Wasza wizja jest dobra tylko i wyłącznie dla. Interesów ameryki a obecne czasy podzielonego świata temu nie sprzyjają należy ostrzec Gruzinow niech się tak nie spieszą do tego,, zachodniego dobrobytu"
Ja rozumiem, że obrona amerykańskich interesów jest dla was sprawa pierwszej wagi. Ale kto na zdrowy rozum uwierzy w"spontaniczny" charakter protestów w Gruzji, kiedy dwie trzecie w demokratycznych wyborach wybrały obecny rząd> Natomiast pani prezydent, która wzorem innego pupila Amerykanów Zelenskiego zapowiedziała już, że po zakończeniu kadencji nie ustąpi (taka z niej obrończyni demokracji!) jest politykiem de facto z poza Gruzji.
Nie ustawa o wrogach, tylko o agentach, nie taka znowu oryginalna na świecie, pojęcie agentury jest międzynarodowe. Dobrze, że między wierszami wybrzmiało, że to UE zawiesiła po wyborach, de'facto dialog, czyli nie GM. Pytania sugerujące - "jest zastraszony czy inwigilowany", słabe dziennikarsko. U nas Tusk nie trzęsie partią? Obserwatorzy podczas wyborów nie eksponowali nadużyć, o ile wiadomo było w normie, jak zwykle. Warto zauważyć, że w USA kupuje się jawnie głosy, czy ktoś to oprotestowuje? Niezupełnie demokracja w tym regionie ma znaczenie, to amerykańska narracja, zostawmy im samodecydowanie. Raczej to nie jest nasza sprawa. Nie wmawiajmy sobie, że nas to dotyczy, zajmijmy się swoimi problemami w polityce z sąsiadami
Ten, kto wierzy, że sojusze polityczne są zawierane bezinteresownie musi być bardzo naiwny. Oczywiście, że to jest w interesie Stanów Zjednoczonych, ale też Unii, żeby Gruzja się demokratyzowała, a nie stała się zapleczem Rosji. Rosja też ma w Gruzji swój interes, a Gruzinów interesem jest demokracja - ten kraj przeżył setki lat opierając się próbom podporządkowania przez kolonizatorów. Stąd teraz taka alergia w gruzińskim narodzie na nadużycia władzy i dyktatorów. Nie oszukujmy się - sojusz ze Stanami i Europą daje o wiele większe szanse na jakąkolwiek własną politykę wewnętrzną, ustalanie między Gruzinami o co im chodzi i jak chcą zarządzać krajem, niż gdyby stali się kolonią rosyjską. Nasi eurosceptycy też panikowali, że wejście do Unii uniformizuje, ale jak widać, każdy kraj i tak rządzi się po swojemu, nawet Węgry (póki co). Jeśli ktoś uważa, że między Zachodem a Rosją nie ma różnicy, "bo obaj to imperialiści kalkulujący swoje korzyści", to proponuję pomieszkać parę lat po jednej, a parę lat po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Oczywiście, że Gruzinom spieszy się do dobrobytu, każdemu się spieszy, a pod wpływami rosyjskimi wzbogacą się tylko oligarchowie. Nawet nie będąc jeszcze kandydatem Gruzja odczuła wsparcie unijnych i amerykańskich pieniędzy dla niezależnych mediów, rolników, niepełnosprawnych, wymian naukowych, itd itd. Gruzja chce na Zachód też dlatego, że tu prawa człowieka i obywatela coś znaczą (zaznaczam - "coś", mając na myśli, że sytuacja jest daleka od ideału, ale w porównaniu do autokracji to jest niebo a ziemia). A propos wyborów, to twierdzenie, że większość wybrała obecną władzę, w świetle ostatnich dni traci swój sens - nie dość, że wszystko wskazuje na nadużycia podczas wyborów i nieuczciwą przewagę rządzącej partii wykorzystującej podległe instytucje do wpływania na głosowanie, to teraz zademonstrowali bardzo wyraźnie swój szacunek do gruzińskiego społeczeństwa i podstawowych praw wolnego kraju. Brutalizując protest jednocześnie deklarują, że to w imię demokracji. Gruzini nie są debilami i widzą, jak bardzo zostali zdradzeni. Społeczeństwo mają obywatelskie, ale władzę daleką od demokracji. Dlaczego? Bo demokratyczna władza rozumie, że nie rządzi się siłą tylko polityką, strategiami, a obecny rząd Gruzji jest zwykłym mobberem, co obróci się w końcu przeciwko nim, bo - jak wspomniane wyżej - po latach opresji Gruzini mają alergię na nadużywanie władzy, zwłaszcza tak bezczelne.
Wasza wizja jest dobra tylko i wyłącznie dla. Interesów ameryki a obecne czasy podzielonego świata temu nie sprzyjają należy ostrzec Gruzinow niech się tak nie spieszą do tego,, zachodniego dobrobytu"
Ja rozumiem, że obrona amerykańskich interesów jest dla was sprawa pierwszej wagi. Ale kto na zdrowy rozum uwierzy w"spontaniczny" charakter protestów w Gruzji, kiedy dwie trzecie w demokratycznych wyborach wybrały obecny rząd> Natomiast pani prezydent, która wzorem innego pupila Amerykanów Zelenskiego zapowiedziała już, że po zakończeniu kadencji nie ustąpi (taka z niej obrończyni demokracji!) jest politykiem de facto z poza Gruzji.
Cały ruch turystyczny Gruzji to Rosjanie. Większość wymiany handlowej to Rosja. Kto i jak weżmie Gruzje na utrzymanie gdy " odetną " się od Rosji?
Rząd nie zerwał negocjacji tylko zawiesił po unijnych szantażach że nie spełniają wymogów
Już przez to wspieranie Białoruś wepchali w objęcia Rosji, teraz zrobią to sam z Gruzją !!!
Nie ustawa o wrogach, tylko o agentach, nie taka znowu oryginalna na świecie, pojęcie agentury jest międzynarodowe. Dobrze, że między wierszami wybrzmiało, że to UE zawiesiła po wyborach, de'facto dialog, czyli nie GM. Pytania sugerujące - "jest zastraszony czy inwigilowany", słabe dziennikarsko. U nas Tusk nie trzęsie partią? Obserwatorzy podczas wyborów nie eksponowali nadużyć, o ile wiadomo było w normie, jak zwykle. Warto zauważyć, że w USA kupuje się jawnie głosy, czy ktoś to oprotestowuje? Niezupełnie demokracja w tym regionie ma znaczenie, to amerykańska narracja, zostawmy im samodecydowanie. Raczej to nie jest nasza sprawa. Nie wmawiajmy sobie, że nas to dotyczy, zajmijmy się swoimi problemami w polityce z sąsiadami
Ten, kto wierzy, że sojusze polityczne są zawierane bezinteresownie musi być bardzo naiwny. Oczywiście, że to jest w interesie Stanów Zjednoczonych, ale też Unii, żeby Gruzja się demokratyzowała, a nie stała się zapleczem Rosji. Rosja też ma w Gruzji swój interes, a Gruzinów interesem jest demokracja - ten kraj przeżył setki lat opierając się próbom podporządkowania przez kolonizatorów. Stąd teraz taka alergia w gruzińskim narodzie na nadużycia władzy i dyktatorów.
Nie oszukujmy się - sojusz ze Stanami i Europą daje o wiele większe szanse na jakąkolwiek własną politykę wewnętrzną, ustalanie między Gruzinami o co im chodzi i jak chcą zarządzać krajem, niż gdyby stali się kolonią rosyjską.
Nasi eurosceptycy też panikowali, że wejście do Unii uniformizuje, ale jak widać, każdy kraj i tak rządzi się po swojemu, nawet Węgry (póki co). Jeśli ktoś uważa, że między Zachodem a Rosją nie ma różnicy, "bo obaj to imperialiści kalkulujący swoje korzyści", to proponuję pomieszkać parę lat po jednej, a parę lat po drugiej stronie żelaznej kurtyny.
Oczywiście, że Gruzinom spieszy się do dobrobytu, każdemu się spieszy, a pod wpływami rosyjskimi wzbogacą się tylko oligarchowie. Nawet nie będąc jeszcze kandydatem Gruzja odczuła wsparcie unijnych i amerykańskich pieniędzy dla niezależnych mediów, rolników, niepełnosprawnych, wymian naukowych, itd itd. Gruzja chce na Zachód też dlatego, że tu prawa człowieka i obywatela coś znaczą (zaznaczam - "coś", mając na myśli, że sytuacja jest daleka od ideału, ale w porównaniu do autokracji to jest niebo a ziemia).
A propos wyborów, to twierdzenie, że większość wybrała obecną władzę, w świetle ostatnich dni traci swój sens - nie dość, że wszystko wskazuje na nadużycia podczas wyborów i nieuczciwą przewagę rządzącej partii wykorzystującej podległe instytucje do wpływania na głosowanie, to teraz zademonstrowali bardzo wyraźnie swój szacunek do gruzińskiego społeczeństwa i podstawowych praw wolnego kraju. Brutalizując protest jednocześnie deklarują, że to w imię demokracji. Gruzini nie są debilami i widzą, jak bardzo zostali zdradzeni. Społeczeństwo mają obywatelskie, ale władzę daleką od demokracji. Dlaczego? Bo demokratyczna władza rozumie, że nie rządzi się siłą tylko polityką, strategiami, a obecny rząd Gruzji jest zwykłym mobberem, co obróci się w końcu przeciwko nim, bo - jak wspomniane wyżej - po latach opresji Gruzini mają alergię na nadużywanie władzy, zwłaszcza tak bezczelne.