ad1) Mieliśmy taką zasadę że dz.handlowy robił prezentacje ew. spotkanie z technikiem, czasami na spotkaniu pokazywaliśmy demo ew. przykład na środowisku zwirtualizowanym. Jak klient wchodził w temat to dopiero było dostosowanie pod jego sprzęt ale to już było po umowach by nie tracić właśnie bo to najgorsza tematyka jak za dużo zrobisz. ad2) Ło Panie... to trzeba by dzielić na typy klientów tj. dłubacze w linuksie którzy odchodzą i nikt nie wie co i jak 2) nikt nie robi dokumentacji - tylko jeden urząd nagrał mnie gdy omawiałem im system a jeden gość spisywał w notatki w której minucie nagrania mówię o której części systemu 3) ma działać bo inaczej przez 2 lata to Wy macie przyjechać i naprawić 4) jak to nie można przywrócić backupu.... wczoraj działało. Przywrócony i nadal nie działa :) bo problem gdzie indziej. Typowy brak zrozumienia i rozbicia problemu by dojść gdzie jest problem. 5) rok jedna instytucja zgłaszała problem ze stroną logowania... przez rok wysyłaliśmy im instrukcję jak wgrać certyfikat :) ... tak że tego, tak to już jest.
To o czym mówisz na początku, to w państwówce standard. Standardowe poszukiwanie frajera do ogarnięcia projektu, który nie wiadomo czy będzie, a jak będzie to kiedy, ale na który trzeba na już wszystko przygotować, bo Góra każe stworzyć dokumentację na wczoraj. Ogólnie w budżetówce poza metropoliami zatrudnia się informatyków za jak najmniejsze pieniądze (często za minimalną krajową). Do tego nie ma żadnej kasy na szkolenia, a informatycy są zasypywani super ważnymi zadaniami w rodzaju zrobienia księgowości tabeli w excelu gdzie ma być kolumna w której zostaną dodane wartości z dwóch poprzednich kolumn, więc informatycy nie mają wiedzy i doświadczenia (bo nikt z wiedzą nie przyjdzie pracować za oferowane pieniądze), ani możliwości by ją zdobyć. Na to nakłada się mentalność zarządzających, którzy żyją w poprzedniej epoce, więc najlepiej jakby wszystko było na papierze. Standardem są sytuacje, że kupuje się sprzęt za kilkadziesiąt, albo nawet kilkaset tysięcy bo był jakiś projekt i sprzęt potem leży. W instytucji w której jakiś czas pracowałem półtorej roku temu został kupiony serwer za 150k w ramach projektu. Serwer został raz wyciągnięty z opakowania, żeby sprawdzić czy zgadza się z tym co jest na fakturze i cały czas w nim spoczywa.
Niestety smutna rzeczywistość, ale trzymajmy kciuki że będzie lepiej. Zmiana pokoleniowa się odbywa. Tak dla równowagi powiem tylko że ostatnio miałem okazję spotkać się z sektorem publicznym w Estonii i miałem okazję zobaczyć ze może być normalniej. Także tak, a dla tych co nadal pracują w słabych warunkach, szkólcie się nawet za własne pieniądze i szukajcie lepszych pracodawców. Można mieć normalne warunki pracy trzeba się tylko wyrwać z takich toksycznych środowisk. 👍
@@netadminpro Niestety z tą zmianą pokoleniową w budżetówce to mit. Starą gwardię zastępuje ktoś z BMW i działa jeszcze gorzej. Szkolenie się za własną kasę czy wyrwanie się z toksycznych środowisk to fajna sprawa, tylko trzeba mieć kasę, albo alternatywę, albo jedno i drugie, a ludzie z budżetówki przeważnie nie mają ani jednego, ani drugiego. Mi udało się zwiać z budżetówki na ciut lepsze warunki, ale po wyjściu stamtąd ponad rok zajęło mi otrząśnięcie się z tego. Teraz przynajmniej mam siłę na coś więcej niż gapienie się w TV jak jakieś zombie i próbuje się czegoś nowego nauczyć, chociaż wiem, że tamtego czasu już nie nadrobię i że to, co dla Ciebie jest standardem, dla mnie będzie czymś niemożliwym do zrealizowania. Szkoda tylko, że działy HR patrząc na CV nie biorą pod uwagę tego, że człowiek po budżetówce jest jak prawie jak terminator i jest w stanie znieść znacznie więcej niż inni i jak da mu się szansę i chwilę na złapanie oddechu to szybko nadrobi braki, bo to mogłoby zapoczątkować zmiany na lepsze w budżetówce. No, ale żeby nie było, że tylko marudzę, to na koniec powiem, że jak ktoś nie przepracował kilku lat w budżetówce, to nie ma pojęcia jak to wygląda od środka i na jakich prowizorkach to wszystko działa, a przygody takie jak Twoje, które dla ludzi z sektora pozabudżetowego są dziwne, a nawet szokujące, dla ludzi z budżetówki nie są czymś, czego się zazdrości i co kwituje się słowami - żeby tylko takie problemy były, to życie byłoby znacznie prostsze, albo podobnymi ;) Za to gdzie jak nie w budżetówce można spotkać się z sytuacją, że kluczowe systemy jak np. baza danych urzędu stoją na windows XP. Najbliżej to chyba w indiach ;)
Czyli wszystkim którzy nas oglądają i zastanawiają się nad pierwsza pracą odradzasz krok w tak stronę? Co do działów HR wiadomo że to są instytucje osoby szukające konkretnych kompetencji, czasem się zdarza że firmy chcą szkolić, ale nie zawsze. Dużo zależy od nastawienia każdego z nas, każdy może pracować nad swoimi kompetencjami. My staramy się tutaj w tym pomagać. 😀
@@netadminpro Często lepsza praca w budżetowce, niż bezrobocie. W budżetowce można też zdobyć pierwsze praktyczne doświadczenia więc tak całkowicie bym budżetówki nie skreślał, ale każdemu sugerował potraktowanie tego jako ostateczności i trampoliny i od pierwszego dnia szukanie lepszej roboty, a w tym czasie starać się nauczyć jak najwięcej na własną rękę starając się odłożyć jak najwięcej kasy, żeby móc jak zrobi się ciężko bez strachu rzucić robotę. Moim zdaniem bezpieczny okres pracy w budżetowce to rok. Są też 2 przypadki w których zalecałbym natychmiastowe rzucenie roboty. Albo jak praca zacznie odbijać się na zdrowiu, albo po stwierdzeniu, że to praca marzeń. Im dłużej będzie się pracować w budżetówce, tym później będzie gorzej.
To co napisałeś, to jak najbardziej prawda i nie dotyczy tylko budżetówki. W innych sektorach podobnie może być dobrze albo słabo w zależności od organizacji pracy. Na pewno w każdym wypadku mieć oszczędności, żeby mieć jaki taki komfort w przypadku konieczności zmiany, z jakiegokolwiek powodu. Tutaj dodałbym jeszcze wątek rozważenia miany miejsca zamieszkania, jeżeli masz umiejętności nie potrzebne w małej miejscowości, jak administrowanie, to masz 2 wyjścia: 1. Szukać pracy zdalnej, ale bez umiejętności to może być super ciężko 2. Przeprowadzić się tam gdzie jest więcej ofert pracy W obu przypadkach warto się uczyć, zdobywać certyfikaty i umiejętności.
Co dla Ciebie znaczy "odebrać maila"? Bo w budżetówce wciąż to często oznacza pójście do sekretariatu i odebranie kartki z wydrukowanym mailem, na którym np. jest dłuugi link do materiałów do pobrania
Miałem na myśli bardziej nowoczesny przypadek, że jednak już używają elektronicznej wersji maila. Taki na kartce 📄 mail jeszcze mi się nie zdarzył, chyba w jakiejś bogatszym województwie żyje (mazowieckie)
@@netadminpro Ja o tym napisałem, bo kolega mi przesłał skan takiego maila, który odebrał i tam link pliku do pobrania na 2 linijki. I weź to przepisz :)
@@netadminpro Problem polega na tym, że to nie jest wyjątek. W jednostkach budżetowych, które znam osobiście, informatyk takiego maila odbiera co najmniej kilka razy w miesiącu i nie sądzę, aby to się zmieniło w przewidywalnej przyszłości
Standardowe podejście budżetówki - zbierają wyceny. Wyciskaj z wykonawcy jak najwięcej , przeglądają oferty, - sami robią na podstawie przekazanych wycen przy wsparciu jakiego Janusza, lub z wycen wybierają najtańszego i dają twoja dokumentacje projektowa.
a z tymi programistami w samo sedno trafiłeś - jego nic nie interesuje tylko klepanie kodu a jak dojdzie do troubelshootingu to nie ma z kim gadać jak usługa się komunikuje
![Jak Administrator Marek Uratował Firmę - CCTV [NAC] w 6 min.- 24T40](http://i.ytimg.com/vi/xkakJhIXO0A/mqdefault.jpg)
![Jak Administrator Marek Uratował Firmę - CCTV [NAC] w 6 min.- 24T40](/img/tr.png)
![Czy Można Ominąć Uwierzytelnianie w WordPressie [Secure by Design] -25T03](http://i.ytimg.com/vi/JWmeYTJjtxo/mqdefault.jpg)
![24T39 Jak wykorzystać w Proxmox VE licencję zapisaną w BIOS [Praktyczny Poradnik]](http://i.ytimg.com/vi/y0FNEwNAMt8/mqdefault.jpg)
ad1) Mieliśmy taką zasadę że dz.handlowy robił prezentacje ew. spotkanie z technikiem, czasami na spotkaniu pokazywaliśmy demo ew. przykład na środowisku zwirtualizowanym. Jak klient wchodził w temat to dopiero było dostosowanie pod jego sprzęt ale to już było po umowach by nie tracić właśnie bo to najgorsza tematyka jak za dużo zrobisz.
ad2) Ło Panie... to trzeba by dzielić na typy klientów tj. dłubacze w linuksie którzy odchodzą i nikt nie wie co i jak
2) nikt nie robi dokumentacji - tylko jeden urząd nagrał mnie gdy omawiałem im system a jeden gość spisywał w notatki w której minucie nagrania mówię o której części systemu
3) ma działać bo inaczej przez 2 lata to Wy macie przyjechać i naprawić
4) jak to nie można przywrócić backupu.... wczoraj działało. Przywrócony i nadal nie działa :) bo problem gdzie indziej. Typowy brak zrozumienia i rozbicia problemu by dojść gdzie jest problem.
5) rok jedna instytucja zgłaszała problem ze stroną logowania... przez rok wysyłaliśmy im instrukcję jak wgrać certyfikat :)
... tak że tego, tak to już jest.
Jest potencjał do poprawy, trzeba tylko uczyć bardzo cierpliwym 😀👍
Historie ciekawe i pouczające ale dobrze, że kawy nie piję bo chyba bym nie zdążył jej skończyć przed końcem filmu ;)
Dzięki za informację zwrotną, rozumiem że chciałbyś dłuższe materiały?
@@netadminpro ciekawie się ogląda więc jak najbardziej
🫶
To o czym mówisz na początku, to w państwówce standard. Standardowe poszukiwanie frajera do ogarnięcia projektu, który nie wiadomo czy będzie, a jak będzie to kiedy, ale na który trzeba na już wszystko przygotować, bo Góra każe stworzyć dokumentację na wczoraj. Ogólnie w budżetówce poza metropoliami zatrudnia się informatyków za jak najmniejsze pieniądze (często za minimalną krajową). Do tego nie ma żadnej kasy na szkolenia, a informatycy są zasypywani super ważnymi zadaniami w rodzaju zrobienia księgowości tabeli w excelu gdzie ma być kolumna w której zostaną dodane wartości z dwóch poprzednich kolumn, więc informatycy nie mają wiedzy i doświadczenia (bo nikt z wiedzą nie przyjdzie pracować za oferowane pieniądze), ani możliwości by ją zdobyć. Na to nakłada się mentalność zarządzających, którzy żyją w poprzedniej epoce, więc najlepiej jakby wszystko było na papierze. Standardem są sytuacje, że kupuje się sprzęt za kilkadziesiąt, albo nawet kilkaset tysięcy bo był jakiś projekt i sprzęt potem leży. W instytucji w której jakiś czas pracowałem półtorej roku temu został kupiony serwer za 150k w ramach projektu. Serwer został raz wyciągnięty z opakowania, żeby sprawdzić czy zgadza się z tym co jest na fakturze i cały czas w nim spoczywa.
Niestety smutna rzeczywistość, ale trzymajmy kciuki że będzie lepiej. Zmiana pokoleniowa się odbywa.
Tak dla równowagi powiem tylko że ostatnio miałem okazję spotkać się z sektorem publicznym w Estonii i miałem okazję zobaczyć ze może być normalniej.
Także tak, a dla tych co nadal pracują w słabych warunkach, szkólcie się nawet za własne pieniądze i szukajcie lepszych pracodawców.
Można mieć normalne warunki pracy trzeba się tylko wyrwać z takich toksycznych środowisk. 👍
@@netadminpro Niestety z tą zmianą pokoleniową w budżetówce to mit. Starą gwardię zastępuje ktoś z BMW i działa jeszcze gorzej. Szkolenie się za własną kasę czy wyrwanie się z toksycznych środowisk to fajna sprawa, tylko trzeba mieć kasę, albo alternatywę, albo jedno i drugie, a ludzie z budżetówki przeważnie nie mają ani jednego, ani drugiego. Mi udało się zwiać z budżetówki na ciut lepsze warunki, ale po wyjściu stamtąd ponad rok zajęło mi otrząśnięcie się z tego. Teraz przynajmniej mam siłę na coś więcej niż gapienie się w TV jak jakieś zombie i próbuje się czegoś nowego nauczyć, chociaż wiem, że tamtego czasu już nie nadrobię i że to, co dla Ciebie jest standardem, dla mnie będzie czymś niemożliwym do zrealizowania. Szkoda tylko, że działy HR patrząc na CV nie biorą pod uwagę tego, że człowiek po budżetówce jest jak prawie jak terminator i jest w stanie znieść znacznie więcej niż inni i jak da mu się szansę i chwilę na złapanie oddechu to szybko nadrobi braki, bo to mogłoby zapoczątkować zmiany na lepsze w budżetówce. No, ale żeby nie było, że tylko marudzę, to na koniec powiem, że jak ktoś nie przepracował kilku lat w budżetówce, to nie ma pojęcia jak to wygląda od środka i na jakich prowizorkach to wszystko działa, a przygody takie jak Twoje, które dla ludzi z sektora pozabudżetowego są dziwne, a nawet szokujące, dla ludzi z budżetówki nie są czymś, czego się zazdrości i co kwituje się słowami - żeby tylko takie problemy były, to życie byłoby znacznie prostsze, albo podobnymi ;)
Za to gdzie jak nie w budżetówce można spotkać się z sytuacją, że kluczowe systemy jak np. baza danych urzędu stoją na windows XP. Najbliżej to chyba w indiach ;)
Czyli wszystkim którzy nas oglądają i zastanawiają się nad pierwsza pracą odradzasz krok w tak stronę?
Co do działów HR wiadomo że to są instytucje osoby szukające konkretnych kompetencji, czasem się zdarza że firmy chcą szkolić, ale nie zawsze.
Dużo zależy od nastawienia każdego z nas, każdy może pracować nad swoimi kompetencjami.
My staramy się tutaj w tym pomagać. 😀
@@netadminpro Często lepsza praca w budżetowce, niż bezrobocie. W budżetowce można też zdobyć pierwsze praktyczne doświadczenia więc tak całkowicie bym budżetówki nie skreślał, ale każdemu sugerował potraktowanie tego jako ostateczności i trampoliny i od pierwszego dnia szukanie lepszej roboty, a w tym czasie starać się nauczyć jak najwięcej na własną rękę starając się odłożyć jak najwięcej kasy, żeby móc jak zrobi się ciężko bez strachu rzucić robotę. Moim zdaniem bezpieczny okres pracy w budżetowce to rok. Są też 2 przypadki w których zalecałbym natychmiastowe rzucenie roboty. Albo jak praca zacznie odbijać się na zdrowiu, albo po stwierdzeniu, że to praca marzeń. Im dłużej będzie się pracować w budżetówce, tym później będzie gorzej.
To co napisałeś, to jak najbardziej prawda i nie dotyczy tylko budżetówki. W innych sektorach podobnie może być dobrze albo słabo w zależności od organizacji pracy.
Na pewno w każdym wypadku mieć oszczędności, żeby mieć jaki taki komfort w przypadku konieczności zmiany, z jakiegokolwiek powodu.
Tutaj dodałbym jeszcze wątek rozważenia miany miejsca zamieszkania, jeżeli masz umiejętności nie potrzebne w małej miejscowości, jak administrowanie, to masz 2 wyjścia:
1. Szukać pracy zdalnej, ale bez umiejętności to może być super ciężko
2. Przeprowadzić się tam gdzie jest więcej ofert pracy
W obu przypadkach warto się uczyć, zdobywać certyfikaty i umiejętności.
Na pocieszenie mogę powiedzieć że w prywatnych firmach również takie cuda się zdarzają, tylko rzadziej :)
Dzięki za pocieszenie 👍😀
Co dla Ciebie znaczy "odebrać maila"? Bo w budżetówce wciąż to często oznacza pójście do sekretariatu i odebranie kartki z wydrukowanym mailem, na którym np. jest dłuugi link do materiałów do pobrania
Miałem na myśli bardziej nowoczesny przypadek, że jednak już używają elektronicznej wersji maila.
Taki na kartce 📄 mail jeszcze mi się nie zdarzył, chyba w jakiejś bogatszym województwie żyje (mazowieckie)
@@netadminpro Ja o tym napisałem, bo kolega mi przesłał skan takiego maila, który odebrał i tam link pliku do pobrania na 2 linijki. I weź to przepisz :)
Faktycznie historia perełka 😮
@@netadminpro Problem polega na tym, że to nie jest wyjątek. W jednostkach budżetowych, które znam osobiście, informatyk takiego maila odbiera co najmniej kilka razy w miesiącu i nie sądzę, aby to się zmieniło w przewidywalnej przyszłości
Mega słabo 😒
Standardowe podejście budżetówki - zbierają wyceny.
Wyciskaj z wykonawcy jak najwięcej , przeglądają oferty, - sami robią na podstawie przekazanych wycen przy wsparciu jakiego Janusza, lub z wycen wybierają najtańszego i dają twoja dokumentacje projektowa.
Tak to niestety jest 🤔
a z tymi programistami w samo sedno trafiłeś - jego nic nie interesuje tylko klepanie kodu a jak dojdzie do troubelshootingu to nie ma z kim gadać jak usługa się komunikuje
🫶