Radziula, też czytałam tę książkę, tak samo jak "Etykę w modzie" i najważniejszy wniosek, jaki przychodzi mi do głowy to zachowanie rozwagi i umiaru na zakupach. Jak coś kupować, to rozważnie, jeśli można sobie na to pozwolić, to nie wspierać badziewnego przemysłu, a potem nosić ciuch do kresu jego użytkowości. Nie kupować czwartego golfu z Zarazy (;)), piętnastej pary butów czy siódmego szalika. Używać tego, co się ma, nie poddawać się impulsom i tyle. To chyba wszystko, co my, jako konsumenci, możemy zrobić w tej sprawie.
+Snap dragonna Pewnie, ale jako konsumentka nie masz możliwości kontroli innych ludzi. Jesteśmy odpowiedzialni za nasze wybory i to one są najważniejsze. Argument z dawaniem ludziom pracy jest nietrafiony, bo nie ma siły, by nagle wszyscy tę pracę stracili, bo jedna czy dziesięć osób nie kupi ubrania z sieciówki. Zmiana przemysłu odzieżowego na pewno nie będzie rewolucyjna, raczej ewolucyjna.
Posłuchałam z przyjemnością, jak zawsze:) Myślę, że nie ma tutaj osoby, która nie ma chociaż jednego ciucha uszytego gdzieś w tamtych rejonach, więc nikt nie powinien nazywać Cię hipokrytką, bo wtedy do takiej osoby bardzo dobrze pasowałoby biblijne "...niech pierwszy rzuci kamieniem".
Zawsze u Ciebie coś ciekawego znajdę. Książkę przeczytam :) Czekam też aż ktoś zabierze się publicystycznie za problem warunków pracy polskich szwaczek, bo dostrzegam tutaj wiele analogii do tego co przytaczasz z książki o pracownicach w Bangladeszu. Moja mama, szwaczka, nie dalej jak wczoraj opowiedziała mi kilka kolejnych "rewelacji" ze swojej pracy - o rozpisywaniu fikcyjnych urlopów przez kadrową, bo realnie żadna z jej pracujących koleżanek urlopu w ubiegłym roku nie dostała...; o braku rekompensaty za nie wykorzystane urlopy, o zmuszaniu do pracy na czarno, o dziwnym zabiegu uśredniania pensji, itp. Na koniec skwitowała, że i tak nie jest najgorzej, bo przynajmniej nie muszą pracować w soboty... (o ironio!). To jest temat na dobre dziennikarskie śledztwo, zresztą pokazały to już te ubiegłoroczne raporty. Czekam zatem aż ktoś i na naszym kontynencie dostrzeże problem i o nim zacznie mówić głośno.
+Paulina Romanowicz Paulina, od tego jest prawo pracy, żeby sobie z takimi sytuacjami radzić. Trzeba zbierać dowody, iść po poradę prawną, jeśli nie płatną - bezpłatną. Wszystko można znaleźć w internecie, gdzie i co. Nie żyjemy w Bangladeszu na miłość boską! Nie poddawajcie się ludzie bez żadnej walki. Odwagi!
+Agnieszka Michalska Droga Agnieszko, ja to wszystko wiem, ale przede wszystkim nie jestem żadną z tych kobiet pracujących w takich warunkach. A tylko one znają smak ewentualnych konsekwencji podejmowania działań prawnych. Kontrola w zakładzie pracy mojej mamy była jakieś dwa miesiące temu, jednak niczego nie wykazała, bo w papierach wszystko jest prawidłowo zapisane, kobiety pracujące na czarno tego dnia miały powiedziane, żeby nie przychodzić do pracy (tak jak te dzieci w Bangladeszu), a z obecnymi na sali pracownikami nikt nawet nie porozmawiał... Niestety, jeśli chodzi o prawo rynkowe, to ono jest tak samo brutalne tak w Bangladeszu, jak i w Polsce. Dopóki któraś z Pań nie zdecyduje się na banicję z rynku pracy, dopóty żadna nie odważy się podjąć tego rodzaju kroków w mieście, gdzie istnieją raptem trzy zakłady zatrudniające szwaczki, co jeden to gorszy... Ja mogę być jedynie głosem w tej dyskusji, i to robię, opisując to co słyszę od mamy przy okazji pojawiających się w internecie doniesień na temat złych warunków pracy szwaczek w Chinach, Kambodży czy Bangladeszu. I myślę sobie, że byłoby miło, gdyby na fali obserwacji i negacji tych złych rzeczy tam się dziejących, ktoś w końcu zauważył, że ma pod nosem równie kontrowersyjny temat tu u siebie. Tylko przy okazji raczej sobie niczego nie pozwiedza, a książka napisana o szwaczkach z Psiej Wólki nie sprzeda się tak dobrze, jak ta o tych z Bangladeszu... Przekażę mamie słowa otuchy :)
+Agnieszka Michalska Właśnie chodzi o to że wielu ludzi żyje prawie jak w Bangladeszu a media ostatnio wmawiają nam że żyjemy bogato i konsumpcyjnie i przyczyniamy się tym do biedy tamtejszych pracowników co jest zwyczajnie szczytem tupetu i manipulacji...Nie jesteśmy w niczym winni, płacimy z tych ciężko zarobionych pieniędzy za tamte ciuchy a wyzyskują tamtych ludzi ich rodacy i cwaniacy z nimi robiący interesy. Tak samo u nas to się odbywa tylko bieda jest przyznaję nieco lżejsza no bo nie jesteśmy faktycznie tym Bangladeszem. Ale też jest straszna na naszym poziomie życia i ludzie są okradani właśnie przez duże szwalnie, ich właścicieli, przez właścicieli koncernów czy dużych firm które nasze szwalnie powykupywały. Jak będziemy sobie dawać wmawiać że żyjemy bogato i jesteśmy winni krzywdy innych biednych na świecie to naprawdę w końcu do nich dołączymy poziomem wynagrodzeń i praw człowieka.
+Paulina Romanowicz - To nie tylko szwaczki tak maja, ale rozne panie sprzatajace, panie pracujace w fabrykach, panie pracujace na roli. Ja slysze podobne rzeczy od swojej mamy ktora nawet nie pracuje w Polsce, ale pracuje z Polkami. Wybacz ale mam znieczulenie juz na to. Dochodze do wniosku ze niektorzy ludzie sami nie chca sobie pomoc wiec dlaczego ktos inny ma im pomoc? Zycie jest trudne. Ci ktorzy cos osiagaja czesto slysza "nie da sie", "nic nie wskurasz", "nie jestem zainteresowany", "nie pomoge ci". To co rozni ich od innych to wlasnie wiara w siebie i dazenie do celu, branie trudu na wlasne ramiona, i podejmowanie ryzyka. Twoja mama (i moja tez) tez musi podjac ryzyko jak chce lepiej dla siebie lub nawet dla Ciebie. Wszystkie spoleczne rzeczy zwiazane ze sprawiedliwym traktowaniem drugiej osoby wziely sie wlasnie z tego ze ktos walczyl cale swoje zycie. Dlaczego ktos inny ma walczyc za Twoja mame, nie powinna ona sama? No gdyby miala powolanie to by walczyla, ale jezeli nie ma powolania i nie walczy to przyznam ze narzekanie jest denerwujace, wybieram byc znieczulona na narzekanie osob ktore same nic nie robia z tym. I zdaje sobie sprawe z tego ze na pewno Twojej mamy kolezanki lub inne kobiety nie wespra Twojej mamy, beda udawac ze wszysstko jest wporzadku nawet jak ktos je spyta. No coz. Kazdy musi zastanowic ie czy chce byc pracownikiem, czy liderem, czy chce wygodne zycie czy woli ryzykowac. Byc liderem to tez umeic na kogos wplynac, przekonac innych ze warto walczyc. W kazdej sytuacji beda ludzie ktorzy nie beda sie zgadzac z mama, nie beda isc za mama. Nic nie jest latwe. Wiesz ci ludzie ktorzy odnosza sukcesy odnosza je bo biora ryzyko. Oni nie czuja komfortu w zyciu, bo gdyby czuli to nie potrzebowaliby kolejna rzecz projektowac, kolejny biznes zakladac. Oni nie spoczywaja na laurach. Dlaczego wiec ktos taki jak Twoja mama (lub moja mama) marzy o komforcie, o spoczywaniu na laurach? Moja mama przez dlugi czas mowila "jak splace mieszkanie to pojde do szkoly", Splacila mieszkanie to mowi "gdybym chodzila do szkoly to nie mielibysmy tego domu, mieszkalibysmy biedniej". Ale te biedniej to czesto sa krotkoterminowe sprawy. Z prawdziwa pasja i poswieceniem dla wiekszych rzeczy czesto przychodzi tez sukces finansowy. Wolalabym mieszkac w wynajetym mieszkaniu przez lata szkolne i teraz widziec rodzicow w lepszych pracach niz mieszkac w domu i slyszec narzekanie rodzicow. Dom to tylko cztery sciany, marne pare groszy na koncie to tylko marne pare groszy ktore nigdy nie dadza komfortu. Zeby miec wiecej to na prawde trzeba zyc cala para i nie dawac sie manipulowac. Nie kazdy tak moze dlatego sa szwaczki ktore maja zle. Rozpisalam sie o tym bo sama slysze duzo narzekania, ale tez nie widze inicjatywy zeby cos innego w zyciu zrobic, cos sie nauczyc, sprobowac zalozyc swoja firme itd....
+Czarna Inez - Czyz to nie glupie ze wyliczaja zarobki w dolarach i porownuja do innych krajow a nie wyliczaja ze nasze mieszkanie, jedzenie i rzeczy kosztuja w setkach dolarow, a nie jak w Bangladeszu w centach i ulamkach tego co my placimy. Przykre tylko ze ludzie daja sie manipulowac, i patrza na to na kogo aktorzy i ludzie bogaci glosuja, zamiast glosowac na osoby ktore najlepiej reprezentuja ich wlasne interesy. Glupie to bo aktorka ma inne potrzeby i realia niz szwaczka. Elity zawsze byly liberalne i uczyly innych liberalnosci (co jest swietne), ale jak popatrzysz to elity to oni maja do wszystkiego prawo a reszta spoleczenstwa ma tylko iluzje prawa. Chociazby przestepstwa ludzi bogatych sa mniej karalne niz przestepstwa ludzi biednych. Ukradnij chleb to dostajesz kilka lat wiezienia (zgaduje), zapal marihuane to tez dostaniesz lata wiezienia, A badz bogata to mozes ukrasc miliony od podatnikow i dostaniesz zero lat wiezienia, bierz narkotyki i nikt sie o tym nawet nie dowie. I jeszcze potrafia tak manipulowac ze biedni ludzie bronia tego zeby oni za duzo nie dostali wiezienia. Ludzie musza bronic swoich praw, elity nam nie pomoga, kazdy musi sam. Prawda jest taka ze duzo mozna zrobic. Prawda jest tez taka ze nie kazdy ma samozaparcie, dlatego w telewizji latwo sprzedac ksiazki i programy o sukcesie, diecie i o innych rzeczach. Ludzie za to placa bo chca magiczna pigulke, ale ludzie nie rozumieja ze musza poswiecic sie i bardzo ciezko na wszystko pracowac (CIEZKO I MADRZE, bo nie chodzi o to zeby byc mrowka i pracowac ciezko, ale zeby ciagle sie uczyc i wychodzic po za strefe komfortu) zeby miec. Gleboko wierze w to ze jezeli klasa srednia jest duza to wszyscy maja lepiej. W sytuacji kiedy 10% ludzi jest bogatych a reszta biednych, to jest wlasnie tak jak jest teraz.
Radzka, prosimy więcej takich filmików :) niby pół godziny, a ogląda się szybko i przyjemnie :) a do tego można się dowiedzieć czegoś pożytecznego, wielkie dzięki! :)
uwielbiam twoje filmy książkowe. tak myśląc o tym całym przemyśle odzieżowym naszła mnie taka refleksja: chciałabym kupować ubrania przy produkcji których nikt nie jest wykorzystywany/ nie cierpi, fajnie byłoby wspierać polskie marki i projektantów, niestety nie stać mnie na to. Zbieram się pół roku żeby kupić w h&m spodnie za 60zł, ceny ubrań dla dzieci to już w ogóle są nieporównywalne z tym jak szybko maluchy z nich wyrastają. Uwierz mi Radzka, że czasami problem kupowania takiej odzieży nie jest taki, że ludzie nie mają pojęcia w jakich warunkach jest produkowana, problem jest taki, że zwyklaczków jak ja zwyczajnie nie stać na odsuniecie się od przemysłu wykorzystującego biedę i niedolę ludzi.
Bardzo wartościowy film, na pewno kupię książkę, uświadamia ona o niezwykle ważnych sprawach. Nie możemy bagatelizować tak znaczących problemów. A tak btw, Twój film przydał mi się nie tylko do osobistych przemyśleń, ale także do napisania projektu na geografię : ) Dzięki za pomoc!
Dobrze się Ciebie słucha. To bardzo kontrowersyjny temat. Polecam też audycje Beaty Pawlikowskiej, która czasem wypowiada się na temat życia ludzi w dzielnicach biedy. Dobrze mieć otwarte oczy na te wszystkie sytuacje.
Czepiam się czasem, (ale tak w duchu i przez krótką chwilę ;) tego promowania polskich marek i ubrań z metkami na kilkaset złotych. ALE. Tak naprawdę to chyba jedyny sposób na niedokładanie własnej cegiełki do tej piramidy nieszczęścia. Świadome zakupy, wspieranie lokalnych firm - chociaż tyle dobrego można wywalczyć własnym portfelem... Super filmik :)
Za szczyt hipokryzji i szowinizmu uważam też wysyłanie norweskich blogerek żeby oglądały warunki pracy szwaczek! Przecież one płacą ciężkie pieniądze za te szmaty więc są wykorzystywane a szwaczki nic z ich kasy nie widzą...Szczerze, to uważam że zamiast zastanawiać się nad naszą winą i co możemy zrobić dla tych wykorzystywanych ludzi powinniśmy się skupić na potępianiu tych co bezpośrednio swoich rodaków tak traktują, tak organizują swój kraj ekonomicznie i społecznie!Norweskie blogerki mają wyskakiwać z kasy bijąc się w piersi z poczuciem winy a tamtejsi złodzieje i mordercy bawią się w burdelach z tymi co się do fabryk nie załapały...Zmierzam do tego że to my powinniśmy ich świat potępiać i głupotę tych narodów a nie myśleć czego tu sobie odmówić ze sklepu. Przecież Polki ciężko pracują i kupują sobie rzeczy w dobrej wierze...U nas też ludzie są wyzyskiwani i głodują a im dłużej djemy sobie wmawiać że żyjemy bogato i konsumpcyjnie tym bliżej nam i naszym szwaczkom do realiów Bangladeszu ;-( Takie jest moje zdanie na ten temat...zastanówmy się nie nad naszymi winami tylko nad naszymi zaletami,dlaczego u nas jest choć trochę lepiej i jak te wartości u nas ochronić żeby w końcu nie było jak i u nich!
+Czarna Inez Obecny świat jest tak zbudowany, że system zależności gospodarczych nawet w jednej firmie, polskiej - dodajmy, jest na poziomie globalnym. Nie można tego traktować w kwestiach narodowych, bo tu granice państw nie mają znaczenia, rządy też go nie mają. Ekonomia i gospodarka nie znają pojęcia granic w XXI w.
+ThePureMidnight I tak najbardziej sprawdza się hasło: "myśl globalnie, działaj lokalnie". Ciekawe ile osób ostatnio, wolało pójść do krawcowej i uszyć coś na miarę, a pójść do sieciówki i praktycznie w podobnej cenie kupić jakąś rzecz z widoczną metką.
slonecznikrudzielec No właśnie ja mam krawcową, młodą kobitkę która ledwo ciągnie swój mały interes, bierze niedużo ale robi to z pasją i przyjemnością i nie głoduje ale żyje dużo skromniej niż powinna przy swoim talencie...plus kupiłam buty od polskich kaletników podobnie planuję torebkę i planuję to nosić dumnie aż się rozleci. Natomiast na problemy jak te w Bangladeszu zdania nie zmienię, powiązania globalne nie są decydujące w tej kwestii, kraje i firmy szyjące tam tanio wykorzystują tamtejszą mentalność i szacunek do człowieka i pracownika ale te wartości byłyby tam podobne gdyby te pazerne firmy zachodnie się powycofywały, ludzie nie byliby dla siebie lepsi a wyzysk bogatych nad biednymi byłby jak był i przed przybyciem tam naszych firm. To chciałam powiedzieć w pierwszym wpisie, że moim zdaniem jest to w dużej mierze kwestia zacofania tamtych społeczeństw oraz ich mentalności, nie dajmy więc sobie wmówić niejako winy za tamtejsze warunki ludzi.
+Czarna Inez Popieram. Właśnie o to mi chodziło, że warto najpierw zacząć wspierać rodzinne marki, krawcowe . Wiele osób kupuje, aby kupować. I do tego przyczynia się głównie lifestyle promowany w internecie, aby ciągle mieć coś nowego. Nie ważne, że dane ubranie będzie założone tylko raz. Nie mam zamiaru nikomu zaglądać do portfela. Jak ktoś zarobił pieniądze, niech wyda je na co mu się tylko podoba. Tylko trochę złości mnie, że przez to obrywa się firmom w Polsce, bo przecież w sieciówce bluzka będzie tańsza, niż ta uszyta przez panią Krysię, dlatego Polacy wolą kupić coś sieciówkowego. Jeżeli ktoś nie zmieni szacunku do czyjejś pracy w Polsce, to trudno, żeby robił to dla pracy ludzi w państwie w Azji Południowej. A niestety dana rzecz musi tyle kosztować - materiały + wytworzenie. Ale sami kopiemy sobie dół - pani Krysia nie będzie miała klientów to nie kupi bułki w piekarni u pani Zosi, ta znowu nie pośle dzieci do przedszkola, bo nie będzie jej stać i pani Agnieszka będzie bez pracy. Po drodze jeszcze straci zatrudnienie pan Adam, który zawsze przywoził bułki do piekarni i przedszkola. To tak obrazowo. :)
+slonecznikrudzielec Ja tak robię często, ale mi łatwiej bo mam szyjącą mamę ;) Ale to prawda - szycie na miarę to nie tylko metka, a również cierpliwość i pewność tego, czego się chce. A w sklepie zawsze "coś" się znajdzie, i nie trzeba za bardzo myśleć o detalach.
Jesteś w tej drugiej częsci youtuba gdzie można się czegos nauczyć a nie tylko "odmóżdżyć" dlatego mam pytanie: czy mogłabyś podac inne tytuly ksiażek o takiej tematyce ? lub zrobić serię na temat ksiażek modowych oraz o tematyce odzieżowej, bardzo ciekawy temat, z jednej strony przykry ale z drugiej uświadamiasz innych ludzi a moim zdaniem o takich rzeczach czasem kontrowersyjnych również trzeba rozmawiac. Bardzo cieszę się że istnieje Twoj kanał bo jesteś dla mnie pewną inspiracją, uwielbiam Twoje stylizacje (choć to nie mój styl, to własnie Ty nauczyłas mnie toleracji do mody bo inaczej wygladajacy czlowiek na ulicy to skarb ! ) to cenie Cię przede wszystkim za Twoja wiedzę, Pozdrawiam Ciebie oraz Rudzielca :)
Po filmie na myśl przychodzi mi tylko, że tak naprawdę nie mamy wpływu na losy tamtych ludzi. Owszem, cierpią niewyobrażalną biedę i są wyzyskiwani do granic możliwości, i to należy potępiać. Z drugiej str jednak, nie mają innej alternatywy, i gdybyśmy wszyscy jak leci zrezygnowali z kupną produktów marek, które produkują w Bangladeszu, fabryki te poupadałyby, lub oferowały swoim pracownika jeszcze gorsze warunki, i tak przyczynilibyśmy się do pogorszenia losu, nie tych wielkich koncernów odzieżowych, tylko przeciętnej szwaczki w Bangladeszu.
No i teraz pytanie, czy faktycznie, jeśli przestaniemy kupować w sieciówkach, to im będzie lepiej? To okrutne, ale ten cały "proces" daje im choć trochę jedzenia... Więc problem leży właśnie w tym przeludnieniu i braku edukacji. Jeśli świat pomógłby walczyć z tymi problemami, fabryki nie byłyby aż tak dużym problemem. Okrutne czasy... Ale filmik genialny. Uwielbiam Cię słuchać. Baw się dobrze w Londynie!
Kochana Radziu ciesze się ze poruszyłaś ten temat i chciałabym się wypowiedzieć. To nic że zaraz usłyszę słowa hejtu i wyjdę na największą hipokrytkę youtuba. Mówi się trudno. Ja bardzo często kupuje chińskie rzeczy, i za każdym razem czuje się tak jakbym podarowała komuś miskę ryżu. Biorąc taką rzecz do ręki mam świadomość że robiły ją czyjeś ręce, za najniższą stawkę i w podłych warunkach, dlatego muszę obdarzyć tą rzecz szacunkiem. Mogę zrobić dla nich tylko tyle. Może jestem głupia, ale nie umiem więcej. Oczywiście mogłabym nie kupować tych rzeczy, tak jak nakazuje wielu "sławnych bogatych ludzi" ale czy wtedy poprawie los tych biednych ludzi? Czy może skaże ich na jeszcze gorszy. Czy nie doprowadzimy do tego że te kobiety, te dzieci, wyjdą na ulicę żebrać, albo coś jeszcze gorszego? To jest moje zdanie. Mam takie być może dlatego że nigdy w życiu nic nie przyszło mi łatwo. I na studia zarabiałam właśnie w szwalni. Powiem że w Polsce wcale nie jest lepiej za koszule szytą dla Croppa albo Reserved szwaczka zarabia 1.40 zł gdzie cena w sklepie to 69.90. Gdzie jest reszta? Do tego dochodzą tzw odrzuty krzywo wszyty zamek, zła metka, nie w tym miejscu wszyty guzik. To wszystko ląduje w kontenerze, a dało by się tym uszczęśliwić tylu ludzi w domu dziecka czy w opiece społecznej. Trochę się rozpisałam ale na koniec powiem tak. Mi udało się wyjść na ludzi dzięki ciężkiej pracy i ambicji. Nie było godzin pracy wychodziło się kiedy "wyrobiło się akord". Ale dałam rade i wierze że im też się uda. Chyba niewiele możemy dla nich zrobić... Bogaty biednego nie zrozumie. Duma dumą ale jeść coś trzeba.
Osobiście bym nie mogła przeczytać takiej książki, za bardzo bym emocjonalnie do niej podeszła. Jeśli będziesz mieć chwilę czasu i ochotę pójść do kina to strasznie polecam ci "Dziewczynę z portretu" cudo :)
Witaj Radziu, obecnie w Dreźnie mamy bardzo dobrze zrobioną wystawę na ten temat - "Fast Fashion. Die Schattenseiten der Mode". Wystawa przywędrowała do Deutsches Hygiene-Museum (Drezno) z Museum für Kunst und Gewerbe w Hamburgu. Polecam, oprowadzam po niej i widzę reakcje zwiedzających - problem jest ciągle mało rozpowszechniony i mega, meega złożony.. Pozdrawiam, Agnieszka
Od razu odechciewa się zakupów. Ale wniosek jest taki, że ciężko coś zmienić. Ani wzrost ceny, ani brak zakupów nie wiele da. Bardzo fajna recenzja i na pewno przeczytam całą książkę.
ja sama w pl zaraz po technikum trafiłam do zakładu i szyłam żakiety dla popularnej sieciówki szwaczka dostawała za uszycie takiej marynarki 11 zł. W sklepie wisiał z metką za 190 zł takie rzeczy dzieją się wszędzie. w moim rodzinnym dość dużym mieście wielki głupi szef bardzo wielkiej piekarni. w jego firmowych budkach dziewczyny sprzedające chleb i bułki pracowały na czarno a on jak kupował nowego Mercedesa to za gotówkę przykre że ludzie to huje bardzo przykre siedzę sobie teraz w uk i lepiej mi niż w tej pl ale teraz kupując koszulkę z 70% obniżką. będę jeszcze bardziej nienawidzić głupich szefów złodziei
Mieszkałam kilka lat w Chinach i tam rzeczywiście jak się dobrze poszuka można znaleźć bazary na których za grosze sprzedawane są nadwyżki produkcyjne. Są to ciuchy które w najpopularniejszych sieciówkach oznaczone są jako "just arrived".
Wydaje mi sie ze status quo bardziej szkodzi niz pomaga. To wszystko o czym mowia ci ktorzy zyskuja na systemie to tylko tlumaczenie sie. Wysylanie pieniedzy do innych krajow czasem szkodzi szczegolnie jezeli chodzi o wyzysk ludzi. Wezmy pod uwage to w jaki sposob demokracja rozwijala sie w Stanach. Jeszcze 100 lat temu gardzono gornikami. Uwazano ich za prymitywnych ludzi, nie zarabiali prawidlowo, nie mieli swoich praw, firmy kontrolowaly co jedza, o co kupuja nie wyplacajac im wyplaty w dolarach a wyplacajac im wyplate w firmowych pieniadzach ktore mozna bylo wydac tylko w firmowych sklepach.Gornicy nawet nie otrzymywali wszystkiej swojej poczty. Poczty mialy lokalizacje w firmowych sklepach i kierownik firmowy stal i sortowal poczte upewniajac sie ze ludzie nie maja mozliwosci do komunikacji, wymieniania sie pomyslami, ideami, informacjami. To bylo nawet nie tak dawno temu, nie cale 100 lat temu. O swoje prawa walczyli gornicy, zajelo im to pare pokolen az wkoncu wywalczyli o to co chcieli i prawo zostalo zmienione na poziome federalnym. My niejestesmy wstanie stworzyc na swiecie demokracy w rok. Ludzie musza o to walczyc przez pokolenia. W Bangladeszu tez nie bedzie dobrze jezeli bedziemy wspierac pieniadzem ich zly system. Prawda jest taka ze to co im placimy za prace ktora robia to jest za malo. To jest system na ktorym zarabia zreszta posrednik a nie osoba ktora szyje. Musielibysmy zaplacic im duzo wiecej za robocizne. Po co wiec wysylac cokolwiek tam, placic za posrednikow, transportacje skoro mozna szyc bardziej lokalnie? O to chodzi ze firma chce zarobic, a typowy konsument tez bardziej mysli o swojej zachlannosci niz o drugiej osobie.
Cześć - zaraz znajdę tą książkę i kupię... niby człowiek jest coraz bardziej świadomy ... ale... co chwile wychodzi kolejny syf... i jak temu zaradzić... nie kupować z sieciówek, które tam produkują ... zrobić manife ...hmmm chyba rozpocząć od samego siebie i najbliższego otoczenia... min. wręczając tą książkę w prezencie ... z dopiskiem ... by nie być wyzutym z człowieczeństwa człowiekiem ... trzeba być świadomym nawet/przede wszystkim wtedy gdy łatwiej jest nim nie być. Ogromne dzięki za ten film... ! Pozdrawiam
Fajny film, świetnie opowiadasz o książkach (i nie tylko ;)). Natomiast moim zdaniem autor jest sam ze sobą niespójny: najpierw wyjaśnia, że ŻADEN wzrost cen nie polepszyłby warunków szwaczek, wprost opowiada, że ludzie tam sami gotują sobie ten los a na końcu zaskakujące jest dla niego to, że ludzie mając świadomość, jaki jest koszt produkcji tych ubrań mają pretensje, że cena w sklepie jest w stosunku do tego wręcz kosmiczna i jakże łatwo przypisuje innym mentalność wyzyskiwaczy... Nie dość, że zagrywka bardzo nie fair (serio, jak stwierdzam, że szmata z poliestru za 20$ to absurd to automatycznie staję się osobą wspierającą wyzysk?! gdzie sens, gdzie logika?), to jeszcze jakby zapomniał co przed chwilą sam pisał. T-Shirt produkowany za 2$ nieważne jaką miałby cenę na półce: 4$/10$/20$ czy nawet 50$, szwaczka i tak zarobi tyle samo. Nadwyżka trafia do koncernu, do buyera i właściciela fabryki. Przesłuchałam uważnie cały film i z tego co cytujesz, winy zachodnich firm ciężko się dopatrzeć, bo ludzie stamtąd mają po prostu taką mentalność - nachapać się i wymienić pracownika-żebraka na nowego, jak mu maszyna utnie palce. Można mieć pretensje, że w ogóle tam się coś produkuje. No świetnie, to teraz wyobraźmy sobie los tych ludzi w ogóle pozbawionych pracy. W zasadzie jednym rozwiązaniem byłoby zakładanie tam pełnych oddziałów firm zachodnich z kadrą z krajów zachodnich, ale to się po prostu wydaje totalnie nierealne.
To jest niesamowicie złożony problem. Po pierwsze taki, jak mówiła Czarna Inez - że to jest wina krajów, które tak organizują politykę i ekonomię, żeby była "przyjazna dla biznesu", czyli dla wielkich koncernów; ponadto jest to wina przeludnienia, ale nie oszukujmy się, sorry - konsumentów też. Wiem, że ludzie kupują rzeczy w dobrej wierze. Sama przecież je kupuję. Ale prawdą jest też to, że gdyby ludzie nie kupowali tyle ZBĘDNYCH! ciuchów, to fabryki by tego tyle nie produkowały. Wystarczy popatrzeć, co się dzieje na wyprzedażach co roku. Dzikie tłumy, jakby ubrań w życiu nie widzieli. A z drugiej strony media trąbią, że czytelnictwo w tym kraju zamiera. No pewnie, że zamiera, jak ludzie spędzają czas w sklepach. Szkoda im 30 zł na książkę, a nie szkoda 150zł na nową szmatkę. Za ten proceder wszyscy jesteśmy odpowiedzialni. Sam fakt, że taka Jessica Merdeces czy inna Margerita zarabiają krocie na swoich blogach modowych sporo mówi o wartościach naszej kultury.
Wszyscy sie bronia i usprawiedliwiaja stan rzeczy. Czym bogatszy ktos jest i czym bardziej wyzyskuje innych tym bardziej potrafi sobie wytlumaczyc dlaczego tak musi byc. To dokladnie tak jak teraz franchises bronia sie bo mowia ze jezeli zrobi sie podatek od hipermarketow to straci na tym glownie wlasciciel kazdego sklepu, bo to on jest wlascicielem danego sklepu a nie wlasciciel sieci. Wiec tlumaczy sie ze to nie duza firma, ale kazdy sklep jest swoim oddzielnym biznesem. Taka gre prowadza ci ktorzy nie chca na czyms stracic, a zwykly czlowiek zapomina ze to przeciez wlasciciele sieci hipermarketow od kazdego franchise zabiera spory procent zyskow, i te pieniadze nie zostaja w Polsce, od tych pieniedzy nie placi nikt podatkow tylko sobie wlasciciel, inwestorzy i rada zarzadcow zbijaja fortune a potem ta fortune uzywaja do manipulowania swiata. Klasa srednia jest bardzo potrzebna dla stabilnosci narodow i swiata. O wiele lepiej zeby wlaciciel sklepu byl wlasicicleem swojego sklepu a nie placil "hold" dla wlasciciela calego franchise. W sytuacji kiedy wszyscy placa sprawiedliwe podatki i nikt nie ma ulg, to najlepszy produkt i sklep zwycieza, a nie ten produkt ktory jest finansowany przez podatnika w ty przypadku franchise. Osoby ktore chca miec sklep beda mialy w takim przypadku swoje wlasne sklepy, byc moze nie bede musieli juz byc czescia franchize zeby miec jakokolwiek szanse. Sytuacja z szyciem w fabrykach jest podobna. Trzeba wspierac marki ktore wiedza gdzie ich ubrania sa szyte, i jak traktowani sa ludzie ktorzy szyja te ubrania. Trzeba wymagac od marek tego i trzeba uzywac swoj pieniadz jako narzedzie do manipulowania sytuacji ktora chcemy widziec. Dobrze wiemy ze wiekszosc marek specjalnie przymyka oczy na ludzkie cierpienie. Oni nie chca wiedziec gdzie ubrania sa szyte. A jak widza to sobie tlumacza ze tak musi byc, ze oni moga zarabiac biliony a reszta niech zarabia grosze. Jest duzo posrednikow wlasnie po to zeby odpowiedzialnosc na kogos innego zrzucic. W rezultacie ubrania sa moze tanie, ale pamietajmy ze oszczedza sie nie tylko na robociznie a takze na materialach i na rzemosle szycia i traca przy tym zwierzeta ktore torturuje sie w celu pozyskiwania roznych wlokien. Ubrania sa tanie bo sa po prostu slabe. Kiedys wydawalo sie wyplate na palto w ktorym chodzilo sie 10 lat, a moze nawet cale zycie, i to bylo normalne. Raptem ludzie oczekuja dobre palto za 1/10 wyplaty i chca co roku kupowac nowe. Dzis za cala wyplate mozna kupic nawet duzo lepsze palto niz kiedys wyprodukowane lokalnie. Przy tym mozna wesprzec gospodarke aby stawala sie coraz silniejsza. Czym sielniejsza gospodarka i czym wieksza klasa srednia tym lepiej. Kupujac co roku palto za 1/10 wyplaty nie dajecie szany innym, ale tez nie dajecie szansy sobie.
I kolejny raz jakiś Ahmed objaśnia nam naszą zepsutą rzeczywistość...a sam na tym zarabia;-> Potem za tą kasę może sobie kupić każdą z tych młodziutkich szwaczek jak również niejedną Europejkę która desperacko pragnie zarobić albo na Zarę albo na jedzenie jak i tamte szwaczki. To taka moja refleksja mała...
+mar kra W cytatach przewija się imię Ahmed, rozmówca autora i jak rozumiem żródło dużej części podawanych informacji o tym procederze. Rozumiem(zakładam że bezinteresownie) że tłumaczy nam mechanizmy i zło tej sytuacji w celu zaapelowania do sumień rozpuszczonych zachodnich konsumentów..moje pytanie jest skąd ma tę wiedzę, czy pracował w tej branży, jako kto i jakie z tego miał przychody oraz czego i na jakiej podstawie próbuje nas nauczyć oraz o co konkretnie apeluje do ludzi takich jak my skoro my uczciwie płacimy duże sumy za produkty o których drodze do naszych szaf opowiada. Polski autor zaś mógłby równie dobrze zainteresować się losami polskich świetnie wykwalifikowanych szwaczek i ich poziomem życia po przejęciu polskich fabryk przez Ahmedowi podobnych...Rozumiesz co chcę powiedzieć? Nie neguję cierpienia tamtych ludzi ale nie życzę sobie by pouczano mnie słowami kogoś kto tam żyje i jak rozumiem swoich rodaków wykorzystuje/wykorzystywał. Firmy takie jak np.Zara korzystają z tamtejszych warunków ale przecież to właściciele fabryk mówią im jakiej zapłaty żądają za uszycie tych ciuchów. Mogliby podliczyć uczciwą swoją, kierownictwa oraz szwaczek zapłatę za pracę i firmy jak Zara zapłaciłyby i nadal wyszły na swoje z zyskiem. Próbuję powiedzieć że to nie nasza wina że tamtejsi ludzie mają takie rządy,takie prawa i takie ich przestrzeganie oraz traktowanie drugiego człowieka. Jeślibyśmy swoją empatią doprowadzili do jego bankructwa założy burdel i co wtedy będziemy czytać książki apelujące do naszych aby tam nie jeździli na seksturystykę albo ją ograniczali do korzystania z prostytucji lokalnej bo tam kobiety dostają za to mało? ;-DTo uważamy za receptę na tamtejszy stan rzeczy?Serio?
***** Czyli trafnie mniemałam że jeden z tych "niebiednych" w całym tym biznesie...Skoro jego Europejczycy nie doprowadzają do głodu robiąc z nim interesy ani zwykli ludzie kupujący ciuchy to znaczy że i głód szwaczek nie jest z winy tych kupujących. Skoro on może żyć dostatnio znaczy nie nasz konsumpcjonizm powoduje cierpienia tych ludzi lecz pazerność ich rodaków oraz brak praw człowieka w ich kraju...nie wmawiajmy winy młodym dziewczynom bo lubią się stroić, to śmieszne i kłamliwe, nie one bowiem okradają tamtych ludzi a często same są okradane bo płacą w Europie dużo (np.Polki) za rzeczy niewartościowe a często też szkodliwe dla zdrowia...
Książka jest mocna, zgadzam się. Produkcja ubrań to totalny wyzysk, wiem coś o tym, bo moja mama jest szwaczką od 30 lat. Wyobraźcie sobie, że kiedyś szyła ubrania dla znanej polskiej firmy, szyjącej ubrania dla dzieci, mają butki w galeriach handlowych, za wszycie zamka dwustronnego do puchowej kurteczki rozmiarach od 68 do 86 dostawała 2 grosze! Za całą kurteczkę firma płaciła 9 zł! A ta sama kurteczka była dostępna w salonie za 169 zł. Dodam raz jeszcze, że to po pierwsze kurteczka dla dziecka, z której wyrośnie w ciągu góra dwóch miesięcy. a kto wie co to znaczy wszyć zamek do takiej miniaturkowej rzeczy, ten wie, że 2 grosze to kpina! Bangladesz jest też w Polsce!
Mnie martwi, że pomimo rozgłosu nadal sytuacja jest mniej więcej taka sama. Co do płacy, to myślę, że gdyby była akcja pt. "nie kupujemy" i to taka na dużą skalę, to szwaczki po prostu nie dostałyby wypłaty... I tak źle, i tak niedobrze. W takich sytuacjach tracę wiarę, że jakiekolwiek organizacje zajmujące się tym problemem mają sens.
Mimo że trochę zdradziłaś kupie tą książkę. Jako 16 latka widziałam w telewizji dokument o firmie "Jysk" która farbuje tkaniny w Indiach. Może nic w tym dziwnego, ale ludzie barwili tkaniny bez żadnych zabezpieczeń... gołymi nogami wchodzili do basenów wypełnionych toksycznymi barwnikami, co kończyło się śmiercią po ok. 10 latach pracy. Kogoś to obchodzi? Nikogo. Ja natomiast mimo że kupuje w sieciówkach, zaczęłam też stawiać na produkty całkowicie polskie lub używane :p Myślałam że to mało ale coś da, ale ostatnio widziałam też dokument o produkcji naszej "3 ręki" czyli telefonie. Kruszce do produkcji są wydobywane z kopalni gdzie ludzie też pracują w tragicznych warunki. Zdałam sobie w tedy sprawę że zachodni konsument nie ma dużego wpływu na to, bo my też w jakimś stopniu jesteśmy od tego uzależnieni na to wpływ ma mentalność ludzi nastawionych na zysk :( Z Twojego polecenia obejrzałam też ten serial gdzie blogerzy wyjechali właśnie do szwalni. Ja widziałam w tym pewne show i straszną próżność tych blogerów.
+Maria „Isia” Zając Jeszcze chciałam dodać że jeśli Cię ktoś po tym filmie nazwie hipokrytą, to sam jest jeszcze większym... Bo może nie kupuje ciuchów z sieciówek, ale na pewno ma telefon którego produkcja też nie jest całkowicie fair (jak już wspomniałam). Ty przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawę i myślisz co można z tym zrobić ;) Świadomość w takich kwestiach jest najistotniejsza! Pozdrawiam ;)
Pracowalam dla ludzi z Bangladeszu w Londynie. Oni wyzyskiwanie pracownikow chyba maja we krwi. Doliczylam sie prawie tysiaca funtow z ktorych mnie przez kilka miesiecy okradli (dalej mi sie nie chcialo nawet drazyc), do tej pory udalo mi sie odzyskac tylko 300 po reszte spotkamy sie w sadzie. Zatrudniaja tylko tych ktorzy sprowadzili sie do UK niedawno, lub bardzo niezaradni zyciowo albo mlodych i niedoswiadczonych, lub na czarno pracujacych na wizach studenckich. Tam sie szybko nic nie zmieni i nie tylko z powodu wyzyskiwania przez zachodnie koncerny. Tam poprostu cfaniactwo jest w cenie. Niestety przywoza swoje standarty pracy do Europy Zachodniej. Nigdy wiecej i nie polecam nikomu.
A ja sobie myślę, że los jest strasznie niesprawiedliwy... ludzie rodzą się w takim miejscu jak Bangladesz i od pierwszego dnia życia są skazani na walkę o każdy kolejny dzień. Sama często zapominam o tym, że jestem wielką szczęściarą mając dostęp to bieżącej wody, jedzenia czy prądu. Większość ludzi, a zwłaszcza młodzież, żyje w przekonaniu, ze kupowanie drogich ciuchów i gadżetów jest fajne. Wielu ludzi bezmyślnie wydających pieniądze w centrach handlowych nie myśli o tym jaka jest prawdziwa wartość danego produktu. Tak naprawdę wszyscy tworzymy konsumenckie społeczeństwo. Społeczeństwo będące prężnie działającą maszyna, której nie jesteśmy w stanie zatrzymać... i pisząc to czuje się ogromną hipokrytką, sama mam w szafie niejeden ciuch z sieciowki
Nie wiem czy kupie ksiazke bo zaczelam juz plakac jak opowiadalas. ktos napisal ze " zamiast sie zastanawiac co mozemy zrobic to powinnismy blablabla" Pierdzielenie NAJPIERW musimy sie zastanowic jak mozemy pomoc! jest mnustwo Problemow na tym świecie: glod,wojny, wykorzystywanie w pracy,wykorzystywanie seksualne,maltretowanie kobiet,dzieci czy zwierzat . I ludzie o tym wiedza ale maja to gdzies sa jak typowa otyla osoba " waze 125 kg, mam ogromny brzuch wiem o tym ale nie mam motywacji by zaczac " albo jak palacz "wiem ze moge dostac raka ale to jest silniejsze od mnie" dokladnie tak samo jest z nami jesli chodzi o problemy dzisiejszego swiata. widzimy ale nie mamy checi by cos z tym zrobic i wiele osob mysli "ja mam wystarczajaco wlasnych problemow" szczerze? kazdy z nas ma problemy! Kazdy bez wyjatku!dla jednych twoje problemy beda sie wydawaly ogromne dla innych błahe wiec obojetnie w jakiej sytuacji sie znajdujesz nie znaczy to ze inne osoby nalezy mieć za przeproszeniem w dupie! wybierz sobie jeden problem tego swieta ktory chcesz zmienic, ktory Ci przeszkadza ktory rozrywa Ci serce i walcz ze wszystkich sił!!!! Ja uslyszalam wiele razy ze calego swiata nie zmienie i zawsze odpowiadalam to samo: male kroki to jeden duzy krok, byc moze calego swiata nie zmienie ale moge go ulepszyc. pomagajcie nie po to by sie komus pokazac ale dla innych, a szczescia, milosc i dobroć zawsze wracaja z podwojona siła. Radzka slowo do ciebie dziekuje za to ze uswiadamiasz ludzi, ze ciuchy, moda to nie tylko chiki miki ale rowniez czasami bol i cierpienie wielu ludzi.Radzia to co zrobilas to jest nie tylko godne pochwaly ale i piekne gdyz choc moze nie zdajesz sobie z tego sprawy zmieniasz świat. Tak wiec zycze ci wytrwalosci i sily i wielu pieknych dni i radosci i niech one dodaja ci Energi kazdego dnia do realizowania swoich celow.
Tylko tu nie chodzi o twój brzuch, tylko o życie innych ludzi, które jest mniej ważne, niż parę szmat w szafie osób, które uważają, że to ich uczyni lepszymi. ;)
Czyli, znów problem nie polega tylko na tym, że wstrętne marki doją producentów. Producenci sami doją swoich krajan. Pojęcie sprawiedliwości w takich krajach jak Bangladesz nie istnieje i jeszcze długo istnieć nie będzie. Marki owszem, mają swoje za uszami. Ale kto inny może ich zatrzymać jeśli nie rządy takich krajów jak właśnie Bangladesz? Pozostawiam zatem otwarte pytanie: dlaczego nie chcą?
A ja mam troche wrazenie, ze u nas w Polsce jest troche podobnie jak w Bangladeszu. Tylko, ze nas wykorzystuja do prac umyslowych. Ci wszyscy wspaniale wyksztalceni mlodzi ludzie, ktorzy pracuja w zagranicznych korporacjach. Ok. Maja te 2,5 k na reke, uwazaja, ze chwycili Boga za nogi. Nie mowie tez ze jest to malo. Niemniej jednak ta sama robote Anglik/Niemiec wykonywaliby pewnie za 2,5k ale... euro... A nie byliby tak szprytni, szybcy, sumienni i wyksztalceni.
Nie, no serio, to Radzka nie kupuj tyle w sieciówkach, bo to na krzywdzie ludzkiej i będziesz miała spokojne sumienie. Moda to wyzysk i shit. Zajmij się uprawą ogródka i już.
Radzka, mówisz, że w Bangladeszu jest potrzebna cała socjalna rewolucja. A ja się zastanawiam, czy biorąc pod uwagę, że socjalne rewolucje w krajach rozwijających się, kończą się wojną, cierpieniem i zagładą milionów ludzkich istnień, nie lepiej zostawić te wyzyskujące fabryki, gdzie przynajmniej ludzie dostają pieniądze zamiast kulki w łeb. Naprawdę trudny to i niejednoznaczny temat. I jak widać, mało kto w krajach "Zachodu" to rozumie, skoro ludzie oburzają się, że wyprodukowany za 2dolary t-shirt jest sprzedawany za 20$.
+Emilia Rakieć Wiecie co, To jest paradoks: kupując, bierzemy udział w machinie wykorzystującej tych biednych ludzi. NIE kupując - pozbawiamy ich jedynej szansy na lepsze życie.
Podchodzę do takich książek z ogromną rezerwą. To złożony, trudny problem. To jest NASZ problem, bo ekonomia i gospodarka działa globalnie. Tylko co to zmienia? Poszerza świadomość? Jaką świadomość? Pewnie etyczną, ale niestety nie materialną.
no cóż... jest to straszny wyzysk... prawdą jest też to, że po takim filmie odchodzi chęć na kupowanie ubrań z sieciówek... ale z drugiej strony, jakby nikt w sieciówkach nie kupował to w Bangladeszu upadłby zawód szwaczki, i zamiast szyć te kobiety i dzieci musiałyby np żebrać lub uprawiać prostytucję... więc tak źle, a tak jeszcze gorzej i koło się zamyka... z kolei koleżanka mojej mamy jest szwaczką tutaj w naszym kraju i też szkoda gadać, powiem tylko że w Polsce ten zawód nie ma tak kolorowo jak się większości z was wydaje... 7 zł netto za godz i jak jest duże zamówienie to nienormowany czas pracy... chyba najlepiej kupić sobie poradnik Ani Co za szycie i zacząć sobie szyć samemu, wtedy docenimy prace innych... tylko z kolei trzeba było sobie wtedy pokupić maszyny do szycia pewnie produkowane w Chinach i znowu przyczynilibysmy się do czyjegoś wyzysku... problem według mnie nie do rozwiązania...
Bardzo trudny i smutny temat o tym jak ludzka pazerność doprowadza do prawdziwych tragedii :( W jakim świecie żyjemy? Życie ludzkie jest tu mnie warte niż papierek ze znakiem wodnym. Zaprzestanie produkcji w Bangladeszu pozbawi miliony ludzi pracy i środków do (byle jakiego ale jednak) życia. Do tego samego doprowadzi zaprzestanie kupowania w sieciówkach. Ludzie z Bangladeszu się nie zbuntują bo nie mają żadnej alternatywy. Mogą ewentualnie rzucić wszystko w diabły i ruszyć ku lepszemu życiu np. w Europie i zaleje nas kolejna fala imigrantów. Jeśli ktoś wymusi wyższe ceny za produkcję ubrań zapewne pieniądze trafią i tak do pośredników, szefów, właścicieli itd. Jeśli Zara będzie musiała płacić więcej za produkcję podwyższą się (już moim zdaniem zawyżone) ceny ubrań w sklepach. Kto ma sponsorować uczenie ludzi w Bangladeszu czytać, pisać? Dopóki dla człowieka drugi człowiek będzie nic nie warty dopóty nic się nie zmieni :(
+paulinazkrakowa Nic. Przecież to nic nowego. Wszyscy wiemy, może nie tak dokładnie ale jednak, co się dzieje w Chinach, czy Bangladeszu. Te blogerki, które to rusza nie przyjmują takich podarków, inne najwyraźniej nie widzą w tym nic złego. Po prostu umiemy w jakiś sposób być ślepi i uważać, że jeśli coś jest daleko, to nie istnieje.
Radziu nie wiem czemu obawiałaś się, że wytkną Ci hipokryzję - moim skromnym zdaniem absolutnie hipokrytką nie jesteś :) wspierasz polskie marki, coraz więcej ubrań kupujesz właśnie od młodych polskich projektantów :) no dobrze, może oszczędności i wstrzemięźliwości w kupowaniu ubrań nie można Ci przypisać, ale hej! czym by było życie bez naszych małych słabości :))? paulina palinkaaa15.blogspot.com
Dzięki za przegląd książki ! Jest to bardzo interesujące cię słuchać . Jestem z Ukrainy a filmy pomoże mi nauczyć się języka polskiego !
+Mariia Selezen Harcore'owa lekcja. Radzka mówi bardzo szybko, podziwiam, że nadążasz. Ja ledwo:)
Radziula, też czytałam tę książkę, tak samo jak "Etykę w modzie" i najważniejszy wniosek, jaki przychodzi mi do głowy to zachowanie rozwagi i umiaru na zakupach. Jak coś kupować, to rozważnie, jeśli można sobie na to pozwolić, to nie wspierać badziewnego przemysłu, a potem nosić ciuch do kresu jego użytkowości. Nie kupować czwartego golfu z Zarazy (;)), piętnastej pary butów czy siódmego szalika. Używać tego, co się ma, nie poddawać się impulsom i tyle. To chyba wszystko, co my, jako konsumenci, możemy zrobić w tej sprawie.
+Snap dragonna Pewnie, ale jako konsumentka nie masz możliwości kontroli innych ludzi. Jesteśmy odpowiedzialni za nasze wybory i to one są najważniejsze. Argument z dawaniem ludziom pracy jest nietrafiony, bo nie ma siły, by nagle wszyscy tę pracę stracili, bo jedna czy dziesięć osób nie kupi ubrania z sieciówki. Zmiana przemysłu odzieżowego na pewno nie będzie rewolucyjna, raczej ewolucyjna.
zgadzam sie
Aż mam łzy w oczach jak Cię słucham! Mocna książka, muszę kupić. Super że robisz takie filmy
Posłuchałam z przyjemnością, jak zawsze:) Myślę, że nie ma tutaj osoby, która nie ma chociaż jednego ciucha uszytego gdzieś w tamtych rejonach, więc nikt nie powinien nazywać Cię hipokrytką, bo wtedy do takiej osoby bardzo dobrze pasowałoby biblijne "...niech pierwszy rzuci kamieniem".
Zawsze u Ciebie coś ciekawego znajdę. Książkę przeczytam :) Czekam też aż ktoś zabierze się publicystycznie za problem warunków pracy polskich szwaczek, bo dostrzegam tutaj wiele analogii do tego co przytaczasz z książki o pracownicach w Bangladeszu. Moja mama, szwaczka, nie dalej jak wczoraj opowiedziała mi kilka kolejnych "rewelacji" ze swojej pracy - o rozpisywaniu fikcyjnych urlopów przez kadrową, bo realnie żadna z jej pracujących koleżanek urlopu w ubiegłym roku nie dostała...; o braku rekompensaty za nie wykorzystane urlopy, o zmuszaniu do pracy na czarno, o dziwnym zabiegu uśredniania pensji, itp. Na koniec skwitowała, że i tak nie jest najgorzej, bo przynajmniej nie muszą pracować w soboty... (o ironio!). To jest temat na dobre dziennikarskie śledztwo, zresztą pokazały to już te ubiegłoroczne raporty. Czekam zatem aż ktoś i na naszym kontynencie dostrzeże problem i o nim zacznie mówić głośno.
+Paulina Romanowicz Paulina, od tego jest prawo pracy, żeby sobie z takimi sytuacjami radzić. Trzeba zbierać dowody, iść po poradę prawną, jeśli nie płatną - bezpłatną. Wszystko można znaleźć w internecie, gdzie i co. Nie żyjemy w Bangladeszu na miłość boską! Nie poddawajcie się ludzie bez żadnej walki. Odwagi!
+Agnieszka Michalska Droga Agnieszko, ja to wszystko wiem, ale przede wszystkim nie jestem żadną z tych kobiet pracujących w takich warunkach. A tylko one znają smak ewentualnych konsekwencji podejmowania działań prawnych. Kontrola w zakładzie pracy mojej mamy była jakieś dwa miesiące temu, jednak niczego nie wykazała, bo w papierach wszystko jest prawidłowo zapisane, kobiety pracujące na czarno tego dnia miały powiedziane, żeby nie przychodzić do pracy (tak jak te dzieci w Bangladeszu), a z obecnymi na sali pracownikami nikt nawet nie porozmawiał... Niestety, jeśli chodzi o prawo rynkowe, to ono jest tak samo brutalne tak w Bangladeszu, jak i w Polsce. Dopóki któraś z Pań nie zdecyduje się na banicję z rynku pracy, dopóty żadna nie odważy się podjąć tego rodzaju kroków w mieście, gdzie istnieją raptem trzy zakłady zatrudniające szwaczki, co jeden to gorszy... Ja mogę być jedynie głosem w tej dyskusji, i to robię, opisując to co słyszę od mamy przy okazji pojawiających się w internecie doniesień na temat złych warunków pracy szwaczek w Chinach, Kambodży czy Bangladeszu. I myślę sobie, że byłoby miło, gdyby na fali obserwacji i negacji tych złych rzeczy tam się dziejących, ktoś w końcu zauważył, że ma pod nosem równie kontrowersyjny temat tu u siebie. Tylko przy okazji raczej sobie niczego nie pozwiedza, a książka napisana o szwaczkach z Psiej Wólki nie sprzeda się tak dobrze, jak ta o tych z Bangladeszu... Przekażę mamie słowa otuchy :)
+Agnieszka Michalska Właśnie chodzi o to że wielu ludzi żyje prawie jak w Bangladeszu a media ostatnio wmawiają nam że żyjemy bogato i konsumpcyjnie i przyczyniamy się tym do biedy tamtejszych pracowników co jest zwyczajnie szczytem tupetu i manipulacji...Nie jesteśmy w niczym winni, płacimy z tych ciężko zarobionych pieniędzy za tamte ciuchy a wyzyskują tamtych ludzi ich rodacy i cwaniacy z nimi robiący interesy. Tak samo u nas to się odbywa tylko bieda jest przyznaję nieco lżejsza no bo nie jesteśmy faktycznie tym Bangladeszem. Ale też jest straszna na naszym poziomie życia i ludzie są okradani właśnie przez duże szwalnie, ich właścicieli, przez właścicieli koncernów czy dużych firm które nasze szwalnie powykupywały. Jak będziemy sobie dawać wmawiać że żyjemy bogato i jesteśmy winni krzywdy innych biednych na świecie to naprawdę w końcu do nich dołączymy poziomem wynagrodzeń i praw człowieka.
+Paulina Romanowicz - To nie tylko szwaczki tak maja, ale rozne panie sprzatajace, panie pracujace w fabrykach, panie pracujace na roli. Ja slysze podobne rzeczy od swojej mamy ktora nawet nie pracuje w Polsce, ale pracuje z Polkami. Wybacz ale mam znieczulenie juz na to. Dochodze do wniosku ze niektorzy ludzie sami nie chca sobie pomoc wiec dlaczego ktos inny ma im pomoc? Zycie jest trudne. Ci ktorzy cos osiagaja czesto slysza "nie da sie", "nic nie wskurasz", "nie jestem zainteresowany", "nie pomoge ci". To co rozni ich od innych to wlasnie wiara w siebie i dazenie do celu, branie trudu na wlasne ramiona, i podejmowanie ryzyka.
Twoja mama (i moja tez) tez musi podjac ryzyko jak chce lepiej dla siebie lub nawet dla Ciebie. Wszystkie spoleczne rzeczy zwiazane ze sprawiedliwym traktowaniem drugiej osoby wziely sie wlasnie z tego ze ktos walczyl cale swoje zycie. Dlaczego ktos inny ma walczyc za Twoja mame, nie powinna ona sama? No gdyby miala powolanie to by walczyla, ale jezeli nie ma powolania i nie walczy to przyznam ze narzekanie jest denerwujace, wybieram byc znieczulona na narzekanie osob ktore same nic nie robia z tym. I zdaje sobie sprawe z tego ze na pewno Twojej mamy kolezanki lub inne kobiety nie wespra Twojej mamy, beda udawac ze wszysstko jest wporzadku nawet jak ktos je spyta. No coz. Kazdy musi zastanowic ie czy chce byc pracownikiem, czy liderem, czy chce wygodne zycie czy woli ryzykowac. Byc liderem to tez umeic na kogos wplynac, przekonac innych ze warto walczyc. W kazdej sytuacji beda ludzie ktorzy nie beda sie zgadzac z mama, nie beda isc za mama. Nic nie jest latwe. Wiesz ci ludzie ktorzy odnosza sukcesy odnosza je bo biora ryzyko. Oni nie czuja komfortu w zyciu, bo gdyby czuli to nie potrzebowaliby kolejna rzecz projektowac, kolejny biznes zakladac. Oni nie spoczywaja na laurach. Dlaczego wiec ktos taki jak Twoja mama (lub moja mama) marzy o komforcie, o spoczywaniu na laurach? Moja mama przez dlugi czas mowila "jak splace mieszkanie to pojde do szkoly", Splacila mieszkanie to mowi "gdybym chodzila do szkoly to nie mielibysmy tego domu, mieszkalibysmy biedniej". Ale te biedniej to czesto sa krotkoterminowe sprawy. Z prawdziwa pasja i poswieceniem dla wiekszych rzeczy czesto przychodzi tez sukces finansowy. Wolalabym mieszkac w wynajetym mieszkaniu przez lata szkolne i teraz widziec rodzicow w lepszych pracach niz mieszkac w domu i slyszec narzekanie rodzicow. Dom to tylko cztery sciany, marne pare groszy na koncie to tylko marne pare groszy ktore nigdy nie dadza komfortu. Zeby miec wiecej to na prawde trzeba zyc cala para i nie dawac sie manipulowac. Nie kazdy tak moze dlatego sa szwaczki ktore maja zle. Rozpisalam sie o tym bo sama slysze duzo narzekania, ale tez nie widze inicjatywy zeby cos innego w zyciu zrobic, cos sie nauczyc, sprobowac zalozyc swoja firme itd....
+Czarna Inez - Czyz to nie glupie ze wyliczaja zarobki w dolarach i porownuja do innych krajow a nie wyliczaja ze nasze mieszkanie, jedzenie i rzeczy kosztuja w setkach dolarow, a nie jak w Bangladeszu w centach i ulamkach tego co my placimy. Przykre tylko ze ludzie daja sie manipulowac, i patrza na to na kogo aktorzy i ludzie bogaci glosuja, zamiast glosowac na osoby ktore najlepiej reprezentuja ich wlasne interesy. Glupie to bo aktorka ma inne potrzeby i realia niz szwaczka. Elity zawsze byly liberalne i uczyly innych liberalnosci (co jest swietne), ale jak popatrzysz to elity to oni maja do wszystkiego prawo a reszta spoleczenstwa ma tylko iluzje prawa. Chociazby przestepstwa ludzi bogatych sa mniej karalne niz przestepstwa ludzi biednych. Ukradnij chleb to dostajesz kilka lat wiezienia (zgaduje), zapal marihuane to tez dostaniesz lata wiezienia, A badz bogata to mozes ukrasc miliony od podatnikow i dostaniesz zero lat wiezienia, bierz narkotyki i nikt sie o tym nawet nie dowie. I jeszcze potrafia tak manipulowac ze biedni ludzie bronia tego zeby oni za duzo nie dostali wiezienia. Ludzie musza bronic swoich praw, elity nam nie pomoga, kazdy musi sam. Prawda jest taka ze duzo mozna zrobic. Prawda jest tez taka ze nie kazdy ma samozaparcie, dlatego w telewizji latwo sprzedac ksiazki i programy o sukcesie, diecie i o innych rzeczach. Ludzie za to placa bo chca magiczna pigulke, ale ludzie nie rozumieja ze musza poswiecic sie i bardzo ciezko na wszystko pracowac (CIEZKO I MADRZE, bo nie chodzi o to zeby byc mrowka i pracowac ciezko, ale zeby ciagle sie uczyc i wychodzic po za strefe komfortu) zeby miec. Gleboko wierze w to ze jezeli klasa srednia jest duza to wszyscy maja lepiej. W sytuacji kiedy 10% ludzi jest bogatych a reszta biednych, to jest wlasnie tak jak jest teraz.
Radzka, prosimy więcej takich filmików :) niby pół godziny, a ogląda się szybko i przyjemnie :) a do tego można się dowiedzieć czegoś pożytecznego, wielkie dzięki! :)
uwielbiam twoje filmy książkowe. tak myśląc o tym całym przemyśle odzieżowym naszła mnie taka refleksja: chciałabym kupować ubrania przy produkcji których nikt nie jest wykorzystywany/ nie cierpi, fajnie byłoby wspierać polskie marki i projektantów, niestety nie stać mnie na to. Zbieram się pół roku żeby kupić w h&m spodnie za 60zł, ceny ubrań dla dzieci to już w ogóle są nieporównywalne z tym jak szybko maluchy z nich wyrastają. Uwierz mi Radzka, że czasami problem kupowania takiej odzieży nie jest taki, że ludzie nie mają pojęcia w jakich warunkach jest produkowana, problem jest taki, że zwyklaczków jak ja zwyczajnie nie stać na odsuniecie się od przemysłu wykorzystującego biedę i niedolę ludzi.
Bardzo wartościowy film, na pewno kupię książkę, uświadamia ona o niezwykle ważnych sprawach. Nie możemy bagatelizować tak znaczących problemów. A tak btw, Twój film przydał mi się nie tylko do osobistych przemyśleń, ale także do napisania projektu na geografię : ) Dzięki za pomoc!
jak ja kocham oglądać intrroooo!!!
Dobrze się Ciebie słucha. To bardzo kontrowersyjny temat. Polecam też audycje Beaty Pawlikowskiej, która czasem wypowiada się na temat życia ludzi w dzielnicach biedy. Dobrze mieć otwarte oczy na te wszystkie sytuacje.
Super recenzja 😘
Dziękuję Radziu, na pewno przeczytam:)
Czepiam się czasem, (ale tak w duchu i przez krótką chwilę ;) tego promowania polskich marek i ubrań z metkami na kilkaset złotych. ALE. Tak naprawdę to chyba jedyny sposób na niedokładanie własnej cegiełki do tej piramidy nieszczęścia. Świadome zakupy, wspieranie lokalnych firm - chociaż tyle dobrego można wywalczyć własnym portfelem... Super filmik :)
Za szczyt hipokryzji i szowinizmu uważam też wysyłanie norweskich blogerek żeby oglądały warunki pracy szwaczek! Przecież one płacą ciężkie pieniądze za te szmaty więc są wykorzystywane a szwaczki nic z ich kasy nie widzą...Szczerze, to uważam że zamiast zastanawiać się nad naszą winą i co możemy zrobić dla tych wykorzystywanych ludzi powinniśmy się skupić na potępianiu tych co bezpośrednio swoich rodaków tak traktują, tak organizują swój kraj ekonomicznie i społecznie!Norweskie blogerki mają wyskakiwać z kasy bijąc się w piersi z poczuciem winy a tamtejsi złodzieje i mordercy bawią się w burdelach z tymi co się do fabryk nie załapały...Zmierzam do tego że to my powinniśmy ich świat potępiać i głupotę tych narodów a nie myśleć czego tu sobie odmówić ze sklepu. Przecież Polki ciężko pracują i kupują sobie rzeczy w dobrej wierze...U nas też ludzie są wyzyskiwani i głodują a im dłużej djemy sobie wmawiać że żyjemy bogato i konsumpcyjnie tym bliżej nam i naszym szwaczkom do realiów Bangladeszu ;-( Takie jest moje zdanie na ten temat...zastanówmy się nie nad naszymi winami tylko nad naszymi zaletami,dlaczego u nas jest choć trochę lepiej i jak te wartości u nas ochronić żeby w końcu nie było jak i u nich!
+Czarna Inez Obecny świat jest tak zbudowany, że system zależności gospodarczych nawet w jednej firmie, polskiej - dodajmy, jest na poziomie globalnym. Nie można tego traktować w kwestiach narodowych, bo tu granice państw nie mają znaczenia, rządy też go nie mają. Ekonomia i gospodarka nie znają pojęcia granic w XXI w.
+ThePureMidnight I tak najbardziej sprawdza się hasło: "myśl globalnie, działaj lokalnie". Ciekawe ile osób ostatnio, wolało pójść do krawcowej i uszyć coś na miarę, a pójść do sieciówki i praktycznie w podobnej cenie kupić jakąś rzecz z widoczną metką.
slonecznikrudzielec No właśnie ja mam krawcową, młodą kobitkę która ledwo ciągnie swój mały interes, bierze niedużo ale robi to z pasją i przyjemnością i nie głoduje ale żyje dużo skromniej niż powinna przy swoim talencie...plus kupiłam buty od polskich kaletników podobnie planuję torebkę i planuję to nosić dumnie aż się rozleci. Natomiast na problemy jak te w Bangladeszu zdania nie zmienię, powiązania globalne nie są decydujące w tej kwestii, kraje i firmy szyjące tam tanio wykorzystują tamtejszą mentalność i szacunek do człowieka i pracownika ale te wartości byłyby tam podobne gdyby te pazerne firmy zachodnie się powycofywały, ludzie nie byliby dla siebie lepsi a wyzysk bogatych nad biednymi byłby jak był i przed przybyciem tam naszych firm. To chciałam powiedzieć w pierwszym wpisie, że moim zdaniem jest to w dużej mierze kwestia zacofania tamtych społeczeństw oraz ich mentalności, nie dajmy więc sobie wmówić niejako winy za tamtejsze warunki ludzi.
+Czarna Inez Popieram. Właśnie o to mi chodziło, że warto najpierw zacząć wspierać rodzinne marki, krawcowe . Wiele osób kupuje, aby kupować. I do tego przyczynia się głównie lifestyle promowany w internecie, aby ciągle mieć coś nowego. Nie ważne, że dane ubranie będzie założone tylko raz. Nie mam zamiaru nikomu zaglądać do portfela. Jak ktoś zarobił pieniądze, niech wyda je na co mu się tylko podoba. Tylko trochę złości mnie, że przez to obrywa się firmom w Polsce, bo przecież w sieciówce bluzka będzie tańsza, niż ta uszyta przez panią Krysię, dlatego Polacy wolą kupić coś sieciówkowego. Jeżeli ktoś nie zmieni szacunku do czyjejś pracy w Polsce, to trudno, żeby robił to dla pracy ludzi w państwie w Azji Południowej. A niestety dana rzecz musi tyle kosztować - materiały + wytworzenie. Ale sami kopiemy sobie dół - pani Krysia nie będzie miała klientów to nie kupi bułki w piekarni u pani Zosi, ta znowu nie pośle dzieci do przedszkola, bo nie będzie jej stać i pani Agnieszka będzie bez pracy. Po drodze jeszcze straci zatrudnienie pan Adam, który zawsze przywoził bułki do piekarni i przedszkola. To tak obrazowo. :)
+slonecznikrudzielec Ja tak robię często, ale mi łatwiej bo mam szyjącą mamę ;) Ale to prawda - szycie na miarę to nie tylko metka, a również cierpliwość i pewność tego, czego się chce. A w sklepie zawsze "coś" się znajdzie, i nie trzeba za bardzo myśleć o detalach.
Radzka, za każdym razem leci łapka w górę za intro
Film bardzo mi się podobał, chętnie obejrzałabym więcej takich recenzji, a po książkę oczywiście sięgnę przy najbliższej okazji.
Jesteś w tej drugiej częsci youtuba gdzie można się czegos nauczyć a nie tylko "odmóżdżyć" dlatego mam pytanie: czy mogłabyś podac inne tytuly ksiażek o takiej tematyce ? lub zrobić serię na temat ksiażek modowych oraz o tematyce odzieżowej, bardzo ciekawy temat, z jednej strony przykry ale z drugiej uświadamiasz innych ludzi a moim zdaniem o takich rzeczach czasem kontrowersyjnych również trzeba rozmawiac. Bardzo cieszę się że istnieje Twoj kanał bo jesteś dla mnie pewną inspiracją, uwielbiam Twoje stylizacje (choć to nie mój styl, to własnie Ty nauczyłas mnie toleracji do mody bo inaczej wygladajacy czlowiek na ulicy to skarb ! ) to cenie Cię przede wszystkim za Twoja wiedzę, Pozdrawiam Ciebie oraz Rudzielca :)
super, Radzka !!!
Po filmie na myśl przychodzi mi tylko, że tak naprawdę nie mamy wpływu na losy tamtych ludzi. Owszem, cierpią niewyobrażalną biedę i są wyzyskiwani do granic możliwości, i to należy potępiać. Z drugiej str jednak, nie mają innej alternatywy, i gdybyśmy wszyscy jak leci zrezygnowali z kupną produktów marek, które produkują w Bangladeszu, fabryki te poupadałyby, lub oferowały swoim pracownika jeszcze gorsze warunki, i tak przyczynilibyśmy się do pogorszenia losu, nie tych wielkich koncernów odzieżowych, tylko przeciętnej szwaczki w Bangladeszu.
No i teraz pytanie, czy faktycznie, jeśli przestaniemy kupować w sieciówkach, to im będzie lepiej? To okrutne, ale ten cały "proces" daje im choć trochę jedzenia... Więc problem leży właśnie w tym przeludnieniu i braku edukacji. Jeśli świat pomógłby walczyć z tymi problemami, fabryki nie byłyby aż tak dużym problemem. Okrutne czasy... Ale filmik genialny. Uwielbiam Cię słuchać. Baw się dobrze w Londynie!
Kochana Radziu ciesze się ze poruszyłaś ten temat i chciałabym się wypowiedzieć. To nic że zaraz usłyszę słowa hejtu i wyjdę na największą hipokrytkę youtuba. Mówi się trudno. Ja bardzo często kupuje chińskie rzeczy, i za każdym razem czuje się tak jakbym podarowała komuś miskę ryżu. Biorąc taką rzecz do ręki mam świadomość że robiły ją czyjeś ręce, za najniższą stawkę i w podłych warunkach, dlatego muszę obdarzyć tą rzecz szacunkiem. Mogę zrobić dla nich tylko tyle. Może jestem głupia, ale nie umiem więcej. Oczywiście mogłabym nie kupować tych rzeczy, tak jak nakazuje wielu "sławnych bogatych ludzi" ale czy wtedy poprawie los tych biednych ludzi? Czy może skaże ich na jeszcze gorszy. Czy nie doprowadzimy do tego że te kobiety, te dzieci, wyjdą na ulicę żebrać, albo coś jeszcze gorszego? To jest moje zdanie. Mam takie być może dlatego że nigdy w życiu nic nie przyszło mi łatwo. I na studia zarabiałam właśnie w szwalni. Powiem że w Polsce wcale nie jest lepiej za koszule szytą dla Croppa albo Reserved szwaczka zarabia 1.40 zł gdzie cena w sklepie to 69.90. Gdzie jest reszta? Do tego dochodzą tzw odrzuty krzywo wszyty zamek, zła metka, nie w tym miejscu wszyty guzik. To wszystko ląduje w kontenerze, a dało by się tym uszczęśliwić tylu ludzi w domu dziecka czy w opiece społecznej. Trochę się rozpisałam ale na koniec powiem tak. Mi udało się wyjść na ludzi dzięki ciężkiej pracy i ambicji. Nie było godzin pracy wychodziło się kiedy "wyrobiło się akord". Ale dałam rade i wierze że im też się uda. Chyba niewiele możemy dla nich zrobić... Bogaty biednego nie zrozumie. Duma dumą ale jeść coś trzeba.
Osobiście bym nie mogła przeczytać takiej książki, za bardzo bym emocjonalnie do niej podeszła.
Jeśli będziesz mieć chwilę czasu i ochotę pójść do kina to strasznie polecam ci "Dziewczynę z portretu" cudo :)
Witaj Radziu, obecnie w Dreźnie mamy bardzo dobrze zrobioną wystawę na ten temat - "Fast Fashion. Die Schattenseiten der Mode". Wystawa przywędrowała do Deutsches Hygiene-Museum (Drezno) z Museum für Kunst und Gewerbe w Hamburgu. Polecam, oprowadzam po niej i widzę reakcje zwiedzających - problem jest ciągle mało rozpowszechniony i mega, meega złożony.. Pozdrawiam, Agnieszka
Nie sądziłem, że ten proceder występuje na AŻ taką skalę... Zainteresowany powyższym filmikiem niebawem z pewnością kupię tę książkę.
Od razu odechciewa się zakupów. Ale wniosek jest taki, że ciężko coś zmienić. Ani wzrost ceny, ani brak zakupów nie wiele da. Bardzo fajna recenzja i na pewno przeczytam całą książkę.
ja sama w pl zaraz po technikum trafiłam do zakładu i szyłam żakiety dla popularnej sieciówki
szwaczka dostawała za uszycie takiej marynarki 11 zł. W sklepie wisiał z metką za 190 zł
takie rzeczy dzieją się wszędzie. w moim rodzinnym dość dużym mieście wielki głupi szef bardzo wielkiej piekarni. w jego firmowych budkach dziewczyny sprzedające chleb i bułki pracowały na czarno
a on jak kupował nowego Mercedesa to za gotówkę
przykre że ludzie to huje
bardzo przykre
siedzę sobie teraz w uk i lepiej mi niż w tej pl
ale teraz kupując koszulkę z 70% obniżką. będę jeszcze bardziej nienawidzić głupich szefów złodziei
Mieszkałam kilka lat w Chinach i tam rzeczywiście jak się dobrze poszuka można znaleźć bazary na których za grosze sprzedawane są nadwyżki produkcyjne. Są to ciuchy które w najpopularniejszych sieciówkach oznaczone są jako "just arrived".
Wydaje mi sie ze status quo bardziej szkodzi niz pomaga. To wszystko o czym mowia ci ktorzy zyskuja na systemie to tylko tlumaczenie sie. Wysylanie pieniedzy do innych krajow czasem szkodzi szczegolnie jezeli chodzi o wyzysk ludzi. Wezmy pod uwage to w jaki sposob demokracja rozwijala sie w Stanach. Jeszcze 100 lat temu gardzono gornikami. Uwazano ich za prymitywnych ludzi, nie zarabiali prawidlowo, nie mieli swoich praw, firmy kontrolowaly co jedza, o co kupuja nie wyplacajac im wyplaty w dolarach a wyplacajac im wyplate w firmowych pieniadzach ktore mozna bylo wydac tylko w firmowych sklepach.Gornicy nawet nie otrzymywali wszystkiej swojej poczty. Poczty mialy lokalizacje w firmowych sklepach i kierownik firmowy stal i sortowal poczte upewniajac sie ze ludzie nie maja mozliwosci do komunikacji, wymieniania sie pomyslami, ideami, informacjami. To bylo nawet nie tak dawno temu, nie cale 100 lat temu. O swoje prawa walczyli gornicy, zajelo im to pare pokolen az wkoncu wywalczyli o to co chcieli i prawo zostalo zmienione na poziome federalnym. My niejestesmy wstanie stworzyc na swiecie demokracy w rok. Ludzie musza o to walczyc przez pokolenia. W Bangladeszu tez nie bedzie dobrze jezeli bedziemy wspierac pieniadzem ich zly system. Prawda jest taka ze to co im placimy za prace ktora robia to jest za malo. To jest system na ktorym zarabia zreszta posrednik a nie osoba ktora szyje. Musielibysmy zaplacic im duzo wiecej za robocizne. Po co wiec wysylac cokolwiek tam, placic za posrednikow, transportacje skoro mozna szyc bardziej lokalnie? O to chodzi ze firma chce zarobic, a typowy konsument tez bardziej mysli o swojej zachlannosci niz o drugiej osobie.
Cześć - zaraz znajdę tą książkę i kupię... niby człowiek jest coraz bardziej świadomy ... ale... co chwile wychodzi kolejny syf... i jak temu zaradzić... nie kupować z sieciówek, które tam produkują ... zrobić manife ...hmmm chyba rozpocząć od samego siebie i najbliższego otoczenia... min. wręczając tą książkę w prezencie ... z dopiskiem ... by nie być wyzutym z człowieczeństwa człowiekiem ... trzeba być świadomym nawet/przede wszystkim wtedy gdy łatwiej jest nim nie być. Ogromne dzięki za ten film... ! Pozdrawiam
ja tak nie apropo książki
jak chcesz przeczytać książkę która stoi na samym dole kolumny jak to robisz?
+Kasia Fabi Od zawsze się nad tym zastanawiam;-D
+Kasia Fabi może radzka ma taki mini wózek widłowy?;D zamiast palety czegoś np. drewna, ściąga książki ;DDD
Te na dole są już pewnie dawno przeczytane ;)
Syśka W. nie czytasz nigdy książek więcej niż raz?:) Ja ulubione to i po 10 razy ;)
+Joanna Chudzik czytam, ale tak myśle że te na dole są po prostu mniej używane :)
Radzka jak Ty wyciągasz te książki? ;) :D
ciekawa książka..
Fajny film, świetnie opowiadasz o książkach (i nie tylko ;)). Natomiast moim zdaniem autor jest sam ze sobą niespójny: najpierw wyjaśnia, że ŻADEN wzrost cen nie polepszyłby warunków szwaczek, wprost opowiada, że ludzie tam sami gotują sobie ten los a na końcu zaskakujące jest dla niego to, że ludzie mając świadomość, jaki jest koszt produkcji tych ubrań mają pretensje, że cena w sklepie jest w stosunku do tego wręcz kosmiczna i jakże łatwo przypisuje innym mentalność wyzyskiwaczy... Nie dość, że zagrywka bardzo nie fair (serio, jak stwierdzam, że szmata z poliestru za 20$ to absurd to automatycznie staję się osobą wspierającą wyzysk?! gdzie sens, gdzie logika?), to jeszcze jakby zapomniał co przed chwilą sam pisał. T-Shirt produkowany za 2$ nieważne jaką miałby cenę na półce: 4$/10$/20$ czy nawet 50$, szwaczka i tak zarobi tyle samo. Nadwyżka trafia do koncernu, do buyera i właściciela fabryki. Przesłuchałam uważnie cały film i z tego co cytujesz, winy zachodnich firm ciężko się dopatrzeć, bo ludzie stamtąd mają po prostu taką mentalność - nachapać się i wymienić pracownika-żebraka na nowego, jak mu maszyna utnie palce. Można mieć pretensje, że w ogóle tam się coś produkuje. No świetnie, to teraz wyobraźmy sobie los tych ludzi w ogóle pozbawionych pracy. W zasadzie jednym rozwiązaniem byłoby zakładanie tam pełnych oddziałów firm zachodnich z kadrą z krajów zachodnich, ale to się po prostu wydaje totalnie nierealne.
Ale w takim razie jak znaleźć złoty środek? Jak tym ludziom pomóc? Nie ma tego w książce?
Wystarczy nie kupować ubrań z H&M lub z Zary...
Czy leciałaś z Bristolu do Gdańska 29 stycznia ?
+Oskar k nieeee.. tego dnia leciałam z Londynu do Wrocławia :-)
To jest niesamowicie złożony problem. Po pierwsze taki, jak mówiła Czarna Inez - że to jest wina krajów, które tak organizują politykę i ekonomię, żeby była "przyjazna dla biznesu", czyli dla wielkich koncernów; ponadto jest to wina przeludnienia, ale nie oszukujmy się, sorry - konsumentów też. Wiem, że ludzie kupują rzeczy w dobrej wierze. Sama przecież je kupuję.
Ale prawdą jest też to, że gdyby ludzie nie kupowali tyle ZBĘDNYCH! ciuchów, to fabryki by tego tyle nie produkowały. Wystarczy popatrzeć, co się dzieje na wyprzedażach co roku. Dzikie tłumy, jakby ubrań w życiu nie widzieli.
A z drugiej strony media trąbią, że czytelnictwo w tym kraju zamiera. No pewnie, że zamiera, jak ludzie spędzają czas w sklepach. Szkoda im 30 zł na książkę, a nie szkoda 150zł na nową szmatkę.
Za ten proceder wszyscy jesteśmy odpowiedzialni. Sam fakt, że taka Jessica Merdeces czy inna Margerita zarabiają krocie na swoich blogach modowych sporo mówi o wartościach naszej kultury.
Wszyscy sie bronia i usprawiedliwiaja stan rzeczy. Czym bogatszy ktos jest i czym bardziej wyzyskuje innych tym bardziej potrafi sobie wytlumaczyc dlaczego tak musi byc. To dokladnie tak jak teraz franchises bronia sie bo mowia ze jezeli zrobi sie podatek od hipermarketow to straci na tym glownie wlasciciel kazdego sklepu, bo to on jest wlascicielem danego sklepu a nie wlasciciel sieci. Wiec tlumaczy sie ze to nie duza firma, ale kazdy sklep jest swoim oddzielnym biznesem. Taka gre prowadza ci ktorzy nie chca na czyms stracic, a zwykly czlowiek zapomina ze to przeciez wlasciciele sieci hipermarketow od kazdego franchise zabiera spory procent zyskow, i te pieniadze nie zostaja w Polsce, od tych pieniedzy nie placi nikt podatkow tylko sobie wlasciciel, inwestorzy i rada zarzadcow zbijaja fortune a potem ta fortune uzywaja do manipulowania swiata. Klasa srednia jest bardzo potrzebna dla stabilnosci narodow i swiata. O wiele lepiej zeby wlaciciel sklepu byl wlasicicleem swojego sklepu a nie placil "hold" dla wlasciciela calego franchise. W sytuacji kiedy wszyscy placa sprawiedliwe podatki i nikt nie ma ulg, to najlepszy produkt i sklep zwycieza, a nie ten produkt ktory jest finansowany przez podatnika w ty przypadku franchise. Osoby ktore chca miec sklep beda mialy w takim przypadku swoje wlasne sklepy, byc moze nie bede musieli juz byc czescia franchize zeby miec jakokolwiek szanse.
Sytuacja z szyciem w fabrykach jest podobna. Trzeba wspierac marki ktore wiedza gdzie ich ubrania sa szyte, i jak traktowani sa ludzie ktorzy szyja te ubrania. Trzeba wymagac od marek tego i trzeba uzywac swoj pieniadz jako narzedzie do manipulowania sytuacji ktora chcemy widziec. Dobrze wiemy ze wiekszosc marek specjalnie przymyka oczy na ludzkie cierpienie. Oni nie chca wiedziec gdzie ubrania sa szyte. A jak widza to sobie tlumacza ze tak musi byc, ze oni moga zarabiac biliony a reszta niech zarabia grosze. Jest duzo posrednikow wlasnie po to zeby odpowiedzialnosc na kogos innego zrzucic. W rezultacie ubrania sa moze tanie, ale pamietajmy ze oszczedza sie nie tylko na robociznie a takze na materialach i na rzemosle szycia i traca przy tym zwierzeta ktore torturuje sie w celu pozyskiwania roznych wlokien. Ubrania sa tanie bo sa po prostu slabe. Kiedys wydawalo sie wyplate na palto w ktorym chodzilo sie 10 lat, a moze nawet cale zycie, i to bylo normalne. Raptem ludzie oczekuja dobre palto za 1/10 wyplaty i chca co roku kupowac nowe. Dzis za cala wyplate mozna kupic nawet duzo lepsze palto niz kiedys wyprodukowane lokalnie. Przy tym mozna wesprzec gospodarke aby stawala sie coraz silniejsza. Czym sielniejsza gospodarka i czym wieksza klasa srednia tym lepiej. Kupujac co roku palto za 1/10 wyplaty nie dajecie szany innym, ale tez nie dajecie szansy sobie.
I kolejny raz jakiś Ahmed objaśnia nam naszą zepsutą rzeczywistość...a sam na tym zarabia;-> Potem za tą kasę może sobie kupić każdą z tych młodziutkich szwaczek jak również niejedną Europejkę która desperacko pragnie zarobić albo na Zarę albo na jedzenie jak i tamte szwaczki. To taka moja refleksja mała...
Masz na myśli autora książki? To Polak
+mar kra W cytatach przewija się imię Ahmed, rozmówca autora i jak rozumiem żródło dużej części podawanych informacji o tym procederze. Rozumiem(zakładam że bezinteresownie) że tłumaczy nam mechanizmy i zło tej sytuacji w celu zaapelowania do sumień rozpuszczonych zachodnich konsumentów..moje pytanie jest skąd ma tę wiedzę, czy pracował w tej branży, jako kto i jakie z tego miał przychody oraz czego i na jakiej podstawie próbuje nas nauczyć oraz o co konkretnie apeluje do ludzi takich jak my skoro my uczciwie płacimy duże sumy za produkty o których drodze do naszych szaf opowiada. Polski autor zaś mógłby równie dobrze zainteresować się losami polskich świetnie wykwalifikowanych szwaczek i ich poziomem życia po przejęciu polskich fabryk przez Ahmedowi podobnych...Rozumiesz co chcę powiedzieć? Nie neguję cierpienia tamtych ludzi ale nie życzę sobie by pouczano mnie słowami kogoś kto tam żyje i jak rozumiem swoich rodaków wykorzystuje/wykorzystywał. Firmy takie jak np.Zara korzystają z tamtejszych warunków ale przecież to właściciele fabryk mówią im jakiej zapłaty żądają za uszycie tych ciuchów. Mogliby podliczyć uczciwą swoją, kierownictwa oraz szwaczek zapłatę za pracę i firmy jak Zara zapłaciłyby i nadal wyszły na swoje z zyskiem. Próbuję powiedzieć że to nie nasza wina że tamtejsi ludzie mają takie rządy,takie prawa i takie ich przestrzeganie oraz traktowanie drugiego człowieka. Jeślibyśmy swoją empatią doprowadzili do jego bankructwa założy burdel i co wtedy będziemy czytać książki apelujące do naszych aby tam nie jeździli na seksturystykę albo ją ograniczali do korzystania z prostytucji lokalnej bo tam kobiety dostają za to mało? ;-DTo uważamy za receptę na tamtejszy stan rzeczy?Serio?
***** Czyli trafnie mniemałam że jeden z tych "niebiednych" w całym tym biznesie...Skoro jego Europejczycy nie doprowadzają do głodu robiąc z nim interesy ani zwykli ludzie kupujący ciuchy to znaczy że i głód szwaczek nie jest z winy tych kupujących. Skoro on może żyć dostatnio znaczy nie nasz konsumpcjonizm powoduje cierpienia tych ludzi lecz pazerność ich rodaków oraz brak praw człowieka w ich kraju...nie wmawiajmy winy młodym dziewczynom bo lubią się stroić, to śmieszne i kłamliwe, nie one bowiem okradają tamtych ludzi a często same są okradane bo płacą w Europie dużo (np.Polki) za rzeczy niewartościowe a często też szkodliwe dla zdrowia...
Książka jest mocna, zgadzam się. Produkcja ubrań to totalny wyzysk, wiem coś o tym, bo moja mama jest szwaczką od 30 lat. Wyobraźcie sobie, że kiedyś szyła ubrania dla znanej polskiej firmy, szyjącej ubrania dla dzieci, mają butki w galeriach handlowych, za wszycie zamka dwustronnego do puchowej kurteczki rozmiarach od 68 do 86 dostawała 2 grosze! Za całą kurteczkę firma płaciła 9 zł! A ta sama kurteczka była dostępna w salonie za 169 zł. Dodam raz jeszcze, że to po pierwsze kurteczka dla dziecka, z której wyrośnie w ciągu góra dwóch miesięcy. a kto wie co to znaczy wszyć zamek do takiej miniaturkowej rzeczy, ten wie, że 2 grosze to kpina! Bangladesz jest też w Polsce!
gdzie mogę znaleźć ten show?
Jest dostępny w TVN player
Dzieki :)
tylko co my możemy robić? Kupować? Bojkotować?
Mnie martwi, że pomimo rozgłosu nadal sytuacja jest mniej więcej taka sama. Co do płacy, to myślę, że gdyby była akcja pt. "nie kupujemy" i to taka na dużą skalę, to szwaczki po prostu nie dostałyby wypłaty... I tak źle, i tak niedobrze. W takich sytuacjach tracę wiarę, że jakiekolwiek organizacje zajmujące się tym problemem mają sens.
To takie błędne koło, bo z jednej strony czytamy takie książki, a niejednokrotnie te same osoby promują odzież tam robioną.
Mimo że trochę zdradziłaś kupie tą książkę. Jako 16 latka widziałam w telewizji dokument o firmie "Jysk" która farbuje tkaniny w Indiach. Może nic w tym dziwnego, ale ludzie barwili tkaniny bez żadnych zabezpieczeń... gołymi nogami wchodzili do basenów wypełnionych toksycznymi barwnikami, co kończyło się śmiercią po ok. 10 latach pracy. Kogoś to obchodzi? Nikogo. Ja natomiast mimo że kupuje w sieciówkach, zaczęłam też stawiać na produkty całkowicie polskie lub używane :p Myślałam że to mało ale coś da, ale ostatnio widziałam też dokument o produkcji naszej "3 ręki" czyli telefonie. Kruszce do produkcji są wydobywane z kopalni gdzie ludzie też pracują w tragicznych warunki. Zdałam sobie w tedy sprawę że zachodni konsument nie ma dużego wpływu na to, bo my też w jakimś stopniu jesteśmy od tego uzależnieni na to wpływ ma mentalność ludzi nastawionych na zysk :(
Z Twojego polecenia obejrzałam też ten serial gdzie blogerzy wyjechali właśnie do szwalni. Ja widziałam w tym pewne show i straszną próżność tych blogerów.
+Maria „Isia” Zając Jeszcze chciałam dodać że jeśli Cię ktoś po tym filmie nazwie hipokrytą, to sam jest jeszcze większym... Bo może nie kupuje ciuchów z sieciówek, ale na pewno ma telefon którego produkcja też nie jest całkowicie fair (jak już wspomniałam). Ty przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawę i myślisz co można z tym zrobić ;) Świadomość w takich kwestiach jest najistotniejsza!
Pozdrawiam ;)
Pracowalam dla ludzi z Bangladeszu w Londynie. Oni wyzyskiwanie pracownikow chyba maja we krwi. Doliczylam sie prawie tysiaca funtow z ktorych mnie przez kilka miesiecy okradli (dalej mi sie nie chcialo nawet drazyc), do tej pory udalo mi sie odzyskac tylko 300 po reszte spotkamy sie w sadzie. Zatrudniaja tylko tych ktorzy sprowadzili sie do UK niedawno, lub bardzo niezaradni zyciowo albo mlodych i niedoswiadczonych, lub na czarno pracujacych na wizach studenckich. Tam sie szybko nic nie zmieni i nie tylko z powodu wyzyskiwania przez zachodnie koncerny. Tam poprostu cfaniactwo jest w cenie. Niestety przywoza swoje standarty pracy do Europy Zachodniej. Nigdy wiecej i nie polecam nikomu.
A ja sobie myślę, że los jest strasznie niesprawiedliwy... ludzie rodzą się w takim miejscu jak Bangladesz i od pierwszego dnia życia są skazani na walkę o każdy kolejny dzień. Sama często zapominam o tym, że jestem wielką szczęściarą mając dostęp to bieżącej wody, jedzenia czy prądu. Większość ludzi, a zwłaszcza młodzież, żyje w przekonaniu, ze kupowanie drogich ciuchów i gadżetów jest fajne. Wielu ludzi bezmyślnie wydających pieniądze w centrach handlowych nie myśli o tym jaka jest prawdziwa wartość danego produktu. Tak naprawdę wszyscy tworzymy konsumenckie społeczeństwo. Społeczeństwo będące prężnie działającą maszyna, której nie jesteśmy w stanie zatrzymać... i pisząc to czuje się ogromną hipokrytką, sama mam w szafie niejeden ciuch z sieciowki
Chyba trzeba się urodzić w odpowiednim miejscu i czasie.
Nie wiem czy kupie ksiazke bo zaczelam juz plakac jak opowiadalas. ktos napisal ze " zamiast sie zastanawiac co mozemy zrobic to powinnismy blablabla" Pierdzielenie NAJPIERW musimy sie zastanowic jak mozemy pomoc! jest mnustwo Problemow na tym świecie: glod,wojny, wykorzystywanie w pracy,wykorzystywanie seksualne,maltretowanie kobiet,dzieci czy zwierzat . I ludzie o tym wiedza ale maja to gdzies sa jak typowa otyla osoba " waze 125 kg, mam ogromny brzuch wiem o tym ale nie mam motywacji by zaczac " albo jak palacz "wiem ze moge dostac raka ale to jest silniejsze od mnie" dokladnie tak samo jest z nami jesli chodzi o problemy dzisiejszego swiata. widzimy ale nie mamy checi by cos z tym zrobic i wiele osob mysli "ja mam wystarczajaco wlasnych problemow" szczerze? kazdy z nas ma problemy! Kazdy bez wyjatku!dla jednych twoje problemy beda sie wydawaly ogromne dla innych błahe wiec obojetnie w jakiej sytuacji sie znajdujesz nie znaczy to ze inne osoby nalezy mieć za przeproszeniem w dupie! wybierz sobie jeden problem tego swieta ktory chcesz zmienic, ktory Ci przeszkadza ktory rozrywa Ci serce i walcz ze wszystkich sił!!!! Ja uslyszalam wiele razy ze calego swiata nie zmienie i zawsze odpowiadalam to samo: male kroki to jeden duzy krok, byc moze calego swiata nie zmienie ale moge go ulepszyc.
pomagajcie nie po to by sie komus pokazac ale dla innych, a szczescia, milosc i dobroć zawsze wracaja z podwojona siła.
Radzka slowo do ciebie dziekuje za to ze uswiadamiasz ludzi, ze ciuchy, moda to nie tylko chiki miki ale rowniez czasami bol i cierpienie wielu ludzi.Radzia to co zrobilas to jest nie tylko godne pochwaly ale i piekne gdyz choc moze nie zdajesz sobie z tego sprawy zmieniasz świat. Tak wiec zycze ci wytrwalosci i sily i wielu pieknych dni i radosci i niech one dodaja ci Energi kazdego dnia do realizowania swoich celow.
+Sophie Michèle dziękuję za taki piękny komentarz :-)
Tylko tu nie chodzi o twój brzuch, tylko o życie innych ludzi, które jest mniej ważne, niż parę szmat w szafie osób, które uważają, że to ich uczyni lepszymi. ;)
Czyli, znów problem nie polega tylko na tym, że wstrętne marki doją producentów. Producenci sami doją swoich krajan. Pojęcie sprawiedliwości w takich krajach jak Bangladesz nie istnieje i jeszcze długo istnieć nie będzie. Marki owszem, mają swoje za uszami. Ale kto inny może ich zatrzymać jeśli nie rządy takich krajów jak właśnie Bangladesz? Pozostawiam zatem otwarte pytanie: dlaczego nie chcą?
Może w takim razie kupujmy rzeczy szyte i w 100% produkowane w Polsce i gospodarka się wzmocni i nasze sumienie będzie czystsze.
A ja mam troche wrazenie, ze u nas w Polsce jest troche podobnie jak w Bangladeszu. Tylko, ze nas wykorzystuja do prac umyslowych. Ci wszyscy wspaniale wyksztalceni mlodzi ludzie, ktorzy pracuja w zagranicznych korporacjach. Ok. Maja te 2,5 k na reke, uwazaja, ze chwycili Boga za nogi. Nie mowie tez ze jest to malo. Niemniej jednak ta sama robote Anglik/Niemiec wykonywaliby pewnie za 2,5k ale... euro... A nie byliby tak szprytni, szybcy, sumienni i wyksztalceni.
Nie, no serio, to Radzka nie kupuj tyle w sieciówkach, bo to na krzywdzie ludzkiej i będziesz miała spokojne sumienie. Moda to wyzysk i shit. Zajmij się uprawą ogródka i już.
Radzka, mówisz, że w Bangladeszu jest potrzebna cała socjalna rewolucja. A ja się zastanawiam, czy biorąc pod uwagę, że socjalne rewolucje w krajach rozwijających się, kończą się wojną, cierpieniem i zagładą milionów ludzkich istnień, nie lepiej zostawić te wyzyskujące fabryki, gdzie przynajmniej ludzie dostają pieniądze zamiast kulki w łeb. Naprawdę trudny to i niejednoznaczny temat. I jak widać, mało kto w krajach "Zachodu" to rozumie, skoro ludzie oburzają się, że wyprodukowany za 2dolary t-shirt jest sprzedawany za 20$.
+Emilia Rakieć Wiecie co, To jest paradoks: kupując, bierzemy udział w machinie wykorzystującej
tych biednych ludzi. NIE kupując - pozbawiamy ich jedynej szansy na
lepsze życie.
+Emilia Rakieć właśnie, to jest przerażające :(
Podchodzę do takich książek z ogromną rezerwą. To złożony, trudny problem. To jest NASZ problem, bo ekonomia i gospodarka działa globalnie. Tylko co to zmienia? Poszerza świadomość? Jaką świadomość? Pewnie etyczną, ale niestety nie materialną.
Polecam film "Chiny w kolorze blue" th-cam.com/video/2IY30Z2i0mk/w-d-xo.html
Każdy współczuje, użala się, krytykuje a sam leci do Top szop, Zarzy, rezerwatu i kupuje szmecl cuchnacy kontenerem! Ty Radzka też kupujesz...
no cóż... jest to straszny wyzysk... prawdą jest też to, że po takim filmie odchodzi chęć na kupowanie ubrań z sieciówek... ale z drugiej strony, jakby nikt w sieciówkach nie kupował to w Bangladeszu upadłby zawód szwaczki, i zamiast szyć te kobiety i dzieci musiałyby np żebrać lub uprawiać prostytucję... więc tak źle, a tak jeszcze gorzej i koło się zamyka... z kolei koleżanka mojej mamy jest szwaczką tutaj w naszym kraju i też szkoda gadać, powiem tylko że w Polsce ten zawód nie ma tak kolorowo jak się większości z was wydaje... 7 zł netto za godz i jak jest duże zamówienie to nienormowany czas pracy... chyba najlepiej kupić sobie poradnik Ani Co za szycie i zacząć sobie szyć samemu, wtedy docenimy prace innych... tylko z kolei trzeba było sobie wtedy pokupić maszyny do szycia pewnie produkowane w Chinach i znowu przyczynilibysmy się do czyjegoś wyzysku... problem według mnie nie do rozwiązania...
Bardzo trudny i smutny temat o tym jak ludzka pazerność doprowadza do prawdziwych tragedii :( W jakim świecie żyjemy? Życie ludzkie jest tu mnie warte niż papierek ze znakiem wodnym. Zaprzestanie produkcji w Bangladeszu pozbawi miliony ludzi pracy i środków do (byle jakiego ale jednak) życia. Do tego samego doprowadzi zaprzestanie kupowania w sieciówkach. Ludzie z Bangladeszu się nie zbuntują bo nie mają żadnej alternatywy. Mogą ewentualnie rzucić wszystko w diabły i ruszyć ku lepszemu życiu np. w Europie i zaleje nas kolejna fala imigrantów. Jeśli ktoś wymusi wyższe ceny za produkcję ubrań zapewne pieniądze trafią i tak do pośredników, szefów, właścicieli itd. Jeśli Zara będzie musiała płacić więcej za produkcję podwyższą się (już moim zdaniem zawyżone) ceny ubrań w sklepach. Kto ma sponsorować uczenie ludzi w Bangladeszu czytać, pisać? Dopóki dla człowieka drugi człowiek będzie nic nie warty dopóty nic się nie zmieni :(
Strasznie ciężki temat.. Aż sie czasami wierzyć nie chce ze jest XXI wiek i takie rzeczy sie dzieją.
Ciekawe co po recenzji tej książki czują vlogerki, które dostają za darmoche kupony rabatowe do chińskich sklepów. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
+paulinazkrakowa Nic. Przecież to nic nowego. Wszyscy wiemy, może nie tak dokładnie ale jednak, co się dzieje w Chinach, czy Bangladeszu. Te blogerki, które to rusza nie przyjmują takich podarków, inne najwyraźniej nie widzą w tym nic złego. Po prostu umiemy w jakiś sposób być ślepi i uważać, że jeśli coś jest daleko, to nie istnieje.
Radziu nie wiem czemu obawiałaś się, że wytkną Ci hipokryzję - moim skromnym zdaniem absolutnie hipokrytką nie jesteś :) wspierasz polskie marki, coraz więcej ubrań kupujesz właśnie od młodych polskich projektantów :) no dobrze, może oszczędności i wstrzemięźliwości w kupowaniu ubrań nie można Ci przypisać, ale hej! czym by było życie bez naszych małych słabości :))? paulina palinkaaa15.blogspot.com
czytalam i wyłam jak bóbr