Moja współlokatorka (w Polsce, też studentka) miała słoik na włosy. Miała włosową fobię. Ucząc się "kręciła loka" i czasem coś wypadło. Zbierała je do słoika. Po 2 latach uzbierała litrowy słój cały wypełniony kołtunem. Po wyprowadzce jeszcze wróciła latem na weekend pouczyć się przed poprawką. Na te 2 dni założyła nowy słoik na włosy... Kiedyś wróciła z uczelni i zrobiła mi awanturę, że będąc w toalecie znalazła mój włos w swoich majtkach. Oprócz tego była fajną dziewczyną, wybaczałam jej :)
@@Arvene88 wyrzuciła :) w słoiku chyba nie chodziło o to by włosy kolekcjonować tylko żeby nie walały się wszędzie indziej bo ona się wypadniętych włosów brzydziła ;)
no właśnie chyba bardzie chciała popatrzeć na swoją kolekcję, jak mi włos wypada to go wyrzucam :P ale podziwiam za luźne podejście, jakbym wiedziała o takim słoiku w mieszkaniu to bym w nocy nie zasnęła xD od razu ten horror Ring mi się kojarzy :D
@@Arvene88 uwierz, że to była moja najlepsza współlokatorka. Cicha, szanująca prawo innych do świętego spokoju, koleżeńska, sprzątająca po sobie, można z nią było pogadać. W przeciwieństwie do innych, na temat których nie mam tak barwnych opowieści. Taki słoiczek przy reszcie cech idealnego współlokatora to pikuś :)
W UK też byłam "skazana" na podobne towarzystwo,ciągłe imprezy,po których musiałam myć naczynia (mimo,że nie brałam udziału w tych imprezach),żeby mieć choć jeden czysty talerz czy kubek dla siebie (a mnie wypominali,że nie dbam o porządek). Do tego zapraszali podobnych do siebie "kolegów",którzy mieszkali nawet 2 tyg. (oczywiście nie płacąc czynszu). O ciągłym podkradaniu mi mleka czy masła z lodówki nie wspomnę;) Tego akurat im nie wypominałam,bo nie chciałam być małostkowa,a podobno jedzenie się nie wypomina. Jednak na dłuższą metę stało się to denerwujące,że ktos mnie tak non-stop "obżerał" (jeszcze bez mojej wiedzy i zgody;).Nawet gdy wyjechałam na urlop do Polski,po powrocie miałam poprzestawiane rzeczy w pokoju (nie było klucza,żeby zamknąć).Sami przyznali,że mi przeszukali całą szafę. Przywiozłam sobie też polski chlep i ser,ale długo się nim nie nacieszyłam...następnego dnia nic juz nie było,jak przyszłam do kuchni;)Długo jeszcze mozna wymieniać,jak uprzykrzali mi życie (nie dając odpocząć po pracy). Jeden też się do mnie zalecał (a nie był w moim typie;) i wręcz chciał mi zrobić dziecko (sic!).Ale to pewnie typowe doświadczenie kobiet mieszkająć z męskimi wspólokatorami (zawsze się znajdzie jakiś natarczywy,więc może to być wręcz niebezbieczne,mieszkac z takim). Musiałam się znimi męczyć ponad rok do 25 r.życia,bo dopiero wtedy mozna się ubiegac w UK o Housing Benefit (przynajmnej wtedy),a nie było mnie stać,żeby się od nich wyprowadzić..Dopiero jako mi przyznali ten zasiłek,wyjechałam do innego miasta,wynajęłam sama mieszkanie w ten sposób się od nich uwolniłam;) Po tych "przygodach" nie chcę już z nikim mieszkać,a zwłaszcza z obcymi ludźmi (nawet jesli wyjdzie taniej,to nie chce,bo spokój i zdrowie psychiczne więcej jest warte,moim zdaniem;)
Wow powiem Ci, że miałaś bardzo ciekawych współlokatorów. Właśnie to jest najgorsze, że nigdy nie wiesz na kogo trafisz i nawet jak ktoś na początku wydaje Ci się ok to później mogą wyjść takie zachowania, że włos się na głowie jeży. Całe szczęście, że i Ty i my mamy już takie przygody za sobą :) Oby mieszkało nam się zawsze już tylko lepiej i spokojnie :) Pozdrawiamy gorąco :)
@@POSYPANO ,Ci akurat od razu wydawali mi się "podejrzanymi typami",ale jak się jedzie np.do fabryki i pracodawca zapewnia mieszkanie,to jest się "skazanym" na innych współpracowników,a różnie się te relacje układają;) Choćby się chciał człowiek wyprowadzić,to zwykle na początku nie ma na tyle odłożonej kasy (a przy wynajęciu mieszkania w UK trzeba od razy zapłacić za miesiąc z góry plus depozyt).Nawet jak są pary,często mieszkają jeszcze z kimś,żeby zaoszczędzić.Pewnie w Norwegi też tak jest (a z doswiadczenia wiem,że pary to często najgorsi wspólokatorzy,kłócą się i wogóle,jak z nimi mieszkasz,to nie chcąc,nie chcąc uczestniczysz w ich prywatnym życiu,nawet jesli mnie ono nie interesuje,to przez ścianę słychać ich kłótnie itd.;)
Z parami tak jak mówisz bywa różnie, bo często każde z nich szuka wsparcia i potwierdzenia swoich racji u innych domowników, a bycie między młotem a kowadłem do najprzyjemniejszych nie należy ;)
Hei! Zupełnie przypadkiem trafiłam na ten kanał i bardzo mi się spodobał. Będę leciała od poczatku, bo widzę bardzo dużo ciekawych tematów, które mnie interesują. Mieszkam w Norwegi (za Oslo) jakoś półtora roku, ale niestety mam bardzo małą wiedzę na temat tego Kraju oczywiście pragnę się rozwijać, bo chcemy tu zostać bardzo długo. Pozdrawiam cieplutko! 🙋♀️
Mieszkając we dwójkę mamy swój męski niewielki bałagan. Nie zawsze jest odkurzone, ale nie wyobrażam sobie zostawiania brudnych talerzy czy garnków. Każdy z nas myje swoje "statki" i na bieżąco likwiduje ślady po gotowaniu i jedzeniu, W łazience też nie zawsze kabina lśni czystością, widać normalne używanie, ale raczej nie musimy się wstydzić, gdy ktoś nas odwiedzi. Problemem jest spora ilość rzeczy zgromadzonych przez 10 lat. Nie zawsze da się je pochować. Ale spuszczenie wody, umycie umywalki to sprawy oczywiste. Dla nas samych przyjemniej jest, gdy w łazience jest pod ręką odświeżacz powietrza, gdy w muszli jest kostka czy inny środek odświeżający. Moją fobią jest dbanie o czystość płyty kuchennej, nie lubię zacieków i śladów po smażeniu czy gotowaniu. Bardzo Ci współczuję takich przeżyć, rzeczywiście musiałaś wykazać się sporą odpornością na stres.
Właśnie z tych wszystkich zachować najbardziej wkurzał nas bałagan i ten zapach, który był wynikiem zalegających brudnych garów. Oboje z Pawłem bardzo dbamy o czystość i było to coś czego po prostu nie mogliśmy znieść. Wiadomo, że gnijące jedzenie zalegające w kuchni czy w pokojach naszych współlokatorów była też świetną pożywką dla wszelkiej maści robactwa :/ Całe szczęście, że to już za nami ;)
a Ty nie masz większych problemów od zacieków? Właściciel mojej stancji wymagał kupna środka do chromowanych zlewów i kuchenki i wytarcie kropki z tłuszczu po smażeniu nie wystarczyło, trzeba było wyszorować i wypolerować na błysk. A mieszkał z żoną i dzieckiem, więc kiedy on coś smażył a ja po nim chciałam gotować to oczywiście zbierałam opieprz za tłuszcz po jego! smażeniu. Po prysznicu szmatą wycierałam szklane ściany prysznica i kafelki i podłogę. Oczywiście codziennie podłoga myta. Jego garnki z zupą stygnące w toalecie przy sedesie i córka nie myjąca rączek po zrobieniu kupki oczywiście były mega higieniczne. Na emigracji nie nawidzę takich pseudoczyścioszków, którzy gąbką do mycia talerzy wycierają podłogę a innych gonią do sprzątania. Z czasem generalne sprzatanie wymagane było codziennie oraz pomoc przy przynoszeniu zakupów oraz opiece nad córeczką. UWAGA! Lokator to nie służący ani hotel housekeeping. Płaci za wynajem, kupuje środki czystości ale TY jako właściciel odpowiadasz za swój dom.
Mieszkaliście z wojskowymi :) Też pracuję w służbach mundurowych, oni wszyscy mają takie poczucie humoru i taki a nie inny poziom taktu. Ale to tylko słowa. Można się przyzwyczaić i nie należy brać tego dosłownie i na poważnie :) co do reszty współczuję
Wiemy, że niektórzy mają jak to określam "ciężki" żart i rozumiem, ale jak spotykasz się z czymś w takim pierwszy raz, w tak dużej ilości to do najprzyjemniejszych to nie należy ;) Pozdrawiamy służby mundurowe :D
Faktycznie pecha macie :D. U mnie jest nawet spoko, zero imprez. Teraz nowy koleś się wprowadził, pytał czy może pranie włączyć wieczorem i się wykąpać xD. Ale w hostelu kiedyś spałem 10-osobowym i bywa ciekawie :p o 2 w nocy jakiś gruby facet na mnie usiadł bo myślał, że to jego łóżko :D. Ogólnie fajnie jest w hostelach, trochę spartańsko ale można ciekawych ludzi poznać.
My też mieliśmy dosyć, ale pisałam już jednej widzce, że nie mieliśmy opcji wyprowadzenia się z dnia na dzień z uwagi na podpisaną umowę. Obowiązywał nas okres wypowiedzenia, a za zerwanie umowy musielibyśmy płacić, bo nie wypełniliśmy jej warunków. Szukaliśmy innego lokum w między czasie, ale łatwe to też nie było, a nie chcieliśmy się przeprowadzać na szybko i brać pierwszego lepszego pokoju żeby nie trafić jeszcze gorzej, wiesz z deszczu pod rynnę, bo w tedy totalna załamka by była ;)
Ja w Polsce nie musialem nawet podxzas studiow ale poczatki za granica tak i rownie traumatyczne wspomiienia z Anglii. Najgorszy byl hindus ktory pomimo ze byl mily wyksztalcony i wychodzil czesto pod krawatem to naduzywal alkoholui i krecil sie po domu i rozmawial glosno przez telefon do drugiej w nocy a do tego nie wiedzial co to sprzatanie.
Ach z tym utrzymywaniem porządku to najwięcej problemów z tego co widzę. To jest właśnie ryzyko wynajmowania z innymi osobami, nie wiadomo na kogo trafisz i nawet jak na pierwszy rzut oka ktoś wydaje się ok, to z czasem takie rzeczy mogą wyjść, że włos na głowie się jeży.
O matko, to ja myślałam, że ja mam problemy ze współlokatorami xD A mieszkałam w bursie przez trzy lata z dwoma obcymi dziewczynami w pokoju, ale jakoś się dogadałyśmy, z jedną miałyśmy bardzo często dramy, ale nie było tragicznie. Teraz wynajmuję pokoj i w mieszkaniu mam jeszcze dwie lokatorki (jedna w moim wieku i jedna 9 lat starsza) i właściciela. Z właścicielem dogaduje sie najlepiej (mimo, że jest ode mnie 13 lat starszy), a lokatorki ostatnimi czasy mnie wkurzają niemiłosiernie i nie mogę często ich rozgryźć, starsza jest taka, że chce sie dobrze ze wszystkimi dogadywac, ale zawsze swoj humor przekazuje innym, o wszystko sie czepia i do mnie obgaduje strasznie ta druga, ale jej w twarz jest milusia "w imię dobrych stosunków". Jak raz pogadalysmy na powaznie i juz myslalam ze jest ok, to mi zrobila przy znajomych dwa razy akcje, że się za głośno śmieję :') gdzie to była jakoś 22:30, a ona spać się raczej nie szykowała. I psuje cały humor, radość i potem wszyscy siedzą zestresowani, żeby broń boże się nie zaśmiać zbyt głośno. Na szczęście właściciel w umowie zawarł punkt o sprzątaniu po sobie i o cotygodniowym sprzątaniu części wspólnej według harmonogramu, więc z tym nie mamy raczej problemu. Jeśli ktoś ma nocować u nas to trzeba powiedzieć właścicielowi i poinformować lokatorki, to samo jak sie chce imprezke zrobic jakas. Właściciel nigdy nie ma z tym problemu, ale lokatorki już nie są aż tak ugodowe :/ Aktualnie jestem na etapie gdzie unikam z nimi rozmów, muszę się mocno powstrzymywać, żeby nie być złośliwa... Już ostatnio miałam chęć, żeby znaleźć gdzie indziej tańszy pokój i liczyć, że tam się dogadam z ludźmi... Ale bądźmy dobrej myśli
Ja bardzo nie lubię ludzi dwulicowych, którzy twarzą w twarz są "milusi" jak to określiłaś, ale za plecami tak Ci obsmarują tyłek, że głowa mała. Nie wiadomo jak z takimi ludźmi żyć, bo z jednej strony byś z nimi nie rozmawiała bo skoro Cię obgadują to po co utrzymywać kontakt, ale z drugiej strony myślisz, a dzisiaj była miła i fajnie się gadało, więc kontakty może się poprawią. Nikt nie chce przecież mieszkać w atmosferze przepełnionej kłótniami i krzywymi spojrzeniami. Niestety, ale przerabiałam i takie przypadki i z przykrością stwierdzam, że na zmianę zachowania ze strony tych obgadujących raczej nie ma co liczyć :/ Ja najczęściej kontakt ucinałam i żyłyśmy jak obce, mijając się bez słowa. Na szczęście był to bardzo krótki epizod więc długo się nie męczyłam. Mam nadzieję, że u Ciebie sytuacja się rozwiąże w pozytywny sposób. Trzymam mocno kciuki i pozdrawiam serdecznie :D
Podobno mnie ma za inteligentna i mnie nie obgaduje za plecami tylko jak ma problem to mi mowi wprost, bo wie ze ja nie zaczne na nia krzyczec tak jak ta druga, ale faktycznie jest fałszywa, wiec ostatnio ograniczylam do niej zaufanie, a z ta w moim wieku nie rozmawiam od jakis 2 miesiecy, tylko mowimy sobie czesc i mi to pasuje
Średnia sytuacja, ale jak Wam pasuje to w sumie spoko. Z jednej strony lepiej ze sobą nie rozmawiać i jakoś funkcjonować niż dzień w dzień toczyć wojny i się kłócić. Trzymaj się w takim razie i powodzonka :D
Aga ;3 Od kilku tygodni mieszkam z dwoma dziewczynami. Obie są anti-social i rzadko wychodzą ze swoich pokojów. Nie zamieniłam z nimi więcej niż dwa zdania, serio. Wydawały się przyjazne. Nie wiem, co o tym myśleć. To nie jest tak, że na siłę próbuje się zaprzyjaźnić, ale trochę mi się zrobiło smutno jak S nie odpowiedziała na cześć.
Siedzę już piętnaście minut szczęka mi opadła , uszy mnie bolą i nie mogę w to uwierzyć co opowiedziałaś Sylwio , wolała bym chyba dojeżdżać nawet z odległej miejscowości z przesiadkami , ale czegoś takiego bym nie wytrzymała :(((
Fakt łatwo nie było, z perspektywy czasu też się zastanawiamy jak to wytrzymaliśmy i chłodno patrząc na tę sytuację z perspektywy czasu też moglibyśmy dojść do takich wniosków jak Ty. Niestety, ale jak jest się w danej sytuacji to ciężej się z niej wyplątać. Pamiętaj, że też mieliśmy podpisane umowy na wynajem, obowiązywał nas okres wypowiedzenia, a zerwanie umowy z dnia na dzień nie wchodziło w grę, bo musielibyśmy za zerwanie warunków umowy płacić. Szukaliśmy innego lokum w między czasie, ale nie chcieliśmy wynajmować czegoś na szybko, żeby nie wpaść z deszczu pod rynnę ;) Wszystko zakończyło się na szczęście pozytywnie, zostały tylko niemiłe wspomnienia ;) Pozdrawiamy :D
My również mieliśmy własne garnki, talerze, sztućce itp., ale nie mieliśmy w zwyczaju trzymać wszystkiego w pokoju, bo też utrudnia to mimo wszystko życie. Jak chcesz ugotować obiad to musisz z pokoju przynieść cały arsenał. Oczywiście jak zobaczyliśmy w jaki sposób działają to pozabieraliśmy rzeczy do pokoju, ale sama przyznasz że to już podchodzi pod lekką paranoję trzymać wszystko w pokoju. Każdy chciałby w miarę normalnie funkcjonować, zwłaszcza, że za ten wynajem płacisz....jednak jak mus to mus. Może podzielisz się z nami jakąś historią skoro mówisz, że dużo widziałaś. Chętnie poczytamy :)
Trzeba bylo zapakowac ich brudne gary do wora na smieci i wystawic na balkon. Swoje garnki trzymac w pokoju i nikomu nie dawac. Ja tak robilam z brudasami!!
Totalna masakra. Swoją drogą jak oni mieszkali i spali w jednym pokoju 15-17 chłopa? :-D Może bardzo lubili męskie towarzystwo? :-D To w jakim wieku oni byli tak mniej więcej? Choć to faktycznie słabe mając na uwadze tę 14-15 letnią dziewczynkę obok. Normalnie jestem w szoku:O. Pozdrawiam
Nie przytoczę szczegołow bo to się fizjologom nie śniło co widziałem tylko powiem, że wysokie zarobki są często zapłatą nie za ciężką pracę za granicą (bo np ja mam lekką) ale za mieszkanie z wariatami pod jednym dachem. Wiadomo landlord nie gra po naszej stronie. Chce żeby kasę ktokolwiek placił bo pokój stoi nieobsadzony i stratę generuje. Podziwiam twardzieli co np w Holandii mieszkają w wieloosobowych salach z łóżkami piętrowymi. To trzeba mieć anielską cierpliwość.
Przeżyłem to i kozaków na mefedronie skaczących z pięściami lub nożem. Trudno to pogodzić z praca zmianową. Manager lokacji takich domków nie był lepszy.
Ja aktualnie mieszkam z narzeczonym, dwójką studentów - w tym jeden z erasmusa z Włoch i z dwoma dziewczynami których nawet nie znam. Powinna mieszkać jedna, druga mieszka nielegalnie. Lista tego co odwalają jest dłuuuga - imprezy (na których to wyrwali klamkę z drzwi w łazience np.) - oczywiście nie interesuje ich to że my musimy wstać przed 6 do pracy - nie kupują i nie dokładają KOMPLETNIE pieniędzy do chemii, do papieru, jak nie ma gąbki do naczyń to płukają je wodą i uważają za umyte (ja już aktualnie wszystko trzymam u siebie i ani gąbki ani płynu nie użyczam) - od pół roku mieszkanie posprzątali RAZ po skardze do właściciela, czekają z syfem tak długo aż posprzątamy - palenie marihuany, cuchnie w całym mieszkaniu - podbieranie naszych płynów, szamponów, nawet pasty w dużych ilościach przez dziewczyny (to teraz też trzymamy u siebie) - jeden ze współlokatorów za to nie myje się wcale a z jego pokoju cuchnie aż na korytarzu - strasznie głośne darcie się pare razy dziennie w kuchni :( - Jak ostatnio jeden z chłopaków wyjechał na pół miesiąca zostawił w lodówce pełno żarcia które się zepsuło oczywiście, prosiliśmy jego przyjaciela (tego drugiego współlokatora) żeby wywalił chociaż napuchniętą jak balon mozarelle ale na próżno - są bezczelni także... oby szybko nastał koniec sierpnia!
Wow to rzeczywiście macie bardzo ciekawe towarzystwo, bardzo nam przykro bo wiemy jak to jest jak mieszka się z takimi osobami. Dom powinien być naszą oazą gdzie odpoczywamy i zbieramy siły, ale przy wynajmie nigdy nie wiadomo na kogo trafisz niestety. Zazwyczaj z takimi osobnikami nawet nie ma co tracić czasu i nerwów na rozmowę, bo jak widać z naszego i Waszego doświadczenia nie przynosi ona żadnych efektów. Życzymy dużo siły i aby ten czas minął Wam bardzo szybko. Mamy nadzieję, że w nowym miejscu poczujecie się jak w domu i będziecie mogli żyć spokojnie :) Pozdrowionka
To jak ty powiedzialas ze tam jakies imprezy sa to sobie nic z tego nie robila? Ja mieszkalem w pokojach i nigdy wiecej juz nie chce imprezy do rana , wrzaski , problemy z sasiadami ze u nas glosno itd...
Mieszkanie nie było w bloku tylko przynależało do domu właścicieli, taki jakby bliźniak. Na początku im nie przeszkadzało bo oni tych imprez o dziwo nie słyszeli, dostawali kasę na czas więc myślę, że to ich trochę hamowało przed tym by ich wyrzucić. Nam powiedzieli, że starali się ich wyrzucić dłuższy czas i tak mówię w filmie, ale wydawało nam się, że po prostu przestali jej płacić czynsz tylko wydawali kasę na używki i imprezy i stąd dopiero zdecydowana reakcja właścicieli. Sami słyszeliśmy jak studenci dyskutowali między sobą - Czy płacimy czynsz czy robimy imprezę - i zawsze wygrywało to drugie hehe ;)
Patologia i tyle. Mieszkałem 6 miesięcy na bungalu z bambrami z wsi opolskiej... Porażka. Cały czas gadka o siewach, świniach itd itp. Najgorsze były niedziele bo każdy miał wolne i nie tyrał. Masakra. Włączali wtedy tv z niemiecką kablówką i gapili się bezsensownie w jakieś durne filmy z niemieckim dubbingiem albo oglądali bundesligę i komentowali. Oczywiście na cały ryj bo każdy już dziabnięty był. Wiadomo Polak najlepiej na świecie zna się na piłce kopanej i na samochodach oczywiście ale tych niemieckich typu passat i golf. Wolałem wtedy wynieść sie z bungala w cholerę i pojeździć na rowerku, pozwiedzać trochę okolice, wpaść do kafei i poprzebywać z normalnymi ludźmi mimo że to Holendrzy byli. Szlifowałem wtedy mój kulejący angielski i uczyłem się pomału holenderskiego.Gdy natomiast pogoda byłe nie rowerowa to wolałem iść do swojego pokoju nałożyć słuchawki i posłuchać Mojej muzyki a nie niemieckich szlagrów typu hitparade. Pozdro z NL
Ja trafiłam na współlokatorkę, która bardzo ingerowala w to ile np mam rzeczy w pokoju, o której wracam z pracy, ile pracuję, czy ktoś mnie odpowiedzi itp. a że żyłam dosc skromnie patrzyła na mnie krzywo do tego prowadziła imprezowy tryb życia, zapraszała duże grono znajomych w tygodniu do późnej godziny nocnej. Ci ludzie, normalnie gotowali, brali prysznic o różnych godzinach gdzie np wracałam z pracy a tutaj obca osoba idzie w reczniku itp. Co spowodowało,że nawet kosmetyki trzymałam u siebie w pokoju bo miałam wrażenie ,że gdy zostawiłam łazience to ktoś ich używał.(ale to tylko z jakiejś obawy)
Dzięki za pełen informacji komentarz. Widzimy, że też miałaś "bardzo ciekawe" życie lokatorskie. Zajrzyj także do pierwszej części tego filmu, może jeszcze coś Ci się przypomni. Pozdrawiamy
Już po tym seksistowskim tekście chyba bym w krocze zawaliła,i powiedziała że sam ma ogarnąć swoją maską dumę i się czegoś użytecznego w życiu nauczyć niż tylko ćpanie, żarcie kebsow i pierdzenie w tyłek po zakończeniu zajęć.
Ogladam juz 2 czesc o waszych sasiadach i wydaje mi sie ze jestem w innym swiecie.Czy w Norwegi nie wynajmuje sie calych mieszkan tylko z innymi lokatorami?.Czy nie mozecie wynajac tego trzeciego pokoju (Calego mieszkania) i miec spokuj.?U nas nie ma mozliwosci zeby dostac mieszkanie w ktorym juz ktos mieszka.Chyba ze jest ktos nielegalnie to wtedy mieszka tez nie legalnie na pokoju u kogos.Z kolei jezeli jest ktos nielegalnie to nie dostanie pracy i moze pracowac jedynie nielegalnie u kogos.To nie legalnie nazywa sie "Na czarno".Tez pracowalam w sklepie w REWE.Wiem na czym ta praca polega.Jezdze troche po swiecie i nie wydaje mi sie prawdopodobne zeby tak traktowano Polakow w jakim kolwiek kraju zatrudnionych w handlu.Mieszkam 30 lat w Niemczech i nie sadze zeby tak zle bylo w Norwegi.Nie gniewajajcie sie ale mnie to wszystko wydaje sie mocno naciagane.
Przecież ten film jest o wydarzeniach z Polski. Tak wynajmując stancje czasami wynajmuje się pomieszczenie w budynku zbiorczym gdzie wspólna może być toaleta, kuchnia, korytarz itd. Gwarantujemy, że nic tutaj nie jest naciągane. Opowieści o mundurowych, podpasce na zlewie, koleżance która się myła parą wodną itd. Pozdrawiam Paweł
Odnośnie filmu o sąsiadach z piekła rodem to wynajmowalismy mieszkanie w kamienicy i kazdy mial oddzielne wejście do mieszkania. Kazdy z każdym miał wspólną jedną ścianę. Najzwyklejszy budynek. Nie mamy się za co gniewać. Można wierzyć albo nie. Na szczęście film jest nagrany zgodnie z prawdą i sporo rzeczy zostało powiedzianych tak delikatnie że tylko my o tym wiemy.
Nie mieliśmy możliwości wyprowadzić się z dnia na dzień, bo wiązała nas umowa. Znalezienie nowego lokum też nie należy do najłatwiejszych i najszybszych. Było wiele przyczyn przez, które nie mogliśmy z dnia na dzień opuścić danego miejsca więc pozostawała "walka" z tymi ludźmi ;)
Wiesz, może jej matka uznała że skoro właścicielka mieszkania to jej koleżanka i będzie miała na nią oko jest to lepsze rozwiązanie niż inna stancja całkowicie bez kontroli dorosłego. Dlaczego zdecydowała się na stancje dla córki a nie dojazdy, nie wiemy ale najwidoczniej była to najlepsza opcja wg niej.
Moja współlokatorka (w Polsce, też studentka) miała słoik na włosy. Miała włosową fobię. Ucząc się "kręciła loka" i czasem coś wypadło. Zbierała je do słoika. Po 2 latach uzbierała litrowy słój cały wypełniony kołtunem. Po wyprowadzce jeszcze wróciła latem na weekend pouczyć się przed poprawką. Na te 2 dni założyła nowy słoik na włosy... Kiedyś wróciła z uczelni i zrobiła mi awanturę, że będąc w toalecie znalazła mój włos w swoich majtkach. Oprócz tego była fajną dziewczyną, wybaczałam jej :)
Nie wiem co napisać, na prawdę nie wiem co napisać :D Nie miałam okazji poznać nigdy kolekcjonerów włosów, ale przyznam że ciekawe przeżycia miałaś ;)
co ja czytam xD wygrałaś wszystkie rankingi na współlokatorów :D a czy wiadomo co się stało z tym słoikiem? czy stoi gdzieś na pamiątkę? :P
@@Arvene88 wyrzuciła :) w słoiku chyba nie chodziło o to by włosy kolekcjonować tylko żeby nie walały się wszędzie indziej bo ona się wypadniętych włosów brzydziła ;)
no właśnie chyba bardzie chciała popatrzeć na swoją kolekcję, jak mi włos wypada to go wyrzucam :P ale podziwiam za luźne podejście, jakbym wiedziała o takim słoiku w mieszkaniu to bym w nocy nie zasnęła xD od razu ten horror Ring mi się kojarzy :D
@@Arvene88 uwierz, że to była moja najlepsza współlokatorka. Cicha, szanująca prawo innych do świętego spokoju, koleżeńska, sprzątająca po sobie, można z nią było pogadać. W przeciwieństwie do innych, na temat których nie mam tak barwnych opowieści. Taki słoiczek przy reszcie cech idealnego współlokatora to pikuś :)
W UK też byłam "skazana" na podobne towarzystwo,ciągłe imprezy,po których musiałam myć naczynia (mimo,że nie brałam udziału w tych imprezach),żeby mieć choć jeden czysty talerz czy kubek dla siebie (a mnie wypominali,że nie dbam o porządek). Do tego zapraszali podobnych do siebie "kolegów",którzy mieszkali nawet 2 tyg. (oczywiście nie płacąc czynszu). O ciągłym podkradaniu mi mleka czy masła z lodówki nie wspomnę;) Tego akurat im nie wypominałam,bo nie chciałam być małostkowa,a podobno jedzenie się nie wypomina. Jednak na dłuższą metę stało się to denerwujące,że ktos mnie tak non-stop "obżerał" (jeszcze bez mojej wiedzy i zgody;).Nawet gdy wyjechałam na urlop do Polski,po powrocie miałam poprzestawiane rzeczy w pokoju (nie było klucza,żeby zamknąć).Sami przyznali,że mi przeszukali całą szafę. Przywiozłam sobie też polski chlep i ser,ale długo się nim nie nacieszyłam...następnego dnia nic juz nie było,jak przyszłam do kuchni;)Długo jeszcze mozna wymieniać,jak uprzykrzali mi życie (nie dając odpocząć po pracy). Jeden też się do mnie zalecał (a nie był w moim typie;) i wręcz chciał mi zrobić dziecko (sic!).Ale to pewnie typowe doświadczenie kobiet mieszkająć z męskimi wspólokatorami (zawsze się znajdzie jakiś natarczywy,więc może to być wręcz niebezbieczne,mieszkac z takim). Musiałam się znimi męczyć ponad rok do 25 r.życia,bo dopiero wtedy mozna się ubiegac w UK o Housing Benefit (przynajmnej wtedy),a nie było mnie stać,żeby się od nich wyprowadzić..Dopiero jako mi przyznali ten zasiłek,wyjechałam do innego miasta,wynajęłam sama mieszkanie w ten sposób się od nich uwolniłam;) Po tych "przygodach" nie chcę już z nikim mieszkać,a zwłaszcza z obcymi ludźmi (nawet jesli wyjdzie taniej,to nie chce,bo spokój i zdrowie psychiczne więcej jest warte,moim zdaniem;)
Wow powiem Ci, że miałaś bardzo ciekawych współlokatorów. Właśnie to jest najgorsze, że nigdy nie wiesz na kogo trafisz i nawet jak ktoś na początku wydaje Ci się ok to później mogą wyjść takie zachowania, że włos się na głowie jeży. Całe szczęście, że i Ty i my mamy już takie przygody za sobą :) Oby mieszkało nam się zawsze już tylko lepiej i spokojnie :) Pozdrawiamy gorąco :)
@@POSYPANO ,Ci akurat od razu wydawali mi się "podejrzanymi typami",ale jak się jedzie np.do fabryki i pracodawca zapewnia mieszkanie,to jest się "skazanym" na innych współpracowników,a różnie się te relacje układają;) Choćby się chciał człowiek wyprowadzić,to zwykle na początku nie ma na tyle odłożonej kasy (a przy wynajęciu mieszkania w UK trzeba od razy zapłacić za miesiąc z góry plus depozyt).Nawet jak są pary,często mieszkają jeszcze z kimś,żeby zaoszczędzić.Pewnie w Norwegi też tak jest (a z doswiadczenia wiem,że pary to często najgorsi wspólokatorzy,kłócą się i wogóle,jak z nimi mieszkasz,to nie chcąc,nie chcąc uczestniczysz w ich prywatnym życiu,nawet jesli mnie ono nie interesuje,to przez ścianę słychać ich kłótnie itd.;)
Z parami tak jak mówisz bywa różnie, bo często każde z nich szuka wsparcia i potwierdzenia swoich racji u innych domowników, a bycie między młotem a kowadłem do najprzyjemniejszych nie należy ;)
Hei! Zupełnie przypadkiem trafiłam na ten kanał i bardzo mi się spodobał. Będę leciała od poczatku, bo widzę bardzo dużo ciekawych tematów, które mnie interesują. Mieszkam w Norwegi (za Oslo) jakoś półtora roku, ale niestety mam bardzo małą wiedzę na temat tego Kraju oczywiście pragnę się rozwijać, bo chcemy tu zostać bardzo długo. Pozdrawiam cieplutko! 🙋♀️
Ojej bardzo nam miło 😘 Dziękujemy za tak cudowny odbiór naszych filmów 😊 Miłego oglądania i również gorąco pozdrawiamy 😊
Mieszkając we dwójkę mamy swój męski niewielki bałagan. Nie zawsze jest odkurzone, ale nie wyobrażam sobie zostawiania brudnych talerzy czy garnków. Każdy z nas myje swoje "statki" i na bieżąco likwiduje ślady po gotowaniu i jedzeniu, W łazience też nie zawsze kabina lśni czystością, widać normalne używanie, ale raczej nie musimy się wstydzić, gdy ktoś nas odwiedzi. Problemem jest spora ilość rzeczy zgromadzonych przez 10 lat. Nie zawsze da się je pochować. Ale spuszczenie wody, umycie umywalki to sprawy oczywiste. Dla nas samych przyjemniej jest, gdy w łazience jest pod ręką odświeżacz powietrza, gdy w muszli jest kostka czy inny środek odświeżający. Moją fobią jest dbanie o czystość płyty kuchennej, nie lubię zacieków i śladów po smażeniu czy gotowaniu.
Bardzo Ci współczuję takich przeżyć, rzeczywiście musiałaś wykazać się sporą odpornością na stres.
Właśnie z tych wszystkich zachować najbardziej wkurzał nas bałagan i ten zapach, który był wynikiem zalegających brudnych garów. Oboje z Pawłem bardzo dbamy o czystość i było to coś czego po prostu nie mogliśmy znieść. Wiadomo, że gnijące jedzenie zalegające w kuchni czy w pokojach naszych współlokatorów była też świetną pożywką dla wszelkiej maści robactwa :/ Całe szczęście, że to już za nami ;)
a Ty nie masz większych problemów od zacieków? Właściciel mojej stancji wymagał kupna środka do chromowanych zlewów i kuchenki i wytarcie kropki z tłuszczu po smażeniu nie wystarczyło, trzeba było wyszorować i wypolerować na błysk. A mieszkał z żoną i dzieckiem, więc kiedy on coś smażył a ja po nim chciałam gotować to oczywiście zbierałam opieprz za tłuszcz po jego! smażeniu. Po prysznicu szmatą wycierałam szklane ściany prysznica i kafelki i podłogę. Oczywiście codziennie podłoga myta. Jego garnki z zupą stygnące w toalecie przy sedesie i córka nie myjąca rączek po zrobieniu kupki oczywiście były mega higieniczne. Na emigracji nie nawidzę takich pseudoczyścioszków, którzy gąbką do mycia talerzy wycierają podłogę a innych gonią do sprzątania. Z czasem generalne sprzatanie wymagane było codziennie oraz pomoc przy przynoszeniu zakupów oraz opiece nad córeczką. UWAGA! Lokator to nie służący ani hotel housekeeping. Płaci za wynajem, kupuje środki czystości ale TY jako właściciel odpowiadasz za swój dom.
Mieszkaliście z wojskowymi :) Też pracuję w służbach mundurowych, oni wszyscy mają takie poczucie humoru i taki a nie inny poziom taktu. Ale to tylko słowa. Można się przyzwyczaić i nie należy brać tego dosłownie i na poważnie :) co do reszty współczuję
Wiemy, że niektórzy mają jak to określam "ciężki" żart i rozumiem, ale jak spotykasz się z czymś w takim pierwszy raz, w tak dużej ilości to do najprzyjemniejszych to nie należy ;) Pozdrawiamy służby mundurowe :D
Faktycznie pecha macie :D. U mnie jest nawet spoko, zero imprez. Teraz nowy koleś się wprowadził, pytał czy może pranie włączyć wieczorem i się wykąpać xD. Ale w hostelu kiedyś spałem 10-osobowym i bywa ciekawie :p o 2 w nocy jakiś gruby facet na mnie usiadł bo myślał, że to jego łóżko :D. Ogólnie fajnie jest w hostelach, trochę spartańsko ale można ciekawych ludzi poznać.
Haha z tego co opisujesz to wychodzi na to, że i my w hostelu mieszkaliśmy :D Taki przemiał lokatorów w ciągu tak krótkiego czasu ;)
Ja bym nie wytrzymał :) wojna by była ostra na 100%
My też mieliśmy dosyć, ale pisałam już jednej widzce, że nie mieliśmy opcji wyprowadzenia się z dnia na dzień z uwagi na podpisaną umowę. Obowiązywał nas okres wypowiedzenia, a za zerwanie umowy musielibyśmy płacić, bo nie wypełniliśmy jej warunków. Szukaliśmy innego lokum w między czasie, ale łatwe to też nie było, a nie chcieliśmy się przeprowadzać na szybko i brać pierwszego lepszego pokoju żeby nie trafić jeszcze gorzej, wiesz z deszczu pod rynnę, bo w tedy totalna załamka by była ;)
Ja w Polsce nie musialem nawet podxzas studiow ale poczatki za granica tak i rownie traumatyczne wspomiienia z Anglii. Najgorszy byl hindus ktory pomimo ze byl mily wyksztalcony i wychodzil czesto pod krawatem to naduzywal alkoholui i krecil sie po domu i rozmawial glosno przez telefon do drugiej w nocy a do tego nie wiedzial co to sprzatanie.
Ach z tym utrzymywaniem porządku to najwięcej problemów z tego co widzę. To jest właśnie ryzyko wynajmowania z innymi osobami, nie wiadomo na kogo trafisz i nawet jak na pierwszy rzut oka ktoś wydaje się ok, to z czasem takie rzeczy mogą wyjść, że włos na głowie się jeży.
O matko, to ja myślałam, że ja mam problemy ze współlokatorami xD A mieszkałam w bursie przez trzy lata z dwoma obcymi dziewczynami w pokoju, ale jakoś się dogadałyśmy, z jedną miałyśmy bardzo często dramy, ale nie było tragicznie. Teraz wynajmuję pokoj i w mieszkaniu mam jeszcze dwie lokatorki (jedna w moim wieku i jedna 9 lat starsza) i właściciela. Z właścicielem dogaduje sie najlepiej (mimo, że jest ode mnie 13 lat starszy), a lokatorki ostatnimi czasy mnie wkurzają niemiłosiernie i nie mogę często ich rozgryźć, starsza jest taka, że chce sie dobrze ze wszystkimi dogadywac, ale zawsze swoj humor przekazuje innym, o wszystko sie czepia i do mnie obgaduje strasznie ta druga, ale jej w twarz jest milusia "w imię dobrych stosunków". Jak raz pogadalysmy na powaznie i juz myslalam ze jest ok, to mi zrobila przy znajomych dwa razy akcje, że się za głośno śmieję :') gdzie to była jakoś 22:30, a ona spać się raczej nie szykowała. I psuje cały humor, radość i potem wszyscy siedzą zestresowani, żeby broń boże się nie zaśmiać zbyt głośno. Na szczęście właściciel w umowie zawarł punkt o sprzątaniu po sobie i o cotygodniowym sprzątaniu części wspólnej według harmonogramu, więc z tym nie mamy raczej problemu. Jeśli ktoś ma nocować u nas to trzeba powiedzieć właścicielowi i poinformować lokatorki, to samo jak sie chce imprezke zrobic jakas. Właściciel nigdy nie ma z tym problemu, ale lokatorki już nie są aż tak ugodowe :/ Aktualnie jestem na etapie gdzie unikam z nimi rozmów, muszę się mocno powstrzymywać, żeby nie być złośliwa... Już ostatnio miałam chęć, żeby znaleźć gdzie indziej tańszy pokój i liczyć, że tam się dogadam z ludźmi... Ale bądźmy dobrej myśli
Ja bardzo nie lubię ludzi dwulicowych, którzy twarzą w twarz są "milusi" jak to określiłaś, ale za plecami tak Ci obsmarują tyłek, że głowa mała. Nie wiadomo jak z takimi ludźmi żyć, bo z jednej strony byś z nimi nie rozmawiała bo skoro Cię obgadują to po co utrzymywać kontakt, ale z drugiej strony myślisz, a dzisiaj była miła i fajnie się gadało, więc kontakty może się poprawią. Nikt nie chce przecież mieszkać w atmosferze przepełnionej kłótniami i krzywymi spojrzeniami. Niestety, ale przerabiałam i takie przypadki i z przykrością stwierdzam, że na zmianę zachowania ze strony tych obgadujących raczej nie ma co liczyć :/ Ja najczęściej kontakt ucinałam i żyłyśmy jak obce, mijając się bez słowa. Na szczęście był to bardzo krótki epizod więc długo się nie męczyłam. Mam nadzieję, że u Ciebie sytuacja się rozwiąże w pozytywny sposób. Trzymam mocno kciuki i pozdrawiam serdecznie :D
Podobno mnie ma za inteligentna i mnie nie obgaduje za plecami tylko jak ma problem to mi mowi wprost, bo wie ze ja nie zaczne na nia krzyczec tak jak ta druga, ale faktycznie jest fałszywa, wiec ostatnio ograniczylam do niej zaufanie, a z ta w moim wieku nie rozmawiam od jakis 2 miesiecy, tylko mowimy sobie czesc i mi to pasuje
Średnia sytuacja, ale jak Wam pasuje to w sumie spoko. Z jednej strony lepiej ze sobą nie rozmawiać i jakoś funkcjonować niż dzień w dzień toczyć wojny i się kłócić. Trzymaj się w takim razie i powodzonka :D
Aga ;3 Od kilku tygodni mieszkam z dwoma dziewczynami. Obie są anti-social i rzadko wychodzą ze swoich pokojów. Nie zamieniłam z nimi więcej niż dwa zdania, serio. Wydawały się przyjazne. Nie wiem, co o tym myśleć. To nie jest tak, że na siłę próbuje się zaprzyjaźnić, ale trochę mi się zrobiło smutno jak S nie odpowiedziała na cześć.
Marty pie chyba wolalabym taka co sie nie odzywa i nie zwroci ci uwagi niz taka co ci wbije w srodku imprezy i zrobi drame ze mam ogarnac gosci :’)
Siedzę już piętnaście minut szczęka mi opadła , uszy mnie bolą i nie mogę w to uwierzyć co opowiedziałaś Sylwio , wolała bym chyba dojeżdżać nawet z odległej miejscowości z przesiadkami , ale czegoś takiego bym nie wytrzymała :(((
Fakt łatwo nie było, z perspektywy czasu też się zastanawiamy jak to wytrzymaliśmy i chłodno patrząc na tę sytuację z perspektywy czasu też moglibyśmy dojść do takich wniosków jak Ty. Niestety, ale jak jest się w danej sytuacji to ciężej się z niej wyplątać. Pamiętaj, że też mieliśmy podpisane umowy na wynajem, obowiązywał nas okres wypowiedzenia, a zerwanie umowy z dnia na dzień nie wchodziło w grę, bo musielibyśmy za zerwanie warunków umowy płacić. Szukaliśmy innego lokum w między czasie, ale nie chcieliśmy wynajmować czegoś na szybko, żeby nie wpaść z deszczu pod rynnę ;) Wszystko zakończyło się na szczęście pozytywnie, zostały tylko niemiłe wspomnienia ;) Pozdrawiamy :D
Mieszkam w Uk 9 lat-dużo widziałam I spotkałam różnych ludzi ale Nigdy nie dzieliłam( garnka, talerza a tym bardziej WIDELCA! )z innymi osobami! 😮🥴🤢🤮
My również mieliśmy własne garnki, talerze, sztućce itp., ale nie mieliśmy w zwyczaju trzymać wszystkiego w pokoju, bo też utrudnia to mimo wszystko życie. Jak chcesz ugotować obiad to musisz z pokoju przynieść cały arsenał. Oczywiście jak zobaczyliśmy w jaki sposób działają to pozabieraliśmy rzeczy do pokoju, ale sama przyznasz że to już podchodzi pod lekką paranoję trzymać wszystko w pokoju. Każdy chciałby w miarę normalnie funkcjonować, zwłaszcza, że za ten wynajem płacisz....jednak jak mus to mus. Może podzielisz się z nami jakąś historią skoro mówisz, że dużo widziałaś. Chętnie poczytamy :)
Trzeba bylo zapakowac ich brudne gary do wora na smieci i wystawic na balkon. Swoje garnki trzymac w pokoju i nikomu nie dawac. Ja tak robilam z brudasami!!
Hejka. Rada świetna :) Ci od garnków nie byli najgorsi :) Obejrzyj proszę dwie części a się przekonasz :D
Tak jest !
@@isabelleisabelle68 heh dzięki :)
Totalna masakra. Swoją drogą jak oni mieszkali i spali w jednym pokoju 15-17 chłopa? :-D Może bardzo lubili męskie towarzystwo? :-D To w jakim wieku oni byli tak mniej więcej? Choć to faktycznie słabe mając na uwadze tę 14-15 letnią dziewczynkę obok. Normalnie jestem w szoku:O. Pozdrawiam
Ich orientacja to ich sprawa ;) Nigdy nie zaglądaliśmy w jaki sposób się układają do snu ;) Na tamten moment mieli około 26-28 lat.
Nie przytoczę szczegołow bo to się fizjologom nie śniło co widziałem tylko powiem, że wysokie zarobki są często zapłatą nie za ciężką pracę za granicą (bo np ja mam lekką) ale za mieszkanie z wariatami pod jednym dachem. Wiadomo landlord nie gra po naszej stronie. Chce żeby kasę ktokolwiek placił bo pokój stoi nieobsadzony i stratę generuje. Podziwiam twardzieli co np w Holandii mieszkają w wieloosobowych salach z łóżkami piętrowymi. To trzeba mieć anielską cierpliwość.
Słusznie wyjaśnione ;)
Przeżyłem to i kozaków na mefedronie skaczących z pięściami lub nożem. Trudno to pogodzić z praca zmianową. Manager lokacji takich domków nie był lepszy.
Ja aktualnie mieszkam z narzeczonym, dwójką studentów - w tym jeden z erasmusa z Włoch i z dwoma dziewczynami których nawet nie znam. Powinna mieszkać jedna, druga mieszka nielegalnie. Lista tego co odwalają jest dłuuuga
- imprezy (na których to wyrwali klamkę z drzwi w łazience np.) - oczywiście nie interesuje ich to że my musimy wstać przed 6 do pracy
- nie kupują i nie dokładają KOMPLETNIE pieniędzy do chemii, do papieru, jak nie ma gąbki do naczyń to płukają je wodą i uważają za umyte (ja już aktualnie wszystko trzymam u siebie i ani gąbki ani płynu nie użyczam)
- od pół roku mieszkanie posprzątali RAZ po skardze do właściciela, czekają z syfem tak długo aż posprzątamy
- palenie marihuany, cuchnie w całym mieszkaniu
- podbieranie naszych płynów, szamponów, nawet pasty w dużych ilościach przez dziewczyny (to teraz też trzymamy u siebie)
- jeden ze współlokatorów za to nie myje się wcale a z jego pokoju cuchnie aż na korytarzu
- strasznie głośne darcie się pare razy dziennie w kuchni :(
- Jak ostatnio jeden z chłopaków wyjechał na pół miesiąca zostawił w lodówce pełno żarcia które się zepsuło oczywiście, prosiliśmy jego przyjaciela (tego drugiego współlokatora) żeby wywalił chociaż napuchniętą jak balon mozarelle ale na próżno
- są bezczelni
także... oby szybko nastał koniec sierpnia!
Wow to rzeczywiście macie bardzo ciekawe towarzystwo, bardzo nam przykro bo wiemy jak to jest jak mieszka się z takimi osobami. Dom powinien być naszą oazą gdzie odpoczywamy i zbieramy siły, ale przy wynajmie nigdy nie wiadomo na kogo trafisz niestety. Zazwyczaj z takimi osobnikami nawet nie ma co tracić czasu i nerwów na rozmowę, bo jak widać z naszego i Waszego doświadczenia nie przynosi ona żadnych efektów. Życzymy dużo siły i aby ten czas minął Wam bardzo szybko. Mamy nadzieję, że w nowym miejscu poczujecie się jak w domu i będziecie mogli żyć spokojnie :) Pozdrowionka
Wspolczuje, faktycznie nieciekawie trafialiscie ,pozdrawiam serdecznie :)
Było minęło. Przynajmniej dzięki temu mamy fajny materiał teraz do opowiadań ;) Pozdrawiamy
To jak ty powiedzialas ze tam jakies imprezy sa to sobie nic z tego nie robila?
Ja mieszkalem w pokojach i nigdy wiecej juz nie chce imprezy do rana , wrzaski , problemy z sasiadami ze u nas glosno itd...
Mieszkanie nie było w bloku tylko przynależało do domu właścicieli, taki jakby bliźniak. Na początku im nie przeszkadzało bo oni tych imprez o dziwo nie słyszeli, dostawali kasę na czas więc myślę, że to ich trochę hamowało przed tym by ich wyrzucić. Nam powiedzieli, że starali się ich wyrzucić dłuższy czas i tak mówię w filmie, ale wydawało nam się, że po prostu przestali jej płacić czynsz tylko wydawali kasę na używki i imprezy i stąd dopiero zdecydowana reakcja właścicieli. Sami słyszeliśmy jak studenci dyskutowali między sobą - Czy płacimy czynsz czy robimy imprezę - i zawsze wygrywało to drugie hehe ;)
Patologia i tyle.
Mieszkałem 6 miesięcy na bungalu z bambrami z wsi opolskiej... Porażka. Cały czas gadka o siewach, świniach itd itp. Najgorsze były niedziele bo każdy miał wolne i nie tyrał.
Masakra. Włączali wtedy tv z niemiecką kablówką i gapili się bezsensownie w jakieś durne filmy z niemieckim dubbingiem albo oglądali bundesligę i komentowali. Oczywiście na cały ryj bo każdy już dziabnięty był. Wiadomo Polak najlepiej na świecie zna się na piłce kopanej i na samochodach oczywiście ale tych niemieckich typu passat i golf.
Wolałem wtedy wynieść sie z bungala w cholerę i pojeździć na rowerku, pozwiedzać trochę okolice, wpaść do kafei i poprzebywać z normalnymi ludźmi mimo że to Holendrzy byli. Szlifowałem wtedy mój kulejący angielski i uczyłem się pomału holenderskiego.Gdy natomiast pogoda byłe nie rowerowa to wolałem iść do swojego pokoju nałożyć słuchawki i posłuchać Mojej muzyki a nie niemieckich szlagrów typu hitparade.
Pozdro z NL
Jasna sprawa ;) Pozdrawiamy
👍👍👍❤️
:D
Ja trafiłam na współlokatorkę, która bardzo ingerowala w to ile np mam rzeczy w pokoju, o której wracam z pracy, ile pracuję, czy ktoś mnie odpowiedzi itp. a że żyłam dosc skromnie patrzyła na mnie krzywo do tego prowadziła imprezowy tryb życia, zapraszała duże grono znajomych w tygodniu do późnej godziny nocnej. Ci ludzie, normalnie gotowali, brali prysznic o różnych godzinach gdzie np wracałam z pracy a tutaj obca osoba idzie w reczniku itp. Co spowodowało,że nawet kosmetyki trzymałam u siebie w pokoju bo miałam wrażenie ,że gdy zostawiłam łazience to ktoś ich używał.(ale to tylko z jakiejś obawy)
Dzięki za pełen informacji komentarz. Widzimy, że też miałaś "bardzo ciekawe" życie lokatorskie. Zajrzyj także do pierwszej części tego filmu, może jeszcze coś Ci się przypomni. Pozdrawiamy
4:45 xDDDDDDDD XDDDFDDDFDD
Hehe 😉
Ciekawie opowiadasz
Dziękuję :D
Ja jadę do Norwegi jakoś za tydzień/dwa i będę z 4 polakami, też jestem ciekawy jak to będzie :)
Jak będzie działo się coś ciekawego to koniecznie daj znać 😉 Ale z całego serducha życzymy abyś trafił na spoko rodaków 🙂
❤️❤️
❤️ Pozdrawiamy ❤️
Hahaha jakbym słuchała opowieści mojej córki 🤣 High life studenckie 😆😆
Studenckie życie pełne przygód hehe 😉 Pozdrowienia dla córki 😊
@@POSYPANO dziękuję , przekaże 😊
Koniecznie :)
Witam ,ale nam POSYPAŁO dziś w Oslo .Pozdrawiam
Oj tak, w naszej części dalej sypie ;) i chyba nie zamierza przestawać ;) Nie wiem jak się jutro odkopiemy do pracy hehe
Widze,ze sa kolejni fatalni lokatorzy, gdyz mysle ze to Ci ktorzy nie lubia Waszego kanalu lol
Na szczęście to już ostatnie wspomnienia związane ciekawymi współlokatorami ;)
Już po tym seksistowskim tekście chyba bym w krocze zawaliła,i powiedziała że sam ma ogarnąć swoją maską dumę i się czegoś użytecznego w życiu nauczyć niż tylko ćpanie, żarcie kebsow i pierdzenie w tyłek po zakończeniu zajęć.
Bardzo ostre podejście 💪😉
aż się wierzyć nie chce ,że w takich warunkach ludzie mieszkają ....
Podejrzewam, że mieszkają tam ciągle.
Ja chcę być na ich miejscu 😍
Hehe ;)
Ja bym chyba spala z nożem na twoim miejscu 😳
Oj może nie ;)
Ogladam juz 2 czesc o waszych sasiadach i wydaje mi sie ze jestem w innym swiecie.Czy w Norwegi nie wynajmuje sie calych mieszkan tylko z innymi lokatorami?.Czy nie mozecie wynajac tego trzeciego pokoju (Calego mieszkania) i miec spokuj.?U nas nie ma mozliwosci zeby dostac mieszkanie w ktorym juz ktos mieszka.Chyba ze jest ktos nielegalnie to wtedy mieszka tez nie legalnie na pokoju u kogos.Z kolei jezeli jest ktos nielegalnie to nie dostanie pracy i moze pracowac jedynie nielegalnie u kogos.To nie legalnie nazywa sie "Na czarno".Tez pracowalam w sklepie w REWE.Wiem na czym ta praca polega.Jezdze troche po swiecie i nie wydaje mi sie prawdopodobne zeby tak traktowano Polakow w jakim kolwiek kraju zatrudnionych w handlu.Mieszkam 30 lat w Niemczech i nie sadze zeby tak zle bylo w Norwegi.Nie gniewajajcie sie ale mnie to wszystko wydaje sie mocno naciagane.
Przecież ten film jest o wydarzeniach z Polski. Tak wynajmując stancje czasami wynajmuje się pomieszczenie w budynku zbiorczym gdzie wspólna może być toaleta, kuchnia, korytarz itd. Gwarantujemy, że nic tutaj nie jest naciągane. Opowieści o mundurowych, podpasce na zlewie, koleżance która się myła parą wodną itd. Pozdrawiam Paweł
Odnośnie filmu o sąsiadach z piekła rodem to wynajmowalismy mieszkanie w kamienicy i kazdy mial oddzielne wejście do mieszkania. Kazdy z każdym miał wspólną jedną ścianę. Najzwyklejszy budynek. Nie mamy się za co gniewać. Można wierzyć albo nie. Na szczęście film jest nagrany zgodnie z prawdą i sporo rzeczy zostało powiedzianych tak delikatnie że tylko my o tym wiemy.
A po co siedziec w takim balaganie, nie moge sobie wyobracic czegos podobnego.
Nie mieliśmy możliwości wyprowadzić się z dnia na dzień, bo wiązała nas umowa. Znalezienie nowego lokum też nie należy do najłatwiejszych i najszybszych. Było wiele przyczyn przez, które nie mogliśmy z dnia na dzień opuścić danego miejsca więc pozostawała "walka" z tymi ludźmi ;)
Ja się zastanawiam, dlaczego matka pozwoliła swojej nastoletniej, niepełnoletniej córce mieszkać samej z obcymi ludźmi 🤡 tragedia
Chodzi Ci o tą młodą "agentkę"?
@@POSYPANO O tą dziewczynkę z pierwszej gimnazjum
Wiesz, może jej matka uznała że skoro właścicielka mieszkania to jej koleżanka i będzie miała na nią oko jest to lepsze rozwiązanie niż inna stancja całkowicie bez kontroli dorosłego. Dlaczego zdecydowała się na stancje dla córki a nie dojazdy, nie wiemy ale najwidoczniej była to najlepsza opcja wg niej.
Opowieść z tymi facetami straszna !!! Weź masakra :( Nie dziwie się, że czułaś się niekomfortowo :/
Obejrzyj obie części :)