci za wywód nr 3. Jestem 86 rocznik i dopiero po tym, jak od Ciebie to usłyszałem to jak by mi spadł wielki ciężar z serca, serio. Piąteczka! 💪
Jak to jest? Mamy sie za takich nowoczesnych, bogatych, wykształconych. I pracujemy 40 albo więcej godzin tygodniowo aby spłacić 30 letni kredyt na mieszkanie. A na przykład taki neandertalczyk nie chodził do pracy, Jego baba w kuchni kilku godzin dziennie na gotowaniu tez nie spędzała. O co chodzi? Czemu daliśmy tak spierdolić ten system, w którym żyjemy?
Bo Polska nie szanuje swoich rodaków.
Bo masz wieksze potrzeby niz neandertalczyk a kazda rzecz w twoim zyciu wymaga wiecej czasu, uwagi i pieniedzy.
Dla mnie najbardziej szokujące było to, że ludzie w pracy zachowują się jak dzieci. Obrażają się, nie umieją mówić przepraszam, nie umieją powiedzieć wprost o co im chodzi, kłócą się o pierdoły, nie umieją odpuścić. Myślałam, że dorośli są bardziej ogarnięci, a tu zaskoczenie.
Tak, i jak pięknie potrafią zgrywać, że nic złego nie robią, nie ich wina i unikać odpowiedzialności :)
Miałem to też napisać ale skoro juz napisałaś to sie dopiszę 🙂 To szokujace jak ludzie dorosli maja zachowania wyniesione z dziecinstwa, a przyziemne instynkty decyduja o relacjach miedzy ludzmi.
Tak! To sprzątanie! Matko, ja mam wrażenie że cały czas mogłabym odkurzać. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale odkurzę, umyję podłogi i nastepnego dnia rano mogłabym to robić znowu. Pranie mnie akurat nie wykańcza, ale nie mam dzieci.
Ale poza tym ja bardzo cieszę się z dorosłości. Zaskoczyło mnie głównie to, że nikt nie wie, co robi, ale to spoko, bo ja też nie. xD Bardzo cenię sobie wolność, którą teraz mam. Też jakoś tak mój umysł dorósł. Pamiętam jak kiedyś rodzice mi mówili "Nie przejmuj się tym", a ja nie rozumiałam. Teraz rozumiem. Ta umiejętność odpuszczania i skupiania się na rzeczach, które mają znaczenie. Zaskoczyło mnie, jak to łatwe się stało. Że przychodzi taki moment, kiedy samemu budujesz swój świat i umiesz mieć wywalone na rzeczy bez znaczenia.
Wnosiliśmy sobie że musimy być ciągle zajęci i że trzeba ciągle pracować boimy się że ktoś zauważy że nic nie robimy boimy się zajrzeć w to co ważne w życiu robiąc coś ciągle dużo uciekamy od czegos
Długo przerabiałam temat lubienia w szkole, "nikt mnie nie lubi", ale udało się i teraz moje dziecko wie że nie jest czekoladka żeby go wszyscy lubili co więcej jeśli wszyscy Cię lubią to może nie jesteś zbyt asertywny? 😀
Wszystko może się zmienić z dnia na dzień.... ale na gorsze. Żeby zmieniło się na lepsze to trzeba ostro pracować. Dlatego trzeba mieć plan na siebie i dążyć do ulepszenia swojego życia, łatwiej sobie wtedy z tym "niespodziankami" poradzić.
Swoją drogą odkrycie, że "nikt nie wie co robi" jest bardzo rozwojowe, ponieważ bazowanie na działaniach (możliwie najbardziej) pewnych jest bardzo dużym ograniczeniem.
Ostatnio doszedłem dokładnie do takich samych przemyśleń, na zasadzie takiej kiedy patrzyłem na moich rodziców byli w moim wieku uważałem że doskonale wiedzą co robią i co się za chwilę wydarzy, a teraz wiem że oni dokładnie tak samo nie wiedzieli co robią jak ja teraz😀
mnie bardzo pozytywnie zaszokowała niezwykła przyjemność, która płynie stąd że mogę sobie robić co chcę i sama steruję swoim życiem
Dziękuję za podcast. Mam 24 lata i jestem teraz troszkę zagubiony. Twoja perspektywa daje mi nowe spojrzenie na siebie, ludzi i życie.
A ja myslalam ze to tylko moje zycie jest wielka improwizacka bo albo nie umiem stosowac sie do madrych regul - albo co gorsza je przegapilam albo co jeszcze gorsze nie dalam rady sie ich nauczyc- bardzo dziekuje Mily Panie- jeszcze jeden kamien z serca!
dla mnie szokujace bylo odkrycie ze w zyciu sa "okresy" albo "rozdzialy" ktore w naturalny sposob po sobie postepuja. Mam 41 lat i nie mam ochoty isc z kumplami na piwo. Ten okres w moim zyciu sie juz damno zamknal. Tak samo jak nie mam ochoty na calonocna impreze. Jestem po prostu w innym miejscu w zyciu i zaczalem bardziej cenic spokojny wieczor w malym gronie. Patrzac wstecz widze ze sa takie wlasnie okresy zyciowe gdzie dorastasz, gdzie o cos walczysz, gdzie zakladasz dom i w sumie nie wiesz w jakim okrese jestes dopoki on sie nie zakonczy i wtedy patrzac wstecz widzisz ze to sie zmienilo.
Dzieki -dalo mi power do podjecia dzialan lub zaniechan.
Moim zdaniem zaskoczeniem jest dysponowanie dużymi kwotami pieniędzy ( mam tu na myśli przeskok kieszonkowe->wypłata). Ciężko mi było nauczyć się dysponować tymi pieniędzmi, bo przecież po wypłacie jest ich mnóstwo na koncie-> po opłaceniu zobowiążań już mniej, ale w porównaniu z kieszonkowym nadal dużo-> miałam potrzebę kupowania wszystkiego i wydawania tych pieniędzy nie myśląc zupełnie o tym, że przecież resztę miesiąca też muszę coś jeść. Zupełnie zero myślenia o dłuższej perspektywie.
To, że niestety po śmierci rodziców jeśli nie mamy własnej rodziny zostajemy ze wszystkimi problemami sami i sami musimy sobie jakoś radzić. Bardzo smutna rzeczywistość.
Można mieć złych rodziców i poza tym,że jesteśmy ze wszystkimi sami,to jeszcze mamy prawny obowiązek opieki..i sponsorowania ich życiowych błędów
Obie macie rację.
Mnie wkurza niesamowicie przekonanie starszego pokolenia, że wiek jest wyznacznikiem poziomu życiowego doświadczenia. Ja kończę niedługo 28 lat. Od dziecka mierzyłam się ze schizofrenią mojej mamy, jej pobytami w szpitalu, wiecznym poczuciem, że jestem gorsza i z niską samooceną, którą mam dzięki nadoopiekuńczością ojca. Do dziś jak o tym myślę, to znowu jestem tą małą Justynką, która nie rozumie, czemu jej mama znika na kilka tygodni. Zeszły rok w ogóle dał mi kopa w d... Dziwię się, że się podniosłam. Zaczynaliśmy cieszyć się z mężem z naszego mieszkania (dopiero co się wprowadziliśmy), było dobrze, więc zaszłam w drugą ciążę, bo kurcze, cieszyliśmy się własnym, wspólnym życiem. Ojciec pomylił leki i wziął mamy lekarstwa. Ledwo go odratowali. Mama w wyniku tego szoku doznała tak silnego ataku swojej choroby, że nadal przebywa w szpitalu (już prawie rok) i nie wyjdzie z niego, bo ja nie jestem w stanie zapewnić jej prawidłowej opieki. Za to musiałam wziąć do siebie ojca i przez to mam kolejne dziecko w domu, tylko takie, które nie dopuszcza myśli, że już jest zależny ode mnie. Jakby tego było mało, mój brat miał wypadek w pracy i w jego wyniku zginął. Ale dla starszego pokolenia nadal nie jestem wystarczająco doświadczona życiowo, bo przecież mam 28 lat, a nie 58... W jednym momencie spadła na mnie odpowiedzialność za rodziców, ale wg niektórych nic nie wiem o życiu... Pani psycholog stwierdziła, że dobrze, że mam nastawienie, że sobie poradzę, bo to niby mi ułatwia, ale ja mam po prostu dość. I jak słyszę te teksty, że "ja wiem lepiej, bo jestem starsza", to mam ochotę wyjść i trzasnąć drzwiami. Dobrze, że mam jeszcze ciocię, która mnie rozumie i ona mnie dopinguje (mąż też). Ja też życie doświadczyło i to bardziej, ale nie umniejsza moich problemów, tylko zawsze mnie wesprze. Nie czuje się najmądrzejsza na świecie, ale potrafię panować nad swoim życiem i mojej rodziny i wkurza mnie, że niektórym osobom muszę to wiecznie udowadniać, bo one są starsze...
Tak się w społeczeństwie utarło.... Starsze osoby, to należy się szacunek i zgodzę się należy się, ale nie należy się racja we wszystkim, bo wszechwiedzącymi nie są...denerwuje mnie to, że niektóre osoby traktują starszych, jak wyrocznie i słuchają we wszystkim bez zastanowienia....
Justynko, jesteś dzielna kobietą, rozumiem ze bardzo ci Ciężko i choć Cię nie znam to bardzo mi przykro , ze przez to przechodzisz,...spróbuj jednak znaleźć choć chwilkę dla siebie w tym wszystkim, zrób coś co sprawi Ci przyjemność ,..pozdrawiam serdecznie .
@@joannaslimak3718 dziękuję bardzo :) staramy się z mężem mieć coś dla siebie, chociaż chwilę czasu. Trzymamy się tego, że kiedyś nasze dzieci wyprowadzą się z domu, a rodzice odejdą. Nasz związek powinien dalej trwać, bo nasze życie się nie skończyło i nie pozwolimy, żeby przeciwności losu nas pokonały.
przemijanie zdecydowanie, bedac dzieckiem perspektywa smierci byla bardzo odlegla, teraz lata uplywaja bardzo szybko i chociaz nie jestem stary to wiem, ze nie zostalo mi duzo czasu i nie wiem jak zaakceptowac smierc
Bardzo fajnie sie tego slucha🔥🔥🔥robisz tu swietna robote🔥🔥Pozdrawiam sedecznie i zycze Ci samych sukcesow w 2023 i oby nie byl on taki jak 2 poprzednie👹Zycze Ci miliona subskrybentow💋💋💋
Ludzie nie lubią ludzi szczęśliwych,
i nie lubią tych, którzy odnoszą sukces 😊.
To rani ich Ego 😊.
Zgadzam się w pełni. 😉
@@marekwilhelm7999
Może zatem jesteś
Człowiekiem Szczęśliwym 😊.
@@Anna_Senn potrafię się cieszyć kiedy inni odnoszą sukces i nie zazdrościć im . Jestem szczęśliwym człowiekiem, problem jest w tym , że nie w pełni, bo dostrzegam ile jest zła na świecie, ale skupiam się na tym co ja mogę zrobić by świat stał się lepszy .🙂
@@marekwilhelm7999
To cenne 🌹.
Jest zazdrość, i jest zawiść.
To dwie różne sprawy.
Ja czasem … pogodnie zazdroszczę ;).
Wczoraj zazdrościłam mojemu znajomemu, że jedzie do Parku Trampolin, a ja akurat nie mogłam się z nim zabrać 😊.
Opowiedz, jak zmieniasz świat 😊.
@@Anna_Senn taką zazdrość to rozumiem 😉
Świat można zmienić tylko w jeden sposób- samemu stając się lepszym i mądrzejszym człowiekiem, tak wartościowym, że będzie w stanie zainspirować innych.
Zamierzam zostać najlepszym ekspertem od rozwoju osobistego na świecie, to moje marzenie i cel w jednym .🙂
U mnie było tak że gnojono mnie że nie dojdę do niczego .
W wieku 19 lat stałem się głową rodziny bo zmarł mi ojciec na raka . Rok potem mama okazało się że ma raka . Udało się zdążyć z operacją . Do tego praca na pełnym etacie i szkoła wieczorowo . Więc zmęczenie było mega ... Inni balowali , zwiedzali świat , kumple zaliczali super panienki i bywali na najlepszych imprezach gdzie ja brałem nadgodziny i latałem po szpitalach ... W następnym roku straciłem dziadka . Cały dom , mama i jej leczenie było na mojej głowie.
Pocieszenie dla bliskich było ważniejsze niż jakiś smutek czy płacz .
W wieku 19 lat z dnia na dzień trzeba było iść do pracy żeby było na opłaty . Robiłem jednocześnie 2 szkoły . Na daremno . Stracilem jakieś 5 lat życia na gówno szkołe. Mam 3 zawody pare kursów i parę uprawnień. Na tamtą chwilę nie mogłeś iść do pracy wyuczonej bo nie miałbym na opłaty .
Pracuje całkiem gdzie indziej ... Bo kasa ... Moje pasje , hobby poszły tak bardzo pod dywan że aż ciężko o tym myśleć ... Byłem w tym dosyć dobry w paru dalej jestem lepszy od większości znajomych ... Ale kasy nie będę z tego miał ... Taki głupi banał .
Dziś wiem że miałem słuchać rad że dam dupy . Bo dziś właśnie daje dupy . Za mało zarabiam bo nie mogłem wyjechać za granicę dorobić na własny biznes czy robić szkole do 30 xD nie dostałem ziemi w spadku która mogę sprzedać od tak .
Jestem w tak czarnej dupie że głowa mała bo mam zaprogramowane że ja sam mam dać radę . Utrzymać cały dom ... Chorą mamę moją dziewczynę pomimo że też pracuje . Bo nikt mi nie pomorze . W życiu nikt mi nie pomógł ... Dziś nawet nie poproszę o pomoc bo wiem że to ja mam pomagać ...
Bo jestem facetem to jest dorosłe życie .
Więc uczcie dzieci ze po 18 będą miały taki sajgon że się posrają na stojąco .
Będą silniejsze dzięki temu . Dają se radę a nie że byle problem i koniec działania bo depresja i płakanie w kącie albo życie z myślą ze nic im nie grozi xD Tak życie nie wygląda ... Jak dostaną po dziadkach ziemię to będą mieć na firmę na ślub na dużo spraw. Jak nie to zostanie im albo dać radę albo załamać się całkowicie i odpuścić cokolwiek .
Mają mieć lepszy start w życiu od nas.
Teraz mam 29 i jedyne co mogę powiedzieć to że dałem dupy i daje nadal . Wszyscy widzą we mnie tylko biedaka i nie zaradnego faceta . Bo nie mam jeszcze żony i dzieci bo brakuje kasy . Na wesele nie ma z kąd wziaść na dzieci się nie zdecydujemy bo wiemy że nie utrzymamy ich na jakiś dobrym poziomie ... Co jeszcze bardziej przynajmniej u mnie napędza wizję beznadziejności .
3maj się mordo . Karta się kiedyś odwróci. Może spróbuj wyjechać za granicę
@@sibolvvv taki był plan na samym starcie . Dziś starej matki po zawale i z nowotworem nie zostanie samej w domu rodzinnym . Ktoś to musi jednak ogarniać ... Chodzby w pracach w koło domu czy przy ogrzewaniu . O dbanie takie codzienne nie wspominając .
Jako jedynak bez bliskich kontaktów rodzinnych zostaje tylko ja do tego . 2 miesiące w zimę mama sobie nie poradzi ... Fizycznie .
Moja dziewczyna pracuje też ma do ogarnięcia swoją rodzinę . Więc nie jest kolorowo że od tak se wyjadę ...
Przez ładne parę lat byłem przez dziewczyny traktowany jako śmieć . Tylko przez aspekt moich finansów .
Przez kumpli tak samo . Bo każdy jednak albo dostał mieszkanie po dziadkach za grosze albo ziemię .
Dziś z moją jestem 5.5 roku . Pracujemy oboje ja zarabiam za mało po prostu ale nie stać mnie na zmianę pracy jakaś super typu wyjazd na granicę ... Pracuje za granicą ale blisko bo Czechy xD mam te 5tys netto . To jest mało już warte ... Węgiel ekogroszek kosztuje 2800-3200 za tonę ... Moją chce doczekać na umowę na stałe w pracy za 3 tys netto ... Na nasze warunki to są kuźwa drobne ... Tylko kasa jest problemem ... Taka głupotą a tak ważna ... Moje zainteresowania zmieniły się w coś nowego ... Dla nas ... Namioty i takie tam ... Ale tym się nie można pochwalić czy szczycić ... Mamy z tego mega radość ale ja chce dla nas więcej .... Huja z ego jest bo kasa xD
Za parę lat będę miał dylemat ... Sprzedać dom i zostać całkowicie bez niczego na własność czy jakoś żyć ... To jest bardzo zły wybór ...
Mamy chorej nie zostawisz itd ale niestety czasami rodzina podcina nam skrzydła i przez nich nie możemy się rozwijać . Gdybyś nie miał zobowiązań miałbyś pewnie inne życie totalne . Pukładane , za granicą itd a tak tracisz motywację . I tak masz silny charakter . 3maj się . Z facetem mordo
@@sibolvvv może i tak że mam motywację czy twarda dupę ... Ale mało to jest warte ... To boli najbardziej . Nie że ja czegoś nie osiągnę . Ale że dla moich bliskich nie mogę osiągnąć więcej xD to boli najbardziej . Bo albo pujdziemy z torbami bez niczego albo dalej będzie jak jest ...
@@Biervader niestety bliscy są czasem kulą u nogi . Dla niektórych życie zaczyna się po 30 stce i karta odwraca. Tutaj ludzie uwielbiają podcinać skrzydła . Sam od razu po studiach wyemigrowałem i za każdym razem jak wracam się słabo czuje. Spróbuj
Przesada z tym Chrztem Musimy do Kogos nalezec Pozbawiajac Dziecko wymiaru duchowego w Dziecinstwie wychowujesz Dziecko w leku przed Zyciem i w braku Milosci Ktora Daje Zycie♥️♥️
Kościół to śmietnik i powinien zostać zniszczony
To że ludzie nic nie wiedzą, że nikt nie wie co robi - padłam bo też to zauważyłam 🤣
Super filmik:) Dziękuję
Bardzo fajne że podzieliłem 12kwesti bo w każdej chwili mogę sobie przewinąć do interesującego mnie tematu
19:34 tak z jednej strony tak ale ten przysłowiowy ''memiczny'' telefon działa w obie strony i o tym też trzeba pamiętać
A jak się przejdzie kurs rozwoju osobistego,akceptuję siebie to dalej będzie się miało syndrom oszusta??😊
Dla mnie największym zaskoczeniem jest jak życie szybko przemija mam 49 lat i wydaje mi się że miałam 20 lat całkiem niedawno...szok!!😊😊😉😉😅
Pozdrawiam 😊
dobree kolego! film mocny
Dodałabym jeszcze 3 szokujące fakty:
1. To, że jesteś członkiem rodziny (mam tu na myśli relacje trochę dalsze z ciotkami itd), nie znaczy że będziesz kochany lub akceptowany.
O co chodzi; siostra Twojej mamy ma córkę w Twoim wieku, jeśli Twoi rodzice spotykają się ze swoim rodzeństwem, muszą Cię wziąć ze sobą, a tam jesteś traktowany przez rodzeństwo Twojego rodzica jako ktoś duuuużo gorszy od ich dziecka. Wiele dzieci zastanawia się co zrobiło źle, bo w końcu zawsze takie zachowanie było czymś spowodowane.
2. Nie przepraszaj za to co czujesz.
Żyjemy w takich czasach, że jeśli opowiesz o swoich uczuciach to możesz zostać wyśmiany. Jeśli chłopak się popłacze, to znaczy, że jest niemęski, jeśli się zakocha i o tym powie to zostanie wysmiany.
Nie powinniśmy wstydzić się swoich uczuć, ani przepraszać za to co i jak czujemy.
3. Jeśli robisz coś pod innych, to nigdy nie będziesz szczęśliwy.
Każdy ma jakieś marzenia. Moim jest czarna sukienka ślubna.
I taką też sobie zrobiłam. No ale... moja rodzina tego nie zaakceptuje. I ciężko mi z tym, bo albo będą się mną zachwycać jak moją siostrą, ale będę nieszczęśliwa, bo to nie moje marzenie, albo je spełnię, ale będę słuchać nieprzychylnych komentarzy.
Ciężko w tej sprawie dojść do ładu, ale wszystkim tym, którzy się zastanawiają jak żyć, czy pod siebie czy pod innych, życzę powodzenia i trzymam kciuki, żebyście spełniali swoje marzenia nie innych, nawet kosztem relacji i niepochlebnych opinii.
Żyjemy tylko raz, więc żyjmy w zgodzie ze sobą.
99% problemów w dorosłym życiu można rozwiązać za pomocą kasy
Drobnokomórkowego raka płuc też?
To ten jeden 1%
@@piotrh.3443 idziesz na NFZ albo lecisz do najlepszej placówki powiedzmy w Szwajcarii. Co wybierasz?
Pieniądze są ważne i dają bardzo dużo możliwości - to fakt, ale na pewno nie załatwią 99% bolączk dorosłego życia.
Tak mogą pisać osoba którym tych pieniędzy brakuje...
Opowiadając o wypadku samochodowym mówisz Leszku, że jedna Chwila może bezpowrotnie zdruzgotać ludzkie życie.
Tak.
Ale słuchając Cię pomyślałam, że jedna Chwila uratowała przecież życie Twoich towarzyszek 😊.
Jedna Chwila może zmienić życie także
Na Lepsze 😊.
I to mi się często zdarza 😊❤️.
A no tak, tylko szokujące jest, że konsekwencje w obie strony są tak radykalne, nikt na to nie przygotował
@
Myślę, że na te 'szoki’ nikt nikogo nie jest w stanie przygotować.
Bo spadają zwykle jak gromy :).
Dobre, i Złe.
I z jednej strony ~ to dobrze, że nikt nam o tym nie mówi, gdy ufamy Życiu jako dzieci 😊.
13. Czasami to ty jesteś tym creepem w przedziale. Przedział (taki, jak w pociągu) to tylko przenośnia, bo chodzi o dowolną grupę osób i jeśli nikt nie wydaje ci się skrajnie dziwny, to bardzo możliwe, że to ty jesteś ten dziwny.
14. Ludzie JEDNAK są głupi. I mówię "jednak", bo gdzieś na studiach przestałem chwilowo w to wierzyć, być może dlatego, że średnia inteligencja studentów jest wyższa niż średnia ogólna narodu polskiego. Nie wiem, w każdym razie potem z powrotem zdałem sobie sprawę, jak łatwo jest ludźmi manipulować, jak łatwo poddają się owczemu pędowi i w jakie durne rzeczy nieraz wierzą.
15. Punk widzenia naprawdę zależy od punktu siedzenia. Niby oczywiste, ale (chyba) dość późno zrozumiałem, z czego to wynika. Dorastamy w różnych środowiskach/krajach/warunkach, przeżywamy różne rzeczy/traumy/kluczowe punkty w życiu, na start dostajemy różne pule genowe - to wszystko (i pewnie wiele innych) składa się na to kim jesteśmy dziś i jak postrzegamy rzeczywistość. Co prowadzi nierzadko do ścierania się skrajnych opinii ludzi z zupełnie "innej bajki" z automatu powodując odrzucenie ich, jako tych głupszych/dziwnych itp. Natomiast życie nauczyło mnie, że wszystko, ale dosłownie WSZYSTKO, co ludzie robią, ma swoje uzasadnienie w ich przeszłości. Banał, ale zrozumienie tego mechanizmu otworzyło mi oczy i pogłębiło moją i tak już wysoką empatię. Zawsze przynajmniej próbuję zrozumieć każdego napotkanego w życiu człowieka, zanim wrzucę go do szufladki z napisem "typowy Seba", "madka 500+", "pisowiec", "lewak/prawak"....itd
Pewnie było by tego więcej, ale te 3 na szybko mi przyszły do głowy. Pozdrawiam :) niedawno odkryłem twój kanał i dużo mi daje twoje gadanie :)
Największe zdziwienie w byciu dorosłym jest to, że nagle mamy dużo obowiązków, a życie kosztuje. Chyba każdy z nas pamięta jak mówił, że chce iść w końcu do pracy i mieć swoje pieniądze. Nagle się okazuje, że musimy chodzi do pracy czy tego chcemy czy nie bo rata za mieszkanie sama się nie zapłaci albo nic magicznie się w lodówce nie pojawia 😅
12:40 lubić nie lubieć. Taka luźna poprawka. W sumie później też się pojawiło. Pozdro mądry kolego. Bez Kappy serio szczera imponacja nwm czy tak mogę napisać. Szczere poczucie szacunku do imponującej wiedzy. Oo
M się zawsze wydawało, że dorośli są głupsi od wielu dzieci. Tylko jako dziecko wmawiałam sobie, że po prostu czegoś nie rozumiem. Niestety okazało się, że miałam rację. Większość dorosłych pamięta wiedzę tak do 3 klasy podstawówki, żyje z dnia na dzień nie dając sobie chwili zastanowienia, dlaczego żyją tak a nie inaczej, dlaczego myślą to co myślą. Mówili że "jak dorośniesz to zrozumiesz", "pójdziesz do pracy to zrozumiesz". A tak naprawdę nie dali sobie szansy ułożyć świadomie życia i było dla nich oczywiste, że młody człowiek też nie da rady i wtedy im przytaknie.
ja wchodząc w dorosłość nie byłem gotowy na dorosłość.
Pamiętam taką sytuację liceum . Nauczyciel WOS zwrócił się do mnie per,, Pani" (Imię) To był dla mnie taki pierwszy kontakt z formalną ,,dorosłością" Dziś wspominam z rozbawieniem ,ale wtedy szok. Pozdrawiam wszystkich 17-nastolatków ;)
trafione w punkt,szkoda ze jeszcze aktualne, słucham z uwaga
nie byłam przygotowna na to ze trzeba zdobyć jakims cudem mieszkanie
Wyrwy w budżecie finansowym nie było by gdyby ludzie inwestowali część własnych pieniędzy. Pieniądze te dały by im stabilizację psychiczną, może i zyski. Nie wszyscy jednak dają się oświecić.
Mnie zszokowało to,że koledzy koleżanki , przestawali nimi być,gdy w życiu brało się zakręt. Niestety...ludzie wtedy się odsuwają.
albo status materialny polepsza - zazdrość konczy znajomosci
Czekam czekam aż książka w formie fizycznej będzie już gotowa i dostępna do kupienia!
W przyszłym tygodniu wraca na stan magazynowy.
Na szczęście nic nikomu się nie stało 💚
Mysle, ze jednym z punktow mogloby byc to, ze sa ludzie majacy inne spojrzenie na rozne sytuacje I ogolnie na zycie niz my. Nasz sposob myslenia (lub niemyslenia) rozni sie mocno od ich sposobów tychze. Ja - Jako naprawiacz wszystkiego I wszystkich czesto bylam sfrustrowana wielkim niepowodzeniem moich zapedow naprawczych. Wielu z moich obiektow do naprawiania budzilo sie (albo w ogole nie budzilo sie) z reka w nocniku..... Ale to just inna sprawa...
Będą Cię "lubieć" raczej lubić..
Apropo's wypadku, to dobrze jest gdy towarzystwo też jest czujne podczas jazdy, szczególnie jak kierowca nie jest w formie lub dobrze jest jak można kierowcę podmienić. Pewnie po szkodzie wszyscy to wiedzą. Gorzej jak się jedzie samemu, to w długich trasach forma jest bardzo ważna lub robić przerwy na dżemki. Ale to pewnie też każdy wie. Ja niegdy nie mogłam sobie wyobrazić, jak podczas prowadzenia samochodu można wpaść w mikrosen, na dodatek z otwartymi oczami, dopóki sama tego nie przeżyłam. Okropne uczucie. Teraz już to znam i mogę temu zawszasu zaradzić, zjeżdżając na dżemkę.
Lubię zwięzłe opowiastki typu przykłady. Nie lubię okraszania laniem wody.
TL.DW. Szybkie streszczenie w dwóch zdaniach: Lepiej nie będzie. Lepiej już było.
Tak. Też mam ciągle takie wrażenie - dobrze to już było.... zwłaszcza w kwestii zdrowia i sprawności fizycznej.
@@b.j.2404 Wszystkie zasoby przemijają. Jak to głosi prawda objawiona informatyków: "jedyną stałą rzeczą jest zmiana".
Pierwsza zaskakująca rzecz to okropieństwo ludzkiej natury. Dorośli potrafią być po prostu okropni. Wiem, dzieci także, ale dorosły ma przecież większą kontrolę nad swoimi zachowaniami w kontekście wpływu na innych ludzi. A tu żadnej głębszej refleksji o innym człowieku. A potem jest tak ciężko odrestaurować wiarę w innego człowieka. Zaufanie ginie na miejscu a tu trzeba dalej żyć pośród innych. I tak w kółko.
Druga taka rzecz to lubienie rzeczy postrzeganych jako negatywne np. samotność, wyczerpujące aktywności fizyczne, wymagające, niebezpieczne hobby.
Masz rację ludzie potrafią być okrutni bez żadnego specjalnego powodu. Tak po prostu.
Troche za dużo wrzucania wszystkich do jednego wora. Chodzi o używanie słów "każdy", "wszyscy" itp. Warto dodac "prawie" bo prawie robi wielką różnice. W życiu spotkałem wiele osób które nie pasują do "każdej" definicji.
Samotnienie.... Paradoks tego zjawiska polega na tym, że pozwala pozbyć się toksykow i osób zbędnych w twoim życiu a to w efekcie pozwala zacząc naprawdę zyc...
Odnosnie lubienia w rodzinie i przytoczonego " chrztu". Uwierzcie ,że to tylko strachy. Nic się nie dzieje gdy podejmiecie własne decyzje, poza tym ,że wy czujecie się lepiej sami ze sobą. A dzieci... No powiem tak- rodzice schrzanili nasze dzieciństwo i basta. Swoim dzieciom spierniczymy sami😉 żart ale dużo w tym prawdy
Pianki akustyczne posiadasz z firmy apama ?
Tak, te heksagony są z Apamy, mam jeszcze parę sztuk z przodu, a pozostałe przestrzenie w pomieszczeniu mam czarną/grafitową pianką no-name w "piramidki".
Słucham tego i .... Robię pranie😂
Mam ataki paniki ale wiem jak sobie z tym radzić i czuję kiedy się to zbliża😮😮😮
Ale w sumie dzieciakowi też może się zmienić z dnia na dzień... Tylko się o tym nie myśli, ale zdarzenie losowe jest losowe
Ja nie bylam na nic przygotowana- wpadlam w doroslosc na zasadzie plyn albo gin- no i plyne- coraz lepiej
Ja się cieszę, że jestem dorosła. Dzieciństwo wspominam kiepsko.
Ja nie byłem gotów na to że ludzie potrafią być naprawdę toksyczni i mogą chcieć cię jedynie wykorzystać
Dla mnie to pierwszy punkt
Jak zaskakują możliwości technologii, broni psychotronicznej, targeted individual, gangstalking, Mk ultra, psyops, DARPA - wyszukaj: patents list psychotronic weapons/ mind control patents list
🤗
Moje zaskoczenie odnośnie do dorosłości:
a) po zakończeniu edukacji nie ma "klucza", według którego możesz określić czy dobrze sobie radzisz jako osoba dorosła (tak, aby inni cię doceniali). Każdy wybiera swoją ścieżkę, która ma swoje plusy i minusy. Co ciekawe chcemy przekonać innych, że nasza ścieżka jest najlepszym wyborem. Jedni będą mówić, że lepiej rozwijać karierę, inni, że trzeba założyć rodzinę, a ktoś inny będzie wkładał wysiłki w rozwój swojego hobby, dla kogoś innego celem będą podróże. Niestety im bardziej odległa ścieżka, tym trudniej się dogadać
b) Małżeństwo to przede wszystkim relacja dwóch osób, jak będzie wyglądało, zależy tylko od ludzi, którzy będą wchodzić w jego skład.
Fajny materiał
Nie wiedziałem że istnieje syndrom oszusta chociaż wiedziałem że go mam😂
Pranie zmierza do nieskończoności XD
Ja bym chciała odcinki o mbti w twoim wykonaniu
Pseudonauka i to dość perfidna, szkoda czasu na to.
Prokrastynacja jest przekonaniem, tak? A jeśli ma się niewspierajace przekonania to co dalej z tym dziadostwem robić?
Pracować nad tymi przekonaniami metodą pytań weryfikacyjnych. Wydaje mi się że to wywodzi się z nurtu RTZ
Boze, zmien je na wspierajace
Witaj Leszku,
wiele rzeczy zaskoczyło mnie w dorosłości, ale najbardziej chyba "gen polskości". Od wielu lat mieszkam na zachodzie. W pracy jestem przełożonym około 100 ludzi, wszelakich narodowosci. Są ludzie z Europy, Afryki, Azji.
Uważam, że najwięcej problemów jest z Polakami. Mniejsza o picie alkoholu, olewactwo wszystkiego, brak wykształcenia, czy też brak znajomości języka. Najgorsze jest to, że za granicą jeden Polak jest największym wrogiem drugiego Polaka. Zawiść, donosicielstwo i najważniejsza cechą "prawdziwego Polaka" - brak tolerancji oraz "zamknięte głowy".
Wydaje mi sie, że te wszystkie zabory, okupację i wojny w Polsce wykastrowaly Polaków z myślenia, inteligencji, tolerancji, współczucia. Zostały tylko "najtwardsze jednostki (geny)", te nie myślące, nie stwarzające zagrożenia dla władzy. A najlepiej jeszcze niszczące się nawzajem, żeby nie doszło do zjednoczenia się przeciwko ciemiężycielom.
Tak, podzielam Twoje zdanie, myślę że Polacy mają jakąś traumę narodową i dopóki nie minie kilka pokoleń bez wojen to się to nie zmieni.
Ewentualnie po prostu osoby z takimi cechami wyjeżdżają za granicę do tego typu prac
Nie jestem gotowy a reszta o tym nie wie, na ....... drukowaną z odpadowej frakcji ropy naftowej "żywności" oraz "leków".
Jedzenie może być lecznicze
Trochę depresyjne
& trochę podnoszące na duchu 😊?
Brzmi Wciągająco 🌷.
Podnoszące na duchu bo można wspólnie ponarzekać i uświadomić sobie, że mamy podobnie :)
@
O tak, to bardzo ludzkie 😊.
bo prawdziwe
Hello
13. Pizza z ananasem . Wróciłem do żywych :P
Cześć! Ale to dobre zaskoczenie w dorosłości czy nieprzyjemne zaskoczenie? Bo na ja przykład lubię :D
@ Nazwałbym Ciebie kosmitą , ale byłoby to nietrafione , gdyż mieszkamy w kosmosie :P Jak napiszesz ,że nie lubisz żelek i czekolady , to na pewno nie pochodzisz z tej planety :)
@@damianfox1531 nie mam autoryzacji do udzielenia tej odpowiedzi...
@ Nie ma problemu i tak wiem swoje ;) Swoją drogą , zahaczając temat , to już się nie mówi UFO a UAP
@@damianfox1531 po Polsku to NOL
Proszę, zwróć uwagę na język. Przykład: kogoś lubię. Ale można kogoś LUBIĆ!!! a nie lubieć.
O jak sie popisałas. Skoro juz sie bawimy w poprawianie to nawet jak sie komus uwage zwraca to kulturalnie a nie DRĄC!!!!!! morde
Nie do końca rozumiem tej jednowymiarową siłę
Powiem Ci tak: nie chcesz chrzcić dziecka to go nie chrzcij. Skoro uważasz się za bardziej uświadomionego, za mądrzejszego jedz do Warszawy - rób karierę. Ale skoro nie chcesz uszanować wiary przodów, tradycji rodzinnych ani próśb najbliższych ci osób to racz się też sam od rodziny odstosunkować. Nie chcij od szwagra pomocy ani po słoiki nie przyjezdzaj. Przecież jesteś na innym poziomie...
Jak każdy religus mylisz szacunek z przymusem. Nie chrzci się i nie wierzy się z "szacunku" do czegokolwiek. Ale to to sięga poza wyobraźnię typowego religusa myślącego klanowo - my i oni odszczepieńcy. Rozumujesz jak typowy prymityw "jak nie jesteś z nami to spadaj". Masz jeszcze szansę - warunkowanie religijne można u siebie zaleczyć.
Zwionski
Zależy czy rodzice Cię przygotowali
Znowu "gadająca głowa" zamiast animacji jako ilustracji ...
Bo to podcast a nie animacja
Mnie zaskoczyło że wszystko co słyszałem o gojach to prawda
@PrzecietnyCzlowiekX