Wojen klonów nie dało się uniknąć. Przecież Palpatine grał tak w sumie sam ze sobą w szachy. Nawet jeżeli Jedi polecieli na Geonosis w celu wynegocjowania pokoju, Sidious kazał by wykonać inną prowokację, na przykład wysadzenie paru bloków na Corosant. Wraz z mianowaniem na Kanclerza Palpatina Republika wydała na siebie wyrok śmierci, ale rozłożony w czasie...
Kanclerz jeszcze na początku Epizodu II nie miał specjalnych pełnomocnictw, można było go odwołać. Sami ukręcili na siebie bat dopiero kiedy zgodzili się na propozycje idioty Jar Jara.😂
Nawet jeśli do wojny by doszło później to Palpatine miałby mniej czasu a władzę totalną zabezpieczył w ostatnim roku wojny. Więc albo Palpatine musiałby w jakiś sposób dorobić sobie 2 kadencję i dopiero wtedy wywołać wojnę albo naprawdę szybko zabezpieczać władzę.
Tego co w filmach nie dało by się uniknąć, bo choćby nie wiem jak kombinowania, to wszystko było dokładnie zaplanowane i musiało odbyć się tak a nie inaczej.
Szkoda że Dooku nie poszedł swoją własną ścieżką, tylko dołączył do Palpatina :/ No w skrocie bardzo szkoda ze jego historia nie potoczyla sie troszkę inaczej.
12:05 Cóż za perfidna kradzież cytatu z mojego komentarza 😃 To ujmę to tak jak powiedziałem wcześniej. Eskalacji na Geonosis dało się uniknąć. Bierzesz Radę Jedii Palpatina pod pachę i może Organę albo kogoś ogarniętego i lecisz na negocjacje. Wcześniej zapowiadasz wszystkim że do takich negocjacji dojdzie aby uniknąć prowokacji Separatystów. Dooku musi się zgodzić bo inaczej zostałby uznany za szaleńca dążącego do wojny i mógłby błyskawicznie zostać zdetronizowany z roli lidera Separatystów. Palpatine musiałby się zgodzić bo podobno "kocha Republikę i kocha demokrację" więc po co umierać skoro można pogadać. On też musiałby udowodnić że nie dąży do wojny. Kolejnymi osobami będą przedstawiciele megakorporacji. Oni też musieliby się zgodzić bo inaczej Senat Republiki jak i nowo powstali Separatysci dosłownie zarżnęli by ich ekonomię i wycofali jakiekolwiek przywileje. Na koniec są Jedii którzy udowodniliby że w momencie kryzysu potrafią stanąć w obronie pokoju i potrafią wypełnić swoją misję. Dodatkowo wizerunkowo wyglądało by to fantastycznie bo współpracowaliby z Dooku czyli byłym Jedii który był ich przyjacielem. Jedii naprawdę mogli być w tej sytuacji największymi zwycięzcami a stali się największymi przegranymi bo to oni doprowadzili do tej wojny. Zamiast iść na wojnę mogli pokojowo wywalczyć kompromis tym samym całkowicie deeskalujac kryzys na Geonosis. Dodatkowo zastanówmy się też nad efektem tych potencjalnych działań: 1. Nawet jeśli doszłoby do Wojny to Jedii nie byliby uznawani za tych złych zwłaszcza jeśli wielokrotnie próbowaliby deeskalować sytuację i niekoniecznie w 100% wspieraliby Republikę. W ten sposób zyskaliby sympatię mieszkańców Galaktyki. Sytuacja z 1 Sezonu z tymi Lemurami (Lurmeni chyba się nazywali) i cytat "przemoc rozprzestrzenia przemoc Jedii nie są obrońcami pokoju" nie miałby miejsca. 2. Jedii wewnętrznie byliby stabilną organizacją której członkowie nie traciliby wiary i realnie walczyli dla pokoju w galaktyce. Co najważniejsze w tym punkcie nie byłoby zdrajców a może inaczej. Sytuacja z Krellem mogła potencjalnie nadal mieć miejsce może z Vosem też chociaż tutaj można lekko spekulować ale zdecydowanie nie byłoby sytuacji z Barriss której przemowa dosłownie zniszczyła opinię publiczną o Jedii i spowodowała że Jedii przestali sobie nawzajem ufać; to był dosłowny finalny gwóźdź do trumny bo nawet bez działań Palpatina Zakon był stracony. 3. Przez Jedii dochodziło do eskalacji aby zakończyć wojnę. "Potrzebna zło dla większego dobra" Gdyby nie zachecali do deeskalacji, popieraliby systemy neutralne i zachęcali aktywne systemy do porzucenia działań zbrojnych to ten konflikt nie obejmowałby tylko niektóre sektory Galaktyki a nie całą galaktykę. Mniejszy konflikt jest nawet łatwiej deeskalować i kontrolować. Tym samym konflikt nie musiał być tak krwawy i na pewno nie obejmowałby tyle planet. 4. Dojście Maula do władzy na Mandalore oraz "złota era" syndykatów przestępczych prawdopodobnie nie miałaby miejsca lub zostałaby znacząco ograniczona. (W tym powyższych wnioskach założyłem że do wojny ostatecznie doszło ale Jedii niebezpośrednio zaangażowali się w działania zbrojne i cały czas deeakalowali sytuację tak jak na wspomnianym przykładzie z Geonosis.)
3:57- 4:02 Nieprawda. Jedi nie mieli pojęcia o Sithach (przynajmniej oficjalnie) aż do momentu odlotu z Tatooine i ataku Dartha Maula. Rada Jedi dowiedziała się o tym od Qui Gona i Obi Wana dopiero kiedy ci przylecieli na Coruscant i zdali raport z misji. Obi Wan i Qui Gon wyraźnie mówili o negocjacjach. I wcale się nie dziwię że nie podjęli ponownej próby negocjacji, skoro już na samym wstępie ich statek został zniszczony i wysłano za nimi droidy bojowe. Przekaz Federacji Handlowej był raczej oczywisty i chyba nie podlegał negocjacjom ;)
Odnośnie uzależnienia Jedi od Republiki pytanie nasuwa się czy Jedi mogli być dyplomatami i pełnić od czasu do czasu role policyjno-pokojowe bez akredytacji Republiki. Cześć władzy Jedi wynikała z autorytetu a cześć z legitymacji jaką dawało im reprezentowanie republiki. (bo czemu np. dwie skonfliktowane planety a raczej rządy miały by uznawać wyroki, mediacje itd samozwańczych obrońców pokoju (samozwańczych gdyby nie mieli legitymacji od Republiki.)) A co do wydarzeń z Ataków Klonów. Moim zdaniem w chwili gdy separatyści skazali na śmierć na Padmé wprowadzili galaktykę na wojnę. Senatora, oficjalnego przedstawiciela najwyższych władz Republiki skazać na śmierć to nawet nie jest incydent dyplomatyczny to podchodziło by już pod akt agresji. Pomijam przy tym zakulisowe manipulacje Palpatine. Republika musiała by jakoś na coś takiego zareagować, jaki organizm państwowy może mieć autorytet jeśli pozwala zabijać (albo próbować zabić) swoich najważniejszych urzędników i przedstawicieli.
Ja w pociągu jestem więc tylko słysze bo słuchawki mi się rozładowały 12:35 Jedi źle zrobili powinni negocjować z Dooko ale pewnie w tym ataku mieszał palce palpatine Mocne robisz te odcinki czekam na więcej
Negocjacje nic by nie dały. Separatyści zdążyliby wykonać wyrok. Nie sądzę by jedi zdołali przekonać tam kogokolwiek. Zwłaszcza Nute Ganray był strasznie zafiksowany na punkcie śmierci Amidali więc misja dyplomatyczna zakończyłaby się fiaskiem jeśli chodzi o uwolnienie więźniów, aczkolwiek mogłaby faktycznie opóźnić wybuch wojny, chociaż i to nie na długo
Misja dyplomatyczna powstrzymać wybuchu wojny by nie powstrzymała, ale mogłaby opóźnić. Dooku mimo wszystko musiał w oczach opinii publicznej Separatystów wyglądać na światłego przywódcę, otwartego na pokojowe rozwiązania. Więc gdyby na Geonosis przybyli senatorowie i może też media, nie miałby wyboru i zostałby przymuszony publicznie usiąść do rozmów. Nawet gdyby nic z nich nie wyszło, mieszkańcy galaktyki mieliby poczucie, że do ostatniej chwili Jedi próbowali załatwić sprawę polubownie.
Całą winę za upadek Republiki oraz złe szkolenie Jedi ponosił zaślepiony Yoda, który, żyjąc 700 lat, był pewny upadku Sithów. W rezultacie sam nie szkolił nowych Jedi do walki z Sithami, a nawet ograniczał ich zdolności, obawiając się, że mogliby przejść na ciemną stronę.
Ten problem sięga dalej niż panowanie Yody. Źródłem problemu było to, że ze strachu przed ciemną stroną jedi postanowili odciąć się od wszystkiego co mogłoby na ciemną stronę sprowadzić. Zaczęto zabierać małe dzieci od matek i poddawać je de facto indoktrynacji. Jedi byli uzależnieni od zakonu, nie znali świata poza nim. Stąd fanatyzm oraz problemy z empatią, co można przypisywać chorobie sierocej. Do tego Rada Jedi będąca de facto grupą wzajemnej adoracji, członków dopierano ze względu na lojalność Yodzie, a nie umiejętności. Jednostki, które szukały własnej drogi takie jak Dooku, Qui-Gon, czy Anakin nie były w stanie czegokolwiek w tym systemie zmienić. Doprowadziło to do sytuacji w której nikt nie mógł powstrzymać Yody, a jego błędy stały się powodem upadku. Dopiero Luke wolny od chorej ideologii starego zakonu był w stanie sithów pokonać
Wiadomo coś o Jedi, którzy walczyli po stronie Sojuszu Separatystów? Ponoć jacyś byli, ale nie wiem czy Sithowie wykorzystywali ich propagandowo czy chcieli się ich pozbyć za wszelką cenę?
Zależy o których pytasz. W kanonie nie ma ich dużo. Prócz Dooku, był jeszcze chwilowo Quinlan Vos, który jednak wrócił ostatecznie do Republiki. W Legendach byli np. Sora Bulq czy Rhad Tarn i Sithom było na rękę wykorzystać ich do swoich celów. Żaden nie dożył końca wojny, ale pewnie również zostaliby zabici przez Sidiousa.
sugestia rozwiązania pokojowego w sprawie uwięzionych bohaterów jest zaprzeczeniem tego co było powiedziane o nieskutecznej formie dyplomacji jaką stosowali Jedi, nawet jeśli by się udało (w co wątpię) oddaliłoby w czasie nieuniknione, dając czas Dooku i Kanclerzowi na snucie intrygi. Osobiście uważam że trzeba krzyżować plany przeciwnikom a nie podążać ścieżką którą nam wytyczają
Wg mnie gdyby nie ta pewność siebie Jedi, zauważyliby podstęp Palpatine'a już wcześniej. Ale niestety dali mu czas na to, by Palpatine mógł sterować dwoma stronami podczas wojny. Trzeba przyznać, że Papatine'owi to wyszło i może Jedi potrafili wykryć niebezpieczeństwo, ale te zostało na tyle ukryte, że Jedi nie mogli już tego powstrzymać.
Palpatine nie rządził dwiema a trzema, Separatystami, Republiką oraz pod koniec stroną trzecia Imperium, które to ostatecznie wygrało i podbiło Republikę oraz Separatystów.
A moim zdaniem wojnę dało się powstrzymać właśnie misją na Geonosis, słusznie poruszyłeś jeden temat, jakim jest interwencja jedi na tej planecie. Gdyby rzeczywiście rada wysłała tam kilku przedstawicieli to wyglądałoby to z goła inaczej, szczególnie że Dooku był idealistą, który pomimo bycia Darthem Tyranusem nade wszystko stawiał swoje ideały. Gdyby rada na tym etapie przekonała go do współpracy, co było dość łatwe , to wojny klonów mogły nigdy nie wybuchnąć. Dooku to postać, która zawsze stawiała na pierwszym miejscu swoje poglądy i przede wszystkim honor. Nawet na Niewidzialnej Ręce, gdy miał miecze świetlne na gardle nie wyznał kim jest kanclerz. Świadomie wybrał stronę i pozostał jej wierny, nawet w obliczu śmierci.
Nadal działały tu manipulacje Sidiousa, więc myślę, że ostatecznie i tak by do wojny doszło, ale mogli oni ją znacznie opóźnić i osłabić wpływy Palpatine'a.
Czy będą jakieś materiały które będą miały 30+ min. Co do Jedi stali się oni słabymi żałosnymi politykami a co gorsze po prostu pionkami Senatu i Kanclerza. Kolejna ich głupota zwłaszcza przez Yode to bycie takim betonem przez którzy odchodzili wielcy reformatorzy jak Dooku. Nigdy mi nie było szkoda Republiki za głupotę się płaci
Ogólnie w Pierwszej Bitwie o Geonosis wzięło udział ponad 215 Jedi, ale nie więcej niż 300. Przeżyło tylko 29. Tak więc przynajmniej 186 zginęło, co w przybliżeniu daje 2% wszystkich Jedi (10tyś w tamtym czasie).
Anakim, Padme i Obi -wan zostali uznani za szpiegów... tyle, że schwytanych szpiegów rzadko się zabija po pokazowych procesach (tym bardziej tak wysoko postawione osoby: 2 Jedi i senator). W tym momencie było jasne, że Konfederacja dąży do wojny i błędem było zabranie przez Windu jedynie 200 Jedi.
Pewnie byłoby procentowo mniej tragicznie. Windu zabrał tych, których akurat miał pod ręką (jak sam stwierdził w filmie), a sytuacja była tak napięta, że nie było czasu zebrać ich więcej. A z drugiej strony będąc w Senacie miał pod ręką wielu senatorów, więc nie byłoby problemu zabrać kilku.
Wojen klonów nie dało się uniknąć. Przecież Palpatine grał tak w sumie sam ze sobą w szachy. Nawet jeżeli Jedi polecieli na Geonosis w celu wynegocjowania pokoju, Sidious kazał by wykonać inną prowokację, na przykład wysadzenie paru bloków na Corosant. Wraz z mianowaniem na Kanclerza Palpatina Republika wydała na siebie wyrok śmierci, ale rozłożony w czasie...
Kanclerz jeszcze na początku Epizodu II nie miał specjalnych pełnomocnictw, można było go odwołać.
Sami ukręcili na siebie bat dopiero kiedy zgodzili się na propozycje idioty Jar Jara.😂
Nawet jeśli do wojny by doszło później to Palpatine miałby mniej czasu a władzę totalną zabezpieczył w ostatnim roku wojny.
Więc albo Palpatine musiałby w jakiś sposób dorobić sobie 2 kadencję i dopiero wtedy wywołać wojnę albo naprawdę szybko zabezpieczać władzę.
Tego co w filmach nie dało by się uniknąć, bo choćby nie wiem jak kombinowania, to wszystko było dokładnie zaplanowane i musiało odbyć się tak a nie inaczej.
Szkoda że Dooku nie poszedł swoją własną ścieżką, tylko dołączył do Palpatina :/
No w skrocie bardzo szkoda ze jego historia nie potoczyla sie troszkę inaczej.
Stałem się częścią filmu, szczęście stonks ❤
A, i przygotowuję właśnie śniadanie do roboty XD
12:05 Cóż za perfidna kradzież cytatu z mojego komentarza 😃
To ujmę to tak jak powiedziałem wcześniej. Eskalacji na Geonosis dało się uniknąć. Bierzesz Radę Jedii Palpatina pod pachę i może Organę albo kogoś ogarniętego i lecisz na negocjacje. Wcześniej zapowiadasz wszystkim że do takich negocjacji dojdzie aby uniknąć prowokacji Separatystów.
Dooku musi się zgodzić bo inaczej zostałby uznany za szaleńca dążącego do wojny i mógłby błyskawicznie zostać zdetronizowany z roli lidera Separatystów.
Palpatine musiałby się zgodzić bo podobno "kocha Republikę i kocha demokrację" więc po co umierać skoro można pogadać. On też musiałby udowodnić że nie dąży do wojny.
Kolejnymi osobami będą przedstawiciele megakorporacji. Oni też musieliby się zgodzić bo inaczej Senat Republiki jak i nowo powstali Separatysci dosłownie zarżnęli by ich ekonomię i wycofali jakiekolwiek przywileje.
Na koniec są Jedii którzy udowodniliby że w momencie kryzysu potrafią stanąć w obronie pokoju i potrafią wypełnić swoją misję. Dodatkowo wizerunkowo wyglądało by to fantastycznie bo współpracowaliby z Dooku czyli byłym Jedii który był ich przyjacielem.
Jedii naprawdę mogli być w tej sytuacji największymi zwycięzcami a stali się największymi przegranymi bo to oni doprowadzili do tej wojny. Zamiast iść na wojnę mogli pokojowo wywalczyć kompromis tym samym całkowicie deeskalujac kryzys na Geonosis.
Dodatkowo zastanówmy się też nad efektem tych potencjalnych działań:
1. Nawet jeśli doszłoby do Wojny to Jedii nie byliby uznawani za tych złych zwłaszcza jeśli wielokrotnie próbowaliby deeskalować sytuację i niekoniecznie w 100% wspieraliby Republikę. W ten sposób zyskaliby sympatię mieszkańców Galaktyki.
Sytuacja z 1 Sezonu z tymi Lemurami (Lurmeni chyba się nazywali) i cytat "przemoc rozprzestrzenia przemoc Jedii nie są obrońcami pokoju" nie miałby miejsca.
2. Jedii wewnętrznie byliby stabilną organizacją której członkowie nie traciliby wiary i realnie walczyli dla pokoju w galaktyce. Co najważniejsze w tym punkcie nie byłoby zdrajców a może inaczej. Sytuacja z Krellem mogła potencjalnie nadal mieć miejsce może z Vosem też chociaż tutaj można lekko spekulować ale zdecydowanie nie byłoby sytuacji z Barriss której przemowa dosłownie zniszczyła opinię publiczną o Jedii i spowodowała że Jedii przestali sobie nawzajem ufać; to był dosłowny finalny gwóźdź do trumny bo nawet bez działań Palpatina Zakon był stracony.
3. Przez Jedii dochodziło do eskalacji aby zakończyć wojnę. "Potrzebna zło dla większego dobra" Gdyby nie zachecali do deeskalacji, popieraliby systemy neutralne i zachęcali aktywne systemy do porzucenia działań zbrojnych to ten konflikt nie obejmowałby tylko niektóre sektory Galaktyki a nie całą galaktykę. Mniejszy konflikt jest nawet łatwiej deeskalować i kontrolować. Tym samym konflikt nie musiał być tak krwawy i na pewno nie obejmowałby tyle planet.
4. Dojście Maula do władzy na Mandalore oraz "złota era" syndykatów przestępczych prawdopodobnie nie miałaby miejsca lub zostałaby znacząco ograniczona.
(W tym powyższych wnioskach założyłem że do wojny ostatecznie doszło ale Jedii niebezpośrednio zaangażowali się w działania zbrojne i cały czas deeakalowali sytuację tak jak na wspomnianym przykładzie z Geonosis.)
Zasugerowałem się twoim komentarzem, owszem. Miałem jednak już taki podpunkt spisany wcześniej. Utwierdziłeś mnie jedynie w przekonaniu, by go użyć 😉
@@swiat_gwiezdnych_wojen I dobrze. Ha twu na Jedii xd
3:57- 4:02 Nieprawda. Jedi nie mieli pojęcia o Sithach (przynajmniej oficjalnie) aż do momentu odlotu z Tatooine i ataku Dartha Maula. Rada Jedi dowiedziała się o tym od Qui Gona i Obi Wana dopiero kiedy ci przylecieli na Coruscant i zdali raport z misji. Obi Wan i Qui Gon wyraźnie mówili o negocjacjach. I wcale się nie dziwię że nie podjęli ponownej próby negocjacji, skoro już na samym wstępie ich statek został zniszczony i wysłano za nimi droidy bojowe. Przekaz Federacji Handlowej był raczej oczywisty i chyba nie podlegał negocjacjom ;)
Odnośnie uzależnienia Jedi od Republiki pytanie nasuwa się czy Jedi mogli być dyplomatami i pełnić od czasu do czasu role policyjno-pokojowe bez akredytacji Republiki. Cześć władzy Jedi wynikała z autorytetu a cześć z legitymacji jaką dawało im reprezentowanie republiki. (bo czemu np. dwie skonfliktowane planety a raczej rządy miały by uznawać wyroki, mediacje itd samozwańczych obrońców pokoju (samozwańczych gdyby nie mieli legitymacji od Republiki.))
A co do wydarzeń z Ataków Klonów. Moim zdaniem w chwili gdy separatyści skazali na śmierć na Padmé wprowadzili galaktykę na wojnę. Senatora, oficjalnego przedstawiciela najwyższych władz Republiki skazać na śmierć to nawet nie jest incydent dyplomatyczny to podchodziło by już pod akt agresji. Pomijam przy tym zakulisowe manipulacje Palpatine. Republika musiała by jakoś na coś takiego zareagować, jaki organizm państwowy może mieć autorytet jeśli pozwala zabijać (albo próbować zabić) swoich najważniejszych urzędników i przedstawicieli.
Ja w pociągu jestem więc tylko słysze bo słuchawki mi się rozładowały
12:35 Jedi źle zrobili powinni negocjować z Dooko ale pewnie w tym ataku mieszał palce palpatine
Mocne robisz te odcinki czekam na więcej
Całe szczęście na takie sytuacje są napisy.
Dzięki, pracuję nad kolejnymi 😉
miłego oglądania
Cytując Pudziana, to by nic nie dało
Negocjacje nic by nie dały. Separatyści zdążyliby wykonać wyrok. Nie sądzę by jedi zdołali przekonać tam kogokolwiek. Zwłaszcza Nute Ganray był strasznie zafiksowany na punkcie śmierci Amidali więc misja dyplomatyczna zakończyłaby się fiaskiem jeśli chodzi o uwolnienie więźniów, aczkolwiek mogłaby faktycznie opóźnić wybuch wojny, chociaż i to nie na długo
Misja dyplomatyczna powstrzymać wybuchu wojny by nie powstrzymała, ale mogłaby opóźnić. Dooku mimo wszystko musiał w oczach opinii publicznej Separatystów wyglądać na światłego przywódcę, otwartego na pokojowe rozwiązania. Więc gdyby na Geonosis przybyli senatorowie i może też media, nie miałby wyboru i zostałby przymuszony publicznie usiąść do rozmów. Nawet gdyby nic z nich nie wyszło, mieszkańcy galaktyki mieliby poczucie, że do ostatniej chwili Jedi próbowali załatwić sprawę polubownie.
Całą winę za upadek Republiki oraz złe szkolenie Jedi ponosił zaślepiony Yoda, który, żyjąc 700 lat, był pewny upadku Sithów. W rezultacie sam nie szkolił nowych Jedi do walki z Sithami, a nawet ograniczał ich zdolności, obawiając się, że mogliby przejść na ciemną stronę.
z drugiej strony mimo tak słabych czasów dla ogółu Jedi, mieliśmy takiego rodzynka jak Mace. Stworzonego wręcz do walki z Sithami. Hmmmm.
Ten problem sięga dalej niż panowanie Yody. Źródłem problemu było to, że ze strachu przed ciemną stroną jedi postanowili odciąć się od wszystkiego co mogłoby na ciemną stronę sprowadzić. Zaczęto zabierać małe dzieci od matek i poddawać je de facto indoktrynacji. Jedi byli uzależnieni od zakonu, nie znali świata poza nim. Stąd fanatyzm oraz problemy z empatią, co można przypisywać chorobie sierocej. Do tego Rada Jedi będąca de facto grupą wzajemnej adoracji, członków dopierano ze względu na lojalność Yodzie, a nie umiejętności. Jednostki, które szukały własnej drogi takie jak Dooku, Qui-Gon, czy Anakin nie były w stanie czegokolwiek w tym systemie zmienić. Doprowadziło to do sytuacji w której nikt nie mógł powstrzymać Yody, a jego błędy stały się powodem upadku. Dopiero Luke wolny od chorej ideologii starego zakonu był w stanie sithów pokonać
Wiadomo coś o Jedi, którzy walczyli po stronie Sojuszu Separatystów? Ponoć jacyś byli, ale nie wiem czy Sithowie wykorzystywali ich propagandowo czy chcieli się ich pozbyć za wszelką cenę?
Zależy o których pytasz. W kanonie nie ma ich dużo. Prócz Dooku, był jeszcze chwilowo Quinlan Vos, który jednak wrócił ostatecznie do Republiki.
W Legendach byli np. Sora Bulq czy Rhad Tarn i Sithom było na rękę wykorzystać ich do swoich celów. Żaden nie dożył końca wojny, ale pewnie również zostaliby zabici przez Sidiousa.
sugestia rozwiązania pokojowego w sprawie uwięzionych bohaterów jest zaprzeczeniem tego co było powiedziane o nieskutecznej formie dyplomacji jaką stosowali Jedi, nawet jeśli by się udało (w co wątpię) oddaliłoby w czasie nieuniknione, dając czas Dooku i Kanclerzowi na snucie intrygi.
Osobiście uważam że trzeba krzyżować plany przeciwnikom a nie podążać ścieżką którą nam wytyczają
Wg mnie gdyby nie ta pewność siebie Jedi, zauważyliby podstęp Palpatine'a już wcześniej. Ale niestety dali mu czas na to, by Palpatine mógł sterować dwoma stronami podczas wojny. Trzeba przyznać, że Papatine'owi to wyszło i może Jedi potrafili wykryć niebezpieczeństwo, ale te zostało na tyle ukryte, że Jedi nie mogli już tego powstrzymać.
Mieli okazję, by lepiej zareagować i znaleźć Sithów. Stali się zbyt pewni swojej pozycji i podejmowali coraz to gorsze decyzje (Yoda szczególnie).
@@swiat_gwiezdnych_wojen Dokładnie!
Palpatine nie rządził dwiema a trzema, Separatystami, Republiką oraz pod koniec stroną trzecia Imperium, które to ostatecznie wygrało i podbiło Republikę oraz Separatystów.
@@Mroczny_Demon Palpatine rządził *dwiema* stronami. Republika przerodziła się w Imperium.
Dooku taki słodko nie był, przecież nie miał skrupułów w zabijaniu.
A moim zdaniem wojnę dało się powstrzymać właśnie misją na Geonosis, słusznie poruszyłeś jeden temat, jakim jest interwencja jedi na tej planecie. Gdyby rzeczywiście rada wysłała tam kilku przedstawicieli to wyglądałoby to z goła inaczej, szczególnie że Dooku był idealistą, który pomimo bycia Darthem Tyranusem nade wszystko stawiał swoje ideały. Gdyby rada na tym etapie przekonała go do współpracy, co było dość łatwe , to wojny klonów mogły nigdy nie wybuchnąć. Dooku to postać, która zawsze stawiała na pierwszym miejscu swoje poglądy i przede wszystkim honor. Nawet na Niewidzialnej Ręce, gdy miał miecze świetlne na gardle nie wyznał kim jest kanclerz. Świadomie wybrał stronę i pozostał jej wierny, nawet w obliczu śmierci.
Nadal działały tu manipulacje Sidiousa, więc myślę, że ostatecznie i tak by do wojny doszło, ale mogli oni ją znacznie opóźnić i osłabić wpływy Palpatine'a.
👍👍👍
Pytanie: jak robisz te przejścia i dźwięk przejścia
Dźwięki pochodzą z różnych darmowych bibliotek np. Pixabay. A przejścia są częścią programu do montażu DaVinci Resolve. Połączyłem je ze sobą.
@@swiat_gwiezdnych_wojen dziękuję
😎👏👏👏👍👍👍
10:42 to jakaś usunięta scena z ataku klonów?
Czyli wychodzi na to że Palpatine rozwalił przeciwników na ez 🤙🤙🤙
Topciowy odcinek 👊👑
Jest gdzieś informacja jacy Jedi polegli na Geonosis?
Jedynym źródłem, które podaje listę poległych znanych z imienia to strona Wookieepedia w artykule z Legend o Bitwie o Geonosis.
Skąd wiedziales ze ogladam to w pracy i nienbylo nic do roboty wiec polazlem sobie na zmywak
Intuicja ze szczyptą Mocy 😅
Czy będą jakieś materiały które będą miały 30+ min. Co do Jedi stali się oni słabymi żałosnymi politykami a co gorsze po prostu pionkami Senatu i Kanclerza. Kolejna ich głupota zwłaszcza przez Yode to bycie takim betonem przez którzy odchodzili wielcy reformatorzy jak Dooku. Nigdy mi nie było szkoda Republiki za głupotę się płaci
Republiki mi nie szkoda, szkoda mi zwykłych ludzi którzy przez jej indolencje cierpieli.
@@MRDS.AMi nikogo bo to wszystko cyfrowe
@@winio437 I?
@@MRDS.Arepublika miała swoje problemy, szkoda tylko że została zastąpiona większym złem.
@@WolvGame przecież Imperium było dobre, chyba że chodzi ci o nową republikę.
W sumie ta odsiecy spowodował że kwiat rycerzy zginął.
2% członków Zakonu Jedi zginęło na Geonosis 🫢
@@swiat_gwiezdnych_wojen ale ich tam było koło 400 i to było 2%?
Ogólnie w Pierwszej Bitwie o Geonosis wzięło udział ponad 215 Jedi, ale nie więcej niż 300. Przeżyło tylko 29. Tak więc przynajmniej 186 zginęło, co w przybliżeniu daje 2% wszystkich Jedi (10tyś w tamtym czasie).
rownowaga
Anakim, Padme i Obi -wan zostali uznani za szpiegów... tyle, że schwytanych szpiegów rzadko się zabija po pokazowych procesach (tym bardziej tak wysoko postawione osoby: 2 Jedi i senator). W tym momencie było jasne, że Konfederacja dąży do wojny i błędem było zabranie przez Windu jedynie 200 Jedi.
Patrząc po tym, że około 87% Jedi zabranych przez Windu zginęło, może dobrze się stało, że nie wziął ich więcej.
@@swiat_gwiezdnych_wojen Tylko gdyby zamiast 200 wziął 2000...?
Pewnie byłoby procentowo mniej tragicznie. Windu zabrał tych, których akurat miał pod ręką (jak sam stwierdził w filmie), a sytuacja była tak napięta, że nie było czasu zebrać ich więcej. A z drugiej strony będąc w Senacie miał pod ręką wielu senatorów, więc nie byłoby problemu zabrać kilku.
Dla mnie zrobili dobrze