1:50 korpo zagrania wszelkie światy i wydają coś wbrew lore 8:13 co podobało się wam w nowym zwiastunie „Lord of the Rings”? 14:17 czemu Filip, skoro Bartosz? 20:21 Krzysztof, o co chodzi z jamnikami? 22:23 zmieńcie zdanie „Indianin spotyka obcych” na jednoakapitową historię 29:28 byliście kiedyś na siłowni? 32:51 skąd wasze zamiłowanie do natrętnego wrzucania tych wszystkich ponglishowych wstawek w stylu „you've got the point” itp.? 34:57 jak duże znaczenie w filmie ma dla was soundtrack? 39:26 jak podobają się wam starania CDPRed by zrewitalizować CP2077? 41:31 czy oglądaliście „Lovecraft Country”? 43:34 jak to się stało, że Filip zaczął tworzyć kanał? 48:29 o „Fallout” od Amazona 50:57 czy gdyby nasz język był bardziej neutralny płciowo, miałoby to wpływ na sposób myślenia naszego społeczeństwa w kontekście płci? 59:10 czy Filip grał w papierowe RPG? 1:03:27 brak kobiet w Bez Schematu / parytety 1:04:45 na co wydajecie pieniądze ze wspierania? 1:05:53 czy jest możliwość prowadzenia rekrutacji na studia lub do pracy w taki sposób, aby rekruter przed przyjęciem kandydata nie dowiedział się o płci tej osoby? 1:07:47 jak zapatrujecie się na serial o Obi-wanie Kenobim? 1:13:00 garść newsów 1:20:19 jaki sport lubicie? 1:22:00 czyja śmierć w ostatnich latach jest dla was największą stratą? 1:29:14 najlepsze, niedocenione dzieła 1:34:17 czy Filip umie gotować? 1:36:08 ulubiona epoka historyczna, okres, tematyka 1:47:04 jak słuchać i patrzeć na kogoś z takim zainteresowaniem, jak robiłeś to w przypadku Krzysztofa? 1:52:18 co myślicie o tym: „Gwiezdne wojny” jako horror skupiony na sithach? 1:57:05 amerykanizowanie fantastyki wzorowanej na europejskim średniowieczu 2:02:16 z jakim przedmiotem szkolnym (nie)mieliście problem(u) 2:07:00 czy chcielibyście, by powstawało więcej dzieł powiązanych z innymi kulturami, np. afrykańską, indyjską itd. 2:11:41 czy macie książkę, do której chcielibyście wrócić, gdybyście potrzebowali mocnego bodźca do zrewidowania swoich poglądów na temat rzeczywistości? 2:15:35 widzieliście zdjęcia z planu LoTR? 2:20:51 jak dużo rzeczy można zmienić przy adaptacji? 2:25:24 czy przez ciągłą krytykę nowoczesnych dział nie uważacie się podobni do tych dwóch dziadków z loży w Muppet Show? 2:31:33 czy używanie substancji psychoaktywnych czy psychodelicznych do pisania przez pisarzy powinno się potępiać? 2:36:00 jaką grą rozczarowaliście się w ostatnich latach? 2:39:50 jump scare czy powolne budowanie napięcia - jak powinien wyglądać dobry horror? 2:46:45 historia oka Filipa 2:54:33 wasze podejście do nagród filmowych? 2:57:32 nowe emoji 3:02:44 wasze oczekiwania przed Oscarami 3:04:50 jak pokazać rodzicom czy znajomym, że nerdowskie hobby (np. zbieranie figurek, granie w RPG) to prawdziwe hobby? 3:06:42 anime a Oscary / kiedy materiał o anime? 3:13:41 w jakim fikcyjnym świecie chcielibyście żyć? 3:18:24 o niebinarności 3:27:53 kiedy zaczęło się wasze zainteresowanie whisky? 3:33:47 postacie z niepełnosprawnością w popkulturze 3:41:05 filmy, które niezasłużenie otrzymały Oscara 3:43:10 jak zapatrujecie się na rozwój uniwersum filmowego DC? 3:48:35 polityczna poprawność 3:53:50 znaczniki i pytajniki na mapie 3:58:20 skoro Krzysztof nagrywa filmy na jednym ujęciu, to co robi, gdy się pomyli? 4:00:13 czy content creating dalej będzie na topie? (Filip) 4:03:37 Clive Barker 4:04:57 czy content creating dalej będzie na topie? (Krzysztof)
Ten moment, gdy Filip mówi, że on nie może słuchać muzyki Hans Zimmera z Diuny, a Krzysztof ma ogień w oczach i usta chcą powiedzieć: "Choose your next words wisely..." xD
Jako wielki fan Zimmera (wiele płyt, obecność na dwóch koncertach, gotowość na trzeci) rzeknę... że nie potrafię słuchać soundtracku zarówno Diuny, jak i Blade Runnera. Są nudne i być może w filmie oddają klimat i robią wrażenie (bardziej Diuna BR, nawet tego nie robi), ale nie da się ich słuchać. Niemniej Interstellar, Mroczny Rycerz, Ostatni samuraj, Gladiator ❤
3:35:00 TAK, to jest właśnie to. I pytanie doskonałe i odpowiedź rezonująca z moimi odczuciami m.in. na film Avatara. Rozumiem też dlaczego Filip był wkurzony na to żę w Shazam nie dali niepełnosprawnego dziecka zamiast tego co dostaliśmy. Od siebie, to Avatara oglądałem majac pewnie z 17 lat - i to właśnie w ten sposób jak Krzysztof interpretowałem głowną postać; kompletna odcinka od ludzkości i krzywd które mu dali i walka z tym z drugiej strony.
38:00 (tak mniej więcej) zgadzam się z Filipem, że brak muzyki/"granie ciszą" potrafi zdziałać cuda. Ostatnio obejrzałem pierwszy i drugi sezon Mr Robota i tam właśnie można usłyszeć siłę braku odgłosów.
W sytuacji gdy konkretny mężczyzna o lepszych kwalifikacjach rywalizuje z konkretną kobietą, która dostaje stypendium/pracę zamiast niego, bo jakaś firma premiuje kobiety (chcąc się przypodobać pewnym środowiskom i trendom), to jest to jawna dyskryminacja w przeciwieństwie do społecznych stereotypów, których nie da się szybko zmienić "ustawowo". Nie uważam, żeby walka z dawną dyskryminacją uzasadniała bezpośrednią jawną dyskryminację. Powinniśmy stawiać na równość szans od początku i cierpliwą walkę ze szkodliwymi stereotypami. W ten sposób dotrze się do względnej równości szans (do doskonałej się nigdy nie dotrze), bez ciągłego cyklu reakcji. Jeśli dzisiaj dyskryminujemy mężczyzn, to nastawiamy ich przeciwko kobietom i zachęcamy do walki politycznej o poprawę warunków mężczyzn (którzy na wielu polach mają gorzej niż kobiety, np. w kwestiach matrymonialnych), z odgórnym nastawieniem przeciwko kobiet. Tym sposobem nigdy nie dojdzie się do równości. Część feministek nie porzuci swojej narracji o uciemiężeniu kobiet niezależnie od sytuacji faktycznej, podobnie jak część skrajnych konserw zawsze będzie tęsknić za czasami, gdy kobiety nie miały takich samych praw. Żeby społeczeństwo dobrze funkcjonowało razem, potrzeba dialogu i nie dawania amunicji skrajnym stronom spektrum politycznego, zwłaszcza w czasach rosnącej polaryzacji społecznej i baniek informacyjnych. Po jednej stronie mamy bliżej niesprecyzowane, niekonkretne i trudne do jasnego zdefiniowania stereotypy płciowe i dyskryminację zakodowaną w kulturze, której nie da się zmierzyć i bezpośrednio przenieść na sytuację konkretnych jednostek. Z drugiej strony propozycja zwykłej dyskryminacji mężczyzn, jakoby to miało cokolwiek "wyrównać". Bezpośrednia dyskryminacja, wstawiona odgórnie, bo uważa się, że gdzieś jest za mało (jak ocenić "pożądaną" proporcję?) kobiet, która dotyka konkretne osoby - mężczyzna nie dostanie się na studia, nie pójdzie do pracy, nie dostanie stypendium, bo dostanie go kobieta o gorszych wynikach. Popularyzacja takiej dyskryminacji jest na domiar złego ciosem w te kobiety, które nie potrzebowały żadnych ułatwień. Traktuje się je jako z automatu gorsze i wymagające forów. Później pracodawcy widząc, że któraś kobieta ukończyła kurs/studia, które były łatwiejsze dla kobiet, będzie zakładać, że jest mniej warta niż mężczyzna. Czy to jest sposób na walkę z uprzedzeniami? Lewa strona, jeśli mogę użyć takiej generalizacji, często zdaje się ignorować możliwe różnice biologiczne płci, które wpływałyby na zainteresowanie danymi dziedzinami. Trzeba by też zastanowić się, czy różnice wzmacniane kulturą muszą być złe. Moim zdaniem kulturowe role płciowe nie są z automatu złe i do wyrugowania, ważne po prostu, żeby człowiek mógł dość swobodnie się z nich wyrywać i nie być przez to dyskryminowanym. Ja proponuję cierpliwie reagować na przejawy dyskryminacji tam gdzie ona faktycznie występuje. W tym aspekcie sytuacja się poprawia i jest już dużo lepiej niż te 20 lat temu. Nie chcę jednak systemowej dyskryminacji mężczyzn, bo jest to niesprawiedliwe, a uzasadnienie "bo kiedyś kobiety miały gorzej" jest słabym argumentem, bo odwrócenie sytuacji nie zadośćuczyni dawnym krzywdom, za to prowadzi to tylko do większej niechęci, konfliktu i przedłuży wojnę płci. Zabawne jest też, że o dyskryminacji płciowej mówi się praktycznie tylko tam, gdzie są jakieś wysokie stanowiska statystycznie częściej zajmowane przez mężczyzn. Nie analizuje się z czego ta dysproporcja wynika, czy może nie jest głównie spowodowana indywidualnymi decyzjami życiowymi i tendencjami skorelowanymi z płcią, lecz zakłada się, że to efekt dyskryminacji. Równocześnie ignoruje się, że na dnie społecznej hierarchii jest znacznie więcej mężczyzn niż kobiet. Ignoruje się nierówny wiek emerytalny (pomimo krótszej średniej życia mężczyzn), co jest akurat najjaskrawszym przykładem prawnej systemowej dyskryminacji w przeciwieństwie do społecznych podświadomych uprzedzeń. Ignoruje się dyskryminację chłopców w szkołach, które są bardziej dostosowane do dziewczynek i zdominowane przez nauczycielki. Ignoruje się wiele męskich problemów, także zdrowotnych, ignoruje się, że w młodym pokoleniu singlów jest dużo więcej niż singielek i dużo trudniej mężczyznom znaleźć partnerkę. I ja tutaj nie chcę odgórnego, "siłowego" rozwiązania prawnego, które miałoby tym razem dyskryminować kobiety, żeby dokonać aktu "sprawiedliwości dziejowej". Bo to się sprowadzi do pojedynczych jednostek, które nie są winne takiemu stanu rzeczy, a miałyby być gorzej traktowane w imię jakiejś walki o to, żeby dziejowa średnia krzywd była równa - jeśli dokona się tego za pomocą większej liczby krzywd dla grupy, która wcześniej była mniej krzywdzona, to dobrze? Jakoby przynależność do grupy człowieka definiowała. To może teraz zróbmy wiek emerytalny kobiet, żeby średnio umierały 9 lat po przejściu na emeryturę, a mężczyznom, żeby na emeryturze żyli 22 lat? Byłoby to (w przybliżeniu) odzwierciedleniem obecnej dysproporcji, ale czy to sprawiedliwe rozwiązanie, skoro kobiety będą musiały pracować do 72 roku życia, a mężczyźni do 52? Nie, rozsądna opcja to równy wiek emerytalny. Przyszli emeryci nie są winni tego, że ich poprzednicy mieli źle. Ponieważ nie da się indywidualnie dokładnie zmierzyć jak dana osoba była traktowana w życiu i czy przez dyskryminację nie zasługuje na ułatwienie, jak również nie da się zmierzyć wpływu szeroko pojętych uprzedzeń społecznych na szansę jednostki w danej dziedzinie, to arbitralne wyznaczanie parytetów i programów dyskryminacji "pozytywnej" jest bezzasadne i dokłada cegiełkę dyskryminacji do tego systemu. Przynależność do danej grupy, która statystycznie wypada lepiej lub gorzej nie definiuje jednostki, jest jednym z setek czynników mogących mieć wpływ na jej wynik. Finalnie jakiś konkretny chłopiec nie dostanie darmowego kursu, mimo że np. był bity w domu, co utrudniło jego rozwój, a tamta konkretna dziewczynka, która może być ze świetnego domu, kurs otrzyma, bo dodatkowe "zachęcanie" dziewczynek do wypełnienia fantazji o sztucznej równości płci w wybranej dziedzinie jest w modzie, bo na tym się skupia dyskurs polityczny, ignorując setki innych problemów i konsekwencję takiego przedstawiania sprawy. Gdy AGH*, tak lubiany przez Krzysztofa, wprowadza parytety, darmowe kursy tylko dla kobiet, to dyskryminuje, i jeżeli bierze państwowe pieniądze, to takie dyskryminowanie powinno być zakazane, co wynika z polskiego prawa. Zabawny przy tym jest fakt wyraźnej przewagi w liczbie kobiet zdobywających w Polsce wyższe wykształcenie. Problem jest dostrzegany tylko tam gdzie z jakichś powodów (bezzasadnie uznaje się z góry, że powodem jest dyskryminacja) kobiet jest mniej. Tak się ciekawie składa, że to stanowiska wysokie i trudne kierunki ścisłe, STEM. Być może mniej kobiet chce podporządkowywać całe swoje życie nauce, rywalizacji i ciągłej presji, być może mniej jest do tego zdolnych (teoria większego zróżnicowania talentów mężczyzn - więcej głupich oraz więcej mądrych, większe uśrednienie wyników kobiet), być może mniej zainteresowanych. Ciekawy temat do zbadania nim się zechce wyciągnąć wnioski o problemie dyskryminacji, a tym bardziej zanim zacznie się wybiórczo dyskryminować mężczyzn, by kobiet gdzieś było więcej. * facebook.com/FAISUJ/posts/3637065893080894?_fb_noscript=1 www.sjo.agh.edu.pl/power.php
Część 2 Dochodzę do ciekawego wniosku, że współcześnie lewicowy feminizm stał się konserwatywny, bo tkwi w XX-wiecznym przeświadczeniu, że domyślnie kobiety są płcią poszkodowaną, nie widząc zmian jakie zaszły i nie widząc problemów mężczyzn. To zwracanie uwagi na problemy mężczyzn jest postępowe i wywrotowe, bo dotyczy czegoś, na co nie zwracało się dotąd zbytniej uwagi, co jest jeszcze społecznie nieakceptowane (no bo jak to tak, chłopu narzekać nie wypada). Zaskakująco mała jest liczba feministek, które dostrzegają problemy mężczyzn i chcą faktycznej równości, a nie tylko tam, gdzie kobietom wygodniej, a najlepiej żeby jeszcze była to równość wyników, a nie równość szans - równość wyników uzyskuje się po prostu przez dyskryminację strony w danej kategorii lepszej. A jeśli już jakieś problemy mężczyzn feministki dostrzegają, to mówią, że to wina "patriarchatu", który ogranicza mężczyzn. A co jeśli to wina tego, że kobiety preferują mężczyzn męskich, silnych, wygrywających w życiu i bogatszych, zaś gardzą pod kątem związków słabymi, kobiecymi, biedniejszymi i z problemami? Nie da się tego zagadnienia skwitować wytrychem "patriarchatu", nie da się preferencji kobiet zmienić ustawą. Kulturowym praniem mózgu prędzej, ale też tylko do pewnego stopnia i ani tego się nie robi w tę stronę, ani nie uważam, żeby było to słuszne. Oczywiście osoby o poglądach silnie lewicowo-feministycznych nie będą skłonne przyjąć faktów, które podważają fundamenty ich sposobu myślenia. W obecnej atmosferze politycznej? Zamykamy się w grupach o zbliżonych poglądach i tracimy kontakt z rzeczywistością. Poza tym gdyby się okazało, że dyskryminacja dotyka częściej mężczyzn niż kobiety, to przyjęcie tego oznacza klęskę aktywistek feministycznych i częściowo klęskę ugrupowań lewicowych - chyba że zajęłyby się rzetelną walką o równouprawnienie, niezależnie która grupa społeczna w danym momencie jest dyskryminowana. Taka elastyczność jest jednak trudna dla ludzkich mózgów, a także dla odbiorców propagatorów danej idei. Elektorat/czytelnicy musieliby zderzyć się z dysonansem poznawczym, "zdradą" - więc w dużej części porzuciliby takie "autorytety". To ciekawe zagadnienie bycia zakładnikiem swojej grupy odbiorczej, ale jako temat na inną dyskusję.
@@TheEldarie Odniosę się do dwóch rzeczy, bo nie lubię, jak się ocenia kwestie uczelniane bez wiedzy o procedurach. "Gdy AGH*, tak lubiany przez Krzysztofa, wprowadza parytety, darmowe kursy tylko dla kobiet, to dyskryminuje, i jeżeli bierze państwowe pieniądze, to takie dyskryminowanie powinno być zakazane, co wynika z polskiego prawa." - piszesz, po czym linkujesz projekt unijny, który *wymaga* parytetowania. To zwykły błąd rzeczowy z Twojej strony w efekcie. I druga kwestia. Na livie specjalnie poruszyłem kwestię feminizmu czwartej fali. Poczytaj o nim. Środowiska feministyczne dawno doszły do wniosków, o których piszesz, i współczesny feminizm zajmuje się wszystkimi grupami wykluczonymi. A, no i chętnie poznałbym merytoryczne powody, które Twoim zdaniem wpływają na to, że stanowiska kierownicze w katedrach uniwersyteckich (oraz dziekańskie i rektorskie) zajmują mężczyźni a nie kobiety. Bo jako naukowiec mogę powiedzieć od razu, że nie, nie mają na to wpływu *żadne* kwalifikacje intelektualne, także dlatego, że obsada stanowisk wynika z innych przesłanek.
@@KrzysztofMMaj-nd8qr "piszesz, po czym linkujesz projekt unijny, który wymaga parytetowania. To zwykły błąd rzeczowy z Twojej strony w efekcie. " Niewiele to zmienia w ogólnym wydźwięku wypowiedzi, ale mój błąd, że tego nie sprecyzowałem. Zatem poprawiam "AGH nie wprowadza parytetów, lecz promuje projekty stosujące dyskryminację w postaci parytetów". W takim razie jeśli warunkiem powstania takiego projektu było wprowadzenie parytetów, to być może lepiej, żeby powstał w takiej ułomnej formie wymaganej przez sponsorów, niż żeby nie było go wcale - choć to nadal inicjatywa stosująca dyskryminujące kryterium i uczelnię można krytykować, że się pod takimi metodami podpisuje. Uczelnia mogłaby stworzyć rekrutację bez parytetu, po czym nadwyżkę jednej płci "przenieść" do projektu własnego, niezwiązanego z unijnymi wymogami. W ten sposób uniknęłoby się dyskryminacji i ośmieszyło ten wymóg, no ale to już może za duże oczekiwania. Z drugiej strony wyobraźmy sobie reakcję, gdyby jakiś KUL stworzył parytet dla katolików na kursie, którym zainteresowana większość byłaby niekatolicka, a uzasadnił to warunkiem pieniężnym ze strony jakiejś fundacji (przedmiot kursu kompletnie niezwiązany z wyznaniem). W mojej ocenie brzmi to dość niefajnie. *Nie odniosłeś się do drugiego przykładu i kursu tylko dla kobiet.* Też taki był wymóg sponsorów, czy dyskryminacja była własną dobrowolną inwencją AGH, czy może AGH bezkrytycznie przystał na warunek dyskryminacji? Z dwojga złego już lepszy parytet niż odgórne wykluczenie jednej płci. A gdyby zjawił się sponsor przedsięwzięcia wykluczającego ze względu na pochodzenie etniczne, to czy uczelnia akceptująca taki warunek postępuje moralnie? "Środowiska feministyczne dawno doszły do wniosków, o których piszesz, i współczesny feminizm zajmuje się wszystkimi grupami wykluczonymi." W opisach działalności feministek czwartej fali motyw dyskryminacji mężczyzn jest gdzieś między wierszami, na końcu, przy okazji. Ale nie jestem znawcą, więc zapytam o popularne środowisko feministyczne, które aktywnie sygnalizowałoby wskazane przeze mnie problemy mężczyzn, znasz takie? Jeśli w założeniach czwarta fala ma się troszczyć o "wszystkich dyskryminowanych", to z pewnością nie jest to równomierna troska o wszystkich według skali dyskryminacji, lecz raczej poboczne uwzględnienie innych grup przy dominacji narracji dotyczącej problemów kobiet i może modnych mniejszości np. seksualnych. Pomijam w tej chwili działania, które w czwartej fali uznaję za zwyczajnie szkodliwe lub wątpliwe. Mamy w polskim prawie tak jawny, skrajny i bezpośredni przykład dyskryminacji jak ten nieszczęsny wiek emerytalny, więc wszelkie postępowe feministki egalitarystki powinny zajmować się nim w pierwszej kolejności, jednak z jakiegoś powodu tak się nie dzieje. Deklaratywnie prawica też może twierdzić, że zajmuje się troską o prawa mniejszości seksualnych, a jak jest w praktyce to wszyscy wiemy. Za to w temacie "ustawy antyprzemocowej", która w praktyce zostawia furtkę na dyskryminację mężczyzn okraszoną domniemaniem winy, feministki były za. "A, no i chętnie poznałbym merytoryczne powody, które Twoim zdaniem wpływają na to, że stanowiska kierownicze w katedrach uniwersyteckich (oraz dziekańskie i rektorskie) zajmują mężczyźni a nie kobiety." Nie przypominam sobie, bym w swojej wypowiedzi poruszał konkretnie ten problem. Mówiłem szerzej o wysokich stanowiskach i osiągnięciach bez wskazywania na kierownictwo w katedrach uniwersyteckich. Aczkolwiek jako fan Twoich rantów chętnie bym posłuchał co nieco na ten temat. " Bo jako naukowiec mogę powiedzieć od razu, że nie, nie mają na to wpływu żadne kwalifikacje intelektualne, także dlatego, że obsada stanowisk wynika z innych przesłanek." Jeżeli Twoja kategoryczna pewność pokrywa się ze stanem faktycznym na polskich uczelniach, to świadczy, że nadreprezentacja danej płci nie jest głównym problemem, lecz właśnie nieistotność kwalifikacji intelektualnych. Bo jeśli byłoby tak, że kobiety mają takie same szanse na te stanowiska, a nadal kryteria nie dotyczą posiadanych kwalifikacji umysłowych, to przecież wciąż jest to patologia i w pierwszej kolejności wypadałoby zadbać o zastosowanie merytorycznych kryteriów wyboru (co może przy okazji zlikwidowałoby problem domniemanej dyskryminacji płciowej). Podobnie gdy problem dotyczy nepotyzmu, kolesiostwa i korupcji, czy obsadzi się stanowisko kolegą czy koleżanką jest nieistotne wobec szkodliwości samego sposobu wyboru. Zwróciłbym przy tym uwagę, że problem ten dotyczy wąskiej grupy kandydatów zainteresowanych takim stanowiskiem. Co innego system szkolny, lepiej dostosowany do dziewczynek, którym ponoć łatwiej usiedzieć w ławkach 7 godzin. Ale to trąci whataboutismem, więc dodaję na marginesie dla zobrazowania skali. Mówiłem raczej o powodach, dlaczego największe osiągnięcia w rozmaitych dziedzinach są częściej udziałem mężczyzn. Można wymienić tutaj wiele czynników temu sprzyjających, z czego nie wynikają one z jakiejś prawnej opresji czy koniecznie z programowania przy wychowywaniu. Jeśli Cię (lub innego potencjalnego dyskutanta) to interesuję, to mogę rozwinąć. Do spraw niezwiązanych z akademickimi się nie odniosłeś, a głównym zamysłem mojej wypowiedzi była krytyka tak zwanej pozytywnej dyskryminacji. W kwestii sytuacji na samych uczelniach od strony hierarchii władz ciężko byłoby mi dyskutować z Tobą, a AGH wyciągnąłem trochę w formie baitu, choć faktycznie uważam, że zastosował dyskryminację i Twoje uzasadnienie nie wystarcza do zbicia tego twierdzenia. Jeśli jednak kobiety są gdzieś dyskryminowane, to wolałbym widzieć walkę o to konkretne miejsce zamiast generalizowania i wprowadzania dyskryminacji pozytywnej tam, gdzie dyskryminowane nie są, dla jakiejś mitycznej równowagi. Jeśli w danym środowisku zachodzi dyskryminacja, którą da się jasno wskazać, to oczywiście należy ją piętnować i próbować doprowadzić do równych szans. Ale również tam, gdzie dyskryminuje się mężczyzn pod pozorem jakiegoś programu dla rzekomo poszkodowanych kobiet.
Czy AGH to Akademia Górniczo-Hutnicza? To nie wiem czy można mieć pretensje, że taki a nie inny przedział obsadzenia stanowisk rektorskich jest. To jest tak jakbym poszedł na uniwersytet humanistyczny i gadał, że tyle kobiet tam naucza, ma stanowiska... no serio? Podstawy psychologi (nie żebym się na tym znał, miałem zajęcia z tego ponad 25 lat temu): kobiety nakierowane są na człowieka - ma to związek z macierzyństwem (wybór zawodów, w których ma miejsce nacisk na interakcje pomiędzy ludźmi), mężczyźni są ukierunkowani na przedmiot (jesteśmy mniej wielozadaniowi więc w taki sposób działamy). Jakbyśmy nie zaklinali rzeczywistości obie płcie mają inaczej zbudowane mózgi, niby są podobne, ale nie są identyczne, ale zarazem są komplementarne w stosunku do siebie. Różnice w życiu codziennym są niby pomijalne, ale gdy dochodzi się do ekstremów to rozdźwięk pomiędzy płciami się uwydatnia. Wystarczy, że krzywa gausa (reguła trzech sigm) w obrazowaniu obu płci będzie przesunięta o 1 procent i ekstrema będą o wiele bardziej widoczne. I wszystko.
Paradoksalnie moja obecność u Was była przypadkowa po przejściu The last of US 2, gdyż chciałem zobaczyć refleksje innych osób. Tak bardzo się NIE zawiodłem. Gdy obejrzalem materiał o dark souls nastepnie o serialu wiedźmin...uświadomiłem sobie że tego szukam na youtube. Chyba nawet nie chodzi o fakt, iż mam niemal identyczne refleksje czy odczucia...a o sposob prowadzenia i konstrukcje wypowiedzi(nie boisz sie użyc przekleństwa kiedy to naprawdę jest potrzebne, wszak chyba po to są wulgaryzmy aby podkleślić wydźwięk) Nieważne, za mocno się rozpisałylem. Dzięki Panowie za waszą pracę. Jeszcze daleko do aktualnych materiałów, ale to dobrze haha. Zwiększyć proszę kwotę wsparcia! Bo warto. Pozdrawiam!
A ja przy Weselu zrobiłem wstęp o narkotykach z początku XX wieku. W ogóle to był fragment lekcji, której nauczycielka zaproponowała mi prowadzenie lekcje wcześniej usłyszałem, że mam takie same kompetencje jak ona i to była jedna z najmilszych rzeczy jakie usłyszałem od nauczyciela.
O rzesz w mordę, w końcu ktoś wyjaśnił świetnie kwestie nie binarności o odrębności tego tematu od seksualności ( i bez totalnie niepotrzebnego mieszania się w politykę) Filipie I Krzysztofie totalne chapeau bas! Żałuję głównie, że tego na żywo nie mogłem doświadczyć (skomentować) i tak się rozdrabniam w komentarzach, ale dotarłem tu od Rysława (który mnie głównie poratował przykładem jak zadbać o zdrowie fizyczne) niedawno i konsumuję Wasze treści dopiero teraz , ale w dużej ilości (ale staram się mimo wszystko delektować;)) Ps. sam spędziłem aż 10 lat w polskiej branży naukowej tylko w bardziej biologicznej **UJotu z czego sporą część czasu również na doktoracie łączonym polsko-francuskim w Orleanie i czuje ten "vibe" jak to wpływa na człowieka i ile wymaga poświęcenia. Pozdrawiam i dziękuję za Wasze materiały!
Historia z okiem bardzo smutna, ale ja chciałbym pogratulować ogromnego aktu odwagi i przyjaźni (odepchnięcie przyjaciela, żeby samemu przyjąć obrażenie) ❤
59:30 Filip wspomniał, że próbował grać w RPG. Moim zdaniem DnD czy inny Warhammer są za bardzo mechaniczne dla początkujących. Dobrym pomysłem jest zagranie np. w Zew Cthullu, który mocniej stawia na świat i interakcję z nim niż bardziej "cyferkowe" RPG. Mówię to, jako osoba, którą się odbiła od systemu Warhammer, a teraz jestem Mistrzem gry w Zewie. Dodatkowo jeśli ktoś nie lubi Horroru, to nie jest to problem, bo zupełnie inaczej się odbiera horror filmowy, książkowy i RPGowy. Poza tym wspólny projekt Gospody RPG z Bez schematu byłby potężny i czekam (być może naiwnie xd) Miłego dnia/wieczoru życzę
Wszystkie wymienione w odcinku polecajki filmów / seriali / utworów muzycznych powinny trafiać na jakiś osobny kanał na discordzie. Ciężko jest zapamiętać je wszystkie w ciągu 4h podcastu..
25:47 pociągnijmy dalej - nie wszyscy mieszkańcy Indii są wyznawcami hinduizmu. Tu też oczywiście są głębsze problemy, ale sam tylko ślizgałem się po powierzchni tematu. Dobra, ale to co z tą Cyganką? Bo odwołaliście się do większego problemu 😝
Co sądzicie o wyrównywaniu wyników np. przy aplikacji na studia na kierunki techniczne (kobiety dostają dodatkowe punkty itp.), ponieważ moim zdaniem nie bardzo można wtedy mówić o równości. Czy jest jakiś sposób, żeby rozwiązać problem dyskryminacji jednej płci, jednocześnie nie dyskryminując drugiej?
No i Filip zdradził nam swoje Prawdziwe Imię, teraz możemy go wszędzie znaleźć, przejąć kontrolę i co tam jeszcze fantasy z Prawdziwym Imieniem wymyśliło. Wiem, że ludzie znali Filipa jako Filipa (ja np. nie miałem pojęcia, jak masz na imię), ale świadomość ważności tego miana jest na moje tu istotne.
jestem w tym momencie nazywca gdy jest dyskusja o nazewnictwie jaminkow. Brytyjczycy nigdy w zyciu nie powiedza wienerdog, to jest amerykanskie okreslenie. Sausage dog jak najbardziej przyjete.
Krzysztofie, protest apropos językowego obrazu świata jako"hipotezy". Jak przetłumaczysz Indianom z plemienia Hopi dzieła Kanta!😉 Tj. koncepcję linearności czasu?
Witaj w klubie, ja też nie widzę na prawe oko. Inni to zauważają - mam zwichniętą soczewkę, ale nie noszę soczewek. W szkole się ze mnie śmiali, na studiach nazywali terminatorem, ale olewam to. Liczy się tylko to, że moja żona akceptuje moje oczy.
Będę to powtarzać do końca świata i jeden dzień dłużej, jeśli będzie trzeba. Nie wiem kto ci, Filipie, nagadał takich rzeczy o "Attack on Titan", ale nic z nich nie jest prawdą. Ten ktoś zapewne rzucił serial, w pierwszym momencie kiedy fabuła zaczęła go przerastać i nawet nie podjął próby jej zrozumienia. Isayama stworzył majstersztyk fabularny. Wszystko doskonale się zazębia i ma swoje wyjaśnienie w odpowiednim czasie. No, nie znajdziesz dziury w całym.
AoT miał według mnie (i bardzo dużej części fanów) słabe zakończenie. Zbliżając się do finału autor uraczył nas interesującym i poniekąd niespodziewanym rozwojem wydarzeń, oczekiwania były wysokie, a fani wypluwali z siebie setki wymyślnych teorii jak się to skończy - z czego niektóre uznałbym za lepsze niż to, co dostaliśmy. Nie spoilerując za bardzo, dużo rzeczy nie doczekało się właściwego wyjaśnienia, pewne postaci okazały się rozczarowujące, wprowadzono pod koniec deus ex machinę i sztampowe elementy z shounenów, a także można się doszukać nieudolnego kopiowania rozwiązania z innej mangi. Fani na reddicie łagodzili ból prześmiewczymi memami, powstał nawet projekt fanowskiego zakończenia tej historii. AoT to dobra opowieść, która stała się świetna wraz z rozbudową świata, ale końcówka wyszła dość słabo. Chyba wielu autorów ma z tym problem, żeby w sposób satysfakcjonujący zakończyć historię i pozostawić dobre wrażenie.
Nawiązując do Tolkiena i produkcji amazona. Dlaczego tak kurczowo trzymamy się schematu 😉 omawiając obecność czarnoskórych postaci. Krzysztof zwrócił uwagę, że w świecie Tolkiena nie było tak dalekosiężnych migracji. A dlaczego afroamerykanie mogą się znaleźć w danym miejscu tylko w wyniku migracji? A gdybyśmy tak odrzucili całkowicie kolor skóry, podobnie jak nie komentujemy koloru oczu czy włosów i skupili się na aktorze… po prostu, bez schematów? Jezus też będąc żydem zapewne nie był błękitnookim blondynem.
Nie łapię dlaczego sprowadzasz tę dyskusję do kwestii koloru skóry. Serio? Uważasz, że to była istota naszej krytyki? Bo jeśli tak, to może pomyliły Ci się kanały ;)
Dlaczego trzymać się schematu cech genetycznych i dziedziczenia? Dlaczego nie zrobić wysokich krasnoludów, jeszcze wyższych hobbitów i niskich elfów? Jak bez schematu, to bez schematu! Ten sam poziom absurdu. Jeżeli w zamkniętym środowisku występują obok siebie czarnoskórzy i bladoskórzy, to znaczy, że przez te n pokoleń życia w tej samej społeczności ich przodkowie się nie krzyżowali. Można by wręcz powiedzieć, że musiała wystąpić jakaś segregacja w tym aspekcie. Inaczej kolor skóry zmierzałby w kierunku uśrednienia, a skrajności by zanikały.
"Brunet. Prawe oko czarne, lewe nie wiedzieć czemu zielone" To cytat z mojej ukochanej książki. Dzięki Filipowi teraz wiem jak mógłby wyglądać Woland:D
@@BezSchematu Moja miłość do jego postaci jest nieograniczona. Przyznam szczerze, że gdy poraz pierwszy zwróciłem uwagę na to oko, nie miałem żadnych innych skojarzeń. Teraz historia tylko to podkreśla!
@@BezSchematu Sprawdzone, potwierdzam, jest tam tytuł. Świat stał się nieco bardziej kompletny. Świetne Q&A, bardzo dobrzy jesteście w tej formie filmików. Swoją drogą, sugerowałbym dodanie rozdziałów do zapisów. Przecież to byłoby złoto! Jeżeli forma przyjmie się na dłużej, to pozwoli uniknąć powtórzonych pytań, a może nawet stworzy fajne kompendium wiedzy, ze wszystkimi pytaniami, ze wszystkich filmików razem z minutami wystąpienia.
Chińczycy mają kapitalne określenie na zachodnie poglądy lewicowe, baizou. Ich cała obecna polityka wewnętrzna (ograniczanie grania, osobny algorytm na chiny na tik toka propagujący zupełnie inne idee niż to co widzi się na zachodzie) i zewnętrzna ma nie tyle na myśli konflikt kinetyczny co konflikt ideowy. Ciekawe co przetrwa pragmatyzm, przyjmowanie świata takim jaki jest (Chiny) czy takie podejście jakie prezentuje zachód. EDIT Drobna edycja skasowanie nie potrzebnego "nie tylko".
No ciekawe. Zachód nie ma na koncie największego ludobójstwa w historii ludzkiej cywilizacji, które nastąpiło niecałe 70 lat temu za czasów i za sprawą Mao Zedonga. Ani nie musi cenzurować dzieł kultury, byleby nie pojawili się tam homoseksualiści czy krytyka partii czy Kubuś Puchatek. "Pragmatyzm". Zobaczymy w rzeczy samej.
@@BezSchematu Możemy się licytować, czy aby zachód z całą swoją moralnością ma absolutnie czyste ręce, historia pokazuje, że dobrobyt (głownie krajów kolonialnych/postkolonialnych) powstał na krwi. A co jest jeszcze bardziej smutne nasza historia po 2 Wojnie Światowej prezentuje, że moralność, krew przelana w imię pewnych zasad absolutnie nic nie znaczą w ostatecznym rachunku sił. Największe ludobójstwo w historii ludzkiej cywilizacji dokonane przez armię jednego władcy to wynik podbojów Chings-chana. W latach 50 XX wieku Chiny były jednym z największych wrogów Stanów (nie żeby to się zmieniło, no może oprócz miejsca w rankingu), moralnie zachód był górą potępiał Mao i jego Wielki Marsz, walczył w Korei z jego wojskami, ale śmierć milionów Chińczyków w wyniku głodu stała się tylko smutną statystyką, bo w latach 70 nastąpiło zbliżenie Stanów i Chin, aby balansować Rosję. Nie wygrała moralność, wygrał pragmatyzm. Mistrzostwo w przymykaniu oczy. Ba cała potęga Chin, powstała na przymykaniu oczu przez Zachód, bo liczy się tylko zysk (ironiczne jest to, że na mieszkańców Państwa Środka mówi się, Żydzi Azji - stereotyp goniący stereotyp). Nie bierzcie tego do siebie, absolutnie nie mam ochoty żyć na wzór chiński (Social Credit System jest przerażający), ale jak życie pokazuje (nawet sytuacja na wschodniej granicy Ukrainy, która miała gwarancje z obu stron o nienaruszalności granic pod warunkiem, że pozbędzie się na rzecz Rosji arsenału nuklearnego) nic nie jest dane wiecznie, ani pokój, ani dobrobyt a moralność jest co najmniej elastyczna.
@@grisza9395 to jeszcze wyrzuć wszystką elektronikę (złoto naszych czasów, produkty z krzemu) produkowaną przez chińczyków (części, montaż, produkcja całościowa you name it).
@@paralaksa78 Ja absolutnie nie biorę tego do siebie i nie lekceważę Chin -- ba, analizuję je i czuję do nich szacunek (w przeciwieństwie do Rosji). Jednocześnie wiem, gdzie chciałbym, a gdzie nie chciałbym żyć. - Filip
Pomysł, żeby zabraniać jakiegoś słowa w języku polskim, bo po drugiej stronie Atlantyku uważa się je za niewłaściwe, jest tak kretyński, że aż wymyka się racjonalnej polemice. W USA zarejestrowanych jest kilkadziesiąt organizacji indiańskich mających w swej nazwie słowo "INDIAN". Rozumiem że należałoby je natychmiast zdelegalizować?
Nie mówiłem o języku polskim. Mówiłem o dowolnym języku. I nie, nie zdelegalizować. Edukować i KORYGOWAĆ. Zobacz co magicznego się stanie, jak wejdziesz na słowo "Indianie" w polskiej Wikipedii i przełączysz się na angielskie hasło. O wow, zobacz co się stało: en.wikipedia.org/wiki/Indigenous_peoples_of_the_Americas Nagle masz hasło: Indigenous peoples of the Americas. No zobacz... nie z tej ziemi! Mało? To czytaj dalej: "Since the late 20th century, Indigenous peoples in the Americas have been more vocal about how they want to be addressed, pushing to suppress use of terms widely considered to be obsolete, inaccurate, or racist. During the latter half of the 20th century and the rise of the Indian rights movement, the United States government responded by proposing the use of the term "Native American", to recognize the primacy of Indigenous peoples' tenure in the nation.[53] As may be expected among people of over 400 different cultures in the US alone, not all of the people intended to be described by this term have agreed on its use or adopted it. No single group naming convention has been accepted by all Indigenous peoples in the Americas. Most prefer to be addressed as people of their tribe or nations when not speaking about Native Americans/American Indians as a whole." Nie wiem skąd bierzesz swoje informacje.
1:50 korpo zagrania wszelkie światy i wydają coś wbrew lore
8:13 co podobało się wam w nowym zwiastunie „Lord of the Rings”?
14:17 czemu Filip, skoro Bartosz?
20:21 Krzysztof, o co chodzi z jamnikami?
22:23 zmieńcie zdanie „Indianin spotyka obcych” na jednoakapitową historię
29:28 byliście kiedyś na siłowni?
32:51 skąd wasze zamiłowanie do natrętnego wrzucania tych wszystkich ponglishowych wstawek w stylu „you've got the point” itp.?
34:57 jak duże znaczenie w filmie ma dla was soundtrack?
39:26 jak podobają się wam starania CDPRed by zrewitalizować CP2077?
41:31 czy oglądaliście „Lovecraft Country”?
43:34 jak to się stało, że Filip zaczął tworzyć kanał?
48:29 o „Fallout” od Amazona
50:57 czy gdyby nasz język był bardziej neutralny płciowo, miałoby to wpływ na sposób myślenia naszego społeczeństwa w kontekście płci?
59:10 czy Filip grał w papierowe RPG?
1:03:27 brak kobiet w Bez Schematu / parytety
1:04:45 na co wydajecie pieniądze ze wspierania?
1:05:53 czy jest możliwość prowadzenia rekrutacji na studia lub do pracy w taki sposób, aby rekruter przed przyjęciem kandydata nie dowiedział się o płci tej osoby?
1:07:47 jak zapatrujecie się na serial o Obi-wanie Kenobim?
1:13:00 garść newsów
1:20:19 jaki sport lubicie?
1:22:00 czyja śmierć w ostatnich latach jest dla was największą stratą?
1:29:14 najlepsze, niedocenione dzieła
1:34:17 czy Filip umie gotować?
1:36:08 ulubiona epoka historyczna, okres, tematyka
1:47:04 jak słuchać i patrzeć na kogoś z takim zainteresowaniem, jak robiłeś to w przypadku Krzysztofa?
1:52:18 co myślicie o tym: „Gwiezdne wojny” jako horror skupiony na sithach?
1:57:05 amerykanizowanie fantastyki wzorowanej na europejskim średniowieczu
2:02:16 z jakim przedmiotem szkolnym (nie)mieliście problem(u)
2:07:00 czy chcielibyście, by powstawało więcej dzieł powiązanych z innymi kulturami, np. afrykańską, indyjską itd.
2:11:41 czy macie książkę, do której chcielibyście wrócić, gdybyście potrzebowali mocnego bodźca do zrewidowania swoich poglądów na temat rzeczywistości?
2:15:35 widzieliście zdjęcia z planu LoTR?
2:20:51 jak dużo rzeczy można zmienić przy adaptacji?
2:25:24 czy przez ciągłą krytykę nowoczesnych dział nie uważacie się podobni do tych dwóch dziadków z loży w Muppet Show?
2:31:33 czy używanie substancji psychoaktywnych czy psychodelicznych do pisania przez pisarzy powinno się potępiać?
2:36:00 jaką grą rozczarowaliście się w ostatnich latach?
2:39:50 jump scare czy powolne budowanie napięcia - jak powinien wyglądać dobry horror?
2:46:45 historia oka Filipa
2:54:33 wasze podejście do nagród filmowych?
2:57:32 nowe emoji
3:02:44 wasze oczekiwania przed Oscarami
3:04:50 jak pokazać rodzicom czy znajomym, że nerdowskie hobby (np. zbieranie figurek, granie w RPG) to prawdziwe hobby?
3:06:42 anime a Oscary / kiedy materiał o anime?
3:13:41 w jakim fikcyjnym świecie chcielibyście żyć?
3:18:24 o niebinarności
3:27:53 kiedy zaczęło się wasze zainteresowanie whisky?
3:33:47 postacie z niepełnosprawnością w popkulturze
3:41:05 filmy, które niezasłużenie otrzymały Oscara
3:43:10 jak zapatrujecie się na rozwój uniwersum filmowego DC?
3:48:35 polityczna poprawność
3:53:50 znaczniki i pytajniki na mapie
3:58:20 skoro Krzysztof nagrywa filmy na jednym ujęciu, to co robi, gdy się pomyli?
4:00:13 czy content creating dalej będzie na topie? (Filip)
4:03:37 Clive Barker
4:04:57 czy content creating dalej będzie na topie? (Krzysztof)
Ten moment, gdy Filip mówi, że on nie może słuchać muzyki Hans Zimmera z Diuny, a Krzysztof ma ogień w oczach i usta chcą powiedzieć: "Choose your next words wisely..." xD
Jako wielki fan Zimmera (wiele płyt, obecność na dwóch koncertach, gotowość na trzeci) rzeknę... że nie potrafię słuchać soundtracku zarówno Diuny, jak i Blade Runnera. Są nudne i być może w filmie oddają klimat i robią wrażenie (bardziej Diuna BR, nawet tego nie robi), ale nie da się ich słuchać.
Niemniej Interstellar, Mroczny Rycerz, Ostatni samuraj, Gladiator ❤
3:35:00 TAK, to jest właśnie to. I pytanie doskonałe i odpowiedź rezonująca z moimi odczuciami m.in. na film Avatara. Rozumiem też dlaczego Filip był wkurzony na to żę w Shazam nie dali niepełnosprawnego dziecka zamiast tego co dostaliśmy.
Od siebie, to Avatara oglądałem majac pewnie z 17 lat - i to właśnie w ten sposób jak Krzysztof interpretowałem głowną postać; kompletna odcinka od ludzkości i krzywd które mu dali i walka z tym z drugiej strony.
38:00 (tak mniej więcej) zgadzam się z Filipem, że brak muzyki/"granie ciszą" potrafi zdziałać cuda. Ostatnio obejrzałem pierwszy i drugi sezon Mr Robota i tam właśnie można usłyszeć siłę braku odgłosów.
Mr Robot na zawsze 🤫
Dziękuję ogromnie za odpowiedź! Dała mi ona sporo do myślenia, jak podchodzić do różnych relacji. I tak, chodziło mi właśnie o filmik z WOŚP-u :D
Odnośnie poruszonego wątku dyskryminacji kobiet, parytetów, stypendiów wyrównawczych napisałem dłuższą wypowiedź.
W sytuacji gdy konkretny mężczyzna o lepszych kwalifikacjach rywalizuje z konkretną kobietą, która dostaje stypendium/pracę zamiast niego, bo jakaś firma premiuje kobiety (chcąc się przypodobać pewnym środowiskom i trendom), to jest to jawna dyskryminacja w przeciwieństwie do społecznych stereotypów, których nie da się szybko zmienić "ustawowo". Nie uważam, żeby walka z dawną dyskryminacją uzasadniała bezpośrednią jawną dyskryminację. Powinniśmy stawiać na równość szans od początku i cierpliwą walkę ze szkodliwymi stereotypami. W ten sposób dotrze się do względnej równości szans (do doskonałej się nigdy nie dotrze), bez ciągłego cyklu reakcji. Jeśli dzisiaj dyskryminujemy mężczyzn, to nastawiamy ich przeciwko kobietom i zachęcamy do walki politycznej o poprawę warunków mężczyzn (którzy na wielu polach mają gorzej niż kobiety, np. w kwestiach matrymonialnych), z odgórnym nastawieniem przeciwko kobiet. Tym sposobem nigdy nie dojdzie się do równości. Część feministek nie porzuci swojej narracji o uciemiężeniu kobiet niezależnie od sytuacji faktycznej, podobnie jak część skrajnych konserw zawsze będzie tęsknić za czasami, gdy kobiety nie miały takich samych praw. Żeby społeczeństwo dobrze funkcjonowało razem, potrzeba dialogu i nie dawania amunicji skrajnym stronom spektrum politycznego, zwłaszcza w czasach rosnącej polaryzacji społecznej i baniek informacyjnych.
Po jednej stronie mamy bliżej niesprecyzowane, niekonkretne i trudne do jasnego zdefiniowania stereotypy płciowe i dyskryminację zakodowaną w kulturze, której nie da się zmierzyć i bezpośrednio przenieść na sytuację konkretnych jednostek. Z drugiej strony propozycja zwykłej dyskryminacji mężczyzn, jakoby to miało cokolwiek "wyrównać". Bezpośrednia dyskryminacja, wstawiona odgórnie, bo uważa się, że gdzieś jest za mało (jak ocenić "pożądaną" proporcję?) kobiet, która dotyka konkretne osoby - mężczyzna nie dostanie się na studia, nie pójdzie do pracy, nie dostanie stypendium, bo dostanie go kobieta o gorszych wynikach. Popularyzacja takiej dyskryminacji jest na domiar złego ciosem w te kobiety, które nie potrzebowały żadnych ułatwień. Traktuje się je jako z automatu gorsze i wymagające forów. Później pracodawcy widząc, że któraś kobieta ukończyła kurs/studia, które były łatwiejsze dla kobiet, będzie zakładać, że jest mniej warta niż mężczyzna. Czy to jest sposób na walkę z uprzedzeniami?
Lewa strona, jeśli mogę użyć takiej generalizacji, często zdaje się ignorować możliwe różnice biologiczne płci, które wpływałyby na zainteresowanie danymi dziedzinami. Trzeba by też zastanowić się, czy różnice wzmacniane kulturą muszą być złe. Moim zdaniem kulturowe role płciowe nie są z automatu złe i do wyrugowania, ważne po prostu, żeby człowiek mógł dość swobodnie się z nich wyrywać i nie być przez to dyskryminowanym. Ja proponuję cierpliwie reagować na przejawy dyskryminacji tam gdzie ona faktycznie występuje. W tym aspekcie sytuacja się poprawia i jest już dużo lepiej niż te 20 lat temu. Nie chcę jednak systemowej dyskryminacji mężczyzn, bo jest to niesprawiedliwe, a uzasadnienie "bo kiedyś kobiety miały gorzej" jest słabym argumentem, bo odwrócenie sytuacji nie zadośćuczyni dawnym krzywdom, za to prowadzi to tylko do większej niechęci, konfliktu i przedłuży wojnę płci.
Zabawne jest też, że o dyskryminacji płciowej mówi się praktycznie tylko tam, gdzie są jakieś wysokie stanowiska statystycznie częściej zajmowane przez mężczyzn. Nie analizuje się z czego ta dysproporcja wynika, czy może nie jest głównie spowodowana indywidualnymi decyzjami życiowymi i tendencjami skorelowanymi z płcią, lecz zakłada się, że to efekt dyskryminacji. Równocześnie ignoruje się, że na dnie społecznej hierarchii jest znacznie więcej mężczyzn niż kobiet. Ignoruje się nierówny wiek emerytalny (pomimo krótszej średniej życia mężczyzn), co jest akurat najjaskrawszym przykładem prawnej systemowej dyskryminacji w przeciwieństwie do społecznych podświadomych uprzedzeń. Ignoruje się dyskryminację chłopców w szkołach, które są bardziej dostosowane do dziewczynek i zdominowane przez nauczycielki. Ignoruje się wiele męskich problemów, także zdrowotnych, ignoruje się, że w młodym pokoleniu singlów jest dużo więcej niż singielek i dużo trudniej mężczyznom znaleźć partnerkę. I ja tutaj nie chcę odgórnego, "siłowego" rozwiązania prawnego, które miałoby tym razem dyskryminować kobiety, żeby dokonać aktu "sprawiedliwości dziejowej". Bo to się sprowadzi do pojedynczych jednostek, które nie są winne takiemu stanu rzeczy, a miałyby być gorzej traktowane w imię jakiejś walki o to, żeby dziejowa średnia krzywd była równa - jeśli dokona się tego za pomocą większej liczby krzywd dla grupy, która wcześniej była mniej krzywdzona, to dobrze? Jakoby przynależność do grupy człowieka definiowała. To może teraz zróbmy wiek emerytalny kobiet, żeby średnio umierały 9 lat po przejściu na emeryturę, a mężczyznom, żeby na emeryturze żyli 22 lat? Byłoby to (w przybliżeniu) odzwierciedleniem obecnej dysproporcji, ale czy to sprawiedliwe rozwiązanie, skoro kobiety będą musiały pracować do 72 roku życia, a mężczyźni do 52? Nie, rozsądna opcja to równy wiek emerytalny. Przyszli emeryci nie są winni tego, że ich poprzednicy mieli źle.
Ponieważ nie da się indywidualnie dokładnie zmierzyć jak dana osoba była traktowana w życiu i czy przez dyskryminację nie zasługuje na ułatwienie, jak również nie da się zmierzyć wpływu szeroko pojętych uprzedzeń społecznych na szansę jednostki w danej dziedzinie, to arbitralne wyznaczanie parytetów i programów dyskryminacji "pozytywnej" jest bezzasadne i dokłada cegiełkę dyskryminacji do tego systemu. Przynależność do danej grupy, która statystycznie wypada lepiej lub gorzej nie definiuje jednostki, jest jednym z setek czynników mogących mieć wpływ na jej wynik. Finalnie jakiś konkretny chłopiec nie dostanie darmowego kursu, mimo że np. był bity w domu, co utrudniło jego rozwój, a tamta konkretna dziewczynka, która może być ze świetnego domu, kurs otrzyma, bo dodatkowe "zachęcanie" dziewczynek do wypełnienia fantazji o sztucznej równości płci w wybranej dziedzinie jest w modzie, bo na tym się skupia dyskurs polityczny, ignorując setki innych problemów i konsekwencję takiego przedstawiania sprawy.
Gdy AGH*, tak lubiany przez Krzysztofa, wprowadza parytety, darmowe kursy tylko dla kobiet, to dyskryminuje, i jeżeli bierze państwowe pieniądze, to takie dyskryminowanie powinno być zakazane, co wynika z polskiego prawa. Zabawny przy tym jest fakt wyraźnej przewagi w liczbie kobiet zdobywających w Polsce wyższe wykształcenie. Problem jest dostrzegany tylko tam gdzie z jakichś powodów (bezzasadnie uznaje się z góry, że powodem jest dyskryminacja) kobiet jest mniej. Tak się ciekawie składa, że to stanowiska wysokie i trudne kierunki ścisłe, STEM. Być może mniej kobiet chce podporządkowywać całe swoje życie nauce, rywalizacji i ciągłej presji, być może mniej jest do tego zdolnych (teoria większego zróżnicowania talentów mężczyzn - więcej głupich oraz więcej mądrych, większe uśrednienie wyników kobiet), być może mniej zainteresowanych. Ciekawy temat do zbadania nim się zechce wyciągnąć wnioski o problemie dyskryminacji, a tym bardziej zanim zacznie się wybiórczo dyskryminować mężczyzn, by kobiet gdzieś było więcej.
* facebook.com/FAISUJ/posts/3637065893080894?_fb_noscript=1
www.sjo.agh.edu.pl/power.php
Część 2
Dochodzę do ciekawego wniosku, że współcześnie lewicowy feminizm stał się konserwatywny, bo tkwi w XX-wiecznym przeświadczeniu, że domyślnie kobiety są płcią poszkodowaną, nie widząc zmian jakie zaszły i nie widząc problemów mężczyzn. To zwracanie uwagi na problemy mężczyzn jest postępowe i wywrotowe, bo dotyczy czegoś, na co nie zwracało się dotąd zbytniej uwagi, co jest jeszcze społecznie nieakceptowane (no bo jak to tak, chłopu narzekać nie wypada). Zaskakująco mała jest liczba feministek, które dostrzegają problemy mężczyzn i chcą faktycznej równości, a nie tylko tam, gdzie kobietom wygodniej, a najlepiej żeby jeszcze była to równość wyników, a nie równość szans - równość wyników uzyskuje się po prostu przez dyskryminację strony w danej kategorii lepszej. A jeśli już jakieś problemy mężczyzn feministki dostrzegają, to mówią, że to wina "patriarchatu", który ogranicza mężczyzn. A co jeśli to wina tego, że kobiety preferują mężczyzn męskich, silnych, wygrywających w życiu i bogatszych, zaś gardzą pod kątem związków słabymi, kobiecymi, biedniejszymi i z problemami? Nie da się tego zagadnienia skwitować wytrychem "patriarchatu", nie da się preferencji kobiet zmienić ustawą. Kulturowym praniem mózgu prędzej, ale też tylko do pewnego stopnia i ani tego się nie robi w tę stronę, ani nie uważam, żeby było to słuszne.
Oczywiście osoby o poglądach silnie lewicowo-feministycznych nie będą skłonne przyjąć faktów, które podważają fundamenty ich sposobu myślenia. W obecnej atmosferze politycznej? Zamykamy się w grupach o zbliżonych poglądach i tracimy kontakt z rzeczywistością. Poza tym gdyby się okazało, że dyskryminacja dotyka częściej mężczyzn niż kobiety, to przyjęcie tego oznacza klęskę aktywistek feministycznych i częściowo klęskę ugrupowań lewicowych - chyba że zajęłyby się rzetelną walką o równouprawnienie, niezależnie która grupa społeczna w danym momencie jest dyskryminowana. Taka elastyczność jest jednak trudna dla ludzkich mózgów, a także dla odbiorców propagatorów danej idei. Elektorat/czytelnicy musieliby zderzyć się z dysonansem poznawczym, "zdradą" - więc w dużej części porzuciliby takie "autorytety". To ciekawe zagadnienie bycia zakładnikiem swojej grupy odbiorczej, ale jako temat na inną dyskusję.
Bardzo ciekawa wypowiedź. Pozdrawiam
@@TheEldarie Odniosę się do dwóch rzeczy, bo nie lubię, jak się ocenia kwestie uczelniane bez wiedzy o procedurach. "Gdy AGH*, tak lubiany przez Krzysztofa, wprowadza parytety, darmowe kursy tylko dla kobiet, to dyskryminuje, i jeżeli bierze państwowe pieniądze, to takie dyskryminowanie powinno być zakazane, co wynika z polskiego prawa." - piszesz, po czym linkujesz projekt unijny, który *wymaga* parytetowania. To zwykły błąd rzeczowy z Twojej strony w efekcie.
I druga kwestia. Na livie specjalnie poruszyłem kwestię feminizmu czwartej fali. Poczytaj o nim. Środowiska feministyczne dawno doszły do wniosków, o których piszesz, i współczesny feminizm zajmuje się wszystkimi grupami wykluczonymi.
A, no i chętnie poznałbym merytoryczne powody, które Twoim zdaniem wpływają na to, że stanowiska kierownicze w katedrach uniwersyteckich (oraz dziekańskie i rektorskie) zajmują mężczyźni a nie kobiety. Bo jako naukowiec mogę powiedzieć od razu, że nie, nie mają na to wpływu *żadne* kwalifikacje intelektualne, także dlatego, że obsada stanowisk wynika z innych przesłanek.
@@KrzysztofMMaj-nd8qr "piszesz, po czym linkujesz projekt unijny, który wymaga parytetowania. To zwykły błąd rzeczowy z Twojej strony w efekcie. "
Niewiele to zmienia w ogólnym wydźwięku wypowiedzi, ale mój błąd, że tego nie sprecyzowałem. Zatem poprawiam "AGH nie wprowadza parytetów, lecz promuje projekty stosujące dyskryminację w postaci parytetów".
W takim razie jeśli warunkiem powstania takiego projektu było wprowadzenie parytetów, to być może lepiej, żeby powstał w takiej ułomnej formie wymaganej przez sponsorów, niż żeby nie było go wcale - choć to nadal inicjatywa stosująca dyskryminujące kryterium i uczelnię można krytykować, że się pod takimi metodami podpisuje. Uczelnia mogłaby stworzyć rekrutację bez parytetu, po czym nadwyżkę jednej płci "przenieść" do projektu własnego, niezwiązanego z unijnymi wymogami. W ten sposób uniknęłoby się dyskryminacji i ośmieszyło ten wymóg, no ale to już może za duże oczekiwania.
Z drugiej strony wyobraźmy sobie reakcję, gdyby jakiś KUL stworzył parytet dla katolików na kursie, którym zainteresowana większość byłaby niekatolicka, a uzasadnił to warunkiem pieniężnym ze strony jakiejś fundacji (przedmiot kursu kompletnie niezwiązany z wyznaniem). W mojej ocenie brzmi to dość niefajnie.
*Nie odniosłeś się do drugiego przykładu i kursu tylko dla kobiet.* Też taki był wymóg sponsorów, czy dyskryminacja była własną dobrowolną inwencją AGH, czy może AGH bezkrytycznie przystał na warunek dyskryminacji? Z dwojga złego już lepszy parytet niż odgórne wykluczenie jednej płci.
A gdyby zjawił się sponsor przedsięwzięcia wykluczającego ze względu na pochodzenie etniczne, to czy uczelnia akceptująca taki warunek postępuje moralnie?
"Środowiska feministyczne dawno doszły do wniosków, o których piszesz, i współczesny feminizm zajmuje się wszystkimi grupami wykluczonymi."
W opisach działalności feministek czwartej fali motyw dyskryminacji mężczyzn jest gdzieś między wierszami, na końcu, przy okazji. Ale nie jestem znawcą, więc zapytam o popularne środowisko feministyczne, które aktywnie sygnalizowałoby wskazane przeze mnie problemy mężczyzn, znasz takie?
Jeśli w założeniach czwarta fala ma się troszczyć o "wszystkich dyskryminowanych", to z pewnością nie jest to równomierna troska o wszystkich według skali dyskryminacji, lecz raczej poboczne uwzględnienie innych grup przy dominacji narracji dotyczącej problemów kobiet i może modnych mniejszości np. seksualnych.
Pomijam w tej chwili działania, które w czwartej fali uznaję za zwyczajnie szkodliwe lub wątpliwe.
Mamy w polskim prawie tak jawny, skrajny i bezpośredni przykład dyskryminacji jak ten nieszczęsny wiek emerytalny, więc wszelkie postępowe feministki egalitarystki powinny zajmować się nim w pierwszej kolejności, jednak z jakiegoś powodu tak się nie dzieje. Deklaratywnie prawica też może twierdzić, że zajmuje się troską o prawa mniejszości seksualnych, a jak jest w praktyce to wszyscy wiemy.
Za to w temacie "ustawy antyprzemocowej", która w praktyce zostawia furtkę na dyskryminację mężczyzn okraszoną domniemaniem winy, feministki były za.
"A, no i chętnie poznałbym merytoryczne powody, które Twoim zdaniem wpływają na to, że stanowiska kierownicze w katedrach uniwersyteckich (oraz dziekańskie i rektorskie) zajmują mężczyźni a nie kobiety."
Nie przypominam sobie, bym w swojej wypowiedzi poruszał konkretnie ten problem. Mówiłem szerzej o wysokich stanowiskach i osiągnięciach bez wskazywania na kierownictwo w katedrach uniwersyteckich. Aczkolwiek jako fan Twoich rantów chętnie bym posłuchał co nieco na ten temat.
" Bo jako naukowiec mogę powiedzieć od razu, że nie, nie mają na to wpływu żadne kwalifikacje intelektualne, także dlatego, że obsada stanowisk wynika z innych przesłanek."
Jeżeli Twoja kategoryczna pewność pokrywa się ze stanem faktycznym na polskich uczelniach, to świadczy, że nadreprezentacja danej płci nie jest głównym problemem, lecz właśnie nieistotność kwalifikacji intelektualnych. Bo jeśli byłoby tak, że kobiety mają takie same szanse na te stanowiska, a nadal kryteria nie dotyczą posiadanych kwalifikacji umysłowych, to przecież wciąż jest to patologia i w pierwszej kolejności wypadałoby zadbać o zastosowanie merytorycznych kryteriów wyboru (co może przy okazji zlikwidowałoby problem domniemanej dyskryminacji płciowej). Podobnie gdy problem dotyczy nepotyzmu, kolesiostwa i korupcji, czy obsadzi się stanowisko kolegą czy koleżanką jest nieistotne wobec szkodliwości samego sposobu wyboru.
Zwróciłbym przy tym uwagę, że problem ten dotyczy wąskiej grupy kandydatów zainteresowanych takim stanowiskiem. Co innego system szkolny, lepiej dostosowany do dziewczynek, którym ponoć łatwiej usiedzieć w ławkach 7 godzin. Ale to trąci whataboutismem, więc dodaję na marginesie dla zobrazowania skali.
Mówiłem raczej o powodach, dlaczego największe osiągnięcia w rozmaitych dziedzinach są częściej udziałem mężczyzn. Można wymienić tutaj wiele czynników temu sprzyjających, z czego nie wynikają one z jakiejś prawnej opresji czy koniecznie z programowania przy wychowywaniu. Jeśli Cię (lub innego potencjalnego dyskutanta) to interesuję, to mogę rozwinąć.
Do spraw niezwiązanych z akademickimi się nie odniosłeś, a głównym zamysłem mojej wypowiedzi była krytyka tak zwanej pozytywnej dyskryminacji. W kwestii sytuacji na samych uczelniach od strony hierarchii władz ciężko byłoby mi dyskutować z Tobą, a AGH wyciągnąłem trochę w formie baitu, choć faktycznie uważam, że zastosował dyskryminację i Twoje uzasadnienie nie wystarcza do zbicia tego twierdzenia.
Jeśli jednak kobiety są gdzieś dyskryminowane, to wolałbym widzieć walkę o to konkretne miejsce zamiast generalizowania i wprowadzania dyskryminacji pozytywnej tam, gdzie dyskryminowane nie są, dla jakiejś mitycznej równowagi. Jeśli w danym środowisku zachodzi dyskryminacja, którą da się jasno wskazać, to oczywiście należy ją piętnować i próbować doprowadzić do równych szans. Ale również tam, gdzie dyskryminuje się mężczyzn pod pozorem jakiegoś programu dla rzekomo poszkodowanych kobiet.
Czy AGH to Akademia Górniczo-Hutnicza? To nie wiem czy można mieć pretensje, że taki a nie inny przedział obsadzenia stanowisk rektorskich jest. To jest tak jakbym poszedł na uniwersytet humanistyczny i gadał, że tyle kobiet tam naucza, ma stanowiska... no serio?
Podstawy psychologi (nie żebym się na tym znał, miałem zajęcia z tego ponad 25 lat temu): kobiety nakierowane są na człowieka - ma to związek z macierzyństwem (wybór zawodów, w których ma miejsce nacisk na interakcje pomiędzy ludźmi), mężczyźni są ukierunkowani na przedmiot (jesteśmy mniej wielozadaniowi więc w taki sposób działamy). Jakbyśmy nie zaklinali rzeczywistości obie płcie mają inaczej zbudowane mózgi, niby są podobne, ale nie są identyczne, ale zarazem są komplementarne w stosunku do siebie.
Różnice w życiu codziennym są niby pomijalne, ale gdy dochodzi się do ekstremów to rozdźwięk pomiędzy płciami się uwydatnia. Wystarczy, że krzywa gausa (reguła trzech sigm) w obrazowaniu obu płci będzie przesunięta o 1 procent i ekstrema będą o wiele bardziej widoczne. I wszystko.
Paradoksalnie moja obecność u Was była przypadkowa po przejściu The last of US 2, gdyż chciałem zobaczyć refleksje innych osób. Tak bardzo się NIE zawiodłem. Gdy obejrzalem materiał o dark souls nastepnie o serialu wiedźmin...uświadomiłem sobie że tego szukam na youtube. Chyba nawet nie chodzi o fakt, iż mam niemal identyczne refleksje czy odczucia...a o sposob prowadzenia i konstrukcje wypowiedzi(nie boisz sie użyc przekleństwa kiedy to naprawdę jest potrzebne, wszak chyba po to są wulgaryzmy aby podkleślić wydźwięk) Nieważne, za mocno się rozpisałylem. Dzięki Panowie za waszą pracę. Jeszcze daleko do aktualnych materiałów, ale to dobrze haha. Zwiększyć proszę kwotę wsparcia! Bo warto. Pozdrawiam!
Wulgaryzmy sprawiają, że na moment jest mi dobrze. Nic na to nie poradzę 😌
Nie jestem fanem formatu q&a, ale jak zobaczyłem ze trwa 4h to stwierdziłem, ze skoro ktos gada przez 4h, musi byc interesująco. Dzięki
😅 szanuję ten komentarz
A ja przy Weselu zrobiłem wstęp o narkotykach z początku XX wieku. W ogóle to był fragment lekcji, której nauczycielka zaproponowała mi prowadzenie lekcje wcześniej usłyszałem, że mam takie same kompetencje jak ona i to była jedna z najmilszych rzeczy jakie usłyszałem od nauczyciela.
O rzesz w mordę, w końcu ktoś wyjaśnił świetnie kwestie nie binarności o odrębności tego tematu od seksualności ( i bez totalnie niepotrzebnego mieszania się w politykę)
Filipie I Krzysztofie totalne chapeau bas! Żałuję głównie, że tego na żywo nie mogłem doświadczyć (skomentować) i tak się rozdrabniam w komentarzach, ale dotarłem tu od Rysława (który mnie głównie poratował przykładem jak zadbać o zdrowie fizyczne) niedawno i konsumuję Wasze treści dopiero teraz , ale w dużej ilości (ale staram się mimo wszystko delektować;))
Ps. sam spędziłem aż 10 lat w polskiej branży naukowej tylko w bardziej biologicznej **UJotu z czego sporą część czasu również na doktoracie łączonym polsko-francuskim w Orleanie i czuje ten "vibe" jak to wpływa na człowieka i ile wymaga poświęcenia.
Pozdrawiam i dziękuję za Wasze materiały!
Dzięki za świetnie spędzone cztery godziny. Oby tak dalej
Historia z okiem bardzo smutna, ale ja chciałbym pogratulować ogromnego aktu odwagi i przyjaźni (odepchnięcie przyjaciela, żeby samemu przyjąć obrażenie) ❤
Nie wiem czy to odwaga. Głupota i automatyzm, nic by mu się nie stało ;) może tak naprawdę się tylko potknąłem 😌
@@BezSchematu A jeśli chodzi o moje pytanie o uniwersum DC, pytałem o wszystkie filmy, więc point for Filip za wychwycenie tego
Filipie, dla mnie inteligencja to największy afrodyzjak;)
dla wszystkich SCHEMATOSCEPTYKÓW!
Pozdro Filip, świetne Q&A
Pozdro też dla Krzysztofa!
59:30 Filip wspomniał, że próbował grać w RPG. Moim zdaniem DnD czy inny Warhammer są za bardzo mechaniczne dla początkujących. Dobrym pomysłem jest zagranie np. w Zew Cthullu, który mocniej stawia na świat i interakcję z nim niż bardziej "cyferkowe" RPG.
Mówię to, jako osoba, którą się odbiła od systemu Warhammer, a teraz jestem Mistrzem gry w Zewie. Dodatkowo jeśli ktoś nie lubi Horroru, to nie jest to problem, bo zupełnie inaczej się odbiera horror filmowy, książkowy i RPGowy.
Poza tym wspólny projekt Gospody RPG z Bez schematu byłby potężny i czekam (być może naiwnie xd)
Miłego dnia/wieczoru życzę
Moj syn ma szklana proteze oka i wiem co oznacza to kazdego dnia... na ulicy, w nowym otoczeniu szkolnym. Trauma na cale zycie.
whisky kompletnie do mnie nie trafia. nie zcierpie tego smaku.
Wszystkie wymienione w odcinku polecajki filmów / seriali / utworów muzycznych powinny trafiać na jakiś osobny kanał na discordzie. Ciężko jest zapamiętać je wszystkie w ciągu 4h podcastu..
To prawda. Od tego mamy "komentarze do streamów". Wejdź tam, wywołaj nas, wszystko wypiszemy ;)
Filipie, tak ten materiał jest publicystyką. Dodatkowo minęło ponad 7 miesięcy, a dalej jest to aktualna publicystyka
25:47 pociągnijmy dalej - nie wszyscy mieszkańcy Indii są wyznawcami hinduizmu. Tu też oczywiście są głębsze problemy, ale sam tylko ślizgałem się po powierzchni tematu.
Dobra, ale to co z tą Cyganką? Bo odwołaliście się do większego problemu 😝
4h i jadą dalej! Szacun!
Co sądzicie o wyrównywaniu wyników np. przy aplikacji na studia na kierunki techniczne (kobiety dostają dodatkowe punkty itp.), ponieważ moim zdaniem nie bardzo można wtedy mówić o równości. Czy jest jakiś sposób, żeby rozwiązać problem dyskryminacji jednej płci, jednocześnie nie dyskryminując drugiej?
50:48 prorok 😂
No i Filip zdradził nam swoje Prawdziwe Imię, teraz możemy go wszędzie znaleźć, przejąć kontrolę i co tam jeszcze fantasy z Prawdziwym Imieniem wymyśliło.
Wiem, że ludzie znali Filipa jako Filipa (ja np. nie miałem pojęcia, jak masz na imię), ale świadomość ważności tego miana jest na moje tu istotne.
A prawdziwe imię ooczywiście brzmi:
Bartuomiey
Pomyślałam, że F jak fighter, a tu taki wywód Krzysztofa
Filip, przyznaj się, z tymi oczami to przejmuje Cię protomolekuła. Nie ukrywaj się z tym ;)
Przyznaję 😎
jestem w tym momencie nazywca gdy jest dyskusja o nazewnictwie jaminkow. Brytyjczycy nigdy w zyciu nie powiedza wienerdog, to jest amerykanskie okreslenie. Sausage dog jak najbardziej przyjete.
Rise of Legends było najlepszą grą w jaką grałem w życiu, polecam 10/10
Krzysztofie, protest apropos językowego obrazu świata jako"hipotezy". Jak przetłumaczysz Indianom z plemienia Hopi dzieła Kanta!😉 Tj. koncepcję linearności czasu?
łapka w górę w ciemno :D
Witaj w klubie, ja też nie widzę na prawe oko. Inni to zauważają - mam zwichniętą soczewkę, ale nie noszę soczewek. W szkole się ze mnie śmiali, na studiach nazywali terminatorem, ale olewam to. Liczy się tylko to, że moja żona akceptuje moje oczy.
Ja się pytam, gdzie można się zapisać na wykład o upadku polskich youtuberów? 😅 Z chęcią posłucham. I w cale nie chodzi mi Gonciarza! 🤣
Podróż błękitnych czarodziejów inspirowana historiami o Marco Polo i misjii papieskiej na wschód.
Będę to powtarzać do końca świata i jeden dzień dłużej, jeśli będzie trzeba.
Nie wiem kto ci, Filipie, nagadał takich rzeczy o "Attack on Titan", ale nic z nich nie jest prawdą. Ten ktoś zapewne rzucił serial, w pierwszym momencie kiedy fabuła zaczęła go przerastać i nawet nie podjął próby jej zrozumienia.
Isayama stworzył majstersztyk fabularny. Wszystko doskonale się zazębia i ma swoje wyjaśnienie w odpowiednim czasie.
No, nie znajdziesz dziury w całym.
Sami widzowie - zaznaczę, oglądając ostatni sezon, gdzie jest to podobno NADMIERNE ;)
AoT miał według mnie (i bardzo dużej części fanów) słabe zakończenie. Zbliżając się do finału autor uraczył nas interesującym i poniekąd niespodziewanym rozwojem wydarzeń, oczekiwania były wysokie, a fani wypluwali z siebie setki wymyślnych teorii jak się to skończy - z czego niektóre uznałbym za lepsze niż to, co dostaliśmy. Nie spoilerując za bardzo, dużo rzeczy nie doczekało się właściwego wyjaśnienia, pewne postaci okazały się rozczarowujące, wprowadzono pod koniec deus ex machinę i sztampowe elementy z shounenów, a także można się doszukać nieudolnego kopiowania rozwiązania z innej mangi. Fani na reddicie łagodzili ból prześmiewczymi memami, powstał nawet projekt fanowskiego zakończenia tej historii. AoT to dobra opowieść, która stała się świetna wraz z rozbudową świata, ale końcówka wyszła dość słabo. Chyba wielu autorów ma z tym problem, żeby w sposób satysfakcjonujący zakończyć historię i pozostawić dobre wrażenie.
To teraz sobie wyobraźcie, jak bardzo w wieku płodowym musialo dziecko zaleźć za skórę rodzicom, że na drugie dostalo "Bozygniew";)
Jak ja.
Bożydar jeszcze, ale Bożygniew?
Nawiązując do Tolkiena i produkcji amazona. Dlaczego tak kurczowo trzymamy się schematu 😉 omawiając obecność czarnoskórych postaci. Krzysztof zwrócił uwagę, że w świecie Tolkiena nie było tak dalekosiężnych migracji. A dlaczego afroamerykanie mogą się znaleźć w danym miejscu tylko w wyniku migracji? A gdybyśmy tak odrzucili całkowicie kolor skóry, podobnie jak nie komentujemy koloru oczu czy włosów i skupili się na aktorze… po prostu, bez schematów? Jezus też będąc żydem zapewne nie był błękitnookim blondynem.
Nie łapię dlaczego sprowadzasz tę dyskusję do kwestii koloru skóry. Serio? Uważasz, że to była istota naszej krytyki? Bo jeśli tak, to może pomyliły Ci się kanały ;)
Dlaczego trzymać się schematu cech genetycznych i dziedziczenia? Dlaczego nie zrobić wysokich krasnoludów, jeszcze wyższych hobbitów i niskich elfów? Jak bez schematu, to bez schematu!
Ten sam poziom absurdu. Jeżeli w zamkniętym środowisku występują obok siebie czarnoskórzy i bladoskórzy, to znaczy, że przez te n pokoleń życia w tej samej społeczności ich przodkowie się nie krzyżowali. Można by wręcz powiedzieć, że musiała wystąpić jakaś segregacja w tym aspekcie. Inaczej kolor skóry zmierzałby w kierunku uśrednienia, a skrajności by zanikały.
Krzysztofie możesz przypomnieć jak nazywał się alternatywny kanał do Shadiversity?
The Templin Institute, mega polecam.
@@KrzysztofMMaj-nd8qr Dzięki!
"Brunet. Prawe oko czarne, lewe nie wiedzieć czemu zielone" To cytat z mojej ukochanej książki. Dzięki Filipowi teraz wiem jak mógłby wyglądać Woland:D
Ah czyli Filip jest jak David Bowie! Tak czułem
No nareszcie! Ktoś połączył kropki i oczy :) Mój wspaniały idol, Bowie, i jego oczy.
@@BezSchematu Moja miłość do jego postaci jest nieograniczona. Przyznam szczerze, że gdy poraz pierwszy zwróciłem uwagę na to oko, nie miałem żadnych innych skojarzeń. Teraz historia tylko to podkreśla!
@@mattcyriak bfmalinowski.pl/blog/david-bowie-pionier-crowdsourcingu/
Kupiłem ostatnio 3 limitowane koszulki z Ziggym
@@BezSchematu Zdecydowanie się zapoznam.
.. I o Paniee, 3 aż! Ja mam, aż jedną , ale jest zdecydowanie moją ulubioną.
To uzupełniając świat bez schematu, to mam pytanie: jeżeli Krzysztof jest magiem ognia, to kim jest w takim razie Filip?
wejdź na Discord i się przekonaj ;) Mam tam tytuł.
Podpowiedź: najlepsza klasa w Diablo 2.
@@BezSchematu Sprawdzone, potwierdzam, jest tam tytuł. Świat stał się nieco bardziej kompletny.
Świetne Q&A, bardzo dobrzy jesteście w tej formie filmików. Swoją drogą, sugerowałbym dodanie rozdziałów do zapisów. Przecież to byłoby złoto! Jeżeli forma przyjmie się na dłużej, to pozwoli uniknąć powtórzonych pytań, a może nawet stworzy fajne kompendium wiedzy, ze wszystkimi pytaniami, ze wszystkich filmików razem z minutami wystąpienia.
Mecenasi Chaosu?
Już wybrane: Schematosceptycy
Za zachowanie bez schematu powinny być obniżone oceny ze sprawowania
@bezschematu, o ten "Szczyt Bogów" pytałem, obejrzyjcie sam trailer: th-cam.com/video/AwDVv6pDBx8/w-d-xo.html
Chińczycy mają kapitalne określenie na zachodnie poglądy lewicowe, baizou. Ich cała obecna polityka wewnętrzna (ograniczanie grania, osobny algorytm na chiny na tik toka propagujący zupełnie inne idee niż to co widzi się na zachodzie) i zewnętrzna ma nie tyle na myśli konflikt kinetyczny co konflikt ideowy. Ciekawe co przetrwa pragmatyzm, przyjmowanie świata takim jaki jest (Chiny) czy takie podejście jakie prezentuje zachód.
EDIT
Drobna edycja skasowanie nie potrzebnego "nie tylko".
No ciekawe. Zachód nie ma na koncie największego ludobójstwa w historii ludzkiej cywilizacji, które nastąpiło niecałe 70 lat temu za czasów i za sprawą Mao Zedonga. Ani nie musi cenzurować dzieł kultury, byleby nie pojawili się tam homoseksualiści czy krytyka partii czy Kubuś Puchatek.
"Pragmatyzm". Zobaczymy w rzeczy samej.
@@BezSchematu dlatego m.in nie korzystam z usługi Timmy'ego Tencenta.
@@BezSchematu Możemy się licytować, czy aby zachód z całą swoją moralnością ma absolutnie czyste ręce, historia pokazuje, że dobrobyt (głownie krajów kolonialnych/postkolonialnych) powstał na krwi. A co jest jeszcze bardziej smutne nasza historia po 2 Wojnie Światowej prezentuje, że moralność, krew przelana w imię pewnych zasad absolutnie nic nie znaczą w ostatecznym rachunku sił.
Największe ludobójstwo w historii ludzkiej cywilizacji dokonane przez armię jednego władcy to wynik podbojów Chings-chana.
W latach 50 XX wieku Chiny były jednym z największych wrogów Stanów (nie żeby to się zmieniło, no może oprócz miejsca w rankingu), moralnie zachód był górą potępiał Mao i jego Wielki Marsz, walczył w Korei z jego wojskami, ale śmierć milionów Chińczyków w wyniku głodu stała się tylko smutną statystyką, bo w latach 70 nastąpiło zbliżenie Stanów i Chin, aby balansować Rosję. Nie wygrała moralność, wygrał pragmatyzm. Mistrzostwo w przymykaniu oczy. Ba cała potęga Chin, powstała na przymykaniu oczu przez Zachód, bo liczy się tylko zysk (ironiczne jest to, że na mieszkańców Państwa Środka mówi się, Żydzi Azji - stereotyp goniący stereotyp).
Nie bierzcie tego do siebie, absolutnie nie mam ochoty żyć na wzór chiński (Social Credit System jest przerażający), ale jak życie pokazuje (nawet sytuacja na wschodniej granicy Ukrainy, która miała gwarancje z obu stron o nienaruszalności granic pod warunkiem, że pozbędzie się na rzecz Rosji arsenału nuklearnego) nic nie jest dane wiecznie, ani pokój, ani dobrobyt a moralność jest co najmniej elastyczna.
@@grisza9395 to jeszcze wyrzuć wszystką elektronikę (złoto naszych czasów, produkty z krzemu) produkowaną przez chińczyków (części, montaż, produkcja całościowa you name it).
@@paralaksa78 Ja absolutnie nie biorę tego do siebie i nie lekceważę Chin -- ba, analizuję je i czuję do nich szacunek (w przeciwieństwie do Rosji). Jednocześnie wiem, gdzie chciałbym, a gdzie nie chciałbym żyć.
- Filip
Bump
Pomysł, żeby zabraniać jakiegoś słowa w języku polskim, bo po drugiej stronie Atlantyku uważa się je za niewłaściwe, jest tak kretyński, że aż wymyka się racjonalnej polemice. W USA zarejestrowanych jest kilkadziesiąt organizacji indiańskich mających w swej nazwie słowo "INDIAN". Rozumiem że należałoby je natychmiast zdelegalizować?
Nie mówiłem o języku polskim. Mówiłem o dowolnym języku. I nie, nie zdelegalizować. Edukować i KORYGOWAĆ.
Zobacz co magicznego się stanie, jak wejdziesz na słowo "Indianie" w polskiej Wikipedii i przełączysz się na angielskie hasło. O wow, zobacz co się stało: en.wikipedia.org/wiki/Indigenous_peoples_of_the_Americas
Nagle masz hasło: Indigenous peoples of the Americas.
No zobacz... nie z tej ziemi! Mało? To czytaj dalej:
"Since the late 20th century, Indigenous peoples in the Americas have been more vocal about how they want to be addressed, pushing to suppress use of terms widely considered to be obsolete, inaccurate, or racist. During the latter half of the 20th century and the rise of the Indian rights movement, the United States government responded by proposing the use of the term "Native American", to recognize the primacy of Indigenous peoples' tenure in the nation.[53] As may be expected among people of over 400 different cultures in the US alone, not all of the people intended to be described by this term have agreed on its use or adopted it. No single group naming convention has been accepted by all Indigenous peoples in the Americas. Most prefer to be addressed as people of their tribe or nations when not speaking about Native Americans/American Indians as a whole."
Nie wiem skąd bierzesz swoje informacje.