Śląsk - Anwil 2002/03 (odwołana osiemnastka)
ฝัง
- เผยแพร่เมื่อ 6 ก.พ. 2014
- WKS Idea Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek
III mecz półfinałowy 2002/03
W ćwierćfinale Anwil za przeciwnika miał zespół Czarnych Słupsk. Włocławianie przeszli tę przeszkodę gładko, wygrywając spotkania różnicą 15, 18 i 11 punktów. Mecze prawdy nastąpiły w półfinale, gdzie przeciwnikiem Anwilu był jego odwieczny rywal - Idea Śląsk Wrocław. Tym razem Anwil był w sytuacji uprzywilejowanej, gdyż jako zespół z wyższej pozycji w tabeli, rozpoczynał i kończył mecze półfinałowe w swojej hali. Już pierwsze spotkanie rozegrane we Włocławku potwierdziło, że Anwil będzie się liczył w tej konfrontacji. Przez trzy kwarty trwała walka o przełamanie obrony gości. W drugiej połowie meczu przyczynił się do tego Andrzej Pluta, rzucając w tym okresie 25 punktów i wypracowując 16-punktowe zwycięstwo. W drugim meczu od początku koszykarze Śląska przystąpili do ataku i po 12 minutach gry prowadzili z gospodarzami różnicą 22 punktów. Jednak koszykarze Anwilu, znani ze swej olbrzymiej woli walki i nieugiętości, również i tym razem zdobyli się na ogromny wysiłek. Po dramatycznej końcówce, w której decydowały celne rzuty Krupaliji, Andruski i Milicicia, Anwil wygrał mecz różnicą 4 punktów. Plan we Włocławku został więc zrealizowany. Po dwóch zwycięstwach Anwil jechał do Wrocławia na kolejny mecz. Jak się okazało, był on najdramatyczniejszy. Przez cztery kwarty trwała walka "kosz za kosz", w której szala zwycięstwa przechylała się raz na stronę gości, raz na stronę gospodarzy. W końcówce, przy dwupunktowej przewadze Śląska, Milicić trafił dwa rzuty wolne i doszło do pierwszej z dwóch dogrywek. Ich bohaterem jeszcze raz okazał się rozgrywający Anwilu, którego punkty w decydującym momencie wyprowadziły włocławian na prowadzenie. Zwycięstwo przypieczętował Krupalija, wykorzystując w ostatnich sekundach rzut wolny (96:93). Doskonała gra całego zespołu zadecydowała o zwycięstwie i awansie do półfinału. Koszykarze Idei Śląska Wrocław nie mogli sobie poradzić z bardzo dobrą obroną Anwilu, a ich najlepszy zawodnik, rozgrywający Amerykanin Colson, grający bez odpoczynku przez cały mecz, zawodził w decydujących momentach. Satysfakcja ze zwycięstwa była olbrzymia. Po pięciu sezonach, w których koszykarze Anwilu przegrywali konfrontację w finale właśnie ze Śląskiem, w szóstym mogli się zrewanżować wygrywając w meczach 3:0 i eliminując wrocławian z walki o złoto. - กีฬา
Fajne wspomnienia. Miałem wtedy 12 lat. Pamietam tę atmosferę we Włocławku gdy zdobyliśmy mistrzostwo, tak upragnione, tak wyczekiwane od lat. W końcu udało się wyeliminować Śląsk, który potem się już nie podniósł z kolan i do tej pory nie zasmakował mistrzostwa.
Byłem na tym meczu! Cudownie się wracało do Włocławka :)
Dzięki za wspomnienia, choć są to te z gatunku gorzkich. Katem Śląska w tym meczu na pewno był Milicic (choć cały Anwil zagrał dobrze), z kolei Colson zawodził w najważniejszych momentach, mimo fatalnej skuteczności przez cały mecz, brał odpowiedzialność za wynik zbyt wiele razy i grał totalnie egoistycznie - tego kibice Śląska mu nie zapomną. W ogóle do tej pory pamiętam tą żałobną atmosferę po meczu i pełny ludzi, niemal milczący autobus.
Stare dzieje, oby nam się Śląsk odrodził, bo ostatnio jest na dobrej drodze :)
+Pablosos87
szczerze to Anwil zagrał tu raczej przeciętnie. Mecz wygrał nam Colson, który był 6 zawodnikiem Anwilu. Takiego sabotażu w wykonaniu jednego zawodnika chyba nie widziałem.
Ale mimo wszystko fajnie wrócić do tamtych czasów. Lata 98-2004 to złote czasy PLK
Czy to jest ostatni mecz jaki zielony cieplaczek gral przeciw Anwilowi w fazie play off ?