Mój największy lęk dotyczący związków to to, ze powtórzę właśnie schemat z domu, czyli totalny patriarchat, psychiczne i fizyczne znęcanie, zero szacunku i wsparcia i ze będę w tym zamknięta i nie będę zdawać sobie z tego sprawy. Staram się być świadoma, ale tak naprawdę nie umiem całkiem spojrzeć na siebie z boku. Pocieszyłaś mnie tym, ze da się wyjść z tego schematu, bo zawsze słyszę ze się go powiela, a ja nie chce mieć przy sobie nawet jednej setnej podobieństwa tego którego tak nienawidzę.
Twoja świadomość na ten temat której nie wypierasz to już bardzo duży krok. Pamiętaj to że coś sie często powiela nie znaczy że zawsze, kto ma w to uwierzyć jak nie właśnie Ty sama! I trzymam kciuki ;). Jeśli popełnisz jakiś błąd zawsze możesz go naprawić albo wycofać się. Warto być czujnym na to co podowiada Ci intuicja ale także rozum. Jeśli potrzebujesz dowiedzieć sie więcej to warto sięgnąć po jakieś książki, filmy na ten temat. Gdybyś nie potrafiła poradzić sobie sama to można rozważyć udanie sie do specjalisty.
Powiem jeszcze że wiem coś na ten temat. Sama obserwuje głównie niewłaściwe przykłady związków wśród ludzi wokół mnie. Kiedy moi rodzice odpieprzali chore akcje, ja akurat byłam w pierwszym związku. Pewne rzeczy tłumaczyłam sobie.. myślałam że jestem w dobrym związku dlatego że nikt się nade mną widocznie nie znęca, ale myliłam sie ta relacja nie była szczera, prawdziwa. Osoba ciągneła mnie na swoje dno, była uzależniona. Ale skończyłam ten związek. Teraz jestem dużo bardziej świadoma, poznaje lepszych ludzi ;)
Ja też się tego bardzo boję. Zastanawiam się tylko jak wyjść z tego schematu rzucania wszystkiego dla faceta. Wystarczy, że któryś mnie pochwali, ma o mnie dobre zdanie, to od razu jestem do jego dyspozycji. Bardzo brakuje mi uwagi ze strony mężczyzn. I nawet takie drobne gesty są pewnie przeze mnie przerysowane. Widzę, że często niszczę z nimi naprawdę dobre relacje, na gruncie przyjaciel-przyjaciółka, bo coś sobie wmówiłam. Masz taki problem?
Beata Iwan ja mam to samo. Jeśli tylko na horyzoncie pojawia mi się facet, który jest tylko trochę lepszy od tych, którzy tam wcześniej nieśmiało podbijali, to ja już mu przypisuje multum innych dobrych cech. Robię dla niego wszystko, staram się za dwoje. Jednak ten nieszczęsny schemat przerwałam kilka miesięcy temu - zerwalam z chłopakiem po dwóch latach, po których rzeczywiście wyszły na wierzch jego wady. Teraz czekam na odpowiedniego faceta, jestem sama od 9 miesięcy (długo jak na mnie xD), ale jak dotąd nie poznałam nikogo wartego uwagi. A dodam, że szukam kogoś podobnego do mnie (takie niezbyt roszczeniowe podejście, ale i też wymagam tego, co ja sama potrafię dać).
Ten filmik to odpowiedź na komentarze jakiejś grupy osób typu: "Dlaczego te dziewczyny szukają mężczyznę, który je poniża, a nie takiego, który je kocha?". Świetny i potrzebny odcinek :D
Twój film pokazuje jak wielkim i istotnym "prezentem" dla dziecka jest piękne małzeństwo z dobrym wzorem do naśladowania. Rodzice nie wiedzą, że również swoim zachowaniem pokazują dziecku świat nie tylko pokazując im książeczki. Piękny film!
Ostatnio powiedziałam swojej mamie o tym że to co robią rodzice (w szczególności złego) ma wpływ na to jak kształtuje się psychika dziecka a potem dorosłego-wyśmiała mnie i powiedziała że nie prawda. Gdyby tylko wiedziała jak bardzo jest w błędzie...
Każdy ma swój los i swoje życie. Najprostszym schematem jest uwieszenie całego swojego niepowodzenia na rodzicach i domu rodzinnym. Może warto sobie powiedzieć, że dali co mogli dać. Że nie umieli inaczej. My też dajemy co umiemy dać. Tyle mamy i tyle potrafimy i tyle dajemy. Terapia pomaga umieć więcej i móc dać więcej. Nie zwalajmy naszego życia na karb rodziców. Mamy własny los do przeżycia, mamy lekcje do odrobienia, mamy karmę i nasze przeznaczenie.
Chciałabym dorzucić swoją opinie. Mnie trafił się najlepszy tata na świecie. Jestem niepełnosprawną kobietą. Mój tata okazał się mega dojrzałym mężczyzną. Opiekuję się mną i mamą jak nikt inny. Przeżyłam 14 operacji. Połowę dzieciństwa spędziłam w szpitalach. Był przy mnie i przy mamie zawsze. Na każdej niemal wizycie u lekarza. Ale nie tylko to jest ważne. Najważniejsze jest to, że pomimo że czasem niesamowicie mnie to wkurzało troszczy się o mnie jak nikt inny. Jednocześnie daje mi wiele wolności. Zawsze stara się akceptować moje decyzje. Jest niesamowitym rozmówcą. Zawsze miał i ma dla mnie czas. Każdego dnia dziękuję, że mam takiego tatę. Egzamin z bycia ojcem zdał na szóstkę.
Szkoda, że nie wszystkim trafiają się tacy ojcowie - ale zawsze jest szansa na odwrócenie schematu :) Mój ojciec osobisty życia łatwego nie miał, ale kiedy przyszedł czas i założył rodzinę, stał się jej sercem. Cieszę się, że też masz takiego tatę :D
U mnie w domu rodzinnym było niezłe piekiełko. Ojciec był (i jest) przede wszystkim bardzo złym mężem, alkoholikiem, znęcał się psychicznie nad mamą (nas, mnie i siostrę) oszczędził, ale cierpiałyśmy za mamę (ja do dziś cierpię, kiedy słyszę, co dzieje się w domu w którym od lat juz nie mieszkam, a mama zdaje mi relacje z kolejnych awantur. (Dodam tylko, że mama nie była mu dłużna, kłótnie jakie się u nas odgrywały zawierały słowa gorsze, niż w niejednym filmie kryminalnym z B. Lindą...) Zmierzam do tego, że trafiłam na męża, który jest zgoła inny. Jest wykształcony, inteligentny, grzeczny, uprzejmy, szanuje mnie i swoją mamę (co ciekawe, sam wychowywał się od 7. roku życia bez ojca, bo ten zmarł młodo), nie nadużywa alkoholu, nie ma żadnych nałogów, nie klnie... Powiedzieć można ideał. I wszystko byłoby między nami idealnie, gdyby nie to, że to ja wyniosłam z domu złe wzorce, "zły" temperament, skłonności do kłótni i podnoszenia głosu, długie okresy gniewu... Próbuję z tym walczyć, bo nie chcę, żeby przeze mnie nasz związek się rozpadł, tym bardziej, że chciałabym być wzorem dla naszej prawie 2-letniej córki. Próbuję nad sobą panować, ale pewnych cech i skłonności nie umiem się wyzbyć, a to źle na nas wpływa i sama cierpię z powodu tego, co sama robię. Mam super męża, a nie potrafię tego docenić. Dziw, że jeszcze ze mną wytrzymuje... Ech... Nie mam się komu wyżalić, więc zwierzam się Wam 🙂
dzięki za podzielenie się swoją historią.skoro czujesz, że jest w Twoim zachowaniu coś, co chciałabyś zmienić, może warto przepracować to na terapii? Ja to zrobiłam :)
@@slepagienia248 Dlaczego się wahasz? Chcesz dalej uprzykrzać życie mężowi i przekazywać te wzorce swojej córce? A co jeśli jemu się uleje i Cię zostawi, dopiero wtedy otworzysz oczy? Nikt nie jest zobligowany do znoszenia złego traktowania, nieważne jak kochanym i wspaniałym mężem by nie był.
Być ojcem, a być świadomym Tatą. To najważniejsza funkcja mężczyzny. Wykarmić i ubrać to jedno... wychować i pokazać właściwą drogę, to sens ojcostwa. P.S Wszystkiego najlepszego z okazji dnia Taty Panowie.
Popłakałam się. Ten fragment, który czytałaś pasuje idealnie do mojego ojca. Chyba też zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy... dlaczego tak trudno mi się w ogóle zakochać. Nie podoba mi się relacja moich rodziców i już w bardzo wczesnym wieku uznałam, ze wolałabym być sama niż spędzić resztę życia z kimś kogo chyba nawet nie lubię (bo tak widzę relację moich rodziców). Najgorsze jest to, że choć chodzę na terapię to nie bardzo widzę szansę na zmianę mojego podejścia do mężczyzn i sądzę że lepszą opcją byłoby się pogodzić, że zawsze będę sama.
Też się popłakałam :( Mój ojciec ma wiele wad, nigdy nie byliśmy blisko, a od ponad pół roku nie rozmawiamy ze sobą, ponieważ nie jestem w stanie mu wybaczyć pewnych rzeczy. Jednak teraz po tym filmie, kiedy nasunęłaś mi to, że być może on taki jest, bo sam miał wzorzec takiego ojca w domu, skłoniłaś mnie do próby zrozumienia go i rozmowy. Dzisiaj jeszcze nie, ale będę się zbierać i za jakiś czas spróbuję z nim porozmawiać. Dzięki Nishka
Jestem ogarnięty facetem. Jestem inteligentny, zaradny, zadbany. Generalnie uważam się za wartościowego gościa. Mam syna, którego strasznie kocham. Niestety wychowałem się bez ojca i częściowo bez metki. Większość braków, jako dziecko potrafiłem stłamsić po przez bardzo wcześnie interesowanie się podobna tematyką. Jako 13 latek zamiast lektur szkolnych czytałem książki o wpływie rodziców na budowanie psychiki dzieci. Dzieki wczesnemu logicznemu podejściu do tematu udało mi się przejść przez okres nastoletni. Obecne mm 35 lat. Wierzyłem, że pewne rzeczy mam za sobą. Niestety pewnych braków nie da się wypełnić. Brak ojca to deficyt na całe życie. Coraz trudniej jest utrzymywać emocje. Nie zgodzę się, że braki da się odprogramowac. Nasze życie ułoży się tak, że znajdziemy partnera, partnerkę która będzie znany deficyt emocjonalny wypełniać, tak by czuć komfort w niekomforcie.
Z moim tatą, nie mam prawie w ogóle relacji, nigdy nie powiedział mi kocham cię, albo że jest ze mnie dumny, nigdy mnie nie pochwalił, wiecznie słyszałam, że mogło być coś lepiej, że oceny nie takie, że źle posprzatane, do tego ciągłe wytykanie, że w biodrach za dużo, że nie powinnam w tym chodzić, bo wyglądam zle z tymi faldami, dlatego zawsze czułam, że wrodzinie jestem czarną owcą, gdzie mój tata zawsze bardziej interesował się życiem mojego rodzeństwa, a mnie nigdy nie zapytał jak mija dzień, albo jak wyjechalam gdzieś, na wycieczkę czy koncert, nigdy nie zapytał jak było, najgorsze w tym wszystkim jest to, że w domu jestem wychowana na takiej zasadzie że kobieta wykonuje całą pracę, a facet siedzi z piwem przy telewizorze i nie dość że robi to mój tata, to brat też nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności, zrobienia czegokolwiek, to bardzo smutne i może dlatego nigdy nie byłam w związku, wszyscy chłopcy których spotykam to takie one night stand, nie chce się wiązać, bo może boję się że ze mną będzie to samo i na nikogo nie zasługuje, jeśli ktoś to przeczytał to wow, ale chciałam się z tego wygadac, może przed samą sobą, w końcu nie udawać, że wszystko jest ok jak prawda jest zupełnie inna
Długa droga przed tobą. Nie jestem terapeutą ale wiem ile czasu potrzeba i świadomości , żeby móc wyrwać się z tego osądu ojca i zrozumieć ze to tylko jego zdanie , że to boli bo nie tego oczekujemy od ojca. Jak widać ojciec tez ma jakieś nieprzepracowane problemy . Nie przywiązuj do siebie jego opinii, poprostu za każdym razem ją symbolicznie odcinaj . A może uda się bez emocji tak spokojnie i szczerze zapytać czy wie , że to co mówi jest przykre ? Jaki na w tym cel? Niech sobie oszczędzi ten wychowawczy trud ? Jeżeli uznasz ze nie warto to nie warto tez serio traktować jego opinii . Skup się na wartościach , które cię wzbogacą a nie rozłożą na łopatkach. Głowa do góry, wyprostowane ramiona i do przodu. Życzę uśmiechu i radosci 🙂
Mój tata żyje jakby był ze średniowiecza, ma mnóstwo stereotypów w głowie, milion razy mnie obraził nieświadomie przez jego nie logiczne myślenie, nigdy nie poświęcał mi dużo czasu po prostu miał mnie gdzieś i jedyne co to krytykował i krzyczał.. Plus jest bardzo leniwy i nigdy w niczym nie pomagał mojej mamie ani w domu ani w sprzątaniu .. Na szczęście ja mam cudownego wspierającego pracowitego i inteligentnego chłopaka który jest totalnym przeciwieństwem mojego ojca. I ja i on oboje jesteśmy naprawdę inteligentnymi i dojrzałymi ludźmi i widzimy to jakim mój ojciec jest człowiekiem. Bardzo sie kochamy i już teraz wiem że nasze wspólne życie będzie zupełnie inne niż życie mojej mamy i taty.
Trafiłam na ten film całkiem przypadkowo i nie żałuję. Bardzo się wzruszyłam. Mam 27 lat i jestem osobą poruszającą się na wózku od urodzenia. Mój ojciec zostawił mnie gdy miałam 7 lat. Wcześniej znęcał się fizycznie i psychicznie nad matką, co prawda mi żadnej krzywdy fizycznej nigdy nie zrobił. Nie utrzymuje ze mną żadnego kontaktu. Ma nową rodzinę i trójkę nowych dzieci. Żadnego z nich nie znam bo ukrywał przed nimi moją tożsamość. Jest mi dziwnie obojętny bo nigdy go w życiu tak naprawdę nie miałam, nie ingerował w nie. Nawet kiedy umierałam na łóżku szpitalnym nie było go przy mnie. Niejmniej jednak czasami żal wychodzi na powierzchnię. To chyba tyle, po prostu chciałam to wszystko gdzieś przelać. Dziękuję za ten film, jest pokrzepiający. Pozdrawiam, Natalia.
Mam córkę 8 lat i syna 6 lat . Jestem po rozwodzie. Z byłą żoną gdzie dzieci spędzają 80% czasu , mamy relacje stabilne jednak odseparowane . Dzieci patrzą na mnie jak na obrazek i zabiegają o moją uwagę . Materiał utwierdził mnie jeszcze bardziej w moich przekonaniach . Uważam ze moim zadaniem jest sprawić aby dzieci w chwili przystąpienia do dorosłego życia i żucia na wysłany rachunek , były samodzielne, pełne wiary w swoje możliwości . Kochające i akceptujące siebie samych .
To ja jestem wyjątkiem chyba, bo patrząc na mojego ojca, wyrobiłam sb fatalne zdanie o mężczyznach i wiedząc o tym, że mogę związać się z podobnym do niego, przestałam szukać w ogóle, żeby sb nie rujnować bardziej życia. O! Właśnie, mam świadomość tego, tak jak mówisz ...
Odkąd tylko sięgam pamięcią to zawsze okropnie bałam się mężczyzn. Mój ojciec jest nieobliczalnym cholerykiem, uwielbisjącym Napoleona Bonaparte, nieznoszącym głosu sprzeciwu. Zawsze się bałam, jako dziecko, jak przyjeżdżał do nas- bo rodzice byli w separacji. Obiecałam sobie, że nigdy nie wyjdę za mąż i zostanę singielką. Nigdy nie miałam chłopaka, nie zakochiwałam się. Po wielu latach, gdy zdobyłam trochę życiowego doświadczenia- zmieniłam zdanie w wielu sprawach. Poznałam mojego męża, też pokaleczonego przez swoje doświadczenia rodzinne. Bratnia dusza. Zupełna odwrotność mego ojca. I to mi się w nim spodobało. Jednak oboje lubią oglądać te same filmy historyczne i militarne. Jeden po polsku tłumaczy o polskiej husarii - a drugi po niemiecku opowiada o Wermahcie ☺ I choć pochodzą z dwóch światów, to jakoś się dogadują- ale tylko dlatego, że widują się raz do roku. Bo, jak wyliczyła moja matka- po trzech dniach ojciec staje się nieznośny i łatwo wybucha. Po tych dniach trzeba zmykać mu z oczu. Strasznie się cieszę, że mój mąż jest spokojnym, przyjaznym człowiekiem- po 10 latach naszego małżeństwa ani razu nie pokłóciliśmy się. Zupełna odwrotność do czasu bycia razem z ojcem, kiedy to trzeba było chodzić na palcach i potakiwać mu we wszystkim (matka- tak, ale ja czasami się buntowałam..)
piekny film, piekne wzruszenie! ojciec jest bardzo wazna postacia w zyciu kazdego dziecka i zawsze jest mi smutno, gdy go po prostu w zyciu dzieci nie ma. dzieki za kolejny super film!
Wychowałam się bez ojca który bardzo młodo umarł, a matka nieinteresująca się w ogóle nami. Miałam łzy kiedy Cię słuchałam. Szukałam zawsze trudnych związków, na szczęście od 10 lat jestem w zdrowym związku. Zaczęłam poznawać siebie, próbuje akceptować i pokochać. Jestem na psychoterapii, maluję obrazy i nie tylko. Nareszcie pomimo wzlotów i upadków idę do przodu
Byłam bardzo zakochana w facecie cichym, wycofanym i niedostępnym emocjonalnie o którego przez 80% czasu to ja zabiegałam, wychodziłam z różnymi inicjatywami co do wspólnego spędzania czasu. Z czasem na wierzch wychodziły jego liczne, drobne kłamstewka (okłamywał mnie nawet w sprawach codziennych, co było dla mnie dziwne). Miał ojca alkoholika i bardzo było po nim widać, że cały czas "trawił" ten temat, kilka razy wspomniał mi nawet jak bardzo go zranił. Nasz związek był bardzo burzliwy, bo z czasem coraz bardziej miałam dość tego, że mnie cały czas odpychał, raz mi mówi, że mnie kocha, żeby potem powiedzieć "nie wiem" - mówiąc krótko byłam na niezłej karuzeli emocjonalnej, aż w końcu przyszedł dzień, kiedy ze mną zerwał. Ja skończyłam ze złamanym sercem, które leczę do dziś a on na terapii, bo się okazało, że ma depresję. Zastanawia mnie jak bardzo jest ze mną źle albo jak złe wzorce wyciągnęłam z domu, jeśli zakochałam się w kimś takim? Mój ojciec jest awanturnikiem, myślałam, że dobrze zrobiłam wiążąc się z tym chłopakiem, bo on był z kolei bardzo spokojny i od kłótni sam uciekał, chociaż po czasie okazało się, że również potrafi "wybuchać". Wydaje mi się, że nawet świadomie uciekając od tych wzorców bardzo łatwo wpaść w pułapkę powtarzania schematu, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje nam się inaczej.
Jestem w identycznej sytuacji, jakbym czytała o sobie, z tym, że mój związek trwa i w mojej rodzinie tą "wybuchową osobowością" jest matka, twój komentarz dał mi dużo do myślenia :/ Trzymaj się tam.
Moi rodzice od zawsze mieli problem z wyrażaniem uczuć. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy powiedzieli mi "kocham cię, córko". Zawsze mi tego brakowało i brakuje, ale wiem, że tak po prostu zostali wychowani. W rodzinie wielodzietnej, a do tego wiele lat wstecz nie było czasu na okazywanie uczuć. Liczyła się praca, podział obowiązków, kto i kiedy opiekuje się młodszym rodzeństwem etc. Dzisiaj, jako dziewiętnastolatka jestem zupełną odwrotnością rodziców. Mam bardzo silną potrzebę wyrażania swoich uczuć i pokazywania, jak bardzo kogoś kocham (brata, chłopaka, przyjaciółkę). Tak jak Pani wspomniała na początku, albo bierzemy przykład, albo szukamy odwrotności. A mój chłopak jest bardzo wylewny, jeśli chodzi o uczucia. Cenny materiał! Myślę, że wiele osób mających żal do rodziców powinno go obejrzeć. Pozdrawiam 😊
Piękny film, zrozumiałam wiele rzeczy i inaczej zaczęłam wszystko postrzegać. Moja relacja z tatą była trudna. Mimo tego, że bardzo kocha moją mamę i rodzice są szczęśliwi, wyjechał dla nas pracować za granicę by pomóc finansowo rodzinie. Nie był niestety obecny podczas gdy ja dorastałam i teraz ja panicznie szukam kogoś bliskiego. Jak jakiś chłopak np na imprezie powie, że jestem fajna i razem zatańczymy, jestem od razu zakochana, rzucam wszystko i nie mogę dojść do siebie. 😢 Ciężko mi jest tak żyć.
Jak ja się cieszę, że mój tata jest osobą, która okazuje tyle miłości i czułości ile tylko bym chciała, a nawet więcej, nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak ciężko musi mieć osoba, którą własny rodzic odtrąca
Teraz już obejrzałam cały filmik, a wraz z nadejściem jego końca nasunęło mi się kilka pytań i myślę, że można by nakręcić o tym całkiem ciekawy materiał. 1. W trakcie nagrania mówisz, że ojciec jest bardzo ważnym czynnikiem rozwoju psychiki dziecka, ponieważ wpływa na córkę, jej sposób postrzegania mężczyzny, tego jaki jest (czyli uczy się, że mężczyzna szanuje/nie szanuje kobiety, że kobieta mu usługuje/oboje mają swoje obowiązki itp) oraz wpływa na syna, jego sposób rozumienia męskości (syn uczy się podczas obserwacji ojca, jak powinien traktować kobietę). To też jest częsty argument przeciwników adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Mówią, że dwie kobiety nie będą w stanie przekazać tych wzorców, o których mowa w filmiku. Ciekawi mnie jak Ty, jako socjolog, ale przede wszystkim jako rodzic, się do tej kwestii odnosisz. Co sądzisz ogółem o adopcji dzieci przez homoseksualistów oraz czy uważasz, że dwie kobiety będą mogły przekazać te wzorce, czy możliwe jest, aby kobieta nauczyła chłopca, czym jest męskość, jak być mężczyzną. Mam nadzieję, że rozumiesz, o co mi chodzi. 2. Drugie moje pytanie nieco bardziej odbiega od poruszanego w nagraniu problemu, a mianowicie zastanawia mnie, czy alkoholizm można niejako odziedziczyć. Czy jest to choroba, którą można przekazać pokoleniowo? Wytłumaczę na przykładzie mojej rodziny. Mam ojca, matkę i starszego brata. Mój ojciec, kiedy był jeszcze mężem mojej matki, miał ogromny problem z alkoholem. Nie był pijakiem, był alkoholikiem. Znikał na całe dnie, wracał do domu kompletnie pijany, a co najgorsze - agresywny. Nigdy nie uderzył mamy, ale pchał ją na ściany, mówił przykre rzeczy i zachowywał się po prostu bardzo głośno. Nie interesował się swoimi dziećmi. Wybrał alkohol. Nigdy nie spędzał z nami czasu. Mama nie raz mi opowiadała, jak prosiła go, aby zajął się mną (byłam niemowlęciem, a brat już uczniem podstawówki), a ona szła powiesić pranie. Ojciec schodził do niej po 5 minutach i stał nad głową ze mną na rękach, pytając, czy długo jeszcze jej to zajmie. Ogółem migał sie od obowiązków rodzicielskich, unikał kontaktu z nami, codziennie szedł na libacje alkoholowe. Na imprezach, gdy szedł z moją mamą (wesela i tego typu uroczystości rodzinne) zabraniał jej tańczyć z kimkolwiek, a sam obtańcowywał wszystkie panienki, po czasie upijał się i wymiotował pod stołem. Sama jako dziecko nie raz go widziałam naprutego, jak spał na stole pijany. Raz tylko zabrał mnie i kuzyna na mecz. Ale wracać musieliśmy sami, bo ojciec pił z kolegami i miał w poważaniu to, gdzie jesteśmy, czy jesteśmy bezpieczni, jak wrócimy do domu mamy kuzyna - liczyło się picie z kumplami. Ciągnęło się to również po rozwodzie, kiedy się już wyprowadził od nas. Jego nowa kobieta go postawiła na nogi, nauczyła, że przez takie coś się traci partnerkę. Dziś już nie chodzi każdego dnia na libacje, pije jedynie okazjonalnie (każde spotkanie rodzinne, każdy sylwester, każde wesele, każdy grill, każdy wypad do znajomych) i kiedy już pije to nigdy nie zna umiaru. Upija się, ale to już nie jest tak przesiąknięte agresją, no chyba, że słowną. W żartach, gdy jest schlany, mówi jakieś głupoty do swojej partnerki typu "dziś będzie wpierdol" i odwala mu, mówiąc kolokwialnie, jest pijakiem, ale to już nie jest tak poważne, jak było. W każdym razie, przechodząc do meritum, bo trochę się rozpisałam, mój dziadek od strony ojca, czyli mojego ojca ojciec, zmarł poprzez potocznie mówiąc "schlanie się na śmierć", kiedy mój ojciec był ośmioletnim chłopcem. Brata ojca z tego samego powodu pochowaliśmy rok temu w listopadzie. On był o tyle gorszy, że bił swoją żonę i nigdy nie stanął na nogi. Sam pewnie nie pamiętał, kiedy ostatni raz był w życiu trzeźwy. Lata alkoholizmu wykończyły tak ojca mojego ojca, jak i brata mojego ojca - stryjka mojego. Jeżeli chodzi o pokolenie moje i mojego brata, zauważam coś, co nie do końca wiem, czy jest naturalne/normalne. Pomimo tego wszystkiego, co w życiu widziałam i słyszałam, ja nie należę do abstynentów. Piję przy każdej okazji. Każdy grill, spotkanie z przyjaciółmi, wakacje - wszystko. Wymiotować mi się zdarzyło raz - w sylwestra, którego spędzałam samotnie. Z rodziną wypiłam 2 kielichy szampana, ale później, sama nie wiem dlaczego, kiedy zostałam sama wypiłam z butelki dużą ilość wódki i dzwoniłam do przyjaciółki, która też nie była trzeźwa, ale też nie była pijana i w środku nocy zwymiotowałam bardzo obficie, natomiast alkohol mnie tak znieczulił, że nie czułam nawet pieczenia w przełyku, po prostu czułam, że coś mi się z ust wylewa. Kaca nie miałam. Na imprezach ze znajomymi też piję dużo, ale nigdy nie miałam kaca i po sylwestrze już nigdy nie zdarzyło mi się wymiotować. Pierwszy raz w życiu, kiedy wypiłam alkohol to jeden kieliszek likieru czekoladowego w wieku 11 lat na imieninach kogoś z rodziny. Ale pierwszy raz, kiedy sama z siebie, w tajemnicy, sięgnęłam po alkohol był w wieku bodajże 13/14 lat, kiedy podkradłam domowej roboty wino - nalewkę z wiśni. Szumiało mi mocno w głowie, chodziłam zygzakiem i ogółem czułam się trochę, jakby to był sen. Kiedy śnisz i coś we śnie robisz, to kiedy się budzisz to wiesz, że to był sen, to takie charakterystyczne uczucie. I chyba mi się to spodobało. Obecnie mam 18 lat, ale nie potrafię odmówić alkoholu. Raz spróbowałam odmówić piwa, ale po 10 minutach zmieniłam zdanie. W końcu to tylko jedno piwo dla towarzystwa, w dodatku były dni mojego miasta - trzeba to uczcić. Na każdej imprezie to wygląda tak samo, więc opowiem o ostatniej. Wypiłam dużo - piwo smakowe 4% szt. 1, jakieś 8 drinków i w dodatku kilka shotów - razem kieliszków wyjdzie jakoś 15, ale to tylko moja spekulacja (następnym razem policzę to dokładnie), a byłam na tej imprezie, wyjątkowo, bo zawsze byłam dłużej, na 3 godziny...Byłam pijana, ale, co mnie najbardziej zaskakuje, chodziłam prosto, mówiłam głośniej niż zwykle i dużo się śmiałam, ale poza tym mówiłam normalnie, zachowanie też było normalne, moja mama chyba nie zauważyła,albo nie chciała pytać, że/czy coś piłam. Kaca nie było, wymiotów też nie. Long story short, zaczęłam w bardzo młodym wieku, poniżej lat 15, piłam dużo na imprezach jeszcze jako 16/17 latka i do teraz się to nie zmienia, niby wszystko okay, bo chodzę, rozmawiam normalnie i nie czuję skutków intensywnego spożycia alkoholu, ale dziwi mnie, skąd wzięły się u mnie te ciągoty i to, że ja po prostu lubię pić. Co do mojego brata, nie wiem, ile pije alkoholu na imprezach,jak czesto pije, nie mamy aż tak bliskich relacji, ale w jego barku w pokoju zawsze jest kilka butelek różnych alkoholi i, jeżeli nie prowadzi, to pije na każdej imprezie. Generalnie nie jest abstynentem i lubi pić. Stąd moje pytanie, a właściwie ukryty pomysł na filmik - czy alkoholizm przechodzi z pokolenia na pokolenie, czy jest dziedziczny? PS: Przepraszam za tak długą i trudną do czytania opowieść, za moje "wyoutowanie się" tutaj i dziękuję, jeśli ktokolwiek dotrwał do końca.
Tiffany- zapewne w genach mamy skłonność do różnych rzeczy,często ludzie się tłumacza otyłością ,że po rodzicach ,i z piciem podobnie,lubić bardziej alkoholik to jedno - ale zaglądać za często do kieliszka to już inna kwestia, podstawą jest silna wola,,i pytanie siebie po co chcę to robić? Bo jakie są konsekwencje znasz z obserwacji,i tylko od Ciebie zależy czy będziesz powielać złe wzorce,życzę Ci powodzenia ,,
Tiffany, dziękuję za podzielenie się swoją historią. Co do pytania nr 1 odpowiedziałam Ci w innym komentarzu. Plus dodam: nie mam problemu z adopcją dzieci przez pary homoseksualne. Ważne, żeby ktoś był dobrym, mądrym, odpowiedzialnym i kochającym rodzicem, a nie to, jaką ma orientację seksualną. Warto tylko, żeby zadbał o to, żeby w bliskim otoczeniu rodziny był ktoś: mężczyzna lub kobieta, z którym dziecko będzie mogło "identyfikować się płciowo", kto będzie stanowił jakiś punkt odniesienia. Co do pytania nr 2, to moje poprzedniczki Ewa i Aleksandra już Ci trochę odpowiedziały. Możesz mieć predyspozycję do uzależnienia od alkoholu, skoro tak dużo Twoich bliskich było alkoholikami. Dodatkowo, różne badania mówią, że im wcześniejsza inicjacja alkoholowa, a. u Ciebie jest bardzo wczesna, to tym większe prawdopodobieństwo uzależnienia od alkoholu. :( Dodatkowo alkohol ma fatalny wpływ na mózg nastolatka, działa znaczenie bardziej inwazyjnie i uszkadza go niż np. w przypadku mózgu 24-latka. Dlatego bardzo Cię zachęcam - przestań pić.. Podejrzewam, że w taki sposób odreagowujesz napięcie, które przeżywasz m.in. z powodu sytuacji rodzinnej. czy masz kogoś dorosłego w otoczeniu z kim mogłabyś o tym porozmawiać? Mamę? Ciocię? Czy jest szansa, żebyś porozmawiała z psychologiem albo psychoterapeutą? Życzę powodzenia, bardzo proszę: zadbaj o siebie, masz przed sobą całą przyszłość, która wcale nie musi być powtórzeniem życia Twojego taty...
Piękny materiał... Też się wzruszyłam. Moja relacja z tatą była bardzo trudna ale ja dość szybko schowałam w sobie dumę, żal i gorycz, bo przecież tak jak wspomniałaś... On jest poranionym dzieckiem, też z trudnym dzieciństwem, wychowywał się jako pół sierota, cierpiał. Poradził sobie z tym jak umiał i popełnił błędy wychowawcze ale czy mam prawo go obwiniać? Uważam, że nie. Kluczem do mojej trudnej relacji było morze empatii, wybaczenie, miłość oraz świadomość, że czas pędzi nieubłaganie i szkoda go marnować na wypominanie i rozdrapywanie ran. Dziękuję za ten film kochana.🥰🤗
Moje bliskie relacje z obojgiem rodziców nigdy nie istniały i nie istnieją po dziś dzień. Rodzice sami doprowadzili do tego, że nie mogę im zaufać w sytuacji gdy tego potrzebuję np. nie wygadam się mamie z jakiegoś problemu, a chętnie uczynię to w rozmowie z przyjaciółką. Ich uwaga skupiona była bardziej na moim młodszym rodzeństwie niż na mnie i chyba też stąd ten brak więzi między nami. Kiedyś próbowałam o to walczyć, ale gdy przekonałam się że nie mam szans na wygraną poddałam się.
Nishka ❤️ cudownie się Ciebie słucha. Mój ojciec odkąd pamiętam pracował za granicą i zawsze mi go brakowało. Dziś jestem już dorosła, ale wciąż odczuwam jego nieobecność i kiedy przyjeżdża czuje się jak mała dziewczynka, która chciałaby się przytulić, schować w ramionach taty i zapomnieć o całym świecie.
A jeśli dzieci nienawidzą swojego ojca to czy wtedy szukają lub stają się zupełną odwrotnością rodzica? Czy nadal podświadomie szukają tych schematów, które zaobserwowali u ojca?
Myślę, że nie ma reguły: niektórzy będą wchodzić w ten sam schemat a niektórzy będą szukali totalnego przeciwieństwa ojca, ale co ciekawe i tak w pewnym momencie może okazać się, że to od czego uciekała, i tak ma w związku. Np. córka alkoholika wprawdzie nie wiąże się z alkoholikiem, ale człowiekiem uzależnionym od innej substancji lub zachowania albo z jakiegoś innego powodu wycofanego, niedostępnego i zawodzącego ją. Dlatego tym bardziej warto przepracować ten temat ze specjalistą, bo może siedzieć bardzo głęboko w nas...
@@nataliatur-relacje odcinek o alkoholikach i jak sobie z nimi radzić, jak to wplywa na dzieci i nasze późniejsze życie byłby ciekawy. Ciągle sie z tym borykam. I ciężko mi nie mieć żalu, ale nie do ojca, a do mamy. Ze nie porrafila się odciąć ,skazujac nas na tę pętlę.
@@amandagwiazdka5855 dokładnie tak...!! Też chętnie obejrzałabym taki film, ale nie tylko, w ogóle filmy mówiące szerzej o relacjach, rodzinie itp., te tematy wydają się bardzo interesujące
Należę do osób, które za swoim ojcem nie przepadają. Osobiście szukam w partnerze przeciwieństw jego negatywnych cech. Mysle, ze to dlatego, ze jestem świadoma, ze to nie powinno tak być i nie jest to sytuacja w której jestem szczęśliwa.
Mój ojciec bardzo mnie kochał, jako dziecko uwielbiałam go i wzorowałam chyba bardziej niż na matce... Niestety gdy weszłam w wiek dojrzewania, nie potrafiłam się z nim porozumieć. Jest alkoholikiem i żyje praktycznie we własnym świecie, kompletnie się odrealnił. Nie interesował się mną, moimi decyzjami i osiągnięciami. Teraz mam ten problem, że cały czas poszukuję uwagi i akceptacji u innych mężczyzn, w tym niestety u partnerów. Chętnie bym od Ciebie usłyszała więcej na ten temat i jak sobie z tym radzić... Nie ukrywam, że pomimo wielu lat terapii wciąż niszczy mi to życie i nie potrafię tego przepracować...
@@nataliatur-relacje Bardzo dziękuję za odpowiedź Nishko :) Teraz chodzę na spotkania z psychologiem tylko sporadycznie, kiedy potrzebuję... Prawdę mówiąc straciłam już nadzieję na jakąkolwiek poprawę stanu rzeczy. Niestety nie cierpię na żadne zaburzenia czy choroby psychiczne, mam po prostu ciężką, depresyjną osobowość i nie mogę jej zmienić... A tło z "traum z dzieciństwa" jeszcze to pogarsza. No cóż, niektórych nie da się uratować.
Jeśli dwoje ludzi nie łączy miłość i nie ma między nimi więzi emocjonalnej a chcą stworzyć rodzinę, to niestety ale źle to wróży przyszłym dzieciom w ich rozwoju...
A ja właśnie najlepszą relację miałam w dzieciństwie z moim tatem. Jako dziecko byłam bardzo chorowita i moja mama (jako bardzo wrażliwa osoba) mocno to przeżywała, a więc nie dość, że cierpiałam z powodu choroby i częstych wizyt w szpitalu, to jeszcze niepokój i frustracja mojej mamy odbijały się na mnie echem. Czułam się przy niej winna swoich chorób. Tata podchodził do tego inaczej, starał się dawać mi radość mimo tego, że było ciężko, a oprócz tego, że pracował często na dwa etaty (bo mama musiała cały czas pilnować mojego stanu zdrowia i nie mogła pracować), to jeszcze codziennie znajdował czas dla mnie. Dzisiaj z perspektywy czasu nie mogłabym wskazać, którego rodzica bardziej kocham, chodź moje dzieciństwo i (przede wszystkim) okres dojrzewania to były ciągłe walki z mamą. Teraz jestem już po tym trudnym okresie, mam 18 lat, stałam się bardziej dojrzałą emocjonalnie osobą i zrozumiałam dlaczego moja mama była tak nerwowa. Jakieś dwa lata temu szczerze z nią porozmawiałam o tym, jak bardzo trudne było dorastanie u jej boku, ona mi powiedziała o tym, co wtedy czuła, przyznała, że już od dawna powinna pójść na terapię. Ona zrozumiała swoje błędy, poprawiła się, ja zrozumiałam jej uczucia i dziś śmiało mogę powiedzieć, że jestem w swojej rodzinie szczęśliwa, oczywiście zdarzy się czasami mała sprzeczka o różnice w poglądach, ale - gdzie się takie nie zdarzają? :D Nie ma już "wydłubywania sobie oczu", jest spokój. Po co to piszę? Często wydaje nam się, że nienawidzimy kogoś ze swojego otoczenia, że jest złym człowiekiem. Różni ludzie nas krzywdzą, więc jak można ich kochać, być dla nich miłym? Czy to jest możliwe? Owszem, kluczem do tego jest ich zrozumienie. Gdyby prześledzić historię całego życia wroga, przestalibyśmy traktować go jak wroga. Za złymi czynami danej osoby stoją krzywdy, których ta osoba doświadczyła. Jest jeszcze jedna ważna rzecz - życie jest ekstremalnie krótkie, a bliska ci osoba może umrzeć w każdej chwili. Śmierć czyha dookoła, jesteśmy kruchymi stworzeniami. Czy chcielibyśmy, aby kłótnia była ostatnią rzeczą, jaką ktoś bliski zapamięta? Czy chcielibyśmy, aby nasze ostatnie słowa do ważnego nam człowieka były wiązanką wyzwisk?
Zrobię wszystko co w mojej mocy żeby nie być podobnym do swoich rodziców, chociaż już teraz widzę przebłyski podobnych zachowań i nienawidzę tego w sobie. Mam nadzieję że za 20 lat będę mogła sobie powiedzieć że udało mi się to przezwyciężyć
To jest bardzo ciekawe. Zauważyłam, że nie wymagam od partnera pomocy w obowiązkach domowych (pomaga, ale mało), może dlatego, że u mnie w domu był podział - pracujący ojciec utrzymujący rodzinę i gospodyni domu - mama. Wydaje mi się, że sama posprzątam lepiej, że będę miała pewność, że wszystko jest zrobione jak należy. Druga sprawa - tak z tatą mam oziębłą relację. Dobrą, ale nie bliską. Pamiętam bardzo dokładnie, mimo że to było ze 20 lat temu jak raz jako dziecko już tak w wieku szkolnym odważyłam się usiąść tacie na kolanach i siedziałam tak dość długo. Nigdy później już tego nie powtórzyłam, a z czasem przestało wypadać robić coś takiego i jakkolwiek dziwnie to brzmi, żałuję, że tak mało siedziałam tacie na kolanach, bo to było takie przyjemne przeżycie... Dziwnie jest mi z tym, że o czymś takim nadal czasami myślę jako dorosła osoba.
Jako dorosłe osoby czesto wracamy do relacji z rodzicami do dziecinnych lat, a zauważyłam po sobie że jeszcze częściej jak mamy własne dzieci. To właśnie w wieku dorosły jako dojżałe osoby bardziej analizujemy te dobre i te złe przeżycia. Relacja ,,rodzic dziecko,, wywiera naprawdę duży wpływ na nasze całe życie. 🌻
ojj jak ja to znam. trafiłaś w sedno. mój ojciec- wiem, że mnie kocha, wiem, że dużo by dla mnie zrobił, ja też go kocham, ale w naszej relacji zawsze brakowało ciepła, intymności, dobrego słowa i choć jestem już po studiach, wciąż mi tego brakuje.... ojciec był w wojsku, potem 20 lat w policji. sam pochodzi z wiejskiej rodziny, gdzie dziadkowi zdarzało się uderzyć babcię, niestety:( .. po pierwsze nie mam z nim prawie w ogóle wspomnień z dzieciństwa bo on ciągle pracował, wracał z pracy zmęczony. nigdy się ze mną nie bawił, nigdy nie chodził na moje występy w szkole (bo był w pracy albo coś), nieszczególnie interesowały go moje przeżycia czy emocje. skupiał się na tym, żeby weryfikować moje postępy, tj. jak dostawałam 4, to pytał czemu nie 5 itd. oczywiście starał się od czasu do czasu, np. miałam zorganizowane urodziny jako dzieciak, więc nie jest tak, że miał mnie gdzieś, ale tak naprawdę bardziej niż prezentów itd brakowało mi czasu poświęconego mi i dobrego słowa. nigdy nie powiedział mi, że jestem dla niego najpiękniejsza lub najmądrzejsza. że jestem całym jego światem. tak bardzo chciałam to kiedyś usłyszeć, nigdy się nie doczekałam. krytyka za to przychodziła mu bardzo łatwo, choć naprawdę starałam się i nigdy nie sprawiałam żadnych dużych problemów jako dziecko czy nastolatka. zawsze byłam prymuską, 10 lat w harcerstwie, nigdy nie zapaliłam papierosa ani nie wróciłam do do domu pijana. ale co z tego, dla niego zawsze było coś do poprawy we mnie. mam mu to za złe do dziś, jednak coraz bardziej uswiadamiam sobie, że wynika to głownie z tego, jak on sam został wychowany, wiem, że miał trudniej niż ja, więc z jego perspektywy ja miałam bajowe życie (bo wychowałam się w mieście, praktycznie jako jedynaczka a on najstarszy z 4 rodzeństwa musiał pomagać w gospodarstwie itd). Nie mam jeszcze dzieci, ale boję się, że ja sama przełożę na nie swoje nieprzepracowane kompleksy, lęki, zadry a bardzo tego nie chcę, marzę o super relacji z dziećmi, tak żeby być dla nich też przyjaciółką, a nie tylko wielkim egzekutorem....pozdrawiam Cię, jesteś wspaniała.
kochana, ważne, że to wszystko dostrzegasz. zachęcam Cię do tego, żebyś przepracowała też ten temat ze specjalistą, bo doświadczenia nie pozwoliły Ci chyba zbudować wysokiego poczucia wartości, a jesteś przecież bardzo wartościową osobą, musisz to tylko zobaczyć. :*
Oj kochana twoje wewnętrzne dziecko się odzywa. Nie zrozumiane przez rodziców. Wysyłam Ci dużo dużo uścisków i pozytywnej emocje. Masz prawo to wszystko czuć ❤️❤️
Wydaje mi się że wszystko co mówisz ma jakieś pokrycie w rzeczywistości, aczkolwiek to zależy. Często tak jest, a to wynika z mojej obserwacji, poszukujemy "wzoru" od najmłodszych lat. Taka sytuacja może mieć miejsce szczególnie w przypadku młodego mężczyzny, który nie odnajduje wzoru w ojcu. Poszukuje go gdzieś indziej. Tak samo jest w przypadku młodych kobiet. Szukają owego wzoru gdzieś indziej. Kogoś z najbliższego otoczenia. Nie mówię o matce ponieważ to jest już inny temat. Niewyobrażalne jest dla mnie by związać się z mężczyzną pokroju mego ojca. Dziękuję za filmik, obrany temat jest trudny.
Dużo daje mi to do myślenia. Mój ojciec to naprawdę toksyczna osoba, niesamowity choleryk. Widać że mama mu ulega (nie, że się nad nią znęcał czy coś, iest tak jak mówiłaś na początku filmu). Często nas oskarża (mnie i rodzeństwo), że on tak ciężko pracuje, a my go nie szanujemy. Ale my nie chcemy mieć w domu maszynki do pieniędzy, my chcemy mieć tatę, który nie będzie codziennie darł się na wszystkich z byle powodu, nie będzie walił przekleństwami jak z karabinu maszynowego. Najgorsze jest to, że wiem co on przeżył, często budziłam się rano i słyszałam, jak rozmawia z mamą o piekle, jakie zafundował mu jego ojciec, z kolei ojciec jego ojca robił to samo. Czyli ten chory obraz ojcostwa jest przekazywany w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Kocham ojca, współczuję mu tego co musiał przeżyć, ale mimo to wciąż i wciąż jestem na niego zła, podnoszę na niego głos, nie potrafię rozmawiać z nim na spokojnie, to wszystko przez to, co przez całe dzieciństwo widziałam. Chciałabym poprawić relację z ojcem, mam 13 lat, więc wciąż spędzę z nim mnóstwo czasu pod jednym dachem. Jednak on jest już no już trochę stary, w każdej chwili może nadejść jego kree, boję się, że nie zdążę naprawić z nim relacji. Świetny filmik, pozdrawiam serdecznie
Moja znajoma, tak jak i ja, nie miala ojca i tak samo byl alkoholikiem. Ostatnio, jak rozmawiałyśmy o sprawach sercowych to wspomniala o jej wizycie wizycie u psychologa, a dokładniej o slowach specjalisty, ktore usłyszała. Powiedziala jej, ze prawdopodobnie brak ojca sprawia, ze tak bardzo jej brakuje relacji z mężczyzną, ale z drugiej strony boi sie odrzucenia wiec nie stara sie o zadnego. Te slowa daly mi do myslenia, tym bardziej, jak Pani wspomina o tym samym. Moj ojciec byl obecny w moim zyciu do jakos 7 roku zycia. Po moich narodzinach zaczal nadużywać alkoholu i robil awantury w domu. Moja mama postanowila od niego odejsc dla naszego dobra. On przez te lata nie staral sie o kontakt ani z moja mama, ani z moim rodzeństwem, ani ze mna. Dla sprostowania, mam 18 lat. Mimo to jeździłam do dziadków, gdzie on z nimi mieszkal i jakis tam kontakt byl i nadal jest ale bez wiezi, przynajmniej z mojej strony. Ponoc juz od dawien dawna nie pije. Mowi ze mnie kocha, ze zalezy mu na nas ale szczerze ja w to jakos nie wierze no i niestety nie odwzajemniam. Dąże do tego ze 4 lata temu poznalam chlopaka. Bylam z nim półtora roku, a pozniej staralismy sie o przyjazn przez rok i jakos nie wyszlo. Relacja z czesem stawala sie toksyczna ze względu na jego problemy psychiczne. Ma bardzo zanizona samoocene plus pare innych aspektów. Z czasem przestal mnie szanowac, traktowal powierzchownie, nie docenial. Ja mimo tego ze zadawal mi bol takim traktowaniem i zachowaniem nie chcialam od niego odejsc, i mimo to chcialam go nadal wspierac. Niewazne czy on postapil w zly sposób, to ja go przepraszalam albo pierwsza robilam krok do rozmowy. Kiedy ja oczekiwalam czegos od niego on nawet nie sluchal, a ja bylam na kazde jego zawolanie. Zawsze to ja sie do niego dostosowywalam. Wiem, to glupie, ale nie potrafilam i nie potrafię inaczej. Boje sie utraty mezczyny wiec robie wszystko zeby do tego nie doszlo. Druga osoba jest dla mnie waznejsza niz moja persona. Chcialabym zeby bylo inaczej, ale sama nie umiem tego zmienic, a jest to ciezkie. Juz nie chodzi o zakochanie, w tym jest coś głębszego i prawdopodobnie jest to spowodowane brakiem mezczyzny od małego, brakiem ojca.
Kiedy przeczytałaś ten list, miałam trochę wrażenie jakbym czytała o sobie... Mój ojciec też przysyła mi pieniądze, dzięki którym mogę spokojnie studiować, ale w ogóle się do mnie nie odzywa, chyba że na święta. Kiedy byłam małym dzieckiem, był dla mnie dobrym ojcem, a później jakoś stracił zainteresowanie, tylko praca i udawanie, że pracuje, żeby uniknąć kontaktu z rodziną. Z moją mamą żyli jakby obok siebie zamiast razem, w domu było wiecznie cicho, bo najczęściej byli na siebie obrażeni. Później zdecydowali się rozstać, tata ożenił się z inną kobietą 4 lata temu i od tego czasu nasze relacje się szczególnie osłabiły. To tylko historia przedstawiająca w uproszczeniu to jak wyglądała moja rodzina i relacje z ojcem, ale piszę o tym dlatego, że dziwi mnie, iż przy takim wzorcu rodziny udało mi się znaleźć dobrego, normalnego chłopaka. Jest zupełnym przeciwieństwem mojego ojca, nieskomplikowany, z łatwością okazujący uczucia. To pokazuje, że ta teoria o szukaniu partnera na wzór ojca nie zawsze ma rację bytu. Jestem ciekawa co byś o tym powiedziała, Nishko.
ale przecież ja o tym mówię w filmie, że czasem niektórym udaje się wyjść z tego schematu i narracji i gratuluję, że Ci się udało :) Dziękuję, że podzieliłaś się kawałkiem swojej historii, współczuję..
@@nataliatur-relacje myślałam, że to wychodzenie ze schematu odbywa się tylko świadomie, kiedy ktoś wie, że ma tendnencję do szukania partnera na wzór ojca, ale decyduje się z nią zerwać, a ja nie byłam wtedy świadoma tego mechanizmu. Dziękuję za odpowiedź 😊
Ja w końcu zauważyłam w sobie ten schemat. Mój ukochany w niczym nie przypomina mojego Taty. Nie żeby mój Tata był złym ojcem, wręcz przeciwnie, ale jestem do niego tak podobna (choleryczka, bujająca w obłokach), że związki z podobnymi mężczyznami nie mogły się sprawdzić. Ale mój partner jest równie wrażliwy i czuły, co mój Tata, więc jeśli już coś przeniosłam z domu to, w końcu, najlepsze rzeczy :)
Całego tego filmu słuchało mi się nieswojo, a przy liście od czytelniczki po prostu się popłakałam, bo opisuje dokładnie to, co przeżywałam i nadal zresztą przeżywam z moim tatą. Już kilka lat temu doszło do mnie, że potwornie brakuje mi dobrej relacji z ojcem i że chyba niczego na świecie nigdy nie chciałam bardziej niż akceptacji i ciepła z jego strony. Niby pomaga mi finansowo, czasem gdzieś przywiezie czy odwiezie, ale chyba nigdy jakoś bardziej się mną nie interesował, ani nigdy, nawet kiedy byłam mała, nie powiedział, że mnie kocha. Tej relacji już chyba nie odczaruję, ale zrobię wszystko, żeby mój partner był dla naszych dzieci tatą, a nie ojcem. Niech chociaż one mają to, czego mi nie było dane zaznać
Mój ojciec nie robi zbyt wiele w domu, ale wiele wymaga i patrząc na niego i to, jak skończyła mama powiedziałam sobie, że nie będę z nikim takim i dzięki temu mój chłopak pomimo podobnego charakteru jest zupełnie inny- pomaga w domu, sprząta, gotuje, chodzi do sklepu itd
Ja pierdole jakie wy macie ambicje wobec swoich facetów... że w domu pomaga i zakupy robi. Rzeczywiście szczyt możliwości mężczyzny, współczuję temu chłopu. Facet powinien się po pierwsze rozwijać zawodowo, robić karierę. W domach i tak jest do zrobienia 10% tego co kiedyś trzeba było zrobić, macie pralki, zmywarki, ale i tak wam mało.
@@smiechu47 czyli mam rozumieć, że kobieta nie może się rozwijać? Obecnie coraz częściej są pracę z podobnym wynagrodzeniem dla pań jak i dla panów, więc mogą oni też robić coś w domu. To nie lata 90 i wstecz kiedy to facet był jedynym zywicielem rodziny i kobieta siedziała w domu z dziećmi i miała możliwość zrobić wszystko co często łączyło się z usługiwaniem facetowi. Teraz większość kobiet pracuje a dodatkowo zajmuje się domem, dziećmi itd więc facet może jej pomóc. Podobno są walki o równouprawnienie, a jakie ono ma być jak kobieta pracuje a dodatkowo usługuje facetowi w domu, robi wszystko itd? Dodam też, że to nie jest reguła, że "facet ma się rozwijać zawodowo" bo kobieta też może to robić i np mój chłopak ma technika elektryka i pracując od 3 lat w zawodzie zrobił zaledwie konserwatora *jedno uprawnienie*, a ja zapisalam się na studia, również po technikum, i mam zamiar sie kształcić, rozwijać itd. Czyli co, nie mogę tego zrobić bo jestem kobietą? Czy może pomimo tego, że za ok 3 lata będę zarabiać więcej niż mój chłopak o przynajmniej połowę i tak mam być kurą domową bo to facet jedynie może się rozwijać?
@@smiechu47 ah, i dodam, że to nie jest tak, że on robi wszystko a ja sobie leżę i pachnę. Napisałam, że robi co robi bo mi w tym pomaga- dzielimy się obowiązkami. A ponadto dzięki temu, że robi w domu nie muszę zatrudniać fachowców bo większość rzeczy pomimo jednego wykształcenia potrafi zrobić- od naprawienia pralki, przez malowanie ścian czy ułożenie paneli, po np kafelkowanie. Niestety przyszło nam już parę rzeczy zrobić i jeszcze do żadnej nie musieliśmy wzywać fachowca. Dodam też, że robi w domu, pracuje, rozwija się, ma pasje (nawet kilka) A ja go w tym dopinguje i zaoszczędzone pieniądze często idą właśnie na nie.
Kochana moja znalazłam cię zupełnie niedawno i jestem oczarowana sposobem w jaki przekazujesz mądrości które nie ma co gadać można było znaleźć już na innych kanałach....Ale twoją klasę potwierdza właśnie ten film kiedy w okolicach 8. min ze łzami w oczach przepraszasz za mozliwe poczucie winy ojcow którzy nie mając właściwego wzorca próbowali być najlepsi jacy potrafili dla nas… Chylę czoła przed twoją subtelnością i polecę ten kanał wszystkim na których mi zależy!!!!!!!
Mnie udało się znaleźć mężczyznę, który jest przeciwieństwem mojego Taty i na szczęście swojego również. Cieszymy się, że mamy w domach wzorce, których nie chcemy powielać i pisać własną historie. Bez naszych Ojców też nie wiedzielibyśmy, że tacy być nie chcemy. I jest to powód do wdzięczność ❤
U mnie w rodzinie zarówno kobiety ze strony mamy jak i taty, były podległe facetom, ciężko pracowały fizycznie, nie osiągały za dużo w życiu. Wcześnie wychodziły za mąż i rodziły dzieci. Do ok 19 roku życia myślałam, że taki los spotka również mnie. Byłam o tym przekonana! Obecnie mam 24 lata, zaczynam studia, rozwijam się. Tak jakby ograłam całkowicie przeciwna ścieżkę w życiu 😊 Coś w tym jest... Pozdrawiam!
Wychowałam się bez ojca, w rodzinie zastępczej. Na widok twojego wzruszenia poczułam łzy, w takich momentach bardzo żałuję iż nigdy nie zaznałam, nie zaznam poczucia bycia córeczką tatusia, nie wiem jak to jest mieć ojca w domu. Doceniajcie swoich tatusiów (nie mówię o jakiś skrajnych przypadkach gdy ojciec bije itd).
Myślę, że nieobecność ojca również ma duży wpływ na dziecko. Nie da się ta jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo składa się na to dużo czynników. Postaram się ukazać złożoność tej sprawy, zadając właśnie pytania. Czy dziecko zna ojca? Czy kiedyś, np. we wczesnym dzieciństwie miało z nim więź i relację i nagle została przerwana, np. przez śmierć lub odejście? Czy dziecko było przygotowane na to odejście? Czy, jeżeli nie zna i nigdy nie znało ojca, to ma ten temat przegadany z mamą, czy jest to temat tabu? Czy w związku z brakiem ojca, całość obowiązków rodzicielskich spoczywa na matce? Jak matka, którą dziecko przecież obserwuje, sobie z tym radzi i znosi samodzielne rodzicielstwo? Czy może któreś z dzieci próbuje wziąć na siebie rolę ojca? Czy blisko rodziny jest jakiś inny mężczyzna, może wujek, może dziadek, może przyjaciel jakoś wspiera choćby w przekazywaniu wzorca mężczyzny? Czy dorosła córka potrafi budować własne, dojrzałe związki partnerskie? Jak sobie radzi z tym poczuciem pustki? Jak dorosły syn radzi sobie ze swoją męskością? Takich pytań może być wiele i pewnie co osoba, to inna historia. Ale myślę, że brak ojca ma duży wpływ na dziecko, tak i jego posiadanie...
Mój ojciec nie miał ojca... A ja mimo tego że ojciec mieszka w domu praktycznie go nie mam. Jest raczej wspolokatorem. Także też jakby go nie ma, chyba nie wie co to znaczy być ojcem
Ja nigdy nie miałam ojca, mój pierwszy związek okazał się tym idealnym, trwa cztery lata i nie zapowiada się by miał się skończyć :) Myślę, że obserwowanie samej mamy sprawiło, że nauczyłam się odpowiedzialności i niezależności. Wiem, że nie można być nigdy całkowicie zależnym od drugiej osoby. Oraz, że wszystko jest możliwe jeśli masz w sobie dość siły. Moja mama nigdy nie stosowała wymówek tylko dawała z siebie sto procent i ja chcę być taka sama :) Piszę o tym, na wypadek gdyby ktoś był zainteresowany takim przykładem.
@@nataliatur-relacje dziecko (ja) nie było przygotowane na odejście, znałam ojca ale go nie pamiętam. Ale całe życie mam poczucie że niewłaściwa osoba zniknęła z tego świata. Całe życie mama była ze mną a ja gdy szukałam miłości to szukałam właśnie....taty. Jakkolwiek to dziwnie zabrzmi. Myślę, że to że szukałam ojca a nie partnera spowodowało wiele problemów w moim późniejszym życiu ale teraz już mam tego świadomość. Ogólnie zazdroszczę wszystkim którzy mają tatę. Dzięki za ten odcinek Nishka.
Pięknie wyjaśnione. I takie tematy trzeba omawiać częściej. Bo lepiej to wiedzieć wcześniej , wtedy można naprawdę ominąć wiele niepotrzebnych przeżyć. I wybrać partnera czy nawet przyjaciół bardziej świadomie. 🦋
Napatrzyłam się juz na związki, które nie są szczęśliwe. Znajomi, rodzina, przyjaciele. Widziałam również szczęśliwe małżeństwa, ale szczerze mówiąc najszczesliwsza jestem będąc sama. To ja decyduje o sobie bez konieczności zawierania kompromisów, nie kłócę się bo nie mam o co i z kim, dlatego mam święty spokój i pieniądze bo wydaje tylko na siebie, dzięki czemu mogę pozwolić sobie na wszystko co chce. Polecam takie życie bo naprawdę jest wspaniałe :D
Super!!! Końcowka wieńczy całość i sprawia że to, co powiedziałaś jest mocne i prawdziwe. Spojrzenie ze współczuciem było ostatnim etapem mojego przebaczenia ojcu i uczyniło mnie wolną od przeszłości i bólu. I pozwoliło mi na nowo go pokochać. Pozdrawiam
Nishka jesteś wspaniała, gdybym miała Twoje rady w młodości uniknęłabym wielu błędów w stosunku do mężczyzn i córki. Dziękuję Ci, że mogę Cie słuchać i że jesteś w moim życiu.
u mnie sytuacja wygląda tak, że ojca mam, ale przez cały życie był obecny tylko ciałem, a duchem wcale. nigdy nie zdobyłam się z nim na szczerą rozmowę. sam miał bardzo słaby wzór ojca i dlatego dla mnie i mojej siostry nie potrafił być tatą. miał odwagę cokolwiek powiedzieć jak wypił, ale głównie były to jego żale, płakał bo wewnętrzne dziecko żądało tego co nie uzyskało w dzieciństwie. nie wiedziałam jak mu pomóc. po awanturach w domu, zbyt częstych, mama się z nim rozwiodła a teraz rzadko kiedy mam z nim kontakt. z tym że domagam się jak najwięcej uwagi od mężczyzn to prawda. robię to nieświadomie. często jeśli z kimś piszę chcę robić to naokraglo a chwilę jak mi nie odpisze wiem że ma mnie gdzieś.
Gdy zaczęłaś mówić o swoim tacie to wzruszyłem się razem z Tobą. Cholernie źle mi z tym że mój tata mówi innym że jest ze mnie dumny a mi nigdy tego nie powiedział w twarz. Dzięki Tobie jednak zrozumiałem że on po prostu nie miał odpowiedniego wzorca. Pamiętam też świetny Twój wpis na blogu stworzony z listów twoich czytelników z sprzed roku lub dwóch był rzeką łez dla mnie, super byłoby go pokazać widzom których Ci przybywa
JAK JA CI JESTEM WDZIĘCZNY ZA TEN ODCINEK ❤❤ Dzięki tobie zrozumiałem, dlaczego tak trudno mi jest nawiązać relację z mężczyznami i dlaczego tak bardzo się cieszę, jak jakiś facet do mnie zagadał. Mam olbrzymi deficyt męskiej obecności. Dzięki Tobie zrozumiałem mój mechanizm i z pewnością przepracuję to na psychoterapii. 😊😊
Mój tata porzucił mnie jak miałam 5 lat, od tamtej pory widuję się ze mną sporadycznie(nom coraz lepiej mu to wychodzi ) Ale w latach 5-10 był dużo niewidoczny, czego mnie to nauczyło? Nie okazuj emocji bo to nie potrzebne i tak ludzie będą cię mieć w du***
Ach kochana, Twoje filmiki są tak bardzo wartościowe. Dzięki Tobie teraz rozumiem dlaczego niektóre relacje wyglądają tak, a nie inaczej, jak postępować żeby uzyskać oczekiwany efekt we właściwy sposób, nie krzywdząc przy tym drugiej strony, lepiej rozumiem innych ich problemy i wiele innych. Dziękuję ❤
nie pamietam kiedy usłyszałam od taty 'kocham cię' a od ostatniego przytulenia mineło naprawde dobrych pare lat, mimo tego troszczy się na swój sposób o mnie. często czy tego chce czy nie...
Relacja ojca z dziećmi mocno też zależy od tego, na ile pozwoli matka. Coraz częściej mówi się o separacji rodzicielskiej, gdzie kobieta nie dopuszcza ojca do bliskości z dziećmi, nawet kiedy ten chciałby uczestniczyć w wychowaniu, bo "ojciec jest od zarabiania". Ja miałam to szczęście, że matka wręcz "zmusiła" ojca do zabierania nas na kilkugodzinne spacery, kiedy ona sprzątała, prasowała itp. Dzięki temu miałam okazję budować z tatą szałasy, konstruować łuki i strzały z patyków, odróżniać rośliny po kształcie liści i kwiatów. Wiem, że tata też uwielbiał ten czas, chociaż biorąc pod uwagę jego doświadczenie (dziadek zmarł, kiedy tata był mały), nie było oczywiste, że sam wpadłby na to, że powinien włączać się w wychowanie dzieci.
Treść pełna mądrości, wartości i potrzeby "nauczania" - super! Forma przekazu przesycona grą, pozą, manierą - bądź sobą, jesteś wartościowym człowiekiem ...nie musisz być "przyjaźnie urocza", jak android - dasz radę. Pozdrawiam :-) Może jestem zbyt asertywny?
Jesteś absolutnie niesamowita Natalio. Śledzę każdy Twój film i za każdym razem wyciągam morał, jestem bardziej świadoma, jestem.. (mam nadzieję) lepszym człowiekiem. Dziękuję! :)
Pochodze z rodziny gdzie kobieta nie byla szanowana(rodzina patologiczna) , ale wlasnie przez te doswiadczenia z domu lampka zapala MI sie duzo szybciej przy facetach ktorzy nie szanuja kobiet. Moze poprostu w jakis sposob nauczylam sie czegos na bledach mojej matki. Fakt mialam sytuacje ze pociagal mnie facet ktory przypominal ojca ale bylam tego swiadoma. Wiedzialam czego nie chce. To moje subiektywne odczucia.
Moi rodzice są po rozwodzie i choć mama nigdy nie utrudniała mi kontaktów z ojcem, to on sam je utrudniał. Relacja między nami praktycznie nie istnieje, od dłuższego czasu prawie do niego nie jeżdżę, bo i tak tylko ja starałam się nawiązać relację. Udało mi się większość rzeczy przepracować, ale było to okropnie trudne i męczące.
Mój tato to trochę taki kamerdyner mamy, ale jest cudowny. Mój mąż wychował się w domu, w którym kobieta nie ma nic do powiedzenia, a ojciec to leń, koło którego trzeba wszystko robić (taki mały, rozhisteryzowany chłopiec w ciele dorosłego mężczyzny). Ale... Można powiedzieć, że wyszło na moje. Kobiety w mojej rodzinie mają zbyt silne osobowości, by dać się całkowicie zdominować. I zgadzam się z Tobą w stu procentach, odtwarzamy wzorce wyniesione z domów. Oczywiście jestem świadoma tego jakie błędy rodziców powielam w swojej rodzinie i pracujemy nad tym, bo chce związku typowo partnerskiego. Tym bardziej, że mamy syna, który mam nadzieję będzie osobą o silnym charakterze jak mama, ale taki który będzie kochał i szanował żonę tak jak jego tata.
Z roku na rok a nawet bardziej z miesiąca na miesiąc utwierdzam się że jestem bardzo podobna do taty, i że szukam mężczyzny w moim życiu właśnie tak bardzo podobnego do niego. Na moje szczęście mam dobry wzorzec i mogę się go trzymać 😊
Przykro mi słuchać takich rzeczy kiedy wiem że mój ojciec nigdy mnie nie kochał i jedyne co się dla niego liczy to alkohol. Jako dziecko widywałam go dość często ale od wielu lat go nie widziałam, żadnego kontaktu. Nowy mężczyzna mamy który pojawił się w jej życiu kiedy byłam nastolatką też nie był najlepszym wyborem. Trudny człowiek. I przez to wszystko czuję jakiś dziwny wstręt do mężczyzn. Z jednej storny cały czas zabiegam o ich uwagę ale kiedy już ją dostaję to uciekam i ucinam relacje.
Mój ojciec przez lata pracował za granicą, więc długo nie znałam świata mężczyzn, bałam się go. Odczarowałam go dopiero na studiach. Ale dzięki niemu jestem pracowita, umiem zarabiać pieniądze.
od początku swojego istnienia byłam oczkiem w głowie mojego taty, było tak do czasu kiedy skończyłam 14 lat, wtedy dla wszystkich mój młodszy brat był cały czas na 1 miejscu. pogodixlam się z tym, ale nie z tym że mój tato nie jest już za mną tak jak był przez całe życie. to mój bohater i ciężko mi krok po kroku oddalać się od niego. nie nie jestem zazdrosna. absolutnie. ale oczekuje szacunku i zrozumienia mojej osoby
super filmik :) biorac pod uwage fakt, ze dziadek ( ktorwego nie znalam bo umarl przed moim urodzeniem) mial problem z alkoholem tata dosyc dobrze sobie radzi. Co prawda nigdy nie slyszalam slowa kocham cie ale to pewnie dlatego ze u nich w domu to sie nigdy nie pojawialo. Jestem poznym dzieckiem ( i niestety jedynaczka) i czesto pamietam jak tata mi pomagal w uczeniu sie historii i pisaniu wypracowan z jezyka polskiego ( bo to uwielbial ). podobnie jak z malowaniem. Czasami byl nieobecny bo duzo czasu spedzal przed telewizorem ( i dalej tak jest ) bo stwierdzil ze to jest dla niego dobra ucieczka od rzeczywistosci. Nie wiedzial czy chodze do klasy a, b, c, czy d ale wiedzialam ze moge mu duzo powiedziec i mnie wyslucha. Czasami mowil ze nie dasz sobie rady w czyms co bylo krzywdzace, ale z 2 strony kiedy np npo 1ym dniu pracy ( w ktorej wytrzmalam doslownie 1 dzien) zaczelam plakac wsparl mnie i pocieszyl mowiac ze jest wiele mozliwosci. Dla mamy niestety taka wiadomosc oznaczala koniec swiata, zbyt emocjonalnie do tego podeszla. W niektorych rzeczach lepiej mi sie z tatem dogadac bo jestesmy do siebie bardziej podobni. Na szczescie moj maz tez potrafi sluchac i mnie wspierac i ( w przeciwienstwie do taty ) jest bardziej skory do wypelniania obowiazkow domowych :)
Mój ojciec to pijak, wiecznie utrzymujący się z pensji mojej matki, żerujący na niej. Niejednokrotnie musiałam chodzić do psychologa z powodu tego, że nie wytrzymywałam z nim w domu, nie mogłam sobie poradzić z tym, że ja, jako córka ucze się, pracuje, moja mama jest cały czas w wyjazdach służbowych za pieniędzmi, a moj ojciec leży w domu zachlany i do tego nie ma do nikogo szacunku, wiecznie mnie obraza. Nigdy nie chciałabym powtórzyć takiego samego schematu związku, jak moi rodzice. Bardzo długo miałam problem z zaufaniem płci przeciwnej, wiec swojego pierwszego i jak narazie jedynego chłopaka zdobyłam w wieku 18 lat. Jesteśmy już dwa lata razem, ale pierwszy rok, to był bardzo duży wysiłek i dla mnie, i dla niego, aby „przyzwyczaić” mnie do miłości. Nie umiałam mu powiedzieć „kocham cie”, ani przytulić swobodnie. Choć tego bardzo chciałam, to wewnętrznie miałam taka blokadę i myśli, ze przecież on może być taki jak moj ojciec i może nie powinnam się z nim zawiązywać ani na sekundę. Oboje włożyliśmy bardzo dużo wysiłku, aby wyciągnąć mnie ze złego wpływu mojego ojca na moje myśli i życie miłosne.
Pochodze z toksycznej rodziny, gdzie ani od mojej mamy ani od mojego taty nie zaznalam ani milosci ani uznania czy zrozumienia. Juz jako dziecko czulam sie strasznie niekochana i pragnelam nie zyc. Do tego bylam fizycznie i psychicznie maltretowana. Nie potrafie prowadzic normalnego zwiazku tylko potrzebuje dramatu. Wyprowadzilam sie w wieku 18 lat za granice i zyje tu juz prawie 30 lat. Mialam rowniez malzenstwo, ale jego ciagle zdrady doprowadzily do tego, ze w koncu sie rozstalam bo nie potrafilam juz z nim zyc. Po moim zwiazku z egoistycznym narcyzie weszlam w zwiazek z kims, kto byl przeciwienstwem mojego meza ale byl rowniez narcyzem, tylko pedantycznym, gdzie ja mialam spelniac okreslona role i po pewnym czasie zaczelam sie dusic. Ostatni zwiazek byl chyba najzdrowszy ale on mial dwa male dzieci od dwóch roznych partnerek i po prostu bylam tak o te dzieci zazdrosna i tak nie cuerpialam, gdy one u niego byly bo on je tak dobrze traktowal a mnie jako dziecko nikt nie przytulil, czy pokazal ze jestem dla niego wazna. Czuje sie jakbym byla w pulapce, bo nie potrafie znalezc partnera, który by mnie kochal tak po prostu. Robie od lat terapie ale interesuja mnie mezczyzni, którzy nie sa zdolni do związku i go nie chca, co prowadzi, ze od lat zyje zupełnie sama. Nie wierze juz w to, ze moze sie cos w moim zyciu zmienic i mysle, ze samobojstwo jest jednym rozwiazaniem.
Tak właśnie powiedziałam. Stop. Nie wchodzę w to. Własny skrypt. Spotkałam kogoś, kto w tych sferach, które były dla mnie szczególnie ważne, jest kompletną odwrotnością mojego ojca. Ale... Widzę jak bardzo go przypomina w mniej znaczących kwestiach.
Kiedyś zależało mi na ciepłych relacjach z ojcem,a teraz mi na tym nie zależy i nawet mi nie przeszkadza to ze jestesmy jak obcy sobie ludzie. Ani za nim nie tęsknię ani na niego nie czekam. Wiem ze to brzmi strasznie ale celowo o
To wszystko prawda. Mój ojciec był alkoholikiem, z którym miałam nijakie relacje. Z czasem zauważyłam, że nie przeszadzało mi kiedy każdy kolejny chłopak pił alkohol, pobłażałam im i zawsze byłam na ich zawołanie (ten deficyt o którym mówisz). Wiem że mój ojciec również pochodził z rodziny alkholików i to na niego wpłyneło. Ale co nie zmienia faktu, że nie powinien był krzywdzić mnie, moich sióstr i matki.
odnalazłam ojca po latach, ten odwrócił się , zajął totolotkiem, koleżanka później z mojej pracy powiedziała: może nie pasował mu twój wygląd. .. Rzeczywiście coś w tym jest: parę osób przyznało, że wyglądam dziwnie
We fragmencie o tacie miałam z Tobą łzy w oczach. Kiedyś może miałabym jakiś żal czy niedosyt relacji z ale teraz rozumiem, że to była kwestia wychowania i sama też często wychodzę z "uczuciem" typu przytulenie się :)
Obejrzałam cały filmik i czegoś nie rozumiem... czemu moi rodzice nie rozwiedli sie jakieś już nawet 10 lat temu, a robią to dopiero teraz. Skoro nawet moja mama powiedziała, że żałuje iż tego wtedy nie zrobiła. Zawsze powtarzała, że od swojego taty dostały z siostrami mnóstwo ciepła i miłości, jak otworzył dla ludzi niebo, gdyby tylko mógł. Nawet powtarzała kilka razy, że mam jego serce, a brat talent. Kiedy powiedziałaś, że kobieta może trwać w takim związku, bo tak została wychowana, myślę że u moi rodzice po prostu przyzwyczaili sie do takie sytuacji, że tylko ze sobą mieszkają. Niestety to sie odbiło na nas. Ja i mój starszy brat jesteśmy czasem kopią ich małżeństwa, pomimo tego, że on go nienawidzi. Myśleliśmy, że zmienił sie na lepsze, gdy poznał swoją dziewczynę, ale tylko dla niej jest miły. No właśnie... często tak na początku bywa, a potem dziewczyna widzi, że po ślubie sie "zmieniają". Ja myślę, że w końcu pokazują na co ich stać. Chyba powinnam sie cieszyć, że jestem lesbijką. Ale ten schemat, o którym opowiadałaś jak dostanie mniejszej miłości od mężczyzn wpływa na człowieka... to mi przez jakiś czas zaburzało świadomość nad moją orientacją
Mój największy lęk dotyczący związków to to, ze powtórzę właśnie schemat z domu, czyli totalny patriarchat, psychiczne i fizyczne znęcanie, zero szacunku i wsparcia i ze będę w tym zamknięta i nie będę zdawać sobie z tego sprawy. Staram się być świadoma, ale tak naprawdę nie umiem całkiem spojrzeć na siebie z boku. Pocieszyłaś mnie tym, ze da się wyjść z tego schematu, bo zawsze słyszę ze się go powiela, a ja nie chce mieć przy sobie nawet jednej setnej podobieństwa tego którego tak nienawidzę.
Twoja świadomość na ten temat której nie wypierasz to już bardzo duży krok. Pamiętaj to że coś sie często powiela nie znaczy że zawsze, kto ma w to uwierzyć jak nie właśnie Ty sama! I trzymam kciuki ;). Jeśli popełnisz jakiś błąd zawsze możesz go naprawić albo wycofać się. Warto być czujnym na to co podowiada Ci intuicja ale także rozum. Jeśli potrzebujesz dowiedzieć sie więcej to warto sięgnąć po jakieś książki, filmy na ten temat. Gdybyś nie potrafiła poradzić sobie sama to można rozważyć udanie sie do specjalisty.
Powiem jeszcze że wiem coś na ten temat. Sama obserwuje głównie niewłaściwe przykłady związków wśród ludzi wokół mnie. Kiedy moi rodzice odpieprzali chore akcje, ja akurat byłam w pierwszym związku. Pewne rzeczy tłumaczyłam sobie.. myślałam że jestem w dobrym związku dlatego że nikt się nade mną widocznie nie znęca, ale myliłam sie ta relacja nie była szczera, prawdziwa. Osoba ciągneła mnie na swoje dno, była uzależniona. Ale skończyłam ten związek. Teraz jestem dużo bardziej świadoma, poznaje lepszych ludzi ;)
Warto walczyć o swoje
Ja też się tego bardzo boję. Zastanawiam się tylko jak wyjść z tego schematu rzucania wszystkiego dla faceta. Wystarczy, że któryś mnie pochwali, ma o mnie dobre zdanie, to od razu jestem do jego dyspozycji. Bardzo brakuje mi uwagi ze strony mężczyzn. I nawet takie drobne gesty są pewnie przeze mnie przerysowane. Widzę, że często niszczę z nimi naprawdę dobre relacje, na gruncie przyjaciel-przyjaciółka, bo coś sobie wmówiłam. Masz taki problem?
Beata Iwan ja mam to samo. Jeśli tylko na horyzoncie pojawia mi się facet, który jest tylko trochę lepszy od tych, którzy tam wcześniej nieśmiało podbijali, to ja już mu przypisuje multum innych dobrych cech. Robię dla niego wszystko, staram się za dwoje. Jednak ten nieszczęsny schemat przerwałam kilka miesięcy temu - zerwalam z chłopakiem po dwóch latach, po których rzeczywiście wyszły na wierzch jego wady. Teraz czekam na odpowiedniego faceta, jestem sama od 9 miesięcy (długo jak na mnie xD), ale jak dotąd nie poznałam nikogo wartego uwagi. A dodam, że szukam kogoś podobnego do mnie (takie niezbyt roszczeniowe podejście, ale i też wymagam tego, co ja sama potrafię dać).
Ten filmik to odpowiedź na komentarze jakiejś grupy osób typu: "Dlaczego te dziewczyny szukają mężczyznę, który je poniża, a nie takiego, który je kocha?". Świetny i potrzebny odcinek :D
Fajny ten odcinek :) Kocham :3 dziękuje za to co robisz :3
Ponieważ to mnie podnieca okej? I proszę się mnie nie czepiać
@@ivy1769 Nie interesuje mnie co lubisz a czego nie, ja tylko uważam, że czerpiemy że wzorców podświadomie.
What The Duck świetny życiowy temat . To jest to , tak zaczyna się wszystko, od tego , od jakiegoś ciecia
Twój film pokazuje jak wielkim i istotnym "prezentem" dla dziecka jest piękne małzeństwo z dobrym wzorem do naśladowania. Rodzice nie wiedzą, że również swoim zachowaniem pokazują dziecku świat nie tylko pokazując im książeczki. Piękny film!
Ostatnio powiedziałam swojej mamie o tym że to co robią rodzice (w szczególności złego) ma wpływ na to jak kształtuje się psychika dziecka a potem dorosłego-wyśmiała mnie i powiedziała że nie prawda. Gdyby tylko wiedziała jak bardzo jest w błędzie...
Każdy ma swój los i swoje życie. Najprostszym schematem jest uwieszenie całego swojego niepowodzenia na rodzicach i domu rodzinnym. Może warto sobie powiedzieć, że dali co mogli dać. Że nie umieli inaczej. My też dajemy co umiemy dać. Tyle mamy i tyle potrafimy i tyle dajemy. Terapia pomaga umieć więcej i móc dać więcej. Nie zwalajmy naszego życia na karb rodziców. Mamy własny los do przeżycia, mamy lekcje do odrobienia, mamy karmę i nasze przeznaczenie.
Chciałabym dorzucić swoją opinie. Mnie trafił się najlepszy tata na świecie. Jestem niepełnosprawną kobietą. Mój tata okazał się mega dojrzałym mężczyzną. Opiekuję się mną i mamą jak nikt inny. Przeżyłam 14 operacji. Połowę dzieciństwa spędziłam w szpitalach. Był przy mnie i przy mamie zawsze. Na każdej niemal wizycie u lekarza. Ale nie tylko to jest ważne. Najważniejsze jest to, że pomimo że czasem niesamowicie mnie to wkurzało troszczy się o mnie jak nikt inny. Jednocześnie daje mi wiele wolności. Zawsze stara się akceptować moje decyzje. Jest niesamowitym rozmówcą. Zawsze miał i ma dla mnie czas. Każdego dnia dziękuję, że mam takiego tatę. Egzamin z bycia ojcem zdał na szóstkę.
dziękuję za ten komentarz, wzruszyłam się... :*
@@nataliatur-relacje :D
Martyna O wspaniały mężczyzna
@@aleksandraariesb9853 Dziękuję w imieniu taty. :D
Szkoda, że nie wszystkim trafiają się tacy ojcowie - ale zawsze jest szansa na odwrócenie schematu :) Mój ojciec osobisty życia łatwego nie miał, ale kiedy przyszedł czas i założył rodzinę, stał się jej sercem. Cieszę się, że też masz takiego tatę :D
U mnie w domu rodzinnym było niezłe piekiełko. Ojciec był (i jest) przede wszystkim bardzo złym mężem, alkoholikiem, znęcał się psychicznie nad mamą (nas, mnie i siostrę) oszczędził, ale cierpiałyśmy za mamę (ja do dziś cierpię, kiedy słyszę, co dzieje się w domu w którym od lat juz nie mieszkam, a mama zdaje mi relacje z kolejnych awantur. (Dodam tylko, że mama nie była mu dłużna, kłótnie jakie się u nas odgrywały zawierały słowa gorsze, niż w niejednym filmie kryminalnym z B. Lindą...) Zmierzam do tego, że trafiłam na męża, który jest zgoła inny. Jest wykształcony, inteligentny, grzeczny, uprzejmy, szanuje mnie i swoją mamę (co ciekawe, sam wychowywał się od 7. roku życia bez ojca, bo ten zmarł młodo), nie nadużywa alkoholu, nie ma żadnych nałogów, nie klnie... Powiedzieć można ideał. I wszystko byłoby między nami idealnie, gdyby nie to, że to ja wyniosłam z domu złe wzorce, "zły" temperament, skłonności do kłótni i podnoszenia głosu, długie okresy gniewu... Próbuję z tym walczyć, bo nie chcę, żeby przeze mnie nasz związek się rozpadł, tym bardziej, że chciałabym być wzorem dla naszej prawie 2-letniej córki. Próbuję nad sobą panować, ale pewnych cech i skłonności nie umiem się wyzbyć, a to źle na nas wpływa i sama cierpię z powodu tego, co sama robię. Mam super męża, a nie potrafię tego docenić. Dziw, że jeszcze ze mną wytrzymuje... Ech... Nie mam się komu wyżalić, więc zwierzam się Wam 🙂
dzięki za podzielenie się swoją historią.skoro czujesz, że jest w Twoim zachowaniu coś, co chciałabyś zmienić, może warto przepracować to na terapii? Ja to zrobiłam :)
Kobieto, koniecznie idź na terapię. Polecam gorąco. Ja po sześciu latach potwornie męczącej pracy jestem innym człowiekiem. @Justyna Szczepańska
@@annanowak8766 Dziękuję 💖
@@annanowak8766 Właśnie dlatego od lat waham się i odkładam w czasie (być może w nieskończoność) pójście na terapię
@@slepagienia248 Dlaczego się wahasz? Chcesz dalej uprzykrzać życie mężowi i przekazywać te wzorce swojej córce? A co jeśli jemu się uleje i Cię zostawi, dopiero wtedy otworzysz oczy? Nikt nie jest zobligowany do znoszenia złego traktowania, nieważne jak kochanym i wspaniałym mężem by nie był.
Być ojcem, a być świadomym Tatą. To najważniejsza funkcja mężczyzny. Wykarmić i ubrać to jedno... wychować i pokazać właściwą drogę, to sens ojcostwa.
P.S Wszystkiego najlepszego z okazji dnia Taty Panowie.
A jesteś tatą? Szczesciarze
Popłakałam się. Ten fragment, który czytałaś pasuje idealnie do mojego ojca. Chyba też zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy... dlaczego tak trudno mi się w ogóle zakochać. Nie podoba mi się relacja moich rodziców i już w bardzo wczesnym wieku uznałam, ze wolałabym być sama niż spędzić resztę życia z kimś kogo chyba nawet nie lubię (bo tak widzę relację moich rodziców). Najgorsze jest to, że choć chodzę na terapię to nie bardzo widzę szansę na zmianę mojego podejścia do mężczyzn i sądzę że lepszą opcją byłoby się pogodzić, że zawsze będę sama.
ile czasu chodzisz na terapię?
uwaga - spoiler - rodzice mają wpływ na wychowanie swoich dzieci
Też się popłakałam :( Mój ojciec ma wiele wad, nigdy nie byliśmy blisko, a od ponad pół roku nie rozmawiamy ze sobą, ponieważ nie jestem w stanie mu wybaczyć pewnych rzeczy. Jednak teraz po tym filmie, kiedy nasunęłaś mi to, że być może on taki jest, bo sam miał wzorzec takiego ojca w domu, skłoniłaś mnie do próby zrozumienia go i rozmowy. Dzisiaj jeszcze nie, ale będę się zbierać i za jakiś czas spróbuję z nim porozmawiać. Dzięki Nishka
Znowu sąsiedzi kroja cebulę...
Jestem ogarnięty facetem. Jestem inteligentny, zaradny, zadbany. Generalnie uważam się za wartościowego gościa. Mam syna, którego strasznie kocham. Niestety wychowałem się bez ojca i częściowo bez metki. Większość braków, jako dziecko potrafiłem stłamsić po przez bardzo wcześnie interesowanie się podobna tematyką. Jako 13 latek zamiast lektur szkolnych czytałem książki o wpływie rodziców na budowanie psychiki dzieci. Dzieki wczesnemu logicznemu podejściu do tematu udało mi się przejść przez okres nastoletni. Obecne mm 35 lat. Wierzyłem, że pewne rzeczy mam za sobą. Niestety pewnych braków nie da się wypełnić. Brak ojca to deficyt na całe życie. Coraz trudniej jest utrzymywać emocje. Nie zgodzę się, że braki da się odprogramowac. Nasze życie ułoży się tak, że znajdziemy partnera, partnerkę która będzie znany deficyt emocjonalny wypełniać, tak by czuć komfort w niekomforcie.
Z moim tatą, nie mam prawie w ogóle relacji, nigdy nie powiedział mi kocham cię, albo że jest ze mnie dumny, nigdy mnie nie pochwalił, wiecznie słyszałam, że mogło być coś lepiej, że oceny nie takie, że źle posprzatane, do tego ciągłe wytykanie, że w biodrach za dużo, że nie powinnam w tym chodzić, bo wyglądam zle z tymi faldami, dlatego zawsze czułam, że wrodzinie jestem czarną owcą, gdzie mój tata zawsze bardziej interesował się życiem mojego rodzeństwa, a mnie nigdy nie zapytał jak mija dzień, albo jak wyjechalam gdzieś, na wycieczkę czy koncert, nigdy nie zapytał jak było, najgorsze w tym wszystkim jest to, że w domu jestem wychowana na takiej zasadzie że kobieta wykonuje całą pracę, a facet siedzi z piwem przy telewizorze i nie dość że robi to mój tata, to brat też nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności, zrobienia czegokolwiek, to bardzo smutne i może dlatego nigdy nie byłam w związku, wszyscy chłopcy których spotykam to takie one night stand, nie chce się wiązać, bo może boję się że ze mną będzie to samo i na nikogo nie zasługuje, jeśli ktoś to przeczytał to wow, ale chciałam się z tego wygadac, może przed samą sobą, w końcu nie udawać, że wszystko jest ok jak prawda jest zupełnie inna
To bardzo smutne. Trzymaj się tam. Kiedyś na pewno zaświeci u ciebie słońce i jeśli będziesz chciała trafisz na tę odpowiednią osobę.
Długa droga przed tobą. Nie jestem terapeutą ale wiem ile czasu potrzeba i świadomości , żeby móc wyrwać się z tego osądu ojca i zrozumieć ze to tylko jego zdanie , że to boli bo nie tego oczekujemy od ojca. Jak widać ojciec tez ma jakieś nieprzepracowane problemy . Nie przywiązuj do siebie jego opinii, poprostu za każdym razem ją symbolicznie odcinaj . A może uda się bez emocji tak spokojnie i szczerze zapytać czy wie , że to co mówi jest przykre ? Jaki na w tym cel? Niech sobie oszczędzi ten wychowawczy trud ? Jeżeli uznasz ze nie warto to nie warto tez serio traktować jego opinii . Skup się na wartościach , które cię wzbogacą a nie rozłożą na łopatkach. Głowa do góry, wyprostowane ramiona i do przodu. Życzę uśmiechu i radosci 🙂
Przy tym jak mówiłaś o nieobecności ojców tak strasznie się popłakałam i uświadomiła jak bardzo brakowało i brakuje mi ojca w moim życiu.
Łzy poleciały mi razem z Toba❤️ Jesteś wspaniałą kobieta Nishka!
A myslalam ze tylko ja sie poplakalam na Twoim filmiku xD 😘
Mój tata żyje jakby był ze średniowiecza, ma mnóstwo stereotypów w głowie, milion razy mnie obraził nieświadomie przez jego nie logiczne myślenie, nigdy nie poświęcał mi dużo czasu po prostu miał mnie gdzieś i jedyne co to krytykował i krzyczał.. Plus jest bardzo leniwy i nigdy w niczym nie pomagał mojej mamie ani w domu ani w sprzątaniu .. Na szczęście ja mam cudownego wspierającego pracowitego i inteligentnego chłopaka który jest totalnym przeciwieństwem mojego ojca. I ja i on oboje jesteśmy naprawdę inteligentnymi i dojrzałymi ludźmi i widzimy to jakim mój ojciec jest człowiekiem. Bardzo sie kochamy i już teraz wiem że nasze wspólne życie będzie zupełnie inne niż życie mojej mamy i taty.
Trafiłam na ten film całkiem przypadkowo i nie żałuję. Bardzo się wzruszyłam. Mam 27 lat i jestem osobą poruszającą się na wózku od urodzenia. Mój ojciec zostawił mnie gdy miałam 7 lat. Wcześniej znęcał się fizycznie i psychicznie nad matką, co prawda mi żadnej krzywdy fizycznej nigdy nie zrobił. Nie utrzymuje ze mną żadnego kontaktu. Ma nową rodzinę i trójkę nowych dzieci. Żadnego z nich nie znam bo ukrywał przed nimi moją tożsamość. Jest mi dziwnie obojętny bo nigdy go w życiu tak naprawdę nie miałam, nie ingerował w nie. Nawet kiedy umierałam na łóżku szpitalnym nie było go przy mnie. Niejmniej jednak czasami żal wychodzi na powierzchnię. To chyba tyle, po prostu chciałam to wszystko gdzieś przelać. Dziękuję za ten film, jest pokrzepiający. Pozdrawiam, Natalia.
Natalio czasem matki niszczą związki i odwracają się od mężów, odcinają ich od dzieci....
Mam córkę 8 lat i syna 6 lat .
Jestem po rozwodzie. Z byłą żoną gdzie dzieci spędzają 80% czasu , mamy relacje stabilne jednak odseparowane .
Dzieci patrzą na mnie jak na obrazek i zabiegają o moją uwagę .
Materiał utwierdził mnie jeszcze bardziej w moich przekonaniach .
Uważam ze moim zadaniem jest sprawić aby dzieci w chwili przystąpienia do dorosłego życia i żucia na wysłany rachunek , były samodzielne, pełne wiary w swoje możliwości . Kochające i akceptujące siebie samych .
To ja jestem wyjątkiem chyba, bo patrząc na mojego ojca, wyrobiłam sb fatalne zdanie o mężczyznach i wiedząc o tym, że mogę związać się z podobnym do niego, przestałam szukać w ogóle, żeby sb nie rujnować bardziej życia. O! Właśnie, mam świadomość tego, tak jak mówisz ...
Odkąd tylko sięgam pamięcią to zawsze okropnie bałam się mężczyzn. Mój ojciec jest nieobliczalnym cholerykiem, uwielbisjącym Napoleona Bonaparte, nieznoszącym głosu sprzeciwu. Zawsze się bałam, jako dziecko, jak przyjeżdżał do nas- bo rodzice byli w separacji. Obiecałam sobie, że nigdy nie wyjdę za mąż i zostanę singielką. Nigdy nie miałam chłopaka, nie zakochiwałam się. Po wielu latach, gdy zdobyłam trochę życiowego doświadczenia- zmieniłam zdanie w wielu sprawach. Poznałam mojego męża, też pokaleczonego przez swoje doświadczenia rodzinne. Bratnia dusza. Zupełna odwrotność mego ojca. I to mi się w nim spodobało. Jednak oboje lubią oglądać te same filmy historyczne i militarne. Jeden po polsku tłumaczy o polskiej husarii - a drugi po niemiecku opowiada o Wermahcie ☺ I choć pochodzą z dwóch światów, to jakoś się dogadują- ale tylko dlatego, że widują się raz do roku. Bo, jak wyliczyła moja matka- po trzech dniach ojciec staje się nieznośny i łatwo wybucha. Po tych dniach trzeba zmykać mu z oczu. Strasznie się cieszę, że mój mąż jest spokojnym, przyjaznym człowiekiem- po 10 latach naszego małżeństwa ani razu nie pokłóciliśmy się. Zupełna odwrotność do czasu bycia razem z ojcem, kiedy to trzeba było chodzić na palcach i potakiwać mu we wszystkim (matka- tak, ale ja czasami się buntowałam..)
Napoleona? Twój ojciec to Ignacy Rzecki? xD
piekny film, piekne wzruszenie! ojciec jest bardzo wazna postacia w zyciu kazdego dziecka i zawsze jest mi smutno, gdy go po prostu w zyciu dzieci nie ma. dzieki za kolejny super film!
"Obiad bez zupy do dupy" 😂😂
Wychowałam się bez ojca który bardzo młodo umarł, a matka nieinteresująca się w ogóle nami. Miałam łzy kiedy Cię słuchałam. Szukałam zawsze trudnych związków, na szczęście od 10 lat jestem w zdrowym związku. Zaczęłam poznawać siebie, próbuje akceptować i pokochać. Jestem na psychoterapii, maluję obrazy i nie tylko. Nareszcie pomimo wzlotów i upadków idę do przodu
Byłam bardzo zakochana w facecie cichym, wycofanym i niedostępnym emocjonalnie o którego przez 80% czasu to ja zabiegałam, wychodziłam z różnymi inicjatywami co do wspólnego spędzania czasu. Z czasem na wierzch wychodziły jego liczne, drobne kłamstewka (okłamywał mnie nawet w sprawach codziennych, co było dla mnie dziwne). Miał ojca alkoholika i bardzo było po nim widać, że cały czas "trawił" ten temat, kilka razy wspomniał mi nawet jak bardzo go zranił.
Nasz związek był bardzo burzliwy, bo z czasem coraz bardziej miałam dość tego, że mnie cały czas odpychał, raz mi mówi, że mnie kocha, żeby potem powiedzieć "nie wiem" - mówiąc krótko byłam na niezłej karuzeli emocjonalnej, aż w końcu przyszedł dzień, kiedy ze mną zerwał. Ja skończyłam ze złamanym sercem, które leczę do dziś a on na terapii, bo się okazało, że ma depresję.
Zastanawia mnie jak bardzo jest ze mną źle albo jak złe wzorce wyciągnęłam z domu, jeśli zakochałam się w kimś takim? Mój ojciec jest awanturnikiem, myślałam, że dobrze zrobiłam wiążąc się z tym chłopakiem, bo on był z kolei bardzo spokojny i od kłótni sam uciekał, chociaż po czasie okazało się, że również potrafi "wybuchać". Wydaje mi się, że nawet świadomie uciekając od tych wzorców bardzo łatwo wpaść w pułapkę powtarzania schematu, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje nam się inaczej.
Jestem w identycznej sytuacji, jakbym czytała o sobie, z tym, że mój związek trwa i w mojej rodzinie tą "wybuchową osobowością" jest matka, twój komentarz dał mi dużo do myślenia :/ Trzymaj się tam.
Moi rodzice od zawsze mieli problem z wyrażaniem uczuć. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy powiedzieli mi "kocham cię, córko". Zawsze mi tego brakowało i brakuje, ale wiem, że tak po prostu zostali wychowani. W rodzinie wielodzietnej, a do tego wiele lat wstecz nie było czasu na okazywanie uczuć. Liczyła się praca, podział obowiązków, kto i kiedy opiekuje się młodszym rodzeństwem etc. Dzisiaj, jako dziewiętnastolatka jestem zupełną odwrotnością rodziców. Mam bardzo silną potrzebę wyrażania swoich uczuć i pokazywania, jak bardzo kogoś kocham (brata, chłopaka, przyjaciółkę). Tak jak Pani wspomniała na początku, albo bierzemy przykład, albo szukamy odwrotności. A mój chłopak jest bardzo wylewny, jeśli chodzi o uczucia.
Cenny materiał! Myślę, że wiele osób mających żal do rodziców powinno go obejrzeć. Pozdrawiam 😊
Piękny film, zrozumiałam wiele rzeczy i inaczej zaczęłam wszystko postrzegać. Moja relacja z tatą była trudna. Mimo tego, że bardzo kocha moją mamę i rodzice są szczęśliwi, wyjechał dla nas pracować za granicę by pomóc finansowo rodzinie. Nie był niestety obecny podczas gdy ja dorastałam i teraz ja panicznie szukam kogoś bliskiego. Jak jakiś chłopak np na imprezie powie, że jestem fajna i razem zatańczymy, jestem od razu zakochana, rzucam wszystko i nie mogę dojść do siebie. 😢 Ciężko mi jest tak żyć.
Jak ja się cieszę, że mój tata jest osobą, która okazuje tyle miłości i czułości ile tylko bym chciała, a nawet więcej, nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak ciężko musi mieć osoba, którą własny rodzic odtrąca
Teraz już obejrzałam cały filmik, a wraz z nadejściem jego końca nasunęło mi się kilka pytań i myślę, że można by nakręcić o tym całkiem ciekawy materiał.
1. W trakcie nagrania mówisz, że ojciec jest bardzo ważnym czynnikiem rozwoju psychiki dziecka, ponieważ wpływa na córkę, jej sposób postrzegania mężczyzny, tego jaki jest (czyli uczy się, że mężczyzna szanuje/nie szanuje kobiety, że kobieta mu usługuje/oboje mają swoje obowiązki itp) oraz wpływa na syna, jego sposób rozumienia męskości (syn uczy się podczas obserwacji ojca, jak powinien traktować kobietę). To też jest częsty argument przeciwników adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Mówią, że dwie kobiety nie będą w stanie przekazać tych wzorców, o których mowa w filmiku. Ciekawi mnie jak Ty, jako socjolog, ale przede wszystkim jako rodzic, się do tej kwestii odnosisz. Co sądzisz ogółem o adopcji dzieci przez homoseksualistów oraz czy uważasz, że dwie kobiety będą mogły przekazać te wzorce, czy możliwe jest, aby kobieta nauczyła chłopca, czym jest męskość, jak być mężczyzną. Mam nadzieję, że rozumiesz, o co mi chodzi.
2. Drugie moje pytanie nieco bardziej odbiega od poruszanego w nagraniu problemu, a mianowicie zastanawia mnie, czy alkoholizm można niejako odziedziczyć. Czy jest to choroba, którą można przekazać pokoleniowo? Wytłumaczę na przykładzie mojej rodziny. Mam ojca, matkę i starszego brata. Mój ojciec, kiedy był jeszcze mężem mojej matki, miał ogromny problem z alkoholem. Nie był pijakiem, był alkoholikiem. Znikał na całe dnie, wracał do domu kompletnie pijany, a co najgorsze - agresywny. Nigdy nie uderzył mamy, ale pchał ją na ściany, mówił przykre rzeczy i zachowywał się po prostu bardzo głośno. Nie interesował się swoimi dziećmi. Wybrał alkohol. Nigdy nie spędzał z nami czasu. Mama nie raz mi opowiadała, jak prosiła go, aby zajął się mną (byłam niemowlęciem, a brat już uczniem podstawówki), a ona szła powiesić pranie. Ojciec schodził do niej po 5 minutach i stał nad głową ze mną na rękach, pytając, czy długo jeszcze jej to zajmie. Ogółem migał sie od obowiązków rodzicielskich, unikał kontaktu z nami, codziennie szedł na libacje alkoholowe. Na imprezach, gdy szedł z moją mamą (wesela i tego typu uroczystości rodzinne) zabraniał jej tańczyć z kimkolwiek, a sam obtańcowywał wszystkie panienki, po czasie upijał się i wymiotował pod stołem. Sama jako dziecko nie raz go widziałam naprutego, jak spał na stole pijany. Raz tylko zabrał mnie i kuzyna na mecz. Ale wracać musieliśmy sami, bo ojciec pił z kolegami i miał w poważaniu to, gdzie jesteśmy, czy jesteśmy bezpieczni, jak wrócimy do domu mamy kuzyna - liczyło się picie z kumplami. Ciągnęło się to również po rozwodzie, kiedy się już wyprowadził od nas. Jego nowa kobieta go postawiła na nogi, nauczyła, że przez takie coś się traci partnerkę. Dziś już nie chodzi każdego dnia na libacje, pije jedynie okazjonalnie (każde spotkanie rodzinne, każdy sylwester, każde wesele, każdy grill, każdy wypad do znajomych) i kiedy już pije to nigdy nie zna umiaru. Upija się, ale to już nie jest tak przesiąknięte agresją, no chyba, że słowną. W żartach, gdy jest schlany, mówi jakieś głupoty do swojej partnerki typu "dziś będzie wpierdol" i odwala mu, mówiąc kolokwialnie, jest pijakiem, ale to już nie jest tak poważne, jak było. W każdym razie, przechodząc do meritum, bo trochę się rozpisałam, mój dziadek od strony ojca, czyli mojego ojca ojciec, zmarł poprzez potocznie mówiąc "schlanie się na śmierć", kiedy mój ojciec był ośmioletnim chłopcem. Brata ojca z tego samego powodu pochowaliśmy rok temu w listopadzie. On był o tyle gorszy, że bił swoją żonę i nigdy nie stanął na nogi. Sam pewnie nie pamiętał, kiedy ostatni raz był w życiu trzeźwy. Lata alkoholizmu wykończyły tak ojca mojego ojca, jak i brata mojego ojca - stryjka mojego. Jeżeli chodzi o pokolenie moje i mojego brata, zauważam coś, co nie do końca wiem, czy jest naturalne/normalne. Pomimo tego wszystkiego, co w życiu widziałam i słyszałam, ja nie należę do abstynentów. Piję przy każdej okazji. Każdy grill, spotkanie z przyjaciółmi, wakacje - wszystko. Wymiotować mi się zdarzyło raz - w sylwestra, którego spędzałam samotnie. Z rodziną wypiłam 2 kielichy szampana, ale później, sama nie wiem dlaczego, kiedy zostałam sama wypiłam z butelki dużą ilość wódki i dzwoniłam do przyjaciółki, która też nie była trzeźwa, ale też nie była pijana i w środku nocy zwymiotowałam bardzo obficie, natomiast alkohol mnie tak znieczulił, że nie czułam nawet pieczenia w przełyku, po prostu czułam, że coś mi się z ust wylewa. Kaca nie miałam. Na imprezach ze znajomymi też piję dużo, ale nigdy nie miałam kaca i po sylwestrze już nigdy nie zdarzyło mi się wymiotować. Pierwszy raz w życiu, kiedy wypiłam alkohol to jeden kieliszek likieru czekoladowego w wieku 11 lat na imieninach kogoś z rodziny. Ale pierwszy raz, kiedy sama z siebie, w tajemnicy, sięgnęłam po alkohol był w wieku bodajże 13/14 lat, kiedy podkradłam domowej roboty wino - nalewkę z wiśni. Szumiało mi mocno w głowie, chodziłam zygzakiem i ogółem czułam się trochę, jakby to był sen. Kiedy śnisz i coś we śnie robisz, to kiedy się budzisz to wiesz, że to był sen, to takie charakterystyczne uczucie. I chyba mi się to spodobało. Obecnie mam 18 lat, ale nie potrafię odmówić alkoholu. Raz spróbowałam odmówić piwa, ale po 10 minutach zmieniłam zdanie. W końcu to tylko jedno piwo dla towarzystwa, w dodatku były dni mojego miasta - trzeba to uczcić. Na każdej imprezie to wygląda tak samo, więc opowiem o ostatniej. Wypiłam dużo - piwo smakowe 4% szt. 1, jakieś 8 drinków i w dodatku kilka shotów - razem kieliszków wyjdzie jakoś 15, ale to tylko moja spekulacja (następnym razem policzę to dokładnie), a byłam na tej imprezie, wyjątkowo, bo zawsze byłam dłużej, na 3 godziny...Byłam pijana, ale, co mnie najbardziej zaskakuje, chodziłam prosto, mówiłam głośniej niż zwykle i dużo się śmiałam, ale poza tym mówiłam normalnie, zachowanie też było normalne, moja mama chyba nie zauważyła,albo nie chciała pytać, że/czy coś piłam. Kaca nie było, wymiotów też nie. Long story short, zaczęłam w bardzo młodym wieku, poniżej lat 15, piłam dużo na imprezach jeszcze jako 16/17 latka i do teraz się to nie zmienia, niby wszystko okay, bo chodzę, rozmawiam normalnie i nie czuję skutków intensywnego spożycia alkoholu, ale dziwi mnie, skąd wzięły się u mnie te ciągoty i to, że ja po prostu lubię pić. Co do mojego brata, nie wiem, ile pije alkoholu na imprezach,jak czesto pije, nie mamy aż tak bliskich relacji, ale w jego barku w pokoju zawsze jest kilka butelek różnych alkoholi i, jeżeli nie prowadzi, to pije na każdej imprezie. Generalnie nie jest abstynentem i lubi pić. Stąd moje pytanie, a właściwie ukryty pomysł na filmik - czy alkoholizm przechodzi z pokolenia na pokolenie, czy jest dziedziczny?
PS: Przepraszam za tak długą i trudną do czytania opowieść, za moje "wyoutowanie się" tutaj i dziękuję, jeśli ktokolwiek dotrwał do końca.
Tiffany- zapewne w genach mamy skłonność do różnych rzeczy,często ludzie się tłumacza otyłością ,że po rodzicach ,i z piciem podobnie,lubić bardziej alkoholik to jedno - ale zaglądać za często do kieliszka to już inna kwestia, podstawą jest silna wola,,i pytanie siebie po co chcę to robić? Bo jakie są konsekwencje znasz z obserwacji,i tylko od Ciebie zależy czy będziesz powielać złe wzorce,życzę Ci powodzenia ,,
Tiffany, dziękuję za podzielenie się swoją historią.
Co do pytania nr 1 odpowiedziałam Ci w innym komentarzu. Plus dodam: nie mam problemu z adopcją dzieci przez pary homoseksualne. Ważne, żeby ktoś był dobrym, mądrym, odpowiedzialnym i kochającym rodzicem, a nie to, jaką ma orientację seksualną. Warto tylko, żeby zadbał o to, żeby w bliskim otoczeniu rodziny był ktoś: mężczyzna lub kobieta, z którym dziecko będzie mogło "identyfikować się płciowo", kto będzie stanowił jakiś punkt odniesienia.
Co do pytania nr 2, to moje poprzedniczki Ewa i Aleksandra już Ci trochę odpowiedziały. Możesz mieć predyspozycję do uzależnienia od alkoholu, skoro tak dużo Twoich bliskich było alkoholikami. Dodatkowo, różne badania mówią, że im wcześniejsza inicjacja alkoholowa, a. u Ciebie jest bardzo wczesna, to tym większe prawdopodobieństwo uzależnienia od alkoholu. :( Dodatkowo alkohol ma fatalny wpływ na mózg nastolatka, działa znaczenie bardziej inwazyjnie i uszkadza go niż np. w przypadku mózgu 24-latka. Dlatego bardzo Cię zachęcam - przestań pić.. Podejrzewam, że w taki sposób odreagowujesz napięcie, które przeżywasz m.in. z powodu sytuacji rodzinnej. czy masz kogoś dorosłego w otoczeniu z kim mogłabyś o tym porozmawiać? Mamę? Ciocię? Czy jest szansa, żebyś porozmawiała z psychologiem albo psychoterapeutą? Życzę powodzenia, bardzo proszę: zadbaj o siebie, masz przed sobą całą przyszłość, która wcale nie musi być powtórzeniem życia Twojego taty...
Piękny materiał... Też się wzruszyłam. Moja relacja z tatą była bardzo trudna ale ja dość szybko schowałam w sobie dumę, żal i gorycz, bo przecież tak jak wspomniałaś... On jest poranionym dzieckiem, też z trudnym dzieciństwem, wychowywał się jako pół sierota, cierpiał. Poradził sobie z tym jak umiał i popełnił błędy wychowawcze ale czy mam prawo go obwiniać? Uważam, że nie. Kluczem do mojej trudnej relacji było morze empatii, wybaczenie, miłość oraz świadomość, że czas pędzi nieubłaganie i szkoda go marnować na wypominanie i rozdrapywanie ran.
Dziękuję za ten film kochana.🥰🤗
Moje bliskie relacje z obojgiem rodziców nigdy nie istniały i nie istnieją po dziś dzień. Rodzice sami doprowadzili do tego, że nie mogę im zaufać w sytuacji gdy tego potrzebuję np. nie wygadam się mamie z jakiegoś problemu, a chętnie uczynię to w rozmowie z przyjaciółką. Ich uwaga skupiona była bardziej na moim młodszym rodzeństwie niż na mnie i chyba też stąd ten brak więzi między nami. Kiedyś próbowałam o to walczyć, ale gdy przekonałam się że nie mam szans na wygraną poddałam się.
Grunt, to że to zauważyłaś i jakoś się z tym pogodziłaś. Uwolnienie się od rodziców też jest ważne i pozwala zacząć żyć własnym życiem. Powodzenia :*
Mi trafił się bardzo fajny tata , bo jest miły , pomocny i zawsze mogę z nim porozmawiać , więc bardzo się ciesze , że takiego mam.
I właśnie takiego rodzica jak Pani mi w życiu brakuje.
Nishka ❤️ cudownie się Ciebie słucha. Mój ojciec odkąd pamiętam pracował za granicą i zawsze mi go brakowało. Dziś jestem już dorosła, ale wciąż odczuwam jego nieobecność i kiedy przyjeżdża czuje się jak mała dziewczynka, która chciałaby się przytulić, schować w ramionach taty i zapomnieć o całym świecie.
Jestem takim ojcem, brak rodziny cholernie boli. Moja córka ma 5 lat syn 11 muszę zdążyć wrócić do rodziny.
A jeśli dzieci nienawidzą swojego ojca to czy wtedy szukają lub stają się zupełną odwrotnością rodzica? Czy nadal podświadomie szukają tych schematów, które zaobserwowali u ojca?
Myślę, że nie ma reguły: niektórzy będą wchodzić w ten sam schemat a niektórzy będą szukali totalnego przeciwieństwa ojca, ale co ciekawe i tak w pewnym momencie może okazać się, że to od czego uciekała, i tak ma w związku. Np. córka alkoholika wprawdzie nie wiąże się z alkoholikiem, ale człowiekiem uzależnionym od innej substancji lub zachowania albo z jakiegoś innego powodu wycofanego, niedostępnego i zawodzącego ją. Dlatego tym bardziej warto przepracować ten temat ze specjalistą, bo może siedzieć bardzo głęboko w nas...
@@nataliatur-relacje odcinek o alkoholikach i jak sobie z nimi radzić, jak to wplywa na dzieci i nasze późniejsze życie byłby ciekawy. Ciągle sie z tym borykam. I ciężko mi nie mieć żalu, ale nie do ojca, a do mamy. Ze nie porrafila się odciąć ,skazujac nas na tę pętlę.
@@amandagwiazdka5855 dokładnie tak...!! Też chętnie obejrzałabym taki film, ale nie tylko, w ogóle filmy mówiące szerzej o relacjach, rodzinie itp., te tematy wydają się bardzo interesujące
Należę do osób, które za swoim ojcem nie przepadają. Osobiście szukam w partnerze przeciwieństw jego negatywnych cech. Mysle, ze to dlatego, ze jestem świadoma, ze to nie powinno tak być i nie jest to sytuacja w której jestem szczęśliwa.
@@nah8585 tak samo
Mój ojciec bardzo mnie kochał, jako dziecko uwielbiałam go i wzorowałam chyba bardziej niż na matce... Niestety gdy weszłam w wiek dojrzewania, nie potrafiłam się z nim porozumieć. Jest alkoholikiem i żyje praktycznie we własnym świecie, kompletnie się odrealnił. Nie interesował się mną, moimi decyzjami i osiągnięciami. Teraz mam ten problem, że cały czas poszukuję uwagi i akceptacji u innych mężczyzn, w tym niestety u partnerów. Chętnie bym od Ciebie usłyszała więcej na ten temat i jak sobie z tym radzić... Nie ukrywam, że pomimo wielu lat terapii wciąż niszczy mi to życie i nie potrafię tego przepracować...
przykro mi :( ojej, czyli chodziłaś przez kilka lat na terapię i nic? psychoterapia? czy wciąż chodzisz?
@@nataliatur-relacje Bardzo dziękuję za odpowiedź Nishko :) Teraz chodzę na spotkania z psychologiem tylko sporadycznie, kiedy potrzebuję... Prawdę mówiąc straciłam już nadzieję na jakąkolwiek poprawę stanu rzeczy. Niestety nie cierpię na żadne zaburzenia czy choroby psychiczne, mam po prostu ciężką, depresyjną osobowość i nie mogę jej zmienić... A tło z "traum z dzieciństwa" jeszcze to pogarsza. No cóż, niektórych nie da się uratować.
Jeśli dwoje ludzi nie łączy miłość i nie ma między nimi więzi emocjonalnej a chcą stworzyć rodzinę, to niestety ale źle to wróży przyszłym dzieciom w ich rozwoju...
A ja właśnie najlepszą relację miałam w dzieciństwie z moim tatem. Jako dziecko byłam bardzo chorowita i moja mama (jako bardzo wrażliwa osoba) mocno to przeżywała, a więc nie dość, że cierpiałam z powodu choroby i częstych wizyt w szpitalu, to jeszcze niepokój i frustracja mojej mamy odbijały się na mnie echem. Czułam się przy niej winna swoich chorób. Tata podchodził do tego inaczej, starał się dawać mi radość mimo tego, że było ciężko, a oprócz tego, że pracował często na dwa etaty (bo mama musiała cały czas pilnować mojego stanu zdrowia i nie mogła pracować), to jeszcze codziennie znajdował czas dla mnie. Dzisiaj z perspektywy czasu nie mogłabym wskazać, którego rodzica bardziej kocham, chodź moje dzieciństwo i (przede wszystkim) okres dojrzewania to były ciągłe walki z mamą.
Teraz jestem już po tym trudnym okresie, mam 18 lat, stałam się bardziej dojrzałą emocjonalnie osobą i zrozumiałam dlaczego moja mama była tak nerwowa. Jakieś dwa lata temu szczerze z nią porozmawiałam o tym, jak bardzo trudne było dorastanie u jej boku, ona mi powiedziała o tym, co wtedy czuła, przyznała, że już od dawna powinna pójść na terapię. Ona zrozumiała swoje błędy, poprawiła się, ja zrozumiałam jej uczucia i dziś śmiało mogę powiedzieć, że jestem w swojej rodzinie szczęśliwa, oczywiście zdarzy się czasami mała sprzeczka o różnice w poglądach, ale - gdzie się takie nie zdarzają? :D Nie ma już "wydłubywania sobie oczu", jest spokój.
Po co to piszę?
Często wydaje nam się, że nienawidzimy kogoś ze swojego otoczenia, że jest złym człowiekiem. Różni ludzie nas krzywdzą, więc jak można ich kochać, być dla nich miłym? Czy to jest możliwe? Owszem, kluczem do tego jest ich zrozumienie. Gdyby prześledzić historię całego życia wroga, przestalibyśmy traktować go jak wroga. Za złymi czynami danej osoby stoją krzywdy, których ta osoba doświadczyła.
Jest jeszcze jedna ważna rzecz - życie jest ekstremalnie krótkie, a bliska ci osoba może umrzeć w każdej chwili. Śmierć czyha dookoła, jesteśmy kruchymi stworzeniami.
Czy chcielibyśmy, aby kłótnia była ostatnią rzeczą, jaką ktoś bliski zapamięta? Czy chcielibyśmy, aby nasze ostatnie słowa do ważnego nam człowieka były wiązanką wyzwisk?
Zrobię wszystko co w mojej mocy żeby nie być podobnym do swoich rodziców, chociaż już teraz widzę przebłyski podobnych zachowań i nienawidzę tego w sobie. Mam nadzieję że za 20 lat będę mogła sobie powiedzieć że udało mi się to przezwyciężyć
To jest bardzo ciekawe. Zauważyłam, że nie wymagam od partnera pomocy w obowiązkach domowych (pomaga, ale mało), może dlatego, że u mnie w domu był podział - pracujący ojciec utrzymujący rodzinę i gospodyni domu - mama. Wydaje mi się, że sama posprzątam lepiej, że będę miała pewność, że wszystko jest zrobione jak należy.
Druga sprawa - tak z tatą mam oziębłą relację. Dobrą, ale nie bliską. Pamiętam bardzo dokładnie, mimo że to było ze 20 lat temu jak raz jako dziecko już tak w wieku szkolnym odważyłam się usiąść tacie na kolanach i siedziałam tak dość długo. Nigdy później już tego nie powtórzyłam, a z czasem przestało wypadać robić coś takiego i jakkolwiek dziwnie to brzmi, żałuję, że tak mało siedziałam tacie na kolanach, bo to było takie przyjemne przeżycie... Dziwnie jest mi z tym, że o czymś takim nadal czasami myślę jako dorosła osoba.
Jako dorosłe osoby czesto wracamy do relacji z rodzicami do dziecinnych lat, a zauważyłam po sobie że jeszcze częściej jak mamy własne dzieci. To właśnie w wieku dorosły jako dojżałe osoby bardziej analizujemy te dobre i te złe przeżycia. Relacja ,,rodzic dziecko,, wywiera naprawdę duży wpływ na nasze całe życie. 🌻
ojj jak ja to znam. trafiłaś w sedno. mój ojciec- wiem, że mnie kocha, wiem, że dużo by dla mnie zrobił, ja też go kocham, ale w naszej relacji zawsze brakowało ciepła, intymności, dobrego słowa i choć jestem już po studiach, wciąż mi tego brakuje.... ojciec był w wojsku, potem 20 lat w policji. sam pochodzi z wiejskiej rodziny, gdzie dziadkowi zdarzało się uderzyć babcię, niestety:( .. po pierwsze nie mam z nim prawie w ogóle wspomnień z dzieciństwa bo on ciągle pracował, wracał z pracy zmęczony. nigdy się ze mną nie bawił, nigdy nie chodził na moje występy w szkole (bo był w pracy albo coś), nieszczególnie interesowały go moje przeżycia czy emocje. skupiał się na tym, żeby weryfikować moje postępy, tj. jak dostawałam 4, to pytał czemu nie 5 itd. oczywiście starał się od czasu do czasu, np. miałam zorganizowane urodziny jako dzieciak, więc nie jest tak, że miał mnie gdzieś, ale tak naprawdę bardziej niż prezentów itd brakowało mi czasu poświęconego mi i dobrego słowa. nigdy nie powiedział mi, że jestem dla niego najpiękniejsza lub najmądrzejsza. że jestem całym jego światem. tak bardzo chciałam to kiedyś usłyszeć, nigdy się nie doczekałam. krytyka za to przychodziła mu bardzo łatwo, choć naprawdę starałam się i nigdy nie sprawiałam żadnych dużych problemów jako dziecko czy nastolatka. zawsze byłam prymuską, 10 lat w harcerstwie, nigdy nie zapaliłam papierosa ani nie wróciłam do do domu pijana. ale co z tego, dla niego zawsze było coś do poprawy we mnie. mam mu to za złe do dziś, jednak coraz bardziej uswiadamiam sobie, że wynika to głownie z tego, jak on sam został wychowany, wiem, że miał trudniej niż ja, więc z jego perspektywy ja miałam bajowe życie (bo wychowałam się w mieście, praktycznie jako jedynaczka a on najstarszy z 4 rodzeństwa musiał pomagać w gospodarstwie itd). Nie mam jeszcze dzieci, ale boję się, że ja sama przełożę na nie swoje nieprzepracowane kompleksy, lęki, zadry a bardzo tego nie chcę, marzę o super relacji z dziećmi, tak żeby być dla nich też przyjaciółką, a nie tylko wielkim egzekutorem....pozdrawiam Cię, jesteś wspaniała.
kochana, ważne, że to wszystko dostrzegasz. zachęcam Cię do tego, żebyś przepracowała też ten temat ze specjalistą, bo doświadczenia nie pozwoliły Ci chyba zbudować wysokiego poczucia wartości, a jesteś przecież bardzo wartościową osobą, musisz to tylko zobaczyć. :*
Oj kochana twoje wewnętrzne dziecko się odzywa. Nie zrozumiane przez rodziców. Wysyłam Ci dużo dużo uścisków i pozytywnej emocje. Masz prawo to wszystko czuć ❤️❤️
Wydaje mi się że wszystko co mówisz ma jakieś pokrycie w rzeczywistości, aczkolwiek to zależy. Często tak jest, a to wynika z mojej obserwacji, poszukujemy "wzoru" od najmłodszych lat. Taka sytuacja może mieć miejsce szczególnie w przypadku młodego mężczyzny, który nie odnajduje wzoru w ojcu. Poszukuje go gdzieś indziej. Tak samo jest w przypadku młodych kobiet. Szukają owego wzoru gdzieś indziej. Kogoś z najbliższego otoczenia. Nie mówię o matce ponieważ to jest już inny temat. Niewyobrażalne jest dla mnie by związać się z mężczyzną pokroju mego ojca.
Dziękuję za filmik, obrany temat jest trudny.
Dużo daje mi to do myślenia. Mój ojciec to naprawdę toksyczna osoba, niesamowity choleryk. Widać że mama mu ulega (nie, że się nad nią znęcał czy coś, iest tak jak mówiłaś na początku filmu). Często nas oskarża (mnie i rodzeństwo), że on tak ciężko pracuje, a my go nie szanujemy. Ale my nie chcemy mieć w domu maszynki do pieniędzy, my chcemy mieć tatę, który nie będzie codziennie darł się na wszystkich z byle powodu, nie będzie walił przekleństwami jak z karabinu maszynowego. Najgorsze jest to, że wiem co on przeżył, często budziłam się rano i słyszałam, jak rozmawia z mamą o piekle, jakie zafundował mu jego ojciec, z kolei ojciec jego ojca robił to samo. Czyli ten chory obraz ojcostwa jest przekazywany w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Kocham ojca, współczuję mu tego co musiał przeżyć, ale mimo to wciąż i wciąż jestem na niego zła, podnoszę na niego głos, nie potrafię rozmawiać z nim na spokojnie, to wszystko przez to, co przez całe dzieciństwo widziałam. Chciałabym poprawić relację z ojcem, mam 13 lat, więc wciąż spędzę z nim mnóstwo czasu pod jednym dachem. Jednak on jest już no już trochę stary, w każdej chwili może nadejść jego kree, boję się, że nie zdążę naprawić z nim relacji. Świetny filmik, pozdrawiam serdecznie
Moja znajoma, tak jak i ja, nie miala ojca i tak samo byl alkoholikiem. Ostatnio, jak rozmawiałyśmy o sprawach sercowych to wspomniala o jej wizycie wizycie u psychologa, a dokładniej o slowach specjalisty, ktore usłyszała. Powiedziala jej, ze prawdopodobnie brak ojca sprawia, ze tak bardzo jej brakuje relacji z mężczyzną, ale z drugiej strony boi sie odrzucenia wiec nie stara sie o zadnego. Te slowa daly mi do myslenia, tym bardziej, jak Pani wspomina o tym samym. Moj ojciec byl obecny w moim zyciu do jakos 7 roku zycia. Po moich narodzinach zaczal nadużywać alkoholu i robil awantury w domu. Moja mama postanowila od niego odejsc dla naszego dobra. On przez te lata nie staral sie o kontakt ani z moja mama, ani z moim rodzeństwem, ani ze mna. Dla sprostowania, mam 18 lat. Mimo to jeździłam do dziadków, gdzie on z nimi mieszkal i jakis tam kontakt byl i nadal jest ale bez wiezi, przynajmniej z mojej strony. Ponoc juz od dawien dawna nie pije. Mowi ze mnie kocha, ze zalezy mu na nas ale szczerze ja w to jakos nie wierze no i niestety nie odwzajemniam. Dąże do tego ze 4 lata temu poznalam chlopaka. Bylam z nim półtora roku, a pozniej staralismy sie o przyjazn przez rok i jakos nie wyszlo. Relacja z czesem stawala sie toksyczna ze względu na jego problemy psychiczne. Ma bardzo zanizona samoocene plus pare innych aspektów. Z czasem przestal mnie szanowac, traktowal powierzchownie, nie docenial. Ja mimo tego ze zadawal mi bol takim traktowaniem i zachowaniem nie chcialam od niego odejsc, i mimo to chcialam go nadal wspierac. Niewazne czy on postapil w zly sposób, to ja go przepraszalam albo pierwsza robilam krok do rozmowy. Kiedy ja oczekiwalam czegos od niego on nawet nie sluchal, a ja bylam na kazde jego zawolanie. Zawsze to ja sie do niego dostosowywalam. Wiem, to glupie, ale nie potrafilam i nie potrafię inaczej. Boje sie utraty mezczyny wiec robie wszystko zeby do tego nie doszlo. Druga osoba jest dla mnie waznejsza niz moja persona. Chcialabym zeby bylo inaczej, ale sama nie umiem tego zmienic, a jest to ciezkie. Juz nie chodzi o zakochanie, w tym jest coś głębszego i prawdopodobnie jest to spowodowane brakiem mezczyzny od małego, brakiem ojca.
Kiedy przeczytałaś ten list, miałam trochę wrażenie jakbym czytała o sobie... Mój ojciec też przysyła mi pieniądze, dzięki którym mogę spokojnie studiować, ale w ogóle się do mnie nie odzywa, chyba że na święta. Kiedy byłam małym dzieckiem, był dla mnie dobrym ojcem, a później jakoś stracił zainteresowanie, tylko praca i udawanie, że pracuje, żeby uniknąć kontaktu z rodziną. Z moją mamą żyli jakby obok siebie zamiast razem, w domu było wiecznie cicho, bo najczęściej byli na siebie obrażeni. Później zdecydowali się rozstać, tata ożenił się z inną kobietą 4 lata temu i od tego czasu nasze relacje się szczególnie osłabiły. To tylko historia przedstawiająca w uproszczeniu to jak wyglądała moja rodzina i relacje z ojcem, ale piszę o tym dlatego, że dziwi mnie, iż przy takim wzorcu rodziny udało mi się znaleźć dobrego, normalnego chłopaka. Jest zupełnym przeciwieństwem mojego ojca, nieskomplikowany, z łatwością okazujący uczucia. To pokazuje, że ta teoria o szukaniu partnera na wzór ojca nie zawsze ma rację bytu. Jestem ciekawa co byś o tym powiedziała, Nishko.
ale przecież ja o tym mówię w filmie, że czasem niektórym udaje się wyjść z tego schematu i narracji i gratuluję, że Ci się udało :) Dziękuję, że podzieliłaś się kawałkiem swojej historii, współczuję..
@@nataliatur-relacje myślałam, że to wychodzenie ze schematu odbywa się tylko świadomie, kiedy ktoś wie, że ma tendnencję do szukania partnera na wzór ojca, ale decyduje się z nią zerwać, a ja nie byłam wtedy świadoma tego mechanizmu. Dziękuję za odpowiedź 😊
Ja w końcu zauważyłam w sobie ten schemat. Mój ukochany w niczym nie przypomina mojego Taty. Nie żeby mój Tata był złym ojcem, wręcz przeciwnie, ale jestem do niego tak podobna (choleryczka, bujająca w obłokach), że związki z podobnymi mężczyznami nie mogły się sprawdzić. Ale mój partner jest równie wrażliwy i czuły, co mój Tata, więc jeśli już coś przeniosłam z domu to, w końcu, najlepsze rzeczy :)
Całego tego filmu słuchało mi się nieswojo, a przy liście od czytelniczki po prostu się popłakałam, bo opisuje dokładnie to, co przeżywałam i nadal zresztą przeżywam z moim tatą. Już kilka lat temu doszło do mnie, że potwornie brakuje mi dobrej relacji z ojcem i że chyba niczego na świecie nigdy nie chciałam bardziej niż akceptacji i ciepła z jego strony. Niby pomaga mi finansowo, czasem gdzieś przywiezie czy odwiezie, ale chyba nigdy jakoś bardziej się mną nie interesował, ani nigdy, nawet kiedy byłam mała, nie powiedział, że mnie kocha. Tej relacji już chyba nie odczaruję, ale zrobię wszystko, żeby mój partner był dla naszych dzieci tatą, a nie ojcem. Niech chociaż one mają to, czego mi nie było dane zaznać
Mój ojciec nie robi zbyt wiele w domu, ale wiele wymaga i patrząc na niego i to, jak skończyła mama powiedziałam sobie, że nie będę z nikim takim i dzięki temu mój chłopak pomimo podobnego charakteru jest zupełnie inny- pomaga w domu, sprząta, gotuje, chodzi do sklepu itd
Ja pierdole jakie wy macie ambicje wobec swoich facetów... że w domu pomaga i zakupy robi. Rzeczywiście szczyt możliwości mężczyzny, współczuję temu chłopu. Facet powinien się po pierwsze rozwijać zawodowo, robić karierę. W domach i tak jest do zrobienia 10% tego co kiedyś trzeba było zrobić, macie pralki, zmywarki, ale i tak wam mało.
@@smiechu47 czyli mam rozumieć, że kobieta nie może się rozwijać? Obecnie coraz częściej są pracę z podobnym wynagrodzeniem dla pań jak i dla panów, więc mogą oni też robić coś w domu. To nie lata 90 i wstecz kiedy to facet był jedynym zywicielem rodziny i kobieta siedziała w domu z dziećmi i miała możliwość zrobić wszystko co często łączyło się z usługiwaniem facetowi. Teraz większość kobiet pracuje a dodatkowo zajmuje się domem, dziećmi itd więc facet może jej pomóc. Podobno są walki o równouprawnienie, a jakie ono ma być jak kobieta pracuje a dodatkowo usługuje facetowi w domu, robi wszystko itd?
Dodam też, że to nie jest reguła, że "facet ma się rozwijać zawodowo" bo kobieta też może to robić i np mój chłopak ma technika elektryka i pracując od 3 lat w zawodzie zrobił zaledwie konserwatora *jedno uprawnienie*, a ja zapisalam się na studia, również po technikum, i mam zamiar sie kształcić, rozwijać itd. Czyli co, nie mogę tego zrobić bo jestem kobietą? Czy może pomimo tego, że za ok 3 lata będę zarabiać więcej niż mój chłopak o przynajmniej połowę i tak mam być kurą domową bo to facet jedynie może się rozwijać?
@@smiechu47 ah, i dodam, że to nie jest tak, że on robi wszystko a ja sobie leżę i pachnę. Napisałam, że robi co robi bo mi w tym pomaga- dzielimy się obowiązkami. A ponadto dzięki temu, że robi w domu nie muszę zatrudniać fachowców bo większość rzeczy pomimo jednego wykształcenia potrafi zrobić- od naprawienia pralki, przez malowanie ścian czy ułożenie paneli, po np kafelkowanie. Niestety przyszło nam już parę rzeczy zrobić i jeszcze do żadnej nie musieliśmy wzywać fachowca.
Dodam też, że robi w domu, pracuje, rozwija się, ma pasje (nawet kilka) A ja go w tym dopinguje i zaoszczędzone pieniądze często idą właśnie na nie.
Kochana moja znalazłam cię zupełnie niedawno i jestem oczarowana sposobem w jaki przekazujesz mądrości które nie ma co gadać można było znaleźć już na innych kanałach....Ale twoją klasę potwierdza właśnie ten film kiedy w okolicach 8. min ze łzami w oczach przepraszasz za mozliwe poczucie winy ojcow którzy nie mając właściwego wzorca próbowali być najlepsi jacy potrafili dla nas… Chylę czoła przed twoją subtelnością i polecę ten kanał wszystkim na których mi zależy!!!!!!!
Mnie udało się znaleźć mężczyznę, który jest przeciwieństwem mojego Taty i na szczęście swojego również. Cieszymy się, że mamy w domach wzorce, których nie chcemy powielać i pisać własną historie. Bez naszych Ojców też nie wiedzielibyśmy, że tacy być nie chcemy. I jest to powód do wdzięczność ❤
U mnie w rodzinie zarówno kobiety ze strony mamy jak i taty, były podległe facetom, ciężko pracowały fizycznie, nie osiągały za dużo w życiu. Wcześnie wychodziły za mąż i rodziły dzieci. Do ok 19 roku życia myślałam, że taki los spotka również mnie. Byłam o tym przekonana! Obecnie mam 24 lata, zaczynam studia, rozwijam się. Tak jakby ograłam całkowicie przeciwna ścieżkę w życiu 😊 Coś w tym jest...
Pozdrawiam!
Ważny film. Popłakałam się. Mam cudownego tatę, dziękuję mu za to. ❤
Wychowałam się bez ojca, w rodzinie zastępczej. Na widok twojego wzruszenia poczułam łzy, w takich momentach bardzo żałuję iż nigdy nie zaznałam, nie zaznam poczucia bycia córeczką tatusia, nie wiem jak to jest mieć ojca w domu. Doceniajcie swoich tatusiów (nie mówię o jakiś skrajnych przypadkach gdy ojciec bije itd).
A jak wpływa na nas sytuacja gdy ojca po prostu nie ma? Kiedy wzór nie ma szans istnieć.
Myślę, że nieobecność ojca również ma duży wpływ na dziecko. Nie da się ta jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo składa się na to dużo czynników. Postaram się ukazać złożoność tej sprawy, zadając właśnie pytania. Czy dziecko zna ojca? Czy kiedyś, np. we wczesnym dzieciństwie miało z nim więź i relację i nagle została przerwana, np. przez śmierć lub odejście? Czy dziecko było przygotowane na to odejście? Czy, jeżeli nie zna i nigdy nie znało ojca, to ma ten temat przegadany z mamą, czy jest to temat tabu? Czy w związku z brakiem ojca, całość obowiązków rodzicielskich spoczywa na matce? Jak matka, którą dziecko przecież obserwuje, sobie z tym radzi i znosi samodzielne rodzicielstwo? Czy może któreś z dzieci próbuje wziąć na siebie rolę ojca? Czy blisko rodziny jest jakiś inny mężczyzna, może wujek, może dziadek, może przyjaciel jakoś wspiera choćby w przekazywaniu wzorca mężczyzny? Czy dorosła córka potrafi budować własne, dojrzałe związki partnerskie? Jak sobie radzi z tym poczuciem pustki? Jak dorosły syn radzi sobie ze swoją męskością? Takich pytań może być wiele i pewnie co osoba, to inna historia. Ale myślę, że brak ojca ma duży wpływ na dziecko, tak i jego posiadanie...
Mój ojciec nie miał ojca... A ja mimo tego że ojciec mieszka w domu praktycznie go nie mam. Jest raczej wspolokatorem. Także też jakby go nie ma, chyba nie wie co to znaczy być ojcem
Ja nigdy nie miałam ojca, mój pierwszy związek okazał się tym idealnym, trwa cztery lata i nie zapowiada się by miał się skończyć :) Myślę, że obserwowanie samej mamy sprawiło, że nauczyłam się odpowiedzialności i niezależności. Wiem, że nie można być nigdy całkowicie zależnym od drugiej osoby. Oraz, że wszystko jest możliwe jeśli masz w sobie dość siły. Moja mama nigdy nie stosowała wymówek tylko dawała z siebie sto procent i ja chcę być taka sama :)
Piszę o tym, na wypadek gdyby ktoś był zainteresowany takim przykładem.
@@nataliatur-relacje dziecko (ja) nie było przygotowane na odejście, znałam ojca ale go nie pamiętam. Ale całe życie mam poczucie że niewłaściwa osoba zniknęła z tego świata. Całe życie mama była ze mną a ja gdy szukałam miłości to szukałam właśnie....taty. Jakkolwiek to dziwnie zabrzmi. Myślę, że to że szukałam ojca a nie partnera spowodowało wiele problemów w moim późniejszym życiu ale teraz już mam tego świadomość. Ogólnie zazdroszczę wszystkim którzy mają tatę. Dzięki za ten odcinek Nishka.
Podczas 8:15 sekundy materiał staje się niezwykle wzruszający. Dziękuję za ten fragment.
zawsze jak moj chłopak opowiada żarty, to mowię mu ze dogadałby się z moim tatą, bo robi to dokładnie w ten sam sposób... chyba coś w tym jest
Pięknie wyjaśnione. I takie tematy trzeba omawiać częściej.
Bo lepiej to wiedzieć wcześniej , wtedy można naprawdę ominąć wiele niepotrzebnych przeżyć. I wybrać partnera czy nawet przyjaciół bardziej świadomie. 🦋
Napatrzyłam się juz na związki, które nie są szczęśliwe. Znajomi, rodzina, przyjaciele. Widziałam również szczęśliwe małżeństwa, ale szczerze mówiąc najszczesliwsza jestem będąc sama. To ja decyduje o sobie bez konieczności zawierania kompromisów, nie kłócę się bo nie mam o co i z kim, dlatego mam święty spokój i pieniądze bo wydaje tylko na siebie, dzięki czemu mogę pozwolić sobie na wszystko co chce. Polecam takie życie bo naprawdę jest wspaniałe :D
Super!!! Końcowka wieńczy całość i sprawia że to, co powiedziałaś jest mocne i prawdziwe. Spojrzenie ze współczuciem było ostatnim etapem mojego przebaczenia ojcu i uczyniło mnie wolną od przeszłości i bólu. I pozwoliło mi na nowo go pokochać. Pozdrawiam
Nishka jesteś wspaniała, gdybym miała Twoje rady w młodości uniknęłabym wielu błędów w stosunku do mężczyzn i córki. Dziękuję Ci, że mogę Cie słuchać i że jesteś w moim życiu.
Video otwierające "oczy" i umysł. Pokazujący nową drogę myślenia, wraz z możliwościami na której jeszcze nie byliśmy. Dziękuję
u mnie sytuacja wygląda tak, że ojca mam, ale przez cały życie był obecny tylko ciałem, a duchem wcale. nigdy nie zdobyłam się z nim na szczerą rozmowę. sam miał bardzo słaby wzór ojca i dlatego dla mnie i mojej siostry nie potrafił być tatą. miał odwagę cokolwiek powiedzieć jak wypił, ale głównie były to jego żale, płakał bo wewnętrzne dziecko żądało tego co nie uzyskało w dzieciństwie. nie wiedziałam jak mu pomóc. po awanturach w domu, zbyt częstych, mama się z nim rozwiodła a teraz rzadko kiedy mam z nim kontakt. z tym że domagam się jak najwięcej uwagi od mężczyzn to prawda. robię to nieświadomie. często jeśli z kimś piszę chcę robić to naokraglo a chwilę jak mi nie odpisze wiem że ma mnie gdzieś.
Gdy zaczęłaś mówić o swoim tacie to wzruszyłem się razem z Tobą. Cholernie źle mi z tym że mój tata mówi innym że jest ze mnie dumny a mi nigdy tego nie powiedział w twarz. Dzięki Tobie jednak zrozumiałem że on po prostu nie miał odpowiedniego wzorca. Pamiętam też świetny Twój wpis na blogu stworzony z listów twoich czytelników z sprzed roku lub dwóch był rzeką łez dla mnie, super byłoby go pokazać widzom których Ci przybywa
JAK JA CI JESTEM WDZIĘCZNY ZA TEN ODCINEK ❤❤ Dzięki tobie zrozumiałem, dlaczego tak trudno mi jest nawiązać relację z mężczyznami i dlaczego tak bardzo się cieszę, jak jakiś facet do mnie zagadał. Mam olbrzymi deficyt męskiej obecności. Dzięki Tobie zrozumiałem mój mechanizm i z pewnością przepracuję to na psychoterapii. 😊😊
Wzruszyłam się :) Wszystkiego dobrego dla wszystkich Ojców!
Mój tata porzucił mnie jak miałam 5 lat, od tamtej pory widuję się ze mną sporadycznie(nom coraz lepiej mu to wychodzi ) Ale w latach 5-10 był dużo niewidoczny, czego mnie to nauczyło? Nie okazuj emocji bo to nie potrzebne i tak ludzie będą cię mieć w du***
Ach kochana, Twoje filmiki są tak bardzo wartościowe. Dzięki Tobie teraz rozumiem dlaczego niektóre relacje wyglądają tak, a nie inaczej, jak postępować żeby uzyskać oczekiwany efekt we właściwy sposób, nie krzywdząc przy tym drugiej strony, lepiej rozumiem innych ich problemy i wiele innych. Dziękuję ❤
nie pamietam kiedy usłyszałam od taty 'kocham cię' a od ostatniego przytulenia mineło naprawde dobrych pare lat, mimo tego troszczy się na swój sposób o mnie. często czy tego chce czy nie...
Relacja ojca z dziećmi mocno też zależy od tego, na ile pozwoli matka. Coraz częściej mówi się o separacji rodzicielskiej, gdzie kobieta nie dopuszcza ojca do bliskości z dziećmi, nawet kiedy ten chciałby uczestniczyć w wychowaniu, bo "ojciec jest od zarabiania".
Ja miałam to szczęście, że matka wręcz "zmusiła" ojca do zabierania nas na kilkugodzinne spacery, kiedy ona sprzątała, prasowała itp. Dzięki temu miałam okazję budować z tatą szałasy, konstruować łuki i strzały z patyków, odróżniać rośliny po kształcie liści i kwiatów. Wiem, że tata też uwielbiał ten czas, chociaż biorąc pod uwagę jego doświadczenie (dziadek zmarł, kiedy tata był mały), nie było oczywiste, że sam wpadłby na to, że powinien włączać się w wychowanie dzieci.
Treść pełna mądrości, wartości i potrzeby "nauczania" - super! Forma przekazu przesycona grą, pozą, manierą - bądź sobą, jesteś wartościowym człowiekiem ...nie musisz być "przyjaźnie urocza", jak android - dasz radę. Pozdrawiam :-) Może jestem zbyt asertywny?
mam podobne odczucia. Nieswojo czułam się gdy mówiłaś o trudnych sprawach z uśmiechem na twarzy, to się gryzie.
Jesteś absolutnie niesamowita Natalio. Śledzę każdy Twój film i za każdym razem wyciągam morał, jestem bardziej świadoma, jestem.. (mam nadzieję) lepszym człowiekiem. Dziękuję! :)
Pochodze z rodziny gdzie kobieta nie byla szanowana(rodzina patologiczna) , ale wlasnie przez te doswiadczenia z domu lampka zapala MI sie duzo szybciej przy facetach ktorzy nie szanuja kobiet. Moze poprostu w jakis sposob nauczylam sie czegos na bledach mojej matki. Fakt mialam sytuacje ze pociagal mnie facet ktory przypominal ojca ale bylam tego swiadoma. Wiedzialam czego nie chce. To moje subiektywne odczucia.
Moi rodzice są po rozwodzie i choć mama nigdy nie utrudniała mi kontaktów z ojcem, to on sam je utrudniał. Relacja między nami praktycznie nie istnieje, od dłuższego czasu prawie do niego nie jeżdżę, bo i tak tylko ja starałam się nawiązać relację. Udało mi się większość rzeczy przepracować, ale było to okropnie trudne i męczące.
Lubię Cię oglądać, bo uważam ze jesteś człowiekiem wysoko świadomym
Mój tato to trochę taki kamerdyner mamy, ale jest cudowny. Mój mąż wychował się w domu, w którym kobieta nie ma nic do powiedzenia, a ojciec to leń, koło którego trzeba wszystko robić (taki mały, rozhisteryzowany chłopiec w ciele dorosłego mężczyzny). Ale... Można powiedzieć, że wyszło na moje. Kobiety w mojej rodzinie mają zbyt silne osobowości, by dać się całkowicie zdominować. I zgadzam się z Tobą w stu procentach, odtwarzamy wzorce wyniesione z domów. Oczywiście jestem świadoma tego jakie błędy rodziców powielam w swojej rodzinie i pracujemy nad tym, bo chce związku typowo partnerskiego. Tym bardziej, że mamy syna, który mam nadzieję będzie osobą o silnym charakterze jak mama, ale taki który będzie kochał i szanował żonę tak jak jego tata.
Z roku na rok a nawet bardziej z miesiąca na miesiąc utwierdzam się że jestem bardzo podobna do taty, i że szukam mężczyzny w moim życiu właśnie tak bardzo podobnego do niego. Na moje szczęście mam dobry wzorzec i mogę się go trzymać 😊
Przykro mi słuchać takich rzeczy kiedy wiem że mój ojciec nigdy mnie nie kochał i jedyne co się dla niego liczy to alkohol. Jako dziecko widywałam go dość często ale od wielu lat go nie widziałam, żadnego kontaktu. Nowy mężczyzna mamy który pojawił się w jej życiu kiedy byłam nastolatką też nie był najlepszym wyborem. Trudny człowiek. I przez to wszystko czuję jakiś dziwny wstręt do mężczyzn. Z jednej storny cały czas zabiegam o ich uwagę ale kiedy już ją dostaję to uciekam i ucinam relacje.
Bardzo potrzebny filmik. Dziękuję, Natalia!
Natalia, świetny jest Twój kanał. Nadrabiam zaległości.
Mój ojciec przez lata pracował za granicą, więc długo nie znałam świata mężczyzn, bałam się go. Odczarowałam go dopiero na studiach. Ale dzięki niemu jestem pracowita, umiem zarabiać pieniądze.
Zasrane wzorce. Mam prawie 40 lat i choć w teorii już dawno się połapałam, to przekuć to w praktykę jest bardzo ciężko.
Dlaczego dopiero teraz znalazłam Twój kanał? Autorko jesteś świetna! Dziekuje za ten film :)
Bardzo mi miło dziękuje :) i zapraszam do oglądania również moich nowszych filmów!
od początku swojego istnienia byłam oczkiem w głowie mojego taty, było tak do czasu kiedy skończyłam 14 lat, wtedy dla wszystkich mój młodszy brat był cały czas na 1 miejscu. pogodixlam się z tym, ale nie z tym że mój tato nie jest już za mną tak jak był przez całe życie. to mój bohater i ciężko mi krok po kroku oddalać się od niego. nie nie jestem zazdrosna. absolutnie. ale oczekuje szacunku i zrozumienia mojej osoby
super filmik :) biorac pod uwage fakt, ze dziadek ( ktorwego nie znalam bo umarl przed moim urodzeniem) mial problem z alkoholem tata dosyc dobrze sobie radzi. Co prawda nigdy nie slyszalam slowa kocham cie ale to pewnie dlatego ze u nich w domu to sie nigdy nie pojawialo. Jestem poznym dzieckiem ( i niestety jedynaczka) i czesto pamietam jak tata mi pomagal w uczeniu sie historii i pisaniu wypracowan z jezyka polskiego ( bo to uwielbial ). podobnie jak z malowaniem. Czasami byl nieobecny bo duzo czasu spedzal przed telewizorem ( i dalej tak jest ) bo stwierdzil ze to jest dla niego dobra ucieczka od rzeczywistosci. Nie wiedzial czy chodze do klasy a, b, c, czy d ale wiedzialam ze moge mu duzo powiedziec i mnie wyslucha. Czasami mowil ze nie dasz sobie rady w czyms co bylo krzywdzace, ale z 2 strony kiedy np npo 1ym dniu pracy ( w ktorej wytrzmalam doslownie 1 dzien) zaczelam plakac wsparl mnie i pocieszyl mowiac ze jest wiele mozliwosci. Dla mamy niestety taka wiadomosc oznaczala koniec swiata, zbyt emocjonalnie do tego podeszla. W niektorych rzeczach lepiej mi sie z tatem dogadac bo jestesmy do siebie bardziej podobni. Na szczescie moj maz tez potrafi sluchac i mnie wspierac i ( w przeciwienstwie do taty ) jest bardziej skory do wypelniania obowiazkow domowych :)
Mój ojciec to pijak, wiecznie utrzymujący się z pensji mojej matki, żerujący na niej. Niejednokrotnie musiałam chodzić do psychologa z powodu tego, że nie wytrzymywałam z nim w domu, nie mogłam sobie poradzić z tym, że ja, jako córka ucze się, pracuje, moja mama jest cały czas w wyjazdach służbowych za pieniędzmi, a moj ojciec leży w domu zachlany i do tego nie ma do nikogo szacunku, wiecznie mnie obraza. Nigdy nie chciałabym powtórzyć takiego samego schematu związku, jak moi rodzice. Bardzo długo miałam problem z zaufaniem płci przeciwnej, wiec swojego pierwszego i jak narazie jedynego chłopaka zdobyłam w wieku 18 lat. Jesteśmy już dwa lata razem, ale pierwszy rok, to był bardzo duży wysiłek i dla mnie, i dla niego, aby „przyzwyczaić” mnie do miłości. Nie umiałam mu powiedzieć „kocham cie”, ani przytulić swobodnie. Choć tego bardzo chciałam, to wewnętrznie miałam taka blokadę i myśli, ze przecież on może być taki jak moj ojciec i może nie powinnam się z nim zawiązywać ani na sekundę. Oboje włożyliśmy bardzo dużo wysiłku, aby wyciągnąć mnie ze złego wpływu mojego ojca na moje myśli i życie miłosne.
Pochodze z toksycznej rodziny, gdzie ani od mojej mamy ani od mojego taty nie zaznalam ani milosci ani uznania czy zrozumienia. Juz jako dziecko czulam sie strasznie niekochana i pragnelam nie zyc. Do tego bylam fizycznie i psychicznie maltretowana. Nie potrafie prowadzic normalnego zwiazku tylko potrzebuje dramatu. Wyprowadzilam sie w wieku 18 lat za granice i zyje tu juz prawie 30 lat. Mialam rowniez malzenstwo, ale jego ciagle zdrady doprowadzily do tego, ze w koncu sie rozstalam bo nie potrafilam juz z nim zyc. Po moim zwiazku z egoistycznym narcyzie weszlam w zwiazek z kims, kto byl przeciwienstwem mojego meza ale byl rowniez narcyzem, tylko pedantycznym, gdzie ja mialam spelniac okreslona role i po pewnym czasie zaczelam sie dusic. Ostatni zwiazek byl chyba najzdrowszy ale on mial dwa male dzieci od dwóch roznych partnerek i po prostu bylam tak o te dzieci zazdrosna i tak nie cuerpialam, gdy one u niego byly bo on je tak dobrze traktowal a mnie jako dziecko nikt nie przytulil, czy pokazal ze jestem dla niego wazna. Czuje sie jakbym byla w pulapce, bo nie potrafie znalezc partnera, który by mnie kochal tak po prostu. Robie od lat terapie ale interesuja mnie mezczyzni, którzy nie sa zdolni do związku i go nie chca, co prowadzi, ze od lat zyje zupełnie sama. Nie wierze juz w to, ze moze sie cos w moim zyciu zmienic i mysle, ze samobojstwo jest jednym rozwiazaniem.
Witajcie jestem Tatą, który jest zmuszony sytuacją życiową do pracy za granicą i brak mi mojej rodziny bardzo.
Jesteś cudowną osobą, cieszę się, że poruszyłaś taki temat💓
Tak właśnie powiedziałam. Stop. Nie wchodzę w to. Własny skrypt. Spotkałam kogoś, kto w tych sferach, które były dla mnie szczególnie ważne, jest kompletną odwrotnością mojego ojca. Ale... Widzę jak bardzo go przypomina w mniej znaczących kwestiach.
Kiedyś zależało mi na ciepłych relacjach z ojcem,a teraz mi na tym nie zależy i nawet mi nie przeszkadza to ze jestesmy jak obcy sobie ludzie. Ani za nim nie tęsknię ani na niego nie czekam. Wiem ze to brzmi strasznie ale celowo o
Bardzo potrzebny film. Dziękuję
😢❤ - chyba nie dam rady nic sensownego powiedzieć
:*
To wszystko prawda. Mój ojciec był alkoholikiem, z którym miałam nijakie relacje. Z czasem zauważyłam, że nie przeszadzało mi kiedy każdy kolejny chłopak pił alkohol, pobłażałam im i zawsze byłam na ich zawołanie (ten deficyt o którym mówisz). Wiem że mój ojciec również pochodził z rodziny alkholików i to na niego wpłyneło. Ale co nie zmienia faktu, że nie powinien był krzywdzić mnie, moich sióstr i matki.
życzę Ci, żeby udało Ci się wyjść z tego schematu :*
odnalazłam ojca po latach, ten odwrócił się , zajął totolotkiem, koleżanka później z mojej pracy powiedziała: może nie pasował mu twój wygląd. .. Rzeczywiście coś w tym jest: parę osób przyznało, że wyglądam dziwnie
Zawsze możemy to przepracować na psychoterapii płacąc kolejny raz, w tym wypadku dosłownie, za naprawianie cudzych zaniedbań i błędów.
We fragmencie o tacie miałam z Tobą łzy w oczach.
Kiedyś może miałabym jakiś żal czy niedosyt relacji z ale teraz rozumiem, że to była kwestia wychowania i sama też często wychodzę z "uczuciem" typu przytulenie się :)
Obejrzałam cały filmik i czegoś nie rozumiem... czemu moi rodzice nie rozwiedli sie jakieś już nawet 10 lat temu, a robią to dopiero teraz. Skoro nawet moja mama powiedziała, że żałuje iż tego wtedy nie zrobiła. Zawsze powtarzała, że od swojego taty dostały z siostrami mnóstwo ciepła i miłości, jak otworzył dla ludzi niebo, gdyby tylko mógł. Nawet powtarzała kilka razy, że mam jego serce, a brat talent. Kiedy powiedziałaś, że kobieta może trwać w takim związku, bo tak została wychowana, myślę że u moi rodzice po prostu przyzwyczaili sie do takie sytuacji, że tylko ze sobą mieszkają. Niestety to sie odbiło na nas. Ja i mój starszy brat jesteśmy czasem kopią ich małżeństwa, pomimo tego, że on go nienawidzi. Myśleliśmy, że zmienił sie na lepsze, gdy poznał swoją dziewczynę, ale tylko dla niej jest miły. No właśnie... często tak na początku bywa, a potem dziewczyna widzi, że po ślubie sie "zmieniają". Ja myślę, że w końcu pokazują na co ich stać. Chyba powinnam sie cieszyć, że jestem lesbijką. Ale ten schemat, o którym opowiadałaś jak dostanie mniejszej miłości od mężczyzn wpływa na człowieka... to mi przez jakiś czas zaburzało świadomość nad moją orientacją
Łezka popłyneła 😪dziękuję Ci za ten materiał ❤🙏🙏🙏
Kochanie, uwielbiam Twoje filmy. Czekam na Twoja książkę. Buziakuje!
Bardzo Pani dziękuję za ten film ❤️
To uczucie gdy mnie masz Ojca ale i tak to ogladasz
#me ✌😗