Moja ś.p. Mama umarła tak jak żyła. Na kolanach i z różańcem w dłoniach. Nie chorowała obłożnie, nie leżała przykuta do łózka. Tamtego dnia była sama w domu, prawdopodobnie źle się poczuła i wiedziała co się dzieje. Siostra wróciła z zakupami i zastała ją klęczącą przed łóżkiem z różańcem w dłoniach 🙏 Tak zasnęła snem wiecznym... moja biedna, kochana Mama 😪
Towarzyszylam w umieraniu mojemu tesciowi. Cale zycie byl pogodny, ale przed śmiercią, przez jakies 2 tygodnie , straszliwie sie męczył Nie byl to ból fizyczny. Nie spał w ogóle, cały czas zaslanial sobie twarz albo patrzył w okropnym przerażeniu w kąt na suficie, czasem wygrażał pięściami albo jakby się bronił. Nawet lekarze nie mogli na to patrzeć i szybko wychodzili. Oni też twierdzili, że nie cierpiał fizycznie. Było to coś przerazajacego. Strasznie mi było to żal, nawet płakałam, trudno było patrzeć na tę mękę... Domyślałam się przyczyny tego bo on przed śmiercią nie pogodził się z pewna osobą, A potem już nie mógł. Dlatego godzinami odmawialam Różaniec na zmianę z Koronką. Wtedy często się uspokajal. W ostatni dzień życia był już spokojny. Czuwała przy nim osoba z rodziny , która się nie modli. Nagle zadzwoniła do mnie czy mogę przyjechać ją zastąpić.. bo bardzo źle się poczuła. Zgodziłam się . Gdy ona wyszła, usiadłam i zaczęłam się modlić koronką i na Różańcu. Po pół godzinie zaczął nieregularnie oddychać i za 5 minut spokojnie umarł. Byłam przy nim jeszcze ok. godziny , czekając na przyjazd rodziny i cały czas się modliłam. Moja przyjaciółka powiedziała, że Ktoś, tam na górze, tak to " zorganizował " , by w chwili śmierci była przy nim osoba,,która się będzie modliła za jego dusze. I tak się stało. Nigdy tego nie zapomnę...
Moje świadectwo... Mój wujek zachorował na raka. Powiedział mi, że boi się śmierci. Podpowiedziałam Mu, żeby modlił się o dobrą śmierć. I wydrukowałam dla Niego tą modlitwę. Żałuję tylko, że nie modliłam się razem z Nim. "Modlitwy nigdy dość"...gdzieś to kiedyś potem usłuszałam...Wujek trafił do szpitala...lekarzą udało się Go odratować. Za kilka dni został przewieziony do innego szpitala. Kiedy Go odwiedzałam pytałam czy coś Go boli. Mówił, że nie cierpi. Na zajutrz do mnie zadzwonil i powiedział, zebym przyjechała wcześniej niż zawsze. Tak też obiecalam, chociaż odwiedziny na OIOMie były dopiero od 12tej. W szpitalu pielęgniarka powiedziała mi, że lekarz już na mnie czeka. W rozmowie z lekarzem usłyszałam, że "będziemy się dzisiaj żegnać", że bezpodstawna będzie już reanimacja. Nie poczułam żadnych pretensji do lekarza. Poszłam do wujka. Usiadłam. Jeszcze mnie poznał chodz to już był początek agoni. Poprosiłam pielęgniarkę o księdza. Ksiadz był poza terenem szpitala...trzeba było czekać dlużej niż zwykle. A ja już nie rozumiałam co wujek do mnie mówi. Ostatnimi siłami mnie przytulił. Wyjęlam telefon, włączyłam Koronkę do Bożego Miłosierdzia...taką spiewaną. Jedną słuchawkę wlozyłam do ucha wujkaa drugą do mojego. Nie miałam przy sobie różanca...a taka forma modlitwy dużo mi ułatwiła...pomogła skupić się na modlitwie. Odmówiliśmy jedną, włączyłam Koronkę jeszcze raz...z zamierzeniem, że modlę się "do końca". W połowie drugiej Koronki przyszedł Ksiądz...wyjęłam sluchawki z naszych uszu. Był trochę zdziwiony. Udzielił wujkowi ostatniego namaszczenia. Podał mi rękę i odszedł. Ja znów włożyłam nam słuchawki do uszu i kontynuowaliśmy modlitwę. Dokładnie z zakończeniem drugiej Koronki do Bożego Miłosierdzia odezwał się też...ten medyczny sprzet...nie pamietam nazwy. Posiedziałam jeszcze chwilę przy wujku. Załuważyłam, że nie ma Cudownego Medalika, który Mu dałam. Lekarz, ku mojemu zdziwieniu poprosił mnie do gabinetu. Wydało mi się conajmniej to troche dziwne. Zapytał mnie: "-Jak Pani to zrobiła?" "- Ale co? - dopytałam. W moim uznaniu przecież nic nie zrobiłam. -Jak Pani to zrobiła, że Pani tata tak odszedł? I dodał "-Na moim oddziale ludzie są w agoni, umieraja po trzy doby". Odpowiedziałam, że ja tylko odmowiałam z wujkiem przez sluchawki Koronkę do Bożego Miłosierdzia". "-Skąd Pani o tym wie...? - zapytał lekarz. Odpowiedziałam, że sluchałam na audiobooku "Dzienniczek Św. Faustyny". Poprostu zrobiłam tak jak Pan Jezus powiedział, ze przy umierającym żadna inna modlitwa tylko Koronka i do skutku...do ostatniego oddech konajacego. Lekarz się przede mną tak otworzył. Opowiadał o śmierci swojej mamy. Tylko nie trafialo do Niego to, że to był mój wujeka nie tata. I przyznał, mi że "tatę" bardzo szybko zaatakował ten rak. W prosektorium Pan obiecał mi, że założy wujkowi Cudowny Medalik. Wieczorem położyłam się spać. Obudził mnie sen. Sen był taki...faktycznie spałam w łóżku i z za poduszki wyszedł wąż...strasznie na mnie sycząc. Przestraszył mnie w tym śnie. Ale też w tym śnie wzięłam różaniez, który wisi nad moim łóżkiem i tym różańcem biłam tego węża. Szybko zniknął. Przebudziłam się i już jasne było dla mnie to co kiefys też gdzieś uslyszałam że różaniec to faktycznie bat na szatana. To czego nauczyłam się po tej sytuacji to to, że w życiu nie mamy tak ważnej godziny w życiu jak godzina śmierci. Piszę to dla Was na Chwałę Boga bo tylko Jezus Chrystus jest naszym Zbawicielem ducha, duszy i ciała. PS. Chcesz spotkać Jezusa? Poproś o to Naszą Matkę, Maryję. Ona doprowadzi Cię do swojego Syna, tak jak uczyniła to ze mną po 3 latach próśb. Jezus żyję! I chodź to czułam to chciałam zobaczyć. Dziękuję za słowa Ksiedza. Bóg zapłać.
@@agnieszkabendowska981 Po tym filmie Ks. Sławka poczułam, że to jest ta chwila, kiedy muszę się tym świadectwem podzielić. Pewnie zadziałał Duch Swięty...bo kiedyś też słyszałam, że jaķ czujesz potrzebę zrobienia czegoś dobrego to nie odkładaj tego na jutro. Duch Święty działa teraz i teraz działaj. Przykład...palenie papierosów. Czesem czujemy tak "nie wiadomo" skąd, żeby rzucić ten nałóg...i zazwyczaj podejmujemy taką decyzję, że rzucamy ALE od juta, ALE od pierwszego, ALE od, ALE od...A tak naprawdę, kiedy działa Duch Święty czego pewnie w większości nie jesteśmy świadomi...mimo to odkładamy decyzję. Niepotrzebnie...bo On działa tu i teraz. I jedyne ALE...jakie możemy mieć tylko to takie takie... ALLE...LUJA :) Pani Agnieszko...Zanim doświadczyłam mojego świadectwa...wszystko zaczęło się od mojej mamy, która ciężko zachorowała. Modliłam się Nowenną Pompejańską za Nią i za wujka, z którym nie odzywali się 15 lat. Trzy dni przed Jego śmiercią mama zgodziła się, żebyśmy do Niego pojechały do szpitala. To jest niesamowite jak z boku można patrzeć, kiedy rodzeństwo po 15 latach podaje sobie ręce i rozmawia ze sobą jakby tych 15 lat nie bylo. I chodż ta modlitwa to nie typowy różaniec to działa jak wszystko co zanosimy w prośbach do Boga...trzeba tylko wierzyć. Sam Jezus w książce "Prawdziwe życie w Bogu" powiedział "Wierz w to o co prosisz" i ja wierzę w te słowa, kiedy o coś się modlę. A różanieć - cytując o. Pio - "Różańcem załatwisz wszystko". I faktycznie tak jest. Modliłam się tylko jedeń dzień...co prawda odmowiłam całe 4 część w pewnej intencji. Nie pytałam zaraz po sprawie tej osoby...-Jak poszło? Sama mi powiedziała, że poszło wszystko sprawnie, że już ma to za sobą chociaż walka zapowiadała sie na bardzo dluga. Przyznałam się, że modliłam się w tej intencji ale zaznaczyłam, że i tak oddałam tą sytuację Bogu..."Niech będzie zgodna z Wolą Bożą"...bo Bóg wie lepiej od nas. Pozdrawiam i życzę wszystkiego... Bożego.
@@patrycjaw6235 Po tych wszystkich moich doświadczeniach, że Bóg rzeczywiście działa w naszym życiu...zapragnęłam zobaczyć Jezusa i to pragnienie trwało we mnie od 3 lat...i modliłam się o to zwłaszcza po slyszeniu czy po przeczytaniu o świadectwach ludzi, ktorzy zobaczyli Jezusa...że tez bym tak chciała Go zobaczyć. Życiowe kolizje sprawiły, że natrafiłam na modlitwę o uzdrowienie i uwolnienie, które trwały 3 dni. Na szczeście (jeśli mówisz, że masz szczęscie to tak naprawdę jest to łaska od Boga...też gdzieś to mi się "podświetliło" jak czytałam i tak zapadło w pamieci) mogłam w nich uczestniczyć nawet będąc w pracy bo rekolekcje odbywały się online. Tą najważniejszą sluchałam juz w pociągu wracając do domu (akurat zaczynała się z godziną odjazdu pociagu..."na szczęście"). Oczywiście trwała dłùżej niż moja podróż..a że z pociągu przesiadam się jeszcze do samochodu więc wsiadłam do auta przeparkowałam się w spokojniejsze miejsce i uczestniczłam w tym dalej...prosiłam już z otwartym secem o kilka intencji w tej Mszy Św. o udrowienie...W przekazie jaki usłyszałam zadziwił mnie tak, że...Jezus naprawdę mnie usłyszał a moje intencje ułożył wg Jego woli...lepszej nie mogło być...pomyślałam. Wrociłam do domu...z moim pragnieniem zobaczyć Jezusa. Położyłam się spać. Rano przypomniałam sobie mój sen...i to na co tak długo czekałam stało się faktem. Uświadomiłam sobie, że w śnie byłam ta jakiejś górze. Było ciemno. Na przeciwko mnie zobaczyłam sylwetkę mężczyzny. Jego ubiór był tak lśniąco biały, ze napewno nie wyprany w perwolu bo to bylo bielsze, znacznie bielsze. Tak biało-lśniące, promieniujące...nigdy nie widziałam czego bielszego. A w glowie pojawiło mi się takie przekonanie...ale to nie było moje,..że to Oblubieniec. Przebudziłam się rano z myślą co to za sen....i po kilku chwilach już na jawie poczułam to, że to był Jezus. To czego tak pragnęłam przez 3 lata, prosząc Maryję, żeby mnie doprowadziła do Jezusa...spełniło się. Teraz, kiedy się modlę staję na tej mojej osobistej górze Tabor, patrzę na Jezusa i wtedy dopiero się modlę...I dziękuje za to bo tak prosciej jest mi się modlić do Niego. "Proście a będzie wam dane".
Dziekuje . Pracuje w Klinice w Niemczech. Wiele razy bylam swiadkiem tego co ksiadz opowiada. Sa osoby ktore nie potrafia odejsc z tego Swiata. Wielu pacjentow cierpi nie z powodu bolu ciala lecz Duszy Jak wspomnial Ksiadz. Kilka razy zapytalam chorego czy ja ...möge sie pomodlic i poblogoslawic Dana osobe i odpowiedz zawsze byla na tak. Czesto to byla cisza Ale oczy dawaly wyraz ...tak...niekiedy uscisk dloni ...mowil tak...skinienie glowa...na tak...Ale bywaja sytuacje gdy jest juz za pozno...przychodze na dyzur a pacjent jest juz w agonii...Mimo to zawsze modle sie do Pana Boga tymi slowami...Milosierny Boze bez wzgledu na to Kim byl ten czlowiek i co zrobil zlego w swoim ziemskim zyciu...daj Mu laske Twojego Bozego Milosierdzia...odpusc grzechy ...i spraw aby spokojnie odszedl do zycia wiecznego...modlac sie...zawsze kresle na czole znak krzyza...i prosze uwierzyc....pacjent zasypia a na jego twarzy jest blogi spokoj Teraz gdy ludzie umieraja w izolatce...gdy personel obawia sie zakazenia...mam Ta mozliwosc ze nikt Mi nie przeszkodzi...bylam juz zarazona od pacjentow...i nie Boje sie byc Sam na Sam w izolatce....smierc w samotnosci to okrutne doswiadczenie...mam prtyjaciolke w Polsce Marysie z Glogowka ktora pracuje na Onkologie w Polsce i jej slowa brzmia nastepujaco...modlitwa za tych ktorych nie znamy ma olbrzymia moc...pytalam ja wiele razy czy möge Blogoslawic ludzi umierajacych Ona powiedziala ze Tak... SW. Faustyna jest Dla Mnie wielkim autorytetem...Dusza ludzka jest niesmiertelna...umiera tylko cialo...uwazam ze modlitwa to szansa na otrzymanie zycia wiecznego ...tu i teraz jestesmy krotka chwile...jednak ludzie o tym zapominaja....nie wazne jest co posiadamy ,lecz to jacy jestesmy i Ile potrafimy dac dobra innym...Pan Bog jest dobry...badzmy dobrymi na Jego wzor i podobienstwo.To takie proste . Nie mow Mi ze nie potrafisz!!! byc dobrym...Pytanie czy chcesz nim byc ?!?
Witam. Piękne świadectwo i miłość do bliźniego. Jest Pani🌷 na właściwym miejscu. Dziękuję Pani, że towarzyszy Pani ludziom co odchodzą i modli się. Na pewno wiele tych dusz podziękuje Pani po drugiej stronie. Bóg zapłać. ❤
Piękne świadectwo miłości i wiary. Bóg zapłać za takie ziemskie anioły jak Pani. To wielka łaska mieć taką osobę jak Pani przy sobie w godzinie konania... ❤️. Niech Pan Bóg ma Panią w swojej opiece i błogosławi w życiu.
Moja Mama odeszla w szpitalu. Dzień przed odejściem Mamy z tego świata poprosiłem księdza o namaszczenie. Mimo bólu spowodowanego okropną chorobą Mamy czuje że odeszła pojednana z Bogiem i zasnęła w spokoju
Moja babcia upadła, zapadła w śpiączkę, leżała w szpitalu 4 dni odwiedzały ja dzieci i wnuki , ktoś poczesal włosy, gadali między sobą, a ja miałam wrażenie że ona słyszy, czuje, mówiłam do niej , złapałam ja za rękę, glaskalam po głowie , zwilżalam usta, posmarowałam kremem, masowalam plecy i nogi, kiedy powiedziałam jej że ja kocham , popłynely jej łzy, któregos razu poczułam że ona trzyma mnie mocno za rękę , czasami odetchnela jakby z ulgą, w ostatni dzień przyjechałam z mamą , odmowilysmy koronkę do miłosierdzia Bożego, po 2 godz babcia umarła, przy tym jeszcze jeden przykład jaką moc ma ta koronka, obok babci leżała starsza pani, płakała, krzyczała to kogoś żeby ją zostawił , machala rękami, chyba się bała , a w trakcie trwania koronki zasnęła, na drugi dzień też zmarła. Ludzie kiedy odchodzą potrzebują obecności bliskich i modlitwy.
Moja babcia zmarła w styczniu, miała 96 lat.Zyla prosto ale pięknie wychowała 9 dzieci ma ponad 40 wnuków i prawnuków.Smierc miała jeszcze lepszą, ciocia zadzwoniła, że babcia może nie dożyć wieczora,wszystkie jej dzieci się zjechały,moi kuzyni ,paru wnuków i właśnie ok 15.00 wszyscy klekneli w pokoju gdzie babcia leżała,i odmawiali koronkę,potem litanię do serca Pana Jezusa bo to był piątek, babcia spokojnie leżała, każdy kto wchodził podchodził i głaskał babcię .Kiedy już wszyscy byli na kolanach zaczęliśmy różaniec i wtedy babcia odetchnęła ostatni raz.To było po ludzku smutne a zarazem piękne.Zyj wiecznie babciu Zosiu.
Machala rękami bo demony tak jak mój teść tez tak machal i zakrywal twarz bal się pi ludxku .to się dzieje naprawdę .Jest tyle ostrzeżeń jest i próśb módlcie się nieustannie.
3 tyg umarla mi mama w szpitalu,nie moglam z nia byc,bo covidowy odzial, bardzo mi z tym ciezko, bo9 dni tam byla.. Bylo zle, z siostra sie modlilysmy koronka,potem sie dowiedzialysmy ze w trakcie naszej modlitwy. Mama 5 dni wczesniej miala ostatnie namaszczenie, sama tam zawolala ksiedza. Bogu niech beda dzieki,ze dlugo nie cierpiala
Mam właśnie tatę uspionego, zaintubowanego i covidovwgo. Najbardziej boli, gdy nie możesz być przy nim gdy kona. Tylko dostaniesz telefon że już po.. Okropne czasy dla umierających..i bliskich
@@barbarabasia4774 Bardzo Ci Kochana współczuję, bo sama kocham bardzo moich Rodziców i drżę o ich zdrowie. Gdy przyjdzie na nich czas, bardzo bym chciała być przy nich w tym ważnym momencie. Jeśli nie będzie mi to dane, będę z całego serca modlić się w chwili ich konania. Ty chociaż fizycznie nieobecna, możesz trzymać Tatę duchowo za rękę i modlić się.Życzę Ci dużo siły ❤️
@@barbarabasia4774 bardzo Pani współczuję🙏😇❤Bardzo polecam Koronkę do Milosierdzia Bożego, a o pomoc dla konających można poprosić Siostry w Łagiewnikach SOS dla konających tel. 505 060 205. Naprawdę, Pan jest Panem Życia i nigdy nas nie opuści zwłaszcza w trudnych, nieludzkich sytuacjach. Życzę siły i ufnosci, że życie Pani i Pani Taty jest w Rękach Miłosiernego Pana🙏
Bóg zapłać ze natknęłam się na ten film ... 2 dni temu pochowałam ukochana babcie 88 lat .... od kilku tygodni jej stan się zaczął pogarszać po wielkim czwartku w minione święta wielkiej nocy. Pojechałam do niej bo coś mnie tam bardzo ciągło i cieszę się ze to zrobiłam mieszkam daleko mam 4 dzieci a świat pandemii teraz zwariowany i z tym czasem kiepsko. Babcia zaczęła gasnąć z dnia na dzień a ja zaczęłam się mocniej modlić w intencji dobrej i spokojnej śmierci dla niej. Raz po telefonie od rodziny wracając ze sklepu wparowałam do kościoła akurat nabożeństwo jakieś było ale mnie to nie przeszkadzało poszłam pod mój ulubiony obraz Jezusa miłosiernego i patrząc na te zatroskane jego oczy modliłam się o spokój duszy i dobrą smierć babci łzy mi leciały po policzkach cały kościół ludzi ale taka moc czułam jak nigdy. Babcia odeszła ....spokojnie ... mam nadzieje ze jest u niego i kiedyś się zobaczymy. Ja wierze ze to duch św we mnie działał i tak mną pokierował. Cieszę się ze tak się stało a ja sama czuje taki wewnętrzny spokój. Módlmy się za konających🙏🥺
Modlę się za wszystkich moich bliskich, przyjaciół, dobrodziejów, kolegów, znajomych. Tak bardzo boję się, że za nas nie będzie się miał kto modlić. Mateńko Przenajświętsza miej nas w Swojej Opiece. JEZU MIŁOSIERNY UFAM TOBIE ❤️.
@@mariarybak1981 ja tez sie tego boje ,dlatego juz dawno temu zamowilam za kazdego z osobna msze sw.wieczyste u ksiezy werbistów. Wygooglaj sobie ,wszystko znajdziesz.
My modlimy się w Modlitewnym Pogotowiu Bożego Miłosierdzia, które działa przy hospicjach, szpitalach ale oczywiście jak ktoś bliski odchodzi w domu to również ogarniamy modlitwą. Otrzymuje imię SMSem i odmawiam za tę osobę Koronkę. Czasem jednego dnia jest kilka imion... Teraz tym bardziej, kiedy czasem w szpitalu nie ma nikogo bliskiego trzeba się modlić...
Odmawiałam koronkę przy konającym, który był już jak sparaliżowany a od dawna niepogodzony z Bogiem. Zupełnie nie znający Koronki do Miłosierdzia Bożego zaczął ruszać ustami i widać było, że chce łączyć się w modlitwie i czuło się ,że czekał właśnie na nią i jej potrzebował 🌿🙏 Jezu ufam Tobie!
Moim Najcenniejszym Wspomnieniem i Skarbem, jest Pamiatkowy Obrazek z 2012 roku, jaki mi dal ksiadz, na sali szpitalnej, namaszczajac mnie olejami swietymi , kiedy bylem, nieprzytomny. Ostatnie Namaszczenie Chorych. To jest Sila i Moc , Niesamowita. Waldek65.
Modlitwa. Na krzyżu umiera dzisiaj Syria Na krzyżu umiera głodna Somalia Na krzyżu umierają różne części świata. Na krzyżu umierają nienarodzone dzieciątka Na krzyżu umiera miłość małżonków Na krzyżu umiera brat za brata. Tak wiele mamy dzisiaj krzyży o Panie Na ziemi którą stworzyłeś z miłości - Daj nam prosimy Cię moc do przemiany Daj, byśmy zamiast stawiać Golgoty - - Budowali MOSTY !
Dane mi było być przy śmierci trzech bliskich mi osób, przy śmierci mamy, męża i brata. Każda z tych osób zmarła w swoim domu. Jestem Bogu bardzo wdzięczna z Ten Dar. Moja mama miała odprawione dziewięć Pierwszych Piątków miesiąca, modliła się, również o to, aby nikt nie musiał koło niej chodzić, mój tato był na wózku inwalidzkim ok 30 lat. Mama mieszkała z moją młodszą siostrą, któregoś dnia zadzwoniła do mnie siostra abym przyjechała do mamy bo ona z mężem muszą jechać do szpitala do teścia, gdyż był umierający. Byłam wtedy na zwolnieniu lekarskim i pojechałam. Cała choroba mamy trwała tydzień, leżała w łóżku, do ostatnich chwil mama była sprawna, wszystkie swoje potrzeby załatwiała samodzielnie. Coś nas zaniepokoiło samopoczucie mamy, była ze mną bratowa, zadzwoniłyśmy po kartkę, kiedy przyjechali, lekarz stwierdził, że mama odchodzi, umyłyśmy mamę, wezwałam księdza, na następny dzień mama zmarła. Ostatni oddech wydała, kiedy siostra z mężem wchodziły do niej do pokoju, czekała na nich. Światło w pokoju mamy było wygaszone ( była noc), dzieci siedziały piętro wyżej, cicho jak mysz pod miotłą, my z bratową byłyśmy obok, mama kazała nam pogasić wszystkie światła bo ją bardzo rażą i kazała powiedzieć dzieciom aby tak nie chałasowały. Wcześniej próbowałyśmy mamie robić sztuczne oddychanie, mama robiła straszne grymasy twarzy, najwyraźniej nie chciała aby ją zawracać stamtąd dokąd zmierzała. Dzisiaj wiem, że osobie odchodzącej nie wolno przeszkadzać. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że do ostatnich chwil życia toczy się walka, mogę również powiedzieć, jak ważne są odprawione Pierwszwe Piątki m- ca, że człowiek nie umrze bez ostatniego namaszczenia. Pan Bóg tak pokierował wszystkim aby siostra wyjechała a ja abym się znalazła przy mamie. Siostra stwierdziła, że napewno by nie wezwała księdza, bo by się obawiała, że ludzie pomyślą, że czeka na śmierć mamy. Mąż odchodził nagle w domu w trakcie snu, prosiłam aby szedł w kierunku światła, miał zapaloną gromnicę. Przśnił mi się w jakiś czas po śmierci, był ewidentnie w Czyśćcu, było duże pomieszczenie, jak poczekalnia na dworcu kolejowym, ludzie wchodzili tam i przechodzili, szli do następnego pomieszczenia, a mąż ciągle tam czekał. Ilekroć Ci ludzie ( małe dzieci, dorośli, całe rodziny albo pojedyncze osoby) wchodziły do tego pomieszczenia słychać było jakby ten dźwięk, gong przed zapowiedzią pociągu, nie pasowało mi tam, męczył mnie ten dźwięk i ciągły ruch ludzi, zapytałam męża jak on tam może wytrzymać. Stwierdziłam, że nie mogła bym tam być. Po latach przyśnił mi się, a nawet obudził mnie, różańce moje i wnuków były porozrzucane na górnych schodach, byłam zirytowana ( tu gdzie mieszkamy schody są niezabiegowe, tylko z dołu bezpośrednio do góry, jak drabina ), nagle spojrzałam w górę w kierunku różańcy, ich tam nie było i zapytałam gdzie one są, mąż przechodził korytarzem i odezwał się " u mnie, ja je mam ". Brat z kolei, był chory na raka płuc, lekarze dawali mu pół roku życia, przeżył 8 m-cy. Kilka godzin przed jego śmiercią poprosiła mnie bratowa abym przyjechała, miałam przywieźć pieluchy ( stwierdził, że są mu nie potrzebne, faktycznie zostały ) i porozmawiać z bratem ( nie chciał z nikim rozmawiać a ja miałam z nim dobry kontakt ). Brat wpatrywał się ciagle w jeden punkt tuż pod sufitem, zapytałam co On tam widzi, stwierdził, że Niebo widzi. Tuż przed śmiercią poprosił o leki, wziął część ich, reszty nie chciał, zmienił kierunek ułożenia na łóżku ( gdyby tego nie zrobił Ci co przyjechali po ciało musieli by wchodzić na łóżko ), pożegnał się ze mną, poprosił bratową, pożegnał się z nią i odszedł. Dziś mogę powiedzieć z własnego doświadczenia jak ważna jest modlitwa czy za siebie samych, czy innych, przed śmiercią, np. za brata modliła się wcześniej mama długie lata, potem Siostry Zakonne, po śmierci, jak w przypadku męża ( nie na próżno mówi się,też, że "Różaniec jest drabiną do Nieba" ). Pan Jezus powiedział, że " O cokolwiek poprosicie Ojca Mojego w moim imieniu, On wam to da", albo " " Proście a będzie wam dane" czy też " Szukajcie a znajdziecie, pukajcie a będzie wam otworzone" , " Niebo i ziemia przeminą, ale Słowa moje nie przeminą " . W tamtym czasie nie wiem, czy się modliłam czy nie, moja wiara była jeszcze letnia, dziś na pewno bym sięgnęła po Koronkę do Miłosierdzia Bożego, czy zamawiała bym Msze Święte w intencji chorych, jak w przypadku siostry, której lekarze nie dawali żadnych szans. Siostrzenica pracowała w Szpitalu na tym samym Oddziale gdzie jej mama leżała, lekarze jej mówili " co Ci mamy powiedzieć, sama wiesz ". W niedługim czasie wyszła do domu i żyje, a było wiele modlitwy między innymi Koronek w intencji o jej życie kierowanej, czy też, wiele Mszy było zamawiane, szła nawet Pielgrzymka do Częstochowy z taką intencją.
@@jozefduda8004 mojej znajomej zginął syn w wypadku samochodowym pojechała do Meczugorii z kapłanem który ma dar czytania w ludzkich sercach ks Krzysztof Herbut z Ząbkowic Śląskich .Powiedział jej że ona przez niepogodzenie się z jego śmiercią zatrzymała syna .Bóg widząc cierpienie matki i syna który patrzył na rozpacz swojej mamy zatrzymała go i nie pozwoliła mu odejść .Jego duch był wciąż przy niej i musiała za to przeprosić Boga i była modlitwa uwolnienia .Mówi Ewa że to co działo się z nią podczas modlitwy tego kapłana to nie sposób opisać .Teraz jest radosna .
Pracowałam w hospicium, to o czym Ksiadz mówi jest prawda,miałam tę łaskę aby się modlić koraka do Miłosierdzia Bożego .Byłam swiadkiem wielu walk duchowych konajacych.Maria z USA
Tez byłam świadkiem ze ostatnie momenty każdego chorego jest walka duchowa. Jest to niesamowite przeżycie jest to laska od Boga być przy konajacym. Moje doświadczenie jest takie ze przychodzą demony jak wyczuwają śmierć i Matka Boża która ,jest przy konajac gdy odmawiam różaniec. Niesamowite są te słowa w rozancu co człowiek przez całe życie nie zdawał sobie sprawy .teraz i w godzinę śmierci amen. .Różaniec jest moneta do nieba i biczem na szatana.Dzieki niemu będziemy zbawieni. Po rozancu chory umiera spokojny.Niczego się już nie boji,bo przychodzi na wezwanie sama Maryja Królowa niebios po swoje dziecko..módlcie się nieustannie i błogosławcie wszystkim..
@@elzbietarozmus23 ❤tak pekne si to napisala, ze sa velmi budem modlit za umierajucich🙏Nech aj tebe da nas dobry otec nebesky vela lasky, pokoja, radosti 😊❤🙏🙏
Moja mamusia zmarła w hospicjum kiedy odeszła od niej po godzinie kiedy pojechałam do domu do syna. Pielęgniarki mówiły,że czasem czekają ja rodzina wyjdzie. Czuwaliśmy przy niej na zmianę żeby sama nie odeszła. Niestety wyszłam i wtedy odeszła. Gdybym została...mam wyrzuty sumienia mamo wybacz 😪
Dwa moje świadectwa. Czytałem różne świadectwa,o tym że Rodzina wszywała medaliki (Cudowny Medalik,albo Medalik z krzyżem Benedyktyńskim) do piżam osób ciężko chorych,by nastąpiło uzdrowienie,bądź nawrócenie. Mój tata będąc już w ostatniej fazie choroby nie chciał pojednać się z Panem. Każda prośba,kończyła się kategoryczną odmową. Do szpitala do torby z ubraniami dałem tacie (czego nie wiedział) medalik z Matką Bożą. Gdy wrócił do domu uczyniłem to samo dając mu medalik pod poduszkę na której spał. "Mama z Tobą będzie zawsze" - powtarzałem i nie ustępowałem w modlitwie. Ale z dnia na dzień było coraz gorzej,już szczerze mówiąc nie umiałem się nawet zaskoczyć - i kolejna odmowa taty a propo spowiedzi i pojednania. Pamiętam że ostatniej nocy powiedzialem mu by zaufał Jezusowi. Wzywał z trudem po czterokroć imienia "Jezus" - zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Następnego dnia kolejna próba, o to czy mam iść po księdza. Miałem. Niestety nie udało mi się zdążyć,kiedy wracałem tata już nie żył. Pewna Boża osoba przyjęła Komunię Świętą w imieniu taty, powiedziała,że my ludzie nie zdążyliśmy ale to Pan osobiście namaścił mojego taty. Wiecie jaki ja byłem wtedy szczęśliwy? Dopiero po czasie jednak się zorientowałem że..tata umarł na poduszce,gdzie mial schowany medalik z Matką Bożą i gorąco w to wierzę,że to Ona stanęła przy moim tacie podczas sądu indywidualnego. :) Pół roku temu byłem przy umierającej babci. Babcia wierząca, ale kapłana nie chciała. Oczywiście modliliśmy się z rodziną za babcię, ale gdy potem ona zaczęła się modlić, modliliśmy się więc razem - już przeczuwałem, że towarzyszę babci w ostatniej drodze. Kapłana nie chciała. Po jakimś czasie kiedy się zapytała "Co my teraz zrobimy?" Powiedziałem, by zaufała Jezusowi. Już nie pamiętam jej reakcji. Ale powiem wam że ten czas mimo, że z jednej strony smutny, był też błogosławieństwem. Tak po ludzku wierzę, że ja ich odprowadzam do Jezusa na tamten świat, a oni mnie za X lat przywitają z Jezusem :)
Mój tata zmarł rok temu, odszedł od nas jak miałam 20 lat .Miał droga rodzinę .Nie rozmawialiśmy z sobą przez 25 lat.Chodzilam na piesze pielgrzymki na J.Gore i jedną cała ofiarowalam za ojca. Po tej pielgrzymce odwiedziłam go i pojednalam się z nim i poprosiłam aby poszedł do spowiedzi.Potem zachorował miał wylew ,jedna strona paraliż.Modlilam się na różańcu, codziennie msza Święta i kapłan udzielił sakramentu namaszczenia chorych a potem odzyskał mowę i była spowiedź po wielu latach.Byl sam ,rozstał się z drugą żoną.My z siostrą odwiedzaliśmy go w szpitalu.Maryja okazała wielka łaskę na 9 dzień ojciec wyszedł ze szpitala zdrowy.Jak zaczął chodzić sam biegł na mszę świętą do kaplicy szpitalnej.Zyl jeszcze kilka lat. Zmarł w łasce uświęcającej i po udzielonych sakramentach a po miesiącu zmarła moja mama, Śniła mi się i powiedziała przyszedł mąż i mnie zabrał.Jestesmy już razem.Chwala Maryji Najlepszej Matence.
MÓJ RÓŻANIEC DOSTAŁAM OD UMIERAJĄCEJ mojej Mamy ma on już 5 0 lat Był dwa razy potarty o grotę Matki Bożej w L U R D w Francji codzieńnie modlę się tym rózańcem tak mi dopomóc Boże A teraz modlę się za mojego kochającego męża który dwa miesiące temu odszedł do Boga Basi Gazda Gniezno
Ludxie mieszkają przy kościele i wszystko im przeszkadza to dzwon to ksiądz nie ten.Tak szatan nas zwodxi .Samobojsta,aborcja rozwody i wojny to robota szatana. Zadznijcie od siebie ,by zmienić nasz świat. Bez z Boga ani do próga..Wytrwajcie we mnie..
❤️🔥🔥🔥🕯️🔥🔥🔥❤️ ŚWIĘTA MARYJO, MATKO NASZA W GODZINĘ SMIERCI UTUL NAS W SWOICH ŚWIĘTYCH RAMIONACH . PROSIMY CIĘ O PANI NASZA MIŁOSIERNA MATKO JEZUSA CHRYSTUSA .
Chciałbym podziękować Księdzu za te kazania słucham je i z każdym filmikiem coraz bardziej czuje się bezpiecznie ze świadomością że ktoś nade mną czuwa mam mniej zmartwień.
11 miesięcy temu zmarł w domu mój tata w ciężkiej chorobie. Odmawiałyśmy wtedy Pompejankę za wszystkich grzeszników, z których ja jestem największa. Było nam dzięki temu lżej znosić jego chorobę i smierć. Byłyśmy z siostrą przy nim. Tak samo w szpitalu, przy mamie kilkanaście lat wcześniej. Kiedy wzywałam księdza z ostatnim namaszczeniem do mamy dzień wcześniej, do taty tydzień wcześniej, oboje spytali czy to już, że do nich księdza wołam. Obojgu odpowiedziałam, że po namaszczeniu chorych ludzie wstają i bigos robią. Lekarze i pielęgniarki uprzedzali mnie, że to już koniec a ja wiedziałam, że wszystko w rękach Boga. Cieszę się, że zrobiłam dla nich wszystko, aby byli gotowi na śmierć i spotkanie z Panem ale ani oni, ani my z siostrą tak po ludzku się wtedy nie spodziewałyśmy i dobrze, że tego przez to nie zaniedbałyśmy. Teraz zamawiamy Msze Święte za nich i tak naprawdę to one nam bardzo pomagają to wszystko przeżyć. Smutno tak bez nich...
Piękną łaskę mialyscie z siostrą, bylyście jak balsam dla swoich bliskich! Ja sobie wyrzucam ze jak kilka lat temu w kilka osób staliśmy przy konającym teściu to zamiast szmeru modlitwy unosił się gwar towarzyskiego plotkowania. ... kiedy z mężem juz odchodziliśmy coś mnie tchneło i poprosiłam wszystkich o zamówienie dziesiątki różańca, ciągle mam żywy obraz nieprzytomnego, konajacego teścia jak zaczął gwałtownie podnosić ramiona do góry. ..ciężkie bezwładne ręce opadały jak kłody a on znowu próbował jeszcze unosić! Na tamten czas tylko tyle potrafiliśmy mu pomóc w modlitwie...
@@niktwazny811 Ważne jest zapalić gromnicę jako ŚWIATŁO CHRYSTUSA i polecać Bogu umierającego, bo wtedy rzeczywiście ma spokojniejszą śmierć. Myślę, że modlitwy za dusze czyśćcowe też z naszej strony są pięknym gestem ale one też się odwdzięczają pomocą w naszym życiu. Tak się zastanawiam, patrząc na moje nastoletnie dzieci, kto za nas będzie się modlił... Od małego ich prowadzałam do kościoła a oni teraz do kolegów uciekają jak tylko wspominam o pójściu na Mszę Świętą...
@@lidiakowalewska5364 ja mam ten sam problem i pewnie za radą Ducha sw.przyszlo mi do glowy zeby zamowic za siebie ,męza ,córke ,wnuczki i wszystkich zmarlych wieczyste msze sw.u ksiezy werbistow. Mozesz to zrobic przez internet .Po otrzymaniu wplaty ,datku otrzymasz obrazki z intencjami za kazdą osobe z osobna.
Bóg zapłać za moją mamę oto że byłam przy niej kiedy dobry Bóg powołał naszą mamę do siebie był to moment który czułam trzymając mamę i w spokoju oddalam mamę odeszła w takim spokoju że ja ten spokój czuje. Do dziś była błogosławiona śmiercią Boże bądź uwielbiony
Miałam łaskę bycia przy konaniu Taty dzień po Środzie popielcowej .a w lutym na święto Matki Bożej gromnicznej świecenie świec której włożyłam do torebki i nosiłam .Gdy tata konał mama do mnie zadzwoniła kiedy przybiegłam do domu wyciągałam świece i zapalilam odmówiłam koronkę do krwi i Chrystusa a później koronkę do Bożego miłosierdzia i podczas odmawianiu jej tata spokojnie umierał było to bardzo dla nas odczuwalne nas ogarniał spokój a później widzieliśmy jak tata opuszczał ciało.Warto a wręcz odmawiajcie przy konających koronkę do Boże miłosierdzie, także za dnia mówiąc odmawiam ta koronkę za konających tej godziny tego dnia i tej nocy. Muszę wam powiedzieć że za tatę odmawiałam nowennę pompejańską o potrzebne łaski dla taty kończąc ją wola twoja Boże skończyłam odmawiać ja 18 stycznia a tata zmarł 18 lutego miesiąc później. Muszę wam powiedzieć że to drugi przypadek odmawianej pompejański.Polecam wam również modlić się na głos jak jest możliwe razem z chorym, przy chorych i cierpiących modlitwę znalezionoa w grobie pana Jezusa.Tacie przynosiła wielką ulgę w cierpieniach
Nie poumierały apostolstwa dobrej śmierci. Należę do tego apostolstwa od wielu lat jest nas dosyć liczna grupa. Spotkania i msza święta umacnia nas co miesiąc oraz lektura w postaci Biuletynu informacyjnego Apostolstwa Dobrej Śmierci pt. "NADZIEJA I ŻYCIE" wyd. GÓRKA KLASZTORNA W LOBZENICY.
Z zamkniętymi oczami ma Pan pójść za Chrystusem . Kapłan, którym się Pan zachwyca tą mądrość i słowo i moc ma od Chrystusa. Bóg Nasz jest wspaniały i godzien wszelkiej chwaly.
Mi dał Pan Jezus łaskę być u mojej Siostry właśnie tak jest czytałam Faustynę i dowiedzalam się z Dzieniczke zawsze o 15 odnawiam czasami o 2 wnocy budzę się i już wiem ze muszę odmówić Dzieki ze czytałam Dzieniczek Amen🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼❤️❤️❤️❤️❤️🙏🏼💙💙💙💙💙🙏🏼
U mnie zginął chłopak 20 lat tydzień temu znałem od dziecka.Ja mam 29 prawie.To przykre.Poszedl na czołówkę kilka km od Legnicy gdzie miał miejsce cud eucharystyczny.Chcecie to westchnienie za niego na górę 😔
Wieczne odpoczywanie daj zmarłemu Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci na wieki wieków Amen. Niech spoczywa w pokoju ciesząc się Panie Twoim wspaniałym królewskim obliczem ! Błagam Cię Panie o uratowanie duszy tego młodego chłopaka Amen
Ja już byłam pzy czeh dziadkach co umierali pzy mnie i ich musiałam myć i ubierać bo się opiekuje starszymi ludźmi bardzo po pzykros i przeżycie niesamowite
Super wyklad!!!Dziekuje Ci Wielki Boze,ze posylasz mnie grzesznikowi,wspanialych kaplanow,poprzez ktorych,dajesz mi swiatlo na rzeczywistosc moja.Prosze o modlitwe za mnie.Bog zaplac!!!
Moja mama lezala na OIOMie 3 dni ,podlaczona do aparatow ,nieprzytomna. Na monitorze widzialam jak wysoki ma puls i cisnienie. Moja siostra stala na korytarzu ,skrzyczala mnie kiedy uslyszala ,ze ja do mamy mowie jak do zdrowego czlowieka. Kiedy glaskalam mame po dloniach i do niej mowilam to puls i cisnienie spadalo a kiedy przestawalam to znow te wartosci rosly. Moj tata zmarl 2 lata wczesniej i mama 90 lat non stop sie modlila ,stale na klęczkach ,kolana byly az sine ..czasem mowilam ,ze w tym wieku Bog jej wybaczy modlitwy na siedzaco....no i tak soje przy umierajacej mamie i wyczuwam ,ze ona nie moze odejsc z jakiegos powodu. Nie wiem skąd ten pomysl ,sadze ,ze od Ducha sw. zeby zawolac siostre z tego korytarza. Siostra byla mamy oczkiem w glowie i jej mama powierzyla opieke nad sobą...Wiec wolam siostre i mowie ,zeby powiedziala glosno mamie ,ze da sobie rade ,ze mama moze spokojnie odejsc. Tak powiedziala i dodala,ze wszystkie rachunki ma juz oplacone. Wtedy ja powiedzialam do mamy ,zeby teraz spokojnie szukala Jezusa ktory pomoze jej odnalezc tatę i miejsce ktore jej Jezus wyznaczy...skonczylam mowic i mama zmarła. Mlodziutka pielegniarka ktora sie wszystkiemu przysluchiwala ,wstala zza biurka i powiedziala ,ze zrobilam bardzo wazną rzecz ,nie zatrzymywalam placzem tylko wskazalam droge dlatego mama odeszla tak spokojnie. Pogrzeb byl 5 dni pozniej i po pogrzebie ,bylismy juz w domu ,rozmawialismy z mezem i on wyszedl do kuchni zrobic kolacje ...w tym momencie unioslam glowe i zobaczylam moja mamę okolo 1m ode mnie jak zbliza sie do mnie ,do mojej twarzy .To trwalo moze 4÷5 sek i znikla. Odebralam to jako podziekowanie. Mam zamowione za wszystkich moich zmarlych ale i za zywych msze sw.wieczyste bo mysle ,ze moje modlitwy mogą nie wystarczyc.
Ja miałam taki przypadek - 2 lata temu moja mama została zabrana do szpitala przez karetkę ,bo zasłabła - ogólnie w efekcie nie było to nic poważnego . Ja pojechałam z bratową za karetką ,w szpitalu mama musiała czekać z ratownikami bo sala przyjęć była zajęta , było zamieszanie , nie wiedzieliśmy co się dzieje , ale ktoś gdzieś powiedział ,że trwa reanimacja . I tak mnie tknęło ,jakieś natchnienie ,zupełnie niespodziewanie - miałam w kieszeni różaniec , nie wyjmując go , nie mówiąc nic nikomu zaczęłam w myślach odmawiać koronkę . Wtedy bardziej modliłam się aby uratowano tę osobę . Niestety nie udało się . W szpitalu spędziliśmy jeszcze parę godzin , mamie zrobili badania , jej się poprawiło , a międzyczasie opowiedziała ,że kiedy była na badaniu - lekarz zwrócił się do pielęgniarki - proszę zabezpieczyć i oddać rodzinie medalik tego pana który zmarł . Serce mi zabiło mocniej - nie wiem czy tak miało być ,że dane mi było odmówić koronkę za umierającą obcą osobę ....
Modlitwa jest bardzo ważna ale post jest większy... Wszystko jest ważne uczynek miłosierdzia ,dobre słowo i modlitwa.... To właśnie musi iść w parze -( i o tym właśnie mówi również s. Faustyna ).🔥
Niedawno trafiłam na informacje o Bractwie ratowania dusz przed potępieniem wiecznym- człowiek zobowiązuje się do odmawiania w tej intencji Koronki do Miłosierdzia Bożego, krótkiej modlitwy do Pana Jezusa. Jeśli ktoś przestanie się modlić to nic się nie stanie, tylko straci okazję do dobrego uczynku. Ilu ludzi można uratować w taki sposób?
Bog zaplac za wszystkie wystapienia Ksiedza. Ja mialam to szczescie ,ze przez 5 lat opiekowalam sie swoja mama i bylam przy jej odejsciu.Ja ,moja mama(momentami usypiala) i moj syn razem odmowilismy koronke do Milosierdzua Bozego a przedtem co wieczor rozaniec.Mama przed odejsciem mowila ze zmarly brat po nia przyszedl i reszta rodziny-zmarli.Odeszla we snie nie meczyla sie.Jezu ufam Tobie!
Bóg zapłać serdecznie, że mogłam usłyszeć tak piękną lekcje. Powinien posłuchać i wziąć sobie do serca każdy żyjący człowiek. Książkę Gloria polo czytałam też polecam. Módlmy się jak najwięcej o dobrą śmierć i za konających. Szczęść Boże wszystkim ludziom i błogosław każdemu.❤️🙏
Ma ksiądz rację, że Odbyw się walka o duszę. Osobiście czuwałam przy konającej, która Był w agoni. Wymachiwała rękami jagby kogoś chciała odegnac I powtarzala zły, zły. Odmówiłam Koronkę do Miłosierdzia Bożego.
Życie nasze zmienia się ale się nie kończy. Przejście do innego sposobu istnienia, także jest łaską od Boga. Ten świat kończy swe istnienie w agonii, która jest widoczna gołym okiem. Przygotujmy się, MEMENTO MORI aktualne jest zawsze. Ecclesia Militans naszym schronieniem.
Sama prawda, mamai ja modliłyśmy się koronką, kiedy odchodził mój ojciec (zresztą bardzo dobry człowiek) po przyjęciu komunii świętej i namaszczeniu, trwało to kilka minut i odszedł do Pana 😇
Bardzo cenne jest też odmawianie jednej cząstki różańca w intencji o dobrą śmierć za żyjących. Także zamawianie mszy świętych za potrzebujących za życia ma większą moc niż po ich śmierci.
Czasami budzę się w nocy i wówczas modlę się za konających Koronką lub Różańcem. Czasem coś puka w komodę, która stoi u mnie w pokoiku. Początkowo myślałam, że to deski w komodzie, ale te pukania są różne i różna jest ilość tych puknięć. Czasami 1 a czasami 2. Raz są mocne a raz ciche. Nie wiem czy to ma związek z duszami, ale wówczas zaczynam się modlić, choćby Pozdrowienie Anielskie.
Mam podobnie...wtedy serce mi wali , nie ze strachu , tylko kiedy mi tak wali ja się budzę , puka i wali w różnych kątach pokoju, wtedy wiem że muszę się modlić, w zależności od nocy, trwa to czasami długo czasami krótko zanim mi serce się uspokoi i przestanie pukać , wtedy zasypiam
@@ola6227 Ja nie mam takich odczuć. Raz tylko budząc się w nocy miałam uczucie jakby ktoś stał obok i mnie obserwował, ale nic nie widziałam. Czułam tylko jakiś irracjonalny lęk. Zaczęłam się modlić, zanurzać w Krwi Najświętszej Pana Jezusa siebie i domowników oraz całe mieszkanie a potem pomodliłam się na różańcu. I wszystko przeszło. Pokój serca powrócił.
Kiedyś mi tak pokrywki od garnków się trzęsły w noc, 24 grudnia. Poszłam sprawdzić w nocy do kuchni, nic nie zauważyłam. Położyłam się, znowu pokrywki się trzęsą. Pokropiłam kuchnię wodą święconą, potem przypomniało mi się że miałam zamówić Mszę za dusze czyśćcowe. Weszłam na stronę internetową, zamówiłam Mszę w Sanktuarium w Pompejach, opłaciłam i wszystko ucichło. Potem na Mszy prosiłam Pana Boga, żeby zabronił duszom czyśćcowym tak mnie straszyć, obiecałam, że będę się modlić, ale jeśli znowu coś będą mnie budzić natychmiast przestanę.
@@ewelinaweronika4057 tak ,tak bywa ,szczegolnie jesli im cos obiecujemy i zapomnimy wykonac. Dlatego modlic sie wtedy kiedy mam czas a niczego nie obiecywac naprzód. Ja tez mialam takie nauczki i wytlumaczyl mi to ksiądz.
Małgorzata mama Ś.p.Agusi. Moja córeczka umierała w szpitalu, byłam przy niej, byłam przy reanimacji. Nie modliłam się w tym czasie, nie umiałam, myślałam o tym żeby Agusie uratowano. Po Jej odejściu nie byłam w stanie się modlić, chociaż chciałam. Odeszło moje jedyne dziecko. Rozpacz, szok. Przytulałam moje dziecko tak długo jak mogłam. Czy dusza mojej Agusi dostąpiła łaski? Agusia była ciężko chora, dializy, niepełnosprawność.
Zmówić za niego Koronkę do Miłosierdzia Bożego i oddać go w ręce Jezusa,Zawsze najpierw proszę cyt Jezu zajmij się nim a potem mówię Koronkę do Bożego Miłosierdzia,Na koniec proszę Jezu oddaje Ci tego człowieka wraz z dusza,Amen,
Zabieram się do słuchania, jestem w żałobie i potrzebuję słów otuchy. Zastanawia mnie tylko, co w sytuacji, gdy ktoś z bliskich umiera niespodziewanie i nie ma możliwości odmówić Koronki....Czy ta modlitwa jeszcze coś da, jak już dana osoba odeszła..
Prosze Ksiedza pomodlic sie za Eugeniusza lekarze daja mu zycia trzy miesiace. Zaakceptowal.ale modli sie mocno Koronka do Milosierdzia jeszcze chce zyc. Pomòdcie sie jeszcze o Cud Milosierdzia.Bòg zaplac. A dla mnie i dzieci o cierpliwosc. Bòg zaplac.
Modlitwa da ukojenie, oraz spokój w zaakceptowaniu woli Bożej, bo Bóg chce dla nas tyko dobra, śmierć kojarzy nam się z czymś strasznym, jednak każdy z nas musi umrzeć, oby Bóg zaopiekowal się tym Panem i dał zdrowie jeśli taka jego wola
Kochani a co w takiej sytuacji. Mąż zjechał kiedyś na pobocze bo zobaczył straszny wypadek. Zobaczyliśmy parawan tyle co postawili. Widziałam gapiów, robili zdjęcia. Przyszło mi na myśl : Boże przyjmij modlitwę za tego człowieka. Stojąc po drugiej stronie ulicy - zaczęłam odmawiać koronkę do Bożego Miłosierdzia za tego człowieka, który zginął. Myślicie, że to był dobry moment dla jego duszy czy za późno ?
Oczywiście że dobry. Pani Horak pisała w swojej książce, że dusza zostaje na ziemi do dnia pogrzebu lub do trzech dni po śmierci, jeśli pogrzeb jest odłożony; wtedy też rozpaczliwie szuka kogoś kto będzie się za nią modlił. To piękny uczynek, pamiętaj dusze czyśćcowe nigdy nie zapominają o swoich dobrodziejach, a Pan Bóg również doceni twój gest.
Oczywiscie ta modlitwa byla jak woda na pustyni ale mozna bylo do tego zmarlego mowic w duchu ,ze juz zmarl i zeby szukał i wołał Jezusa bo te dusze ktore zginely tragicznie ,bez przygotowania są kompletnie zagubione ,nie wiedza co sie stalo ,nie wiedza ,nie rozumieja dlacsego nikt ich nie slyszy.
gdy będę umierać ja lub ktoś z mojej rodziny, bardzo bym chciała, by tacy ludzie jak ty byli w pobliżu i wspierali umierającego modlitwą. Niech ci Bóg wynagrodzi tysiąckroć za piękną, bożą postawę.
Umierał na raka po 9 latach choroby moj znajomy, przygotowany wiarą na śmierć. Nie mógł już mówić, obok modlila się żona i syn, nagle konający krzyknął przerazajaco bardzo głośno przerażony, bliscy, też przerażeni, powiedzieli mu, mówmy Koronkę do Milosierdzia Bożego, ty mów ją w myślach. Za chwilę powiedział, no i nie bylo się czego bać i skonał.
Jak bylem maly i umieral w domu mój dziadek to wziąłem rower między nogi i uciekłem z domu, przyjechałem dopiero po paru godzinach, gdy było już po wszystkim.
Niestety teraz ludzie nie chcą być przy konających, że każdym razem wołają pogotowie, które jak już przyjedzie, musi zabrać do szpitala... a tam muszą "ratować", co w praktyce oznacza uporczywą terapię nawet do pół roku na OIOMie, po czym chorzy umierają w samotności, bez modlitwy. Chyba, że przytrafi się wierząca i modląca się pielegniarka, kolejna rzadkość. :(
Moja ś.p. Mama umarła tak jak żyła. Na kolanach i z różańcem w dłoniach. Nie chorowała obłożnie, nie leżała przykuta do łózka. Tamtego dnia była sama w domu, prawdopodobnie źle się poczuła i wiedziała co się dzieje. Siostra wróciła z zakupami i zastała ją klęczącą przed łóżkiem z różańcem w dłoniach 🙏 Tak zasnęła snem wiecznym... moja biedna, kochana Mama 😪
Towarzyszylam w umieraniu mojemu tesciowi. Cale zycie byl pogodny, ale przed śmiercią, przez jakies 2 tygodnie , straszliwie sie męczył Nie byl to ból fizyczny. Nie spał w ogóle, cały czas zaslanial sobie twarz albo patrzył w okropnym przerażeniu w kąt na suficie, czasem wygrażał pięściami albo jakby się bronił.
Nawet lekarze nie mogli na to patrzeć i szybko wychodzili. Oni też twierdzili, że nie cierpiał fizycznie. Było to coś przerazajacego. Strasznie mi było to żal, nawet płakałam, trudno było patrzeć na tę mękę...
Domyślałam się przyczyny tego bo on przed śmiercią nie pogodził się z pewna osobą, A potem już nie mógł.
Dlatego godzinami odmawialam Różaniec na zmianę z Koronką. Wtedy często się uspokajal.
W ostatni dzień życia był już spokojny. Czuwała przy nim osoba z rodziny , która się nie modli.
Nagle zadzwoniła do mnie czy mogę przyjechać ją zastąpić.. bo bardzo źle się poczuła. Zgodziłam się . Gdy ona wyszła, usiadłam i zaczęłam się modlić koronką i na Różańcu.
Po pół godzinie zaczął nieregularnie oddychać i za 5 minut spokojnie umarł. Byłam przy nim jeszcze ok. godziny , czekając na przyjazd rodziny i cały czas się modliłam.
Moja przyjaciółka powiedziała, że Ktoś, tam na górze, tak to " zorganizował " , by w chwili śmierci była przy nim osoba,,która się będzie modliła za jego dusze. I tak się stało.
Nigdy tego nie zapomnę...
Moje świadectwo...
Mój wujek zachorował na raka. Powiedział mi, że boi się śmierci. Podpowiedziałam Mu, żeby modlił się o dobrą śmierć. I wydrukowałam dla Niego tą modlitwę. Żałuję tylko, że nie modliłam się razem z Nim. "Modlitwy nigdy dość"...gdzieś to kiedyś potem usłuszałam...Wujek trafił do szpitala...lekarzą udało się Go odratować. Za kilka dni został przewieziony do innego szpitala. Kiedy Go odwiedzałam pytałam czy coś Go boli. Mówił, że nie cierpi. Na zajutrz do mnie zadzwonil i powiedział, zebym przyjechała wcześniej niż zawsze. Tak też obiecalam, chociaż odwiedziny na OIOMie były dopiero od 12tej. W szpitalu pielęgniarka powiedziała mi, że lekarz już na mnie czeka. W rozmowie z lekarzem usłyszałam, że "będziemy się dzisiaj żegnać", że bezpodstawna będzie już reanimacja. Nie poczułam żadnych pretensji do lekarza. Poszłam do wujka. Usiadłam. Jeszcze mnie poznał chodz to już był początek agoni. Poprosiłam pielęgniarkę o księdza. Ksiadz był poza terenem szpitala...trzeba było czekać dlużej niż zwykle. A ja już nie rozumiałam co wujek do mnie mówi. Ostatnimi siłami mnie przytulił. Wyjęlam telefon, włączyłam Koronkę do Bożego Miłosierdzia...taką spiewaną. Jedną słuchawkę wlozyłam do ucha wujkaa drugą do mojego. Nie miałam przy sobie różanca...a taka forma modlitwy dużo mi ułatwiła...pomogła skupić się na modlitwie. Odmówiliśmy jedną, włączyłam Koronkę jeszcze raz...z zamierzeniem, że modlę się "do końca". W połowie drugiej Koronki przyszedł Ksiądz...wyjęłam sluchawki z naszych uszu. Był trochę zdziwiony. Udzielił wujkowi ostatniego namaszczenia. Podał mi rękę i odszedł. Ja znów włożyłam nam słuchawki do uszu i kontynuowaliśmy modlitwę. Dokładnie z zakończeniem drugiej Koronki do Bożego Miłosierdzia odezwał się też...ten medyczny sprzet...nie pamietam nazwy. Posiedziałam jeszcze chwilę przy wujku. Załuważyłam, że nie ma Cudownego Medalika, który Mu dałam. Lekarz, ku mojemu zdziwieniu poprosił mnie do gabinetu. Wydało mi się conajmniej to troche dziwne. Zapytał mnie: "-Jak Pani to zrobiła?" "- Ale co? - dopytałam. W moim uznaniu przecież nic nie zrobiłam. -Jak Pani to zrobiła, że Pani tata tak odszedł? I dodał "-Na moim oddziale ludzie są w agoni, umieraja po trzy doby". Odpowiedziałam, że ja tylko odmowiałam z wujkiem przez sluchawki Koronkę do Bożego Miłosierdzia". "-Skąd Pani o tym wie...? - zapytał lekarz. Odpowiedziałam, że sluchałam na audiobooku "Dzienniczek Św. Faustyny". Poprostu zrobiłam tak jak Pan Jezus powiedział, ze przy umierającym żadna inna modlitwa tylko Koronka i do skutku...do ostatniego oddech konajacego. Lekarz się przede mną tak otworzył. Opowiadał o śmierci swojej mamy. Tylko nie trafialo do Niego to, że to był mój wujeka nie tata. I przyznał, mi że "tatę" bardzo szybko zaatakował ten rak. W prosektorium Pan obiecał mi, że założy wujkowi Cudowny Medalik. Wieczorem położyłam się spać. Obudził mnie sen. Sen był taki...faktycznie spałam w łóżku i z za poduszki wyszedł wąż...strasznie na mnie sycząc. Przestraszył mnie w tym śnie. Ale też w tym śnie wzięłam różaniez, który wisi nad moim łóżkiem i tym różańcem biłam tego węża. Szybko zniknął. Przebudziłam się i już jasne było dla mnie to co kiefys też gdzieś uslyszałam że różaniec to faktycznie bat na szatana. To czego nauczyłam się po tej sytuacji to to, że w życiu nie mamy tak ważnej godziny w życiu jak godzina śmierci. Piszę to dla Was na Chwałę Boga bo tylko Jezus Chrystus jest naszym Zbawicielem ducha, duszy i ciała. PS. Chcesz spotkać Jezusa? Poproś o to Naszą Matkę, Maryję. Ona doprowadzi Cię do swojego Syna, tak jak uczyniła to ze mną po 3 latach próśb. Jezus żyję! I chodź to czułam to chciałam zobaczyć. Dziękuję za słowa Ksiedza. Bóg zapłać.
Piękne świadectwo ...jestem w szoku pozytywnie ...oczywiście płakać mi się chce ....
Dziękuję za Twoje świadectwo. Z chęcią przeczytałabym w jaki sposób spotkalas Jezusa. Błogosławieństwa Bożego.
@@agnieszkabendowska981
Po tym filmie Ks. Sławka poczułam, że to jest ta chwila, kiedy muszę się tym świadectwem podzielić. Pewnie zadziałał Duch Swięty...bo kiedyś też słyszałam, że jaķ czujesz potrzebę zrobienia czegoś dobrego to nie odkładaj tego na jutro. Duch Święty działa teraz i teraz działaj. Przykład...palenie papierosów. Czesem czujemy tak "nie wiadomo" skąd, żeby rzucić ten nałóg...i zazwyczaj podejmujemy taką decyzję, że rzucamy ALE od juta, ALE od pierwszego, ALE od, ALE od...A tak naprawdę, kiedy działa Duch Święty czego pewnie w większości nie jesteśmy świadomi...mimo to odkładamy decyzję. Niepotrzebnie...bo On działa tu i teraz. I jedyne ALE...jakie możemy mieć tylko to takie takie... ALLE...LUJA :)
Pani Agnieszko...Zanim doświadczyłam mojego świadectwa...wszystko zaczęło się od mojej mamy, która ciężko zachorowała. Modliłam się Nowenną Pompejańską za Nią i za wujka, z którym nie odzywali się 15 lat. Trzy dni przed Jego śmiercią mama zgodziła się, żebyśmy do Niego pojechały do szpitala. To jest niesamowite jak z boku można patrzeć, kiedy rodzeństwo po 15 latach podaje sobie ręce i rozmawia ze sobą jakby tych 15 lat nie bylo. I chodż ta modlitwa to nie typowy różaniec to działa jak wszystko co zanosimy w prośbach do Boga...trzeba tylko wierzyć. Sam Jezus w książce "Prawdziwe życie w Bogu" powiedział "Wierz w to o co prosisz" i ja wierzę w te słowa, kiedy o coś się modlę. A różanieć - cytując o. Pio - "Różańcem załatwisz wszystko". I faktycznie tak jest. Modliłam się tylko jedeń dzień...co prawda odmowiłam całe 4 część w pewnej intencji. Nie pytałam zaraz po sprawie tej osoby...-Jak poszło? Sama mi powiedziała, że poszło wszystko sprawnie, że już ma to za sobą chociaż walka zapowiadała sie na bardzo dluga. Przyznałam się, że modliłam się w tej intencji ale zaznaczyłam, że i tak oddałam tą sytuację Bogu..."Niech będzie zgodna z Wolą Bożą"...bo Bóg wie lepiej od nas. Pozdrawiam i życzę wszystkiego... Bożego.
Piękne ❤❤❤
Bóg jest Wielki ❤❤❤❤
@@patrycjaw6235
Po tych wszystkich moich doświadczeniach, że Bóg rzeczywiście działa w naszym życiu...zapragnęłam zobaczyć Jezusa i to pragnienie trwało we mnie od 3 lat...i modliłam się o to zwłaszcza po slyszeniu czy po przeczytaniu o świadectwach ludzi, ktorzy zobaczyli Jezusa...że tez bym tak chciała Go zobaczyć. Życiowe kolizje sprawiły, że natrafiłam na modlitwę o uzdrowienie i uwolnienie, które trwały 3 dni. Na szczeście (jeśli mówisz, że masz szczęscie to tak naprawdę jest to łaska od Boga...też gdzieś to mi się "podświetliło" jak czytałam i tak zapadło w pamieci) mogłam w nich uczestniczyć nawet będąc w pracy bo rekolekcje odbywały się online. Tą najważniejszą sluchałam juz w pociągu wracając do domu (akurat zaczynała się z godziną odjazdu pociagu..."na szczęście"). Oczywiście trwała dłùżej niż moja podróż..a że z pociągu przesiadam się jeszcze do samochodu więc wsiadłam do auta przeparkowałam się w spokojniejsze miejsce i uczestniczłam w tym dalej...prosiłam już z otwartym secem o kilka intencji w tej Mszy Św. o udrowienie...W przekazie jaki usłyszałam zadziwił mnie tak, że...Jezus naprawdę mnie usłyszał a moje intencje ułożył wg Jego woli...lepszej nie mogło być...pomyślałam. Wrociłam do domu...z moim pragnieniem zobaczyć Jezusa. Położyłam się spać. Rano przypomniałam sobie mój sen...i to na co tak długo czekałam stało się faktem. Uświadomiłam sobie, że w śnie byłam ta jakiejś górze. Było ciemno. Na przeciwko mnie zobaczyłam sylwetkę mężczyzny. Jego ubiór był tak lśniąco biały, ze napewno nie wyprany w perwolu bo to bylo bielsze, znacznie bielsze. Tak biało-lśniące, promieniujące...nigdy nie widziałam czego bielszego. A w glowie pojawiło mi się takie przekonanie...ale to nie było moje,..że to Oblubieniec. Przebudziłam się rano z myślą co to za sen....i po kilku chwilach już na jawie poczułam to, że to był Jezus. To czego tak pragnęłam przez 3 lata, prosząc Maryję, żeby mnie doprowadziła do Jezusa...spełniło się. Teraz, kiedy się modlę staję na tej mojej osobistej górze Tabor, patrzę na Jezusa i wtedy dopiero się modlę...I dziękuje za to bo tak prosciej jest mi się modlić do Niego. "Proście a będzie wam dane".
Dziekuje . Pracuje w Klinice w Niemczech. Wiele razy bylam swiadkiem tego co ksiadz opowiada. Sa osoby ktore nie potrafia odejsc z tego Swiata. Wielu pacjentow cierpi nie z powodu bolu ciala lecz Duszy Jak wspomnial Ksiadz. Kilka razy zapytalam chorego czy ja ...möge sie pomodlic i poblogoslawic Dana osobe i odpowiedz zawsze byla na tak. Czesto to byla cisza Ale oczy dawaly wyraz ...tak...niekiedy uscisk dloni ...mowil tak...skinienie glowa...na tak...Ale bywaja sytuacje gdy jest juz za pozno...przychodze na dyzur a pacjent jest juz w agonii...Mimo to zawsze modle sie do Pana Boga tymi slowami...Milosierny Boze bez wzgledu na to Kim byl ten czlowiek i co zrobil zlego w swoim ziemskim zyciu...daj Mu laske Twojego Bozego Milosierdzia...odpusc grzechy ...i spraw aby spokojnie odszedl do zycia wiecznego...modlac sie...zawsze kresle na czole znak krzyza...i prosze uwierzyc....pacjent zasypia a na jego twarzy jest blogi spokoj
Teraz gdy ludzie umieraja w izolatce...gdy personel obawia sie zakazenia...mam Ta mozliwosc ze nikt Mi nie przeszkodzi...bylam juz zarazona od pacjentow...i nie Boje sie byc Sam na Sam w izolatce....smierc w samotnosci to okrutne doswiadczenie...mam prtyjaciolke w Polsce Marysie z Glogowka ktora pracuje na Onkologie w Polsce i jej slowa brzmia nastepujaco...modlitwa za tych ktorych nie znamy ma olbrzymia moc...pytalam ja wiele razy czy möge Blogoslawic ludzi umierajacych Ona powiedziala ze Tak... SW. Faustyna jest Dla Mnie wielkim autorytetem...Dusza ludzka jest niesmiertelna...umiera tylko cialo...uwazam ze modlitwa to szansa na otrzymanie zycia wiecznego ...tu i teraz jestesmy krotka chwile...jednak ludzie o tym zapominaja....nie wazne jest co posiadamy ,lecz to jacy jestesmy i Ile potrafimy dac dobra innym...Pan Bog jest dobry...badzmy dobrymi na Jego wzor i podobienstwo.To takie proste . Nie mow Mi ze nie potrafisz!!! byc dobrym...Pytanie czy chcesz nim byc ?!?
Witam. Piękne świadectwo i miłość do bliźniego. Jest Pani🌷 na właściwym miejscu. Dziękuję Pani, że towarzyszy Pani ludziom co odchodzą i modli się. Na pewno wiele tych dusz podziękuje Pani po drugiej stronie. Bóg zapłać. ❤
Piękne świadectwo miłości i wiary. Bóg zapłać za takie ziemskie anioły jak Pani. To wielka łaska mieć taką osobę jak Pani przy sobie w godzinie konania... ❤️. Niech Pan Bóg ma Panią w swojej opiece i błogosławi w życiu.
Moja Mama odeszla w szpitalu.
Dzień przed odejściem Mamy z tego świata poprosiłem księdza o namaszczenie.
Mimo bólu spowodowanego okropną chorobą Mamy czuje że odeszła pojednana z Bogiem i zasnęła w spokoju
Moja babcia upadła, zapadła w śpiączkę, leżała w szpitalu 4 dni odwiedzały ja dzieci i wnuki , ktoś poczesal włosy, gadali między sobą, a ja miałam wrażenie że ona słyszy, czuje, mówiłam do niej , złapałam ja za rękę, glaskalam po głowie , zwilżalam usta, posmarowałam kremem, masowalam plecy i nogi, kiedy powiedziałam jej że ja kocham , popłynely jej łzy, któregos razu poczułam że ona trzyma mnie mocno za rękę , czasami odetchnela jakby z ulgą, w ostatni dzień przyjechałam z mamą , odmowilysmy koronkę do miłosierdzia Bożego, po 2 godz babcia umarła, przy tym jeszcze jeden przykład jaką moc ma ta koronka, obok babci leżała starsza pani, płakała, krzyczała to kogoś żeby ją zostawił , machala rękami, chyba się bała , a w trakcie trwania koronki zasnęła, na drugi dzień też zmarła. Ludzie kiedy odchodzą potrzebują obecności bliskich i modlitwy.
Moja babcia zmarła w styczniu, miała 96 lat.Zyla prosto ale pięknie wychowała 9 dzieci ma ponad 40 wnuków i prawnuków.Smierc miała jeszcze lepszą, ciocia zadzwoniła, że babcia może nie dożyć wieczora,wszystkie jej dzieci się zjechały,moi kuzyni ,paru wnuków i właśnie ok 15.00 wszyscy klekneli w pokoju gdzie babcia leżała,i odmawiali koronkę,potem litanię do serca Pana Jezusa bo to był piątek, babcia spokojnie leżała, każdy kto wchodził podchodził i głaskał babcię .Kiedy już wszyscy byli na kolanach zaczęliśmy różaniec i wtedy babcia odetchnęła ostatni raz.To było po ludzku smutne a zarazem piękne.Zyj wiecznie babciu Zosiu.
Machala rękami bo demony tak jak mój teść tez tak machal i zakrywal twarz bal się pi ludxku .to się dzieje naprawdę .Jest tyle ostrzeżeń jest i próśb módlcie się nieustannie.
3 tyg umarla mi mama w szpitalu,nie moglam z nia byc,bo covidowy odzial, bardzo mi z tym ciezko, bo9 dni tam byla.. Bylo zle, z siostra sie modlilysmy koronka,potem sie dowiedzialysmy ze w trakcie naszej modlitwy. Mama 5 dni wczesniej miala ostatnie namaszczenie, sama tam zawolala ksiedza. Bogu niech beda dzieki,ze dlugo nie cierpiala
Mam właśnie tatę uspionego, zaintubowanego i covidovwgo. Najbardziej boli, gdy nie możesz być przy nim gdy kona. Tylko dostaniesz telefon że już po.. Okropne czasy dla umierających..i bliskich
@@barbarabasia4774 Bardzo Ci Kochana współczuję, bo sama kocham bardzo moich Rodziców i drżę o ich zdrowie. Gdy przyjdzie na nich czas, bardzo bym chciała być przy nich w tym ważnym momencie. Jeśli nie będzie mi to dane, będę z całego serca modlić się w chwili ich konania. Ty chociaż fizycznie nieobecna, możesz trzymać Tatę duchowo za rękę i modlić się.Życzę Ci dużo siły ❤️
❤
@@barbarabasia4774 straszne to jest....
@@barbarabasia4774 bardzo Pani współczuję🙏😇❤Bardzo polecam Koronkę do Milosierdzia Bożego, a o pomoc dla konających można poprosić Siostry w Łagiewnikach SOS dla konających tel. 505 060 205. Naprawdę, Pan jest Panem Życia i nigdy nas nie opuści zwłaszcza w trudnych, nieludzkich sytuacjach. Życzę siły i ufnosci, że życie Pani i Pani Taty jest w Rękach Miłosiernego Pana🙏
Módlmy się za grzeszników, umierających i dusze czyśćcowe
Różaniec (jako narzędzie) mieć zawsze przy sobie. To bardzo ważne.
Moj rozaniec przebył ze mną setki setki km chodzi ze mną wszędzie jezdzi też i jest zawsze obecny chociaż juz staruszek
Jezu Ufam Tobie 🙏❤❤❤
Bóg zapłać ze natknęłam się na ten film ... 2 dni temu pochowałam ukochana babcie 88 lat .... od kilku tygodni jej stan się zaczął pogarszać po wielkim czwartku w minione święta wielkiej nocy. Pojechałam do niej bo coś mnie tam bardzo ciągło i cieszę się ze to zrobiłam mieszkam daleko mam 4 dzieci a świat pandemii teraz zwariowany i z tym czasem kiepsko. Babcia zaczęła gasnąć z dnia na dzień a ja zaczęłam się mocniej modlić w intencji dobrej i spokojnej śmierci dla niej. Raz po telefonie od rodziny wracając ze sklepu wparowałam do kościoła akurat nabożeństwo jakieś było ale mnie to nie przeszkadzało poszłam pod mój ulubiony obraz Jezusa miłosiernego i patrząc na te zatroskane jego oczy modliłam się o spokój duszy i dobrą smierć babci łzy mi leciały po policzkach cały kościół ludzi ale taka moc czułam jak nigdy. Babcia odeszła ....spokojnie ... mam nadzieje ze jest u niego i kiedyś się zobaczymy. Ja wierze ze to duch św we mnie działał i tak mną pokierował. Cieszę się ze tak się stało a ja sama czuje taki wewnętrzny spokój. Módlmy się za konających🙏🥺
wielką łaskę jest mieć kogoś w godzinie śmierci, kto się za nas pomodli koronką...
Modlę się za wszystkich moich bliskich, przyjaciół, dobrodziejów, kolegów, znajomych. Tak bardzo boję się, że za nas nie będzie się miał kto modlić. Mateńko Przenajświętsza miej nas w Swojej Opiece. JEZU MIŁOSIERNY UFAM TOBIE ❤️.
@@mariarybak1981 ja tez sie tego boje ,dlatego juz dawno temu zamowilam za kazdego z osobna msze sw.wieczyste u ksiezy werbistów. Wygooglaj sobie ,wszystko znajdziesz.
My modlimy się w Modlitewnym Pogotowiu Bożego Miłosierdzia, które działa przy hospicjach, szpitalach ale oczywiście jak ktoś bliski odchodzi w domu to również ogarniamy modlitwą.
Otrzymuje imię SMSem i odmawiam za tę osobę Koronkę.
Czasem jednego dnia jest kilka imion...
Teraz tym bardziej, kiedy czasem w szpitalu nie ma nikogo bliskiego trzeba się modlić...
Odmawiałam koronkę przy konającym, który był już jak sparaliżowany a od dawna niepogodzony z Bogiem. Zupełnie nie znający Koronki do Miłosierdzia Bożego zaczął ruszać ustami i widać było, że chce łączyć się w modlitwie i czuło się ,że czekał właśnie na nią i jej potrzebował 🌿🙏 Jezu ufam Tobie!
Odmawiać koronkę do Bożego Miłosierdzia ❤️
Moim Najcenniejszym Wspomnieniem i Skarbem, jest Pamiatkowy Obrazek z 2012 roku, jaki mi dal ksiadz, na sali szpitalnej, namaszczajac mnie olejami swietymi , kiedy bylem, nieprzytomny. Ostatnie Namaszczenie Chorych. To jest Sila i Moc , Niesamowita. Waldek65.
Tak to prawda tylko ludzie zielonego pojecia nie mają o tym sakramencie.
Modlitwa.
Na krzyżu umiera dzisiaj Syria
Na krzyżu umiera głodna Somalia
Na krzyżu umierają różne części świata.
Na krzyżu umierają nienarodzone dzieciątka
Na krzyżu umiera miłość małżonków
Na krzyżu umiera brat za brata.
Tak wiele mamy dzisiaj krzyży o Panie
Na ziemi którą stworzyłeś z miłości -
Daj nam prosimy Cię moc do przemiany
Daj, byśmy zamiast stawiać Golgoty -
- Budowali MOSTY !
Dane mi było być przy śmierci trzech bliskich mi osób, przy śmierci mamy, męża i brata. Każda z tych osób zmarła w swoim domu. Jestem Bogu bardzo wdzięczna z Ten Dar. Moja mama miała odprawione dziewięć Pierwszych Piątków miesiąca, modliła się, również o to, aby nikt nie musiał koło niej chodzić, mój tato był na wózku inwalidzkim ok 30 lat. Mama mieszkała z moją młodszą siostrą, któregoś dnia zadzwoniła do mnie siostra abym przyjechała do mamy bo ona z mężem muszą jechać do szpitala do teścia, gdyż był umierający. Byłam wtedy na zwolnieniu lekarskim i pojechałam. Cała choroba mamy trwała tydzień, leżała w łóżku, do ostatnich chwil mama była sprawna, wszystkie swoje potrzeby załatwiała samodzielnie. Coś nas zaniepokoiło samopoczucie mamy, była ze mną bratowa, zadzwoniłyśmy po kartkę, kiedy przyjechali, lekarz stwierdził, że mama odchodzi, umyłyśmy mamę, wezwałam księdza, na następny dzień mama zmarła. Ostatni oddech wydała, kiedy siostra z mężem wchodziły do niej do pokoju, czekała na nich. Światło w pokoju mamy było wygaszone ( była noc), dzieci siedziały piętro wyżej, cicho jak mysz pod miotłą, my z bratową byłyśmy obok, mama kazała nam pogasić wszystkie światła bo ją bardzo rażą i kazała powiedzieć dzieciom aby tak nie chałasowały. Wcześniej próbowałyśmy mamie robić sztuczne oddychanie, mama robiła straszne grymasy twarzy, najwyraźniej nie chciała aby ją zawracać stamtąd dokąd zmierzała. Dzisiaj wiem, że osobie odchodzącej nie wolno przeszkadzać. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że do ostatnich chwil życia toczy się walka, mogę również powiedzieć, jak ważne są odprawione Pierwszwe Piątki m- ca, że człowiek nie umrze bez ostatniego namaszczenia. Pan Bóg tak pokierował wszystkim aby siostra wyjechała a ja abym się znalazła przy mamie. Siostra stwierdziła, że napewno by nie wezwała księdza, bo by się obawiała, że ludzie pomyślą, że czeka na śmierć mamy. Mąż odchodził nagle w domu w trakcie snu, prosiłam aby szedł w kierunku światła, miał zapaloną gromnicę. Przśnił mi się w jakiś czas po śmierci, był ewidentnie w Czyśćcu, było duże pomieszczenie, jak poczekalnia na dworcu kolejowym, ludzie wchodzili tam i przechodzili, szli do następnego pomieszczenia, a mąż ciągle tam czekał. Ilekroć Ci ludzie ( małe dzieci, dorośli, całe rodziny albo pojedyncze osoby) wchodziły do tego pomieszczenia słychać było jakby ten dźwięk, gong przed zapowiedzią pociągu, nie pasowało mi tam, męczył mnie ten dźwięk i ciągły ruch ludzi, zapytałam męża jak on tam może wytrzymać. Stwierdziłam, że nie mogła bym tam być. Po latach przyśnił mi się, a nawet obudził mnie, różańce moje i wnuków były porozrzucane na górnych schodach, byłam zirytowana ( tu gdzie mieszkamy schody są niezabiegowe, tylko z dołu bezpośrednio do góry, jak drabina ), nagle spojrzałam w górę w kierunku różańcy, ich tam nie było i zapytałam gdzie one są, mąż przechodził korytarzem i odezwał się " u mnie, ja je mam ". Brat z kolei, był chory na raka płuc, lekarze dawali mu pół roku życia, przeżył 8 m-cy. Kilka godzin przed jego śmiercią poprosiła mnie bratowa abym przyjechała, miałam przywieźć pieluchy ( stwierdził, że są mu nie potrzebne, faktycznie zostały ) i porozmawiać z bratem ( nie chciał z nikim rozmawiać a ja miałam z nim dobry kontakt ). Brat wpatrywał się ciagle w jeden punkt tuż pod sufitem, zapytałam co On tam widzi, stwierdził, że Niebo widzi. Tuż przed śmiercią poprosił o leki, wziął część ich, reszty nie chciał, zmienił kierunek ułożenia na łóżku ( gdyby tego nie zrobił Ci co przyjechali po ciało musieli by wchodzić na łóżko ), pożegnał się ze mną, poprosił bratową, pożegnał się z nią i odszedł. Dziś mogę powiedzieć z własnego doświadczenia jak ważna jest modlitwa czy za siebie samych, czy innych, przed śmiercią, np. za brata modliła się wcześniej mama długie lata, potem Siostry Zakonne, po śmierci, jak w przypadku męża ( nie na próżno mówi się,też, że "Różaniec jest drabiną do Nieba" ). Pan Jezus powiedział, że " O cokolwiek poprosicie Ojca Mojego w moim imieniu, On wam to da", albo " " Proście a będzie wam dane" czy też " Szukajcie a znajdziecie, pukajcie a będzie wam otworzone" , " Niebo i ziemia przeminą, ale Słowa moje nie przeminą " . W tamtym czasie nie wiem, czy się modliłam czy nie, moja wiara była jeszcze letnia, dziś na pewno bym sięgnęła po Koronkę do Miłosierdzia Bożego, czy zamawiała bym Msze Święte w intencji chorych, jak w przypadku siostry, której lekarze nie dawali żadnych szans. Siostrzenica pracowała w Szpitalu na tym samym Oddziale gdzie jej mama leżała, lekarze jej mówili " co Ci mamy powiedzieć, sama wiesz ". W niedługim czasie wyszła do domu i żyje, a było wiele modlitwy między innymi Koronek w intencji o jej życie kierowanej, czy też, wiele Mszy było zamawiane, szła nawet Pielgrzymka do Częstochowy z taką intencją.
ł
Odeszła moja żona. Bylem obecny. Nie jestem w stanie opisać ciężaru tego przeżycia.
@@jozefduda8004 mojej znajomej zginął syn w wypadku samochodowym pojechała do Meczugorii z kapłanem który ma dar czytania w ludzkich sercach ks Krzysztof Herbut z Ząbkowic Śląskich .Powiedział jej że ona przez niepogodzenie się z jego śmiercią zatrzymała syna .Bóg widząc cierpienie matki i syna który patrzył na rozpacz swojej mamy zatrzymała go i nie pozwoliła mu odejść .Jego duch był wciąż przy niej i musiała za to przeprosić Boga i była modlitwa uwolnienia .Mówi Ewa że to co działo się z nią podczas modlitwy tego kapłana to nie sposób opisać .Teraz jest radosna .
Pracowałam w hospicium, to o czym Ksiadz mówi jest prawda,miałam tę łaskę aby się modlić koraka do Miłosierdzia Bożego .Byłam swiadkiem wielu walk duchowych konajacych.Maria z USA
💙
@@sabinaskocka7284 9
Tez byłam świadkiem ze ostatnie momenty każdego chorego jest walka duchowa. Jest to niesamowite przeżycie jest to laska od Boga być przy konajacym. Moje doświadczenie jest takie ze przychodzą demony jak wyczuwają śmierć i Matka Boża która ,jest przy konajac gdy odmawiam różaniec. Niesamowite są te słowa w rozancu co człowiek przez całe życie nie zdawał sobie sprawy .teraz i w godzinę śmierci amen. .Różaniec jest moneta do nieba i biczem na szatana.Dzieki niemu będziemy zbawieni. Po rozancu chory umiera spokojny.Niczego się już nie boji,bo przychodzi na wezwanie sama Maryja Królowa niebios po swoje dziecko..módlcie się nieustannie i błogosławcie wszystkim..
@@elzbietarozmus23 ❤tak pekne si to napisala, ze sa velmi budem modlit za umierajucich🙏Nech aj tebe da nas dobry otec nebesky vela lasky, pokoja, radosti 😊❤🙏🙏
Moja mamusia zmarła w hospicjum kiedy odeszła od niej po godzinie kiedy pojechałam do domu do syna. Pielęgniarki mówiły,że czasem czekają ja rodzina wyjdzie. Czuwaliśmy przy niej na zmianę żeby sama nie odeszła. Niestety wyszłam i wtedy odeszła. Gdybym została...mam wyrzuty sumienia mamo wybacz 😪
Śmierć to połączenie z twórcą wszyscy umrzemy amen
Ze. Stwórca
Byłam przy śmierci dziadka umierał przytomnie prosił mnie o modlitwę modlę się codziennie
Dwa moje świadectwa.
Czytałem różne świadectwa,o tym że Rodzina wszywała medaliki (Cudowny Medalik,albo Medalik z krzyżem Benedyktyńskim) do piżam osób ciężko chorych,by nastąpiło uzdrowienie,bądź nawrócenie. Mój tata będąc już w ostatniej fazie choroby nie chciał pojednać się z Panem. Każda prośba,kończyła się kategoryczną odmową. Do szpitala do torby z ubraniami dałem tacie (czego nie wiedział) medalik z Matką Bożą. Gdy wrócił do domu uczyniłem to samo dając mu medalik pod poduszkę na której spał. "Mama z Tobą będzie zawsze" - powtarzałem i nie ustępowałem w modlitwie. Ale z dnia na dzień było coraz gorzej,już szczerze mówiąc nie umiałem się nawet zaskoczyć - i kolejna odmowa taty a propo spowiedzi i pojednania. Pamiętam że ostatniej nocy powiedzialem mu by zaufał Jezusowi. Wzywał z trudem po czterokroć imienia "Jezus" - zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.
Następnego dnia kolejna próba, o to czy mam iść po księdza. Miałem. Niestety nie udało mi się zdążyć,kiedy wracałem tata już nie żył. Pewna Boża osoba przyjęła Komunię Świętą w imieniu taty, powiedziała,że my ludzie nie zdążyliśmy ale to Pan osobiście namaścił mojego taty. Wiecie jaki ja byłem wtedy szczęśliwy?
Dopiero po czasie jednak się zorientowałem że..tata umarł na poduszce,gdzie mial schowany medalik z Matką Bożą i gorąco w to wierzę,że to Ona stanęła przy moim tacie podczas sądu indywidualnego. :)
Pół roku temu byłem przy umierającej babci. Babcia wierząca, ale kapłana nie chciała. Oczywiście modliliśmy się z rodziną za babcię, ale gdy potem ona zaczęła się modlić, modliliśmy się więc razem - już przeczuwałem, że towarzyszę babci w ostatniej drodze. Kapłana nie chciała. Po jakimś czasie kiedy się zapytała "Co my teraz zrobimy?" Powiedziałem, by zaufała Jezusowi. Już nie pamiętam jej reakcji. Ale powiem wam że ten czas mimo, że z jednej strony smutny, był też błogosławieństwem.
Tak po ludzku wierzę, że ja ich odprowadzam do Jezusa na tamten świat, a oni mnie za X lat przywitają z Jezusem :)
"Nie znajdzie ludzkość uspokojenia dopóki nie zwróci się z ufnością do Miłosierdzia Mojego." (z Dzienniczka św.Siostry Faustyny Kowalskiej; 300)
Dziękuję Tobie za mądre słowa a jak ważne!!Niech Dobry Bóg Tobie Chojnice Błogosławi 💓
Jezu Ufam Tobie ❤❤❤
Jezu Ufam Tobie ❤
Mój tata zmarł rok temu, odszedł od nas jak miałam 20 lat .Miał droga rodzinę .Nie rozmawialiśmy z sobą przez 25 lat.Chodzilam na piesze pielgrzymki na J.Gore i jedną cała ofiarowalam za ojca. Po tej pielgrzymce odwiedziłam go i pojednalam się z nim i poprosiłam aby poszedł do spowiedzi.Potem zachorował miał wylew ,jedna strona paraliż.Modlilam się na różańcu, codziennie msza Święta i kapłan udzielił sakramentu namaszczenia chorych a potem odzyskał mowę i była spowiedź po wielu latach.Byl sam ,rozstał się z drugą żoną.My z siostrą odwiedzaliśmy go w szpitalu.Maryja okazała wielka łaskę na 9 dzień ojciec wyszedł ze szpitala zdrowy.Jak zaczął chodzić sam biegł na mszę świętą do kaplicy szpitalnej.Zyl jeszcze kilka lat. Zmarł w łasce uświęcającej i po udzielonych sakramentach a po miesiącu zmarła moja mama, Śniła mi się i powiedziała przyszedł mąż i mnie zabrał.Jestesmy już razem.Chwala Maryji Najlepszej Matence.
Chwała Panu , za Twoje świadectwo,
Miałam ten zaszczyt towarzyszyć babci przez prawie całą noc na koronce i różańcu , rano zmarła..
EwaP. To naprawdę zaszczyt. Modlę się, abym kiedyś była przy śmierci moich kochanych Rodziców ♥️
Jeśli nie odmówiło się przy umierającym to już źle będzie ?
Ave Maria!
Moje postanowienie codziennie odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego za konających !
MÓJ RÓŻANIEC DOSTAŁAM OD UMIERAJĄCEJ mojej Mamy ma on już 5 0 lat Był dwa razy potarty o grotę Matki Bożej w L U R D w Francji codzieńnie modlę się tym rózańcem tak mi dopomóc Boże A teraz modlę się za mojego kochającego męża który dwa miesiące temu odszedł do Boga Basi Gazda Gniezno
Pomodlę się w intencji Pani Bliskich zmarłych🙏❤
Wlasnie bylam w kosciele, ciagle modlitwa za umierajacego czlowieka, ktos wolal bardzo o pomoc...., przyjechalam do domu i tu ta nauka, dziekuje
Wieczny odpoczynek racz konajacym dać Panie a światłość wiekuista niechaj im świeci
Bóg zapłać za tak ważny temat...🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏❤⚘...
Wspaniałe. Żeby tylko ludzie chcieli tego słuchać.
Dobrze przekazane wpada w ucho zostaje w sercu
Kto się interesuje Bogiem to będzie słuchał. "Wielu jest powołanych niewielu wybranych"
Ludxie mieszkają przy kościele i wszystko im przeszkadza to dzwon to ksiądz nie ten.Tak szatan nas zwodxi .Samobojsta,aborcja rozwody i wojny to robota szatana. Zadznijcie od siebie ,by zmienić nasz świat. Bez z Boga ani do próga..Wytrwajcie we mnie..
Bóg zapłać Kśięże Sławomirze byłam pszy śmierci mojej śiostry i mamy modliłam śię i koronką różaniec jest bardzo pomocny
Dziękuję księże Sławku! Bożego błogosławieństwa i opieki Matki Bożej!!!
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie a światłość wiekuista niechaj
❤️🔥🔥🔥🕯️🔥🔥🔥❤️ ŚWIĘTA MARYJO, MATKO NASZA W GODZINĘ SMIERCI UTUL NAS W SWOICH ŚWIĘTYCH RAMIONACH . PROSIMY CIĘ O PANI NASZA MIŁOSIERNA MATKO JEZUSA CHRYSTUSA .
Któż Jak Bóg🙏🏼
Chciałbym podziękować Księdzu za te kazania słucham je i z każdym filmikiem coraz bardziej czuje się bezpiecznie ze świadomością że ktoś nade mną czuwa mam mniej zmartwień.
Bóg zapłać Księdzu za tę wiedzę. Teraz zupełnie inaczej będę myślała o chwili śmierci. Już wiem, że dobrą śmierć trzeba sobie i innym wymodlić 🙏😇❤
Bóg zapłać za tę wiedzę
11 miesięcy temu zmarł w domu mój tata w ciężkiej chorobie. Odmawiałyśmy wtedy Pompejankę za wszystkich grzeszników, z których ja jestem największa. Było nam dzięki temu lżej znosić jego chorobę i smierć. Byłyśmy z siostrą przy nim. Tak samo w szpitalu, przy mamie kilkanaście lat wcześniej. Kiedy wzywałam księdza z ostatnim namaszczeniem do mamy dzień wcześniej, do taty tydzień wcześniej, oboje spytali czy to już, że do nich księdza wołam. Obojgu odpowiedziałam, że po namaszczeniu chorych ludzie wstają i bigos robią. Lekarze i pielęgniarki uprzedzali mnie, że to już koniec a ja wiedziałam, że wszystko w rękach Boga. Cieszę się, że zrobiłam dla nich wszystko, aby byli gotowi na śmierć i spotkanie z Panem ale ani oni, ani my z siostrą tak po ludzku się wtedy nie spodziewałyśmy i dobrze, że tego przez to nie zaniedbałyśmy. Teraz zamawiamy Msze Święte za nich i tak naprawdę to one nam bardzo pomagają to wszystko przeżyć. Smutno tak bez nich...
Piękną łaskę mialyscie z siostrą, bylyście jak balsam dla swoich bliskich! Ja sobie wyrzucam ze jak kilka lat temu w kilka osób staliśmy przy konającym teściu to zamiast szmeru modlitwy unosił się gwar towarzyskiego plotkowania. ... kiedy z mężem juz odchodziliśmy coś mnie tchneło i poprosiłam wszystkich o zamówienie dziesiątki różańca, ciągle mam żywy obraz nieprzytomnego, konajacego teścia jak zaczął gwałtownie podnosić ramiona do góry. ..ciężkie bezwładne ręce opadały jak kłody a on znowu próbował jeszcze unosić!
Na tamten czas tylko tyle potrafiliśmy mu pomóc w modlitwie...
@@niktwazny811
Ważne jest zapalić gromnicę jako ŚWIATŁO CHRYSTUSA i polecać Bogu umierającego, bo wtedy rzeczywiście ma spokojniejszą śmierć. Myślę, że modlitwy za dusze czyśćcowe też z naszej strony są pięknym gestem ale one też się odwdzięczają pomocą w naszym życiu. Tak się zastanawiam, patrząc na moje nastoletnie dzieci, kto za nas będzie się modlił... Od małego ich prowadzałam do kościoła a oni teraz do kolegów uciekają jak tylko wspominam o pójściu na Mszę Świętą...
@@lidiakowalewska5364 ja mam ten sam problem i pewnie za radą Ducha sw.przyszlo mi do glowy zeby zamowic za siebie ,męza ,córke ,wnuczki i wszystkich zmarlych wieczyste msze sw.u ksiezy werbistow. Mozesz to zrobic przez internet .Po otrzymaniu wplaty ,datku otrzymasz obrazki z intencjami za kazdą osobe z osobna.
@@danutareszke5584 Szczęść Boże , tez o tym myślę, chyba tak zrobię. Z Panem Bogiem. .
N
Bóg zapłać za moją mamę oto że byłam przy niej kiedy dobry Bóg powołał naszą mamę do siebie był to moment który czułam trzymając mamę i w spokoju oddalam mamę odeszła w takim spokoju że ja ten spokój czuje. Do dziś była błogosławiona śmiercią Boże bądź uwielbiony
Miałam łaskę bycia przy konaniu Taty dzień po Środzie popielcowej .a w lutym na święto Matki Bożej gromnicznej świecenie świec której włożyłam do torebki i nosiłam .Gdy tata konał mama do mnie zadzwoniła kiedy przybiegłam do domu wyciągałam świece i zapalilam odmówiłam koronkę do krwi i Chrystusa a później koronkę do Bożego miłosierdzia i podczas odmawianiu jej tata spokojnie umierał było to bardzo dla nas odczuwalne nas ogarniał spokój a później widzieliśmy jak tata opuszczał ciało.Warto a wręcz odmawiajcie przy konających koronkę do Boże miłosierdzie, także za dnia mówiąc odmawiam ta koronkę za konających tej godziny tego dnia i tej nocy. Muszę wam powiedzieć że za tatę odmawiałam nowennę pompejańską o potrzebne łaski dla taty kończąc ją wola twoja Boże skończyłam odmawiać ja 18 stycznia a tata zmarł 18 lutego miesiąc później. Muszę wam powiedzieć że to drugi przypadek odmawianej pompejański.Polecam wam również modlić się na głos jak jest możliwe razem z chorym, przy chorych i cierpiących modlitwę znalezionoa w grobie pana Jezusa.Tacie przynosiła wielką ulgę w cierpieniach
Nie poumierały apostolstwa dobrej śmierci. Należę do tego apostolstwa od wielu lat jest nas dosyć liczna grupa. Spotkania i msza święta umacnia nas co miesiąc oraz lektura w postaci Biuletynu informacyjnego Apostolstwa Dobrej Śmierci pt. "NADZIEJA I ŻYCIE" wyd. GÓRKA KLASZTORNA W LOBZENICY.
U mnie teżdziała
w Szczecinie w parafii św. Krzysztofa też działa 🙏❤🙏❤🙏❤🙏
Koronka do Milosierdzia ostatnio tez czytalam przy umierajacych Modlmy sie bardzo a szczegolnie w nocy tez to czytalam Bog zaplac ksiedzu 🙏♥️
Od czasu spotkania charyzmatycznego w Szczecinie wiem ze ksiadz jest tak wazny jak ks. Glas…z zamknietymi oczami pojde za ksiedzem🙏💒Bog Zaplac!
Z zamkniętymi oczami ma Pan pójść za Chrystusem . Kapłan, którym się Pan zachwyca tą mądrość i słowo i moc ma od Chrystusa. Bóg Nasz jest wspaniały i godzien wszelkiej chwaly.
Mi dał Pan Jezus łaskę być u mojej Siostry właśnie tak jest czytałam Faustynę i dowiedzalam się z Dzieniczke zawsze o 15 odnawiam czasami o 2 wnocy budzę się i już wiem ze muszę odmówić Dzieki ze czytałam Dzieniczek Amen🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼❤️❤️❤️❤️❤️🙏🏼💙💙💙💙💙🙏🏼
U mnie zginął chłopak 20 lat tydzień temu znałem od dziecka.Ja mam 29 prawie.To przykre.Poszedl na czołówkę kilka km od Legnicy gdzie miał miejsce cud eucharystyczny.Chcecie to westchnienie za niego na górę 😔
Wieczne odpoczywanie daj zmarłemu Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci na wieki wieków Amen. Niech spoczywa w pokoju ciesząc się Panie Twoim wspaniałym królewskim obliczem ! Błagam Cię Panie o uratowanie duszy tego młodego chłopaka Amen
Bóg zapłać za lekka i błogosławiona śmierć mojej mamy
🙏
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Dziękuje. Monika
Piękne świadectwa,🙏KORONKA BOŻEGO MIŁOSIERDZIA TO NAPRAWDĘ BARDZO POMAGA TO JEST CUDOWNA KORONKA❤️ 🙏🙏🙏😇
Bóg zapłaç ojcze
Ja już byłam pzy czeh dziadkach co umierali pzy mnie i ich musiałam myć i ubierać bo się opiekuje starszymi ludźmi bardzo po pzykros i przeżycie niesamowite
Super wyklad!!!Dziekuje Ci Wielki Boze,ze posylasz mnie grzesznikowi,wspanialych kaplanow,poprzez ktorych,dajesz mi swiatlo na rzeczywistosc moja.Prosze o modlitwe za mnie.Bog zaplac!!!
Mam dokładnie te same doświadczenia w domu opieki.
Koronka jest bardzo ważna. Wręcz zbawienna dosłownie. ♥️
zapamiętam to.
Moja mama lezala na OIOMie 3 dni ,podlaczona do aparatow ,nieprzytomna. Na monitorze widzialam jak wysoki ma puls i cisnienie. Moja siostra stala na korytarzu ,skrzyczala mnie kiedy uslyszala ,ze ja do mamy mowie jak do zdrowego czlowieka. Kiedy glaskalam mame po dloniach i do niej mowilam to puls i cisnienie spadalo a kiedy przestawalam to znow te wartosci rosly. Moj tata zmarl 2 lata wczesniej i mama 90 lat non stop sie modlila ,stale na klęczkach ,kolana byly az sine ..czasem mowilam ,ze w tym wieku Bog jej wybaczy modlitwy na siedzaco....no i tak soje przy umierajacej mamie i wyczuwam ,ze ona nie moze odejsc z jakiegos powodu. Nie wiem skąd ten pomysl ,sadze ,ze od Ducha sw. zeby zawolac siostre z tego korytarza. Siostra byla mamy oczkiem w glowie i jej mama powierzyla opieke nad sobą...Wiec wolam siostre i mowie ,zeby powiedziala glosno mamie ,ze da sobie rade ,ze mama moze spokojnie odejsc. Tak powiedziala i dodala,ze wszystkie rachunki ma juz oplacone. Wtedy ja powiedzialam do mamy ,zeby teraz spokojnie szukala Jezusa ktory pomoze jej odnalezc tatę i miejsce ktore jej Jezus wyznaczy...skonczylam mowic i mama zmarła. Mlodziutka pielegniarka ktora sie wszystkiemu przysluchiwala ,wstala zza biurka i powiedziala ,ze zrobilam bardzo wazną rzecz ,nie zatrzymywalam placzem tylko wskazalam droge dlatego mama odeszla tak spokojnie. Pogrzeb byl 5 dni pozniej i po pogrzebie ,bylismy juz w domu ,rozmawialismy z mezem i on wyszedl do kuchni zrobic kolacje ...w tym momencie unioslam glowe i zobaczylam moja mamę okolo 1m ode mnie jak zbliza sie do mnie ,do mojej twarzy .To trwalo moze 4÷5 sek i znikla. Odebralam to jako podziekowanie.
Mam zamowione za wszystkich moich zmarlych ale i za zywych msze sw.wieczyste bo mysle ,ze moje modlitwy mogą nie wystarczyc.
🙏🙏🙏💙💙💙
Dziękuję ❤❤❤
U mnie w bialymstoku jest ADS i dziękuję, za ksiądz tak pięknie o tym powiedział, Bóg zapłać za wspólną modlitwę 🙏
Bóg zapłać ❤️❤️❤️
Ja miałam taki przypadek - 2 lata temu moja mama została zabrana do szpitala przez karetkę ,bo zasłabła - ogólnie w efekcie nie było to nic poważnego . Ja pojechałam z bratową za karetką ,w szpitalu mama musiała czekać z ratownikami bo sala przyjęć była zajęta , było zamieszanie , nie wiedzieliśmy co się dzieje , ale ktoś gdzieś powiedział ,że trwa reanimacja . I tak mnie tknęło ,jakieś natchnienie ,zupełnie niespodziewanie - miałam w kieszeni różaniec , nie wyjmując go , nie mówiąc nic nikomu zaczęłam w myślach odmawiać koronkę . Wtedy bardziej modliłam się aby uratowano tę osobę . Niestety nie udało się . W szpitalu spędziliśmy jeszcze parę godzin , mamie zrobili badania , jej się poprawiło , a międzyczasie opowiedziała ,że kiedy była na badaniu - lekarz zwrócił się do pielęgniarki - proszę zabezpieczyć i oddać rodzinie medalik tego pana który zmarł . Serce mi zabiło mocniej - nie wiem czy tak miało być ,że dane mi było odmówić koronkę za umierającą obcą osobę ....
Modlitwa jest bardzo ważna ale post jest większy... Wszystko jest ważne uczynek miłosierdzia ,dobre słowo i modlitwa.... To właśnie musi iść w parze -( i o tym właśnie mówi również s. Faustyna ).🔥
Witam w naszej parafii. Św. Brata ALBERTA w Żorach jest APOSTOLSTWO DOBREJ ŚMIERCI .Pozdrawiam.
Niedawno trafiłam na informacje o Bractwie ratowania dusz przed potępieniem wiecznym- człowiek zobowiązuje się do odmawiania w tej intencji Koronki do Miłosierdzia Bożego, krótkiej modlitwy do Pana Jezusa. Jeśli ktoś przestanie się modlić to nic się nie stanie, tylko straci okazję do dobrego uczynku. Ilu ludzi można uratować w taki sposób?
Serdeczne BÓG ZAPŁAĆ.
❤️🌷🌻🌷❤️
Bog zaplac za wszystkie wystapienia Ksiedza.
Ja mialam to szczescie ,ze przez 5 lat opiekowalam sie swoja mama i bylam przy jej odejsciu.Ja ,moja mama(momentami usypiala) i moj syn razem odmowilismy koronke do Milosierdzua Bozego a przedtem co wieczor rozaniec.Mama przed odejsciem mowila ze zmarly brat po nia przyszedl i reszta rodziny-zmarli.Odeszla we snie nie meczyla sie.Jezu ufam Tobie!
bardzo mądry Ksiądz
Bóg zapłać serdecznie, że mogłam usłyszeć tak piękną lekcje. Powinien posłuchać i wziąć sobie do serca każdy żyjący człowiek. Książkę Gloria polo czytałam też polecam. Módlmy się jak najwięcej o dobrą śmierć i za konających. Szczęść Boże wszystkim ludziom i błogosław każdemu.❤️🙏
Widzialam cierpienie mojego dziadka. Jakby cios w serce. Nie wiedziałam jak. Mu pomoc
Szczęść Boże
Tak to jest Prawda, Koronka do Bożego Miłosierdzia ma Wielką Moc. Z Panem Bogiem
Piękny wykład , Bóg zapłać 🙏
Piękne rekolekcje ks Sławomira o śmierci i umieraniu. Jakże ważne dla każdego z nas.. Jezu Ufam Tobie.
Ma ksiądz rację, że Odbyw się walka o duszę. Osobiście czuwałam przy konającej, która Był w agoni. Wymachiwała rękami jagby kogoś chciała odegnac I powtarzala zły, zły. Odmówiłam Koronkę do Miłosierdzia Bożego.
Bóg zapłać
Dzekuje KS za przypomnienie I pomyśleć że każdego to czeka jest czas nie można go zmarnować Szczęść Boże !
Życie nasze zmienia się ale się nie kończy. Przejście do innego sposobu istnienia, także jest łaską od Boga. Ten świat kończy swe istnienie w agonii, która jest widoczna gołym okiem. Przygotujmy się, MEMENTO MORI aktualne jest zawsze. Ecclesia Militans naszym schronieniem.
Sama prawda, mamai ja modliłyśmy się koronką, kiedy odchodził mój ojciec (zresztą bardzo dobry człowiek) po przyjęciu komunii świętej i namaszczeniu, trwało to kilka minut i odszedł do Pana 😇
Bardzo cenne jest też odmawianie jednej cząstki różańca w intencji o dobrą śmierć za żyjących.
Także zamawianie mszy świętych za potrzebujących za życia ma większą moc niż po ich śmierci.
Bog zaplac ksiedzu to prawda tez czytalam rozne ksiazki taki temat jest bardzo wazny 🙏😇💕❤️
Smutne,ale piękne te rozważania.Bóg zapłać 🌹 dziękuję
Bóg zapłać za prawdę
Właśnie teraz umiera moja przyjaciółka😭,Proszę o modlitwę
Czasami budzę się w nocy i wówczas modlę się za konających Koronką lub Różańcem. Czasem coś puka w komodę, która stoi u mnie w pokoiku. Początkowo myślałam, że to deski w komodzie, ale te pukania są różne i różna jest ilość tych puknięć. Czasami 1 a czasami 2. Raz są mocne a raz ciche. Nie wiem czy to ma związek z duszami, ale wówczas zaczynam się modlić, choćby Pozdrowienie Anielskie.
Mam podobnie...wtedy serce mi wali , nie ze strachu , tylko kiedy mi tak wali ja się budzę , puka i wali w różnych kątach pokoju, wtedy wiem że muszę się modlić, w zależności od nocy, trwa to czasami długo czasami krótko zanim mi serce się uspokoi i przestanie pukać , wtedy zasypiam
@@ola6227 to dusze czyscowe puakja , budza. Wielka laska
@@ola6227 Ja nie mam takich odczuć. Raz tylko budząc się w nocy miałam uczucie jakby ktoś stał obok i mnie obserwował, ale nic nie widziałam. Czułam tylko jakiś irracjonalny lęk. Zaczęłam się modlić, zanurzać w Krwi Najświętszej Pana Jezusa siebie i domowników oraz całe mieszkanie a potem pomodliłam się na różańcu. I wszystko przeszło. Pokój serca powrócił.
Kiedyś mi tak pokrywki od garnków się trzęsły w noc, 24 grudnia. Poszłam sprawdzić w nocy do kuchni, nic nie zauważyłam. Położyłam się, znowu pokrywki się trzęsą. Pokropiłam kuchnię wodą święconą, potem przypomniało mi się że miałam zamówić Mszę za dusze czyśćcowe. Weszłam na stronę internetową, zamówiłam Mszę w Sanktuarium w Pompejach, opłaciłam i wszystko ucichło. Potem na Mszy prosiłam Pana Boga, żeby zabronił duszom czyśćcowym tak mnie straszyć, obiecałam, że będę się modlić, ale jeśli znowu coś będą mnie budzić natychmiast przestanę.
@@ewelinaweronika4057 tak ,tak bywa ,szczegolnie jesli im cos obiecujemy i zapomnimy wykonac. Dlatego modlic sie wtedy kiedy mam czas a niczego nie obiecywac naprzód. Ja tez mialam takie nauczki i wytlumaczyl mi to ksiądz.
Bóg zapłać Księże za konferencję i świadectwo:)Jake to wszystko pięknie :) ❤️
No cuz prawda jest taka że człowiek nie boi się śmierci bo wie że to jest nie uniknione ale boi się umierania bo niewie jakie ono będzie
O tak, to prawda
❤️❤️❤️
Bog zaplac ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
Małgorzata mama Ś.p.Agusi. Moja córeczka umierała w szpitalu, byłam przy niej, byłam przy reanimacji. Nie modliłam się w tym czasie, nie umiałam, myślałam o tym żeby Agusie uratowano. Po Jej odejściu nie byłam w stanie się modlić, chociaż chciałam. Odeszło moje jedyne dziecko. Rozpacz, szok. Przytulałam moje dziecko tak długo jak mogłam. Czy dusza mojej Agusi dostąpiła łaski? Agusia była ciężko chora, dializy, niepełnosprawność.
Poszla prosto w ramiona Chrystusa. Jedz do Medugorje i oddaj ten ból Maryji. One tam będą Obje
Ja należę do Apostolstwa Dobrej Śmierci. U mnie w Parafii jest sztandar Apostolstwa.Często stoję przy tym Sztandarze.
Zmówić za niego Koronkę do Miłosierdzia Bożego i oddać go w ręce Jezusa,Zawsze najpierw proszę cyt Jezu zajmij się nim a potem mówię Koronkę do Bożego Miłosierdzia,Na koniec proszę Jezu oddaje Ci tego człowieka wraz z dusza,Amen,
Bog Zaplac Ojcze za Madre oraz Pouczajace Slowa ❤🙏❤
Zabieram się do słuchania, jestem w żałobie i potrzebuję słów otuchy. Zastanawia mnie tylko, co w sytuacji, gdy ktoś z bliskich umiera niespodziewanie i nie ma możliwości odmówić Koronki....Czy ta modlitwa jeszcze coś da, jak już dana osoba odeszła..
Sprawdz to modląc się a nie zastanawiaj. Żadna modlitwa nie idzie na marne
Piękny obraz w tle jest
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Prosze Ksiedza pomodlic sie za Eugeniusza lekarze daja mu zycia trzy miesiace. Zaakceptowal.ale modli sie mocno Koronka do Milosierdzia jeszcze chce zyc. Pomòdcie sie jeszcze o Cud Milosierdzia.Bòg zaplac. A dla mnie i dzieci o cierpliwosc. Bòg zaplac.
Modlitwa da ukojenie, oraz spokój w zaakceptowaniu woli Bożej, bo Bóg chce dla nas tyko dobra, śmierć kojarzy nam się z czymś strasznym, jednak każdy z nas musi umrzeć, oby Bóg zaopiekowal się tym Panem i dał zdrowie jeśli taka jego wola
❤️❤️❤️
😇
Kochani a co w takiej sytuacji. Mąż zjechał kiedyś na pobocze bo zobaczył straszny wypadek. Zobaczyliśmy parawan tyle co postawili. Widziałam gapiów, robili zdjęcia. Przyszło mi na myśl : Boże przyjmij modlitwę za tego człowieka. Stojąc po drugiej stronie ulicy - zaczęłam odmawiać koronkę do Bożego Miłosierdzia za tego człowieka, który zginął. Myślicie, że to był dobry moment dla jego duszy czy za późno ?
Oczywiście że dobry. Pani Horak pisała w swojej książce, że dusza zostaje na ziemi do dnia pogrzebu lub do trzech dni po śmierci, jeśli pogrzeb jest odłożony; wtedy też rozpaczliwie szuka kogoś kto będzie się za nią modlił. To piękny uczynek, pamiętaj dusze czyśćcowe nigdy nie zapominają o swoich dobrodziejach, a Pan Bóg również doceni twój gest.
To byl bardzi dobry moment.
Tak. To był bardzo dobry moment
Oczywiscie ta modlitwa byla jak woda na pustyni ale mozna bylo do tego zmarlego mowic w duchu ,ze juz zmarl i zeby szukał i wołał Jezusa bo te dusze ktore zginely tragicznie ,bez przygotowania są kompletnie zagubione ,nie wiedza co sie stalo ,nie wiedza ,nie rozumieja dlacsego nikt ich nie slyszy.
gdy będę umierać ja lub ktoś z mojej rodziny, bardzo bym chciała, by tacy ludzie jak ty byli w pobliżu i wspierali umierającego modlitwą. Niech ci Bóg wynagrodzi tysiąckroć za piękną, bożą postawę.
Umierał Ojciec to odmawiałam Różaniec…Umarł spokojnie a później przyśnił się mi i jedyny raz w moim życiu pogłaskał mnie…
Umierał na raka po 9 latach choroby moj znajomy, przygotowany wiarą na śmierć. Nie mógł już mówić, obok modlila się żona i syn, nagle konający krzyknął przerazajaco bardzo głośno przerażony, bliscy, też przerażeni, powiedzieli mu, mówmy Koronkę do Milosierdzia Bożego, ty mów ją w myślach. Za chwilę powiedział, no i nie bylo się czego bać i skonał.
💖🙏💞🙏💖
💔
Jak bylem maly i umieral w domu mój dziadek to wziąłem rower między nogi i uciekłem z domu, przyjechałem dopiero po paru godzinach, gdy było już po wszystkim.
😢🙏
Niestety teraz ludzie nie chcą być przy konających, że każdym razem wołają pogotowie, które jak już przyjedzie, musi zabrać do szpitala... a tam muszą "ratować", co w praktyce oznacza uporczywą terapię nawet do pół roku na OIOMie, po czym chorzy umierają w samotności, bez modlitwy. Chyba, że przytrafi się wierząca i modląca się pielegniarka, kolejna rzadkość. :(