Całe życie byłam dzieckiem idealnym. Bez skazy, bez problemów wychowawczych, bez kartotek. Nigdy się nie rozpijałam, nie paliłam, unikałam imprez przez aspołeczność i zwykłą nieśmiałość. Nękali mnie w szkole, to siedziałam cicho. Wróciłam z podbitym okiem, leciało tłumaczenie o potknięciu- żeby nikogo nie martwić. Setki przepłakanych nocy, tabletek, wyzwisk, zero nadziei i przyjaciół. Dzisiaj jestem dorosłym desperacko chcącym złapać haust życia, poczuć krew w żyłach i bijące serce. Dorosłym, który być może zrobi kiedyś coś szalonego. Nie przez głupotę, a pragnienie czegoś więcej niż tylko mdłego istnienia. To zabawne, że przez tyle lat szkoły byłam doomerem, jednocześnie o tym nie wiedząc. Teraz czuję, że muszę wyjść na dach i wykrzyczeć całe powietrze z płuc, byle tylko objął mnie chłód nocy. Trzymajcie się wszyscy, gdziekolwiek teraz jesteście, jakkolwiek źle się czujecie z własnym odbiciem. W końcu łzy bezsilności zamienią się w szczery uśmiech. Może nawet uwierzymy w miłość, do innych i do nas samych. Póki co, chodźmy spać, jeśli jeszcze potraficie.
Ja już raz uwierzyłem w miłość, nie zaznając jej wcześniej przez 22 lata mojego średnio interesującego istnienia i wyszło na to, że zraniłem siebie i istotę, którą kochałem ponad wszystko, ale co to za miłość, skoro nie kocha się samego siebie... Epizodyczna przerwa od samotności i spazmów od płaczu w nocy, aby wróciło spotęgowane i uczyniło mnie jeszcze gorszym człowiekiem niż byłem... Spać już ledwo potrafię, nie wiem czy boję się bardziej nocy, czy następnego dnia. Trzyma mnie tylko fakt, że mam kochającą rodzinę i ostatni płomień optymizmu, że to mnie jakoś wykuje na lepszego człowieka... Chociaż wątpię. Z fartem... ;)
@@satanae3558 Bardzo chciałabym powiedzieć, że nie znam tego uczucia. Ale niestety wiem jak to jest skaleczyć kogoś, komu chciałoby się dać tylko szczęście. To prawda, że nie można obdarzyć kogoś miłością, dopóki nie ma się jej do samego siebie. Ale może tak musiało być, żebyśmy uświadomili sobie pewne rzeczy? Mam nadzieję, że na twojej drodze pojawi się jeszcze ktoś wyjątkowy. Nawet jeżeli nie, to wierzę że się pozbierasz i uwolnisz od ciężaru, który trzyma cię nisko przy ziemi. Może to wyrzuty sumienia, albo potrzeba choćby skrawka miłości. To możesz wiedzieć tylko ty sam. Powodzenia, nie poddawaj się. Jeszcze będzie pięknie ♡
@@valkiria7899 Dziękuję za miłe słowa, to pomaga, gdy mimo wszystko dookoła nie ma nikogo, komu nie wstydziłbym się tego powiedzieć. Też tak to sobie powtarzam, że może to musiało się stać, mimo że w przeznaczenie nie wierzę, iście wiedźmińsko... ;) Tylko szkoda, że ucierpiała przy tym osoba, która naprawdę mnie kochała i zaufała mi mimo tego, że ludzie już w jej młodości przekonali ją, że są potworami. Boli mnie to strasznie, ale jakoś trzeba przebrnąć przez kolejny dzień, może rzeczywiście wszystko jeszcze będzie lepsze. Pozdrawiam :)
witam wszystkich. Mam 16 lat. Kończę 1lo. Nie mam żadnych znajomych, przyjaciół, dziewczyny, nic. W szkole próbuje do kogoś zagadywać to ktoś odpowie jednym słowem a jak pojawią się inni to zaczyna się śmiech i rozmowy. To w chuj boli. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Czy to nieśmiałość czy aspołeczność czy spierdolenie. Myślę że mam popierdoloną osobowość obserwatora bo jak jestem w grupie np. Jest paru chłopaków i ja to wszyscy rozmawiają a ja ich tylko słucham i obserwuję a nie udzielam się. Nie wiem jaki to jest zjebany typ osobowości. Rozmowa powinna sprawiać przyjemność a dla mnie jest katorgą. Nie mam nawet komputera, nie mam na czym grać, nie znam się na grach, nigdy nawet nie grałem w CS'a czy lola, nie umiem grać, kompletnie nie wiem o co chodzi np. w lolu. Przykład czemu odstaje. Jakieś granie z kumplami po nocach? NIGDY. Odwiedziny- może parę razy. A jakiś insta gramów, twichów, snapchatow i innych gówien to nie mam. Nie kręci mnie to. Każdy się tym jara a mnie to nie dotyczy. Żadnych modnych ciuchów też nie mam. Najzwyklejsze jakieś noname'y. Próbuje się zakolegować z kimś ale nie wychodzi. Nawet na mess z nikim nie pisze ani na discordzie, nie jestem na żadnej grupie. Nigdy nie byłem na żadnej imprezie, nie zapraszają mnie, nigdy nic nie piłem, nie paliłem. Dzisiaj weekend. Wszyscy pójdą na imprezę, będę miło spędzać czas w grupie a ja będę siedział w domu, płakał, zamartwiał się i co najwyżej przeglądał yt. Ehh... Co za spierdolone życie. Dziewczyny nie mam, kontaktów z nimi prawie w ogóle oprócz paru wyjątków. Bardzo mnie boli że właśnie marnuje sobie najlepsze lata życia ze względu na to że jestem spierdolony. Kurwa, ja samotny a ludzie dosłownie koło mnie umawiają się na imprezy, śmieją się itd. itd. Płakać się chce. Proszę was napiszcie mi jakąś radę bo ja już mam dosyć tego. Naprawde. Nie wytrzymam chyba. Bóg se ze mnie jaja zrobił. Nie wiem nawet jak gadać z ludźmi, nie wiem o czym, najczęściej zagaduje coś w stylu: jak leci? co tam? co teraz mamy? BEZSENSU. nie umiem wykrzesać tego luzu. Co mam zrobić? Czy do końca życia będę zjebany i nie będę miał kolegów ani dziewczyny, nic fajnego nie przeżyje i zmarnuje młodość? Pomocy. Teraz jak ludzie w szkole opowiadają różne historie ze swojego życia, z imprez, wypadów, jakiś fajnych wydarzeń, ja zrozumiałem że nie miałem i nie mam życia. Ja nic nie przeżyłem fajnego. To straszny ból. Odkąd pamiętam. 0 znajomych, przyjaciół, dziewczyn, imprez. Teraz ludzie z mojej szkoły idą na wspólny wypad po lekcjach. Ja od razu do autobusu i do domu. Nie umiem gadać z ludźmi, nawet nie mam o czym. Wszyscy gadają cały czas, śmieją się, a ja z boku ze łzami w oczach. Dosłownie KAŻDY kogo znam chociażby z widzenia ma jakieś towarzystwo, a ja nie. Jestem aż tak zjebany? Dzisiaj w szkole myślałem że się poryczę bo nie miałem nikogo do pogadania a lekcje były luźne i inni się śmiali, opowiadali, palili. A ja na uboczu ze łzami w oczach. Ja nie wiem czy uda mi się to wytrzymać. Zresztą po co. Lepiej się zabić. Bo lepiej nie będzie, wiem o tym, jestem zjebany. Ja już przegrałem. Ta męka nie ma sensu. Nie potrafię rozmawiać i integrować się z ludźmi. Nie wiem czemu. To koniec. Myślę nad samobójstwem. Mam już dosyć patrzenia na szczęśliwych i spełnionych z życia nastolatkow i pięknych roześmianych kobitek. Nie wiem co ze sobą zrobić. Albo samobójstwo, albo męczę się dalej i będzie coraz gorzej. Całe wakacje pewnie przesiedzę w domu kiedy inni będą przeżywać super przygody z innymi i różne miłości. To tak w chuj boli. Nawet nie mam w co uciec. Nie mam pasji ani nic. Jest bardzo źle. Ale najgorzej to czuje się w szkole jak wszyscy gadają, śmieją się itd. A ja sam siedzę. Ciężko mi przetrwać te 7 godzin. Ja mam wrażenie ze ja nie pasuje do ludzi. Ja jestem jakiś inny, nie wiem. Nie ogarniam często o co ludziom chodzi, o czym rozmawiaja, co powiedzieć. Co jest ze mną nie tak? Przepraszam że się już powtarzam, ale pisząc to wyrzucam z siebie choć troszkę smutku. I cały czas ten pierdolony ból w środku. Kiedy jest się samemu w tłumie ludzi. Samotny człowiek w środku dnia. Zupełnie sam. A tam bardzo chciałoby się mieć chociażby przeciętne życie nastolatka. Jeśli chodzi o kontakty w klasie to jestem zdecydowanie najgorszy. Smutne ale prawdziwe. W ogóle nie jestem podobny do ludzi w moim wieku. Już nie raz miałem taką sytuację w życiu że jak trafiłem do nowego otoczenia gdzie nikt się nie znał to po niedługim czasie każdy już się znał normalnie, gadał i wszystko a ja zostawałem sam. Coś jest ze mną nie tak. Spierdoliłem sobie młodość i dalej ją pierdole. I wiem że już zawsze taki będę zjebany, bez niczego i nic nie przeżyje. Tak więc nie jesteście sami, też mam przejebane życie. A nawet często gorsze od wielu doomerów. Wy tutaj się smucicie ze was dziewczyna zdradziła albo kolega. No cóż. Na mnie nigdy nawet nie zwrócono uwagi. Mnie nie ma kto zdradzić...
No ten bar ma niezwykle depresyjny klimat: cegłówkowa tepata pod ladą, trochę napojów do wyboru, kasjerka/kelnerka niezadowolona ze swojej roboty (bo co może być gorszego jak po skończeniu szkoły pracować w takim miejscu), małe stoliki i zwykłe drewniane, twarde krzesła. Do tego mega depresyjna muzyka . Schabowy smakuje jak podeszwa, ogórkowa jak woda z ogórkiem. Po "obiedzie" wychodzisz z baru. Jest grudzień, godzina 16:00 i jest już całkowicie ciemno. Jeżeli pójdziesz w lewo obierzesz drogę do domu, gdzie nikt na ciebie nie czeka oprócz kilku puszek piwa, paczki fajek, i peceta gdzie wieczorem odpalisz sobie pornola by na kilka sekund odnaleźć sztuczne szczęście. W prawo w ciągu kilkudziesięciu minut dojdziesz do lasu. Koniec historii
Zazdroszczę osobom, które mają jakikolwiek cel w życiu, a nie wegetują żyją monotonnie, a każdy cholerny dzień jest taki sam. I tak mijają dni, tygodnie, miesiące, lata...
Pamiętam doskonale ten czas, w którym się tak czułem jak gówno.😢 Mieszkam w Finlandii więc też nie najlepiej klimatem i do życia, ale mam zaplanowana budowę domku w Polsce. Zawsze chciałem jako mężczyzna zbudować coś swojego. Powiedziałem sobie, że nigdy lepiej nie będzie i nie warto rozmyślać czy teraz jest gorzej czy kiedyś będzie gorzej. Nic nie zmienimy jako jednostki. Także ja doskonale wiem, jak się czują osoby! Tak się czułem nie raz w Finlandii gdzie mieszkam sam i każdy ma mnie w dupie jako Polaka, a w Warszawie wcale nie było lepiej... Odnalazłem w tym wszystkim siebie bo właśnie to co mówisz jest najwazniejsze. Mieć cel i za nim podążać. Bez celu to wegetacja!
Strasznie lubię te doomerskie mixy i ludzi tu w komentarzach. Słuchanie tego, czytanie co pod filmikiem, leżąc wieczorem z laptopem, paląc i spoglądając na jednocześnie żywe i martwe, znienawidzone miasto na P. Od razu człowiek czuje się jakoś tak mniej osamotniony, będąc żywym memem. Trzymajcie się, polscy doomerzy i doomerki ;)
Checkout the English version of the Korova Milky Bar album. You can listen it on 0.75 speed, it's even more depressing, because it lacks any longing (tęsknota - seriously? there's no English equivalent?) of the polish version in the beginning.
Zaglądam tu regularnie, od kilku lat. Czytam wasze komentarze, przy większości ronię łzy ze wzruszenia, że jest ktoś, kto czuje podobnie jak ja. + ta płyta, która gdy się ukazała w 2002r., przeszła raczej obok mnie. Teraz, w tej formie, trafia do mnie jak nie wiem. I ten bar mleczny na obrazku... dokładnie tak zapisał mi się w pamięci jeden z barów w mieście, do którego kiedyś się wyprowadziłem w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia. Minęło wiele lat, czuję się cały czas tak samo. Nie jestem szczęśliwy. Boję się, że już nigdy nie będę. Nie lubię siebie i swojego życia. ...i jeszcze jako post scriptum, fragment z książki "Życie po bogu" Douglasa Couplanda: Najpierw kilka faktów. Uważam się za człowieka złamanego. Całkiem poważnie kwestionuję sens kierunku, w jakim potoczyło się moje życie i bezustannie roztrząsam wszystkie moje życiowe kompromisy.Żeby nie martwić się o pieniądze, mam niezbyt pewną i dość podłą pracę w niepewnej moralnie firmie. Żeby nie martwić się o samotność, wpuszczam się w różne, dość nieokreślone związki. I utraciłem zdolność powrotu do czystych uczuć mojej młodości w zamian za klapki na oczach, które jak mi się zdawało, wyniosą mnie na szczyt. Ale jaja. Mówią, że życie składa się z samych kompromisów; mi jednak robi się niedobrze, kiedy usiłuję pogodzić się z tym, co ze mnie to zrobiło; te małe żółte tabletki, te bezsenne noce. Zresztą wcale nie uważam, że mój przypadek jest wyjątkowy.
Prawda jest taka ze tylko prawdziwi znajomi zwracają uwagę na takie rzeczy. Wiem co czujesz, ale jebac to. Wolne w ogóle nie usłyszeć żadnych życzeń niż takie przymusowe "wszystkiego najlepszego' bo tak wypada.
nie mam pojecia czy ktokolwiek jeszcze tu jest, ale pomimo tego chcialbym was wszystkich usciskac i mam nadzieje ze kiedys w koncu uda nam sie znalezc chociaz ulamek szczescie na ktore kazdy z nas zasluguje, trzymajcie sie...
Leżę właśnie w ciemnym pokoju i słucham tej playlisty. Co pociesza delikatnie moje serce, to to, że są jeszcze ludzie, którzy myślą podobnie do mnie. Każdy dzień wygląda tak samo, moja głowa zaraz wybuchnie od monitora, nawet nie mam siły ani chęci na zagranie w gry. Za rok matura, a ja kompletnie nie wiem co mam robić, czy w ogóle uda mi się na coś zdecydować i jak potem będzie wyglądało moje życie. Staram się uszczęśliwiać osoby mi bliskie, samemu będąc tak naprawdę martwym w środku... Nie chce się zagłębiać w szczegóły, zresztą wiecie o czym mówię. Trzymajcie się tam.
witam wszystkich. Mam 16 lat. Kończę 1lo. Nie mam żadnych znajomych, przyjaciół, dziewczyny, nic. W szkole próbuje do kogoś zagadywać to ktoś odpowie jednym słowem a jak pojawią się inni to zaczyna się śmiech i rozmowy. To w chuj boli. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Czy to nieśmiałość czy aspołeczność czy spierdolenie. Myślę że mam popierdoloną osobowość obserwatora bo jak jestem w grupie np. Jest paru chłopaków i ja to wszyscy rozmawiają a ja ich tylko słucham i obserwuję a nie udzielam się. Nie wiem jaki to jest zjebany typ osobowości. Rozmowa powinna sprawiać przyjemność a dla mnie jest katorgą. Nie mam nawet komputera, nie mam na czym grać, nie znam się na grach, nigdy nawet nie grałem w CS'a czy lola, nie umiem grać, kompletnie nie wiem o co chodzi np. w lolu. Przykład czemu odstaje. Jakieś granie z kumplami po nocach? NIGDY. Odwiedziny- może parę razy. A jakiś insta gramów, twichów, snapchatow i innych gówien to nie mam. Nie kręci mnie to. Każdy się tym jara a mnie to nie dotyczy. Żadnych modnych ciuchów też nie mam. Najzwyklejsze jakieś noname'y. Próbuje się zakolegować z kimś ale nie wychodzi. Nawet na mess z nikim nie pisze ani na discordzie, nie jestem na żadnej grupie. Nigdy nie byłem na żadnej imprezie, nie zapraszają mnie, nigdy nic nie piłem, nie paliłem. Dzisiaj weekend. Wszyscy pójdą na imprezę, będę miło spędzać czas w grupie a ja będę siedział w domu, płakał, zamartwiał się i co najwyżej przeglądał yt. Ehh... Co za spierdolone życie. Dziewczyny nie mam, kontaktów z nimi prawie w ogóle oprócz paru wyjątków. Bardzo mnie boli że właśnie marnuje sobie najlepsze lata życia ze względu na to że jestem spierdolony. Kurwa, ja samotny a ludzie dosłownie koło mnie umawiają się na imprezy, śmieją się itd. itd. Płakać się chce. Proszę was napiszcie mi jakąś radę bo ja już mam dosyć tego. Naprawde. Nie wytrzymam chyba. Bóg se ze mnie jaja zrobił. Nie wiem nawet jak gadać z ludźmi, nie wiem o czym, najczęściej zagaduje coś w stylu: jak leci? co tam? co teraz mamy? BEZSENSU. nie umiem wykrzesać tego luzu. Co mam zrobić? Czy do końca życia będę zjebany i nie będę miał kolegów ani dziewczyny, nic fajnego nie przeżyje i zmarnuje młodość? Pomocy. Teraz jak ludzie w szkole opowiadają różne historie ze swojego życia, z imprez, wypadów, jakiś fajnych wydarzeń, ja zrozumiałem że nie miałem i nie mam życia. Ja nic nie przeżyłem fajnego. To straszny ból. Odkąd pamiętam. 0 znajomych, przyjaciół, dziewczyn, imprez. Teraz ludzie z mojej szkoły idą na wspólny wypad po lekcjach. Ja od razu do autobusu i do domu. Nie umiem gadać z ludźmi, nawet nie mam o czym. Wszyscy gadają cały czas, śmieją się, a ja z boku ze łzami w oczach. Dosłownie KAŻDY kogo znam chociażby z widzenia ma jakieś towarzystwo, a ja nie. Jestem aż tak zjebany? Dzisiaj w szkole myślałem że się poryczę bo nie miałem nikogo do pogadania a lekcje były luźne i inni się śmiali, opowiadali, palili. A ja na uboczu ze łzami w oczach. Ja nie wiem czy uda mi się to wytrzymać. Zresztą po co. Lepiej się zabić. Bo lepiej nie będzie, wiem o tym, jestem zjebany. Ja już przegrałem. Ta męka nie ma sensu. Nie potrafię rozmawiać i integrować się z ludźmi. Nie wiem czemu. To koniec. Myślę nad samobójstwem. Mam już dosyć patrzenia na szczęśliwych i spełnionych z życia nastolatkow i pięknych roześmianych kobitek. Nie wiem co ze sobą zrobić. Albo samobójstwo, albo męczę się dalej i będzie coraz gorzej. Całe wakacje pewnie przesiedzę w domu kiedy inni będą przeżywać super przygody z innymi i różne miłości. To tak w chuj boli. Nawet nie mam w co uciec. Nie mam pasji ani nic. Jest bardzo źle. Ale najgorzej to czuje się w szkole jak wszyscy gadają, śmieją się itd. A ja sam siedzę. Ciężko mi przetrwać te 7 godzin. Ja mam wrażenie ze ja nie pasuje do ludzi. Ja jestem jakiś inny, nie wiem. Nie ogarniam często o co ludziom chodzi, o czym rozmawiaja, co powiedzieć. Co jest ze mną nie tak? Przepraszam że się już powtarzam, ale pisząc to wyrzucam z siebie choć troszkę smutku. I cały czas ten pierdolony ból w środku. Kiedy jest się samemu w tłumie ludzi. Samotny człowiek w środku dnia. Zupełnie sam. A tam bardzo chciałoby się mieć chociażby przeciętne życie nastolatka. Jeśli chodzi o kontakty w klasie to jestem zdecydowanie najgorszy. Smutne ale prawdziwe. W ogóle nie jestem podobny do ludzi w moim wieku. Już nie raz miałem taką sytuację w życiu że jak trafiłem do nowego otoczenia gdzie nikt się nie znał to po niedługim czasie każdy już się znał normalnie, gadał i wszystko a ja zostawałem sam. Coś jest ze mną nie tak. Spierdoliłem sobie młodość i dalej ją pierdole. I wiem że już zawsze taki będę zjebany, bez niczego i nic nie przeżyje. Tak więc nie jesteście sami, też mam przejebane życie. A nawet często gorsze od wielu doomerów. Wy tutaj się smucicie ze was dziewczyna zdradziła albo kolega. No cóż. Na mnie nigdy nawet nie zwrócono uwagi. Mnie nie ma kto zdradzić...
Boję się wyznać jej to co czuję. Boję się odrzucenia. Boję się, że nie poradzę sobie z odrzuceniem. Jestem na skraju. Udaję, że wszystko gra. Chuja gra. Dobrze udaję i jakoś nadal stoję w miejscu. Stagnacja ... Cieszy mnie jej widok, cieszy mnie jej uśmiech, cieszy mnie kiedy widzę, że ona jest szczęśliwa. Chciałbym, żeby wiedziała, że jest dla mnie najważniejszą osobą od roku, ale nie potrafię się przyznać do tego przed samym sobą i co najważniejsze przed nią. Ryczałem jak dziecko kiedy jej nie było blisko, kiedy jej nie widziałem. Po powrocie do domu położyłem się do łóżka i płakałem zagryzając zębami chustkę tak by nikt przypadkiem nie słyszał. Kocham Cię mocno. Może kiedyś się odważę żeby to Tobie pokazać. Warszawa, 5 września 2020.
Mam nadzieję, że Twoja historia się dobrze potoczyła, ale jeśli ona Cię odrzuci/odrzuciła, to znaczy, że po prostu do siebie nie pasujecie i nie zmienisz tego. Trzymaj się tam, obyś był szczęśliwy.
Wracam tu prawie codziennie, znam juz prawie wszystkie te komenatrze na pamięć... Jestem tu jako mlody melancholik, który jest sfrustrowany tym jak jego życie się układa i jak może sie ułożyć. Ale wracam tu również, poniewaz te piosenki są piękne, a w wersji doomer można poczuć jeszcze bardziej te emocje. Gdy odczuwasz dokładnie to co jest w Szklanym człowieku, wieży Melancholi i Chciałbm umrzeć z miłości, wiesz że nie jest za dobrze, ale trzeba mieć nadzieję, że kiedyś będzie lepiej.
@@buckplug2423 trochę tak, a najciekawsze jest to, że paradoksalnie to w nocy po północy (bądź nad ranem po po długiej wedrówce) ze słuchawkami na głowie, kiedy ciało odmawia posłuszeństwa, a jednak mimo to się idzie i idzie dalej w sumie bez celu, to czuje się wtedy najlepiej. Melanchonijna muzyka uderza do głowy, w ręku słodki gazowany napój, zimny wiatr na twarzy, pusta ulica lub plaża, następny dzień wolny to w takiej sytuacji mam wrażenie pustki (może to się zmnieni, gdy znajdę miłość życia), a mimo to wtedy czuję się, że żyję i muszę powiedzieć, że lubię taki stan, może to przez to że wiem, że znowu wzejdzie słońce i zacznie się nowy dzień, a ja dalej będę mógł marzyć. Warto jest marzyć i rozmyślać, a w nocy mam najlepsze rozkminy. No i nigdy nie dostałem w pysk
Cieszę się że w życiu układa mi się na tyle w porządku że nie muszę przechodzić przez depresję i całe to wszytsko. Mimo wszystko lubię słuchać sobie składanek "polish doomer" dla tego niepowtarzalnego klimatu, przypominające koniec lat 90 i początek 2000 mimo, że nie mam prawa ich pamiętać bo miałem wtedy kilka lat. Życzę wam wszystkim żebyście kiedyś, tak jak ja, mogli słuchać składanek "polish doomer" tylko dla rozrywki, trzymajcie się dzieciaczki
Gdy czytam komentarze pod doomer mixami zaczynam wierzyć w to że są na tym świecie tacy ludzie jak ja z którymi chciałbym się przyjaźnić, ale niestety to tylko internet w którym czujemy się anonimowi i mówimy to co czujemy, a w życiu wygląda to tak jak wygląda.Z fartem mordy, gdyby ludzie byli tacy no-toxic jak tutaj świat byłby piękniejszy.
Wiele razy tu byłem ale nigdy nic nie pisałem.. zostało mi niewiele czasu więc nadszedł czas aby chociaż tutaj zostawić mój jedyny ślad. Trzymajcie się i bądźcie silni
Przez moją depresje i nerwice lękową już nawet w internecie cięzko mi się piszę, ale fajnie że istnieje coś takiego jak ta wspaniała i wyrozumiała doomerska społeczność, trzymajcie się wszyscy.
rel, ja jeszcze dodatkowo przez to że mało rozmawiam z ludźmi mam wrażenie że przestaję umieć pisać jakkolwiek składne i logiczne komentarze, zupełnie jakbym cofnął się o 10 lat do tyłu
Rok temu siedziałem w najgorszym dołku życia słuchając tego mixu codziennie godzinami. Dziś wracam tutaj bez tych negatywnych uczuć po prostu, żeby posłuchać muzyczki. Trzymajcie się tam w tej depresji - z czasem jest lepiej.
Społeczeństwo doomerów to najlepsi ludzie jakich spotkałem, w ogóle nie są toksyczni do nikogo nie mają problemu żyją sobą, żyją własnym życiem i da się z nimi porozmawiać... takich ludzi potrzebujemy. Oraz trzymajcie sie tam w życiu nie odjebcie czegoś. "Nie poddaj się, bierz życie jakim jest"
Znalazłem dommer music w zasadzie niedawno, ale wiem że to jest muzyka mojej duszy. Mimo że biorę leki na psychikę i czuję się lepiej niż było to na początku to i tak. Takie już jest życie moi drodzy. Nawet kiedy będzie się szczęśliwym to i tak koniec będzie taki sam dla wszystkich. Jedyne co mogę powiedzieć to to, żebyście dali sobie pomóc, bo od dna da się odbic, nawet wiele razy.
Ten koniec w warunkach kryzysu klimatycznego może być dla każdego inny - śmierć z głodu, utopienie w powodzi, udar na słońcu, topór w plecy od brata doomera w czasie walki o ostatnią butelkę wody
Znów atmosfera nocy, zgaszonego światła i cienkiego promienia świeczki ściągają mnie tutaj. Czytam moje stare wpisy, pozmieniało sie. Wybrnęłam z gówna. Znalazłam droge, by udźwignąć tamto. Jestem szczęśliwsza, jest okej doomerzy:))) I nadal kocham klimat tej muzyki. Klimat panujący tutaj w komentarzach. To piękne i przerażające jak świadomi świata bywają ludzie. Życzę każdemu odnalezienia choć odrobiny spokoju wśród tego wszystkiego. Znajdźcie urok w cierpieniu, jakkolwiek to brzmi.. Dawno nie pisałam. Kiedyś to była codzienność. Codzienne spisywanie myśli, żeby móc lepiej siebie zrozumieć. Piękna sprawa, chyba tęsknię.
Sprzedawcy marzeń - 00:14 Acidland - 05:02 Bar mleczny Korova - 10:06 Wieża melancholii - 14:05 Za zamkniętymi oczami - 20:32 Kilka błędów popełnionych przez dobrych rodziców - 24:50 Siódmy koktajl - 29:42 Nigdy nie znajdziesz sobie przyjaciół, jeśli nie będziesz taki jak wszyscy - 35:01 W dziesięć sekund przez całe życie - 39:00 Chciałbym umrzeć z miłości - 45:31 Szklany człowiek - 54:10 Pocztówka z lotniska - 1:00:20
@@magikdyspozytor hahahahahahaha XDDDDDDD dokładnie XDD to jest definicja patriotyzmu, zawsze w szkole debilnie pytali co dla ciebie oznacza patriotyzm, teraz już mam najlepszy przykład działania dla dobra ojczyzny
Chciałabym się zakochać. Poczuć te motylki w brzuchu. Myśleć o tej osobie ciagle i przyszłości z nią. Uginanie kolan, rumieńce i inne rzeczy, chce tego doznać to musi być wspaniałe uczucie zakochać się w kimś na zabój i żeby ta osoba to odwzajemniła. Przeczytałam komentarz o chłopaku który zakochał się w dziewczynie. Popłakałam się to było zbyt piękne jak ktoś może mieć fioła na jednej osobie. Osoba którą ze uważa ze jest perfekcyjna i kocha się jej wszystkie wady. Masakra co miłość może robić z ludźmi. Do wszystkich którzy to czytają wyznaj jej/jemu swoje uczucia życie ma się jedno a i tak życie jest do dupy wiec czemu nie spróbować ? Powodzenia trzymajcie się :)
ja często żałuję, że zakochałem się 2 lata temu w jednej dziewczynie, wyznałem jej miłość za wcześnie, zjebałem wszystko. Jestem dla niej pewnie tylko insektem, pomimo, że niby normalnie piszemy. Niby 2 lata, ale dalej jak słyszę, że idzie pić, albo rozmawia z chłopakiem, który się jej podoba, to pomimo, że powinno mi przejść, dalej... dalej coś tam lekko czuję. Podoba mi się obecnie inna dziewczyna, która jest wspaniała, ale boję się, że to wszystko zniszczę, jak zawsze, jak wszystko. Czasami nie chciałbym niczego czuć, zwłaszcza miłości...
śmiem nie podzielić poglądu bo dla mnie zakochanie się to najgorsze uczucie na świecie. to jak bycie na niekontrolowanym haju bez przerwy. można to lubić, ja nie lubię bo czuję się ogłupiona.
@@patrycjak.951 Ja uważam że lepiej być tak ogłupionym jak to nazwałaś niż siedzieć i rozmyślać nad swoimi problemami widząc wszystko dookoła siebie w negatwnym świetle
@@patrycjak.951 rozumiem twoj punkt widzenia i wiem dlaczego tak to widzisz. jednak uwazam ze wole myslec tylko o tej osobie niz siedziec w wlasnym pokoju i myslec tylko o negatywnych rzeczach. rozmyslac ekzystencje i jakim to jestem nudnym czlowiekiem
słuchałem tego w 2007 w autobusie w drodze do technikum szarą jesienią. obok pidżamy porno i ksu. wtedy było się doomerem, ale nikt o tym nie wiedział ani nikt o tym nikomu nie mówił, bo nie było gdzie i po co. jestem 89
Ja 2005 jak jeździłem do technikum to też tego słuchałem, ewentualnie czasem się puściło Molchata czy coś. Dziś kolejna zarwana nocka, aby nie zawieść nikogo na i tak już niskiej średniej. Zacznę za godzinę bo teraz bym zalał zeszyty
18 lat na karku, nigdy nie byłem w ŻADNYM związku. A zawsze paradoksalnie najbardziej tego pragnąłem. W zamian za to muszę patrzeć na inne pary które są szczęśliwe, zakochanych ludzi, opowieści kolegów o ich dziewczynach, zwiazkach. Mam już tego kurwa dosyć, Czuję cholerną złość i żal. Może do tego stanu rzeczy przyczynia się moja sytuacja życiowa itd itd ale to długi temat i nie chce się już tu rozpisywać. W każdym razie żal mi dupe ściska ze tracę w ten sposób najlepsze lata, umykają mi najfajniejsze chwilę, wspomnienia a drugiej młodości już nie będzie. Po prostu zajebiscie. "Pinkny jest ten świat" A na każdym kroku niesprawiedliwość, ból, cierpienie, ślepy los który wszystkim rządzi, śmieje mi się i pluje mi w twarz. Trzymacie się tam w tej kpinie zwanej życiem, idzie czasem wziąść i się zajebać...
Ja co prawda mam 16 lat ale niestety u mnie wygląda to bardzo podobnie. Znajomych też za wiele nie mam, głównie to osoby z klasy z którymi kontakt ogranicza się jedynie do przebywania w szkole. Niektórzy wychodzą, robią imprezy, ogniska chodzą do kina itp. a ja nawet nie mam z kim nigdzie wyjść. Jedynie z kim mam jakiś lepszy kontakt to kumpel z podstawówki, ale on też woli starszych ,,ziomków,, z którymi ma więcej rozrywki...
Stary, znam ten ból, ja mam 22 lata a też nigdy nie byłam w związku. Czuję się już bezsilna wobec tego, nie mogę czasem znieść widoku szczęśliwych par… trzymaj się tam…
Mam 29 lat. Jestem marzycielką, od nastoletnich lat zaczytuje się w romansach, słucham rockowych ballad o miłości, sama czasem coś tworzę. Odkąd pamiętam moim jedynym marzeniem było znaleźć miłość, założyć rodzinę, itp. Będąć w Twoim wieku również goniłam za miłością, patrząc z zazdrością na innych w stałych, jak na tamtą perspektywę, związkach. I do czego mnie to doprowadziło? Kilka nieudanych związków, jeden raz serce złamane tak, że nie sądziłam, że ponownie będę w stanie kogoś pokochać. A jednak. Czy żałuję? Nie, każda taka relacja wniosła do postrzegania "idealnej, jedynej miłości". Moja rada jest taka: warto szukać miłości, ale nie warto zatracić siebie w poszukiwaniach. Ta prawdziwa przychodzi wtedy, gdy jesteśmy na tyle samoświadomi, by poznać co jest dla nas dobre, a co nie. Żeby ktoś pokochał Ciebie, musisz najpierw sam pokochać siebie. Nie spiesz się, naprawdę warto czekać :)
Byłem w podobnym miejscu, pierwszy raz w wziązek wszedłem w zeszłym roku jak miałem 20 lat i powiem ci tyle, że nagle zacząłem tesknic do czasów bycia samemu hah. Nie śpiesz sie, to naprawdę przyjdzie samo, kto powiedział że musisz juz w takim wieku byc w związku? Kazdy ma swój czas i twój na pewno nadziejdzie, trzymaj sie tam.
zawsze tego slucham gdy mi ciezko... trzymajcie sie tam byczki nawet jak ktoś wam mówi, że nie jesteście nic wart to nie znaczy iż jest to prawda. Damy radę...
Czuję się strasznie odklejona od rzeczywistości, myślałam że skończę liceum i wszystko będzie lepiej. Nareszcie oderwę się od moich rodziców tak toksycznych, że dziwię się jak to możliwe że żadna trucizna nie skapuje z sufitu. Że to koniec spania w zakrwawionej pościeli, płakania każdego dnia. Byłam na studiach trzy miesiące i nie byłam w stanie tego nawet polubić, źle wybrałam, nie miałam siły wstawać rano, uśmiechać się do ludzi, udawać że chce tu być. Pamiętam jak pewnego dnia siedzieliśmy z ludźmi z grupy na uczelni i czekaliśmy na kolejne zajęcia. Wszyscy rozmawiali, śmiali się, a ja w tamtym momencie stwierdziłam, że nie ma sensu tego ciągnąć, po prostu wyszłam nie mówiąc nic nikomu. Wracałam do akademika w zimnie, słuchając tego doomera, łzy mi leciały po policzkach i wiecie co, nikt nawet sie mną nie zainteresował, nikt się nie zapytał gdzie idę, czemu wychodzę, nikt nawet nie napisał jak przestałam chodzić na zajęcia. Wróciłam do domu wmawiając rodzicom, że zdałam sesje i spróbuję innego kierunku za rok, przyszedł list z uczelni że usuwają mnie z listy studentów przez nie zdanie sesji. List spaliłam, nie wiem co by ze mną było gdyby sie dowiedzieli. I teraz co? Nie moge wyjść z pokoju, dzisiaj rozbiłam lustro, nie mogłam patrzeć na to moje okropne żałosne odbicie roztrzaskałam je na kawałki. Nie wiem co ze sobą zrobić, jak być szczęśliwa w tym ohydnym świecie i jaka przyszłość mnie czeka. Trzymajcie się ciepło moi kochani doomerzy
:( uwolnienie się od rodziców jest naprawdę ciężkie, zwłaszcza gdy nie ma się już siły nic zrobić,a do tego nie ma sie własnego mieszkania,hajsu itd. jeśli znajdziesz w sobie siłę żeby postawić pierwszy krok na drodze ku lepszemu życiu polecam ci książkę susan forward pt toksyczni rodzice mi Bardzo pomogła
@rikitiki Mimo, że nie byłaś w stanie polubić studiów przez te 3 miesiące to przynajmniej mogłaś załapać kontakty z ludzmi, bo nigdy nie wiesz z którą osobą będziesz sie przyjaznic przez długie lata. Po pierwsze musisz zrobić taki jakby plan i wyobrazić sobie jak chciałabyś żeby twoja przyszłość wyglądała, np. -Oderwanie się od rodziców, uniezależnienie się od rodziców, znalezienie swojej drugiej połówki, studiowanie/praca na kierunku w którym się widzisz Potem jak już wiesz co chcesz osiągnąć w najbliższym czasie to wypisujesz w jaki sposób możesz to osiągnąć małymi krokami, bo bez planu i zrozumienia jak możesz to osiągnąć będziesz dryfować i się odbijać od rzeczy do rzeczy, które życie postawi ci na drodze. Tak to masz plan i próbujesz go zrealizować każdego dnia, wiadomo będziesz musiała być cierpliwa, bo życie nie zmieni się z dnia na dzień, ale pracujesz i starasz się być lepszą wersją siebie, wtedy jak będziesz patrzeć w lustro i wiesz, że dajesz z siebie wszystko to łatwiej będzie patrzeć na swoje odbicie mimo, że coś nie wyszło
czesc, mam nadzieję, że wszytsko możliwie układa ci się ku dobremu. z całego serca życzę ci dobrych ludzi wokoło i możliwego znalezienia wspolnego języka z rodzicami, chociaz nieraz bywa to trudne i często wymaga wielu zmian.
Hej, jak się teraz czujesz? Minął rok, ot bardzo się przejąłem czytając tą wiadomość. Mam nadzieję, że u Ciebie lepiej. Że jakoś sobie radzisz, że czujesz się choć trochę lepiej.
Ciekawostka - bar mleczny korova pochodzi z... Książki. Konkretnie mechanicznej pomarańczy. Bohaterowie przychodzili tam po to by się narkotyzować, a narkotyki były podawane z... Mlekiem. Właśnie dlatego w piosence "bar mleczny korova" możemy usłyszeć słowa "chemiczny zapach"
To jeszcze coś dorzućmy na przerwę. th-cam.com/video/0698sTH7mUk/w-d-xo.html. PS: Drobne wyjaśnienie dla tych co nie czytali/słuchali. W książce język to nie czysty angielski tylko jest do bólu przesycony rusycyzmami. Stąd wyrazy brzmiące bardziej słowiańsko niż angielsko.
Właśnie zacząłem studia w słynnym mieście na P. Studiuję socjologię, narazie sam kierunek mi się podoba, ale codziennie czuję straszną presję. Nie chcę zawieść moich rodziców, nie wiem co mam robić, dosłownie codziennie mój dzień wygląda tak samo. Wstaję palę szluga jem śniadanie wchodzę na wykłady robię zadania i albo chleje browary albo jaram trawę bo nietrzeźwy nie jestem taki przygnębiony. Cieszę się, że w końcu mogę to bez strachu wyrzucić z siebię. Trzymajcie się doomerki.
Jesz obwarzanka, jest suchy, za to pada i jest późny listopad godzina 18:45, czujesz smog, okolice PKP małej miejscowość, na słuchawkach muzyka co budzi jesienną melancholie za czasami które nie były lepsze ale i tak nostalgia działa i tęsknisz polish dommer mix vol.1
Słuchałem muzyki i czytałem komentarze w języku angielskim, ludzi z całego świata. Nie myślałem, że trafię na podobne "zbiorowiska" i filmy z muzyką na polskim podwórku. Jest mi niezmiernie miło :)
Palenie zabija, dlatego nie palę. Samotność też zabija - duszę, niestety tutaj nie mam wyboru, kto wie kiedy i czy w ogóle coś się zmieni, raczej tylko na gorsze. Dziwna sprawa kiedy człowiek cieszy się z gównianej sytuacji bo wie że nadal może być gorzej. Zostało już się tylko cieszyć z takich pierdół jak ładna pogoda, zachód słońca czy spacer z muzyką...
To nie pierdoły, najmniejsza drobnostka w moich oczach dla Ciebie może być skarbem, nie ma co się przejmować postrzeganiem świata przez inne osoby, ważne jest to jak Ty go postrzegasz, i co dla Ciebie jest ważne.
Za co lubię algorytmy youtube'a? Dla ciekawych, krótka opowieść poniżej, a dla tych trochę bardziej leniwych: TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO! Jestem z Bydgoszczy, rozstanie z chłopakiem, jedziesz do Poznania oderwać się od myśli jak to proponuje bliska Ci przyjaciółka stamtąd mimo, że jest ryzyko spotkania byłego, który też tam mieszka. Bawisz się świetnie całą noc. Wracasz o trzeciej w nocy przez miasto, podpity, zmęczony z torbą przez ramię, masz świetny humor, nagle dostajesz smsa od niego z pytaniem co robisz i czy nie wpadniesz do niego i jego ekipy dalej się bawić. Jeszcze godzinę temu pogodziłeś się ze wszystkim. Wszystko do Cb wraca, zaczynasz się trząść, bierze na wspominki, zbiera Ci się na płacz. Jesteś już prawie u celu na nocleg, kiedy dzwonisz do niego i pytasz się o drogę. Dostajesz adres, pada Ci komórka. Jest niedziela 3:30 w nocy, jesteś w obcym mieście z torbą na ramieniu, z rozładowanym telefonem, rozbity, przygnębiony, nie wiesz co robić. Rzucasz się na przypakowo przejeżdżającą taksówkę. Masz szczęście, że trafiasz na mega symaptycznego i wyrozumiałego taksówkarza i jeszcze większe szczęście, że spotykasz ekipę, której nie znasz gdzieś pod monopolowym z byłym między nimi. Wysiadasz, idziesz do nich, jest cześć, cześć, niezręczna cisza. Idziesz z nimi, pijecie dalej, muzyka gra w tle, gadasz z obcymi ludźmi, bo i on i ja boimy się do siebie odezwać. Jest mniej ludzi, nadaża się okazja, że podchodzi i próbuje zagadać. Czujesz, że zaraz wybuchniesz płaczem, uciekasz do (nie)znajomych, zakładasz z powrotem maskę, że niby nic się nie dzieje, a w środku pustka, żal, złość, smutek, przygnębienie jednocześnie - wszystkiego po trochu, na raz lub na zmianę. Zostaje Was mniej, wkońcu Ty się kładziesz, zasypiasz, a po chwilii budzisz się objęty przez niego. Nie wytrzymujesz, całą noc zadajesz sobie pytanie PO CO SKORO I TAK JUŻ JASNO CI POWIEDZIAŁ, ŻE NIC Z TEGO NIE BĘDZIE i biegniesz do łazienki, pękasz, zaczynasz ryczeć bardziej niż po stracie bardzo bliskiej Ci osoby. Siedzisz skulony tam w kącie dobre pół godziny. Wracasz, kładziesz się z powrotem obok niego, on się do Cb niewinnie uśmiecha. Przypominasz sobie ten sam nieśmiały uśmiech, kiedy pierwszy raz się zobaczyliście. Ledwo przez gardło przechodzą Ci ledwo słyszalne słowa, pytasz się co się właśnie dzieje, czy masz sobie robić dalej nadzieję czy tak jak wspomniał NIE KOCHAM CIĘ, ALE BARDZO ZALEŻY MI NA ZNAJOMOŚĆI Z TOBĄ. NIE KASUJ MNIE ZE SWOJEGO ŻYCIA. Rozklejasz się przy nim, wstajesz, zaczynasz się pakować i zbierać mimo, że pociąg masz za 5h, a Ty i tak nie masz co ze sobą zrobić. Każe Ci się zatrzymać, prosi o rozmowę, prawie milczy. Rozpacz ogarnia cię bardziej, nie widzisz świata przez lejące się strumieniami łzy. Wychodzisz, patrzysz na niego ostatni raz z nadzieją, że złapie Cię za rękę lub każe się zatrzymać - stoi przy drzwiach w milczeniu i nic. Nagle tracisz grunt pod nogami, siadasz na klatce na pół piętrze i ryczysz dalej. Dzwonisz zdesperowany po niego, bo wiesz, że nigdzie nie dojdziesz o własnych siłach. Przybiega, siada obok, przytula i siedzi w milczeniu dając mi popłakać. Mówi, że masz poczekać, idzie się ubrać i idzie Cię odprowadzić. Rozmawiacie, wyjaśniacie sobie wszystko, boli Cię to, ale musisz się przyzwyczaić, bo wiesz, że nie zmieni decyzji. Czujesz pewnego rodzaju ulgę, że wkońcu znalał odwagę na szczerą rozmowę o tym. Zabiera Cię do siebie, żebyś nie czekał jak menel na dworcu. Ostatni raz w życiu zasypiacie w swoich objęciach. Budzisz się o 11:30 po póltoragodzinnym śnie, patrzysz na niego, ubierasz się bez słowa, chwytasz torbę, stoisz w drzwiach i patrzysz na niego jak słodko śpi z myślą, że to już ostatni raz i więcej go nie zobaczysz. Nie chcesz iść, ale musisz, zbiera Ci się znowu na płacz. Idziesz na dworzec rozbity, nie wiesz co się dzieje dookoła Ciebie, co jakiś czas łzy przysłaniają Ci widok na ulicę. Nie zwracasz uwagi na czerwone / zielone światło. Kupujesz bilet, wsiadasz do pociągu, bierzesz książkę, nie możesz się skupić. Patrzysz dłuższą chwilę przez okno. Powoli zaczynasz się uspokajać, żeby nie beczeć w pociągu wypchanym ludźmi. Masz przesiadkę w Inowrocławiu, nie jadłeś niczego od obiadu z dnia poprzedniego, jesteś niewyspany, skacowany, roztrzęsiony - emocjonalny titanic na dnie oceanu. Podjeżdża pociąg , wsiadasz w niego, nie zwróciłeś uwagi na jaki pociąg się przesiadsz skoro peron, tor i godzina odjazdu prawie się zgadzają. Nagle ciepła Pani konduktor uświadamia Cię subtelnie, że wsiadłeś do pociągu, któy jedzie do...Poznania :,). Wysiadasz na jakiejś pipidówie. Zapominasz z tego wszystkiego, że na mniejszych stacjach nie zatrzymują się wszystkie pociągi. Jest niedziela, niehandlowa, jesteś na wsi, niczego dookoła nie ma, jeden monopolowy, któego pilnują tamtejsi menele. Ściemnia się, robi się jeszcze chłodniej, wieje, zaczyna wiać co raz mocniej, zrywa się wichura, jest już bardzo zimno. Nie masz gdzie się schować, a musisz czekać od 15:50 do 19:10 na pociąg do Bydgoszczy. Zaczynasz prosić podjeżdzających pod monopol ludzi czy nie podwiozą Cię chociaż do Inwrocoławia, gdzie jest cieplutki dworzec. Udaje Ci się zagadać do babki, która jest na tyle życzliwa, że każe wsiadać. Jedziesz uratowany, łapiesz na chwilę ulgę, gdy po przejechanych 4 km psuje jej się auto. Laweta za 1,5 h. Nie masz tyle czasu, musisz wracać pieszo z powrotem na stację inaczej utkniesz tu na noc. Szybko idziesz, czas się kończy, biegniesz i żeby nie było tak dramatycznie zdążasz na ten pociąg i jeszcze bezpośrednio do Bydgoszczy. Wracasz zmarnowany do domu, nie myjesz się, nie jesz niczego. Następnego dnia wstajesz, zakładasz maskę i idziesz wśród ludzi udając, że spędziłeś zwyczajny, nudny weekend w domu. W drodze do pracy odpalasz YT i dostajesz w rekomendowanych składankę magika na dzień dobry :,) I wiecie co? To był najgorszy pomysł, żeby pisać to wszystko, kiedy ta składanka leci w tle XD
I to uczucie kiedy jesteś nieporadny w życiu, przestajesz ufać ludziom bo często wykorzystywali twoje dobre serce na swoją korzyść a twoim najlepszym przyjacielem jest depresja.. i bezsenność.
Słucham tej playlisty siedząc w wynajmowanym pokoju, z dala od domu bo jestem na studiach, samotność często daje się we znaki, czuję się obco w obcym mieście, kontakt z kimkolwiek urywa się po wyjściu za próg uczelni. Miało być inaczej, to miał być najlepszy okres w życiu… Cały czas mam wrażenie że życie ucieka mi przez palce, nie doświadczam tego, co inni. Kiedy inni imprezują, ja siedzę w domu. Kiedy inni przeżywają miłości, ja cierpię w samotności… najgorsze jest to, że ciężko cokolwiek z tym zrobić. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni…
uwierz, z pozoru poza wynajmowanym pokojem i z dala od domu jestem dokładnym twym przeciwieństwem, a jednak coś mnie tu sprowadziło. Człowiek zakłada maskę i bawi się, imprezuje, poznaje dziewczyny, odwala różne akcje. Ale co z tego jak i tak człowiek czuje pustkę taką jak dziura w titanicu . Niby jest dobrze, fajne studia, fajne wyniki w nauce i w sporcie. Ale i tak samotny wędruje przez ten łez padół. Tak bywa, niby człowiek ma wszystko a jednak nic.
2 lata od wypuszczenia tego filmu na yt a ja wciaz tutaj wracam i rozkminiam przy tej piosence sens zycia ogolny. Co zjebalem w zyciu i jakim cudem dobilem do 30tki nie bedac caly siwy mimo zjebanego dziecinstwa.
Nie wiem dlaczego mi się te składanki pokazują na głównej, ale przez nie przypomina mi się, przez co musiał przejść mój chłopak, którego kocham najbardziej na świecie, i mam teraz w głowie moment, gdy pod wpływem nostalgicznej atmosfery i nieco alkoholu zaczął płakać przy mnie jak dziecko i opowiadać o tym, jak samotny był przez tak długi czas. Nigdy nie sądziłam, że zobaczę praktycznie dorosłego chłopa, który tak płacze.
Po prostu kurwa świetnie. Cała młodość zmarnowana w 4 ścianach mojego pokoju. Zmarnowałem młodość, nie chce mi się dalej żyć. Nie przeżyłem nic fajnego. Nie mam kolegow, przyjaciół, dziewczyny i w sumie nigdy nie miałem. Nawet kompa nie mam i wogole nie znam się na grach. Po chuj mi takie życie. Wolałbym odkorkować. Pewnie spytacie dlaczego tak to u mnie wygląda. Nie chcę mi się rozpisywać ale do takiego stanu rzeczy przyczyniłem się po części ja, moja rodzina, mój pech i moja sytuacja. Bezsensu już to wszystko, nie wiem co ze sobą zrobić
Słuchajcie, sam jeszcze miesiąc temu przychodzilem tutaj codziennie i czułem tylko pustkę. Ale zawsze po złych dniach przychodzą dobre. Mam od tygodnia dziewczynę, która mnie wspiera, a ja ją. Naprawdę, zawsze bedzie lepiej. Trzymajcie się i życzę wam polepszenia waszej sytuacji.
Samotność. Samotność towarzyszy mi całe moje życie, podąża za mną w najciemniejsze miejsca i nie odstępuję mnie na krok, 24/dobę, siedem dni w tygodniu. Po pewnym czasie przestaje ona być uciążliwa, a staje się wręcz strefą komfortu, z której nie chcesz wyjść. Zastanawiam się czy to przez moje dzieciństwo, czy może coś, co wydarzyło się później. Zastanawiam się nad tym bardzo często, za często. Myślałem, że pójdę do szkoły średniej, to coś się zmieni, potem, że skończę studia i będzie lepiej, później, że znajdę dobrze płatną pracę, i wszystko się ułoży. Dzisiaj, kiedy wszystko to już zrobiłem, nie mam już nic, czego mógłbym się zahaczyć by iść dalej. Z każdą zmianą myślałem, że to jest to, to jest to, co wszystko zmieni. Jednak nie zmieniło się nic. A powolną spiralą zmierzam ku szaleństwu. Głębia mej samoświadomości powoduje, że cierpię. Tragizm mego życia, zgotowany na własne życzenie, spędza mi sen z powiek. Żal niepodjętych decyzji nawiedza mnie w nocą. Nie wiem kiedy to się stało. Kiedy z wesołego chłopaka, rozbawiającego wszystkich w klasie, stałem się doomerem, spędzającym większość wolnego czasu przeglądając wypaczające rzeczywistość media społecznościowe, bez kontaktów międzyludzkich, bez nadziei na poprawę, bez celu. Rozwinąłem sam wiele umiejętności praktycznych, jednak emocje są mi obce, idea miłości stała się wizją tak odległą, że nie zaprząta mi już głowy. Apatia. Nie opowiadam historii mojego życia, bo nie ma ona najmniejszego znaczenia. Znaczenie ma to co tu i teraz, słodko-gorzki smak melancholii, który żywi mnie każdego wieczora, w akompaniamencie nihilistycznych myśli. Piszę to nocą, słuchając tego albumu, szukając celu, aby wykorzystać ten niewielu dany dar, jakim jest życie. Overthinkując potencjalne możliwości, aby wybrać optymalne rozwiązanie, które nie zmieni tego jak się czuję. Czuję się, jak śmieć, jak nic, jak nikt, bez szans.
Jestem nastolatką i jeszcze się uczę, ale boję się tego bardzo, tego co opisałeś. Boję się, że nawet jeśli osiągnę coś materialnego, dobry tytuł, jakieś miejsce w hierarchii społeczeństwa to będę nieszczęśliwa. Wydaje mi się, że szczęście, które przyjęte jest przez ogół społeczeństwa, tu mam na myśli dobrze płatną pracę i wyższe wykształcenie to tzw. sztuczne szczęście. Sama staram się dążyć do własnego szczęścia, do samorozwoju i powiem ci szczerze, że mi to pomaga i idzie to w dobrą stronę. Po prostu nie można robić tego, co robią inni, bo tak czy siak będziemy nieszczęśliwi. Coś co przyjęło się w społeczeństwie, i mówi się, że daje szczęście, nie daje gwarancji na to, że tobie też je da. Jeżeli chodzi o miłość i tę samotność, którą tak często w swoich słowach wymieniasz to czuję to i nie znam na to dobrego lekarstwa bo sama się z tym zmagam. Ale z drugiej strony może lepiej zaakceptować życie takim jakim jest, może dane nam jest żyć w samotności?
witam wszystkich. Mam 16 lat. Kończę 1lo. Nie mam żadnych znajomych, przyjaciół, dziewczyny, nic. W szkole próbuje do kogoś zagadywać to ktoś odpowie jednym słowem a jak pojawią się inni to zaczyna się śmiech i rozmowy. To w chuj boli. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Czy to nieśmiałość czy aspołeczność czy spierdolenie. Myślę że mam popierdoloną osobowość obserwatora bo jak jestem w grupie np. Jest paru chłopaków i ja to wszyscy rozmawiają a ja ich tylko słucham i obserwuję a nie udzielam się. Nie wiem jaki to jest zjebany typ osobowości. Rozmowa powinna sprawiać przyjemność a dla mnie jest katorgą. Nie mam nawet komputera, nie mam na czym grać, nie znam się na grach, nigdy nawet nie grałem w CS'a czy lola, nie umiem grać, kompletnie nie wiem o co chodzi np. w lolu. Przykład czemu odstaje. Jakieś granie z kumplami po nocach? NIGDY. Odwiedziny- może parę razy. A jakiś insta gramów, twichów, snapchatow i innych gówien to nie mam. Nie kręci mnie to. Każdy się tym jara a mnie to nie dotyczy. Żadnych modnych ciuchów też nie mam. Najzwyklejsze jakieś noname'y. Próbuje się zakolegować z kimś ale nie wychodzi. Nawet na mess z nikim nie pisze ani na discordzie, nie jestem na żadnej grupie. Nigdy nie byłem na żadnej imprezie, nie zapraszają mnie, nigdy nic nie piłem, nie paliłem. Dzisiaj weekend. Wszyscy pójdą na imprezę, będę miło spędzać czas w grupie a ja będę siedział w domu, płakał, zamartwiał się i co najwyżej przeglądał yt. Ehh... Co za spierdolone życie. Dziewczyny nie mam, kontaktów z nimi prawie w ogóle oprócz paru wyjątków. Bardzo mnie boli że właśnie marnuje sobie najlepsze lata życia ze względu na to że jestem spierdolony. Kurwa, ja samotny a ludzie dosłownie koło mnie umawiają się na imprezy, śmieją się itd. itd. Płakać się chce. Proszę was napiszcie mi jakąś radę bo ja już mam dosyć tego. Naprawde. Nie wytrzymam chyba. Bóg se ze mnie jaja zrobił. Nie wiem nawet jak gadać z ludźmi, nie wiem o czym, najczęściej zagaduje coś w stylu: jak leci? co tam? co teraz mamy? BEZSENSU. nie umiem wykrzesać tego luzu. Co mam zrobić? Czy do końca życia będę zjebany i nie będę miał kolegów ani dziewczyny, nic fajnego nie przeżyje i zmarnuje młodość? Pomocy. Teraz jak ludzie w szkole opowiadają różne historie ze swojego życia, z imprez, wypadów, jakiś fajnych wydarzeń, ja zrozumiałem że nie miałem i nie mam życia. Ja nic nie przeżyłem fajnego. To straszny ból. Odkąd pamiętam. 0 znajomych, przyjaciół, dziewczyn, imprez. Teraz ludzie z mojej szkoły idą na wspólny wypad po lekcjach. Ja od razu do autobusu i do domu. Nie umiem gadać z ludźmi, nawet nie mam o czym. Wszyscy gadają cały czas, śmieją się, a ja z boku ze łzami w oczach. Dosłownie KAŻDY kogo znam chociażby z widzenia ma jakieś towarzystwo, a ja nie. Jestem aż tak zjebany? Dzisiaj w szkole myślałem że się poryczę bo nie miałem nikogo do pogadania a lekcje były luźne i inni się śmiali, opowiadali, palili. A ja na uboczu ze łzami w oczach. Ja nie wiem czy uda mi się to wytrzymać. Zresztą po co. Lepiej się zabić. Bo lepiej nie będzie, wiem o tym, jestem zjebany. Ja już przegrałem. Ta męka nie ma sensu. Nie potrafię rozmawiać i integrować się z ludźmi. Nie wiem czemu. To koniec. Myślę nad samobójstwem. Mam już dosyć patrzenia na szczęśliwych i spełnionych z życia nastolatkow i pięknych roześmianych kobitek. Nie wiem co ze sobą zrobić. Albo samobójstwo, albo męczę się dalej i będzie coraz gorzej. Całe wakacje pewnie przesiedzę w domu kiedy inni będą przeżywać super przygody z innymi i różne miłości. To tak w chuj boli. Nawet nie mam w co uciec. Nie mam pasji ani nic. Jest bardzo źle. Ale najgorzej to czuje się w szkole jak wszyscy gadają, śmieją się itd. A ja sam siedzę. Ciężko mi przetrwać te 7 godzin. Ja mam wrażenie ze ja nie pasuje do ludzi. Ja jestem jakiś inny, nie wiem. Nie ogarniam często o co ludziom chodzi, o czym rozmawiaja, co powiedzieć. Co jest ze mną nie tak? Przepraszam że się już powtarzam, ale pisząc to wyrzucam z siebie choć troszkę smutku. I cały czas ten pierdolony ból w środku. Kiedy jest się samemu w tłumie ludzi. Samotny człowiek w środku dnia. Zupełnie sam. A tam bardzo chciałoby się mieć chociażby przeciętne życie nastolatka. Jeśli chodzi o kontakty w klasie to jestem zdecydowanie najgorszy. Smutne ale prawdziwe. W ogóle nie jestem podobny do ludzi w moim wieku. Już nie raz miałem taką sytuację w życiu że jak trafiłem do nowego otoczenia gdzie nikt się nie znał to po niedługim czasie każdy już się znał normalnie, gadał i wszystko a ja zostawałem sam. Coś jest ze mną nie tak. Spierdoliłem sobie młodość i dalej ją pierdole. I wiem że już zawsze taki będę zjebany, bez niczego i nic nie przeżyje. Tak więc nie jesteście sami, też mam przejebane życie. A nawet często gorsze od wielu doomerów. Wy tutaj się smucicie ze was dziewczyna zdradziła albo kolega. No cóż. Na mnie nigdy nawet nie zwrócono uwagi. Mnie nie ma kto zdradzić...
@@kondzik2832 z czasem będzie lepiej nie możesz sie obwiniać o to ze jesteś taki jaki jesteś nie myśl na zasadzie ze marnujesz swoje życie Będzie lepiej trzymaj się
2:36 a ja pomyślałem sobie, że poczytam tutaj komentarze. Zwykle tutaj wracam jak coś mi w życiu nie wychodzi i czuje się chujowo, ale nie tym razem. Teraz, pomimo tego, że mam dosyć dobry humor a życie jako tako mi się układa, pomyślałem o ludziach, którzy nie mają takiego szczęścia. Ta, właśnie sobie uświadomiłem, że mam chyba więcej szczęście niż powinienem mieć. Trzymajcie się tam wszyscy, to że teraz jest chujowo nie znaczy, że zawsze tak będzie.
@@aleksanderwixapoljodko2711 Dzięki mordo, minęło 5 miechów, ja już zdążyłem zapomnieć o tym komentarzu który napisałem. W tym czasie było lepiej i gorzej, ale tak się składa, że teraz jest naprawdę dobrze. I mean, mam dziewczynę, świeża sprawa, ale czuję, że osiągnąłem coś co jeszcze jakiś czas temu było dla mnie nierealne. Tak czy inaczej, dziękuję za miłe słowo i za to, że przypomniałeś mi żeby tu wrócić, dawno mnie tu nie było. Mam nadzieję że tobie i wszystkim którzy to czytają też się dobrze wiedzie
Będzie magik, nie wiem jeszcze kiedy, ale będzie magik Nigdy nie sądziłem że będe słuchać Myslovitz, ba, wręcz cisnąłem z tego beke. No i nadszedł ten moment że daje mi ukojenie, w wersji doomerskiej, ale zawsze.
Słucham tego mixu już ponad rok, natknąłem się na niego przypadkowo i każdego dnia dziękuję życiu, że trafiłem na niego, bo przez ten czas wszystkie te piosenki stały się dla mnie czymś więcej niż muzyką. Dziękuję.
są wakacje, nie mam z kim wyjsc nie mam przyjaciol i wychodze sama, ale czuje w srodku, ze nie zyje, nie ma mnie, zyje aby unikac cierpienia. to nie zycie. lubie byc samotna, ale nie lubie czuc sie samotnie. Nie mam nikogo. Czas probuje uzupelnic bezsensownym ogladaniem filmow ktore powoduja ze jeszcze bardziej popadam w depresje
codziennie słuchając tego arcydzieła wymyśliłem sobie kolejny doomer lore: budzisz się rano, 7:00, patrzysz przez okno na dysharmonijny krajobraz małego zadupia w Pomorskim, idziesz do pracy gdzie robisz to samo co zwykle do 15. Wtedy tuż po pracy idziesz kupić czteropak taniego piwa i niszowe szlugi. Kolega dzwoni, mówi że ma dobry skun, idziesz do niego i palisz, próbując znaleźć chwilową radość z życia. Razem z ziomkiem gadacie o ładnych koleżankach z klatki obok, gdy nagle przypominasz sobie że jesteś tak brzydki że tylko babcia nazywała cię przystojniakiem. Zaczynasz płakać, kolega podaje kolejnego blanta, który pozwala ci się uspokoić. Wtedy podjarany pijesz piwko, odpalasz Chesterfielda i idziesz przez miasto lekko przykryte warstwą śniegu. Wchodzisz do tej samej klatki co zawsze, widzisz panią Beatkę sprzątającą klatki. Wchodzisz na ostatnie piętro, prosto do mieszkania. Mama ogląda TVP info, ojciec znowu zachlewa mordę żubrówką. Gadasz z nim chwilę bo tylko wtedy naprawdę da się z nim rozmawiać na temat marzeń o życiu. Wchodzisz do pokoju siostry, próbujesz się z nią porozumieć, w końcu każdy przeżywa dorastanie. Po kłótni z nią, idziesz do pokoju, pooglądać pornosy na 15 letnim PCcie. Kładziesz się aby przeżyć to samo następnego dnia i myślisz, że może kiedyś uda ci się znaleźć szczęście…
najpiekniejszy komentarz jaki dzisiaj przeczytałem, mordo mam nadzieje ze dobry barabasz na plucko jest w stanie poprawic ci humor jak mi, nie wchodz w gowno, nie wal kresek bo w tym szczescia nie znajdziesz, a jedynie wyrucha cie pies sąsiada, pozdrawiam cie ziomek widać ze GIT, bedzie dobrze codziennie to sobie mow
Regularnie wracam do tego albumu mimo, że za każdym razem myślę, iż jest już lepiej. Gdybym trzymał się stworzonego przeze mnie kiedyś planu, nie żyłbym już od prawie roku, jednak powstrzymało mnie jedno wydarzenie dając nadzieję na lepsze jutro, które, jak widać, nie potrwało zbyt długo. W czasie od owego wydarzenia zdążyłem stracić każdego przyjaciela jakiego miałem, sprawić by rodzina nienawidziła mnie jeszcze bardziej (jeżeli to w ogóle możliwe), dostać łatkę najgorszego pod wieloma względami ucznia w klasie... mam wrażenie, że jestem chodzącą, odpychającą stroną magnesu. Każda znajomość którą próbuję zawrzeć kończy się niechęcią drugiej osoby bez ani jednego wytłumaczenia co zrobiłem źle. Każdy z kim się kiedyś przyjaźniłem ma się wiele lepiej beze mnie. Czegokolwiek nie zrobię w domu, robię to źle, praktycznie każdy mój ruch zostaje obrzucany najróżniejszymi wyzwiskami, jestem tu jak bezpański pies błądzący po obcej posesji, na którego widok każdy odwraca wzrok ze zdegustowaniem. Myślę, że nie ruszałoby mnie to tak bardzo gdyby nie młodszy brat, którego rodzina wręcz wielbi, ponieważ on, w przeciwieństwie do mnie, jest obrazem dziecka, którego oni chcieli - zwykły, przykładający się uczeń szkoły podstawowej, niekwestionujący tego co niepotrzeba ogólnie posłuszny, wytresowany dzieciak; ja dla odmiany jestem artystą. Rodzina zawsze lubiła szantażować mnie tym, co najbardziej, najszczerzej kochałem, z jakiegoś powodu wygląda, jakby czerpali satysfakcję z odbierania mi tego i jest tak do dziś. Muzyka jest jedynym, co trzyma mnie przy życiu, jedynym co nadaje mu koloru, jest moją nadzieją na lepsze, dalekie jutro, oh jak kocham ją przeżywać, jak kocham jej doświadczać. Pierwszy koncert, na którym byłem i pierwszy raz gdy grałem z zespołem przed grupą ludzi to szczerze, ale tak szczerze prosto z serca, momenty które uratowały mi życie. To coś, co sprawia, że mam ochotę tu jeszcze zostać by przeżyć to jeszcze raz i sprawiać by inni ludzie również to przeżywali, jednak jak mam tego dokonać będąc odciągany od tego przez własną rodzinę, ciągnięty w dół i w dół aż stracę powietrze w płucach? Czasem chciałbym tego nie odkryć by móc opuścić ten świat bez żadnego żalu, poczucia że coś zostawiam. Myślę, że tak czy inaczej opuszczę go w przeciągu najbliższych lat, jestem raczej straconą sprawą - nic nie pomaga, zawsze zataczam to samo koło i kończę w tym samym miejscu, niezależnie od ilości motywacyjnych rozmów z terapeutą, ilości ran pokrywających coraz większe części mojego ciała, ilości afirmacji, że wcale słaby nie jestem i że tylko słabi się poddają.. mimo tego, że zzewnątrz jestem tym zabawnym, niczym nieprzejmującym się ziomkiem to wewnątrz myślę, że jednak jestem słaby, a owa słabość jest na tyle silna by przyćmić całą osobowość, pozytywność, energię oraz pasję które miałem w sobie za dzieciaka. Czasem wciąż odczuwam ostatki wspomnianej pasji, ciekawość świata i tak na prawdę chciałbym móc doświadczyć go więcej, na prawdę chciałbym, jednak nie mam już na to siły, nie mam siły już na szukanie mojego miejsca na świecie, miejsca w którym byłbym chciany, w którym mógłbym być sobą. Za dokładnie pół roku będę pełnoletni i nie wiem czy dożyję, nawet jeżeli to wątpię, że długo pociągnę. Każdy ma kogoś, kogo przejęłaby jego śmierć lecz nie ja. ,,bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart"
@@BaronStep Właśnie ostatnio sprawdzałem okazuje się że oni jeszcze trwają poprostu taka cisza od nich była ale na instagramie mówili że coś robią właśnie
_____________________
Danie dnia:
1.
Schabowy
z ziemniakami
2.
Zupa ogórkowa
+kompot
11zł
_____________________
Michał Chmielczyk dzie surówka
@@Jaj0mi0t surówka do wyboru przy odbiorze
@@Jaj0mi0t Prawdziwy mężczyzna wybiera tylko kawę i zapala to dwoma malboro
tanio
Najpierw zupa, potem kotlet.
Nie wiem ile razy już tego słuchałem ☠
rel
Brak powodu żeby żyć
Brak powodu żeby umrzeć
brak powodu żeby mieć powód
boże jakie to prawdziwe ;_;
Nauczycielka od polskiego: Opiszczie swoje życie
Ja:
Nikt lepiej mnie nie podsumował
wytatułuje to sobie obok "jebac" i wolnego miejsca na henne xp
Teraz po czasie kiedy już zszedł hype z doomerów widać kto naprawdę został tu dalej. Trzymajcie się, kiedyś się w końcu uda w życiu.
ja dalej nie kumam tej mody, ale jakoś raźniej mi się to czyta
@@Wionzusdz1 To nie jest żadna moda... Ci którzy tego nie rozumieją nie powinni tutaj być.
Ja już się świetnie trzymam, mam nadzieję, że ty też.
Trzymajcie się na tej chorej drodze zwanej życiem
Bycie w dołku nie jest elitarne, a w niektórych komentarzach wyczuwam pewną resentymentalną tendencję.
Trzymajcie się w tej Polsce
A daj spokój...
A ty się nie puszczaj.
Trzymaj się na tych tirach w Niemcach
Czymajmy się ramy, to się nie posramy! :)
Trzymaj sie
Całe życie byłam dzieckiem idealnym. Bez skazy, bez problemów wychowawczych, bez kartotek. Nigdy się nie rozpijałam, nie paliłam, unikałam imprez przez aspołeczność i zwykłą nieśmiałość. Nękali mnie w szkole, to siedziałam cicho. Wróciłam z podbitym okiem, leciało tłumaczenie o potknięciu- żeby nikogo nie martwić. Setki przepłakanych nocy, tabletek, wyzwisk, zero nadziei i przyjaciół. Dzisiaj jestem dorosłym desperacko chcącym złapać haust życia, poczuć krew w żyłach i bijące serce. Dorosłym, który być może zrobi kiedyś coś szalonego. Nie przez głupotę, a pragnienie czegoś więcej niż tylko mdłego istnienia. To zabawne, że przez tyle lat szkoły byłam doomerem, jednocześnie o tym nie wiedząc. Teraz czuję, że muszę wyjść na dach i wykrzyczeć całe powietrze z płuc, byle tylko objął mnie chłód nocy. Trzymajcie się wszyscy, gdziekolwiek teraz jesteście, jakkolwiek źle się czujecie z własnym odbiciem. W końcu łzy bezsilności zamienią się w szczery uśmiech. Może nawet uwierzymy w miłość, do innych i do nas samych. Póki co, chodźmy spać, jeśli jeszcze potraficie.
To samo
@@ostrakapibara4630 Obyś znalazł to czego szukasz, albo przynajmniej wiedział co chcesz znaleźć w tym zwariowanym świecie
Ja już raz uwierzyłem w miłość, nie zaznając jej wcześniej przez 22 lata mojego średnio interesującego istnienia i wyszło na to, że zraniłem siebie i istotę, którą kochałem ponad wszystko, ale co to za miłość, skoro nie kocha się samego siebie... Epizodyczna przerwa od samotności i spazmów od płaczu w nocy, aby wróciło spotęgowane i uczyniło mnie jeszcze gorszym człowiekiem niż byłem... Spać już ledwo potrafię, nie wiem czy boję się bardziej nocy, czy następnego dnia. Trzyma mnie tylko fakt, że mam kochającą rodzinę i ostatni płomień optymizmu, że to mnie jakoś wykuje na lepszego człowieka... Chociaż wątpię. Z fartem... ;)
@@satanae3558 Bardzo chciałabym powiedzieć, że nie znam tego uczucia. Ale niestety wiem jak to jest skaleczyć kogoś, komu chciałoby się dać tylko szczęście. To prawda, że nie można obdarzyć kogoś miłością, dopóki nie ma się jej do samego siebie. Ale może tak musiało być, żebyśmy uświadomili sobie pewne rzeczy? Mam nadzieję, że na twojej drodze pojawi się jeszcze ktoś wyjątkowy. Nawet jeżeli nie, to wierzę że się pozbierasz i uwolnisz od ciężaru, który trzyma cię nisko przy ziemi. Może to wyrzuty sumienia, albo potrzeba choćby skrawka miłości. To możesz wiedzieć tylko ty sam. Powodzenia, nie poddawaj się. Jeszcze będzie pięknie ♡
@@valkiria7899 Dziękuję za miłe słowa, to pomaga, gdy mimo wszystko dookoła nie ma nikogo, komu nie wstydziłbym się tego powiedzieć. Też tak to sobie powtarzam, że może to musiało się stać, mimo że w przeznaczenie nie wierzę, iście wiedźmińsko... ;) Tylko szkoda, że ucierpiała przy tym osoba, która naprawdę mnie kochała i zaufała mi mimo tego, że ludzie już w jej młodości przekonali ją, że są potworami. Boli mnie to strasznie, ale jakoś trzeba przebrnąć przez kolejny dzień, może rzeczywiście wszystko jeszcze będzie lepsze. Pozdrawiam :)
Dobre do słuchania w pociągu w drodze do znienawidzonego miasta i znienawidzonej uczelni
vicious mozzarella stick dlaczego nie lubisz tego miasta? Bo uczelnie to rozumiem
Teraz nawet nie masz tej uczelni..
Będzie dobrze kiedyś.
Też Katowice heh? :/
witam wszystkich. Mam 16 lat. Kończę 1lo. Nie mam żadnych znajomych, przyjaciół, dziewczyny, nic. W szkole próbuje do kogoś zagadywać to ktoś odpowie jednym słowem a jak pojawią się inni to zaczyna się śmiech i rozmowy. To w chuj boli. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Czy to nieśmiałość czy aspołeczność czy spierdolenie. Myślę że mam popierdoloną osobowość obserwatora bo jak jestem w grupie np. Jest paru chłopaków i ja to wszyscy rozmawiają a ja ich tylko słucham i obserwuję a nie udzielam się. Nie wiem jaki to jest zjebany typ osobowości. Rozmowa powinna sprawiać przyjemność a dla mnie jest katorgą. Nie mam nawet komputera, nie mam na czym grać, nie znam się na grach, nigdy nawet nie grałem w CS'a czy lola, nie umiem grać, kompletnie nie wiem o co chodzi np. w lolu. Przykład czemu odstaje. Jakieś granie z kumplami po nocach? NIGDY. Odwiedziny- może parę razy. A jakiś insta gramów, twichów, snapchatow i innych gówien to nie mam. Nie kręci mnie to. Każdy się tym jara a mnie to nie dotyczy. Żadnych modnych ciuchów też nie mam. Najzwyklejsze jakieś noname'y. Próbuje się zakolegować z kimś ale nie wychodzi. Nawet na mess z nikim nie pisze ani na discordzie, nie jestem na żadnej grupie. Nigdy nie byłem na żadnej imprezie, nie zapraszają mnie, nigdy nic nie piłem, nie paliłem. Dzisiaj weekend. Wszyscy pójdą na imprezę, będę miło spędzać czas w grupie a ja będę siedział w domu, płakał, zamartwiał się i co najwyżej przeglądał yt. Ehh... Co za spierdolone życie. Dziewczyny nie mam, kontaktów z nimi prawie w ogóle oprócz paru wyjątków. Bardzo mnie boli że właśnie marnuje sobie najlepsze lata życia ze względu na to że jestem spierdolony. Kurwa, ja samotny a ludzie dosłownie koło mnie umawiają się na imprezy, śmieją się itd. itd. Płakać się chce. Proszę was napiszcie mi jakąś radę bo ja już mam dosyć tego. Naprawde. Nie wytrzymam chyba. Bóg se ze mnie jaja zrobił. Nie wiem nawet jak gadać z ludźmi, nie wiem o czym, najczęściej zagaduje coś w stylu: jak leci? co tam? co teraz mamy? BEZSENSU. nie umiem wykrzesać tego luzu. Co mam zrobić? Czy do końca życia będę zjebany i nie będę miał kolegów ani dziewczyny, nic fajnego nie przeżyje i zmarnuje młodość? Pomocy. Teraz jak ludzie w szkole opowiadają różne historie ze swojego życia, z imprez, wypadów, jakiś fajnych wydarzeń, ja zrozumiałem że nie miałem i nie mam życia. Ja nic nie przeżyłem fajnego. To straszny ból. Odkąd pamiętam. 0 znajomych, przyjaciół, dziewczyn, imprez. Teraz ludzie z mojej szkoły idą na wspólny wypad po lekcjach. Ja od razu do autobusu i do domu. Nie umiem gadać z ludźmi, nawet nie mam o czym. Wszyscy gadają cały czas, śmieją się, a ja z boku ze łzami w oczach. Dosłownie KAŻDY kogo znam chociażby z widzenia ma jakieś towarzystwo, a ja nie. Jestem aż tak zjebany? Dzisiaj w szkole myślałem że się poryczę bo nie miałem nikogo do pogadania a lekcje były luźne i inni się śmiali, opowiadali, palili. A ja na uboczu ze łzami w oczach. Ja nie wiem czy uda mi się to wytrzymać. Zresztą po co. Lepiej się zabić. Bo lepiej nie będzie, wiem o tym, jestem zjebany. Ja już przegrałem. Ta męka nie ma sensu. Nie potrafię rozmawiać i integrować się z ludźmi. Nie wiem czemu. To koniec. Myślę nad samobójstwem. Mam już dosyć patrzenia na szczęśliwych i spełnionych z życia nastolatkow i pięknych roześmianych kobitek. Nie wiem co ze sobą zrobić. Albo samobójstwo, albo męczę się dalej i będzie coraz gorzej. Całe wakacje pewnie przesiedzę w domu kiedy inni będą przeżywać super przygody z innymi i różne miłości. To tak w chuj boli. Nawet nie mam w co uciec. Nie mam pasji ani nic. Jest bardzo źle. Ale najgorzej to czuje się w szkole jak wszyscy gadają, śmieją się itd. A ja sam siedzę. Ciężko mi przetrwać te 7 godzin. Ja mam wrażenie ze ja nie pasuje do ludzi. Ja jestem jakiś inny, nie wiem. Nie ogarniam często o co ludziom chodzi, o czym rozmawiaja, co powiedzieć. Co jest ze mną nie tak? Przepraszam że się już powtarzam, ale pisząc to wyrzucam z siebie choć troszkę smutku. I cały czas ten pierdolony ból w środku. Kiedy jest się samemu w tłumie ludzi. Samotny człowiek w środku dnia. Zupełnie sam. A tam bardzo chciałoby się mieć chociażby przeciętne życie nastolatka. Jeśli chodzi o kontakty w klasie to jestem zdecydowanie najgorszy. Smutne ale prawdziwe. W ogóle nie jestem podobny do ludzi w moim wieku. Już nie raz miałem taką sytuację w życiu że jak trafiłem do nowego otoczenia gdzie nikt się nie znał to po niedługim czasie każdy już się znał normalnie, gadał i wszystko a ja zostawałem sam. Coś jest ze mną nie tak. Spierdoliłem sobie młodość i dalej ją pierdole. I wiem że już zawsze taki będę zjebany, bez niczego i nic nie przeżyje. Tak więc nie jesteście sami, też mam przejebane życie. A nawet często gorsze od wielu doomerów. Wy tutaj się smucicie ze was dziewczyna zdradziła albo kolega. No cóż. Na mnie nigdy nawet nie zwrócono uwagi. Mnie nie ma kto zdradzić...
No ten bar ma niezwykle depresyjny klimat: cegłówkowa tepata pod ladą, trochę napojów do wyboru, kasjerka/kelnerka niezadowolona ze swojej roboty (bo co może być gorszego jak po skończeniu szkoły pracować w takim miejscu), małe stoliki i zwykłe drewniane, twarde krzesła. Do tego mega depresyjna muzyka . Schabowy smakuje jak podeszwa, ogórkowa jak woda z ogórkiem. Po "obiedzie" wychodzisz z baru. Jest grudzień, godzina 16:00 i jest już całkowicie ciemno. Jeżeli pójdziesz w lewo obierzesz drogę do domu, gdzie nikt na ciebie nie czeka oprócz kilku puszek piwa, paczki fajek, i peceta gdzie wieczorem odpalisz sobie pornola by na kilka sekund odnaleźć sztuczne szczęście. W prawo w ciągu kilkudziesięciu minut dojdziesz do lasu. Koniec historii
Pójdę prosto do budowlanego a potem do lasu
Leroy Merlin?
@@Kassperos pierwszy lepszy
@@kaczorandrzej9410 ja mam takie szczęście, że boję się bólu, duszenia tym bardziej. Ciężko z wychuśtaniem się, jestem skazany na ten świat
@@Kassperos Do budowlanego, butelka 0.5l firmy Anser, po tem już tylko lepsza wiadomość i rozmowa z Bogiem
ej ale zauważcie, że rojek ma tak dobra dykcje, że nawet w doomerskiej wersji brzmi cudnie i da się go zrozumieć XD
Faktycznie😮
Dokładnie tak jest!🥰
Też się zdziwiłem.
beatyfikowałbym Rojka za życia
no końcówki pięknie słychać 🙂
Zazdroszczę osobom, które mają jakikolwiek cel w życiu, a nie wegetują żyją monotonnie, a każdy cholerny dzień jest taki sam. I tak mijają dni, tygodnie, miesiące, lata...
Pamiętam doskonale ten czas, w którym się tak czułem jak gówno.😢 Mieszkam w Finlandii więc też nie najlepiej klimatem i do życia, ale mam zaplanowana budowę domku w Polsce. Zawsze chciałem jako mężczyzna zbudować coś swojego. Powiedziałem sobie, że nigdy lepiej nie będzie i nie warto rozmyślać czy teraz jest gorzej czy kiedyś będzie gorzej. Nic nie zmienimy jako jednostki. Także ja doskonale wiem, jak się czują osoby! Tak się czułem nie raz w Finlandii gdzie mieszkam sam i każdy ma mnie w dupie jako Polaka, a w Warszawie wcale nie było lepiej... Odnalazłem w tym wszystkim siebie bo właśnie to co mówisz jest najwazniejsze. Mieć cel i za nim podążać. Bez celu to wegetacja!
gratulacje, pozdrowienia@@leszek9478
@@Kaluzna28 dziękuje 😊 zbliża się koniec roku, a już to co zaplanowane zrobione w 100%. Właśnie dziś jadę opić zwycięstwo 😁 raz w roku można 😎
Strasznie lubię te doomerskie mixy i ludzi tu w komentarzach. Słuchanie tego, czytanie co pod filmikiem, leżąc wieczorem z laptopem, paląc i spoglądając na jednocześnie żywe i martwe, znienawidzone miasto na P. Od razu człowiek czuje się jakoś tak mniej osamotniony, będąc żywym memem. Trzymajcie się, polscy doomerzy i doomerki ;)
SimonV dlaczego nienawidzisz swojego miasta?
Łukasz kazdy prawdziwy polak nienawidzi swojego miasta
@@cez_kor cytując inny kawałek "Piepszę Cię miasto..." ;p
k*bieta nie może być doomerem
+1 oof
I'm not polish, but this is my favorite music album ever
So thoughtful.......
69th like ayyy
Such great mix, I like it
Checkout the English version of the Korova Milky Bar album. You can listen it on 0.75 speed, it's even more depressing, because it lacks any longing (tęsknota - seriously? there's no English equivalent?) of the polish version in the beginning.
same, my polish friend sent me this and it's really good!!
Ciągle tu wracam.
Zaglądam tu regularnie, od kilku lat. Czytam wasze komentarze, przy większości ronię łzy ze wzruszenia, że jest ktoś, kto czuje podobnie jak ja. + ta płyta, która gdy się ukazała w 2002r., przeszła raczej obok mnie.
Teraz, w tej formie, trafia do mnie jak nie wiem. I ten bar mleczny na obrazku... dokładnie tak zapisał mi się w pamięci jeden z barów w mieście, do którego kiedyś się wyprowadziłem w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia.
Minęło wiele lat, czuję się cały czas tak samo. Nie jestem szczęśliwy. Boję się, że już nigdy nie będę. Nie lubię siebie i swojego życia.
...i jeszcze jako post scriptum, fragment z książki "Życie po bogu" Douglasa Couplanda: Najpierw kilka faktów. Uważam się za człowieka złamanego. Całkiem poważnie kwestionuję sens kierunku, w jakim potoczyło się moje życie i bezustannie roztrząsam wszystkie moje życiowe kompromisy.Żeby nie martwić się o pieniądze, mam niezbyt pewną i dość podłą pracę w niepewnej moralnie firmie. Żeby nie martwić się o samotność, wpuszczam się w różne, dość nieokreślone związki. I utraciłem zdolność powrotu do czystych uczuć mojej młodości w zamian za klapki na oczach, które jak mi się zdawało, wyniosą mnie na szczyt. Ale jaja. Mówią, że życie składa się z samych kompromisów; mi jednak robi się niedobrze, kiedy usiłuję pogodzić się z tym, co ze mnie to zrobiło; te małe żółte tabletki, te bezsenne noce. Zresztą wcale nie uważam, że mój przypadek jest wyjątkowy.
fajne urodziny kiedy żaden ze znajomych o tobie nie pamięta
Wszystkiego najlepszego, spóźnione ale szczere ;)
Hah, mialam tak w tym roku
Prawda jest taka ze tylko prawdziwi znajomi zwracają uwagę na takie rzeczy. Wiem co czujesz, ale jebac to. Wolne w ogóle nie usłyszeć żadnych życzeń niż takie przymusowe "wszystkiego najlepszego' bo tak wypada.
Wszystkiego najlepszego mimo wszystko
Spóźnione ale jednak, Najlepszego i trzymaj się! :D
nie mam pojecia czy ktokolwiek jeszcze tu jest, ale pomimo tego chcialbym was wszystkich usciskac i mam nadzieje ze kiedys w koncu uda nam sie znalezc chociaz ulamek szczescie na ktore kazdy z nas zasluguje, trzymajcie sie...
Ty też się trzymaj
Trzymaj się, każdy kiedyś osiągnie to szczęście, nawet jeśli nie na tej ziemi to w niebie, wieczne szczęście
Leżę właśnie w ciemnym pokoju i słucham tej playlisty. Co pociesza delikatnie moje serce, to to, że są jeszcze ludzie, którzy myślą podobnie do mnie.
Każdy dzień wygląda tak samo, moja głowa zaraz wybuchnie od monitora, nawet nie mam siły ani chęci na zagranie w gry. Za rok matura, a ja kompletnie nie wiem co mam robić, czy w ogóle uda mi się na coś zdecydować i jak potem będzie wyglądało moje życie. Staram się uszczęśliwiać osoby mi bliskie, samemu będąc tak naprawdę martwym w środku...
Nie chce się zagłębiać w szczegóły, zresztą wiecie o czym mówię. Trzymajcie się tam.
mam prawie identycznie, trzymaj sie
wizja tego, że pomimo najszczerszych intencji nic się nie osiągnie jest przerażająca... trzymaj się tam
witam wszystkich. Mam 16 lat. Kończę 1lo. Nie mam żadnych znajomych, przyjaciół, dziewczyny, nic. W szkole próbuje do kogoś zagadywać to ktoś odpowie jednym słowem a jak pojawią się inni to zaczyna się śmiech i rozmowy. To w chuj boli. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Czy to nieśmiałość czy aspołeczność czy spierdolenie. Myślę że mam popierdoloną osobowość obserwatora bo jak jestem w grupie np. Jest paru chłopaków i ja to wszyscy rozmawiają a ja ich tylko słucham i obserwuję a nie udzielam się. Nie wiem jaki to jest zjebany typ osobowości. Rozmowa powinna sprawiać przyjemność a dla mnie jest katorgą. Nie mam nawet komputera, nie mam na czym grać, nie znam się na grach, nigdy nawet nie grałem w CS'a czy lola, nie umiem grać, kompletnie nie wiem o co chodzi np. w lolu. Przykład czemu odstaje. Jakieś granie z kumplami po nocach? NIGDY. Odwiedziny- może parę razy. A jakiś insta gramów, twichów, snapchatow i innych gówien to nie mam. Nie kręci mnie to. Każdy się tym jara a mnie to nie dotyczy. Żadnych modnych ciuchów też nie mam. Najzwyklejsze jakieś noname'y. Próbuje się zakolegować z kimś ale nie wychodzi. Nawet na mess z nikim nie pisze ani na discordzie, nie jestem na żadnej grupie. Nigdy nie byłem na żadnej imprezie, nie zapraszają mnie, nigdy nic nie piłem, nie paliłem. Dzisiaj weekend. Wszyscy pójdą na imprezę, będę miło spędzać czas w grupie a ja będę siedział w domu, płakał, zamartwiał się i co najwyżej przeglądał yt. Ehh... Co za spierdolone życie. Dziewczyny nie mam, kontaktów z nimi prawie w ogóle oprócz paru wyjątków. Bardzo mnie boli że właśnie marnuje sobie najlepsze lata życia ze względu na to że jestem spierdolony. Kurwa, ja samotny a ludzie dosłownie koło mnie umawiają się na imprezy, śmieją się itd. itd. Płakać się chce. Proszę was napiszcie mi jakąś radę bo ja już mam dosyć tego. Naprawde. Nie wytrzymam chyba. Bóg se ze mnie jaja zrobił. Nie wiem nawet jak gadać z ludźmi, nie wiem o czym, najczęściej zagaduje coś w stylu: jak leci? co tam? co teraz mamy? BEZSENSU. nie umiem wykrzesać tego luzu. Co mam zrobić? Czy do końca życia będę zjebany i nie będę miał kolegów ani dziewczyny, nic fajnego nie przeżyje i zmarnuje młodość? Pomocy. Teraz jak ludzie w szkole opowiadają różne historie ze swojego życia, z imprez, wypadów, jakiś fajnych wydarzeń, ja zrozumiałem że nie miałem i nie mam życia. Ja nic nie przeżyłem fajnego. To straszny ból. Odkąd pamiętam. 0 znajomych, przyjaciół, dziewczyn, imprez. Teraz ludzie z mojej szkoły idą na wspólny wypad po lekcjach. Ja od razu do autobusu i do domu. Nie umiem gadać z ludźmi, nawet nie mam o czym. Wszyscy gadają cały czas, śmieją się, a ja z boku ze łzami w oczach. Dosłownie KAŻDY kogo znam chociażby z widzenia ma jakieś towarzystwo, a ja nie. Jestem aż tak zjebany? Dzisiaj w szkole myślałem że się poryczę bo nie miałem nikogo do pogadania a lekcje były luźne i inni się śmiali, opowiadali, palili. A ja na uboczu ze łzami w oczach. Ja nie wiem czy uda mi się to wytrzymać. Zresztą po co. Lepiej się zabić. Bo lepiej nie będzie, wiem o tym, jestem zjebany. Ja już przegrałem. Ta męka nie ma sensu. Nie potrafię rozmawiać i integrować się z ludźmi. Nie wiem czemu. To koniec. Myślę nad samobójstwem. Mam już dosyć patrzenia na szczęśliwych i spełnionych z życia nastolatkow i pięknych roześmianych kobitek. Nie wiem co ze sobą zrobić. Albo samobójstwo, albo męczę się dalej i będzie coraz gorzej. Całe wakacje pewnie przesiedzę w domu kiedy inni będą przeżywać super przygody z innymi i różne miłości. To tak w chuj boli. Nawet nie mam w co uciec. Nie mam pasji ani nic. Jest bardzo źle. Ale najgorzej to czuje się w szkole jak wszyscy gadają, śmieją się itd. A ja sam siedzę. Ciężko mi przetrwać te 7 godzin. Ja mam wrażenie ze ja nie pasuje do ludzi. Ja jestem jakiś inny, nie wiem. Nie ogarniam często o co ludziom chodzi, o czym rozmawiaja, co powiedzieć. Co jest ze mną nie tak? Przepraszam że się już powtarzam, ale pisząc to wyrzucam z siebie choć troszkę smutku. I cały czas ten pierdolony ból w środku. Kiedy jest się samemu w tłumie ludzi. Samotny człowiek w środku dnia. Zupełnie sam. A tam bardzo chciałoby się mieć chociażby przeciętne życie nastolatka. Jeśli chodzi o kontakty w klasie to jestem zdecydowanie najgorszy. Smutne ale prawdziwe. W ogóle nie jestem podobny do ludzi w moim wieku. Już nie raz miałem taką sytuację w życiu że jak trafiłem do nowego otoczenia gdzie nikt się nie znał to po niedługim czasie każdy już się znał normalnie, gadał i wszystko a ja zostawałem sam. Coś jest ze mną nie tak. Spierdoliłem sobie młodość i dalej ją pierdole. I wiem że już zawsze taki będę zjebany, bez niczego i nic nie przeżyje. Tak więc nie jesteście sami, też mam przejebane życie. A nawet często gorsze od wielu doomerów. Wy tutaj się smucicie ze was dziewczyna zdradziła albo kolega. No cóż. Na mnie nigdy nawet nie zwrócono uwagi. Mnie nie ma kto zdradzić...
powodzenia w życiu wszystkim
@@thesecondchillguy5697 oo dzięki stary za ten komentarz. Chętnie z tobą bym popisał więcej ale w dupie mam insta jak już to na discordzie jeśli masz.
Boję się wyznać jej to co czuję. Boję się odrzucenia. Boję się, że nie poradzę sobie z odrzuceniem. Jestem na skraju. Udaję, że wszystko gra. Chuja gra. Dobrze udaję i jakoś nadal stoję w miejscu. Stagnacja ... Cieszy mnie jej widok, cieszy mnie jej uśmiech, cieszy mnie kiedy widzę, że ona jest szczęśliwa. Chciałbym, żeby wiedziała, że jest dla mnie najważniejszą osobą od roku, ale nie potrafię się przyznać do tego przed samym sobą i co najważniejsze przed nią. Ryczałem jak dziecko kiedy jej nie było blisko, kiedy jej nie widziałem. Po powrocie do domu położyłem się do łóżka i płakałem zagryzając zębami chustkę tak by nikt przypadkiem nie słyszał. Kocham Cię mocno. Może kiedyś się odważę żeby to Tobie pokazać. Warszawa, 5 września 2020.
Mam nadzieję, że twoja historia dobrze się skończy i od tej pory będzie to już Wasza historia. Trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie!
Byku mam podobną sytuacje ale jeśli sie nie uda to próbuj dalej wkońcu szczęście cie spotka i zaskoczy
Mam nadzieję, że Twoja historia się dobrze potoczyła, ale jeśli ona Cię odrzuci/odrzuciła, to znaczy, że po prostu do siebie nie pasujecie i nie zmienisz tego. Trzymaj się tam, obyś był szczęśliwy.
Chciałbym się dowiedzieć, czy się udało?
@@bartekk285 Niestety, nie widziałem Jej na żywo od połowy września. Bardzo tęsknię nawet za tym żeby ją zobaczyć na żywo.
Jak widze to ile ludzi ma podobną sytuację do mnie zaczynam was traktować jak rodzinę. Trzymajcie się. Kiedyś może uda nam sie z tego wyjść.
"Jeszcze noc się wokół tli, a już wiem, że dzień jest zły"
Hej też nie możesz spać?
@@sylwiuska89 nie chce usypiać bo wiem ze znowu bede musiał wstać
@@doomer8570 skąd ja to znam. To już chyba lęk przed snem, brak nadzieji na to że już będzie dobrze jak się wstanie
i suspect there will be a magician soon
Trzymcie się wszyscy. Choćby nieważne jak słabo było, nie będzie tak zawsze. Nic nie trwa wiecznie, ale to tyczy się również tych życiowych dołów.
Wracam tu prawie codziennie, znam juz prawie wszystkie te komenatrze na pamięć... Jestem tu jako mlody melancholik, który jest sfrustrowany tym jak jego życie się układa i jak może sie ułożyć.
Ale wracam tu również, poniewaz te piosenki są piękne, a w wersji doomer można poczuć jeszcze bardziej te emocje. Gdy odczuwasz dokładnie to co jest w Szklanym człowieku, wieży Melancholi i Chciałbm umrzeć z miłości, wiesz że nie jest za dobrze, ale trzeba mieć nadzieję, że kiedyś będzie lepiej.
Kolejny 2 tygodniowy lockdown 2 miesięczny....
I ta refleksja nad tym, czy tej nocy się dostanie w mordę, po której wchodzi jeszcze lepsza - czy ciebie to tak naprawdę obchodzi?
@@buckplug2423 ok
@@buckplug2423 trochę tak, a najciekawsze jest to, że paradoksalnie to w nocy po północy (bądź nad ranem po po długiej wedrówce) ze słuchawkami na głowie, kiedy ciało odmawia posłuszeństwa, a jednak mimo to się idzie i idzie dalej w sumie bez celu, to czuje się wtedy najlepiej. Melanchonijna muzyka uderza do głowy, w ręku słodki gazowany napój, zimny wiatr na twarzy, pusta ulica lub plaża, następny dzień wolny to w takiej sytuacji mam wrażenie pustki (może to się zmnieni, gdy znajdę miłość życia), a mimo to wtedy czuję się, że żyję i muszę powiedzieć, że lubię taki stan, może to przez to że wiem, że znowu wzejdzie słońce i zacznie się nowy dzień, a ja dalej będę mógł marzyć. Warto jest marzyć i rozmyślać, a w nocy mam najlepsze rozkminy. No i nigdy nie dostałem w pysk
@@merton2438 "Człowiek umiera gdy przestaje marzyć"
Ryszard Riedel
jeszcze podpitym : )
Cieszę się że w życiu układa mi się na tyle w porządku że nie muszę przechodzić przez depresję i całe to wszytsko. Mimo wszystko lubię słuchać sobie składanek "polish doomer" dla tego niepowtarzalnego klimatu, przypominające koniec lat 90 i początek 2000 mimo, że nie mam prawa ich pamiętać bo miałem wtedy kilka lat. Życzę wam wszystkim żebyście kiedyś, tak jak ja, mogli słuchać składanek "polish doomer" tylko dla rozrywki, trzymajcie się dzieciaczki
Teraz ja też słucham ich dla przyjemności, życzę wszystkim tego samego❤️❤️❤️❤️
Same here, w życiu wszystko w porządku ale polish doomer albo russian doomer to jedyna muzyka jaka mi pasuje.
Tak, jeszcze 3 lata temu też tu przychodziłem mimochodem
Zawsze tu wracam kiedy mam doła, zawsze pomaga. Trzymajcie się jakoś w tym rzyciu
Gdy czytam komentarze pod doomer mixami zaczynam wierzyć w to że są na tym świecie tacy ludzie jak ja z którymi chciałbym się przyjaźnić, ale niestety to tylko internet w którym czujemy się anonimowi i mówimy to co czujemy, a w życiu wygląda to tak jak wygląda.Z fartem mordy, gdyby ludzie byli tacy no-toxic jak tutaj świat byłby piękniejszy.
jest w końcu tutajth-cam.com/video/IfI9so01NHk/w-d-xo.html
Dokładnie
Wiele razy tu byłem ale nigdy nic nie pisałem.. zostało mi niewiele czasu więc nadszedł czas aby chociaż tutaj zostawić mój jedyny ślad. Trzymajcie się i bądźcie silni
daj znać!
wszystko w porządku?
Przez moją depresje i nerwice lękową już nawet w internecie cięzko mi się piszę, ale fajnie że istnieje coś takiego jak ta wspaniała i wyrozumiała doomerska społeczność, trzymajcie się wszyscy.
rel, ja jeszcze dodatkowo przez to że mało rozmawiam z ludźmi mam wrażenie że przestaję umieć pisać jakkolwiek składne i logiczne komentarze, zupełnie jakbym cofnął się o 10 lat do tyłu
@@niedzielawieczurssolitude mam tak samo, a jeszcze 2 lata temu coś mi sie chcialo,teraz to juz w ogole nie i jedynie tutaj czuje sie bezpiecznie
jaki piękny jest ten świat, tylko czarne, białe...
przejebane życie będzie magik....
Rok temu siedziałem w najgorszym dołku życia słuchając tego mixu codziennie godzinami. Dziś wracam tutaj bez tych negatywnych uczuć po prostu, żeby posłuchać muzyczki. Trzymajcie się tam w tej depresji - z czasem jest lepiej.
*Nie będzie wiecznie do dupy*
ej magik film z wracania pociągiem z niesatysfakcjonującego kierunku na studiach zniknął...
To jest jakieś tragedia
cały czas jest
Ktoś wrzucil reupload ale bez komentarzy to nie to samo
@@demoncai7642 wydaje mi sie ze ten reupload jest zly poniewaz tam nie ma niektorych piosenek a wzamian sa inne
@@demoncai7642 teraz jest dostępna strona gdzie widać komentarze
Społeczeństwo doomerów to najlepsi ludzie jakich spotkałem, w ogóle nie są toksyczni do nikogo nie mają problemu żyją sobą, żyją własnym życiem i da się z nimi porozmawiać... takich ludzi potrzebujemy.
Oraz trzymajcie sie tam w życiu nie odjebcie czegoś. "Nie poddaj się, bierz życie jakim jest"
Niestety nawet tu znajdzie się osoba która się przypierdoli ale to żadkość w porównaniu do innych stron YT
Nie sądzę abyśmy potrzebowali ludzi którzy do niczego w życiu nie dążą...
Jedyne czego od życia pragnę to poznanie swojej drugiej połówki.
Marzę o tym, żeby być z nią szczęśliwy i mieć swój własny kącik.
Tylko Nasz i Nas.
Powodzenia...
Tak samo... Uwierz mi, tak samo. Teraz widzę, że życie razem z drugą połową ma więcej sensu, a do tego jest po prostu łatwiejsze.
@@sophiexxx455
Albo zniknąć i zacząć wszystko samemu od nowa gdzieś na drugim końcu świata.
@@Bar.tata. Pod tym też się podpisuję. Wyjazd gdzieś daleko brzmi jak marzenie... Może kiedyś...
@@Bar.tata. najlepiej na własnej wyspie, gdzieś z dala od ludzi
Rzadko cokolwiek piszę w internecie, ale mam wrażenie, że to mogłaby być ścieżka dźwiękowa do mojego życia.
Mam podobne wrażenie
Nie tylko do twojego 🍀
Przerażające jak te Twoje składanki dobrze siadają.
Znalazłem dommer music w zasadzie niedawno, ale wiem że to jest muzyka mojej duszy. Mimo że biorę leki na psychikę i czuję się lepiej niż było to na początku to i tak. Takie już jest życie moi drodzy. Nawet kiedy będzie się szczęśliwym to i tak koniec będzie taki sam dla wszystkich. Jedyne co mogę powiedzieć to to, żebyście dali sobie pomóc, bo od dna da się odbic, nawet wiele razy.
Ten koniec w warunkach kryzysu klimatycznego może być dla każdego inny - śmierć z głodu, utopienie w powodzi, udar na słońcu, topór w plecy od brata doomera w czasie walki o ostatnią butelkę wody
Dmt mi pomogło. Trzymajcie się na tym świecie
@@drobinka Kryzys klimatyczny po chuju do raju.
szaleństwo jest lekarstwem królu
Zdechnąć to nie sztuka. Sztuka to zdechnąć z miłości
Społeczeństwo doomerów to jednak najmniej toksyczne i najbardziej wyrozumiałe społeczeństwo jakie znalazłam
Doświadczenie po przez życie, a nie sztuczne emocje
@forza jestem Moja siostra kiedyś grała w te gacha live czy jakoś tak Xd
@forza jestem ludzie mają różne odskocznie od rzeczywistości, niektórzy lubią kreskówki, inni grają w gry, co komu do tego
Ja takie odczucia mam wobec punków.
@forza jestem jestem na koncie młodszej kuzynki, ale ok
Jadłem w tym barze mlecznym przez 3 miesiące pracy dzień w dzień, mają naprawdę dobre deserki z galaretką
Gdzie to
Gdzie to jest
@@imxerfextion9647 Gdańsk, Przymorze Jagiellońska, ale już chyba odnowiony 😁
@@tomekciborowski8503 ale jedzenie nadal chujowe, nie polecam
Znów atmosfera nocy, zgaszonego światła i cienkiego promienia świeczki ściągają mnie tutaj.
Czytam moje stare wpisy, pozmieniało sie. Wybrnęłam z gówna. Znalazłam droge, by udźwignąć tamto.
Jestem szczęśliwsza, jest okej doomerzy:)))
I nadal kocham klimat tej muzyki. Klimat panujący tutaj w komentarzach. To piękne i przerażające jak świadomi świata bywają ludzie. Życzę każdemu odnalezienia choć odrobiny spokoju wśród tego wszystkiego. Znajdźcie urok w cierpieniu, jakkolwiek to brzmi..
Dawno nie pisałam. Kiedyś to była codzienność. Codzienne spisywanie myśli, żeby móc lepiej siebie zrozumieć. Piękna sprawa, chyba tęsknię.
Siedze na dupie i słucham corovitz. Najbardziej relaksująca „kwarantanna” ever
Jest 4 nad ranem pije piwsko slucham tych piosenek i użalam się nad swoim marnym życiem, bo doskonale wiem, że nic dobrego mnie nie czeka
Sprzedawcy marzeń - 00:14
Acidland - 05:02
Bar mleczny Korova - 10:06
Wieża melancholii - 14:05
Za zamkniętymi oczami - 20:32
Kilka błędów popełnionych przez dobrych rodziców - 24:50
Siódmy koktajl - 29:42
Nigdy nie znajdziesz sobie przyjaciół, jeśli nie będziesz taki jak wszyscy - 35:01
W dziesięć sekund przez całe życie - 39:00
Chciałbym umrzeć z miłości - 45:31
Szklany człowiek - 54:10
Pocztówka z lotniska - 1:00:20
salutujmy temu patriocie
@@magikdyspozytor hahahahahahaha XDDDDDDD dokładnie XDD to jest definicja patriotyzmu, zawsze w szkole debilnie pytali co dla ciebie oznacza patriotyzm, teraz już mam najlepszy przykład działania dla dobra ojczyzny
spis jest również w opisie
@@apopleksja opis nie działa w telefonie
@@slaviclord dziala
to uczucie kiedy poznałeś kogoś kto sprawił że znowu zacząłeś się uśmiechać ale się zepsuło i wracasz do starej beznadziei
raany i ten przeskok. mógł już zostawić i nie naprawiać to byłoby stabilnie chociaż.
Prawda było by chociaż stabilnie
Albo poznałeś osobę która ma depresję pomagasz jej i kiedy jej pomogłeś ma cie w dupie
rel
O! Rojek w końcu przeszedł mutację.
XDDDD
O ty chamie
O cholera nie przyszedłem tu po śmiech a zasmiane
I came here to feel, not to laugh
Uśmiechnąłem się pierwszy raz od parudziesięciu godzin, nie spodziewałem się tego, dziękuję tobie
To jest naprawdę pojebane że ląduje tu średnio codziennie od ponad miesiąca XD, trzymajcie się wszyscy
Mój kochany piesek jest już w psim raju. Dziękuje ci Metrus za te 14 lat❤️😢
ojej 😣
nie wiedziałem że tego potrzebuje, wypełnia mnie szczęście i strach jak tego słucham
45:31
Jednak "Chciałbym umrzeć z miłości" w tej wersji to inny kompletnie świat. Dzięki wielkie za odkrycie polskiej strony takiej muzyki. Wow.
Przepraszam pana, tu nie wolno palić
Ale ja się nie zaciągam
-Tylko jednego...?
-No dobra...
uwielbiam pic alkohol sluchajac tej plyty jest tak kolorowo
ok doomer
Chciałabym się zakochać. Poczuć te motylki w brzuchu. Myśleć o tej osobie ciagle i przyszłości z nią. Uginanie kolan, rumieńce i inne rzeczy, chce tego doznać to musi być wspaniałe uczucie zakochać się w kimś na zabój i żeby ta osoba to odwzajemniła. Przeczytałam komentarz o chłopaku który zakochał się w dziewczynie. Popłakałam się to było zbyt piękne jak ktoś może mieć fioła na jednej osobie. Osoba którą ze uważa ze jest perfekcyjna i kocha się jej wszystkie wady. Masakra co miłość może robić z ludźmi. Do wszystkich którzy to czytają wyznaj jej/jemu swoje uczucia życie ma się jedno a i tak życie jest do dupy wiec czemu nie spróbować ? Powodzenia trzymajcie się :)
Miłość można znaleźć w różnych dziwnych miejscach
ja często żałuję, że zakochałem się 2 lata temu w jednej dziewczynie, wyznałem jej miłość za wcześnie, zjebałem wszystko. Jestem dla niej pewnie tylko insektem, pomimo, że niby normalnie piszemy. Niby 2 lata, ale dalej jak słyszę, że idzie pić, albo rozmawia z chłopakiem, który się jej podoba, to pomimo, że powinno mi przejść, dalej... dalej coś tam lekko czuję. Podoba mi się obecnie inna dziewczyna, która jest wspaniała, ale boję się, że to wszystko zniszczę, jak zawsze, jak wszystko. Czasami nie chciałbym niczego czuć, zwłaszcza miłości...
śmiem nie podzielić poglądu bo dla mnie zakochanie się to najgorsze uczucie na świecie. to jak bycie na niekontrolowanym haju bez przerwy. można to lubić, ja nie lubię bo czuję się ogłupiona.
@@patrycjak.951 Ja uważam że lepiej być tak ogłupionym jak to nazwałaś niż siedzieć i rozmyślać nad swoimi problemami widząc wszystko dookoła siebie w negatwnym świetle
@@patrycjak.951 rozumiem twoj punkt widzenia i wiem dlaczego tak to widzisz. jednak uwazam ze wole myslec tylko o tej osobie niz siedziec w wlasnym pokoju i myslec tylko o negatywnych rzeczach. rozmyslac ekzystencje i jakim to jestem nudnym czlowiekiem
słuchałem tego w 2007 w autobusie w drodze do technikum szarą jesienią. obok pidżamy porno i ksu. wtedy było się doomerem, ale nikt o tym nie wiedział ani nikt o tym nikomu nie mówił, bo nie było gdzie i po co. jestem 89
Ja 2005 jak jeździłem do technikum to też tego słuchałem, ewentualnie czasem się puściło Molchata czy coś. Dziś kolejna zarwana nocka, aby nie zawieść nikogo na i tak już niskiej średniej. Zacznę za godzinę bo teraz bym zalał zeszyty
Czasy szkolne to była sielanka w porównaniu z życiem dorosłym.Rocznik 90.
"melancholik", taki rys osobowości jest znany od dawna. Tylko teraz jakieś bananowe nazwy powymyślali.
@@kaczorandrzej9410 2005 to Ty dopiero zobaczysz :D
@@KenamiShoty w jakim sensie?
18 lat na karku, nigdy nie byłem w ŻADNYM związku. A zawsze paradoksalnie najbardziej tego pragnąłem. W zamian za to muszę patrzeć na inne pary które są szczęśliwe, zakochanych ludzi, opowieści kolegów o ich dziewczynach, zwiazkach. Mam już tego kurwa dosyć, Czuję cholerną złość i żal. Może do tego stanu rzeczy przyczynia się moja sytuacja życiowa itd itd ale to długi temat i nie chce się już tu rozpisywać. W każdym razie żal mi dupe ściska ze tracę w ten sposób najlepsze lata, umykają mi najfajniejsze chwilę, wspomnienia a drugiej młodości już nie będzie. Po prostu zajebiscie. "Pinkny jest ten świat" A na każdym kroku niesprawiedliwość, ból, cierpienie, ślepy los który wszystkim rządzi, śmieje mi się i pluje mi w twarz. Trzymacie się tam w tej kpinie zwanej życiem, idzie czasem wziąść i się zajebać...
Musisz zająć się innymi rzeczami, związki to nie wszystko i nie stanowią o twojej wartości jako człowieku
Ja co prawda mam 16 lat ale niestety u mnie wygląda to bardzo podobnie. Znajomych też za wiele nie mam, głównie to osoby z klasy z którymi kontakt ogranicza się jedynie do przebywania w szkole. Niektórzy wychodzą, robią imprezy, ogniska chodzą do kina itp. a ja nawet nie mam z kim nigdzie wyjść. Jedynie z kim mam jakiś lepszy kontakt to kumpel z podstawówki, ale on też woli starszych ,,ziomków,, z którymi ma więcej rozrywki...
Stary, znam ten ból, ja mam 22 lata a też nigdy nie byłam w związku. Czuję się już bezsilna wobec tego, nie mogę czasem znieść widoku szczęśliwych par… trzymaj się tam…
Mam 29 lat. Jestem marzycielką, od nastoletnich lat zaczytuje się w romansach, słucham rockowych ballad o miłości, sama czasem coś tworzę. Odkąd pamiętam moim jedynym marzeniem było znaleźć miłość, założyć rodzinę, itp. Będąć w Twoim wieku również goniłam za miłością, patrząc z zazdrością na innych w stałych, jak na tamtą perspektywę, związkach. I do czego mnie to doprowadziło? Kilka nieudanych związków, jeden raz serce złamane tak, że nie sądziłam, że ponownie będę w stanie kogoś pokochać. A jednak. Czy żałuję? Nie, każda taka relacja wniosła do postrzegania "idealnej, jedynej miłości". Moja rada jest taka: warto szukać miłości, ale nie warto zatracić siebie w poszukiwaniach. Ta prawdziwa przychodzi wtedy, gdy jesteśmy na tyle samoświadomi, by poznać co jest dla nas dobre, a co nie. Żeby ktoś pokochał Ciebie, musisz najpierw sam pokochać siebie. Nie spiesz się, naprawdę warto czekać :)
Byłem w podobnym miejscu, pierwszy raz w wziązek wszedłem w zeszłym roku jak miałem 20 lat i powiem ci tyle, że nagle zacząłem tesknic do czasów bycia samemu hah. Nie śpiesz sie, to naprawdę przyjdzie samo, kto powiedział że musisz juz w takim wieku byc w związku? Kazdy ma swój czas i twój na pewno nadziejdzie, trzymaj sie tam.
dlaczego smutek zamienia mi się we wkurwienie i na odwrót na szczęście jak czytam te komentarze czuje spokój trzymajcie się wszyscy oby bylo lepiej
zawsze tego slucham gdy mi ciezko... trzymajcie sie tam byczki nawet jak ktoś wam mówi, że nie jesteście nic wart to nie znaczy iż jest to prawda. Damy radę...
Myslovitz udostępniło na swoim fanpage na FB, stonks
Czuję się strasznie odklejona od rzeczywistości, myślałam że skończę liceum i wszystko będzie lepiej. Nareszcie oderwę się od moich rodziców tak toksycznych, że dziwię się jak to możliwe że żadna trucizna nie skapuje z sufitu. Że to koniec spania w zakrwawionej pościeli, płakania każdego dnia. Byłam na studiach trzy miesiące i nie byłam w stanie tego nawet polubić, źle wybrałam, nie miałam siły wstawać rano, uśmiechać się do ludzi, udawać że chce tu być. Pamiętam jak pewnego dnia siedzieliśmy z ludźmi z grupy na uczelni i czekaliśmy na kolejne zajęcia. Wszyscy rozmawiali, śmiali się, a ja w tamtym momencie stwierdziłam, że nie ma sensu tego ciągnąć, po prostu wyszłam nie mówiąc nic nikomu. Wracałam do akademika w zimnie, słuchając tego doomera, łzy mi leciały po policzkach i wiecie co, nikt nawet sie mną nie zainteresował, nikt się nie zapytał gdzie idę, czemu wychodzę, nikt nawet nie napisał jak przestałam chodzić na zajęcia. Wróciłam do domu wmawiając rodzicom, że zdałam sesje i spróbuję innego kierunku za rok, przyszedł list z uczelni że usuwają mnie z listy studentów przez nie zdanie sesji. List spaliłam, nie wiem co by ze mną było gdyby sie dowiedzieli. I teraz co? Nie moge wyjść z pokoju, dzisiaj rozbiłam lustro, nie mogłam patrzeć na to moje okropne żałosne odbicie roztrzaskałam je na kawałki. Nie wiem co ze sobą zrobić, jak być szczęśliwa w tym ohydnym świecie i jaka przyszłość mnie czeka. Trzymajcie się ciepło moi kochani doomerzy
:( uwolnienie się od rodziców jest naprawdę ciężkie, zwłaszcza gdy nie ma się już siły nic zrobić,a do tego nie ma sie własnego mieszkania,hajsu itd. jeśli znajdziesz w sobie siłę żeby postawić pierwszy krok na drodze ku lepszemu życiu polecam ci książkę susan forward pt toksyczni rodzice mi Bardzo pomogła
@rikitiki Mimo, że nie byłaś w stanie polubić studiów przez te 3 miesiące to przynajmniej mogłaś załapać kontakty z ludzmi, bo nigdy nie wiesz z którą osobą będziesz sie przyjaznic przez długie lata. Po pierwsze musisz zrobić taki jakby plan i wyobrazić sobie jak chciałabyś żeby twoja przyszłość wyglądała, np.
-Oderwanie się od rodziców, uniezależnienie się od rodziców, znalezienie swojej drugiej połówki, studiowanie/praca na kierunku w którym się widzisz
Potem jak już wiesz co chcesz osiągnąć w najbliższym czasie to wypisujesz w jaki sposób możesz to osiągnąć małymi krokami, bo bez planu i zrozumienia jak możesz to osiągnąć będziesz dryfować i się odbijać od rzeczy do rzeczy, które życie postawi ci na drodze.
Tak to masz plan i próbujesz go zrealizować każdego dnia, wiadomo będziesz musiała być cierpliwa, bo życie nie zmieni się z dnia na dzień, ale pracujesz i starasz się być lepszą wersją siebie, wtedy jak będziesz patrzeć w lustro i wiesz, że dajesz z siebie wszystko to łatwiej będzie patrzeć na swoje odbicie mimo, że coś nie wyszło
jest w końcu tutajth-cam.com/video/IfI9so01NHk/w-d-xo.html
czesc, mam nadzieję, że wszytsko możliwie układa ci się ku dobremu. z całego serca życzę ci dobrych ludzi wokoło i możliwego znalezienia wspolnego języka z rodzicami, chociaz nieraz bywa to trudne i często wymaga wielu zmian.
Hej, jak się teraz czujesz? Minął rok, ot bardzo się przejąłem czytając tą wiadomość. Mam nadzieję, że u Ciebie lepiej.
Że jakoś sobie radzisz, że czujesz się choć trochę lepiej.
Ciekawostka - bar mleczny korova pochodzi z... Książki. Konkretnie mechanicznej pomarańczy.
Bohaterowie przychodzili tam po to by się narkotyzować, a narkotyki były podawane z... Mlekiem.
Właśnie dlatego w piosence "bar mleczny korova" możemy usłyszeć słowa "chemiczny zapach"
dzieki piotr gryfin
To jeszcze coś dorzućmy na przerwę.
th-cam.com/video/0698sTH7mUk/w-d-xo.html.
PS: Drobne wyjaśnienie dla tych co nie czytali/słuchali. W książce język to nie czysty angielski tylko jest do bólu przesycony rusycyzmami. Stąd wyrazy brzmiące bardziej słowiańsko niż angielsko.
dzięki mordeczko, aż wreszcie sięgnę po wersję książkową mechanicznej pomarańczy z ciekawości
Właśnie zacząłem studia w słynnym mieście na P. Studiuję socjologię, narazie sam kierunek mi się podoba, ale codziennie czuję straszną presję. Nie chcę zawieść moich rodziców, nie wiem co mam robić, dosłownie codziennie mój dzień wygląda tak samo. Wstaję palę szluga jem śniadanie wchodzę na wykłady robię zadania i albo chleje browary albo jaram trawę bo nietrzeźwy nie jestem taki przygnębiony. Cieszę się, że w końcu mogę to bez strachu wyrzucić z siebię. Trzymajcie się doomerki.
"Znowu dziś chciałem odmienić świat, ale z tego i tak nie wyszło nic"
odechcialo mi sie zyc od sluchania tego
Jesz obwarzanka, jest suchy, za to pada i jest późny listopad godzina 18:45, czujesz smog, okolice PKP małej miejscowość, na słuchawkach muzyka co budzi jesienną melancholie za czasami które nie były lepsze ale i tak nostalgia działa i tęsknisz polish dommer mix vol.1
Słuchałem muzyki i czytałem komentarze w języku angielskim, ludzi z całego świata. Nie myślałem, że trafię na podobne "zbiorowiska" i filmy z muzyką na polskim podwórku. Jest mi niezmiernie miło :)
Palenie zabija, dlatego nie palę. Samotność też zabija - duszę, niestety tutaj nie mam wyboru, kto wie kiedy i czy w ogóle coś się zmieni, raczej tylko na gorsze. Dziwna sprawa kiedy człowiek cieszy się z gównianej sytuacji bo wie że nadal może być gorzej. Zostało już się tylko cieszyć z takich pierdół jak ładna pogoda, zachód słońca czy spacer z muzyką...
Trzymaj sie !!
@@kiryuoku5367 dzięki brachu, ostatni miesiąc już na prawdę jestem załamany. Słuchałem 2pac-a "pistol to my head" i nie mógłem powstrzymać łez.
@@LieroXor spk ziomuś nie tylko ty jest nas wielu pozdrawiam cieplutko
pierdolisz
To nie pierdoły, najmniejsza drobnostka w moich oczach dla Ciebie może być skarbem, nie ma co się przejmować postrzeganiem świata przez inne osoby, ważne jest to jak Ty go postrzegasz, i co dla Ciebie jest ważne.
Nie spodziewałem się, że kiedyś będę tu wchodził szczęśliwy! Życzę tego każdemu z Was ;)
Te piosenki wcale nie są takie smutne kiedy w końcu zauważy się piękno otaczającego nas świata
Za co lubię algorytmy youtube'a?
Dla ciekawych, krótka opowieść poniżej, a dla tych trochę bardziej leniwych: TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO!
Jestem z Bydgoszczy, rozstanie z chłopakiem, jedziesz do Poznania oderwać się od myśli jak to proponuje bliska Ci przyjaciółka stamtąd mimo, że jest ryzyko spotkania byłego, który też tam mieszka. Bawisz się świetnie całą noc. Wracasz o trzeciej w nocy przez miasto, podpity, zmęczony z torbą przez ramię, masz świetny humor, nagle dostajesz smsa od niego z pytaniem co robisz i czy nie wpadniesz do niego i jego ekipy dalej się bawić. Jeszcze godzinę temu pogodziłeś się ze wszystkim. Wszystko do Cb wraca, zaczynasz się trząść, bierze na wspominki, zbiera Ci się na płacz. Jesteś już prawie u celu na nocleg, kiedy dzwonisz do niego i pytasz się o drogę. Dostajesz adres, pada Ci komórka. Jest niedziela 3:30 w nocy, jesteś w obcym mieście z torbą na ramieniu, z rozładowanym telefonem, rozbity, przygnębiony, nie wiesz co robić. Rzucasz się na przypakowo przejeżdżającą taksówkę. Masz szczęście, że trafiasz na mega symaptycznego i wyrozumiałego taksówkarza i jeszcze większe szczęście, że spotykasz ekipę, której nie znasz gdzieś pod monopolowym z byłym między nimi. Wysiadasz, idziesz do nich, jest cześć, cześć, niezręczna cisza. Idziesz z nimi, pijecie dalej, muzyka gra w tle, gadasz z obcymi ludźmi, bo i on i ja boimy się do siebie odezwać. Jest mniej ludzi, nadaża się okazja, że podchodzi i próbuje zagadać. Czujesz, że zaraz wybuchniesz płaczem, uciekasz do (nie)znajomych, zakładasz z powrotem maskę, że niby nic się nie dzieje, a w środku pustka, żal, złość, smutek, przygnębienie jednocześnie - wszystkiego po trochu, na raz lub na zmianę. Zostaje Was mniej, wkońcu Ty się kładziesz, zasypiasz, a po chwilii budzisz się objęty przez niego. Nie wytrzymujesz, całą noc zadajesz sobie pytanie PO CO SKORO I TAK JUŻ JASNO CI POWIEDZIAŁ, ŻE NIC Z TEGO NIE BĘDZIE i biegniesz do łazienki, pękasz, zaczynasz ryczeć bardziej niż po stracie bardzo bliskiej Ci osoby. Siedzisz skulony tam w kącie dobre pół godziny. Wracasz, kładziesz się z powrotem obok niego, on się do Cb niewinnie uśmiecha. Przypominasz sobie ten sam nieśmiały uśmiech, kiedy pierwszy raz się zobaczyliście. Ledwo przez gardło przechodzą Ci ledwo słyszalne słowa, pytasz się co się właśnie dzieje, czy masz sobie robić dalej nadzieję czy tak jak wspomniał NIE KOCHAM CIĘ, ALE BARDZO ZALEŻY MI NA ZNAJOMOŚĆI Z TOBĄ. NIE KASUJ MNIE ZE SWOJEGO ŻYCIA. Rozklejasz się przy nim, wstajesz, zaczynasz się pakować i zbierać mimo, że pociąg masz za 5h, a Ty i tak nie masz co ze sobą zrobić. Każe Ci się zatrzymać, prosi o rozmowę, prawie milczy. Rozpacz ogarnia cię bardziej, nie widzisz świata przez lejące się strumieniami łzy. Wychodzisz, patrzysz na niego ostatni raz z nadzieją, że złapie Cię za rękę lub każe się zatrzymać - stoi przy drzwiach w milczeniu i nic. Nagle tracisz grunt pod nogami, siadasz na klatce na pół piętrze i ryczysz dalej. Dzwonisz zdesperowany po niego, bo wiesz, że nigdzie nie dojdziesz o własnych siłach. Przybiega, siada obok, przytula i siedzi w milczeniu dając mi popłakać. Mówi, że masz poczekać, idzie się ubrać i idzie Cię odprowadzić. Rozmawiacie, wyjaśniacie sobie wszystko, boli Cię to, ale musisz się przyzwyczaić, bo wiesz, że nie zmieni decyzji. Czujesz pewnego rodzaju ulgę, że wkońcu znalał odwagę na szczerą rozmowę o tym. Zabiera Cię do siebie, żebyś nie czekał jak menel na dworcu. Ostatni raz w życiu zasypiacie w swoich objęciach. Budzisz się o 11:30 po póltoragodzinnym śnie, patrzysz na niego, ubierasz się bez słowa, chwytasz torbę, stoisz w drzwiach i patrzysz na niego jak słodko śpi z myślą, że to już ostatni raz i więcej go nie zobaczysz. Nie chcesz iść, ale musisz, zbiera Ci się znowu na płacz. Idziesz na dworzec rozbity, nie wiesz co się dzieje dookoła Ciebie, co jakiś czas łzy przysłaniają Ci widok na ulicę. Nie zwracasz uwagi na czerwone / zielone światło. Kupujesz bilet, wsiadasz do pociągu, bierzesz książkę, nie możesz się skupić. Patrzysz dłuższą chwilę przez okno. Powoli zaczynasz się uspokajać, żeby nie beczeć w pociągu wypchanym ludźmi. Masz przesiadkę w Inowrocławiu, nie jadłeś niczego od obiadu z dnia poprzedniego, jesteś niewyspany, skacowany, roztrzęsiony - emocjonalny titanic na dnie oceanu. Podjeżdża pociąg , wsiadasz w niego, nie zwróciłeś uwagi na jaki pociąg się przesiadsz skoro peron, tor i godzina odjazdu prawie się zgadzają. Nagle ciepła Pani konduktor uświadamia Cię subtelnie, że wsiadłeś do pociągu, któy jedzie do...Poznania :,). Wysiadasz na jakiejś pipidówie. Zapominasz z tego wszystkiego, że na mniejszych stacjach nie zatrzymują się wszystkie pociągi. Jest niedziela, niehandlowa, jesteś na wsi, niczego dookoła nie ma, jeden monopolowy, któego pilnują tamtejsi menele. Ściemnia się, robi się jeszcze chłodniej, wieje, zaczyna wiać co raz mocniej, zrywa się wichura, jest już bardzo zimno. Nie masz gdzie się schować, a musisz czekać od 15:50 do 19:10 na pociąg do Bydgoszczy. Zaczynasz prosić podjeżdzających pod monopol ludzi czy nie podwiozą Cię chociaż do Inwrocoławia, gdzie jest cieplutki dworzec. Udaje Ci się zagadać do babki, która jest na tyle życzliwa, że każe wsiadać. Jedziesz uratowany, łapiesz na chwilę ulgę, gdy po przejechanych 4 km psuje jej się auto. Laweta za 1,5 h. Nie masz tyle czasu, musisz wracać pieszo z powrotem na stację inaczej utkniesz tu na noc. Szybko idziesz, czas się kończy, biegniesz i żeby nie było tak dramatycznie zdążasz na ten pociąg i jeszcze bezpośrednio do Bydgoszczy. Wracasz zmarnowany do domu, nie myjesz się, nie jesz niczego. Następnego dnia wstajesz, zakładasz maskę i idziesz wśród ludzi udając, że spędziłeś zwyczajny, nudny weekend w domu. W drodze do pracy odpalasz YT i dostajesz w rekomendowanych składankę magika na dzień dobry :,)
I wiecie co? To był najgorszy pomysł, żeby pisać to wszystko, kiedy ta składanka leci w tle XD
To o mnie.
:((
Trzymaj się tam w tej Bydgoszczy!
Miałam kiedyś podobnie. Tulamy Cię z moją Kate, będziesz silniejszy, zobaczysz! ❤️
Trzymaj się, mocno Cię tulimy
O bar ze zdjęcia jest obok mnie, trzymajcie się w tej Polsce.
pozdrawiam sąsiada
Każdy bar mleczny chyba tak wygląda, bo ten w moim mieście to samo
The Towerizer to może to wciąż jeden i ten sam bo ja jestem pewna ze to mój xD
@@magorzata5139 Kielce?
The Towerizer gdansk 👀
I to uczucie kiedy jesteś nieporadny w życiu, przestajesz ufać ludziom bo często wykorzystywali twoje dobre serce na swoją korzyść a twoim najlepszym przyjacielem jest depresja.. i bezsenność.
Łączymy się w bólu istnienia, mam to samo
Słucham tej playlisty siedząc w wynajmowanym pokoju, z dala od domu bo jestem na studiach, samotność często daje się we znaki, czuję się obco w obcym mieście, kontakt z kimkolwiek urywa się po wyjściu za próg uczelni. Miało być inaczej, to miał być najlepszy okres w życiu…
Cały czas mam wrażenie że życie ucieka mi przez palce, nie doświadczam tego, co inni. Kiedy inni imprezują, ja siedzę w domu. Kiedy inni przeżywają miłości, ja cierpię w samotności… najgorsze jest to, że ciężko cokolwiek z tym zrobić. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni…
uwierz, z pozoru poza wynajmowanym pokojem i z dala od domu jestem dokładnym twym przeciwieństwem, a jednak coś mnie tu sprowadziło. Człowiek zakłada maskę i bawi się, imprezuje, poznaje dziewczyny, odwala różne akcje. Ale co z tego jak i tak człowiek czuje pustkę taką jak dziura w titanicu . Niby jest dobrze, fajne studia, fajne wyniki w nauce i w sporcie. Ale i tak samotny wędruje przez ten łez padół. Tak bywa, niby człowiek ma wszystko a jednak nic.
2 lata od wypuszczenia tego filmu na yt a ja wciaz tutaj wracam i rozkminiam przy tej piosence sens zycia ogolny. Co zjebalem w zyciu i jakim cudem dobilem do 30tki nie bedac caly siwy mimo zjebanego dziecinstwa.
Nie wiem dlaczego mi się te składanki pokazują na głównej, ale przez nie przypomina mi się, przez co musiał przejść mój chłopak, którego kocham najbardziej na świecie, i mam teraz w głowie moment, gdy pod wpływem nostalgicznej atmosfery i nieco alkoholu zaczął płakać przy mnie jak dziecko i opowiadać o tym, jak samotny był przez tak długi czas. Nigdy nie sądziłam, że zobaczę praktycznie dorosłego chłopa, który tak płacze.
Jemu się udało znaleźć szczęście, czyli to oznacza że... MY WSZYSCY MOŻEMY ZNALEŹĆ SZCZĘŚCIE, trzymajcie sie
O mój boże kolejny doomerski mix
A dlaczego tylko panowie?
Chcialabym żeby to było na spotify
może to właśnie sprawia, jak bardzo ten album jest taki specjalny? Ani nie można go mieć na spoti, ani na cedeku..
Chciałby się ktoś napić wódki do tego, paląc papierosy, nie patrząc na siebie i nie mówiąc nic, po prostu pić i słuchać, a jak się skończy to rozejść?
Taka wizja przejawia się nie tylko u ciebie
O kurła, dobry pomysł 👌😁
Chciałbym się tak zchlać, żeby zdechnąć
@@LieroXor powodzenia
Chętnie
Wracam tu co noc, od roku
Jeszcze wracasz?
@@miedziakixd7695 tak
wbijaj na serwer nie pożałujesz discord.gg/sJQMBzZc
Po prostu kurwa świetnie. Cała młodość zmarnowana w 4 ścianach mojego pokoju. Zmarnowałem młodość, nie chce mi się dalej żyć. Nie przeżyłem nic fajnego. Nie mam kolegow, przyjaciół, dziewczyny i w sumie nigdy nie miałem. Nawet kompa nie mam i wogole nie znam się na grach. Po chuj mi takie życie. Wolałbym odkorkować. Pewnie spytacie dlaczego tak to u mnie wygląda. Nie chcę mi się rozpisywać ale do takiego stanu rzeczy przyczyniłem się po części ja, moja rodzina, mój pech i moja sytuacja. Bezsensu już to wszystko, nie wiem co ze sobą zrobić
nie jesteś sam, trzymaj się;(
Trzymaj się
Jak tam u ciebie, lepiej coś?
Słuchajcie, sam jeszcze miesiąc temu przychodzilem tutaj codziennie i czułem tylko pustkę. Ale zawsze po złych dniach przychodzą dobre.
Mam od tygodnia dziewczynę, która mnie wspiera, a ja ją. Naprawdę, zawsze bedzie lepiej. Trzymajcie się i życzę wam polepszenia waszej sytuacji.
Samotność. Samotność towarzyszy mi całe moje życie, podąża za mną w najciemniejsze miejsca i nie odstępuję mnie na krok, 24/dobę, siedem dni w tygodniu. Po pewnym czasie przestaje ona być uciążliwa, a staje się wręcz strefą komfortu, z której nie chcesz wyjść. Zastanawiam się czy to przez moje dzieciństwo, czy może coś, co wydarzyło się później. Zastanawiam się nad tym bardzo często, za często. Myślałem, że pójdę do szkoły średniej, to coś się zmieni, potem, że skończę studia i będzie lepiej, później, że znajdę dobrze płatną pracę, i wszystko się ułoży. Dzisiaj, kiedy wszystko to już zrobiłem, nie mam już nic, czego mógłbym się zahaczyć by iść dalej. Z każdą zmianą myślałem, że to jest to, to jest to, co wszystko zmieni. Jednak nie zmieniło się nic. A powolną spiralą zmierzam ku szaleństwu. Głębia mej samoświadomości powoduje, że cierpię. Tragizm mego życia, zgotowany na własne życzenie, spędza mi sen z powiek. Żal niepodjętych decyzji nawiedza mnie w nocą. Nie wiem kiedy to się stało. Kiedy z wesołego chłopaka, rozbawiającego wszystkich w klasie, stałem się doomerem, spędzającym większość wolnego czasu przeglądając wypaczające rzeczywistość media społecznościowe, bez kontaktów międzyludzkich, bez nadziei na poprawę, bez celu. Rozwinąłem sam wiele umiejętności praktycznych, jednak emocje są mi obce, idea miłości stała się wizją tak odległą, że nie zaprząta mi już głowy. Apatia. Nie opowiadam historii mojego życia, bo nie ma ona najmniejszego znaczenia. Znaczenie ma to co tu i teraz, słodko-gorzki smak melancholii, który żywi mnie każdego wieczora, w akompaniamencie nihilistycznych myśli. Piszę to nocą, słuchając tego albumu, szukając celu, aby wykorzystać ten niewielu dany dar, jakim jest życie. Overthinkując potencjalne możliwości, aby wybrać optymalne rozwiązanie, które nie zmieni tego jak się czuję. Czuję się, jak śmieć, jak nic, jak nikt, bez szans.
Jestem nastolatką i jeszcze się uczę, ale boję się tego bardzo, tego co opisałeś. Boję się, że nawet jeśli osiągnę coś materialnego, dobry tytuł, jakieś miejsce w hierarchii społeczeństwa to będę nieszczęśliwa. Wydaje mi się, że szczęście, które przyjęte jest przez ogół społeczeństwa, tu mam na myśli dobrze płatną pracę i wyższe wykształcenie to tzw. sztuczne szczęście. Sama staram się dążyć do własnego szczęścia, do samorozwoju i powiem ci szczerze, że mi to pomaga i idzie to w dobrą stronę. Po prostu nie można robić tego, co robią inni, bo tak czy siak będziemy nieszczęśliwi. Coś co przyjęło się w społeczeństwie, i mówi się, że daje szczęście, nie daje gwarancji na to, że tobie też je da. Jeżeli chodzi o miłość i tę samotność, którą tak często w swoich słowach wymieniasz to czuję to i nie znam na to dobrego lekarstwa bo sama się z tym zmagam. Ale z drugiej strony może lepiej zaakceptować życie takim jakim jest, może dane nam jest żyć w samotności?
samotny spacer o drugiej w nocy ze szlugiem w ręku i szklany czlowiek na sluchawkach to generator rozpaczy i głębokich przemyśleń
witam wszystkich. Mam 16 lat. Kończę 1lo. Nie mam żadnych znajomych, przyjaciół, dziewczyny, nic. W szkole próbuje do kogoś zagadywać to ktoś odpowie jednym słowem a jak pojawią się inni to zaczyna się śmiech i rozmowy. To w chuj boli. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Czy to nieśmiałość czy aspołeczność czy spierdolenie. Myślę że mam popierdoloną osobowość obserwatora bo jak jestem w grupie np. Jest paru chłopaków i ja to wszyscy rozmawiają a ja ich tylko słucham i obserwuję a nie udzielam się. Nie wiem jaki to jest zjebany typ osobowości. Rozmowa powinna sprawiać przyjemność a dla mnie jest katorgą. Nie mam nawet komputera, nie mam na czym grać, nie znam się na grach, nigdy nawet nie grałem w CS'a czy lola, nie umiem grać, kompletnie nie wiem o co chodzi np. w lolu. Przykład czemu odstaje. Jakieś granie z kumplami po nocach? NIGDY. Odwiedziny- może parę razy. A jakiś insta gramów, twichów, snapchatow i innych gówien to nie mam. Nie kręci mnie to. Każdy się tym jara a mnie to nie dotyczy. Żadnych modnych ciuchów też nie mam. Najzwyklejsze jakieś noname'y. Próbuje się zakolegować z kimś ale nie wychodzi. Nawet na mess z nikim nie pisze ani na discordzie, nie jestem na żadnej grupie. Nigdy nie byłem na żadnej imprezie, nie zapraszają mnie, nigdy nic nie piłem, nie paliłem. Dzisiaj weekend. Wszyscy pójdą na imprezę, będę miło spędzać czas w grupie a ja będę siedział w domu, płakał, zamartwiał się i co najwyżej przeglądał yt. Ehh... Co za spierdolone życie. Dziewczyny nie mam, kontaktów z nimi prawie w ogóle oprócz paru wyjątków. Bardzo mnie boli że właśnie marnuje sobie najlepsze lata życia ze względu na to że jestem spierdolony. Kurwa, ja samotny a ludzie dosłownie koło mnie umawiają się na imprezy, śmieją się itd. itd. Płakać się chce. Proszę was napiszcie mi jakąś radę bo ja już mam dosyć tego. Naprawde. Nie wytrzymam chyba. Bóg se ze mnie jaja zrobił. Nie wiem nawet jak gadać z ludźmi, nie wiem o czym, najczęściej zagaduje coś w stylu: jak leci? co tam? co teraz mamy? BEZSENSU. nie umiem wykrzesać tego luzu. Co mam zrobić? Czy do końca życia będę zjebany i nie będę miał kolegów ani dziewczyny, nic fajnego nie przeżyje i zmarnuje młodość? Pomocy. Teraz jak ludzie w szkole opowiadają różne historie ze swojego życia, z imprez, wypadów, jakiś fajnych wydarzeń, ja zrozumiałem że nie miałem i nie mam życia. Ja nic nie przeżyłem fajnego. To straszny ból. Odkąd pamiętam. 0 znajomych, przyjaciół, dziewczyn, imprez. Teraz ludzie z mojej szkoły idą na wspólny wypad po lekcjach. Ja od razu do autobusu i do domu. Nie umiem gadać z ludźmi, nawet nie mam o czym. Wszyscy gadają cały czas, śmieją się, a ja z boku ze łzami w oczach. Dosłownie KAŻDY kogo znam chociażby z widzenia ma jakieś towarzystwo, a ja nie. Jestem aż tak zjebany? Dzisiaj w szkole myślałem że się poryczę bo nie miałem nikogo do pogadania a lekcje były luźne i inni się śmiali, opowiadali, palili. A ja na uboczu ze łzami w oczach. Ja nie wiem czy uda mi się to wytrzymać. Zresztą po co. Lepiej się zabić. Bo lepiej nie będzie, wiem o tym, jestem zjebany. Ja już przegrałem. Ta męka nie ma sensu. Nie potrafię rozmawiać i integrować się z ludźmi. Nie wiem czemu. To koniec. Myślę nad samobójstwem. Mam już dosyć patrzenia na szczęśliwych i spełnionych z życia nastolatkow i pięknych roześmianych kobitek. Nie wiem co ze sobą zrobić. Albo samobójstwo, albo męczę się dalej i będzie coraz gorzej. Całe wakacje pewnie przesiedzę w domu kiedy inni będą przeżywać super przygody z innymi i różne miłości. To tak w chuj boli. Nawet nie mam w co uciec. Nie mam pasji ani nic. Jest bardzo źle. Ale najgorzej to czuje się w szkole jak wszyscy gadają, śmieją się itd. A ja sam siedzę. Ciężko mi przetrwać te 7 godzin. Ja mam wrażenie ze ja nie pasuje do ludzi. Ja jestem jakiś inny, nie wiem. Nie ogarniam często o co ludziom chodzi, o czym rozmawiaja, co powiedzieć. Co jest ze mną nie tak? Przepraszam że się już powtarzam, ale pisząc to wyrzucam z siebie choć troszkę smutku. I cały czas ten pierdolony ból w środku. Kiedy jest się samemu w tłumie ludzi. Samotny człowiek w środku dnia. Zupełnie sam. A tam bardzo chciałoby się mieć chociażby przeciętne życie nastolatka. Jeśli chodzi o kontakty w klasie to jestem zdecydowanie najgorszy. Smutne ale prawdziwe. W ogóle nie jestem podobny do ludzi w moim wieku. Już nie raz miałem taką sytuację w życiu że jak trafiłem do nowego otoczenia gdzie nikt się nie znał to po niedługim czasie każdy już się znał normalnie, gadał i wszystko a ja zostawałem sam. Coś jest ze mną nie tak. Spierdoliłem sobie młodość i dalej ją pierdole. I wiem że już zawsze taki będę zjebany, bez niczego i nic nie przeżyje. Tak więc nie jesteście sami, też mam przejebane życie. A nawet często gorsze od wielu doomerów. Wy tutaj się smucicie ze was dziewczyna zdradziła albo kolega. No cóż. Na mnie nigdy nawet nie zwrócono uwagi. Mnie nie ma kto zdradzić...
@@kondzik2832 z czasem będzie lepiej nie możesz sie obwiniać o to ze jesteś taki jaki jesteś nie myśl na zasadzie ze marnujesz swoje życie
Będzie lepiej trzymaj się
nie wiem jak na to wszystko wpadles, ale dziekuje.
2:36 a ja pomyślałem sobie, że poczytam tutaj komentarze. Zwykle tutaj wracam jak coś mi w życiu nie wychodzi i czuje się chujowo, ale nie tym razem. Teraz, pomimo tego, że mam dosyć dobry humor a życie jako tako mi się układa, pomyślałem o ludziach, którzy nie mają takiego szczęścia. Ta, właśnie sobie uświadomiłem, że mam chyba więcej szczęście niż powinienem mieć. Trzymajcie się tam wszyscy, to że teraz jest chujowo nie znaczy, że zawsze tak będzie.
trzymaj sie tam oby to szczescie z toba zostalo na jak najdluzej
@@aleksanderwixapoljodko2711 Dzięki mordo, minęło 5 miechów, ja już zdążyłem zapomnieć o tym komentarzu który napisałem. W tym czasie było lepiej i gorzej, ale tak się składa, że teraz jest naprawdę dobrze. I mean, mam dziewczynę, świeża sprawa, ale czuję, że osiągnąłem coś co jeszcze jakiś czas temu było dla mnie nierealne. Tak czy inaczej, dziękuję za miłe słowo i za to, że przypomniałeś mi żeby tu wrócić, dawno mnie tu nie było. Mam nadzieję że tobie i wszystkim którzy to czytają też się dobrze wiedzie
@@wiktor300 wszystkiego dobrego stary
To jedna z najbardziej depresyjnych płyt jakie znam a wy jeszcze ją zdoomerowaliście. Zwyrole
zgadzam się
@@Sl0bkPL typ sie powiesil w czasie przesłuchiwania
Polecam Slint "Spiderland" a propos depresyjnych płyt :D
A jak komuś się nie chce, to chociaż utwór "Good Morning, Captain", warto :D
Osiągnęła perfekcję
Będzie magik, nie wiem jeszcze kiedy, ale będzie magik
Nigdy nie sądziłem że będe słuchać Myslovitz, ba, wręcz cisnąłem z tego beke. No i nadszedł ten moment że daje mi ukojenie, w wersji doomerskiej, ale zawsze.
serdecznie proszę o wpierdalanie większej ilości republiki do następnych mixów
Nad-płyta. A w tej wersji to juz w ogole mistrzostwo. Trzymajcie sie tam ludki z komentarzy
znalazlem te playliste podczas kwarantanny i wciaz nie moge przestac jej sluchac
Słucham tego mixu już ponad rok, natknąłem się na niego przypadkowo i każdego dnia dziękuję życiu, że trafiłem na niego, bo przez ten czas wszystkie te piosenki stały się dla mnie czymś więcej niż muzyką. Dziękuję.
Wieża Melancholii w tej wersji ryje psychikę fenomenalnie. Zwyrole.
Właśnie jadę nocnym pociągiem w starym wagonie tlk słuchając tej playlisty. Klimat jest niepowtarzalny
Minęło już tyle czasu a ja wciąż taki sam. Szkoda że składanka z pociągiem spadła z yt, lubiłem klimat tamtych komentarzy
Przez te 2 lata nigdy mnie nie chciał, bawił się mną, zapominał i wracał, a ja... Tylko chciałam być kochana choć raz.
to... przygnębiające...
3maj sie wierze ze będzie dobze chociaz ci kiedys
wbijaj na serwer discord.gg/sJQMBzZc
są wakacje, nie mam z kim wyjsc nie mam przyjaciol i wychodze sama, ale czuje w srodku, ze nie zyje, nie ma mnie, zyje aby unikac cierpienia. to nie zycie. lubie byc samotna, ale nie lubie czuc sie samotnie. Nie mam nikogo. Czas probuje uzupelnic bezsensownym ogladaniem filmow ktore powoduja ze jeszcze bardziej popadam w depresje
@srakapierdaka Jak sie dzisiaj czujesz?
@@tenshin5089 pusto może będzie kiedyś lepiej
Moze chcesz popisac na dc?
@@tenshin5089 poot#3170
Hej i jak tam się czujesz?
codziennie słuchając tego arcydzieła wymyśliłem sobie kolejny doomer lore:
budzisz się rano, 7:00, patrzysz przez okno na dysharmonijny krajobraz małego zadupia w Pomorskim, idziesz do pracy gdzie robisz to samo co zwykle do 15. Wtedy tuż po pracy idziesz kupić czteropak taniego piwa i niszowe szlugi. Kolega dzwoni, mówi że ma dobry skun, idziesz do niego i palisz, próbując znaleźć chwilową radość z życia. Razem z ziomkiem gadacie o ładnych koleżankach z klatki obok, gdy nagle przypominasz sobie że jesteś tak brzydki że tylko babcia nazywała cię przystojniakiem. Zaczynasz płakać, kolega podaje kolejnego blanta, który pozwala ci się uspokoić. Wtedy podjarany pijesz piwko, odpalasz Chesterfielda i idziesz przez miasto lekko przykryte warstwą śniegu. Wchodzisz do tej samej klatki co zawsze, widzisz panią Beatkę sprzątającą klatki. Wchodzisz na ostatnie piętro, prosto do mieszkania. Mama ogląda TVP info, ojciec znowu zachlewa mordę żubrówką. Gadasz z nim chwilę bo tylko wtedy naprawdę da się z nim rozmawiać na temat marzeń o życiu. Wchodzisz do pokoju siostry, próbujesz się z nią porozumieć, w końcu każdy przeżywa dorastanie. Po kłótni z nią, idziesz do pokoju, pooglądać pornosy na 15 letnim PCcie.
Kładziesz się aby przeżyć to samo następnego dnia i myślisz, że może kiedyś uda ci się znaleźć szczęście…
najpiekniejszy komentarz jaki dzisiaj przeczytałem, mordo mam nadzieje ze dobry barabasz na plucko jest w stanie poprawic ci humor jak mi, nie wchodz w gowno, nie wal kresek bo w tym szczescia nie znajdziesz, a jedynie wyrucha cie pies sąsiada, pozdrawiam cie ziomek widać ze GIT, bedzie dobrze codziennie to sobie mow
Regularnie wracam do tego albumu mimo, że za każdym razem myślę, iż jest już lepiej. Gdybym trzymał się stworzonego przeze mnie kiedyś planu, nie żyłbym już od prawie roku, jednak powstrzymało mnie jedno wydarzenie dając nadzieję na lepsze jutro, które, jak widać, nie potrwało zbyt długo. W czasie od owego wydarzenia zdążyłem stracić każdego przyjaciela jakiego miałem, sprawić by rodzina nienawidziła mnie jeszcze bardziej (jeżeli to w ogóle możliwe), dostać łatkę najgorszego pod wieloma względami ucznia w klasie... mam wrażenie, że jestem chodzącą, odpychającą stroną magnesu. Każda znajomość którą próbuję zawrzeć kończy się niechęcią drugiej osoby bez ani jednego wytłumaczenia co zrobiłem źle. Każdy z kim się kiedyś przyjaźniłem ma się wiele lepiej beze mnie. Czegokolwiek nie zrobię w domu, robię to źle, praktycznie każdy mój ruch zostaje obrzucany najróżniejszymi wyzwiskami, jestem tu jak bezpański pies błądzący po obcej posesji, na którego widok każdy odwraca wzrok ze zdegustowaniem. Myślę, że nie ruszałoby mnie to tak bardzo gdyby nie młodszy brat, którego rodzina wręcz wielbi, ponieważ on, w przeciwieństwie do mnie, jest obrazem dziecka, którego oni chcieli - zwykły, przykładający się uczeń szkoły podstawowej, niekwestionujący tego co niepotrzeba ogólnie posłuszny, wytresowany dzieciak; ja dla odmiany jestem artystą. Rodzina zawsze lubiła szantażować mnie tym, co najbardziej, najszczerzej kochałem, z jakiegoś powodu wygląda, jakby czerpali satysfakcję z odbierania mi tego i jest tak do dziś. Muzyka jest jedynym, co trzyma mnie przy życiu, jedynym co nadaje mu koloru, jest moją nadzieją na lepsze, dalekie jutro, oh jak kocham ją przeżywać, jak kocham jej doświadczać. Pierwszy koncert, na którym byłem i pierwszy raz gdy grałem z zespołem przed grupą ludzi to szczerze, ale tak szczerze prosto z serca, momenty które uratowały mi życie. To coś, co sprawia, że mam ochotę tu jeszcze zostać by przeżyć to jeszcze raz i sprawiać by inni ludzie również to przeżywali, jednak jak mam tego dokonać będąc odciągany od tego przez własną rodzinę, ciągnięty w dół i w dół aż stracę powietrze w płucach? Czasem chciałbym tego nie odkryć by móc opuścić ten świat bez żadnego żalu, poczucia że coś zostawiam. Myślę, że tak czy inaczej opuszczę go w przeciągu najbliższych lat, jestem raczej straconą sprawą - nic nie pomaga, zawsze zataczam to samo koło i kończę w tym samym miejscu, niezależnie od ilości motywacyjnych rozmów z terapeutą, ilości ran pokrywających coraz większe części mojego ciała, ilości afirmacji, że wcale słaby nie jestem i że tylko słabi się poddają.. mimo tego, że zzewnątrz jestem tym zabawnym, niczym nieprzejmującym się ziomkiem to wewnątrz myślę, że jednak jestem słaby, a owa słabość jest na tyle silna by przyćmić całą osobowość, pozytywność, energię oraz pasję które miałem w sobie za dzieciaka. Czasem wciąż odczuwam ostatki wspomnianej pasji, ciekawość świata i tak na prawdę chciałbym móc doświadczyć go więcej, na prawdę chciałbym, jednak nie mam już na to siły, nie mam siły już na szukanie mojego miejsca na świecie, miejsca w którym byłbym chciany, w którym mógłbym być sobą. Za dokładnie pół roku będę pełnoletni i nie wiem czy dożyję, nawet jeżeli to wątpię, że długo pociągnę. Każdy ma kogoś, kogo przejęłaby jego śmierć lecz nie ja.
,,bo nie ma we mnie nic
i nic nie jestem wart"
aż by się chciało na koncert Myslovitz pójść
Może kiedyś zrobią koncert z hologramowym Rojkiem zamiast Hatsune Miku.
@@pacman_pol_pl_polska Rojka już niema w myslovitz a myslovitz chyba się rozpadło z tego co wiem ? xd niestety..
@@jakubkaminski845 myslovitz przygotowuje nową płytę ;)
@@BaronStep Właśnie ostatnio sprawdzałem okazuje się że oni jeszcze trwają poprostu taka cisza od nich była ale na instagramie mówili że coś robią właśnie
Prędzej umre za coś co kocham niż żyć będę życiem bez żadnego znaczenia.. Trzymajcie się, będzie lepiej
wbijaj na serwer nie pożałujesz discord.gg/sJQMBzZc
Nowa ulubiona składanka do dalszego niszczenia sobie życia