Ja w sumie biegam dość krótko, 10 lat temu zaczęłam biegać, zrobiłam swój cel jakim było Biegnij Warszawo i ... skończyłam biegać. Znudziło się, nie było chęci, może też właśnie nie było celu. Aż do zeszłego roku. Wtedy również moim celem było Biegnij Warszawo, ale po nim pojawiły się kolejne cele, bieganie konkretnych eventów na 5 km, na 10 km, aż w końcu półmaraton. Teraz mam w planach pierwszy bieg górski, potem kolejne eventy na 5 i 10 km (tak, Biegnij Warszawo kolejny raz) i kolejny półmaraton. Posiadanie konkretnych celów mi osobiście bardzo pomaga i motywuje
Mysle tez ze fajne cos osiagac ale potem tez fajne zrobic cos innego... i wlasnie by to nie bylo takie chore ze cos trzeba - bo musze byc zawsze na topie......mysle ze masz Marta na tyle takiej fajnej dojrzalosci ze wiesz co jest ok i co jest zdrowe...i fajnie ze podejmujesz decyzje ktore sa zgodne z toba:) i dzieki tez za takie przekazy bo tak sa takie czasy by wszystko robic na pokaz...i tak wlasnie ludzie sie wypalaja...
Dzięki :) Wydaje mi się, że właśnie im więcej mamy tej presji "muszę", tym wypalenie przychodzi szybciej. A poza tym, liczba medali, czy PRów przecież nie odzwierciedla radości z biegania ;)
Cześć z mojej perspektywy cele są wskazane ale trzeba uważać aby się nie zatracić. Cała sztuka w odpuszczaniu to nie jest proste ale konieczne. Najważniejsze aby kochać bieganie i z czasem to przyjdzie samo. Ble ble ble idę pobiegać😉
Śmieję się, że sztuka odpuszczania jest o wiele trudniejsza niż nie-odpuszczania. To całe NEVER GIVE UP nigdy nie było dla mnie jakąś głębszą filozofią. Za to powiedzieć sobie - OK, wystarczy, czas iść do domu - już tak! Idź biegaj, i ciesz się tym! :)
Ja mam swoj cel i biegam pod niego.... ale nie jest on moja obsesja..... ale fajnie sie na cos napalic hahahaahahah! mam tez przyjaciela ktory jest jak Szymon i on tez biega tylko byle byl fanjy chillout :) Mysle ze kazdy jest inny i wazne by kazdy byl happy ! chcoc czasem korci mnie by sobie zrobil jaki cel hahaahahah
W 2012 roku poszlam pobiegać. Przebiegłam 2,5 km i padłam. Miałam 10 kilo nadwagi. I moja motywacja wtedy było poprawienie wydolności, bo załamało mnie to ze tak mało mogę biec. Cieszę się ze nigdy nie zafiksowalam się na utracie wagi. Oczywiście schudłam ale przyszło to naturalnie. Teraz mam cel poprawienia zyciowki na maratonie. Lubię mieć konkretne cele…
Ja mam wrażenie, że bez celu mam mniej motywacji- raz wyjdę, raz nie. Jak jest cel to od razu chce się mi się bardziej. A początki miałam dokładnie takie same - byle schudnąć😂
Cel 🤔🤔 Oczywiście pierwsza setka na DFBG czyli K-B-L 😋😋😋 ale ciężko pogodzić życie rodzinne, pracę i jeszcze treningi🤦🏼♂️ ale gdyby nie „cel” na 2024 to pewnie motywacja była by mniejsza 😉😉😉
@@zielonebieganie myślę że to o czym mówisz, brak spoglądania na stravę, porównywania się z innymi bądź też z samym sobą, jest nieuniknione na "początku...". Można to odpuścić i cieszyć się z samego biegania dopiero gdy wejdzie się już na odpowiedni poziom, gdy jest się w stu procentach pewnym swojej wartości jako "sportowiec".
A ja czuję się już tak wypalona i bezcelowa, że aż mi siebie żal, mam wrażenie, że stoję ciągle w miejscu z wydolnością, jestem wolna i coraz cięższa :( Zapisuję się na bieg górski (jestem z Wawy i jest to wyrwanie się w góry) pokonuję ten dystans ledwo, przekraczając limit, czuję się wtedy jak kupka i obiecuję sobie więcej ćwiczyć do następnego, ale potem znowu jest tak samo, nie mam chęci, motywacji, biegam jakieś minima, co z czasem oczywiście jest coraz trudniejsze bo ta forma ucieka, no generalnie nie mam tej radości już :( i jest mi z tym smutno. Zaczynam nawet się zastanawiać czy nie wrócić do leków na depresję, bo mam właśnie takie poczucie bezsensowności... ech, no cięzko to tak wyrazić, ale nie zawsze jest to takie proste, że cel nam wytyczy drogę. Buziaki dla Was 😘
Ewelina, dziękuję, że się tym podzielilaś! Sądzę, że każdy z nas mierzy się z porównywaniem. Dla nas "szaraczków" to zmieszczenie się w limicie, czy po prostu nie bycie ostatnim/nią. Jednak, dla PRO to będzie często bycie w TOP3, czy utrzymanie konkretnego tempa (np. "powyżej 3:30min/km to już nie bieganie"). Każdy na danym poziomie zaawansowania boryka się z jakimś wewnętrznym demonem. Ja sobie zawsze powtarzam, że nikt za mnie nie biegnie, nikt nie wie, ile coś mnie kosztuje i ile daje mi to frajdy (albo też nie). Tak jak nikt za mnie nie umrze. Może dość mocne porównanie, ale działa :) ściskam!
Nie potrafię biegać bez wyznaczonego celu i planu pod ten cel. Wyjście z domu o 6 czasami jest trudne i łatwiej mi jest zostać pod kołdrą jak mogę sobie odpuścić.
@@zielonebieganie w zależności od sezonu. Z każdym następnym stawiam sobie jakiś cel główny i do niego się przygotowuję. Czasem jest to konkretny bieg na konkretny czas a czasem przygotowanie się do biegu na długim dystansie po górach.
Pierwszy rzut oka na miniaturkę i przeczytałem "Czy trzeba mieć Gel biegowy" 🤦♂ O co chodzi? 😂 Każdy z nas jest inny i jedni potrzebują, a inni nie. Ja kiedyś nie potrzebowałem, ale teraz bez celu i planu nie da się. Szedłem w sierpniu tym szlakiem na Lackową i ściana płaczu nie taka straszna jak ją niektórzy wspominają. Góra policyjna 😉
Ja w sumie biegam dość krótko, 10 lat temu zaczęłam biegać, zrobiłam swój cel jakim było Biegnij Warszawo i ... skończyłam biegać. Znudziło się, nie było chęci, może też właśnie nie było celu. Aż do zeszłego roku. Wtedy również moim celem było Biegnij Warszawo, ale po nim pojawiły się kolejne cele, bieganie konkretnych eventów na 5 km, na 10 km, aż w końcu półmaraton. Teraz mam w planach pierwszy bieg górski, potem kolejne eventy na 5 i 10 km (tak, Biegnij Warszawo kolejny raz) i kolejny półmaraton. Posiadanie konkretnych celów mi osobiście bardzo pomaga i motywuje
Mysle tez ze fajne cos osiagac ale potem tez fajne zrobic cos innego... i wlasnie by to nie bylo takie chore ze cos trzeba - bo musze byc zawsze na topie......mysle ze masz Marta na tyle takiej fajnej dojrzalosci ze wiesz co jest ok i co jest zdrowe...i fajnie ze podejmujesz decyzje ktore sa zgodne z toba:) i dzieki tez za takie przekazy bo tak sa takie czasy by wszystko robic na pokaz...i tak wlasnie ludzie sie wypalaja...
Dzięki :) Wydaje mi się, że właśnie im więcej mamy tej presji "muszę", tym wypalenie przychodzi szybciej. A poza tym, liczba medali, czy PRów przecież nie odzwierciedla radości z biegania ;)
Cześć z mojej perspektywy cele są wskazane ale trzeba uważać aby się nie zatracić. Cała sztuka w odpuszczaniu to nie jest proste ale konieczne. Najważniejsze aby kochać bieganie i z czasem to przyjdzie samo. Ble ble ble idę pobiegać😉
Śmieję się, że sztuka odpuszczania jest o wiele trudniejsza niż nie-odpuszczania. To całe NEVER GIVE UP nigdy nie było dla mnie jakąś głębszą filozofią. Za to powiedzieć sobie - OK, wystarczy, czas iść do domu - już tak! Idź biegaj, i ciesz się tym! :)
Ja mam swoj cel i biegam pod niego.... ale nie jest on moja obsesja..... ale fajnie sie na cos napalic hahahaahahah! mam tez przyjaciela ktory jest jak Szymon i on tez biega tylko byle byl fanjy chillout :) Mysle ze kazdy jest inny i wazne by kazdy byl happy ! chcoc czasem korci mnie by sobie zrobil jaki cel hahaahahah
W 2012 roku poszlam pobiegać. Przebiegłam 2,5 km i padłam. Miałam 10 kilo nadwagi. I moja motywacja wtedy było poprawienie wydolności, bo załamało mnie to ze tak mało mogę biec. Cieszę się ze nigdy nie zafiksowalam się na utracie wagi. Oczywiście schudłam ale przyszło to naturalnie. Teraz mam cel poprawienia zyciowki na maratonie. Lubię mieć konkretne cele…
Trzymam kciuki za maraton 😻
Ja mam wrażenie, że bez celu mam mniej motywacji- raz wyjdę, raz nie. Jak jest cel to od razu chce się mi się bardziej. A początki miałam dokładnie takie same - byle schudnąć😂
Ja jestem z siebie dumna, że weszłam na Lackową. Tym bardziej imponuje mi wbiegnięcie tam. 😂💛
♥️🥰😊
Cel 🤔🤔 Oczywiście pierwsza setka na DFBG czyli K-B-L 😋😋😋 ale ciężko pogodzić życie rodzinne, pracę i jeszcze treningi🤦🏼♂️ ale gdyby nie „cel” na 2024 to pewnie motywacja była by mniejsza 😉😉😉
Haha kumam. Tak czy siak, Pawel powodzenia 🙌
Marta, fajnie wyglądasz z warkoczem 🤭
Bylo minelo xd
@@zielonebieganie myślę że to o czym mówisz, brak spoglądania na stravę, porównywania się z innymi bądź też z samym sobą, jest nieuniknione na "początku...". Można to odpuścić i cieszyć się z samego biegania dopiero gdy wejdzie się już na odpowiedni poziom, gdy jest się w stu procentach pewnym swojej wartości jako "sportowiec".
A ja czuję się już tak wypalona i bezcelowa, że aż mi siebie żal, mam wrażenie, że stoję ciągle w miejscu z wydolnością, jestem wolna i coraz cięższa :( Zapisuję się na bieg górski (jestem z Wawy i jest to wyrwanie się w góry) pokonuję ten dystans ledwo, przekraczając limit, czuję się wtedy jak kupka i obiecuję sobie więcej ćwiczyć do następnego, ale potem znowu jest tak samo, nie mam chęci, motywacji, biegam jakieś minima, co z czasem oczywiście jest coraz trudniejsze bo ta forma ucieka, no generalnie nie mam tej radości już :( i jest mi z tym smutno. Zaczynam nawet się zastanawiać czy nie wrócić do leków na depresję, bo mam właśnie takie poczucie bezsensowności... ech, no cięzko to tak wyrazić, ale nie zawsze jest to takie proste, że cel nam wytyczy drogę. Buziaki dla Was 😘
Ewelina, dziękuję, że się tym podzielilaś! Sądzę, że każdy z nas mierzy się z porównywaniem. Dla nas "szaraczków" to zmieszczenie się w limicie, czy po prostu nie bycie ostatnim/nią. Jednak, dla PRO to będzie często bycie w TOP3, czy utrzymanie konkretnego tempa (np. "powyżej 3:30min/km to już nie bieganie"). Każdy na danym poziomie zaawansowania boryka się z jakimś wewnętrznym demonem. Ja sobie zawsze powtarzam, że nikt za mnie nie biegnie, nikt nie wie, ile coś mnie kosztuje i ile daje mi to frajdy (albo też nie). Tak jak nikt za mnie nie umrze. Może dość mocne porównanie, ale działa :) ściskam!
Nie potrafię biegać bez wyznaczonego celu i planu pod ten cel. Wyjście z domu o 6 czasami jest trudne i łatwiej mi jest zostać pod kołdrą jak mogę sobie odpuścić.
Rozumiem! A podzielisz sie czy to taki bardziej uniwersalny cel, czy w zaleznosci od roku, sezonu?
@@zielonebieganie w zależności od sezonu. Z każdym następnym stawiam sobie jakiś cel główny i do niego się przygotowuję. Czasem jest to konkretny bieg na konkretny czas a czasem przygotowanie się do biegu na długim dystansie po górach.
Pierwszy rzut oka na miniaturkę i przeczytałem "Czy trzeba mieć Gel biegowy" 🤦♂ O co chodzi? 😂
Każdy z nas jest inny i jedni potrzebują, a inni nie. Ja kiedyś nie potrzebowałem, ale teraz bez celu i planu nie da się.
Szedłem w sierpniu tym szlakiem na Lackową i ściana płaczu nie taka straszna jak ją niektórzy wspominają. Góra policyjna 😉
hahaha GEL biegowy
@@zielonebieganie Lokalsi tak ją nazywają, bo 997 m n.p.m.
KOCHAM!!!! Uwielbiam to :D@@JakZwykle
Cel biegowy 24: móc biegać ;)
Kacpero, jestem przekonana, ze uda sie zrealizowac 🥰