Według mnie samo nazwanie trybu dla niepełnosprawnych zniechęciło by sprawnych graczy ,a niepełnosprawnym zapewne będzie miło jak zobaczy, że deweloper o nim pomyślał.
Sekiro to była jedna z niewielu gier w której szczerze myślałem, że jej nie przejdę ale po mniej chaotycznym i bardziej przemyślanym podejściu pokonujesz bosa i jest zajebiście.
Dokładnie to samo miałem z tymi znaczkami. W pewnym momencie chciałem wychwycić w nich jakąś różnicę bo wydawało mi się, że będzie to prostsze niż obserwacja ruchów wroga, ale w końcu idzie się przyzwyczaić :D
Zwykle gram na hard albo normal i nie mam nic przeciwko poziomowi easy np. W Wiedzminie było to inaczej opisane "Chcesz tylko poznać opowieść" to był ten łatwy ale był inaczej opisany i to równiesz wpływało na jego odbieranie
Jestem zwolennikiem najtrudniejszych poziomów typu nagły zgon z wiedźmina 2 czy ultrakoszmar z dooma(2016) lecz w wolfensteinach albo od 3d albo od return to castle masz najłatwiejszy o nazwie. "Tato mogę zagrać?" a w serious samach nazywa się "pokojowy" lub "spacerkowy"
Sporo gier odchodzi od zwykłego nazywania poziomów trudności. O ile w grze RPG jak wiedźmin taki tryb ma sens, to w grze/grach które w podstawie swoich założeń mają być wyzywające, trudne, zmuszające do nauki mechaniki i posiadające tak zwane skill gapy jest całkowicie bez sensu. W wiedźminie czerpiesz frajdę z wszystkiego po trochu, łącząc to w całość. W sekiro czy serii ds.... Chodzi o frajdę z mechaniki gry i pokonywania bossów. Z drugiej strony do wiedźmina 3 musiałem pobrać moda który Jeszcze bardziej tę grę utrudniał. W końcu by Dobrze się wczuć w grę i łowcę potworów jak w książce, chciałem by każdy potwór był wyzwaniem i śmiertelnym zagrożeniem, do którego bez uprzedniego przygotowania i poznania (jak to było z reguły) nawet nie było podjazdu :D
@@MeSmerizeGaymingxD Akurat w ds (sekiro nie kupiłem) serious sam , beyond divinity , knights of the temple i wiele innychgier opartych na wysokim poziomie trudności nie są znane tylko i wyłącznie z niego. Na przykład w soulsach odkrywanie historii oraz fabuły poprzez czytanie opisów przedmiotów oraz dialogów , w seroiousach poprzez czytanie opisów wrogów , w beyondzie była ogromna fabuła w między czasie, osoby mego pokroju mechanikę wchłaniaja automatycznie i się skupiają na ukrytej fabule a osoby co muszą się nauczyć grać skupiają się na zapamiętaniu sekwencji ataków itp.
W kwestii easy mode do dark souls lub sekiro chodzi o to, że gracz pokona bossa z łatwością. Nie zdążysz poprawić tego co zrobiłeś źle, nauczyć się tej mechaniki w 100% bo boss będzie już martwy, a gdy masz ten poziom trudności to jest właśnie ta satysfakcja wspomniana w materiale
Jest duże grono ludzi, którzy po prostu lubią wyzwania i lubią sobie udowadniać coś czego normalnie w życiu nie doświadczamy. Po przejściu trudnej gry prócz satysfakcji jej przejścia pozostaje nam satysfakcja nalezenia do elitarnej grupy ludzi, którzy tego dokonali. Dużo ludzi oczekuje takich gier, które poziomem trudności zapadną na lata. Nie psujmy ich
Ale czy świadomość,że przeszedłeś grę na trudniejszym stopniu trudności chociaż wcale nie musiałeś nie jest jeszcze bardziej satysfakcjonująca? To,że nie poszedłeś na łatwiznę chociaż mogłeś? Zresztą są osoby,które grają dla atmosfery i dla lore więc nie dziwne,że chcieliby nadal poznać grę samodzielnie ale mieć możliwość przejścia na łatwiejszym poziomie. Myślę,że niektórzy gracze popadają w snobizm i elitaryzm bo przechodzą na najwyższym poziomie i chcą podświadomie zawłaszczyć to doświadczenie tylko dla siebie bez potrzeby dzielenia się nim z "casualami" To dość prostackie podejście. Gry to przede wszystkim rozrywka, i powinna być kwestią indywidualną dla gracza. A tryb trudny jak był tak by został.
>Graczom nie podoba się ekskluzywność EPICstora >Growi dziennikarze: przestańcie płakać >Dziennikarzom growym nie podobają się poziomy trudności >Gracze: przestańcie płakać >Dziennikarze: gracze są toksyczni.
Jest różnica między anty-konsumenckim zachowaniem zakłucającym w negatywny sposób rynek gier i ludźmi którzy zarabiają za pomocą ich znajomości gier, którzy nie mogą przejść tutoriala. Różne gry są skierowane do różnych odbiorców, nie każdy musi być wstanie przejść każdą grę. Sklepy są jedynie miejscem dostępu do tych gier, jeśli nie ma między nimi konkurencji to pojawiają się takie anty-konsumenckie zachowania jak brak trybu offline, brak systemu recenzji, brak lokalnych cech gier, itd.
mój ulubiony prowadzący z TVGRY :D według mnie powinny być takie opcje ułatwiania, nie wiem jak to ma się do Dark Souls i Seciro itd. ale w takim Wiedzminie 3 jak grałem pierwszy raz dodatek serca z kamienia [Uwaga mały spojler] i jak na koniec była walka z Olgierdem, to wyglądało to tak, że miał mnie na hita i po wielu próbach, ginięciu przy samej końcowce zmieniłem na lżejszy poziom trudności i go pokonałem, nie chciałem tego robić, ale w pewnym momencie nie chciało już mi się w to przez to grać i stwierdziłem, że kiedyś spróbuje przejść tą walke, ale narazie chce zobaczyć dalej fabułę, dlatego myślę, że dobrze jak jest taka możliwość, ale nie wiem jak to ma się do gier od Software, bo zawsze od was słyszę, że są mega wymagające
Nie rozumiem komentarzy o godzinie dodania.Jakie to ma znaczenie, ludzie jutro wstaną i oglądną na spokojnie. Czy film trzeba oglądać tuż po uploadzie ? lol
Moim zdaniem ciekawym poziomem trudnoś i w dark souls byłby tryb "alternatywny" czyli : przeciwnicy są mniej agresywni i zadają sporo mnie obraż jednak zamiast tego nie możesz przyzywać innych graczy ani npc oraz tracisz możliwość podniesienia dusz po śmierci. To ułatwiłoby rozgrywkę jednak bez wpływania w znaczący sposób na satysfakcję z rozgrywki i klimat gry.
Nie mam czasu siedzieć długo przy komputerze, dlatego przyznam, czasem odpalam grę w trybie łatwym po to, żeby w ograniczonym czasie poznać jak najwiecej fabuły/świata, pograć sobie bez elementu frustracji i utknięcia na jakiejś sekwencji. Jeśli gra mi się spodoba, jestem w stanie po przejściu wrócić do niej na wyższym poziomie trudności i już na spokojnie delektować się wyzwaniem. Mniej czasu spędzonego na graniu wpływa też na moje umiejętności ( bo odpowiednio szybka reakcja, znajomość klawiaturologii, tworzenia kombosów to umiejętności, które trzeba wyćwiczyć). Chciałabym spróbować zagrać np. w serie Souls, ale wiem, że ze względu na mój sposób konsumpcji gier, jest szansa, że wczesne niepowodzenia zamiast zamiast motywować mnie (nie mogę zainwestować wiele czasu w naukę systemu, bo zwyczajnie go nie mam) skutkowałoby odrzuceniem tytułu. Tryb łatwy byłby tu dobrym rozwiązaniem- mogłabym wprowadzić się w klimat, zobaczyć czy tego rodzaju gry w ogóle mi odpowiadają, poćwiczyć walkę, żeby potem mieć podstawy do budowania umiejętności, które potrzebne są do przechodzenia jej na wyższych poziomach trudności. Zastanawiam się też czy opcjonalna zmiana poziomu trudności w czasie trwania rozgrywki nie zwiększyłaby odsetka osób kończących gry- chyba jednak lepiej przejść część na łatwym, niż nie skończyć jej wcale. p.s Czy przejście całej gry w trybie trudnym, mimo dostępności łatwego, nie dawałoby dodatkowej satysfakcji? Mimo pokusy wytrwaliśmy i pokonaliśmy wyzwanie ;p
Jeśli dobrze pamiętam to fajnie było to rozwiązanie w Bayonetta, tam był tryb very easy (albo jakoś tak) pozwalał on przejść grę wciskając jeden guzik, a wtedy tytułowa czarownica wykręcała efektowne kombinacje ciosów. Grając na takim poziomie nie dostawało się żadnych osiągnięć, ale można było poznać fabułę. Idealne rozwiązanie dla osób, które nie mogą z różnych przyczyn opanować sterowania.
Te chyba 4 lat temu przechodząc Bloodbornea i słysząc o tym mistycznym poziomie trudności (to była moja pierwsza gra FS) byłem nastawiony na krew, pot i łzy oraz to, że istnieje prawdopodobieństwo porzucenia tej gry. Po przejściu gry oświeciło mnie i przypomniałem sobie, że w czasach PSX czy PS2 ta gra nie byłaby czymś nadzwyczajnym w kwestii poziomu trudności. Mam teorie, że wraz z rosnąca liczba graczy gry stały się też łatwiejsze, gdyż po pierwsze w gry zaczęli grać zwykli ludzie szukający rozrywki a dwa - hardkorowi gracze są starsi i nie mają już tyle czasu na masterowanie tytułu by go przejść. Wszystko wydaje się być naturalna koleją rzeczy.
W ogóle DMC ma też ciekawy sposób na "ułatwienie", jak wymienione w tym odcinku. Można było używać Golden Orbsów, ale zabierało to punkty stylu. Gracz łatwiej wygrywał, owszem, ale czuł że to nie było pelnoprawne zwycięstwo. Nie było w klimacie DMC, nie było stylowe ;) Dlatego ta gra jest wyjątkowa bo ciągle zmusza do tego żeby lepiej unikać/parować ataki, ale też używać różnorodnych ataków, żeby ciągle te pkt stylu nabijać. Nie da się jej przejść jak taran, przyjmując ciągle ataki i używając jednej broni. A kiedy myślisz że jesteś już dobry, odblokowujesz nowy, wyższy poziom. No i dostosowywanie stylu gry do różnych przeciwników, Swordmaster, Trickster, Royalguard, Gunslinger. Szkoda że na tym kanale Devil May Cry jest często pomijany..
Owszem uważam że gracz powinien mieć wybór. Nie każdy ma na tyle wypracowane zdolności motoryczne swoich palców by dać radę takim grom jak Sekiro, Dark Souls itp. Wiele z tych gier ma do opowiedzenia fajną historię i dlaczego odbierać możliwość jej poznania słabszym graczom? Jeżeli natomiast developer nie chce sugerować, że jest możliwość włączenia trybu easy i chciałby żeby gracz spróbował zagrać w trybie domyślnym można zastosować mechanizmy jak w DMC po kilku zgonach w tej samej lokacji gra sama zaproponuje czy skorzystać z trybu easy czy jednak nie chcemy się poddać i zostać w trybie domyślnym by cieszyć się nie tylko fabułą ale i wyzwaniem.
To teraz temat, czy twórcy gry są jej mistrzami? :) Trudny poziom gry, np baldur's gate'y vs twórcy. Odpowiedź nasuwa się sama, ale czy na pewno? teraz trzecie zdanie: Czy jeśli gracze aby opanować grę grają setkami godzin to jak z twórcami? a jeśli już to jak to edytują? dałem wstęp, teraz wasza kolej (skróciłbym o to drugie zdanie)
Wolę jak gra ma wiele stopni trudności, co więcej, lubię jak pozwala zmienić stopień trudności w trakcie rozgrywki. Można dzięki temu wypróbować na ile sobie człowiek poradzi i ewentualnie to zmienić jak się okazuje za łatwo lub za trudno.Albo nawet bardziej, jak pozna się mechanikę gry na tyle że przestała stawiać wyzwanie, to można by podbić stopień trudności. Lub ułatwić kiedy gra się po wypiciu kilku piw i refleks nie jest taki jak potrzeba.
Jak dla mnie nie powinno być tryby łatwego w grach które z natury mają być trudne. W końcu na tym one polegają, były trudne a możliwość, nawet jeśli tylko na chwilę, włączenia tryby łatwego psuje świat/gre. W niektórych grach miałem właśnie chwilę słabości i przez to włączałem tryb łatwy zamiast pofatygować się i pomyśleć.
Pierwsze części Devil May Cry miały fajne rozwiązanie jeśli chodzi o tryb łatwy - był on odblokowywany dopiero jeśli gracz umarł kilka razy - więc gracze którzy jakoś sobie radzili mogli go nawet nie zauważyć. Dodatkowym atutem tego rozwiązania było to, że wszystkie ulepszenia odblokowane w trybie łatwy pozostawały z graczem gdy chciał potem przejść grę jeszcze raz na normalnym - i wtedy powracała trudność związana z brakiem ułatwień i mocniejszymi przeciwnikami, ale sam gracz też był już mocniejszy.
Prawie nikt nie pamieta o hardcorach a jak sie pojawi trudna gra to nagle narzekania ze powinna miec tryb latwy... Dzis 99% gier jest latwa na srednim ormalnym a czasem nawet trudnym.. Nie potrzeba nam poziomow latwych w grach z zalozenia trudnych! ^^ Nie kazdy czlowiek moze byc muzykiem albo mistrzem gry w Szachy a jakos nikt na to nie narzeka i nie krzyczy obnizcie poziom trudnosci uczenia sie czy wykonywania tych zawodow... Ergo nie wszystko jest dla wszystkich ^^
Umieszczenie wyboru poziomu trudności w mojej perspektywie, i na moim przykładzie, odbiera część frajdy. Zdecydowanie przyjemniej gra się wtedy, gdy gra rzuca nam wyzwanie, nie dając możliwości obniżenia trudności. Ale to zapewne zależy od jakiego typu gracza się jest - dla mnie gra jest wyzwaniem, niczym jakiś rebus czy sudoku. Oczekuje, że zostanie przede mną postawione konkretne wyzwanie. W momencie gdy mogę je modyfikować do własnych potrzeb, przestaje ono być wyzwaniem.
Ja jestem jednym z tych niepełnosprawnych, którzy muszą podchodzić do przeciwników w Soulsborne'ach po 200-500 razy. Albo w Hollow Knighcie, w którym ostatnio z jednym bossem walczyłem 10h... I nie mam nic przeciwko trybowi łatwemu, który sprowadza wyzwanie do poziomu takiego, jak mają normalni. Może nawet być kosztem utraty części rozgrywki, jak w Cuphead (gdzie niektóre formy ataków przeciwników były wyłączone w trybie easy, z dwoma ostatnimi bossami nie można było w ogóle walczyć), byle tylko móc czerpać przyjemność z przezwyciężania trudności i uczenia się, jak sobie z nimi radzić, a nie tylko frustracji i ponownego uświadamiania sobie własnych niedostatków.
5 ปีที่แล้ว
Chciałem Ci Kacper podziękować za poruszenie kwestii niepełnosprawnych graczy. Jestem osobą niepełnosprawną ruchowo, co uniemożliwia mi między innymi korzystanie z kontrolera w ogóle. Posiadam Soulsy na steamie od niedawna i powoli baaardzo powoli i z długimi przerwami sobie w nie pogrywam. Mimo, że jestem gdzieś na samym początku jedynki to sam mam mieszane uczucia odnośnie trybu łatwego choć pewnie bym na nim grał "dla fabuły i doświadczania świata" ale rozumiem jego przeciwników. Kumpel weteran soulsów mówił, że to on gra na łatwym bo grał na padzie a ja muszę się męczyć z kiepskim portem i sterowaniem. Ale przynajmniej mogę próbować bo są na PC. Bardziej boli mnie fakt istnienia ekskluzywnych gier. Nigdy nie zagram w takie perełki jak God of Wary, Spider-mana czy The last of us (cały czas mam nadzieję na RDR2 i Persony) Dziwnie przykre uczucie. Całe szczęście sporo typowo konsolowych gier ostatnio dostaje porty i tak wiem, że są "klawiatury" do ps4 ale nie da się ich skonfigurować pod własne potrzeby. A VR? Jakiś gość pokazał platformę dla wózków podpiętą do gogli ale nawet nie chce wiedzieć ile to kosztuje. Przymierzam się też do testowania kontrolera adaptowanego od xboxa ale zanim kupię muszę się zastanowić (bo sprawdzić nie mam jak), które przystawki i peryferia do niego tak naprawdę mi pomogą. Rozpisałem się ale jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Nie, w tych czasach mamy YT i masę poradników na wyciągnięcie ręki. Sam ostatnio zagrałem w pierwsze Soulsy (remaster) i pewnie bez podpowiedzi w jakiej kolejności i gdzie iść bym w którymś momencie odpuścił bo przeoczyłbym sporo rzeczy bez których dalej bym nie poszedł. A tak bawiłem się świetnie a sama gra robi się dosyć prosta od połowy o ile ktoś idzie w duże tarcze ;D
Mam kumpla, który jest właśnie takim niepełnosprawnym graczem. Jego jedna ręka jest w znacznej części niesprawna i może on coś w niej tylko trzymać. I tak trzymając w tej ręce pada a druga poruszając analogami i wciskając przyciski, zrobił platyne we wszystkich Soulslikach.
Na mój gust fajnym pomysłem byłby tryb alternatywny, który udostępniał by listę elementów gry które mogą być zmienione. Nie byłby to 'easy mode', bo mógłby na przykład zawierać też ustawienia, które można wykorzystać do utrudnienia zabawy. W ten sposób praktyczna gra to ta optymalna wersja, a tryb alternatywny reprezentował by zarówno ułatwienie jak i utrudnienie rozgrywki.
Masz rację, panie Mądry. W Wieśku trzecim włączyłem na chwilę, w początkowej fazie, tryb normalny. Irytowała mnie mechanika odwracania się Geralta tyłkiem do przeciwnika przy każdym ciosie (karygodny błąd). Potem przełączyłem znowu na harda i już było spoko. W Dark Soulsach nie miałem tej możliwości i stękałem XD.
Mogę się odnieść do tego problemu z własnego doświadczenia. Jako, że jestem osobą niepełnosprawną, mam właśnie takie problemy, o których wspominasz w materiale. Między innymi, mam problemy z koordynacją na linii oko-ręka. Stwarza to problemy z odpowiednio szybkim reagowaniem na to, co dzieje się na ekranie (jak na przykład parowanie). I rzeczywiście, w grach typu Dark Souls miałem problemy, bo ginąłem naprawdę często.. Z pierwszą częścią było jeszcze pół biedy, bo z odpowiednią dozą samozaparcia, można było zbudować postać, która sobie radziła w miarę dobrze. Ale problem pojawił się w "dwójce", gdy po pewnym czasie odpoczynek przy ogniskach przestaje respawnować przeciwników (co jest dosyć dotkliwe, gdy traci się dusze wraz z każdą śmiercią, a potem traci się je bezpowrotnie, gdy nie uda się ich odzyskać zanim zginiesz po raz kolejny). Pierwsza część pozwalałam mi na zrekompensowanie cierpliwością moich problemów ze zręcznością, podczas gdy druga część już nie dawała mi tej możliwości. W takiej sytuacji, wyjściem jest tylko zrezygnowanie z takiej gry (bo przecież nie będę używał cheatów) i odsprzedanie jej na allegro z własną stratą. Przy tym wszystkim, nie zgadzam się z stwierdzeniem, że pozostajemy przy wybranym na początku poziomie trudności z konieczności. Zawsze, gdy gra daje mi możliwość wyboru poziomu trudności, wybieram poziom "normalny", bo jednak chcę, żeby gra stanowiła dla mnie jakiś poziom wyzwania, nawet pomimo moich ograniczeń.
W Cuphead jest tryb łatwiejszy każdego bossa, jednak po pokonaniu go nie dostajemy jego duszy potrzebnej do walki z dwoma ostatnimi. Swoją drogą dla mnie król kości był jednym z ŁATWIEJSZYCH przeciwników choć wielu uważa go za najtrudniejszego, więc jak powiedział Kacper trudność to pojęcie subiektywne.
Najlepszym według mnie sposobem rozwiązania tego problemu byłoby ukrycie tego trybu w prosty sposób - kiedy gra zauważa że ewidentnie nam nie idzie, w stopniu wręcz żałosnym, daje możliwość włączenia tego trybu albo co lepsze - automatycznie go dostosowuje do poziomu przystępnego ale w dalszym ciągu trudnego i sprytnie manipuluje tym poziomem trudności w ciągu rozgrywki tak żeby wyzwanie cały czas było dla danego gracza bardzo duże. A opcje dostosowania dla osób ogólnie niepełnosprawnych (np tryb dla daltonistów) są zawsze ok. Swoją drogą gdyby nazwać tryb łatwy trybem dla niepełnosprawnych daje to ciekawy efekt - gra jest dla Ciebie za trudna więc ułatwiasz sobie ją trybem dla niepełnosprawnych i odrazu rodzi się ta myśl że coś jest z Tobą nie tak :D
Adaptacyjny tryb łatwy -Tryb łatwy który włącza się sam i tylko na określony czas jeśli z kimś nie możemy sobie poradzić, np 4 razy przegrałeś już na samym początku walki to po cichu włącza się tryb łatwy na czas tej walki, i tak za każdym razem, a np jeśli radzimy sobie prawie do końca walki i 2-4 razy przegramy pod sam koniec to tryb łatwy włącza się od połowy walki, wtedy gracz ma satysfakcję że poradził sobie, za którymś razem, ale poradził sobie, wtedy nie potrzeba trybu łatwego który można ustawić w opcjach.
Vanilaware zrobiło dobrą robotę przy Dragon's Crown. Otóż wraz ze wzrostem poziomu trudności przeciwnicy dostają nowe movesety i pojawiają się ich nowe rodzaje (włącznie z lekko osłabionymi wersjami bossów). Przykładowo tryb "easy" mógłby zmieniać movesety przeciwników lub ograniczać ich ilość. Przypomnę Blighttown i "snajperów" widzących nas zanim my zobaczymy ich. Walka na wąskiej kładce z kilkoma wrogami plus ostrzał owego pajaca. Przy zmienionym poziomie trudności snajperów mogłoby być mniej, lub mogliby reagować na naszą obecność dopiero gdy i my widzimy ich.
Myślę, że przede wszystkim warto się zastanowić nad postawą graczy wobec twórców gier, która niestety zaczyna przybierać formę postawy roszczącej. Mamy wolność wyboru tego, w co gramy, twórcy przed wypuszczeniem gry zapoznają nas z tym, co ma być jej założeniem, w przypadku firm takich jak From Software znamy także ich reputację i wiemy, z czego słyną. Nic nie zmusza więc gracza do wybrania konkretnej gry - bierze to, co chce. Twórcy mają prawo tworzyć własną renomę i ustalać pewną grupę graczy jako swoją domyślną, tak jak właśnie jest w przypadku From Software - podoba ci się ich koncepcja? Super, witamy w ekipie! Nie podoba się? Trudno, poszukaj w innym miejscu. BO MOŻESZ. Dodawanie poziomu easy tylko dlatego, że nie każdy daje sobie radę w grze i chce, żeby zrobić wszystko pod niego to rozbijanie całej idei gier oraz tego, co spaja tę społeczność. W dobie wielorakich solucji w formie czy to pisemnej, czy multimedialnej można znaleźć naprawdę wiele ułatwień. Tak jak wspomniałeś przy Gascoinie - pozytywka jest ułatwieniem, ale jest akceptowana, bo to część znajdowania "sposobu na bossa" (no i ma wyjątkową wartość fabularną). Jeżeli ktoś mimo to nie potrafi sobie poradzić, to trudno. Czas zderzyć się z rzeczywistością i zrozumieć, że nie wszystko jest dla każdego. Poza tym można poznać grę w inny sposób: obejrzeć serie typu "zagrajmy w x", streamy z gier, poczytać o fabule na forach dyskusyjnych lub obejrzeć filmy.
TVGRY dało mało czasu na materiał, że tak szybko mówisz ;) ? Sama merytoryka, jak to zwykle bywa u Kacpra, na najwyższym poziomie. Pozdrawiam i czekam na więcej, tego typu nagrań :D
Dla mnie nie fair jest skalowanie poziomu trudności w trakcie gry. Jeśli wybrałem poziom trudny, to na nim chce grać, nawet jeśli w jakimś miejscu się zatnę i gra "stwierdza" że się męczę.
Może przyszłością gier jest dostosowywanie poziomu trudności pod każdego gracza indywidualnie? Gra interpretuje styl gry użytkownika i automatycznie się zmienia tylko pod daną osobę np. ilość umiejętności bossów zależy od tego jak dobrze radzimy sobie z grą i wtedy każda gra stawia przed nami trudne ale nie nieosiągalne wyzwania dzięki którym każdy gracz czuje satysfakcję z ukończenia kolejnego etapu gry i nie jest tą grą zmęczony
Złożone poziomy trudności są o tyle fajne że wyzwania można ustawiać pod siebie, z drugiej strony brak takich ustawień to jaśniejsza rywalizacja, o którą ciężko w grach PVE. Soulsy zapewne nie stały by się fenomenem z takimi ustawieniami, w różnym stopniu poszczególne elementy stanowią dla nas trudność, w soulsach bardzo dużą rolę gra refleks, umiejętność rozpoznawania animacji, nauka zachowania wroga daje dużo więcej korzyści niż grzebanie w statystykach czy szukanie "mocniejszych broni", miejsce w otoczeniu też jest bardzo istotne dla walki.. ale też kara zmuszając do uczenia się wszystkiego na pamięć, a na przykład w Wowie najważniejsze jest niepopełnianie błędów, dzięki globalnemu "cooldownowi", więcej niż refleks automatyczny i wyuczone ruchóy, liczy się szybkie podejmowanie decyzji i zarządzanie zasobami podczas dłuższej walki.
Dla grą która była mega wyzwaniem był Wiedźmin 3 a dokładnie każdy quest detektywistyczny. Jako że jestem lekkim daltonistą praktycznie nie wiedziałem tych czerwonych obwodek na ekranie. Przez połowę gry radzilem sobie wypijajac kota (który sprawiał że obraz robił się monochromatyczny) aż w końcu znalazłem w opcjach tryb dla daltonistów. Chwała temu kto go wymyślił 😉
Poziom trudności mógłby być "płynny", czyli jeśli idzie Ci dobrze i pokonujesz wyzwania zbyt dobrze, to się podniesie i zwiększy ilość zdobywanych nagród (exp*, złoto, achivy* itp.), kiedy zaś zdychasz przykładowo 30 raz na tym samym boss'ie to hard mógłby stopniowo maleć do easy przez normal co te kolejne 30 zgonów i zmniejszając zadawane przez przeciwnika obrażenia, ale kosztem nagrody za jego pokonanie.
Najlepsza opcja to wprowadzenie trybu łatwego do gry, gdzie zablokowane masz najlepsze zakończenia, omija cię też część treści. Przykładowo za przejście gry w trybie domyślnym dostałbyś lepsze zakończenie, odblokował nowy scenariusz, może nawet broń jak w Resident Evil. Zaś za łatwy, zostałbyś nagrodzony najgorszym zakończeniem, ominęłaby cię walka z finalnym bossem (gdzie gra by założyła że przegrałeś), mimo wszystko mógłbyś powiedzieć że "przeszedłeś" grę ;p. Ludzie w grach zawsze będą na coś marudzić, zawsze będzie coś co by chcieli zmienić, tacy są ludzie :p
Ja bardzo lubię wysokie poziomy trudności, ale lubię też wybór. W jednych grach jestem lepszy, w innych gorszy i to ja chcę decydować o tym, że akurat tą grę przejdę sobie na najwyższym(a jak stracę cierpliwość to sobie zmienię). Np taki wiedźmin 2 ma spory wybór poziomów trudności. Każdy może sobie przejść na takim jakim lubi, ale nie każdy może pochwalić się przejściem tej gry na szalonym(uwielbam takie poziomy trudności, udało mi się za 5 razem :P). Tak więc mimo tego, że każdy jest w stanie przejść tę grę, z mniejszym lub większym problemem zależnie od jego wyboru to uczucie elitarności o którym mówisz jak najbardziej jest zachowane ;) Moim zdaniem zawsze powinniśmy mieć wybór
Gry FS nie sa grami dla wszystkich, a Ci co byli w stanie je ukonczyc sa elita graczy - tryb easy odbierze poczucie jak bardzo jestesmy zajebisci ze te gry udupczylismy :) Proponuje dla osob slabych stworzyc/opublikowac cheaty(jak w starych cd action na koncu) ulatwiajace rozgrywke typu -200%hp postaci, wolniejsza gra itp... ale wylaczajac jednoczesnie mozliwosc zdobywania osiagniec dla kazdej postaci co choc raz oszukala...
Rozważałem inną możliwość - tryb łatwy, ale niedostępny do ustawienia, a automatycznie uruchamiający się po określonej, dużej liczbie zgonów - taka też nagroda za wytrwałość. Tylko z całą pewnością ktos prędzej, czy później odkrył by istnienie takiego trybu i się tym podzielił z innymi, którzy umierali by celowo, a to tak samo - jakby mięli tą opcje dostępną od razu w menu. No i teraz kwestia drugiej strony medalu - zakładamy, że mamy w menu ten tryb łatwy, ale podstawowy i zalecany sposób to ten trudny. Czy dałbyś radę się oprzeć i nie przełączyć na ułatwienie? Czasami mogłoby to być większe wyzwanie, niż sama trudna gra. NMo i trzecia i najważniejsza strona medalu - czy gry w ogóle powinny być przystep[ne? Bo moim zdaniem nie. Idealna gra to nie taka, która jest skrojona pod każdego gracza, ale ta, która zachwyci wiernego fana gatunku, jednoczesnie nie ma przeciwkszań, zeby odrzuciła absolutnie wszystkich innych.
Ja gram dla immersji i fabuły. Trzy podejścia do bossa to max na jeden raz. Tryb hard mnie nie interesuje, bo chcę pchnąć rozgrywkę do przodu, a nie walczyć ze swoim skillem. Ostatnio zakończyłem granie przed finałem i obejrzałem zakończenie na youtube. Po kolejną część tego tytułu już pewnie nie sięgnę. No ale jestem graczem, który unika walki jeśli mechanika to pozwala, jak w Mass effectach. Edit: Nie mam pojęcia co jest w GTA Vice City po misji z zdalnie sterowanym helikopterem.
Wydaje mi się, że gry od FS są swego rodzaju niszą i nie były tworzone z myślą o tym, że każdy kto do nich podchodzi ma je przejść. Mam wrażenie, że ludzie przy ostatniej fali popularności soulsów trochę o tym zapomnieli. Istnieje specyficzna grupa odbiorców do tych gier, która lubi spore wyzwania i z myślą o nich te produkcje są tworzone. Opcjonalny tryb łatwy faktycznie mógłby nie razić "domyślych" graczy Sekiro, bo byłby opcjonalny, ale byłoby to czyste pójście pod jak największą liczbę odbiorców. No i wtedy uczucie tej elitarności przy przejściu gry byłoby mniejsze, bo przecież inni też ją ukończyli, tylko na łatwym. Osobiście jestem graczem, który dąży raczej do tej nagrody wewnętrznej, więc tryb easy jakoś by mnie nie drażnił, natomiast jak najbardziej rozumiem stronę będąca przeciw. Pozdrawiam
Bardzo dobry materiał. Większość artykułów na ten temat, tylko krzycz "DAJCIE NIŻSZY POZIOM ONEONEONE!!!11", w ogóle nie biorąż pod uwagę tego jak w tych grach jest budowany gameplay, atmosfera i ogólnie cała reszta. Wysoki poziom trudności jest elementem gameplayu, a ten łączy wszystkie elementy gry w jedno. Wiele ludzi myśli, że gameplay to tylko przerwa pomiędzy historią i ładnymi widoczkami (i w wypadku wielu zachodnich gier mają, poniekąd, rację), ale gameplay to coś co stanowi centralny element gry, jest jej rdzeniem. Właśnie dlatego zawsze byłem przeciw niższym poziomom trudności w grach, jednak nie brałem pod uwagę ludzi niepełnosprawnych. Imho twórcy mogą wprowadzić jakiś tryb dla niepełnosprawnych, ale powinien on się właśnie nazywać trybem dla niepełnosprawnych, a nie easy. Myślę, że wtedy by to mniej kusiło. Co do ułatwień w grach from software to sekiro też ma ich w cholerę. Parę postacji podpowiada Ci jakich narzędzi shinobi użyć, aby łatwiej pokonywać bossów. Walki stają się wtedy banalnie łatwe, bo często prowadzi to do długiego stuna przeciwników.
Dla niektórych poziom gry jest normalny ale dla niektórych jest to bardzo trudny jak nie gorzej. Jest to kwestia bardzo indywidualna i zależna od wielu aspektów. Dodanie trybu łatwego czy widocznej opcji zmniejszenia trudności byłaby zniszczeniem"tradycji" lub dla niektórych usunięciem sensu grania w takie tytuły. Ale co gdyby zaimplementować w nich mechanikę dostrajania poziomu trudności pod danego gracza. Przykładowo zanim rozpoczynamy grę istnieje etap który testuje nasze możliwości i dostraja przeciwników pod nasze umiejętności. Mogłoby to w pewien sposób wygładzić różnice miedzy możliwościami graczy a zachowałoby ten aspekt wyzwania w grach tego typu
a ja bym dał do Sekiro tryb łatwy który by nic innego nie robił oprócz obniżenia obrażeń czyli uderzenie bossa zamiast 75 hp zabiera 25 hp. Gra nadal była by trudna bo ma wymagający system walki ale by nie była aż tak stresująca bo pozwoliła na więcej błędów niż zazwyczaj. By twórcy mogli po prostu zażartować i np. by się nazywał żółtodziób. Jak uważam że Sekiro by mogło dostać easy mode bo gra jest przystepniejsza pod względem opowieści to Soulsborne nie powinny bo wtedy by te gry straciły wszystko co je czyni tak wyjątkowe
Jestem niepełnosprawnym graczem, mam niedowład 4 kończynowy, ale nie ogranicza mnie to aż tak. Problemem są gry, w których na padzie wymagana jest obsługa tzw L i R, ze względu na manualność moich dłoni, ale już np w ETS 2 grałem na kierownicy. Wystarczyło przebindować gaz i hamulec na przyciski wbudowane w kierownicę. Udogodnienia widać, bo sam ich czasem szukam, jednak granie z własnej woli od początku z takimi ułatwieniami uważam za pewnego rodzaju skazę i ujmę na honorze, stąd używam ich tylko, kiedy są mi naprawdę potrzebne.
przypomniało mi się jak moje trzecie przejście dark souls 3 zrobiliśmy z znajomymi dzieląc się na klasy. A w ramach utrudnienia ja byłem healerem i mogliśmy używać tylko popielnego estusa.
A co gdyby ułatwienia wyglądały w taki sposób jak np. w serii South Park gdzie walki z grupą przeciwników można było uniknąć po prostu ogłuszając ich i przechodząc dalej? W grach typu Bloodborne wyglądało by to w ten sposób że przeciwnik miałby jakiś słaby punkt który dla gracza jest kompletnie niewiadomy dopóki sam go nie odkryje? Wielki bos który jest bardzo powolny? Atakuj go z góry, przecież obok jest wielka wieża która swoim wyglądem wcale nie daje nam świadomości że można się na nią wspiąć, ale jednak się da. To są ułatwienia które pomagają bardziej casualowym graczom przyjemnie grać, jednocześnie nikt by o nich nie mówił bo to nieświadoma opcjonalność. Oczywiście punktów typu ww. wieża byłoby więcej, i korzystały by z wielu rodzaju mechanik ;)
Jak zwykle fenomenalny materiał, ja tylko krótko że temat jest trudny ale myślę że gry od FROM SOFTWARE nie powinny mieć poziomów trudności, tak po prostu, bo to ich wizytówka.
Traktuję poziom trudności jako metodę na regulację czasu, który spędzę z daną grą. Nie mam już tyle czasu co kiedyś, aby każdy tytuł maksować na trudnym, więc gry, które mnie nie porwały, ustawiam na łatwym i przebiegam szybko przez fabułę.
Powiem tak, np w serii AC gram na easy po średnio lubię walki i nie chce na nie tracić czasu, a za to chce jak najwięcej poznawać fabułę itp. Nie mam nic do tego jak ktoś woli grać na wyższych poziomach, ale też nie chce by osoby grające na łatwym były postrzegane jako tzw "cieniasy"
W WarGroove zrobili ciekawie. Można otóż zmodyfikować trudność nie tylko w dół ale i w górę i to kilku elementów niezależnie od siebie. Bogate opcje wyboru są dla mnie zawsze na plus.
Ja osobiście nie nawidzę mieć wyborów typu: łatwy, normalny, trudny, morderczy. Zazwyczaj wybieram ten trudny, ale ciekawi mnie ten najtrudniejszy. Przez to gdy skończę grę czuję się taki niedopełniony, dlatego ucieszyłem się, że Sekiro ma tylko jeden tryb trudności.
Cheesowanie jest trybem łatwym w Sekiro... jak ktoś bardzo chce przejść grę, a brak mu czasu, czy nie ma najlepszego refleksu, czy cokolwiek i strasznie brak mu trybu łatwego, to zawsze może to zrobić (może nie na każdego bossa są takie ułatwienia, ale na tych najtrudniejszych z tego, co widziałam - raczej tak). Przecież nawet twórcy nie załatali np. sposobu na Czerwonego Finałowego Bossa, mimo, że wiedzą doskonale, iż da się go zdjąć bez ani jednego hita. Poza tym, jak zostało zauważone w filmiku, już sama gra ma w sobie różne ułatwienia - można na bardzo wiele sposobów atakować wrogów (bronie z protezy, popiół itp.), a ponadto wydłużać sobie pasek zdrowia i zwiększać liczbę użyć tykwy, co naprawdę powinno wymiernie pomóc, jeśli na danym etapie gry użyje się tego w maksymalnym możliwym stopniu (tzn, np. 5 użyć tykwy, a nie 3 - to już może sprawić ogromną różnicę).
Po pierwsze lubię poczucie, że mam wybór stopnia trudności. Po drugie to jest indywidualna sprawa każdego gracza i każdej gry z osobna - jedna gra na hardzie będzie dla mnie łatwa, podczas gdy inna na easy będzie trudna, a inny gracz może mieć dokładnie odwrotne odczucia. I po trzecie, gra która mnie nie ciekawi zbytnio, poprzez za wysoki dla mnie poziom trudności, jeszcze łatwiej mnie do siebie zniechęci. Chodzi o nasz prywatny poziom satysfakcjonującej rozgrywki, dla jednego to będą setki prób aby przejśc jakąś misję czy level, a dla drugiego w miarę bezproblemowe przejście wszystkiego na easy.
Każdą souls like'ową grę za pierwszym razem przechodziłem bez przyzywania graczy czy tam kumpli. Pierwsze przejście musi być solo. Z dwie osoby jest trochę inaczej, łatwiej. Zawsze twierdziłem że jak się gra z kimś w ten gatunek gier to jest się słabszym po czymś takim. Kumpel coś zrobi za ciebie więc się nie nauczysz jak z czym trzeba walczyć. Tak więc ułatwienie w postaci współpracy utrudnia dalszą przygodę jaką jest NG+. Chyba że ktoś chce przejść tylko raz grę ale to tylko miękkie faje przechodzą raz grę.
Z poziomem trudności jest dokładnie tak jak z podatkiem progresywnym. Niby fajnie, bo biedniejsi płacą niższy... ale co wtedy, gdyby chcieli się wzbogacić? Wizja wyższego podatku zniechęca, tak samo jak podniesienie poziomu trudności, dlatego też nierzadko ludzie decyduja się pozostać w swojej strefie komfortu.
im człowiek starszy ma mniej czasu, na rozpracowanie systemu gry jak ma sobie poradzić. Duża ilość gier powoduje, że chcemy grę poznać szybko przejść i zabrać się za następną. Praca i obowiązki nie idą w parze, dlatego przed długi czas zatrzymałem się League of Legends ponieważ mechanikę tej gry znam doskonale, ale odbyło się to kosztem innych gier gdyż nie chciałem poznawać i uczyć systemów gier. Nie grałem w sekiro, tylko w bloodborne i dark souls. Naprawdę łatwo się zniechęcić na początku rozgrywki jak fabuła gry stoi w miejscu, a czas goni. Poziom łatwy, powinien być. Teraz sobie przypomniałem jak w wieku 12 lat męczyłem się z przejściem na psx w Mgs, gdzie nie znałem języka angielskiego i by zrozumieć cokolwiek z fabuły oraz tego jak powinienem szukać rozwiązań by przejść fabułe. To nie jest prosta kwestia i wymaga trochę dużego materiału i podzieleniem się wrażeń innych osób. Moim zdaniem w tej kwestii powinien wypowiedzieć się Jordan i Hed bo mieli by naprawdę wiele do powiedzenia odnośnie tego tematu dodając coś od siebie.
Ciekawostka - w Sekiro można od pewnego momentu grę utrudnić, jeżeli ktoś ma taką potrzebę. Co prawda polega to wyłącznie na zwiększeniu obrażeń przeciwników, ale jednak w kontekście przejścia całej gry może to wiele znaczyć. Jednak efektu, który nakłada na nas Demon Dzwonu możemy w dowolnym momencie się pozbyć przez użycie dodanego do ekwipunku przedmiotu. Pozdrawiam!
Takie prywatne pytanko mam, jak się zapatrujesz na zagadywanie do ciebie przez widzów w realu? Nie masz nic przeciwko żeby podejść i się przywitać, zamienić dwa słowa?
Ja w dark souls 3 raz przyzwałem kogoś do pomocy przy bossie, a później musiałem przechodzić grę jeszcze raz, bo nie czułem z tego bossa żadnej satysfakcji i chciałem go pokonać jeszcze raz, tylko tym razem sam :)
Ja myślę że sekiro mogłoby mieć tryb łatwy, ale nie w menu tylko aktywowany w świecie gry. Tak jak jest dzwon aktywujący specjalny, jeszcze trudniejszy tryb tak mógłby istnieć też dzwon aktywujący łatwiejszy tryb. Cała sztuka w tym żeby dojście do niego nie było zbyt proste i zmuszało nas do zagrania chwilę na normalnym poziomie trudności. Ewentualnie dać jakiegoś średniej trudności bossa na początek i zaoferowanie trybu łatwego po którejś tam śmierci.
Moim skromnym zdaniem, Sekiro w które ostatnio namiętnie gram, reprezentuje piękna stara szkole grania, ta z czasów PSX, PS2. Czyli- wymagamy od Ciebie, mało co jest podane na tacy, masz dużo do odkrycia, jest trudna.
Jestem absolutnym miłośnikiem gier trudnych (rozsądnie, czyli nie przez grind), bo lubię wyzwania i to zwykle daje lepszą wczuwkę... ale jasne, tryb łatwy może być; każdy może się pocieszyć produktem, jak chce... Inna sprawa, że przy ułatwieniach nie zakosztuje się pełnego smaku gry - najprostszy przykład to bijatyki, w których ludzie często nie uczą się kombosów, uników itp. dokąd przeciwnik ich do tego nie zmusi - potem idą kładąc każdego przeciwnika "na raz" najprostszym ciosem i... narzekają, "jaka ta gra jest nudna" 😎 Jeśli chodzi o drugą część, to mam chyba odwrotnie, niż Kacper - gra to dla mnie głównie wyzwanie... Oczywiście, niektóre tematy interesują mnie bardziej, ale pełnią podobną rolę, co wystrój restauracji... no dobra, czasem taką, jak rodzaj kuchni - ale to, czy po prostu smaczne (czyli wyzwanie), jest decydujące. Z dwoma "ale" - po pierwsze, trudność powinna być połączona z ciekawym kontekstem, a po drugie, czasem "wartości artystyczne" mogą być tak ważne, że sama gra staje się... pomijalna. Np. mogę grać w Assassin Creeda żeby podziwiać dawną architekturę - wtedy przeciwników mógłbym w sumie pomijać jednym przyciskiem... aha, tak to się właśnie tam robi 😎 Dostosowanie do możliwości gracza co do zasady brzmi sprawiedliwie - ale dotykamy tu ogólnego problemu: życie nie jest sprawiedliwe... Dla każdego są trudne niektóre rzeczy, które dla innych są łatwe... czy disco polo to odpowiednik opery dla ludzi z drewnianym uchem? 😎 Z drugiej strony, takie podejście bardzo by promowało pójście na łatwiznę - pomyślmy o epidemii dysleksji w ostatnich czasach, która często, choć oczywiście nie zawsze, jest po prostu wybiegiem dla lenistwa... Dobra, kończę i wracam do mego kursu surwiwalu - na szczęście wziąłem wersję light, cały kurs jest w luksusowym hotelu, bo dla mnie każdy wysiłek jest strasznie niezdrowy 😎 PS czy wiecie, że np. oglądania obrazów dobrze jest... się uczyć?? 🤤 Serio, z doświadczeniem uczymy się zwracać uwagę na szczegóły, wyciągać więcej szczegółów i ogólnie głębiej "wchodzić w klimat" dzieła - w sposób zamierzony przez twórcę! Ale można też rzucić okiem i powiedzieć "no, niezła grupka jakichś kolesi i fajny kolorek tam w rogu, dobra, idziemy dalej, bo mamy jeszcze pół wystawy do zaliczenia" 🙄
Ogólnie to imo powinno być tak że dla osób mających problemy (niepełnosprawności) powinien po jakimś kodzie być tryb łatwiejszy polegający na mniejszym DMG od bossów czy coś. Ale irytuje mnie strasznie gdy gra robi sobie renomę trudnej kupuje ją jakiś anon a później płacze że nie da się przejść xD
najbardziej podoba mi się system poziomów trudności w DMC czyli ten łatwy (za łatwy) średni (czyli już ok) trudny (jakieś wyzwanie) i tryby typu przeciwnik jest na 1 hit ale i ty jesteś
Ja mam pewne wątpliwości czy gry - nieważne czy Sekiro czy inne - powinno się na siłę ułatwiać i dostosowywać do szerszego odbiorcy. W tej konkretnej sytuacji nie trafia do mnie argument, że szersza publika koniecznie byłaby lepsza dla From Software, bo m.in. dzięki "mitycznemu" poziomowi trudności są tak popularne i cieszą się estymą. Tworzy to oczywiście nieco toksyczną grupę graczy, którzy łechcą swoje ego pozorną elitarnością, ale takie wojenki są widoczne wszędzie w środowisku: "darksoulowcy"-casuale, PCty-konsole, PS4-XBox itd. Ja swoją przygodę z From zaczynałem z Bloodborne i pierwszą lokację katowałem pewnie z 10-15 h. Ostatecznie była to pierwsza gra, którą splatynowałem. Drugie było Dark Souls 3, które na początku strasznie kaleczyłem, ale też skończyłem. W obu przypadkach wszystkich bossów pokonałem w pojedynkę, bez pomocy innych graczy. Teraz zacząłem Sekiro. Piszę o tym dlatego, że pomimo występującej frustracji i zgrzytania zębami te gry w obecnej formie nauczyły mnie pokory i cierpliwości. Co ważne nadal nie uważam, że jestem w te gry dobry, a osoby, które się od nich odbiły nie są prawdziwymi graczami, czy coś w tym stylu. Po prostu moim zdaniem, jeśli mają one dać graczowi to co twórcy zaplanowali to trzeba je przechodzi dokładnie tak jak zostały zaprojektowane. Zastanawiam się też co kieruje niektórymi osobami, które koniecznie chcą przejść Sekiro. W komentarzach czasami widzę, że "chcieli zagrać w Sekiro i Days Gone, ale teraz muszą się męczyć z tą pierwszą, a drugą nie wiedzą kiedy zaczną" albo "że mam mało czasu i nie wszyscy są takimi nolife'ami, żeby tyle siedzieć nad grą i dlatego powinna być prostsza". Co to za logika? Jak się męczę z grą to w nią nie gram (np. na pewnym etapie odbiłem się od Super Meat Boya), jak nie mam czasu i gra nie przynosi mi tyle radochy/satysfakcji to w nią nie gram (np. Monster Hunter World mnie nudził i stwierdziłem, że szkoda czasu). Nikt przecież nikogo do niczego nie zmusza, nie trzeba przechodzić każdej gry, nie trzeba mieć opinii na każdy temat.
Warto też dodać, że społeczność Soulsów (oczywiście ta większość nietoksyczna), rozumie, że właśnie dzięki wspomnianej przez ciebie pokorze i cierpliwości, a także zwykłej determinacji ta gra staje się nie tak trudna, jak ją malują. Co więcej, w takich środowiskach często ironizuje się na ten temat, bo jest wiadome, że osoby "z zewnątrz" grona mają wbite to przekonanie o dużej trudności, które nie do końca jest prawdziwe dla osoby, która w tę grę gra i lubi w nią grać ;)
Też tak miałem na początku mojej zabawy z DS3. Nie potrafiłem przejść 1 bossa. Po 40 próbach w końcu mi się udało oczywiście za każdym przegranym razem wyłączałem konsole i szedłem oglądać yt ale kiedy go pokonałem gra stała się bezsensownie łatwa. :0
Gry From Software są zbudowane na poziomie trudności i pomimo, ze kocham te gry za coś innego to gdyby była możliwość zagrania na poziomie łatwym zniszczyło by to odbiór i opinię, bo rozgrywka dla osób które zdecydowałyby się na poziom łatwy wyglądała by diametralnie inaczej niż na normalnym szczególnie, że często poziom trudności to tylko podmiana obrażeń i zdrowia przeciwnika. Druga sprawa to fakt, że czasem robiąc kilka poziomów trudności można całkowicie skopać ich balans i idealnym przykładem jest gra Nier:Automata którą uwielbiam, ale przez całą grę od początku do końca byłem zmuszony na przeskakiwanie pomiędzy poziomem trudności normalnym a trudnym, bo normalny był bardzo łatwy gdzie przeciwnicy posiadali optymalną ilość życia ale sam byłem zbyt wytrzymały, a trudny robił z przeciwników gąbki samemu ginąc na 1/2hity, a że w raz z postępem można było ulepszać postać to trudny poziom stawał się przystępny, jednak w momencie śmierci traciło się wszystkie ulepszenia znowu sprawiając że trudny był nie grywalny
Czy ja dobrze rozumiem, że cały materiał sprowadza się do krótkiego: grupa elitystycznych graczy woli żeby ich ukochaną grę kupiło mniej osób, bo nie mają w sobie dość silnej woli by samemu powstrzymać się od grania na easy?
Według mnie samo nazwanie trybu dla niepełnosprawnych zniechęciło by sprawnych graczy ,a niepełnosprawnym zapewne będzie miło jak zobaczy, że deweloper o nim pomyślał.
"[...] Gdzie ginęło się na śmierć" ~Kacper Pitala, 2019
Sekiro to była jedna z niewielu gier w której szczerze myślałem, że jej nie przejdę ale po mniej chaotycznym i bardziej przemyślanym podejściu pokonujesz bosa i jest zajebiście.
Dokładnie to samo miałem z tymi znaczkami. W pewnym momencie chciałem wychwycić w nich jakąś różnicę bo wydawało mi się, że będzie to prostsze niż obserwacja ruchów wroga, ale w końcu idzie się przyzwyczaić :D
Zwykle gram na hard albo normal i nie mam nic przeciwko poziomowi easy np. W Wiedzminie było to inaczej opisane "Chcesz tylko poznać opowieść" to był ten łatwy ale był inaczej opisany i to równiesz wpływało na jego odbieranie
Ostatnio grałem w Hitmana. Tam jest 5 poziomów trudności.. Ale podoba mi się to, że jest opisane co na jakim poziomie działa lub nie.
Jestem zwolennikiem najtrudniejszych poziomów typu nagły zgon z wiedźmina 2 czy ultrakoszmar z dooma(2016) lecz w wolfensteinach albo od 3d albo od return to castle masz najłatwiejszy o nazwie. "Tato mogę zagrać?" a w serious samach nazywa się "pokojowy" lub "spacerkowy"
Sporo gier odchodzi od zwykłego nazywania poziomów trudności. O ile w grze RPG jak wiedźmin taki tryb ma sens, to w grze/grach które w podstawie swoich założeń mają być wyzywające, trudne, zmuszające do nauki mechaniki i posiadające tak zwane skill gapy jest całkowicie bez sensu. W wiedźminie czerpiesz frajdę z wszystkiego po trochu, łącząc to w całość. W sekiro czy serii ds.... Chodzi o frajdę z mechaniki gry i pokonywania bossów. Z drugiej strony do wiedźmina 3 musiałem pobrać moda który Jeszcze bardziej tę grę utrudniał. W końcu by Dobrze się wczuć w grę i łowcę potworów jak w książce, chciałem by każdy potwór był wyzwaniem i śmiertelnym zagrożeniem, do którego bez uprzedniego przygotowania i poznania (jak to było z reguły) nawet nie było podjazdu :D
@@MeSmerizeGaymingxD ja grałem w Wiedzmina 3 na Ps4 więc nie mogłem mieć modów a szkoda
@@MeSmerizeGaymingxD Akurat w ds (sekiro nie kupiłem) serious sam , beyond divinity , knights of the temple i wiele innychgier opartych na wysokim poziomie trudności nie są znane tylko i wyłącznie z niego. Na przykład w soulsach odkrywanie historii oraz fabuły poprzez czytanie opisów przedmiotów oraz dialogów , w seroiousach poprzez czytanie opisów wrogów , w beyondzie była ogromna fabuła w między czasie, osoby mego pokroju mechanikę wchłaniaja automatycznie i się skupiają na ukrytej fabule a osoby co muszą się nauczyć grać skupiają się na zapamiętaniu sekwencji ataków itp.
O dobrze ze film o 2 w nocy bo akurat spałem
W kwestii easy mode do dark souls lub sekiro chodzi o to, że gracz pokona bossa z łatwością. Nie zdążysz poprawić tego co zrobiłeś źle, nauczyć się tej mechaniki w 100% bo boss będzie już martwy, a gdy masz ten poziom trudności to jest właśnie ta satysfakcja wspomniana w materiale
Jest duże grono ludzi, którzy po prostu lubią wyzwania i lubią sobie udowadniać coś czego normalnie w życiu nie doświadczamy. Po przejściu trudnej gry prócz satysfakcji jej przejścia pozostaje nam satysfakcja nalezenia do elitarnej grupy ludzi, którzy tego dokonali. Dużo ludzi oczekuje takich gier, które poziomem trudności zapadną na lata. Nie psujmy ich
Ale czy świadomość,że przeszedłeś grę na trudniejszym stopniu trudności chociaż wcale nie musiałeś nie jest jeszcze bardziej satysfakcjonująca? To,że nie poszedłeś na łatwiznę chociaż mogłeś? Zresztą są osoby,które grają dla atmosfery i dla lore więc nie dziwne,że chcieliby nadal poznać grę samodzielnie ale mieć możliwość przejścia na łatwiejszym poziomie. Myślę,że niektórzy gracze popadają w snobizm i elitaryzm bo przechodzą na najwyższym poziomie i chcą podświadomie zawłaszczyć to doświadczenie tylko dla siebie bez potrzeby dzielenia się nim z "casualami" To dość prostackie podejście. Gry to przede wszystkim rozrywka, i powinna być kwestią indywidualną dla gracza. A tryb trudny jak był tak by został.
>Graczom nie podoba się ekskluzywność EPICstora
>Growi dziennikarze: przestańcie płakać
>Dziennikarzom growym nie podobają się poziomy trudności
>Gracze: przestańcie płakać
>Dziennikarze: gracze są toksyczni.
100%
Przestań płakać
Jest różnica między anty-konsumenckim zachowaniem zakłucającym w negatywny sposób rynek gier i ludźmi którzy zarabiają za pomocą ich znajomości gier, którzy nie mogą przejść tutoriala.
Różne gry są skierowane do różnych odbiorców, nie każdy musi być wstanie przejść każdą grę.
Sklepy są jedynie miejscem dostępu do tych gier, jeśli nie ma między nimi konkurencji to pojawiają się takie anty-konsumenckie zachowania jak brak trybu offline, brak systemu recenzji, brak lokalnych cech gier, itd.
Dziennikarz? A co to takiego? Coś jakoś jakieś 20 lat temu o tym słyszałem. Ale nie w dzisiejszych czasach...
mój ulubiony prowadzący z TVGRY :D według mnie powinny być takie opcje ułatwiania, nie wiem jak to ma się do Dark Souls i Seciro itd. ale w takim Wiedzminie 3 jak grałem pierwszy raz dodatek serca z kamienia [Uwaga mały spojler] i jak na koniec była walka z Olgierdem, to wyglądało to tak, że miał mnie na hita i po wielu próbach, ginięciu przy samej końcowce zmieniłem na lżejszy poziom trudności i go pokonałem, nie chciałem tego robić, ale w pewnym momencie nie chciało już mi się w to przez to grać i stwierdziłem, że kiedyś spróbuje przejść tą walke, ale narazie chce zobaczyć dalej fabułę, dlatego myślę, że dobrze jak jest taka możliwość, ale nie wiem jak to ma się do gier od Software, bo zawsze od was słyszę, że są mega wymagające
Druga w nocy, sekiro, tvgry, Kacper prowadzący... co za idealny czas by żyć! ❤️❤️
Nie rozumiem komentarzy o godzinie dodania.Jakie to ma znaczenie, ludzie jutro wstaną i oglądną na spokojnie. Czy film trzeba oglądać tuż po uploadzie ? lol
Bo tradycją jest późne wrzucanie filmów i wszyscy się do tego przyzwyczaili
@@afropaintshaman4713 no chyba ludzie się do tego nie przyzwaczaili skoro w kółko o tym piszą
nie mówi się ,,oglądną'' tylko ,,obejrzą''
@@MrKwiatLotosu Ale to chyba po prostu taki rolling joke. Tak samo jak każdy podnieca się, że wiedźmin jak gdzieś wspomną przez 3 sekundy
Moim zdaniem ciekawym poziomem trudnoś i w dark souls byłby tryb "alternatywny" czyli : przeciwnicy są mniej agresywni i zadają sporo mnie obraż jednak zamiast tego nie możesz przyzywać innych graczy ani npc oraz tracisz możliwość podniesienia dusz po śmierci. To ułatwiłoby rozgrywkę jednak bez wpływania w znaczący sposób na satysfakcję z rozgrywki i klimat gry.
Kluczem do łatwego przechodzenia kazdej gry sa slowa vesemira z prologu wiedzmina 3 "wiedza jest rownie wazna jak srebrny miecz"
Nie mam czasu siedzieć długo przy komputerze, dlatego przyznam, czasem odpalam grę w trybie łatwym po to, żeby w ograniczonym czasie poznać jak najwiecej fabuły/świata, pograć sobie bez elementu frustracji i utknięcia na jakiejś sekwencji. Jeśli gra mi się spodoba, jestem w stanie po przejściu wrócić do niej na wyższym poziomie trudności i już na spokojnie delektować się wyzwaniem.
Mniej czasu spędzonego na graniu wpływa też na moje umiejętności ( bo odpowiednio szybka reakcja, znajomość klawiaturologii, tworzenia kombosów to umiejętności, które trzeba wyćwiczyć). Chciałabym spróbować zagrać np. w serie Souls, ale wiem, że ze względu na mój sposób konsumpcji gier, jest szansa, że wczesne niepowodzenia zamiast zamiast motywować mnie (nie mogę zainwestować wiele czasu w naukę systemu, bo zwyczajnie go nie mam) skutkowałoby odrzuceniem tytułu. Tryb łatwy byłby tu dobrym rozwiązaniem- mogłabym wprowadzić się w klimat, zobaczyć czy tego rodzaju gry w ogóle mi odpowiadają, poćwiczyć walkę, żeby potem mieć podstawy do budowania umiejętności, które potrzebne są do przechodzenia jej na wyższych poziomach trudności. Zastanawiam się też czy opcjonalna zmiana poziomu trudności w czasie trwania rozgrywki nie zwiększyłaby odsetka osób kończących gry- chyba jednak lepiej przejść część na łatwym, niż nie skończyć jej wcale.
p.s
Czy przejście całej gry w trybie trudnym, mimo dostępności łatwego, nie dawałoby dodatkowej satysfakcji? Mimo pokusy wytrwaliśmy i pokonaliśmy wyzwanie ;p
Jeśli dobrze pamiętam to fajnie było to rozwiązanie w Bayonetta, tam był tryb very easy (albo jakoś tak) pozwalał on przejść grę wciskając jeden guzik, a wtedy tytułowa czarownica wykręcała efektowne kombinacje ciosów. Grając na takim poziomie nie dostawało się żadnych osiągnięć, ale można było poznać fabułę. Idealne rozwiązanie dla osób, które nie mogą z różnych przyczyn opanować sterowania.
Te chyba 4 lat temu przechodząc Bloodbornea i słysząc o tym mistycznym poziomie trudności (to była moja pierwsza gra FS) byłem nastawiony na krew, pot i łzy oraz to, że istnieje prawdopodobieństwo porzucenia tej gry. Po przejściu gry oświeciło mnie i przypomniałem sobie, że w czasach PSX czy PS2 ta gra nie byłaby czymś nadzwyczajnym w kwestii poziomu trudności. Mam teorie, że wraz z rosnąca liczba graczy gry stały się też łatwiejsze, gdyż po pierwsze w gry zaczęli grać zwykli ludzie szukający rozrywki a dwa - hardkorowi gracze są starsi i nie mają już tyle czasu na masterowanie tytułu by go przejść. Wszystko wydaje się być naturalna koleją rzeczy.
>Pierwszy boss w Devil May Cry 3
>Easy mode is available
Najlepsza zabawa zaczynała się na Dante Must Die :D
walka z cerberusem oddzieliła chłopców od mężczyzn
W ogóle DMC ma też ciekawy sposób na "ułatwienie", jak wymienione w tym odcinku. Można było używać Golden Orbsów, ale zabierało to punkty stylu. Gracz łatwiej wygrywał, owszem, ale czuł że to nie było pelnoprawne zwycięstwo. Nie było w klimacie DMC, nie było stylowe ;) Dlatego ta gra jest wyjątkowa bo ciągle zmusza do tego żeby lepiej unikać/parować ataki, ale też używać różnorodnych ataków, żeby ciągle te pkt stylu nabijać. Nie da się jej przejść jak taran, przyjmując ciągle ataki i używając jednej broni. A kiedy myślisz że jesteś już dobry, odblokowujesz nowy, wyższy poziom. No i dostosowywanie stylu gry do różnych przeciwników, Swordmaster, Trickster, Royalguard, Gunslinger. Szkoda że na tym kanale Devil May Cry jest często pomijany..
SWORDTRICKSWORDTRICKROYAL
Owszem uważam że gracz powinien mieć wybór. Nie każdy ma na tyle wypracowane zdolności motoryczne swoich palców by dać radę takim grom jak Sekiro, Dark Souls itp. Wiele z tych gier ma do opowiedzenia fajną historię i dlaczego odbierać możliwość jej poznania słabszym graczom?
Jeżeli natomiast developer nie chce sugerować, że jest możliwość włączenia trybu easy i chciałby żeby gracz spróbował zagrać w trybie domyślnym można zastosować mechanizmy jak w DMC po kilku zgonach w tej samej lokacji gra sama zaproponuje czy skorzystać z trybu easy czy jednak nie chcemy się poddać i zostać w trybie domyślnym by cieszyć się nie tylko fabułą ale i wyzwaniem.
Kiedyś to się ginęło na śmierć, nie to co dzisiaj
To teraz temat, czy twórcy gry są jej mistrzami? :) Trudny poziom gry, np baldur's gate'y vs twórcy. Odpowiedź nasuwa się sama, ale czy na pewno? teraz trzecie zdanie: Czy jeśli gracze aby opanować grę grają setkami godzin to jak z twórcami? a jeśli już to jak to edytują? dałem wstęp, teraz wasza kolej (skróciłbym o to drugie zdanie)
Widać nakład pracy i wysoce rozwiniętą umiejętność przekazywania swoich przemyśleń w ciekawy i zrozumiały sposób, szanuję.
Ogólnie, ja chce aby sekiro dostało tryb trudny, bo ten aktualny można stopami przechodzić
Wolę jak gra ma wiele stopni trudności, co więcej, lubię jak pozwala zmienić stopień trudności w trakcie rozgrywki. Można dzięki temu wypróbować na ile sobie człowiek poradzi i ewentualnie to zmienić jak się okazuje za łatwo lub za trudno.Albo nawet bardziej, jak pozna się mechanikę gry na tyle że przestała stawiać wyzwanie, to można by podbić stopień trudności. Lub ułatwić kiedy gra się po wypiciu kilku piw i refleks nie jest taki jak potrzeba.
Tak jest ze wszystkim, żeby coś polubić najpierw trzeba to zrozumieć/się tego nauczyć... U mnie tak było z matematyką np
Jak dla mnie nie powinno być tryby łatwego w grach które z natury mają być trudne. W końcu na tym one polegają, były trudne a możliwość, nawet jeśli tylko na chwilę, włączenia tryby łatwego psuje świat/gre. W niektórych grach miałem właśnie chwilę słabości i przez to włączałem tryb łatwy zamiast pofatygować się i pomyśleć.
Pierwsze części Devil May Cry miały fajne rozwiązanie jeśli chodzi o tryb łatwy - był on odblokowywany dopiero jeśli gracz umarł kilka razy - więc gracze którzy jakoś sobie radzili mogli go nawet nie zauważyć. Dodatkowym atutem tego rozwiązania było to, że wszystkie ulepszenia odblokowane w trybie łatwy pozostawały z graczem gdy chciał potem przejść grę jeszcze raz na normalnym - i wtedy powracała trudność związana z brakiem ułatwień i mocniejszymi przeciwnikami, ale sam gracz też był już mocniejszy.
Prawie nikt nie pamieta o hardcorach a jak sie pojawi trudna gra to nagle narzekania ze powinna miec tryb latwy... Dzis 99% gier jest latwa na srednim
ormalnym a czasem nawet trudnym.. Nie potrzeba nam poziomow latwych w grach z zalozenia trudnych! ^^ Nie kazdy czlowiek moze byc muzykiem albo mistrzem gry w Szachy a jakos nikt na to nie narzeka i nie krzyczy obnizcie poziom trudnosci uczenia sie czy wykonywania tych zawodow... Ergo nie wszystko jest dla wszystkich ^^
Umieszczenie wyboru poziomu trudności w mojej perspektywie, i na moim przykładzie, odbiera część frajdy. Zdecydowanie przyjemniej gra się wtedy, gdy gra rzuca nam wyzwanie, nie dając możliwości obniżenia trudności. Ale to zapewne zależy od jakiego typu gracza się jest - dla mnie gra jest wyzwaniem, niczym jakiś rebus czy sudoku. Oczekuje, że zostanie przede mną postawione konkretne wyzwanie. W momencie gdy mogę je modyfikować do własnych potrzeb, przestaje ono być wyzwaniem.
Zajebiscie jak zawsze super godzina xd
Ja jestem jednym z tych niepełnosprawnych, którzy muszą podchodzić do przeciwników w Soulsborne'ach po 200-500 razy. Albo w Hollow Knighcie, w którym ostatnio z jednym bossem walczyłem 10h... I nie mam nic przeciwko trybowi łatwemu, który sprowadza wyzwanie do poziomu takiego, jak mają normalni. Może nawet być kosztem utraty części rozgrywki, jak w Cuphead (gdzie niektóre formy ataków przeciwników były wyłączone w trybie easy, z dwoma ostatnimi bossami nie można było w ogóle walczyć), byle tylko móc czerpać przyjemność z przezwyciężania trudności i uczenia się, jak sobie z nimi radzić, a nie tylko frustracji i ponownego uświadamiania sobie własnych niedostatków.
Chciałem Ci Kacper podziękować za poruszenie kwestii niepełnosprawnych graczy. Jestem osobą niepełnosprawną ruchowo, co uniemożliwia mi między innymi korzystanie z kontrolera w ogóle. Posiadam Soulsy na steamie od niedawna i powoli baaardzo powoli i z długimi przerwami sobie w nie pogrywam. Mimo, że jestem gdzieś na samym początku jedynki to sam mam mieszane uczucia odnośnie trybu łatwego choć pewnie bym na nim grał "dla fabuły i doświadczania świata" ale rozumiem jego przeciwników. Kumpel weteran soulsów mówił, że to on gra na łatwym bo grał na padzie a ja muszę się męczyć z kiepskim portem i sterowaniem. Ale przynajmniej mogę próbować bo są na PC. Bardziej boli mnie fakt istnienia ekskluzywnych gier. Nigdy nie zagram w takie perełki jak God of Wary, Spider-mana czy The last of us (cały czas mam nadzieję na RDR2 i Persony) Dziwnie przykre uczucie. Całe szczęście sporo typowo konsolowych gier ostatnio dostaje porty i tak wiem, że są "klawiatury" do ps4 ale nie da się ich skonfigurować pod własne potrzeby. A VR? Jakiś gość pokazał platformę dla wózków podpiętą do gogli ale nawet nie chce wiedzieć ile to kosztuje. Przymierzam się też do testowania kontrolera adaptowanego od xboxa ale zanim kupię muszę się zastanowić (bo sprawdzić nie mam jak), które przystawki i peryferia do niego tak naprawdę mi pomogą. Rozpisałem się ale jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Nie, w tych czasach mamy YT i masę poradników na wyciągnięcie ręki. Sam ostatnio zagrałem w pierwsze Soulsy (remaster) i pewnie bez podpowiedzi w jakiej kolejności i gdzie iść bym w którymś momencie odpuścił bo przeoczyłbym sporo rzeczy bez których dalej bym nie poszedł. A tak bawiłem się świetnie a sama gra robi się dosyć prosta od połowy o ile ktoś idzie w duże tarcze ;D
zasmucę Cię w ds 3 większość bossów śmiechnie na widok dużych tarcz xd w ds2 trochę też
Mam kumpla, który jest właśnie takim niepełnosprawnym graczem. Jego jedna ręka jest w znacznej części niesprawna i może on coś w niej tylko trzymać. I tak trzymając w tej ręce pada a druga poruszając analogami i wciskając przyciski, zrobił platyne we wszystkich Soulslikach.
Bardzo rzetelny materiał, pokazuje kwestię z obu stron. Dobra robota!
*Idealna pora na wstawienie odcinka*
Na mój gust fajnym pomysłem byłby tryb alternatywny, który udostępniał by listę elementów gry które mogą być zmienione. Nie byłby to 'easy mode', bo mógłby na przykład zawierać też ustawienia, które można wykorzystać do utrudnienia zabawy. W ten sposób praktyczna gra to ta optymalna wersja, a tryb alternatywny reprezentował by zarówno ułatwienie jak i utrudnienie rozgrywki.
Masz rację, panie Mądry. W Wieśku trzecim włączyłem na chwilę, w początkowej fazie, tryb normalny. Irytowała mnie mechanika odwracania się Geralta tyłkiem do przeciwnika przy każdym ciosie (karygodny błąd). Potem przełączyłem znowu na harda i już było spoko. W Dark Soulsach nie miałem tej możliwości i stękałem XD.
Mogę się odnieść do tego problemu z własnego doświadczenia. Jako, że jestem osobą niepełnosprawną, mam właśnie takie problemy, o których wspominasz w materiale. Między innymi, mam problemy z koordynacją na linii oko-ręka. Stwarza to problemy z odpowiednio szybkim reagowaniem na to, co dzieje się na ekranie (jak na przykład parowanie). I rzeczywiście, w grach typu Dark Souls miałem problemy, bo ginąłem naprawdę często.. Z pierwszą częścią było jeszcze pół biedy, bo z odpowiednią dozą samozaparcia, można było zbudować postać, która sobie radziła w miarę dobrze. Ale problem pojawił się w "dwójce", gdy po pewnym czasie odpoczynek przy ogniskach przestaje respawnować przeciwników (co jest dosyć dotkliwe, gdy traci się dusze wraz z każdą śmiercią, a potem traci się je bezpowrotnie, gdy nie uda się ich odzyskać zanim zginiesz po raz kolejny). Pierwsza część pozwalałam mi na zrekompensowanie cierpliwością moich problemów ze zręcznością, podczas gdy druga część już nie dawała mi tej możliwości. W takiej sytuacji, wyjściem jest tylko zrezygnowanie z takiej gry (bo przecież nie będę używał cheatów) i odsprzedanie jej na allegro z własną stratą.
Przy tym wszystkim, nie zgadzam się z stwierdzeniem, że pozostajemy przy wybranym na początku poziomie trudności z konieczności. Zawsze, gdy gra daje mi możliwość wyboru poziomu trudności, wybieram poziom "normalny", bo jednak chcę, żeby gra stanowiła dla mnie jakiś poziom wyzwania, nawet pomimo moich ograniczeń.
W Cuphead jest tryb łatwiejszy każdego bossa, jednak po pokonaniu go nie dostajemy jego duszy potrzebnej do walki z dwoma ostatnimi. Swoją drogą dla mnie król kości był jednym z ŁATWIEJSZYCH przeciwników choć wielu uważa go za najtrudniejszego, więc jak powiedział Kacper trudność to pojęcie subiektywne.
2:30, czas na drzemke przed pracą xD , tak poza tym ciekawy materiał Kacper pozdr
Najlepszym według mnie sposobem rozwiązania tego problemu byłoby ukrycie tego trybu w prosty sposób - kiedy gra zauważa że ewidentnie nam nie idzie, w stopniu wręcz żałosnym, daje możliwość włączenia tego trybu albo co lepsze - automatycznie go dostosowuje do poziomu przystępnego ale w dalszym ciągu trudnego i sprytnie manipuluje tym poziomem trudności w ciągu rozgrywki tak żeby wyzwanie cały czas było dla danego gracza bardzo duże.
A opcje dostosowania dla osób ogólnie niepełnosprawnych (np tryb dla daltonistów) są zawsze ok. Swoją drogą gdyby nazwać tryb łatwy trybem dla niepełnosprawnych daje to ciekawy efekt - gra jest dla Ciebie za trudna więc ułatwiasz sobie ją trybem dla niepełnosprawnych i odrazu rodzi się ta myśl że coś jest z Tobą nie tak :D
Adaptacyjny tryb łatwy -Tryb łatwy który włącza się sam i tylko na określony czas jeśli z kimś nie możemy sobie poradzić, np 4 razy przegrałeś już na samym początku walki to po cichu włącza się tryb łatwy na czas tej walki, i tak za każdym razem, a np jeśli radzimy sobie prawie do końca walki i 2-4 razy przegramy pod sam koniec to tryb łatwy włącza się od połowy walki, wtedy gracz ma satysfakcję że poradził sobie, za którymś razem, ale poradził sobie, wtedy nie potrzeba trybu łatwego który można ustawić w opcjach.
Vanilaware zrobiło dobrą robotę przy Dragon's Crown. Otóż wraz ze wzrostem poziomu trudności przeciwnicy dostają nowe movesety i pojawiają się ich nowe rodzaje (włącznie z lekko osłabionymi wersjami bossów). Przykładowo tryb "easy" mógłby zmieniać movesety przeciwników lub ograniczać ich ilość. Przypomnę Blighttown i "snajperów" widzących nas zanim my zobaczymy ich. Walka na wąskiej kładce z kilkoma wrogami plus ostrzał owego pajaca. Przy zmienionym poziomie trudności snajperów mogłoby być mniej, lub mogliby reagować na naszą obecność dopiero gdy i my widzimy ich.
Myślę, że przede wszystkim warto się zastanowić nad postawą graczy wobec twórców gier, która niestety zaczyna przybierać formę postawy roszczącej. Mamy wolność wyboru tego, w co gramy, twórcy przed wypuszczeniem gry zapoznają nas z tym, co ma być jej założeniem, w przypadku firm takich jak From Software znamy także ich reputację i wiemy, z czego słyną. Nic nie zmusza więc gracza do wybrania konkretnej gry - bierze to, co chce. Twórcy mają prawo tworzyć własną renomę i ustalać pewną grupę graczy jako swoją domyślną, tak jak właśnie jest w przypadku From Software - podoba ci się ich koncepcja? Super, witamy w ekipie! Nie podoba się? Trudno, poszukaj w innym miejscu. BO MOŻESZ. Dodawanie poziomu easy tylko dlatego, że nie każdy daje sobie radę w grze i chce, żeby zrobić wszystko pod niego to rozbijanie całej idei gier oraz tego, co spaja tę społeczność. W dobie wielorakich solucji w formie czy to pisemnej, czy multimedialnej można znaleźć naprawdę wiele ułatwień. Tak jak wspomniałeś przy Gascoinie - pozytywka jest ułatwieniem, ale jest akceptowana, bo to część znajdowania "sposobu na bossa" (no i ma wyjątkową wartość fabularną). Jeżeli ktoś mimo to nie potrafi sobie poradzić, to trudno. Czas zderzyć się z rzeczywistością i zrozumieć, że nie wszystko jest dla każdego. Poza tym można poznać grę w inny sposób: obejrzeć serie typu "zagrajmy w x", streamy z gier, poczytać o fabule na forach dyskusyjnych lub obejrzeć filmy.
Witam, właśnie prezi skończyłem , ah ta klasa maturalna. A tutaj taki super filmik na sen ^^
TVGRY dało mało czasu na materiał, że tak szybko mówisz ;) ? Sama merytoryka, jak to zwykle bywa u Kacpra, na najwyższym poziomie. Pozdrawiam i czekam na więcej, tego typu nagrań :D
Dla mnie nie fair jest skalowanie poziomu trudności w trakcie gry. Jeśli wybrałem poziom trudny, to na nim chce grać, nawet jeśli w jakimś miejscu się zatnę i gra "stwierdza" że się męczę.
Do spania. *Premiera Got **3:00* Wrrróć. Kiedy materiał o grze o tron w grach na tvgry ? Kacper ?
Może przyszłością gier jest dostosowywanie poziomu trudności pod każdego gracza indywidualnie? Gra interpretuje styl gry użytkownika i automatycznie się zmienia tylko pod daną osobę np. ilość umiejętności bossów zależy od tego jak dobrze radzimy sobie z grą i wtedy każda gra stawia przed nami trudne ale nie nieosiągalne wyzwania dzięki którym każdy gracz czuje satysfakcję z ukończenia kolejnego etapu gry i nie jest tą grą zmęczony
Zastanawiałem się (dziś rano) czy jeszcze żyjesz, pozdrawiam panie M. :D
5:10 Gaunter o'Dim lubi to
Złożone poziomy trudności są o tyle fajne że wyzwania można ustawiać pod siebie, z drugiej strony brak takich ustawień to jaśniejsza rywalizacja, o którą ciężko w grach PVE. Soulsy zapewne nie stały by się fenomenem z takimi ustawieniami, w różnym stopniu poszczególne elementy stanowią dla nas trudność, w soulsach bardzo dużą rolę gra refleks, umiejętność rozpoznawania animacji, nauka zachowania wroga daje dużo więcej korzyści niż grzebanie w statystykach czy szukanie "mocniejszych broni", miejsce w otoczeniu też jest bardzo istotne dla walki.. ale też kara zmuszając do uczenia się wszystkiego na pamięć, a na przykład w Wowie najważniejsze jest niepopełnianie błędów, dzięki globalnemu "cooldownowi", więcej niż refleks automatyczny i wyuczone ruchóy, liczy się szybkie podejmowanie decyzji i zarządzanie zasobami podczas dłuższej walki.
O zajebiście akurat czekam na Grę o Tron bo premiera jest o 3:00 się to se mądrego oglądne
Ooo dzięki za info
Dla grą która była mega wyzwaniem był Wiedźmin 3 a dokładnie każdy quest detektywistyczny. Jako że jestem lekkim daltonistą praktycznie nie wiedziałem tych czerwonych obwodek na ekranie. Przez połowę gry radzilem sobie wypijajac kota (który sprawiał że obraz robił się monochromatyczny) aż w końcu znalazłem w opcjach tryb dla daltonistów. Chwała temu kto go wymyślił 😉
Poziom trudności mógłby być "płynny", czyli jeśli idzie Ci dobrze i pokonujesz wyzwania zbyt dobrze, to się podniesie i zwiększy ilość zdobywanych nagród (exp*, złoto, achivy* itp.), kiedy zaś zdychasz przykładowo 30 raz na tym samym boss'ie to hard mógłby stopniowo maleć do easy przez normal co te kolejne 30 zgonów i zmniejszając zadawane przez przeciwnika obrażenia, ale kosztem nagrody za jego pokonanie.
I potem jak się dowiadujesz o tej mechanice "jaki ja jestem słaby"
Najlepsza opcja to wprowadzenie trybu łatwego do gry, gdzie zablokowane masz najlepsze zakończenia, omija cię też część treści. Przykładowo za przejście gry w trybie domyślnym dostałbyś lepsze zakończenie, odblokował nowy scenariusz, może nawet broń jak w Resident Evil. Zaś za łatwy, zostałbyś nagrodzony najgorszym zakończeniem, ominęłaby cię walka z finalnym bossem (gdzie gra by założyła że przegrałeś), mimo wszystko mógłbyś powiedzieć że "przeszedłeś" grę ;p. Ludzie w grach zawsze będą na coś marudzić, zawsze będzie coś co by chcieli zmienić, tacy są ludzie :p
0:43 a gdzie Cup Head?
Mnie wnerwia jak chce anthema przechodzic zaczynasz gre a tu na serw wbija 3 ludzi z max lewelami i broniami xd
Ja bardzo lubię wysokie poziomy trudności, ale lubię też wybór. W jednych grach jestem lepszy, w innych gorszy i to ja chcę decydować o tym, że akurat tą grę przejdę sobie na najwyższym(a jak stracę cierpliwość to sobie zmienię). Np taki wiedźmin 2 ma spory wybór poziomów trudności. Każdy może sobie przejść na takim jakim lubi, ale nie każdy może pochwalić się przejściem tej gry na szalonym(uwielbam takie poziomy trudności, udało mi się za 5 razem :P). Tak więc mimo tego, że każdy jest w stanie przejść tę grę, z mniejszym lub większym problemem zależnie od jego wyboru to uczucie elitarności o którym mówisz jak najbardziej jest zachowane ;) Moim zdaniem zawsze powinniśmy mieć wybór
Gry FS nie sa grami dla wszystkich, a Ci co byli w stanie je ukonczyc sa elita graczy - tryb easy odbierze poczucie jak bardzo jestesmy zajebisci ze te gry udupczylismy :) Proponuje dla osob slabych stworzyc/opublikowac cheaty(jak w starych cd action na koncu) ulatwiajace rozgrywke typu -200%hp postaci, wolniejsza gra itp... ale wylaczajac jednoczesnie mozliwosc zdobywania osiagniec dla kazdej postaci co choc raz oszukala...
Rozważałem inną możliwość - tryb łatwy, ale niedostępny do ustawienia, a automatycznie uruchamiający się po określonej, dużej liczbie zgonów - taka też nagroda za wytrwałość. Tylko z całą pewnością ktos prędzej, czy później odkrył by istnienie takiego trybu i się tym podzielił z innymi, którzy umierali by celowo, a to tak samo - jakby mięli tą opcje dostępną od razu w menu.
No i teraz kwestia drugiej strony medalu - zakładamy, że mamy w menu ten tryb łatwy, ale podstawowy i zalecany sposób to ten trudny. Czy dałbyś radę się oprzeć i nie przełączyć na ułatwienie? Czasami mogłoby to być większe wyzwanie, niż sama trudna gra.
NMo i trzecia i najważniejsza strona medalu - czy gry w ogóle powinny być przystep[ne? Bo moim zdaniem nie. Idealna gra to nie taka, która jest skrojona pod każdego gracza, ale ta, która zachwyci wiernego fana gatunku, jednoczesnie nie ma przeciwkszań, zeby odrzuciła absolutnie wszystkich innych.
Ja gram dla immersji i fabuły. Trzy podejścia do bossa to max na jeden raz. Tryb hard mnie nie interesuje, bo chcę pchnąć rozgrywkę do przodu, a nie walczyć ze swoim skillem. Ostatnio zakończyłem granie przed finałem i obejrzałem zakończenie na youtube. Po kolejną część tego tytułu już pewnie nie sięgnę. No ale jestem graczem, który unika walki jeśli mechanika to pozwala, jak w Mass effectach.
Edit: Nie mam pojęcia co jest w GTA Vice City po misji z zdalnie sterowanym helikopterem.
Wydaje mi się, że gry od FS są swego rodzaju niszą i nie były tworzone z myślą o tym, że każdy kto do nich podchodzi ma je przejść. Mam wrażenie, że ludzie przy ostatniej fali popularności soulsów trochę o tym zapomnieli. Istnieje specyficzna grupa odbiorców do tych gier, która lubi spore wyzwania i z myślą o nich te produkcje są tworzone. Opcjonalny tryb łatwy faktycznie mógłby nie razić "domyślych" graczy Sekiro, bo byłby opcjonalny, ale byłoby to czyste pójście pod jak największą liczbę odbiorców. No i wtedy uczucie tej elitarności przy przejściu gry byłoby mniejsze, bo przecież inni też ją ukończyli, tylko na łatwym. Osobiście jestem graczem, który dąży raczej do tej nagrody wewnętrznej, więc tryb easy jakoś by mnie nie drażnił, natomiast jak najbardziej rozumiem stronę będąca przeciw. Pozdrawiam
Bardzo dobry materiał. Większość artykułów na ten temat, tylko krzycz "DAJCIE NIŻSZY POZIOM ONEONEONE!!!11", w ogóle nie biorąż pod uwagę tego jak w tych grach jest budowany gameplay, atmosfera i ogólnie cała reszta. Wysoki poziom trudności jest elementem gameplayu, a ten łączy wszystkie elementy gry w jedno. Wiele ludzi myśli, że gameplay to tylko przerwa pomiędzy historią i ładnymi widoczkami (i w wypadku wielu zachodnich gier mają, poniekąd, rację), ale gameplay to coś co stanowi centralny element gry, jest jej rdzeniem. Właśnie dlatego zawsze byłem przeciw niższym poziomom trudności w grach, jednak nie brałem pod uwagę ludzi niepełnosprawnych. Imho twórcy mogą wprowadzić jakiś tryb dla niepełnosprawnych, ale powinien on się właśnie nazywać trybem dla niepełnosprawnych, a nie easy. Myślę, że wtedy by to mniej kusiło. Co do ułatwień w grach from software to sekiro też ma ich w cholerę.
Parę postacji podpowiada Ci jakich narzędzi shinobi użyć, aby łatwiej pokonywać bossów. Walki stają się wtedy banalnie łatwe, bo często prowadzi to do długiego stuna przeciwników.
Dla niektórych poziom gry jest normalny ale dla niektórych jest to bardzo trudny jak nie gorzej. Jest to kwestia bardzo indywidualna i zależna od wielu aspektów. Dodanie trybu łatwego czy widocznej opcji zmniejszenia trudności byłaby zniszczeniem"tradycji" lub dla niektórych usunięciem sensu grania w takie tytuły. Ale co gdyby zaimplementować w nich mechanikę dostrajania poziomu trudności pod danego gracza. Przykładowo zanim rozpoczynamy grę istnieje etap który testuje nasze możliwości i dostraja przeciwników pod nasze umiejętności. Mogłoby to w pewien sposób wygładzić różnice miedzy możliwościami graczy a zachowałoby ten aspekt wyzwania w grach tego typu
a ja bym dał do Sekiro tryb łatwy który by nic innego nie robił oprócz obniżenia obrażeń czyli uderzenie bossa zamiast 75 hp zabiera 25 hp. Gra nadal była by trudna bo ma wymagający system walki ale by nie była aż tak stresująca bo pozwoliła na więcej błędów niż zazwyczaj.
By twórcy mogli po prostu zażartować i np. by się nazywał żółtodziób.
Jak uważam że Sekiro by mogło dostać easy mode bo gra jest przystepniejsza pod względem opowieści to Soulsborne nie powinny bo wtedy by te gry straciły wszystko co je czyni tak wyjątkowe
Jestem niepełnosprawnym graczem, mam niedowład 4 kończynowy, ale nie ogranicza mnie to aż tak. Problemem są gry, w których na padzie wymagana jest obsługa tzw L i R, ze względu na manualność moich dłoni, ale już np w ETS 2 grałem na kierownicy. Wystarczyło przebindować gaz i hamulec na przyciski wbudowane w kierownicę. Udogodnienia widać, bo sam ich czasem szukam, jednak granie z własnej woli od początku z takimi ułatwieniami uważam za pewnego rodzaju skazę i ujmę na honorze, stąd używam ich tylko, kiedy są mi naprawdę potrzebne.
przypomniało mi się jak moje trzecie przejście dark souls 3 zrobiliśmy z znajomymi dzieląc się na klasy. A w ramach utrudnienia ja byłem healerem i mogliśmy używać tylko popielnego estusa.
A co gdyby ułatwienia wyglądały w taki sposób jak np. w serii South Park gdzie walki z grupą przeciwników można było uniknąć po prostu ogłuszając ich i przechodząc dalej?
W grach typu Bloodborne wyglądało by to w ten sposób że przeciwnik miałby jakiś słaby punkt który dla gracza jest kompletnie niewiadomy dopóki sam go nie odkryje?
Wielki bos który jest bardzo powolny? Atakuj go z góry, przecież obok jest wielka wieża która swoim wyglądem wcale nie daje nam świadomości że można się na nią wspiąć, ale jednak się da.
To są ułatwienia które pomagają bardziej casualowym graczom przyjemnie grać, jednocześnie nikt by o nich nie mówił bo to nieświadoma opcjonalność.
Oczywiście punktów typu ww. wieża byłoby więcej, i korzystały by z wielu rodzaju mechanik ;)
Jak zwykle fenomenalny materiał, ja tylko krótko że temat jest trudny ale myślę że gry od FROM SOFTWARE nie powinny mieć poziomów trudności, tak po prostu, bo to ich wizytówka.
Traktuję poziom trudności jako metodę na regulację czasu, który spędzę z daną grą. Nie mam już tyle czasu co kiedyś, aby każdy tytuł maksować na trudnym, więc gry, które mnie nie porwały, ustawiam na łatwym i przebiegam szybko przez fabułę.
Powiem tak, np w serii AC gram na easy po średnio lubię walki i nie chce na nie tracić czasu, a za to chce jak najwięcej poznawać fabułę itp. Nie mam nic do tego jak ktoś woli grać na wyższych poziomach, ale też nie chce by osoby grające na łatwym były postrzegane jako tzw "cieniasy"
W WarGroove zrobili ciekawie. Można otóż zmodyfikować trudność nie tylko w dół ale i w górę i to kilku elementów niezależnie od siebie. Bogate opcje wyboru są dla mnie zawsze na plus.
Ja osobiście nie nawidzę mieć wyborów typu: łatwy, normalny, trudny, morderczy. Zazwyczaj wybieram ten trudny, ale ciekawi mnie ten najtrudniejszy. Przez to gdy skończę grę czuję się taki niedopełniony, dlatego ucieszyłem się, że Sekiro ma tylko jeden tryb trudności.
Cheesowanie jest trybem łatwym w Sekiro... jak ktoś bardzo chce przejść grę, a brak mu czasu, czy nie ma najlepszego refleksu, czy cokolwiek i strasznie brak mu trybu łatwego, to zawsze może to zrobić (może nie na każdego bossa są takie ułatwienia, ale na tych najtrudniejszych z tego, co widziałam - raczej tak). Przecież nawet twórcy nie załatali np. sposobu na Czerwonego Finałowego Bossa, mimo, że wiedzą doskonale, iż da się go zdjąć bez ani jednego hita. Poza tym, jak zostało zauważone w filmiku, już sama gra ma w sobie różne ułatwienia - można na bardzo wiele sposobów atakować wrogów (bronie z protezy, popiół itp.), a ponadto wydłużać sobie pasek zdrowia i zwiększać liczbę użyć tykwy, co naprawdę powinno wymiernie pomóc, jeśli na danym etapie gry użyje się tego w maksymalnym możliwym stopniu (tzn, np. 5 użyć tykwy, a nie 3 - to już może sprawić ogromną różnicę).
Po pierwsze lubię poczucie, że mam wybór stopnia trudności. Po drugie to jest indywidualna sprawa każdego gracza i każdej gry z osobna - jedna gra na hardzie będzie dla mnie łatwa, podczas gdy inna na easy będzie trudna, a inny gracz może mieć dokładnie odwrotne odczucia. I po trzecie, gra która mnie nie ciekawi zbytnio, poprzez za wysoki dla mnie poziom trudności, jeszcze łatwiej mnie do siebie zniechęci. Chodzi o nasz prywatny poziom satysfakcjonującej rozgrywki, dla jednego to będą setki prób aby przejśc jakąś misję czy level, a dla drugiego w miarę bezproblemowe przejście wszystkiego na easy.
Każdą souls like'ową grę za pierwszym razem przechodziłem bez przyzywania graczy czy tam kumpli. Pierwsze przejście musi być solo. Z dwie osoby jest trochę inaczej, łatwiej.
Zawsze twierdziłem że jak się gra z kimś w ten gatunek gier to jest się słabszym po czymś takim. Kumpel coś zrobi za ciebie więc się nie nauczysz jak z czym trzeba walczyć.
Tak więc ułatwienie w postaci współpracy utrudnia dalszą przygodę jaką jest NG+. Chyba że ktoś chce przejść tylko raz grę ale to tylko miękkie faje przechodzą raz grę.
Całkowicie zaspany odpalam odcinek i widzę Kacperka, odrazu mi się dzień poprawił c:
Z poziomem trudności jest dokładnie tak jak z podatkiem progresywnym. Niby fajnie, bo biedniejsi płacą niższy... ale co wtedy, gdyby chcieli się wzbogacić? Wizja wyższego podatku zniechęca, tak samo jak podniesienie poziomu trudności, dlatego też nierzadko ludzie decyduja się pozostać w swojej strefie komfortu.
im człowiek starszy ma mniej czasu, na rozpracowanie systemu gry jak ma sobie poradzić. Duża ilość gier powoduje, że chcemy grę poznać szybko przejść i zabrać się za następną. Praca i obowiązki nie idą w parze, dlatego przed długi czas zatrzymałem się League of Legends ponieważ mechanikę tej gry znam doskonale, ale odbyło się to kosztem innych gier gdyż nie chciałem poznawać i uczyć systemów gier. Nie grałem w sekiro, tylko w bloodborne i dark souls. Naprawdę łatwo się zniechęcić na początku rozgrywki jak fabuła gry stoi w miejscu, a czas goni. Poziom łatwy, powinien być. Teraz sobie przypomniałem jak w wieku 12 lat męczyłem się z przejściem na psx w Mgs, gdzie nie znałem języka angielskiego i by zrozumieć cokolwiek z fabuły oraz tego jak powinienem szukać rozwiązań by przejść fabułe. To nie jest prosta kwestia i wymaga trochę dużego materiału i podzieleniem się wrażeń innych osób. Moim zdaniem w tej kwestii powinien wypowiedzieć się Jordan i Hed bo mieli by naprawdę wiele do powiedzenia odnośnie tego tematu dodając coś od siebie.
Ahh te momenty zwątpienia. Mam teraz podczas jednej lokacji w Dark souls 2
Ciekawostka - w Sekiro można od pewnego momentu grę utrudnić, jeżeli ktoś ma taką potrzebę. Co prawda polega to wyłącznie na zwiększeniu obrażeń przeciwników, ale jednak w kontekście przejścia całej gry może to wiele znaczyć. Jednak efektu, który nakłada na nas Demon Dzwonu możemy w dowolnym momencie się pozbyć przez użycie dodanego do ekwipunku przedmiotu. Pozdrawiam!
Lepsze utrudnienie to amulet Kuro, który znajdujemy po przejściu gry. Sprawia on, że blokowanie nie zatrzymuje 100% obrażeń
@@atijohn8135 Gry jeszcze nie przeszedłem, dziękuję za informacje!
Znalazłem GMTK jakieś dwa miesiące temu i pomyślałem sobie „kurczę to jest cały kanał z materiałami typu Kacper Pitala”, a tu proszę bardzo.
Takie prywatne pytanko mam, jak się zapatrujesz na zagadywanie do ciebie przez widzów w realu? Nie masz nic przeciwko żeby podejść i się przywitać, zamienić dwa słowa?
Ja w dark souls 3 raz przyzwałem kogoś do pomocy przy bossie, a później musiałem przechodzić grę jeszcze raz, bo nie czułem z tego bossa żadnej satysfakcji i chciałem go pokonać jeszcze raz, tylko tym razem sam :)
2 w nocy idealny czas na upload
Myślę, że bardzo dużo zależy od tego, w jaki sposób twórcy przestawią i nauczą gracza mechanik gry. Ciekawy materiał od Mądrego :)
Ja myślę że sekiro mogłoby mieć tryb łatwy, ale nie w menu tylko aktywowany w świecie gry. Tak jak jest dzwon aktywujący specjalny, jeszcze trudniejszy tryb tak mógłby istnieć też dzwon aktywujący łatwiejszy tryb. Cała sztuka w tym żeby dojście do niego nie było zbyt proste i zmuszało nas do zagrania chwilę na normalnym poziomie trudności. Ewentualnie dać jakiegoś średniej trudności bossa na początek i zaoferowanie trybu łatwego po którejś tam śmierci.
Fajna taka godzina uploadu. Taka nie za wczesna
Na TV gry ramówka jak w normalnej telewizji. Od 8 do północy shitposty a w nocy ten mądry.
Specjalnie czekałem na odcinek od Kacpra o drugiej.
Moim skromnym zdaniem, Sekiro w które ostatnio namiętnie gram, reprezentuje piękna stara szkole grania, ta z czasów PSX, PS2. Czyli- wymagamy od Ciebie, mało co jest podane na tacy, masz dużo do odkrycia, jest trudna.
Akurat przed premierą Gry o Tron
Jestem absolutnym miłośnikiem gier trudnych (rozsądnie, czyli nie przez grind), bo lubię wyzwania i to zwykle daje lepszą wczuwkę... ale jasne, tryb łatwy może być; każdy może się pocieszyć produktem, jak chce... Inna sprawa, że przy ułatwieniach nie zakosztuje się pełnego smaku gry - najprostszy przykład to bijatyki, w których ludzie często nie uczą się kombosów, uników itp. dokąd przeciwnik ich do tego nie zmusi - potem idą kładąc każdego przeciwnika "na raz" najprostszym ciosem i... narzekają, "jaka ta gra jest nudna" 😎
Jeśli chodzi o drugą część, to mam chyba odwrotnie, niż Kacper - gra to dla mnie głównie wyzwanie... Oczywiście, niektóre tematy interesują mnie bardziej, ale pełnią podobną rolę, co wystrój restauracji... no dobra, czasem taką, jak rodzaj kuchni - ale to, czy po prostu smaczne (czyli wyzwanie), jest decydujące. Z dwoma "ale" - po pierwsze, trudność powinna być połączona z ciekawym kontekstem, a po drugie, czasem "wartości artystyczne" mogą być tak ważne, że sama gra staje się... pomijalna. Np. mogę grać w Assassin Creeda żeby podziwiać dawną architekturę - wtedy przeciwników mógłbym w sumie pomijać jednym przyciskiem... aha, tak to się właśnie tam robi 😎
Dostosowanie do możliwości gracza co do zasady brzmi sprawiedliwie - ale dotykamy tu ogólnego problemu: życie nie jest sprawiedliwe... Dla każdego są trudne niektóre rzeczy, które dla innych są łatwe... czy disco polo to odpowiednik opery dla ludzi z drewnianym uchem? 😎 Z drugiej strony, takie podejście bardzo by promowało pójście na łatwiznę - pomyślmy o epidemii dysleksji w ostatnich czasach, która często, choć oczywiście nie zawsze, jest po prostu wybiegiem dla lenistwa...
Dobra, kończę i wracam do mego kursu surwiwalu - na szczęście wziąłem wersję light, cały kurs jest w luksusowym hotelu, bo dla mnie każdy wysiłek jest strasznie niezdrowy 😎
PS czy wiecie, że np. oglądania obrazów dobrze jest... się uczyć?? 🤤 Serio, z doświadczeniem uczymy się zwracać uwagę na szczegóły, wyciągać więcej szczegółów i ogólnie głębiej "wchodzić w klimat" dzieła - w sposób zamierzony przez twórcę! Ale można też rzucić okiem i powiedzieć "no, niezła grupka jakichś kolesi i fajny kolorek tam w rogu, dobra, idziemy dalej, bo mamy jeszcze pół wystawy do zaliczenia" 🙄
Ogólnie to imo powinno być tak że dla osób mających problemy (niepełnosprawności) powinien po jakimś kodzie być tryb łatwiejszy polegający na mniejszym DMG od bossów czy coś. Ale irytuje mnie strasznie gdy gra robi sobie renomę trudnej kupuje ją jakiś anon a później płacze że nie da się przejść xD
najbardziej podoba mi się system poziomów trudności w DMC czyli ten łatwy (za łatwy) średni (czyli już ok) trudny (jakieś wyzwanie) i tryby typu przeciwnik jest na 1 hit ale i ty jesteś
Ja mam pewne wątpliwości czy gry - nieważne czy Sekiro czy inne - powinno się na siłę ułatwiać i dostosowywać do szerszego odbiorcy.
W tej konkretnej sytuacji nie trafia do mnie argument, że szersza publika koniecznie byłaby lepsza dla From Software, bo m.in. dzięki "mitycznemu" poziomowi trudności są tak popularne i cieszą się estymą. Tworzy to oczywiście nieco toksyczną grupę graczy, którzy łechcą swoje ego pozorną elitarnością, ale takie wojenki są widoczne wszędzie w środowisku: "darksoulowcy"-casuale, PCty-konsole, PS4-XBox itd.
Ja swoją przygodę z From zaczynałem z Bloodborne i pierwszą lokację katowałem pewnie z 10-15 h. Ostatecznie była to pierwsza gra, którą splatynowałem. Drugie było Dark Souls 3, które na początku strasznie kaleczyłem, ale też skończyłem. W obu przypadkach wszystkich bossów pokonałem w pojedynkę, bez pomocy innych graczy. Teraz zacząłem Sekiro.
Piszę o tym dlatego, że pomimo występującej frustracji i zgrzytania zębami te gry w obecnej formie nauczyły mnie pokory i cierpliwości. Co ważne nadal nie uważam, że jestem w te gry dobry, a osoby, które się od nich odbiły nie są prawdziwymi graczami, czy coś w tym stylu. Po prostu moim zdaniem, jeśli mają one dać graczowi to co twórcy zaplanowali to trzeba je przechodzi dokładnie tak jak zostały zaprojektowane.
Zastanawiam się też co kieruje niektórymi osobami, które koniecznie chcą przejść Sekiro. W komentarzach czasami widzę, że "chcieli zagrać w Sekiro i Days Gone, ale teraz muszą się męczyć z tą pierwszą, a drugą nie wiedzą kiedy zaczną" albo "że mam mało czasu i nie wszyscy są takimi nolife'ami, żeby tyle siedzieć nad grą i dlatego powinna być prostsza". Co to za logika? Jak się męczę z grą to w nią nie gram (np. na pewnym etapie odbiłem się od Super Meat Boya), jak nie mam czasu i gra nie przynosi mi tyle radochy/satysfakcji to w nią nie gram (np. Monster Hunter World mnie nudził i stwierdziłem, że szkoda czasu). Nikt przecież nikogo do niczego nie zmusza, nie trzeba przechodzić każdej gry, nie trzeba mieć opinii na każdy temat.
Warto też dodać, że społeczność Soulsów (oczywiście ta większość nietoksyczna), rozumie, że właśnie dzięki wspomnianej przez ciebie pokorze i cierpliwości, a także zwykłej determinacji ta gra staje się nie tak trudna, jak ją malują. Co więcej, w takich środowiskach często ironizuje się na ten temat, bo jest wiadome, że osoby "z zewnątrz" grona mają wbite to przekonanie o dużej trudności, które nie do końca jest prawdziwe dla osoby, która w tę grę gra i lubi w nią grać ;)
Też tak miałem na początku mojej zabawy z DS3. Nie potrafiłem przejść 1 bossa. Po 40 próbach w końcu mi się udało oczywiście za każdym przegranym razem wyłączałem konsole i szedłem oglądać yt ale kiedy go pokonałem gra stała się bezsensownie łatwa. :0
Gry From Software są zbudowane na poziomie trudności i pomimo, ze kocham te gry za coś innego to gdyby była możliwość zagrania na poziomie łatwym zniszczyło by to odbiór i opinię, bo rozgrywka dla osób które zdecydowałyby się na poziom łatwy wyglądała by diametralnie inaczej niż na normalnym szczególnie, że często poziom trudności to tylko podmiana obrażeń i zdrowia przeciwnika.
Druga sprawa to fakt, że czasem robiąc kilka poziomów trudności można całkowicie skopać ich balans i idealnym przykładem jest gra Nier:Automata którą uwielbiam, ale przez całą grę od początku do końca byłem zmuszony na przeskakiwanie pomiędzy poziomem trudności normalnym a trudnym, bo normalny był bardzo łatwy gdzie przeciwnicy posiadali optymalną ilość życia ale sam byłem zbyt wytrzymały, a trudny robił z przeciwników gąbki samemu ginąc na 1/2hity, a że w raz z postępem można było ulepszać postać to trudny poziom stawał się przystępny, jednak w momencie śmierci traciło się wszystkie ulepszenia znowu sprawiając że trudny był nie grywalny
Czy ja dobrze rozumiem, że cały materiał sprowadza się do krótkiego: grupa elitystycznych graczy woli żeby ich ukochaną grę kupiło mniej osób, bo nie mają w sobie dość silnej woli by samemu powstrzymać się od grania na easy?