Ogólnie to zgadzam się ze wszystkim co powiedziałeś, za wyjątkiem tym, że fabuła Wiedźmina 3 ucierpiała przez wielki otwarty świat. Uważam, że ta historia właśnie taka miała być, musieliśmy zapierdalać po całym kontynencie, aby odnaleźć igłę w stogu siana, sprawdzać wszystkie ślady, przepytywać każdego kto miał jakikolwiek kontakt z Ciri. Gdyby twórcy zrobiliby to co mówiłeś, czyli dali np: Novigrad i okolice to moglibyśmy nie spotkać tak wiele ciekawych postaci ze Skellige, wiedźminów z Kaer Morhen, ludzi cierpiących przez wojnę w Velen itd. Fabuła pewnie też była by dobra, ale wyglądała by zupełnie inaczej, a w najgorszym wypadku była podobna do tej z Wiedźmina 1, więc ja osobiście bardzo się cieszę, że zrobili coś nowego, i na dodatek dobrze im to wyszło.
Myśle, że patrzysz na to troszkę "inside box", a trzeba patrzeć "outside of the box". Bez problemu wszystkie te wątki dałoby się zrealizować przy użyciu samego Novigradu + Kaer Morhen. Różnice byłyby marginalne. Ewentualnie Novigrad + Kaer Morhen i Skellige wielkości Białego Sadu (kawałeczek jakieś jednej wyspy). W Novigradzie bez problemu moglibyśmy spotkać kilku Skelligijczyków, to zresztą też tam po raz pierwszy spotykamy Lamberta i tam też jest quest ma zwieńczenie, ale gra w ramach wykorzystywania otwartego świata wysyła nas najpierw na Skellige po jakiegoś typka :D. Za Ciri moglibyśmy bez problemu iść od jakieś wioski lub kasztelu wrońce, przez las aż do Novigradu, a stamtąd na obrzeża Skellige lub od razu na tę wyspę. Pamiętaj, że przy takiej mapie skupionej na Novigradzie, samo miasto byłoby tak wielkie i podzielone na dzielnice, że każda wydawałaby się niemalże nowym rozdziałem z nowymi, ciekawymi postaciami :)
@@Pulchny Nie zapominajmy też czym jest Wiedźmin i czym się zajmuje. Ograniczenie miejsca na akcji to jednego większego miasta i jego okolic, jak w jedynce, skutkowało by ograniczeniem rodzajów potworów jakie możemy spotkać. Jednak takie okolice są mniej lub więcej cywilizowane i spotkać można raczej jakiej typowe paskudztwa, typu utopce, czy jakieś niebezpieczne chwasty. Jednak ciężko było by umieścić takiego biesa, leszego, czy inne gryfy wiwerny dzikie węże i inne takie w jakiś sensowny i logiczny sposób. W Wiedzminie zwiedzanie tego świata dawało tyle radochy główne przez to, że jeżdżąc po jakiś zadupiach można było spotkać takie rzadkie kreatury. Bo czy jest bardziej klimatycznie, że jakaś wiocha w miejscu, gdzie diabeł idzie spać, jest terroryzowana przez biesa i wieśniacy boją się wyjść do lasu? Myślę, że ciężko byłoby umieścić podobne historie w grze, jeżeli ograniczyć mapę do jednego wielkiego miasta i okolic. Coś za coś :)
Wg mnie świat gothica 2 to jest absolutny wzór - jak świat powinien wyglądać - mały a napchany. Dodatkowo NPCci są jak aktorzy teatralni - i w każdym rozdziale wiemy, że możemy się od nich spodziewać czegoś innego, a nie na zasadzie - idę do miasta, robię rozwałkę, i już nigdy do niego nie wracam, jak w G3. G2 nk, to gra, którą już od wielu lat przechodzę raz do roku (najczęściej podczas sezonu grypowego, kiedy zachoruję) i zawsze delektuje się klimatem Jarkendaru, piratów i rumu, jak i klimatem górniczej doliny, gdzie śmierć czyha na każdym kroku :) Wiedźmin bije na głowę gothica pod wieloma kwestiami, ale w gothicu 2 nk jest coś magicznego - prawdopodobnie chodzi o nostalgię, no ale cóż. To nie zmienia faktu, że ta gra zawsze pozostanie w moim serduszku.
Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób ale... masz racje. Dopiero teraz widzę czemu tak bardzo podobał mi się taki Baldurs gate 1 czy Fallout 1/2 gdzie, szczególnie w Baldrus gate, było czuć wielkość danej lokacji jak i same odległości pomiędzy nimi. Gdzie największe miasto było podzielone na bodajże 9 instancji i samo poznanie wszystkich zakamarków wymagało ogromnej ilości czasu.
Ja za bardzo nie lubiłem właśnie Wrót Baldura jako miasta, bo mnie przytłoczyło i wydawało się zbyt skomplikowane. Ale to też świadczy, że rzeczywiście można było odczuć wielkość tej miejscowości. Ja zresztą zdecydowanie wolę leniwą eksplorację pól, łąk, lasów :) I żeby jeszcze rzucić kontrowersyjną opinią, to uważam BG>BG2 :)
Można jeszcze wspomnieć jeden zabieg twórców który mega mi się podoba, a mało kto zwraca na niego uwagę. Mniejsze lokacje są bardziej elastyczne. Dzięki temu można je zmieniać wraz z postępem gry. Wyzima zmienia się pod koniec gry, gdy panuje wojna i na ulicach toczą się walki. Podobnie w Archolos, gdzie z kolejnymi rozdziałami widać ekspansje orków na wyspie. Wiedźmin 3 tego nie oferuje. Owszem, podczas misji ulice są zastawione jakimiś wozami czy gruzem, ale to nie to samo. Jest jeszcze jeden atut mniejszych lokacji. To pogoda i upływający czas. Podgrodzie to wczesna wiosna. Wyzime zastajemy późną wiosną, następnie odwiedzamy las druidów to kojarzy mi się z majem. Wieś Odmęty to zaawansowane lato. No i potem wracamy do Wyzimy późną jesienią, pada deszcz i śnieg. Z kolei Wiedźmin 3 oferuje nam tylko późne lato. Wszystkie misje mają podobną pogodę. Przez to nie czujemy upływu czasu. Przez to świat staje się statyczny.
Pięknie powiedziane, Wiedżmin 1 zapadł mi w pamięć a 2 już jakoś rozwleczona i nie zapada w pamięć. Może po prostu lubimy takie światy, małe, ale piękne. W Kronikach na końcu mnie dobiło bo moich bliskich znajomych spotkał taki los.
Osobiscie uważam że fajniejsze byłoby żeby te światy były żywsze. Co mi po dużej mapie i gryfie latającym w kółko nad dwoma kopami siana. O ile ciekawsza byłaby eksploracja świata gdyby można zaskoczyć gryfa we śnie, kopulacji :D; czy choćby w starciu o terytorium z innym potworem. Niech te światy żyją, niech zwierzęta chodzą nad wodopoje, kopią nory, śpią, polują, uciekają niech ptaki srają nam na głowy a lisy p[odbierają jajka z kurnika...
dokładnie. tego brakuje. Mi jeszcze osobiście w takim gotihicu 3 czy wiedzminie 3 brakuje pojawiania się coraz to nowych potworów. Jak w gothicu zabijemy wilki z zadania to ich już tam nie będzie. Jak w wiedzminie natkniemy się na leszego który nas zabija na hita to on tam będzie dopóki nie wbijemy poziomu i go nie zabijemy a jak zabijemy to zniknie. Brakuje mi czegoś takiego że ten stwór pojawi się w lesie dopiero po pewnym czasie. jak wbijemy poziom czy wykonamy misje. Pojawi się nowe zlecenie na przeczytanej już tablicy. Jedziemy przez dobrze znany nam las a tu nagle potwór którego nie było Tak wielki świat powinien żyć a niestety tego nie robi...
Kiedy wszedłem do miasta w Skyrimie i zobaczyłem, że to parę budynków na krzyż, to momentalnie odechciało mi się grać. Nie pomyślałem, że to skalowanie świata; pomyślałem, że to nonsens. Myślę, że teraz bardziej rozumiem dlaczego ludzie lubią otwarte światy. Kwestia tego czego oczekujesz i pragniesz. Ja szukam w RPGach relacji z NPCtami, chcę poznawać postacie, zawiązywać przyjaźnie, uczestniczyć w życiu społecznym obecnym w grze itd. Inni znów (fani wielkich światów) wchodzą do gry, jakby wyjeżdżali na safari. Chcą zwiedzać ciekawe lokacje, polować na potwory i nawiązywać relacje jedynie powierzchowne. To 2 zupełnie różne oczekiwania, które spełnić mogą jedynie zupełnie różne gry. Trzecim oczekiwaniem może być chęć poznania świetnej fabuły i to znów wymagałoby zupełnie innej konstrukcji świata gry. Bo tak naprawdę w Gothicach nie chodzi o fabułę. Kroniki Myrtany mają - z punktu widzenia literackiego - fabułę zupełnie skopaną. Mają jednak coś, co ludzie również (niekoniecznie słusznie) nazywają fabułą: mają wiarygodny świat z wiarygodnymi postaciami, doskonałe żyjące Lore gry. Świetnie omówiono ten aspekt tutaj: th-cam.com/video/wNNXdoj7cCQ/w-d-xo.html Wiedźminy również nie opierają się na fabule, bardziej niż o fabułę, chodzi bowiem o postacie, a szczególnie głównego bohatera. Ktoś chce po prostu pobiegać po wielkim świecie jako charyzmatyczny nadczłowiek - sięga po Wiedźmina. Inny chce przeżyć fabułę, która nim wstrząśnie - wybiera To the Moon. Jeszcze inny chce świata który żyje, w który da się uwierzyć, z postaciami które wydają się realne i z którymi może się zżyć -- sięga po Gothiki.
ja zawsze stawiam na te trzy 3 rzeczy są dla mnie najważniejsze -Klimat -Fabuła -Konsekwencję naszych wyborów ( chcę mieć uczucie w grze że moje decyzję wpływają na moich towarzyszy, świat to co będzie przede mną)
Osobiście bardzo lubię bardzo duże światy w grach bo dzięki nim masz poczucie wędrówki. No w tym Wiedźminie 3 mamy tyle lokacji dlatego żeby podkreślić naszą pogoń za Ciri (poszukiwania wiadomo). Podkreśla to jak Geraltowi zależy i na niej i jak ważna ta podróż dla niego jest. Uważam, że raczej nie ma takiego złotego środka między dużym i małym światem bo jak w takich Gothicu mały świat był jego zaletą to w takim Wiedźminie 3 z jego historią byłby jego wadą i tak to ma swoje wady związane z kosztem produkcji, czyli wspomnianym przez ciebie zapychaniem powtarzalną zawartością czy to w CP 2077 czy Wiedźminie dlatego nie ma jednoznacznej odp dla mnie jaki model jest lepszy. Bardzo ciekawym przypadkiem pod tym kątem jest taki Mass Effect 2-3 bo teoretycznie mają one ogromny świat bo całą galaktykę ale ta droga między lokacjami, która jest dosyć krótka ma swoje lorowe uzasadnienie. Bardzo fajnie tam zostało to rozwiązane bo rzeczywiście poznajemy wszystkie lokacje bardzo dobrze, kojarzymy postacie, a przy okazji mamy to uczucie wielkiej przygody.
I dokładnie o takie coś mi chodziło. Mass Effect 2-3 ma dużo małych lokacji. Są różnorodne. Nie jest to ogromny, otwarty świat, a historia i postacie na tym zyskują. Widzimy dużo, mamy wrażenie przygody, ale świat jest zamknięty w niewielkich lokacjach. W3 zrealizowany w taki sposób zyskałby i to bardzo. Chcemy pokazać wędrówkę za Ciri? Po co ograniczać się do 3 lokacji, jak można pokazać 6 tyle że znacznie mniejszych? Niech najpierw będzie Kaer Morhen, potem Velen, Skellige, Kovir, Zerikannia. Niech każda z tych lokacji będzie tylko nieco większa od Białego Sadu i prosze bardzo - mamy dalej zachowaną wędrówkę, przy większej różnorodności, a i sama historia i postacie na tym zyskują, bo przez to, że lokacje są mniejsze, to i bardziej zapadające w pamięci w nich miejsca, a do tego postacie, które pewnie spotykamy w kółko w tych lokacjach
Nie zgodzę się z Tobą, bo wiele większe bardziej ambitne i rozbudowane światy w rpgach, ale szanuję jak potrafisz merytorycznie przedstawić swoje argumenty.
Szukasz Ciri . To jest cel . Więc poboczne to tylko poboczne wiec odwiedzasz te wioski i miasta po info i przy okazji robisz quest . Kumasz sens gry czy nie
nie, to teleportowanie sie miedzy skellige velen novigradem i kaer morhen.. absolutnie "łopen łord" był dla masowego odbiorcy zeby sie gra lepiej sprzedała a nie po to zeby fabuła i rozgrywka była lepsza, niestety masy to kupia.
Ja tam uważam że każdy z wspomnianych tu światów ma zady i walety. Małe światy jak Wiedźmin 1 czy Gothic mają dość liniową ale za to spójną historię, zaś to duże piaskownice pokroju Wieśka 3 i Skyrima muszą iść na pewne ustępstwa i umowności by w ogóle dawało się w to grać. Nie zgodzę się z argumentem że fabuła Wiedźmina 3 cierpi na tym rozwiązaniu, gdyż sama w sobie jest dość spójna i idąc jedynie głównym wątkiem ten świat wcale nie wydaje się duży, ale jeśli potrafimy użyć wyobraźni i dopowiedzieć sobie resztę rzeczy między wierszami, to robi się magicznie. Nie muszę pamiętać imion NPCów którzy mi dają kill czy gather questa, gdyż każdy wiedźmin miał ich bez liku i taki Geralt na pewno nie pamięta wszystkich zleceniodawców. Jazda zaczyna się w nietypowych sytuacjach jak z Jontkiem i Bożenką lub z kanibalami, że już o krainie grzybów nie wspomnę, są to zadania które zapadają w pamięć i wyróżniają się na tle "szarych" zleceń, co czyni cały świat bardziej wiarygodnym.
No właśnie każdy Wiedźmin wcale nie miał bez liku zleceniodawców :D To w grach tak się wydaje. A te zadania fajne, o których wspomniałeś to właśnie te questy, których powinno być więcej i wokół których historia powinna się bardziej skupiać. Bym chętnie wywalił i 50 zleceń zapychaczy, byleby dali mi więcej questów, które rzeczywiście zapadną mi w pamięci. No ale nie mogli wywalić zleceń zapychaczy, bo trzeba było czymś wypełnić świat :D Co do historii w W3, cóż...to już dłuższy temat. W skrócie: Fabuła W3 zła nie jest, ale celowo pcha czasem gracza do miejsc na siłę, byleby mu pokazać coś nowego. Zazwyczaj gdy wymyśla sie jakąś historię, to umieszcza się ją w lokacji, która do tej historii pasuje i dopowiada do niej coś. A np. takie Skellige wydaje się być jednym wielkim wątkiem pobocznym. Równie dobrze Ciri moglibyśmy znaleźć w wiosce w Velen i zamiast uratowania przez skelligijczyka, zostałaby uratowana przez redańczyka. Nie zmieniloby to wiele w historii (a na pewno nie zmieniłoby czegoś, czego nie dałoby się po prostu przeskoczyć). Novigrad mógłby być zastąpiony jakimkolwiek innym miastem, a także nie zauważylibyśmy różnicy. Jedynie Velen jako cała lokacja spełnia swoją rolę doskonale, bo nie dość że gonimy Ciri po tej lokacji, to jeszcze robimy to w towarzystwie trwającej wojny, przemierzając pobojowiska itd. Z racji, że Velen jest granicą dwóch Imperiów, gdzie toczą się główne walki, to ta lokacja i jej obecność rzeczywiście ma sens dla całości historii. Pozostałe? Już trochę mniej
Nie od dziś wiadomo,że jakość>ilość. To jak mieć wybór - zjeść 4 kromki z serem i szynką na śniadanie/kolacje czy dostać jedną porządną bułę wypełnioną dodatkowo jakimś pomidorem,ogórkiem i czym tylko się lubi? I tym i tym się człowiek naje ale jednak raczej większość ludzi wybierze opcje drugą. Tak właśnie działa większość gier z dużym otwartym światem, co z tego ,że jest mnóstwo miejsc,NPC,questów jak to wszystko jest jak ta " kanapka z serem" - może i jest smaczna bo z dobrych składników ale jedząc ją kilka razy dziennie może się znudzić.Mam nadzieję,że rozumiecie analogie Ci którzy to przeczytali wiem,że trochę dziwna ale lubię kulinarne porównania bo wydają mi się najlepiej trafiać do każdego :P.
W Andromedzie nie podobał mi się otwarty świat, trochę się w nim gubiłem w porównaniu do trylogii Mass Effect. Choć ME 4 nie jest taką złą grą jak mówią. Mi tam świat w Wiedzieminach bardzo się podobał, nawet bardziej niż Gothic 1-3.
Nie do końca trafia do mnie , że małą ilość questów (którą raczej postrzega się jako wadę), usprawiedliwia się tym, że lepiej zapadają w pamięć. Nie widzę w tym do końca zalety, każda rozbudowana historia musi liczyć się z tym, że będzie dużo wątków do ogarnięcia, ale czy to stanowi wadę? Nie uważam. Nie widzę wady w tym, że dostaje questy na zabicie sukkuba, czy zlecenie o danie kuksańca Putinowi, od osób których imion nie pamiętam. Taki książkowy Geralt zapewne też tego nie pamięta. Nadaje to swego rodzaju imersji, bo podobne questy, mają inną otoczkę, zlecane są przez inne osoby, do zrobienia w innym miejscu, itp. Uważam, że pod względem budowania historii jak porównujesz pierwszą część do trzeciej, to naturalnie rozpoczynając daną historię z założenia angażuje się mniejszą ilość postaci, aby zbudować z nimi więź, bez wprowadzenia nadmiernej ilości wątków, aby to nie przytłoczyło na samym starcie. Kolejne części mogą zakładać, że już dane postaci znasz z poprzednich i znasz lore, więc można się bawić różnorodnością historii pobocznych. Raczej tworząc nową grę od nowa wprowadzając gracza w nowy świat niezależnie od tego czy to by była gra z 1990 czy z 2030 to twórcy nie nasrywają nie wiadomo jaką ilością takich historii z którą nie mamy jak się identyfikować. Dlatego taki Cyberpunk, która wprowadza gracza w zupełnie nowy i spory świat posiada NPCów, do których można się przywiązać. Może po prostu inaczej powinniśmy oceniać gry kiedy mówimy o kontynuacji, a inaczej o pierwszych częściach, bo mają inne założenia?
Jestem trochę do tyłu z najnowszymi gierkami, bo nie ograłem jeszcze Wiedźmina 3 oraz Skyrima, natomiast rozumiem o co Ci chodzi. Ciekawi mnie jednak, co powiedziałbyś o mapie Morrowinda, która jasno mówiła, że oto gracz dostaje jedną wyspę do ogarnięcia i jest ona oddana w realistycznych, a nie umownych rozmiarach (przynajmniej o ile pamiętam, dawno się grało ;)). I moim zdaniem świat wydaje się odpowiednio wielki, ale i spójny. Tutaj dochodzi kwestia, która moim zdaniem bardzo ułatwia graczowi życie, ale zupełnie niszczy immersję - przekleństwo łatwo dostępnej szybkiej podróży. Pamiętam, jak w Morrowindzie, aby szybko znaleźć się po drugiej stronie mapy, musiałem dokładnie zaplanować podróż: udać się do miasta A, skorzystać z łazika, w mieście B przejść do gildii magów, by dostać się do miasta C, tam znów łazik do miasta D, a potem już spacerkiem do małej wioseczki, w której nie było ani łazikowych PKSów, ani magicznej PKP :) Ach, wspomnienia, wypadałoby zresztą zrobić o tym odcinek :)
a ja lubię ten otwarty świat w Wiedźminie 3, został tak stworzony, aby był bardziej realistyczny, niż te klaustrofobiczne puszki do tej pory. Świat z ogromnymi połaciami terenu, które może nie zawsze wnoszą coś do fabuły, ale dzięki temu dodaje realizm, świat żyje swoim życiem, a my jesteśmy tylko jednym człowiekiem, który przemierza świat i gdzieniegdzie ma coś do roboty, a reszta świata ma go w dupie. Trochę ta krytyka otwartych światów wynika z tego, że się za bardzo przyzwyczailiśmy do małych terenów gry, w których my gracze stawaliśmy się pępkiem świata z każdą następną misją. Nagle każda postać w grze ma dla nas zadanie i każdy potrzebuje właśnie naszej pomocy, co budowało nasze poczucie ważności. W Wieśku 3 to poszło w inną stronę i płacz, że miasto Novigrad nie wita nas fanfarami, że większość ludzi ma nas w dupie i generalnie poza główną fabułą i paroma zleceniami dla wiedźmina nie ma za innych zajęć, jakbyśmy oczekiwali, że w iście Gothicowym tonie, ten poprosi nas o znalezienie przedmiotu, tamten o zerwanie ziół, trzeci, czwarty, piąty itd, poproszą nas o coś ,tylko po to abyśy poczuli się w grze ważni. O to chodzi w otwartych światach, gracz powinien mieć poczucie, że nie wszystko kręci się wokół niego, że czasami zamiast zbędnej setnej misji pobocznej można po prostu odkryć i docenić kawał świata zamieszczonego w grze.
Ale w novigradzie czy na innych zadupiu nie miales poczucia ze wszystko sie kreci wokol niego bo to wszystko było tak płytkie ze tam te NPC w ogole zycia nie miały, pamietam ze dopiero po ktoryms patchu wprowadzili ze NPC chodzily spac bo na poczatku 24/7 stały w jednym miejscu, mogles o 3 w nocy kupic u kowala jakis schemat bo on w ogole nie chodzil spac xD Wiedzmin 3 nie potrzebowal otwartego swiata, przez to tylko ucierpiala fabuła, pusty swiat.. Gra praktycznie po przejsciu watku glownego jest nudna bo ten swiat jest martwy. to tylko zabieg marketingowy pod masy ktore miały hype dla "łopen łordu" to nie skyrim, gdzie grasz sobioe kusznikiem, zlodziejem, łucznkiem itp tylko wiedzmin, gra fabularna.
Dodalbym do argumentow możliwość obserwowania jak swiat sie zmienia wraz z postępami w grze. W Gothicu to bylo swietne przezycie, nagle zamkniety stary obóz - nasz dom z 1. Rozdzialu. Powrot w g2 do gorniczej doliny, niby tej samej ale jakze zmienionej. To budowalo tez poczucie wpływu na zycie npc i caly swiat, ktory przemierzamy
Ja i tak wolę otwarty świat, Wiedźmin 3 ma ten zajebisty klimat właśnie dzięki otwartemu światu plus zlecenia i questy poboczne które można było zrobić tylko w otwartym świecie, ponadto dzięki temu że świat jest wielki to można zwiedzić kilka krain z różnym klimatem i kulturą. A wiedzmin 1 to jeden wielki back tracking jeśli już tak mamy na to patrzeć
Kwestia gustu, są to dwa gatunki gier, z otwartym światem i zamkniętym. Jedni preferują pierwszy, a drudzy drugi, a jeszcze inni miłują oba gatunki za ich plusy i minusy. Nie ma w tym przypadku lepszego podejścia, a tylko inne.
Mi się podoba rozwiązanie z Ghost of Tsushima. Solidna fabuła oraz questy poboczne, losowo podczas eksploracji świata można natrafiać na wędrowców opowiadających różne historie, które z kolei prowadzą do coraz nowszych lokacji. Są co prawda powtarzające się rzeczy, jak bieganie za lisem by doprowadził nas do kapliczki, ale i te robię z przyjemnością, ponieważ jest satysfakcjonująca nagroda wzmacniająca postać. Mapa może i jest z 2 razy mniejsza od Wiedźmina 3 ale ma moim zdaniem 2 razy ciekawszą zawartość
Otwarty gigantyczny świat nowych gier, byłby chyba nieznośny bez współcześnie niemal permanentnych dzipiesów oraz obrazu satelitarnego w postaci minimapy. Chętnie uraczyłbym się czymś takim jak "Wiedźmin 3" bez w/w nowoczesnych dobrodziejstw. Ostatnia z nowych gier gdzie było mi dane poboksować się z cyberimaginacją bez prowadzących za rączkę strzałeczek, było "Kingdom Come Deliverance" na drugim poziomie trudności, gdzie astrozwiad amerykański przestaje pokazywać nawet znacznik twojej postaci na mapie. Z jednej strony jest to męczące, ale z drugiej daje nowe doznania, gdzie po iluś tam wyprawach zaczynasz poznawać nawet wygląd niepowtarzalnych leśnych duktów, a kiedy przygoda zepchnie cię z drogi, bardzo łatwo zgubić się w lesie, zaczynasz błądzić. Masz wrażenie że jesteś w stanie rozpoznać w jakim lesie się znajdujesz, czy to jakiś stary las z większymi rzadziej występującymi drzewami, czy młodszy gęściejszy zakrzaczony, na terenie górzystym, albo raczej płaskim, no i natrafiasz na strumień... w dół strumienia ku rzece i cywilizacji, jesteś uratowany. Brak prowadzących za rączkę strzałek daje taki efekt że nawet na małej mapie człowiek czuje się zagubiony, ale zaczyna poznawać otoczenie, co jest przyjemne.
@@Pulchny uważam że twoja argumentacja jest trochę bezsensowna. Samo zrobienie tak dużego świata implikuje to, że nie każdy NPC będzie mógł mieć świetną historię. Uważam że to nie jest kwestia lepsze/gorsze jeśli mowa o otwartości i wielkości świata, to jedynie gustów. Dodatkowo w wiedźminie masz od cholery postaci, które zapadają w pamięć, z tym że związane są one z fabułą główną/dodatków lub jednych z lepszych zadań pobocznych. No i teraz uwaga, samych postaci z tych wątków jest sporo więcej niż wszystkich postaci w Gothicu razem wziętych. Poza tym w Gothicu nie masz takich NPC z którymi interakcje są mocno ograniczone i też nie zapadają w pamięć? No masz i to też nie tak mało. Ale to już mówię absrachujac od tego, że ciężko porównywać gothica do w3 bo te gry dzieli kilka generacji i to tak jakby porównywać pasjansa do gwinta (tego online). A teraz odległości. Ja się cieszyłem że mogłem zwiedzić novigrad, wziąć udział w wyborze króla na skelige jak i zwiedzić przeorane wojną Velen. Ale znowu, to jedynie kwestia preferencji, ja wolę w grach budowę świata pokroju w3 aniżeli gothica, więc chyba kłócić się nie ma o co, ale fajnie i przyjemnie przedstawiłeś w filmie swoje zdanie.
@@karpswiateczny7017 lipa, wolisz pojezdzic poskakac po zbugowanym terenie wiedzmina 3 niz skupic sie na fabule, super i po to ten cały łopen łord dla casuli xd
Wydaje mi się że Dragon Age: Początek po części udało się połączyć obydwa podejścia. Nie mieliśmy jednej konkretnej mniejszej lokacji ale też nie było jednego zeskalowanego dużego świata przez co czuć było podróżowanie między jednym miejscem a drugim, lokacje różniły się klimatem i nie były wypełnione pustym znajdźkami czy "znakami zapytania" co niestety popsuła Inkwizycja stając się singleplayer MMO. Wiadomo że DA nie było idealne, ale fajnie było można poczuć ogrom świata dając jego charakterystyczne fragmenty. Nawet Denerim jako stolica nie było jedną lokacją a jedynie paroma mniejszymi obrazującymi ogólny zarys miasta, resztę pozostawiając wyobraźni
Ja niedawno skończyłem trylogie mass Effect, bawiłem się wyśmienicie(poza rozczarowującym zakończeniem), to dowód na to że gra rpg w ogóle nie potrzebuje otwartego świata.
No ja się zgadzam, ale np w red dead redemption 2 otwarty świat to jest cudo. Przy czym w wielu grach jednak lepsze by było jak by ten świat pozostał zamknięty sensownie. Jak przy gothic 1 i 2
Moim zdaniem trochę się zagalopowałeś ze stwierdzeniem że Wyzima jest tak duża jak ją widzimy w Wiedzminie 1, Mój zmysł projektanta miast xD podpowiada mi że w średniowiecznym mieście dzielnica bogaczy nie była by większa od dzielnicy dla biedoty/zwykłych ludzi. A wiem to bo oczywiście grałem w Cities: Skylines więc jestem ekspertem w tej dziedzinie ;). A co do Wiedźmina 3 to Toussoint zapadło mi bardzo mocno w pamięć, porównywalnie do Wyzimy, a oprócz tego to bym wyciął ogół Novigradu z gry i zrobił z nimi to samo co z Kaer Moren. Region Novigrad obejmował by miasto + tereny bezpośrednio za murami, żeby było gdzie utopców szukać. A Velen bym jakoś ograniczył nine wiem podtopieniami, tsunami czy czymkolwiek, by zostawić tylko połowę lokacji bo nienawidzę pie********* bagien, po Wiedźminie 1 się jakoś zraziłem xD.
W Wyzimie nie było jako tako dzielnicy bogaczy. Znaczy była na mapie dodanej do pudełka z grą i nazywało się to Wyzimą Zamkową, ale w samej grze się nie znalazła :D
A według mnie nie masz racji. To tak jakby powiedzieć, że mecz piłki nożnej byłby ciekawszy, gdyby wszyscy biegali w jednym polu karnym. Gdyby ten ogrom wydarzeń z fabuły został upchnięty w jednym mieście to aż rażące by było, jak tyle imba historii może mieć miejsce w jednym mieście w tym samym czasie. A Twój główny argument, ze nie przywiązujemy się do każdej jednej wioseczki - no nie, ale czy to jest taka wartość? Czy to w życiu, czy to w książkach podróżuje się po ogromnych obszarach i są miejsca ważniejsze i mniej ważne, i tak samo je zapamiętujesz - i w Wiedźminie 3 tez tak jest. Gra ma odpowiednio dobrany świat do swojej historii. Zapychacze tez są potrzebne, bo gdyby na każdym rogu był quest z mega rozbudowana historia tez byśmy się tym zmęczyli, nie mówiąc o absurdzie takiego świata, gdzie aż do przybycia głównego bohatera nie było zakątka i sekundy bez jakiejś draki.
Jako zapiekły fan Gothica tak, jestem za tym aby twórcy bardziej postawili na fabułę i świat tętniący życiem niżeli na ogromne piaskownice gdzie główną rozrywką mogą być bluzgi, dupa i cycki
Twoje argumenty mnie totalnie nie przekonują do tego, że ogromne światy psują opowiadaną historie, chciałbym się na początku odnieść do przykładu tes2, z filmu wynika, że nie przeszkadza ci pustość świata ponieważ, czujesz dystans o którym później mówisz odnośnie skalowania świata. Uważam, że skalowanie jest potrzebne bo nie wyobrażam sobie, chodzić od punktu a do punktu b przez 30 minut, nawet jeśli immersyjnie to się zgadza, nadal jest to gra komputerowa 21 wieku gdzie ludzie cenią sobie jakąś wygodę. I tutaj przechodzimy do punktu kulminacyjnego, czy to znaczy, że światy bardziej zamknięte są bardziej dopasowane do gry niż otwarte ponieważ mogą pozwolić graczom nie tylko na wygodę w poruszaniu się (mniejsze dystanse), ale również czucie jakiekolwiek logiki przykładowo mamy małą wieś i my to czujemy ponieważ jest ~20 budynków na krzyż. Są to duże plusy, ale jednak czasem chcemy tę otwartość, chcemy poczuć wielkość to, że możemy sobie pójść gdzie chcemy nawet z tym skalowaniem, które odpowiednio zrobione może być świetne, w Novigradzie tak z nienawidzonym przez ciebie, brakuje mi jedynie to, że za bardzo nie da się w nim zgubić, może jest to trochę radykalne dla graczy ale uważam, że im bardziej poplątane miasto tym lepiej, bo czujesz, że jest duże nawet jeśli ma te 30 budynków na krzyż. Według mnie to nie wina skalowania czy 30 budynków w mieście które jest opisywane, że jest ogromne. Tylko samego zaprojektowania, dajmy przykład jakiegoś lasu które przy skalowaniu można przejść od dołu do góry w 4 minuty, gdyby tylko zaprojektować je tak, że gracz by się gubił (znajdywać różne znajdźki po drodze) nawet z tym skalowaniem, przejście od punktu a do punktu b zajęło by 20 minut. Chciałbym jeszcze powiedzieć o tak zwanych pytajnikach, wieżach, znajdźkach na mapie w otwartym świecie, najczęściej mam wrażenie, że są po prostu nie potrzebne, przykładowo legendarne już pytajniki na wodzie w wiedźminie 3, gdyby pokazać graczu że takie pytajniki mogą być naprawdę ciekawe, dawać wyjątkowe przedmioty, questy, easter eggi byłoby to według mnie lepsze dla gry. Tyle ode mnie, liczę na więcej takich filmów Niedźwiedziu
Myślę, że trochę źle zrozumiałeś przykład z Tes2. Podałem to jako przykład negatywny, a nie pozytywny, aczkolwiek wytłumaczyłem skąd była taka decyzja, by następnie wytłumaczyć temat skalowania świata. Samo skalowanie świata dobrze zrobione jest ok, ale - niestety, nie spotkałem na ten moment się z grą, która zyskałaby na opowiadanej historii dzięki wielkości świata. Weźmy przykład Mass Effect. Nie jest to gra wybitna. Można wiele jej zarzucić, ale opowiadana w niej historia (pomijając osobiste gusta) jest naprawdę dobrze poprowadzona (pomijając ending). Dzięki temu, że gracz przemieszcza się po małych, zamkniętych terenach, to gdy jesteśmy na cytadeli, to wiemy, że jest ona ogromna, a sami przemieszczamy się po malutkiej jej dzielnicy. Z jednej strony mamy więc cały kosmos, ale z drugiej na kazdej planecie mamy tylko malutki wycinek istotny dla fabuły, a nie całą mapę. Podobnie w Dragon Age Origins. Niby przemieszczamy się po całej mapie Fereldenu, ale ta składa się z kilku mniejszych lokacji, w których mamy po kilka questów i między którymi podróżujemy. Inne przykłady to stare rpg'i typu Baldurs Gare, Nwn. Fallout, a nawet Fallout New Vegas (chociaż tutaj świat był już ciut większy i otwarty). Wszystkie te gry miały bardzo dobrze prowadzoną historię. Nie twierdzę, że była lepiej wyreżyserowana niż fabuła W3, ani że bardziej chwytała za serce lub oddziaływała na emocje, lecz po prostu była spójniejsza. W fabule W3 czuć, że twórcy miejscami porzucają logikę na rzecz rzucania graczem z miejsca do miejsca, byleby wykorzystać jakąś lokację. Czuć, że historia musi na siłę zmusić nas do udania się na Skellige, nawet pomimo tego, że gdyby wątek ten wyciąć i od razu po Novigradzie skipnąć do Ciri, a last bitwę zrobić w Velen, to w zasadzie nic byśmy nie stracili poza wątkiem samego Skellige, który twórcy bardzo chcieli pokazać, ale nie był on za bardzo związany z pozostałymi wątkami w grze. Wydawał się jakby być obok, dopięty do wszystkiego. Był fajny, ale tak jak mówiłem - tworzył razem z innymi elementami fabuły W3 pewien brak spójności, który przy wyżej wymienionych grach nie występował, bo twórcy mogli prowadzić gracza bardziej liniowo, w lokacjach, które chcieli, by gracz zobaczył itd. No i też pytanie co się skaluje. Bo jeśli mamy lokację "Wielka Puszcza Mroku" i historia mówi nam, że to puszcza, która jest największa na świecie i rozciąga się na tysiące kilometrów, a w grze jesteśmy w stanie ją przejść w kilka minut, to wciąż całkowicie to niszczy sens kreowania takiej puszczy. Tego typu puszcza powinna zostać zrobiona w taki sposób, by gracz mógł zobaczyć tylko jej wycinek, by mieć jednak to poczucie, że no nie ma szans pokonać jej jako swoja postać, bo musi zająć się swoim zadaniem itd.
@@Pulchny Jeśli chodzi o ets 2, to może i faktycznie źle wyczytałem, ale za mało sugerowało na ten punkt widzenia. Co do skalowania, nie wiem Niedźwiedziu czy grałeś w far cry 3. Szczerze mówiąc była to pierwsza gra, gdzie miałem odczucie, że za szybko poruszam się na mapie. Przykładowo mamy naprawdę spory obszar wodny, który oddziela dużą wyspę od małej. I taki "spory" kawałek na mapie, przypłyniemy w nie całe półtora minuty. I to był pierwszy raz gdy mi to przeszkadzało. Chociaż w wiedźminie 3 gdy się nad tym zastanawiałem, przy drugim podejściu na 100%, cały czas zapierdalałem na piechotę. I faktycznie w krótkim odstępie czasu. Ale przez to, że grałem w far cry 3, skalowanie wiedźmina 3 mi nadal nie przeszkadza. Co do łączenia fabuły z Skellige, abstrahując od tego, że sama fabuła ssie nie licząc emocji oraz wątków pobocznych... Skellige słabo się łączy to prawda. Myślę, że jest to głównie spowodowane tym, że mało co robimy odnośnie Ciri. A jak już, mamy wrażenie, że są to niepotrzebne informacje. Samo Skellige głównie skupia się na swoich wątkach pobocznych odnośnie nowego króla. Lecz zakończenie trochę zmienia postać rzeczy. Połączenie wojny z nilfgardem i rozprawa z dzikim gonem na wyspach o wiele lepiej pasuję, niż gdybyśmy to robili w Velen czy Novigradzie. Cecha odrębności wysp, że jest to konflikt zdala od kontynentu. No i idealne połączenie z wojną z nilfgardem. No i na zakończenie odnośnie tych wszystkich "ogromnych katedr, puszcz, zamków, miast" z opisów, które okazują się o wiele mniejsze. Uważam, że jest wiele rozwiązań jak pokazać dobrze, takie miejsca. Jeden przykład podałem ja, drugi podałeś ty, z tym lasem/puszczą. Wszystko zależy od wielkości opisu i stylu podania. I przejdę do wiedźmina 3, czy wiesiek robił to dobrze? Jedynie do czego mogę się przyczepić to do novigradu, któremu według mnie brakuje jakieś metody. Ja najbardziej widziałbym wspomniane gubienie się i lekki chaotyzm miejsca. W innych miejscach, nie mam żadnego problemu.
No w sumie rozumiem co mówisz o tym skalowaniu i się zgadzam, ale musisz wziąć pod uwagę też to że w wiedźmina 1 grałeś z tuzin razy a wiedźmina 3 raz i to raszując grę (nieczytanie notatek książek i tak wiem ze nie da się tak grać na streamie) no więc lepiej znasz wyzime niż Novigrad to oczywiste. Ja osobiście znam Novigrad jak własną kieszeń i jest dla mnie bardzo ważną lokacją, ale znowu to pewnie dlatego ze grałem w wiedźmina 3 z 6 razy
@@Pulchny to by bardzo źle świadczyło o Kronikach Myrtany gdyby rzecz na której się najbardziej skupiali, czyli miasto Archolos wypadało gorzej od Novigradu który jak zresztą sam mówisz był jedną z lokacji. Nie zmienia to faktu że Novigrad jest miastem spójnym gigantycznym (jak na rozmiary growe) i po prostu dobrze zaprojektowanym. Ps nie pamiętasz jak nazywał się strażnik dajacy zlecenie na sukkuba bo się nie nazywał po prostu.
@@Edzieq Wiedzmin nigdy nie miał być GTA w świecie Sapkowskiego tylko grą nastawioną na fabułę i miasto Novigrad tą fabułę opowiada zmienia się zależnie od decyzji gracza o to chodzi w tej grze Wiedzmin to nie sandbox.
@@filipgawronski4364 Otóż to. Nie nazywał się, bo 90 procent npctow w novigradzie nie ma imienia. To puste kukły, statyści, którzy wędrują ulicami miast. Ich jedynym celem jest stworzenie iluzji, że miasto żyje. Ja tylko mówię, że gdyby w w3 skupiono się na Novigradzie i okolicach to historia by tylko na tym zyskała. Bo co z tego, że novigrad jest ładny, skoro w zasadzie nic tam się nie robi. Nie ma tam za wielu ciekawych npctow związanych z tym miastem. Nie ma lokacji, które zapadają wyraźnie w pamięć, będąc punktami orientacyjnymi tak intuicyjnymi, że już po dwóch wizytach w mieście wszystko jest jasne. Novigrad to chaos ulic i uliczek, które istnieją nie po to by stworzyć miasto będące istotna częścią historii, a po to by pokazać cos innego niż Velen i skellige. Historia przedstawiona w novigradzie mogłaby zostać przedstawiona w jakimkolwiek innym miejscu. Sam Novigrad był tu by być. To taki nowy poziom w Mario, który trzeba przejść i jest inny od poprzedniego. Jedyny wątek, który rzeczywiście z Novigradem i tylko nim mógł się kojarzyć to ten z łowcami czarownic i całym tym kościołem, który tam miał swoją siedzibę, ale z kolei ten wątek wypadł mizernie i skończył się w ramach 1 questa., gdzie zabijamy szefa łowców czarownic, którego ani wyglądu ani imienia nie potrafię sobie przypomnieć, bo widzieliśmy go 3 krótkie razy. Pamiętam za to dobrze triss, jaskra i zoltana oraz ich questy. Problem w tym, że żaden z nich nie musiałby być w novigradzie by być dobrym. Zrealizowanie tych questów w tym konkretnym mieście niewiele zmienia, a samo miasto własnych ciekawych questów nie posiada za wiele. Tak naprawdę jedynym chainem questów który novigrad nam prezentuje jakoś lepiej są te związane z dijkstra, ale i tutaj widzimy chwilkę tylko podziemie miasta i chwilę potem jedziemy do Oxenfurtu. Jedynym sposobem, by dowiedzieć się kto tak naprawdę rządzi w mieście czy cokolwiek o lokacjach w nim jest czytanie książek rozsianych po grze, ale taki zabieg stosuje się wtedy, gdy nie ma się czasu tego poruszyć w sposób ciekawy. W wiedźminie 1 też mieliśmy książki itd. A jednak dobrze widzieliśmy czym są poszczególne dzielnice miasta, gdzie jest szpital lebiody i kogo tam leczą, kto jest kapitanem straży, kto grododzierzcą. Gdzie stacjonuje zakon, kim jest Siemko itd. Dzięki temu że w1 było zaprojektowane inaczej mieliśmy miasto będące czymś więcej niż ładna makietą. Opowiadało ono wielowątkowa historie, która w W3 jest rozsiana po całym Velen i Skellige.
@@Pulchny no w sumie masz racje ta historia mogłaby być opowiedziana wszędzie, nie tylko w Novigradzie co rzeczywiście odbiera temu miastu trochę osobowości jak się nad tym zastanowić to rzeczywiście większość wątków była obcięta, po co postać króla żebraków po co tasak skoro nie wnoszą one nic do historii może i Novigrad nie zapada w pamięć tak dobrze jak Wyzima zgadzam się ale przejście więcej razy trójki mogłoby ten wizerunek poprawić
Lubię duże światy ale dobrze zrobione a W3 ma z tym ogromny problem przez te znaczniki i powtarzalny content. Dlatego Night City bardzo mnie przyciągnęło bo widać ogromną poprawę i choć to jedno wielkie miasto to dla mnie nadal jest ogromne. Kroniki Myrtany też robiły to w dobry sposób
Ale przecież w Cyberpunku też masz dużo powtarzalnego contentu, jak nie więcej. Ja się totalnie odbiłem od Cyberpunka przez te nieszczęsne rozboje, które polegały wyłącznie na tym samym. One całkowicie zabijały chęć do eksploracji tego świata, dlatego z dwojga złego za bardziej atrakcyjne prędzej uznałbym znaczniki z Wieśka. Tam miałeś chociaż kilka ich rodzajów, a te rozboje wszystkie na jedno kopyto.
Nie kupuję tego. Ja jakoś mam sentyment do Novigradu. Toussaint zapadło mi pamięć i ta szarość w Velen. Mogę powiedzieć od tak po prostu co pamiętam z każdej lokacji . Jak grałeś na stremie i nie skupiałeś się aby samemu nacieszyć wieśkiem bo pomijałeś m.in książki, notatki itp. to nie wymagaj teraz od gry że przegrywa np z Kronikami Myrtany (Zaznaczam że nie umniejszam tej drugiej grze:) Te smaczki i tego różnego sprawy ubarwiły mi świat. Z jednym się zgodzę te kontrabanty na Skelilge to żmudna robota, ale jako lokację zaje fajna. Wydaję mi się że zabrakło Ci chyba czasu aby spontanicznie pozwiedzać każdą lokację z luźną głową w sensie że jak miałeś stremie to nie chciałeś zanudzać widzów zwiedzanie i lataniem bez sensu tylko próbowałeś w miarę sprawnie popychać fabułem i poboczne misję :) Łapka w górę za to że wyraziłeś opinię i polecam abyś zagrał sobie po prostu na spokojnie wieśka 3 za jakieś pół roku i na spokojnie naciesz tym światem :)
No ja powiem ze właśnie ta wielkość świata Wieśka 3 jakkolwiek fajna, i dająca sporo okazji do bawienia się, albo zaskoczeń( jak 20h po wątku w velen znajduje książkę w novigradzie rozszerzającą Lore wiedźm. )Tak uważam ze lepiej by wiedźmin wyszedł jakby akcja gry działa się tylko w velen-novigrad i kaer morhen, dlaczego? Bo przez to jak wielki jest ten świat przez te 100h nadal co chwile włączałem mapę, bo nie nauczyłem się rozkładu miasta czy gdzie jaka wieś jest, takiego oxenfurtu czy miasta z krwi i wina kompletnie nie pamietam. Kroniki myrtany to dobra przeciwwaga bo tam z kolei pod koniec gry jak nadrabialem side questy nawet na mapę nie patrzyłem bo wiedziałem gdzie jest dany handlarz w mieście czy jak z jednej wsi pójść do drugiej. Ale w swiacie takim jak archolos ciężko zrobić fabule jak w dzikim gonie, bo ona wymaga kilku oddzielnych lokacji
W sumie ten film jest kontynuacja tego co mówiłeś w klipie o tym dlaczego wiedźmin 1 pod pewnymi względami jest lepszy od wiedźmina 3. W jedynce jedyne gdzie wróciliśmy podczas fabuły to do wyzimy, no i 2 akty były w praktycznie tych samych lokacjach. Więc każdą lokację pozwaliśmy z czasem i po jednym przejściu każdy na pewno doskonale ją pamięta, bo każda miała też inny klimat. W wieźminie 3 niestety możemy zapamiętać tylko miasta i lokacje jako całe tereny/kraje. Gdyby nie serca z kamienia to taki Oxenfurt uważam był bardzo słabo wykorzystany, sam nowigrad mimo wielkości przy Wyzimie jeśli chodzi o budowanie klimatu wypadał średnio. Każda wieś w Velen jest praktycznie taka sama i owszem jest w nich dużo fajnych questów, ale nie zapadają te lokacje w pamięć jak np podgrodzie.
" Każda wieś w Velen jest praktycznie taka sama", a według mnie jest to dość realistyczne i immersyjne, w Polsce większość wsi też jest taka sama, i także w większości z nich nie ma nic ciekawego, a jadąc przez dużą część Polski ma się wrażenie, że ktoś ten kraj generował automatycznie.
Istnieje także symulator busa, gdzie jedyne co robisz to jedziesz przez pustynie z miasta do miasta a przejazd zgodnie z rzeczywistością zajmuje 30 godzin ponad. Nie czyni to z tej gry wcale dobrego produktu xdd
@@Pulchny A jednak jest duże grono ludzi, którzy by w takie coś grali. Fandom symulatorów pokroju np. jazdy ciężarówką, lub prowadzenia pociągu jest ogromny. Dodatkowo w tych wszystkich veleńskich wsiach jest co robić, jeśli zagłębić się w zadania poboczne, eksplorację i czytanie notatek oraz grę w gwinta. Oczywiście jeśli ktoś chce przejść tylko główny wątek, to odległości mogą być denerwujące, ale wtedy jest szybka podróż i nie ma problemu.
@@lookash3048 Jeśli coś jest symulatorem i odzwierciedla realia jazdy i dystans to spoczko, ale te wioski nie odzwierciedlają nic. No chyba, że wierzymy, że w odległości 20 metrów od siebie znajdują się wioski, w których mieszka po 10 osób w kilku raptem chatkach :P
@@Pulchny Cóż, to już zależy jaki mamy w głowie obraz tego jak powinna wyglądać ta wieś. Osobiście mnie to nie razi, bo w regionie, w którym mieszkam (śląskie) mniej więcej tak to wygląda i odległość 200 metrów z jednej wioski do drugiej to nic dziwnego. Przyznam, że jak byłem np. na Mazurach, gdzie z jednej do drugiej wsi jest po 10 km. to odległości i pustka przytłaczały.
A w "Skyrimie" w ogóle JEST jakaś historia? Grając (na premierę) miałem wrażenie, że przemierzam ten wielki świat właśnie w poszukiwaniu fabuły. Kiedy jednak po kilkudziesięciu godzinach wciąż nie mogłem jej odnaleźć, ów spacer znudził mnie na tyle, że po prostu przestałem grać.
Ten jak wsiadł na wiedźmina xD jednego z najlepszych rpg, kiedy są dziesiątki dzieł "wielkich" acz chujowych. A ty bijesz staruszka który naprawdę wiele nam dał w ostatnich czasach w ramach rpg. PS: Novigrad to przecież jedno z największych miast w historii gier wtf? mega nieobiektywny jesteś co do gothica vs inne gry rpg.
Co z tego, że Novigrad jest wielki, skoro jest pusty? xD Przy Novigradzie to nawet Biała Grań wydaje się żywsza. To miasto to pusta makieta, która jako miasto nie opowiada sobą żadnej historii. Wątki Novigradzkie wcale nie musiałby toczyć się w Novigradzie. Mogłoby to być jakiekolwiek inne miasto. Jedyny wątek, który ściśle z Novigradem był powiązany to wątek Łowców Czarownic, bo tam mieli swoją siedzibę i tam też Wieczny Ogień miał swoją siedzibę, a mimo to wątek ten został zamknięty mega szybko i o samym mieście wiemy tyle, że jest i że byli tam magowie. Miasto nie ma prawie w ogóle czasu by wybrzmieć. Nie ma tam żadnych postaci stricte związanych bezpośrednio z tym miastem. Głównymi personami, które tam spotykamy jest Jaskier, Zoltan i Triss, czyli bohaterowie poprzednich części. Jedynymi jako tako nowymi jest Priscilla, która w fabule Jaskra się pojawia, więc ją skreślamy, Hattori (który jest akurat dobrze zrobiony), Tasak (który podobnie jak wszyscy pozostali szefowie podziemia w zasadzie jest by być i tyle) oraz ten lekarz, co nam w jednym queście pomaga i potem już nigdy go nie spotykamy/nie widzimy. Novigrad jest jak Stormwind City w wowie. Miasto, gdzie wbiegasz, robisz kilka questów i wybiegasz :P
Czyli według ciebie lepiej by było gdyby świat wiedźmina 3 był mniejszy? Ale wiesz w tedy by odbiegał od realizmu ? Widziałeś kiedyś mapę kontynentu ? Chyba nie bo jest ogromny a fabuła by bez sensu gdyby akcja działa się w novigradzie i velen bo z kąd by bohaterowie brali różne przedmioty potrzebne np do walki z dzikim gonem a nie wspomnę już pominnięcia tyłu świetnych postaci że Skelige
Kontrabanda to był najbardziej denny sposób wypełniania świata do jakiego doszli Redzi. Wiem, bo zebrałem wszystko, nie bez bólu. Osobiście wolałem już te małe wysepki z różnymi potworami, skrzyniami, wrakami, zamkami i eastereggami. Tych wysepek mogli dodać więcej i darować sobie co najmniej połowę tych beczek.
Albo taki Far Cry 1 w porównaniu do Far Cry 6. W FC1 mimo że co misję jest się w innej lokacji to czuć te przywiązanie do wyspy bo siłą rzeczy cały czas jest się na niej. W FC6 jest tak, że masz wielką wyspę na której lokacje wyglądają w praktycznie identycznie no i przez to zapomina się co się robiło wczoraj bo po prostu jest to za bardzo powtarzalne moim zdaniem i gra przez to za bardzo skupia się na akcji niż na klimacie i fabule jak w starszych częściach.
Nie wiem Niedźwiedziu czy rozważasz ten temat, ale polecam Eleksa 2. Aktualnie jestem na drugim rozdziale i sporo rzeczy poprawiono (choć oczywiście jeszcze nie wiem jak jest w późniejszych etapach). Gra fajna, trochę taki polski Wiedźmin 3.
Ogromne otwarte światy mają rację bytu jeśli są wypełnione jakąś ciekawą zawartością a nie kopiuj wklej jedno i to samo. Ooo popatrz, masz tu jaskinię numer 69420 do oczyszczenia, kij z tym, że wygląda tak samo jak poprzednie 69419 jaskiń w których już byłeś. To samo z podobnymi wioskami gdzie nigdy nie ma nic ciekawego czy unikalnego. Obozy bandytów czy gniazda potworów wysypało jak grzyby po deszczu ale do takiej formuły niestety przyzwyczaiły nas powtarzalne gry pewnego studia na U. Mówiąc szczerze to mnie osobiście otwarte światy zniechęcają do grania bo w wielu przypadkach są po prostu niepotrzebne. Dlaczego deweloperzy nie spędzą więcej czasu tworząc ciekawszą historię, gameplay czy postacie niźli nieudolnie próbując wypełnić ich otwarty świat pustą zawartością? Nie oznacza to, że zamknięte światy są automatycznie lepsze, trzeba do każdego przypadku podejść indywidualnie. Ośmielę się stwierdzić nawet, że gdyby gry podążały formułą Gothica 1 lub 2 to ten materiał miałby tytuł "Świat Wiedźmina 3 MÓGŁ BYĆ LEPSZY? Dlaczego MAŁE ZAMKNIĘTE ŚWIATY w grach nie zawsze SĄ DOBRE?"
Zbytnie narzekanie na Wiedzmina3 brzmi jak swietokradztwo. Chociaz moge sie zgodzic ze Skellige bylo zbyt duze, nie chcialo mi sie go explorowac na maxa a nawet w 50% to fakt. Reszta wyszla fajnie bo latanie ciagle do tego samego NPCa wkurza. Pamietam ze latanie 15 razy do krwawego barona tez mnie wkurzalo i narzekalem ze punkt szybkiej podrozy nie jest blizej. Co do Fallout New Vegas to wyraziste, wyjatkowe i niezapomniane postaci w grze i ciekawe misje to IMO zasluga dobrego studia ktore robilo ten swiat i gre, kolejnego Fallouta robila BEFESDA i wyszedl sztuczny klimat, bezjajeczne NPC bez charakteru i charyzmy. Wielkosc swiata nie ma IMO takiego duzego znaczenia jak masz szybka podroz ktora przenosi Cie do centrum akcji, wazniejsze jest "dobre" studio ktore odrobi prace domowa, zrobi to jak trzeba i da nam ciekawe NPC, dobre dialogi i ciekawe misje. W kronikach myrtany pomimo 100+ godzin gry wciaz gubilem sie w za duzym jak dla mnie miescie i nie pamietalem nigdy drogi na pamiec do niektorych kupcow/misjodawcow i wielokrotnie sie irytowalem bo mapa tez pozostawiala wiele do zyczenia i jak miales za duzo itemow to samo przelaczanie z mapy swiata na mape miasta to byla katorga. Pomimo ciekawych niektorych postaci tez nie pamietam juz ich imion a gralem tylko miesiac temu -pamietam za to ciekawe misje. Gothic 3 ma wiele rzeczy przez ktore nie jest tak dobry jak wiedzminy i poprzednie gothiki i nie winilbym duzego swiata bo dobry duzy swiat zrobiony z pomyslem przez utalentowanych ludzi ktorym dasz wystarczajaco czasu zrobi robote. Za pewne wiesz ze ma wyjsc nowy GOTHIC w sensie reamake jedynki i mysle ze ta wielkosc swiata nie zadowoli nowego gracza w 2022 i grac beda prawie tylko starzy wyjadacze. Dzieki za material!
Ciężko odmówić ci racji w tym temacie. Zazwyczaj kiedy mamy mniejszy świat, bądź podzielony na "regiony" historia może wybrzmieć lepiej, ALE (bo przecież zawsze musi jakieś być) historia w3 skupia się na POSZUKIWANIACH Ciri, a więc błąkaniu się od jednego krańca mapy do drugiego aby ją odnaleźć i myślę, że dla samego głównego wątku wielkość świata działa na + . Nadal jednak wolałbym dostać świat podzielony na regiony, wypełnione większą, ciekawszą zawartością, dopieszczone pod każdym calem. Sam niestety odbiłem się od Wiedźmina 3 (i to mimo 3 podejść) właśnie ze względu na ogromny światy, który wymagał ode mnie mnóstwa biegania po wielu lokacjach które ... Niestety ale nie zapadały w pamięć :/ inna kwestia że jestem typem gracza który lubuje się w czyszczeniu gry ze wszystkich przeciwników, itemów i questów, więc po 60h na jednym zapisie i nie znalezieniu się nawet w połowie fabuły głównej (a mając przed sobą jeszcze 2 dodatki i poboczne zadania/znajdzki z podstawki) nie dałem rady utrzymać swojego zainteresowania tym tytułem
A gdyby tak wątek Ciri i jej poszukiwań nie ograniczać do ogromnych 3 lokacji (gdzie główny wątek dzieje się na 30% terenu każdej z nich), a zamiast tego walnąć na 10 małych lokacji nieco większych od Białego Sadu? Dajmy na to Velen, Kovir, Nilfgard, Skellige, Temeria, Zerikannia, Kaer Morhen itd. Mamy jeszcze lepiej spotęgowane te poszukiwania, tę pogoń z jednego końca świata na drugi, a przy tym mega różnorodność. Po prostu lokacje znacznie mniejsze, mniej wypełnione znacznikami itd. Myślę, że historia by na tym tylko zyskała
Ogólnie to zgadzam się ze wszystkim co powiedziałeś, za wyjątkiem tym, że fabuła Wiedźmina 3 ucierpiała przez wielki otwarty świat. Uważam, że ta historia właśnie taka miała być, musieliśmy zapierdalać po całym kontynencie, aby odnaleźć igłę w stogu siana, sprawdzać wszystkie ślady, przepytywać każdego kto miał jakikolwiek kontakt z Ciri. Gdyby twórcy zrobiliby to co mówiłeś, czyli dali np: Novigrad i okolice to moglibyśmy nie spotkać tak wiele ciekawych postaci ze Skellige, wiedźminów z Kaer Morhen, ludzi cierpiących przez wojnę w Velen itd. Fabuła pewnie też była by dobra, ale wyglądała by zupełnie inaczej, a w najgorszym wypadku była podobna do tej z Wiedźmina 1, więc ja osobiście bardzo się cieszę, że zrobili coś nowego, i na dodatek dobrze im to wyszło.
Myśle, że patrzysz na to troszkę "inside box", a trzeba patrzeć "outside of the box". Bez problemu wszystkie te wątki dałoby się zrealizować przy użyciu samego Novigradu + Kaer Morhen. Różnice byłyby marginalne. Ewentualnie Novigrad + Kaer Morhen i Skellige wielkości Białego Sadu (kawałeczek jakieś jednej wyspy). W Novigradzie bez problemu moglibyśmy spotkać kilku Skelligijczyków, to zresztą też tam po raz pierwszy spotykamy Lamberta i tam też jest quest ma zwieńczenie, ale gra w ramach wykorzystywania otwartego świata wysyła nas najpierw na Skellige po jakiegoś typka :D. Za Ciri moglibyśmy bez problemu iść od jakieś wioski lub kasztelu wrońce, przez las aż do Novigradu, a stamtąd na obrzeża Skellige lub od razu na tę wyspę. Pamiętaj, że przy takiej mapie skupionej na Novigradzie, samo miasto byłoby tak wielkie i podzielone na dzielnice, że każda wydawałaby się niemalże nowym rozdziałem z nowymi, ciekawymi postaciami :)
@@Pulchny + miasto mogłoby by być 5x większe i by się zgadzało
@@Pulchny Nie zapominajmy też czym jest Wiedźmin i czym się zajmuje. Ograniczenie miejsca na akcji to jednego większego miasta i jego okolic, jak w jedynce, skutkowało by ograniczeniem rodzajów potworów jakie możemy spotkać. Jednak takie okolice są mniej lub więcej cywilizowane i spotkać można raczej jakiej typowe paskudztwa, typu utopce, czy jakieś niebezpieczne chwasty. Jednak ciężko było by umieścić takiego biesa, leszego, czy inne gryfy wiwerny dzikie węże i inne takie w jakiś sensowny i logiczny sposób. W Wiedzminie zwiedzanie tego świata dawało tyle radochy główne przez to, że jeżdżąc po jakiś zadupiach można było spotkać takie rzadkie kreatury. Bo czy jest bardziej klimatycznie, że jakaś wiocha w miejscu, gdzie diabeł idzie spać, jest terroryzowana przez biesa i wieśniacy boją się wyjść do lasu? Myślę, że ciężko byłoby umieścić podobne historie w grze, jeżeli ograniczyć mapę do jednego wielkiego miasta i okolic. Coś za coś :)
Wg mnie świat gothica 2 to jest absolutny wzór - jak świat powinien wyglądać - mały a napchany. Dodatkowo NPCci są jak aktorzy teatralni - i w każdym rozdziale wiemy, że możemy się od nich spodziewać czegoś innego, a nie na zasadzie - idę do miasta, robię rozwałkę, i już nigdy do niego nie wracam, jak w G3. G2 nk, to gra, którą już od wielu lat przechodzę raz do roku (najczęściej podczas sezonu grypowego, kiedy zachoruję) i zawsze delektuje się klimatem Jarkendaru, piratów i rumu, jak i klimatem górniczej doliny, gdzie śmierć czyha na każdym kroku :) Wiedźmin bije na głowę gothica pod wieloma kwestiami, ale w gothicu 2 nk jest coś magicznego - prawdopodobnie chodzi o nostalgię, no ale cóż. To nie zmienia faktu, że ta gra zawsze pozostanie w moim serduszku.
Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób ale... masz racje. Dopiero teraz widzę czemu tak bardzo podobał mi się taki Baldurs gate 1 czy Fallout 1/2 gdzie, szczególnie w Baldrus gate, było czuć wielkość danej lokacji jak i same odległości pomiędzy nimi. Gdzie największe miasto było podzielone na bodajże 9 instancji i samo poznanie wszystkich zakamarków wymagało ogromnej ilości czasu.
Ło cie panie, jak sobie przypomnę nawigowanie po tytułowym Baldurs Gate, to mnie skręca :D
Ja za bardzo nie lubiłem właśnie Wrót Baldura jako miasta, bo mnie przytłoczyło i wydawało się zbyt skomplikowane. Ale to też świadczy, że rzeczywiście można było odczuć wielkość tej miejscowości. Ja zresztą zdecydowanie wolę leniwą eksplorację pól, łąk, lasów :) I żeby jeszcze rzucić kontrowersyjną opinią, to uważam BG>BG2 :)
Można jeszcze wspomnieć jeden zabieg twórców który mega mi się podoba, a mało kto zwraca na niego uwagę. Mniejsze lokacje są bardziej elastyczne. Dzięki temu można je zmieniać wraz z postępem gry. Wyzima zmienia się pod koniec gry, gdy panuje wojna i na ulicach toczą się walki. Podobnie w Archolos, gdzie z kolejnymi rozdziałami widać ekspansje orków na wyspie. Wiedźmin 3 tego nie oferuje. Owszem, podczas misji ulice są zastawione jakimiś wozami czy gruzem, ale to nie to samo. Jest jeszcze jeden atut mniejszych lokacji. To pogoda i upływający czas. Podgrodzie to wczesna wiosna. Wyzime zastajemy późną wiosną, następnie odwiedzamy las druidów to kojarzy mi się z majem. Wieś Odmęty to zaawansowane lato. No i potem wracamy do Wyzimy późną jesienią, pada deszcz i śnieg. Z kolei Wiedźmin 3 oferuje nam tylko późne lato. Wszystkie misje mają podobną pogodę. Przez to nie czujemy upływu czasu. Przez to świat staje się statyczny.
Pięknie powiedziane, Wiedżmin 1 zapadł mi w pamięć a 2 już jakoś rozwleczona i nie zapada w pamięć. Może po prostu lubimy takie światy, małe, ale piękne. W Kronikach na końcu mnie dobiło bo moich bliskich znajomych spotkał taki los.
Osobiscie uważam że fajniejsze byłoby żeby te światy były żywsze. Co mi po dużej mapie i gryfie latającym w kółko nad dwoma kopami siana. O ile ciekawsza byłaby eksploracja świata gdyby można zaskoczyć gryfa we śnie, kopulacji :D; czy choćby w starciu o terytorium z innym potworem. Niech te światy żyją, niech zwierzęta chodzą nad wodopoje, kopią nory, śpią, polują, uciekają niech ptaki srają nam na głowy a lisy p[odbierają jajka z kurnika...
dokładnie. tego brakuje. Mi jeszcze osobiście w takim gotihicu 3 czy wiedzminie 3 brakuje pojawiania się coraz to nowych potworów. Jak w gothicu zabijemy wilki z zadania to ich już tam nie będzie. Jak w wiedzminie natkniemy się na leszego który nas zabija na hita to on tam będzie dopóki nie wbijemy poziomu i go nie zabijemy a jak zabijemy to zniknie. Brakuje mi czegoś takiego że ten stwór pojawi się w lesie dopiero po pewnym czasie. jak wbijemy poziom czy wykonamy misje. Pojawi się nowe zlecenie na przeczytanej już tablicy. Jedziemy przez dobrze znany nam las a tu nagle potwór którego nie było
Tak wielki świat powinien żyć a niestety tego nie robi...
Kiedy wszedłem do miasta w Skyrimie i zobaczyłem, że to parę budynków na krzyż, to momentalnie odechciało mi się grać. Nie pomyślałem, że to skalowanie świata; pomyślałem, że to nonsens. Myślę, że teraz bardziej rozumiem dlaczego ludzie lubią otwarte światy. Kwestia tego czego oczekujesz i pragniesz. Ja szukam w RPGach relacji z NPCtami, chcę poznawać postacie, zawiązywać przyjaźnie, uczestniczyć w życiu społecznym obecnym w grze itd. Inni znów (fani wielkich światów) wchodzą do gry, jakby wyjeżdżali na safari. Chcą zwiedzać ciekawe lokacje, polować na potwory i nawiązywać relacje jedynie powierzchowne. To 2 zupełnie różne oczekiwania, które spełnić mogą jedynie zupełnie różne gry. Trzecim oczekiwaniem może być chęć poznania świetnej fabuły i to znów wymagałoby zupełnie innej konstrukcji świata gry. Bo tak naprawdę w Gothicach nie chodzi o fabułę. Kroniki Myrtany mają - z punktu widzenia literackiego - fabułę zupełnie skopaną. Mają jednak coś, co ludzie również (niekoniecznie słusznie) nazywają fabułą: mają wiarygodny świat z wiarygodnymi postaciami, doskonałe żyjące Lore gry. Świetnie omówiono ten aspekt tutaj: th-cam.com/video/wNNXdoj7cCQ/w-d-xo.html
Wiedźminy również nie opierają się na fabule, bardziej niż o fabułę, chodzi bowiem o postacie, a szczególnie głównego bohatera. Ktoś chce po prostu pobiegać po wielkim świecie jako charyzmatyczny nadczłowiek - sięga po Wiedźmina. Inny chce przeżyć fabułę, która nim wstrząśnie - wybiera To the Moon. Jeszcze inny chce świata który żyje, w który da się uwierzyć, z postaciami które wydają się realne i z którymi może się zżyć -- sięga po Gothiki.
5:50 nie był to soundtrack z SpellForce? Ma taki vibe, ale nie potrafię skojarzyć na 100%
Dokładnie ;) z resztą jak całe video. Ahhh... SpellForce.
ja zawsze stawiam na te trzy 3 rzeczy są dla mnie najważniejsze
-Klimat
-Fabuła
-Konsekwencję naszych wyborów ( chcę mieć uczucie w grze że moje decyzję wpływają na moich towarzyszy, świat to co będzie przede mną)
Osobiście bardzo lubię bardzo duże światy w grach bo dzięki nim masz poczucie wędrówki. No w tym Wiedźminie 3 mamy tyle lokacji dlatego żeby podkreślić naszą pogoń za Ciri (poszukiwania wiadomo). Podkreśla to jak Geraltowi zależy i na niej i jak ważna ta podróż dla niego jest. Uważam, że raczej nie ma takiego złotego środka między dużym i małym światem bo jak w takich Gothicu mały świat był jego zaletą to w takim Wiedźminie 3 z jego historią byłby jego wadą i tak to ma swoje wady związane z kosztem produkcji, czyli wspomnianym przez ciebie zapychaniem powtarzalną zawartością czy to w CP 2077 czy Wiedźminie dlatego nie ma jednoznacznej odp dla mnie jaki model jest lepszy. Bardzo ciekawym przypadkiem pod tym kątem jest taki Mass Effect 2-3 bo teoretycznie mają one ogromny świat bo całą galaktykę ale ta droga między lokacjami, która jest dosyć krótka ma swoje lorowe uzasadnienie. Bardzo fajnie tam zostało to rozwiązane bo rzeczywiście poznajemy wszystkie lokacje bardzo dobrze, kojarzymy postacie, a przy okazji mamy to uczucie wielkiej przygody.
I dokładnie o takie coś mi chodziło. Mass Effect 2-3 ma dużo małych lokacji. Są różnorodne. Nie jest to ogromny, otwarty świat, a historia i postacie na tym zyskują. Widzimy dużo, mamy wrażenie przygody, ale świat jest zamknięty w niewielkich lokacjach. W3 zrealizowany w taki sposób zyskałby i to bardzo. Chcemy pokazać wędrówkę za Ciri? Po co ograniczać się do 3 lokacji, jak można pokazać 6 tyle że znacznie mniejszych? Niech najpierw będzie Kaer Morhen, potem Velen, Skellige, Kovir, Zerikannia. Niech każda z tych lokacji będzie tylko nieco większa od Białego Sadu i prosze bardzo - mamy dalej zachowaną wędrówkę, przy większej różnorodności, a i sama historia i postacie na tym zyskują, bo przez to, że lokacje są mniejsze, to i bardziej zapadające w pamięci w nich miejsca, a do tego postacie, które pewnie spotykamy w kółko w tych lokacjach
Nie zgodzę się z Tobą, bo wiele większe bardziej ambitne i rozbudowane światy w rpgach, ale szanuję jak potrafisz merytorycznie przedstawić swoje argumenty.
Szukasz Ciri . To jest cel . Więc poboczne to tylko poboczne wiec odwiedzasz te wioski i miasta po info i przy okazji robisz quest . Kumasz sens gry czy nie
Wg mnie taki świat dobrze pokazał że przecież widźmin nie zadomawia się w jednym miejscu na dłużej, tylko jest na szlaku.
nie, to teleportowanie sie miedzy skellige velen novigradem i kaer morhen.. absolutnie "łopen łord" był dla masowego odbiorcy zeby sie gra lepiej sprzedała a nie po to zeby fabuła i rozgrywka była lepsza, niestety masy to kupia.
Ja tam uważam że każdy z wspomnianych tu światów ma zady i walety.
Małe światy jak Wiedźmin 1 czy Gothic mają dość liniową ale za to spójną historię, zaś to duże piaskownice pokroju Wieśka 3 i Skyrima muszą iść na pewne ustępstwa i umowności by w ogóle dawało się w to grać.
Nie zgodzę się z argumentem że fabuła Wiedźmina 3 cierpi na tym rozwiązaniu, gdyż sama w sobie jest dość spójna i idąc jedynie głównym wątkiem ten świat wcale nie wydaje się duży, ale jeśli potrafimy użyć wyobraźni i dopowiedzieć sobie resztę rzeczy między wierszami, to robi się magicznie. Nie muszę pamiętać imion NPCów którzy mi dają kill czy gather questa, gdyż każdy wiedźmin miał ich bez liku i taki Geralt na pewno nie pamięta wszystkich zleceniodawców. Jazda zaczyna się w nietypowych sytuacjach jak z Jontkiem i Bożenką lub z kanibalami, że już o krainie grzybów nie wspomnę, są to zadania które zapadają w pamięć i wyróżniają się na tle "szarych" zleceń, co czyni cały świat bardziej wiarygodnym.
No właśnie każdy Wiedźmin wcale nie miał bez liku zleceniodawców :D To w grach tak się wydaje. A te zadania fajne, o których wspomniałeś to właśnie te questy, których powinno być więcej i wokół których historia powinna się bardziej skupiać. Bym chętnie wywalił i 50 zleceń zapychaczy, byleby dali mi więcej questów, które rzeczywiście zapadną mi w pamięci. No ale nie mogli wywalić zleceń zapychaczy, bo trzeba było czymś wypełnić świat :D Co do historii w W3, cóż...to już dłuższy temat. W skrócie: Fabuła W3 zła nie jest, ale celowo pcha czasem gracza do miejsc na siłę, byleby mu pokazać coś nowego. Zazwyczaj gdy wymyśla sie jakąś historię, to umieszcza się ją w lokacji, która do tej historii pasuje i dopowiada do niej coś. A np. takie Skellige wydaje się być jednym wielkim wątkiem pobocznym. Równie dobrze Ciri moglibyśmy znaleźć w wiosce w Velen i zamiast uratowania przez skelligijczyka, zostałaby uratowana przez redańczyka. Nie zmieniloby to wiele w historii (a na pewno nie zmieniłoby czegoś, czego nie dałoby się po prostu przeskoczyć). Novigrad mógłby być zastąpiony jakimkolwiek innym miastem, a także nie zauważylibyśmy różnicy. Jedynie Velen jako cała lokacja spełnia swoją rolę doskonale, bo nie dość że gonimy Ciri po tej lokacji, to jeszcze robimy to w towarzystwie trwającej wojny, przemierzając pobojowiska itd. Z racji, że Velen jest granicą dwóch Imperiów, gdzie toczą się główne walki, to ta lokacja i jej obecność rzeczywiście ma sens dla całości historii. Pozostałe? Już trochę mniej
Nie od dziś wiadomo,że jakość>ilość. To jak mieć wybór - zjeść 4 kromki z serem i szynką na śniadanie/kolacje czy dostać jedną porządną bułę wypełnioną dodatkowo jakimś pomidorem,ogórkiem i czym tylko się lubi? I tym i tym się człowiek naje ale jednak raczej większość ludzi wybierze opcje drugą. Tak właśnie działa większość gier z dużym otwartym światem, co z tego ,że jest mnóstwo miejsc,NPC,questów jak to wszystko jest jak ta " kanapka z serem" - może i jest smaczna bo z dobrych składników ale jedząc ją kilka razy dziennie może się znudzić.Mam nadzieję,że rozumiecie analogie Ci którzy to przeczytali wiem,że trochę dziwna ale lubię kulinarne porównania bo wydają mi się najlepiej trafiać do każdego :P.
Oj Pulchny, ... Plusik leci za muzykę w tle z "najlepszej gry ever" ;)
W Andromedzie nie podobał mi się otwarty świat, trochę się w nim gubiłem w porównaniu do trylogii Mass Effect.
Choć ME 4 nie jest taką złą grą jak mówią.
Mi tam świat w Wiedzieminach bardzo się podobał, nawet bardziej niż Gothic 1-3.
Nie do końca trafia do mnie , że małą ilość questów (którą raczej postrzega się jako wadę), usprawiedliwia się tym, że lepiej zapadają w pamięć. Nie widzę w tym do końca zalety, każda rozbudowana historia musi liczyć się z tym, że będzie dużo wątków do ogarnięcia, ale czy to stanowi wadę? Nie uważam. Nie widzę wady w tym, że dostaje questy na zabicie sukkuba, czy zlecenie o danie kuksańca Putinowi, od osób których imion nie pamiętam. Taki książkowy Geralt zapewne też tego nie pamięta. Nadaje to swego rodzaju imersji, bo podobne questy, mają inną otoczkę, zlecane są przez inne osoby, do zrobienia w innym miejscu, itp.
Uważam, że pod względem budowania historii jak porównujesz pierwszą część do trzeciej, to naturalnie rozpoczynając daną historię z założenia angażuje się mniejszą ilość postaci, aby zbudować z nimi więź, bez wprowadzenia nadmiernej ilości wątków, aby to nie przytłoczyło na samym starcie. Kolejne części mogą zakładać, że już dane postaci znasz z poprzednich i znasz lore, więc można się bawić różnorodnością historii pobocznych. Raczej tworząc nową grę od nowa wprowadzając gracza w nowy świat niezależnie od tego czy to by była gra z 1990 czy z 2030 to twórcy nie nasrywają nie wiadomo jaką ilością takich historii z którą nie mamy jak się identyfikować.
Dlatego taki Cyberpunk, która wprowadza gracza w zupełnie nowy i spory świat posiada NPCów, do których można się przywiązać. Może po prostu inaczej powinniśmy oceniać gry kiedy mówimy o kontynuacji, a inaczej o pierwszych częściach, bo mają inne założenia?
Jestem trochę do tyłu z najnowszymi gierkami, bo nie ograłem jeszcze Wiedźmina 3 oraz Skyrima, natomiast rozumiem o co Ci chodzi. Ciekawi mnie jednak, co powiedziałbyś o mapie Morrowinda, która jasno mówiła, że oto gracz dostaje jedną wyspę do ogarnięcia i jest ona oddana w realistycznych, a nie umownych rozmiarach (przynajmniej o ile pamiętam, dawno się grało ;)). I moim zdaniem świat wydaje się odpowiednio wielki, ale i spójny. Tutaj dochodzi kwestia, która moim zdaniem bardzo ułatwia graczowi życie, ale zupełnie niszczy immersję - przekleństwo łatwo dostępnej szybkiej podróży. Pamiętam, jak w Morrowindzie, aby szybko znaleźć się po drugiej stronie mapy, musiałem dokładnie zaplanować podróż: udać się do miasta A, skorzystać z łazika, w mieście B przejść do gildii magów, by dostać się do miasta C, tam znów łazik do miasta D, a potem już spacerkiem do małej wioseczki, w której nie było ani łazikowych PKSów, ani magicznej PKP :) Ach, wspomnienia, wypadałoby zresztą zrobić o tym odcinek :)
Noo podróżowanie w Morrowind robiło robotę :D
a ja lubię ten otwarty świat w Wiedźminie 3, został tak stworzony, aby był bardziej realistyczny, niż te klaustrofobiczne puszki do tej pory. Świat z ogromnymi połaciami terenu, które może nie zawsze wnoszą coś do fabuły, ale dzięki temu dodaje realizm, świat żyje swoim życiem, a my jesteśmy tylko jednym człowiekiem, który przemierza świat i gdzieniegdzie ma coś do roboty, a reszta świata ma go w dupie. Trochę ta krytyka otwartych światów wynika z tego, że się za bardzo przyzwyczailiśmy do małych terenów gry, w których my gracze stawaliśmy się pępkiem świata z każdą następną misją. Nagle każda postać w grze ma dla nas zadanie
i każdy potrzebuje właśnie naszej pomocy, co budowało nasze poczucie ważności. W Wieśku 3 to poszło w inną stronę i płacz, że miasto Novigrad nie wita nas fanfarami, że większość ludzi ma nas w dupie i generalnie poza główną fabułą i paroma zleceniami dla wiedźmina nie ma za innych zajęć, jakbyśmy oczekiwali, że
w iście Gothicowym tonie, ten poprosi nas o znalezienie przedmiotu, tamten o zerwanie ziół, trzeci, czwarty, piąty itd, poproszą nas o coś ,tylko po to abyśy poczuli się w grze ważni. O to chodzi w otwartych światach, gracz powinien mieć poczucie, że nie wszystko kręci się wokół niego, że czasami zamiast zbędnej setnej misji pobocznej można po prostu odkryć i docenić kawał świata zamieszczonego w grze.
Ale w novigradzie czy na innych zadupiu nie miales poczucia ze wszystko sie kreci wokol niego bo to wszystko było tak płytkie ze tam te NPC w ogole zycia nie miały, pamietam ze dopiero po ktoryms patchu wprowadzili ze NPC chodzily spac bo na poczatku 24/7 stały w jednym miejscu, mogles o 3 w nocy kupic u kowala jakis schemat bo on w ogole nie chodzil spac xD Wiedzmin 3 nie potrzebowal otwartego swiata, przez to tylko ucierpiala fabuła, pusty swiat.. Gra praktycznie po przejsciu watku glownego jest nudna bo ten swiat jest martwy. to tylko zabieg marketingowy pod masy ktore miały hype dla "łopen łordu" to nie skyrim, gdzie grasz sobioe kusznikiem, zlodziejem, łucznkiem itp tylko wiedzmin, gra fabularna.
Dodalbym do argumentow możliwość obserwowania jak swiat sie zmienia wraz z postępami w grze. W Gothicu to bylo swietne przezycie, nagle zamkniety stary obóz - nasz dom z 1. Rozdzialu. Powrot w g2 do gorniczej doliny, niby tej samej ale jakze zmienionej. To budowalo tez poczucie wpływu na zycie npc i caly swiat, ktory przemierzamy
Zastanawiam się nad najlepszymi miastami w grach wideo, może warto zrobić z tego odcinek?
Może i zrobię!
Ja i tak wolę otwarty świat, Wiedźmin 3 ma ten zajebisty klimat właśnie dzięki otwartemu światu plus zlecenia i questy poboczne które można było zrobić tylko w otwartym świecie, ponadto dzięki temu że świat jest wielki to można zwiedzić kilka krain z różnym klimatem i kulturą. A wiedzmin 1 to jeden wielki back tracking jeśli już tak mamy na to patrzeć
Kwestia gustu, są to dwa gatunki gier, z otwartym światem i zamkniętym. Jedni preferują pierwszy, a drudzy drugi, a jeszcze inni miłują oba gatunki za ich plusy i minusy. Nie ma w tym przypadku lepszego podejścia, a tylko inne.
a już za tydzień porównanie map PUBG z CS:GO
Mi się podoba rozwiązanie z Ghost of Tsushima. Solidna fabuła oraz questy poboczne, losowo podczas eksploracji świata można natrafiać na wędrowców opowiadających różne historie, które z kolei prowadzą do coraz nowszych lokacji. Są co prawda powtarzające się rzeczy, jak bieganie za lisem by doprowadził nas do kapliczki, ale i te robię z przyjemnością, ponieważ jest satysfakcjonująca nagroda wzmacniająca postać. Mapa może i jest z 2 razy mniejsza od Wiedźmina 3 ale ma moim zdaniem 2 razy ciekawszą zawartość
Otwarty gigantyczny świat nowych gier, byłby chyba nieznośny bez współcześnie niemal permanentnych dzipiesów oraz obrazu satelitarnego w postaci minimapy. Chętnie uraczyłbym się czymś takim jak "Wiedźmin 3" bez w/w nowoczesnych dobrodziejstw.
Ostatnia z nowych gier gdzie było mi dane poboksować się z cyberimaginacją bez prowadzących za rączkę strzałeczek, było "Kingdom Come Deliverance" na drugim poziomie trudności, gdzie astrozwiad amerykański przestaje pokazywać nawet znacznik twojej postaci na mapie. Z jednej strony jest to męczące, ale z drugiej daje nowe doznania, gdzie po iluś tam wyprawach zaczynasz poznawać nawet wygląd niepowtarzalnych leśnych duktów, a kiedy przygoda zepchnie cię z drogi, bardzo łatwo zgubić się w lesie, zaczynasz błądzić. Masz wrażenie że jesteś w stanie rozpoznać w jakim lesie się znajdujesz, czy to jakiś stary las z większymi rzadziej występującymi drzewami, czy młodszy gęściejszy zakrzaczony, na terenie górzystym, albo raczej płaskim, no i natrafiasz na strumień... w dół strumienia ku rzece i cywilizacji, jesteś uratowany.
Brak prowadzących za rączkę strzałek daje taki efekt że nawet na małej mapie człowiek czuje się zagubiony, ale zaczyna poznawać otoczenie, co jest przyjemne.
To prawda, gdyby nie minimapa, to te światy byłyby nie do grania :D
W Wiedźminie 3 da się wyłączyć mapę i nikt nie zabrania przechodzenia gry bez niej.
@@lookash3048 Panie, kilka razy robiłem podchody do tego i dopiero po pana poście znalazłem to w zakładce "ustawień video".
9:30 nie pamiętamy imiona strażnika który zlecił nam zabicie sukkuba.
Co to jest wgl za argument?
No to przykład tego, że wiekeoszosc npc w w3 istnieje tylko po to by dać nam Quest. Identycznie jak w mmo xd
@@Pulchny uważam że twoja argumentacja jest trochę bezsensowna. Samo zrobienie tak dużego świata implikuje to, że nie każdy NPC będzie mógł mieć świetną historię. Uważam że to nie jest kwestia lepsze/gorsze jeśli mowa o otwartości i wielkości świata, to jedynie gustów.
Dodatkowo w wiedźminie masz od cholery postaci, które zapadają w pamięć, z tym że związane są one z fabułą główną/dodatków lub jednych z lepszych zadań pobocznych. No i teraz uwaga, samych postaci z tych wątków jest sporo więcej niż wszystkich postaci w Gothicu razem wziętych.
Poza tym w Gothicu nie masz takich NPC z którymi interakcje są mocno ograniczone i też nie zapadają w pamięć? No masz i to też nie tak mało. Ale to już mówię absrachujac od tego, że ciężko porównywać gothica do w3 bo te gry dzieli kilka generacji i to tak jakby porównywać pasjansa do gwinta (tego online).
A teraz odległości. Ja się cieszyłem że mogłem zwiedzić novigrad, wziąć udział w wyborze króla na skelige jak i zwiedzić przeorane wojną Velen. Ale znowu, to jedynie kwestia preferencji, ja wolę w grach budowę świata pokroju w3 aniżeli gothica, więc chyba kłócić się nie ma o co, ale fajnie i przyjemnie przedstawiłeś w filmie swoje zdanie.
@@karpswiateczny7017 lipa, wolisz pojezdzic poskakac po zbugowanym terenie wiedzmina 3 niz skupic sie na fabule, super i po to ten cały łopen łord dla casuli xd
Wydaje mi się że Dragon Age: Początek po części udało się połączyć obydwa podejścia. Nie mieliśmy jednej konkretnej mniejszej lokacji ale też nie było jednego zeskalowanego dużego świata przez co czuć było podróżowanie między jednym miejscem a drugim, lokacje różniły się klimatem i nie były wypełnione pustym znajdźkami czy "znakami zapytania" co niestety popsuła Inkwizycja stając się singleplayer MMO. Wiadomo że DA nie było idealne, ale fajnie było można poczuć ogrom świata dając jego charakterystyczne fragmenty. Nawet Denerim jako stolica nie było jedną lokacją a jedynie paroma mniejszymi obrazującymi ogólny zarys miasta, resztę pozostawiając wyobraźni
Inne crpg już to robiły, dragon age nie jest tu wyznacznikiem
@@maciekmaciek7825 Nie twierdzę że jest. Tak jak Wiedźmin 3 czy Skyrim nie jest wyznacznikiem otwartych "pustych" światów
Otóż to. Tego typu podejście bardzo pomaga w historii, którą chcemy pokazać
Ja niedawno skończyłem trylogie mass Effect, bawiłem się wyśmienicie(poza rozczarowującym zakończeniem), to dowód na to że gra rpg w ogóle nie potrzebuje otwartego świata.
Moim zdaniem historia ME na tym tylko zyskała :D
@@Pulchny Dokładnie
No ja się zgadzam, ale np w red dead redemption 2 otwarty świat to jest cudo. Przy czym w wielu grach jednak lepsze by było jak by ten świat pozostał zamknięty sensownie. Jak przy gothic 1 i 2
Bo to gra rockstara. Oni nad swoimi grami to siedzą latami i wrzucają tam tak ogromne miliony, że się nie dziwię xd
Ale przynajmniej nie odgrzeja kotleta 3x jak z GTA 5.
Moim zdaniem trochę się zagalopowałeś ze stwierdzeniem że Wyzima jest tak duża jak ją widzimy w Wiedzminie 1, Mój zmysł projektanta miast xD podpowiada mi że w średniowiecznym mieście dzielnica bogaczy nie była by większa od dzielnicy dla biedoty/zwykłych ludzi. A wiem to bo oczywiście grałem w Cities: Skylines więc jestem ekspertem w tej dziedzinie ;).
A co do Wiedźmina 3 to Toussoint zapadło mi bardzo mocno w pamięć, porównywalnie do Wyzimy, a oprócz tego to bym wyciął ogół Novigradu z gry i zrobił z nimi to samo co z Kaer Moren. Region Novigrad obejmował by miasto + tereny bezpośrednio za murami, żeby było gdzie utopców szukać. A Velen bym jakoś ograniczył nine wiem podtopieniami, tsunami czy czymkolwiek, by zostawić tylko połowę lokacji bo nienawidzę pie********* bagien, po Wiedźminie 1 się jakoś zraziłem xD.
W Wyzimie nie było jako tako dzielnicy bogaczy. Znaczy była na mapie dodanej do pudełka z grą i nazywało się to Wyzimą Zamkową, ale w samej grze się nie znalazła :D
Mogę mieć do ciebie pytanie ?.
Nawet cię kiedyś polubiłem stary, ale jak przyznałeś sie że nie ćpiesz i nie pijesz nawet kawy. Rozjebałeś mnie.
W sensie...rozjebałem cię, bo nie pijam kawy? xD
@@Pulchny Bo nie ćpiesz i alko nie walisz. Normalnie mózg się lasuje
Z 2 strony jak by były takie wielkie mapy to sama gra ważyła by kilka tera a nawet więcej
Zgadzam się z Tobą 👍
Po twojej opinii jeszcze lepiej rozumiem dlaczego pierwszy wiesiek podobał mi się bardziej od w3
Mnie osobiście zawsze przytłaczał ogromny świat w grach, więc jestem podobnego zdania
Fajnie przygotowany odcinek, dobra robota Niedźwiedziu.
no i stało się (*) dla jakichkolwiek wspomnień kolektywu (*)
Co się nabiegałem z buta w wiedźminie 1 to moje
Oj tak. Symulator biegania od rozdziału 2 :D
A według mnie nie masz racji. To tak jakby powiedzieć, że mecz piłki nożnej byłby ciekawszy, gdyby wszyscy biegali w jednym polu karnym. Gdyby ten ogrom wydarzeń z fabuły został upchnięty w jednym mieście to aż rażące by było, jak tyle imba historii może mieć miejsce w jednym mieście w tym samym czasie. A Twój główny argument, ze nie przywiązujemy się do każdej jednej wioseczki - no nie, ale czy to jest taka wartość? Czy to w życiu, czy to w książkach podróżuje się po ogromnych obszarach i są miejsca ważniejsze i mniej ważne, i tak samo je zapamiętujesz - i w Wiedźminie 3 tez tak jest. Gra ma odpowiednio dobrany świat do swojej historii. Zapychacze tez są potrzebne, bo gdyby na każdym rogu był quest z mega rozbudowana historia tez byśmy się tym zmęczyli, nie mówiąc o absurdzie takiego świata, gdzie aż do przybycia głównego bohatera nie było zakątka i sekundy bez jakiejś draki.
Jako zapiekły fan Gothica tak, jestem za tym aby twórcy bardziej postawili na fabułę i świat tętniący życiem niżeli na ogromne piaskownice gdzie główną rozrywką mogą być bluzgi, dupa i cycki
Twoje argumenty mnie totalnie nie przekonują do tego, że ogromne światy psują opowiadaną historie, chciałbym się na początku odnieść do przykładu tes2, z filmu wynika, że nie przeszkadza ci pustość świata ponieważ, czujesz dystans o którym później mówisz odnośnie skalowania świata. Uważam, że skalowanie jest potrzebne bo nie wyobrażam sobie, chodzić od punktu a do punktu b przez 30 minut, nawet jeśli immersyjnie to się zgadza, nadal jest to gra komputerowa 21 wieku gdzie ludzie cenią sobie jakąś wygodę. I tutaj przechodzimy do punktu kulminacyjnego, czy to znaczy, że światy bardziej zamknięte są bardziej dopasowane do gry niż otwarte ponieważ mogą pozwolić graczom nie tylko na wygodę w poruszaniu się (mniejsze dystanse), ale również czucie jakiekolwiek logiki przykładowo mamy małą wieś i my to czujemy ponieważ jest ~20 budynków na krzyż. Są to duże plusy, ale jednak czasem chcemy tę otwartość, chcemy poczuć wielkość to, że możemy sobie pójść gdzie chcemy nawet z tym skalowaniem, które odpowiednio zrobione może być świetne, w Novigradzie tak z nienawidzonym przez ciebie, brakuje mi jedynie to, że za bardzo nie da się w nim zgubić, może jest to trochę radykalne dla graczy ale uważam, że im bardziej poplątane miasto tym lepiej, bo czujesz, że jest duże nawet jeśli ma te 30 budynków na krzyż. Według mnie to nie wina skalowania czy 30 budynków w mieście które jest opisywane, że jest ogromne. Tylko samego zaprojektowania, dajmy przykład jakiegoś lasu które przy skalowaniu można przejść od dołu do góry w 4 minuty, gdyby tylko zaprojektować je tak, że gracz by się gubił (znajdywać różne znajdźki po drodze) nawet z tym skalowaniem, przejście od punktu a do punktu b zajęło by 20 minut. Chciałbym jeszcze powiedzieć o tak zwanych pytajnikach, wieżach, znajdźkach na mapie w otwartym świecie, najczęściej mam wrażenie, że są po prostu nie potrzebne, przykładowo legendarne już pytajniki na wodzie w wiedźminie 3, gdyby pokazać graczu że takie pytajniki mogą być naprawdę ciekawe, dawać wyjątkowe przedmioty, questy, easter eggi byłoby to według mnie lepsze dla gry. Tyle ode mnie, liczę na więcej takich filmów Niedźwiedziu
Myślę, że trochę źle zrozumiałeś przykład z Tes2. Podałem to jako przykład negatywny, a nie pozytywny, aczkolwiek wytłumaczyłem skąd była taka decyzja, by następnie wytłumaczyć temat skalowania świata. Samo skalowanie świata dobrze zrobione jest ok, ale - niestety, nie spotkałem na ten moment się z grą, która zyskałaby na opowiadanej historii dzięki wielkości świata. Weźmy przykład Mass Effect. Nie jest to gra wybitna. Można wiele jej zarzucić, ale opowiadana w niej historia (pomijając osobiste gusta) jest naprawdę dobrze poprowadzona (pomijając ending). Dzięki temu, że gracz przemieszcza się po małych, zamkniętych terenach, to gdy jesteśmy na cytadeli, to wiemy, że jest ona ogromna, a sami przemieszczamy się po malutkiej jej dzielnicy. Z jednej strony mamy więc cały kosmos, ale z drugiej na kazdej planecie mamy tylko malutki wycinek istotny dla fabuły, a nie całą mapę.
Podobnie w Dragon Age Origins. Niby przemieszczamy się po całej mapie Fereldenu, ale ta składa się z kilku mniejszych lokacji, w których mamy po kilka questów i między którymi podróżujemy. Inne przykłady to stare rpg'i typu Baldurs Gare, Nwn. Fallout, a nawet Fallout New Vegas (chociaż tutaj świat był już ciut większy i otwarty). Wszystkie te gry miały bardzo dobrze prowadzoną historię. Nie twierdzę, że była lepiej wyreżyserowana niż fabuła W3, ani że bardziej chwytała za serce lub oddziaływała na emocje, lecz po prostu była spójniejsza.
W fabule W3 czuć, że twórcy miejscami porzucają logikę na rzecz rzucania graczem z miejsca do miejsca, byleby wykorzystać jakąś lokację. Czuć, że historia musi na siłę zmusić nas do udania się na Skellige, nawet pomimo tego, że gdyby wątek ten wyciąć i od razu po Novigradzie skipnąć do Ciri, a last bitwę zrobić w Velen, to w zasadzie nic byśmy nie stracili poza wątkiem samego Skellige, który twórcy bardzo chcieli pokazać, ale nie był on za bardzo związany z pozostałymi wątkami w grze. Wydawał się jakby być obok, dopięty do wszystkiego. Był fajny, ale tak jak mówiłem - tworzył razem z innymi elementami fabuły W3 pewien brak spójności, który przy wyżej wymienionych grach nie występował, bo twórcy mogli prowadzić gracza bardziej liniowo, w lokacjach, które chcieli, by gracz zobaczył itd.
No i też pytanie co się skaluje. Bo jeśli mamy lokację "Wielka Puszcza Mroku" i historia mówi nam, że to puszcza, która jest największa na świecie i rozciąga się na tysiące kilometrów, a w grze jesteśmy w stanie ją przejść w kilka minut, to wciąż całkowicie to niszczy sens kreowania takiej puszczy. Tego typu puszcza powinna zostać zrobiona w taki sposób, by gracz mógł zobaczyć tylko jej wycinek, by mieć jednak to poczucie, że no nie ma szans pokonać jej jako swoja postać, bo musi zająć się swoim zadaniem itd.
@@Pulchny Jeśli chodzi o ets 2, to może i faktycznie źle wyczytałem, ale za mało sugerowało na ten punkt widzenia. Co do skalowania, nie wiem Niedźwiedziu czy grałeś w far cry 3. Szczerze mówiąc była to pierwsza gra, gdzie miałem odczucie, że za szybko poruszam się na mapie. Przykładowo mamy naprawdę spory obszar wodny, który oddziela dużą wyspę od małej. I taki "spory" kawałek na mapie, przypłyniemy w nie całe półtora minuty. I to był pierwszy raz gdy mi to przeszkadzało. Chociaż w wiedźminie 3 gdy się nad tym zastanawiałem, przy drugim podejściu na 100%, cały czas zapierdalałem na piechotę. I faktycznie w krótkim odstępie czasu. Ale przez to, że grałem w far cry 3, skalowanie wiedźmina 3 mi nadal nie przeszkadza. Co do łączenia fabuły z Skellige, abstrahując od tego, że sama fabuła ssie nie licząc emocji oraz wątków pobocznych... Skellige słabo się łączy to prawda. Myślę, że jest to głównie spowodowane tym, że mało co robimy odnośnie Ciri. A jak już, mamy wrażenie, że są to niepotrzebne informacje. Samo Skellige głównie skupia się na swoich wątkach pobocznych odnośnie nowego króla. Lecz zakończenie trochę zmienia postać rzeczy. Połączenie wojny z nilfgardem i rozprawa z dzikim gonem na wyspach o wiele lepiej pasuję, niż gdybyśmy to robili w Velen czy Novigradzie. Cecha odrębności wysp, że jest to konflikt zdala od kontynentu. No i idealne połączenie z wojną z nilfgardem. No i na zakończenie odnośnie tych wszystkich "ogromnych katedr, puszcz, zamków, miast" z opisów, które okazują się o wiele mniejsze. Uważam, że jest wiele rozwiązań jak pokazać dobrze, takie miejsca. Jeden przykład podałem ja, drugi podałeś ty, z tym lasem/puszczą. Wszystko zależy od wielkości opisu i stylu podania. I przejdę do wiedźmina 3, czy wiesiek robił to dobrze? Jedynie do czego mogę się przyczepić to do novigradu, któremu według mnie brakuje jakieś metody. Ja najbardziej widziałbym wspomniane gubienie się i lekki chaotyzm miejsca. W innych miejscach, nie mam żadnego problemu.
Czuję się jakbym oglądał TV Gry xD
No w sumie rozumiem co mówisz o tym skalowaniu i się zgadzam, ale musisz wziąć pod uwagę też to że w wiedźmina 1 grałeś z tuzin razy a wiedźmina 3 raz i to raszując grę (nieczytanie notatek książek i tak wiem ze nie da się tak grać na streamie) no więc lepiej znasz wyzime niż Novigrad to oczywiste. Ja osobiście znam Novigrad jak własną kieszeń i jest dla mnie bardzo ważną lokacją, ale znowu to pewnie dlatego ze grałem w wiedźmina 3 z 6 razy
No ale w archolos grałem raz i jakoś lepiej to miasto wypada niż Novigrad xd
@@Pulchny to by bardzo źle świadczyło o Kronikach Myrtany gdyby rzecz na której się najbardziej skupiali, czyli miasto Archolos wypadało gorzej od Novigradu który jak zresztą sam mówisz był jedną z lokacji. Nie zmienia to faktu że Novigrad jest miastem spójnym gigantycznym (jak na rozmiary growe) i po prostu dobrze zaprojektowanym. Ps nie pamiętasz jak nazywał się strażnik dajacy zlecenie na sukkuba bo się nie nazywał po prostu.
@@Edzieq Wiedzmin nigdy nie miał być GTA w świecie Sapkowskiego tylko grą nastawioną na fabułę i miasto Novigrad tą fabułę opowiada zmienia się zależnie od decyzji gracza o to chodzi w tej grze Wiedzmin to nie sandbox.
@@filipgawronski4364 Otóż to. Nie nazywał się, bo 90 procent npctow w novigradzie nie ma imienia. To puste kukły, statyści, którzy wędrują ulicami miast. Ich jedynym celem jest stworzenie iluzji, że miasto żyje. Ja tylko mówię, że gdyby w w3 skupiono się na Novigradzie i okolicach to historia by tylko na tym zyskała. Bo co z tego, że novigrad jest ładny, skoro w zasadzie nic tam się nie robi. Nie ma tam za wielu ciekawych npctow związanych z tym miastem. Nie ma lokacji, które zapadają wyraźnie w pamięć, będąc punktami orientacyjnymi tak intuicyjnymi, że już po dwóch wizytach w mieście wszystko jest jasne.
Novigrad to chaos ulic i uliczek, które istnieją nie po to by stworzyć miasto będące istotna częścią historii, a po to by pokazać cos innego niż Velen i skellige. Historia przedstawiona w novigradzie mogłaby zostać przedstawiona w jakimkolwiek innym miejscu. Sam Novigrad był tu by być. To taki nowy poziom w Mario, który trzeba przejść i jest inny od poprzedniego. Jedyny wątek, który rzeczywiście z Novigradem i tylko nim mógł się kojarzyć to ten z łowcami czarownic i całym tym kościołem, który tam miał swoją siedzibę, ale z kolei ten wątek wypadł mizernie i skończył się w ramach 1 questa., gdzie zabijamy szefa łowców czarownic, którego ani wyglądu ani imienia nie potrafię sobie przypomnieć, bo widzieliśmy go 3 krótkie razy.
Pamiętam za to dobrze triss, jaskra i zoltana oraz ich questy. Problem w tym, że żaden z nich nie musiałby być w novigradzie by być dobrym. Zrealizowanie tych questów w tym konkretnym mieście niewiele zmienia, a samo miasto własnych ciekawych questów nie posiada za wiele. Tak naprawdę jedynym chainem questów który novigrad nam prezentuje jakoś lepiej są te związane z dijkstra, ale i tutaj widzimy chwilkę tylko podziemie miasta i chwilę potem jedziemy do Oxenfurtu. Jedynym sposobem, by dowiedzieć się kto tak naprawdę rządzi w mieście czy cokolwiek o lokacjach w nim jest czytanie książek rozsianych po grze, ale taki zabieg stosuje się wtedy, gdy nie ma się czasu tego poruszyć w sposób ciekawy.
W wiedźminie 1 też mieliśmy książki itd. A jednak dobrze widzieliśmy czym są poszczególne dzielnice miasta, gdzie jest szpital lebiody i kogo tam leczą, kto jest kapitanem straży, kto grododzierzcą. Gdzie stacjonuje zakon, kim jest Siemko itd. Dzięki temu że w1 było zaprojektowane inaczej mieliśmy miasto będące czymś więcej niż ładna makietą. Opowiadało ono wielowątkowa historie, która w W3 jest rozsiana po całym Velen i Skellige.
@@Pulchny no w sumie masz racje ta historia mogłaby być opowiedziana wszędzie, nie tylko w Novigradzie co rzeczywiście odbiera temu miastu trochę osobowości jak się nad tym zastanowić to rzeczywiście większość wątków była obcięta, po co postać króla żebraków po co tasak skoro nie wnoszą one nic do historii może i Novigrad nie zapada w pamięć tak dobrze jak Wyzima zgadzam się ale przejście więcej razy trójki mogłoby ten wizerunek poprawić
Zgadzanko mocne, muzyka ze spelforce'a? :D Osobiście preferuje liniowe gierki
Lubię duże światy ale dobrze zrobione a W3 ma z tym ogromny problem przez te znaczniki i powtarzalny content. Dlatego Night City bardzo mnie przyciągnęło bo widać ogromną poprawę i choć to jedno wielkie miasto to dla mnie nadal jest ogromne. Kroniki Myrtany też robiły to w dobry sposób
W CP masz przestępstwa NCPD których jest nasrane co kawałek i polegają na tym samym, przyjdź i zabij wszystkich.
Ale przecież w Cyberpunku też masz dużo powtarzalnego contentu, jak nie więcej. Ja się totalnie odbiłem od Cyberpunka przez te nieszczęsne rozboje, które polegały wyłącznie na tym samym. One całkowicie zabijały chęć do eksploracji tego świata, dlatego z dwojga złego za bardziej atrakcyjne prędzej uznałbym znaczniki z Wieśka. Tam miałeś chociaż kilka ich rodzajów, a te rozboje wszystkie na jedno kopyto.
@@kravis1476 mi się cp mega podoba ale zgodzę się że te rozboje i przestępstwa NCPD jest ich od wyrzygania co kawałek i polegają na tym samym.
Nie kupuję tego. Ja jakoś mam sentyment do Novigradu. Toussaint zapadło mi pamięć i ta szarość w Velen. Mogę powiedzieć od tak po prostu co pamiętam z każdej lokacji . Jak grałeś na stremie i nie skupiałeś się aby samemu nacieszyć wieśkiem bo pomijałeś m.in książki, notatki itp. to nie wymagaj teraz od gry że przegrywa np z Kronikami Myrtany (Zaznaczam że nie umniejszam tej drugiej grze:) Te smaczki i tego różnego sprawy ubarwiły mi świat. Z jednym się zgodzę te kontrabanty na Skelilge to żmudna robota, ale jako lokację zaje fajna. Wydaję mi się że zabrakło Ci chyba czasu aby spontanicznie pozwiedzać każdą lokację z luźną głową w sensie że jak miałeś stremie to nie chciałeś zanudzać widzów zwiedzanie i lataniem bez sensu tylko próbowałeś w miarę sprawnie popychać fabułem i poboczne misję :) Łapka w górę za to że wyraziłeś opinię i polecam abyś zagrał sobie po prostu na spokojnie wieśka 3 za jakieś pół roku i na spokojnie naciesz tym światem :)
No ja powiem ze właśnie ta wielkość świata Wieśka 3 jakkolwiek fajna, i dająca sporo okazji do bawienia się, albo zaskoczeń( jak 20h po wątku w velen znajduje książkę w novigradzie rozszerzającą Lore wiedźm. )Tak uważam ze lepiej by wiedźmin wyszedł jakby akcja gry działa się tylko w velen-novigrad i kaer morhen, dlaczego? Bo przez to jak wielki jest ten świat przez te 100h nadal co chwile włączałem mapę, bo nie nauczyłem się rozkładu miasta czy gdzie jaka wieś jest, takiego oxenfurtu czy miasta z krwi i wina kompletnie nie pamietam. Kroniki myrtany to dobra przeciwwaga bo tam z kolei pod koniec gry jak nadrabialem side questy nawet na mapę nie patrzyłem bo wiedziałem gdzie jest dany handlarz w mieście czy jak z jednej wsi pójść do drugiej. Ale w swiacie takim jak archolos ciężko zrobić fabule jak w dzikim gonie, bo ona wymaga kilku oddzielnych lokacji
Jest tak jak to opisujesz.
W sumie ten film jest kontynuacja tego co mówiłeś w klipie o tym dlaczego wiedźmin 1 pod pewnymi względami jest lepszy od wiedźmina 3.
W jedynce jedyne gdzie wróciliśmy podczas fabuły to do wyzimy, no i 2 akty były w praktycznie tych samych lokacjach. Więc każdą lokację pozwaliśmy z czasem i po jednym przejściu każdy na pewno doskonale ją pamięta, bo każda miała też inny klimat. W wieźminie 3 niestety możemy zapamiętać tylko miasta i lokacje jako całe tereny/kraje. Gdyby nie serca z kamienia to taki Oxenfurt uważam był bardzo słabo wykorzystany, sam nowigrad mimo wielkości przy Wyzimie jeśli chodzi o budowanie klimatu wypadał średnio. Każda wieś w Velen jest praktycznie taka sama i owszem jest w nich dużo fajnych questów, ale nie zapadają te lokacje w pamięć jak np podgrodzie.
" Każda wieś w Velen jest praktycznie taka sama", a według mnie jest to dość realistyczne i immersyjne, w Polsce większość wsi też jest taka sama, i także w większości z nich nie ma nic ciekawego, a jadąc przez dużą część Polski ma się wrażenie, że ktoś ten kraj generował automatycznie.
Istnieje także symulator busa, gdzie jedyne co robisz to jedziesz przez pustynie z miasta do miasta a przejazd zgodnie z rzeczywistością zajmuje 30 godzin ponad. Nie czyni to z tej gry wcale dobrego produktu xdd
@@Pulchny A jednak jest duże grono ludzi, którzy by w takie coś grali. Fandom symulatorów pokroju np. jazdy ciężarówką, lub prowadzenia pociągu jest ogromny.
Dodatkowo w tych wszystkich veleńskich wsiach jest co robić, jeśli zagłębić się w zadania poboczne, eksplorację i czytanie notatek oraz grę w gwinta. Oczywiście jeśli ktoś chce przejść tylko główny wątek, to odległości mogą być denerwujące, ale wtedy jest szybka podróż i nie ma problemu.
@@lookash3048 Jeśli coś jest symulatorem i odzwierciedla realia jazdy i dystans to spoczko, ale te wioski nie odzwierciedlają nic. No chyba, że wierzymy, że w odległości 20 metrów od siebie znajdują się wioski, w których mieszka po 10 osób w kilku raptem chatkach :P
@@Pulchny Cóż, to już zależy jaki mamy w głowie obraz tego jak powinna wyglądać ta wieś.
Osobiście mnie to nie razi, bo w regionie, w którym mieszkam (śląskie) mniej więcej tak to wygląda i odległość 200 metrów z jednej wioski do drugiej to nic dziwnego.
Przyznam, że jak byłem np. na Mazurach, gdzie z jednej do drugiej wsi jest po 10 km. to odległości i pustka przytłaczały.
A w "Skyrimie" w ogóle JEST jakaś historia? Grając (na premierę) miałem wrażenie, że przemierzam ten wielki świat właśnie w poszukiwaniu fabuły. Kiedy jednak po kilkudziesięciu godzinach wciąż nie mogłem jej odnaleźć, ów spacer znudził mnie na tyle, że po prostu przestałem grać.
Jest, pokonanie smoka alduina
Ale strasznie nędznie jest napisana
Szczerze to już wątek samej gildii złodziei jest ciekawszy niż główna "Fabuła"
No niestety
Jest historia, wątki poszczególnych gildii są naprawdę fajne miejscami
@@maciekmaciek7825
Heh, dzięki za info
Super odcinek. Czy istnieje szansa na live z fire emblem three houses?
Nadzieja zawsze jest, ale niewielka
@@Pulchny ty to jednak człowiek kultury jesteś.
Wiesiek 3 zrobił bardzo dobrą hybrydę gry typu Gothic i otwartego świata. Proszę pomyśleć, jak wiele lokacji jeszcze nie widzieliśmy.
Ten jak wsiadł na wiedźmina xD jednego z najlepszych rpg, kiedy są dziesiątki dzieł "wielkich" acz chujowych. A ty bijesz staruszka który naprawdę wiele nam dał w ostatnich czasach w ramach rpg. PS: Novigrad to przecież jedno z największych miast w historii gier wtf? mega nieobiektywny jesteś co do gothica vs inne gry rpg.
+
Co z tego, że Novigrad jest wielki, skoro jest pusty? xD Przy Novigradzie to nawet Biała Grań wydaje się żywsza. To miasto to pusta makieta, która jako miasto nie opowiada sobą żadnej historii. Wątki Novigradzkie wcale nie musiałby toczyć się w Novigradzie. Mogłoby to być jakiekolwiek inne miasto. Jedyny wątek, który ściśle z Novigradem był powiązany to wątek Łowców Czarownic, bo tam mieli swoją siedzibę i tam też Wieczny Ogień miał swoją siedzibę, a mimo to wątek ten został zamknięty mega szybko i o samym mieście wiemy tyle, że jest i że byli tam magowie. Miasto nie ma prawie w ogóle czasu by wybrzmieć. Nie ma tam żadnych postaci stricte związanych bezpośrednio z tym miastem.
Głównymi personami, które tam spotykamy jest Jaskier, Zoltan i Triss, czyli bohaterowie poprzednich części. Jedynymi jako tako nowymi jest Priscilla, która w fabule Jaskra się pojawia, więc ją skreślamy, Hattori (który jest akurat dobrze zrobiony), Tasak (który podobnie jak wszyscy pozostali szefowie podziemia w zasadzie jest by być i tyle) oraz ten lekarz, co nam w jednym queście pomaga i potem już nigdy go nie spotykamy/nie widzimy. Novigrad jest jak Stormwind City w wowie. Miasto, gdzie wbiegasz, robisz kilka questów i wybiegasz :P
Czyli według ciebie lepiej by było gdyby świat wiedźmina 3 był mniejszy? Ale wiesz w tedy by odbiegał od realizmu ? Widziałeś kiedyś mapę kontynentu ? Chyba nie bo jest ogromny a fabuła by bez sensu gdyby akcja działa się w novigradzie i velen bo z kąd by bohaterowie brali różne przedmioty potrzebne np do walki z dzikim gonem a nie wspomnę już pominnięcia tyłu świetnych postaci że Skelige
Akurat od kontrabanty na Skelige to ty się odczep to był celowy zabieg twórców , ludzie lubią zbieractwo
Kontrabanda to był najbardziej denny sposób wypełniania świata do jakiego doszli Redzi. Wiem, bo zebrałem wszystko, nie bez bólu. Osobiście wolałem już te małe wysepki z różnymi potworami, skrzyniami, wrakami, zamkami i eastereggami. Tych wysepek mogli dodać więcej i darować sobie co najmniej połowę tych beczek.
Ktoś tu się chyba stara o CV do tvgry
Albo taki Far Cry 1 w porównaniu do Far Cry 6. W FC1 mimo że co misję jest się w innej lokacji to czuć te przywiązanie do wyspy bo siłą rzeczy cały czas jest się na niej. W FC6 jest tak, że masz wielką wyspę na której lokacje wyglądają w praktycznie identycznie no i przez to zapomina się co się robiło wczoraj bo po prostu jest to za bardzo powtarzalne moim zdaniem i gra przez to za bardzo skupia się na akcji niż na klimacie i fabule jak w starszych częściach.
Nie wiem Niedźwiedziu czy rozważasz ten temat, ale polecam Eleksa 2. Aktualnie jestem na drugim rozdziale i sporo rzeczy poprawiono (choć oczywiście jeszcze nie wiem jak jest w późniejszych etapach). Gra fajna, trochę taki polski Wiedźmin 3.
Wiedzmin 3 to polska produkcja
Może kiedyś ogram :)
@@sebacz2682 tak i może jeszcze na podstawie polskich książek XD?
Ogromne otwarte światy mają rację bytu jeśli są wypełnione jakąś ciekawą zawartością a nie kopiuj wklej jedno i to samo. Ooo popatrz, masz tu jaskinię numer 69420 do oczyszczenia, kij z tym, że wygląda tak samo jak poprzednie 69419 jaskiń w których już byłeś. To samo z podobnymi wioskami gdzie nigdy nie ma nic ciekawego czy unikalnego. Obozy bandytów czy gniazda potworów wysypało jak grzyby po deszczu ale do takiej formuły niestety przyzwyczaiły nas powtarzalne gry pewnego studia na U. Mówiąc szczerze to mnie osobiście otwarte światy zniechęcają do grania bo w wielu przypadkach są po prostu niepotrzebne. Dlaczego deweloperzy nie spędzą więcej czasu tworząc ciekawszą historię, gameplay czy postacie niźli nieudolnie próbując wypełnić ich otwarty świat pustą zawartością? Nie oznacza to, że zamknięte światy są automatycznie lepsze, trzeba do każdego przypadku podejść indywidualnie. Ośmielę się stwierdzić nawet, że gdyby gry podążały formułą Gothica 1 lub 2 to ten materiał miałby tytuł "Świat Wiedźmina 3 MÓGŁ BYĆ LEPSZY? Dlaczego MAŁE ZAMKNIĘTE ŚWIATY w grach nie zawsze SĄ DOBRE?"
Zbytnie narzekanie na Wiedzmina3 brzmi jak swietokradztwo. Chociaz moge sie zgodzic ze Skellige bylo zbyt duze, nie chcialo mi sie go explorowac na maxa a nawet w 50% to fakt. Reszta wyszla fajnie bo latanie ciagle do tego samego NPCa wkurza. Pamietam ze latanie 15 razy do krwawego barona tez mnie wkurzalo i narzekalem ze punkt szybkiej podrozy nie jest blizej. Co do Fallout New Vegas to wyraziste, wyjatkowe i niezapomniane postaci w grze i ciekawe misje to IMO zasluga dobrego studia ktore robilo ten swiat i gre, kolejnego Fallouta robila BEFESDA i wyszedl sztuczny klimat, bezjajeczne NPC bez charakteru i charyzmy. Wielkosc swiata nie ma IMO takiego duzego znaczenia jak masz szybka podroz ktora przenosi Cie do centrum akcji, wazniejsze jest "dobre" studio ktore odrobi prace domowa, zrobi to jak trzeba i da nam ciekawe NPC, dobre dialogi i ciekawe misje. W kronikach myrtany pomimo 100+ godzin gry wciaz gubilem sie w za duzym jak dla mnie miescie i nie pamietalem nigdy drogi na pamiec do niektorych kupcow/misjodawcow i wielokrotnie sie irytowalem bo mapa tez pozostawiala wiele do zyczenia i jak miales za duzo itemow to samo przelaczanie z mapy swiata na mape miasta to byla katorga. Pomimo ciekawych niektorych postaci tez nie pamietam juz ich imion a gralem tylko miesiac temu -pamietam za to ciekawe misje. Gothic 3 ma wiele rzeczy przez ktore nie jest tak dobry jak wiedzminy i poprzednie gothiki i nie winilbym duzego swiata bo dobry duzy swiat zrobiony z pomyslem przez utalentowanych ludzi ktorym dasz wystarczajaco czasu zrobi robote. Za pewne wiesz ze ma wyjsc nowy GOTHIC w sensie reamake jedynki i mysle ze ta wielkosc swiata nie zadowoli nowego gracza w 2022 i grac beda prawie tylko starzy wyjadacze. Dzieki za material!
Gdyby nie brak ich loga pomyślałbym że zrobiłeś materiał dla tvgry XD
No nie przesadzajmy :D
Otwarty świat np w elden ringu jest kocur
Kiedyś sie może ogra :D
A ja nadal gram w Twierdzę Krzyżowiec.
Good for you :D
Zgadzam sie w 100%
Historia jest na pierwszym miejscu dlatego grając w elden drażni ale nadrabia rożnorodnością no i walką przede wszystkim
Hmmm coś w tym jest
Właśnie nie ma racji
Nigdy nie zagrałam więcej niż dwa razy w gry, w których jest otwarty świat. A często tego drugiego razu nie kończyłam.
Przez chwilę myślałem że to film z tvgry
To nie o to chodzi sens to CIRI to oniej historia jest 😐😐😐
Może to był dla mnie problem w Wiedźminie... sam nie umiem tego określić, uważam go za dobrego RPG'a ale nie jest na pewno w mojej topce
no
ac valhalla mapa + znajdzki = dramat xd
Kompletnei sie zgadzam widocznie mamy inyn gust :)
Komentarz pierwszy 🥇
Widzę, że sam sobie już order wręczyłeś
@@Pulchny I to nie pierwszy raz 😉
I Wypas
Ciężko odmówić ci racji w tym temacie. Zazwyczaj kiedy mamy mniejszy świat, bądź podzielony na "regiony" historia może wybrzmieć lepiej, ALE (bo przecież zawsze musi jakieś być) historia w3 skupia się na POSZUKIWANIACH Ciri, a więc błąkaniu się od jednego krańca mapy do drugiego aby ją odnaleźć i myślę, że dla samego głównego wątku wielkość świata działa na + . Nadal jednak wolałbym dostać świat podzielony na regiony, wypełnione większą, ciekawszą zawartością, dopieszczone pod każdym calem. Sam niestety odbiłem się od Wiedźmina 3 (i to mimo 3 podejść) właśnie ze względu na ogromny światy, który wymagał ode mnie mnóstwa biegania po wielu lokacjach które ... Niestety ale nie zapadały w pamięć :/ inna kwestia że jestem typem gracza który lubuje się w czyszczeniu gry ze wszystkich przeciwników, itemów i questów, więc po 60h na jednym zapisie i nie znalezieniu się nawet w połowie fabuły głównej (a mając przed sobą jeszcze 2 dodatki i poboczne zadania/znajdzki z podstawki) nie dałem rady utrzymać swojego zainteresowania tym tytułem
A gdyby tak wątek Ciri i jej poszukiwań nie ograniczać do ogromnych 3 lokacji (gdzie główny wątek dzieje się na 30% terenu każdej z nich), a zamiast tego walnąć na 10 małych lokacji nieco większych od Białego Sadu? Dajmy na to Velen, Kovir, Nilfgard, Skellige, Temeria, Zerikannia, Kaer Morhen itd. Mamy jeszcze lepiej spotęgowane te poszukiwania, tę pogoń z jednego końca świata na drugi, a przy tym mega różnorodność. Po prostu lokacje znacznie mniejsze, mniej wypełnione znacznikami itd. Myślę, że historia by na tym tylko zyskała
Tvgry