Dlatego ważne jest, aby społeczeństwo, edukacja i rodzice zrozumieli te wyzwania oraz stworzyli odpowiednie środowisko, w którym młodzi ludzie mogą rozwijać się zdrowo, zdobywać pewność siebie i umiejętność radzenia sobie z trudnościami. 🙃🙃
Czy uważacie ze powinniście odpowiedzieć Everyday Vero? Mam wrażenie że pod ostatnim filmem były 2 komentarze które poruszały ten temat i zostały usunięte….
Jakie to są te odpowiednie warunki? Społeczeństwa, systemu edukacji, rządów nie obchodzą młodzi ludzie. Rządzący są zajęci tym kto co z kim robi w łóżku. System edukacji jest zajęty tym co poprzednio wymienieni uznali za stosowne - niczym dobrym i niczym co przydatne jest w życiu. Nikt nam nie stworzy takich warunków my sami jesteśmy za to odpowiedzialni Apel do towarzyszy młodych! Nikt wam z pomocą nie przyjdzie, nie macie co liczyć na polityków, szkoły, czy nawet rodziców. Tylko my jesteśmy w stanie pomóc sobie nawzajem, tylko my możemy pomóc sobie - jesteśmy panami swojego losu. "Mam 20 lat i nie wiem gdzie popełniłem błąd" - popełniamy błąd uznając, że ktoś nas z tego bagna wyciągnie, musimy to zrobić sami.
Bo w małej Polsce, od czasów psów i Lindy dzieciakom w grubiański sposób wmawiano potrzebę sukcesu, i teraz praktycznie większość emigrujących Polaków chce osiągnąć jakiś sukces nawet kosztem swojaka. Jak się uda i jakiś obcokrajowiec przyjedzie do Polski to on ma w dupie takie ambicje i po prostu stara się żyć przeciętnym życiem. Mamy u nas paru Niemców czy nawet Turków z kebabami. Polakom jednak zawsze mało - MASZ BYĆ KIMŚ. Jak dzieci lekarze w Chinach.
Nie raz przygladam sie nastolatkom i tak sobie myślę że, ich zycie musi byc okrutnie smutne... Na kazdym kroku sa oceniani i porownywani z tymi ktorym sie "udało" w zyciu. To piekielnie dołujące.
Brednie. Świat tworzą korporacje molochy, z którymi nie jest w stanie wygrać żadne państwo, a co dopiero jakieś pokolenie. Najbogatsi ludzie są związani ściśle z internetem i jego usługami
Nie obwinia. Dorośli sami są ofiarami postępu i rozwoju. Ja miałam to szczęście, że wychowywałam się w świecie bez komórek i internetu. Współczuję młodym, bo życie w obecnym świecie jest bardzo frustrujące. I młodzież ma o wiele trudniej. Dlatego obowiązkiem nas dorosłych jest wspieranie was. Mnie osobiście wkurza jak ktoś psioczy na młodzież.
@@iwonakarmowska2922 A takich ludzi jest dużo I wrzucają wszystkich młodych do jednego wora.Ja np mam 21 lat i za tymi wszystkimi trendami teraźniejszym nie przepadam,chciałbym urodzić się 10 lat wcześniej ale niestety rocznik 01.
To już nawet nie jest kwestia samego "Gen Z" mam znajomych w grupie wiekowej 20-28, siedzimy sobie i gadamy na discordzie, bo jesteśmy porozrzucani po całej Polsce i ciężko się spotkać jak każdy pracuje. Żaden z nas nie ma takich stałych znajomych gdzieś w swoich okolicach, żeby nawet na głupie piwo w piątek wyjść na miasto. Myślę, że jest bardzo dużo takich ludzi jak my, którzy siedzą i gadają ze sobą przez komunikatory głosowe, oglądają razem jakieś filmy czy grają w gierki, bo zwyczajnie k*rewsko ciężko jest w tych czasach znaleźć kogoś kto miałby jakieś podstawowe wartości z kim można by spędzać czas poza domem. Mi się kompletnie nie podoba ten świat, w którym aktualnie żyjemy. Upadek wartości, zero szacunku do samego siebie, a co dopiero do ludzi wokół, ogłupianie społeczeństwa na potęgę. Dochodzi do sytuacji, w których poznając kogoś nowego w pierwszej kolejności zastanawiam się co z nim jest nie tak i czy mi noża w plecy nie wbije. Brakuje mi swojego rodzaju braterstwa w relacjach. Jak młodszy byłem i miałem swoją grupę znajomych, to można było na sobie polegać, nikomu z grupy się krzywda nie stała, bo zawsze ktoś obok był, żeby pomocną rękę podać. No i jakiś wspólny rozwój by się przydał w tym wszystkim, czasami obserwuję swoich rówieśników, to ich życie polega na pójściu do pracy, ujebaniu się wieczorem alkoholem albo innym syfem, w piątek klub i tydzień zleciał- nihilizm i hedonizm pełną gębą. Jeszcze mały uszczypliwy komentarz do ludzi, którzy piszą ten świetny tekst w komentarzach "Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy" dodając, że Gen Z to najsłabsza generacja w historii. Patrząc na ten cykl, to bardziej pasuje, że Gen Z zostało wrzucone w trudne czasy, które być może stworzą silnych ludzi. Tylko, że "te" czasy są zupełnie inne od poprzednich, są nowe problemy i nowe zagrożenia, które powstały wraz z rozwojem ludzkości, a których nie było wcześniej i trzeba je jakoś rozwiązać- niestety jest to walka zwykłych ludzi z lobbystami, którzy mają nieograniczone siano i mogą psuć nowe pokolenia już od dziecka wciskając swoją gównianą propagandę w każde miejsce w jakie tylko się da i na każdym szczeblu rozwoju. Gen Z nie jest kruche, tylko rozbite bo zauważa że aktualny świat nijak ma się do tego co się działo kiedyś i próbują znaleźć sposób na życie w takiej rzeczywistości w jaką zostali wrzuceni. Mamy taką przepaść między generacjami, że aktualnie to już nawet ojciec synowi nie jest w stanie dać jakichś sensownych porad życiowych, bo mają się nijak do naszych czasów.
To jest straszne, że żeby się spotkać będąc dorosłymi, to pierwsze co przychodzi na myśl, to wspólne spożywanie alkoholu. Już nie mówię, że trzeba się specjalnie umawiać z wyprzedzeniem.
Na wszystko w życiu przyjdzie czas. Mam na myśli, że jeśli człowiek się stara osiągnąć cel, kiedyś może go osiągnąć dzięki ciężkiej pracy i odrobinie szczęścia. Bądźmy jedynie cierpliwi w wyczekiwaniu rezultatów
Wychodź do ludzi i twórz realcje z zamiarem zwykłej przyjaźni. Ciekawe postacie rzadko spotkasz w klubach. Ciekawa kobieta zazwyczaj pilnie się uczy lub ciężko pracuje nie mając czasu na płytką rozrywkę.
Nie wiem czy youtube to dobre miejsce na takie porady. Ja znalazłem swoją miłość przez internet (tinder) i jestem "najszczęśliwszym człowiekiem na świecie". Szukaj, wychodź do ludzi, rozwawiaj z każdą, która chce rozmawiać. A przede wszystkim nie wierz w bzdury, że przyjdzie w swoim czasie i trzeba czekać - przez to o czym autor filmu mówi - jest nikła szansa, że coś takiego się wydarzy. Po dobre trzeba się schylić, a nie czekać aż samo wskoczy do ręki.
@@panadolf2691 czystość mogłaby być darem, gdyby miała jakieś ugruntowane podłoże i niosła za sobą jakieś wartości, a nie wynikała z tego, że po prostu nie miało się możliwości zrobienia czegoś innego
Efekt ośmiornicy, ośmiornice są bardzo inteligentne ale żyją zbyt krótko by przekazać wiedzę o świecie swojemu potomstwu przez co młode uczą się zawsze od zera, analogiczne do naszej aktualnej sytuacji.
No chyba nie, przez całe życie masz masę czasu żeby przekazać swoją wiedzę młodszemu pokoleniu, problem jest w tym że to co chcesz przekazać jest zazwyczaj nieaktualne bo świat obecnie za szybko się zmienia.
Po prostu szkoła nie spełnia swojej roli, bo zamiast uczyć tego co ważne to zapychają całymi latami głowę farmazonem w stylu data bitwy pod Żółtymi Wodami, których i tak nikt nie pamięta miesiąc po sprawdzianie.
Problem w tym, że dorosłe ośmiornice są przy małych tylko w okresie jajowym, później małe ośmiornice prowadzą samotny tryb zycia, troche sie nie popisales XD
Z jednej strony nasze dorastanie się wydłuża, a z drugiej dziewczyna slyszy od rodziców, że ma się uczyć i nie myśleć o chłopakach, a tydzień po maturze słyszy od rodziców, że mogłaby już zrobić im wnuka. Znam z autopsji 😅
@@ziomekzmiasta9292 U mnie gdy byłam nastolatką mówili by się zająć nauka. Gdy skończyłam szkołę w wieku 20 lat od razu zaczęli się czepiać gdzie twoi chłopacy 😑 Zresztą, mój przypadek jest inny niż u większości ludzi bo sama się nigdy nie interesowalam płcią przeciwną za czasów szkolnych.
Chciałabym mieć dużo relacji międzyludzkich ale się nie da. Kiedy wychodzę na zewnątrz nie ma młodych osób, w autobusie wszyscy siedzą na telefonie w słuchawkach. Kiedy jestem w szatni na treningach rówieśnicy oglądają tik toka. Ciężko jest żyć w tych czasach jako nastolatek
Z doświadczenia polecam i tak zagadać. Na początku będzie trudno skleić cokolwiek sensownego, ale z czasem przynajmniej poprawisz sobie kompetencje miękkie. Ustal sobie zasadę, że codziennie do kogoś podejdziesz, przeżyj tydzień lub dwa, to potem będzie z górki.
@@Gutek8134łatwo mówić, nie ze się boje ludzi czy coś ale szybciej się zesram w gacie niż zagadam do obcego, próbuje się jakoś do tego przekonać ale nwm no 😭
@@nocny5546 Nikt nie mówi, że to łatwe, ale nie ma też co nakładać na siebie presji. Powolutku. Małymi kroczkami. I przede wszystkim ze świadomością, że nie masz nic do stracenia. Paradoksalnie już więcej tracisz jak się zesrasz w gacie, bo później trzeba i gacie i spodnie prać, a zagadanie do obcego, to raptem kilka sekund z życia. Możesz spróbować zacząć od komplementu. Jeżeli ktoś np. ma coś co Ci się podoba, to mu o tym powiedz. Jak ktoś coś czyta albo ogląda TikToka, to zawsze możesz zapytać co dokładnie czyta/ogląda i np. co mu się tam najbardziej podoba :) A jak ktoś się okaże bucem, to tylko o nim świadczy, a Ty przynajmniej zyskasz wiedzę, że ten konkretny człowiek nie jest wart, żeby być w Twoim życiu :) Zagadujesz i wtedy w zależności od reakcji decydujesz czy idziesz dalej czy zostajesz i gadasz dalej. I jedna fajna sprawa - z każdym kolejnym razem będzie zagadywać coraz łatwiej, a któregoś dnia zauważysz, że stało się to dla Ciebie czymś automatycznym :) To jest właśnie magia naszego umysłu
@@nocny5546jak nie wsiądziesz na rower to się nie nauczysz jeździć, chociaż byś srał w gacie ze strachu ze sie przewrócisz musisz wstać. Pewnie się przewrócisz, ale ma tym polega nauka. Nikt nie uczy się z jakimiś umiejętnościami takie rzeczy nabywa się w toku życia, próbując
Sama mam 25 lat, skończone studia licencjackie i podyplomowe, a rodzice i tak najchętniej wymagaliby ode mnie jeszcze studiów magisterskich, których z resztą się podjęłam, ale rzuciłam je po 3 miesiącach, bo stwierdziłam, ze nie chce psuć sobie zdrowia psychicznego dla kolejnego papierka (z resztą jeden wykladowca i tak uwalił 60% roku na poprawce, przynajmniej oszczędziłam pieniądze na warunek). Wszędzie dookoła czuć presję społeczną - a kiedy dzieci, kiedy ślub? A może jednak studia? Millenialsi i gen Y uważają moje pokolenie za nierobów i roszczeniowych ludzi, bo ciągle jesteśmy na garnuszku rodziców. Prawda jest taka, że większość z nas chce pracować i w pierwszej lepszej okazji najchętniej ucieklibyśmy od rodziców, ale obecne standardy mieszkaniowe nam nie pozwalają na pełne usamodzielnienie się. Jeśli ktoś ma pracującego partnera to jakoś da się wynająć mieszkanie. Właśnie - wynająć. Jak założyć rodzinę na wynajmowanym mieszkaniu, kiedy nie wiesz czy landlord nie podniesie ci za miesiąc czynszu, albo nie każe ci się wyprowadzić, bo decyduje się na sprzedaż mieszkania? Już nie wspominając o tym, że dzieci ogromnie zaniżają zdolność kredytową. To już nie „w tym kraju nie da się żyć”, to „na tym świecie nie da się żyć” i niestety będzie tylko gorzej.
Odebrano nam...sami sobie odebraliśmy. Nikt nikomu nie kazał siedzieć godzinami w mediach społecznościowych. Może to brutalne, ale chyba też dające nadzieję, bo mamy wpływ na to, żeby próbować to zmienić.
Niestety nie zawsze sami możemy o tym decydować. Ja zostałam wykluczona już jako dziecko, przez swój wygląd. Pierwszych znajomych znalazłam dopiero w liceum. Ale prawda jest taka, że większość osób ma wybór i warto dobrze z niego korzystać
Tak samo musimy to zrobić, ale dlatego że na początku tej drogi jedziemy na tym co jest. A co jest ? Sami widzimy. Tkwimy w tym latami, a później płaczemy... Nie do końca jesteśmy winni my, świat jest winny i nasza bierność też i nasze otoczenie
Bardzo dobry film. Mam kuzyna w wieku 13 lat i rodzice chcąc go chronić w czasie pandemii w ogóle zabronili mu wychodzić z domu. Dzisiaj ma problem, aby wyjść ze mną np. do kina, na imprezę. Zawsze na progu się waha i chciałby zostać w domu ponieważ zarazki dalej są wśród nas. Muszę go dosłownie wyciągać z domu.
Patologia nie jedno ma imię. Wbrew obiegowej opinie nie tylko bezrobotni alkoholicy są patolami. Narcystyczni i kontrolujący rodzice mogą zrobić tyle samo krzywdy.
Gdy 9 lat temu zaczynałem swoją karierę zawodową liczyłem na jakąś pracę spokojną, gdzie nikt mi nie będzie przeszkadzał, najlepiej bez kontaktu z innymi. Tak się złożyło, że zawsze pracowałem w grupach 20-30 osób i było to dla mnie czasem męczące. Jednak gdy rok temu zmieniłem pracę na taką, gdzie jestem sam na magazynie, a pozostałe 3 osoby pracują w innym pomieszczeniu, to dotarło do mnie jak bardzo mi brakuje innych osób. Przez 8 godzin nie mam się do kogo odezwać, niby spokojna praca, a jestem bardziej znudzony i wymęczony, niż gdy pracowałem z wieloma osobami i na większych obrotach. Mam teraz podobnie jak kiepscy z kiblem...
Ja też się nie odnajduje w takiej dużej grupie bo ginę w tym tłumie który mnie przytłacza. Fajnie jest mieć tak z 5-6 osób obok siebie (nawet nie na raz tylko rotacyjne), ale całkiem samemu być w pracy... I feel you. Samemu to fajnie być w domu po pracy żeby od niej odpocząć
Ja całe szczęście radzę sobie sam. Starczy mi instrukcja a jak faktycznie będę potrzebował pomocy to muszę przeżyć ujmę na honorze i prosić kogoś o pomoc.
Ja mam odwrotnie wolę 100% samotność ^^. Ewentualnie 1 przyjaciela i mi to w zupełności wystarczy. Serio testowałem tysiące razy.. Typowy samotny wilk.
To że później się wyprowadzamy, bierzemy ślub i później mamy dzieci to kwestia ekonomiczna. Koszty życia od lat 60 do 20 bieżącego stulecia rosły nieproporcjonalnie szybciej niż zarobków. Ceny mieszkania x10, ceny energii x11, ceny żywności x9, a zarobki x6 (o ile dobrze pamiętam, to były dane z USA)
@@opedix3738 przez to ze była komuna chyba nie, w latach 60 w Polsce na wioskach często dopiero zakładano prąd, była bieda, samochód często tylko dla partii, po transformacji było ciężko z pracą, zarobki niskie a ceny nieproporcjonalnie do zarobków wysokie, po 2000 też nie było kolorowo jednak z roku na rok coraz lepiej. Dobre życie w Polsce mam wrażenie zaczęło się dopiero koło 2010 roku, więc generalnie w Polsce chyba jednak lepiej, jeśli patrzymy pod kątem ekonomii i w sumie nie tylko jej, w porównaniu do USA.
Trzeba wziąść pod uwagę, że również zmieniły się potrzeby i poziom życia. Kto w latach 60-tych kupował co sezon nowe ubrania, jeździł na egzotyczne wakacje, chodził na obiad do restauracji? Dziś dla wielu osób to norma i niewielu byłoby gotowych żyć skromniej.
Bardzo dobry i merytoryczny materiał. Nawet podoba mi się nowy, bardziej dynamiczny styl edytorski ale BŁAGAM trochę mniej "stockowych" dźwięków bąbelków bo bardzo rozpraszają xD
Jakiś czas temu rozmawiałam właśnie o tym z moją mamą. Wspominałam o tym, jak bardzo wartościowe były wszystkie spotkania/wyjścia/uroczystości, na jakie zabierała nas (mnie i brata) ze sobą gdy byliśmy mali. To były często takie zwykłe spontaniczne wypady do jej przyjaciółek na kawę, na jakieś urodziny, czy kolację u rodziny, ale budowało to silne więzi między nami i mogłam doświadczać dużo różnych rzeczy wokół mnie. Może to głupie drobnostki, ale do dzisiaj pamiętam szczegóły z ich domów, różne zapachy, smaki, relacje między domownikami i ich doświadczenia. Można było poobserwować, jak wygląda inny dom, jak ktoś się wypowiada, jakie mają zwyczaje. Dla mnie było to niezwykle wartościowe. Pamiętam też, że często moja rodzina zapraszała się na kolację albo obiad, wszystko było uszykowane, różne dania, słodycze, widać było, że każdy się starał, żeby było miło i żeby zadbać o gości (nie było w tym nic na pokaz, ewidentnie było widać zwyczajną chęć, by spędzić wspólnie miło czas). Teraz jak obserwuję niektóre rodziny z mojego otoczenia, które mają małe dzieci, to wygląda to zupełnie inaczej. Zazwyczaj nigdzie nie wychodzą, niemalże żyją w izolacji. Dzisiejszy świat wpływa też na osoby, które miały wcześniej ten przywilej życia w czasach "społecznych" jak chociażby moja mama, która teraz rzadko kiedy gdziekolwiek wychodzi, mimo że jej koleżanki nadal mieszkają w tym samym mieście. Ich relacje po prostu upadły.
Czytam dopiero teraz ale... boże jak to jest pięknie napisane. Serio - bardzo przyjemnie mi się czytało! Ale odnośnie treści - to jest jedna z rzeczy której nie mogę wręcz zdzierżyć. Jestem rocznik 05 i dziecko mieszkałam u moich dziadków, potem gdy przeniosłam się do stolicy z rodzicami trochę rzadziej ich odwiedzałam - ale za to kilka dni posiedzieć to był mus! Ba, tak mam nawet do dzisiaj
Oj państwo polskie i unia dbają o to by młodzi musieli się nauczyć radzić z trudnościami - jedyne co robią to ich dokładają. Piękne uczucie gdy typowa pensja młodego człowieka, pozwalająca na godne życie i umożliwiająca chociażby rozważenie wzięcia kredytu na mieszkanie staje się ledwo przeżyciówką. A to tylko jeden przykład powodujący frustracje i "niepokój" (zwykły gniew) wśród młodych.
@@janiiisobieski1012 Tak, masz rację. Ale wymienianie w komentarzu wszystkich krajów, które paprają życie młodym zajęła by trochę czasu. Wole więc zająć się własnym podwórkiem.
Naprawde bardzo ciesze sie, ze urodzilam sie w 89 roku. Mialam naprawde cudowne, normalne dzieciństwo i jestem przerazona tym światem, w ktorym przyjdzie dorastać moim dzieciom…
@@adonispsk1145Ludzie, którzy chcą mieć dzieci to najwięksi egoiści. W życiu nie sprowadziłabym dziecka na ten świat. Po co? Najpierw uczysz się przez kilka lat tylko po to, żeby później do starości zapier*alać, a na koniec jako starzec musisz nacieszyć się ochłapami i ledwo żyć od 1wszego do 1wszego. Najlepsze wybawienie to się nie urodzić.
W "starych" czasach też był wyścig szczurów i byli ludzie co sobie radzą i nie. Były dzieci co miały lepsze i gorsze ubrania czy warunki mieszkaniowe. A zamiast smartfona było siedzenie całymi dniami przed PSX😁 🫣
28 na karku ten problem zauważyłem już w wieku 20 lat czyli 8 lat temu świat tak szybko idzie do przodu że powoli przestaje nadążać za tymi coraz to nowszymi chorymi trendami .. już dawno znalazłem roziwazanie tikgowna nigdy nie miałem i każdemu odradzam a fb już dawno temu usunelem. Zacznijcie ludzie żyć znajdźcie passje bo bez tego będziecie biedni nie materialnie a mentalnie
Grunt że potrafię z byle gówna coś ładnego skołować- do dżungli trafię to będę tworzył sztukę z kamieni i chrustu- żadna siła mnie od pasji nie odciągnie 😎💪 I tego wam też życzę!
Jestem rocznikiem 2003, ponad pół LO w domu (covid), żadnych imprez, super przygód i przelotnych miłości z których byłbym sto pro zadowolony. Zgadzam się z treścią filmu, widzę od około 2 lat dziwne załamanie u dalszych rówieśników jak i przyjaciół. Mieliśmy w planach za dzieciaka (ja tak miałem) 25-27 lat ślub, stabilne życie dzieci do 30 roku życia. Oczywiście część poglądów się zmieniła jak i sytuacje w życiu. Na tą chwilę studiuję, po studiach mam zamiar w końcu korzystać z życia. Podróżować, mieć to czego nie miałem w LO i gimnazjum. Jesteśmy nastawieni na spełnianie warunków czasem narzuconych przez Naszych Rodziców lub ''bo trzeba'' żeby skończyć studia, mieć coś na czarną godzinę. Za bardzo się skupiamy na spełnianiu tych warunków i próśb zatracając się w wirze "teraz to, potem to, ale jeszcze to" itp. nie myśląc a nawet czasem z podświadomego przymusu nie chcąc czegoś zrobić jak korzystanie z życia, które (imo) powinno być przeżyte w LO, gimnazjum, w głupie wakacje po maturze. Imo skutkiem tego może być mała ilość nowo narodzonych dzieci bo jak każdy skończy te swoje studia, pierwszą rzeczą będzie przeżywanie, pewnego rodzaju odrodzenie naszej młodości na nowo i czerpanie z niej. To co powinno być w LO, gimnazjum- będzie potem. Kolejna sytuacja po której społeczeństwo wywróci się do góry nogami. Czuję to samo u większości ludzi w moim otoczeniu i w moim wieku. Czy coś się da z tym zrobić? Tylko wyciągnąć wnioski aby w przyszłości nie popełniać podobnych błędów. Niestety. Przeszłości się nie zmieni i nie przeżyjemy jej drugi raz. Jest to dla nas okropny ból bo najprościej w świecie nie poczuliśmy smaku młodości.
W mojej opinii nasze pokolenie, jest kolejnym tzw. pokoleniem kolumbów, czyli ludźmi, którzy na początku młodości musieli się zmierzyć z II wojną światową, a później "socjalistycznym rajem". Dla nas rolę wojny pełni pandemia, a komunę idealnie odwzorowują eurodyrektywy. Pozdrawiam
Po studiach to są mrzonki. Życie Cię dojedzie bo najpierw będziesz mieć gówno pracę i nigdzie za to autostopem nawet nie pojedziesz (na autostop trzeba czasu, a na szybki wyjazd jakiej kasy) no chyba, że rodzice będą Cię wspierać i będziesz mógł po pół roku odkładania hajsu ruszyć w podróż. Nom, a jak jesteś facetem i sądzisz, że w wieku 26 lat zaczniesz z gówno pracą budować związki no to o ile nie jesteś przystojnym modnisiem plus osobą wytrwałą psychicznie na zranienia to możesz sobie pomarzyć. Koleżanki już wtedy są zaklepane lub klepią się z chadami na Tinderze - to złapiesz taką na urok i jak nie wytrzymasz dwóch rund sparingu po 30 minut to powie, że jednak nie pasujecie do siebie. Jesteś w takim momencie niestety, że czas wkraczać do gry z tymi celami, studia Ci nie uciekną, zajmują mniej czasu niż praca po 8h i naprawdę szczerze Ci mówię, że ten stres przy nauce czy egzaminach to 3% tego co czujesz w drugim roku pracy kiedy się zastanawiasz "ej no był ten urlop 2 tygodnie, ale gdzie są wakacje, ja czuję się wyjebany do cna". Banialuki o skupianiu się na nauce włóż między bajki, pracodawca nie sprawdzi czy miałeś 4 czy 3 na koniec 5 semestru, a na ogół nauczysz się niepotrzebnych pierdół o ile to nie polibuda (a i tak wciskają wiele nieinteresujących bzdur choć przynajmniej rozwojowych). Skupienie się na nauce to tzw schemat blokowy z czasów komuny czyt. dobre studia=praca i jako osoba, która zatrudnia ludzi zaświadczam Ci, że 95% doktorów jakich znam zarabia znacznie mniej (20-50%) mniej niż licencjaci. Wake up!
@@jwhjacek Weź nie pisz takich bzdur młodemu chłopakowi,opanuj się.A z takimi teoriami odnośnie związków to ty idź lepiej może do tych odklejonych redpilli,tam cie posłuchają bo to ten sam poziom.Przez takich jak ty młodzi ludzie sie ograniczają,więc jak masz pierdolić i złowrózyć młodemu to rób wypad stąd lepiej.
Kurwa mać... Akurat mam 20 lat i czuję dokładnie to samo co jest w 2:30, Kropka w kropkę to samo... Przez całe wakacje chciałem robić wszyskto zęby tego uniknąc, ale to było niczym fatum z Króla Edypa. Przez większośc dziecinstwa i zycia nastoletniego byłem w izolacji z dala od ludzi i teraz mi ich cholernie brakuje, ale obecnie spotkanie ze znajomymi jest piekielnie trudne, i szczerze sam nie mam pojęcia czemu w tych czasach tak jest, czemu ludzie przekłądająinne wartości nad relacje międzyludzkie, gdzie to własnie one nas budują. Z dalszą rodzina (a czasem nawet bliższą) nie ma się juz kontaktu, osobami z którymi utrzymujemy głównie relacje sa teraz przyjaciele którzy... którzy nie mogą zazwyczaj się spotkać. To naprawdę smutne, jak upada społeczeńśtwo i jak media na ans wpływają. Ja nie mam ani Instagrama, ani Facebooka, ani TikToka, ale i tak wpadłem w pułapkę mediów i uciekałem siedo nich jak byłem młodszy. Dodatkowo niepokoi nas presja od starszych, która jest wszędzie. Nie to, że chcę zwalać cała winę na innych, ale widze ze wiele dorosłych ma oczekiwania wobec nas, ale takze w wieku 20 lat traktują nas jak małych gówniarzy którzy nie mają zdania i maja się ich grzecznie słuchać. A budowanmie społeczeństwa teraz jest bardzo trudne. Teraz zauważyłem, że ludzie mają w głowie pieniądze i przechwalanie się, anawet jeżeli nie, to mało kto chce budować szczerą relację z inną osoba. Juz od dłuższego czasu zastanawiam się, czemu rodzicom znajdowanie przyjaciół przychodzi tak łatwo, a u młodych ludzie ludzie są tacy jacyś... dziwni... niechętni... sory, że napisałem ten komentarz tak chujowo, ale dopiero co wstałem i nie myśle xd O. Idealny przykłąd. Wstałem i pierwsze co to właczyłem YT a nie myślałem o innych ważniejszych dookoła mnie rzeczach...
@@lucyluna3567 Nie jestem inteligentny. Mam problemy z czynnościami które wydajasiepodstawowe w domu, ale chcę je ponadrabiać. A siedzeniem w odmu i wstydem do ludzi zmarnowałem sobie całe dzieciństwo i 3/4 życie nastoletniego. Teraz staram sie to naprawić jak mogę. A i pamiętaj, że nieważne ile masz lat, zawsze masz szanse na naprawę wielu rzeczy w życiu, nie możesz mówić ze masz je zmarnowane ✌
Bez oglądania można odpowiedź, że są zostawienie sami sobie w tym szatańskim świecie przepełnionym próżnością, konsumpcją, samolubstwem, głupotą, naiwnością, itd, a nie mają Boga w sercu... Sam przez to przechodziłem, aż mnie Jezus odnalazł i teraz dzięki Niemu, co by się nie działo, czuję się szczęśliwy i kochany 😊❤
Jedyne co przekazały mi boomery to zaburzenia potraumatyczne. Jako nastolatek spotkałem "dorosłych" na takim poziomie, że aż dziwie się, że nie popełniłem samobójstwa. Nie żebym nie próbował. Jako kilkulatek prawie skoczyłem z okna na IV piętrze, a jako 11 latek uderzałem głową o ścianę aż do omdlenia, bo mamusia wracała z pracy. Najlepsze jest to, że przez kilkanaście lat w szkole, żaden nauczyciel nie powiadomił pomocy społecznej, a jeśli jakiś już ingerował w to co działo się ze mną (aż 1 nauczycielka) to jedyne co robiła to darła ryja - pod pretekstem wychowywania, a tak na prawdę była ona narcyzem pławiącym się w kontroli innych. Nie znam bardziej zjebanego pokolenia od boomerów.
Boomery sie nie wykazaly, ale to juz jest z tylu. Liczy sie tu i teraz i nie bycie ofiara boomerow. Z tego sie da wyjsc. Im predzej tym lepiej. Jestescie w tej lelszej sytuacji, ze dochodzicie do tego troche wczesniej niz ja majac lat 41 🤪Mimo wszystko, mimo nawet dzisiejszego dola, mam wizje zycia 105 lat, wiec jest jeszcze sporo czasu, zeby pomyslec nad marzeniani i spelnic je. Wazne, zeby tyczyly sie glownie duchowosci, bo zadne podniety, rzeczy nie daja szczescia. Sa atrakcyjne tylko jak ich nie mamy, a kiedy juz zdobędziemy, to apetyt rośnie...
Niepoķój to ja dopiero odczułem oglądając ten film. Zdecydowanie jest to najlepszy odcinek na tym kanale. Opanowanie, dykcja, a nawet ton głosu współgrają idealnie. Jestem pod wrażeniem
Jak niby samemu stworzyć sytuacje do kontaku z innymi skoro nikt inny nie chce się w nie angażować? Miałem kilku znajomych którym wielokrotnie proponowałem wspólne spędzanie czasu, ale odmawiali. Co z tego, że wyjdę z inicjatywą, skoro nikt z niej nie skorzysta?
To znajdź takich co lubią, zainteresuje się jakas aktywnością która odbywa się na zewnątrz - sport, podróżowanie czy survial co tam chcesz nawet chodzenie na koncerty
@@dawidbasior7923mam wrażenie, że to jednak nie do końca tak działa :/ Można być osobą lubiącą dużą swobodę, indywidualność i doceniającą samotnie spędzone chwile... ale jednak na dłuższą metę to raczej nie wypali. Czego byś nie zrobił i jak się tym nie cieszył, to zawsze przyjdzie ten moment, że spojrzysz na siebie z zewnątrz i czegoś będzie w tym obrazie brakować. Nawet jeśli nie chciałbyś się w jakimś okresie z nikim widzieć, to sytuacja w której masz taką możliwość, ale z niej po prostu nie korzystasz, a sytuacja gdzie w ogóle takiej szansy spotkania i rozwinięcia relacji nie masz, są zupełnie nieporównywalne. W pierwszej opcji możesz po prostu kierować swoim życiem i dokonać jakiegoś wyboru. W drugiej sytuacji jesteś jakby w klatce, mocno ograniczony, mogący jedynie przyjmować to, co się nadarzy. Znaczy też nie do końca tak jest, ale z perspektywy osoby w takiej sytuacji, może to tak wyglądać. I nie wystarczy powiedzieć sobie "ej, weź i zrób coś ze swoim życiem" bo to też nie do końca tak działa. A przynajmniej to tak mi się wydaje xd
Mam podobnie. Poznałam grupę fajnych dziewczyn na nocy komiksów w sklepie z mangami. Stworzyłam z nimi grupę na FB ale tak naprawdę to tylko ja tam zaczynam rozmowę. ciągle tylko ja zagaduję przez wiadomości albo wysyłanie memów czy innych zabawnych rzeczy albo newsów i szczerze jestem tym już zmęczona. Mimo że dogadujemy się dobrze to żadna z nich do mnie nie pisze a czasem nawet nie odpowiadają na grupie.
Przykre jest to ,że młode osoby w tym ja ciagle słyszymy jacy to my najgorsi od starszego pokolenia. Ale to oni ten świat taki stworzyli - młode osoby są ofiarami tego.
Tak samo jak ty doszedłem do takiego samego wniosku, najpierw zauważyłem że to przez dorosłych ale potem zorientowałem się że przez niekontrolowany, naturalny postęp ludzkości wynikła taka sytuacja. Nie powinnyśmy szukać winnych, tylko zaakceptować sytuację i zacząć szukać rozwiązania, aby uratować sytuację i nie popełnić tych samych błędów w przyszłości przy kolejnym skoku postępu ludzkości 😊
Chce Ci napomknąc tylko że w na poczatku lat 2000 nie bylo inaczej. tez slyszelismy tylko jacy to my jestesmy malo zorganizowani, jak daleko to babcia mietka z 4 pietra miala do szkoly, jak to mozliwe ze nie mozemy uzbierac 12 osob by pograc w pilke za naszych czasow byly 4 druzyny takich przykladów jest na pęczki więc przestań pierdolić i zapamiętaj jedno ZAWSZE ale to ZAWSZE starsze pokolenie pierdoliło kocopoły jacy to oni nie byly wyjątkowi jak młodsi sobie nie radzą. Tak było jest i jak tego nie zmienisz to tak bedzie. Moje pokolenie śmieje sie z v-dolców z drilowców i innych udziwnień które tworzą młodzi ludzie. Może jest to obawa zmiany? Może starsze pokolenie traci coś bezpowrotnie? Skłaniam do refleksji nad tym tematem i proszę przemyśl czy tak na prawde jesteście tacy wyjątkowi bo macie gorzej. Pozdrawiam! Tego którego już nic nie obchodzi i idzie własną ścieżką ;) Ps mam 30lat
co to za pier...nie starsi raczej współczują niż obwiniają kogoś młodego za te chore czasy, ja mam 39 lat i zaufaj gdyby zniknęły telefony Instagram i cały ten social śmietnik życie wróciło by na swoje tory, niestety to gówno wyprało tak mózgi młodym że nie mają szans na normalne relacje z rówieśnikami.
@@z000mbfulsłabi z ig/FB i innym syfem sobie nie radzą. Silni nawet nie mają tam kont :) to że FB istnieje, to nie jest kwestia starych ludzi i tego że go zbudowali. Gdyby młodzi nie używali, nie miałby takiej siły :)
Słuchając tego odcinka, przypomina mi się rozmowa, gdzie zostałem zagadnięty na temat tego, jak wygląda obecnie moje życie miłosne i żebym sobie znalazł jakąś dziewczynę. Moją odpowiedzią było "Gdzie?". Po technikum jestem w szkole policealnej, gdzie mam relację tylko z jednym kolegą z ławki, gdzie na przerwach między lekcjami ze sobą gadamy. Ja mam tak, że jeśli mam do wyboru telefon lub rozmowę z drugą osobą, to wolę rozmowę, ale jakby to ująć... Nie uważam siebie za ciekawego rozmówcę. Zazwyczaj jak gadam z dwiema osobami, to one ze sobą znajdują wspólny język i ja schodzę na dalszy plan i stoję jak kółek. Więc...to źle zabrzmi, ale najlepsze sytuacje są dla mnie, gdy dana osoba jest "skazana" w danej chwili na tylko moje towarzystwo. Z natury jestem samotnikiem i nie lubię tłumów, także w rozmowie. Dużo też zależy od swobody, jaką czuję w trakcie rozmowy, czy jestem skrępowany i cichy, czy...wyjątkowo rozmowny. Trudno u mnie o stany pośrednie. W każdym razie wracając do tematu dziewczyny, nie ma gdzie znaleźć nawet kandydatki, bo w grupie na 30 osób może z 10 jest w moim wieku, z czego nie wiem, ile dziewczyn. Z żadną nie nawiązałem większej relacji i tyle tylko, że z kolegą z ławki mamy wspólną znajomą, która nam podziękowała czekoladami za pomoc przy zdaniu ważnego egzaminu. Co do dawnych znanych mi dziewczyn, to z żadną z technikum nie mam kontaktu, bo po prostu... Żadna ze stron nie wykonywała kroku w stronę podtrzymania relacji. Wszystkie relacje po technikum z osobami ze szkoły po prostu...umarły. Tyle, że dwie mi życzenia złożyły przy okazji urodzin i pogadaliśmy chwilę, jak tam nasze życia obecne. Ogólnie... No nie mam relacji na stałe. Tyle osób ma najlepszych przyjaciół... Ja nie mam. Miałem najlepszego przyjaciela, to w gimnazjum poszliśmy do innych klas i coś gadaliśmy na przerwach, kontakt w miarę był, ale przy technikum inne szkoły i cóż... Messenger kompletne nieodczytywanie wiadomości, które trwało nawet pół roku (!) I relacja (jak zwykle) umarła. Miałem najlepszą przyjaciółkę w okresie technikum z innej szkoły dwa lata, pisaliśmy średnio co tydzień przez godzinę, dwie. Spotkaliśmy się kilka razy w kinie czy McDonaldzie. Po jednym spotkaniu jednak przestała kompletnie odpisywać i ten jeden raz przyjaźń wygasła nie bez inicjatywy, tylko z jej inicjatywy. W każdym razie teraz jestem bez przyjaciela, bez bliskiej osoby, bez możliwej kandydatki na przyszłą dziewczynę. Tyle, że recenzuję książki i mam kontakty na meesengerze z innymi recenzentami (jestem w dwóch grupach), z którymi się nawet zżyłem oraz innymi czytelnikami. Miło się z nimi pisze, ale to nie są relacje...ugruntowane. Znaczy tyle, że możemy się na targach książki spotkać, ale nawet jak są z Krakowa (że obie strony wiedzą, iż mieszkają w tym samym mieście), to brak spotkań. Ogólnie ostatni raz się z kimś spotkałem tak "prywatnie" w sierpniu 2020... Trzy lata to długa przerwa, a szanse na zmianę losu niezbyt widoczne. Nawet pracę trudno mi znaleźć, żeby mieć kontakt z ludźmi i przy okazji zarabiać... No mój los pewnie nie jest najlepszy, ale przywykłem, a wcześniejsze próby zmiany tego stanu wprowadziły mnie w stan przeddepresyjny, więc ze swoją nadwrażliwością... Wolę się tym nie przejmować. Jestem samotnikiem, introwertykiem niezbyt pasującym do społeczeństwa. Trudno.
Może to mało popularna opinia, ale spoglądając na wartości większej części dzisiejszych dziewczyn pomarańczowo czarna strona wypełnia tą lukę idealnie. Trzymaj się tam
@djfantastyka Zupełnie nie zgadzam się z przedmówcą. Z tego co piszesz wnioskuję, że jesteś ciekawą osobą, z którą 1:1 można rozmawiać godzinami. Jeśli jesteś gotowy zgłoś się do specjalisty i zawalcz o siebie, trzymam za Ciebie kciuki :)
W tym roku skończyłam 18 lat, przez całe życie słyszałam "w moich czasach..." "W twoim wieku ja..." ciągłe słuchanie tych słów ostatecznie doprowadziło to, że ogecnie jestem odlutkiem, bojącym się rozmawiać z ludźmi, a mimo to nadal słyszę te same słowa. Dlaczego? Ponieważ jak każdy młody w drodze do zrozumienia pozwoliłam za bardzo wpłynąć na mnie staremu pokoleniu i zgubiłam sie we samej sobie, obecie nie potrafiąc się z tej klatki wydostać.
Od czasu pandemii zauważyłam że czas dziwnie przyśpieszył budzę się rano i nagle jest noc mam tak do dzisiaj przez to jak szybko leci czas mam problemy z nauką i grozi mi wywalenie z uczelni jeśli nie zdam egzaminów we wrześniu. Cały ten czas nie wiedziałam dlaczego tak się dzieje dlaczego 9 rano zmienia się w 19 w ciągu chwili, ale dzięki temu filmowi zrozumiałam dlaczego i że nie jestem w tym sama myślę że to pierwszy większy krok jaki zrobiłam od czasu pandemii. Bardzo przydatny i wartościowy film oby więcej takich na twoim kanale daje like i suba:D
@@shakerr7933 Nie zwalam wszystkiego na pandemię. Wiem że wielu rzeczom sama jestem sobie winna, ale od lat zmagam się z mocną depresją(która została potwierdzona przez psychologa) która pogłębiła się z pandemią i przymusową izolacją która w moim przypadku była jeszcze bardziej rygorystyczna przez złą sytucję zdrowotną mojej mamy. Chcę tylko powiedzieć że od pandemii czas nienaturalnie szybko mija w moim odczuciu przez co ciężko mi jest ogarnąć samą siebie nie mówiąc o sytuacji szkolnej czy towarzyskiej. Cały czas miałam poczucie że to tylko ja jestem tak porąbana i nie umiałam znaleźć przyczyny tego problemu. Teraz mam już podstawy tego dlaczego tak się ze mną dzieje.
@@pansebastian2148 To dziwnego miałaś psychologa, że tutaj takie rewelacje odkrywasz. Może pora zmienić specjalistę? Chyba coś jest nie tak skoro dopiero do takich wniosków dochodzisz?
Tak się dzieje kiedy człowiek (a w zasadzie grupa wpływowych, chciwych ludzi) próbuje na własną rękę naprawiać świat, im bardziej próbuje go ulepszyć, tym bardziej go psuje. A wszystko sprowadza się do tego żeby ludzie funkcjonowali jak w zegarku, jak maszynki, które odpowiednio zaprogramowane już nie będą mogły niczego zepsuć w ich idealnym, sterylnym i syntetycznym świecie... "Nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy, a my się wszystkim zajmiemy najlepiej.." Taka refleksja.
We wrześniu kończę 27 lat, zdążyłam w tym czasie się srogo wyjebać na społeczeństwo. Pierwszy raz w trakcie studiów, drugi w trakcie pandemii. Pół życia spędziłam na tym cudownym zachodzie, gdzie miało być super, a tylko nabawiłam się problemów z samą sobą. Spakowałam się, od maja jestem w Polsce. Zdążyłam skończyć studia w branży zaoranej przez Dawida (i dorobić się łysych placków na głowie przez to pierwsze), wyjść za mąż, kupić i sprzedać dom, przebranżowić się, zerwać kontakty z powaloną rodzinką, rozpłynąć się w powietrzu na kilka lat (tzn. skasowałam social media z dnia na dzień i nikt o mnie szczególnie nie pytał - test relacji na miarę XXI wieku) i przenieść się na drugi koniec Europy (znowu). Moja rada dla jeszcze młodszych ode mnie - polecam radykalne rozwiązania, kiedy czujesz, że się "dusisz" w swoim życiu. Większość życia robiłam wszystko, czego ode mnie oczekiwali inni. W końcu stwierdziłam "teraz, kurna, ja" i, mimo pandemicznej histerii, w ostatnie 3-4 lata przeżyłam więcej fajnych rzeczy, niż przez pierwsze 22-23. W końcu czuję, że żyję.
@@84zPutinemWsroddZwierzatpięknie tam jest! Bywałam regularnie przez ostatnie piec lat. Chyba więcej już nie będę miała okazji a mieszkać tam to moje marzenie !!
Nie tylko 20-latkowie nie wiedzą gdzie popełnili błąd, ale są to wszyscy w promieniu 5km od osoby, która czyta ten komentarz, chyba, że mieszka na pustyni - bo niestety ludzi, których "życie" pokonało jest tak dużo, że gubią się w tłumie i często nawet nie zauważyć idzie, że człowiek jest na skraju wytrzymania. To jest wszędzie i w każdej kategorii wiekowej.
@@radynazycie A ja myślę, że RustCohlee właśnie obnażył cały syf współczesnego świata i powinno być to głośno mówione, bo dotychczas większość ludzi zachwyca się w jakich cudownych czasach przyszło nam żyć. Że postęp technologiczny, loty w kosmos, medycyna itd. Lecz na drugim biegunie jest właśnie alienacja, samotność, depresja, samobójstwa, narkomania, alkoholizm, bandytyzm, pijani kierowcy-mordercy. Przyszło nam żyć w qrewskich czasach.
Co do okazji, wystarczy przestać myśleć, że są one w ogóle potrzebne, wystarczy przełamać strach przed wyrażaniem siebie i wtedy już z górki. Nikt cie nie zabije za to, że powiesz dzień dobry, spytasz się w autobusie co ktoś myśli o pogodzie itp. Większość ludzi marzy o tym, żeby ktoś z nimi po prostu o czymś porozmawiał, jednocześnie ogromnie się bojąc zacząć taką rozmowę. Młodsze pokolenia, w tym moje niestety cały czas są uciszane przez starszych, czy to w szkole, czy w domu, czy nawet w internecie - wyrażanie własnej opinii jest demonizowane, bo przecież co ty dziecko możesz wiedzieć? A jeśli ktoś zacznie się bać wyrażać swoją opinię i siebie, przestanie się po prostu normalnie odzywać do innych, bo będzie się bał wypowiadać cokolwiek. Znam mnóstwo ludzi którzy wstydzą się np. kupić bilet komunikacji miejskiej, zapytać o drogę itp. I szczerze jest to trochę żałosne, a jeszcze bardziej żałosne jest to, że to nasze czasy i nasze społeczeństwo do czegoś takiego doprowadza.
@@Akapibaradokładnie tak, jezeli ktoś chcę wykorzystać okazję dane przez los, to niech po prostu je wykorzystuje bo na dobrą sprawę kazdy moment może być taką okazją, zawsze można porozmawiać o czymś z kasjerką gdy nie ma kolejki, zawsze można powiedzieć komuś dzień dobry albo nawet po prostu porozmawiać z kimś na temat chodzby pogody, z czasem przez takie zachowania sami z Siebie wkręcimy się w jakąś społeczność w której będziemy mogli czuć się sobą, chodzić na imprezy i korzystać z życia
Pytanie co z osobami, które nienawidzą smalltalków i szukają głębi w rozmowie. Tu rozmowa o pogodzie jest słabą opcją, no chyba że na start a potem do innego tematu przejść.
Jestem jedną z tych osób. Mam 26 lat i nie jestem w sytuacji jak moi rodzice że już mieli dziecko, byli po ślubie itd. Ogólnie rodzice są znacznie znacznie starsi ode mnie bo blisko 70. Zdecydowana większość rad jakie otrzymywałem przez wszystkie lata zdecydowanie nie jak miały się do świata obecnego. Często próbowałem posłuchać rodziców i zrobić cos według nich. Ich sposobem.... No i bardzo często tego żałowałem bo często społecznie byłem wyszydzany. Często byłem zawstydzany bo chcąc się dowiedzieć od rodziców jak coś zrobić np w urzędzie to otrzymywałem wiedzę, która mogła by być aktualna z 40 lat temu przez co obecnie ta wiedza budzi zaskoczenie a też i doprowadza do przesmiewczych momentów. Nic nie zmieni faktu że kocham rodziców, ale tak naprawdę obecnego życia uczę się od przyjaciela, którego rodzice są znacznie bardziej "na czasie" i zarówno oni jak i też przez to on sam w tej społeczności się lepiej odnajduje niż ja. Doszło do tego , że już o nic się nie pytam rodziców bo z góry zakładam, że odpowiedź mi nie pomoże obecnie tak jak by mogła pomóc 40 lat temu. Jestem tak naprawdę samotny. Zawsze byłem bardziej introwertykiem. Nigdy nie czerpałem przyjemności z tego co większość rówieśników robiłeś jak jakieś imprezy alkoholwe itd. Zwykle na imprezach się czułem bardzo niezręcznie i nieswojo. Mam maksymalnie dwóch , trzech przyjacieli bo wiem że im więcej znajomych tym mniej tych prawdziwych i przez większość czasu wystarczyła nam w pełni nasza znajomość. Spotkania by pogadać, by wszystko to co w sobie chowamy w pracy na co dzień w końcu wyrzucić z siebie do kogoś kto to zrozumie. Bo akurat moi rodzice nie zrozumieją. Mama wcześnie porzuciła pracę by się zająć trójka dzieci, ojciec miał własny warsztat i głównie wszystkie lata pracował na własną rękę. Nie znają problemów co dziennej pracy w zakładzie czy sklepie. Tam gdzie inni ludzie. Pech taki, że wszędzie w mojej pracy są znacznie starsze osoby ode mnie i praktycznie ani razu nie znalazłem nikogo z kim naprawdę mógłbym się zżyć bo głównymi tematami jakimi się inni interesują to jakieś baitowe problemy świata przez media nagminnie nagłaśniane treści mających wyłącznie wzbudzić szok bo tak teraz Media działają. Innymi tematami jest polityka i prowadzenie domu. Co ktoś sobie kupił do domu. Ktoś sobie pięć zamontował itd. Zdecydowanie nie mogę się w tym odnaleźć przez co widocznie jestem wyłączony. A przez fakt że moi znajomi też mają swoje życie, więcej pracują to z nimi rozmowy nie są już tak często. A nawet jeśli są to zarówno ja jak i oni przeważnie żyjemy w tak piekielnie dobijającej rutynie że można popaść w depresję. Z jednej strony nienawidzę tej rutyny. Faktu, że odkąd skończyłem szkołę to te 5 czy 6 lat minęły mi jak kilka tygodni. Jakbym jeszcze niedawno tą szkołę kończył ze strachem i jednocześnie ekscytacja że rozpoczynam nowy rozdział w życiu, że wszystko teraz się zmieni. Słyszałem wiele opowieści od rodziców o tym jak to szkołę skończę i się życie dopiero znacznie. Że wszystko się zmieni itd. Jedyne co się zmieniło to fakt, że zamiast do szkoły , chodzę do pracy. Zamiast rówieśników z którymi faktycznie mogę pomagać, w każdej robocie spotykam głównie starszych ludzi, którzy samo niechętnie ze mną rozmawiają bo oboje wiemy że nie mamy za dużo wspólnych tematów. Może i zarabiam to prawda, ale tak się złożyło że moi rodzice zarabiają łącznie 1800 zł miesięcznie z emerytury. Ja sam przez pierwsze dwa lata pierwszej pracy do której się przyjąłem w ostateczności (bo wszędzie tylko słyszałem że minimum dwa lata doświadczenia) zarabiałem mniej niż 2000. Pracując po 12h mogłem zarobić z 2500 wtedy. Do 2020 roku tak pracowałem i się zwolniłem bo dobrze wiedziałem że to jedna z najgorszych firm w moim mieście bez przyszłości dla mnie. W tym momencie los chciał że nastąpiło 2020 rok i Covid. Zatrudniłem się w innej pracy po czym zwolnili wszystkie nowe osoby pod pretekstem epidemii, że nie chcą nikogo nowego. (Powodem był fakt, że jedynie chcieli nowy dział w sklepie otworzyć więc potrzebowali taniej siły roboczej , po otworzeniu działu jak już nie byliśmy potrzebni to pa pa). Od początku tamto kierownictwo nie traktowało mnie na poważnie, a dobrze potrafię dostrzec, jakie ktoś ma nastawienie wobec mnie. To była kolejna szpilka do poczucia własnej wartości i do posiadania pewności siebie. Ogólnie miałem toksycznego brata, cóż dalej go mam ale nie mam już tyle z nim kontaktu... On zawsze odkąd pamiętam mnie gnoil i poniżał. Zawsze wyzywał i zawsze mieszał z błotem. Wszystko co robiłem było dla niego pośmiewiskiem. Już od dziecka zawsze brakowało mi pewności. Mam też siostrę która też zawsze krytycznie do mnie podchodziła. Zawsze na mnie z góry patrzyła. Teraz jest po 40tce. Od ponad 20 lat ma chłopaka a później męża. Dziecko pierwsze miała kiedy ja jeszcze w gimnazjum byłem. W oczach rodziców ona jest ideałem, a ja muszę za wszelką cenę ją gonić bo inaczej skończę jak mój "nieudacznik brat 38 lat bez żony, własnej rodziny , prawka czy samochodu i żadnych perspektyw". Załamuje mnie ta presja. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem całkowicie zrelaksowany. Zawsze tylko presja. W szkole presja, w domu presja. Jestem tym zmęczony a mam dopiero 26 lat. Niepokoi mnie fakt, że ostatnich 6 lat nie pamiętam. Wiecie, na co dzień nigdy nie miałem pewności siebie, nigdy nie czułem swojej wartości, rzadko kiedy miałem powód do radości, na pierwsze wakacje pojechałem jak na nie zarobiłem półtora roku pracy i to też nie jakoś super daleko ale pierwszy raz nad morze. (Tym samym mój znajomy pracujący miesiąc na czarno w Norwegii zarobił tyle co ja w rok w pracy która była przysłowiem piciem kawki w porównaniu do tego co ja robiłem). W końcu nie wierząc w siebie w padłem w taki trans "wyjebane, niech się wszystko dzieje dookoła mnie, ja nie biorę w tym udziału ". Przestałem dbać o swój wygląd, przestałem dbać o to co jem, przybralem na wadze, uzależniłem się od gier tylko dlatego bo jedynie one dawały mi poczucie wartości, że jestem w czymś dobry. W takim CS GO wymiatalem i teraz nie jestem w stanie uwierzyć jak dobry byłem te kilka lat temu (ale z czasem porzuciłem tą grę bo samemu po 2h godzin to już nudno) Ogólnie gry były głównym źródłem jakiekolwiek radości z życia przez długi czas. Później na internecie spotkałem jeszcze innego znajomego, który jest w niemal identycznej sytuacji, tyle że on akurat miał większe szanse na sukces bo był esportowcem i grał na różnych imprezach i mistrzostwach Polski. I co? Tak jak miałem okres że już myślałem "dobra, gry są nie dla mnie, zaczynają mnie nudzić" tak z tym znajomym znów wróciłem do starych nawyków i swojego nałogu..... Tyle że tym razem miałem konto bankowe. Tym razem zatrudniłem się w firmie w której awansowałem. W której zarabiam ponad 4k, a to się stało pretekstem do tego, by wydawać kasę na lewo i na prawo skoro ja taki "bogacz"już jestem. Skończyło się na tym że przez dwa-trzy lata wracając do World of Tanks, grając właśnie ze znajomym... Przez te wszystkie skrzynki , hazardziki i ogólnie ogromną ilość kuszących ofert za piksele w grze... Wydałem na grę prawie 10 tysięcy złotych. Dopiero jakiś czas temu po podsumowaniu tego wszystkiego. Ile wydałem na komputer na gry i inne pierdoły się załamałem. Coś co przynosiło mi jedyną przyjemność z życie ostatnimi laty okazało się złodziejem sięgającym co raz głębiej do mojej kieszeni. Ale najgorsze co mi gry mogły ukraść to czas i zdrowie. Przede wszystkim czas bo ostatnie 6 lat dosłownie pamiętam jakby to były dni. Najgorsze jest to, że naprawdę ciężko mi to porzucić bo dalej gram, ale... Kupiłem psa i to był najlepszy zakup jakiego mogłem dokonać bo moja jakość życia zmieniła się znacznie. W tym roku kupiłem rower, kupiłem własny samochód by dalej ojcowym. Zacząłem jeździć na przejażdżki. Może nie za często jeszcze, ale jak jest ładna pogoda to z chęcią wyjdę z psem na spacer czy na rowerze po szlakach pojeździć lub na singletracku bo to MTB i naprawdę to polubiłem. Zacząłem trochę bardziej dbać o siebie jednak wciąż się czuję niezręcznie ze swoim obecnym "stanem" bo raczej nie jestem jakiś brzydki, bardziej niezadbany. Gorzej u mnie z zębami bo ich tak łatwo nie naprawić. Zwracam większą uwagę na to co jem i na co wydaję pieniądze. Chcę schudnąć bo niezręcznie się czuję mając 115kg przy 190cm. I tak miałem więcej ostatnio laty. Problemy hormonalne też w tym nie pomagały ale i nawet wyniki ostatnio się mi poprawiły i lekarze twierdzą, że będzie mi łatwiej schudnąć. Tak naprawdę dla mnie najważniejsze jest teraz znaleźć drugą połówkę. Mam nadzieję, że będzie ona w podobnej sytuacji jak ja byśmy oboje mogli się wyciągnąć z tego dołka (i tak doskonale zdaje sobie sprawę, że są osoby które mają znacznie gorszej w życiu, ale też wiem że są osoby które mają znacznie lepiej gdzie przykładowo na start dostali firmę od ojca, są z bogatszej rodziny itd. Czy są na tyle w czymś dobrzy że mogą robić to co kochają i na tym zarabiać). Martwi mnie tylko jedno..... Co jeśli "osiągnę" coś w życiu i będę mieć własną rodzinę, dom itd Co będzie gdy nie uznam, że czuje się spełniony i dalej będzie takie uczucie, że właściwie nic się nie zmieniło? Tylko rutyna przybrała inną formę. Przepraszam za zmarnowanie cennego czasu jeśli ktoś to do końca przeczytał. Zawsze można było lepiej go zagospodarowac niż czytanie smutasów randomowej osoby z internetu.
Dobrze, że wyrzuciłeś to z siebie! Ludzi w podobnej sytuacji jest bardzo wielu, w różnym wieku. Pomyśl o wizycie u specjalisty, myślę że możesz mieć depresję. Internista może przepisać pierwsze leki poprawiające nastrój. Gdy wzmocnisz psyche będziesz gotów do kolejnych zmian.
Zacząłeś iść w dobrą stronę w stronę zmian na lepsze (zakup psa,auta,roweru). Ważne żeby coś robić realnego, relacja z psem ma 1000 razy więcej wartości niż czas spędzony w wirtualnym świecie gry. Co do rutyny której się boisz,wszystko zależy od naszego sposobu myślenia I patrzenia na sytuację, można wszystko zdewaluować w myślach ale i nadać temu wartość, więc pilnuj swoich myśli bo to one tworzą nawyki a te z kolei tworzą twoją rzeczywistość. Rodziną się nie przejmuj, wybacz im w myślach, rodziny się nie wybiera,nie trzeba się z nią utożsamiać, niech twoim celem będzie nie stać się jak oni,wybierz własną drogę.
@@kevscha może w Ameryce taki specjalista by był normalną rzeczą. W Polsce gdy ktoś by chodził do specjalisty to raczej inni by na ten fakt nieco dziwne mogli spojrzeć. Z resztą nie mam zwyczaju prosić o pomoc już. Chyba że naprawdę z czymś jej potrzebuję i zwykle proszę o to kogoś kogo bardzo dobrze znam. Co nie zmienia faktu że czasem naprawdę ciężko jest mi się zapytać nawet i przyjaciela o dosłownie takie oczywiste (dla wielu osób) fakty odnośnie czegoś. Szczególnie z wszelkiego rodzaju biurokracją wiedzę czerpię głównie od znajomego i z internetu bo przez rady rodziców, których nie wiedzą już jak to wszystko obecnie wygląda to często miałem tylko więcej problemów niestety. Odnośnie zdrowia psychicznego to przez wiele lat czułem że jestem niewzruszony. Że nauczyłem się opanowywać emocje i kontrolować się. I tak jak same emocje może i jeszcze jestem w stanie kontrolować, tak nawyki już nie bardzo. Za każdym razem kiedy robię coś innego niż granie to mam takie poczucie , że coś tracę. Że w grze w którą grałem mogłem przez ten czas sporo rzeczy zrobić. Nawet ostatnio spędzając cały dzień na rowerze miałem non stop takie poczucie "kurde pograłbym, może bym wrócił już do domu". Często znajduje wymówki na to by siedzieć w domu. Że jestem zmęczony po pracy (co jest faktem, ale zmęczenie znika po tym jak się trochę odpoczynie). Również często jest wymówka by siedzieć w domu bo taka pogoda jest na dworze itd. Albo że w domu za dużo roboty mimo że zwykle większość roboty dość szybko zrobię (głównie po to by wrócić do grania). Ale na szczęście posiadanie psa mnie odciąga od tego. Chętniej sprzedam czas na dworze a spacerki bardzo relaksują.
02:14 przeżyłam gry z przyjaciółmi, dzieciństwo, imprezowałam, bawiłam się, podróżowałam,miałam zajęcia poza szkolne (sporty, granie na instrumentach), piłam ze znajomymi, bawiłam się w liceum, byłam w związkach. Jestem 03, mam 20 lat i pracę, nie narzekam na zarobki. Aktualnie nie mam partnera, ale mam rodzinę. Jednak bardzo odczuwam brak CZEGOŚ w swoim życiu. Chciałabym podróżować, chodzić na imprezy, ale z drugiej strony chciałabym już prowadzić własne gospodarstwo domowe. Chciałabym mieć męża i dziecko. Mam tylko 20 lat… nie wiem co ze sibą zrobić. Wszystko jest takie drogie (nie narzekam na swoje zarobki), ludzie nie mają empatii, przykre jest to, jak ludzie podchodzą do związku. Przykre jest to, jak dziewczyny traktują i wykorzystują mężczyzn. Przykre jest to, jak chłopcy traktują dziewczyny i obczjają „g0łe dvpy” na instagramie. Życie jest przykre
Dziękuje, że zaczęto o tym mówić głośno ❤❤❤ a nie tylko każdy sobie w głowie 😂😂 Też jestem ofiarą systemu i mam przez to zniszczone życie ✌️✌️ zamiast spełniać jakieś większe rzeczy, to walczę ze sobą, żeby jakoś wyjśc psychicznie na prostą 🎉 No, ale powoli do przodu, trzeba być dobrej myśli, zazwyczaj jesteśmy silniejsi niż nam się wydaje 🫡💪
Najgorsze jest to jak wiesz że ci to dolega tylko że na co dzień zatracasz tą myśl i przez to z czasem zatracasz część swojej osobowości. Ale uważam że jest to po nie kąt piękne bo cały czas mamy możliwość ulepszania siebie samego
Ooo, podobnie ze mną. Żadnych imprez i ergo takiej prawdziwej lub nastoletniej miłości a tym bardziej odwzajemnionej. Teraz tylko praca i praca ew. odstresowanie się przez gry, poza tym nic się nie zmieniło. Poza ambicjami i pracą/pieniędzmi raczej nie mam zbyt wiele.
Mam takie przeczucie, że nasze pokolenie będzie uczyć następne nie tego co umiemy, tylko jak się dostosowywać do tych ciągłych zmian i być może jak te zmiany stabilizować, chociażby delikatnie
Najbardziej przerażające jest to, że wielu rodziców albo nie rozumie albo nie chce zrozumieć rzeczywistości, w której dorastają dzieci. Wielu z nich mówi Czasy są zawsze takie same Dla mądrych dobre Dla głupich złe🤦
Pitu pitu... Jeżeli jesteś mądrym w tłumie głupich to i dla ciebie czas będzie zły. Jeżeli jesteś brutalny i amoralny i głupi, to będziesz mógł tych mądrych zastraszyć i żyć ich kosztem. Tak historycznie było z Chinami czy Egiptem, gdy barbarzyńcy przejmowali władzę a mądrzy mieli ciężkie czasy
Urodziłem się w latach 90, w domu to głównie byłem tylko zjeść i spać, lub pograć na pegazusie (głównie z kimś). Całe dnie poza domem, szkoła, później obiad i do wieczora na zewnątrz ze znajomymi, nawet w gry planszowe graliśmy na klatce schodowej w bloku, dzieci pod blokiem nigdy nie brakowało, a wręcz przeciwnie - było tak dużo, że były różne grupki. Dziś, to młodzież siedzi w domach, ciężko wyjść z kimś na dłużej niż godzinę, ciągły brak czasu, bo marnują swój czas w internecie. Kolejne pokolenia, to już w ogóle nie będą widywać rówieśników. Co do ciągłych wyborów i niepewności, to się zgadzam w 100%, gdyż sam aktualnie chcę zmienić branże, ale nie wiem, co będzie za 5-10 lat, a żeby być w czymś dobrym, to nie wystarczy rok, czy dwa...
To zdanie to dosłownie "jesteśmy ostatnim normalnym rocznikiem" ze szkoły, wypowiedziane przez dorosłego. To samo będą mówić te "dzisiejsze dzieciaki" o swoich dzieciach i tak w kółko
@@spiderjokeyyByć może, ale nie będą mieli w tym recji. Jestem rocznik 00 i jest przepaść pomiędzy moim, a choćby rocznikiem 01. Moje pokolenie spędzało jeszcze większość czasu na dworze z rówieśnikami. Dzisiaj życie młodych to TikTok i TH-cam. Miałem dziewczynę rocznik 04 , poznałem ją i jej znajomych i wiem co mówię.
@@przerwa_13 A ja jestem 97 i rocznik 96 o nas mówił to samo tylko zamień sobie tiktoka na coś innego. Też mam znajomych z roczników 2000+ i jedni wpasowują się w to co mówisz a inni kompletnie nie. W takim gadaniu może i jest ziarno prawdy, ale znamy nawet podobne zapiski ze starożytnej Grecji o podobnej treści
@@spiderjokeyyNa pewno masz rację. Bardziej chodzi mi o to, że nowe pokolenia dorastają z nieograniczonym dostępem do technologii. Różnice są zawsze, ale według mnie przeskok jest zbyt duży. Z subkultur, podwórkowych zabaw i aktywności ze znajomymi, nagle przenosimy się do wirtualnego, nierealnego świata, globalizacji i niepohamowanej konsumpcji. Może pierdzielę jak stary dziad, ale jeżeli ktoś od urodzenia przez min. 4 godziny dziennie wpatruje się w ekran, to zostawia to ślad na psychice do końca życia.
@@przerwa_13 jeśli chodzi o technologię to w pełni się zgadzam, dla mnie jest w tym coś niepokojącego. Zwłaszcza wpływ mediów społecznościowych i projektowanie ich aby były jak najbardziej uzależniające
Materiał świetnie nawiązujący do tego, jak kluczowa w życiu społecznym jest tożsamość oraz religia. Tam gdzie brakuje podstaw budowlanych przez przodków, brakuje odpowiednich "kompasów" moralnych oraz autorytetów.
Szczerze mówiąc mam wrażenie, że cały ten odcinek gdzieś strasznie pędzi. Nie ma długich przerw między kolejnymi tezami, które były wcześniej, i które to pozwalały na lepsze przyswojenie wiedzy. Niektóre animacje są krótsze niż pół sekundy i nie można się na nich skupić. Dodatki dźwiękowe są ciekawe, ale jednak uważam, że w nadmiarze i na pewno przeszkadzają w odbiorze filmu zwłaszcza, gdy ktoś tak jak ja lubi tego typu materiałów słuchać jak podcastów. Ogólnie uważam, że formą ten odcinek trochę zbliżył się do rzucającego dopaminą tiktoka i taka zmiana przynajmniej dla mnie sprawia, że treści są cięższe do przyswojenia.
Ostatnio zastanawiałam się, jak to jest, że chociaż w roku szkolnym zawsze tęsknie upatruję wakacji, to kiedy one nareszcie nadchodzą, mój nastrój spada. Moje dni w czasie wakacji wyglądają własciwie tak samo: trochę oglądam, trochę czytam, rozwijam zainteresowania i spędzam czas z moim młodszym bratem. Czasem wyjdę z jakimś znajomym, ale niespecjalnie często, uśredniawszy gdzieś raz na tydzień. Nigdy nie miałam żadnej paczki, z którą regularnie się spotykałam, i czasem towarzyszy mi poczucie, że w pewien sposób marnuję swoją młodość, że nie wykorzystuje tego okresu tak, jak powinnam 😅
@@XYZhddhhdhd W te wakacje już jest trochę za późno, ale w następne wakacje na pewno to zrobię. Ostatnio doszłam do wniosku, że warto chwytać się wszystkich możliwości, jakie się nasuną: praca, staż, wolontariat, zajęcia dodatkowe... Nie wszystko okaże się przyjemne, ale na pewno będzie doświadczeniem, z którego można wyciągnąć lekcję ^^
Grupowa tożsamość, o tak, największą jaką czułem była na terapii grupowej. Zabawne zjawisko, bo wielu tych ludzi bym od razu nienawidził, a jednak jak ich tam poznałem, to całkowicie się związałem! W sumie dobry temat do przeanalizowania, dlaczego łatwiej wchodzi nam się w relacje w sytuacjach "beznadziejnych", i dlaczego te relacje są tak silne. Czy to wspólne poczucie bezsensu tak zbliża? :) A co do kolegi, który skończył dwadzieścia lat. Stary, ja mam teraz trzydzieści i tak jak Ty, nie miałem tego wszystkiego. I jest serio fajnie. Też jak miałem dwadzieścia, to się zastanawiałem ile to ja w życiu straciłem, a wiesz co? To bzdura! Na wszystko jest czas. Nie ma co się wpierdalać na siłę w pewne ramy wiekowe, że do tego wieku musisz dotknąć cycka, a do tego znaleźć cel życia. W ogóle to stwierdziłbym, że celem życia jest właśnie szukanie celu. Życie jest fajne, kiedy gonisz króliczka, a nie kiedy go złapiesz. Na wszystko przyjdzie czas, na zabawę, na dupy, na dragi. Ja to wszystko nadrobiłem w bardzo krótkim czasie, ale jak już byłem "dorosłym" i zarabiającym człowiekiem. I wiesz co? W ogóle to nie było fajne i cieszę się, że tego doznałem już jako dorosły właśnie i znający siebie człowiek, bo przynajmniej mnie to nie wciągnęło, bo rozumiałem konsekwencje.
Każdy miał swój czas i swoje problemy. Pokolenie 1925 miało wojnę w samym środku swojej młodości, pokolenie 1950 miało najsilniejszą komunę i brak wolności, pokolenie 1980 miało biedę, kartki, a później bezrobocie lat 90 tych. Dopiero od kilkunastu lat jest faktycznie dobrze, gdyby nie ten beznadziejny internet którego jest obecnie za dużo. Za dużo jest też gadżetów. W latach 90tych i tak do 2010było spoko. Taka równowaga pomiędzy relacjami i technologią. Później wysyp mediów społecznościowych, zanik forum internetowych, wejście smartfonów i powszechna dostępność aparatów cyfrowych w każdym telefonie. To spowodowało zanik relacji, bo narzędzia je przewyższyły i opanowały.
No widzisz, a jak starałem się powiedzieć o tym mojej młodszej koleżance, to mówiła, że jej właśnie technologia się podoba i ona jest za rozwojem technologii. Każdy ma więc odmienne zdanie na ten temat.
Jesteśmy przebodźcowani ilością możliwości, życie stało się znacznie bardziej skomplikowane i w tym rzecz. Za dużo tego, tak dużo, że na prawde mamy problemy z wyborem. Co generuje mase innych problemów.
Dokładnie... Wberew pozorom ta możliwość wyboru jest niszcząca. Bo jesteśmy zbyt podzieleni. Kiedyś ludzie wiedzieli, ze np w wieku 25 lat większość ma juz rodzinę i każdy dążył do tego ( mozna sie klocic czy to dobre czy zle) ale teraz większość młodych ludzi jest samotnych i cierpi...
Gdyby świat rozwijał się trochę wolniej, to byłoby naprawdę lepiej dla wszystkich. Nie rozumiem, kto pozwolił, aby świat tak prędko się rozwijał, żeby nikt nie mógł nadążyć… To po prostu obłęd, że ludzie nie mogą nadążyć za żadnym aspektem.
A ja uważam ze to jest okazja, ogólnie od lat staram się myśleć o wszystkim dookoła pozytywnie i doszukiwaniu się okazji. Polecam 🔥 Prawda jest taka ze jeżeli świat tak szybko się rozwija i zmienia to jest dużo więcej możliwości w otaczającym nas świecie. Autor tutaj wspomina o tym ze stanowiska dziedziczyło się pokoleniowo, jest to albo pech (bo droga rozwoju jest niesatysfakcjonująca) albo nepotyzm (bo ktoś z lepszymi kwalifikacjami na dane stanowisko go nie dostanie z uwagi na rodzica). Dzisiaj natomiast każdy może tworzyć własna drogę rozwoju, jeden wybierze mądre studia po których będzie szczęśliwy oraz spełniony życiowo i zawodowo a inny przejdzie przez życie lekka ręka lub jeszcze inny zostanie w tyle i będzie obwiniał cały świat. Prawda jest taka ze dzisiaj życie należy do nas, nie to co za czasów naszych rodziców i dziadków gdy komuna narzucała rzeczywistość. Na poparcie swojej tezy zanim ktoś zacznie mi mówić ze łatwo gadac, w wieku 19 lat po maturze podjąłem świadoma decyzje ze nie wiem co jeszcze w życiu chce robić i wyjechałem za granice, poświęciłem kilka lat swojego życia i dzisiaj mogę szczerze powiedzieć ze jestem człowiekiem spełnionym i szczęśliwym. P.S Jeżeli ktoś chce mi powiedzieć ze ominęły mnie najlepsze lata życia (imprezy, domówki i krótkie miłości) to zależy tylko od waszego podejścia, jestem z kobieta o której marzyłem od kiedy się znamy (gimnazjum) i spełniamy nasze życiowe marzenie związane z podróżowaniem, ktore cenimy sobie bardziej niż dzikie imprezy Pozdro 🔥
Nie tylko młodzi. Chociaż akurat to może nieco podnieść ich odbiór wśród reszty. Patrząc co jest promowane; prostytucja, zdrada, nihilizm, brak honoru, wyzysk, to się nikomu nie dziwię. Zresztą za przykład niech posłuży,o ta tfu aktorka grającą Śniężkę. Przecież to mowa nienawiści rodem z 3 Rzeszy.
Wyzysk? W starych dobrych czasach był normą. O bezpieczeństwie pracy (a raczej jego braku) też można mówić wiele i raczej niezbyt pozytywnie. Wydaje ci się że dawniej ludzie mieli honor, zasady i takie tam a tak naprawdę byli jeszcze bardziej bezwględni i okrutni. Twoja niechęć do współczesnego świta przesłania ci prawdę o przeminiętych czasach, które były pełne cierpienia...
@@SpecShadow Czemu tacy jak ty zawsze muszą lecieć symetrycznie? Ludzkość do początku 21 wieku się rozwijała. Wyzysk? Kogo wtedy, a dzisiaj stać na mieszkanie? Ludzie tyrają co raz więcej, a mają co raz więcej opłat. Korporacje zagarniają wszystko, mają swoich polityków,mniejszych przedsiębiorców. Jest mniej wolności, także słowa. Powiem Ci jeszcze jedną zasadniczą różnicę. Wtedy ludzie swoje wady zwalczali, dzisiaj to jest tolerancja.
Kurcze najlepszy odcinek jaki oglądałam, nie ukrywam tak jest ze pochłaniamy media by uciec na chwilę od ludzi czy presji, podobnie sie tak czułam i teraźniejszość upada wolą media 😢
"Świat w którym żyli nasi rodzice nie istnieje". Mam wrażenie że nasi rodzice nie są tego świadomi. Co chwilę słyszę że "ja w twoim wieku to ...". Nieraz było mi bardzo ciężko się odnaleźć, jak to mówią czas zapierdala jak skurwol po mięsnym. Wszystko zmienia się w błyskawicznym tempie, musisz podejmować decyzje które wydają się właściwe w danej chwili lecz po czasie wszystko gwałtownie się zmienia. Dotyczy to wyboru szkoły, studiów, pracy itp. Non stop taki wewnętrzny niepokój o przyszłość i analiza czy mógłbym coś zrobić lepiej lub inaczej? Ma się wrażenie że część rzeczy minęła bezpowrotnie lub tak szybko że będąc skupionym na czymś innym w danym momencie, przegapiłeś to. Niektorzy młodzi ludzie świadomie myśląc o przyszłości i tym jaka presja na nich ciąży, rezygnują z życia towarzyskiego i swoich najlepszych lat do poznawania ludzi żeby np dostać się do wymarzonej szkoły, a gdy im się udaje to po czasie zauważają że w sumie nie było to warte tej presji i poświęcenia bo nie zyskali na tym za dużo. Myślałem że to ze mną jest coś nie tak że się tak tym przejmuję ale ten film mnie uświadomił że to naprawdę powszechne i chyba niebezpieczne zjawisko dla młodej osoby wchodzącej w dorosłość
Ale każdy to przechodził, bez względu czy urodził się 1950 czy 1990 czy 2005. Każde pokolenie przechodzi takie same odczucia, każde pokolenie chce coś zmienić i każde pokolenie sobie z czymś nie radzi. Kiedyś mówiono XIX w XXw. Teraz mówimy XXI w. Fakt jest jeden, ludzie są przebodźcowani, mają za dużo czasu i są słabsi psychicznie. Ale to ludzie tworzą czasy i można podziękować tym którzy gonią za internetem i tym co się w nim dzieje. Polecam mieć tylko Facebooka i youtube. Nawet nie wiecie jak się błogo żyje i ile rzeczy was głupich omija. Ja wiem, bo nieraz jak słyszę o innych platformach to aż włos mi się jeży. Chcecie mieć spokój? To dajcie sobie spokój im więcej ludzi pójdzie tym tokiem tym słabsza moc będzie ludzi zewnątrz. Ale łatwiej i wygodniej powiedzieć żeby ktoś komuś zrobił warunki do życia, a samemu nic.
czuje podobnie tez urodzilem sie w 2003, natomiast nie straciłem tego przez życie wirtualne, lecz poświęciłem większość życia dotychczasowego rodzinie nie zawsze zgadzalem sie wewnętrznie na to żeby na weekend pojechać na wieś ale robiłem to z zaciśniętymi zębami i z perspektywy czasu (oczywiście jeszcze nie jest idealnie) kontakt z rodzicami się umocnił. Tata nas tam pobudował (70 km od ów miasta) czyli mieszkając na obrzeżach miasta będę miał 14 km do uczelni, cudownie
No i powiesz jakiejs maniurce, że masz dom pod miastem, oraz bardzo cenisz silne relacje rodzinne, dojedziesz tam samochodem, laska będzie z domu gdzie wyprowadzil sie ojciec zatem będzie szukać takirgo jak Ty zebys dal jej i dziecku bezpieczeństwo. Ubierzesz się w korpo styl i ze dwa tanie teksty z netu strzelisz, coś tam jej docenisz i o ile to nie nastąpi nagle na jednym spotkaniu tylko w czasie waszej relacji to nawet jak nieśmiały będziesz to lalka Cię zaklepie.
Jestem młodym 24 latkiem pokonywanie życia jest trudne nie powiem. Naszym światem rządzi kasa to jest najgorsze. Wyjeżdżam za granice by żyło mi się lepiej, a tym samym straciłem większość kontaktów ze znajomymi. Pozostali tylko ci wierni (prawdziwi). Z jednej strony to dobrze z drugiej ta druga opcja też się czasem przydaje. Każdy gdzieś powyjeżdżał zajął się swoim życiem. A ja nadal jestem nie szczęśliwy. Pewnie główna przyczyna tkwi we mnie bo za sprawą swoich decyzji. I pod naciskiem innych ludzi mój los się potoczył jak się potoczył. To życie nie obrazuje jak na razie żadnej puenty, ale dzisiejszy świat jest trudny. Ostatnie słowa pod koniec twojego odcinka dają do myślenia. Człowiek myśli, że zostanie bogatym nie robiąc nic. Ale nie o to chodzi. Tu chodzi o to, że części osób złapie się za głowę i pomyśli „co ja robię ze swoim życiem” ale czy coś z tym zrobi. Sądzę że szanse na to są znikome. Czy to lenistwo po części można tak stwierdzić. Czy to pieniądze też na pewno ma to pewien wpływ bo to blokada jeśli której ktoś nie ma wystarczająco to jest uwięziony. Jak brzmią słynne słowa LIFE IS BRUTAL. Pewnie nie dodałem jeszcze mnóstwa kwesti do których mógłbym się odnieść. Człowiek nawet tak na prawdę w dzisiejszych czasach nawet nie wie w co wierzyć tyle tego teraz mamy w mediach społecznościowych. Czasem nawet nie zastanowimy się racjonalnie to co ktoś mówi i potem to powtarzamy jak jakieś bezmózgi.
@@geraltreevs1541co tak późno? Mój dziadek miał w wieki 19 lat pierwsze dziecko. A wspomnę tylko, mój dziadek urodził się w 1927 roku. To, że miał Pan dzieci w wieku 24 lat nie oznacza, że był Pan dojrzała osobą. Posiadanie dzieci nie jest równoznaczne z dojrzałością emocjonalna. Dlatego ta granica posiadania dzieci się przesunęła. Ludzie chcą zrozumieć siebie i na czym życie polega. Nie wiem ile Pan ma lat, ale rodzice z lat 50tych 60tych mieli mocno stabilna strukturę życia. Teraz mlody człowiek chce założyć rodzinę, a mieszkania nie kosztują jak kiedyś. To jest ogromny stres psychiczny, niewyobrażalne obciążenie dla młodego, jeszcze plastycznego umysłu. Plus, nie każdy wychodząc z domu ma dobry grunt pod życie. Wiele rodzin wychodzi z założenia, że dziecko wychowa się samo i jakoś to będzie. Zamiast rozmawiać z dzieckiem i wzbogacać je wewnętrzne, żeby nie czuło się tak zagubione wychodząc z domu.
@@geraltreevs1541 Bardzo dużo nas różni. Ja w obecnym czasie nie wyobrażam sobie mieć dzieci. Jak ja ledwo siebie potrafię utrzymać, a już o dzieciach nie wspomnę. Ludzie myślą o budowie domu, kupnie mieszkania ja się pytam jak?? I za co?. Nie potrafię tego zrozumieć wszystko jest takie cholernie drogie. Może ma wpływ na to mój styl życia. Ale szczerze ja nawet nie chodzę na imprezy mało kiedy. Lubię się dobrze ubrać na wakacje jeżdżę raz w roku, ale myśle że się należą od ciągłego zapier*******. Chciałbym mieszkać w Polsce, ale ten kraj nie pozwala sir wybić, a nie mam zamiaru żyć od wypłaty do wypłaty. Pozdrawiam
Mam nastolatkę w domu. Kwestia wychowania. Nauczcie dzieci, ze nic są winne światu, ani Wam i wspierajcie ich w każdej ich decyzji, a będzie wszystko dobrze. Dużo zdrowia kochani!
Pokolenie wschodzącego internetu tak właśnie wygląda. Ci którzy byli w nim od samego początku już w nim zostaną, mimo że sami już nie nadążają nad jego eskalacją i zmieniającymi się trendami, o ile sami ich nie wyznaczają. Media społecznościowe przede wszystkim budują kompleksy i poczucie zacofania, a ciągłe przenoszenie wszystkiego do sieci nie zastopuje rozrostu i ich upowszechniania. Co gorsza ludzie do takiego stopnia udostępniają swój wizerunek, nie prezentując niekiedy żadnych wartościowych treści, do tego na tym zarabiają i stają się "autorytetami", gdzie co poniektóre z ich występków nie powinny z pewnością trafić do tak licznego i młodego grona odbiorców. To staje się już niepokojące, ale młodzi ludzie i tak nie uznają tego za nic złego, bo teraz to "normalność" - do tego właśnie doprowadziły media i internet, do patologicznych wzorców, złej interpretacji zachowań i nieumiejętności obcowania z fizycznie obecnym człowiekiem, tylko tym niekiedy anonimowym. Tak jak zostało powiedziane w odcinku, media wcale nie łączą, lecz dzielą ludzi (podkreślam ludzi, a nie użytkowników). Od zawsze się różniliśmy, ale teraz jeszcze bardziej. Niby dzięki internetowi jest nam łatwiej, ale to jedynie przejaw lenistwa.
Jedyna kwestia która mnie niepokoi to brak ścieżki kariery, nie wiem w którą stronę iść, mam 23 lata i na niektóre z nich wydaje się być za późno i wiek tworzy presję aby się już skupić na jednym a porządnie i być zajebiscie w tym dobry za kilka lat… ale przy tym boje się że będę wrakiem człowieka który musi na siłe wstawać do pracy która go wkurwia za to tam gdzie ciągnie mnie intuicja pieniądze są gorsze, przebicie trudniejsze i na początku wiąże się to z „wystawieniem” na śmieszność. Nie mam pojęcia co robić, ani A ani B kurwa i stoję w miejscu, No może robię mini kroczki w jedną i deugą stronę ale nie mam już siły…
Aplikuj na wszystko jak leci i zycie Ci scenariusz napisze. Skup się bardziej na nauce mowy korzysci w kontekście rozmow o pracę. Jak jakas z pozoru będzie zbyt wymagająca/nieznana to uwierz mi, że jesli Cię wybiorą to znaczy, że wcale taka nie jest bo oni wiedzą lepiej, a jedynie straszyli. Pracy kochac nie musisz i nie będziesz bo nawet jak masz ją z pasji to otoczenie i warunki się zmieniają i srednio co 2 lata będziesz gdzies w innym miejscu, a czesto gesto w innej branży. Naucz się zarzadzania zasobami i nie popełniaj błędu podwyzszania statusu społecznego przez wzrost wydatków proporcjonalnie do pensji.
Gdyby takie pytanie zadawał sobie obecnie 20 latek to nie byłoby tak źle. Bo ma czas coś z tym zrobić. Dziś to pytanie zadaje sobie 30 a często 40 latek gdzie już wile rzeczy uciekło
Uwierz mi że 20 latkowie zadają sobie takie pytania. Poprę to stwierdzenie sobą i znajomymi. Autor filmu poruszył tylko jeden problem z jakimi zmagają się młodzi. Sprawy takie jak drożejące mieszkania, czy wynajem, uczucie zmarnowanego czasu i środków dotyka nas jeszcze bardziej niż "upadek społeczności". "Co zrobiłem źle?" to pytanie które najczęściej pojawia się 20 latkom w głowach gdy okazuje się że ich życie sprowadza się do siedzenia w domu i bulenia większości pensji za najem mieszkania, ciężko jest rozwijać się w takich warunkach - overthinking - Snucie w głowie czarnych scenariuszy o potencjalnej bezdomności, o byciu pod kreską nie pomaga w rozwoju i powoduje, że młodzi utykają w takim marazmie życia z dnia na dzień.
@@kroulik6922 ee tam gadanie. Ja mam 21 lat i od pewnego czasu życie uświadomiło mnie, że nic lepszego niż to co miałem nie spotka mnie już. Dlatego ponieważ wiem, że umrę w samotności mam zamiar pić. Przynajmniej ta jedna rzecz może pocieszyć w życiu. Jak dobrze pójdzie to za rok będę się wyprowadzał i będę mógł wcielić ten plan w życie.
@@Lesnik1950 Ziomek nie poddawaj się. Sam mam 26 lat i byłem w podobnym miejscu jak Ty. Około 2 lata temu stwierdziłem, że nie poddam się bez walki jak jakiś przychlast najgorszy. Zacząłem trenować, szukać możliwości na wyrwanie się z tego "matrixa" zgubiłem 25kg, uczę się nowych skilli i mam nadzieję, że kiedyś wszystko zgra się w całość i coś fajnego z tego wyjdzie. Nie zgadzam się na życie jak nieudacznik i z całych sił próbuję to zmienić, jak kiedyś będę umierał, to przynajmniej sumienie będę miał czyste, że dałem z siebie 100% żeby się z tego gówna wyrwać.
@@piotrkonarski9932 nigdy nie nazwałbym się najlepszym planistą ale aktualnie to jest plan główny. Kto wie może los coś zmieni, jednak jeśli nie zrobił tego przez okres technikum, to wątpię by zmieniło się to już kiedykolwiek. Przed podjęciem pracy, konkretnie stażu, to miałem już myśli najgorsze, aż mnie wzdryga, gdy pomyślę sobie co myślałem po maturach. Teraz jest trochę lepiej. Najważniejsze to zaakceptować to jakie karty dał Ci los i tyle. Nie oczekuję od nikogo żalu czy współczucia. Jeśli nie zginę jako mięso armatnie przy walce z ruskimi to może faktycznie gdzieś koło 30-tki coś się zmieni. Ale jakoś niespecjalnie w to wierzę
BO KOSZTY ŻYCIA ROSNĄ, BO CHCĄ WPROWADZIĆ CYFROWY PIENIĄDZ KTÓRY DA MOŻLIWOŚĆ OGRANICZENIA WOLNOŚCI, BO CHCĄ ZBANOWAĆ MOTORYZACJĘ SPALINOWĄ , BO CHCĄ ZAKAZAĆ MIĘSA I ZMUSIĆ DO JEDZENIA ROBAKÓW...KTO SIĘ NIE INTERESUJE TEN ZAPEWNE NIE ODCZUWA NIEPOKOJU, ALE MOŻE W NIEDALEKIEJ PRZYSZŁOŚCI DOZNAĆ SZOKU
Kiedy słyszę historię, że ktoś wyprowadził się od rodziców w wieku 18 lat, to zastanawiam się, czy napewno w moim życiu wszystko w porządku. Za chwilę będę miał 20 i daleko jak na razie do wyprowadzki ze względu na finansę i obawę czy uda mi się samemu utrzymać.
Zarabiaj jak najwięcej kasy i mieszkaj z rodzicami. Wyprowadzisz się jak będziesz gotowy. 18 lat? Pewnie banany lub wzięli kredyt na mieszkania ewentualnie płacą drogi wynajem, to wcale nie jest taki wygryw jak się wydaje. Jak dobrze to ogarniesz, to oni w wieku 30 lat dalej nic nie będą mieć, a Ty juz będziesz mieć bardzo dużo. Uważaj też na kobiety, bo zła kobieta potrafi nieźle namieszać w życiu.
W wieku 18 lat to się wyprowadza z patologii. Kolega wyżej radzi dobrze, napierdalaj ile możesz w robocie, ale rodzicom powiedz, że się uczysz i nic nie dołożysz bo albo będą Cię usamodzielniac na zasadzie ograniczania Twojej szansy na sukces albo zrozumieją, że Ty w tym momencie pracujesz na to żeby zdobyć przewagę ekonomiczną w kapitalistycznym świecie (polecam trzymać wtedy słownik w rękach z zakładką na stronie kapitalizm i im to dać do rąk po tym tekście dla spotęgowania efektu) - nie ważne jak dobre masz relacje z nimi na co dzień, ale tu trzeba skuteczności na zasadzie szoku. Odłóż sobie ten hajs na jakieś mieszkanie czy choćby samochód. Do tego masz trudną misję pogodzić to z utrzymaniem relacji z koleżankami, a jeśli są brzydkie lub głupie to staraj się organizować spotkania tak by zapraszały inne koleżanki, które mogą takie nie być (brzydula zawsze ma super sztukę koleżankę dla zwiększenia swojej szansy na bycie poderwaną). Wyprowadzka od rodziców po studiach lub jak znajdziesz drugą połówkę. Samemu jaki to ma ekonomiczny sens? Jesteś gotowy płacić 2300 za wynajem przy pensji niespełna 3k? Serio jest Ci to do czegoś potrzebne?
No tak. Ja sie wyprowadzilam w wieku 19jak szlam na studia. Dostalam przydzial w akademinku i si ju nara rodzice😅 w latach 2000- 2010 to bylo NORMALNE. Akademik byl tani i najczesciej oplacalo go stypendium.
Mówie jako rocznik 03. Odejście od starych normam społecznych takie jak rodzina, wiara było dobrą żeczą jakie spotkało moje pokolenie. Dało to możliwość doboru swoich znajomych i przyjaciół wedle własnego charakteru. Przynajmniej z tego co ja zauważyłem u moich znajomych głownym powodem aby sie nie spotkać jest brak czasu. A to trzeba pojechać coś załatwić, a to ciotka przyjechała więc siedź w domu, albo do szkoły rzeczy trzeba zrobić i to potrafi zająć cały weekend. W ciągu tygodnia praktycznje nje ma szansy sie spotać bo średnio do szkoły przychodzisz na 8 wychodzisz o 15-16. I jeszcze praca domowa do zrobienia. (Oczywiście mówię tutaj o czasach licealnych). Mimo tego wszystkiego co dwa tygodnie jak sie miało szczęście to co tydzień to impreza albo jakoś posiaduwa u kumpla. Życie społeczne u młodych ludzi jak najbardziej istnieje i wątpie żeby większość ludzi siedziała wlepiona ekran całą swoją młodość. Oczywiście istnieją takie piwniczaki ale przynajmniej u mnie to wynikało z tego że rodzice zabraniali wychodzić. To że rodziny sie rozpadają to też nic dziwnego, poprzednie pokolenie nie potrafiło sie dobrać w pary ale przynajmniej uświadomiło sobie że nie muszą tkwić w nieszczęśliwy zwązakach do końca życia.
Overthinking to moja pięta Achillesa, myślałam od lat zbyt dużo. Przez to że nikt nigdy nie powiedział mi 'stop' i nie ustalił granic, przez co potrafię sobie wyobrazić absolutnie każdą opcje w życiu, nawet te rodem z fantasy a wymyślenie innej wersji mojego życia nie stanowiło by dla mnie problemu. Potrafię się cieszyć że odkładam czasami telefon, nie mam najlepszego kontaktu z rodziną. Bff jest dla mnie jak siostra, matka jest jak opiekunka, a siostra w realu relacjami bywa moją znajomą a od dziecka byłam tą osobą która z początku parła na kontakty, ja nie mówię że internet nie ma zalet i możliwości. Fakt ma ich dużo, ale serio czasami można myślami i wyborami i opcjami przeciążyć głowę, bo wie się ile ma się opcji przez co bywają trudności z podejmowaniem realnych decyzji
Dobry materiał. Choć zaglądam tu tylko okazjonalnie, to przekonuję się któryś raz, że to jeden z lepszych kanałów na polskim YT. Treści są merytoryczne i bardzo obrazowo obnażają problemy tego świata. Przy tym nie są tendencyjne, nadmiernie emocjonalne, po prostu rzeczowe. Mam 30 lat i sam zauważam, że nadmiernie konsumuję media społecznościowe, gdy tylko mam wolny czas. Na szczęście, zauważam, że młodsze pokolenia, te 10 lat młodsze, rozumieją te problemy lepiej niż moje pokolenie. Nie ukrywam, że pomaga w tym również wiara, bo ludzie mogą się oprzeć na czymś co nie pędzi do ciągłych zmian, a opiera się na jakiejś stałej, niezmiennej. Nie ważne co złego by nie mówić o kościele, uważam, że zepchnięcie go na plan "średniowiecznej i ciemnej instytucji" dla której nie ma miejsca we współczesnym świecie, będzie naprawdę strzałem w kolano społeczeństwa (ale osobiście uważam, że to się nigdy nie stanie).
Czuje się niesamowicie samotny. Aktualnie mam prawie 16 lat i do tej pory miałem 3 fizycznych przyjaciół. Przez brak świetlicy (która była dla mnie wyrokiem bo siedziałem na niej sam do 16) musiałem chodzić do podstawówki oddalonej 10 km od mojego miejsca zamieszkania. W podstawówce mój dzień wyglądał tak: szkoła od 8 do 16, a na około domu brak przyjaciół poza jednym sąsiadem starszym o 3 lata(którego i tak średnio lubiłem). Z znajomymi mogłem się spotykać poza zajęciami raz na tydzień/dwa. Przyszła pandemia i było tylko gorzej. Potem szkoła średnia, inne miasto oddalone 15 km ode mnie. Nikogo nie znałem a po pierwszym roku jestem w stanie stwierdzić że na 90% mam depresję (nie zdiagnozowana), myśli samobójcze, fobię społeczną (niezdiagnozowaną). W te wakacje był mój pierwszy plan popełnienia samobójstwa ale dziewczyna (przez internet) mnie namówiła. Teraz z nią zerwałem, powiedziałem jej że ciężko mi się prowadzi związek na odległość lowkey tak było. Teraz jej nie ma więc prawdopodobnie w ten rok szkolny to wszystko skończę. Jeśli to czytasz to znaczy że albo cię to zaciekawiło ale miałeś/aś tak samo. Nie popełniaj tego samego błędu co ja.
Mordo szukaj pomocy, znajdź jakaś grupę do zaczepienia, może jakiś sport? Kościół to też dobra opcja, napewno są jakieś grupę młodzieżowe. Będzie lepiej, trzymaj się tam i się nie daj. Jak masz dalej jakieś marzenia to goń za nimi!
@@eclessiachristi można szukać, ale np. w moim mieście oaza młodzieżowa w kościele upadła krótko po śmierci polskiego papieża, a o harcerstwie to nigdy nie słyszałam, żeby w ogóle było... (rocznik 1992)
Ciężko w mi w życie. Dzisiaj wracam z kolonii, to były dwa najlepsze tygodnie mojego życia. Chociaż żałuję że nie poznałem za bardzo nowych osób ale cóż. Możliwe że to mój ostatni komentarz bo koniec wszystkiego wraz z początkiem roku szkolnego brzmi kusząco.
@@sewerynnowak7474 Pokój tobie! Nie podawaj się. :) Nie wstydź się swoich problemów i idź do profesjonalisty np. Do pedagoga w szkole. Jesteś ważniejszy niż Ci sie wydaje :) "U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli" (Mt 12, 7)
- dlatego uważam że socjalizm pomimo wielu wad był wartością samą w sobie. System wartości które promował bardziej mi odpowiadał. Ewoluował w kierunku społeczeństwa obywatelskiego
Często się mówi, dlaczego nagle depresja stała się "modna". Odpowiedź jest prosta mianowicie człowiek jako jednostka w dzisiejszych czasach został rzucony w "grę" społeczną, w której jest wiele oczekiwań i bodźców zewnętrznych, z którymi organizm musi się uporać. To powoduję, że ludzie mają mętlik z powodu zbyt dużej ilości informacji i ścieżek życiowych jakie mogą mieć do wyboru. Chcą dla siebie i innych dobrze ale co chwilę coś się zmienia. Do tego trzeba dodać poglądy i normy starszych pokoleń kiedy jeszcze nie było internetu i tyle możliwości. Mamy połączenie dwóch totalnie różnych pokoleń i z tego powodu nawet jeśli rodzice chcieli dobrze wychować dziecko i przekazać mu to co uważali za dobre, w dzisiejszych czasach może to nie mieć dla społeczeństwa takiego znaczenia jak kiedyś. Bardzo szybkie tempo życia i zamartwiania się o wachlarz różnych rzeczy prowadzi do stresu i obciąża nasz system jakim jest mózg, a trzeba również wspomnieć, że człowiek cały czas w genetyce ma zakodowaną reakcję WALCZ lub UCIEKAJ tak jakby było to realne zagrożenie. Z długotrwałego stresu niestety tworzą się problemy natury psychicznej jak i fizycznej, a tu mamy gotową depresję. Oczywiście jest to opisane bardzo ogólnie. PS. Ciekawy materiał, pozdrawiam 😁💪
Chodze obecnie do 3 klasy szkoły średniej i uważam że powoli jest coraz lepiej, nawet głupie piwo które wypiłem ze znajomymi dzisiaj po zajęciach jednoczy grupe .
Jeden z bardziej poruszających materiałów na tym kanale. Jest to smutne patrząc jak młodzi konsumują treści przez które mają wrażenie że są usatysfakcjonowani oglądaniem czego kolwiek. Robią to praktycznie w nieskończonej pętli, nie spoglądając na własne przemijalne życie. Dlatego warto ograniczać dużo rzeczy i wykonywać takie które dadzą ci największą satysfakcje i progres.
Ciężko młodym ograniczać jedyne co daje w życiu jakąkolwiek przyjemność, mnóstwo ludzi nie ma w swoim życiu wartościowych źródeł satysfakcji, a takie małe strzały dopaminy pozwalają przetrwać kolejny dzień w oczekiwaniu na poprawę sytuacji która i tak nigdy nie nadejdzie 🫠
Mam 26 lat i dopiero teraz poznałem naprawdę normalną dziewczynę... Bo kiedyś miałem niską samoocenę. Bo chodziłem do technikum, gdzie normalnych ludzi było niewielu i utknąłem w niewłaściwej relacji. Bo na studiach mi nie poszło, a drugie podejście do studiów było online. Bo zacząłem poważną pracę, gdzie mówią mi na "pan". Bo ludzie zdziczeli przez pandemię, wojnę, strajki kobiet, weganizm i inne "nowoczesne" wynalazki. Bo każdy chce być wyjątkowy, a mało kto jest normalny. Dziewczyna, którą poznałem ma jedną wadę - chłopaka ...
Współczuję. Przerobiłem ten sam materiał. I do dziś śni Mi się ten koszmar po nocach. Ale życie idzie dalej.👊 Więc trzeba przeć do przodu i nie oglądać się wstecz.
Ślub i dziecko przed 30-tką? No ciekawe z kim? Obecnie dziewczyny nawet nie potrafią się zdecydować na jednego faceta, bo przecież jest tyle możliwości że skaczą z kwiatka na kwiatek, przynajmniej dopóki jeszcze jest uroda. Kiedyś żeby znaleźć żonę wystarczyło być kulturalnym, pracować i nie mieć problemów z alkoholem, a teraz nawet jeśli jesteś wysportowanym samcem alfa prowadzącym 3 firmy, kobieta będzie w międzyczasie nadal szukać kogoś lepszego. Dodatkowo kobiece media z rodzaju "Wysokie Obcasy" promują rozwiązły tryb życia i zdrady, obrzydzają macierzyństwo, a faceci w takich mediach są opisywani jako co najmniej skończeni debile, a zwykle jako największe zło tego świata. Jakby jeszcze tego było mało obecnie koszty życia są na tyle duże w stosunku do zarobków, że sporo ludzi wyjeżdża zagranicę, a więc ciężej utrzymać relacje z przyjaciółmi niż gdy wszyscy są w pobliżu. Przy okazji drastycznie spada liczba narodzin, więc problematyczny w rządzeniu biały człowiek w końcu wyginie sam. Ot, inżynieria społeczna która ma zapobiec tworzeniu silnych rodzin i nacji, bo przecież łatwiej rządzić zagubionymi jednostkami.
100% racji Nie ma nawet z kim pogadać z kim iść na kręgle czy rower Nie ma nawet nikogo żeby poflirtować a co dopiero takie odpowiedzialne decyzje.Ja mam 29 lat a nawet przez głowę mi nie przychodzi żeby szukać żony czy mieć dzieci Bo zwyczajnie nie ma odpowiedniej osoby
@@patryk8618 jest z kim, tylko że to są panie po 30tce które już się wyszumiały i boją się wizji samotności lub rozwódki z dzieckiem szukające faceta, który będzie utrzymywał nie swoje potomstwo, czyli nikt warty uwagi. ;)
@@DraconBS Dokładnie nikt ciekawy natomiast na młode laski też trzeba mieć pozycję No sorki ale szararak ze zwykłym miejskim samochodem i mieszkaniem na wynajem a w dodatku jak wyżej w filmie bez znajomych Jest NIKIM CIEKAWYM JEST NUDNY :( Ani tak ani tak więc zostaje samotność
@@patryk8618Najlepsze przed nami (jesteśmy praktycznie rówieśnikami - mam 28 lat). Wpisz sobie tam na górnym pasku "Musisz wiedzieć". Dużo przydatnej wiedzy, tyle że na początku jest trudna do zaakceptowania.
W sumie się zgodzę, poza szczegółem z zagranicą. Akurat wzrost cen (ale i płac) sprawił że opłacalność pracy za granicą mocno spadła. Ostatnio więcej osób wraca niż wyjeżdża.
Mam 38 lat i dalej czekam, aż w końcu zacznie się to prawdziwe życie. Chociaż coraz częściej już czuję się pogodzony z losem, śmierć mnie jakoś nie przeraża, it is what it is. Myślę, czy by nie piznąć wszystkiego nie jechać przed siebie. Raz już kiedyś tak zrobiłem. I to był najlepszy czas mojego życia.
akurat mam 20 lat sam myślę że słabo wykorzystałem młodość choć na pewno było kilka ciekawych chwil, i po krótkim zastanowieniu to smutne jest że ludzie wolą siedzieć w domu zamiast wyjść np na spacer. a propo tej iluzji społeczności, osobiście polecam jeździć na spotkania, np spotkania gildijne.
już w latach 90tych rodzice nie mieli czasu aby poświęcić czas na naukę życia swoich dzieci. musieli oboje walczyć o lepsze życie, zarabiać więcej żeby się w ogóle utrzymać. wszystko spadło na szkołę, kolegów, TV etc. później pojawił się powszechny internet :) dziś mamy największą ilość singli od lat i najmniej dzieci w historii :) czy to nie ma związku? ;)
Przez większość czasu jest tak jak zostało to stwieone w filimie. Mam jeden sposób na uciczke od tego. Tom rzeczą jest trening, lecz często bjest tak że „mi się niechce ” lub „zapomniałem” go zrobić przez media społecznościowe. Do tego czas od +/-2 lat pędzi, juz niedługo powrót do szkoły a niedawno zaczeły sie wakcje. W roku szkolnym też pewnie nie będzie lepej bo dojedze nauka. I mój cyk życia zamniek sie na wstać- skoła - trening - nauka - pomoc w domu( czego wymaga starsz pokolenie )- opoczynek - sen | i tak w kółko. W wieku 17 lat nie byłem na żadnej imperezi poz a rodzimymi, bo po pierwsze nie mam czasu , po drugie odizowuje się społecznie przez pęd świata.
A dajcie, kurde, spokój! Ludzie teraz się zrobili tacy płytcy, powierzchowni, podli, samolubni, okrutni, dwulicowi i zdradzieccy, że jednak bezpieczniej jest żyć samemu niż w grupie fałszywych, niemoralnych ludzi.
Dlatego ważne jest, aby społeczeństwo, edukacja i rodzice zrozumieli te wyzwania oraz stworzyli odpowiednie środowisko, w którym młodzi ludzie mogą rozwijać się zdrowo, zdobywać pewność siebie i umiejętność radzenia sobie z trudnościami. 🙃🙃
Czy uważacie ze powinniście odpowiedzieć Everyday Vero?
Mam wrażenie że pod ostatnim filmem były 2 komentarze które poruszały ten temat i zostały usunięte….
Jakie to są te odpowiednie warunki? Społeczeństwa, systemu edukacji, rządów nie obchodzą młodzi ludzie.
Rządzący są zajęci tym kto co z kim robi w łóżku. System edukacji jest zajęty tym co poprzednio wymienieni uznali za stosowne - niczym dobrym i niczym co przydatne jest w życiu. Nikt nam nie stworzy takich warunków my sami jesteśmy za to odpowiedzialni
Apel do towarzyszy młodych! Nikt wam z pomocą nie przyjdzie, nie macie co liczyć na polityków, szkoły, czy nawet rodziców. Tylko my jesteśmy w stanie pomóc sobie nawzajem, tylko my możemy pomóc sobie - jesteśmy panami swojego losu.
"Mam 20 lat i nie wiem gdzie popełniłem błąd" - popełniamy błąd uznając, że ktoś nas z tego bagna wyciągnie, musimy to zrobić sami.
@@bazej2867Widocznie cenzura niewygodnych zdań jest prostsza niż bezpośrednia konfrontacja z niespójnością
@@bazej2867możliwe ze jeden z nich był mój, muszę sprawdzić
Bo w małej Polsce, od czasów psów i Lindy dzieciakom w grubiański sposób wmawiano potrzebę sukcesu, i teraz praktycznie większość emigrujących Polaków chce osiągnąć jakiś sukces nawet kosztem swojaka. Jak się uda i jakiś obcokrajowiec przyjedzie do Polski to on ma w dupie takie ambicje i po prostu stara się żyć przeciętnym życiem. Mamy u nas paru Niemców czy nawet Turków z kebabami. Polakom jednak zawsze mało - MASZ BYĆ KIMŚ. Jak dzieci lekarze w Chinach.
Nie raz przygladam sie nastolatkom i tak sobie myślę że, ich zycie musi byc okrutnie smutne... Na kazdym kroku sa oceniani i porownywani z tymi ktorym sie "udało" w zyciu. To piekielnie dołujące.
Bardziej dołujące jest to że ten komentarz to prawie czysta lecz niedoprecyzowana prawda
Mają zjebane dzieciństwo teraz dzieci. Kiedyś było dużo lepiej. Współczuje im też
@@novakgoatovicw ogóle nie mają dzieciństwa, są podmiotami jakiegoś projektu, a nie uczestnikami życia
@@theclonesev jeżeli masz lepszą perspektywę to doprecyzuj go.
Brak natury, wszystko sztuczne i spaczone mózgi hipokrytów
Smutne jest to, że starsze społeczeństwo obwinia mlodych ludzi za to jacy są, a sami po częśc są za to odpowiedzialni bo taki stworzyli im świat.
Młodzi są ofiarami tego świata
Brednie. Świat tworzą korporacje molochy, z którymi nie jest w stanie wygrać żadne państwo, a co dopiero jakieś pokolenie. Najbogatsi ludzie są związani ściśle z internetem i jego usługami
I wychowali a to w większości decyduje😅
Nie obwinia. Dorośli sami są ofiarami postępu i rozwoju. Ja miałam to szczęście, że wychowywałam się w świecie bez komórek i internetu. Współczuję młodym, bo życie w obecnym świecie jest bardzo frustrujące. I młodzież ma o wiele trudniej. Dlatego obowiązkiem nas dorosłych jest wspieranie was. Mnie osobiście wkurza jak ktoś psioczy na młodzież.
@@iwonakarmowska2922 A takich ludzi jest dużo
I wrzucają wszystkich młodych do jednego wora.Ja np mam 21 lat i za tymi wszystkimi trendami teraźniejszym nie przepadam,chciałbym urodzić się 10 lat wcześniej ale niestety rocznik 01.
To już nawet nie jest kwestia samego "Gen Z" mam znajomych w grupie wiekowej 20-28, siedzimy sobie i gadamy na discordzie, bo jesteśmy porozrzucani po całej Polsce i ciężko się spotkać jak każdy pracuje. Żaden z nas nie ma takich stałych znajomych gdzieś w swoich okolicach, żeby nawet na głupie piwo w piątek wyjść na miasto. Myślę, że jest bardzo dużo takich ludzi jak my, którzy siedzą i gadają ze sobą przez komunikatory głosowe, oglądają razem jakieś filmy czy grają w gierki, bo zwyczajnie k*rewsko ciężko jest w tych czasach znaleźć kogoś kto miałby jakieś podstawowe wartości z kim można by spędzać czas poza domem.
Mi się kompletnie nie podoba ten świat, w którym aktualnie żyjemy. Upadek wartości, zero szacunku do samego siebie, a co dopiero do ludzi wokół, ogłupianie społeczeństwa na potęgę. Dochodzi do sytuacji, w których poznając kogoś nowego w pierwszej kolejności zastanawiam się co z nim jest nie tak i czy mi noża w plecy nie wbije. Brakuje mi swojego rodzaju braterstwa w relacjach. Jak młodszy byłem i miałem swoją grupę znajomych, to można było na sobie polegać, nikomu z grupy się krzywda nie stała, bo zawsze ktoś obok był, żeby pomocną rękę podać. No i jakiś wspólny rozwój by się przydał w tym wszystkim, czasami obserwuję swoich rówieśników, to ich życie polega na pójściu do pracy, ujebaniu się wieczorem alkoholem albo innym syfem, w piątek klub i tydzień zleciał- nihilizm i hedonizm pełną gębą.
Jeszcze mały uszczypliwy komentarz do ludzi, którzy piszą ten świetny tekst w komentarzach "Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy" dodając, że Gen Z to najsłabsza generacja w historii. Patrząc na ten cykl, to bardziej pasuje, że Gen Z zostało wrzucone w trudne czasy, które być może stworzą silnych ludzi. Tylko, że "te" czasy są zupełnie inne od poprzednich, są nowe problemy i nowe zagrożenia, które powstały wraz z rozwojem ludzkości, a których nie było wcześniej i trzeba je jakoś rozwiązać- niestety jest to walka zwykłych ludzi z lobbystami, którzy mają nieograniczone siano i mogą psuć nowe pokolenia już od dziecka wciskając swoją gównianą propagandę w każde miejsce w jakie tylko się da i na każdym szczeblu rozwoju.
Gen Z nie jest kruche, tylko rozbite bo zauważa że aktualny świat nijak ma się do tego co się działo kiedyś i próbują znaleźć sposób na życie w takiej rzeczywistości w jaką zostali wrzuceni. Mamy taką przepaść między generacjami, że aktualnie to już nawet ojciec synowi nie jest w stanie dać jakichś sensownych porad życiowych, bo mają się nijak do naszych czasów.
Za Brak braterstwa w relacjach to można kapitalizmowi podziękowac za komuny ludzie bardziej byli że sobą z życi
Na końcu czytania tago realnie popłyneła mi łza bo to idealnie oddaje sytuacje w moim domu
Bardzo bardzo trafny komentarz.
To jest straszne, że żeby się spotkać będąc dorosłymi, to pierwsze co przychodzi na myśl, to wspólne spożywanie alkoholu. Już nie mówię, że trzeba się specjalnie umawiać z wyprzedzeniem.
jak mieszkasz świętokrzyskie/podkarpackie to wyjdę z tobą na to piwo :)
15 lat i pierwszy pocałunek.
Ja mam 30 lat i nigdy się nie całowałem.
Zaczynam się o siebie martwić.
Czystość to wielki dar od Boga.
Na wszystko w życiu przyjdzie czas. Mam na myśli, że jeśli człowiek się stara osiągnąć cel, kiedyś może go osiągnąć dzięki ciężkiej pracy i odrobinie szczęścia. Bądźmy jedynie cierpliwi w wyczekiwaniu rezultatów
Wychodź do ludzi i twórz realcje z zamiarem zwykłej przyjaźni. Ciekawe postacie rzadko spotkasz w klubach. Ciekawa kobieta zazwyczaj pilnie się uczy lub ciężko pracuje nie mając czasu na płytką rozrywkę.
Nie wiem czy youtube to dobre miejsce na takie porady. Ja znalazłem swoją miłość przez internet (tinder) i jestem "najszczęśliwszym człowiekiem na świecie". Szukaj, wychodź do ludzi, rozwawiaj z każdą, która chce rozmawiać.
A przede wszystkim nie wierz w bzdury, że przyjdzie w swoim czasie i trzeba czekać - przez to o czym autor filmu mówi - jest nikła szansa, że coś takiego się wydarzy. Po dobre trzeba się schylić, a nie czekać aż samo wskoczy do ręki.
@@panadolf2691 czystość mogłaby być darem, gdyby miała jakieś ugruntowane podłoże i niosła za sobą jakieś wartości, a nie wynikała z tego, że po prostu nie miało się możliwości zrobienia czegoś innego
Efekt ośmiornicy, ośmiornice są bardzo inteligentne ale żyją zbyt krótko by przekazać wiedzę o świecie swojemu potomstwu przez co młode uczą się zawsze od zera, analogiczne do naszej aktualnej sytuacji.
Mądrze Gadasz 👍
No chyba nie, przez całe życie masz masę czasu żeby przekazać swoją wiedzę młodszemu pokoleniu, problem jest w tym że to co chcesz przekazać jest zazwyczaj nieaktualne bo świat obecnie za szybko się zmienia.
Po prostu szkoła nie spełnia swojej roli, bo zamiast uczyć tego co ważne to zapychają całymi latami głowę farmazonem w stylu data bitwy pod Żółtymi Wodami, których i tak nikt nie pamięta miesiąc po sprawdzianie.
Problem w tym, że dorosłe ośmiornice są przy małych tylko w okresie jajowym, później małe ośmiornice prowadzą samotny tryb zycia, troche sie nie popisales XD
@@kujanxxx jak to kiedyś napisał na instagramie Abraham Lincoln "nie wierzcie we wszystko napiszą w internecie :P"
Z jednej strony nasze dorastanie się wydłuża, a z drugiej dziewczyna slyszy od rodziców, że ma się uczyć i nie myśleć o chłopakach, a tydzień po maturze słyszy od rodziców, że mogłaby już zrobić im wnuka. Znam z autopsji 😅
synek tylko nałuka, zadnych imprez z tymi patusami co tylko cpaja
Wigilia--- Synek masz tam jakas pannice ?
logika starych ludzi
@@swiattomojplaczabaw7288 wytknij zjebom hipokryzje i ich wypunktuj
Dlatego że w głowach starych ludzi oznacza randka - seks - dziecko.
Moi rodzice starali się cały czas opóźnić moje dojrzewanie
@@ziomekzmiasta9292 U mnie gdy byłam nastolatką mówili by się zająć nauka. Gdy skończyłam szkołę w wieku 20 lat od razu zaczęli się czepiać gdzie twoi chłopacy 😑
Zresztą, mój przypadek jest inny niż u większości ludzi bo sama się nigdy nie interesowalam płcią przeciwną za czasów szkolnych.
Chciałabym mieć dużo relacji międzyludzkich ale się nie da. Kiedy wychodzę na zewnątrz nie ma młodych osób, w autobusie wszyscy siedzą na telefonie w słuchawkach. Kiedy jestem w szatni na treningach rówieśnicy oglądają tik toka. Ciężko jest żyć w tych czasach jako nastolatek
Z doświadczenia polecam i tak zagadać. Na początku będzie trudno skleić cokolwiek sensownego, ale z czasem przynajmniej poprawisz sobie kompetencje miękkie. Ustal sobie zasadę, że codziennie do kogoś podejdziesz, przeżyj tydzień lub dwa, to potem będzie z górki.
@@Gutek8134łatwo mówić, nie ze się boje ludzi czy coś ale szybciej się zesram w gacie niż zagadam do obcego, próbuje się jakoś do tego przekonać ale nwm no 😭
@@nocny5546 Nikt nie mówi, że to łatwe, ale nie ma też co nakładać na siebie presji. Powolutku. Małymi kroczkami. I przede wszystkim ze świadomością, że nie masz nic do stracenia. Paradoksalnie już więcej tracisz jak się zesrasz w gacie, bo później trzeba i gacie i spodnie prać, a zagadanie do obcego, to raptem kilka sekund z życia. Możesz spróbować zacząć od komplementu. Jeżeli ktoś np. ma coś co Ci się podoba, to mu o tym powiedz. Jak ktoś coś czyta albo ogląda TikToka, to zawsze możesz zapytać co dokładnie czyta/ogląda i np. co mu się tam najbardziej podoba :) A jak ktoś się okaże bucem, to tylko o nim świadczy, a Ty przynajmniej zyskasz wiedzę, że ten konkretny człowiek nie jest wart, żeby być w Twoim życiu :) Zagadujesz i wtedy w zależności od reakcji decydujesz czy idziesz dalej czy zostajesz i gadasz dalej. I jedna fajna sprawa - z każdym kolejnym razem będzie zagadywać coraz łatwiej, a któregoś dnia zauważysz, że stało się to dla Ciebie czymś automatycznym :) To jest właśnie magia naszego umysłu
@@nocny5546jak nie wsiądziesz na rower to się nie nauczysz jeździć, chociaż byś srał w gacie ze strachu ze sie przewrócisz musisz wstać. Pewnie się przewrócisz, ale ma tym polega nauka. Nikt nie uczy się z jakimiś umiejętnościami takie rzeczy nabywa się w toku życia, próbując
@@katerinaznadprzepasci7775 😫
Sama mam 25 lat, skończone studia licencjackie i podyplomowe, a rodzice i tak najchętniej wymagaliby ode mnie jeszcze studiów magisterskich, których z resztą się podjęłam, ale rzuciłam je po 3 miesiącach, bo stwierdziłam, ze nie chce psuć sobie zdrowia psychicznego dla kolejnego papierka (z resztą jeden wykladowca i tak uwalił 60% roku na poprawce, przynajmniej oszczędziłam pieniądze na warunek). Wszędzie dookoła czuć presję społeczną - a kiedy dzieci, kiedy ślub? A może jednak studia? Millenialsi i gen Y uważają moje pokolenie za nierobów i roszczeniowych ludzi, bo ciągle jesteśmy na garnuszku rodziców. Prawda jest taka, że większość z nas chce pracować i w pierwszej lepszej okazji najchętniej ucieklibyśmy od rodziców, ale obecne standardy mieszkaniowe nam nie pozwalają na pełne usamodzielnienie się. Jeśli ktoś ma pracującego partnera to jakoś da się wynająć mieszkanie. Właśnie - wynająć. Jak założyć rodzinę na wynajmowanym mieszkaniu, kiedy nie wiesz czy landlord nie podniesie ci za miesiąc czynszu, albo nie każe ci się wyprowadzić, bo decyduje się na sprzedaż mieszkania? Już nie wspominając o tym, że dzieci ogromnie zaniżają zdolność kredytową. To już nie „w tym kraju nie da się żyć”, to „na tym świecie nie da się żyć” i niestety będzie tylko gorzej.
Odebrano nam...sami sobie odebraliśmy. Nikt nikomu nie kazał siedzieć godzinami w mediach społecznościowych. Może to brutalne, ale chyba też dające nadzieję, bo mamy wpływ na to, żeby próbować to zmienić.
Dokładnie. Trzeba zaakceptować, że świat się zmienia i samemu decydować jak to rozegrać, a nie obwinisć wszystko dookoła.
Niestety nie zawsze sami możemy o tym decydować. Ja zostałam wykluczona już jako dziecko, przez swój wygląd. Pierwszych znajomych znalazłam dopiero w liceum.
Ale prawda jest taka, że większość osób ma wybór i warto dobrze z niego korzystać
Nie prawda, jeśli inni siedzą to niewiele zmieni że ty nie siedzisz. Będziesz jeszcze bardziej odosobniony.
Tak samo musimy to zrobić, ale dlatego że na początku tej drogi jedziemy na tym co jest. A co jest ? Sami widzimy. Tkwimy w tym latami, a później płaczemy... Nie do końca jesteśmy winni my, świat jest winny i nasza bierność też i nasze otoczenie
Obejrzałem większość twoich filmów, myślę, że ten jest jednym z lepszych które obejrzałem na tym kanale
To prawda, dobry materiał. Dobra krytyka współczesnego kapitalizmu, gdzie ciągła pogoń za zyskiem i wyścig szczurów zabija nasze człowieczeństwo.
Bardzo dobry materiał. Zasługuje na wyróżnienie na kanale i oby jak najwięcej osób miało okazję go zobaczyć.
Bardzo dobry film. Mam kuzyna w wieku 13 lat i rodzice chcąc go chronić w czasie pandemii w ogóle zabronili mu wychodzić z domu. Dzisiaj ma problem, aby wyjść ze mną np. do kina, na imprezę. Zawsze na progu się waha i chciałby zostać w domu ponieważ zarazki dalej są wśród nas. Muszę go dosłownie wyciągać z domu.
Dobrze robisz, takiej osobie należy pomagać.
Ok
Patologia nie jedno ma imię. Wbrew obiegowej opinie nie tylko bezrobotni alkoholicy są patolami. Narcystyczni i kontrolujący rodzice mogą zrobić tyle samo krzywdy.
Gdy 9 lat temu zaczynałem swoją karierę zawodową liczyłem na jakąś pracę spokojną, gdzie nikt mi nie będzie przeszkadzał, najlepiej bez kontaktu z innymi. Tak się złożyło, że zawsze pracowałem w grupach 20-30 osób i było to dla mnie czasem męczące. Jednak gdy rok temu zmieniłem pracę na taką, gdzie jestem sam na magazynie, a pozostałe 3 osoby pracują w innym pomieszczeniu, to dotarło do mnie jak bardzo mi brakuje innych osób. Przez 8 godzin nie mam się do kogo odezwać, niby spokojna praca, a jestem bardziej znudzony i wymęczony, niż gdy pracowałem z wieloma osobami i na większych obrotach. Mam teraz podobnie jak kiepscy z kiblem...
Balans kolegi, najlepiej jakbys miał 1-5 os przy sobie
Ja też się nie odnajduje w takiej dużej grupie bo ginę w tym tłumie który mnie przytłacza. Fajnie jest mieć tak z 5-6 osób obok siebie (nawet nie na raz tylko rotacyjne), ale całkiem samemu być w pracy... I feel you. Samemu to fajnie być w domu po pracy żeby od niej odpocząć
Ja całe szczęście radzę sobie sam. Starczy mi instrukcja a jak faktycznie będę potrzebował pomocy to muszę przeżyć ujmę na honorze i prosić kogoś o pomoc.
Ok
Ja mam odwrotnie wolę 100% samotność ^^. Ewentualnie 1 przyjaciela i mi to w zupełności wystarczy. Serio testowałem tysiące razy.. Typowy samotny wilk.
To że później się wyprowadzamy, bierzemy ślub i później mamy dzieci to kwestia ekonomiczna. Koszty życia od lat 60 do 20 bieżącego stulecia rosły nieproporcjonalnie szybciej niż zarobków. Ceny mieszkania x10, ceny energii x11, ceny żywności x9, a zarobki x6 (o ile dobrze pamiętam, to były dane z USA)
dane z usa a w polsce jeszcze gorzej
@@opedix3738 przez to ze była komuna chyba nie, w latach 60 w Polsce na wioskach często dopiero zakładano prąd, była bieda, samochód często tylko dla partii, po transformacji było ciężko z pracą, zarobki niskie a ceny nieproporcjonalnie do zarobków wysokie, po 2000 też nie było kolorowo jednak z roku na rok coraz lepiej. Dobre życie w Polsce mam wrażenie zaczęło się dopiero koło 2010 roku, więc generalnie w Polsce chyba jednak lepiej, jeśli patrzymy pod kątem ekonomii i w sumie nie tylko jej, w porównaniu do USA.
Trzeba wziąść pod uwagę, że również zmieniły się potrzeby i poziom życia. Kto w latach 60-tych kupował co sezon nowe ubrania, jeździł na egzotyczne wakacje, chodził na obiad do restauracji? Dziś dla wielu osób to norma i niewielu byłoby gotowych żyć skromniej.
@@opedix3738 Co do polski to nie ma co brać pod uwagę danych z przed 1990r. Wcześniej o obywateli "dbało" państwo.
@@Kamil_PacyfikatoR_Pustelnik wiem przecież
Bardzo dobry i merytoryczny materiał. Nawet podoba mi się nowy, bardziej dynamiczny styl edytorski ale BŁAGAM trochę mniej "stockowych" dźwięków bąbelków bo bardzo rozpraszają xD
Za bąbelki jest 500/800+
Te efekty dźwiękowe są w szczególności denerwujące, gdy nie oglądasz video i tylko słuchasz odcinka.
Potwierdzam. Mnie np kojarza sie problemami gastrycznymi i biegunko... 🤭
Jakiś czas temu rozmawiałam właśnie o tym z moją mamą. Wspominałam o tym, jak bardzo wartościowe były wszystkie spotkania/wyjścia/uroczystości, na jakie zabierała nas (mnie i brata) ze sobą gdy byliśmy mali. To były często takie zwykłe spontaniczne wypady do jej przyjaciółek na kawę, na jakieś urodziny, czy kolację u rodziny, ale budowało to silne więzi między nami i mogłam doświadczać dużo różnych rzeczy wokół mnie. Może to głupie drobnostki, ale do dzisiaj pamiętam szczegóły z ich domów, różne zapachy, smaki, relacje między domownikami i ich doświadczenia. Można było poobserwować, jak wygląda inny dom, jak ktoś się wypowiada, jakie mają zwyczaje. Dla mnie było to niezwykle wartościowe. Pamiętam też, że często moja rodzina zapraszała się na kolację albo obiad, wszystko było uszykowane, różne dania, słodycze, widać było, że każdy się starał, żeby było miło i żeby zadbać o gości (nie było w tym nic na pokaz, ewidentnie było widać zwyczajną chęć, by spędzić wspólnie miło czas). Teraz jak obserwuję niektóre rodziny z mojego otoczenia, które mają małe dzieci, to wygląda to zupełnie inaczej. Zazwyczaj nigdzie nie wychodzą, niemalże żyją w izolacji. Dzisiejszy świat wpływa też na osoby, które miały wcześniej ten przywilej życia w czasach "społecznych" jak chociażby moja mama, która teraz rzadko kiedy gdziekolwiek wychodzi, mimo że jej koleżanki nadal mieszkają w tym samym mieście. Ich relacje po prostu upadły.
Też mnie to fascynuje, że relacje upadły nawet w tych starszych generacjach, które obwiniają nas, że jesteśmy „dzicy”.
Czytam dopiero teraz ale... boże jak to jest pięknie napisane. Serio - bardzo przyjemnie mi się czytało!
Ale odnośnie treści - to jest jedna z rzeczy której nie mogę wręcz zdzierżyć. Jestem rocznik 05 i dziecko mieszkałam u moich dziadków, potem gdy przeniosłam się do stolicy z rodzicami trochę rzadziej ich odwiedzałam - ale za to kilka dni posiedzieć to był mus! Ba, tak mam nawet do dzisiaj
@@Minty2015 dziękuję, bardzo miłe słowa!
Oj państwo polskie i unia dbają o to by młodzi musieli się nauczyć radzić z trudnościami - jedyne co robią to ich dokładają. Piękne uczucie gdy typowa pensja młodego człowieka, pozwalająca na godne życie i umożliwiająca chociażby rozważenie wzięcia kredytu na mieszkanie staje się ledwo przeżyciówką. A to tylko jeden przykład powodujący frustracje i "niepokój" (zwykły gniew) wśród młodych.
WŁAŚNIE
Przecież podobnie jest w usa a najgorzej w Japonii, nie tylko w Polsce czy państwach unii
😂🎉😢😮
Wyjdźmy z Unii to dopiero zobaczysz jakie koszta przeżycia będą XD
@@janiiisobieski1012 Tak, masz rację. Ale wymienianie w komentarzu wszystkich krajów, które paprają życie młodym zajęła by trochę czasu. Wole więc zająć się własnym podwórkiem.
Naprawde bardzo ciesze sie, ze urodzilam sie w 89 roku. Mialam naprawde cudowne, normalne dzieciństwo i jestem przerazona tym światem, w ktorym przyjdzie dorastać moim dzieciom…
To po co mieć w takim razie dzieci?
Po to zeby siebie samego ulepszac, kiedy juz wiemy ze glowna nauka dzieci bierze sie z obserwacji rodzicow.
Mimo iż urodziłem się w 07 to i tak boję się tego co się dzieje na świecie
@@adonispsk1145Ludzie, którzy chcą mieć dzieci to najwięksi egoiści. W życiu nie sprowadziłabym dziecka na ten świat. Po co? Najpierw uczysz się przez kilka lat tylko po to, żeby później do starości zapier*alać, a na koniec jako starzec musisz nacieszyć się ochłapami i ledwo żyć od 1wszego do 1wszego. Najlepsze wybawienie to się nie urodzić.
W "starych" czasach też był wyścig szczurów i byli ludzie co sobie radzą i nie. Były dzieci co miały lepsze i gorsze ubrania czy warunki mieszkaniowe. A zamiast smartfona było siedzenie całymi dniami przed PSX😁 🫣
28 na karku ten problem zauważyłem już w wieku 20 lat czyli 8 lat temu świat tak szybko idzie do przodu że powoli przestaje nadążać za tymi coraz to nowszymi chorymi trendami .. już dawno znalazłem roziwazanie tikgowna nigdy nie miałem i każdemu odradzam a fb już dawno temu usunelem. Zacznijcie ludzie żyć znajdźcie passje bo bez tego będziecie biedni nie materialnie a mentalnie
Grunt że potrafię z byle gówna coś ładnego skołować- do dżungli trafię to będę tworzył sztukę z kamieni i chrustu- żadna siła mnie od pasji nie odciągnie 😎💪 I tego wam też życzę!
Jestem rocznikiem 2003, ponad pół LO w domu (covid), żadnych imprez, super przygód i przelotnych miłości z których byłbym sto pro zadowolony.
Zgadzam się z treścią filmu, widzę od około 2 lat dziwne załamanie u dalszych rówieśników jak i przyjaciół. Mieliśmy w planach za dzieciaka (ja tak miałem) 25-27 lat ślub, stabilne życie dzieci do 30 roku życia. Oczywiście część poglądów się zmieniła jak i sytuacje w życiu. Na tą chwilę studiuję, po studiach mam zamiar w końcu korzystać z życia. Podróżować, mieć to czego nie miałem w LO i gimnazjum. Jesteśmy nastawieni na spełnianie warunków czasem narzuconych przez Naszych Rodziców lub ''bo trzeba'' żeby skończyć studia, mieć coś na czarną godzinę. Za bardzo się skupiamy na spełnianiu tych warunków i próśb zatracając się w wirze "teraz to, potem to, ale jeszcze to" itp. nie myśląc a nawet czasem z podświadomego przymusu nie chcąc czegoś zrobić jak korzystanie z życia, które (imo) powinno być przeżyte w LO, gimnazjum, w głupie wakacje po maturze.
Imo skutkiem tego może być mała ilość nowo narodzonych dzieci bo jak każdy skończy te swoje studia, pierwszą rzeczą będzie przeżywanie, pewnego rodzaju odrodzenie naszej młodości na nowo i czerpanie z niej. To co powinno być w LO, gimnazjum- będzie potem. Kolejna sytuacja po której społeczeństwo wywróci się do góry nogami.
Czuję to samo u większości ludzi w moim otoczeniu i w moim wieku. Czy coś się da z tym zrobić? Tylko wyciągnąć wnioski aby w przyszłości nie popełniać podobnych błędów. Niestety. Przeszłości się nie zmieni i nie przeżyjemy jej drugi raz. Jest to dla nas okropny ból bo najprościej w świecie nie poczuliśmy smaku młodości.
Zgadzam się.
@Bakalarz_of_doubt
W mojej opinii nasze pokolenie, jest kolejnym tzw. pokoleniem kolumbów, czyli ludźmi, którzy na początku młodości musieli się zmierzyć z II wojną światową, a później "socjalistycznym rajem". Dla nas rolę wojny pełni pandemia, a komunę idealnie odwzorowują eurodyrektywy. Pozdrawiam
Po studiach to są mrzonki. Życie Cię dojedzie bo najpierw będziesz mieć gówno pracę i nigdzie za to autostopem nawet nie pojedziesz (na autostop trzeba czasu, a na szybki wyjazd jakiej kasy) no chyba, że rodzice będą Cię wspierać i będziesz mógł po pół roku odkładania hajsu ruszyć w podróż. Nom, a jak jesteś facetem i sądzisz, że w wieku 26 lat zaczniesz z gówno pracą budować związki no to o ile nie jesteś przystojnym modnisiem plus osobą wytrwałą psychicznie na zranienia to możesz sobie pomarzyć. Koleżanki już wtedy są zaklepane lub klepią się z chadami na Tinderze - to złapiesz taką na urok i jak nie wytrzymasz dwóch rund sparingu po 30 minut to powie, że jednak nie pasujecie do siebie. Jesteś w takim momencie niestety, że czas wkraczać do gry z tymi celami, studia Ci nie uciekną, zajmują mniej czasu niż praca po 8h i naprawdę szczerze Ci mówię, że ten stres przy nauce czy egzaminach to 3% tego co czujesz w drugim roku pracy kiedy się zastanawiasz "ej no był ten urlop 2 tygodnie, ale gdzie są wakacje, ja czuję się wyjebany do cna".
Banialuki o skupianiu się na nauce włóż między bajki, pracodawca nie sprawdzi czy miałeś 4 czy 3 na koniec 5 semestru, a na ogół nauczysz się niepotrzebnych pierdół o ile to nie polibuda (a i tak wciskają wiele nieinteresujących bzdur choć przynajmniej rozwojowych).
Skupienie się na nauce to tzw schemat blokowy z czasów komuny czyt. dobre studia=praca i jako osoba, która zatrudnia ludzi zaświadczam Ci, że 95% doktorów jakich znam zarabia znacznie mniej (20-50%) mniej niż licencjaci. Wake up!
@@jwhjacek Weź nie pisz takich bzdur młodemu chłopakowi,opanuj się.A z takimi teoriami odnośnie związków to ty idź lepiej może do tych odklejonych redpilli,tam cie posłuchają bo to ten sam poziom.Przez takich jak ty młodzi ludzie sie ograniczają,więc jak masz pierdolić i złowrózyć młodemu to rób wypad stąd lepiej.
Kurwa mać... Akurat mam 20 lat i czuję dokładnie to samo co jest w 2:30, Kropka w kropkę to samo... Przez całe wakacje chciałem robić wszyskto zęby tego uniknąc, ale to było niczym fatum z Króla Edypa. Przez większośc dziecinstwa i zycia nastoletniego byłem w izolacji z dala od ludzi i teraz mi ich cholernie brakuje, ale obecnie spotkanie ze znajomymi jest piekielnie trudne, i szczerze sam nie mam pojęcia czemu w tych czasach tak jest, czemu ludzie przekłądająinne wartości nad relacje międzyludzkie, gdzie to własnie one nas budują. Z dalszą rodzina (a czasem nawet bliższą) nie ma się juz kontaktu, osobami z którymi utrzymujemy głównie relacje sa teraz przyjaciele którzy... którzy nie mogą zazwyczaj się spotkać. To naprawdę smutne, jak upada społeczeńśtwo i jak media na ans wpływają. Ja nie mam ani Instagrama, ani Facebooka, ani TikToka, ale i tak wpadłem w pułapkę mediów i uciekałem siedo nich jak byłem młodszy.
Dodatkowo niepokoi nas presja od starszych, która jest wszędzie. Nie to, że chcę zwalać cała winę na innych, ale widze ze wiele dorosłych ma oczekiwania wobec nas, ale takze w wieku 20 lat traktują nas jak małych gówniarzy którzy nie mają zdania i maja się ich grzecznie słuchać.
A budowanmie społeczeństwa teraz jest bardzo trudne. Teraz zauważyłem, że ludzie mają w głowie pieniądze i przechwalanie się, anawet jeżeli nie, to mało kto chce budować szczerą relację z inną osoba. Juz od dłuższego czasu zastanawiam się, czemu rodzicom znajdowanie przyjaciół przychodzi tak łatwo, a u młodych ludzie ludzie są tacy jacyś... dziwni... niechętni...
sory, że napisałem ten komentarz tak chujowo, ale dopiero co wstałem i nie myśle xd
O. Idealny przykłąd. Wstałem i pierwsze co to właczyłem YT a nie myślałem o innych ważniejszych dookoła mnie rzeczach...
👏🏽👏🏽👏🏽
Jesteś bardzo inteligentny jak na 20 lat,nie zmarnuj sobie życia siedzeniem w domu jak Ja,powodzenia✌️
@@lucyluna3567 Nie jestem inteligentny. Mam problemy z czynnościami które wydajasiepodstawowe w domu, ale chcę je ponadrabiać. A siedzeniem w odmu i wstydem do ludzi zmarnowałem sobie całe dzieciństwo i 3/4 życie nastoletniego. Teraz staram sie to naprawić jak mogę.
A i pamiętaj, że nieważne ile masz lat, zawsze masz szanse na naprawę wielu rzeczy w życiu, nie możesz mówić ze masz je zmarnowane ✌
@@made_in_lesser-poland2103 Cieszę się że się nie poddajesz🍀
Też zaobserwowałem, to dziwne zajwisko z trudnością budowania relacji w młodymi osobami, jakby teraz każdy był wrażliwy na small talk.
Bez oglądania można odpowiedź, że są zostawienie sami sobie w tym szatańskim świecie przepełnionym próżnością, konsumpcją, samolubstwem, głupotą, naiwnością, itd, a nie mają Boga w sercu... Sam przez to przechodziłem, aż mnie Jezus odnalazł i teraz dzięki Niemu, co by się nie działo, czuję się szczęśliwy i kochany 😊❤
Jedyne co przekazały mi boomery to zaburzenia potraumatyczne. Jako nastolatek spotkałem "dorosłych" na takim poziomie, że aż dziwie się, że nie popełniłem samobójstwa. Nie żebym nie próbował. Jako kilkulatek prawie skoczyłem z okna na IV piętrze, a jako 11 latek uderzałem głową o ścianę aż do omdlenia, bo mamusia wracała z pracy. Najlepsze jest to, że przez kilkanaście lat w szkole, żaden nauczyciel nie powiadomił pomocy społecznej, a jeśli jakiś już ingerował w to co działo się ze mną (aż 1 nauczycielka) to jedyne co robiła to darła ryja - pod pretekstem wychowywania, a tak na prawdę była ona narcyzem pławiącym się w kontroli innych.
Nie znam bardziej zjebanego pokolenia od boomerów.
Boomery sie nie wykazaly, ale to juz jest z tylu. Liczy sie tu i teraz i nie bycie ofiara boomerow. Z tego sie da wyjsc. Im predzej tym lepiej. Jestescie w tej lelszej sytuacji, ze dochodzicie do tego troche wczesniej niz ja majac lat 41 🤪Mimo wszystko, mimo nawet dzisiejszego dola, mam wizje zycia 105 lat, wiec jest jeszcze sporo czasu, zeby pomyslec nad marzeniani i spelnic je. Wazne, zeby tyczyly sie glownie duchowosci, bo zadne podniety, rzeczy nie daja szczescia. Sa atrakcyjne tylko jak ich nie mamy, a kiedy juz zdobędziemy, to apetyt rośnie...
Niepoķój to ja dopiero odczułem oglądając ten film. Zdecydowanie jest to najlepszy odcinek na tym kanale. Opanowanie, dykcja, a nawet ton głosu współgrają idealnie. Jestem pod wrażeniem
Jak niby samemu stworzyć sytuacje do kontaku z innymi skoro nikt inny nie chce się w nie angażować? Miałem kilku znajomych którym wielokrotnie proponowałem wspólne spędzanie czasu, ale odmawiali. Co z tego, że wyjdę z inicjatywą, skoro nikt z niej nie skorzysta?
@@dawidbasior7923 Próbowałem i też nie działa
To znajdź takich co lubią, zainteresuje się jakas aktywnością która odbywa się na zewnątrz - sport, podróżowanie czy survial co tam chcesz nawet chodzenie na koncerty
@@dawidbasior7923mam wrażenie, że to jednak nie do końca tak działa :/ Można być osobą lubiącą dużą swobodę, indywidualność i doceniającą samotnie spędzone chwile... ale jednak na dłuższą metę to raczej nie wypali. Czego byś nie zrobił i jak się tym nie cieszył, to zawsze przyjdzie ten moment, że spojrzysz na siebie z zewnątrz i czegoś będzie w tym obrazie brakować. Nawet jeśli nie chciałbyś się w jakimś okresie z nikim widzieć, to sytuacja w której masz taką możliwość, ale z niej po prostu nie korzystasz, a sytuacja gdzie w ogóle takiej szansy spotkania i rozwinięcia relacji nie masz, są zupełnie nieporównywalne. W pierwszej opcji możesz po prostu kierować swoim życiem i dokonać jakiegoś wyboru. W drugiej sytuacji jesteś jakby w klatce, mocno ograniczony, mogący jedynie przyjmować to, co się nadarzy.
Znaczy też nie do końca tak jest, ale z perspektywy osoby w takiej sytuacji, może to tak wyglądać. I nie wystarczy powiedzieć sobie "ej, weź i zrób coś ze swoim życiem" bo to też nie do końca tak działa.
A przynajmniej to tak mi się wydaje xd
@@marianpe5773 Pisałem przecież, że próbowałem. Szczegółów pisał nie będę, miałem różne podejścia, a i tak nie wychodzi
Mam podobnie. Poznałam grupę fajnych dziewczyn na nocy komiksów w sklepie z mangami. Stworzyłam z nimi grupę na FB ale tak naprawdę to tylko ja tam zaczynam rozmowę. ciągle tylko ja zagaduję przez wiadomości albo wysyłanie memów czy innych zabawnych rzeczy albo newsów i szczerze jestem tym już zmęczona. Mimo że dogadujemy się dobrze to żadna z nich do mnie nie pisze a czasem nawet nie odpowiadają na grupie.
Przykre jest to ,że młode osoby w tym ja ciagle słyszymy jacy to my najgorsi od starszego pokolenia. Ale to oni ten świat taki stworzyli - młode osoby są ofiarami tego.
Tak samo jak ty doszedłem do takiego samego wniosku, najpierw zauważyłem że to przez dorosłych ale potem zorientowałem się że przez niekontrolowany, naturalny postęp ludzkości wynikła taka sytuacja. Nie powinnyśmy szukać winnych, tylko zaakceptować sytuację i zacząć szukać rozwiązania, aby uratować sytuację i nie popełnić tych samych błędów w przyszłości przy kolejnym skoku postępu ludzkości 😊
Chce Ci napomknąc tylko że w na poczatku lat 2000 nie bylo inaczej. tez slyszelismy tylko jacy to my jestesmy malo zorganizowani, jak daleko to babcia mietka z 4 pietra miala do szkoly, jak to mozliwe ze nie mozemy uzbierac 12 osob by pograc w pilke za naszych czasow byly 4 druzyny takich przykladów jest na pęczki więc przestań pierdolić i zapamiętaj jedno
ZAWSZE ale to ZAWSZE starsze pokolenie pierdoliło kocopoły jacy to oni nie byly wyjątkowi jak młodsi sobie nie radzą. Tak było jest i jak tego nie zmienisz to tak bedzie.
Moje pokolenie śmieje sie z v-dolców z drilowców i innych udziwnień które tworzą młodzi ludzie. Może jest to obawa zmiany? Może starsze pokolenie traci coś bezpowrotnie?
Skłaniam do refleksji nad tym tematem i proszę przemyśl czy tak na prawde jesteście tacy wyjątkowi bo macie gorzej.
Pozdrawiam!
Tego którego już nic nie obchodzi i idzie własną ścieżką ;)
Ps mam 30lat
@@radynazycie dosłownie
co to za pier...nie starsi raczej współczują niż obwiniają kogoś młodego za te chore czasy, ja mam 39 lat i zaufaj gdyby zniknęły telefony Instagram i cały ten social śmietnik życie wróciło by na swoje tory, niestety to gówno wyprało tak mózgi młodym że nie mają szans na normalne relacje z rówieśnikami.
@@z000mbfulsłabi z ig/FB i innym syfem sobie nie radzą. Silni nawet nie mają tam kont :) to że FB istnieje, to nie jest kwestia starych ludzi i tego że go zbudowali. Gdyby młodzi nie używali, nie miałby takiej siły :)
Słuchając tego odcinka, przypomina mi się rozmowa, gdzie zostałem zagadnięty na temat tego, jak wygląda obecnie moje życie miłosne i żebym sobie znalazł jakąś dziewczynę. Moją odpowiedzią było "Gdzie?". Po technikum jestem w szkole policealnej, gdzie mam relację tylko z jednym kolegą z ławki, gdzie na przerwach między lekcjami ze sobą gadamy. Ja mam tak, że jeśli mam do wyboru telefon lub rozmowę z drugą osobą, to wolę rozmowę, ale jakby to ująć... Nie uważam siebie za ciekawego rozmówcę. Zazwyczaj jak gadam z dwiema osobami, to one ze sobą znajdują wspólny język i ja schodzę na dalszy plan i stoję jak kółek. Więc...to źle zabrzmi, ale najlepsze sytuacje są dla mnie, gdy dana osoba jest "skazana" w danej chwili na tylko moje towarzystwo. Z natury jestem samotnikiem i nie lubię tłumów, także w rozmowie. Dużo też zależy od swobody, jaką czuję w trakcie rozmowy, czy jestem skrępowany i cichy, czy...wyjątkowo rozmowny. Trudno u mnie o stany pośrednie.
W każdym razie wracając do tematu dziewczyny, nie ma gdzie znaleźć nawet kandydatki, bo w grupie na 30 osób może z 10 jest w moim wieku, z czego nie wiem, ile dziewczyn. Z żadną nie nawiązałem większej relacji i tyle tylko, że z kolegą z ławki mamy wspólną znajomą, która nam podziękowała czekoladami za pomoc przy zdaniu ważnego egzaminu.
Co do dawnych znanych mi dziewczyn, to z żadną z technikum nie mam kontaktu, bo po prostu... Żadna ze stron nie wykonywała kroku w stronę podtrzymania relacji. Wszystkie relacje po technikum z osobami ze szkoły po prostu...umarły.
Tyle, że dwie mi życzenia złożyły przy okazji urodzin i pogadaliśmy chwilę, jak tam nasze życia obecne.
Ogólnie... No nie mam relacji na stałe. Tyle osób ma najlepszych przyjaciół... Ja nie mam. Miałem najlepszego przyjaciela, to w gimnazjum poszliśmy do innych klas i coś gadaliśmy na przerwach, kontakt w miarę był, ale przy technikum inne szkoły i cóż... Messenger kompletne nieodczytywanie wiadomości, które trwało nawet pół roku (!) I relacja (jak zwykle) umarła.
Miałem najlepszą przyjaciółkę w okresie technikum z innej szkoły dwa lata, pisaliśmy średnio co tydzień przez godzinę, dwie. Spotkaliśmy się kilka razy w kinie czy McDonaldzie. Po jednym spotkaniu jednak przestała kompletnie odpisywać i ten jeden raz przyjaźń wygasła nie bez inicjatywy, tylko z jej inicjatywy.
W każdym razie teraz jestem bez przyjaciela, bez bliskiej osoby, bez możliwej kandydatki na przyszłą dziewczynę.
Tyle, że recenzuję książki i mam kontakty na meesengerze z innymi recenzentami (jestem w dwóch grupach), z którymi się nawet zżyłem oraz innymi czytelnikami. Miło się z nimi pisze, ale to nie są relacje...ugruntowane. Znaczy tyle, że możemy się na targach książki spotkać, ale nawet jak są z Krakowa (że obie strony wiedzą, iż mieszkają w tym samym mieście), to brak spotkań.
Ogólnie ostatni raz się z kimś spotkałem tak "prywatnie" w sierpniu 2020...
Trzy lata to długa przerwa, a szanse na zmianę losu niezbyt widoczne. Nawet pracę trudno mi znaleźć, żeby mieć kontakt z ludźmi i przy okazji zarabiać...
No mój los pewnie nie jest najlepszy, ale przywykłem, a wcześniejsze próby zmiany tego stanu wprowadziły mnie w stan przeddepresyjny, więc ze swoją nadwrażliwością... Wolę się tym nie przejmować. Jestem samotnikiem, introwertykiem niezbyt pasującym do społeczeństwa. Trudno.
Może to mało popularna opinia, ale spoglądając na wartości większej części dzisiejszych dziewczyn pomarańczowo czarna strona wypełnia tą lukę idealnie. Trzymaj się tam
@djfantastyka Zupełnie nie zgadzam się z przedmówcą. Z tego co piszesz wnioskuję, że jesteś ciekawą osobą, z którą 1:1 można rozmawiać godzinami. Jeśli jesteś gotowy zgłoś się do specjalisty i zawalcz o siebie, trzymam za Ciebie kciuki :)
Jak recenzujesz książki to przeczytaj biblię szatana i zwykłą biblię, to cię oświeci.
Znajdź ją sam... albo inni znajdą ją za ciebie. I może ci się ona nie spodobać...
Dzięki za historię i trzymaj się tam
W tym roku skończyłam 18 lat, przez całe życie słyszałam "w moich czasach..." "W twoim wieku ja..." ciągłe słuchanie tych słów ostatecznie doprowadziło to, że ogecnie jestem odlutkiem, bojącym się rozmawiać z ludźmi, a mimo to nadal słyszę te same słowa. Dlaczego? Ponieważ jak każdy młody w drodze do zrozumienia pozwoliłam za bardzo wpłynąć na mnie staremu pokoleniu i zgubiłam sie we samej sobie, obecie nie potrafiąc się z tej klatki wydostać.
olej moczem starych pierdzieli serio, rób co lubisz i tylko znajdź sposób na ogarnianie kasy, reszta przyjdzie sama :)
Dokładnie, trzeba mieć wyrąbane i zająć się sobą.
Najgorsze są portale randkowe... Kobietom już psychikę skrzywiło z tego wyboru...
XD
Nie wchodźcie w ten syf bo tylko nabijacie spirale xd
To jest błędne koło, bo nawet jak wylogujesz się z social mediów to dużo to nie zmieni, bo reszta osób i tak nadal tam będzie.
tak i cały czas wysyłają linki aby wejść coś zobaczyć
Od czasu pandemii zauważyłam że czas dziwnie przyśpieszył budzę się rano i nagle jest noc mam tak do dzisiaj przez to jak szybko leci czas mam problemy z nauką i grozi mi wywalenie z uczelni jeśli nie zdam egzaminów we wrześniu. Cały ten czas nie wiedziałam dlaczego tak się dzieje dlaczego 9 rano zmienia się w 19 w ciągu chwili, ale dzięki temu filmowi zrozumiałam dlaczego i że nie jestem w tym sama myślę że to pierwszy większy krok jaki zrobiłam od czasu pandemii. Bardzo przydatny i wartościowy film oby więcej takich na twoim kanale daje like i suba:D
FAKT O JAKIEGOŚ CZASU WSZYSTKO MIJA STRASZNIE SZYBKO
Nie usprawiedliwiaj swojej beznadziejnej sytuacji panedmią. To takie wygodne ale to nie przez pandemie zawalsz szkołę i relacje.
@@shakerr7933 Nie zwalam wszystkiego na pandemię. Wiem że wielu rzeczom sama jestem sobie winna, ale od lat zmagam się z mocną depresją(która została potwierdzona przez psychologa) która pogłębiła się z pandemią i przymusową izolacją która w moim przypadku była jeszcze bardziej rygorystyczna przez złą sytucję zdrowotną mojej mamy. Chcę tylko powiedzieć że od pandemii czas nienaturalnie szybko mija w moim odczuciu przez co ciężko mi jest ogarnąć samą siebie nie mówiąc o sytuacji szkolnej czy towarzyskiej. Cały czas miałam poczucie że to tylko ja jestem tak porąbana i nie umiałam znaleźć przyczyny tego problemu. Teraz mam już podstawy tego dlaczego tak się ze mną dzieje.
@@pansebastian2148 To dziwnego miałaś psychologa, że tutaj takie rewelacje odkrywasz. Może pora zmienić specjalistę? Chyba coś jest nie tak skoro dopiero do takich wniosków dochodzisz?
@@pansebastian2148 panie Sebastian
Tak się dzieje kiedy człowiek (a w zasadzie grupa wpływowych, chciwych ludzi) próbuje na własną rękę naprawiać świat, im bardziej próbuje go ulepszyć, tym bardziej go psuje. A wszystko sprowadza się do tego żeby ludzie funkcjonowali jak w zegarku, jak maszynki, które odpowiednio zaprogramowane już nie będą mogły niczego zepsuć w ich idealnym, sterylnym i syntetycznym świecie... "Nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy, a my się wszystkim zajmiemy najlepiej.." Taka refleksja.
We wrześniu kończę 27 lat, zdążyłam w tym czasie się srogo wyjebać na społeczeństwo. Pierwszy raz w trakcie studiów, drugi w trakcie pandemii. Pół życia spędziłam na tym cudownym zachodzie, gdzie miało być super, a tylko nabawiłam się problemów z samą sobą. Spakowałam się, od maja jestem w Polsce. Zdążyłam skończyć studia w branży zaoranej przez Dawida (i dorobić się łysych placków na głowie przez to pierwsze), wyjść za mąż, kupić i sprzedać dom, przebranżowić się, zerwać kontakty z powaloną rodzinką, rozpłynąć się w powietrzu na kilka lat (tzn. skasowałam social media z dnia na dzień i nikt o mnie szczególnie nie pytał - test relacji na miarę XXI wieku) i przenieść się na drugi koniec Europy (znowu). Moja rada dla jeszcze młodszych ode mnie - polecam radykalne rozwiązania, kiedy czujesz, że się "dusisz" w swoim życiu. Większość życia robiłam wszystko, czego ode mnie oczekiwali inni. W końcu stwierdziłam "teraz, kurna, ja" i, mimo pandemicznej histerii, w ostatnie 3-4 lata przeżyłam więcej fajnych rzeczy, niż przez pierwsze 22-23. W końcu czuję, że żyję.
Pozdrawiam z 🇨🇭
Zrobiłem to samo kilka tygodni temu i przeniosłem się na Islandię - polecam 😁
🧐 Grzegorz Floryda też się dusił, ale to raczej nie przez życie... Jakieś inne rady?
@@invasion8318o stary, Islandia to moje marzenie
@@84zPutinemWsroddZwierzatpięknie tam jest! Bywałam regularnie przez ostatnie piec lat. Chyba więcej już nie będę miała okazji a mieszkać tam to moje marzenie !!
Idealnie bo dziś cały dzień jest mi niedobrze i czuje wewnętrzny niepokój związany z przyszłością
Nie tylko 20-latkowie nie wiedzą gdzie popełnili błąd, ale są to wszyscy w promieniu 5km od osoby, która czyta ten komentarz, chyba, że mieszka na pustyni - bo niestety ludzi, których "życie" pokonało jest tak dużo, że gubią się w tłumie i często nawet nie zauważyć idzie, że człowiek jest na skraju wytrzymania. To jest wszędzie i w każdej kategorii wiekowej.
Samotność, depresja, wyścig szczurów,konsumpcjonizm, roszczeniowość, uzależnienie, hipokryzja, fałsz,brak komunikacji,zdrady, zazdrość, chciwość to dzisiejszy zepsuty świat
Myślę że sprowadzanie czegoś tak skomplikowanego jak jest nim świat do takich ogólników jest bardzo szkodliwe😢
@@radynazycie A ja myślę, że RustCohlee właśnie obnażył cały syf współczesnego świata i powinno być to głośno mówione, bo dotychczas większość ludzi zachwyca się w jakich cudownych czasach przyszło nam żyć. Że postęp technologiczny, loty w kosmos, medycyna itd. Lecz na drugim biegunie jest właśnie alienacja, samotność, depresja, samobójstwa, narkomania, alkoholizm, bandytyzm, pijani kierowcy-mordercy.
Przyszło nam żyć w qrewskich czasach.
Proszę o odcinek jak budować te umiejętności i okazje społeczne.
Przestać oczekiwać, że ktoś nas z tym wyręczy, społeczeństwa młodzi nie obchodzą. Umiejętności i okazje społeczne najlepiej wytworzymy sami.
Co do okazji, wystarczy przestać myśleć, że są one w ogóle potrzebne, wystarczy przełamać strach przed wyrażaniem siebie i wtedy już z górki. Nikt cie nie zabije za to, że powiesz dzień dobry, spytasz się w autobusie co ktoś myśli o pogodzie itp. Większość ludzi marzy o tym, żeby ktoś z nimi po prostu o czymś porozmawiał, jednocześnie ogromnie się bojąc zacząć taką rozmowę. Młodsze pokolenia, w tym moje niestety cały czas są uciszane przez starszych, czy to w szkole, czy w domu, czy nawet w internecie - wyrażanie własnej opinii jest demonizowane, bo przecież co ty dziecko możesz wiedzieć? A jeśli ktoś zacznie się bać wyrażać swoją opinię i siebie, przestanie się po prostu normalnie odzywać do innych, bo będzie się bał wypowiadać cokolwiek.
Znam mnóstwo ludzi którzy wstydzą się np. kupić bilet komunikacji miejskiej, zapytać o drogę itp. I szczerze jest to trochę żałosne, a jeszcze bardziej żałosne jest to, że to nasze czasy i nasze społeczeństwo do czegoś takiego doprowadza.
@@Akapibaradokładnie tak, jezeli ktoś chcę wykorzystać okazję dane przez los, to niech po prostu je wykorzystuje bo na dobrą sprawę kazdy moment może być taką okazją, zawsze można porozmawiać o czymś z kasjerką gdy nie ma kolejki, zawsze można powiedzieć komuś dzień dobry albo nawet po prostu porozmawiać z kimś na temat chodzby pogody, z czasem przez takie zachowania sami z Siebie wkręcimy się w jakąś społeczność w której będziemy mogli czuć się sobą, chodzić na imprezy i korzystać z życia
Bądź ekstrawertykiem
xD
Pytanie co z osobami, które nienawidzą smalltalków i szukają głębi w rozmowie. Tu rozmowa o pogodzie jest słabą opcją, no chyba że na start a potem do innego tematu przejść.
Wspieram twoją twórczość, uświadamiasz prawdę, której ogół jeszcze nie widzi
ten odcinek uderzył mnie w brzuch od środka.
Same
Szczególnie że mam 20 lat 😬
A mnie nie, pozdrawiam
odnosze wrazenie ze zmienil sie montazysta
A mnie nie
Mam wszystko w wieku 20 lat
Jak ja się cieszę że mam szczęśliwe, pełne doświadczeń i wspaniałych ludzi wokół życie jako nastolatek.
Jestem jedną z tych osób. Mam 26 lat i nie jestem w sytuacji jak moi rodzice że już mieli dziecko, byli po ślubie itd. Ogólnie rodzice są znacznie znacznie starsi ode mnie bo blisko 70. Zdecydowana większość rad jakie otrzymywałem przez wszystkie lata zdecydowanie nie jak miały się do świata obecnego. Często próbowałem posłuchać rodziców i zrobić cos według nich. Ich sposobem.... No i bardzo często tego żałowałem bo często społecznie byłem wyszydzany. Często byłem zawstydzany bo chcąc się dowiedzieć od rodziców jak coś zrobić np w urzędzie to otrzymywałem wiedzę, która mogła by być aktualna z 40 lat temu przez co obecnie ta wiedza budzi zaskoczenie a też i doprowadza do przesmiewczych momentów. Nic nie zmieni faktu że kocham rodziców, ale tak naprawdę obecnego życia uczę się od przyjaciela, którego rodzice są znacznie bardziej "na czasie" i zarówno oni jak i też przez to on sam w tej społeczności się lepiej odnajduje niż ja. Doszło do tego , że już o nic się nie pytam rodziców bo z góry zakładam, że odpowiedź mi nie pomoże obecnie tak jak by mogła pomóc 40 lat temu. Jestem tak naprawdę samotny. Zawsze byłem bardziej introwertykiem. Nigdy nie czerpałem przyjemności z tego co większość rówieśników robiłeś jak jakieś imprezy alkoholwe itd. Zwykle na imprezach się czułem bardzo niezręcznie i nieswojo. Mam maksymalnie dwóch , trzech przyjacieli bo wiem że im więcej znajomych tym mniej tych prawdziwych i przez większość czasu wystarczyła nam w pełni nasza znajomość. Spotkania by pogadać, by wszystko to co w sobie chowamy w pracy na co dzień w końcu wyrzucić z siebie do kogoś kto to zrozumie. Bo akurat moi rodzice nie zrozumieją. Mama wcześnie porzuciła pracę by się zająć trójka dzieci, ojciec miał własny warsztat i głównie wszystkie lata pracował na własną rękę. Nie znają problemów co dziennej pracy w zakładzie czy sklepie. Tam gdzie inni ludzie. Pech taki, że wszędzie w mojej pracy są znacznie starsze osoby ode mnie i praktycznie ani razu nie znalazłem nikogo z kim naprawdę mógłbym się zżyć bo głównymi tematami jakimi się inni interesują to jakieś baitowe problemy świata przez media nagminnie nagłaśniane treści mających wyłącznie wzbudzić szok bo tak teraz Media działają. Innymi tematami jest polityka i prowadzenie domu. Co ktoś sobie kupił do domu. Ktoś sobie pięć zamontował itd. Zdecydowanie nie mogę się w tym odnaleźć przez co widocznie jestem wyłączony. A przez fakt że moi znajomi też mają swoje życie, więcej pracują to z nimi rozmowy nie są już tak często. A nawet jeśli są to zarówno ja jak i oni przeważnie żyjemy w tak piekielnie dobijającej rutynie że można popaść w depresję. Z jednej strony nienawidzę tej rutyny. Faktu, że odkąd skończyłem szkołę to te 5 czy 6 lat minęły mi jak kilka tygodni. Jakbym jeszcze niedawno tą szkołę kończył ze strachem i jednocześnie ekscytacja że rozpoczynam nowy rozdział w życiu, że wszystko teraz się zmieni. Słyszałem wiele opowieści od rodziców o tym jak to szkołę skończę i się życie dopiero znacznie. Że wszystko się zmieni itd. Jedyne co się zmieniło to fakt, że zamiast do szkoły , chodzę do pracy. Zamiast rówieśników z którymi faktycznie mogę pomagać, w każdej robocie spotykam głównie starszych ludzi, którzy samo niechętnie ze mną rozmawiają bo oboje wiemy że nie mamy za dużo wspólnych tematów. Może i zarabiam to prawda, ale tak się złożyło że moi rodzice zarabiają łącznie 1800 zł miesięcznie z emerytury. Ja sam przez pierwsze dwa lata pierwszej pracy do której się przyjąłem w ostateczności (bo wszędzie tylko słyszałem że minimum dwa lata doświadczenia) zarabiałem mniej niż 2000. Pracując po 12h mogłem zarobić z 2500 wtedy. Do 2020 roku tak pracowałem i się zwolniłem bo dobrze wiedziałem że to jedna z najgorszych firm w moim mieście bez przyszłości dla mnie. W tym momencie los chciał że nastąpiło 2020 rok i Covid. Zatrudniłem się w innej pracy po czym zwolnili wszystkie nowe osoby pod pretekstem epidemii, że nie chcą nikogo nowego. (Powodem był fakt, że jedynie chcieli nowy dział w sklepie otworzyć więc potrzebowali taniej siły roboczej , po otworzeniu działu jak już nie byliśmy potrzebni to pa pa). Od początku tamto kierownictwo nie traktowało mnie na poważnie, a dobrze potrafię dostrzec, jakie ktoś ma nastawienie wobec mnie. To była kolejna szpilka do poczucia własnej wartości i do posiadania pewności siebie. Ogólnie miałem toksycznego brata, cóż dalej go mam ale nie mam już tyle z nim kontaktu... On zawsze odkąd pamiętam mnie gnoil i poniżał. Zawsze wyzywał i zawsze mieszał z błotem. Wszystko co robiłem było dla niego pośmiewiskiem. Już od dziecka zawsze brakowało mi pewności. Mam też siostrę która też zawsze krytycznie do mnie podchodziła. Zawsze na mnie z góry patrzyła. Teraz jest po 40tce. Od ponad 20 lat ma chłopaka a później męża. Dziecko pierwsze miała kiedy ja jeszcze w gimnazjum byłem. W oczach rodziców ona jest ideałem, a ja muszę za wszelką cenę ją gonić bo inaczej skończę jak mój "nieudacznik brat 38 lat bez żony, własnej rodziny , prawka czy samochodu i żadnych perspektyw". Załamuje mnie ta presja. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem całkowicie zrelaksowany. Zawsze tylko presja. W szkole presja, w domu presja. Jestem tym zmęczony a mam dopiero 26 lat. Niepokoi mnie fakt, że ostatnich 6 lat nie pamiętam. Wiecie, na co dzień nigdy nie miałem pewności siebie, nigdy nie czułem swojej wartości, rzadko kiedy miałem powód do radości, na pierwsze wakacje pojechałem jak na nie zarobiłem półtora roku pracy i to też nie jakoś super daleko ale pierwszy raz nad morze. (Tym samym mój znajomy pracujący miesiąc na czarno w Norwegii zarobił tyle co ja w rok w pracy która była przysłowiem piciem kawki w porównaniu do tego co ja robiłem). W końcu nie wierząc w siebie w padłem w taki trans "wyjebane, niech się wszystko dzieje dookoła mnie, ja nie biorę w tym udziału ". Przestałem dbać o swój wygląd, przestałem dbać o to co jem, przybralem na wadze, uzależniłem się od gier tylko dlatego bo jedynie one dawały mi poczucie wartości, że jestem w czymś dobry. W takim CS GO wymiatalem i teraz nie jestem w stanie uwierzyć jak dobry byłem te kilka lat temu (ale z czasem porzuciłem tą grę bo samemu po 2h godzin to już nudno) Ogólnie gry były głównym źródłem jakiekolwiek radości z życia przez długi czas. Później na internecie spotkałem jeszcze innego znajomego, który jest w niemal identycznej sytuacji, tyle że on akurat miał większe szanse na sukces bo był esportowcem i grał na różnych imprezach i mistrzostwach Polski. I co? Tak jak miałem okres że już myślałem "dobra, gry są nie dla mnie, zaczynają mnie nudzić" tak z tym znajomym znów wróciłem do starych nawyków i swojego nałogu..... Tyle że tym razem miałem konto bankowe. Tym razem zatrudniłem się w firmie w której awansowałem. W której zarabiam ponad 4k, a to się stało pretekstem do tego, by wydawać kasę na lewo i na prawo skoro ja taki "bogacz"już jestem. Skończyło się na tym że przez dwa-trzy lata wracając do World of Tanks, grając właśnie ze znajomym... Przez te wszystkie skrzynki , hazardziki i ogólnie ogromną ilość kuszących ofert za piksele w grze... Wydałem na grę prawie 10 tysięcy złotych. Dopiero jakiś czas temu po podsumowaniu tego wszystkiego. Ile wydałem na komputer na gry i inne pierdoły się załamałem. Coś co przynosiło mi jedyną przyjemność z życie ostatnimi laty okazało się złodziejem sięgającym co raz głębiej do mojej kieszeni. Ale najgorsze co mi gry mogły ukraść to czas i zdrowie. Przede wszystkim czas bo ostatnie 6 lat dosłownie pamiętam jakby to były dni. Najgorsze jest to, że naprawdę ciężko mi to porzucić bo dalej gram, ale... Kupiłem psa i to był najlepszy zakup jakiego mogłem dokonać bo moja jakość życia zmieniła się znacznie. W tym roku kupiłem rower, kupiłem własny samochód by dalej ojcowym. Zacząłem jeździć na przejażdżki. Może nie za często jeszcze, ale jak jest ładna pogoda to z chęcią wyjdę z psem na spacer czy na rowerze po szlakach pojeździć lub na singletracku bo to MTB i naprawdę to polubiłem. Zacząłem trochę bardziej dbać o siebie jednak wciąż się czuję niezręcznie ze swoim obecnym "stanem" bo raczej nie jestem jakiś brzydki, bardziej niezadbany. Gorzej u mnie z zębami bo ich tak łatwo nie naprawić. Zwracam większą uwagę na to co jem i na co wydaję pieniądze. Chcę schudnąć bo niezręcznie się czuję mając 115kg przy 190cm. I tak miałem więcej ostatnio laty. Problemy hormonalne też w tym nie pomagały ale i nawet wyniki ostatnio się mi poprawiły i lekarze twierdzą, że będzie mi łatwiej schudnąć. Tak naprawdę dla mnie najważniejsze jest teraz znaleźć drugą połówkę. Mam nadzieję, że będzie ona w podobnej sytuacji jak ja byśmy oboje mogli się wyciągnąć z tego dołka (i tak doskonale zdaje sobie sprawę, że są osoby które mają znacznie gorszej w życiu, ale też wiem że są osoby które mają znacznie lepiej gdzie przykładowo na start dostali firmę od ojca, są z bogatszej rodziny itd. Czy są na tyle w czymś dobrzy że mogą robić to co kochają i na tym zarabiać). Martwi mnie tylko jedno..... Co jeśli "osiągnę" coś w życiu i będę mieć własną rodzinę, dom itd Co będzie gdy nie uznam, że czuje się spełniony i dalej będzie takie uczucie, że właściwie nic się nie zmieniło? Tylko rutyna przybrała inną formę. Przepraszam za zmarnowanie cennego czasu jeśli ktoś to do końca przeczytał. Zawsze można było lepiej go zagospodarowac niż czytanie smutasów randomowej osoby z internetu.
Nie no typie powodzenia w zmienianiu się na lepsze :))
Trzymam kciuki
Pozdrów pieska ❤
Dobrze, że wyrzuciłeś to z siebie! Ludzi w podobnej sytuacji jest bardzo wielu, w różnym wieku. Pomyśl o wizycie u specjalisty, myślę że możesz mieć depresję. Internista może przepisać pierwsze leki poprawiające nastrój. Gdy wzmocnisz psyche będziesz gotów do kolejnych zmian.
Zacząłeś iść w dobrą stronę w stronę zmian na lepsze (zakup psa,auta,roweru). Ważne żeby coś robić realnego, relacja z psem ma 1000 razy więcej wartości niż czas spędzony w wirtualnym świecie gry. Co do rutyny której się boisz,wszystko zależy od naszego sposobu myślenia I patrzenia na sytuację, można wszystko zdewaluować w myślach ale i nadać temu wartość, więc pilnuj swoich myśli bo to one tworzą nawyki a te z kolei tworzą twoją rzeczywistość.
Rodziną się nie przejmuj, wybacz im w myślach, rodziny się nie wybiera,nie trzeba się z nią utożsamiać, niech twoim celem będzie nie stać się jak oni,wybierz własną drogę.
To był chyba najdłuższy komentarz jaki kiedykolwiek przeczytałem😅
@@kevscha może w Ameryce taki specjalista by był normalną rzeczą. W Polsce gdy ktoś by chodził do specjalisty to raczej inni by na ten fakt nieco dziwne mogli spojrzeć. Z resztą nie mam zwyczaju prosić o pomoc już. Chyba że naprawdę z czymś jej potrzebuję i zwykle proszę o to kogoś kogo bardzo dobrze znam. Co nie zmienia faktu że czasem naprawdę ciężko jest mi się zapytać nawet i przyjaciela o dosłownie takie oczywiste (dla wielu osób) fakty odnośnie czegoś. Szczególnie z wszelkiego rodzaju biurokracją wiedzę czerpię głównie od znajomego i z internetu bo przez rady rodziców, których nie wiedzą już jak to wszystko obecnie wygląda to często miałem tylko więcej problemów niestety.
Odnośnie zdrowia psychicznego to przez wiele lat czułem że jestem niewzruszony. Że nauczyłem się opanowywać emocje i kontrolować się. I tak jak same emocje może i jeszcze jestem w stanie kontrolować, tak nawyki już nie bardzo. Za każdym razem kiedy robię coś innego niż granie to mam takie poczucie , że coś tracę. Że w grze w którą grałem mogłem przez ten czas sporo rzeczy zrobić. Nawet ostatnio spędzając cały dzień na rowerze miałem non stop takie poczucie "kurde pograłbym, może bym wrócił już do domu". Często znajduje wymówki na to by siedzieć w domu. Że jestem zmęczony po pracy (co jest faktem, ale zmęczenie znika po tym jak się trochę odpoczynie). Również często jest wymówka by siedzieć w domu bo taka pogoda jest na dworze itd. Albo że w domu za dużo roboty mimo że zwykle większość roboty dość szybko zrobię (głównie po to by wrócić do grania). Ale na szczęście posiadanie psa mnie odciąga od tego. Chętniej sprzedam czas na dworze a spacerki bardzo relaksują.
Aż szkoda młodych ludzi, którym przyszło teraz żyć.
02:14 przeżyłam gry z przyjaciółmi, dzieciństwo, imprezowałam, bawiłam się, podróżowałam,miałam zajęcia poza szkolne (sporty, granie na instrumentach), piłam ze znajomymi, bawiłam się w liceum, byłam w związkach. Jestem 03, mam 20 lat i pracę, nie narzekam na zarobki. Aktualnie nie mam partnera, ale mam rodzinę. Jednak bardzo odczuwam brak CZEGOŚ w swoim życiu. Chciałabym podróżować, chodzić na imprezy, ale z drugiej strony chciałabym już prowadzić własne gospodarstwo domowe. Chciałabym mieć męża i dziecko. Mam tylko 20 lat… nie wiem co ze sibą zrobić. Wszystko jest takie drogie (nie narzekam na swoje zarobki), ludzie nie mają empatii, przykre jest to, jak ludzie podchodzą do związku. Przykre jest to, jak dziewczyny traktują i wykorzystują mężczyzn. Przykre jest to, jak chłopcy traktują dziewczyny i obczjają „g0łe dvpy” na instagramie. Życie jest przykre
Dziękuje, że zaczęto o tym mówić głośno ❤❤❤
a nie tylko każdy sobie w głowie 😂😂
Też jestem ofiarą systemu i mam przez to zniszczone życie ✌️✌️
zamiast spełniać jakieś większe rzeczy, to walczę ze sobą, żeby jakoś wyjśc psychicznie na prostą 🎉
No, ale powoli do przodu, trzeba być dobrej myśli, zazwyczaj jesteśmy silniejsi niż nam się wydaje 🫡💪
Same.... Codziennie w nocy budze sie kilka razy i czuje sie jak. Gowno. Czuję sie bezużyteczna
Najgorsze jest to jak wiesz że ci to dolega tylko że na co dzień zatracasz tą myśl i przez to z czasem zatracasz część swojej osobowości.
Ale uważam że jest to po nie kąt piękne bo cały czas mamy możliwość ulepszania siebie samego
Ooo, podobnie ze mną. Żadnych imprez i ergo takiej prawdziwej lub nastoletniej miłości a tym bardziej odwzajemnionej. Teraz tylko praca i praca ew. odstresowanie się przez gry, poza tym nic się nie zmieniło. Poza ambicjami i pracą/pieniędzmi raczej nie mam zbyt wiele.
Mam takie przeczucie, że nasze pokolenie będzie uczyć następne nie tego co umiemy, tylko jak się dostosowywać do tych ciągłych zmian i być może jak te zmiany stabilizować, chociażby delikatnie
Zgadza się.
Doświadczenie zawsze jest ważne. Masz sporo racji, jęsli chodzi o to przekazywanie wiedzy, ale nawet mimo postępu, pewne wartości pozostają niezmienne
Najbardziej przerażające jest to, że wielu rodziców albo nie rozumie albo nie chce zrozumieć rzeczywistości, w której dorastają dzieci. Wielu z nich mówi
Czasy są zawsze takie same
Dla mądrych dobre
Dla głupich złe🤦
szczególnie teraz jak patusy i debile zostają gwiazdami internetu i robią na tym szmal xd
Pitu pitu...
Jeżeli jesteś mądrym w tłumie głupich to i dla ciebie czas będzie zły. Jeżeli jesteś brutalny i amoralny i głupi, to będziesz mógł tych mądrych zastraszyć i żyć ich kosztem.
Tak historycznie było z Chinami czy Egiptem, gdy barbarzyńcy przejmowali władzę a mądrzy mieli ciężkie czasy
Ok
Dla mądrych dobre dla głupich źle,nie zgadzam sie
Urodziłem się w latach 90, w domu to głównie byłem tylko zjeść i spać, lub pograć na pegazusie (głównie z kimś). Całe dnie poza domem, szkoła, później obiad i do wieczora na zewnątrz ze znajomymi, nawet w gry planszowe graliśmy na klatce schodowej w bloku, dzieci pod blokiem nigdy nie brakowało, a wręcz przeciwnie - było tak dużo, że były różne grupki.
Dziś, to młodzież siedzi w domach, ciężko wyjść z kimś na dłużej niż godzinę, ciągły brak czasu, bo marnują swój czas w internecie.
Kolejne pokolenia, to już w ogóle nie będą widywać rówieśników.
Co do ciągłych wyborów i niepewności, to się zgadzam w 100%, gdyż sam aktualnie chcę zmienić branże, ale nie wiem, co będzie za 5-10 lat, a żeby być w czymś dobrym, to nie wystarczy rok, czy dwa...
Dokładnie... Jak dobrze że jestem z 1990 jeszcze pamiętam te lata jak to było kiedyś dzisiejsze dzieciaki nie mają tej magii życia jaką my mieliśmy...
To zdanie to dosłownie "jesteśmy ostatnim normalnym rocznikiem" ze szkoły, wypowiedziane przez dorosłego. To samo będą mówić te "dzisiejsze dzieciaki" o swoich dzieciach i tak w kółko
@@spiderjokeyyByć może, ale nie będą mieli w tym recji. Jestem rocznik 00 i jest przepaść pomiędzy moim, a choćby rocznikiem 01. Moje pokolenie spędzało jeszcze większość czasu na dworze z rówieśnikami. Dzisiaj życie młodych to TikTok i TH-cam. Miałem dziewczynę rocznik 04 , poznałem ją i jej znajomych i wiem co mówię.
@@przerwa_13 A ja jestem 97 i rocznik 96 o nas mówił to samo tylko zamień sobie tiktoka na coś innego. Też mam znajomych z roczników 2000+ i jedni wpasowują się w to co mówisz a inni kompletnie nie. W takim gadaniu może i jest ziarno prawdy, ale znamy nawet podobne zapiski ze starożytnej Grecji o podobnej treści
@@spiderjokeyyNa pewno masz rację. Bardziej chodzi mi o to, że nowe pokolenia dorastają z nieograniczonym dostępem do technologii. Różnice są zawsze, ale według mnie przeskok jest zbyt duży. Z subkultur, podwórkowych zabaw i aktywności ze znajomymi, nagle przenosimy się do wirtualnego, nierealnego świata, globalizacji i niepohamowanej konsumpcji. Może pierdzielę jak stary dziad, ale jeżeli ktoś od urodzenia przez min. 4 godziny dziennie wpatruje się w ekran, to zostawia to ślad na psychice do końca życia.
@@przerwa_13 jeśli chodzi o technologię to w pełni się zgadzam, dla mnie jest w tym coś niepokojącego. Zwłaszcza wpływ mediów społecznościowych i projektowanie ich aby były jak najbardziej uzależniające
Materiał świetnie nawiązujący do tego, jak kluczowa w życiu społecznym jest tożsamość oraz religia. Tam gdzie brakuje podstaw budowlanych przez przodków, brakuje odpowiednich "kompasów" moralnych oraz autorytetów.
Szczerze mówiąc mam wrażenie, że cały ten odcinek gdzieś strasznie pędzi. Nie ma długich przerw między kolejnymi tezami, które były wcześniej, i które to pozwalały na lepsze przyswojenie wiedzy. Niektóre animacje są krótsze niż pół sekundy i nie można się na nich skupić. Dodatki dźwiękowe są ciekawe, ale jednak uważam, że w nadmiarze i na pewno przeszkadzają w odbiorze filmu zwłaszcza, gdy ktoś tak jak ja lubi tego typu materiałów słuchać jak podcastów. Ogólnie uważam, że formą ten odcinek trochę zbliżył się do rzucającego dopaminą tiktoka i taka zmiana przynajmniej dla mnie sprawia, że treści są cięższe do przyswojenia.
Odcinek kiepskich bodajże "przyspieszenie" 😅
dokladnie
Chciałem napisać dokładnie to samo ...
++++
Odcinki na tym kanale czesto pędzą i wyłączam się w trakcie oglądania mimo że tematyka jest ciekawa. Monotonny głos nie pomaga
Ostatnio zastanawiałam się, jak to jest, że chociaż w roku szkolnym zawsze tęsknie upatruję wakacji, to kiedy one nareszcie nadchodzą, mój nastrój spada. Moje dni w czasie wakacji wyglądają własciwie tak samo: trochę oglądam, trochę czytam, rozwijam zainteresowania i spędzam czas z moim młodszym bratem. Czasem wyjdę z jakimś znajomym, ale niespecjalnie często, uśredniawszy gdzieś raz na tydzień. Nigdy nie miałam żadnej paczki, z którą regularnie się spotykałam, i czasem towarzyszy mi poczucie, że w pewien sposób marnuję swoją młodość, że nie wykorzystuje tego okresu tak, jak powinnam 😅
@@XYZhddhhdhd W te wakacje już jest trochę za późno, ale w następne wakacje na pewno to zrobię. Ostatnio doszłam do wniosku, że warto chwytać się wszystkich możliwości, jakie się nasuną: praca, staż, wolontariat, zajęcia dodatkowe... Nie wszystko okaże się przyjemne, ale na pewno będzie doświadczeniem, z którego można wyciągnąć lekcję ^^
Grupowa tożsamość, o tak, największą jaką czułem była na terapii grupowej. Zabawne zjawisko, bo wielu tych ludzi bym od razu nienawidził, a jednak jak ich tam poznałem, to całkowicie się związałem! W sumie dobry temat do przeanalizowania, dlaczego łatwiej wchodzi nam się w relacje w sytuacjach "beznadziejnych", i dlaczego te relacje są tak silne. Czy to wspólne poczucie bezsensu tak zbliża? :)
A co do kolegi, który skończył dwadzieścia lat. Stary, ja mam teraz trzydzieści i tak jak Ty, nie miałem tego wszystkiego. I jest serio fajnie. Też jak miałem dwadzieścia, to się zastanawiałem ile to ja w życiu straciłem, a wiesz co? To bzdura! Na wszystko jest czas. Nie ma co się wpierdalać na siłę w pewne ramy wiekowe, że do tego wieku musisz dotknąć cycka, a do tego znaleźć cel życia. W ogóle to stwierdziłbym, że celem życia jest właśnie szukanie celu. Życie jest fajne, kiedy gonisz króliczka, a nie kiedy go złapiesz. Na wszystko przyjdzie czas, na zabawę, na dupy, na dragi. Ja to wszystko nadrobiłem w bardzo krótkim czasie, ale jak już byłem "dorosłym" i zarabiającym człowiekiem. I wiesz co? W ogóle to nie było fajne i cieszę się, że tego doznałem już jako dorosły właśnie i znający siebie człowiek, bo przynajmniej mnie to nie wciągnęło, bo rozumiałem konsekwencje.
Dlaczego mlodzi ludzie odczuwaja niepokój?
Szybkie tempo odcinka i niepokojacy ton lektora i muzyka w tle 😅
😂
Każdy miał swój czas i swoje problemy. Pokolenie 1925 miało wojnę w samym środku swojej młodości, pokolenie 1950 miało najsilniejszą komunę i brak wolności, pokolenie 1980 miało biedę, kartki, a później bezrobocie lat 90 tych. Dopiero od kilkunastu lat jest faktycznie dobrze, gdyby nie ten beznadziejny internet którego jest obecnie za dużo. Za dużo jest też gadżetów. W latach 90tych i tak do 2010było spoko. Taka równowaga pomiędzy relacjami i technologią. Później wysyp mediów społecznościowych, zanik forum internetowych, wejście smartfonów i powszechna dostępność aparatów cyfrowych w każdym telefonie. To spowodowało zanik relacji, bo narzędzia je przewyższyły i opanowały.
No widzisz, a jak starałem się powiedzieć o tym mojej młodszej koleżance, to mówiła, że jej właśnie technologia się podoba i ona jest za rozwojem technologii. Każdy ma więc odmienne zdanie na ten temat.
Jesteśmy przebodźcowani ilością możliwości, życie stało się znacznie bardziej skomplikowane i w tym rzecz. Za dużo tego, tak dużo, że na prawde mamy problemy z wyborem. Co generuje mase innych problemów.
Dokładnie... Wberew pozorom ta możliwość wyboru jest niszcząca. Bo jesteśmy zbyt podzieleni. Kiedyś ludzie wiedzieli, ze np w wieku 25 lat większość ma juz rodzinę i każdy dążył do tego ( mozna sie klocic czy to dobre czy zle) ale teraz większość młodych ludzi jest samotnych i cierpi...
Gdyby świat rozwijał się trochę wolniej, to byłoby naprawdę lepiej dla wszystkich. Nie rozumiem, kto pozwolił, aby świat tak prędko się rozwijał, żeby nikt nie mógł nadążyć… To po prostu obłęd, że ludzie nie mogą nadążyć za żadnym aspektem.
Korporacje robią wszystko byśmy ogłupieli, a każdy kto to widzi, jest brany za głupiego. Lepiej podążać za stadem, każdy inny jest "wrogiem ludu".
A ja uważam ze to jest okazja, ogólnie od lat staram się myśleć o wszystkim dookoła pozytywnie i doszukiwaniu się okazji. Polecam 🔥
Prawda jest taka ze jeżeli świat tak szybko się rozwija i zmienia to jest dużo więcej możliwości w otaczającym nas świecie. Autor tutaj wspomina o tym ze stanowiska dziedziczyło się pokoleniowo, jest to albo pech (bo droga rozwoju jest niesatysfakcjonująca) albo nepotyzm (bo ktoś z lepszymi kwalifikacjami na dane stanowisko go nie dostanie z uwagi na rodzica). Dzisiaj natomiast każdy może tworzyć własna drogę rozwoju, jeden wybierze mądre studia po których będzie szczęśliwy oraz spełniony życiowo i zawodowo a inny przejdzie przez życie lekka ręka lub jeszcze inny zostanie w tyle i będzie obwiniał cały świat. Prawda jest taka ze dzisiaj życie należy do nas, nie to co za czasów naszych rodziców i dziadków gdy komuna narzucała rzeczywistość. Na poparcie swojej tezy zanim ktoś zacznie mi mówić ze łatwo gadac, w wieku 19 lat po maturze podjąłem świadoma decyzje ze nie wiem co jeszcze w życiu chce robić i wyjechałem za granice, poświęciłem kilka lat swojego życia i dzisiaj mogę szczerze powiedzieć ze jestem człowiekiem spełnionym i szczęśliwym.
P.S
Jeżeli ktoś chce mi powiedzieć ze ominęły mnie najlepsze lata życia (imprezy, domówki i krótkie miłości) to zależy tylko od waszego podejścia, jestem z kobieta o której marzyłem od kiedy się znamy (gimnazjum) i spełniamy nasze życiowe marzenie związane z podróżowaniem, ktore cenimy sobie bardziej niż dzikie imprezy
Pozdro 🔥
@@15kornell Pięknie powiedziane. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego dla ciebie i twojej kobiety, byku 🙂
To daje nam nowe możliwości 😁
@@kzysta dzięki i nawzajem byniu 😍🔥
Ten kanał powinni puszczać w otwartej telewizji dosłownie wszystkim przymusowo
Nie tylko młodzi. Chociaż akurat to może nieco podnieść ich odbiór wśród reszty.
Patrząc co jest promowane; prostytucja, zdrada, nihilizm, brak honoru, wyzysk, to się nikomu nie dziwię.
Zresztą za przykład niech posłuży,o ta tfu aktorka grającą Śniężkę. Przecież to mowa nienawiści rodem z 3 Rzeszy.
Adolf Hitler bardzo lubił Królewnę Śnieżkę ;)
@@Sareth3000 Tak jak owczarki niemiecki i foksteriery. Powinniśmy ich zakazać.
Wyzysk? W starych dobrych czasach był normą. O bezpieczeństwie pracy (a raczej jego braku) też można mówić wiele i raczej niezbyt pozytywnie.
Wydaje ci się że dawniej ludzie mieli honor, zasady i takie tam a tak naprawdę byli jeszcze bardziej bezwględni i okrutni. Twoja niechęć do współczesnego świta przesłania ci prawdę o przeminiętych czasach, które były pełne cierpienia...
@@SpecShadow Czemu tacy jak ty zawsze muszą lecieć symetrycznie? Ludzkość do początku 21 wieku się rozwijała. Wyzysk? Kogo wtedy, a dzisiaj stać na mieszkanie? Ludzie tyrają co raz więcej, a mają co raz więcej opłat. Korporacje zagarniają wszystko, mają swoich polityków,mniejszych przedsiębiorców. Jest mniej wolności, także słowa. Powiem Ci jeszcze jedną zasadniczą różnicę. Wtedy ludzie swoje wady zwalczali, dzisiaj to jest tolerancja.
Kurcze najlepszy odcinek jaki oglądałam, nie ukrywam tak jest ze pochłaniamy media by uciec na chwilę od ludzi czy presji, podobnie sie tak czułam i teraźniejszość upada wolą media 😢
"Świat w którym żyli nasi rodzice nie istnieje". Mam wrażenie że nasi rodzice nie są tego świadomi. Co chwilę słyszę że "ja w twoim wieku to ...". Nieraz było mi bardzo ciężko się odnaleźć, jak to mówią czas zapierdala jak skurwol po mięsnym. Wszystko zmienia się w błyskawicznym tempie, musisz podejmować decyzje które wydają się właściwe w danej chwili lecz po czasie wszystko gwałtownie się zmienia. Dotyczy to wyboru szkoły, studiów, pracy itp. Non stop taki wewnętrzny niepokój o przyszłość i analiza czy mógłbym coś zrobić lepiej lub inaczej? Ma się wrażenie że część rzeczy minęła bezpowrotnie lub tak szybko że będąc skupionym na czymś innym w danym momencie, przegapiłeś to. Niektorzy młodzi ludzie świadomie myśląc o przyszłości i tym jaka presja na nich ciąży, rezygnują z życia towarzyskiego i swoich najlepszych lat do poznawania ludzi żeby np dostać się do wymarzonej szkoły, a gdy im się udaje to po czasie zauważają że w sumie nie było to warte tej presji i poświęcenia bo nie zyskali na tym za dużo. Myślałem że to ze mną jest coś nie tak że się tak tym przejmuję ale ten film mnie uświadomił że to naprawdę powszechne i chyba niebezpieczne zjawisko dla młodej osoby wchodzącej w dorosłość
Ale każdy to przechodził, bez względu czy urodził się 1950 czy 1990 czy 2005. Każde pokolenie przechodzi takie same odczucia, każde pokolenie chce coś zmienić i każde pokolenie sobie z czymś nie radzi. Kiedyś mówiono XIX w XXw. Teraz mówimy XXI w. Fakt jest jeden, ludzie są przebodźcowani, mają za dużo czasu i są słabsi psychicznie. Ale to ludzie tworzą czasy i można podziękować tym którzy gonią za internetem i tym co się w nim dzieje. Polecam mieć tylko Facebooka i youtube. Nawet nie wiecie jak się błogo żyje i ile rzeczy was głupich omija. Ja wiem, bo nieraz jak słyszę o innych platformach to aż włos mi się jeży. Chcecie mieć spokój? To dajcie sobie spokój im więcej ludzi pójdzie tym tokiem tym słabsza moc będzie ludzi zewnątrz. Ale łatwiej i wygodniej powiedzieć żeby ktoś komuś zrobił warunki do życia, a samemu nic.
Ty będziesz gadał tak samo
dokładnie tak sie czuje
czuje podobnie tez urodzilem sie w 2003, natomiast nie straciłem tego przez życie wirtualne, lecz poświęciłem większość życia dotychczasowego rodzinie
nie zawsze zgadzalem sie wewnętrznie na to żeby na weekend pojechać na wieś ale robiłem to z zaciśniętymi zębami i z perspektywy czasu (oczywiście jeszcze nie jest idealnie) kontakt z rodzicami się umocnił. Tata nas tam pobudował (70 km od ów miasta) czyli mieszkając na obrzeżach miasta będę miał 14 km do uczelni, cudownie
No i powiesz jakiejs maniurce, że masz dom pod miastem, oraz bardzo cenisz silne relacje rodzinne, dojedziesz tam samochodem, laska będzie z domu gdzie wyprowadzil sie ojciec zatem będzie szukać takirgo jak Ty zebys dal jej i dziecku bezpieczeństwo. Ubierzesz się w korpo styl i ze dwa tanie teksty z netu strzelisz, coś tam jej docenisz i o ile to nie nastąpi nagle na jednym spotkaniu tylko w czasie waszej relacji to nawet jak nieśmiały będziesz to lalka Cię zaklepie.
Jestem młodym 24 latkiem pokonywanie życia jest trudne nie powiem. Naszym światem rządzi kasa to jest najgorsze. Wyjeżdżam za granice by żyło mi się lepiej, a tym samym straciłem większość kontaktów ze znajomymi. Pozostali tylko ci wierni (prawdziwi). Z jednej strony to dobrze z drugiej ta druga opcja też się czasem przydaje. Każdy gdzieś powyjeżdżał zajął się swoim życiem. A ja nadal jestem nie szczęśliwy. Pewnie główna przyczyna tkwi we mnie bo za sprawą swoich decyzji. I pod naciskiem innych ludzi mój los się potoczył jak się potoczył. To życie nie obrazuje jak na razie żadnej puenty, ale dzisiejszy świat jest trudny. Ostatnie słowa pod koniec twojego odcinka dają do myślenia. Człowiek myśli, że zostanie bogatym nie robiąc nic. Ale nie o to chodzi. Tu chodzi o to, że części osób złapie się za głowę i pomyśli „co ja robię ze swoim życiem” ale czy coś z tym zrobi. Sądzę że szanse na to są znikome. Czy to lenistwo po części można tak stwierdzić. Czy to pieniądze też na pewno ma to pewien wpływ bo to blokada jeśli której ktoś nie ma wystarczająco to jest uwięziony. Jak brzmią słynne słowa LIFE IS BRUTAL. Pewnie nie dodałem jeszcze mnóstwa kwesti do których mógłbym się odnieść. Człowiek nawet tak na prawdę w dzisiejszych czasach nawet nie wie w co wierzyć tyle tego teraz mamy w mediach społecznościowych. Czasem nawet nie zastanowimy się racjonalnie to co ktoś mówi i potem to powtarzamy jak jakieś bezmózgi.
W Twoim wieku miałem dwójkę dzieci a Ty nazywasz siebie "młodym 24 latkiem". Przepaść mentalna
@@geraltreevs1541 to jest ta różnica pokoleniowa. Mentalna?
@@geraltreevs1541co tak późno? Mój dziadek miał w wieki 19 lat pierwsze dziecko. A wspomnę tylko, mój dziadek urodził się w 1927 roku. To, że miał Pan dzieci w wieku 24 lat nie oznacza, że był Pan dojrzała osobą. Posiadanie dzieci nie jest równoznaczne z dojrzałością emocjonalna. Dlatego ta granica posiadania dzieci się przesunęła. Ludzie chcą zrozumieć siebie i na czym życie polega. Nie wiem ile Pan ma lat, ale rodzice z lat 50tych 60tych mieli mocno stabilna strukturę życia. Teraz mlody człowiek chce założyć rodzinę, a mieszkania nie kosztują jak kiedyś. To jest ogromny stres psychiczny, niewyobrażalne obciążenie dla młodego, jeszcze plastycznego umysłu. Plus, nie każdy wychodząc z domu ma dobry grunt pod życie. Wiele rodzin wychodzi z założenia, że dziecko wychowa się samo i jakoś to będzie. Zamiast rozmawiać z dzieckiem i wzbogacać je wewnętrzne, żeby nie czuło się tak zagubione wychodząc z domu.
@@magorzata1456 No ta. Aktualnie to ludzie do trzydzieski nie wiedzą jakiej płci są ;) Albo ma się charakter i wartosci albo wymówki :)
@@geraltreevs1541 Bardzo dużo nas różni. Ja w obecnym czasie nie wyobrażam sobie mieć dzieci. Jak ja ledwo siebie potrafię utrzymać, a już o dzieciach nie wspomnę. Ludzie myślą o budowie domu, kupnie mieszkania ja się pytam jak?? I za co?. Nie potrafię tego zrozumieć wszystko jest takie cholernie drogie. Może ma wpływ na to mój styl życia. Ale szczerze ja nawet nie chodzę na imprezy mało kiedy. Lubię się dobrze ubrać na wakacje jeżdżę raz w roku, ale myśle że się należą od ciągłego zapier*******. Chciałbym mieszkać w Polsce, ale ten kraj nie pozwala sir wybić, a nie mam zamiaru żyć od wypłaty do wypłaty. Pozdrawiam
BARDZO BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TEN MATERIAŁ!
Jak niesamowicie WARTOŚCIOWE są zawarte w nim informacje! 💎 jeszcze raz dziękuję 💎☺️
Mam nastolatkę w domu. Kwestia wychowania. Nauczcie dzieci, ze nic są winne światu, ani Wam i wspierajcie ich w każdej ich decyzji, a będzie wszystko dobrze. Dużo zdrowia kochani!
Pokolenie wschodzącego internetu tak właśnie wygląda. Ci którzy byli w nim od samego początku już w nim zostaną, mimo że sami już nie nadążają nad jego eskalacją i zmieniającymi się trendami, o ile sami ich nie wyznaczają. Media społecznościowe przede wszystkim budują kompleksy i poczucie zacofania, a ciągłe przenoszenie wszystkiego do sieci nie zastopuje rozrostu i ich upowszechniania. Co gorsza ludzie do takiego stopnia udostępniają swój wizerunek, nie prezentując niekiedy żadnych wartościowych treści, do tego na tym zarabiają i stają się "autorytetami", gdzie co poniektóre z ich występków nie powinny z pewnością trafić do tak licznego i młodego grona odbiorców. To staje się już niepokojące, ale młodzi ludzie i tak nie uznają tego za nic złego, bo teraz to "normalność" - do tego właśnie doprowadziły media i internet, do patologicznych wzorców, złej interpretacji zachowań i nieumiejętności obcowania z fizycznie obecnym człowiekiem, tylko tym niekiedy anonimowym.
Tak jak zostało powiedziane w odcinku, media wcale nie łączą, lecz dzielą ludzi (podkreślam ludzi, a nie użytkowników). Od zawsze się różniliśmy, ale teraz jeszcze bardziej. Niby dzięki internetowi jest nam łatwiej, ale to jedynie przejaw lenistwa.
Jedyna kwestia która mnie niepokoi to brak ścieżki kariery, nie wiem w którą stronę iść, mam 23 lata i na niektóre z nich wydaje się być za późno i wiek tworzy presję aby się już skupić na jednym a porządnie i być zajebiscie w tym dobry za kilka lat… ale przy tym boje się że będę wrakiem człowieka który musi na siłe wstawać do pracy która go wkurwia za to tam gdzie ciągnie mnie intuicja pieniądze są gorsze, przebicie trudniejsze i na początku wiąże się to z „wystawieniem” na śmieszność. Nie mam pojęcia co robić, ani A ani B kurwa i stoję w miejscu, No może robię mini kroczki w jedną i deugą stronę ale nie mam już siły…
Aplikuj na wszystko jak leci i zycie Ci scenariusz napisze. Skup się bardziej na nauce mowy korzysci w kontekście rozmow o pracę. Jak jakas z pozoru będzie zbyt wymagająca/nieznana to uwierz mi, że jesli Cię wybiorą to znaczy, że wcale taka nie jest bo oni wiedzą lepiej, a jedynie straszyli.
Pracy kochac nie musisz i nie będziesz bo nawet jak masz ją z pasji to otoczenie i warunki się zmieniają i srednio co 2 lata będziesz gdzies w innym miejscu, a czesto gesto w innej branży.
Naucz się zarzadzania zasobami i nie popełniaj błędu podwyzszania statusu społecznego przez wzrost wydatków proporcjonalnie do pensji.
Wszystko przez polityków. Czas na rewolucje !!
Gdyby takie pytanie zadawał sobie obecnie 20 latek to nie byłoby tak źle. Bo ma czas coś z tym zrobić. Dziś to pytanie zadaje sobie 30 a często 40 latek gdzie już wile rzeczy uciekło
Uwierz mi że 20 latkowie zadają sobie takie pytania. Poprę to stwierdzenie sobą i znajomymi. Autor filmu poruszył tylko jeden problem z jakimi zmagają się młodzi. Sprawy takie jak drożejące mieszkania, czy wynajem, uczucie zmarnowanego czasu i środków dotyka nas jeszcze bardziej niż "upadek społeczności". "Co zrobiłem źle?" to pytanie które najczęściej pojawia się 20 latkom w głowach gdy okazuje się że ich życie sprowadza się do siedzenia w domu i bulenia większości pensji za najem mieszkania, ciężko jest rozwijać się w takich warunkach - overthinking - Snucie w głowie czarnych scenariuszy o potencjalnej bezdomności, o byciu pod kreską nie pomaga w rozwoju i powoduje, że młodzi utykają w takim marazmie życia z dnia na dzień.
@@kroulik6922 ee tam gadanie. Ja mam 21 lat i od pewnego czasu życie uświadomiło mnie, że nic lepszego niż to co miałem nie spotka mnie już. Dlatego ponieważ wiem, że umrę w samotności mam zamiar pić. Przynajmniej ta jedna rzecz może pocieszyć w życiu. Jak dobrze pójdzie to za rok będę się wyprowadzał i będę mógł wcielić ten plan w życie.
@@Lesnik1950 Ziomek nie poddawaj się. Sam mam 26 lat i byłem w podobnym miejscu jak Ty. Około 2 lata temu stwierdziłem, że nie poddam się bez walki jak jakiś przychlast najgorszy. Zacząłem trenować, szukać możliwości na wyrwanie się z tego "matrixa" zgubiłem 25kg, uczę się nowych skilli i mam nadzieję, że kiedyś wszystko zgra się w całość i coś fajnego z tego wyjdzie. Nie zgadzam się na życie jak nieudacznik i z całych sił próbuję to zmienić, jak kiedyś będę umierał, to przynajmniej sumienie będę miał czyste, że dałem z siebie 100% żeby się z tego gówna wyrwać.
@@Lesnik1950 pozwolę sobie zauważyć - z całym szacunkiem - że Twój plan jest chu****.
@@piotrkonarski9932 nigdy nie nazwałbym się najlepszym planistą ale aktualnie to jest plan główny. Kto wie może los coś zmieni, jednak jeśli nie zrobił tego przez okres technikum, to wątpię by zmieniło się to już kiedykolwiek. Przed podjęciem pracy, konkretnie stażu, to miałem już myśli najgorsze, aż mnie wzdryga, gdy pomyślę sobie co myślałem po maturach. Teraz jest trochę lepiej. Najważniejsze to zaakceptować to jakie karty dał Ci los i tyle. Nie oczekuję od nikogo żalu czy współczucia. Jeśli nie zginę jako mięso armatnie przy walce z ruskimi to może faktycznie gdzieś koło 30-tki coś się zmieni. Ale jakoś niespecjalnie w to wierzę
BO KOSZTY ŻYCIA ROSNĄ, BO CHCĄ WPROWADZIĆ CYFROWY PIENIĄDZ KTÓRY DA MOŻLIWOŚĆ OGRANICZENIA WOLNOŚCI, BO CHCĄ ZBANOWAĆ MOTORYZACJĘ SPALINOWĄ , BO CHCĄ ZAKAZAĆ MIĘSA I ZMUSIĆ DO JEDZENIA ROBAKÓW...KTO SIĘ NIE INTERESUJE TEN ZAPEWNE NIE ODCZUWA NIEPOKOJU, ALE MOŻE W NIEDALEKIEJ PRZYSZŁOŚCI DOZNAĆ SZOKU
Wspaniały materiał i dykcja lektora, czekam na więcej.
Dokładnie, BIOTAD PLUS team💪💪
Ten materiał dał mi do myślenia tak naprawdę przez pandemie i zamknięcie w domach łatwiej jest przeglądać TikToka czy TH-cam niż spotkać się z kimś
Kiedy słyszę historię, że ktoś wyprowadził się od rodziców w wieku 18 lat, to zastanawiam się, czy napewno w moim życiu wszystko w porządku. Za chwilę będę miał 20 i daleko jak na razie do wyprowadzki ze względu na finansę i obawę czy uda mi się samemu utrzymać.
Zarabiaj jak najwięcej kasy i mieszkaj z rodzicami. Wyprowadzisz się jak będziesz gotowy. 18 lat? Pewnie banany lub wzięli kredyt na mieszkania ewentualnie płacą drogi wynajem, to wcale nie jest taki wygryw jak się wydaje.
Jak dobrze to ogarniesz, to oni w wieku 30 lat dalej nic nie będą mieć, a Ty juz będziesz mieć bardzo dużo. Uważaj też na kobiety, bo zła kobieta potrafi nieźle namieszać w życiu.
W wieku 18 lat to się wyprowadza z patologii. Kolega wyżej radzi dobrze, napierdalaj ile możesz w robocie, ale rodzicom powiedz, że się uczysz i nic nie dołożysz bo albo będą Cię usamodzielniac na zasadzie ograniczania Twojej szansy na sukces albo zrozumieją, że Ty w tym momencie pracujesz na to żeby zdobyć przewagę ekonomiczną w kapitalistycznym świecie (polecam trzymać wtedy słownik w rękach z zakładką na stronie kapitalizm i im to dać do rąk po tym tekście dla spotęgowania efektu) - nie ważne jak dobre masz relacje z nimi na co dzień, ale tu trzeba skuteczności na zasadzie szoku. Odłóż sobie ten hajs na jakieś mieszkanie czy choćby samochód. Do tego masz trudną misję pogodzić to z utrzymaniem relacji z koleżankami, a jeśli są brzydkie lub głupie to staraj się organizować spotkania tak by zapraszały inne koleżanki, które mogą takie nie być (brzydula zawsze ma super sztukę koleżankę dla zwiększenia swojej szansy na bycie poderwaną).
Wyprowadzka od rodziców po studiach lub jak znajdziesz drugą połówkę. Samemu jaki to ma ekonomiczny sens? Jesteś gotowy płacić 2300 za wynajem przy pensji niespełna 3k? Serio jest Ci to do czegoś potrzebne?
No tak. Ja sie wyprowadzilam w wieku 19jak szlam na studia. Dostalam przydzial w akademinku i si ju nara rodzice😅 w latach 2000- 2010 to bylo NORMALNE. Akademik byl tani i najczesciej oplacalo go stypendium.
Mówie jako rocznik 03. Odejście od starych normam społecznych takie jak rodzina, wiara było dobrą żeczą jakie spotkało moje pokolenie. Dało to możliwość doboru swoich znajomych i przyjaciół wedle własnego charakteru. Przynajmniej z tego co ja zauważyłem u moich znajomych głownym powodem aby sie nie spotkać jest brak czasu. A to trzeba pojechać coś załatwić, a to ciotka przyjechała więc siedź w domu, albo do szkoły rzeczy trzeba zrobić i to potrafi zająć cały weekend. W ciągu tygodnia praktycznje nje ma szansy sie spotać bo średnio do szkoły przychodzisz na 8 wychodzisz o 15-16. I jeszcze praca domowa do zrobienia. (Oczywiście mówię tutaj o czasach licealnych). Mimo tego wszystkiego co dwa tygodnie jak sie miało szczęście to co tydzień to impreza albo jakoś posiaduwa u kumpla. Życie społeczne u młodych ludzi jak najbardziej istnieje i wątpie żeby większość ludzi siedziała wlepiona ekran całą swoją młodość. Oczywiście istnieją takie piwniczaki ale przynajmniej u mnie to wynikało z tego że rodzice zabraniali wychodzić. To że rodziny sie rozpadają to też nic dziwnego, poprzednie pokolenie nie potrafiło sie dobrać w pary ale przynajmniej uświadomiło sobie że nie muszą tkwić w nieszczęśliwy zwązakach do końca życia.
Overthinking to moja pięta Achillesa, myślałam od lat zbyt dużo. Przez to że nikt nigdy nie powiedział mi 'stop' i nie ustalił granic, przez co potrafię sobie wyobrazić absolutnie każdą opcje w życiu, nawet te rodem z fantasy a wymyślenie innej wersji mojego życia nie stanowiło by dla mnie problemu. Potrafię się cieszyć że odkładam czasami telefon, nie mam najlepszego kontaktu z rodziną. Bff jest dla mnie jak siostra, matka jest jak opiekunka, a siostra w realu relacjami bywa moją znajomą a od dziecka byłam tą osobą która z początku parła na kontakty, ja nie mówię że internet nie ma zalet i możliwości. Fakt ma ich dużo, ale serio czasami można myślami i wyborami i opcjami przeciążyć głowę, bo wie się ile ma się opcji przez co bywają trudności z podejmowaniem realnych decyzji
Dobry materiał. Choć zaglądam tu tylko okazjonalnie, to przekonuję się któryś raz, że to jeden z lepszych kanałów na polskim YT. Treści są merytoryczne i bardzo obrazowo obnażają problemy tego świata. Przy tym nie są tendencyjne, nadmiernie emocjonalne, po prostu rzeczowe. Mam 30 lat i sam zauważam, że nadmiernie konsumuję media społecznościowe, gdy tylko mam wolny czas. Na szczęście, zauważam, że młodsze pokolenia, te 10 lat młodsze, rozumieją te problemy lepiej niż moje pokolenie. Nie ukrywam, że pomaga w tym również wiara, bo ludzie mogą się oprzeć na czymś co nie pędzi do ciągłych zmian, a opiera się na jakiejś stałej, niezmiennej. Nie ważne co złego by nie mówić o kościele, uważam, że zepchnięcie go na plan "średniowiecznej i ciemnej instytucji" dla której nie ma miejsca we współczesnym świecie, będzie naprawdę strzałem w kolano społeczeństwa (ale osobiście uważam, że to się nigdy nie stanie).
Odczułem niepokój podczas oglądania tego filmu
same3
Jest coraz gorzej, bo zlikwidowano PRL. Podstawy gospodarki i bezpieczeństwa.
Czuje się niesamowicie samotny. Aktualnie mam prawie 16 lat i do tej pory miałem 3 fizycznych przyjaciół. Przez brak świetlicy (która była dla mnie wyrokiem bo siedziałem na niej sam do 16) musiałem chodzić
do podstawówki oddalonej 10 km od mojego miejsca zamieszkania. W podstawówce mój dzień wyglądał tak: szkoła od 8 do 16, a na około domu brak przyjaciół poza jednym sąsiadem starszym o 3 lata(którego i tak średnio lubiłem). Z znajomymi mogłem się spotykać poza zajęciami raz na tydzień/dwa. Przyszła pandemia i było tylko gorzej. Potem szkoła średnia, inne miasto oddalone 15 km ode mnie. Nikogo nie znałem a po pierwszym roku jestem w stanie stwierdzić że na 90% mam depresję (nie zdiagnozowana), myśli samobójcze, fobię społeczną (niezdiagnozowaną). W te wakacje był mój pierwszy plan popełnienia samobójstwa ale dziewczyna (przez internet) mnie namówiła. Teraz z nią zerwałem, powiedziałem jej że ciężko mi się prowadzi związek na odległość lowkey tak było. Teraz jej nie ma więc prawdopodobnie w ten rok szkolny to wszystko skończę. Jeśli to czytasz to znaczy że albo cię to zaciekawiło ale miałeś/aś tak samo. Nie popełniaj tego samego błędu co ja.
Mordo szukaj pomocy, znajdź jakaś grupę do zaczepienia, może jakiś sport? Kościół to też dobra opcja, napewno są jakieś grupę młodzieżowe. Będzie lepiej, trzymaj się tam i się nie daj. Jak masz dalej jakieś marzenia to goń za nimi!
@@eclessiachristi można szukać, ale np. w moim mieście oaza młodzieżowa w kościele upadła krótko po śmierci polskiego papieża, a o harcerstwie to nigdy nie słyszałam, żeby w ogóle było... (rocznik 1992)
Ciężko w mi w życie. Dzisiaj wracam z kolonii, to były dwa najlepsze tygodnie mojego życia. Chociaż żałuję że nie poznałem za bardzo nowych osób ale cóż. Możliwe że to mój ostatni komentarz bo koniec wszystkiego wraz z początkiem roku szkolnego brzmi kusząco.
@@sewerynnowak7474 Pokój tobie! Nie podawaj się. :) Nie wstydź się swoich problemów i idź do profesjonalisty np. Do pedagoga w szkole. Jesteś ważniejszy niż Ci sie wydaje :) "U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli" (Mt 12, 7)
- dlatego uważam że socjalizm pomimo wielu wad był wartością samą w sobie. System wartości które promował bardziej mi odpowiadał. Ewoluował w kierunku społeczeństwa obywatelskiego
Często się mówi, dlaczego nagle depresja stała się "modna". Odpowiedź jest prosta mianowicie człowiek jako jednostka w dzisiejszych czasach został rzucony w "grę" społeczną, w której jest wiele oczekiwań i bodźców zewnętrznych, z którymi organizm musi się uporać. To powoduję, że ludzie mają mętlik z powodu zbyt dużej ilości informacji i ścieżek życiowych jakie mogą mieć do wyboru. Chcą dla siebie i innych dobrze ale co chwilę coś się zmienia. Do tego trzeba dodać poglądy i normy starszych pokoleń kiedy jeszcze nie było internetu i tyle możliwości. Mamy połączenie dwóch totalnie różnych pokoleń i z tego powodu nawet jeśli rodzice chcieli dobrze wychować dziecko i przekazać mu to co uważali za dobre, w dzisiejszych czasach może to nie mieć dla społeczeństwa takiego znaczenia jak kiedyś. Bardzo szybkie tempo życia i zamartwiania się o wachlarz różnych rzeczy prowadzi do stresu i obciąża nasz system jakim jest mózg, a trzeba również wspomnieć, że człowiek cały czas w genetyce ma zakodowaną reakcję WALCZ lub UCIEKAJ tak jakby było to realne zagrożenie. Z długotrwałego stresu niestety tworzą się problemy natury psychicznej jak i fizycznej, a tu mamy gotową depresję. Oczywiście jest to opisane bardzo ogólnie.
PS. Ciekawy materiał, pozdrawiam 😁💪
Chodze obecnie do 3 klasy szkoły średniej i uważam że powoli jest coraz lepiej, nawet głupie piwo które wypiłem ze znajomymi dzisiaj po zajęciach jednoczy grupe .
Zapowiada się kolejny dobry materiał!
Jeden z bardziej poruszających materiałów na tym kanale. Jest to smutne patrząc jak młodzi konsumują treści przez które mają wrażenie że są usatysfakcjonowani oglądaniem czego kolwiek. Robią to praktycznie w nieskończonej pętli, nie spoglądając na własne przemijalne życie. Dlatego warto ograniczać dużo rzeczy i wykonywać takie które dadzą ci największą satysfakcje i progres.
Ciężko młodym ograniczać jedyne co daje w życiu jakąkolwiek przyjemność, mnóstwo ludzi nie ma w swoim życiu wartościowych źródeł satysfakcji, a takie małe strzały dopaminy pozwalają przetrwać kolejny dzień w oczekiwaniu na poprawę sytuacji która i tak nigdy nie nadejdzie 🫠
Mam 26 lat i dopiero teraz poznałem naprawdę normalną dziewczynę...
Bo kiedyś miałem niską samoocenę.
Bo chodziłem do technikum, gdzie normalnych ludzi było niewielu i utknąłem w niewłaściwej relacji.
Bo na studiach mi nie poszło, a drugie podejście do studiów było online.
Bo zacząłem poważną pracę, gdzie mówią mi na "pan".
Bo ludzie zdziczeli przez pandemię, wojnę, strajki kobiet, weganizm i inne "nowoczesne" wynalazki.
Bo każdy chce być wyjątkowy, a mało kto jest normalny.
Dziewczyna, którą poznałem ma jedną wadę - chłopaka ...
Współczuję. Przerobiłem ten sam materiał. I do dziś śni Mi się ten koszmar po nocach.
Ale życie idzie dalej.👊
Więc trzeba przeć do przodu i nie oglądać się wstecz.
Ludzie zdziczeli przez weganizm.
Ok...
chłopak nie ściana xD
@@pepeindustries6408z takim podejściem do życia żeby rozbijać życie relacje innym to powinien lekarz cię upuścić przy porodzie nie pozdrawiam
@@yasiupk nie płacz, może ciebie któraś w końcu nie zostawi :)
Dzięki za odcinek, dla mnie jest bardzo wartościowy, szczególnie dlatego że jestem dobrym przykładem na twoje tezy.
Ślub i dziecko przed 30-tką? No ciekawe z kim? Obecnie dziewczyny nawet nie potrafią się zdecydować na jednego faceta, bo przecież jest tyle możliwości że skaczą z kwiatka na kwiatek, przynajmniej dopóki jeszcze jest uroda. Kiedyś żeby znaleźć żonę wystarczyło być kulturalnym, pracować i nie mieć problemów z alkoholem, a teraz nawet jeśli jesteś wysportowanym samcem alfa prowadzącym 3 firmy, kobieta będzie w międzyczasie nadal szukać kogoś lepszego.
Dodatkowo kobiece media z rodzaju "Wysokie Obcasy" promują rozwiązły tryb życia i zdrady, obrzydzają macierzyństwo, a faceci w takich mediach są opisywani jako co najmniej skończeni debile, a zwykle jako największe zło tego świata.
Jakby jeszcze tego było mało obecnie koszty życia są na tyle duże w stosunku do zarobków, że sporo ludzi wyjeżdża zagranicę, a więc ciężej utrzymać relacje z przyjaciółmi niż gdy wszyscy są w pobliżu.
Przy okazji drastycznie spada liczba narodzin, więc problematyczny w rządzeniu biały człowiek w końcu wyginie sam.
Ot, inżynieria społeczna która ma zapobiec tworzeniu silnych rodzin i nacji, bo przecież łatwiej rządzić zagubionymi jednostkami.
100% racji
Nie ma nawet z kim pogadać z kim iść na kręgle czy rower Nie ma nawet nikogo żeby poflirtować a co dopiero takie odpowiedzialne decyzje.Ja mam 29 lat a nawet przez głowę mi nie przychodzi żeby szukać żony czy mieć dzieci Bo zwyczajnie nie ma odpowiedniej osoby
@@patryk8618 jest z kim, tylko że to są panie po 30tce które już się wyszumiały i boją się wizji samotności lub rozwódki z dzieckiem szukające faceta, który będzie utrzymywał nie swoje potomstwo, czyli nikt warty uwagi. ;)
@@DraconBS Dokładnie nikt ciekawy natomiast na młode laski też trzeba mieć pozycję No sorki ale szararak ze zwykłym miejskim samochodem i mieszkaniem na wynajem a w dodatku jak wyżej w filmie bez znajomych Jest NIKIM CIEKAWYM JEST NUDNY :(
Ani tak ani tak więc zostaje samotność
@@patryk8618Najlepsze przed nami (jesteśmy praktycznie rówieśnikami - mam 28 lat). Wpisz sobie tam na górnym pasku "Musisz wiedzieć". Dużo przydatnej wiedzy, tyle że na początku jest trudna do zaakceptowania.
W sumie się zgodzę, poza szczegółem z zagranicą. Akurat wzrost cen (ale i płac) sprawił że opłacalność pracy za granicą mocno spadła. Ostatnio więcej osób wraca niż wyjeżdża.
Mam 38 lat i dalej czekam, aż w końcu zacznie się to prawdziwe życie. Chociaż coraz częściej już czuję się pogodzony z losem, śmierć mnie jakoś nie przeraża, it is what it is. Myślę, czy by nie piznąć wszystkiego nie jechać przed siebie. Raz już kiedyś tak zrobiłem. I to był najlepszy czas mojego życia.
Przykro sie tego słucha rozumiejąc ze samemu jest się jedną z takich osób ://
Winne sytuacji obecnego pokolenia jest wcześniejsze pokolenie lub nawet pokolenia za zostawienie takiego świata.
13:12 Kolor zegara i godzina na nim nieprzypadkowa ( ͡° ͜ʖ ͡°)
akurat mam 20 lat sam myślę że słabo wykorzystałem młodość choć na pewno było kilka ciekawych chwil, i po krótkim zastanowieniu to smutne jest że ludzie wolą siedzieć w domu zamiast wyjść np na spacer.
a propo tej iluzji społeczności, osobiście polecam jeździć na spotkania, np spotkania gildijne.
już w latach 90tych rodzice nie mieli czasu aby poświęcić czas na naukę życia swoich dzieci. musieli oboje walczyć o lepsze życie, zarabiać więcej żeby się w ogóle utrzymać. wszystko spadło na szkołę, kolegów, TV etc. później pojawił się powszechny internet :) dziś mamy największą ilość singli od lat i najmniej dzieci w historii :) czy to nie ma związku? ;)
I'm więcej kapitalizmu tym mniej dzieci
Im więcej socjalizmu, tym więcej głodu
@@zetx1834 jak socjalizm to tylko narodowy
@@Stszelec01 właśnie taki wdraża Kaczyński. Tylko wąsika mu brakuje
@@zetx1834i dzieci.
Przez większość czasu jest tak jak zostało to stwieone w filimie. Mam jeden sposób na uciczke od tego. Tom rzeczą jest trening, lecz często bjest tak że „mi się niechce ” lub „zapomniałem” go zrobić przez media społecznościowe. Do tego czas od +/-2 lat pędzi, juz niedługo powrót do szkoły a niedawno zaczeły sie wakcje. W roku szkolnym też pewnie nie będzie lepej bo dojedze nauka. I mój cyk życia zamniek sie na wstać- skoła - trening - nauka - pomoc w domu( czego wymaga starsz pokolenie )- opoczynek - sen | i tak w kółko. W wieku 17 lat nie byłem na żadnej imperezi poz a rodzimymi, bo po pierwsze nie mam czasu , po drugie odizowuje się społecznie przez pęd świata.
Ja oglądający ten film na portalu społecznościowym: 😋
Chyba jeszcze nigdy nie byliśmy tak bardzo samotni jak teraz.... w czasach, w których możliwość kontaktu jest prostsza niz kiedykolwiek...
Kiedyś nic nie było, a wszystko było. Teraz wszystko jest, a nic nie ma.
no dosłownie
Czyli bieda góra 🤪
A dajcie, kurde, spokój! Ludzie teraz się zrobili tacy płytcy, powierzchowni, podli, samolubni, okrutni, dwulicowi i zdradzieccy, że jednak bezpieczniej jest żyć samemu niż w grupie fałszywych, niemoralnych ludzi.