Próbuję się zorientować czy to awaria lokalna czy w całym mieście (szybki tel po znajomych ew do enargetyki, BTSy mają podtrzymanie zasilania więc GSM powinien na początku działać ale nie na długo). Jeśli uznaję, że to grubsza sprawa na lilkanaście godzin czy nawet kilka dni to napełniam wodą dostępne pojemniki (o ile jeszcze jest ciśnienie ). Sprawdzam zapasy latarek / baterii/ świeczek . Jeśli jest dzień wywieszam w oknie lub na balkonie ładowarkę solarną i doładowuję powerbanki jeśli trzeba. Sprawdzam zapasy pod kątem niepsującego się bez lodówki i nie wymagającego gotowania jedzenia (potem nie będzie też ciśnienia gazu). Łapię plecak, gotówkę i lecę do miasta spróbować zorganizować dodatkowe zapasy (w wielu miejscach będzie problem z kupowaniem bo przecież kasy fiskalne bez prądu nie działają).
Ja też lubię nóż bo fajnie jest mieć nóż a jak często go potrzebuje w życiu w dużym mieście? Prawie nigdy. Serio nóż do odstraszenia napastnika? Jak ktoś mnie napadnie a nie czuję się na siłach to najlepiej mi pomoże spierdalanie😂 w pracy szybciej przedziurawię taśmę długopisem niż poszukam noża. Noże są fajne ale w mieście to bardziej gadżet dla duszy niż dla ciała (mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli ). Wiem film ma dwa lata ale dopiero teraz pojawił mi się na głównej😉
Pierwsza rzecz jaką robię gdy dowiem się że w całym mieście nie ma prądu to próbuję się dowiedzieć więcej na ten temat. Reaguję w zależności od informacji które uzyskam od innych lub dzięki działającemu na baterii smartfonowi. (w pogotowiu i tak mam zawsze zapałki, zapalniczki, krzesiwo, świece, latarki i zapas wody więc niewiele więcej może być rzeczy koniecznych do przygotowania natychmiast)
Telefonem zapłacisz jak kartą, poświecisz jak latarką, za obudowę możesz schować dokument (prawo jazdy/dowód osobisty), no i masz dostęp do całej wiedzy zgromadzonej w zasobach internetu. A co do noża-95% jego zastosowań w mieście spełni ostrze w multitoolu, który jest o wiele wszechstronniejszy i nie budzi tylu kontrowersji
Mieszkam w małym mieście mam offgridową instalację fotowoltaiczną, zapas jedzenia , i wody gaz w butli, centralne ogrzewanie grawitacyjne (teraz już takich nie robią) więc włączam jakiś film i delektuje się świętym spokojem. Lub idę na spacer.
1. Odkręcam wszystkie krany, pod które podstawiam garnki/miski celem nałapania wody przy resztkowym ciśnieniu. 2. Szukam w radiu o co chodzi z tym blackoutem. 3. Sprawdzam w sklepie osiedlowym, czy się da zrobić zakupy za gotówkę, bez nabijania na kasę.
Jeszcze miesiąc temu, zanim przeczytałem Waszą książkę i zacząłem oglądać kanał na YT zrobiłbym to co zawsze- przeklinałbym pracowników elektrowni i czekał aż w końcu prąd „wróci”. Pewnie baterie w telefonie miałbym na minimum a latarkę gdzieś w szufladzie 😄 Ale teraz powoli zdobywam wiedzę na temat przygotowań na trudny czas i sytuacje oraz kupuję przydatne do tego rzeczy. Tak wiec oby jeszcze jakiś czas nie wyłączali to zdążę się przygotować 😉 Edc już mam prawie zrobione. Ciekawy odcinek. Pozdrawiam.
Nóż może się przydać do przecinania pasów w samochodzie, jest świetną zabawką, (szczególnie jak masz kawałek drewna), czasem służy jako śrubokręt, otwieracz do puszek, otwieracz do jakichkolwiek pudełek, narzędzie do kopania. Jak mam w domu coś do zrobienia, to dość często jest tak, że niechce mi się szukać odpowiednich narzędzi więc używam noża. Myślę, że tutaj za bardzo zaniżasz możliwości tego narzędzia w odpowiedzi na wywyższanie go przez wielu ludzi. I jeszcze nóż to świetna strugaczka do ołówków. Jak dowiaduje się, że nie ma prądu to pierwszą rzeczą jest wzięcie gitary do ręki i zabawa.
Większość osób pisze tutaj o tym co by zrobiła w razie braku prądu będąc w domu, ale awarie prądu częściej zdarzają się w ciągu dnia kiedy jesteśmy w pracy lub w szkole bliżej lub dalej od domu. Od 4 lat noszę przy sobie mój mały warsztat z edc w plecaku i tak jak 5 lata temu zacząłem się pakować tak latarka nie zmieniła swojego miejsca w bocznej kieszeni. Mam to szczęście, że z pracy do domu mam 5 minut więc jeden problem z głowy. Kiedy w porach zimowych w szkole były próby ewakuacyjne lub kiedy wyłączali prąd to pierwsze po co sięgałem to latarka, ale jej nie włączałem bo nie było takiej potrzeby. Później dorobiłem się samsunga solida z latarką, choć tamta nadal jest. Jeśli mówimy na serio co należało by zrobić w takiej sytuacji to na pewno zadzwonić do rodziny gdzie są, czy wszystko dobrze i umówić się co zrobić kiedy prąd nie wróci. Takie moje zdanie. Dziękuję.
Dłubię w nosie... bo ja zawsze dłubię ;) A już bardziej poważnie, to pytanie jest nieprecyzyjne. Dużo zależy od okoliczności. Np. Siedzę sobie z kolegami nad jeziorem, łowimy rybki, jedyny prąd, z jakiego korzystamy to ten w termosie. I nagle telefon od żony: "Słuchaj, w całym mieście prąd ukradli". I teraz pytanie: Jest środek dnia, czy już wieczór i ciemno? Bo jeśli środek dnia, to prawdopodobnie mówię kobiecie, żeby się uspokoiła i dalej łowię ryby. Jeśli wieczorem, to pierwszą rzeczą jaką zrobię będzie wysłuchanie jej wrzasków, że "kupujesz te latarki, a jak są potrzebne to k%#$@$ żadnej nie ma pod ręką". Następnie poinformuję ją, że jedna jest w koszyku na drobiazgi, przy drzwiach i wyjaśnię jak znaleźć kilka pozostałych. Potem mogę się zastanowić, czy wracać do domu i coś przedsięwziąć, czy jednak nie wpadać w panikę i korzystać z wieczornego wypadu na łono natury. W końcu przerwy w dostawie prądu nie są czymś szczególnie groźnym. Dopiero gdy zaczyna go brakować dłużej to robi się nieprzyjemnie. Ale godzinna, czy nawet całodobowa awaria, choć uciążliwa, nie jest wielkim problemem. A jeśli siedzę w domu? Tu jest inaczej. Bo już wiem, że prądu nie ma. Już wygrzebałem latarki. Opatrzyłem łeb, który rozbiłem szukając ich, po ciemku, może nawet zdążyłem już wyjaśnić dzieciakom, że na razie przerwa od grania na konsoli. Kolejną czynnością do wykonania jest sprawdzenie przyczyn awarii, więc sprawdzam korki, rozglądam się po osiedlu, czy sąsiedzi mają światło w oknach itd. Jak nie, to telefon i wydzwanianie do elektrowni (chyba, że już sąsiad, który też postanowił korki sprawdzić, już dzwonił i przekazał radosną nowinę). W każdym razie trzeba się dowiedzieć jaki jest przewidywany czas przywrócenia zasilania. Jeśli powiedzą mi, że prądu nie ma w całym mieście, ale w ciągu kilku godzin się z tym uporają, to znów, żaden problem. Kolacja będzie przy świecach, lodówka nie zdąży się rozmrozić, kąpiel przy latarkach, albo świeczkach, a do podusi, zamiast filmu parę stron książki (przy latarce - w końcu mam ich tyle, że starczy). Jeśli to terroryści wysadzili elektrownię to chyba znak, że trzeba zabierać klamoty i jechać do babci, która mieszka kilakdziesiąt km dalej i jej prądu nie odłączyli. Tam spokojnie można kilka dni pomieszkać. I nawet do pracy dojeżdżać normalnie. Z resztą w tym przypadki też można rozpatrywać różne pory dnia i inne okoliczności. No, ale załóżmy, że jest jakaś czynność, którą można uznać za, w miarę uniwersalny początek "przygody" z brakiem prądu. Moim zdaniem będzie to powiadomienie bliskich (zarówno krewnych, jak i blisko mieszkających). Rzeczowa informacja to klucz do zapobiegania panice. Dlatego właśnie od niej bym zaczął. Brak prądu to nie jest problem życia i śmierci (chyba, że leżysz na stole operacyjnym), dlatego na podjęcie decyzji o ewakuacji, napoczęciu zapasów, czy wyciągnięciu broni do obrony przed szabrownikami, jest sporo czasu. Najważniejsze to zdobyć i rozpuścić dalej jak najpełniejszą informację odnośnie aktualnego stanu rzeczy.
Mysle ze kazdy ma inne potrzeby, mieszka w innym srodowisku. I to determinuje przedmioty ktorych najbardziej potrzebowalby w razie naglej sytuacji. Bardzo trudno jest genaralizowac. Ciekawy film. Fajna kurtka. Pozdrawiam
Pracuje w IT, a noża używam bardzo często w najróżniejszych sytuacjach. TAK nóż jest potrzebny. Nie tylko w sytuacjach kryzysowych, ale również na co dzień.
Nóż, latarka z zapasową baterią, zapałki kowbojskie ale to bardziej ze względu na obecne temperatury i moje długie spacery na troche odludzie. Apteczka koniecznie, i do przodu + oczywiście jakieś dokumenty i pieniądze Pozdrowionka :)
Najśmieszniejsze jest to, że noszę trochę rzeczy ze sobą... mniej lub bardziej oczywistych i pozornie potrzebnych, ale w większości są to rzeczy, których jeszcze nie użyłem - ale jak to mówią - lepiej nosić niż się prosić ;)
Nie można określić najważniejszego elementu zestawu edc, bo dla każdego będzie to coś innego. Dla palacza będzie to zapalniczka i papierosy. Dla kogoś kto wraca do domu po nieoświetlonej drodze, będzie to latarka i odblask. Dla kogoś kto musi otwierać dużo paczek będzie to nóż itd. Więc każdy nosi co innego. Ponadto jeśli chodzi o zestaw edc to tak naprawdę potrzebujemy znacznie mniej niż nam się wydaje. Ja sam popadałem kiedyś w pułapkę gromadzenia i noszenia rzeczy które "mogą się przydać". Oczywiście nigdy się nie przydawały, a jedynie ciążyły. Teraz noszę naprawdę niewiele, zaledwie kilka gadżetów przy kluczach i czuję... lekkość ;)
W pierwszej kolejności po awarii prądu szukam źródeł światła, tj. latarek, świeczek, sprawdzam ilość jedzenia w lodówce i zamrażalniku oraz wyciągam książkę "Blackout" Marca Elsberga i czytam co może się stać w najgorszym możliwym scenariuszu ;-) Pozdrawiam.
Jak niema prądu gromadzę wodę gdzie się da póki jest. Po drugie szykuje awaryjne oświetlenie (latarka, świece) zanim się zrobi ciemno. Potem segreguje żywność i zjadam najpierw to co się najszybciej zepsuje.
Brak prądu w całym mieście może spowodować też brak wody- pompy itd. Tak więc nie ma sensu szukać świeczek, bo można pooglądać niebo, ale właśnie zrobienie zapasu wody byłoby kluczowe. Miałem sytuację, w której pół miasta było bez prądu i wody przez kilka h w lato. Wyszło, że nie było w czym umyć twarzy, a kolejka w sklepie po wodę kończyła się poza sklepem.
Ja na brak prądu bym się nie przejął ponieważ jestem zabezpieczony :) mam agregat i zapas paliwa. Co miesiąc kupuje kanister paliwa które przez rok można spokojnie przechowywać. Jeden kanister leje do samochodu i następnie go uzupełniam i w ten sposób mam 240 litrów zapasu paliwa. Mam piec w którym mogę napalić drzewem i mam ciepło, mam zapas żywności na kilka dni. Ktoś kto ogląda cię Krzyśku powinien umieć wyciągać wnioski. Ja to robię. Długa droga jeszcze przede mną ale staram się każdego dnia. Mam dużo planów i pomysłów żeby być samodzielnym i samowystarczalnym ale na to potrzeba czasu i niestety ale i pieniędzy. Pozdrawiam.
pierwsza rzecz jaką robie to wyciągam latarke którą mam pod ręką a jak sie rozładuje to ide po baterie które mam w zapasie a następnie odpalam świeczki w całymy domu których też mam spory zapas
Odkręcam kran i leje wodę we wszystkie pojemniki jakie mam. Nie ma prądu to nie działają pompy i nie ma ciśnienia w kranie. Na wysokich piętrach po kilku minutach, w niższych kondygnacjach mamy więcej czasu. Pozdrawiam hydraulik Emil
Mieszkam na wsi, więc zimą i w dzień pierwsza rzecz jaką robię, to sprawdzam temperaturę na centralnym piecu. Następnie szykuję na wieczór świece i latarki. Latem świece i latarki są numer jeden. W nocy lub wieczorem świece i latarki są zawsze numer jeden nawet zimą.
kilka razy w roku nie mamy światła , przeważnie po silnych burzach i zawsze wówczas palimy świece dlatego mamy ich dość dużo. Mieliśmy już przypadek, że prądu nie było 2 dni. Mam kilkadziesiąt baterii na zapas ale świeczki idą na pierwszy ogień.
szukam świeczek, robię mały zapas, w telefonie uruchamiam funkcję max oszczedność energii, ostrzę Pana zdaniem mało istotny nóż, ale to z nudów, wypijam szklankę wody i ruszam żoną w pdróż doznań podkołdernych ;) brak prądu to mały problem, nadmiernie zużywamy energie
Ja gdybym się dowiedział, że nie ma prądu to najpierw wziąłbym wspomniany telefon komórkowy i zadzwonił do bliskich, żeby ta informacja szybko się rozeszła, ponieważ w kilka osób łatwiej jest się przygotować nawet jeśli się ma tylko chwilę, niż w pojedynkę. Po za tym jak ktoś mądry napisał w innym komentarzu cytuje "większość osób pisze tutaj o tym co by zrobiła w razie braku prądu będąc w domu, ale awarie prądu częściej zdarzają się w ciągu dnia".
Ja mam w EDC różne dziwne rzeczy (multitoole, latarki, powerbank, ładowarkę itp.), ale na sytuację kryzysową najważniejszym elementem jest... Stoperan® ;-)
Nóż noszę zawsze przy sobie, i pod względem częstości użycia, znajduje się on na drugim miejscu, zaraz po telefonie komórkowym, do wielu różnych celów. Jeśli go nie mam, to odczuwam ten brak. Natomiast w przypadku zdarzeń kryzysowych, podczas których przyszłoby mi ukrywać się lub uciekać, telefon byłby pierwszą rzeczą, którą (nie bez żalu) wyrzuciłbym, najlepiej głęboko do jeziora (aby trudno było go odnaleźć, aby go trwale uszkodzić przez zalanie wodą, aby głęboka woda stanowiła silną barierę dla fal radiowych). Dlatego: 1. Może być dyskusyjne przechowywanie w nim informacji lub kontaktów umożliwiających odnalezienie mnie lub moich przyjaciół, rodziny, możliwych miejsc przebywania. 2. Na taką okoliczność warto posiadać inne, niż telefon sposoby nawigacji (mapa i kompas + umiejętności; lub/i droga nawigacja GPS typu np. Garmin, która tylko odbiera sygnały GPS, ale nic nie emituje). 3. Można rozważyć zastąpienie w takiej sytuacji swojego telefonu aparatem przeznaczonym na taką kryzysową okoliczność: dotychczas nie noszonym ze sobą i nie używanym przez siebie; z kartą sim zarejestrowaną na kogoś zupełnie obcego, której także dotychczas się ze sobą nie nosiło i trudna byłaby do powiązania z nami; aparat "starego typu", najlepiej "niezniszczalny", np. Nokia 3210, z nową baterią; z niepodpisanymi kilkoma kontaktami, najlepiej błędnie wpisanymi, do każdorazowego poprawiania przed użyciem; włączanym tylko w momencie konieczności użycia; komunikacja z zastosowaniem zasady "minimum słów, maksimum treści"; najlepiej zmienionym głosem;; lub: na podobnych zasadach aparat służący tylko do pozyskiwania łącza internetowego i komunikacji przez kodowane komunikatory, z jak największą ostrożnością i wiedzą "tele-info-komunikacyjną". Ale, prawdopodobnie za słabo się na tym znam. 4. Na taką okoliczność warto posiadać także inne, niż telefon komórkowy, sprawdzone i przećwiczone sposoby komunikacji (lub pozyskiwania wiadomości) - od radiotelefonu PMR, czy jeszcze lepiej duobandera VHF/UHF, radiotelefonu na pasmo obywatelskie (CB radio), czy wielozakresowego radiotelefonu na różne pasma, wraz z łatworozwieszalnymi antenami "plecakowymi" i wiedzą, czy nawet mądrze zaprogramowanego skanera radiowego, aż po ukryte w umówionych miejscach "skrzynki pocztowe". 5. Na taką okoliczność warto posiadać także inne, niż telefon komórkowy, sposoby przechowywania danych - np. wydrukowane listy kontaktów, kserokopie ważnych dokumentów, karty pamięci z ważnymi informacjami - przechowywane nie tylko pod ręką w domu, w ucieczkowym plecaku, ale też może gdzieś zakopane, czy dobrze ukryte. To wszystko nie zmienia faktu, że w zwyczajnych warunkach, telefon ma swoje ważne miejsce w codziennym wyposażeniu. Chodzi tylko o to, żeby po jego utracie nie stać się głuchym, ślepym, bezbronnym, jak dziecko we mgle; oraz rozumieć, że mogą zdarzyć się sytuacje, kiedy jego posiadanie może być niebezpieczne.
W sytuacji kiedy bym się dowiedział, że w całym mieście nie ma prądu - pierwsze co bym zrobił to niezwłocznie udał się w miejsce gdzie przebywa moja najbliższa rodzina, żona i dzieci. Najlepiej do własnego mieszkania, bo tam mam trochę potrzebnych gadżetów...
Nie wiem skąd ten hejt na noże ? Nóż to ważny element EDC. Przyda się zarówno do otwierania listów jak i przecięcia zaklinowanego pasa w wyniku wypadku.
Trzeba dowiedzieć się, co się dzieje. Ponieważ przy braku prądu nie będzie działać sieć komórkowa, telefon i internet odpadają. Nadajniki GSM/LTE mają bardzo krótki zasięg i złapanie sygnału z nadajnika znajdującego się z dala od miasta nie wchodzi w grę. Teoretycznie nadajniki w mieście mają akumulatory pozwalające na 4 godziny pracy, no ale właśnie, tylko teoretycznie. A nie wiadomo czy zauważymy awarię niezwłocznie. Pozostaje radio z niezależnym zasilaniem. Jeśli ma czułą antenę odbiorczą (tak jak radio samochodowe) powinno odbierać fale z nadajnika oddalonego o 100-150km. Dlatego zapewne sprawdziłbym telefon, a po stwierdzeniu braku sygnału, udałbym się do samochodu i włączył radio.
Witam. Przy braku prądu nadajniki nie będą działać, ale GPS i RADIO w telefonie będą pomimo braku zasięgu sieci. Satelity na orbicie będą działać pomimo Blackoutu na ziemi. to jet moje zdanie.
Odpalam ledy zasilane z instalacji solarnej oraz skaner radiowy gdzie nasłuchuje energetyków podczas naprawy. Co do noża mam go w edc i codziennie się przydaje od rozkręcania kompóterów do otwierania przesyłek kurierskich i nie tylko dla zainteresowanych używam LEATHERMAN CRATER C33T
Najważniejszy w EDC jest nasz mózg-musi być sprawny, jeśli jesteśmy niewyspani, możemy natrafić wiele problemów. Na prawdę się przydaje, dbajmy o niego.
Sprawdzenie/powiekszenie zapasu swiec baterii do latarek zapalek itp oraz jedzenia bez potrzeby chłodzenia. To jeszcze zależy na ile tego pradu nie ma. Ja akurat mieszkam ok 15 km od dużego miasta
Miastowe EDC w kolejności ważności: 0. Głowa na karku :-) 1. Komórka - bo wezwiesz pomoc (rodziny, znajomych, służb ratunkowych), sprawdzisz informacje, zorientujesz się w terenie. 2. Dokumenty - bo jak wezwiesz służby, to będą chciały obejrzeć. 3. Gotówka plus opcjonalnie karta płatnicza - bo może będziesz musiał zapłacić za pomoc, albo sam sobie pomożesz kupując potrzebne rzeczy. 4. Klucze - żebyś wrócił do domu. Na czwartym miejscu, bo w razie draki pierwsze trzy załatwią Ci ślusarza :-) 5. Mini apteczka (dostosowana do własnego stanu zdrowia) - bez niej raczej sobie poradzisz za pomocą powyższych, ale może znacznie skrócić czas cierpienia :-) 6. Scyzoryk/multitool - bo czasem się przyda do otwarcia czy naprawienia czegoś, a jak ostrze to apteczka powinna być. 7. Przekąska plus napój - dla komfortu. 8. Krzesiwo+podpałka - to już na naprawdę trudne miejskie sytuacje. Małe krzesiwo naprawdę nie przeszkadza (np. przy kluczach), Podpałka nie musi być dedykowana, można być kreatywnym i użyć papieru toaletowego/chusteczki solo lub w połączeniu z płynem do dezynfekcji z apteczki/dezodorantem/perfumami/wodą kolońską/małpką spirytusu itd. Scyzoryk zapewnia coś do potarcia krzesiwa. Gdybym był w USA, to gdzieś pośrodku byłby pistolet i zapasowy magazynek :-)
Tak. Telefon to: karta płatnicza, kompas, mapa, latarka, zbiór książek i instrukcji. I wiele wiele innych rzeczy. Do tego trochę gotówki, nóż a zawsze w pobliżu mam power bank.
Odpowiedź: Zapas świeczek, latarek, baterii/akumulatorków mam zawsze w domu, więc jak najszybciej pobieram (oczywiście z Netflixa) tyle odcinków obecnie oglądanego serialu ile się tylko da, jednocześnie podłączając telefon do ładowarki żeby doładować chociaż te kilka procent baterii (w zapasie mam 3 power banki). :)
w sumie się zgadzam w 100% a telefon oraz nóż traktuje prawie na równi. W kieszenie mam telefon i nóż, i oba przydają mi się bardzo często czasem zamiast noża fajnie jest też potargać scyzoryk.
EDC to nie tylko zestaw przetrwania, po prostu, coś Ci się przydaje, to nosisz przy sobie praktycznie zawsze, komuś się przydaje nóż często w domu, pracy czy warsztacie, to nosi i kwestionowanie "czy większości z was jest to tak naprawdę potrzebne" jest trochę bez sensu, bo to sprawa bardzo indywidualna, ale nie ze wszystkim muszę się zgadzać ;)
Pytanie zadałem na facebookowej grupie o dość ściśle określonym profilu. A że odpowiedzi były dla nas... dość zaskakujące, to uznaliśmy, że trzeba nagrać film z szerszym komentarzem. [Krzysiek]
Zależy od pory dnia tak w zasadzie. jeśli jest ciemno to 1. informuję bliskich licząc ze jest jeszcze zasilanie na stacjach - lub potem licząc że linie nie będą przeciążone i dojadę agregaty na stacje kom. w międzyczasie włączając małe radyjko 2.. zapalam 2 tlight i idę pożyczyć t-lighty współlokatorkom :) 3. zbieram latarki i baterie, kable sprawdzam stan naładowania itp. 4. wyąłczam jeden telefon, a 2 włączam na tryb ultra oszczędny, 6. Ide spać Jak jest jasno pomijam punkt 2, zamiast 6 czytam książkę lub w razie poważnej awarii idę do osiedlowego sklepu może uda mi się kupić coś za gotówkę: olej (paliwo do lampy którą zrobię) ZApas żywności mam, zapas wody mam, rzeka niedaleko i zbadany punkt możliwego poboru mam, gaz w mieszkaniu jest (powinien się utrzymać z awaryjnego lub będzie mniejsze ciśnienie) jak nie to kuchenka gazowa turystyczna. mały panel słoneczny jest, wystarczy do utrzymania telefonu na ultraoszczędnym. Problemem może być ogrzewanie w zimie, przyznam się szczerze że musiałbym improwizować bo nie jestem na to przygotowany. Trzeba uszczelnić i okleić okna. Czym? Wata, zwinięty papier toaletowy i na wierzch taśma? Coś by ktoś dodał? :)
Napełniam wszyskie wiadra/garnki/miski/kubki/termosy w mieszkaniu wodą, póki jest w kranie. Tę w garnkach gotuję, póki jest gaz. Na ewakuację się nie decyduję.
logiczne jest noszenie resoraka przy sobie jeżeli ma się małe dziecko a jeżeli w całym mieście nie ma prądu... w pierwszej kolejności chyba kontakt z najbliższymi bo przynajmniej na początku telefony powinny działać a z czasem może to być różnie
Nic bo nie mieszkam w mieście. A jak nie ma prądu na wsi: 1 idę po latarkę i świeczki (90% przypadków braku prądu u mnie jest po zmierzchu), 2 idę po power-banka do telefonu, 3 zapalam sobie światło i szukam jakiejś książki do czytania, równocześnie podładowuje telefon gdy jest potrzeba. Sieci może nie być przez jakiś czas ale telefon obecnie nie służy tylko do dzwonienia.
Dokupił bym kilka świec , tych tak zwanych ,, ogrodowych" (mam kilka w piwnicy , ale na zbyt długo by nie starczyły ) dodatkowe kartusze (są w domu dwie , ale wiadomo ) ! I troch jedzenia instant łatwo to i szybko się robi .
Czołem, na szczęście mieszkam na wsi i mam agregat więc go włączam. Gdybym mieszkał w mieście to: 1. Zorientował się jak długo nie będzie prądu, 2. Jeśli tylko kilka godzin, otwieram książkę i relaksuję się ciszą. Zabieram rodzinę na obiad do restauracji (za miasto oczywiście), idziemy na spacer a po powrocie włączam światło w kiblu i biorę książkę ;) 3. Jeśli prądu nie będzie od 2 do 3 dni, co też spowoduje, że nie będzie wody do spłukiwania nieczystości wyjeżdżam za miasto do domku albo do rodziny albo co najgorsze do hotelu. Pozdrawiam serdecznie
Myślę, że dużo osób z tych głosów nie przemyślała ważnej sprawy tj Miejski survival a survival w myśli leśnych prac obozowych i przetrwania w tym lesie. Pozdrawiam
ankieta ankietą.... ale i tak każdy "ze środowiska" ma przy sobie co najmniej: portfel z kasą, telefon, nóż/scyroryk, latarkę i coś do rozpalania ognia... więc co za różnica co ważniejsze ;)
Prąd dupnie w okolicy i już komórka może najwyżej posłużyć jako przycisk do papieru. Mówimy o survivalu ... Nóż, woda, żarcie, ogień, broń, namiot, karimiata, plecak !
Tu chodzi o survival w mieście. Niekoniecznie będziesz musiał rozpalić ognisko tylko zobaczyć rozkład jazdy, kupić wodę czy nawet poprostu zobaczyć godzinę
Siemanko. W odpowiedzi na zadane pytanie - a czy naprawdę musiałbym coś robić? Cóż.. jeden dzień bez prądu, a nawet kilka nie było by dla mnie większym problemem. Oczywiście pojawiłby się pewien dyskomfort w postaci niemożliwości obejrzenia TV, laptop by pochodził góra kilka godzin, było by w mieszkaniu trochę ciemniej, ale to w zasadzie tyle. Z lodówki jedzenie wyniósłbym na balkon, jedzenie podgrzałbym na gazie. Posiadam kilka latarek, zapas baterii, kilka podgrzewaczy by się też znalazło, powerbank do komórki zawszę naładowany podobnie jak kindle - nie zanudziłbym się... Co więc bym zrobił? No nie wiem, przede wszystkim chyba postarałbym się dowiedzieć do kiedy ta awaria ma trwać, aby zaplanować kolejne dni - więc pierwsza rzecz - telefon do pogotowia energetycznego po informację i dalej bym planował na kolejne dni. Zadzwoniłbym też do jakiegoś kumpla aby dowiedzieć się, czy on ma prąd, co by mi dało informację o skali awarii. I to chyba tyle. Pozdrawiam.
Nie ma prądu? Nic. Czekam aż będzie. Niepokój zacznę odczuwać dopiero po jakimś czasie. Dwa, trzy dni, może więcej, może mniej. Warto też poznać przyczynę braku prądu. Edit: dodam, że mam jako takie zapasy. Inaczej bym kombinował przede wszystkim wodę i w miarę możliwości żywność.
Witam. Pytanie ciekawe , odpowiedzi może być za to mnóstwo bo zależą od pierdyliarda okoliczności. Jeśli powodem jest wybuch bomby atomowej bo chyba tylko to może wyłączyć prąd w całym mieście to zrobić można bardzo niedużo jeśli nie jest się ekstra przygotowanym. Zaznaczam że mieszkam w dużym mieście. Natomiast jeśli awaria jest jakiegoś innego typu to moje zachowanie zależy od tego gdzie ona mnie zastanie. Jeśli poza domem to staram się dotrzeć do rodziny po drodze zbierając więcej informacji na temat awarii i tego co sugerują odpowiednie służby czy co ,,mówi,, radio ( np w samochodzie). Jeśli awaria zastanie mnie w domu to też zbieram oczywiście informacje ponadto sprawdzam lub uzupełni zapas wody. W zasadzie tyle.
Ale jak to nie ma prądu w całym mieście :(. Toż to jakiś armagedon. Siadam na ziemi, zaczynam płakać i modlić się do wszystkich znanych mi bóstw o powrót świętego prądu.
Sprawdzam gdzie wystąpiła awaria i na tej odstawie szacuje, jak długo nie będzie prądu, jeśli dużej niż 4h zastanawiam się co odłączyć od przetwornicy. Scenariusz wielokrotnie przerobiony tylko nie dla miasta tylko dla 2 wsi i sporej części małego miasta.
Zapalniczka wbrew pozorom się bardzo przydaje. Możesz komuś tego ognia użyczyć , co nieraz pozwoli uniknąć sytuacji niebezpiecznej " dresik pyta : hej misiek masz k... ognia?". Lepiej powiedzieć że tak :) Nóż? cóż wydaje mi się , że raczej wielofunkcyjny scyzoryk. W zależności od miejsca zamieszkania może być też np. gaz pieprzowy.
Nic nie robię, mieszkam we Wrocławiu. Tutaj takie rzeczy zdarzają się co kilka miesięcy :D Ewentualnie nalewam sobie świeżej wody do awaryjnego 50l kanistra w łazience. Jeżeli awaria będzie dłuższa, niż jeden dzień, woda w wieży ciśnień się skończy szybko. Jedzenie jest w zapasie, świeczki są w zapasie, woda jest w zapasie, nic tylko czytać książki i patrzeć, jak świat płonie. A jeżeli jestem w domu rodzinnym, to po prostu schodzę do garażu i przełączam zasilanie na zapasowe z akumulatorów :D Proszę Państwa, jeżeli nie ma w mieście prądu, to już za późno na latanie po sklepach i aptekach. Żaden sklep dzisiaj nie funkcjonuje bez prądu. Niektóre mają UPS (biedronka w moim sąsiedztwie), ale od razu są oblegane przez hordy nieprzygotowanych zombie :)
To prawda, że na co dzień w spokojnych czasach telefon jest przedmiotem niezastąpionym. Myślę jednak, że należy się zastanowić czy uzależnianie się od urządzenia, które tak łatwo może ulec zniszczeniu i tak bardzo zależnego od zewnętrznych źródeł energii, zasięgu i dostępu do Internetu jest dobrym pomysłem. Według mnie bazowanie na narzędziach prostych i niezawodnych (jak np. nóż) w połączeniu umiejętnościami i wiedzą dotyczącą ich szerokiego zastosowania daje większe poczucie komfortu i bezpieczeństwa.
Ale to nie o to chodzi, żebyśmy traktowali ten telefon komórkowy jako rozwiązanie wszystkich problemów. Niemniej jednak, ze względu na to, jak wiele rzeczy można z jego pomocą zrobić, to właśnie o jego sprawne działanie powinniśmy dbać najbardziej. Jak ktoś z domu nie weźmie noża, albo go zgubi po drodze, problemu zapewne to nie stworzy. Zaś brak telefonu komórkowego oznaczać może brak możliwości wezwania pomocy i utrudnienia, które się z tym wiążą. [Krzysiek]
Zimą, na pierwsze godziny szukam źródła światła (latarki i lampy naftowe), kontrola wody i przynoszę zapas drewna do kominka, bo grzanie gazowe wymaga u mnie pracy kontrolera na 230V, a nie mam przetwornicy. Kuchenka na szczęście gazowa. Jeśli sytuacja trwa ponad 12 godzin to pewnie zacząłbym wynosić jedzenie z zamrażalnika na dwór, jeśli byłoby na minusie. Latem światło, woda i zabezpieczyłbym zamrożone jedzenie gdzieś w miskach po piwnicy by nie popłynęło za szybko.
Witam. Gdyby mi się przydarzyła taka sytuacja to pierwsze co bym zrobił to postarał się dowiedzieć czym jest spowodowana awaria prądu, jaki ma zasięg i czy mimo braku prądu jest dostępny internet w komórce, radio. Alternatywą zostaje CB radio, zasięg jest na prawdę spory. Może się okazać, że cenniejsza jest informacja niż dodatkowy zapas wody czy jedzenia.
Raz na jakis czas spotykam sie z taka sytuacją bo przybywam na wsi raz na jakis czas.Zapalam lampe naftową, jeżeli mam rozładowany telefon to ide do samochodu albo power bankiem i go ładuje. A tak to czekam aż będzie spowrotem
Co do pytania na końcu: Skoro niema prądu w całym mieście to znaczy że to jakaś poważniejsza awaria i tego prądu nie będzie przez dłuższy czas, tak więc biorę zestaw EDC, zestaw 72 godzinny i jakie tam jeszcze mam zestawy i udaje się do punktu ewakuacji lub do bliskich w innym mieście. Słowem mówiąc, ewakuacja.
Gdy sie dowiem ze nie ma pradu w calym miescie to... zalezy jaka jest pora dnia. Jesli wieczor to ide spac a jesli jeszcze widno to probuje sie czyms zajać. W kazdym probuje jakos przeczekac.
Krzysztof, widziałeś już poradnik Lasów Państwowych dot. leśnego survivalu? www.lasy.gov.pl/pl/informacje/publikacje/do-poczytania/copy2_of_wilczym-szlakiem jakieś opinie na ten temat?
Ten tekst o prawdziwym facecie był najlepszy śmiać się nie mogę przestać :D
Najpierw spróbowałbym sprawdzić na smartfonie jaki jest powód braku prądu i ile to potrwa - od uzyskanych informacji zależą moje kolejne kroki.
Najważniejszy jest mózg, ponieważ żaden przedmiot nie pomoże jeśli mózgu brak :-)
13:23 Rozwaliło mnie to kompletnie, nigdy nie słyszałem od Krzysztofa słowa pi**a. EPIC po prostu
Teraz też nie słyszałeś.
[Krzysiek]
Próbuję się zorientować czy to awaria lokalna czy w całym mieście (szybki tel po znajomych ew do enargetyki, BTSy mają podtrzymanie zasilania więc GSM powinien na początku działać ale nie na długo). Jeśli uznaję, że to grubsza sprawa na lilkanaście godzin czy nawet kilka dni to napełniam wodą dostępne pojemniki (o ile jeszcze jest ciśnienie ). Sprawdzam zapasy latarek / baterii/ świeczek . Jeśli jest dzień wywieszam w oknie lub na balkonie ładowarkę solarną i doładowuję powerbanki jeśli trzeba. Sprawdzam zapasy pod kątem niepsującego się bez lodówki i nie wymagającego gotowania jedzenia (potem nie będzie też ciśnienia gazu). Łapię plecak, gotówkę i lecę do miasta spróbować zorganizować dodatkowe zapasy (w wielu miejscach będzie problem z kupowaniem bo przecież kasy fiskalne bez prądu nie działają).
Ja też lubię nóż bo fajnie jest mieć nóż a jak często go potrzebuje w życiu w dużym mieście? Prawie nigdy. Serio nóż do odstraszenia napastnika? Jak ktoś mnie napadnie a nie czuję się na siłach to najlepiej mi pomoże spierdalanie😂 w pracy szybciej przedziurawię taśmę długopisem niż poszukam noża. Noże są fajne ale w mieście to bardziej gadżet dla duszy niż dla ciała (mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli ). Wiem film ma dwa lata ale dopiero teraz pojawił mi się na głównej😉
Pierwsza rzecz jaką robię gdy dowiem się że w całym mieście nie ma prądu to próbuję się dowiedzieć więcej na ten temat. Reaguję w zależności od informacji które uzyskam od innych lub dzięki działającemu na baterii smartfonowi. (w pogotowiu i tak mam zawsze zapałki, zapalniczki, krzesiwo, świece, latarki i zapas wody więc niewiele więcej może być rzeczy koniecznych do przygotowania natychmiast)
Na pewno staram się zebrać jak najwięcej informacji wszelkimi możliwymi kanałami żeby móc działać w najbardziej odpowiedni do sytuacji sposób
Na taką sytuację mam zawsze przygotowaną w zamrażalniku 0,2 rudej gorzkiej. Wrazam na chatę i w spokoju przyjmuję trunek :)
Telefonem zapłacisz jak kartą, poświecisz jak latarką, za obudowę możesz schować dokument (prawo jazdy/dowód osobisty), no i masz dostęp do całej wiedzy zgromadzonej w zasobach internetu. A co do noża-95% jego zastosowań w mieście spełni ostrze w multitoolu, który jest o wiele wszechstronniejszy i nie budzi tylu kontrowersji
Zapas wody - mamy tutaj mały wyścig z czasem bo przez pewien czas po awarii utrzymuje się ciśnienie w sieci wodociągowej.
Mieszkam w małym mieście mam offgridową instalację fotowoltaiczną, zapas jedzenia , i wody gaz w butli, centralne ogrzewanie grawitacyjne (teraz już takich nie robią) więc włączam jakiś film i delektuje się świętym spokojem. Lub idę na spacer.
1. Odkręcam wszystkie krany, pod które podstawiam garnki/miski celem nałapania wody przy resztkowym ciśnieniu.
2. Szukam w radiu o co chodzi z tym blackoutem.
3. Sprawdzam w sklepie osiedlowym, czy się da zrobić zakupy za gotówkę, bez nabijania na kasę.
Jeszcze miesiąc temu, zanim przeczytałem Waszą książkę i zacząłem oglądać kanał na YT zrobiłbym to co zawsze- przeklinałbym pracowników elektrowni i czekał aż w końcu prąd „wróci”. Pewnie baterie w telefonie miałbym na minimum a latarkę gdzieś w szufladzie 😄 Ale teraz powoli zdobywam wiedzę na temat przygotowań na trudny czas i sytuacje oraz kupuję przydatne do tego rzeczy. Tak wiec oby jeszcze jakiś czas nie wyłączali to zdążę się przygotować 😉 Edc już mam prawie zrobione. Ciekawy odcinek. Pozdrawiam.
KARTUSZ :D Dobre. Fajny materiał :)
Bardzo fajny i z dobrym humorem film :D Oby takich więcej, pozdrawiam ;)
Nóż może się przydać do przecinania pasów w samochodzie, jest świetną zabawką, (szczególnie jak masz kawałek drewna), czasem służy jako śrubokręt, otwieracz do puszek, otwieracz do jakichkolwiek pudełek, narzędzie do kopania. Jak mam w domu coś do zrobienia, to dość często jest tak, że niechce mi się szukać odpowiednich narzędzi więc używam noża. Myślę, że tutaj za bardzo zaniżasz możliwości tego narzędzia w odpowiedzi na wywyższanie go przez wielu ludzi. I jeszcze nóż to świetna strugaczka do ołówków.
Jak dowiaduje się, że nie ma prądu to pierwszą rzeczą jest wzięcie gitary do ręki i zabawa.
Robię zapas wody gdzie się da! Wypełniam wannę zlewozmywak umywalki wiadra itd. Bo jak nie ma prądu to pompy nie działają :/
Większość osób pisze tutaj o tym co by zrobiła w razie braku prądu będąc w domu, ale awarie prądu częściej zdarzają się w ciągu dnia kiedy jesteśmy w pracy lub w szkole bliżej lub dalej od domu. Od 4 lat noszę przy sobie mój mały warsztat z edc w plecaku i tak jak 5 lata temu zacząłem się pakować tak latarka nie zmieniła swojego miejsca w bocznej kieszeni. Mam to szczęście, że z pracy do domu mam 5 minut więc jeden problem z głowy. Kiedy w porach zimowych w szkole były próby ewakuacyjne lub kiedy wyłączali prąd to pierwsze po co sięgałem to latarka, ale jej nie włączałem bo nie było takiej potrzeby. Później dorobiłem się samsunga solida z latarką, choć tamta nadal jest. Jeśli mówimy na serio co należało by zrobić w takiej sytuacji to na pewno zadzwonić do rodziny gdzie są, czy wszystko dobrze i umówić się co zrobić kiedy prąd nie wróci. Takie moje zdanie. Dziękuję.
Dłubię w nosie... bo ja zawsze dłubię ;)
A już bardziej poważnie, to pytanie jest nieprecyzyjne.
Dużo zależy od okoliczności.
Np. Siedzę sobie z kolegami nad jeziorem, łowimy rybki, jedyny prąd, z jakiego korzystamy to ten w termosie. I nagle telefon od żony: "Słuchaj, w całym mieście prąd ukradli".
I teraz pytanie: Jest środek dnia, czy już wieczór i ciemno? Bo jeśli środek dnia, to prawdopodobnie mówię kobiecie, żeby się uspokoiła i dalej łowię ryby. Jeśli wieczorem, to pierwszą rzeczą jaką zrobię będzie wysłuchanie jej wrzasków, że "kupujesz te latarki, a jak są potrzebne to k%#$@$ żadnej nie ma pod ręką". Następnie poinformuję ją, że jedna jest w koszyku na drobiazgi, przy drzwiach i wyjaśnię jak znaleźć kilka pozostałych.
Potem mogę się zastanowić, czy wracać do domu i coś przedsięwziąć, czy jednak nie wpadać w panikę i korzystać z wieczornego wypadu na łono natury. W końcu przerwy w dostawie prądu nie są czymś szczególnie groźnym. Dopiero gdy zaczyna go brakować dłużej to robi się nieprzyjemnie. Ale godzinna, czy nawet całodobowa awaria, choć uciążliwa, nie jest wielkim problemem.
A jeśli siedzę w domu?
Tu jest inaczej. Bo już wiem, że prądu nie ma. Już wygrzebałem latarki. Opatrzyłem łeb, który rozbiłem szukając ich, po ciemku, może nawet zdążyłem już wyjaśnić dzieciakom, że na razie przerwa od grania na konsoli. Kolejną czynnością do wykonania jest sprawdzenie przyczyn awarii, więc sprawdzam korki, rozglądam się po osiedlu, czy sąsiedzi mają światło w oknach itd. Jak nie, to telefon i wydzwanianie do elektrowni (chyba, że już sąsiad, który też postanowił korki sprawdzić, już dzwonił i przekazał radosną nowinę). W każdym razie trzeba się dowiedzieć jaki jest przewidywany czas przywrócenia zasilania.
Jeśli powiedzą mi, że prądu nie ma w całym mieście, ale w ciągu kilku godzin się z tym uporają, to znów, żaden problem. Kolacja będzie przy świecach, lodówka nie zdąży się rozmrozić, kąpiel przy latarkach, albo świeczkach, a do podusi, zamiast filmu parę stron książki (przy latarce - w końcu mam ich tyle, że starczy).
Jeśli to terroryści wysadzili elektrownię to chyba znak, że trzeba zabierać klamoty i jechać do babci, która mieszka kilakdziesiąt km dalej i jej prądu nie odłączyli. Tam spokojnie można kilka dni pomieszkać. I nawet do pracy dojeżdżać normalnie.
Z resztą w tym przypadki też można rozpatrywać różne pory dnia i inne okoliczności.
No, ale załóżmy, że jest jakaś czynność, którą można uznać za, w miarę uniwersalny początek "przygody" z brakiem prądu.
Moim zdaniem będzie to powiadomienie bliskich (zarówno krewnych, jak i blisko mieszkających). Rzeczowa informacja to klucz do zapobiegania panice. Dlatego właśnie od niej bym zaczął.
Brak prądu to nie jest problem życia i śmierci (chyba, że leżysz na stole operacyjnym), dlatego na podjęcie decyzji o ewakuacji, napoczęciu zapasów, czy wyciągnięciu broni do obrony przed szabrownikami, jest sporo czasu. Najważniejsze to zdobyć i rozpuścić dalej jak najpełniejszą informację odnośnie aktualnego stanu rzeczy.
Mysle ze kazdy ma inne potrzeby, mieszka w innym srodowisku. I to determinuje przedmioty ktorych najbardziej potrzebowalby w razie naglej sytuacji. Bardzo trudno jest genaralizowac. Ciekawy film. Fajna kurtka. Pozdrawiam
Pracuje w IT, a noża używam bardzo często w najróżniejszych sytuacjach. TAK nóż jest potrzebny. Nie tylko w sytuacjach kryzysowych, ale również na co dzień.
Nóż, latarka z zapasową baterią, zapałki kowbojskie ale to bardziej ze względu na obecne temperatury i moje długie spacery na troche odludzie. Apteczka koniecznie, i do przodu + oczywiście jakieś dokumenty i pieniądze
Pozdrowionka :)
W moim codziennym zestawie najważniejsze są: nakładki na deskę klozetową i żel do dezynfekcji, chusteczki nawilżone:)
Najśmieszniejsze jest to, że noszę trochę rzeczy ze sobą... mniej lub bardziej oczywistych i pozornie potrzebnych, ale w większości są to rzeczy, których jeszcze nie użyłem - ale jak to mówią - lepiej nosić niż się prosić ;)
Tak ten resoraczek był PRO :D Pozdrawiam.
Nie można określić najważniejszego elementu zestawu edc, bo dla każdego będzie to coś innego. Dla palacza będzie to zapalniczka i papierosy. Dla kogoś kto wraca do domu po nieoświetlonej drodze, będzie to latarka i odblask. Dla kogoś kto musi otwierać dużo paczek będzie to nóż itd. Więc każdy nosi co innego. Ponadto jeśli chodzi o zestaw edc to tak naprawdę potrzebujemy znacznie mniej niż nam się wydaje. Ja sam popadałem kiedyś w pułapkę gromadzenia i noszenia rzeczy które "mogą się przydać". Oczywiście nigdy się nie przydawały, a jedynie ciążyły. Teraz noszę naprawdę niewiele, zaledwie kilka gadżetów przy kluczach i czuję... lekkość ;)
śmiechłem na kartusz :p
W pierwszej kolejności po awarii prądu szukam źródeł światła, tj. latarek, świeczek, sprawdzam ilość jedzenia w lodówce i zamrażalniku oraz wyciągam książkę "Blackout" Marca Elsberga i czytam co może się stać w najgorszym możliwym scenariuszu ;-) Pozdrawiam.
Jak niema prądu gromadzę wodę gdzie się da póki jest. Po drugie szykuje awaryjne oświetlenie (latarka, świece) zanim się zrobi ciemno. Potem segreguje żywność i zjadam najpierw to co się najszybciej zepsuje.
Brak prądu w całym mieście może spowodować też brak wody- pompy itd. Tak więc nie ma sensu szukać świeczek, bo można pooglądać niebo, ale właśnie zrobienie zapasu wody byłoby kluczowe. Miałem sytuację, w której pół miasta było bez prądu i wody przez kilka h w lato. Wyszło, że nie było w czym umyć twarzy, a kolejka w sklepie po wodę kończyła się poza sklepem.
Ja na brak prądu bym się nie przejął ponieważ jestem zabezpieczony :) mam agregat i zapas paliwa. Co miesiąc kupuje kanister paliwa które przez rok można spokojnie przechowywać. Jeden kanister leje do samochodu i następnie go uzupełniam i w ten sposób mam 240 litrów zapasu paliwa. Mam piec w którym mogę napalić drzewem i mam ciepło, mam zapas żywności na kilka dni.
Ktoś kto ogląda cię Krzyśku powinien umieć wyciągać wnioski. Ja to robię. Długa droga jeszcze przede mną ale staram się każdego dnia. Mam dużo planów i pomysłów żeby być samodzielnym i samowystarczalnym ale na to potrzeba czasu i niestety ale i pieniędzy. Pozdrawiam.
pierwsza rzecz jaką robie to wyciągam latarke którą mam pod ręką a jak sie rozładuje to ide po baterie które mam w zapasie a następnie odpalam świeczki w całymy domu których też mam spory zapas
ładnie dobrany podział kadru :D
Próbuje ustalić przyczynę awarii. Szukam informacji w komórce. Dalsze ruchu uzależnione są od przyczyny awarii i prognozy jej usunięcia.
Odkręcam kran i leje wodę we wszystkie pojemniki jakie mam. Nie ma prądu to nie działają pompy i nie ma ciśnienia w kranie. Na wysokich piętrach po kilku minutach, w niższych kondygnacjach mamy więcej czasu. Pozdrawiam hydraulik Emil
Mieszkam na wsi, więc zimą i w dzień pierwsza rzecz jaką robię, to sprawdzam temperaturę na centralnym piecu. Następnie szykuję na wieczór świece i latarki. Latem świece i latarki są numer jeden. W nocy lub wieczorem świece i latarki są zawsze numer jeden nawet zimą.
kilka razy w roku nie mamy światła , przeważnie po silnych burzach i zawsze wówczas palimy świece dlatego mamy ich dość dużo. Mieliśmy już przypadek, że prądu nie było 2 dni. Mam kilkadziesiąt baterii na zapas ale świeczki idą na pierwszy ogień.
Agregat mam w samochodzie ale dla oświetlenia pomieszczeń świeczki są tańsze.
szukam świeczek, robię mały zapas, w telefonie uruchamiam funkcję max oszczedność energii, ostrzę Pana zdaniem mało istotny nóż, ale to z nudów, wypijam szklankę wody i ruszam żoną w pdróż doznań podkołdernych ;) brak prądu to mały problem, nadmiernie zużywamy energie
14:10 o takie kartusze nicnierobiłem
Ustawiam telefon na najniższe zużycie baterii, biegnę do sklepu po kilka butli wody i trochę jedzenia, sprawdzam na ile mi starczy żywności, czekam.
Ja gdybym się dowiedział, że nie ma prądu to najpierw wziąłbym wspomniany telefon komórkowy i zadzwonił do bliskich, żeby ta informacja szybko się rozeszła, ponieważ w kilka osób łatwiej jest się przygotować nawet jeśli się ma tylko chwilę, niż w pojedynkę. Po za tym jak ktoś mądry napisał w innym komentarzu cytuje "większość osób pisze tutaj o tym co by zrobiła w razie braku prądu będąc w domu, ale awarie prądu częściej zdarzają się w ciągu dnia".
Ja mam w EDC różne dziwne rzeczy (multitoole, latarki, powerbank, ładowarkę itp.), ale na sytuację kryzysową najważniejszym elementem jest...
Stoperan® ;-)
Nóż noszę zawsze przy sobie, i pod względem częstości użycia, znajduje się on na drugim miejscu, zaraz po telefonie komórkowym, do wielu różnych celów. Jeśli go nie mam, to odczuwam ten brak.
Natomiast w przypadku zdarzeń kryzysowych, podczas których przyszłoby mi ukrywać się lub uciekać, telefon byłby pierwszą rzeczą, którą (nie bez żalu) wyrzuciłbym, najlepiej głęboko do jeziora (aby trudno było go odnaleźć, aby go trwale uszkodzić przez zalanie wodą, aby głęboka woda stanowiła silną barierę dla fal radiowych). Dlatego:
1. Może być dyskusyjne przechowywanie w nim informacji lub kontaktów umożliwiających odnalezienie mnie lub moich przyjaciół, rodziny, możliwych miejsc przebywania.
2. Na taką okoliczność warto posiadać inne, niż telefon sposoby nawigacji (mapa i kompas + umiejętności; lub/i droga nawigacja GPS typu np. Garmin, która tylko odbiera sygnały GPS, ale nic nie emituje).
3. Można rozważyć zastąpienie w takiej sytuacji swojego telefonu aparatem przeznaczonym na taką kryzysową okoliczność: dotychczas nie noszonym ze sobą i nie używanym przez siebie; z kartą sim zarejestrowaną na kogoś zupełnie obcego, której także dotychczas się ze sobą nie nosiło i trudna byłaby do powiązania z nami; aparat "starego typu", najlepiej "niezniszczalny", np. Nokia 3210, z nową baterią; z niepodpisanymi kilkoma kontaktami, najlepiej błędnie wpisanymi, do każdorazowego poprawiania przed użyciem; włączanym tylko w momencie konieczności użycia; komunikacja z zastosowaniem zasady "minimum słów, maksimum treści"; najlepiej zmienionym głosem;; lub: na podobnych zasadach aparat służący tylko do pozyskiwania łącza internetowego i komunikacji przez kodowane komunikatory, z jak największą ostrożnością i wiedzą "tele-info-komunikacyjną". Ale, prawdopodobnie za słabo się na tym znam.
4. Na taką okoliczność warto posiadać także inne, niż telefon komórkowy, sprawdzone i przećwiczone sposoby komunikacji (lub pozyskiwania wiadomości) - od radiotelefonu PMR, czy jeszcze lepiej duobandera VHF/UHF, radiotelefonu na pasmo obywatelskie (CB radio), czy wielozakresowego radiotelefonu na różne pasma, wraz z łatworozwieszalnymi antenami "plecakowymi" i wiedzą, czy nawet mądrze zaprogramowanego skanera radiowego, aż po ukryte w umówionych miejscach "skrzynki pocztowe".
5. Na taką okoliczność warto posiadać także inne, niż telefon komórkowy, sposoby przechowywania danych - np. wydrukowane listy kontaktów, kserokopie ważnych dokumentów, karty pamięci z ważnymi informacjami - przechowywane nie tylko pod ręką w domu, w ucieczkowym plecaku, ale też może gdzieś zakopane, czy dobrze ukryte.
To wszystko nie zmienia faktu, że w zwyczajnych warunkach, telefon ma swoje ważne miejsce w codziennym wyposażeniu. Chodzi tylko o to, żeby po jego utracie nie stać się głuchym, ślepym, bezbronnym, jak dziecko we mgle; oraz rozumieć, że mogą zdarzyć się sytuacje, kiedy jego posiadanie może być niebezpieczne.
W sytuacji kiedy bym się dowiedział, że w całym mieście nie ma prądu - pierwsze co bym zrobił to niezwłocznie udał się w miejsce gdzie przebywa moja najbliższa rodzina, żona i dzieci. Najlepiej do własnego mieszkania, bo tam mam trochę potrzebnych gadżetów...
kosa do wszystkiego !!
Pierwszą rzeczą jest nabranie wody w jakieś pojemniki, bo jak nie ma prądu to i zaraz wody nie będzie :D
idę do kąta i zaczynam płakać :)
Nic nie robię - jestem przygotowany :D Otwieram zapasy alkoholu i z drugą połówką spędzam romantyczny wieczór przy świecach z planszówkami ;)
Nie wiem skąd ten hejt na noże ? Nóż to ważny element EDC. Przyda się zarówno do otwierania listów jak i przecięcia zaklinowanego pasa w wyniku wypadku.
Ważny. Ale czy najważniejszy?
[Krzysiek]
Trzeba dowiedzieć się, co się dzieje.
Ponieważ przy braku prądu nie będzie działać sieć komórkowa, telefon i internet odpadają.
Nadajniki GSM/LTE mają bardzo krótki zasięg i złapanie sygnału z nadajnika znajdującego się z dala od miasta nie wchodzi w grę. Teoretycznie nadajniki w mieście mają akumulatory pozwalające na 4 godziny pracy, no ale właśnie, tylko teoretycznie. A nie wiadomo czy zauważymy awarię niezwłocznie.
Pozostaje radio z niezależnym zasilaniem. Jeśli ma czułą antenę odbiorczą (tak jak radio samochodowe) powinno odbierać fale z nadajnika oddalonego o 100-150km.
Dlatego zapewne sprawdziłbym telefon, a po stwierdzeniu braku sygnału, udałbym się do samochodu i włączył radio.
Witam. Przy braku prądu nadajniki nie będą działać, ale GPS i RADIO w telefonie będą pomimo braku zasięgu sieci. Satelity na orbicie będą działać pomimo Blackoutu na ziemi. to jet moje zdanie.
Odpalam ledy zasilane z instalacji solarnej oraz skaner radiowy gdzie nasłuchuje energetyków podczas naprawy.
Co do noża mam go w edc i codziennie się przydaje od rozkręcania kompóterów do otwierania przesyłek kurierskich i nie tylko
dla zainteresowanych używam LEATHERMAN CRATER C33T
Najważniejszy w EDC jest nasz mózg-musi być sprawny, jeśli jesteśmy niewyspani, możemy natrafić wiele problemów. Na prawdę się przydaje, dbajmy o niego.
Święta prawda.
Sprawdzenie/powiekszenie zapasu swiec baterii do latarek zapalek itp oraz jedzenia bez potrzeby chłodzenia. To jeszcze zależy na ile tego pradu nie ma. Ja akurat mieszkam ok 15 km od dużego miasta
Miastowe EDC w kolejności ważności:
0. Głowa na karku :-)
1. Komórka - bo wezwiesz pomoc (rodziny, znajomych, służb ratunkowych), sprawdzisz informacje, zorientujesz się w terenie.
2. Dokumenty - bo jak wezwiesz służby, to będą chciały obejrzeć.
3. Gotówka plus opcjonalnie karta płatnicza - bo może będziesz musiał zapłacić za pomoc, albo sam sobie pomożesz kupując potrzebne rzeczy.
4. Klucze - żebyś wrócił do domu. Na czwartym miejscu, bo w razie draki pierwsze trzy załatwią Ci ślusarza :-)
5. Mini apteczka (dostosowana do własnego stanu zdrowia) - bez niej raczej sobie poradzisz za pomocą powyższych, ale może znacznie skrócić czas cierpienia :-)
6. Scyzoryk/multitool - bo czasem się przyda do otwarcia czy naprawienia czegoś, a jak ostrze to apteczka powinna być.
7. Przekąska plus napój - dla komfortu.
8. Krzesiwo+podpałka - to już na naprawdę trudne miejskie sytuacje. Małe krzesiwo naprawdę nie przeszkadza (np. przy kluczach), Podpałka nie musi być dedykowana, można być kreatywnym i użyć papieru toaletowego/chusteczki solo lub w połączeniu z płynem do dezynfekcji z apteczki/dezodorantem/perfumami/wodą kolońską/małpką spirytusu itd. Scyzoryk zapewnia coś do potarcia krzesiwa.
Gdybym był w USA, to gdzieś pośrodku byłby pistolet i zapasowy magazynek :-)
Tak. Telefon to: karta płatnicza, kompas, mapa, latarka, zbiór książek i instrukcji. I wiele wiele innych rzeczy. Do tego trochę gotówki, nóż a zawsze w pobliżu mam power bank.
Krzysiu... Ta czapka Ci nie pasuje.. :-D Oczywiście łapa w górę i pozdrowienia. Dobra robota.
Odpowiedź: Zapas świeczek, latarek, baterii/akumulatorków mam zawsze w domu, więc jak najszybciej pobieram (oczywiście z Netflixa) tyle odcinków obecnie oglądanego serialu ile się tylko da, jednocześnie podłączając telefon do ładowarki żeby doładować chociaż te kilka procent baterii (w zapasie mam 3 power banki). :)
w sumie się zgadzam w 100% a telefon oraz nóż traktuje prawie na równi. W kieszenie mam telefon i nóż, i oba przydają mi się bardzo często czasem zamiast noża fajnie jest też potargać scyzoryk.
Nic nie myślę, bo mam agregat prądotwórczy i racjonalnie dysponując jego pracą mogę przez kilka dni częściowo zasilać cały dom
EDC to nie tylko zestaw przetrwania, po prostu, coś Ci się przydaje, to nosisz przy sobie praktycznie zawsze, komuś się przydaje nóż często w domu, pracy czy warsztacie, to nosi i kwestionowanie "czy większości z was jest to tak naprawdę potrzebne" jest trochę bez sensu, bo to sprawa bardzo indywidualna, ale nie ze wszystkim muszę się zgadzać ;)
Pytanie zadałem na facebookowej grupie o dość ściśle określonym profilu. A że odpowiedzi były dla nas... dość zaskakujące, to uznaliśmy, że trzeba nagrać film z szerszym komentarzem.
[Krzysiek]
Zależy od pory dnia tak w zasadzie. jeśli jest ciemno to
1. informuję bliskich licząc ze jest jeszcze zasilanie na stacjach - lub potem licząc że linie nie będą przeciążone i dojadę agregaty na stacje kom. w międzyczasie włączając małe radyjko
2.. zapalam 2 tlight i idę pożyczyć t-lighty współlokatorkom :)
3. zbieram latarki i baterie, kable sprawdzam stan naładowania itp.
4. wyąłczam jeden telefon, a 2 włączam na tryb ultra oszczędny,
6. Ide spać
Jak jest jasno pomijam punkt 2, zamiast 6 czytam książkę lub w razie poważnej awarii idę do osiedlowego sklepu może uda mi się kupić coś za gotówkę: olej (paliwo do lampy którą zrobię)
ZApas żywności mam, zapas wody mam, rzeka niedaleko i zbadany punkt możliwego poboru mam, gaz w mieszkaniu jest (powinien się utrzymać z awaryjnego lub będzie mniejsze ciśnienie) jak nie to kuchenka gazowa turystyczna. mały panel słoneczny jest, wystarczy do utrzymania telefonu na ultraoszczędnym.
Problemem może być ogrzewanie w zimie, przyznam się szczerze że musiałbym improwizować bo nie jestem na to przygotowany. Trzeba uszczelnić i okleić okna. Czym? Wata, zwinięty papier toaletowy i na wierzch taśma?
Coś by ktoś dodał? :)
Napełniam wszyskie wiadra/garnki/miski/kubki/termosy w mieszkaniu wodą, póki jest w kranie. Tę w garnkach gotuję, póki jest gaz. Na ewakuację się nie decyduję.
logiczne jest noszenie resoraka przy sobie jeżeli ma się małe dziecko
a jeżeli w całym mieście nie ma prądu... w pierwszej kolejności chyba kontakt z najbliższymi bo przynajmniej na początku telefony powinny działać a z czasem może to być różnie
Nic bo nie mieszkam w mieście. A jak nie ma prądu na wsi: 1 idę po latarkę i świeczki (90% przypadków braku prądu u mnie jest po zmierzchu), 2 idę po power-banka do telefonu, 3 zapalam sobie światło i szukam jakiejś książki do czytania, równocześnie podładowuje telefon gdy jest potrzeba. Sieci może nie być przez jakiś czas ale telefon obecnie nie służy tylko do dzwonienia.
informuję rodzinę i ustalam z nią co robić dalej
aż po tym filmiku kupiłem kilka dodatkowych kartuszy ;)
Dokupił bym kilka świec , tych tak zwanych ,, ogrodowych" (mam kilka w piwnicy , ale na zbyt długo by nie starczyły ) dodatkowe kartusze (są w domu dwie , ale wiadomo ) ! I troch jedzenia instant łatwo to i szybko się robi .
Czołem,
na szczęście mieszkam na wsi i mam agregat więc go włączam.
Gdybym mieszkał w mieście to:
1. Zorientował się jak długo nie będzie prądu,
2. Jeśli tylko kilka godzin, otwieram książkę i relaksuję się ciszą. Zabieram rodzinę na obiad do restauracji (za miasto oczywiście), idziemy na spacer a po powrocie włączam światło w kiblu i biorę książkę ;)
3. Jeśli prądu nie będzie od 2 do 3 dni, co też spowoduje, że nie będzie wody do spłukiwania nieczystości wyjeżdżam za miasto do domku albo do rodziny albo co najgorsze do hotelu.
Pozdrawiam serdecznie
Myślę, że dużo osób z tych głosów nie przemyślała ważnej sprawy tj Miejski survival a survival w myśli leśnych prac obozowych i przetrwania w tym lesie. Pozdrawiam
ankieta ankietą.... ale i tak każdy "ze środowiska" ma przy sobie co najmniej: portfel z kasą, telefon, nóż/scyroryk, latarkę i coś do rozpalania ognia... więc co za różnica co ważniejsze ;)
Bez noża na co dzień jak bez ręki :D a w sytuacji kryzysowej to już w ogóle. Do tego Swistool i wszystko się zrobi.
Prąd dupnie w okolicy i już komórka może najwyżej posłużyć jako przycisk do papieru. Mówimy o survivalu ... Nóż, woda, żarcie, ogień, broń, namiot, karimiata, plecak !
To ciekawe. Jest mnóstwo zastosowań telefonu komórkowego, do których nie potrzebujesz działania sieci telefonii komórkowej.
[Krzysiek]
Tu chodzi o survival w mieście. Niekoniecznie będziesz musiał rozpalić ognisko tylko zobaczyć rozkład jazdy, kupić wodę czy nawet poprostu zobaczyć godzinę
Jakie ? Kalkulator ? :) Albo selfie jak umieramy z pragnienia, bo zamiast wody wzięliśmy telefon .... Jedyne co się może przydać to GPS .
lostinspace013 Wiadomo że idąc do lasu bierzesz coś innego niż idąc do miasta.
W mieście ciężko umrzeć z pragnienia
Gdy nie ma sytuacji kryzysowej - pełna zgoda. Ale jak jest ?
Dowiaduję się (szacuję) jak poważna jest awaria i jak długo może nie być prądu
Szybko robie jak najwiekszy zapas benzyny do póki stacje jako tako jeszcze dzialaja. A moze juz nie działają:)
Ja odpaliłbym radio żeby zorientować się w sytuacji ( może będą tam mówić co się zepsuło, a poza tym jeżeli radio działa to nie jest tak źle :) )
Siemanko. W odpowiedzi na zadane pytanie - a czy naprawdę musiałbym coś robić? Cóż.. jeden dzień bez prądu, a nawet kilka nie było by dla mnie większym problemem. Oczywiście pojawiłby się pewien dyskomfort w postaci niemożliwości obejrzenia TV, laptop by pochodził góra kilka godzin, było by w mieszkaniu trochę ciemniej, ale to w zasadzie tyle. Z lodówki jedzenie wyniósłbym na balkon, jedzenie podgrzałbym na gazie. Posiadam kilka latarek, zapas baterii, kilka podgrzewaczy by się też znalazło, powerbank do komórki zawszę naładowany podobnie jak kindle - nie zanudziłbym się... Co więc bym zrobił? No nie wiem, przede wszystkim chyba postarałbym się dowiedzieć do kiedy ta awaria ma trwać, aby zaplanować kolejne dni - więc pierwsza rzecz - telefon do pogotowia energetycznego po informację i dalej bym planował na kolejne dni. Zadzwoniłbym też do jakiegoś kumpla aby dowiedzieć się, czy on ma prąd, co by mi dało informację o skali awarii. I to chyba tyle. Pozdrawiam.
Nikt nie udzielił odpowiedzi że kuchenka na kartusze?
Smutek :-(
14:10...I saw what you did there ;)
Nie ma prądu? Nic. Czekam aż będzie. Niepokój zacznę odczuwać dopiero po jakimś czasie. Dwa, trzy dni, może więcej, może mniej. Warto też poznać przyczynę braku prądu. Edit: dodam, że mam jako takie zapasy. Inaczej bym kombinował przede wszystkim wodę i w miarę możliwości żywność.
Witam. Pytanie ciekawe , odpowiedzi może być za to mnóstwo bo zależą od pierdyliarda okoliczności. Jeśli powodem jest wybuch bomby atomowej bo chyba tylko to może wyłączyć prąd w całym mieście to zrobić można bardzo niedużo jeśli nie jest się ekstra przygotowanym. Zaznaczam że mieszkam w dużym mieście. Natomiast jeśli awaria jest jakiegoś innego typu to moje zachowanie zależy od tego gdzie ona mnie zastanie. Jeśli poza domem to staram się dotrzeć do rodziny po drodze zbierając więcej informacji na temat awarii i tego co sugerują odpowiednie służby czy co ,,mówi,, radio ( np w samochodzie). Jeśli awaria zastanie mnie w domu to też zbieram oczywiście informacje ponadto sprawdzam lub uzupełni zapas wody. W zasadzie tyle.
Ale jak to nie ma prądu w całym mieście :(. Toż to jakiś armagedon. Siadam na ziemi, zaczynam płakać i modlić się do wszystkich znanych mi bóstw o powrót świętego prądu.
Sprawdzam gdzie wystąpiła awaria i na tej odstawie szacuje, jak długo nie będzie prądu, jeśli dużej niż 4h zastanawiam się co odłączyć od przetwornicy. Scenariusz wielokrotnie przerobiony tylko nie dla miasta tylko dla 2 wsi i sporej części małego miasta.
Zapalniczka wbrew pozorom się bardzo przydaje. Możesz komuś tego ognia użyczyć , co nieraz pozwoli uniknąć sytuacji niebezpiecznej " dresik pyta : hej misiek masz k... ognia?". Lepiej powiedzieć że tak :) Nóż? cóż wydaje mi się , że raczej wielofunkcyjny scyzoryk. W zależności od miejsca zamieszkania może być też np. gaz pieprzowy.
Odmrażacz do zamków samochodowych to u mnie podstawa EDC w zimie ;)
gdy jest sucho przesmaruj mechanizmy smarem białym i będzie git chyba że na prawdę źle zaprojektowane auto
dzięki, przetestuje ;)
Telfon (w nim GPS, kompas, latarka, internet google), potem gotówka, potem multitool/scyzoryk (z nożem).
Nic nie robię, mieszkam we Wrocławiu. Tutaj takie rzeczy zdarzają się co kilka miesięcy :D Ewentualnie nalewam sobie świeżej wody do awaryjnego 50l kanistra w łazience. Jeżeli awaria będzie dłuższa, niż jeden dzień, woda w wieży ciśnień się skończy szybko. Jedzenie jest w zapasie, świeczki są w zapasie, woda jest w zapasie, nic tylko czytać książki i patrzeć, jak świat płonie. A jeżeli jestem w domu rodzinnym, to po prostu schodzę do garażu i przełączam zasilanie na zapasowe z akumulatorów :D
Proszę Państwa, jeżeli nie ma w mieście prądu, to już za późno na latanie po sklepach i aptekach. Żaden sklep dzisiaj nie funkcjonuje bez prądu. Niektóre mają UPS (biedronka w moim sąsiedztwie), ale od razu są oblegane przez hordy nieprzygotowanych zombie :)
Łapię wodę do rożnych pojemników (garnki itp), dopóki w rurociągu jest ciśnienie.
To prawda, że na co dzień w spokojnych czasach telefon jest przedmiotem niezastąpionym.
Myślę jednak, że należy się zastanowić czy uzależnianie się od urządzenia, które tak łatwo może ulec zniszczeniu i tak bardzo zależnego od zewnętrznych źródeł energii, zasięgu i dostępu do Internetu jest dobrym pomysłem.
Według mnie bazowanie na narzędziach prostych i niezawodnych (jak np. nóż) w połączeniu umiejętnościami i wiedzą dotyczącą ich szerokiego zastosowania daje większe poczucie komfortu i bezpieczeństwa.
Ale to nie o to chodzi, żebyśmy traktowali ten telefon komórkowy jako rozwiązanie wszystkich problemów. Niemniej jednak, ze względu na to, jak wiele rzeczy można z jego pomocą zrobić, to właśnie o jego sprawne działanie powinniśmy dbać najbardziej. Jak ktoś z domu nie weźmie noża, albo go zgubi po drodze, problemu zapewne to nie stworzy. Zaś brak telefonu komórkowego oznaczać może brak możliwości wezwania pomocy i utrudnienia, które się z tym wiążą.
[Krzysiek]
Zimą, na pierwsze godziny szukam źródła światła (latarki i lampy naftowe), kontrola wody i przynoszę zapas drewna do kominka, bo grzanie gazowe wymaga u mnie pracy kontrolera na 230V, a nie mam przetwornicy. Kuchenka na szczęście gazowa.
Jeśli sytuacja trwa ponad 12 godzin to pewnie zacząłbym wynosić jedzenie z zamrażalnika na dwór, jeśli byłoby na minusie.
Latem światło, woda i zabezpieczyłbym zamrożone jedzenie gdzieś w miskach po piwnicy by nie popłynęło za szybko.
Jaki to model kurtki?
Witam. Gdyby mi się przydarzyła taka sytuacja to pierwsze co bym zrobił to postarał się dowiedzieć czym jest spowodowana awaria prądu, jaki ma zasięg i czy mimo braku prądu jest dostępny internet w komórce, radio. Alternatywą zostaje CB radio, zasięg jest na prawdę spory. Może się okazać, że cenniejsza jest informacja niż dodatkowy zapas wody czy jedzenia.
Raz na jakis czas spotykam sie z taka sytuacją bo przybywam na wsi raz na jakis czas.Zapalam lampe naftową, jeżeli mam rozładowany telefon to ide do samochodu albo power bankiem i go ładuje. A tak to czekam aż będzie spowrotem
Najbardziej potrzebnym narzędziem domowego surwiwalego w Krakowie to maczeta XD
sprawdzam czy mam jakieś źródło światła.
Co do pytania na końcu:
Skoro niema prądu w całym mieście to znaczy że to jakaś poważniejsza awaria i tego prądu nie będzie przez dłuższy czas, tak więc biorę zestaw EDC, zestaw 72 godzinny i jakie tam jeszcze mam zestawy i udaje się do punktu ewakuacji lub do bliskich w innym mieście.
Słowem mówiąc, ewakuacja.
Tak nóż jest najważniejszym narzędziem w mojim EDC bo się od nich uzależniłem .
myślę, że najpierw poinformowałbym bliskich, raczej spedzalibyśmy tę trudną sytuację razem, więc lepiej, żeby więcej z nas było przygotowanych
Zbieram wszystkie powerbanki baterie akumulatory wlaczan oszczędzanie baterii w telefonie
Gdy sie dowiem ze nie ma pradu w calym miescie to... zalezy jaka jest pora dnia. Jesli wieczor to ide spac a jesli jeszcze widno to probuje sie czyms zajać. W kazdym probuje jakos przeczekac.
Krzysztof, widziałeś już poradnik Lasów Państwowych dot. leśnego survivalu? www.lasy.gov.pl/pl/informacje/publikacje/do-poczytania/copy2_of_wilczym-szlakiem jakieś opinie na ten temat?
Nie.
[Krzysiek]