5:50 W wiedźminie było to fajnie zrobione jak się pierwszy raz szło do Keiry - ktoś ci opisuje drogę, gdzieś na skrzyżowaniu stoi kamień, tu trzeba skręcić i nawet Geralt to komentował jak szedł że to tu. Świetne wrażenie robiło i żałowałem że tylko jedna taka sytuacja była, dało się bez znaczników dojść we wskazane miejsce. Rewelacyjnie by się grało gdyby wszystko było tak porobione, ale faktycznie trzeba by świat pod to projektować, żeby były rozpoznawalne miejsca i dialogi każdemu dać że wskazywaniem drogi.
W The Sinking City miałeś takie rozwiązanie, że miałeś opis miejsca, do którego trzeba dotrzeć, żeby zacząć questa, i musiałeś sam znaleźć to miejsce na mapie miasta.
Ja lubię grać na niskim poziomie trudności. Grę traktuję jako narzędzie do odstresowania po pracy, a nie po to żeby się non stop wkurzać, bo gra jest zbyt trudna. Poza tym gry nie traktuję jako wyzwania, lubię poznawać fabułę, a nie rozpraszaczać się tym, że postać co chwila ginie.
I to jest spoko, mój przyjaciel też ma takie podejście. Ja mam zupełnie inaczej, lubię się pomęczyć w grze, każdą grę zaczynam raczej na hardzie. Z tym, że też się w ten sposób odstresowuje 😉 oczywiście, czasem można się wkurzyć jak próbuje się po raz X ubić takiego Genichiro, ale mimo wszystko samo przegrywanie też jest dla mnie częścią dobrej rozrywki, a poradzenie sobie z jakimś trudniejszym momentem oprócz odstresowania daje też niesamowitą satysfakcję i ulgę, lubię jak gry wywołują u mnie takie emocje.
Ja mam podobnie! ALE! To w FPS i RPG ponieważ też lubię Souls Like! 😈 I przeszedłem sporo łącznie z Dark Souls 3, Nioh 1,2, Sekiro, Wu Kong (wszystkich Bossów utluklem)i wiele innych!
@@engels1978 nie lubię gier soulslike, właśnie te (i roguelike) uważam za najbardziej wkurzające. Ale każdy lubi różne rzeczy, jakby wszyscy lubili to samo, to życie byłoby w cholerę nudne, a tak to jest o czym dyskutować i wymieniać poglądy.
Największy problem poziomów trudności jest to że są to leniwe rozwiązania które nie sprawiają że gra jest ciekawsza tylko nie zadowalająco przedłużająca się.
@@tvgrypl uncharted 4, gra na miażdżącym poziomie trudności jest okropnie zrobiona, a poziomy trudności nic nie wnoszą w tej grze, poza wkurwianiem się, że się ginie w sekundę
Dlatego podobaja mi sie poziomy trudnosci w serii Devil May Cry. Kolejne poziomy trudnosci dodaja nowe warianty i schematy atakow wrogow, a niektore nawet dodatkowe mechaniki.
Ja z reguły gram na poziomie normalnym, bo to taki poziom, który w domyśle mieli twórcy i myślę, że wtedy gra jest najbardziej zbilansowana. Może nie zawsze, ale często z czymś takim się spotykam. :p 5:26 fani Gothica turn on. xd
Zwykle wybierałem najwyzszy poziom ale od jakiegoś czasu nudzi mnie gra na zasadzie: ja muszę rąbać każdego przeciwnika x20 a on mnie raz 🤦♂️ nie tego oczekuję od trudnej gry. Wiec gram na poziomie średnim bo inaczej jest wiecej irytacji niż zabawy z wymagającej rozgrywki a to sprawia, że gra staje się często nudniejsza z każdym kolejnym przeciwnikiem.
Gram często na łatwych poziomach z tegoż względu, że nie lubię siedzieć zbyt długo nad jedną grą. Nawet gry z super fabułą w które chce się grać jak najdłużej, przechodzę na łatwym poziomie, gdyż jak gdzieś utknę np na konkretnej walce lub stracę postępy i muszę od nowa przechodzić i tracić czas to wybija mnie to z imersji i zniechęca. Nie skupiam się na fabule, tylko kombinuje jak dobrnąć do danego etapu i nie stracić wszystkiego ponownie. A poza tym zwyczajnie ograniczony czas na granie ze względu na obowiązki rodzinne, a premier i tytułów do ogrania bardzo dużo, no i sławna już "kupka wstydu".
Ja mam tak samo, odkąd zostałam mamą. Zwyczajnie nie mam tyle czasu ani siły (psychicznej i fizycznej) by godzinami powtarzać jakiś etap, bo mnie bosik tłucze. Nie, dziękuję. Ja batalii w domu mam pod dostatkiem, od "Nie chcę kanapek" aż po "Nie chcę spać, chcę sie bawić". Ostatnio nawet przy Scorn odpaliłam chat engine, bo zwyczajnie chciałam sie zrelaksować, podziwiać widoczki, a nie tłuc się z przeciwnikami.
5:45 - dokładnie. Projektanci tak tworzą świat i zadania, aby były spójne z interfejsem. Jeśli w grze występują widoczne na ekranie elementy interfejsu, to wyłączenie ich zmienia rozgrywkę w sposób nieprzewidziany przez twórców.
Oczywiście, że customizacja doświadczenia jest zawsze czymś dobrym. Ja osobiście nie mam jednego poziomu trudności, na którym zawsze gram. W zależności od nastroju, systemu walki, tego na czym mi w grze najbardziej zależy, posiadanego wolnego czasu itd. itp. wybieram różne poziomy. Przechodziłem gry zarówno na najtrudniejszych, jak i najłatwiejszych poziomach trudności i różnych pomiędzy. Częściej wybieram te łatwiejsze, bo bardziej zależy mi na fabule, immersji, przygodzie i eksploracji, a nie na wyzwaniu, czy optymalizowaniu buildu. Ba, czasem używam nawet trainerów! ;) Oszukiwanie w grach dla jednego gracza to nic złego, tylko w przypadku multiplayera byłoby to naganne. Ułatwienie sobie gry to spora oszczędność czasu, który można przeznaczyć na inne rzeczy. Z drugiej strony przejście Stellar Blade, gdzie walki są dość wymagające, dało mi dużo satysfakcji! Każdemu według potrzeb. ;)
Ja najczęściej gram na poziomie "Fabuła", ale przy niektórych produkcjach (Uncharted czy Tomb Raidery), odpalam normalny. Na fabule najczęściej gram w rpgach typu DA Inkwizycja czy ME Andromeda. Głównie aby przeciwnicy nie byli gąbkami na pociski czy bezstresowo sobie poznawać grę ;) Miłego dnia
Jakiś czas temu już był tu identyczny materiał, bodajże Jordan go robił, i konkluzja była w zasadzie ta sama. Z tym, że on posłużył się przykładek Gothica 2 i wyjściem z Khorinis w stronę latarni, gdzie ten poziom trudności był definiowany przez potwory i nasze ekwipunek, którego nie dało się na tym etapie fizycznie zdobyć bez oszustw, by sobie z tymi przeciwnikami poradzić. I to chyba był najlepiej zrealizowany system trudności gry.
Dla mnie odpowiedź jest prosta. Poziomy trudności są dobre. Niektórzy gracze chcą pograć na spokojnie i bez ciśnienia. Np black myth wukong przeszedłem ale w kilku momentach miałem dosyć. Przez co grę zamiast na 8/10 oceniam na zaledwie 6/10. Innym przykładem jest sekiro albo armor core gdzie bardzo mi się obie gry podobały ale nie dałem rady pokonać bossa i przerwałem granie. Do dzisiaj żałuję bo obie gry naprawdę są fajne ale ja nie mam siły i czasu by po pracy walczyć 20 razy z jednym bosem.
Ja właśnie za to uwielbiam Baldura. Bo mogę w niego grać zarówno ja, która uważa go za Dating simulator, w którymś z jakiegoś powodu znalazł się system walki, ale może w niego grać też mój kumpel, który chce się bawić w multiklasowość, zgłębiać mechaniki zaklęć i w ogóle grać na najwyższym możliwym poziomie ❤😂 I oboje będziemy się dobrze bawić! No ale poziomy ewidentnie są potrzebne, bo jakby nie ten najprostszy poziom trudności w Baldurku, który i tak sprawiał mi problemy i mnie denerwował (ja to bym w ogóle chciała mieć opcję ,,Rzut kością jest zawsze sukcesem" 😅), to bym w ogóle w nią nie grała...
W "starych dobrych czasach" zapadły mi w pamięć poziomy trudności z dwóch pierwszych Doomów. Główną rożnicą było inne rozmieszczenie i zagęszczenie potworów i przedmiotów pomiędzy łatwym, średnim i trudnym. Był jeszcze bardzo łatwy gdzie przedmioty dawały x2 korzyści, i bardzo trudny z respawnem i szybszymi przeciwnikami. Wtedy wszystkie poziomy mimo prostej konstrukcji wydawały mi się dobrze zbalansowane. No ale domyślam się że im bardzie złożona gra to tym trudniej zbalansować ją na różne poziomy trudności, dlatego jestem zwolennikiem jednego, dobrze przemyślanego poziomu trudności, i nawet jak jest wybór to wybieram zawsze domyślny.
Mi zapadł w pamięć wybór poziomu trudności w Painkillerze, gdzie na easy była zablokowana część poziomów (przynajmniej 3 jak pamiętam) oraz karty tarota. :/ Nie podobało mi się to, bo w Painkillera super mi się grało na easy, a na wyższych poziomach gra była nużąca i ostatecznie nigdy tych poziomów nie zobaczyłem ani tarotem się nie bawiłem. :P
Najlepszym rozwiązaniem jest dodanie poziomu trudności po ukończeniu gry, który wprowadza np. nową lokację lub zakończenie - świetna opcja na przedłużenie gry. Jeśli chodzi o granie na łatwym to myślę, że lepiej już obejrzeć film. Brak wyzwania mija się z celem gier samych w sobie.
Można wspomnieć o Quake, gdzie każdy poziom trudności ma innych przeciwników na ścieżce. Gry arcade, który mają adaptacyjny poziom trudności. Rubber bandy z Mario kart, które chwalone nie są... no można rozwinąć to w drugą część:)
@@Zajedwabisty124to ja jestem gdzieś po środku, bo zawsze gram na poziomie normalnym, bo to taki domyślny. :D Myślę, że często jest najlepiej zoptymalizowany. Oczywiście można uważać inaczej, to po prostu moja opinia.
Dzięki za fajny materiał. Co do Elden Ring to "poziomy trudności" są sprytnie schowane. Tu to nazywa się farmingiem run. Nie idzie Ci. Zbyt trudno. Idziesz do jednej z kilku lokacji i farmisz. Wracasz i okazuje się że poziom się obnizył. Dodatkowo w trakcie rozwoju akcji zyskujesz dostęp do coraz lepszych lokacji do farmingu. A w NG +1 gdzie tych run musisz farmić bardzo dużo masz już miecz który ci to niezwykle ułatwia. Ja nie jestem tak dobry w idealnym zgraniu uników zwłaszcza wielokrotnych w związku z czym przechodząc grę właśnie na tym bazowałem. Jakaś mechanika albo poziom trudności albo właśnie tego typu musi w grze być gra jest zrobiona dla wszystkich ludzi nie tylko dla tych którzy mają nieskończoną ilość czasu i podprogowy refleks.
Mordo ale to gra od REDów. To już nawet w wieśku 3 najtrudniejszy był mega łatwy w walce. A w cyberku to kazdy build jest tak op że na najwyższym poziomie trzeba specjalnie się postarać aby umrzeć XD
Gram na normalnym poziomie trudności. Jednakże zdarzają się wyjątki: Doom 3 na ukończyłem również na Nightmare, Baldurs Gate 2 na najtrudniejszym ponieważ nie polegał na tym że jest się gąbką na ciosy i ma się środki zaradcze żeby nie przyjmować żadnych obrażeń. Dark Souls 1 i 3 też jakoś udało mi się ukończyć :D
Odpowiadając na twoje pytanie. Zazwyczaj za pierwszym razem staram się grać na normalnym poziomie trudności, żeby zobaczyć co dany tytuł ma do zaoferowania. W późniejszym czasie o ile jest to możliwe przełączam się na wyższy poziom jeżeli idzie zbyt łatwo. Ostatnio z kumplem gramy w gears of war od części 2 na poziomie trudności "koszmar" gdzie jeżeli źle podjedziesz do danej lokacji to możesz zginąć od 1 dobrego strzała 😅
Z reguły normalny. Grę traktuję jako przyjemność a nie harówkę. Jak mi nie idzie to idzie łatwy, jak chce coś odblokować to idzie trudny. Wszystko jest dla ludzi i tyle
Zazwyczaj gdy odpalam nową grę wybieram normalny poziom trudności, a jeśli wciągnie mnie na tyle, żeby przechodzić ją więcej niż raz, to przy kolejnych podejściach podbijam trudność w górę. Czasem zmieniam w trakcie pierwszego podejścia, jeśli czuję, że mam za łatwo (tak było np. w Wiedźminie 3). Lubię też jak to działa w niektórych strategiach, np. w Total Warach lub grach Paradoxu, gdzie spora część trudności zależy od wyboru startowej nacji. Chcesz mieć w EU4 łatwo? Graj Osmanami albo Kastylią. Chcesz mieć trudno? Graj Bizancjum albo Granadą :P
BioShock 1 na ps4 hard, jedno z najprzyjemniejszych doświadczeń związanych z 1-szym wyzwanieniem FPS na padzie. Takie gry są przyjemniejsze gdy starasz sie przeciwników robić jak najmniejszym i najbardziej efektywnym zestawem umiejętności. Wrócę do tego, weekend, konsolka, tv i chill. Polecam, polecam cieszyć sie grą jak już się gra ^o^
Jeśli chodzi o poziom trudności to ja to widzę dwojako albo lenistwo deweloperów i dodajemy więcej hp dmg albo liczbę wrogów "easy way out" i wtedy nie ma sensu dodawanie poziomów trudności i jest druga strona medalu zwiększając tzn poziom trudności musimy pogrzebać w strukturze gry/poziomu czyli troszkę pomyśleć nad projektem chociażby lokacji czy przeciwników przykładowo jakaś lokacja wymaga kombinowania żeby się dostać lub przeciwnik zyska nowe mechaniki lub jego pokonanie będzie wymagało specyficznej taktyki no ale to wymaga czasu i środków dewelopera a dziś wiemy że wszystko jest na tanio i na wczoraj. Inna myśl, jak czasami rozmawiałem z deweloperami STRpgów to na moje pytanie o tzn grind często słyszałem że zaburzyło by to poziom trudności i problemów w grze i wymaga sporych nakładów je go rozwiązać. Osobiście uważam że poziomy trudności to miły dodatek i fajna rzecz gdy gra jest naprawdę trudna dla początkujących graczy (aby się nie zrazili), ale w lwiej części przypadków robienie go na odpie... jest po prostu bezsensownym wydłużaniem gry.
Tylko na najwyższym możliwym dostępnym poziomie trudności żeby się denerwować że mnie coś zabija na hita a ja muszę wyprowadzić 10 minutową bezbłędną sekwencje ciosów żeby uwalić przeciwnika. „Yrden, złap go w Yrden”
Gram zwykle na najwyższym, ale ostatnio jak skończyłem fabułe w Jedi Survivor to clean up do platyny już sobie robiłem na najniższym i... miałem fun z gry, zero potów i stresów tylko idę i się bawie ^^ najgorsze poziomy trudności to te w stylu cywilizacji, gdzie komputer nie gra lepiej, ale dostaje tyle bonusów na start, że 3/4 gry go gonisz...
Nie jestem typowym graczem, bo interesują mnie tylko te gry, które pozwalają mi robić wirtualnie rzeczy, które robię w realu dla przyjemności - czyli gównie samochodówki i karcianki. I jeśli już takową grę odpalam, to szukam właśnie wyzwania na najwyższym poziomie trudności. Wtedy jak np. ukończę daną pozycję to mam poczucie przejścia gry na 100%.
Zależy od gry przykładowo w Spiderman z 2018 gram na poziomie „ wspaniałym ” (drugi najtrudniejszy poziom) A w takim Wiedźminie trzy dwa razy przeszedłem grę na drugim najłatwiejszym poziomie trudności zapomniałem jak się nazywał(aktualnie przechodzę sobie Wiedźmina trzy na drogę ku zagładzie)
Jak widze że gra nie ma wyboru poziomu trudności to od razu mi się kojarzy z tymi trudniejszymi grami. Fajne są gry bez wyboru trudności poprzez kliknięcie jednego przycisku w menu gry, wtedy czuje że każdy przechodzi przez tą samą drogę i tylko od nas zależy jaki poziom trudności będziemy mieli.
Ciekawy temat, szkoda, że Frosti skupiłeś się zaledwie na "jest wybór, nie ma wyboru". Myślę, że ważne jest też to, co włściwie rozumiemy przez "poziom trudności". Mówiłeś, że nie trzeba tłumaczyć, ale np. twórcą Fify czy tej nowej odsłony, należałoby wyjaśnić. W Fifach od zawsze był problem z poziomem trudności: na łatwych gra wyłączała SI właściwie. Chipki stały i się patrzyły zamiast grać, a ich celność była na minusie. Za to na wyższych poziomach trudności nagle nasze "jednostki" przestawały grać w piłkę i zmieniały się w polską reprezentację. Nawet majstrowanie w opcjach nie dawało rezultatów. Doświadczyłem tego okropnie, jak próbowałem nauczyć narzeczoną grać w Fifę. Jak grała ze mną, to jako tako udawało się kleić akcje, ale jak tylko włączaliśmy jej bota, to ona nagle traciła zainteresowanie, bo albo mogła zrobić wszystko (wejść bramkarzem do bramki przeciwnika) albo nic nie udawało jej się zrobić.
Tak mają sens. Jeśli chce sobię pograć na luzie bez utrudnień to gram na łatwym. Jak chcę troche trudniej na normalnym. Zazwyczaj wychodzę z założenia, że gra ma mi sprawiać przyjemność a mnie irytyować bo muszę do czegoś podchodzić wiele razy.
Zazwyczaj zaczynam na łatwym lub normalnym by sprawdzić mechaniki gry i czy wg mi się podoba i co oferuje. Po kilku godzinach albo kontynuuję rozgrywkę, albo zaczynam od nowa na trudniejszym w zależności czy zadowala mnie rozgrywka ( czy czuję potrzebę większego wyzwania ) Niestety, nie które gry są źle wyskalowane i łatwy bywa za łatwy, a normalny za trudny. Zdarza się też szczególnie gdy gra jest w early accessie, że rozgrywka na trudnym poziomie bywa wręcz niemożliwa albo trzeba mieć do niej sporo cierpliwości aby nie rozwalić z nerwów myszki/pada/klawiatury gdyż twórcy "przedobrzyli" z trudnością.
Ale obsrałem zbroje kiedy przy podejściu do BG3 na trybie honorowym poszedłem do jaskini Sowoniedźwiedzia przygotowany na prostego bossa, a tam nagle z sufitu zeskoczył drugi. Tego się nie spodziewałem.
Zapomniałeś wspomnieć o źle rozłożonych checkpointach, które są jeszcze gorzej rozłożone na wyższych poziomach trudności, przez co wyższy poziom z trudnego robi się bardzo uciążliwy i męczący.
Temat byłby naprawdę ciekawy, gdyby Twórca materiału umiał pracować głosem. W trakcie słuchania traci się sens, bardziej jak gadanina na imprezie niż profesjonalny materiał. Przykre jak bardzo materiały tracą na jakości.
To zależy od gry np gdy grałem w Persona 3 Portable to za pierwszym razem grałem na normalnym poziomie trudności i problemy miałem przy 1 bossie w Dungeonie (wieży) przez co musiałem zacząć grę od nowa ale tym razem na łatwym poziomie i wtedy frajdę miałem z gry a także mogłem skupić się na rozwijanie social linków oraz rozwijanie statystyk. W Divinity Original Sin 1 gram na łatwym poziomie gdyż nie mogę się jeszcze przystosować do turowego systemu walki (pewnie ze względu na ogrywanie wcześniej wcześniejszych gier Lariana czyli Divine Divinity, Beyond Divinity, Divinity 2 Eco Dracomis oraz dodatek do niego Flames of Vengeace gdzie walka była w czasie rzeczywistym a poza tym ogrywałem też Baldur's Gate 1, 2 oraz Tron Bhaala gdzie aktywna pauza była). W Dying Light 1 za to ogrywam grę na normalnym poziomie i dobrze mi się gra np czyszcząc z zombie jakieś miejsca i to na początku gierki natomiast w Diablo 3 ogrywałem początkowo na wyższym poziomie trudności(zamiast na normalnym) by z czasem zmienić na Udrękę 1(teraz grywam na Udręce 4 albo 5) ale raz jak grałem nekromantą to miałem od razu ustawione na Udrękę 1 przez co ciężko mi się grało(przez co nie polubiłem nekromantę) na tym poziomie. ps Okropne jest skalowanie w grach zwłaszcza gdy jest źle zrobione np w TES 4 Oblivion było bardzo źle zrobione przez co nie polubiłem tej gry(może była to wina że zrobiłem najpierw wszystko inne by później wrócić do wątku głównego ) i to mimo przejścia podstawki (fabuły głównej) oraz innych zadań(związanych z gildiami czy też pobocznych).
Dla mnie łatwy/fabularny to nieraz jedyny sposób zapoznania się z interesującą mnie grą (mocna krótkowzroczność), dla osób słabowidzących albo niesprawnych manualnie to jest podstawa. Właśnie ogrywam DBZ Kakarot i nie wyobrażam sobie tej dynamicznej walki na normalu :D
Ja pamiętam jak przeszedłem za małego Hitman codename 47 na perfec. Jak odpaliłem gre (na oko) 22 lat później zdziwiłem się jaki jest nie intuicyjny i nie wybaczający względem nowych seri od których się odbiłem bo ciągną za rączkę. Ale swoją drogą jak kiedyś miałeś gre to przechodziłeś. Teraz mam z 300 gier na steam i niekiedy pozostawiałem je po 10godz. A są niby dobre. Mam też gry które mnie zainteresowały fabuła i światem a były za długie i wtórne, wiec zakończenie znam z yt bądź znajomych. Moim zdaniem poziomy w grach są potrzebne ale nie w stylu który jest nam serwowany. Krótko mówiąc gra dla wszystkich to dla nikogo a tak wyglądają poziomy trudności robione po łebkach na ostatnią chwilę. W szczególności kiedy gra poziom trudności wynosi na poziom typu 8 latek przejdzie na easy a na hardzie poprostu się męcz bo podnieśliśmy parę słupków i jesteś biedakiem. Ale wracając do konsol pegasus to w contre może przeszedłem max 3 lvl. bo był za trudny. Moim zdaniem poziom trudności powinien być zależny od wyborow w grze a nie samego podbicia hp itp. Np w hitman było tak że jak pierwszą misje przeszedłeś jak seryjny morderca a nie na zlecenie, to cie nie było stać na amunicje i podpowiedzi do następnej misji. W ten sposób za słabe granie było ciężej. Ale jak nawet przeszedłeś na perfect to itak nie musiałeś kupować podpowiedzi od informatora. Wtedy miałeś możliwość wybrania poziomu samemu a za dziadowe granie byłeś karany, chciałeś trudniej wybierałeś. A przeciwnicy nagle nie stawali się koksami. Ale to były gry liniowe, w open word itp. jest to ciężkie do odwzorowania ale możliwe. Tylko że teraz projektowanie gry idze masowo i ma wyglądać, bądź wtórnie podawać kolejną część z seri. Tez gta2 było ciekawe pod względem nienawiści wobec gangów. Jak chciałeś poziom hard wystarczyło robić misje dla jednej grupy i był poziom hard. Bądź lawirować pomiędzy do endgame żeby mieć łatwiej.
Odpowiedź jest oczywista to zalezy w jakiej grze i w jaki sposób są zrobione. W soulsach np nie mają sensu bo poziom trudnosci jest integralną częscią doswiadczenia. Bez trudnych bosów sypie sie cała gra, cała mechanika. Jednak w wiekszosci gier poziomy trudnosci mają sens o ile sprowadzają sie do czegos wiecej niz wydłuzenia pasków
Najbardziej lubię, kiedy wyższy poziom trudności nagradza czymś więcej niż tylko satysfakcją. Np. W Forzie jest to więcej pieniążków, albo w Diablo więcej XP i lepsze przedmioty.
A ja wręcz przeciwnie: dlaczego mam być karany za to, że chce się 'rozerwać' na łatwym poziomie? To nie praca tylko rozrywka, to mniej więcej to samo co możliwość zatrzymania filmu(netflix, vod itp) a reklama w publicznej. Najlepszym argumentem będzie to, że jest bardzo duża grupa ludzi chcąca się POBAWIĆ i dlatego powstają cheaty. PS. No i nagradzanie za poziom trudności kłóci się z tym, że ma być trudniej? W takich starych grach jak Disciples, Eherlords czy ogólnie strategiach(HoMM) wyższy poziom oznacza właśnie mniej(dla gracza)? W sumie w sporej ilości (chyba) nowych gier też tak jest: SoD 2 czy IFZ.
@ rozumiem Twój punkt widzenia. Ale w większości gier z tego typu rozwiązaniem nie odczuwasz, że czegoś Ci brakuje. Raczej jest to dodatkowa nagroda w przypadku wyższego poziomu trudności.
@@Orionn070 No więc dlaczego mam nie być nagradzany za granie na łatwym jeśli jest on dla mnie wyzwaniem? Jak chcesz DODATKOWE nagrody to powinieneś robić DODATKOWE rzeczy(questy?), a nie to samo? Gry to rozrywka i to gracz ma decydować na jakim poziomie chce się rozerwać, a nie nagroda. Dlaczego mam być zmuszany do grania na jakimś konkretnym poziomie? Jeżeli Ciebie rajcują nagrody to co ma do nich poziom? Pozwól innym grać tak jak chcą i zdobyć to co chcą bez narzucania na nich swoich potrzeb? Odnoszę wrażenie, że Twój pogląd jest zwykłym egoizm odmawiania innym (tym słabszym/gorszym?) zdobycia czegoś namacalnego/materialnego. Jeśli satysfakcja to dla Ciebie za mało to może zmień źródło rozrywki?
Ja gram dużo w gry wyścigowe - te mniej i bardziej symulacyjne i tam poziom trudności jest wręcz potrzebny, żeby dopasować się do swoich umiejętności. Gorzej jak hard to za mało 🙃
Ja uwielbiam gry gdzie nie ma wyboru poziomu trudności czyli soulsy, souls like'i souls lite'y oraz roguelike czy metroidvanie. W większości soulsów i souls lików mam platynę i te gry sprawiają mi największą satysfakcję. Ostatnio zacząłem ogrywać Returnal'a i się w nim zakochałem😁. Gra traktuje mnie jak szmatę i najbardziej śmierdzące gówno. Ginę w niej raz za razem tracąc prawie wszystko (tylko stałe elementy wyposażenia przechodzą na kolejny cykl) i zaczynając od zera (utknąłem w 2 biomie drugiego aktu🤣). Przez takie gry czuję że żyję, że muszę stać się lepszy bo inaczej stracę wszystko. Gry powinny nas rozwijać i uczyć a nie być banalną i infantylną rozrywką. Pozdrawiam
Gram zazwyczaj na poziomach +1 od normalnego. I nie uważam, że to źle że są. Moja żona nie jest graczem, ale od czasu do czasu spodoba się jej jakąś produkcja, więc naturalnym jest, że chcąc zagrać bez frustracji spowodowanej "nieograniem się" odpali sobie poziom łatwy. Który zresztą zawsze można zwiększyć. Lubię gry, które swoimi mechanikami, konstrukcją pozwalają edytować poziomy trudności. Weźmy takie gry historię z serii Dark Pictures. Jak gram z żoną, nie zmieniamy nic. Ale jak gram z dodatkowymi znajomymi, którzy muszą patrzeć na pada, zanim wcisną przycisk, dla funy lepiej wyłączy np. sekwencje QTE. Kolejny przykład: FIFA. Zagrywając się w wersję 21, w karierę, dochodziłem do momentu w którym od startu zaczynałem zespołem z 1 gwiazdka, w ostatniej lidze angielskiej, mając w 3 powyższych tzw. super ligę - czyli przebudowane całe rozgrywki tak, że w Premier League są same topowe klubu z całego świata. Oczywiście jakikolwiek start z dodatkowymi pieniążkami nie wchodził w grę. I tak wygrana liga - przechodząc każdy szczebel rozgrywek, od zespołu 1-gwiazdkowego, który w sezonie mistrzowskim ma już 5*, połowę graczy z pola ze szkółki smakuje najlepiej. A jak dodatkowo się wygrywa Polska mistrzostwa świata, to już w ogóle bomba.
Baldur 3 to zły przykład, bo ustawienie poziomu trudności na easy sprawia, że walki są absolutnie upierdliwe. Z góry wiadomo, że się tę walkę wygra, a i tak trzeba spędzić mnóstwo czasu na przeklikanie przez to wszystko. Ja nie jestem fanem walki w Baldurze 3 i właśnie przez to grę odłożyłem gdzieś tak w połowie drugiego aktu i nie mogę się zmusić do powrotu. O wiele lepiej to było zrobione w Baldurach 1 i 2, gdzie walki z jakimiś koboldami czy innymi goblinami załatwiały za nas skrypty i trwało to moment, a te trudniejsze wymagały uwagi
@ no tak, ale i w trybie odkrywcy musisz przeklikać te wszystkie ciągnące się minutami walki z jakimiś cieniami i innymi goblinami. mam wrażenie potwornej straty czasu.
Wszystko zależy. Trudny poziom trudności jednak głównie przekłada się na parametry przeciwników lub bohatera. Dobra gradacja poziomu trudności to również wymaganie by gracz stosował bardziej zaawansowane techniki przeciwko konkretnym wrogom oraz to z czym się nigdy nie spotkałem w platformówkach, zwiększenie poziomu zaawansowania łamigłówek logicznych lub nawet większe znaczenie interakcji z postaciami w ramach dalszej fabuły.
nie mają, a jeżeli już to powinny być dwa - łatwy, oznaczony jako poziom trudności dla ludzi którzy chcą po prostu poznać fabułkę, oraz NORMALNY - taki dla każdego innego. To bardzo ważne, żeby community danej gry mogło dzielić TO SAMO doświadczenie
Zgadzam się z tym w 100%. Poziom trudności nie powinien ci zmieniać cyferek w statystykach wrogów, Moim zdaniem nie powinno być żadnego poziomu trudności to świat gry powinien być dla ciebie wyzwaniem i to od ciebie ma zależeć jak do tego świata podejdziesz. Dlatego uważam, że soulsy robią to najlepiej.
Twórcy gier są często leniwi w kwestii poziomu trudności i oznacza on robienie z przeciwników gąbek na naboje, a zakup najdrobniejszej rzeczy w grze wymaga dużo mozolnej nikomu niepotrzebnej pracy.
Ja jak nie przejdę gry na najtrudniejszym poziomie to nie czuje, że ją przeszedłem. Nie licząc takich wyjątków gdzie najtrudniejszy poziom wiąże się z posiadaniem jednego życia.
Żałuję, że tak mało gier ma rozwiązanie z pierwszego Need for Speed: Shift, gdzie po pierwszym wyścigu dostajesz podsumowanie jak ci poszło oraz informacje. jakie ułatwienia/utrudnienia będą najlepsze, żeby czerpać największą przyjemność z gry oraz stanowiła ona odpowiednie wyzwanie.
Ja to bym chciał wiedzieć skąd to wiedzieć, czy zwiększanie poziomu trudności niesie za sobą tylko więcej bicia hp, czy np podniesienie inteligencji przeciwników
U mnie fps'y muszą być na ultra hard bo wtedy jest największy fun.W bg3 gdybym nie mógł zmienic z poziomu standardowego na łatwy to pewnych ryjów bym nie uklepal... A i tak miałem multum podejść - miałem jednak swoją granicę i w kilku momentach ułatwilem sobie sprawę bo nigdy nie dobilbym do końca :)
Ja starałem się grać we wszystko na najtrudniejszym poziomie trudności o ile nie wprowadzały jakiś dodatkowych zasad typu brak zapisywania czy permadeath ale zdałem sobie sprawę że jest to bezcelowe. Większość gier ma leniwie zaprojektowane poziomy trudności będące przeskalowanym poziomem normal. Dlatego jak się odpalało w takiej grze wszystko powyżej normala gra robiła się trudniejsza ale w najbardziej idiotyczny sposób czyli wszystko stawało się gąbkami na obrażenia. Niestety to nie było najgorsze bo często takie gry nawet nie były sprawdzone pod kontem czy da się w taki sposób to przejść. Nie raz natrafiłem na sytuacje gdzie skalowanie było tak absurdalne że fizycznie było nie możliwe daną grę ukończyć "Cyberpunk2077 patrze na ciebie". Dlatego z doświadczeniem które teraz posiadam zwykle gram na normalu nawet jeśli chałbym otrzymać większe wyzwanie bo wiem że w ten sposób unikam wielu absurdalnych sytuacji.
Kurczę, od GOL spodziewałbym się dużo lepszej prezentacji językowej. W tym materiale mamy na przykład powyłANczać, grOM, sOM - nagminne błędy. Ciężko się tego słucha.
Ja zawsze wybieram w grach najwyższy możliwy poziom trudności, bo nie lubię kiedy gra idzie na łatwiznę. Chcę, żeby gra stanowiła jakieś wyzwanie, gdzie muszę się naprawdę postarać, żeby ją przejść i gdzie nie ma miejsca na błędy. Będę powtarzał choćby 100 razy, aż w końcu to przejdę, żeby mieć tę satysfakcję, że udało mi się to zrobić. Nie lubię czegoś takiego w grach, że najpierw trzeba przejść grę na poziomie łatwym, żeby odblokować średni, potem na średnim, żeby odblokować trudny, potem na trudnym, żeby odblokować najtrudniejszy i dopiero wtedy mogę na nim zagrać. Jak gram w jakąś grę, to chcę od razu wybrać sobie najwyższy poziom trudności. W niektórych grach twórcy nawet zachęcają graczy na różne sposoby, żeby grać na najwyższym poziomie trudności. Przykładowo w NFS Underground 1, jak wybieramy wyścig, to mamy 3 różne poziomy trudności i za każdy dostajemy inną kwotę pieniędzy, za łatwy najmniej, za średni więcej, a za trudny najwięcej. W ten sposób gra mówi nam "Chcesz zarobić najwięcej? To wygraj ten wyścig na hardzie". Podobnie jest w Call of Duty Black Ops 3, bo grając na najwyższym poziomie trudności (realistycznym), gdzie padamy na hita, dostajemy 2 razy więcej expa za każdą ukończoną misję. Innym przykładem może być nasz Wiedźmak, a konkretnie 2 część. Grając na 2 najwyższych poziomach trudności (mrocznym i nagła śmierć) mamy dostęp do 3 unikalnych rynsztunków, których normalnie nie da się zdobyć na niższych poziomach trudności. W ten sposób twórcy nam mówią "Chcesz mieć te rynsztunki? To graj na mrocznym." Bardzo mi się podoba coś takiego w grach, bo w większości gier wyższy poziom trudności polega jedynie na tym, że przeciwnicy zadają większe obrażenia albo są bardziej wytrzymali.
Gram na normalu, kiedy jest za łatwo to podnoszę i tyle. Są gry do których mam żal, że są za trudne na moją cierpliwość (Elden Ring) a że mam swoje lata to i paluszki już nie tak szybkie. Straciłem tą grę, już nawet nie chodzi o kasę która przepadła bo to bez znaczenia ale mi normalnie szkoda.
Ja zawsze wybieram najwyzszy poziom trudnosci, ale zgadzam sie ze czasami to sztuczne przedluzanie czasu. System shock Remake to niesamowity powiew swiezosci wsrod ,,ubi gier''
W pokazanym tutaj Wiedźminie 3 gra nie stanowi żadnego wyzwania nawet na najwyższym poziomie trudności. Pierwszy raz grając w W3, nie będąc jeszcze zaznajomiony z mechanikami odpaliłem grę na "Droga ku zagładzie" i nawet nie chcę wiedzieć jak wygląda normalny poziom trudności skoro najwyższy nie jest wyzwaniem. Dlatego wolę tak jak w soulslikach brak poziomu trudności i ewentualne narzucanie sobie pewnych ograniczeń.
Z tym że soulsy są prostsze niż najtrudniejszy poziom wiedźmina 3. Poziomy trudności w większości gier AAA polegają na tym, że najpierw jesteś na hita i bardzo trudno się gra, potem jak postać ulepszysz to zaczyna być łatwiej a jak robisz wszystkie questy jesteś op.
@@Peter-hh5blsoulsy prostsze niż Wiedźmin? Mam nadzieję że się pomyliłeś pisząc ten komentarz bo większej bzdury roku nie słyszałem i chyba nie usłyszę
@@michanycz2551 Soulsy mają to do siebie że możesz sam sobie tworzyć wyzwanie w grze. W Sekiro możesz pokonać isshina w ogóle nie levelując postaci, nie wykupując żadnej umiejętności, nie ulepszając protezy. Co nie zmienia faktu że takie Sekiro już samo w sobie stanowi pewne wyzwanie. Oczywiście do przeskoczenia dla gracza z odpowiednią dozą cierpliwości ale jednak stanowi pewne wyzwanie. Wiedźmin 3 nawet na najwyższym poziomie trudności nie stanowi wyzwania. I tutaj nie zgadzam się z @Peter-hh5bl. Wiedźmin 3 nawet z włączonym skalowaniem przeciwników nie stanowi wyzwania. Chyba że dla kogoś wyzwaniem jest to że jakiś potwór 2 razy go zabije to już jest trudno.
@Iorweth15 w pełni racja więc nie wiem co użytkownik który napisał że wiedźmin jest trudniejszy miał na myśli ale fakt, to w soulsach jest właśnie zajebsite
@@michanycz2551 na hardzie każda gra jest trudniejsza od soulsów. Pograj sobie na trudnych poziomach to zobaczysz. W soulsach jesteś na 3-4 hity na starcie. Jak grasz na hardzie w losową grę często wystarczy jeden hit do śmierci. Wiem, że to boli fanów soulsów ale każda gra na hardzie jest trudniejsza niż soulsy. Ludzie grający w soulsy albo raczej tacy wyznawcy soulsów mają dziwne myślenie, bo mówią, że soulsy trudne, a nie używają nawet mechanik w tych grach zawartych. Mowa tu o przywołaniach, czy też summonach. Nie wiem czemu ludzie o tym zapominają. To też część gry, możesz sobie utrudniać gre nie używając tego ale to już twój problem nie mój. Inne gry na hardzie nie mają takich ułatwień.
Po zagraniu np. w Spider Mana od Insomniac Games postanowiłem zobaczyć jak bardzo się zmienia trudność z wysokiej na najwyższej. No i niestety w tym wypadku po prostu przeciwnicy bili więcej i byli większymi gąbkami na dmg co po prostu sztucznie utrudnia rozgrywkę, a w ostatecznym rozrachunku po prostu ją wydłuża. Dodać do tego słabe replay ability i mamy sukces na monotonność, nudę lub irytację
Mass effect 3 - poziom trudności FABUŁA - musisz się natrudzić aby umrzeć, a przeciwnicy na strzała. To aby poznać opowieść komandora. Metro Last Light - poziom trudności to jedno, ale jest jeszcze tryb gry. Tryb normalny i Stalker, który modyfikuje mechanizmy gry i ją utrudniają. MGS5 - tryb normalny i superłatwy (z kurczakiem na głowie). Ten jest ukryty bo pojawia się jak zginiesz kilka razy. Gra ułatwia wtedy rozgrywkę bo widzi że sobie nie radzisz ale nie chce abyś przestał grać. Crysis 1 - gra z 2007 roku na najwyższym poziomie trudności wprowadza język koreański dla przeciwników, aby utrudnić grę (nie działało to jednak, bo SI nie mówiła za wiele) Poziom trudności powinien modyfikować grę.
Z czasem poziomy trudności się zmienią. Podejście twórców na tworzenie gąbek na obrażenia wraz ze wzrostem poziomu trudności jest mega słabe i nie "realistyczne" Wyobraźmy sobie grę w której wyższy poziom trudności zmienia AI npc, ich wzorce zachowań, szybkość i złożoność reakcji oraz w małym stopniu odporność na obrażenia. Walka z przysłowiowym stadem wilków mogłaby być kompletnie innym doświadczeniem niż tylko muszę bić ich dłużej.
Niestety, twórcy sami skopali poziom trudności, chcąc podlizać się graczom. W wielu grach poziom łatwy równa się niemalże nieśmiertelności postaci, którą gramy. Poziom normalny to level, który kilkanaście lat temu byłby łatwy, z kolei poziom trudny mechanicznie jest dalej łatwy, ale przeciwnicy stają się gąbkami na uderzenia, więc walka z nimi jest długa i nużąca. Ale większość twórców nie chce, by gracz frustrował się przy ich produkcji. Na całe szczęście, powstała cała gałąź gier soulslike, bo ci bardziej świadomi deweloperzy zauważyli, że istnieje spora grupa graczy, która właśnie lubi wyzwania. Chce męczyć się z kolejnymi bosami/etapami, bo tylko wtedy ich przejście daje przyjemność. Szkoda tylko, że poza souslikeami mało gier takie wyzwanie oferuje.
Najczęściej gram na normalnym poziomie trudności, jednak w grach które frustrują, albo w pewniej konkretnej lokacji jest ciężko przetrwać, to wtedy zmniejszam poziom trudności ... Jestem chyba casualem jeśli chodzi o gry
Trudny, zwykle przedostatni przed wymysłami w stylu śmierci permanentnej, jednego zapisu czy bycia oneshotowanym przez wszystko. Osobiście mnie te mechaniki irytuja i zabijają fun z gry, ale też kumam dlaczego komuś może się to podobać. Lubie challenge z gierki, ale bez totalnego dokręcania śruby. Skalowanie się potworów z levelem bohatera jest super i zwiększa poziom trudności w taki sposób jak lubię
Cały materiał zbudowany na tym, że "dzisiejsze gry" = otwarte światy Ubisoftu i ich klony. Już samo założenie, że "dzisiaj gry są łatwe" jest absurdalne, skoro potem mowa o metroidvanii czy soulslike, a dochodzą jeszcze ostatnio bardzo popularne roguelite.
Ja głównie gram w World of Tanks. Wiem że to gra wieloosobowa i za bardzo nie ma w niej miejsca na poziomy trudności. Ja jednak lubię czasem sobie w podkręcić trudność wykańczając minimapę i mini panel z podglądem modułów czołgu., co czyni ją jak dla mnie ciekawsza.
Powinny istnieć tylko 2 poziomy trudności - sadysta (nieśmiertelny) i masochista (1hp). Sam zaczynam zawsze na najłatwiejszym i potem decyduję czy chcę się męczyć dla SATYSFAKCJI czy nie. Dla czegokolwiek innego są cheaty xD Myślę iż State of Decay 2 ma świetne poziomy i sam gram na najwyższych; im wyższy poziom tym MNIEJ przedmiotów, a przeciwnicy nie są wytrzymalsi(nadal możesz większość 1hitować) ale mocniej biją, dalej widzą, lepiej słyszą więc otwarta walka jest bardziej zabójcza. Granie na wyższych poziomach oprócz satysfakcji nie daje absolutnie nic, wręcz przeciwnie można zauważyć iż jesteś tylko karany co nawet fajnie pasuje do opisów poziomów trudności. "Porzuć wszelką nadzieję! Zostałeś ostrzeżony."
Ja gram na trudnym, mass effecty gram na szalonym poziomie trudności, jeśli wrogowie mają więcej hp to wynika to z tego że są buildy które są dostowane do poziomu trudności
Witam ja odkad pamietam zaczynalem grac na normalu,a pozniej jezeli bylo za latwo to hard. Inna opcja bylo tez rowniez to ze przechodzilem gre na normal,a pozniej zwiekszalem sobie wyzwanie na wieksze. Najlepsza dla mnie sa i byly rpg,zwlaszcza te stare jak Newerwinther nights,Fallout,Baldur 1 i 2 tam poziom byl odpowiedni .
Przechodze sobie wszystkie Mass Effecty wlasnie na nowo na Insanity, pierwsze przejscie zaczynalem na tym domyslnym normalnym, pozniej zmienialem na bardziej wymagajace, ale wiadomo trofki juz nie wpadna. Czas je zgarnac :D
Tak,poziomy trudności mają sens.Nie każdy jest świetnym graczem,mającym czas,by przechodzić level kilkadziesiąt razy.Ja lubię grać,ale jestem przeciętnym graczem.Samo pytanie o to,czy poziomy trudności mają sens jest typową prowokacją.
A jaki jest problem nauczyć się grać dobrze w grę? Nie trzeba poświęcać na to nie wiadomo ile wystarczy nawet 1-2h dziennie i soulsy da się przejść. Lepiej postawić sobie jakieś wyzwanie i mieć z niej satysfakcję po ukończeniu niż dać na najniższy i z każdej gry zrobic hack&Slasha że lecisz i masz każdego na hita. Wiadomo to czy mają sens zależy od osoby ale to jak twórcy bardzo ułatwiają grę i na siłę czasami dają mega super łatwy poziom trudności to już jest mocno bez sensu. Kiedyś gry nie miały dużego wyboru lub nie miały całkiem poziomu trudności i nikt nie narzekał ale odkąd zaczęli z każdej gry robić grę dla 7 latków to nie dziwię się że są poruszane tematy poziomów trudności
Dla jednych granie jest wyzwaniem,dla innych czystą przyjemnością. Nie traktuję grania jak obowiązku.Ja nie jestem przeciw ny trudnym grom.Jeśli komuś sprawia przyjemność pokonywania bossa,przez kilka godzin,to fajnie. Jednakże,nie podoba mi się, że tacy gracze uważają się za elitę i patrzą z lekceważeniem na słabszych graczy.Po pokonaniu trudnego levelu nie czuję przyjemności,tylko ulgę.Mam wyjątkowo trudną i stresującą pracę, a granie traktuję jako relaks.I nie jest to nic złego.Każdy lubi,co lubi.Życzę Ci powodzenia.Szczerze,nie ściemniam.
@@lucyfermonastyrski6944 nie no spoko, rozumiem to bo sam czasami lubię się odprężyć a czasami klepac bosa 2h, wiadomo narzucanie komuś jak ma grać jest słabe bo nie każdy jest w stanie. Ważne że nie chcesz zmieniać gier bo jest sporo osób które chcą żeby na siłę gry były pod nich. Też pozdro, miłego grania
Jestem fanem poziomów trudności w takim Star Wars Jedi Fallen Order czy Survivor, każdy znajdźcie odpowiednie dla swoich potrzeb wyzwanie albo zupełny jego brak
Jak bylem dzieckiem zawsze wybierałem poziom latwy, a niektore gry i tak byly trudne. Duh, bylem dzieciakiem. Teraz domyslnie wybieram normalny, trudny wybieram rzadko albo wcale. Replay na trudnym tez mnie nie grzeje. Ale moim zdaniem gry powinny miec albo poziom wymagający - domyślny i łatwy, ale to nie powinno prowadzić do upraszczania normalności. Niech zatem będą dwa - trudny i łatwy.
W 100% się zgadzam, że poziomy trudności są źle zrobione, w Civilization V przeciwnicy mają więcej jednostek na start, mają różne premie, tymczasem gracz ma na wyższych poziomach "premie" ujemne. Nie idzie za wyższym poziomem trudności wyższa inteligencja przeciwników komputerowych.
Jak oceniacie poziomy trudności zaprezentowane w serii "Star Wars Jedi"? Absolutnie najłatwiejszy poziom nazywa się "fabularnym", bowiem jest on przeznaczony dla osób, które chcą się skupić TYLKO na historii i eksploracji, bez walki. Następne poziomy mają odwzwierciedlać to kim miałby być dla gracza Cal Kestis w hierarchii Jedi (padawan Jedi, rycerz Jedi, mistrz Jedi i wielki mistrz Jedi).
Grałem tylko w pierwszą część. Fajne jest to, że, podobno im wyższy poziom, tym mniejsze okienko czasowe na wykonanie parowania/riposty/kontry, no i przeciwnicy są agresywniejsi na wyższych poziomach. Choć nie wiem dokładnie jak duże są to różnice, bo grałem tylko na Wielki Mistrz Jedi.
Gram zawsze na normalu (chyba że twórcy sugerują inny poziom, tak jak np w obcym izolacji) bo tak została zaprojektowana gra, wszystkie inne to sztuczne zawyżanie lub zmniejszanie statystyk.
Ja zawsze myślałem, że łatwy poziom jest dla takich przypadkowych graczy, normalny dla takich zaznajomionych z danym rodzajem gry, a trudny dla kogoś kto przechodzi grę kolejny raz... Ale też wolę gry bez poziomu trudności, wtedy jak się z czymś męczysz to zazwyczaj wystarczy pofarmić trochę XP i ewentualnie jakiś drop zebrać i już jest łatwiej.
Ja jako gracz z krwi i kości zawsze wybieram najwyższy z możliwych. Najbardziej nienawidzę gier, w których odkrywamy wyższy poziom trudności po przejściu gry za 1x. Takie coś nie powinno istnieć. Jak już to niech przynajmniej dadzą dodatkowe zakończenia bo z 1 zakończeniem to ja motywacji do gry nie mam. Weźmy "Ninja Gaiden: sigma 2" Master Ninja od razu powinien być odblokowany bo 3x single i to samo zakończenia przechodzić to 3x to strata czasu. Niech gracze dostaną szansę by się wykazać
Nie lubię jak poziom trudności robi z przeciwników gąbki na amunicje wolę żeby ich wżucili więcej ale żeby mogli dostać realne obrażenia a nie że wyplujesz całą amunicję a po przeciwnikiem nawet tego nie widać
Na normalu gram. Chyba że gra ma sensownie zaprojektowane poziomy trudności i dodatkowo ta gra bardzo mi się podoba to wtedy na wysokich. Resident Evil 2 remake nie robi z nas głupców tylko modyfikuje grę. I wtedy zaczyna się zabawa. Zagadki też są trudniejsze do rozwiązania. Lubię też gdy gra ma ustalony z góry poziom trudności jak NFS Most Wanted, Elden Ring, Gothic 2 NK, etc. Na pewno SWAT 4 jest specyficznym przypadkiem. Gra słynie z poziomu trudności ale z drugiej strony ma pewne przesadzone rzeczy. Bierę na akcję ciężki pancerz wraz z hełmem a koleś cię rozwala jednym pociskiem ze swojego 9 milimetrowego glocka ze stu metrów. Paaaanie, idź pan w... Kolejnym przykładem źle zrobionego poziomu trudności są nowe God of Wary. Po prostu biorą cię na strzała zwykłe mobki a ty nic im nie robisz. Ale zabawa, wow. Imersja jak cholera. No i wrogowie w grach wideo w ogóle się nie rozwijają od premiery FEAR. To jest jakaś porażka. Ślepi, głupi, łatwo zapominają o nas albo mają telepatię i gdy ktoś nas zobaczy to każdy już o tym wie. To powinno wymrzeć a nadal mamy lata 90-te jeśli chodzi o skrypty wrogów. Bieda. Jeszcze mogę wymienić Splinter Cell Teoria Chaosu. Tam poziomy trudności polegały na tym że łatwiej było nas wykryć. Trzeba było się ciszej zachowywać i trzymać ciemnych miejsc. Musieliśmy być sprytniejsi, po prostu lepsi w grę. I to był dobrze zrobiony poziom trudności. Gwizdnąć można było ino raz bo za drugim razem już goście się połapali że coś nie gra. Ciężko uwierzyć że ta seria została zrobiona przez Ubisoft. Ostatnio ogrywam asasyna origins i odyseję. Tam wrogowie są tak głupi i zapominają o nas gdy stracą kontakt wzrokowy z nami na 3 sekundy. Gry traktują nas jak łamagi jakieś. Dodatkowo Residenty nagradzają nas gdy robimy coś trudniejsze, wyzwania jakieś. Przejdź grę w 5 godzin a dostaniesz nieskończoną amunicję do jakiejś broni. Jest jakiś powód aby grać na wyższych poziomach trudności. Jesteśmy chętniejsi do zrobienia czegoś gdy coś dostaniemy za to. Czasami samo wyzwanie jest na tyle fajne że to wystarcza. Ale nagroda zawsze mile widziana.
Ja tam zawsze gram na poziomie który jest ustawiony bo wiem wtedy że gra jest zrobiona pod ten poziom i jest optymalnie zbilansowana właśnie do tego poziomu,wykluczam z tego hackenslashe no bo to inna bajka i tu się zawsze gra na maksymalnym jak dasz radę
Ja napierdalam zawsze na very hard lubię sie spocić przy gierce relaksuje mnie to przy okazji gierka zmusza do kombinowania a nie zwykłego maszowania guzików
5:50 W wiedźminie było to fajnie zrobione jak się pierwszy raz szło do Keiry - ktoś ci opisuje drogę, gdzieś na skrzyżowaniu stoi kamień, tu trzeba skręcić i nawet Geralt to komentował jak szedł że to tu. Świetne wrażenie robiło i żałowałem że tylko jedna taka sytuacja była, dało się bez znaczników dojść we wskazane miejsce. Rewelacyjnie by się grało gdyby wszystko było tak porobione, ale faktycznie trzeba by świat pod to projektować, żeby były rozpoznawalne miejsca i dialogi każdemu dać że wskazywaniem drogi.
Jak grasz w trybie eksploracyjnym w assasyny nowe to tak masz. Dlatego każdego npca możesz spytać jak dotrzeć do lokacji xyz.
W The Sinking City miałeś takie rozwiązanie, że miałeś opis miejsca, do którego trzeba dotrzeć, żeby zacząć questa, i musiałeś sam znaleźć to miejsce na mapie miasta.
Ja lubię grać na niskim poziomie trudności. Grę traktuję jako narzędzie do odstresowania po pracy, a nie po to żeby się non stop wkurzać, bo gra jest zbyt trudna. Poza tym gry nie traktuję jako wyzwania, lubię poznawać fabułę, a nie rozpraszaczać się tym, że postać co chwila ginie.
I to jest jak najbardziej w porządku! 😊
Jestem tego samego zdania. Gra ma sprawiać przyjemność, a co ta za przyjemność jak jest za trudna i przez to denerwująca.
I to jest spoko, mój przyjaciel też ma takie podejście. Ja mam zupełnie inaczej, lubię się pomęczyć w grze, każdą grę zaczynam raczej na hardzie. Z tym, że też się w ten sposób odstresowuje 😉 oczywiście, czasem można się wkurzyć jak próbuje się po raz X ubić takiego Genichiro, ale mimo wszystko samo przegrywanie też jest dla mnie częścią dobrej rozrywki, a poradzenie sobie z jakimś trudniejszym momentem oprócz odstresowania daje też niesamowitą satysfakcję i ulgę, lubię jak gry wywołują u mnie takie emocje.
Ja mam podobnie! ALE! To w FPS i RPG ponieważ też lubię Souls Like! 😈 I przeszedłem sporo łącznie z Dark Souls 3, Nioh 1,2, Sekiro, Wu Kong (wszystkich Bossów utluklem)i wiele innych!
@@engels1978 nie lubię gier soulslike, właśnie te (i roguelike) uważam za najbardziej wkurzające. Ale każdy lubi różne rzeczy, jakby wszyscy lubili to samo, to życie byłoby w cholerę nudne, a tak to jest o czym dyskutować i wymieniać poglądy.
Największy problem poziomów trudności jest to że są to leniwe rozwiązania które nie sprawiają że gra jest ciekawsza tylko nie zadowalająco przedłużająca się.
Masz jakąś konkretną grę na myśli? 🤔
@@tvgrypl uncharted 4, gra na miażdżącym poziomie trudności jest okropnie zrobiona, a poziomy trudności nic nie wnoszą w tej grze, poza wkurwianiem się, że się ginie w sekundę
Tak, jeśli nie polegają jedynie na zwiększeniu zdrowia i obrażeń przeciwnikom, lecz na nadaniu im jakichś nowych mechanik
Dlatego podobaja mi sie poziomy trudnosci w serii Devil May Cry. Kolejne poziomy trudnosci dodaja nowe warianty i schematy atakow wrogow, a niektore nawet dodatkowe mechaniki.
Ja z reguły gram na poziomie normalnym, bo to taki poziom, który w domyśle mieli twórcy i myślę, że wtedy gra jest najbardziej zbilansowana. Może nie zawsze, ale często z czymś takim się spotykam. :p
5:26 fani Gothica turn on. xd
Akurat coraz częściej domyślne poziomy trudności to te wyższe ;)
Domyślny poziom to niekoniecznie normalny. Najlepszy przykład to warhammer 40 000.
a nie "zbalansowana"?
Zwykle wybierałem najwyzszy poziom ale od jakiegoś czasu nudzi mnie gra na zasadzie: ja muszę rąbać każdego przeciwnika x20 a on mnie raz 🤦♂️ nie tego oczekuję od trudnej gry. Wiec gram na poziomie średnim bo inaczej jest wiecej irytacji niż zabawy z wymagającej rozgrywki a to sprawia, że gra staje się często nudniejsza z każdym kolejnym przeciwnikiem.
Gram często na łatwych poziomach z tegoż względu, że nie lubię siedzieć zbyt długo nad jedną grą. Nawet gry z super fabułą w które chce się grać jak najdłużej, przechodzę na łatwym poziomie, gdyż jak gdzieś utknę np na konkretnej walce lub stracę postępy i muszę od nowa przechodzić i tracić czas to wybija mnie to z imersji i zniechęca. Nie skupiam się na fabule, tylko kombinuje jak dobrnąć do danego etapu i nie stracić wszystkiego ponownie. A poza tym zwyczajnie ograniczony czas na granie ze względu na obowiązki rodzinne, a premier i tytułów do ogrania bardzo dużo, no i sławna już "kupka wstydu".
Ja mam tak samo, odkąd zostałam mamą. Zwyczajnie nie mam tyle czasu ani siły (psychicznej i fizycznej) by godzinami powtarzać jakiś etap, bo mnie bosik tłucze. Nie, dziękuję. Ja batalii w domu mam pod dostatkiem, od "Nie chcę kanapek" aż po "Nie chcę spać, chcę sie bawić". Ostatnio nawet przy Scorn odpaliłam chat engine, bo zwyczajnie chciałam sie zrelaksować, podziwiać widoczki, a nie tłuc się z przeciwnikami.
To w takim wypadku nie lepiej po prostu cały gameplay czysty lub z komentarzem (co kto woli) na youtubie obejrzeć?
ty sobie narzucasz jakąś presję że musisz grać w każdą premierę?
5:45 - dokładnie. Projektanci tak tworzą świat i zadania, aby były spójne z interfejsem. Jeśli w grze występują widoczne na ekranie elementy interfejsu, to wyłączenie ich zmienia rozgrywkę w sposób nieprzewidziany przez twórców.
Oczywiście, że customizacja doświadczenia jest zawsze czymś dobrym. Ja osobiście nie mam jednego poziomu trudności, na którym zawsze gram. W zależności od nastroju, systemu walki, tego na czym mi w grze najbardziej zależy, posiadanego wolnego czasu itd. itp. wybieram różne poziomy. Przechodziłem gry zarówno na najtrudniejszych, jak i najłatwiejszych poziomach trudności i różnych pomiędzy. Częściej wybieram te łatwiejsze, bo bardziej zależy mi na fabule, immersji, przygodzie i eksploracji, a nie na wyzwaniu, czy optymalizowaniu buildu. Ba, czasem używam nawet trainerów! ;) Oszukiwanie w grach dla jednego gracza to nic złego, tylko w przypadku multiplayera byłoby to naganne. Ułatwienie sobie gry to spora oszczędność czasu, który można przeznaczyć na inne rzeczy. Z drugiej strony przejście Stellar Blade, gdzie walki są dość wymagające, dało mi dużo satysfakcji! Każdemu według potrzeb. ;)
Każdy dzień kończy się Świetny jeśli jest to z odcinkiem tvgry
Ja najczęściej gram na poziomie "Fabuła", ale przy niektórych produkcjach (Uncharted czy Tomb Raidery), odpalam normalny. Na fabule najczęściej gram w rpgach typu DA Inkwizycja czy ME Andromeda. Głównie aby przeciwnicy nie byli gąbkami na pociski czy bezstresowo sobie poznawać grę ;)
Miłego dnia
Jakiś czas temu już był tu identyczny materiał, bodajże Jordan go robił, i konkluzja była w zasadzie ta sama. Z tym, że on posłużył się przykładek Gothica 2 i wyjściem z Khorinis w stronę latarni, gdzie ten poziom trudności był definiowany przez potwory i nasze ekwipunek, którego nie dało się na tym etapie fizycznie zdobyć bez oszustw, by sobie z tymi przeciwnikami poradzić. I to chyba był najlepiej zrealizowany system trudności gry.
Zaraz ten film przywłaszczy sobie jakaś parówa jak ten cały kliszak czy tamae
Czekam na to lepiej tam obejrzeć :)
@salve6186 dlaczego? I po co w takim razie jesteś tutaj?
@@Kar0lina-d5u A po za tym nie wiesz czy ten filmik akurat będzie komentowany u nich.
Co to w ogóle znaczy "kliszak" i "tamae"?
Albo samotna skała
Dla mnie odpowiedź jest prosta. Poziomy trudności są dobre. Niektórzy gracze chcą pograć na spokojnie i bez ciśnienia. Np black myth wukong przeszedłem ale w kilku momentach miałem dosyć. Przez co grę zamiast na 8/10 oceniam na zaledwie 6/10. Innym przykładem jest sekiro albo armor core gdzie bardzo mi się obie gry podobały ale nie dałem rady pokonać bossa i przerwałem granie. Do dzisiaj żałuję bo obie gry naprawdę są fajne ale ja nie mam siły i czasu by po pracy walczyć 20 razy z jednym bosem.
Ja właśnie za to uwielbiam Baldura. Bo mogę w niego grać zarówno ja, która uważa go za Dating simulator, w którymś z jakiegoś powodu znalazł się system walki, ale może w niego grać też mój kumpel, który chce się bawić w multiklasowość, zgłębiać mechaniki zaklęć i w ogóle grać na najwyższym możliwym poziomie ❤😂 I oboje będziemy się dobrze bawić!
No ale poziomy ewidentnie są potrzebne, bo jakby nie ten najprostszy poziom trudności w Baldurku, który i tak sprawiał mi problemy i mnie denerwował (ja to bym w ogóle chciała mieć opcję ,,Rzut kością jest zawsze sukcesem" 😅), to bym w ogóle w nią nie grała...
Na pewno znajdziesz taką opcję w modach
W "starych dobrych czasach" zapadły mi w pamięć poziomy trudności z dwóch pierwszych Doomów. Główną rożnicą było inne rozmieszczenie i zagęszczenie potworów i przedmiotów pomiędzy łatwym, średnim i trudnym. Był jeszcze bardzo łatwy gdzie przedmioty dawały x2 korzyści, i bardzo trudny z respawnem i szybszymi przeciwnikami. Wtedy wszystkie poziomy mimo prostej konstrukcji wydawały mi się dobrze zbalansowane. No ale domyślam się że im bardzie złożona gra to tym trudniej zbalansować ją na różne poziomy trudności, dlatego jestem zwolennikiem jednego, dobrze przemyślanego poziomu trudności, i nawet jak jest wybór to wybieram zawsze domyślny.
Mi zapadł w pamięć wybór poziomu trudności w Painkillerze, gdzie na easy była zablokowana część poziomów (przynajmniej 3 jak pamiętam) oraz karty tarota. :/ Nie podobało mi się to, bo w Painkillera super mi się grało na easy, a na wyższych poziomach gra była nużąca i ostatecznie nigdy tych poziomów nie zobaczyłem ani tarotem się nie bawiłem. :P
Najlepszym rozwiązaniem jest dodanie poziomu trudności po ukończeniu gry, który wprowadza np. nową lokację lub zakończenie - świetna opcja na przedłużenie gry.
Jeśli chodzi o granie na łatwym to myślę, że lepiej już obejrzeć film. Brak wyzwania mija się z celem gier samych w sobie.
Można wspomnieć o Quake, gdzie każdy poziom trudności ma innych przeciwników na ścieżce. Gry arcade, który mają adaptacyjny poziom trudności. Rubber bandy z Mario kart, które chwalone nie są... no można rozwinąć to w drugą część:)
Zazwyczaj gram na łatwym. Jeśli chcę mieć wysoki poziom to odpalam multiplajera.
Ja mam właśnie na odwrót nie widzę sensu grać single na łatwym, zawsze daje najtrudniejszy.
@@Zajedwabisty124to ja jestem gdzieś po środku, bo zawsze gram na poziomie normalnym, bo to taki domyślny. :D Myślę, że często jest najlepiej zoptymalizowany. Oczywiście można uważać inaczej, to po prostu moja opinia.
Dzięki za fajny materiał. Co do Elden Ring to "poziomy trudności" są sprytnie schowane. Tu to nazywa się farmingiem run. Nie idzie Ci. Zbyt trudno. Idziesz do jednej z kilku lokacji i farmisz. Wracasz i okazuje się że poziom się obnizył. Dodatkowo w trakcie rozwoju akcji zyskujesz dostęp do coraz lepszych lokacji do farmingu. A w NG +1 gdzie tych run musisz farmić bardzo dużo masz już miecz który ci to niezwykle ułatwia. Ja nie jestem tak dobry w idealnym zgraniu uników zwłaszcza wielokrotnych w związku z czym przechodząc grę właśnie na tym bazowałem. Jakaś mechanika albo poziom trudności albo właśnie tego typu musi w grze być gra jest zrobiona dla wszystkich ludzi nie tylko dla tych którzy mają nieskończoną ilość czasu i podprogowy refleks.
Ja przeszedłem cyberpunka na łatwym bo interesowała mnie głównie fabuła i szybka walka a nie siedzenie w jednym miejscu i mordować się
Mordo ale to gra od REDów. To już nawet w wieśku 3 najtrudniejszy był mega łatwy w walce. A w cyberku to kazdy build jest tak op że na najwyższym poziomie trzeba specjalnie się postarać aby umrzeć XD
@@dragonsky5189nie grałem w cybera, ale co do Wieśka potwierdzam
Gram na normalnym poziomie trudności.
Jednakże zdarzają się wyjątki:
Doom 3 na ukończyłem również na Nightmare,
Baldurs Gate 2 na najtrudniejszym ponieważ nie polegał na tym że jest się gąbką na ciosy i ma się środki zaradcze żeby nie przyjmować żadnych obrażeń.
Dark Souls 1 i 3 też jakoś udało mi się ukończyć :D
Odpowiadając na twoje pytanie. Zazwyczaj za pierwszym razem staram się grać na normalnym poziomie trudności, żeby zobaczyć co dany tytuł ma do zaoferowania. W późniejszym czasie o ile jest to możliwe przełączam się na wyższy poziom jeżeli idzie zbyt łatwo.
Ostatnio z kumplem gramy w gears of war od części 2 na poziomie trudności "koszmar" gdzie jeżeli źle podjedziesz do danej lokacji to możesz zginąć od 1 dobrego strzała 😅
Z reguły normalny. Grę traktuję jako przyjemność a nie harówkę. Jak mi nie idzie to idzie łatwy, jak chce coś odblokować to idzie trudny. Wszystko jest dla ludzi i tyle
Zazwyczaj gdy odpalam nową grę wybieram normalny poziom trudności, a jeśli wciągnie mnie na tyle, żeby przechodzić ją więcej niż raz, to przy kolejnych podejściach podbijam trudność w górę. Czasem zmieniam w trakcie pierwszego podejścia, jeśli czuję, że mam za łatwo (tak było np. w Wiedźminie 3).
Lubię też jak to działa w niektórych strategiach, np. w Total Warach lub grach Paradoxu, gdzie spora część trudności zależy od wyboru startowej nacji. Chcesz mieć w EU4 łatwo? Graj Osmanami albo Kastylią. Chcesz mieć trudno? Graj Bizancjum albo Granadą :P
Mam to samo, też odpalam na normalnym a przy kolejnym podejściu jak gra mi się spodoba podnoszę poziom
Dokładnie tak samo robię.
To sprawa subiektywna. Ja osobiscie lubie delikatnie podkrecic poziom trudnosci. Ciut wieksza satysfakcja jak sie ogra ma takim hardzie😁
Na*
BioShock 1 na ps4 hard, jedno z najprzyjemniejszych doświadczeń związanych z 1-szym wyzwanieniem FPS na padzie. Takie gry są przyjemniejsze gdy starasz sie przeciwników robić jak najmniejszym i najbardziej efektywnym zestawem umiejętności. Wrócę do tego, weekend, konsolka, tv i chill. Polecam, polecam cieszyć sie grą jak już się gra ^o^
Jeśli chodzi o poziom trudności to ja to widzę dwojako albo lenistwo deweloperów i dodajemy więcej hp dmg albo liczbę wrogów "easy way out" i wtedy nie ma sensu dodawanie poziomów trudności i jest druga strona medalu zwiększając tzn poziom trudności musimy pogrzebać w strukturze gry/poziomu czyli troszkę pomyśleć nad projektem chociażby lokacji czy przeciwników przykładowo jakaś lokacja wymaga kombinowania żeby się dostać lub przeciwnik zyska nowe mechaniki lub jego pokonanie będzie wymagało specyficznej taktyki no ale to wymaga czasu i środków dewelopera a dziś wiemy że wszystko jest na tanio i na wczoraj. Inna myśl, jak czasami rozmawiałem z deweloperami STRpgów to na moje pytanie o tzn grind często słyszałem że zaburzyło by to poziom trudności i problemów w grze i wymaga sporych nakładów je go rozwiązać. Osobiście uważam że poziomy trudności to miły dodatek i fajna rzecz gdy gra jest naprawdę trudna dla początkujących graczy (aby się nie zrazili), ale w lwiej części przypadków robienie go na odpie... jest po prostu bezsensownym wydłużaniem gry.
Tylko na najwyższym możliwym dostępnym poziomie trudności żeby się denerwować że mnie coś zabija na hita a ja muszę wyprowadzić 10 minutową bezbłędną sekwencje ciosów żeby uwalić przeciwnika.
„Yrden, złap go w Yrden”
Gram zwykle na najwyższym, ale ostatnio jak skończyłem fabułe w Jedi Survivor to clean up do platyny już sobie robiłem na najniższym i... miałem fun z gry, zero potów i stresów tylko idę i się bawie ^^ najgorsze poziomy trudności to te w stylu cywilizacji, gdzie komputer nie gra lepiej, ale dostaje tyle bonusów na start, że 3/4 gry go gonisz...
Nie jestem typowym graczem, bo interesują mnie tylko te gry, które pozwalają mi robić wirtualnie rzeczy, które robię w realu dla przyjemności - czyli gównie samochodówki i karcianki. I jeśli już takową grę odpalam, to szukam właśnie wyzwania na najwyższym poziomie trudności. Wtedy jak np. ukończę daną pozycję to mam poczucie przejścia gry na 100%.
Zależy od gry przykładowo w Spiderman z 2018 gram na poziomie „ wspaniałym ” (drugi najtrudniejszy poziom) A w takim Wiedźminie trzy dwa razy przeszedłem grę na drugim najłatwiejszym poziomie trudności zapomniałem jak się nazywał(aktualnie przechodzę sobie Wiedźmina trzy na drogę ku zagładzie)
Jak widze że gra nie ma wyboru poziomu trudności to od razu mi się kojarzy z tymi trudniejszymi grami. Fajne są gry bez wyboru trudności poprzez kliknięcie jednego przycisku w menu gry, wtedy czuje że każdy przechodzi przez tą samą drogę i tylko od nas zależy jaki poziom trudności będziemy mieli.
Ciekawy temat, szkoda, że Frosti skupiłeś się zaledwie na "jest wybór, nie ma wyboru". Myślę, że ważne jest też to, co włściwie rozumiemy przez "poziom trudności". Mówiłeś, że nie trzeba tłumaczyć, ale np. twórcą Fify czy tej nowej odsłony, należałoby wyjaśnić. W Fifach od zawsze był problem z poziomem trudności: na łatwych gra wyłączała SI właściwie. Chipki stały i się patrzyły zamiast grać, a ich celność była na minusie. Za to na wyższych poziomach trudności nagle nasze "jednostki" przestawały grać w piłkę i zmieniały się w polską reprezentację. Nawet majstrowanie w opcjach nie dawało rezultatów. Doświadczyłem tego okropnie, jak próbowałem nauczyć narzeczoną grać w Fifę. Jak grała ze mną, to jako tako udawało się kleić akcje, ale jak tylko włączaliśmy jej bota, to ona nagle traciła zainteresowanie, bo albo mogła zrobić wszystko (wejść bramkarzem do bramki przeciwnika) albo nic nie udawało jej się zrobić.
Tak mają sens. Jeśli chce sobię pograć na luzie bez utrudnień to gram na łatwym. Jak chcę troche trudniej na normalnym. Zazwyczaj wychodzę z założenia, że gra ma mi sprawiać przyjemność a mnie irytyować bo muszę do czegoś podchodzić wiele razy.
Zazwyczaj zaczynam na łatwym lub normalnym by sprawdzić mechaniki gry i czy wg mi się podoba i co oferuje. Po kilku godzinach albo kontynuuję rozgrywkę, albo zaczynam od nowa na trudniejszym w zależności czy zadowala mnie rozgrywka ( czy czuję potrzebę większego wyzwania ) Niestety, nie które gry są źle wyskalowane i łatwy bywa za łatwy, a normalny za trudny. Zdarza się też szczególnie gdy gra jest w early accessie, że rozgrywka na trudnym poziomie bywa wręcz niemożliwa albo trzeba mieć do niej sporo cierpliwości aby nie rozwalić z nerwów myszki/pada/klawiatury gdyż twórcy "przedobrzyli" z trudnością.
Ale obsrałem zbroje kiedy przy podejściu do BG3 na trybie honorowym poszedłem do jaskini Sowoniedźwiedzia przygotowany na prostego bossa, a tam nagle z sufitu zeskoczył drugi. Tego się nie spodziewałem.
Idealne przejście z Wiedźmina 3 na Baldur Gates 3, gdy grafika w materiale i opis idealnie pasował do tego pierwszego xD
Zapomniałeś wspomnieć o źle rozłożonych checkpointach, które są jeszcze gorzej rozłożone na wyższych poziomach trudności, przez co wyższy poziom z trudnego robi się bardzo uciążliwy i męczący.
Temat byłby naprawdę ciekawy, gdyby Twórca materiału umiał pracować głosem. W trakcie słuchania traci się sens, bardziej jak gadanina na imprezie niż profesjonalny materiał. Przykre jak bardzo materiały tracą na jakości.
Problem w tym że twórcy gier idą na łatwiznę i poziom trudności zmienia jedynie i długość paska zdrowia przeciwnika i jego moc obrażeń.
To zależy od gry np gdy grałem w Persona 3 Portable to za pierwszym razem grałem na normalnym poziomie trudności i problemy miałem przy 1 bossie w Dungeonie (wieży) przez co musiałem zacząć grę od nowa ale tym razem na łatwym poziomie i wtedy frajdę miałem z gry a także mogłem skupić się na rozwijanie social linków oraz rozwijanie statystyk. W Divinity Original Sin 1 gram na łatwym poziomie gdyż nie mogę się jeszcze przystosować do turowego systemu walki (pewnie ze względu na ogrywanie wcześniej wcześniejszych gier Lariana czyli Divine Divinity, Beyond Divinity, Divinity 2 Eco Dracomis oraz dodatek do niego Flames of Vengeace gdzie walka była w czasie rzeczywistym a poza tym ogrywałem też Baldur's Gate 1, 2 oraz Tron Bhaala gdzie aktywna pauza była). W Dying Light 1 za to ogrywam grę na normalnym poziomie i dobrze mi się gra np czyszcząc z zombie jakieś miejsca i to na początku gierki natomiast w Diablo 3 ogrywałem początkowo na wyższym poziomie trudności(zamiast na normalnym) by z czasem zmienić na Udrękę 1(teraz grywam na Udręce 4 albo 5) ale raz jak grałem nekromantą to miałem od razu ustawione na Udrękę 1 przez co ciężko mi się grało(przez co nie polubiłem nekromantę) na tym poziomie.
ps Okropne jest skalowanie w grach zwłaszcza gdy jest źle zrobione np w TES 4 Oblivion było bardzo źle zrobione przez co nie polubiłem tej gry(może była to wina że zrobiłem najpierw wszystko inne by później wrócić do wątku głównego ) i to mimo przejścia podstawki (fabuły głównej) oraz innych zadań(związanych z gildiami czy też pobocznych).
Dla mnie łatwy/fabularny to nieraz jedyny sposób zapoznania się z interesującą mnie grą (mocna krótkowzroczność), dla osób słabowidzących albo niesprawnych manualnie to jest podstawa. Właśnie ogrywam DBZ Kakarot i nie wyobrażam sobie tej dynamicznej walki na normalu :D
Ja pamiętam jak przeszedłem za małego Hitman codename 47 na perfec. Jak odpaliłem gre (na oko) 22 lat później zdziwiłem się jaki jest nie intuicyjny i nie wybaczający względem nowych seri od których się odbiłem bo ciągną za rączkę. Ale swoją drogą jak kiedyś miałeś gre to przechodziłeś. Teraz mam z 300 gier na steam i niekiedy pozostawiałem je po 10godz. A są niby dobre. Mam też gry które mnie zainteresowały fabuła i światem a były za długie i wtórne, wiec zakończenie znam z yt bądź znajomych. Moim zdaniem poziomy w grach są potrzebne ale nie w stylu który jest nam serwowany. Krótko mówiąc gra dla wszystkich to dla nikogo a tak wyglądają poziomy trudności robione po łebkach na ostatnią chwilę. W szczególności kiedy gra poziom trudności wynosi na poziom typu 8 latek przejdzie na easy a na hardzie poprostu się męcz bo podnieśliśmy parę słupków i jesteś biedakiem. Ale wracając do konsol pegasus to w contre może przeszedłem max 3 lvl. bo był za trudny. Moim zdaniem poziom trudności powinien być zależny od wyborow w grze a nie samego podbicia hp itp. Np w hitman było tak że jak pierwszą misje przeszedłeś jak seryjny morderca a nie na zlecenie, to cie nie było stać na amunicje i podpowiedzi do następnej misji. W ten sposób za słabe granie było ciężej. Ale jak nawet przeszedłeś na perfect to itak nie musiałeś kupować podpowiedzi od informatora. Wtedy miałeś możliwość wybrania poziomu samemu a za dziadowe granie byłeś karany, chciałeś trudniej wybierałeś. A przeciwnicy nagle nie stawali się koksami. Ale to były gry liniowe, w open word itp. jest to ciężkie do odwzorowania ale możliwe. Tylko że teraz projektowanie gry idze masowo i ma wyglądać, bądź wtórnie podawać kolejną część z seri. Tez gta2 było ciekawe pod względem nienawiści wobec gangów. Jak chciałeś poziom hard wystarczyło robić misje dla jednej grupy i był poziom hard. Bądź lawirować pomiędzy do endgame żeby mieć łatwiej.
Odpowiedź jest oczywista to zalezy w jakiej grze i w jaki sposób są zrobione. W soulsach np nie mają sensu bo poziom trudnosci jest integralną częscią doswiadczenia. Bez trudnych bosów sypie sie cała gra, cała mechanika. Jednak w wiekszosci gier poziomy trudnosci mają sens o ile sprowadzają sie do czegos wiecej niz wydłuzenia pasków
w soulsach, to boss może samemu spaść w przepaść :)
@@LordDragonMPFz tego co się orientuję, grałem w pierwsze demon soulsy, to tam też większość bossów można ominąć tak?
Najbardziej lubię, kiedy wyższy poziom trudności nagradza czymś więcej niż tylko satysfakcją. Np. W Forzie jest to więcej pieniążków, albo w Diablo więcej XP i lepsze przedmioty.
A ja wręcz przeciwnie:
dlaczego mam być karany za to, że chce się 'rozerwać' na łatwym poziomie? To nie praca tylko rozrywka, to mniej więcej to samo co możliwość zatrzymania filmu(netflix, vod itp) a reklama w publicznej.
Najlepszym argumentem będzie to, że jest bardzo duża grupa ludzi chcąca się POBAWIĆ i dlatego powstają cheaty.
PS. No i nagradzanie za poziom trudności kłóci się z tym, że ma być trudniej? W takich starych grach jak Disciples, Eherlords czy ogólnie strategiach(HoMM) wyższy poziom oznacza właśnie mniej(dla gracza)? W sumie w sporej ilości (chyba) nowych gier też tak jest: SoD 2 czy IFZ.
@ rozumiem Twój punkt widzenia. Ale w większości gier z tego typu rozwiązaniem nie odczuwasz, że czegoś Ci brakuje. Raczej jest to dodatkowa nagroda w przypadku wyższego poziomu trudności.
@@Orionn070 Wyższy poziom nie ma nagradzać tylko właśnie karać?
@@Shanevil nie ma „karać” tylko stanowić wyzwanie. Za pokonywanie wyzwań jest nagroda. Proste.
@@Orionn070 No więc dlaczego mam nie być nagradzany za granie na łatwym jeśli jest on dla mnie wyzwaniem?
Jak chcesz DODATKOWE nagrody to powinieneś robić DODATKOWE rzeczy(questy?), a nie to samo?
Gry to rozrywka i to gracz ma decydować na jakim poziomie chce się rozerwać, a nie nagroda. Dlaczego mam być zmuszany do grania na jakimś konkretnym poziomie? Jeżeli Ciebie rajcują nagrody to co ma do nich poziom? Pozwól innym grać tak jak chcą i zdobyć to co chcą bez narzucania na nich swoich potrzeb?
Odnoszę wrażenie, że Twój pogląd jest zwykłym egoizm odmawiania innym (tym słabszym/gorszym?) zdobycia czegoś namacalnego/materialnego. Jeśli satysfakcja to dla Ciebie za mało to może zmień źródło rozrywki?
Ja gram dużo w gry wyścigowe - te mniej i bardziej symulacyjne i tam poziom trudności jest wręcz potrzebny, żeby dopasować się do swoich umiejętności. Gorzej jak hard to za mało 🙃
Ja uwielbiam gry gdzie nie ma wyboru poziomu trudności czyli soulsy, souls like'i souls lite'y oraz roguelike czy metroidvanie. W większości soulsów i souls lików mam platynę i te gry sprawiają mi największą satysfakcję. Ostatnio zacząłem ogrywać Returnal'a i się w nim zakochałem😁. Gra traktuje mnie jak szmatę i najbardziej śmierdzące gówno. Ginę w niej raz za razem tracąc prawie wszystko (tylko stałe elementy wyposażenia przechodzą na kolejny cykl) i zaczynając od zera (utknąłem w 2 biomie drugiego aktu🤣). Przez takie gry czuję że żyję, że muszę stać się lepszy bo inaczej stracę wszystko. Gry powinny nas rozwijać i uczyć a nie być banalną i infantylną rozrywką. Pozdrawiam
Gram zazwyczaj na poziomach +1 od normalnego. I nie uważam, że to źle że są. Moja żona nie jest graczem, ale od czasu do czasu spodoba się jej jakąś produkcja, więc naturalnym jest, że chcąc zagrać bez frustracji spowodowanej "nieograniem się" odpali sobie poziom łatwy. Który zresztą zawsze można zwiększyć.
Lubię gry, które swoimi mechanikami, konstrukcją pozwalają edytować poziomy trudności. Weźmy takie gry historię z serii Dark Pictures. Jak gram z żoną, nie zmieniamy nic. Ale jak gram z dodatkowymi znajomymi, którzy muszą patrzeć na pada, zanim wcisną przycisk, dla funy lepiej wyłączy np. sekwencje QTE.
Kolejny przykład: FIFA. Zagrywając się w wersję 21, w karierę, dochodziłem do momentu w którym od startu zaczynałem zespołem z 1 gwiazdka, w ostatniej lidze angielskiej, mając w 3 powyższych tzw. super ligę - czyli przebudowane całe rozgrywki tak, że w Premier League są same topowe klubu z całego świata.
Oczywiście jakikolwiek start z dodatkowymi pieniążkami nie wchodził w grę. I tak wygrana liga - przechodząc każdy szczebel rozgrywek, od zespołu 1-gwiazdkowego, który w sezonie mistrzowskim ma już 5*, połowę graczy z pola ze szkółki smakuje najlepiej. A jak dodatkowo się wygrywa Polska mistrzostwa świata, to już w ogóle bomba.
Baldur 3 to zły przykład, bo ustawienie poziomu trudności na easy sprawia, że walki są absolutnie upierdliwe. Z góry wiadomo, że się tę walkę wygra, a i tak trzeba spędzić mnóstwo czasu na przeklikanie przez to wszystko. Ja nie jestem fanem walki w Baldurze 3 i właśnie przez to grę odłożyłem gdzieś tak w połowie drugiego aktu i nie mogę się zmusić do powrotu. O wiele lepiej to było zrobione w Baldurach 1 i 2, gdzie walki z jakimiś koboldami czy innymi goblinami załatwiały za nas skrypty i trwało to moment, a te trudniejsze wymagały uwagi
A ja właśnie się starzeje i w baldurze odpaliłem tryb odkrywcy, i bardzo się cieszę że taki tryb istnieje
@ no tak, ale i w trybie odkrywcy musisz przeklikać te wszystkie ciągnące się minutami walki z jakimiś cieniami i innymi goblinami. mam wrażenie potwornej straty czasu.
w Baldur 3 nie ma opcji automatycznej walki, że trzeba to przeklikać?
@@LordDragonMPFnie ma
Wszystko zależy. Trudny poziom trudności jednak głównie przekłada się na parametry przeciwników lub bohatera. Dobra gradacja poziomu trudności to również wymaganie by gracz stosował bardziej zaawansowane techniki przeciwko konkretnym wrogom oraz to z czym się nigdy nie spotkałem w platformówkach, zwiększenie poziomu zaawansowania łamigłówek logicznych lub nawet większe znaczenie interakcji z postaciami w ramach dalszej fabuły.
nie mają, a jeżeli już to powinny być dwa - łatwy, oznaczony jako poziom trudności dla ludzi którzy chcą po prostu poznać fabułkę, oraz NORMALNY - taki dla każdego innego. To bardzo ważne, żeby community danej gry mogło dzielić TO SAMO doświadczenie
Zgadzam się z tym w 100%. Poziom trudności nie powinien ci zmieniać cyferek w statystykach wrogów, Moim zdaniem nie powinno być żadnego poziomu trudności to świat gry powinien być dla ciebie wyzwaniem i to od ciebie ma zależeć jak do tego świata podejdziesz. Dlatego uważam, że soulsy robią to najlepiej.
Twórcy gier są często leniwi w kwestii poziomu trudności i oznacza on robienie z przeciwników gąbek na naboje, a zakup najdrobniejszej rzeczy w grze wymaga dużo mozolnej nikomu niepotrzebnej pracy.
Ja jak nie przejdę gry na najtrudniejszym poziomie to nie czuje, że ją przeszedłem. Nie licząc takich wyjątków gdzie najtrudniejszy poziom wiąże się z posiadaniem jednego życia.
Akurat pokazany Dead Cells ma całą sekcję ułatwień, które można włączyć czy wyłączyć. I wcale tu nie mówię o modach.
Poziomy trudności w grach mają sens tylko wtedy jeśli jest dobrze opisane dla jakiego gracza są przeznaczone.
Żałuję, że tak mało gier ma rozwiązanie z pierwszego Need for Speed: Shift, gdzie po pierwszym wyścigu dostajesz podsumowanie jak ci poszło oraz informacje. jakie ułatwienia/utrudnienia będą najlepsze, żeby czerpać największą przyjemność z gry oraz stanowiła ona odpowiednie wyzwanie.
Ja to bym chciał wiedzieć skąd to wiedzieć, czy zwiększanie poziomu trudności niesie za sobą tylko więcej bicia hp, czy np podniesienie inteligencji przeciwników
U mnie fps'y muszą być na ultra hard bo wtedy jest największy fun.W bg3 gdybym nie mógł zmienic z poziomu standardowego na łatwy to pewnych ryjów bym nie uklepal... A i tak miałem multum podejść - miałem jednak swoją granicę i w kilku momentach ułatwilem sobie sprawę bo nigdy nie dobilbym do końca :)
Ja starałem się grać we wszystko na najtrudniejszym poziomie trudności o ile nie wprowadzały jakiś dodatkowych zasad typu brak zapisywania czy permadeath ale zdałem sobie sprawę że jest to bezcelowe. Większość gier ma leniwie zaprojektowane poziomy trudności będące przeskalowanym poziomem normal. Dlatego jak się odpalało w takiej grze wszystko powyżej normala gra robiła się trudniejsza ale w najbardziej idiotyczny sposób czyli wszystko stawało się gąbkami na obrażenia. Niestety to nie było najgorsze bo często takie gry nawet nie były sprawdzone pod kontem czy da się w taki sposób to przejść. Nie raz natrafiłem na sytuacje gdzie skalowanie było tak absurdalne że fizycznie było nie możliwe daną grę ukończyć "Cyberpunk2077 patrze na ciebie". Dlatego z doświadczeniem które teraz posiadam zwykle gram na normalu nawet jeśli chałbym otrzymać większe wyzwanie bo wiem że w ten sposób unikam wielu absurdalnych sytuacji.
Kurczę, od GOL spodziewałbym się dużo lepszej prezentacji językowej. W tym materiale mamy na przykład powyłANczać, grOM, sOM - nagminne błędy. Ciężko się tego słucha.
Ja zawsze wybieram w grach najwyższy możliwy poziom trudności, bo nie lubię kiedy gra idzie na łatwiznę. Chcę, żeby gra stanowiła jakieś wyzwanie, gdzie muszę się naprawdę postarać, żeby ją przejść i gdzie nie ma miejsca na błędy. Będę powtarzał choćby 100 razy, aż w końcu to przejdę, żeby mieć tę satysfakcję, że udało mi się to zrobić. Nie lubię czegoś takiego w grach, że najpierw trzeba przejść grę na poziomie łatwym, żeby odblokować średni, potem na średnim, żeby odblokować trudny, potem na trudnym, żeby odblokować najtrudniejszy i dopiero wtedy mogę na nim zagrać. Jak gram w jakąś grę, to chcę od razu wybrać sobie najwyższy poziom trudności. W niektórych grach twórcy nawet zachęcają graczy na różne sposoby, żeby grać na najwyższym poziomie trudności. Przykładowo w NFS Underground 1, jak wybieramy wyścig, to mamy 3 różne poziomy trudności i za każdy dostajemy inną kwotę pieniędzy, za łatwy najmniej, za średni więcej, a za trudny najwięcej. W ten sposób gra mówi nam "Chcesz zarobić najwięcej? To wygraj ten wyścig na hardzie". Podobnie jest w Call of Duty Black Ops 3, bo grając na najwyższym poziomie trudności (realistycznym), gdzie padamy na hita, dostajemy 2 razy więcej expa za każdą ukończoną misję. Innym przykładem może być nasz Wiedźmak, a konkretnie 2 część. Grając na 2 najwyższych poziomach trudności (mrocznym i nagła śmierć) mamy dostęp do 3 unikalnych rynsztunków, których normalnie nie da się zdobyć na niższych poziomach trudności. W ten sposób twórcy nam mówią "Chcesz mieć te rynsztunki? To graj na mrocznym." Bardzo mi się podoba coś takiego w grach, bo w większości gier wyższy poziom trudności polega jedynie na tym, że przeciwnicy zadają większe obrażenia albo są bardziej wytrzymali.
Gram na normalu, kiedy jest za łatwo to podnoszę i tyle. Są gry do których mam żal, że są za trudne na moją cierpliwość (Elden Ring) a że mam swoje lata to i paluszki już nie tak szybkie. Straciłem tą grę, już nawet nie chodzi o kasę która przepadła bo to bez znaczenia ale mi normalnie szkoda.
Mam zajebiste Djv czy już aby kiedyś nie było takiego materiału na waszym kanale ? I o ile się nie mylę z Mateuszem ?
Ja zawsze wybieram najwyzszy poziom trudnosci, ale zgadzam sie ze czasami to sztuczne przedluzanie czasu. System shock Remake to niesamowity powiew swiezosci wsrod ,,ubi gier''
Co jest w nim takiego niesamowitego? Pytam z ciekawości.
@jmg6512 to, że o celach misji dowiadujesz się z audiologów, nie ma debilnych znaczników itd. Dużo sekretów
Dzięki za poruszenie tego tematu 👍 Bardzo długo grałem na hardzie, ale od niedawna wybieram normal. A jak Wy gracie? Pozdrawiam 👋
W pokazanym tutaj Wiedźminie 3 gra nie stanowi żadnego wyzwania nawet na najwyższym poziomie trudności. Pierwszy raz grając w W3, nie będąc jeszcze zaznajomiony z mechanikami odpaliłem grę na "Droga ku zagładzie" i nawet nie chcę wiedzieć jak wygląda normalny poziom trudności skoro najwyższy nie jest wyzwaniem. Dlatego wolę tak jak w soulslikach brak poziomu trudności i ewentualne narzucanie sobie pewnych ograniczeń.
Z tym że soulsy są prostsze niż najtrudniejszy poziom wiedźmina 3. Poziomy trudności w większości gier AAA polegają na tym, że najpierw jesteś na hita i bardzo trudno się gra, potem jak postać ulepszysz to zaczyna być łatwiej a jak robisz wszystkie questy jesteś op.
@@Peter-hh5blsoulsy prostsze niż Wiedźmin? Mam nadzieję że się pomyliłeś pisząc ten komentarz bo większej bzdury roku nie słyszałem i chyba nie usłyszę
@@michanycz2551 Soulsy mają to do siebie że możesz sam sobie tworzyć wyzwanie w grze. W Sekiro możesz pokonać isshina w ogóle nie levelując postaci, nie wykupując żadnej umiejętności, nie ulepszając protezy. Co nie zmienia faktu że takie Sekiro już samo w sobie stanowi pewne wyzwanie. Oczywiście do przeskoczenia dla gracza z odpowiednią dozą cierpliwości ale jednak stanowi pewne wyzwanie. Wiedźmin 3 nawet na najwyższym poziomie trudności nie stanowi wyzwania. I tutaj nie zgadzam się z @Peter-hh5bl. Wiedźmin 3 nawet z włączonym skalowaniem przeciwników nie stanowi wyzwania. Chyba że dla kogoś wyzwaniem jest to że jakiś potwór 2 razy go zabije to już jest trudno.
@Iorweth15 w pełni racja więc nie wiem co użytkownik który napisał że wiedźmin jest trudniejszy miał na myśli ale fakt, to w soulsach jest właśnie zajebsite
@@michanycz2551 na hardzie każda gra jest trudniejsza od soulsów. Pograj sobie na trudnych poziomach to zobaczysz. W soulsach jesteś na 3-4 hity na starcie. Jak grasz na hardzie w losową grę często wystarczy jeden hit do śmierci. Wiem, że to boli fanów soulsów ale każda gra na hardzie jest trudniejsza niż soulsy.
Ludzie grający w soulsy albo raczej tacy wyznawcy soulsów mają dziwne myślenie, bo mówią, że soulsy trudne, a nie używają nawet mechanik w tych grach zawartych. Mowa tu o przywołaniach, czy też summonach. Nie wiem czemu ludzie o tym zapominają. To też część gry, możesz sobie utrudniać gre nie używając tego ale to już twój problem nie mój. Inne gry na hardzie nie mają takich ułatwień.
Po zagraniu np. w Spider Mana od Insomniac Games postanowiłem zobaczyć jak bardzo się zmienia trudność z wysokiej na najwyższej. No i niestety w tym wypadku po prostu przeciwnicy bili więcej i byli większymi gąbkami na dmg co po prostu sztucznie utrudnia rozgrywkę, a w ostatecznym rozrachunku po prostu ją wydłuża. Dodać do tego słabe replay ability i mamy sukces na monotonność, nudę lub irytację
Mass effect 3 - poziom trudności FABUŁA - musisz się natrudzić aby umrzeć, a przeciwnicy na strzała. To aby poznać opowieść komandora.
Metro Last Light - poziom trudności to jedno, ale jest jeszcze tryb gry. Tryb normalny i Stalker, który modyfikuje mechanizmy gry i ją utrudniają.
MGS5 - tryb normalny i superłatwy (z kurczakiem na głowie). Ten jest ukryty bo pojawia się jak zginiesz kilka razy. Gra ułatwia wtedy rozgrywkę bo widzi że sobie nie radzisz ale nie chce abyś przestał grać.
Crysis 1 - gra z 2007 roku na najwyższym poziomie trudności wprowadza język koreański dla przeciwników, aby utrudnić grę (nie działało to jednak, bo SI nie mówiła za wiele)
Poziom trudności powinien modyfikować grę.
Z czasem poziomy trudności się zmienią. Podejście twórców na tworzenie gąbek na obrażenia wraz ze wzrostem poziomu trudności jest mega słabe i nie "realistyczne" Wyobraźmy sobie grę w której wyższy poziom trudności zmienia AI npc, ich wzorce zachowań, szybkość i złożoność reakcji oraz w małym stopniu odporność na obrażenia. Walka z przysłowiowym stadem wilków mogłaby być kompletnie innym doświadczeniem niż tylko muszę bić ich dłużej.
Niestety, twórcy sami skopali poziom trudności, chcąc podlizać się graczom. W wielu grach poziom łatwy równa się niemalże nieśmiertelności postaci, którą gramy. Poziom normalny to level, który kilkanaście lat temu byłby łatwy, z kolei poziom trudny mechanicznie jest dalej łatwy, ale przeciwnicy stają się gąbkami na uderzenia, więc walka z nimi jest długa i nużąca. Ale większość twórców nie chce, by gracz frustrował się przy ich produkcji.
Na całe szczęście, powstała cała gałąź gier soulslike, bo ci bardziej świadomi deweloperzy zauważyli, że istnieje spora grupa graczy, która właśnie lubi wyzwania. Chce męczyć się z kolejnymi bosami/etapami, bo tylko wtedy ich przejście daje przyjemność. Szkoda tylko, że poza souslikeami mało gier takie wyzwanie oferuje.
BG3 to jest gra idealna!!! 500h mam nabite i nic sie nie nudzi. Gra sztos !❤
Hejka tvgry życzę miłego i udanego tygodnia 🙂
Najczęściej gram na normalnym poziomie trudności, jednak w grach które frustrują, albo w pewniej konkretnej lokacji jest ciężko przetrwać, to wtedy zmniejszam poziom trudności ... Jestem chyba casualem jeśli chodzi o gry
Trudny, zwykle przedostatni przed wymysłami w stylu śmierci permanentnej, jednego zapisu czy bycia oneshotowanym przez wszystko. Osobiście mnie te mechaniki irytuja i zabijają fun z gry, ale też kumam dlaczego komuś może się to podobać. Lubie challenge z gierki, ale bez totalnego dokręcania śruby. Skalowanie się potworów z levelem bohatera jest super i zwiększa poziom trudności w taki sposób jak lubię
Cały materiał zbudowany na tym, że "dzisiejsze gry" = otwarte światy Ubisoftu i ich klony. Już samo założenie, że "dzisiaj gry są łatwe" jest absurdalne, skoro potem mowa o metroidvanii czy soulslike, a dochodzą jeszcze ostatnio bardzo popularne roguelite.
Ja głównie gram w World of Tanks. Wiem że to gra wieloosobowa i za bardzo nie ma w niej miejsca na poziomy trudności. Ja jednak lubię czasem sobie w podkręcić trudność wykańczając minimapę i mini panel z podglądem modułów czołgu., co czyni ją jak dla mnie ciekawsza.
Powinny istnieć tylko 2 poziomy trudności - sadysta (nieśmiertelny) i masochista (1hp).
Sam zaczynam zawsze na najłatwiejszym i potem decyduję czy chcę się męczyć dla SATYSFAKCJI czy nie. Dla czegokolwiek innego są cheaty xD
Myślę iż State of Decay 2 ma świetne poziomy i sam gram na najwyższych; im wyższy poziom tym MNIEJ przedmiotów, a przeciwnicy nie są wytrzymalsi(nadal możesz większość 1hitować) ale mocniej biją, dalej widzą, lepiej słyszą więc otwarta walka jest bardziej zabójcza. Granie na wyższych poziomach oprócz satysfakcji nie daje absolutnie nic, wręcz przeciwnie można zauważyć iż jesteś tylko karany co nawet fajnie pasuje do opisów poziomów trudności.
"Porzuć wszelką nadzieję! Zostałeś ostrzeżony."
Ja gram na trudnym, mass effecty gram na szalonym poziomie trudności, jeśli wrogowie mają więcej hp to wynika to z tego że są buildy które są dostowane do poziomu trudności
Szanuję za poziom trudności wzięty z cod waw ❤️ na miniaturke
To się nie pojawiło pierwsze w codzie wow. Tylko Wolfenstein tno
Witam ja odkad pamietam zaczynalem grac na normalu,a pozniej jezeli bylo za latwo to hard. Inna opcja bylo tez rowniez to ze przechodzilem gre na normal,a pozniej zwiekszalem sobie wyzwanie na wieksze. Najlepsza dla mnie sa i byly rpg,zwlaszcza te stare jak Newerwinther nights,Fallout,Baldur 1 i 2 tam poziom byl odpowiedni .
Przechodze sobie wszystkie Mass Effecty wlasnie na nowo na Insanity, pierwsze przejscie zaczynalem na tym domyslnym normalnym, pozniej zmienialem na bardziej wymagajace, ale wiadomo trofki juz nie wpadna. Czas je zgarnac :D
Tak,poziomy trudności mają sens.Nie każdy jest świetnym graczem,mającym czas,by przechodzić level kilkadziesiąt razy.Ja lubię grać,ale jestem przeciętnym graczem.Samo pytanie o to,czy poziomy trudności mają sens jest typową prowokacją.
A jaki jest problem nauczyć się grać dobrze w grę? Nie trzeba poświęcać na to nie wiadomo ile wystarczy nawet 1-2h dziennie i soulsy da się przejść. Lepiej postawić sobie jakieś wyzwanie i mieć z niej satysfakcję po ukończeniu niż dać na najniższy i z każdej gry zrobic hack&Slasha że lecisz i masz każdego na hita. Wiadomo to czy mają sens zależy od osoby ale to jak twórcy bardzo ułatwiają grę i na siłę czasami dają mega super łatwy poziom trudności to już jest mocno bez sensu. Kiedyś gry nie miały dużego wyboru lub nie miały całkiem poziomu trudności i nikt nie narzekał ale odkąd zaczęli z każdej gry robić grę dla 7 latków to nie dziwię się że są poruszane tematy poziomów trudności
Dla jednych granie jest wyzwaniem,dla innych czystą przyjemnością. Nie traktuję grania jak obowiązku.Ja nie jestem przeciw ny trudnym grom.Jeśli komuś sprawia przyjemność pokonywania bossa,przez kilka godzin,to fajnie. Jednakże,nie podoba mi się, że tacy gracze uważają się za elitę i patrzą z lekceważeniem na słabszych graczy.Po pokonaniu trudnego levelu nie czuję przyjemności,tylko ulgę.Mam wyjątkowo trudną i stresującą pracę, a granie traktuję jako relaks.I nie jest to nic złego.Każdy lubi,co lubi.Życzę Ci powodzenia.Szczerze,nie ściemniam.
@@lucyfermonastyrski6944 nie no spoko, rozumiem to bo sam czasami lubię się odprężyć a czasami klepac bosa 2h, wiadomo narzucanie komuś jak ma grać jest słabe bo nie każdy jest w stanie. Ważne że nie chcesz zmieniać gier bo jest sporo osób które chcą żeby na siłę gry były pod nich. Też pozdro, miłego grania
Jestem fanem poziomów trudności w takim Star Wars Jedi Fallen Order czy Survivor, każdy znajdźcie odpowiednie dla swoich potrzeb wyzwanie albo zupełny jego brak
Jak bylem dzieckiem zawsze wybierałem poziom latwy, a niektore gry i tak byly trudne. Duh, bylem dzieciakiem.
Teraz domyslnie wybieram normalny, trudny wybieram rzadko albo wcale. Replay na trudnym tez mnie nie grzeje.
Ale moim zdaniem gry powinny miec albo poziom wymagający - domyślny i łatwy, ale to nie powinno prowadzić do upraszczania normalności. Niech zatem będą dwa - trudny i łatwy.
Mają. Albo chcesz grać 4Fun albo jak spocuch. Nie każdy wracając z roboty chce sobie dodatkowo ciśnienie podnosić w grze.
W 100% się zgadzam, że poziomy trudności są źle zrobione, w Civilization V przeciwnicy mają więcej jednostek na start, mają różne premie, tymczasem gracz ma na wyższych poziomach "premie" ujemne. Nie idzie za wyższym poziomem trudności wyższa inteligencja przeciwników komputerowych.
Jak oceniacie poziomy trudności zaprezentowane w serii "Star Wars Jedi"?
Absolutnie najłatwiejszy poziom nazywa się "fabularnym", bowiem jest on przeznaczony dla osób, które chcą się skupić TYLKO na historii i eksploracji, bez walki.
Następne poziomy mają odwzwierciedlać to kim miałby być dla gracza Cal Kestis w hierarchii Jedi (padawan Jedi, rycerz Jedi, mistrz Jedi i wielki mistrz Jedi).
Grałem tylko w pierwszą część. Fajne jest to, że, podobno im wyższy poziom, tym mniejsze okienko czasowe na wykonanie parowania/riposty/kontry, no i przeciwnicy są agresywniejsi na wyższych poziomach. Choć nie wiem dokładnie jak duże są to różnice, bo grałem tylko na Wielki Mistrz Jedi.
chujowo ze względu na to jaką męczarnią jest granie w te gry zwłaszcza na najtrudniejszych
Gram zawsze na normalu (chyba że twórcy sugerują inny poziom, tak jak np w obcym izolacji) bo tak została zaprojektowana gra, wszystkie inne to sztuczne zawyżanie lub zmniejszanie statystyk.
Ja zawsze myślałem, że łatwy poziom jest dla takich przypadkowych graczy, normalny dla takich zaznajomionych z danym rodzajem gry, a trudny dla kogoś kto przechodzi grę kolejny raz... Ale też wolę gry bez poziomu trudności, wtedy jak się z czymś męczysz to zazwyczaj wystarczy pofarmić trochę XP i ewentualnie jakiś drop zebrać i już jest łatwiej.
OOO muzyka stała się cichsza! Dziękuję
Ja jako gracz z krwi i kości zawsze wybieram najwyższy z możliwych.
Najbardziej nienawidzę gier, w których odkrywamy wyższy poziom trudności po przejściu gry za 1x.
Takie coś nie powinno istnieć.
Jak już to niech przynajmniej dadzą dodatkowe zakończenia bo z 1 zakończeniem to ja motywacji do gry nie mam.
Weźmy "Ninja Gaiden: sigma 2"
Master Ninja od razu powinien być odblokowany bo 3x single i to samo zakończenia przechodzić to 3x to strata czasu.
Niech gracze dostaną szansę by się wykazać
Nie lubię jak poziom trudności robi z przeciwników gąbki na amunicje wolę żeby ich wżucili więcej ale żeby mogli dostać realne obrażenia a nie że wyplujesz całą amunicję a po przeciwnikiem nawet tego nie widać
Chcę Was oglądać, ale nagle chłopak mówi "włANczać" i bawcie się dobrze.
Na normalu gram. Chyba że gra ma sensownie zaprojektowane poziomy trudności i dodatkowo ta gra bardzo mi się podoba to wtedy na wysokich. Resident Evil 2 remake nie robi z nas głupców tylko modyfikuje grę. I wtedy zaczyna się zabawa. Zagadki też są trudniejsze do rozwiązania.
Lubię też gdy gra ma ustalony z góry poziom trudności jak NFS Most Wanted, Elden Ring, Gothic 2 NK, etc.
Na pewno SWAT 4 jest specyficznym przypadkiem. Gra słynie z poziomu trudności ale z drugiej strony ma pewne przesadzone rzeczy. Bierę na akcję ciężki pancerz wraz z hełmem a koleś cię rozwala jednym pociskiem ze swojego 9 milimetrowego glocka ze stu metrów. Paaaanie, idź pan w...
Kolejnym przykładem źle zrobionego poziomu trudności są nowe God of Wary. Po prostu biorą cię na strzała zwykłe mobki a ty nic im nie robisz. Ale zabawa, wow. Imersja jak cholera. No i wrogowie w grach wideo w ogóle się nie rozwijają od premiery FEAR. To jest jakaś porażka. Ślepi, głupi, łatwo zapominają o nas albo mają telepatię i gdy ktoś nas zobaczy to każdy już o tym wie. To powinno wymrzeć a nadal mamy lata 90-te jeśli chodzi o skrypty wrogów. Bieda.
Jeszcze mogę wymienić Splinter Cell Teoria Chaosu. Tam poziomy trudności polegały na tym że łatwiej było nas wykryć. Trzeba było się ciszej zachowywać i trzymać ciemnych miejsc. Musieliśmy być sprytniejsi, po prostu lepsi w grę. I to był dobrze zrobiony poziom trudności. Gwizdnąć można było ino raz bo za drugim razem już goście się połapali że coś nie gra. Ciężko uwierzyć że ta seria została zrobiona przez Ubisoft. Ostatnio ogrywam asasyna origins i odyseję. Tam wrogowie są tak głupi i zapominają o nas gdy stracą kontakt wzrokowy z nami na 3 sekundy. Gry traktują nas jak łamagi jakieś.
Dodatkowo Residenty nagradzają nas gdy robimy coś trudniejsze, wyzwania jakieś. Przejdź grę w 5 godzin a dostaniesz nieskończoną amunicję do jakiejś broni. Jest jakiś powód aby grać na wyższych poziomach trudności. Jesteśmy chętniejsi do zrobienia czegoś gdy coś dostaniemy za to. Czasami samo wyzwanie jest na tyle fajne że to wystarcza. Ale nagroda zawsze mile widziana.
Ja tam zawsze gram na poziomie który jest ustawiony bo wiem wtedy że gra jest zrobiona pod ten poziom i jest optymalnie zbilansowana właśnie do tego poziomu,wykluczam z tego hackenslashe no bo to inna bajka i tu się zawsze gra na maksymalnym jak dasz radę
Bloodborne jest perfekcyjny dlatego że jest taki jaki jest
Ciekawy temat, szkoda, że zakrawa o formę reklamy danej marki.
Ja napierdalam zawsze na very hard lubię sie spocić przy gierce relaksuje mnie to przy okazji gierka zmusza do kombinowania a nie zwykłego maszowania guzików