Patryk Texas to mój były współlokator. Najpiękniejsza akcja jaką pamiętam, to kiedy wezwał na mnie policję, bo przeszkadzało mu, że moja ówczesna dziewczyna u mnie przebywa a Ci po przyjeździe zgarnęli go ;D Okazało się, że jest poszukiwany XD Podobno wziął jakiś kredyt, potem zmienił nazwisko i tak chciał "oszukać system": Niezapomniany zwrot akcji XD Szalony gość generalnie, szalony już trochę w taki "chorobowy" sposób, serio. Nie wiem kim jest teraz, ale wtedy był święcie przekonany, że robi wielką karierę jako wokalista.
@@zuzia4377 z nim było duuużo ciekawych historii, niewiele pamiętam bo to były czasy kiedy miał ten wywiad w złotych tarasach czy tam gdzieś (mniej więcej). Dobre 10, może 12 lat temu. Udziałem w Idolu też bardzo się chwalił. A potem zobaczyłem ten występ i jak to naprawdę wyglądało. Ała... XD Stylówka weekendowa też była inna niż codzienna - wchodził brokat XD
Raz przyszedł do mojego męża do pracy do drukarni wydrukować swoją starą wizę amerykańską w formacie oryginalnej, na podobnym materiale tylko z datą zmienioną w programie graficznym tak aby wciąż była ważna. Gdy pracownicy odmówili przyjęcia zlecenia pozwał ich podpisując się na papierach o pozew- Patryk Texas: pokrzywdzona gwiazda estrady
Zadanie domowe mogą być dla chętnych. Zwłaszcza w liceum jak już ktoś się zdecyduje na jakiś kierunek, co zdawać na maturze, wtedy może nad konkretnym przedmiotem posiedzieć więcej. Poza tym takie dzieci małe jak podstawowka, 1 klasa nie powinny mieć pracy domowej, ewentualnie jakiś mały projekt w domu typu krystalizacja soli.
Chłopaki chce wam powiedzieć jedną ważną rzecz. Gdy ktoś wam będzie mówił, że: -jesteście boomerami -wasze, żarty są głupie -zasadniczo jesteście white women'ami Polski to zasadniczo właśnie za to was kocham i nie wyobrażam sobie życia bez was. PS Ale serio najlepsi jesteście, nie zmieniajcie się
Karol, nie ma możliwości przejechać z Bytomia bezpośrednio do Katowic. Najpierw jeszcze musiał być np. Chorzów, Siemianowice Śl. lub kilka innych konfiguracji. Bytom nie jest aż tak straszny, a przypomnę, że w jego granicach jest jedyny na Śląsku obiekt UNESCO. STOP HEJT FOR BYTOM.
Zacznijmy od tego, że prace domowe i wszelkie tego typu rzeczy obciążają dodatkowo nauczycieli. Co z tego, że nauczyciel pół dnia spędzi w szkole w swojej pracy, kiedy resztę dnia spędzać musi w domu na sprawdzaniu prac, zadań domowy itp. itd.
Szanowny Karolu - Bytom nie graniczy z Katowicami. Ponadto - proszę zostawić Bytom w spokoju - nie widziałeś pan Bytomia tak jak trzeba, nie wypowiadaj się pan na jego temat!
System działa tak jak mi powiedziała w technikum Pani od geografi - masz być kurą, która znosi złote jaja masz być indywidualistą, który rozwiąże każdy problem i nieważne czy będzie to zadanie matematyczne, czy pytanie z historii masz to umieć :) Totalnie chore już nie wspominając o zadaniach domowych, które będąc w 2 klasie technikum uznałem, że szkoda mojego czasu i wolałem dostać pałe niż tracić swój czas.
Praca w grupach w szkołach może być bardzo krzywdząca dla introwertyków. Uważam to, że nie jest to idealne rozwiązanie. Powinno być zadania i takie i takie. Poza tym, odnoszę wrażenie, że w polskich szkołach uczy się masę niepotrzebnych rzeczy zamiast praktycznego myślenia i rozwiązywania problemów.
Mam siebie dosyć i jestem tym wszystkim zmęczony. Rodzice gadają mi o mieszkaniu z współdzielni i mimo wszystko ciągłej kontroli na strony sąsiadów. Tata mówi, że musi "wypróbować" moje mieszkanie i dopiero potem mi je zaprezentować. Kiedy siostra wyprowadzi się pierwsza to nie wytrzymam i będę chciał odebrać sobie życie. Muszę umówić się do psychiatry za 350 zł ponieważ zmagam się w tej chwili z epizodem zaburzenia dysocjacyjnego. Nie mogłem zdecydować się na psychoterapię grupową za 710 zł miesięcznie. Mama traktuję mnie jak dziecko i ciągle gada mi o sprzątaniu białych kartek na których robię zadania z Matematyki. Mama nie rozumie, że mi się to jeszcze przyda i będę i tak robić nowe zadania, nie miałem kiedy spalić tamtych kartek i tak wyszło. W jej głowie mój kurz w moim pokoju urósł do rangi problemu życia. Teraz słyszę od Taty jak dziesięciolatek: " idziemy spać, dwunasta ! Karol !". Chodzę dziewięć lat na psychoterapię a moja psychoterapeutka mi mówi, że zgadza się z mną, że po niezdanej maturze i pięciu latach, mam prawo czuć, że utknąłem w martwym punkcie. Chcę żyć jak chcę i robić to co chcę. Nie napisałem jeszcze na UW na Wydział Fizyki z prośbą o wolne słuchanie a jutro chcę tam po prostu pojechać i wejść na zajęcia. Bardzo boję się o swoją emeryturę, martwię się, że skoro nie odprowadzam składałek to wyląduję na koniec życia z marnymi 2000 zł i nie zdążę tego wszystkiego nadrobić. Mój były znajomy, który na mnie nasrał zarabia 8000 miesięcznie, on w wieku 23 lat był w Tajlandii, niedawno wracał z Łotwy, był w Japonii, a ja nie mam nic. Odczuwam gigantyczny ból psychiczny. Nigdy niczego w życiu nie miałem. Przez swoich toksycznych rodziców nigdy nie byłem sam zagranicą. Uczyłem się Matematyki, Fizyki, Algebry Liniowej oraz Analizy Matematycznej. Na całą resztę nie mam już dziś siły, a miałem zrobić tak wiele rzeczy. Zaakceptowałem to, że czasem ciężko mi zabrać się do pracy i "mam bóle". Niedługo minie dziesiąta rocznica mojej psychoterapii, nie mam siły na szukanie pracy, leżę i płaczę. Nie napisałem jeszcze na UW prośby o wolne słuchanie Fizyki. Staram się o wyjazd na Festiwal w Berlinie, zależało mi być na festiwalu za wszelką cenę i pracować w biurze. Nie mam pracy, nie mam matury, nie mam prawa jazdy, śpię u rodziców. Wstaję z łzami w oczach, wymyśliłem sobie zupełnie inne życie i ciężko mi zaakceptować to gówno które jest. Moja psychoterapeutka mówi, że u mnie wszystko kończy się na chwilowej produktywności i dużej ilości deklaracji. Uświadomiłem sobie, że w życiu boli mnie wiele rzeczy, ale na łożu śmierci najbardziej będę żałować tego, że nie podróżowałem i nie byłem na wakacjach. Mój były znajomy, który na mnie nasrał był poraz pierwszy w Amsterdamie w wieku 19 lat z znajomy. Chcę mi się wymiotować. Mama przypomina mi o podciąganiu spodni bo twierdzi, że nie myślę. Nienawidzę swojego życia i ogromnie mi przykro. Nie mam pracy, nie mam matury, nie mam prawa jazdy i śpię u rodziców. Nigdy niczego w życiu nie miałem. Tak cholernie boli mnie moje życie i staram się żyć. Nadal walczę z tym żeby mama nie wybierała mi ciuchów z szafy, ona tego nie rozumie. Nie mam w tym życiu nic i nigdy niczego w życiu nie miałem. To wszystko moja wina bo nie uczyłem się pilnie od 11 roku życia i nie walczyłem o wyprowadzkę z domu, to albo moja wina, albo tego jak zniszczyli mnie rodzice. Jestem osobą niepełnosprawną oraz mam zaburzenia osobowości, w tej chwili przechodzę epizod zaburzenia dysocjacyjnego. Szukam pracy, lecz nie mam siły. Tak bardzo mi na sobie zależy. Chciałbym dobrze napisać maturę z 8 przedmiotów za 400 zł. Nie mam na to w tej chwili siły tak jak nie miałem pięć lat temu. Jak sobie wyobrażę, np. Biologię i Polski to jest mi jakoś tak ciężko, jeszcze weź to wszystko pogódź z pracą, której w tej chwili nie masz i wolnym słuchaniem Fizyki i innymi rzeczami które chcesz robić. W liceum przychodziłem do domu i chodziłem spać z prośbą do Pana Boga aby to się już skończyło. Nie mogłem wychodzić sam z domu i musiałem o to walczyć, czułem się jakbym miał 8 lat. Marzę o takim dobrym dostaniu się na studia. Chcę walczyć i nie wiem czy to się kiedykolwiek ziści. Pracowanie, uśmiechanie się i wewnętrzne umieranie to jest prawdziwa sztuka. Widocznie ja tak nie potrafię. Poszukuję pracy w fundraisingu, dokumentacji w produkcji filmowej i CFT, kawiarnii z rogalikami, kurs baristyki. Chciałbym zapierdzielać i nie patrzeć na to, że wstaję z łzami w oczach. Dzisiaj poznałem faceta, który w wieku osiemnastu lat incydentalnie zaopatrzył się w spray przedłużający stosunek seksualny. Ja nigdy nie miałem tyle przestrzenii do samostanowienia o sobie i narzędzi do decydowania o swoim życiu, mam toksycznych rodziców. Nie wiem co mam robić i nie mam pojęcia co mam myśleć, tak zaczyna się wiele moich przemyśleń. Bardzo mi przykro i mam wszystkiego dosyć, ja już nie wytrzymuję. Tata robi mi fochy o wychodzenie z domu w sobotę a w moim wieku miał żonę, dziecko i rozwód. Niech się zastanowi gdzie jest jego córka. Siostra ironizuję żebym znalazł sobie żonę. Boję się wejścia w stały związek bo boję się niańczenia. Interesuje mnie tylko "one night stand". Siostra piszę mi, że nie wiem jak to jest mieć dziecko niepełnosprawne i się o nie martwić. I co z tego? Nikt nie będzie niczego ze mnie doświadczać. Chcę kurwa normalnie żyć i łatam sobie dziury z okresu adolescencji. Całe życie będę cierpieć bo przecież czasu nie cofnę, muszę coś robić poza cierpieniem, zawalczyć o siebie. Mam toksycznych rodziców. Niedługo minie dziesięć lat od początku mojej psychoterapii. Mam toksycznych rodziców. Mam gigantyczny żal do rodziców, do siebie, do życia. Czuję gigantyczny ból i nie jestem w stanie sobie z tym poradzić. Trzeba coś robić poza cierpieniem w życiu, czemu jest jak jest? To moja wina bo nie walczyłem o wyprowadzkę i prawdopodobnie nie uczyłem się od 11 roku życia, nie mam pewności. Nigdy nie miałem poczucia samostanowienia o sobie i muszę nad tym pracować. Jak napisałem siostrze, że musiałem walczyć o wychodzenie z domu to ona się z mnie śmiała. Wszyscy myślą, że ja się tylko bawię, że nie chcę iść do pracy, zdać matury, iść na wolne słuchanie Fizyki na UW. Cudownie się bawię, zwłaszcza kiedy trzy miesiące temu byłem o krok od psychozy. Denerwuje mnie cała masa drobnostek typu prawdopodobnie zepsute słuchawki. Znam faceta, który umiał grać na pianinie i mówił, że to nie przydatne. Ja uczę się banałów z teorii i padam jak mucha z braku sił. Bardzo mi przykro z powodu mojego zmarnowanego życia. To mnie ogromnie boli. Poczytałem trochę "Lalki" i "Chłopów", a moje życie w ogóle nie jest produktywne. Nienawidzę swojego życia i je zmarnowałem. To wszystko moja wina bo prawdopodobnie nie uczyłem się od 11 roku życia i nie walczyłem o wyprowadzkę od rdziców. Przegapiłem walkę o udział na festiwalu w Berlinie a Pani z obsługi prosiła zadzwonić w październiku i byśmy zobaczyli co da się zrobić. Nie powalczyłem jeszcze o miejsce na wolnym słuchaniu Fizyki na UW, miałem pisać e-maile i rozsyłać również CV do pracy. Chciałbym spróbować w dokumentacji produkcji filmowej, w piątek tak po prostu pojadę na uczelnię. Ostatnio w ogóle nie jestem w stanie wstać z łóżka, chciałbym zamontować materiał do radio gdzie pracuję ochotniczo. Niedługo mija dziesięć lat odkąd rozpocząłem psychoterapię. Z łzami w oczach patrzę na to jak moi dawni znajomi kończą studia, mają pracę i nie gnieżdżą się u rodziców. Mam epizod zaburzenia dysocjacyjnego, jestem potwornie załamany perspektywą zdawania matury co roku, 8 przedmiotów za 400 zł. Za każdym razem jak moja siostra wychodzi do chłopaka to po prostu płaczę, bo nigdy u nikogo nie nocowałem ani nigdy nie byłem na imprezie u kogoś. Chciałbym budzić się co weekend w innym łóżku. Bardzo mocno walczę o seks i nie wychodzi i walczę dalej. Do sierpnia 2021 bałem się, że kobieta zobaczy w mnie zalęknione i zaryczane dziecko. Mogłem zacząć dopiero od czerwca 2018. Już nigdy nie będę uprawiać seksu mając 20 lat, to tak cholernie boli.
Ja mam mieszane uczucia co do kwestii zadań domowych. Gdyby nie godziny spędzone nad ćwiczeniami z matmy to nie miałabym takich wyników na maturze jakie osiągnęłam. Myślę też, że zadania domowe oprócz ćwiczenia zagadnień, uczą systematyczności i tworzenia rutyny(przydatne np. w nauce języka obcego). A praca w grupach to był mój koszmar. Ciągłe czekanie aż ktoś z łaski swej zrobi swoją część, zadane pytanie było zlewane, większość robiła na odpier**l. W pracy konsekwencje niechęci do współpracy mają bardziej realne i dotkliwe konsekwencje(niewyrobienie targetu np.). Myślę, że system edukacji wymaga zmiany, ale do tego potrzebni są specjaliści pedagogiki, a niestety systemem edukacji w Polsce zajmują się politycy, którzy w większości nie mają ŻADNEGO doświadczenia w tej kwestii :/
Poza tym tworzenie relacji z rodzicami leży po stronie - niespodzianka - rodziców. Wszyscy z naszego rodzeństwa mieliśmy dobre oceny, odrobione zadania domowe i żadne z nas nie narzeka na relację z rodzicami. Byli bardzo wspierający i pomocni. Ale ponownie, to jest tylko i wyłącznie ich zasługa, a nie miłej pani ze szkoły, która zadała dwa przykłady mniej.
Obecnie tego po prostu jest za dużo, praca domowa z każdego przedmiotu, sprawdziany i klasówki praktycznie codziennie. Dzieci są obciążone. Nie mają przestrzeni na nic innego. Praca zbiorowa powinna odbywać się na zajęciach, nauczyciele powinni tego uczyć, nas nikt nie uczył jak pracować w grupie, po prostu mieliśmy to robić, a organizacja jest tutaj kluczowa, project manager to realny zawód. W krajach skandynawskich to się sprawdza, ale tu potrzebna jest gruntowa restrukturyzacja systemu edukacji, sama likwidacja prac domowych niewiele może zdziałać. Chociaż to ktok w dobrą stronę. Dzieci przede wszystkim powinny się bawić, ruszać i socjalizować, bo to będą największe wyzwania w przyszłości obecnej młodzieży.
@@MEonTREE mądre słowa, dziękuję za ostatnie zdanie o wyzwaniach dla młodzieży jakim będzie socjalizacja itd. Nie spojrzałam na to pod tym kątem, a im dłużej o tym myślę tym bardziej się przekonuję. Skupiłam się tylko na zadaniu domowym, ale temat jest tak obszerny, że nie wiadomo, gdzie zacząć 😅
Gdyby (tu wchodzi Krzysztof M Maj) podstawaaaa programooowaaa nie musiała tak gnać do przodu, bo tak, to znalazłby się czas na ćwiczenia w szkole. Dorosłym jakoś nikt nie wciska roboty po godzinach za darmo - a przynajmniej nie powinien - i popołudnie oraz wieczór są dla odpoczynku. Uczniom też należy się odpoczynek.
Praca w grupach pożyteczna - w porządku, ale chyba warto zachować umiejętność pracy samodzielnej. Uważam, że największym problemem zadań domowych jest ich ilość. Gdyby ograniczyć je do takiej ilości, aby średnio uczniowi zajmowały 2,5 godziny w tygodniu w starszych klasach podstawówki - to byłby rozsądny czas, a nauczyciele (po wprowadzeniu zmian programowych) mieliby dostępny czas do zadawania w danym tygodniu i przy okazji musieliby wybierać naprawdę najistotniejsze tematy. Teraz jeśli chodzi o nauczycieli, to oni nie są ograniczani co do ilości zadań domowych, każdy chce mieć najlepsze oceny ze swojego przedmiotu i często są takie dni, ze dzieci w podstawówce, żeby porządnie odrobić zadanie, to nie mają w ciągu dnia czasu na NIC innego niż pobyt w szkole, jedzenie i odrobienie zadania, a gdzie jakiś odpoczynek czy po prostu zabawa. A im gorszy nauczyciel, tym gorzej uczy i musi więcej zadawać, żeby dzieci nadrabiały jej/jego braki w umiejętnościach, to jest absurd, który u uczniów powoduje niechęć do nauki - patologia.
Matematyka zawsze była dla mnie jakimś horrorem, co szczególnie uwidoczniło się w szkole średniej, gdzie w jednej klasie nawet byłem zagrożony, na szczęście w klasie maturalnej przyszła probabilistyka i całki, które uratowały mi skórę. Niestety matematyca pani "zawistna", pomimo tego, że w klasie maturalnej miałem średnią ponad 5, która często poddawała pod wątpliwość to, że sam zdobywałem te oceny i tak postanowiła mi wstawić na świadectwie maturalnym 3, bo to przecież ocena ze wszystkich lat... W trakcie studiów niestety koszmary algebry wróciły do momentu, aż trafił się dobry dr Wojciech Hyb niestety już świętej pamięci. Wspaniały, ciepły i otwarty człowiek. Algebra była jakimś koszmarem, który ciągnął się za mną 2 i pół roku studiów. Zawsze miałem problem z wkuciem wzoru, którego nie rozumiałem, a wspomniana matematyca jedyne co potrafiła na lekcjach to przytaczać przykłady z podręcznika, które do mnie nie trafiały. Pan doktor sam z własnej nieprzymuszonej woli podszedł kiedyś do mnie po zajęciach i porozmawiał, że widzi, że mam problemy. Dopytał, co mi sprawia kłopot, porozmawiał dosłownie 15 minut, polecił 2 tytuły, podał konkretne strony i nagle poświęcając w sumie może 2 godziny, zrozumiałem te fragmenty, które dręczyły mnie od lat. Ostatecznie mój ostatni egzamin z algebry wyglądał tak, że w sali gdzie siedziało nas pewnie z 30-40 osób, gdzie egzamin miał trwać 90 minut, ja po dwudziestu paru minutach oddałem kartkę. Doktor, który na początku miał zmartwioną minę, zapytał mnie "Panie (Wstaw imię) czemu tak szybko Pan skończył ?" Odpowiedziałem z pełnym spokojem, bo skończyłem, udało się zrobić 4 z 5 zadań, ostatnie czarna dziura, nie jestem w stanie sobie przypomnieć i siedzenie nic nie zmieni. No więc Pan doktor poprosił, żebym usiadł i od razu sprawdzi moją pracę. Z uśmiechem po sprawdzeniu stwierdził "No cóż, pora się żegnać po tej naszej 2-letniej przygodzie. Z egzaminu pisemnego cztery i pół, ma Pan indeks?" Podałem indeks i padło pytanie "Panie nowaku to, jak robimy teraz egzamin ustny i walczy Pan o 4, może nawet 5, czy wstawiamy 3 i ..." Nawet nie dałem Panu doktorowi dokończyć zdania i wypaliłem, wstawiamy 3, co wywołało duże rozbawienie na sali :) Dr Hyb wielkim człowiekiem był!
Ja tu w strefie komentarzy wręcz naaaaarzucam - tak Karol NARZUUUUUCAM! Temat do ls , z racji na nienasyconych za którymi tęsknie zróbcie odcinek porównywania jedzonka . Mejbi pierniczki ( o ile Karol może ) od takich tanich biedra czy lewiatan do jakiś fensi od Ciebie z WWA Karol 😂
Bytom jest niedoinwestowany. Ma wiele zabytków techniki, mnóstwo atrakcji przyrodniczych, np. wodospad i wąwozy, duży rynek itd. Gdyby tylko władować tam pieniądze, miasto by ożyło. A miasto dobiły niestety polskie władze.
a to nie było tak, że prace domowe zostały wprowadzone, żeby dzieci nie miały zbyt dużo czasu na aktywności poza szkołą? nasz system nauczania wziął się z zaboru pruskiego i chyba geneza zadań domowych była właśnie taka, że rządzący chcieli uniemożliwić młodzieży działania na niekorzyść zaborcy. albo poprawcie mnie jeśli to jakeś fake info.
Patryk Texas to mój były współlokator. Najpiękniejsza akcja jaką pamiętam, to kiedy wezwał na mnie policję, bo przeszkadzało mu, że moja ówczesna dziewczyna u mnie przebywa a Ci po przyjeździe zgarnęli go ;D Okazało się, że jest poszukiwany XD Podobno wziął jakiś kredyt, potem zmienił nazwisko i tak chciał "oszukać system": Niezapomniany zwrot akcji XD Szalony gość generalnie, szalony już trochę w taki "chorobowy" sposób, serio. Nie wiem kim jest teraz, ale wtedy był święcie przekonany, że robi wielką karierę jako wokalista.
O wow
Mam nadzieję, że chłopaki odczytają to na odcinku XDDD
O kurwa XD
@@zuzia4377 z nim było duuużo ciekawych historii, niewiele pamiętam bo to były czasy kiedy miał ten wywiad w złotych tarasach czy tam gdzieś (mniej więcej). Dobre 10, może 12 lat temu. Udziałem w Idolu też bardzo się chwalił. A potem zobaczyłem ten występ i jak to naprawdę wyglądało. Ała... XD
Stylówka weekendowa też była inna niż codzienna - wchodził brokat XD
Raz przyszedł do mojego męża do pracy do drukarni wydrukować swoją starą wizę amerykańską w formacie oryginalnej, na podobnym materiale tylko z datą zmienioną w programie graficznym tak aby wciąż była ważna. Gdy pracownicy odmówili przyjęcia zlecenia pozwał ich podpisując się na papierach o pozew- Patryk Texas: pokrzywdzona gwiazda estrady
Dla wszystkich szczerze tęskniących za numerami odcinka! To jest 2042 :)
jak cos to na komputerze nad opisem, a na telefonie chyba nad albo pod tytułem dalej sa tagowane hashtagiem
po prostu w opisie jest przed e-mailem
@@nikki_lv Faktycznie🤦♀
Kocham tą cenzurę XD
Zadanie domowe mogą być dla chętnych. Zwłaszcza w liceum jak już ktoś się zdecyduje na jakiś kierunek, co zdawać na maturze, wtedy może nad konkretnym przedmiotem posiedzieć więcej. Poza tym takie dzieci małe jak podstawowka, 1 klasa nie powinny mieć pracy domowej, ewentualnie jakiś mały projekt w domu typu krystalizacja soli.
Bytom-Katowice, Karol teleportował się
Jest jedynym który znalazł zapomnianą drogę pomiędzy tymi miastami ;-)
Brzmienie strojenia orkiestry wprowadza mnie w najlepszy nastrój, nieważne co działoby się dookoła
Na Biotad Plus lecimy?💪💪
I się w człowieku rozpaliła iskierka nadziei, że LS będzie każdego dnia a nie tylko pon-pt...
Chłopaki chce wam powiedzieć jedną ważną rzecz.
Gdy ktoś wam będzie mówił, że:
-jesteście boomerami
-wasze, żarty są głupie
-zasadniczo jesteście white women'ami Polski
to zasadniczo właśnie za to was kocham i nie wyobrażam sobie życia bez was.
PS Ale serio najlepsi jesteście, nie zmieniajcie się
Zajebisty odcinek, najlepsza pozytywna chemia odkąd zaczęliście 2k :)
Karol, nie ma możliwości przejechać z Bytomia bezpośrednio do Katowic. Najpierw jeszcze musiał być np. Chorzów, Siemianowice Śl. lub kilka innych konfiguracji. Bytom nie jest aż tak straszny, a przypomnę, że w jego granicach jest jedyny na Śląsku obiekt UNESCO. STOP HEJT FOR BYTOM.
Katowicki Nikiszowiec też jest na tej liście z tego co mi wiadomo 🤔
A kopalnia srebra w Tarnowskich Górach?
Zacznijmy od tego, że prace domowe i wszelkie tego typu rzeczy obciążają dodatkowo nauczycieli. Co z tego, że nauczyciel pół dnia spędzi w szkole w swojej pracy, kiedy resztę dnia spędzać musi w domu na sprawdzaniu prac, zadań domowy itp. itd.
Ja przyczyniam się do rozpoznawalności Włodka wśród rodaków, z uporem maniaka puszczam film "Kropki" na lekcjach. Dziękuję.
fajnie sie oglada widzac jak łapki leca w gore ;)
Szanowny Karolu - Bytom nie graniczy z Katowicami.
Ponadto - proszę zostawić Bytom w spokoju - nie widziałeś pan Bytomia tak jak trzeba, nie wypowiadaj się pan na jego temat!
Właśnie chciałem pisać komentarz, gdzie on to jechał, że widział tabliczkę Bytom/Katowice, ale na szczęście wcześniej użyłem opcji "szukaj" :)
@@lukaszdylka miałem dokładnie tak samo xD chyba ze Chorzów przestał istnieć tylko wtedy Fani Ruchu się zdziwią 🤣
Zastanawiam się czy Karol i Włodek przebierali się na scenie xD
"Mówią, mówią, że..."🎶
Dziś oglądając ten zaległy odcinek kilka razy oplułam się gorącą herbatą- za dobre to było
hmmm Bytom nie graniczy z Katosami...
Po Bytomiu to jest Chorzów.
A dwa pięknie widać co Polska uczyniła z tą krainą Bytom po wojnie był nienaruszony a teraz wygląda trochę jak Donbas😢
Ej no ostatnio akurat remontują duzo zabytowych kamienic i bytom wygląda coraz lepiej
Ale jak Karol wjechał z Bytomia do Katowic pomijając Chorzów?
Jak początek nie będzie w THE BEST OF to nie wierzę w życie
System działa tak jak mi powiedziała w technikum Pani od geografi - masz być kurą, która znosi złote jaja masz być indywidualistą, który rozwiąże każdy problem i nieważne czy będzie to zadanie matematyczne, czy pytanie z historii masz to umieć :) Totalnie chore już nie wspominając o zadaniach domowych, które będąc w 2 klasie technikum uznałem, że szkoda mojego czasu i wolałem dostać pałe niż tracić swój czas.
Bytom jest najbardziej niedocenianym miastem w Polsce. Ma pecha do złych włodarzy, dlaczego radzę poszukać w nim piękno zanim się rozpadnie.
Początek i koniec najlepsze xd klaskanie Wlodka xd
potwierdzam, paca w 7 osobowym projekcie w ramach Zwolnieni z Teorii była jedną z lepszych decyzji w liceum
miałam dziś na zajęciach dyskusje o zadaniach domowych , wracam do domku włączam yt lekko stronniczych a tam tez o zadaniach 😂
Praca w grupach w szkołach może być bardzo krzywdząca dla introwertyków. Uważam to, że nie jest to idealne rozwiązanie. Powinno być zadania i takie i takie. Poza tym, odnoszę wrażenie, że w polskich szkołach uczy się masę niepotrzebnych rzeczy zamiast praktycznego myślenia i rozwiązywania problemów.
Z rok was nie oglądałem, ale te włosy szybko lecą.
Mam siebie dosyć i jestem tym wszystkim zmęczony. Rodzice gadają mi o mieszkaniu z współdzielni i mimo wszystko ciągłej kontroli na strony sąsiadów. Tata mówi, że musi "wypróbować" moje mieszkanie i dopiero potem mi je zaprezentować. Kiedy siostra wyprowadzi się pierwsza to nie wytrzymam i będę chciał odebrać sobie życie. Muszę umówić się do psychiatry za 350 zł ponieważ zmagam się w tej chwili z epizodem zaburzenia dysocjacyjnego. Nie mogłem zdecydować się na psychoterapię grupową za 710 zł miesięcznie. Mama traktuję mnie jak dziecko i ciągle gada mi o sprzątaniu białych kartek na których robię zadania z Matematyki. Mama nie rozumie, że mi się to jeszcze przyda i będę i tak robić nowe zadania, nie miałem kiedy spalić tamtych kartek i tak wyszło. W jej głowie mój kurz w moim pokoju urósł do rangi problemu życia. Teraz słyszę od Taty jak dziesięciolatek: " idziemy spać, dwunasta ! Karol !". Chodzę dziewięć lat na psychoterapię a moja psychoterapeutka mi mówi, że zgadza się z mną, że po niezdanej maturze i pięciu latach, mam prawo czuć, że utknąłem w martwym punkcie. Chcę żyć jak chcę i robić to co chcę. Nie napisałem jeszcze na UW na Wydział Fizyki z prośbą o wolne słuchanie a jutro chcę tam po prostu pojechać i wejść na zajęcia.
Bardzo boję się o swoją emeryturę, martwię się, że skoro nie odprowadzam składałek to wyląduję na koniec życia z marnymi 2000 zł i nie zdążę tego wszystkiego nadrobić. Mój były znajomy, który na mnie nasrał zarabia 8000 miesięcznie, on w wieku 23 lat był w Tajlandii, niedawno wracał z Łotwy, był w Japonii, a ja nie mam nic. Odczuwam gigantyczny ból psychiczny. Nigdy niczego w życiu nie miałem. Przez swoich toksycznych rodziców nigdy nie byłem sam zagranicą. Uczyłem się Matematyki, Fizyki, Algebry Liniowej oraz Analizy Matematycznej. Na całą resztę nie mam już dziś siły, a miałem zrobić tak wiele rzeczy. Zaakceptowałem to, że czasem ciężko mi zabrać się do pracy i "mam bóle". Niedługo minie dziesiąta rocznica mojej psychoterapii, nie mam siły na szukanie pracy, leżę i płaczę. Nie napisałem jeszcze na UW prośby o wolne słuchanie Fizyki. Staram się o wyjazd na Festiwal w Berlinie, zależało mi być na festiwalu za wszelką cenę i pracować w biurze. Nie mam pracy, nie mam matury, nie mam prawa jazdy, śpię u rodziców. Wstaję z łzami w oczach, wymyśliłem sobie zupełnie inne życie i ciężko mi zaakceptować to gówno które jest. Moja psychoterapeutka mówi, że u mnie wszystko kończy się na chwilowej produktywności i dużej ilości deklaracji.
Uświadomiłem sobie, że w życiu boli mnie wiele rzeczy, ale na łożu śmierci najbardziej będę żałować tego, że nie podróżowałem i nie byłem na wakacjach. Mój były znajomy, który na mnie nasrał był poraz pierwszy w Amsterdamie w wieku 19 lat z znajomy. Chcę mi się wymiotować. Mama przypomina mi o podciąganiu spodni bo twierdzi, że nie myślę. Nienawidzę swojego życia i ogromnie mi przykro. Nie mam pracy, nie mam matury, nie mam prawa jazdy i śpię u rodziców. Nigdy niczego w życiu nie miałem. Tak cholernie boli mnie moje życie i staram się żyć. Nadal walczę z tym żeby mama nie wybierała mi ciuchów z szafy, ona tego nie rozumie. Nie mam w tym życiu nic i nigdy niczego w życiu nie miałem. To wszystko moja wina bo nie uczyłem się pilnie od 11 roku życia i nie walczyłem o wyprowadzkę z domu, to albo moja wina, albo tego jak zniszczyli mnie rodzice. Jestem osobą niepełnosprawną oraz mam zaburzenia osobowości, w tej chwili przechodzę epizod zaburzenia dysocjacyjnego. Szukam pracy, lecz nie mam siły. Tak bardzo mi na sobie zależy.
Chciałbym dobrze napisać maturę z 8 przedmiotów za 400 zł. Nie mam na to w tej chwili siły tak jak nie miałem pięć lat temu. Jak sobie wyobrażę, np. Biologię i Polski to jest mi jakoś tak ciężko, jeszcze weź to wszystko pogódź z pracą, której w tej chwili nie masz i wolnym słuchaniem Fizyki i innymi rzeczami które chcesz robić. W liceum przychodziłem do domu i chodziłem spać z prośbą do Pana Boga aby to się już skończyło. Nie mogłem wychodzić sam z domu i musiałem o to walczyć, czułem się jakbym miał 8 lat. Marzę o takim dobrym dostaniu się na studia. Chcę walczyć i nie wiem czy to się kiedykolwiek ziści. Pracowanie, uśmiechanie się i wewnętrzne umieranie to jest prawdziwa sztuka. Widocznie ja tak nie potrafię. Poszukuję pracy w fundraisingu, dokumentacji w produkcji filmowej i CFT, kawiarnii z rogalikami, kurs baristyki. Chciałbym zapierdzielać i nie patrzeć na to, że wstaję z łzami w oczach. Dzisiaj poznałem faceta, który w wieku osiemnastu lat incydentalnie zaopatrzył się w spray przedłużający stosunek seksualny. Ja nigdy nie miałem tyle przestrzenii do samostanowienia o sobie i narzędzi do decydowania o swoim życiu, mam toksycznych rodziców.
Nie wiem co mam robić i nie mam pojęcia co mam myśleć, tak zaczyna się wiele moich przemyśleń. Bardzo mi przykro i mam wszystkiego dosyć, ja już nie wytrzymuję. Tata robi mi fochy o wychodzenie z domu w sobotę a w moim wieku miał żonę, dziecko i rozwód. Niech się zastanowi gdzie jest jego córka. Siostra ironizuję żebym znalazł sobie żonę. Boję się wejścia w stały związek bo boję się niańczenia. Interesuje mnie tylko "one night stand". Siostra piszę mi, że nie wiem jak to jest mieć dziecko niepełnosprawne i się o nie martwić. I co z tego? Nikt nie będzie niczego ze mnie doświadczać. Chcę kurwa normalnie żyć i łatam sobie dziury z okresu adolescencji. Całe życie będę cierpieć bo przecież czasu nie cofnę, muszę coś robić poza cierpieniem, zawalczyć o siebie. Mam toksycznych rodziców. Niedługo minie dziesięć lat od początku mojej psychoterapii. Mam toksycznych rodziców. Mam gigantyczny żal do rodziców, do siebie, do życia. Czuję gigantyczny ból i nie jestem w stanie sobie z tym poradzić. Trzeba coś robić poza cierpieniem w życiu, czemu jest jak jest? To moja wina bo nie walczyłem o wyprowadzkę i prawdopodobnie nie uczyłem się od 11 roku życia, nie mam pewności. Nigdy nie miałem poczucia samostanowienia o sobie i muszę nad tym pracować. Jak napisałem siostrze, że musiałem walczyć o wychodzenie z domu to ona się z mnie śmiała. Wszyscy myślą, że ja się tylko bawię, że nie chcę iść do pracy, zdać matury, iść na wolne słuchanie Fizyki na UW. Cudownie się bawię, zwłaszcza kiedy trzy miesiące temu byłem o krok od psychozy. Denerwuje mnie cała masa drobnostek typu prawdopodobnie zepsute słuchawki. Znam faceta, który umiał grać na pianinie i mówił, że to nie przydatne. Ja uczę się banałów z teorii i padam jak mucha z braku sił.
Bardzo mi przykro z powodu mojego zmarnowanego życia. To mnie ogromnie boli. Poczytałem trochę "Lalki" i "Chłopów", a moje życie w ogóle nie jest produktywne. Nienawidzę swojego życia i je zmarnowałem. To wszystko moja wina bo prawdopodobnie nie uczyłem się od 11 roku życia i nie walczyłem o wyprowadzkę od rdziców. Przegapiłem walkę o udział na festiwalu w Berlinie a Pani z obsługi prosiła zadzwonić w październiku i byśmy zobaczyli co da się zrobić. Nie powalczyłem jeszcze o miejsce na wolnym słuchaniu Fizyki na UW, miałem pisać e-maile i rozsyłać również CV do pracy. Chciałbym spróbować w dokumentacji produkcji filmowej, w piątek tak po prostu pojadę na uczelnię. Ostatnio w ogóle nie jestem w stanie wstać z łóżka, chciałbym zamontować materiał do radio gdzie pracuję ochotniczo. Niedługo mija dziesięć lat odkąd rozpocząłem psychoterapię. Z łzami w oczach patrzę na to jak moi dawni znajomi kończą studia, mają pracę i nie gnieżdżą się u rodziców. Mam epizod zaburzenia dysocjacyjnego, jestem potwornie załamany perspektywą zdawania matury co roku, 8 przedmiotów za 400 zł.
Za każdym razem jak moja siostra wychodzi do chłopaka to po prostu płaczę, bo nigdy u nikogo nie nocowałem ani nigdy nie byłem na imprezie u kogoś. Chciałbym budzić się co weekend w innym łóżku. Bardzo mocno walczę o seks i nie wychodzi i walczę dalej. Do sierpnia 2021 bałem się, że kobieta zobaczy w mnie zalęknione i zaryczane dziecko. Mogłem zacząć dopiero od czerwca 2018. Już nigdy nie będę uprawiać seksu mając 20 lat, to tak cholernie boli.
Ja mam mieszane uczucia co do kwestii zadań domowych. Gdyby nie godziny spędzone nad ćwiczeniami z matmy to nie miałabym takich wyników na maturze jakie osiągnęłam. Myślę też, że zadania domowe oprócz ćwiczenia zagadnień, uczą systematyczności i tworzenia rutyny(przydatne np. w nauce języka obcego). A praca w grupach to był mój koszmar. Ciągłe czekanie aż ktoś z łaski swej zrobi swoją część, zadane pytanie było zlewane, większość robiła na odpier**l. W pracy konsekwencje niechęci do współpracy mają bardziej realne i dotkliwe konsekwencje(niewyrobienie targetu np.). Myślę, że system edukacji wymaga zmiany, ale do tego potrzebni są specjaliści pedagogiki, a niestety systemem edukacji w Polsce zajmują się politycy, którzy w większości nie mają ŻADNEGO doświadczenia w tej kwestii :/
Poza tym tworzenie relacji z rodzicami leży po stronie - niespodzianka - rodziców. Wszyscy z naszego rodzeństwa mieliśmy dobre oceny, odrobione zadania domowe i żadne z nas nie narzeka na relację z rodzicami. Byli bardzo wspierający i pomocni. Ale ponownie, to jest tylko i wyłącznie ich zasługa, a nie miłej pani ze szkoły, która zadała dwa przykłady mniej.
Obecnie tego po prostu jest za dużo, praca domowa z każdego przedmiotu, sprawdziany i klasówki praktycznie codziennie. Dzieci są obciążone. Nie mają przestrzeni na nic innego. Praca zbiorowa powinna odbywać się na zajęciach, nauczyciele powinni tego uczyć, nas nikt nie uczył jak pracować w grupie, po prostu mieliśmy to robić, a organizacja jest tutaj kluczowa, project manager to realny zawód. W krajach skandynawskich to się sprawdza, ale tu potrzebna jest gruntowa restrukturyzacja systemu edukacji, sama likwidacja prac domowych niewiele może zdziałać. Chociaż to ktok w dobrą stronę. Dzieci przede wszystkim powinny się bawić, ruszać i socjalizować, bo to będą największe wyzwania w przyszłości obecnej młodzieży.
@@MEonTREE mądre słowa, dziękuję za ostatnie zdanie o wyzwaniach dla młodzieży jakim będzie socjalizacja itd. Nie spojrzałam na to pod tym kątem, a im dłużej o tym myślę tym bardziej się przekonuję. Skupiłam się tylko na zadaniu domowym, ale temat jest tak obszerny, że nie wiadomo, gdzie zacząć 😅
Gdyby (tu wchodzi Krzysztof M Maj) podstawaaaa programooowaaa nie musiała tak gnać do przodu, bo tak, to znalazłby się czas na ćwiczenia w szkole. Dorosłym jakoś nikt nie wciska roboty po godzinach za darmo - a przynajmniej nie powinien - i popołudnie oraz wieczór są dla odpoczynku. Uczniom też należy się odpoczynek.
Praca w grupach pożyteczna - w porządku, ale chyba warto zachować umiejętność pracy samodzielnej. Uważam, że największym problemem zadań domowych jest ich ilość. Gdyby ograniczyć je do takiej ilości, aby średnio uczniowi zajmowały 2,5 godziny w tygodniu w starszych klasach podstawówki - to byłby rozsądny czas, a nauczyciele (po wprowadzeniu zmian programowych) mieliby dostępny czas do zadawania w danym tygodniu i przy okazji musieliby wybierać naprawdę najistotniejsze tematy.
Teraz jeśli chodzi o nauczycieli, to oni nie są ograniczani co do ilości zadań domowych, każdy chce mieć najlepsze oceny ze swojego przedmiotu i często są takie dni, ze dzieci w podstawówce, żeby porządnie odrobić zadanie, to nie mają w ciągu dnia czasu na NIC innego niż pobyt w szkole, jedzenie i odrobienie zadania, a gdzie jakiś odpoczynek czy po prostu zabawa. A im gorszy nauczyciel, tym gorzej uczy i musi więcej zadawać, żeby dzieci nadrabiały jej/jego braki w umiejętnościach, to jest absurd, który u uczniów powoduje niechęć do nauki - patologia.
Nie spóźnili się dziś
SIEMIANOWICE ŚLĄSKIE YEAH
1:38 popłakałam się XD mam dość 😂
poczátek i koncowke wlodek rozjebal, karol zaorany!!!
Siemianowice wspomniane w LS ❤
3:10 coś tak czułem, że to dokładnie ten iMac!
To jest jakieś skrzyżowanie Dave z Ameryki z Gracjanem Roztockim.
7:24 tyle operacji se chlop zrobil , a zebow to nie tykal ;) xd czy to kolejna Derpienka czy janosik :)
Matematyka zawsze była dla mnie jakimś horrorem, co szczególnie uwidoczniło się w szkole średniej, gdzie w jednej klasie nawet byłem zagrożony, na szczęście w klasie maturalnej przyszła probabilistyka i całki, które uratowały mi skórę. Niestety matematyca pani "zawistna", pomimo tego, że w klasie maturalnej miałem średnią ponad 5, która często poddawała pod wątpliwość to, że sam zdobywałem te oceny i tak postanowiła mi wstawić na świadectwie maturalnym 3, bo to przecież ocena ze wszystkich lat... W trakcie studiów niestety koszmary algebry wróciły do momentu, aż trafił się dobry dr Wojciech Hyb niestety już świętej pamięci. Wspaniały, ciepły i otwarty człowiek. Algebra była jakimś koszmarem, który ciągnął się za mną 2 i pół roku studiów. Zawsze miałem problem z wkuciem wzoru, którego nie rozumiałem, a wspomniana matematyca jedyne co potrafiła na lekcjach to przytaczać przykłady z podręcznika, które do mnie nie trafiały. Pan doktor sam z własnej nieprzymuszonej woli podszedł kiedyś do mnie po zajęciach i porozmawiał, że widzi, że mam problemy. Dopytał, co mi sprawia kłopot, porozmawiał dosłownie 15 minut, polecił 2 tytuły, podał konkretne strony i nagle poświęcając w sumie może 2 godziny, zrozumiałem te fragmenty, które dręczyły mnie od lat.
Ostatecznie mój ostatni egzamin z algebry wyglądał tak, że w sali gdzie siedziało nas pewnie z 30-40 osób, gdzie egzamin miał trwać 90 minut, ja po dwudziestu paru minutach oddałem kartkę. Doktor, który na początku miał zmartwioną minę, zapytał mnie "Panie (Wstaw imię) czemu tak szybko Pan skończył ?" Odpowiedziałem z pełnym spokojem, bo skończyłem, udało się zrobić 4 z 5 zadań, ostatnie czarna dziura, nie jestem w stanie sobie przypomnieć i siedzenie nic nie zmieni. No więc Pan doktor poprosił, żebym usiadł i od razu sprawdzi moją pracę. Z uśmiechem po sprawdzeniu stwierdził "No cóż, pora się żegnać po tej naszej 2-letniej przygodzie. Z egzaminu pisemnego cztery i pół, ma Pan indeks?" Podałem indeks i padło pytanie "Panie nowaku to, jak robimy teraz egzamin ustny i walczy Pan o 4, może nawet 5, czy wstawiamy 3 i ..." Nawet nie dałem Panu doktorowi dokończyć zdania i wypaliłem, wstawiamy 3, co wywołało duże rozbawienie na sali :) Dr Hyb wielkim człowiekiem był!
Karolu, pewnie obaj byliście też na planie Listy Schindlera, a Włod to może nawet codziennie jest 😂
I cant co za odcinek hehe dobre
Włod #2042 "dla mnie matma była sopko bo lubię jak coś działa"; Włod #1980 "a skrócę se ułamki przy dodawaniu i będzie dobrze zaksięgowane" XDDD
Karolu, Bytom nie graniczy z Katowicami
Ja tu w strefie komentarzy wręcz naaaaarzucam - tak Karol NARZUUUUUCAM! Temat do ls , z racji na nienasyconych za którymi tęsknie zróbcie odcinek porównywania jedzonka .
Mejbi pierniczki ( o ile Karol może ) od takich tanich biedra czy lewiatan do jakiś fensi od Ciebie z WWA Karol 😂
Trzeba zorganizować jakąś zbiórkę charytatywną na Rolexa dla Włodka.
Bytom jest niedoinwestowany. Ma wiele zabytków techniki, mnóstwo atrakcji przyrodniczych, np. wodospad i wąwozy, duży rynek itd. Gdyby tylko władować tam pieniądze, miasto by ożyło. A miasto dobiły niestety polskie władze.
10:07 Dawid Myśliwiec kolejny pomysł na odcinek po LSie 😂
1:55 Bytom nie graniczy z Katowicami, oszuście. Pozdrowienia z Bytomia
Włodek Sigma 😂
Dosłownie nikt :
Karol :
- Najtrudniejsze w religii jest przekonanie Księdza, że Boga nie ma 😆
a to nie było tak, że prace domowe zostały wprowadzone, żeby dzieci nie miały zbyt dużo czasu na aktywności poza szkołą? nasz system nauczania wziął się z zaboru pruskiego i chyba geneza zadań domowych była właśnie taka, że rządzący chcieli uniemożliwić młodzieży działania na niekorzyść zaborcy. albo poprawcie mnie jeśli to jakeś fake info.
Prace domowe są zadawane też w innych krajach i one nie były pod żadnymi zaborami.
Karol, nie wiem którędy jechałeś, ale Bytom nie graniczy z Katowicami ;)
Uwolnijmy w końcu uczniów od nauki 😂😂😂
A gdzie jest Craig z the weekend????? Ale się złapałem😂
Craig jest w piątki. Chwalisz się, że weekend masz w środy, czy coś?
🔥🔥🔥🔝🔝🔝 TOP 🔝🔝🔝🔥🔥🔥
Dlaczego ten chłop z tiktoka brzmi jak Dave z Ameryki
Bo to przeróbka z AI z podłożonym głosem Dave'a.
@@perperella to wiele tłumaczy
Jaki jest email do LS?
Kto klaskał?
A żem się k... wystraszył
Dałam lajka po żarcie z iphonem XD
🤙🏾
Przecież Bytom Z Katowicami nie ma granicy. Po co ciulasz ludzi ?