Dosłownie godzinę temu pożegnałam takiego niedostępnego typa, który od 3 miesięcy (!!) fundował mi emocjonalny rollercoaster. Taki był zapracowany! Taki zajęty! Tak bardzo chciał się spotkać, ale nigdy nie mógł. Biedaczysko... Znikał na tydzień, po czym wracał bombardując mnie swoimi zdjęciami. Odpisywał kiedy chciał. Stresowałam się wysyłając mu wiadomość bo jak nie miał na to ochoty to wpadał w jakąś furię. Na szczęście znalazłam w końcu rozum, kliknęłam magiczne "blokuj" i poszłam na zakupy. :D
"tajemniczy facet" "niedostępny" qwa jak to słyszę to mam odruch wymiotny. Tylko jasne sytuacje , bez kombinowania. Sama straciłam czas w młodości ( 23-33) na "zagadki , zgadywanki" aż wreszcie przed 40 wyszłam za mąż za faceta który po kilku msc znajomości wywalił kawę na ławę , że on chce ślub dzieci i mnie. I tak powinno się robić a nie lawirować. Do dzisiaj żałuje straty czasu na łażenie za kimś po jego labiryncie i słysząc głos przywołujący mnie , wciąż zderzać się ze ścianką . Teraz labirynty przechodze z moim dzieciakiem i to jest fajna zabawa :)
jedna mądra rzecz, którą sprzedał mi mój były współlokator, kiedy usprawiedliwiałam typa niedostępnego: "jak koleś chce się odzywać to się odzywa, a jak nie to nie" shieeeet, mózg rozwalony, milion dram ominiętych. Polecam se tak powiedzieć czasem patrząc w telefon. Besos idiotki
Tak, to tez lekcja, ktora ja zrozumialam po jakis czasie swojego randkowego zycia. W momencie, kiedy piszesz usprawiedliwienia na czyjes nieodpisywanie, to dla Ciebie znak, ze nie jest juz zaintereaowany najprawdopodobniej.
Dziś zakończyłam relacje z typem niedostępnym. Jestem bardzo dumna z siebie. Boli, ale czuje się lżejsza. Dziękuję za ten podcast, dzieki temu zrozumiałam wiele. :)
Niezły ten typ na końcu, ona ma mu przedstawić autobiografię, a on się nie będzie otwierał, bo jeszcze będzie się mściła :")) mam nadzieję, że ktoś mu wręczył nos klauna
Kochana Asiu, że wstydem przyznaję, że jestem chyba cesarzową idiotek. Żyję z takim typem 35 lat sama mam już 57 Zmarnowałam właściwie całe życie, Twoje podkasty pomagają mi w końcu podjąć decyzję.Kocham Cię,za to w jaki sposób pokazujesz takie proste do zobaczenia,a takie trudne do zrozumienia. Działaj dziewczyno, świat Cię potrzebuje😘
Czasem sobie myśle, ze sesje z Okuniewska są lepsze niż terapie. Każdy musi chyba swoje doświadczenia do plecaczka włożyć.. i dopiero na pewnym etapie rozumiemy siebie przede wszystkim.
kocham cię okuniewska😍. Swoim podcastem wyrwałaś mnie z depresji po zerwaniu kontaktu ( w końcu) z typem niedostępnym (plus wariacja na temat kilku innych typów). Potrzebowałam takiej babskiej pogadanki właśnie, zdałam sobie sprawę że o wszystko obwiniałam siebie. Dziękuję i wiedz że to co robisz to coś naprawdę dobrego❤
Bylam w zwiazku z typem niedostepnym i typem starszym w jednym. Mezczyzna spokojnym, fascynujacym, oczytanym, z pasja bedaca jego praca, chodzacym swoimi drogami a jednoczesnie czlowiekiem pogubionym, niewiedzacym czego tak do konca chce, na czym stoi, zamykajacym sie w swoim swiecie i przestrzeni, majacym problemy ze swoja przeszloscia, z pieniedzmi, z zarzadzaniem nimi i praca. Dwa lata zajelo mi zrozumienie faktu ze gdy mowil mi ze potrzebuje duzo przestrzeni i czasu dla siebie to naprawde mial to na mysli. A ta prawda byla rownowazna z tym ze w wielu momentach, czesto bardzo waznych, to nie ja i nasz zwiazek byl na pierwszym miejscu - a on, jego przestrzen, pasja i praca. Potem zaczynalam rozumiec fakt o ktorym wspomniala Asia - jak ogromna, kolosalna roznica jest pomiedzy "Chce zebys przyszla" a "Jesli chcesz to mozesz przyjsc" czyli jaka jakosc idzie za "chce spedzac swoj czas wlasnie z toba" a jaka za "czy przyjdziesz czy nie, na jedno wychodzi"... Te wszystkie moje proby dotarcia do niego, przedzierania sie przez mur, otwarcia sie i zaczecia jakiegos dialogu o nas, o naszych potrzebach, o tym czy jeszcze sie widzimy razem spelzaly na niczym. Teraz wiem ze on bral mnie za pewnik bo wiedzial ze wroce, wiedzial ze to ja zadzwonie, ze przeprosze, ze z naszej dwojki to ja zrobie krok a on znowu - raz bedzie a za chwile zniknie w swoim swiecie na swoich zasadach.
@@lilabiezunska2 tak, brzmi prawie dokładnie jak mój ostatni związek. Na szczęście, trwał tylko kilka miesięcy. Przy czym on na początku wkręcił się strasznie, zabiegał o mnie, nie bał się pokazywać, że się mną zauroczył, cały czas sugerował, że jest we mnie zakochany, aż w końcu padły deklaracje. Zwierzał mi się, ja jemu też, spotykaliśmy się bardzo często, przeważnie z jego inicjatywy. Dużo rozmawialiśmy, codziennie przynajmniej godzinę, ale zwykle dłużej. Wspierał mnie, powtarzał że jest bardzo dumny z moich sukcesów, że jestem bardzo odważna, że idę na terapię, jak bardzo mnie za to podziwia, na początku relacji powiedział mi z resztą o bardzo brzydkich rzeczach z jego poprzednich związków, bo zasługuję na to, żeby wiedzieć. Wydawał się bardzo zainteresowany tworzeniem relacji. Często zostawałam u niego na noc - zawsze rano upierał się, żeby zrobić mi kawę i żebym dostała śniadanie, potem odprowadzał mnie na przystanek, jeśli szłam do pracy, nawet jeśli akurat spał dwie godziny. Pilnował, żeby mieć w mieszkaniu moją ulubioną kawę i herbatę. Pytał, czy chciałabym coś w tym mieszkaniu zmienić, coś dodać, może powinien coś dokupić, np dodatkowy monitor czy klawiaturę dla mnie do pracy zdalnej, a może potrzebuję dodatkowego stolika dla siebie? Zaczęliśmy rozmawiać o potencjalnych różnicach w przyszłosci - obiecywał, że będzie pracował nad tym, żeby swój unikowy styl przywiązania ogarnąć. A po trzech miesiącach praktycznie z dnia na dzień się wycofał, chociaż wcześniej ignorowałam to, że przestał wykazywać inicjatywę, bo ja mogłam, z resztą zwykle lepiej wszystko organizowałam i zazwyczaj miałam lepsze pomysły. Czy to, że potrafił mi nie odpisywać po 5-6 godzin, kiedy wiedziałam, że nie jest zajęty (tłumaczył, że był w złym nastroju, nie zdarzało się to też często). Ale potem poszło już skokowo: okazywało się, że nasze plany nie były planami i je odwoływał w ostatniej chwili. I to moja wina, że próbuję coś wymusić, kiedy np okazywało się, że te plany, nawet robione dzień wcześniej, mu nie odpowiadają. Zaczął ignorować moje potrzeby, nawet wyrażane wprost, mimo że wcześniej był wręcz uprzedzający i zawsze wiedział, w jakim jestem nastroju i dopytywał, czy na pewno wszystko robi dobrze i czy chciałabym w jakimkolwiek aspekcie czegoś jeszcze. No i ja zaczęłam za nim biegać, bo nie rozumiałam, co się dzieje. Co spowodowało tyle, że zaczął mnie brać za pewnik. Pytałam, co jest nie tak, bo czułam, że jest, szczególnie że o ile wcześniej nie mógl oderwać ode mnie rąk, tak nasze zbliżenia były coraz rzadsze, ale powtarzał że jestem wspaniała, to z nim jest problem. Potem dostałam litanię rzeczy, w których go zawiodłam albo rozczarowałam, ale nigdy wcześniej nie wspomiał o tym nawet słowem (a ja powtarzałam jak ważna jest komunikacja i jeśli uważałam, że coś jest nie tak, albo coś mi nie odpowiada, mówiłam o tym). Okazało się, że wcale nie chciał się ze mną tak często spotykać, mimo że sam przecież te spotkania inicjował. Uznał że nie może się spotykać z ludźmi, albowiem depresja i on musi sobie poradzić sam. No dobra, niech będzie. Cackałam się jak z jajkiem, dawałam przestrzeń. Miałam straszne wyrzuty sumienia, że widać naruszałam jego granice, mimo że ich nie stawiał, i nie dawał mi wcześniej odczuć, że cokolwiek jest nie tak. Potem się okazało, jak na niego wpadłam na mieście, że z ludźmi może się spotykać, tylko ze mną nie. Ale dalej deklarował uczucia, tylko że to moja wina, że mu się narzucałam czy naciskam (mimo że to on narzucił błyskawiczne tempo tej znajomości, po drugiej randce już chciał, żebym pracowała od niego, prosił żebym u niego zostawała na noc, bardzo szybko określił, że jesteśmy w związku, sypialiśmy ze sobą, etc), bo on musi teraz odpocząć i mieć więcej przestrzeni. Próbowalam zerwać, bo tak się nie da - nie chciał, tłumaczył, obiecywał, więc uznałam, że jednak mu na mnie zalezy. Zaczął rzucać hinty, że luźniejsza relacja (kiedy mu mówiłam, że nie podoba mi się, w którą stronę to zmierza, bo ja chcę związku) też by mu odpowiadała, ale oczywiście, szanuje że ja się na to nie godzę. No to ja, jak prawdziwa idiotka, pokażę mu, że zasługuję na ten związek, dam mu nawet więcej przestrzeni. Mieliśmy wielką rozmowę o związku, gdzie on tłumaczył, że tak, oczywiście że mnie kocha, jak mógłby nie, ale musi mieć pewność, że za rok nasze różnice nie sprawią, że go zostawię. Miał się zastanowić, ja z resztą też, ale pożegnaliśmy się normalnie. Po czym zghostował mnie na ponad 2 tygodnie, a po tym jakby nigdy nic, kiedy wkurzona poszłam z nim zerwać i odebrać rzeczy (bardzo wcześniej chciał, żebym zostawiała je u niego), oznajmił że przecież wiedziałam zawsze, co się dzieje, bo jestem na tyle inteligentna, on nie jest gotowy na związek, ale nie muszę zabierać rzeczy z jego mieszkania, bo wciąż możemy się spotykać, on bardzo to ceni, tyle że jako fwb (nie użył tego terminu, bo go nie znosi ale o to chodziło), bo jestem dla niego bliska i w ogóle to na swój sposób mnie kocha, ale zagrażałam jego niezależności. A ja, jak to idiotka, byłam w nim po uszy zakochana (wciąż jestem) i wiedział o tym. No i mówiłam mu tyle razy, że nie chcę casualowej relacji z nim, a on to podobno rozumiał. Nie jestem na tyle głupia, żeby się na to godzić, ale coś czuję, że będzie jeszcze próbował, bo nie oddał mi np książek twierdząc, że przecież będą jeszcze okazje.
100% się zgadzam. My sami sobie tak doskonale wmawiamy i tą osobę upiększamy i usprawiedliwiamy. W większości przypadków wcale nie jest on taki niesamowity jak to sobie wciskamy. Dlatego tez gdy już nam przechodzi ten czar to sami się dziwimy jak mogliśmy tak wpaść 🙈 Cóż, zawsze chcemy to co jest niedostępne. Zamiast zachować twarz i się wycofać to czołgamy się za kims kim nigdy bysmy się nie zainteresowali gdyby nie reakcje chemiczne w głowie.
Słucham słucham i się śmieje, bo ja też byłam taką idiotką, przychodziłam do niego i patrzyłam jak gra bo on nie lubił wychodzić z domu, chodziłam na paluszkach bo to introwertyk i łatwo spłoszyć. Aż się wkurzyłam jak mi powiedział że "lubi zabawę w gonienie za króliczkiem" i powiedziałam że ma problem bo ja już się w życiu nabiegałam. Efekt? Poszedł na terapię, ogarnął się, gry odstawił. To była długa droga i nie zawsze łatwa. Od miesiąca jesteśmy małżeństwem :) I mam wspaniałego męża. Razem śmiejemy się z przeszłości.
Jejku, ten terapeuta jest super 💗 naprawdę poczucia bezpieczeństwa, miłość i szczęście dajemy MY sami sobie. Szczęścia nikt nam nie da. A jak nie mamy miłości do siebie samych, to na barku miłości przyciągniemy tez tylko kogoś, kto ma brak i to jest gotowiec pod scenariusz na kolejny dramat. Także kochane idiotki damskie & męskie, mocno ściskam i dodam, że dużo pracy nad sobą daje wolność. Bo to nie jest kwestia ich, tylko nasza, że ciągnie nas do takich typów, ale to też znaczy, że możemy to zmienić! 💗
Trafiłam mi się taki beton emocjonalny. Na początku szukał okazji aby się ze mną spotkać a potem zmiana o 180 stopni. Nie wiem dlaczego tacy ludzie się trafiają. Zagadka.
Rok stracony z takim typem. Ciagle czulam sie ze nie jestem wystarczajaco dobra zeby byc zaproszona na bal jego zycia. Komfort psychiczny jego bylej ktora puscila go kantem z jakims chamem byl waznejszy od mojego. A na koncu uslyszalam ze to moja wina ze nasz zwiazek sie zakonczyl, bo to ja nie dalam mu wystarczajaco duzo czasu zeby on mogl sie otworzyc. Po tym zwiazku przeszlam terapie i wiele mi ona dala. Mam nadzieje ze on tez kiedys zdecyduje sie na ten krok, bo mysle ze przynioslby mu wiele korzysci. Szkoda zycia i czasu na emocjonalnie zamkniete małże.
Kolejny mój typ do kolekcji, niby razem a nie razem. Kiedy jemu było na rękę I miał "nastrój" byłam jego kobietą, innym razem traktował mnie jak kumpelę. WTF?! Kiedy go odstawiłam...poczuł się odrzucony i zraniony. Kur.... nie przykro mi.
Lęk przed bliskością - takie osoby marzą, tęsknią za czułością i relacją, ale są tak przerażeni wizją bycia blisko z kimś (traumy wszelakie, zwykle wczesnodziecięce, choć niekoniecznie). W momencie, kiedy robi się za ciepło i dobrze, wpadają w panikę i zwyczajnie uciekają. Polecam książkę "Jak nie bać się bliskości? O budowaniu dobrych więzi", znajdziecie w niej ciekawe przypadki, charakterystyczne modele takich relacji z osobami lękowymi.
@@natalianawrocka6425 Oczywiście, że nie, są też osoby, które świadomie (bądź nie - lub nie zawsze) się bawią innymi ludźmi i karmią się poczuciem władzy nad emocjami i zachowaniem osób krzywdzonych. Niestety też miałam okazję się znaleźć w takiej relacji z manipulantem, który odpisywał, jak chciał, a ja durna czekałam na choćby jednego sms'a. Okuniewska opisuje idealnie ten typ w tym odcinku. Generalnie trzeba uciekać z wejścia z takich relacji.
@@flohxable i książka „Partnerstwo bliskości”. Świetnie charakteryzuje wszystkie typy więzi i jaki mają wpływ na związki. Bardzo praktyczna pozycja. Polecam!
W 90% przypadków lęk przed bliskością to zwykła wymówka osoby, która ma nas gdzieś, a trzyma nas w opcji zapasowej. W innym wypadku jak ktoś ma lęk przed bliskością to niech se idzie na terapie, a nie wchodzi w relację z kimś kogo finalnie krzywdzi swoimi unikami i emocjonalnymi huśtawkami! Sama obecnie przechodzę rozstanie i nie angażuję się w realcje z kimś nowym by go nie skrzywdzić. Szkoda, ze męzczyzni z pseudo lękiem przed bliskością nie mają takich oporów jak ja i mieszają kobietom w głowach.
Właśnie posluchalam i aż musiałam wytrzeć mokre łapy od zmywania i napisać tu Asia DZIĘKUJĘ! Ja jeszcze napisze długiego maila do Ciebie napewno ale teraz tu, po szklankach po bananowym szejku a przed patelnia po jajecznicy: Jestem Królową Matka wszystkich idiotek i idiotkow. Dziękuję. Odezwę się. Ufff
A z tym poczuciem bezpieczeństwa to chyba nie jest do końca tak, oczywiście powinnismy je zapewniać sobie sami ok ale co do tego doradzania czy „ widzenia lepiej” to naturalna potrzeba. Ja czuje się silna i ogarniam swoje życie ale jednak w związku chce mieć możliwość zdjęcia czasami z siebie tego i przekazania partnerowi, do tego potrzeba moc zaufania ze ktoś temu krzywdy nie zrobi i właśnie tej siły i mądrości partnera. Inaczej wiecznie mamy manię kontrolowania sytuacji i każdej decyzji a to zwykła męczarnia jest.
Dzisiaj zaczęłam słuchać podcastu od początku i towarzyszy mi takie samo uczucie jak powtórne oglądanie Twin Peaks po kilku latach, żeby odświerzyć historię przed trzecią częścią.
Zdałam sobie sprawę, że ja miałam do czynienia z takim typem. Tzn. na początku wszystko wydawało się normalnie, a potem zaczął mnie unikać, wymigiwać się od deklaracji i tak dalej. Mniej więcej co czwarte spotkanie zachowywał się normalnie jak chłopak w stosunku do swojej dziewczyny, więc ja inteligentnie sobie to tłumaczyłam, że widocznie ma jakiś gorszy okres w życiu, zamknął się w sobie i jak tak można go zostawić w takiej sytuacji. Teraz, gdy to wspominam, odczuwam maksymalnie zażenowanie, ale wtedy to wszystko przeżywałam i bardzo wpływało mi to na samoocenę. Najlepsze chyba było na moje urodziny, kiedy nie chciało mu się szukać mi prezentu i dał mi... Kasztana. Jednego kasztana z parku, którego zebrał po drodze. Jeszcze miesiąc wcześniej długo szukał prezentu dla dobrej koleżanki i martwił się, żeby na pewno wpasować w jej gust, a mi dał kasztana. To też zignorowałam i go tłumaczyłam.
Mój typ obiecywał ciągle, że mi coś kupi... ostatnio że telefon na gwiazdkę.. (sam miał stary model jeszcze na klawisze) a ja na to, że prezent na Gwiazdkę to sama sobie kupię, bo wiem co potrzebuję i jaki mam gust... Jedyne co mi podarował to krem firmy Ziaja...
Ja pitole, kasztana... Ja dostalam od swojego na jedne urodziny kawiarke, taka do parzenia kawy, zwykla , prosta. Nie, nie prosilam o nia nigdy, nigdy nie pilam kawy hektolitrami. Chodzilo o to ze to on byl kawoszem i gdy przychodzil do mnie to pil kawe z fusami i tego nie lubil. Na kolejne urodziny dostalam torbe. Ot, torbe do noszenia na ramie. Kwestia taka ze dostalam ja dwa miesiace po swoich urodzinach i wreczyl mi ja w dniu w ktorym sie rozstalismy. No comments.
Jak z jajkiem musiałam obchodzić się z moim 'teraz już ex mężem. On był taki wrażliwy, że nie mogłam powiedzieć, co mi się nie podoba i co mnie boli, co moglibyśmy zrobić dla naszego związku 🤪. Ciekawą byłam idiotka...robil z siebie ofiarę, a ja byłam opiekunką. Echh życie. Pozdrawiam Ciebie, Asiu, idioti oraz idiotków 🤗
Gorzej, kiedy typ mówi „chce żebyś tu była” zamiast „jak chcesz to przyjdź” a po czasie i tak okazuje się ze on to w sumie zupełnie nie to miał na myśli XD
Omg, to byłam ja jakieś 2 lata temu, w końcu się z tego wyleczyłam na szczęście😀 u mnie ten typ był również zapominalski i ze skręconym kręgosłupem, czego dowiedziałam się na końcu naszej znajomości, na szczęście to już przeszłość
Typ usilnie mnie podrywał na imprezie... nawet się spotkaliśmy dwa razy... później zapewniał mnie, że nie możemy się spotka, bo cały tydzień będzie oglądał mecze... z kolegami u kolegi... on nawet nie wie co to za mecze ale kolega wie...Na imprezę też nie przyjdzie, bo będzie oglądał mecz z kolegami... a jednak przyszedł spóźniony coś mętnie tłumacząc.. przyszedł tylko dlatego, że zabrakło im tuszu do drukarki... co ma piernik do wiatraka... Skomentowałam całe zdarzenie: nie musisz się tłumaczyc... ty masz swoje życie a ja swoje... Tak skończyła się letnia przygoda... trwała całe dziesięc dni...
Wyszłam za takiego niedostępnego. Myślałam o sobie jak o bohaterce, która zdobyła niezdobycznego. Taka wyjątkowa się czułam! Co za głupota! Jaka buta i naiwność! Wstyd mi za siebię. A teraz po ponad 20-stu latach, gdy dzieci juz dorosły nie chce mi się zabiegać i co... foch. Tylko, że mam tego focha w nosie. Nie wiem jak potoczy się dalej ta drama. Jestem na etapie: jeśli masz focha, to się fochaj........ a ja robię sobie od ciebie przerwę. Tylko ciągle czuję wrogość od niego. Jakby małemu chłopcu popsuła się ulubiona zabawka.
O matko. Ten typ to mój ojciec. Bardzo długo zbierałam się zeby zabrać się za przyjaciółki idiotki. I pierwszy podcast to ten. Ten na każdy gest lecę, mimo, że nigdy nie był ze mną związany, przez to miałam ciężko nawiązać relacje z facetami. Mój ojciec to totalnie saper na Windowsie 🙂 Otworzyłaś mi oczy, dziękuję
Świetne wyczucie czasu, właśnie przez to przechodzę. Typ baaardzo zainteresowany z początku, długie rozmowy przez messenger, które dość szybko przeszły w seksting, mam wrażenie, że jeszcze bardziej się napalił, gdy wyjawiłam, że jestem dziewicą. Otwieraliśmy się emocjonalnie przed sobą, ale gdy powiedziałam, że z faktycznym seksem wolę poczekać, aż będę w stabilnym związku, zaczął się oddalać. "Nie mógł" się spotykać, bo "zbiera na samochód i bierze wszystkie fuchy jakie się napatoczą". Miał pretensje, że oczekuję od niego, że odpisze mi na wiadomość od czasu do czasu. Sprawiał wrażenie bardzo otwartego i ciepłego człowieka, ale gdy przyszło co do czego, zamknął się jak ślimak w skorupie, ale czasami rzucał mi jakieś ochłapy. Raz powiedział mi, że nie wie, co do mnie czuje, ale wie, że spotkaliśmy się nie bez powodu i jest w tym jakieś większe znaczenie. Innym razem wyznał mi, że jest bardzo wrażliwy i przykro mu, gdy mówię, że wygląda na to, że on chce tylko seksu ode mnie. Gdy w pewnym momencie powiedziałam, że mam potrzebę miłości i bliskości, on odparł, że gdy tak się czuje to przytula psa i mu przechodzi. 3 tygodnie temu nie wytrzymałam, powiedziałam że kończę tę znajomość, bo tak nie mogę, on na to "rób jak chcesz". Płaczę na każdej terapii, bo zdążyłam się zaangażować (28 lat singielstwa swoje robi).
Wow właśnie próbowałam rozgryźć typa z którym się "spotykam" bo sprzeczne sygnały wysyła a tu proszę, wypisz wymaluj typ niedostępny. Zwijam zabawki i szukam nowej piaskownicy. Dzięki za ten odcinek ;)
Asiu. A ja właśnie Cię posłucham, mimo Twojego końcowego stwierdzenia. Choć mój małż już postawił mi wielki znak STOP, to jednak w głębi duszy jeszcze się zwodziłam, chciałam czekać (bóg wie na co). Potrzebowałam tego, żeby w serduchu dać sobie luz. Dzięki wielkie ;)
A ja Cię Asia posłucham i dam sobie spokój. Już dałam i nie zamierzam próbować jeszcze raz, choć miałam takie myśli. By dać mu szansę, może się zmieni. Świeża sprawa, nadal płaczę, ale jestem z siebie dumna, że wybrałam siebie. Swoje dobro. Zasługuję na to, by ktoś chciał mnie kochać, zabiegać o mnie, starać się, zabierać na randki, interesował się mną. Bym była dla niego ważna. Dziękuję za ten odcinek, nie wrócę do tego typa :)
Ja straciłam ponad dwa lata. Nadal jest mi ciężko nie wracać. Nie wiem Asia czy Ty te komentarze czytasz, ale orientujesz się mocno w psychologii i być może znasz teorię stylów przywiązania. Typ ambiwalentno-lękowy (czyli pomimo wieloletniej pracy terapeutycznej z przerwami ja) ma mocne tendencje do wiązania się z typem unikającym, czyli właśnie niedostępnym. Muszę mocno przepracować temat. Będę się pewnie nadal bić z myślami, bo decyzję o zakończeniu tej farsy i gonieniu tej rzuconej kości, dobijania się do lekko uchylonych drzwi - jak już sobie "przemyślę" swoje zachowanie, bo coś tam jednak dawał, a ja byłam taka niewdzięczna, podejmuję nie wiem już który raz..., ale teraz mam ten Twój odcinek, którego będę słuchać w kółko jak tylko mnie najdą myśli pt. coś tam jednak zrobił ten typ tak ma, przecież pokazywał, że kocha... na swój sposób. Tylko, że ja z drugiej strony - jak mówiłaś w odcinku zasługuję na miłość prawdziwą, bezpieczną, na bycie sobą bez obaw, że ktoś przestanie się do mnie odzywać, bo nie będę się zachowywała w taki sposób jak on sobie uszył w głowie, nie będę czuła, wierzyła w coś, czy mówiła tego, co on chce.
Aż przyszłam tutaj od Spotify żeby napisać komentarz. Ja słuchajcie MIESZKAŁAM z facetem niedostępnym. Nie to ze specjalnie, po prostu byliśmy współlokatorami ale to sprawia ze jest 3 razy gorzej. 2 LATA się z nim bujalam. Raz mnie kochał, a raz ze mną nie rozmawiał. Po prostu lubił moja uwagę. Potem odpuściłam go sobie wreszcie (terapia mi w tym pomogła) i poznałam mojego teraźniejszego chłopaka dwa miesiące później. Zapytał mnie po tygodniu czy chce z nim być no i się zgodziłam bo poczuliśmy ze to jest właśnie to bardzo szybko i oboje. No i tak sobie mija rok i pare miesięcy. Typ niedostępny nadal do mnie wypisuje. Raz się upił i stwierdził ze jeśli jestem wolna to możemy zacząć ze sobą sypiać (potem obrócił to w żart jak odmówiłam i powiedziałam ze jestem w szczęśliwym związku). Chyba nadal go boli fakt ze mam bzika na punkcie kogoś innego i ze już nie może mnie manipulować bo oczywiście o związek tutaj nie chodzi, nadal byłby niedostępny. Bardzo się cieszę ze to już za mną i z teraźniejszym chłopakiem zaraz będziemy razem mieszkać i planujemy powoli nasza przyszłość. 😊
Jezu pamietam takiego typa, nie jestem pewna czy typowo niedostepny ale mowienie czy robienie przy nim czegos bylo tak stresujace. Nigdy nie wiedzialam jak to odbierze i czy nie wpadnie w szal. Zaczynal mnie wtedy obwiniac, zarzucac jaka to jestem okropna i nieczula. Zrywal znajomosc, oczywiscie dlatego ze to ja popelnilam blad i on nie moze tego zprzebolec. Istny rollercoster uczuc. Otrzezwialam jak zaczal mi grozic ze sie zabije jak zrobie cos nie po jego mysli. Poszedl w odstawke i co? Zyje nadal i to calkiem „szczesliwy”.
Moja przyjaciółka jest z typem o podobnych skłonnościach. Tylko, że oni są parą, ale on nie chce się zbytnio angażować. On decyduje kiedy się widzą, gdzie, ile razy i czy on akurat potrzebuje wolności, nie chce razem zamieszkać, o ślubie nie wspomnę. Najgorsze jest to, że ona z nim jest 2 lata i jest przekonana, że jest wielka szczęściara i że on jest cudowny i że nigdy z niego nie zrezygnuje. Nawet pijany czasem przychodzi na spotkanie, bo "miał trudny dzień". Ona naprawdę nie skarży się na ten układ... To mnie dziwi... Ani słowa skargi. Same achy i ochy....myślałam, że szybciej przejrzy na oczy niż 2 lata. A ja czuję, że ona mogłaby tak przez całe życie. Smutne to. Facet jest do granic możliwości beznadziejny. A to, że ona chce dom i dzieci dla niej samej jest mało istotne, widocznie musi to w sobie stłamsić i cieszyć się z tego, co jej oferuje.
Parę godzin temu pożegnałam się z takim typem , chociaż on odpisuje zawsze i sam nawet zadzwoni ale prawie pół roku robił mi taki rolecoaster 🤦♀️ Cieszę się że na Ciebie trafiłam ☺️ obym tylko nie dała się znowu udobruchać .
Niedostępność emocjonalna: -brak odpowiedzialności, brak zaangażowania w związku, -przekładanie spotkania, -chcę związku, a nie uganiania się za kimś, -to ja musiałam zadawać pytania, to nie było w ogóle ze wzajemnością, -MOŻESZ WPAŚĆ JAK CHCESZ VS CHCIAŁBYM, ŻEBYŚ WPADŁA -nie ma zasobów, żeby budować relacje -relacja---> posiadanie czasu moment dojrzewania i szukania swoich potrzeb poczucie bezpieczeństwa sama sobie powinnam zapewniać, nie związek umiem sama sobie zapewnić poczucie bezpieczeństwa
Boże, jakbym słyszała o sobie sprzed roku. Chodził za mną 7 lat, niby chciał związku. A pote... Nikt o mnie nie wiedział, ani jego znajomi, ani rodzina. Noo i nagle 'on nie chce związku'. Wszystko wazniejsze: Cyberpunk, kumple, nawet pranie xD a jak wspomniałam, że zrobię kolację kiedy się spoźniał bo dlugo pracował, to usłyszałam 'nie musisz się tak starać'. Nie polecam xD i też myślałam jak Twooja koleżanka: że powoooli, to inaaaaczej, ja na paluszkach dająca PRZESTRZEŃ...
Jako że Idotki lubią piosenki - uważam, że sondtrackiem tego odcinka powinna zostać "Beneath your beautiful" Labyrinth'a i Emeli Sande. Pasuje idealnie.
Po pół roku spotykania, 3 miesiącach "związku" taki niedostępny typ mnie zostawił, no bo "on cały czas myślał, że jest gotowy na związek, ale jak to powiedział na głos, to jednak nie jest i to wszystko toczy się za szybko, on potrzebuje dużo czasu, żeby się zaangażować" xD
Typ niedostępny to totalnie mój typ xD ile razu się na tym przejechałam to masakra (nawet jednego "usiedliłam" na 4 lata sic!) Aktualnie jestem szczęśliwą mężatką z typem co odrazu jasno swoje zamiary sugerował, szybo weszliśmy w związek, szybko zamieszkaliśmy, mijają już 3 lata i jest super. Ale musiałam się przemóc by wejść z nim w związek, bo gdzie tu tajemnica jest??? Najlepsza decyzja
Ej laski, ale czy wy tak nigdy nie miałyście, że byłyście tym złym "typem niedostępnym"? Przecież to jest normalne dla większości populacji, że na jakimś etapie życia pracka, a nie randki z tindera, jest priorytetem. Tak samo z resztą jak przestrzeń na początkowym etapie relacji jest ważna i szybkim skracaniem dystansu można kogoś spłoszyć i można samemu zostać spłoszonym. Może po prostu trzeba poważnie (ale tak naprawdę poważnie, a nie poważnie w znaczeniu przywiązania emocjonalnego/romantycznego) traktować drugą osobę i przyjąć do wiadomości, że komunikat "nie mam czasu na związek" oznacza, że ktoś faktycznie nie ma czasu na związek lub go nie chce i póki komunikuje to wprost, to o swoje zawiedzione nadzieje romantyczne można mieć pretensje tylko do siebie. Z resztą zastanawiałyście się jak czuje się osoba, która decyduje się na relacje fwb lub romans, komunikuje to wprost, jej partner_ka się na to zgadza, a potem stosuje różne podchody i szantaże emocjonalne, żeby zmienić warunki umowy? Kto tutaj jest tak naprawdę nie oke?
Nie nigdy tak nie miałam. Zawsze ucinam kontakt z kimś kim nie jestem zainteresowana. Aktualnie jestem po rozstaniu, które przeżywam dosć mocno, w tym czasie zaczął podrywać mnie kolega, nie zwodzę go w sms, że może kiedyś, że nie jestem gotowa na związek, nie mam czasu, bo to jest zwodzenie kogoś i trzymanie go w opcji Masz mówić: nie jestem zainteresowana tobą, a nie, że nie masz czasu, bo druga osoba dostaje sprzeczny komunikat, że teraz nie masz czasu, ale może kiedyś go znajdziesz. Także nie jesteś oke gdy mówisz komuś. że nie masz czasu, masz mu wprost powiedzieć nie chce cię. Szanujmy uczucia innych
nierzadko nagły dystans spowodowany jest tym, że po prostu typowi na horyzoncie objawiła się jakaś nowa sraka. Been there, done that. Pisanko, spotkanka, mizianka i machanie mi kosteczką przed nosem, a później kilka dni bez kontaktu i w końcu w wielkich trudach wysrana wiadomość "przepraszam za brak kontaktu ale miałem ostatnio ciężki czas". Ciężki czas okazał się być koleżanką z pracy, którą robił po godzinach 💩
Przeczytajcie sobie książkę „Partnerstwo bliskości”, ona wyjaśnia zagadki związane ze związkami. Typ niedostępny to typowy człowiek z ucieczkowym charakterem więzi. Są jeszcze styl lękowy, lękowo-unikający i bezpieczny. Nie jesteśmy jako ludzie odpowiedzialni za to jaki styl więzi mamy. Jest to kwestia dzieciństwa i sposobu wychowania przez osoby bliskie. Natomiast IMO dorosłość jest po to, by zawalczyć o siebie samych i stworzyć bezpieczne relacje. Inaczej ludzie będą się „bujać” w problematycznych relacjach przez całe życie i nie poznają co to być w bezpiecznym, a tym samym szczęśliwym związku. Byłby fajnie, gdybyś Asiu zrobiła podcast na ten temat: „Style więzi. Jaki mają wpływ na nasze zachowanie?”. 🙂
dokładnie tak, tylko wiesz jak jest ciężko znaleźć partnera z bezpiecznym stylem przywiązania i jak ciężko jest taki styl stworzyć, jeżeli nie doświadczyło się go w dotychczasowym życiu? za Gosią Stańczyk psychologiem rodzicielstwa bliskości z pustego i Salomon nie naleje, najpierw trzeba doświadczyć, żeby móc oddawać tylko jak? książkę na pewno zakupię :-)
@@agnieszkaevanggeline956 jestem przykładem, że ze stylu lękowo-unikającego udało mi się zmienić na bezpieczny. Fakt, że trwało to 45 lat 😉 i mnóstwo działań podjęłam, by sobie pomóc, ale się udało. 💪🏻
@Natt Marie tak, to prawda. Mam synka w spektrum, a po jego diagnozie, gdy zaczęłam się zastanawiać „po kim to ma?” i czytać coraz więcej na temat spektrum, także u kobiet, zauważyłam, że sama mam dużo cech spektrum. 🙂 Być może, oprócz moich trudnych doświadczeń życiowych, także to miało wpływ na moje trudności w nawiązywaniu bliskich relacji i otwieraniu się na innych ludzi.
szkoda ze nie odsluchalam tego odcinka jak wyszedl bo to doslownie brzmi jak typ z ktorym pisalam pol roku (!) ktory mi kochaniowal, slodzil, mowil co zrobi jak juz nam wyjdzie, pisal o randkach na jakie mnie zabierze o tym spotkaniu w koncu a jak mu wreszcie napisalam ze chce zakonczyc te znajomosc to powiedzial ze spoko bo to przeciez w zaden sposob zwiazku nie przypominalo ani do niego nie dazylo ot taka znajomosc przez internet no AHA wiec no ja tez jestem idiotka ale moze juz madrzejsza troche XD
A ja się gniewam, na siebie. Ze typa jeszcze sobie nie odpuściłam, a zamiast tego przekonywałam by tego nie zostawiać. Chciałabym za miesiąc zrobić aktualizację, że mam tego gościa i nie naginał faktów mówiąc że czasu nie ma a ja nie byłam aż tak naiwna chcąc mu wierzyć. Ale jeśli to czytasz to pewnie już wiesz, że powinnam zakopać się pod kołderka popłakać przez tydzień i zostawić mu swoje milczenie i ja też to wiem ale pewnie nie postawię sprawy jasno jak to sobie obiecuję. Pozdrawiam wszystkie osóbki które tak jak ja obierają się z potrzeby docenienia i spokoju ducha dla kogoś kto sobie na to nie zdążył zasłużyć
@@judytakrzyzak3809Dałam dobie spokój a jego znajomy uświadomił mi że było o wiele gorzej niż to że kręcił coś z czasem i zainteresowaniem ale dopiero gdy uznałam że nie będę za nim latać
Jestem z gościem już rok i co? Gowno. Ja daje od siebie 100 procent a on 30 i Wszystko obraca w żart. Ja mu tłumacze co robić żebym czuła się kochana i zrozumiana a typ mówi ze rozumie a miesiąc minął i nie widzę zmiany… czekać do nowego roku czy nie?
Dosłownie godzinę temu pożegnałam takiego niedostępnego typa, który od 3 miesięcy (!!) fundował mi emocjonalny rollercoaster. Taki był zapracowany! Taki zajęty! Tak bardzo chciał się spotkać, ale nigdy nie mógł. Biedaczysko... Znikał na tydzień, po czym wracał bombardując mnie swoimi zdjęciami. Odpisywał kiedy chciał. Stresowałam się wysyłając mu wiadomość bo jak nie miał na to ochoty to wpadał w jakąś furię. Na szczęście znalazłam w końcu rozum, kliknęłam magiczne "blokuj" i poszłam na zakupy. :D
Gratulacje!! Ściskam mocno !! :)
Brawo! 💪
Хихи
Brawo.
U mnie 2,5 roku. Kiedy to człowiek zmądrzeje... Idiotka!
"tajemniczy facet" "niedostępny" qwa jak to słyszę to mam odruch wymiotny. Tylko jasne sytuacje , bez kombinowania. Sama straciłam czas w młodości ( 23-33) na "zagadki , zgadywanki" aż wreszcie przed 40 wyszłam za mąż za faceta który po kilku msc znajomości wywalił kawę na ławę , że on chce ślub dzieci i mnie. I tak powinno się robić a nie lawirować. Do dzisiaj żałuje straty czasu na łażenie za kimś po jego labiryncie i słysząc głos przywołujący mnie , wciąż zderzać się ze ścianką . Teraz labirynty przechodze z moim dzieciakiem i to jest fajna zabawa :)
Dokładnie :)
jedna mądra rzecz, którą sprzedał mi mój były współlokator, kiedy usprawiedliwiałam typa niedostępnego: "jak koleś chce się odzywać to się odzywa, a jak nie to nie" shieeeet, mózg rozwalony, milion dram ominiętych. Polecam se tak powiedzieć czasem patrząc w telefon. Besos idiotki
Kurwa, niby kazdy o tym wie ale malo kto zdaje sobie z tego sprawe🤯
Tak, to tez lekcja, ktora ja zrozumialam po jakis czasie swojego randkowego zycia. W momencie, kiedy piszesz usprawiedliwienia na czyjes nieodpisywanie, to dla Ciebie znak, ze nie jest juz zaintereaowany najprawdopodobniej.
Robię sobie tiramisu i w trakcie oddzielania żółtek od białek Okuniewska mówi o obchodzeniu się z kimś jak z jajkiem 😅
Ja robię pierogi ruskie 😆
@@polape5698 z ziemi włoskiej do Polski 🇵🇱 😅no może ta nazwa pierogów trochę o Rosję zahacza 🤔 w każdym razie teraz mam smaka na pierogi 🤪
Ja pierniczki i dodawałam jajka w tym samym momencie hahhah
Dziś zakończyłam relacje z typem niedostępnym. Jestem bardzo dumna z siebie. Boli, ale czuje się lżejsza. Dziękuję za ten podcast, dzieki temu zrozumiałam wiele. :)
Trzymaj się, jedziemy na tym samym wózku! :)
Niezły ten typ na końcu, ona ma mu przedstawić autobiografię, a on się nie będzie otwierał, bo jeszcze będzie się mściła :")) mam nadzieję, że ktoś mu wręczył nos klauna
Kochana Asiu, że wstydem przyznaję, że jestem chyba cesarzową idiotek. Żyję z takim typem 35 lat sama mam już 57
Zmarnowałam właściwie całe życie, Twoje podkasty pomagają mi w końcu podjąć decyzję.Kocham Cię,za to w jaki sposób pokazujesz takie proste do zobaczenia,a takie trudne do zrozumienia. Działaj dziewczyno, świat Cię potrzebuje😘
Hej! ❤ Udało Ci się?
Czasem sobie myśle, ze sesje z Okuniewska są lepsze niż terapie. Każdy musi chyba swoje doświadczenia do plecaczka włożyć.. i dopiero na pewnym etapie rozumiemy siebie przede wszystkim.
kocham cię okuniewska😍. Swoim podcastem wyrwałaś mnie z depresji po zerwaniu kontaktu ( w końcu) z typem niedostępnym (plus wariacja na temat kilku innych typów). Potrzebowałam takiej babskiej pogadanki właśnie, zdałam sobie sprawę że o wszystko obwiniałam siebie. Dziękuję i wiedz że to co robisz to coś naprawdę dobrego❤
Bylam w zwiazku z typem niedostepnym i typem starszym w jednym. Mezczyzna spokojnym, fascynujacym, oczytanym, z pasja bedaca jego praca, chodzacym swoimi drogami a jednoczesnie czlowiekiem pogubionym, niewiedzacym czego tak do konca chce, na czym stoi, zamykajacym sie w swoim swiecie i przestrzeni, majacym problemy ze swoja przeszloscia, z pieniedzmi, z zarzadzaniem nimi i praca. Dwa lata zajelo mi zrozumienie faktu ze gdy mowil mi ze potrzebuje duzo przestrzeni i czasu dla siebie to naprawde mial to na mysli. A ta prawda byla rownowazna z tym ze w wielu momentach, czesto bardzo waznych, to nie ja i nasz zwiazek byl na pierwszym miejscu - a on, jego przestrzen, pasja i praca. Potem zaczynalam rozumiec fakt o ktorym wspomniala Asia - jak ogromna, kolosalna roznica jest pomiedzy "Chce zebys przyszla" a "Jesli chcesz to mozesz przyjsc" czyli jaka jakosc idzie za "chce spedzac swoj czas wlasnie z toba" a jaka za "czy przyjdziesz czy nie, na jedno wychodzi"... Te wszystkie moje proby dotarcia do niego, przedzierania sie przez mur, otwarcia sie i zaczecia jakiegos dialogu o nas, o naszych potrzebach, o tym czy jeszcze sie widzimy razem spelzaly na niczym. Teraz wiem ze on bral mnie za pewnik bo wiedzial ze wroce, wiedzial ze to ja zadzwonie, ze przeprosze, ze z naszej dwojki to ja zrobie krok a on znowu - raz bedzie a za chwile zniknie w swoim swiecie na swoich zasadach.
Jezusku złoty, chyba miałyśmy tego samego typa😂 Też zerwałam taką znajomość, niech idą w pizdu, a my bądźmy silne i mądrzejsze na przyszłość 😍
@@lilabiezunska2 tak, brzmi prawie dokładnie jak mój ostatni związek. Na szczęście, trwał tylko kilka miesięcy. Przy czym on na początku wkręcił się strasznie, zabiegał o mnie, nie bał się pokazywać, że się mną zauroczył, cały czas sugerował, że jest we mnie zakochany, aż w końcu padły deklaracje. Zwierzał mi się, ja jemu też, spotykaliśmy się bardzo często, przeważnie z jego inicjatywy. Dużo rozmawialiśmy, codziennie przynajmniej godzinę, ale zwykle dłużej. Wspierał mnie, powtarzał że jest bardzo dumny z moich sukcesów, że jestem bardzo odważna, że idę na terapię, jak bardzo mnie za to podziwia, na początku relacji powiedział mi z resztą o bardzo brzydkich rzeczach z jego poprzednich związków, bo zasługuję na to, żeby wiedzieć. Wydawał się bardzo zainteresowany tworzeniem relacji. Często zostawałam u niego na noc - zawsze rano upierał się, żeby zrobić mi kawę i żebym dostała śniadanie, potem odprowadzał mnie na przystanek, jeśli szłam do pracy, nawet jeśli akurat spał dwie godziny. Pilnował, żeby mieć w mieszkaniu moją ulubioną kawę i herbatę. Pytał, czy chciałabym coś w tym mieszkaniu zmienić, coś dodać, może powinien coś dokupić, np dodatkowy monitor czy klawiaturę dla mnie do pracy zdalnej, a może potrzebuję dodatkowego stolika dla siebie? Zaczęliśmy rozmawiać o potencjalnych różnicach w przyszłosci - obiecywał, że będzie pracował nad tym, żeby swój unikowy styl przywiązania ogarnąć. A po trzech miesiącach praktycznie z dnia na dzień się wycofał, chociaż wcześniej ignorowałam to, że przestał wykazywać inicjatywę, bo ja mogłam, z resztą zwykle lepiej wszystko organizowałam i zazwyczaj miałam lepsze pomysły. Czy to, że potrafił mi nie odpisywać po 5-6 godzin, kiedy wiedziałam, że nie jest zajęty (tłumaczył, że był w złym nastroju, nie zdarzało się to też często). Ale potem poszło już skokowo: okazywało się, że nasze plany nie były planami i je odwoływał w ostatniej chwili. I to moja wina, że próbuję coś wymusić, kiedy np okazywało się, że te plany, nawet robione dzień wcześniej, mu nie odpowiadają. Zaczął ignorować moje potrzeby, nawet wyrażane wprost, mimo że wcześniej był wręcz uprzedzający i zawsze wiedział, w jakim jestem nastroju i dopytywał, czy na pewno wszystko robi dobrze i czy chciałabym w jakimkolwiek aspekcie czegoś jeszcze. No i ja zaczęłam za nim biegać, bo nie rozumiałam, co się dzieje. Co spowodowało tyle, że zaczął mnie brać za pewnik. Pytałam, co jest nie tak, bo czułam, że jest, szczególnie że o ile wcześniej nie mógl oderwać ode mnie rąk, tak nasze zbliżenia były coraz rzadsze, ale powtarzał że jestem wspaniała, to z nim jest problem. Potem dostałam litanię rzeczy, w których go zawiodłam albo rozczarowałam, ale nigdy wcześniej nie wspomiał o tym nawet słowem (a ja powtarzałam jak ważna jest komunikacja i jeśli uważałam, że coś jest nie tak, albo coś mi nie odpowiada, mówiłam o tym). Okazało się, że wcale nie chciał się ze mną tak często spotykać, mimo że sam przecież te spotkania inicjował. Uznał że nie może się spotykać z ludźmi, albowiem depresja i on musi sobie poradzić sam. No dobra, niech będzie. Cackałam się jak z jajkiem, dawałam przestrzeń. Miałam straszne wyrzuty sumienia, że widać naruszałam jego granice, mimo że ich nie stawiał, i nie dawał mi wcześniej odczuć, że cokolwiek jest nie tak. Potem się okazało, jak na niego wpadłam na mieście, że z ludźmi może się spotykać, tylko ze mną nie. Ale dalej deklarował uczucia, tylko że to moja wina, że mu się narzucałam czy naciskam (mimo że to on narzucił błyskawiczne tempo tej znajomości, po drugiej randce już chciał, żebym pracowała od niego, prosił żebym u niego zostawała na noc, bardzo szybko określił, że jesteśmy w związku, sypialiśmy ze sobą, etc), bo on musi teraz odpocząć i mieć więcej przestrzeni. Próbowalam zerwać, bo tak się nie da - nie chciał, tłumaczył, obiecywał, więc uznałam, że jednak mu na mnie zalezy. Zaczął rzucać hinty, że luźniejsza relacja (kiedy mu mówiłam, że nie podoba mi się, w którą stronę to zmierza, bo ja chcę związku) też by mu odpowiadała, ale oczywiście, szanuje że ja się na to nie godzę. No to ja, jak prawdziwa idiotka, pokażę mu, że zasługuję na ten związek, dam mu nawet więcej przestrzeni. Mieliśmy wielką rozmowę o związku, gdzie on tłumaczył, że tak, oczywiście że mnie kocha, jak mógłby nie, ale musi mieć pewność, że za rok nasze różnice nie sprawią, że go zostawię. Miał się zastanowić, ja z resztą też, ale pożegnaliśmy się normalnie. Po czym zghostował mnie na ponad 2 tygodnie, a po tym jakby nigdy nic, kiedy wkurzona poszłam z nim zerwać i odebrać rzeczy (bardzo wcześniej chciał, żebym zostawiała je u niego), oznajmił że przecież wiedziałam zawsze, co się dzieje, bo jestem na tyle inteligentna, on nie jest gotowy na związek, ale nie muszę zabierać rzeczy z jego mieszkania, bo wciąż możemy się spotykać, on bardzo to ceni, tyle że jako fwb (nie użył tego terminu, bo go nie znosi ale o to chodziło), bo jestem dla niego bliska i w ogóle to na swój sposób mnie kocha, ale zagrażałam jego niezależności. A ja, jak to idiotka, byłam w nim po uszy zakochana (wciąż jestem) i wiedział o tym. No i mówiłam mu tyle razy, że nie chcę casualowej relacji z nim, a on to podobno rozumiał. Nie jestem na tyle głupia, żeby się na to godzić, ale coś czuję, że będzie jeszcze próbował, bo nie oddał mi np książek twierdząc, że przecież będą jeszcze okazje.
Takie sytuacje trzeba rozgrywać szybko, zanim sobie człowiek ubzdura, że ta osoba jest fajna, tylko coś tam.
100% się zgadzam. My sami sobie tak doskonale wmawiamy i tą osobę upiększamy i usprawiedliwiamy.
W większości przypadków wcale nie jest on taki niesamowity jak to sobie wciskamy. Dlatego tez gdy już nam przechodzi ten czar to sami się dziwimy jak mogliśmy tak wpaść 🙈
Cóż, zawsze chcemy to co jest niedostępne. Zamiast zachować twarz i się wycofać to czołgamy się za kims kim nigdy bysmy się nie zainteresowali gdyby nie reakcje chemiczne w głowie.
Słucham słucham i się śmieje, bo ja też byłam taką idiotką, przychodziłam do niego i patrzyłam jak gra bo on nie lubił wychodzić z domu, chodziłam na paluszkach bo to introwertyk i łatwo spłoszyć. Aż się wkurzyłam jak mi powiedział że "lubi zabawę w gonienie za króliczkiem" i powiedziałam że ma problem bo ja już się w życiu nabiegałam. Efekt? Poszedł na terapię, ogarnął się, gry odstawił. To była długa droga i nie zawsze łatwa. Od miesiąca jesteśmy małżeństwem :) I mam wspaniałego męża. Razem śmiejemy się z przeszłości.
U mnie się niestety nie udało
Super
Tego potrzebowałam 😭 właśnie kończę taką relację co jest meeeega trudne mimo wszystko
Jejku, ten terapeuta jest super 💗 naprawdę poczucia bezpieczeństwa, miłość i szczęście dajemy MY sami sobie. Szczęścia nikt nam nie da. A jak nie mamy miłości do siebie samych, to na barku miłości przyciągniemy tez tylko kogoś, kto ma brak i to jest gotowiec pod scenariusz na kolejny dramat. Także kochane idiotki damskie & męskie, mocno ściskam i dodam, że dużo pracy nad sobą daje wolność. Bo to nie jest kwestia ich, tylko nasza, że ciągnie nas do takich typów, ale to też znaczy, że możemy to zmienić! 💗
To cieszę się, że to nareszcie Ty. Uwielbiam Twoje słuchowiska. 🍀♥️♥️♥️🐴🦋🌞🌞🌞❤️❤️❤️🍀
Trafiłam mi się taki beton emocjonalny. Na początku szukał okazji aby się ze mną spotkać a potem zmiana o 180 stopni. Nie wiem dlaczego tacy ludzie się trafiają. Zagadka.
Rok stracony z takim typem. Ciagle czulam sie ze nie jestem wystarczajaco dobra zeby byc zaproszona na bal jego zycia. Komfort psychiczny jego bylej ktora puscila go kantem z jakims chamem byl waznejszy od mojego. A na koncu uslyszalam ze to moja wina ze nasz zwiazek sie zakonczyl, bo to ja nie dalam mu wystarczajaco duzo czasu zeby on mogl sie otworzyc. Po tym zwiazku przeszlam terapie i wiele mi ona dala. Mam nadzieje ze on tez kiedys zdecyduje sie na ten krok, bo mysle ze przynioslby mu wiele korzysci. Szkoda zycia i czasu na emocjonalnie zamkniete małże.
Kolejny mój typ do kolekcji, niby razem a nie razem. Kiedy jemu było na rękę I miał "nastrój" byłam jego kobietą, innym razem traktował mnie jak kumpelę. WTF?! Kiedy go odstawiłam...poczuł się odrzucony i zraniony. Kur.... nie przykro mi.
Ps.też "zawód" Dj 🤨
Kocham Cię za wiele, ale tekst o machaniu ogonkiem i kokardką wybitnie mnie ubawił XDD
Mnie też.
Lęk przed bliskością - takie osoby marzą, tęsknią za czułością i relacją, ale są tak przerażeni wizją bycia blisko z kimś (traumy wszelakie, zwykle wczesnodziecięce, choć niekoniecznie). W momencie, kiedy robi się za ciepło i dobrze, wpadają w panikę i zwyczajnie uciekają. Polecam książkę "Jak nie bać się bliskości? O budowaniu dobrych więzi", znajdziecie w niej ciekawe przypadki, charakterystyczne modele takich relacji z osobami lękowymi.
W tej tematyce też świetna książka Stefanie Stahl "Kochaj najlepiej jak potrafisz".
książki nie czytałam ale jak życie brutalne lek nie może być alibi :( mowie o tym z pozycji osoby pokrzywdzonej jak i krzywdzacej :) ... :(
@@natalianawrocka6425 Oczywiście, że nie, są też osoby, które świadomie (bądź nie - lub nie zawsze) się bawią innymi ludźmi i karmią się poczuciem władzy nad emocjami i zachowaniem osób krzywdzonych. Niestety też miałam okazję się znaleźć w takiej relacji z manipulantem, który odpisywał, jak chciał, a ja durna czekałam na choćby jednego sms'a. Okuniewska opisuje idealnie ten typ w tym odcinku. Generalnie trzeba uciekać z wejścia z takich relacji.
@@flohxable i książka „Partnerstwo bliskości”. Świetnie charakteryzuje wszystkie typy więzi i jaki mają wpływ na związki. Bardzo praktyczna pozycja. Polecam!
W 90% przypadków lęk przed bliskością to zwykła wymówka osoby, która ma nas gdzieś, a trzyma nas w opcji zapasowej. W innym wypadku jak ktoś ma lęk przed bliskością to niech se idzie na terapie, a nie wchodzi w relację z kimś kogo finalnie krzywdzi swoimi unikami i emocjonalnymi huśtawkami! Sama obecnie przechodzę rozstanie i nie angażuję się w realcje z kimś nowym by go nie skrzywdzić. Szkoda, ze męzczyzni z pseudo lękiem przed bliskością nie mają takich oporów jak ja i mieszają kobietom w głowach.
Właśnie posluchalam i aż musiałam wytrzeć mokre łapy od zmywania i napisać tu Asia DZIĘKUJĘ!
Ja jeszcze napisze długiego maila do Ciebie napewno ale teraz tu, po szklankach po bananowym szejku a przed patelnia po jajecznicy: Jestem Królową Matka wszystkich idiotek i idiotkow. Dziękuję. Odezwę się. Ufff
A z tym poczuciem bezpieczeństwa to chyba nie jest do końca tak, oczywiście powinnismy je zapewniać sobie sami ok ale co do tego doradzania czy „ widzenia lepiej” to naturalna potrzeba. Ja czuje się silna i ogarniam swoje życie ale jednak w związku chce mieć możliwość zdjęcia czasami z siebie tego i przekazania partnerowi, do tego potrzeba moc zaufania ze ktoś temu krzywdy nie zrobi i właśnie tej siły i mądrości partnera. Inaczej wiecznie mamy manię kontrolowania sytuacji i każdej decyzji a to zwykła męczarnia jest.
Dzisiaj zaczęłam słuchać podcastu od początku i towarzyszy mi takie samo uczucie jak powtórne oglądanie Twin Peaks po kilku latach, żeby odświerzyć historię przed trzecią częścią.
Zdałam sobie sprawę, że ja miałam do czynienia z takim typem. Tzn. na początku wszystko wydawało się normalnie, a potem zaczął mnie unikać, wymigiwać się od deklaracji i tak dalej. Mniej więcej co czwarte spotkanie zachowywał się normalnie jak chłopak w stosunku do swojej dziewczyny, więc ja inteligentnie sobie to tłumaczyłam, że widocznie ma jakiś gorszy okres w życiu, zamknął się w sobie i jak tak można go zostawić w takiej sytuacji.
Teraz, gdy to wspominam, odczuwam maksymalnie zażenowanie, ale wtedy to wszystko przeżywałam i bardzo wpływało mi to na samoocenę.
Najlepsze chyba było na moje urodziny, kiedy nie chciało mu się szukać mi prezentu i dał mi... Kasztana. Jednego kasztana z parku, którego zebrał po drodze. Jeszcze miesiąc wcześniej długo szukał prezentu dla dobrej koleżanki i martwił się, żeby na pewno wpasować w jej gust, a mi dał kasztana. To też zignorowałam i go tłumaczyłam.
Dobry kasztan :D
Mój typ obiecywał ciągle, że mi coś kupi... ostatnio że telefon na gwiazdkę.. (sam miał stary model jeszcze na klawisze) a ja na to, że prezent na Gwiazdkę to sama sobie kupię, bo wiem co potrzebuję i jaki mam gust... Jedyne co mi podarował to krem firmy Ziaja...
moj synek na kupkę w nocniku mówi "KASZTAN" więc wybacz ale "gówno od niego dostałaś" :(
Ja pitole, kasztana... Ja dostalam od swojego na jedne urodziny kawiarke, taka do parzenia kawy, zwykla , prosta. Nie, nie prosilam o nia nigdy, nigdy nie pilam kawy hektolitrami. Chodzilo o to ze to on byl kawoszem i gdy przychodzil do mnie to pil kawe z fusami i tego nie lubil. Na kolejne urodziny dostalam torbe. Ot, torbe do noszenia na ramie. Kwestia taka ze dostalam ja dwa miesiace po swoich urodzinach i wreczyl mi ja w dniu w ktorym sie rozstalismy. No comments.
@@barbarad4367 dlaczego z nim jestes ?
Odcinek tak bardzo na czasie dla mojego życia… Dzięki!
Ten uczuć kiedy zdajesz sobie sprawę że jesteś właśnie takim typem osoby🙈🙈
Jak z jajkiem musiałam obchodzić się z moim 'teraz już ex mężem. On był taki wrażliwy, że nie mogłam powiedzieć, co mi się nie podoba i co mnie boli, co moglibyśmy zrobić dla naszego związku 🤪. Ciekawą byłam idiotka...robil z siebie ofiarę, a ja byłam opiekunką. Echh życie. Pozdrawiam Ciebie, Asiu, idioti oraz idiotków 🤗
Gorzej, kiedy typ mówi „chce żebyś tu była” zamiast „jak chcesz to przyjdź” a po czasie i tak okazuje się ze on to w sumie zupełnie nie to miał na myśli XD
O losie... 😂 🤦♀️🤦♀️
Czy można być idiotką całe życie ? Czy ból istnienia kiedyś lżeje - Caryca idiotek
Możesz być idiotką całe życie, ale nie musisz. Wszystko zależy od Ciebie i to nie kołczing, a banalna prawda.
To mam siostrę
Omg, to byłam ja jakieś 2 lata temu, w końcu się z tego wyleczyłam na szczęście😀 u mnie ten typ był również zapominalski i ze skręconym kręgosłupem, czego dowiedziałam się na końcu naszej znajomości, na szczęście to już przeszłość
Typ usilnie mnie podrywał na imprezie... nawet się spotkaliśmy dwa razy... później zapewniał mnie, że nie możemy się spotka, bo cały tydzień będzie oglądał mecze... z kolegami u kolegi... on nawet nie wie co to za mecze ale kolega wie...Na imprezę też nie przyjdzie, bo będzie oglądał mecz z kolegami... a jednak przyszedł spóźniony coś mętnie tłumacząc.. przyszedł tylko dlatego, że zabrakło im tuszu do drukarki... co ma piernik do wiatraka... Skomentowałam całe zdarzenie: nie musisz się tłumaczyc... ty masz swoje życie a ja swoje... Tak skończyła się letnia przygoda... trwała całe dziesięc dni...
Strasznie się utożsamiam, dziękuję za ten odcinek 🥺
Wyszłam za takiego niedostępnego. Myślałam o sobie jak o bohaterce, która zdobyła niezdobycznego. Taka wyjątkowa się czułam! Co za głupota! Jaka buta i naiwność! Wstyd mi za siebię. A teraz po ponad 20-stu latach, gdy dzieci juz dorosły nie chce mi się zabiegać i co... foch. Tylko, że mam tego focha w nosie. Nie wiem jak potoczy się dalej ta drama. Jestem na etapie: jeśli masz focha, to się fochaj........ a ja robię sobie od ciebie przerwę. Tylko ciągle czuję wrogość od niego. Jakby małemu chłopcu popsuła się ulubiona zabawka.
Zaburzenie narcystyczne na 90%
O matko. Ten typ to mój ojciec. Bardzo długo zbierałam się zeby zabrać się za przyjaciółki idiotki. I pierwszy podcast to ten. Ten na każdy gest lecę, mimo, że nigdy nie był ze mną związany, przez to miałam ciężko nawiązać relacje z facetami. Mój ojciec to totalnie saper na Windowsie 🙂
Otworzyłaś mi oczy, dziękuję
Świetne wyczucie czasu, właśnie przez to przechodzę. Typ baaardzo zainteresowany z początku, długie rozmowy przez messenger, które dość szybko przeszły w seksting, mam wrażenie, że jeszcze bardziej się napalił, gdy wyjawiłam, że jestem dziewicą. Otwieraliśmy się emocjonalnie przed sobą, ale gdy powiedziałam, że z faktycznym seksem wolę poczekać, aż będę w stabilnym związku, zaczął się oddalać. "Nie mógł" się spotykać, bo "zbiera na samochód i bierze wszystkie fuchy jakie się napatoczą". Miał pretensje, że oczekuję od niego, że odpisze mi na wiadomość od czasu do czasu. Sprawiał wrażenie bardzo otwartego i ciepłego człowieka, ale gdy przyszło co do czego, zamknął się jak ślimak w skorupie, ale czasami rzucał mi jakieś ochłapy. Raz powiedział mi, że nie wie, co do mnie czuje, ale wie, że spotkaliśmy się nie bez powodu i jest w tym jakieś większe znaczenie. Innym razem wyznał mi, że jest bardzo wrażliwy i przykro mu, gdy mówię, że wygląda na to, że on chce tylko seksu ode mnie. Gdy w pewnym momencie powiedziałam, że mam potrzebę miłości i bliskości, on odparł, że gdy tak się czuje to przytula psa i mu przechodzi. 3 tygodnie temu nie wytrzymałam, powiedziałam że kończę tę znajomość, bo tak nie mogę, on na to "rób jak chcesz". Płaczę na każdej terapii, bo zdążyłam się zaangażować (28 lat singielstwa swoje robi).
Jak się teraz czujesz po roku?
Wow właśnie próbowałam rozgryźć typa z którym się "spotykam" bo sprzeczne sygnały wysyła a tu proszę, wypisz wymaluj typ niedostępny. Zwijam zabawki i szukam nowej piaskownicy. Dzięki za ten odcinek ;)
Fajnie Cię słyszeć. Chyba właśnie oswoiłaś i rozprostowałaś mi tenże idiotkowy format 💜
Jeszcze nie włączyłam, ale już uwielbiam 😁😁😁...Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za fajne popołudnie
Tez typ nazywałam „płochliwy jeleń” haha
Zawsze mi się to z tym kojarzyło :)
Omg,
Dlaczego nie było tego odcinka,już sierpniu,jak bardzo go potrzebowałam 😭🤣😅
Asia/ (P. Joanno) - bardzo dziękuję za ten odcinek w tym ważnym i potrzebym dla mnie czasie
Asiu. A ja właśnie Cię posłucham, mimo Twojego końcowego stwierdzenia. Choć mój małż już postawił mi wielki znak STOP, to jednak w głębi duszy jeszcze się zwodziłam, chciałam czekać (bóg wie na co). Potrzebowałam tego, żeby w serduchu dać sobie luz. Dzięki wielkie ;)
Właśnie zdałam sobie sprawę, że jestem "typem niedostępnym" XD
Ja zaczęłam gościa traktować tak jak na to zasługuje i taj jak on to robi ale nie czuje się z tym okey
Finally nowy odcinek. Ileż można czekać Pani Okuniewska! 😛😘
ja Ci tak.powiem dzisiaj Asieńko KOCHANA ODPUSZCZAM !!! wysiadam z tej kolejki po pół roku starań
Wlasnie po odcinku u Magdy Mołek przesluchalam 2 odcinki o tym jak zmieniałaś prace, a teraz zaczynam ten 😃 Dzień z Okuniewską 😁🌹
Bardzo dziękuję Ci za ten odcinek właśnie w tym czasie🤗 tulę wszystkie idiotki🤗🤗
A ja Cię Asia posłucham i dam sobie spokój. Już dałam i nie zamierzam próbować jeszcze raz, choć miałam takie myśli. By dać mu szansę, może się zmieni. Świeża sprawa, nadal płaczę, ale jestem z siebie dumna, że wybrałam siebie. Swoje dobro. Zasługuję na to, by ktoś chciał mnie kochać, zabiegać o mnie, starać się, zabierać na randki, interesował się mną. Bym była dla niego ważna. Dziękuję za ten odcinek, nie wrócę do tego typa :)
Ja straciłam ponad dwa lata. Nadal jest mi ciężko nie wracać. Nie wiem Asia czy Ty te komentarze czytasz, ale orientujesz się mocno w psychologii i być może znasz teorię stylów przywiązania. Typ ambiwalentno-lękowy (czyli pomimo wieloletniej pracy terapeutycznej z przerwami ja) ma mocne tendencje do wiązania się z typem unikającym, czyli właśnie niedostępnym. Muszę mocno przepracować temat. Będę się pewnie nadal bić z myślami, bo decyzję o zakończeniu tej farsy i gonieniu tej rzuconej kości, dobijania się do lekko uchylonych drzwi - jak już sobie "przemyślę" swoje zachowanie, bo coś tam jednak dawał, a ja byłam taka niewdzięczna, podejmuję nie wiem już który raz..., ale teraz mam ten Twój odcinek, którego będę słuchać w kółko jak tylko mnie najdą myśli pt. coś tam jednak zrobił ten typ tak ma, przecież pokazywał, że kocha... na swój sposób. Tylko, że ja z drugiej strony - jak mówiłaś w odcinku zasługuję na miłość prawdziwą, bezpieczną, na bycie sobą bez obaw, że ktoś przestanie się do mnie odzywać, bo nie będę się zachowywała w taki sposób jak on sobie uszył w głowie, nie będę czuła, wierzyła w coś, czy mówiła tego, co on chce.
Aż przyszłam tutaj od Spotify żeby napisać komentarz. Ja słuchajcie MIESZKAŁAM z facetem niedostępnym. Nie to ze specjalnie, po prostu byliśmy współlokatorami ale to sprawia ze jest 3 razy gorzej. 2 LATA się z nim bujalam. Raz mnie kochał, a raz ze mną nie rozmawiał. Po prostu lubił moja uwagę. Potem odpuściłam go sobie wreszcie (terapia mi w tym pomogła) i poznałam mojego teraźniejszego chłopaka dwa miesiące później. Zapytał mnie po tygodniu czy chce z nim być no i się zgodziłam bo poczuliśmy ze to jest właśnie to bardzo szybko i oboje. No i tak sobie mija rok i pare miesięcy. Typ niedostępny nadal do mnie wypisuje. Raz się upił i stwierdził ze jeśli jestem wolna to możemy zacząć ze sobą sypiać (potem obrócił to w żart jak odmówiłam i powiedziałam ze jestem w szczęśliwym związku). Chyba nadal go boli fakt ze mam bzika na punkcie kogoś innego i ze już nie może mnie manipulować bo oczywiście o związek tutaj nie chodzi, nadal byłby niedostępny. Bardzo się cieszę ze to już za mną i z teraźniejszym chłopakiem zaraz będziemy razem mieszkać i planujemy powoli nasza przyszłość. 😊
Jezu pamietam takiego typa, nie jestem pewna czy typowo niedostepny ale mowienie czy robienie przy nim czegos bylo tak stresujace. Nigdy nie wiedzialam jak to odbierze i czy nie wpadnie w szal. Zaczynal mnie wtedy obwiniac, zarzucac jaka to jestem okropna i nieczula. Zrywal znajomosc, oczywiscie dlatego ze to ja popelnilam blad i on nie moze tego zprzebolec. Istny rollercoster uczuc. Otrzezwialam jak zaczal mi grozic ze sie zabije jak zrobie cos nie po jego mysli. Poszedl w odstawke i co? Zyje nadal i to calkiem „szczesliwy”.
Mocno zaburzony koles
No ale się wstrzelilas kochana 😀🌹. Właśnie mierze się z takim typem.
Moja przyjaciółka jest z typem o podobnych skłonnościach. Tylko, że oni są parą, ale on nie chce się zbytnio angażować. On decyduje kiedy się widzą, gdzie, ile razy i czy on akurat potrzebuje wolności, nie chce razem zamieszkać, o ślubie nie wspomnę. Najgorsze jest to, że ona z nim jest 2 lata i jest przekonana, że jest wielka szczęściara i że on jest cudowny i że nigdy z niego nie zrezygnuje. Nawet pijany czasem przychodzi na spotkanie, bo "miał trudny dzień". Ona naprawdę nie skarży się na ten układ... To mnie dziwi... Ani słowa skargi. Same achy i ochy....myślałam, że szybciej przejrzy na oczy niż 2 lata. A ja czuję, że ona mogłaby tak przez całe życie. Smutne to. Facet jest do granic możliwości beznadziejny. A to, że ona chce dom i dzieci dla niej samej jest mało istotne, widocznie musi to w sobie stłamsić i cieszyć się z tego, co jej oferuje.
Parę godzin temu pożegnałam się z takim typem , chociaż on odpisuje zawsze i sam nawet zadzwoni ale prawie pół roku robił mi taki rolecoaster 🤦♀️ Cieszę się że na Ciebie trafiłam ☺️ obym tylko nie dała się znowu udobruchać .
Mi to zajęło łącznie dwa lata ...
Dziękuję bardzo, super 🎉🎉🎉
Niedostępność emocjonalna:
-brak odpowiedzialności, brak zaangażowania w związku,
-przekładanie spotkania,
-chcę związku, a nie uganiania się za kimś,
-to ja musiałam zadawać pytania, to nie było w ogóle ze wzajemnością,
-MOŻESZ WPAŚĆ JAK CHCESZ VS CHCIAŁBYM, ŻEBYŚ WPADŁA
-nie ma zasobów, żeby budować relacje
-relacja---> posiadanie czasu
moment dojrzewania i szukania swoich potrzeb
poczucie bezpieczeństwa sama sobie powinnam zapewniać, nie związek
umiem sama sobie zapewnić poczucie bezpieczeństwa
Końcówka mega dobitna
Jezuuu od minuty 12 myślę, że ta idiotka i ja spotkałyśmy tego samego typa.
Boże, jakbym słyszała o sobie sprzed roku. Chodził za mną 7 lat, niby chciał związku. A pote... Nikt o mnie nie wiedział, ani jego znajomi, ani rodzina. Noo i nagle 'on nie chce związku'. Wszystko wazniejsze: Cyberpunk, kumple, nawet pranie xD a jak wspomniałam, że zrobię kolację kiedy się spoźniał bo dlugo pracował, to usłyszałam 'nie musisz się tak starać'. Nie polecam xD i też myślałam jak Twooja koleżanka: że powoooli, to inaaaaczej, ja na paluszkach dająca PRZESTRZEŃ...
Bylam take idiotka przy pierwszym chlopaku, to się zgadza, ze ladowanie się w takie relacje wynika z ogromnych potrzeb bycia kochana
Jesteś moim terapeutą. ❤💙💛
Jako że Idotki lubią piosenki - uważam, że sondtrackiem tego odcinka powinna zostać "Beneath your beautiful" Labyrinth'a i Emeli Sande. Pasuje idealnie.
Po pół roku spotykania, 3 miesiącach "związku" taki niedostępny typ mnie zostawił, no bo "on cały czas myślał, że jest gotowy na związek, ale jak to powiedział na głos, to jednak nie jest i to wszystko toczy się za szybko, on potrzebuje dużo czasu, żeby się zaangażować" xD
Tez mnie to zawsze zastanawia jak widze gore i mysle ze ktos np nie stal nigdy w jakims miejscu
Leje 🤣 Asia, gdzie byłaś, jak Cię nie było (12 lat temu Twoje podcasty uratowały by mi skórę - a może nie? Bo chyba trzeba dojrzeć) Całusy!
Bez kitu bywam po jednej i drugiej stronie :P bo przygodach z niedostępnymi to ja zaczęłam rzucać kości na sznurku
Dzięki za ten odcinek! Dla mnie bardzo na czasie :)
Jesteś cudowna Okuniewska 🖤
Tęskniłam
Nazywam się K. i zmarnowałam pół roku.
Emocjonalny małż 🐚❤
Typ niedostępny to totalnie mój typ xD ile razu się na tym przejechałam to masakra (nawet jednego "usiedliłam" na 4 lata sic!) Aktualnie jestem szczęśliwą mężatką z typem co odrazu jasno swoje zamiary sugerował, szybo weszliśmy w związek, szybko zamieszkaliśmy, mijają już 3 lata i jest super. Ale musiałam się przemóc by wejść z nim w związek, bo gdzie tu tajemnica jest??? Najlepsza decyzja
Ej laski, ale czy wy tak nigdy nie miałyście, że byłyście tym złym "typem niedostępnym"? Przecież to jest normalne dla większości populacji, że na jakimś etapie życia pracka, a nie randki z tindera, jest priorytetem. Tak samo z resztą jak przestrzeń na początkowym etapie relacji jest ważna i szybkim skracaniem dystansu można kogoś spłoszyć i można samemu zostać spłoszonym. Może po prostu trzeba poważnie (ale tak naprawdę poważnie, a nie poważnie w znaczeniu przywiązania emocjonalnego/romantycznego) traktować drugą osobę i przyjąć do wiadomości, że komunikat "nie mam czasu na związek" oznacza, że ktoś faktycznie nie ma czasu na związek lub go nie chce i póki komunikuje to wprost, to o swoje zawiedzione nadzieje romantyczne można mieć pretensje tylko do siebie.
Z resztą zastanawiałyście się jak czuje się osoba, która decyduje się na relacje fwb lub romans, komunikuje to wprost, jej partner_ka się na to zgadza, a potem stosuje różne podchody i szantaże emocjonalne, żeby zmienić warunki umowy? Kto tutaj jest tak naprawdę nie oke?
Nie nigdy tak nie miałam. Zawsze ucinam kontakt z kimś kim nie jestem zainteresowana. Aktualnie jestem po rozstaniu, które przeżywam dosć mocno, w tym czasie zaczął podrywać mnie kolega, nie zwodzę go w sms, że może kiedyś, że nie jestem gotowa na związek, nie mam czasu, bo to jest zwodzenie kogoś i trzymanie go w opcji Masz mówić: nie jestem zainteresowana tobą, a nie, że nie masz czasu, bo druga osoba dostaje sprzeczny komunikat, że teraz nie masz czasu, ale może kiedyś go znajdziesz. Także nie jesteś oke gdy mówisz komuś. że nie masz czasu, masz mu wprost powiedzieć nie chce cię. Szanujmy uczucia innych
nierzadko nagły dystans spowodowany jest tym, że po prostu typowi na horyzoncie objawiła się jakaś nowa sraka. Been there, done that. Pisanko, spotkanka, mizianka i machanie mi kosteczką przed nosem, a później kilka dni bez kontaktu i w końcu w wielkich trudach wysrana wiadomość "przepraszam za brak kontaktu ale miałem ostatnio ciężki czas". Ciężki czas okazał się być koleżanką z pracy, którą robił po godzinach 💩
Mój też miał "ciężki okres ", którym okazała się koleżanka z pracy i nawet chciał ciągnąć znajomość i ze mną , być przyjaciółmi itp -w życiu !!!!!!
Dobrze prawisz, na chuj taka typiara.
Przeczytajcie sobie książkę „Partnerstwo bliskości”, ona wyjaśnia zagadki związane ze związkami. Typ niedostępny to typowy człowiek z ucieczkowym charakterem więzi. Są jeszcze styl lękowy, lękowo-unikający i bezpieczny. Nie jesteśmy jako ludzie odpowiedzialni za to jaki styl więzi mamy. Jest to kwestia dzieciństwa i sposobu wychowania przez osoby bliskie. Natomiast IMO dorosłość jest po to, by zawalczyć o siebie samych i stworzyć bezpieczne relacje. Inaczej ludzie będą się „bujać” w problematycznych relacjach przez całe życie i nie poznają co to być w bezpiecznym, a tym samym szczęśliwym związku. Byłby fajnie, gdybyś Asiu zrobiła podcast na ten temat: „Style więzi. Jaki mają wpływ na nasze zachowanie?”. 🙂
dokładnie tak, tylko wiesz jak jest ciężko znaleźć partnera z bezpiecznym stylem przywiązania i jak ciężko jest taki styl stworzyć, jeżeli nie doświadczyło się go w dotychczasowym życiu? za Gosią Stańczyk psychologiem rodzicielstwa bliskości z pustego i Salomon nie naleje, najpierw trzeba doświadczyć, żeby móc oddawać tylko jak? książkę na pewno zakupię :-)
@@agnieszkaevanggeline956 jestem przykładem, że ze stylu lękowo-unikającego udało mi się zmienić na bezpieczny. Fakt, że trwało to 45 lat 😉 i mnóstwo działań podjęłam, by sobie pomóc, ale się udało. 💪🏻
@Natt Marie tak, to prawda. Mam synka w spektrum, a po jego diagnozie, gdy zaczęłam się zastanawiać „po kim to ma?” i czytać coraz więcej na temat spektrum, także u kobiet, zauważyłam, że sama mam dużo cech spektrum. 🙂 Być może, oprócz moich trudnych doświadczeń życiowych, także to miało wpływ na moje trudności w nawiązywaniu bliskich relacji i otwieraniu się na innych ludzi.
Zmarnowała na gościa rok życia? pfff... ja pięć lat.
Ja też 5 lat. Dopiero ledwo miesiąc temu odzyskałam rozum
@@TheMadzkkk ja też prawie 5 lat xD
Ja trzy lata 🤦♀️ gdzie my miałyśmy głowę 😁
Hej, ja na pierwszego męża 10 lat. Potem relacja partnerska ponad dwa lata. Idiotka do kwadratu...
Dołączam 5 lat straconych...
Kurwa mac mowa o moim związku 🤯🤯🤯 help
Uciekaj!
szkoda ze nie odsluchalam tego odcinka jak wyszedl bo to doslownie brzmi jak typ z ktorym pisalam pol roku (!) ktory mi kochaniowal, slodzil, mowil co zrobi jak juz nam wyjdzie, pisal o randkach na jakie mnie zabierze o tym spotkaniu w koncu a jak mu wreszcie napisalam ze chce zakonczyc te znajomosc to powiedzial ze spoko bo to przeciez w zaden sposob zwiazku nie przypominalo ani do niego nie dazylo ot taka znajomosc przez internet no AHA wiec no ja tez jestem idiotka ale moze juz madrzejsza troche XD
Haha ja Tak poznalam mojego meza 9 godzin przez telefon ❤️❤️
A ja się gniewam, na siebie. Ze typa jeszcze sobie nie odpuściłam, a zamiast tego przekonywałam by tego nie zostawiać. Chciałabym za miesiąc zrobić aktualizację, że mam tego gościa i nie naginał faktów mówiąc że czasu nie ma a ja nie byłam aż tak naiwna chcąc mu wierzyć. Ale jeśli to czytasz to pewnie już wiesz, że powinnam zakopać się pod kołderka popłakać przez tydzień i zostawić mu swoje milczenie i ja też to wiem ale pewnie nie postawię sprawy jasno jak to sobie obiecuję. Pozdrawiam wszystkie osóbki które tak jak ja obierają się z potrzeby docenienia i spokoju ducha dla kogoś kto sobie na to nie zdążył zasłużyć
I jak się to potoczyło? Mam nadzieję, że jest ci teraz dobrze :-)
@@judytakrzyzak3809Dałam dobie spokój a jego znajomy uświadomił mi że było o wiele gorzej niż to że kręcił coś z czasem i zainteresowaniem ale dopiero gdy uznałam że nie będę za nim latać
18:10 Ciekawe czy ten kolektyw to CZELUŚĆ xD
Aj low ju! serio. Amen, Sis!
Dobrego dnia!
Asía i pozostałe idiotki wrzucam piosenkę idealnie ilustrującą uczucie, gdy próbuje się zdobyć niedostępnego typa - Adele Melt my heart to stone.
Co to za sprowadzanie na ziemię? ehh...
Poproszę pogadankę na temat relacji typu: ona 22, on 45.
Z tego co pamiętam, już chyba był odcinek tego typu.
Był
Relacja typu tatuś ( dziadziuś)- córeczka. Po co? Jak dla kasy i na krótko, to ok. To różnica pokolenia, czyli przepaść:)
Typ Starszy. Spójrz. Calkiem niedawno został nagrany.
@@katikati1800 Ok. dzięki, ja jeszcze nie znam tak dobrze tego kanału.
Kocham
Jestem z gościem już rok i co? Gowno. Ja daje od siebie 100 procent a on 30 i Wszystko obraca w żart. Ja mu tłumacze co robić żebym czuła się kochana i zrozumiana a typ mówi ze rozumie a miesiąc minął i nie widzę zmiany… czekać do nowego roku czy nie?
przeczytaj to co napisałaś, ale tak, jakby wysłała to do Ciebie przyjaciółka i daj jej (sobie) radę :)
Je*ać 😁. Amen
No i jest coś o mnie 😅😂
👍😘so true
👍🏻❤️
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
;)❤️
Jak dla kogoś normalne otwarte relacje są nudne no to sory.