Łał, kawał historii o której nie miałem pojęcia. We wczesnych czasach nastoletnich, kiedy pieniędzy nie było, a rzeczy się po prostu wymieniało, wpadł mi w ręce Zodiak. Taki bauhausowy, z indeksami przecinającymi tarczę na pół, ale chyba go długo nie ponosiłem, bo poza wspomnieniem, że mi się bardzo podobał nic sobie nie przypominam. Może się zepsuł albo poszedł dalej na handel wymienny...
Witam , oglądam filmy z przyjemnością Gratuluje pomysłu zastanawiam sie tylko czy te „Darz Bór” na końcówkach to tak przypadkowo czy coś jest na rzeczy ... DB!
Historia tego pozdrowienia jest w moim przypadku w dziwny sposób połączona z jego znaczeniem. Nie wiem czy już miałem okazję gdzieś o tym mówić, ale może to jest dobre miejsce :) Kiedyś pracowałem w pewnej polskiej korporacji farmaceutycznej i było to dosyć duże biuro. Że była to moja pierwsza praca to wzbijałem się na wyżyny swojej kultury i cześć, dzień dobry, witam w ciągu dnia mówiłem +- tysiąc razy. Po paru latach pracy mój wewnętrzny "śmieszek" poczuł się na tyle luźno, że zacząłem wrzucać nowe pozdrowienia. Czasami było to salam alejkum, dobry den, ahoj i czasami właśnie Darz Bór. Któregoś dnia wszedłem do kuchni na swoim piętrze i był tam kolega z mojego działu, którego myślałem wtedy, że znam na tyle, że przy kawce mnie niczym nie zaskoczy. Wchodząc do tej kuchni mówię Darz Bór, On się odwraca i patrzy z wielkimi oczami na mnie i pyta "Maciunia ty polujesz?" Mnie wryło bo w jego oczach było bardzo dużo powagi i radości a w moich podejrzewam zdziwienie i chęć kawy. Myślałem, na początku, że on sobie żartuje to mówię, że taaak i on zaczyna opowiadać (już nie pamiętam co) ale coś o polowaniach. Zrobiło mi się dziwnie bo z żarciku przeszło na poważnie, a ja nie wiedziałem co teraz. Koniec końców jakoś z tego wybrnąłem, ale to pozdrowienia jakoś mi się przykleiło jako fajne niespotykane pozdrowienie z którego różne rzeczy mogą wyjść. Dla jasności nie jestem w żadnym kółku łowieckim, wiem co to pozdrowienie znaczy, nie korzystam z niego by cokolwiek w tej kwestii promować. Jedynie lubię to pozdrowienie :)
W PRL normalnością było to, że zegarki były w sklepach jubilerskich. To była normalna forma dystrybucji i absolutnie nie stanowiła ona o ekskluzywności oferowanych zegarków. Oprócz markowych, znakomitą większość oferty stanowiła ruska masówka, taka co miała +/- kilka minut na dobę, i którą ustawialiśmy dwa razy na dobę, w południe przy sygnale czasu na I PR, i wieczorem, o 19:30 przy dzienniku telewizyjnym.
Jak to nagrywałem to z obserwacji poczynionych na miejscu mogę stwierdzić, że byłem jedynym nagrywającym. Niebawem pojawią się kolejne dwie części o podobnej długości.
Do tego potrzebna była zupełnie inna koncepcja firmy, a nie socjalistyczna filozofia, socjalistyczne wykonanie i socjalistyczna gospodarka, gdzie wszystko stało na głowie i nikt nie miał w głowie pomysłu żeby marka miała ręce i nogi.
Nie wiem czy obciachu, ale jakościowo to była większa tandeta niż dzisiejsza tania chińszczyzna. Kupowało się to z konieczności, i to takiej ostatecznej.
Mam Błonie w kolekcji, ale ten zegarek naprawdę niczym mnie nie zachwyca, ani ładnym designem, ani wykonaniem, nie jest specjalnie dokładny, nie ma automatu w środku, co dla mnie jest pewną niedogodnością, nie jest nawet wodoodporny. Ot nasz polski sentyment, że ludzie się jarają tymi zegarkami, taka Syrena, czy Warszawa, tyle że w branży zegarkowej, nie jest to żaden kamień milowy zegarmistrzostwa.
Świetnie się tego słucha. Czekam na kolejne części
Czesc Perez. Dzięki za ciekawy wykład. Czekam na kolejną część.
Mniam. Super materiał. Wielkie dzięki i wincyj.
Bądź pozdrowiony.
Darz Bór.
Będzie wincyj co najmniej dwie jeszcze takie pajdy :)
Bądź pozdrowiony.
Darz Bór.
@@SzafiroweSzkieko srogo
Łał, kawał historii o której nie miałem pojęcia. We wczesnych czasach nastoletnich, kiedy pieniędzy nie było, a rzeczy się po prostu wymieniało, wpadł mi w ręce Zodiak. Taki bauhausowy, z indeksami przecinającymi tarczę na pół, ale chyba go długo nie ponosiłem, bo poza wspomnieniem, że mi się bardzo podobał nic sobie nie przypominam. Może się zepsuł albo poszedł dalej na handel wymienny...
Dzięki.
To ja dziękuję :)
Witam , oglądam filmy z przyjemnością
Gratuluje pomysłu zastanawiam sie tylko czy te „Darz Bór” na końcówkach to tak przypadkowo czy coś jest na rzeczy ...
DB!
Historia tego pozdrowienia jest w moim przypadku w dziwny sposób połączona z jego znaczeniem. Nie wiem czy już miałem okazję gdzieś o tym mówić, ale może to jest dobre miejsce :) Kiedyś pracowałem w pewnej polskiej korporacji farmaceutycznej i było to dosyć duże biuro. Że była to moja pierwsza praca to wzbijałem się na wyżyny swojej kultury i cześć, dzień dobry, witam w ciągu dnia mówiłem +- tysiąc razy. Po paru latach pracy mój wewnętrzny "śmieszek" poczuł się na tyle luźno, że zacząłem wrzucać nowe pozdrowienia. Czasami było to salam alejkum, dobry den, ahoj i czasami właśnie Darz Bór. Któregoś dnia wszedłem do kuchni na swoim piętrze i był tam kolega z mojego działu, którego myślałem wtedy, że znam na tyle, że przy kawce mnie niczym nie zaskoczy. Wchodząc do tej kuchni mówię Darz Bór, On się odwraca i patrzy z wielkimi oczami na mnie i pyta "Maciunia ty polujesz?" Mnie wryło bo w jego oczach było bardzo dużo powagi i radości a w moich podejrzewam zdziwienie i chęć kawy. Myślałem, na początku, że on sobie żartuje to mówię, że taaak i on zaczyna opowiadać (już nie pamiętam co) ale coś o polowaniach. Zrobiło mi się dziwnie bo z żarciku przeszło na poważnie, a ja nie wiedziałem co teraz. Koniec końców jakoś z tego wybrnąłem, ale to pozdrowienia jakoś mi się przykleiło jako fajne niespotykane pozdrowienie z którego różne rzeczy mogą wyjść. Dla jasności nie jestem w żadnym kółku łowieckim, wiem co to pozdrowienie znaczy, nie korzystam z niego by cokolwiek w tej kwestii promować. Jedynie lubię to pozdrowienie :)
W tamtych czasach, gdy te, zegarki można było kupić u jubilera, było takie powiedzonko. Sprzedam krowę, sprzedam konie, kupię zegar marki błonie.
było było i nie pamiętam czy to w tej części czy w następnej, ale pada właśnie to powiedzonko :)
W PRL normalnością było to, że zegarki były w sklepach jubilerskich. To była normalna forma dystrybucji i absolutnie nie stanowiła ona o ekskluzywności oferowanych zegarków. Oprócz markowych, znakomitą większość oferty stanowiła ruska masówka, taka co miała +/- kilka minut na dobę, i którą ustawialiśmy dwa razy na dobę, w południe przy sygnale czasu na I PR, i wieczorem, o 19:30 przy dzienniku telewizyjnym.
😉👍👌
😉👍👌
Ktoś wie gdzie w całości można obejrzeć ten wykład?
Jak to nagrywałem to z obserwacji poczynionych na miejscu mogę stwierdzić, że byłem jedynym nagrywającym. Niebawem pojawią się kolejne dwie części o podobnej długości.
Fajnie gdyby marka do dziś sprzedawała swoje zegarki
Do tego potrzebna była zupełnie inna koncepcja firmy, a nie socjalistyczna filozofia, socjalistyczne wykonanie i socjalistyczna gospodarka, gdzie wszystko stało na głowie i nikt nie miał w głowie pomysłu żeby marka miała ręce i nogi.
Bardzo ciekawy materiał 👍
Cdn ?
Będzie i to patrząc po komentarzach szybciej niż mi się wydawało :)
Błoniaki? 😲
Zegarek marki Błonie,w w wodzie płonie i nie tonie.
:D
Taaaaaaa.... Pamiętam że te zegarki były symbolem obciachu.....
Nie wiem czy obciachu, ale jakościowo to była większa tandeta niż dzisiejsza tania chińszczyzna. Kupowało się to z konieczności, i to takiej ostatecznej.
Polskie technologie są najlepsze na świecie, czemu zatem świat ich nie uznaje?
Eeeee ziomeczku. Dawaj tu kolejne części odrazu, a nie ;(
Będzie niebawem spokojnie, muszę trochę komputer podnieść do życia i będzie dobrze.
Wszystko fajnie, tylko szkoda, że tam ruskie werki były a nie własne mechanizmy jak np. Czesi mieli i mają do dziś w Primach.
Były też polskie - 1000 sztuk wyprodukowano, ale potem sowieci zablokowali
Mam Błonie w kolekcji, ale ten zegarek naprawdę niczym mnie nie zachwyca, ani ładnym designem, ani wykonaniem, nie jest specjalnie dokładny, nie ma automatu w środku, co dla mnie jest pewną niedogodnością, nie jest nawet wodoodporny. Ot nasz polski sentyment, że ludzie się jarają tymi zegarkami, taka Syrena, czy Warszawa, tyle że w branży zegarkowej, nie jest to żaden kamień milowy zegarmistrzostwa.
Skoro taki beznadziejny jest to po co niby kupiłeś ? :D W ręku pewnie nie miałeś żadnego i pier... głupoty :D
@@petercarpowitz7007 Nie kupiłem a znalazłem u rodziny.
Ich Wünsche der Polnischen Uhrenmarke GLÜCK AUF!!! Dankeschön für das Video 🤠👍