No to jesteśmy prawie w tym samym wieku... Moje niedziele to był spacer z rodzicami w parku Skaryszewskim a w tygodniu chodziłam na łyżwy tam... Wylewano wodę na korcie tenisowym i dzieciaki miały frajdę przez całą zimę, wszystko było dobrze oświetlone i z muzyką... Można było też wypożyczyć łyżwy... To były lata 60-70 te...
W ramach poszukiwań do naszego lokalnego archiwum Sulejówka udało mi się skontaktować z panią (obecnie mieszkała w Niemczech), której dziadkowie (Mikołaj i Maria Szewczenkowie) mieszkali przed wojną przy ul. Brzeskiej 18 i mieli sklep z alkoholem i restaurację przy ul. Brzeskiej 3.
Na bazarze był komis, tam były używane ciuchy z zachodu, były też nowe rzeczy, był blisko tuż przy wejściu od ul Targowej... Ja miałam też sukienkę do komunii z bazaru...
Przed wojną moja mama sprzedawała papierosy w budce przy monopolu spirytusowym, a więc dokładnie w tamtych okolicach. To chyba Ząbkowska była, ale mogę się mylić. Nie trzeba było kupować całej paczki, można było tylko kilka, albo nawet jednego. Podczas wojny dwa razy zgarnęli ją w łapance. Raz przekupiła pilnującą ją Niemkę złotymi kolczykami, jeszcze w Warszawie. Drugi raz było gorzej. Już ją wieźli pociągiem, ale nie bydlęcym tylko zwykłym, na roboty przymusowe, gdzieś do Prus Wschodnich i jakimś cudem udało się jej wraz z kilkoma innymi z tej grupy wiezionych uciec. Czasem o tej ucieczce opowiadała, ale to było tak dawno, że niewiele pamiętam. A szkoda bo to musiała być fascynująca historia. Muszę się siostry zapytać. Może ona będzie więcej pamiętała.
W końcu bo już martwiłem się że kanał Zanika....... 😮❤
No to jesteśmy prawie w tym samym wieku... Moje niedziele to był spacer z rodzicami w parku Skaryszewskim a w tygodniu chodziłam na łyżwy tam... Wylewano wodę na korcie tenisowym i dzieciaki miały frajdę przez całą zimę, wszystko było dobrze oświetlone i z muzyką... Można było też wypożyczyć łyżwy... To były lata 60-70 te...
W ramach poszukiwań do naszego lokalnego archiwum Sulejówka udało mi się skontaktować z panią (obecnie mieszkała w Niemczech), której dziadkowie (Mikołaj i Maria Szewczenkowie) mieszkali przed wojną przy ul. Brzeskiej 18 i mieli sklep z alkoholem i restaurację przy ul. Brzeskiej 3.
Zapach z jatek to ja nie pamiętam, a przechodziłam cały bazar wzdłuż i wszerz... On zapewne ograniczał się tylko do miejsca, a nie na cały bazar...
Na bazarze był komis, tam były używane ciuchy z zachodu, były też nowe rzeczy, był blisko tuż przy wejściu od ul Targowej...
Ja miałam też sukienkę do komunii z bazaru...
Przed wojną moja mama sprzedawała papierosy w budce przy monopolu spirytusowym, a więc dokładnie w tamtych okolicach. To chyba Ząbkowska była, ale mogę się mylić. Nie trzeba było kupować całej paczki, można było tylko kilka, albo nawet jednego.
Podczas wojny dwa razy zgarnęli ją w łapance. Raz przekupiła pilnującą ją Niemkę złotymi kolczykami, jeszcze w Warszawie. Drugi raz było gorzej. Już ją wieźli pociągiem, ale nie bydlęcym tylko zwykłym, na roboty przymusowe, gdzieś do Prus Wschodnich i jakimś cudem udało się jej wraz z kilkoma innymi z tej grupy wiezionych uciec. Czasem o tej ucieczce opowiadała, ale to było tak dawno, że niewiele pamiętam. A szkoda bo to musiała być fascynująca historia. Muszę się siostry zapytać. Może ona będzie więcej pamiętała.
Tniutam czy tniutniam?