Faktycznie brakuje mi tego czasami: spontanicznego powiedzenia Dzień dobry do spotkanej osoby. W Polsce najczęściej jak to zrobisz to druga osoba pół dnia spędzi na zastanawianiu się czy cię zna :)
Czasami idę i uśmiecham się do własnych myśli... starsze baby patrzą się bykiem! ... czemu ONA się cieszy...pospacerujcie na Rynku w Krakowie. Fajny test....Zagraniczni turyści zawsze uśmiechnięci.
I o to chodzi. Czasem specjalnie, mając pelną swiadomość tej rozkminy, mówie do kogos ze szczególnym entuzjazmem Dzieńnn Dooobryy! Jakbym spotkał dawno niewidzianego znajomegi. Lubie to!
@@jolkaw8703 To prawda, ale słuchaj, ktoś tę naszą kulturę tworzy a więc w naszych rękach, rękach młodych i otwartych ludzi zależy czy coś w tym kraju zmienimy. Uważam że powinniśmy zachowywać się jak chcemy, a kto się będzie dziwnie patrzył to jego sprawa, nie powinno to mieć dla nas żadnego znaczenia. To już o nich świadczy, nie o nas.
Dawid, jesteśmy bardzo doświadczonym przez los i historię narodem. Lata okupacji i niewoli, zdrad innych krajów zrobiły swoje. Osoby zbyt dociekliwe przez dziesięciolecia kojarzyły się i wciąż kojarzą, szczególnie starszym osobom, z konfidentami i kapusiami. Uważam, że nasz wspaniały naród jest i tak bardzo otwarty zważywszy na powyższe.pozdr.
Dave, co do poznawania ludzi przez pytania: po pierwsze historia Polski - ktoś kto Cie wypytuje mógł być obcym szpiegiem i kulturowo przeszło dalej, że nie odpowiadasz na osobiste pytania do jakiegos pierwszego lepszego człowieka z ulicy czy nowo napotkanego. Takie pytania są uważane za niegrzeczne i wścibskie tak na pierwszym spotkaniu. Ludzie w Polsce dowiadują się o sobie więcej gdy się zakolegują/zaprzyjaźnią i to wtedy jest naprawdę doceniane, że ktoś mówi Ci o swoim życiu i chronisz jego sekrety. Po drugie: bardzo mi się to podoba bo osob. uważam że Polavy mają specyficzną dobrze rozwiniętą sztukę rozmawiania i żartowania dzięki temu. O wszystkim. Bo o czymś trzeba rozmawiać a nie wypada o osobistych sprawach więc umiemy rozmawiać o wszystkim, przytaczać śmieszne historie, komentować rzeczywistość itp. Osobiście nie podoba mi się takie wypytywanie jal na wywiadzie. Zagraniczni często tak robią i to jest dla mnie nudne, jakieś zasypywanie się pytaniami, zero kreatywności w tworzeniu rozmowy z wszystkiego, tylko wymiana onformacji o sobie, płytkie. A poza tym jak od razu Ci powiem wszytko o sobie to czym będziesz się różnił od mojego przyjaciela tj. kogoś kto wie o mnie wszystko? To nie takie proste, postaraj sie, zachwyć mnie swoją osobowością najpierw. Także każdy to widzi inaczej. Pozdrawiam.
Zgadzam się, ale znowu przychodzi mi na myśl niezbyt grzeczna pani w Urzędzie Miasta czy ZUSie, czego na zachodzie nie doświadczysz, zapewniam, no może ja tak miałem przez ponad dekadę.
Dan nyBoi jak. ktoś jest niegrzeczny w urzędach to powinnyśmy zgłaszać to do przełożonego, lub tzw. książki skarg i zażaleń, to wtedy by sie nauczyli rozumu.
Cześć, zgadzam się z Tobą, że Polacy nie są tak otwarci jak Amerykanie, ale zwróć uwagę, że są na zachodzie są również takie nacje, które są podobnie zamknięte, np. Holendrzy, oczywiście są wyjątki ;) A w Polsce ja na przykład zauważam, że ludzie potrafią być otwarci, zagadują w miejscach publicznych, komunikacji miejskiej, kolejkach, poczekalniach. Sam tak robię, do obcych ludzi i najczęściej spotykam się z uśmiechem i życzliwością :) PS. tak już pół żartem.. mówisz, że Polacy narzekają a sam przez cały filmik narzekasz :D Ale w końcu jesteś Polakiem !!!:D
Że co? Mieszkałem w Holandii i są jeszcze bardziej otwarci niż amerykanie, wszędzie mówią ci cześć i sie do ciebie usmiechają. Osobiście mnie to męczyło, nie znam ich wiec czemu mam wszystkim mówić cześć
@@Masterfunexable To zależy. Też mieszkałem w małym miasteczku i każdy mówił każdemu Hello, gdy przechodził. Też jest taka kwestia, że na zewnątrz są może i bardziej otwarci niż my, ale za to jeśli chodzi o zapraszanie do domów i przyjmowanie kogoś w gości, to są bardzo powściągliwi. Tak już mają i się nad tym nie zastanawiają. Nie znaczy, że to jest złe. My z kolei zupełnie przeciwnie, jeśli chodzi o gościnę.
bzdura, wjeżdżając do Niderlandów na kilka dni za każdym razem czułem się wręcz dziwnie gdy ludzie (nie ważny wiek) sami zaczynali miłą konwersację. U nas brak uśmiechania się na ulicy został jeszcze z czasów kiedy delikatnie mówiąc, uśmiechać się było dużym przywilejem... W dodatku warto wspomnieć że w takich krajach jak np. Rosja, jest dokładnie tak samo jak u nas - taka specyfika terenu :) zostawię żart na koniec który kiedyś usłyszałem: kiedy w patrzysz na kogoś w Ameryce - ten uśmiechnie się. Kiedy zapytasz w Polsce, zapyta się dana osoba "jaki masz problem?" 🤫🤣
Największy szok przeżyłem w Albanii na prowincji. Tam ludzie już totalnie się nie uśmiechają. W Polsce jak do kogo się uśmiechniesz to jeszcze zazwyczaj odwzajemni ten uśmiech. Natomiast w Albanii nikt mojego uśmiechu nie odwzajemniał, miałem wrażenie, że patrzą na mnie jak na jakiegoś dziwaka.
To chyba nie do końca prawda. Mieszkam w mieście pow. 200 tys. Na ulicy ludzie nie kłaniają się sobie ale wchodząc do małego pomieszczenia w którym znajduje się ktoś inny często słychać dzień dobry ( kolejka u lekarza, winda, stołówka, mały sklepik itp.) Ostatnio z przyjemnością stwierdziłam, że ludzie pozdrawiają się mijając na trasach wycieczkowych nawet w lesie. Cześć mówi się do kumpla, do obcej osoby ten zwrot uznawany jest jako nadmiernie poufały, niegrzeczny. Pani w Biedronce mówi więc dzień dobry.
Polacy są bardzo otwarci i gościnni.Ale nie mamy takich zwyczajów żeby do każdego nieznajomego się uśmiechać i witać.Jak ktoś powie na ulicy dzień dobry to się zastanawiam czy ktoś mnie zna czy z kimś pomylił....co kraj to obyczaj.No ale bez przesady nie jesteśmy też jakimiś niedostępnymi gburami .Każdy kraj ma inną mentalność.Nawet będąc za granicą nie zauważyłam jakiejś przesadnej otwartości do ludzi na ulicy.
Wiekszosc zycia mieszkam w USA. Moge Cie zapewnic, ze gdy ktos jest dla ciebie bardzo mily, to na 100% dlatego ze chce ci cos sprzedac lub miec inna korzysc.
@@EvaSawicka you are right I live here too twenty plus some years and the smiles etc. Isn't so cut out to be.. it's mostly business, what they can get from you unfortunately. Amerykany też są szpany i trzymają ten fason a forma ciała to otyłość przeważnie.. oczywiście nie wszyscy ale większość to co mówię to większość są tacy. Szkoda.
Kurde, ja właśnie lubię ten sposób poznawania ludzi jaki jest w Polsce. Bo tutaj to my ustalamy granice ile chcemy o sobie powiedzieć, jak byłam w Anglii to ja nie wiedziałam o co mogę pytać innych, nie wiedziałam jakie pytania mogę im zadać, bo oni często zadawali tak absurdalne pytania o to co lubię jeść - pytanie ok, jeśli mamy wybrać restauracje lub gadamy o kuchni, a nie właśnie się poznaliśmy na imprezie i chcemy się "na siłę" poznać. Często też ludzie odpowiadają krótko na pytania i nie może wytworzyć się żadna rozmowa, a ciągłe zadawanie pytań brzmi jakbyś przeprowadzali wywiad i na siłę starali się podtrzymać rozmowę. W Polsce, albo coś między osobami tyka, są fale i będą mieli o czym rozmawiać, na co narzekać lub z czego żartować, albo nie i po co na siłę szukać "przyjaciół", którzy no niby będą mili i sympatyczni, ale na których za bardzo nie można polegać. Nie na tym ma polegać znajomość.
Etymologię zwrotów Pan, Pani wyjaśniono już tu dokładnie, ja tylko wspomnę, że takie zwroty pozwalają też na określenie zażyłości pomiędzy ludźmi. Do kogoś innego powiesz per pani Kowalska, do kogoś innego, pani Katarzyno, pani Kasiu, czy Kasiu. W Polsce mówienie sobie na ty oznacza pewną zażyłość, a przejście na ty oznacza inny stopień relacji i może generować jakieś oczekiwania. Poza tym są ludzie którzy chętnie z Tobą porozmawiają np. na przystanku, ale to już trzeba poznać po języku ciała, w innej sytuacji taka osoba może poczuć się nieco osaczona.
To tylko nasze chore wyobrażenia. Pan/Pani zapewne pochodzi z czasów szlacheckich gdzie były klasy społeczne. A że jesteśmy zakompleksieni to mimo upływu wieków nadal od tego sposobu myślenia nie odeszliśmy.
W Polsce uśmiechamy się do ludzi, których znamy przynajmniej z widzenia. Nie uśmiechamy się bez powodu do nieznajomych choćby dlatego, żeby przez resztę drogi nie zastanawiali się kto to był. Tym bardziej, że tę ich reakcję widać. W Polsce raczej dosłownie rozumiemy uśmiechanie się do kogoś a nie jako coś nic konkretnego.
Jak przyjeżdżasz z Ameryki do Polski to pierwsze co cię uderza to mina Polaków - nie smutne, nie radosne, tylko po prostu poważne... kamiennie poważne XDD
1 co mnie uderzyło w Polsce to: że nie ma Tysięcy MURZYNÓW WSZĘDZIE. Nareszcie BIALI Europejczycy. 2 co mnie uderzyło to że nie ma Bezdomnych dosłownie na każdej ulicy w downtown. W Polsce możemy przejść przez całe miasto i nie zobaczyć BEZDOMNYCH i Psychicznie Chorych ludzi Umierających na ulicy jak w najbogatszym kraju w historii świata. A 3 co mnie uderzyło to że po wejściu do autobusu miejskiego byli tam … NORMALNIE ludzie. I do tego wszyscy oni byli … CZYŚCI.
ada las w Katowicach mamy takie regionalne wyzwanie, przejść 300 metrów od dworca pkp do galerii handlowej supersam ulicą stawową i nie zostać zapytanym przez żadnego menela o fajkę albo hajs XD
@Jakub Bończak moja metoda na zaczepkę w stylu "Kierowniku, kierownik da 2 złote" to "do pracy się śpieszę" co spełnia postulat żeby nie udawać że ich nie ma a jednocześnie ma wymiar edukacyjny w postaci wezwania do zmiany stylu życia - NB. kiedyś dawno temu czytałem, że jak lekarz rodzinny po raz 58 wzywa palacza do rzucenia palenia to u niektórych to działa, chodzi o to że wezwanie wydaje się bezcelowe (bo już tak wiele razy było praktykowane) ale że jednak po bardzo wielokrotnym powtórzeniu przynosi efekt
to ciekawe że Polacy wiedzą jak używać polskich słów ale nie wiedzą dlaczego... czcimy bohaterów czcimy za czyny za postawę za przyjaźń itd... z jakich to niby powodów mam czcić anonimową osobę? na szlaku czcimy ją za wyzwanie którego się podjęła tak dla ścisłości... jakim trzeba być głupim ignorantem aby zrównać cześć z jakimś głupim hej czy halo?
Drogi Dawidzie, po mnie nie rozpoznałbyś, że jestem z Europy Wschodniej (czy jak to powiedziałeś). Uśmiecham się, nawiązuję kontakt z ludźmi na ulicy, nie krępuję się pytać o różne rzeczy itp. Po prostu: lubię czuć się na luzie - i jestem na luzie. A poza tym i przede wszystkim: lubię ludzi i chętnie im to okazuję. Ale tym bardziej przyznaję Ci rację: rzeczywiście, takie zachowanie w Polsce nie jest przyjęte i trzeba intuicyjnie umieć wyczuć, co można, z kim i kiedy. Dlaczego takie są polskie standardy, nie wiem - ale nie powiem, żeby spędzało mi to sen z powiek. Tak się przyjęło - nie od dziś i nie od wczoraj. (I pewnie nie od przedwczoraj też.) Robię, co mi serce dyktuje i tyle. Nie jest to nic zdrożnego, wręcz przeciwnie. I nigdy nie spotkało mnie nic przykrego z tego powodu, też wręcz przeciwnie. Polecałabym i Tobie się na to nie za bardzo oglądać. Bądź sobą! nie musimy wszyscy dmuchać w tę samą trąbę. Czy w ogóle przywiązywać do tego większej wagi. Taki tu panuje zwyczaj i tyle. I nawet nie wiem, czy „niestety” (choć na pozór, wydawałoby się, ten standard amerykański jest bardziej pożądany - ale coś mi się jednak za nim nie tęskni). W USA nie byłam - ale odkąd zmienił się w Polsce ustrój i wkroczył kapitalizm, w wielu programach telewizyjnych (głównie tzw. rozrywkowych i innych tego rzędu) promuje się jakąś „sztuczną energię”. Jakby obowiązkiem było manifestowanie jakiegoś „luzu i szczęśliwości”, przesadnej pewności siebie, uśmiechu od ucha do ucha itp. Odczuwam to jako wymuszone, nienaturalne, nieautentyczne… A kojarzy mi się to z Ameryką, bo wcześniej z podobnym zachowaniem spotykałam się tylko w amerykańskich programach tego rodzaju. Stąd zastanawiam się, na ile te standardy amerykańskie są szczere, a na ile powierzchowne i wymuszone społecznie przez jakąś obowiązującą „filozofię sukcesu”. Tak czy inaczej, skoro Ci to przeszkadza, przestań się temu podporządkowywać! Poza tym pomyśl sobie, że - z całym szacunkiem dla amerykańskich zwyczajów - może to w Polsce ludzie są na swój sposób bardziej otwarci, skoro - jak sam mówisz - bardziej prawdopodobne jest, że zaproszą Cię do siebie do domu, niż w Ameryce? Nie nalegam - ale co komu po takim „Hi”, które, jeśli dobrze rozumiem, praktycznie do niczego nie zobowiązuje? To nie w Polsce ukuło się powiedzenie "My house is my castle". A przede wszystkim PRZEPRASZAM CIĘ za niektóre reakcje polskich internautów, jakie znalazły się tu w odpowiedzi na Twoje pytanie. Z tym z kolei JA mam problem. Czy w amerykańskim Internecie ludzie też często reagują w taki nieżyczliwy sposób? (Pomijam tu przypadki osób ewidentnie niezrównoważonych psychicznie, które chodzą po różnych forach i odreagowują w ten sposób swój osobisty dyskomfort - bo o tych szkoda gadać). Pozdrawiam Cię serdecznie :) 🌻 Joanna
Sztuką przy rozmowach z nieznajomymi jest zadawanie takich pytań, żeby nie zmuszać ich do niewygodnych odpowiedzi a jak ktoś zazwyczaj urywa pytanie zdawkową odpowiedzią, to oznacza że nie chce kontynuować tego tematu. Na przykład w takim barze, zamiast pytać o pracę czy rodzinę, gdzie osoba siedząca obok nas czy na przeciwko może mieć na tych polach problemy, można zapytać o jakieś zainteresowania, hobby itp. Jasne że pewnie w końcu pod czas rozmowy zdarzą się takie pytania, ale to po tym jak się załapie to minimum zaufania. Oczywiście to tylko moja opinia i przypuszczam że ten temat mógł być poruszany w jakichś publikacjach naukowych socjologów albo kulturoznawców. Jest jak jest i wpływ ma na to pewnie z kilka stuleci, a będzie jak będzie. Na świecie jest masa kultur i to chyba dobrze że się różnią, bo byłoby nudno na tym świecie jak wszędzie byłoby tak samo.
Rozbawiłeś mnie tym, że Polacy nigdy nie nauczyli się jak poznawać innych ludzi :D Z jednej strony rozumiem Twój punkt widzenia i zakładam, że dzięki takiemu otwarciu w USA jest sympatyczniej, milej z pozoru itd. i będąc w Polsce można odnieść wrażenie, że mieszkają tu głównie ponuracy. Z drugiej strony nie oszukujmy się, właśnie taka kultura w Stanach jak pytania co u Ciebie i odpowiadania, że ok, a u Ciebie, też ok, jest bardzo, hm - płytka i nieszczera. Tak samo wypytywanie o wszystko, bo wypada i tak miło. Tak naprawdę to w większości oni nie chcą w ten sposób Cię poznać, tylko wymieniają grzeczności. Pewnie, można się uśmiechnąć, zagadać itd. - może to komuś poprawi humor, ale w Polsce jest inna mentalność, inna historia. Właśnie historia, zabory, wojny, to wszystko wpłynęło na to zamknięcie się na innych, ale przez to w Polsce nawiązuje się, moim zdaniem, głębsze relacje i bardziej szczere (oczywiście tu generalizuje i nie chodzi mi to, że w USA nie ma głębokich relacji - mi chodzi tylko o ogół zachowań wobec obcych).
Mieszkam na stale w Kanadzie od 90 roku, troche przsiaklem ta kultura mimo tego czuje sie polakiem. Denewwuje mnie w jezyku angielskim zwrot How are you. ?? Staram sie wytlumaczyc "kanukom" ze nie potrafie smiac sie i udawac zadowolonego w dniu kiedy: 1. mialem wypadek samochodowy 2.zmarl mi ktos bliski 3. stracilem prace. A w kanadyjskiej kulturze zawsze masz byc pozytywny z usmiechnieta twarza. I na pytanie How are you ? zawsze jest oczekiwana odpowiedz pozytywna. Nigdy sie nie pytam ludzi jak sie czuja, bo to kazdego osobista sprawa. Wypowiadam : Hi, Good Morning, How is everything, What's up, Hello Nie uzywam HOW ARE YOU, wydaje mi sie ono bardzo obcesowe. A jezeli czlowiek ktory mieszka w USA czy Kanadzie jest zawsze na GOOD. To znaczy ze klamie i jest nie szczery, sztuczny. i jego usmiech jest tez sztuczny, nie majacy nic wspolnego z serdecznoscia... Pozdrowienia z Mississauga
Przy okazji różnych prac które wykonywałem na wsiach (prace ogrodnicze) bardzo często dzieci wracające ze szkół mówiły mi 'dzień dobry' mimo, że mnie nie znały. Myślę, że to jest nadal kwestia wychowania na wsi w szacunku do pracy zwłaszcza fizycznej i to jest bardzo fajne, że nadal ludzie kultywują takie podejście. Jestem z miasta, więc dla mnie to na początku było dziwne, ale z czasem przywykłem i to jest zwyczajnie miłe, jak ktoś życzy zwykłemu 'robolowi' dobrego dnia ;) Co do otwartości na obcych ludzi to jest raczej zupełnie inna płaszczyzna interakcji funkcjonująca w odrębnych konwenansach i oddzielona grubą kreską od relacji ze znajomymi czy rodziną. W moim odczuciu te właśnie normy w kontaktach z nieznajomymi są wyrazem szacunku i pozwalają określić na ile znamy daną osobę. Nie wyobrażam sobie mówienia do przypadkowych osób 'cześć', mówienia po imieniu czy wypytywania o bardziej newralgiczne kwestie (jak w stanach). Co do uśmiechu to po prostu trzeba się nauczyć jak go w Polsce używać. Nie cieszymy się oczywiście jak 'głupi do sera' idąc ulicami patrząc na innych, ale już pogodny wyraz twarzy nie skierowany do konkretnej osoby przechodzi bez problemu (sprawdziłem) tak samo w rozmowie, a do tego umiejętnie wplecione parę uśmiechów skutecznie rozluźnia atmosferę (też sprawdzone i nigdy nie miałem z tego powodu jakichś dziwnych sytuacji). Faktem jest, że część ludzi przesadza z wyrazem twarzy pt. 'o kurwa, jaki to jestem przez życie udręczony', ale to głównie domena starych bab w komunikacji miejskiej. Zawsze mogło być gorzej, mogłeś być pochodzenia norweskiego i męczyć się teraz w jakimś Bergen z ich podejściem do obcych w aurze jeszcze gorszej niż tutaj :D
Drogi Panie Dawidzie, nie chciałbym przytaczać zachowań, które nas mogą irytować w innych krajach. Za następne dwadzieścia lat zrozumie Pan więcej, jaka jest natura człowieka, czym jest wspólnota, praca nad sobą i kontakt z drugim człowiekiem. W Stanach jest dużo więcej zróżnicowania, życia dla przyjemności, a także przemocy, biedy i agresji widocznej na ulicy i w miejscach publicznych. Ze względu na nieprzewidywalność zachowań ludzie boją się kontaktu z innymi, często naćpanymi, natrętnymi i kolorowymi. Na ogół Polacy są bardziej jednorodni, wykształceni, zrównoważeni, bogatsi duchowo, dlatego nie są na luzie, nie uśmiechają się "jak głupi do sera", życie traktują bardziej poważnie i odpowiedzialnie. Równocześnie nigdy się nie wywyższają, jak ludzie z Zachodu, okazują godność każdemu obcemu, lepiej traktują kobiety oraz szanują ludzi starych i niedołężnych bardziej niż w jakimkolwiek innym kraju. Warto zapamiętać, że tylko wyższa kultura zasługuje na naśladowanie, Na przykład, mi imponuje kultura Japonii, z całą pewnością najwyższa na świecie i dlatego od Japończyków warto się uczyć kultury.
Trochę dziwi mnie to, że mimo że mieszkasz w Polsce już tyle lat nadal masz problem ze zrozumieniem różnić kulturowych i no stop porównujesz styl bycia Amerykaninów z Europejczykami, Polakami. Ludzie jak najbardziej się uśmiechają na ulicy w czasie rozmowy przez telefon czy z drugą osobą na żywo pod wpływem emocji, a nie sztucznie cały czas do obcych ludzi których widzi się pierwszy raz w życiu na oczy i to nie jest tylko w Polsce ale też w innych krajach jak Niemcy, Francja, Włochy, Belgia itp. Po drugie w Polsce szanujemy innych ludzi i mówienie "Cześć" do starszej obcej osoby jest bardzo nie taktowne i świadczy to o braku dobrego wychowaniu i kultury. Mieszkam ponad 3 lata w Amsterdamie który jest jednym z najbardziej multi-kultorową stolica w Europie i nigdy mi się nie zdarzyło żeby ktoś mnie zaczepił (chyba że turyści) aby sobie porozmawiać skąd jestem co tu robię etc. tylko każdy jest skupiony na sobie i druga osoba mało kogo innego interesuje. Polacy - preferują iść w jakość relacji, przyjaźni i mieć je trwałe niż na ilość "znajomość hey how is it goin' - fine, u? Im fine you thanks" Jak dla mnie jest to płytkie i mało wartościowa wymiana zdań. Zwróć uwagę, że angielski w Polsce nie jest językiem ojczystym i na 99% osoba po prostu wstydziła się z Tobą rozmawiać (chyba, że rozmowa była po Polsku...). Niestety ale nie możesz patrzeć na ludzi przez pryzmat USA. Każdy kraj jest inny i wszędzie są różnice, mniejsze czy większe i Europa nigdy nie przymnie Amerykańskich naleciałości w 100%.
A dla mnie w Stanach najdziwniejsze jest to,że wchodzisz np. do kawiarni, na cenniku masz cenę kawy $3,10$ a przy kasie słyszysz $4,15. Patrzysz na cennik i nadal widzisz 3,10,pytasz kasjera jeszcze raz ile? a on znowu 4,15 I nie wiesz o co chodzi. I wtedy przypominasz sobie lub ktoś ci przypomina o taxach ;)
W Polsce idea mowy formalnej i nieformalnej ma inne znaczenie. Mowa nieformalna zarezerwowana jest dla bliskich i znajomych. W Ameryce mowa nieformalna jest domyślna a w Polsce domyślna jest mowa formalna. Dlaczego? Nie wiem. Domyślam się że ma na to wpływ historia. Konkretniej okupacja przez Niemców i sowietów. W takich czasach ludzie robią się ostrożni i selektywni. Jeśli weźmiesz sobie za przyjaciela kolaboranta to ty i twoja rodzina może zapłacić życiem. Otwieranie się na nieznajomych przez użycie mowy nieformalnej to jak malowanie na czole celu. Ale to nie wszystko bo jak nie zareagujesz obrzydzeniem na mowę nieformalną obcego możesz sam być uznany za kolaboranta. Pamiętaj że Polska spędziła 200 lat pod zaborami. Z takiej traumy kultura się szybko nie podnosi.
Czy ty uwazasz ze nasze zachowania to upadek kultury z ktorej musimy sie podniesc?! Musisz miec bardzo niskie mniemanie o sobie. Polska kultura moze byc wzorem dla bardzo wielu nacji a na pewno dla takich z tak staozytna jak amerykanska.Gdzie jak powiesz dowcip a nie powiesz ze to dowcip to CIE potraktuja powaznie. I oni chca nas uczyc. W wielu krajach tzw. zachodnich jankesi nie sa lubiani bo nie umieja i nie chca sie dostosowac do innych. Taka to ich " kultura".
@@zdzislawgronkiewicz144 Jeśli uważasz że ponad 200 lat zaborów jak i zbrodnie na naszych obywatelach z ostatnich 80 lat się na naszej kulturze w żaden sposób nie odbiły do gratuluje ignorancji. Jeśli upadłeś bo ktoś podstawił ci nogę to uważasz też że to twoja wina? Naprawdę uważasz że nie ma niczego szlachetnego w powstawaniu z popiołów? Czy jesteś po prostu tak ograniczony i niedouczony że upadek kojarzy ci się tylko z imperium rzymskim?
Chodzi panu pewnie o podział sfery życia na prywatne i publiczne. Odsyłam do dzieł prof. Feliksa Konecznego. To, co pan poruszył, kształtowało się przez tysiące lat. Koneczny to opisuje i wyjaśnia. My jesteśmy zanurzeni w chrześcijaństwie (katolicyzm!) (określony sposób widzenia człowieka), a Zachód, szczególnie Ameryka to protestantyzm (inny niż chrześcijański-katolicki sposób widzenia człowieka). To dwa zupełnie różne spojrzenia, i zupełnie różne konsekwencje, które widać na codzień, np. w sztucznych uśmiechach Amerykanów itp.
to akurat najciekawsza wypowiedź w tym wątku (przynajmniej dla mnie) ale mam zagwozdkę ze zwracaniem się dzieci do rodziców; osobiście uważam, że dopuszczanie do mówienia przez dzieci do rodziców "na ty": "pomóż mi", "daj mi" (co mi się wydaje mową nieformalną) nie jest, z wychowawczego punktu widzenia właściwy i moje dzieci mówią (albo staram się im to wpajać a one uporczywie dążą do mowy nieformalnej): "czy Tata może pomóc", "czy Tata może dać" (co mi się wydaje że jest formą mowy formalnej); mój domysł (intuicyjny) jest taki że rozdział na mowę formalną i nieformalną, w naszej, starożytnej kulturze, jest dużo starszy niż zabory
@@zbigniewkulaga2753 Można na to spojrzeć z drugiej strony. Dzieci też nie powinny zwracać się do rodziców per pan/pani. Wołacz (o! Tato) mowy formalnej nie czyni. Przykładowo myślę że nikt by się nie sprzeciwił jak by dziecko powiedziało do ojca "Tato. Zrób mi to." Podczas gdy do współpracownika formalnie powiedzielibyśmy "Robercie. Zrób to dla mnie." Używanie mianownika bardziej nasuwa mi do głowy mimikę. Gdy dziecko słyszy od rodzica "mama ci pomoże" "tata ci to zrobi" słusznie w mianowniku to dziecko kopiuje słowa aby się wyrazić. "Mama pomóż mi" wydaje się że dla dziecka zachowanie przypadku jest mniej ważne niż formy nakazującej. Ale co tam ja wiem. Nie jestem polonistą tylko informatykiem
Jestem anglikiem (cześć!!), uwielbiam Polskę i jeżdżę do Polski jak najczęściej. Ja też zauważyłem, że w Polsce ludzie nie uśmiechają się na ulicy, w sklepach itd tak jak u nas ale nie tylko w Polsce. W ogóle w tych krajach na wschód od Niemiec ludzie trzymają większy dystans od siebie w miejscu publicznym niż na przykład w Anglii, Francji, Hiszpanii albo w USA. Już się przyzwyczaiłem i to mnie nie martwi bo wiem z własnego doświadczenia, że Polacy są zawsze gotowi ci dać pomocy w trudnej sytuacji - chyba w większym stopniu niż w kilku krajach, gdzie ludzie są bardziej uśmiechnięci. Zgadzam się z tobą - z panem?? - że ta różnica między formalnością i nieformalnością w sposoby na zwracanie się do innych jest koszmarem dla nas anglojęzycznych! Nasz język jest o wiele bardziej egalitarny.
Egalitaryzm (od fr. égalitairé - dążący do równości) - pogląd społeczno-polityczny uznający za podstawę sprawiedliwego ustroju społecznego zasady całkowitej równości między ludźmi pod względem ekonomicznym, społecznym i politycznym (przeciwieństwo elitaryzmu)[1]. Egalitaryzm występował już w dziełach przedstawicieli średniowiecza, Klaudiusza z Turynu i Valdèsa, następnie renesansu, m.in. Tomasza Morusa i Tommasa Campanelli, a w XVIII i XIX wieku u socjalistów: Jeana Mesliera, Gabriela Mably’ego, Gabriela Morelly’ego, François Babeufa, Charles'a Fouriera, Roberta Owena. Zwolennikami egalitaryzmu byli też twórcy komunistyczni: Karl Marx i Friedrich
5:35 Dave - w USA szybko się skraca dystans w przestrzeni publicznej, a w Polsce nie. I jest tak nie tylko w Polsce. W wielu krajach jest to jeszcze ostrzejsze i nie do pomyślenia, żebyś sobie do kogoś podszedł i zagadał - np. bodajrze w Japonii. Z drugiej strony w karajach anglosaskich w przestrzeni prywatnej już tak miło nie jest, tutaj jest lepsza Polska. Np. w Australii albo Szkocji, jeżeli zaproszą Cię na kolecję to dostaniesz najwyżej małe ciasteczko i herbatę, a przy wyjściu, UWAGA - każą ci jeszcze zapłacić kilka funtów / dolarów australijskich za poczęstunek!!!! U nich to normalne, u nas nie do pomyślenia.
Z Japonią trochę przykład nietrafiony. Byłem z kumplem w 2014 roku, nie było dnia żeby kilku Japończyków nas nie zaczepiło żeby pogadać, wypytać, a zwłaszcza starsi ludzie nas "wykorzystywali" żeby potrenować angielski :) To ostatnie to dość powszechne zjawisko. Z jednej strony bardzo sympatyczne i pomocne dla nieznających miasta "gajdzinów", ale z drugiej czuliśmy się trochę przytłoczeni i zwłaszcza gdy chcieliśmy nieco odsapnąć.
Przestalibyście gadać ciągle o tej wódce i utrwalać stereotypy Polaka-pijaka. Nigdy nie piłam wódki i nie jest mi ona do niczego potrzebna a już na pewno nie do otwarcia na ludzi. Polacy to nadęte buce, bo tu jeden chce być ważniejszy od drugiego a im głupszy, tym bardziej się nadyma.
Zauważyłem, że nie tylko w Polsce przyjęte są formy grzecznościowe w tego typu interakcjach z obcymi a użycie nieformalnego "cześć", zwłaszcza w stosunku do starszych osób będzie widziane jako oznaka złego wychowania. Nawet w Brazylii tak jest.
U Was wszyscy są na antydepresantach dlatego tacy uśmiechnięci 😁my żyjemy w realu i tutaj nigdy życie nie było łatwe a charakter narodu ukształtowała nasza nie łatwa historia.
Dawid! To jest oczywiste, że nie mówi się "Cześć!" ponieważ, w języku polskim jest honoryfikacja o wiele bardziej rozbudowana niż w jęz. angielskim. Występuję forma Pan, Pani, Państwo w pytaniach, co jest naturalne. W języku angielskim jest forma "you". A mnie szokuje, że w języku angielskim szczególnie w odmianie amerykańskiej mówi się do ludzi "guys" niezależenie od tego czy to kobieta, czy mężczyzna, czy mieszana grupa. "Dzień dobry" mówi się, bo jest to forma oficjalna, z respektem. "Cześć" to możesz mówić do grupki dzieci w przedszkolu, lub będąc studentem do ludzi w twym lub niższym wieku. Do starszych, i sam będąc starszym powinno się używać formy "Dzień dobry". Tak samo jak "Dziękuję" i "Dzięki"...
Trzeba zrozumieć że Polska jest Polską a nie Ameryką. Wydaje mi się ze Amerykanie nie chca akceptować różnic które im się nie podobają. Uważają wszystko co nie jest takie jak u nich złe i oczekują zmian. W Ameryce jest tak to w Polsce tez tak powinno być.
Kolejna kwestia to kwestia intymności, sfery w stanach zagubionej. Żeby móc zapytać o pewne kwestie trzeba należeć do znajomych lub rodziny lub grupy. Przepytywanie obcej osoby jest niegrzeczne. Płytkie amerykańskie podejście jak sam zauważyłeś sprawdza ci się jedynie z dziećmi i z młodzieżą. Mam nadzieję że się mylisz że za 30 lat Polacy wciąż zachowają swoją kulturę a tych pięknych kamieniczek wokół ciebie nie zastąpią drewniane stodółki obite siding-iem. Jedna Ameryka w zupełności wystarczy
Może jesteśmy mniej wylewni ale budujemy głębsze relacje. W USA to wielka gra pozorów. Wszyscy się uśmiechają i są hi i ok a połowa populacji Cierpi na depresję.
Mnie też ciekawił ten fenomen bo zdarzyło mi się oglądać vloga pewnej dziewczyny, która wyjechała do kanady oraz vloga licealistki, ktora wyjechala do stanów się uczyć - obie twierdzily, iż w Ameryce panuje "small talk" i ciągle ktoś z tobą rozmawia, ale jak przychodzi co do czego to nikt nie może pomóc. :/
Dave urodzil sie w Polsce i przez pierwsze lata tylko mowil po polsku. Po wyjezdzie do USA mieszkal z rodzicami w domu, gdzie mowiono po polsku. Na wakacje przyjezdzal do rodziny do Polski. Dla mnie to jest niesamowite, jak szybko ludzie traca jezyk i nie rozumieja podstawowych spraw i etykiety w swoim ojczystym kraju.......
Wlasnie. Bardzo długo mieszkam poza krajem i mam duze doświadczenie w obserwowaniu fenomenu tracenia języka. Powiedziałabym dlaczego tracą ale może niektórzy czuliby sie urazeni. Jest pewna kategoria ludzi, ktorzy traca. Na szczescie sa tacy, ktorzy nie. Davina Reeves Ciara, amerykanka, po 7-miu latach pobytu w Polsce mówi lepiej niż ci wszyscy w typie Dave. Pewne rzeczy albo się ma albo nie.
@@marita7424 Ogladam filmiki Daviny od kilku miesiecy i nie moge sie nadziwic, jak ona pieknie mowi po polsku. Znam kilku Amerykanow, ktorzy kilka lat pracowali w Warszawie i pod koniec pobytu nawet nie potrafili napisac nazwy miasta po polsku. A Davina ma bardzo dobre podejscie i widac, ze jej sie po prostu chcialo. Zdaje sie, ze na poczatku nawet nie planowali na stale zamieszkac w Polsce. Podziwiam ja jak sie wspaniale zadomowila.
@@EvaSawicka No nie? Nieprawdaż? Ona nieprawdopodobnie czuje bluesa w polskim. Ja tez znam takich 'odpornych' w mieszanych małżeństwach gdzie w sumie zwykle ta męska część, przez całe życie się od żon i znajomych nic nie nauczyli oprocz moze dwoch slow. Patrick Wilson chyba najwięcej kuma po polsku i ma fajne podejście jak Dagmara uczy dzieci polskiego.
Pamietam jak pracowałem w Holandii i koordynator-holender do mnie dzwoni i mówi że zwolnili mnie z pracy,a potem dodaje:alles goed-czy wszystko w porządku?
I na pewno sie usmiechal. Sukinsyn,jego nie wyrzucili,tacy sa wlasnie tez i Amerykanie,bo wiaze ich kultura protestancka. Dobrze wytresaowqane chamy i egoisci.
Raczej z kulturą i religią bym tego nie mieszał. Naprawde poznałem multum narodowości, kolorów skóry, religii i wszystko zależy od człowieka. Choć pewnie coś w tym jest.
Polacy są, jacy są. Każdy kraj ma swoją kulturę, zwyczaje, zachowania. Nam Polakom to nie przeszkadza. Jak ktoś ma z tym problem to trudno. To jest nasza polska cecha i nie mamy tego zamiaru póki co zmieniać na potrzeby przybyszy z innych krajów. Musicie to zaakceptować podobnie jak my wyjeżdżając do innych krajów musimy zaakceptować fałszywe uśmieszki na ulicach. Miłego wieczoru.
1. Wydaje mi się że nie uśmiechanie w Polsce może być bardziej odebrane jako wyśmiewanie albo śmianie się z kogoś niż do kogoś. 2. Mówienie "dzień dobry" na ulicy raczej jest stosowane do osób które znasz albo do których masz jakąś sprawę. Kiedy idziesz ulicą i mówisz do kogoś obcego "dzień dobry" licz się z tym że ta osoba może się zastanawiać skąd ją znasz. 3. Znam osoby które były w Stanach i one sądzą że ludzie starają się być po prostu "sztuczni". Uśmiechanie się na siłę, witanie się z ludźmi nawet jak ich nie znasz. Jesteś bardziej w centrum uwagi niż w Polsce dlatego dla niektórych potrafi to być męczące.
Jest życie prywatne- intymne i jest życie publiczne. Nie okazujemy emocji publicznie z tego samego powodu dla którego nie kochamy się na oczach obcych. Takoż cześć jest zarezerwowane dla grona znajomych, a dzieńdobry dla obcych.
Mieszkam w tym pięknym kraju od urodzenia , byłem kilka razy zagranica nie w Stanach. Nie zauważyłem żeby w innych krajach jakoś specjalnie się uśmiechali i witali , zwłaszcza na ulicy. Ale fakt niezaprzeczalny jest jeden , Polacy czy stary czy młody nie pokazują że cieszą się z życia , ale do narzekania jesteśmy pierwsi i to na wszystko, a jak niema na co to na pogodę i to nieważne jaka by była. Tak naprawdę to i z życia jesteśmy wszyscy zadowoleni i w krytycznej sytuacji każdy ci pomorze . Nie wiem z czego to wynika to że nie śmiejemy się do wszystkich na ulicy , ale z pewnością nie będziemy tego robić tylko dla tego że robi się to w Stanach .
Powiedzieć dzisiaj „szczęść Boże” do osoby, która nie jest księdzem lub siostrą zakonną, byłoby chyba jeszcze dziwniej odebrane, niż gdyby powiedzieć „cześć” do obcej starszej osoby.
@@miszael7607 Lata komuny w Polsce zrobiły swoje, dlatego takie pozdrowienie może wywołać mieszane uczucia , szczególnie u osób młodych. O ile mi wiadomo w Bawarii "szczęść Boże" oczywiście po niemiecku używane jest powszechnie do tej pory. Powiem szczerze, gdyby ktoś przywitałby mnie tymi słowy , od razy poczułbym się lepiej. Pozdrawiam , Szczęść Boże.
@@krystynal.7031 Nie wiem, czy obecne szczucie ludzi wierzących, nie jest gorsze niż za komuny. Miło usłyszeć, że są osoby, które nie boją się przyznać do swojej wiary. Szczęść Boże!
@@miszael7607 Nie chodzi tutaj o wiarę w Boga. Po prostu pozdrowienie , przywitanie kogoś tymi słowami wprowadza w relacjach międzyludzkich stan powagi, wzajemnego szacunku. Mają one większą moc łagodzącą stosunki międzyludzkie. Powiem coś z własnego doświadczenia. Kiedy przychodzę do mojej 90 letniej matki i witam ją słowami szczęść Boże to mam wrażenie, że trochę temperuję jej napastliwy charakter. A propos miszael Zobacz sam jak napisałeś te słowa - z wykrzyknikiem - Pozdrawiam. Szczęść Boże!
Ja jestem osobą uśmiechniętą tak już poprostu mam. I niestety nieraz wchodząc do sklepu słyszałem co Pan tak się cieszy. To zawsze mi ręce opadają. Smutne to
W Polsce w małych miasteczkach gdzie ludzie się znają i często się widzą też mówią sobie dzień dobry, co ciekawe na górskim szlaku jest to samo. Ludzie uśmiechają się do siebie i się witają, strasznie ciekawy przypadek. Nie jestem pewien ale w kopalniach górnicy też się chyba pozdrawiają co przejęli po nich również turyści. Może ma to związek z wyciągnięciem z tłumu i utratą anonimowości w małych środowiskach.
Na uśmiechy to trzeba sobie zasłużyć ; ) Fajne filmy robisz. Dużo ciekawych rzeczy się dowiaduję. Ciekawe jest usłyszeć jak postrzegają inni coś, co dla nas jest naturalne i oczywiste :)
moja siostra cioteczna wychowywała się we Włoszech, ostatnio była u mnie w mieście na kilka dni i idziemy sobie chodnikiem i mija nas jakaś osoba, a ona do niej "dzień dobry", moja pierwsza reakcja to tez było od razu "skąd ty ją znasz?czemu jej mówisz dzień dobry?". po prostu u nas jak kogoś nie znasz to się z nim nie witasz i wydaje mi się to takie dosyć normalne
Pytanie w której części Azji, bo Azja to bardzo zróżnicowany kontynent. Wiem np., że w Japonii jest chyba z pięć stopni formalności w zwrotach, i tam trzeba zawsze pamiętać o zwrotach grzecznościowych i o szacunku dla starszych - wiekiem i statusem. No ale Japonia to jedno wyspiarskie państwo. A jak z innymi?
Jeśli się gdzieś przyjeżdża to grzecznie jest akceptować zachowania gospodarzy. Jeśli chcesz tu mieszkać to staraj się nie wprowadzać swoich zwyczajów. Jeśli się nie uśmiechamy i nie mówimy sobie "cześć" to widocznie mamy ku temu powody. Słowo "cześć" wobec osoby starszej jest zachowaniem chamskim i oznacza brak szacunku. Średnio nas obchodzi co o nas sądzą obcokrajowcy, którzy tu przyjeżdżają, my się dobrze czujemy z naszymi obyczajami i zachowaniami.
I to się nazywa pewność siebie i poczucie polskości. A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie dupki i swój styl maja! A co! Nie podoba sie? Przebywanie w Polsce nie jest przymusem, nieprawdaż? A kanał należałoby mieć o czymś, dla przyzwoitości przynajmniej. A nie gadanie o niczym, na styl porównywania Brazylijczyka do Chińczyka. Tak trzymaj Artur.
Zabawnie się ogląda taki wywód na temat słowa "cześć". W Polsce zawsze możesz użyć określenia "dzień dobry" będzie to traktowane z życzliwością [w stylu polskim], zaś używanie "podlotkowatego" "cześć", jest odbierane jako zbytnie spoufalanie się. Grzeczne "dzień dobry" bez nadmiernego nacisku, jest mile widziane i traktowane jako element dobrego wychowania. To związane z "nawiązywaniem kontaktów" przez polaków, jest tak naprawdę mocno specyficznym i zagmatwanym tematem. Amerykanie są po prostu nie grzeczni [w odczuciu polaków] i wala z pytaniami nawet w sprawach prywatnych, jak na przesłuchaniu. Polacy zaś podobnie do innych krajów słowiańskich, pytają bez zadawania pytania. Podają jakiś temat w stylu narzekania lub zwykłego stwierdzenia fakty i obserwują czy druga strona "złapała haczyk". Jest to dość subtelna gra, której trzeba się nauczyć, jeśli chce się nas zrozumieć. Wbrew pozorom, Polacy łatwo wyczują kto jest obcy, albo kto jest fałszywy w stylu amerykańskim. Miłe i przyjazne nam osoby też szybko wyłuskamy z tłumu.
In Poland it is rude if you say "Hi" to sameone who is older if you don't know that parson because it shows a lack of respect for older person. You have to say "Good Morning" to a casher or anyone around you who you don't know if you see that person is older than you. You always should give your seat to older person or woman who is viability pregnant. Parents teaching their little kids to be always polite and respectful because if they are not that reflects on the parents they are not doing good job teaching kids good manners.
Pierwszy raz bylem w Londynie w Anglji. Moj kolega i ja zwiedzalismy miasto i przypadkiem zapoznalismy dwie ladne angielki. Trudno bylo sie porozumiec, ale troche po Polsku, troche po Angielsku troche na migi mielismy bardzo mile chwile. Poszlismy do kina potem do Parku no i jak mlodzi zachowalismy sie tak jak mlodzi. Gdy wracalismy spowrotem do Portu jechalismy tym dwu pietrowym Busem. Szukajac wolnego miejsca doszlem do tylu tego Busa i przez ten caly czas zauwazylem ze wszyscy Angielscy pasazerowie sie na mnie patrzyli i sie bardzo usmiechali. Pomyslalem sobie, bardzo przyjemni ludzie ci Anglicy. Po przybyciu na statek musialem wstapic do talety i tam zaraz spojrzalem sie w lustro. Trudno jest to wytlumaczyc ale bylem bardzo zawstydzony. Cala moja twarz i usta byly pokryte czerwona szminka "Lips Stick". Nagle zrozumialem dlaczego ci Anglicy na Busie tak mocno sie do mnie usmiechali.
Tydzien temu wróciłem z tripa po Florydzie. Oglądając Twoje wideo, stwierdzam, że masz mnóstwo racji. W Polsce w ciągu roku nie rozmawiam z tyloma obcymi ludźmi z iloma rozmawiałem podczas podróży. Amerykanie chętnie sami zagadywali zagadywali, czy to w kolejce w Panda Express, czy w Walmarcie, w bardze czy tak po prostu na ulicy. Słysząc mój akcent często byli ciekawi sąd jestem, czym się w życiu zajmuję. Mnóstwo bardzo przyjemnych konwersacji :)
Zadawanie pytań to w Polsce jest uważane za wścibstwo!!! Tylko w sytuacjach zażyłych i wśród dobrych znajomych można zadawać pytania, ale też w określonych tematach, bo nie każdy chce odpowiadać na wszystkie i będzie się czuł jak na przesłuchaniu!!!
4:16 Do wszystkich jak do wszystkich, ale ja mówię Dzień Dobry do sąsiadów, albo do ludzi czekających razem ze mną u mechanika itp. I ty masz szczęście, że ci odpowiadają. Bo mi bardzo często nie odpowiadają, tylko patrzą podejrzliwie. KIedyś był taki zwyczaj, że na szlaku górskim turyści się pozdrawiali - cześć. Ale z młodym pokoleniem to zanika. Starsi odpowiadają albo sami mówią pierwsi, ale młodzi sami od siebie już nie mówią, a i odpowiadać często im się nie chce.
W każdym kraju inne obyczaje. W sumie powiem ci,że akurat to dziwne powiedzieć do nieznajomej osoby,która jest starsza albo pełni jakąś funkcję typu kasjerka na ty i powiedzieć cześć. U nas się mówi Dzień Dobry do nieznajomych osób i używa zwrotu grzecznościowego ''Pan lub Pani'' Po prostu takie zasady i jakby okazanie szacunku. Tutaj nawet jak się nieznajomi kłócą to dalej mają w nawyku, mówić Pan. W sumie jak mieszkałem kilka lat w Pieninach to często zdarzało mi się, że nieznajomi ludzie mówili mi Dzień Dobry. A tak ogólnie w Polsce jest taki nawyk mówienia Dzień Dobry do wszystkich sąsiadów w bloku, nie ważne czy znasz czy nie . Jeszcze jak się wchodzi do przychodni, urzędu pracy i innych takich instytucji. Są kraje w których wchodząc do sklepu nie mówi się nawet dzień dobry,dziękuje itp Jeszcze mój ojciec jak był za granicą już nie pamiętam w jakim kraju, powiedział dziękuje to mu sprzedawca powiedział, że nie ma po co tak mówić, bo to jest jego praca.
Zadowolony z życia jak najbardziej ale nie na pokaz. Co kto lubi ale mi nie odpowiada szczerzyć się do obcych. Do obcych mówi się dzień dobry do znajomych cześć.
To niedobrze dla Ciebie, byl nawet taki film z Linda w USA w ktorym mowil ze pokacy nie umieja sie uśmiechac, stąd te posepiale ryje dookola i zawisc wszechobecna
@@imiemoze3816 A ty wiesz co dla mnie jest dobre? Nie jestem zawistny i czuję się szczęśliwy. To jest nasz kraj i każdy zachowuje się jak mu się podoba. Jeśli chcesz chodzić z bananem na RYJU, to sobie chodź. No i czytaj po sobie, bo ja miałem problem Cię zrozumieć.
@@imiemoze3816 sam użyłeś wcześniej określenia RYJ więc pisałem w języku zrozumiałym dla Ciebie. Przynajmniej umiesz się po sobie rozczytać, gratuluję.
Drogi Autorze... W Polsce "Dzień dobry" kierujemy do tych, z którymi nawiązujemy relację, albo do tych, z którymi ta relacja już występuje. Przechodzień na ulicy jest nam osobą nieznaną, my dla niego także jesteśmy osobą nieznaną. I to, że i on i my należymy do rodzaju ludzkiego nie jest w Polsce wystarczającą okolicznością, żeby użyć w/w zwrotu. Obcy człowiek, o którym nie wiemy nic, może właśnie iść do ciężko chorego do szpitala, a być może wczoraj był na pogrzebie. "Dzień dobry" rzucone tak znienacka jest w Polsce dowodem na - moim zdaniem - na brak szacunku dla prywatności drugiego człowieka, który np. być może jest zatopiony we własnych myślach. Amerykańskie "dzień dobry" jest tu próbą nawiązania relacji, ale próbą pustą, fałszywą, bo żadna relacja z tym człowiekiem tak naprawdę nas nie interesuje.
W Polsce są wyjątkowe sytuację ,w których mówi się cześć obcym osobom , najczęściej jest to podczas górskich wycieczek na szlakach ,ludzie tak się witają i mówią cześć ,często nawet rozmawiają ze sobą o tym gdzie idą ,jaki szlak wybrali ,jaki szczyt chcą zdobyć i tak trochę się poznają,czasami może też jak jadą dłużej w pociągu w jednym przedziale to też zazwyczaj się rozmawia dokąd się jedzie , skąd itd. ,kierowcy autobusów machają do siebie rękami ✋ i tak się pozdrawiają ,witają ,może życząc sobie w tym geście bezpiecznej jazdy 😏
Mój kolega ma 62 lata i jest z Iraku. Jak go zabrałem na starówkę do Gdańska to jego otwartość prawie narobiła nam kłopotów. Zaczepiał obcych ludzi, przede wszystkim dziewczyny mówiąc, że jest tu nowy I bardzo mu się podoba to miasto i zaprasza je wszystkie na kolację. Scena jak z Borata na żywo 😀
Spędziłem w USA łącznie 9 miesięcy odwiedzając łącznie chyba 11 stanów od Nowego Jorku przez Kalifornię po Alaskę. Moja szefowa raz mi powiedziała "You are cute, but you are not smiling". W Polsce ludzie są po prostu bardziej szczerzy. W USA jeśli ktoś cię naprawdę, ale to naprawdę nie lubi, i tak będzie się do ciebie uśmiechał a za plecami najchętniej utopiłby cię w łyżce wody. To mi się tam nie podobało. Jeśli masz z kimś konflikt w Polsce, będzie to widać i jest jasna sytuacja. To jest lepsze. Co do tego "zamknięcia" - ja uwielbiam rozmawiać z obcokrajowcami. Często sam ich zaczepiam i z nimi rozmawiam. Często widzę jak w centrum Wrocławia, gdzie mieszkam, ludzie patrzą na plan miasta i drapią się po glowie. 100% wtedy zaoferuję pomoc. Także różnie bywa. Część ludzi w Polsce na pewno ma barierę językową i wstydzą się swojego angielskiego, nawet ci, którzy mówią naprawdę nieźle. Jeszcze taka luźna uwaga co do niektórych Amerykanów: jeśli mówisz tam z akcentem to nie dla wszystkich jest to oczywiste, że twoim językiem ojczystym jest inny język i to dlatego kaleczysz angielski. Część ludzi po prostu będzie cię uważała za debila. I już.
Po 16 latach w UK mam takie same odczucie. Na początku podobała mi się ta kultura. Teraz uwarzam Brytyjczyków za ludzi nie szczerych. Zagadywanie jest częścią ich kultury ale tak naprawdę nie obchodzi ich to kim jesteś. To że ktoś cię zapytania co u ciebie nie znaczy że masz opowiadać tej osobie o swoim dniu. W UK podejście jest bardziej interesowne. Ludzie są dla ciebie życzliwi bo mogą mieć w tym jakiś interes. Wolę polską szczerą twarz jak anglosaski fałszywy uśmiech. Bynajmniej wiesz czego od danej osoby oczekiwać. BTW żyjąc w Polsce nawiązywałem kontakty z innymi bez problemu. Nigdy nie miałem z tym problemu. Czy w sklepach, czy w pociągu. Zawsze z szacunkiem do innych bez tego "cześć" do wszystkich. Uwarzam że Polska stoi kulturalnie wyżej od anglosaskich krajów. Do starszych i obcych mówisz dzień dobry i per pan/pani. Do ojca i matki nie mówisz po imieniu etc. Anglosaska kultura nigdy nie powinna zagościć w Polsce.
Dave właśnie taka forma filmików jest bardzo ciekawa, rób więcej vlogów - i w Ameryce i w Polsce, w miastach, na wsiach, opowiadaj o wszystkim i o niczym ! :) Oglądam cie nie przerwanie od roku i zawsze robiłeś filmiki w mieszkaniu, i było ok ale właśnie ta rutyna troche była nudna :)
Ja cię rozumiem Dave . Jestem osobą otwartą , mam 43 lat. I nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktu , rozmawiam z każdym kto się do mnie odezwie. Mieszkam w mieście turystycznym . I w związku z tym poznałem dużo obcokrajowców . Kilka razy właśnie amerykanie w chodząc do pubu uśmiechali się do osób tam przebywających i tylko ja odwzajemniłem uśmiech więc przysiedli się do mnie. Miło spędziłem czas poznałem ich dowiedziałem się co nie co o ich osobach a oni o mnie opowiedziałem im historię mojego miasta . Oprowadziłem ich po ciekawych miejscach. A kiedy byłem u brata w Katowicach wyszliśmy na piwo i on był w szoku że po 30 minutach rozmawiałem z ludzmi jak bym ich znał . Byli też serdeczni wobec mnie więc nie jest tak że jesteśmy jacyś pozamykani w sobie .
Tak mysla tylko Polacy,po praniu mozgu przez Komune. Relatywizm moralny to jest kompletne wymozdzenie.\ Sa LEPSI ludzie i sa ludzie GORSI. I tak jest rowniez z narodami,kulturami i religiami.
Ja jestem introwertyczką, więc polski styl bycia mi odpowiada. Jak zdarzy mi się, że ktoś obcy do mnie zagada i prowadzimy trochę dłuższą konwersację, to czuję się niekomfortowo. Lubię też chodzić na samotne spacery, na których mogę się zatopić w swoich myślach i nie wyobrażać sobie, żebym musiała co chwilę wybijać się z toku myślenia, żeby komuś mówić "cześć". Bez urazy dla tych innych osób, ale skoro i tak nie zamierzamy ze sobą rozmawiać, to co to zmieni.
Po co mamy się szczerzyć sztucznie do osób, których nie znamy? Co innego kiedy z kimś zaczynasz rozmowę. Natomiast z tym cześć to do obcego mówi się dzień dobry, zwłaszcza do osoby starszej. Bo jak szczeniak jakiś powie cześć do nieznajomej starszej osoby to brak szacunku.
powtarzam... David nie reprezentuje wszystkich Amerykanow.. Podczas, gdy mowi przekonywujaco.. wcale to tak do konca nie jest.. Miekszam w Stanach ponad 30 lat, i w roznych srodowiskach bywalem... i nie do konca tak jest... B. bogaci, i wyksztalceni ludzie wcale z siebie z tym wiecznym usmiechaniem sie nie robia idiotow.. Mam nie raz wrazenie, ze czesc z biedniejszych dzielnic 'nadrabia tym usmiechem'.. a troche to tez taki snobizm... ze chce pokazac, ze mi lepiej.. lub ... nie chce byc rozszyfrowanym, to sie usmiecham... takze kochanii... spokojnie z tymi 'opowiesciami Davida'...
Hallo Dave,dzień dobry i uśmiech na twarzy nic nie kosztuje. Jest znakiem dobrego wychowania. Miałam podobną sytuację,gdy moje dzieci mówiły dzień dobry do spotkanych osób będąc z wizytą u babci w Polsce. Musiałam im szybko wytłumaczyć,że w Polsce się tego nie robi. Dodam,że moi synowie urodzili się w Austrii. Mieszkamy pod Wiedniem i tutaj jest to normalne,że wszyscy mówią sobie dzień dobry.Nawet jak się kogoś nie zna. Bez żadnych podtekstów. Osoby,które nie pozdrawiają są napewno z zagranicy. Ale co kraj to obyczaj.
Naprawdę warto było obchodzić wrocławski rynek kilka razy i produkować się o tym (a właściwie narzekać) jakie to niepojęte, że w Polsce nie mówi się do nieznajomych 'cześć', a już tym bardziej do starszych osób, które widzimy pierwszy raz w życiu? Taki po prostu tutaj zwyczaj (nie tylko zresztą w Polsce), że forma 'cześć' zarezerwowana jest dla znajomych i generalnie ludzi w podobnym do naszego wieku. To, że tak jest w USA i innych anglosaskich krajach nie oznacza, że my jesteśmy jacyś wrodzy i nieuprzejmi. Forma 'hi' czy 'hello' zresztą tak naprawdę nie jest tak jednoznaczna jak polskie 'cześć'. U nas kultura wymaga tego, że jednak mówimy 'dzień dobry', 'dobry wieczór', a nie zwykłe 'cześć' bo to jest spoufalanie i tak po prostu nie wykształciły się nasze normy współżycia. Dave, pogoda też ci się nie podoba? A w USA macie tylko piękną pogodę? Widać chyba mało podróżowałeś po Stanach Zjednoczonych, lub w ogóle chyba nie znasz wszystkich kataklizmów, które nawiedzają ten ogromny kraj. Ja tam wolę, mieć kilka miesięcy zimy, czy szarugi jakby jesiennej, niż tornada rozwalające dorobki całego życia i odbierające ludzkie życie, ekstremalne susze, trzęsienia ziemi, czy też arktyczne mrozy, jak na wschodnim wybrzeżu USA, które regularnie zdarzają się teraz co roku. Nie oglądałem jeszcze Twoich innych odcinków, ale doprawdy jakoś już nie jestem zainteresowany, a tym bardziej nie widziałbym sensu, żeby takie filmiki sponsorować. Ps. Spędziłem w USA swego czasu 5 miesięcy i jakoś nie przyszło mi na myśl, żeby krytykować cokolwiek z zachowań Amerykanów, mimo, że były dalekie od idealnych.
Dave to jest coś co ja nazywam "shadow of comunism" były kiedyś czasy, kiedy jedni walczyli z nowym systemem, a drudzy pomagali go wdrażać, a potem utrzymać, czasy kiedy ludzie znikali z domów, zabierani na przesłuchania, czasem ktoś sprzedawał kogoś w obrębie rodziny i temu podobne rzeczy działy się przez wiele lat, powstało poczucie wzajemnej nieufności i ludzie żyli oddaleni od siebie, potem ten sposób interakcji społecznych przekazali swoim dzieciom, a one swoim...zmiany wymagają czasu
Święte słowa. Ja po wielu latach dowiedziałem się że mam sąsiada polakożercę . Dla niego Polska to syf , ten p... ony kraj , zacofanie , brak rozumu i porządku . Suwerenność jest wymysłem nienormalnych .
Dave zacznij dodawać napisy do filmów :) Fajnie by było jak by Twoje materiały zobaczyli nie tylko Polacy, ale też Amerykanie czy inni anglojęzyczni :) Co byś powiedział na jakiś spot w Warszawie/Wrocławiu? :) Co do poznawania nowych ludzi i kontaktów z nimi na ulicy - niestety, ale taka prawda. Jak jesteś otwarty i do kogoś zagadujesz to często ludzie się dziwią, ale też często są pozytywnie zaskoczeni :)
Za komuny brat na brata donosił i nie tylko. Więc ludzie mają lęki w Polsce otwierać się przed drugim człowiekiem. To są wytresowane nawyki przez poprzedni ustrój. Zresztą takie zachowania są do dzisiaj praktykowane np. w pracy.
Napisy to najwazniejsze. Caly anglosaski swiat chce sie w koncu dowiedziec co mysli zjezdzajacy z saksow polak. Podobno Wall Street ma byc zamknieta do ukazania sie napisow polaku.
@@Maja-br2du zimnych???? wiesz dlaczego ludzie zaczęli do siebie machać ręką? pokazywali swoją pustą dłoń bez broni... tym samym na znacznej odległości po za zasięgiem głosu oznajmiali innym o swoich pokojowych zamiarach... być może ten ciągły uśmiech jest wyrazem unikania konfliktu na bliższych odległościach? może ze strachu o własne życie zaczęli się tak uśmiechać do siebie? może tak było może nie... faktem jest jedno w Polsce nie musisz dbać o relacje z mijanym nieznajomym! bo i po co? dorabianie do tego ideologii jest nadużyciem...
Bardzo lubię słuchać i oglądać Pana w tych krótkich filmikach. W tym co jest sama prawda o Polsce i Polakach. Ja jestem bardzo otwarta na ludzi chociaż jestem Polką ale.to nie jest zawsze dobrze postrzegane. Pozdrawiam serdecznie z okolic Bydgoszczy.
A mnie się wydaje, że po prostu umiemy respektować prywatność drugiego człowieka, dla nas osoba, która zadaje mnóstwo osobistych pytań przy pierwszym spotkaniu, jest niegrzeczna ,nietaktowna i wścibska. Polacy są uprzejmi i kulturalni, ja lubię w nas to, że nie spoufalamy się z obcymi, nie mówimy do każdego "cześć", tylko " dzień dobry", jest w tym takt i szacunek.. Mamy rezerwę do nieznajomych, uważam, że to naturalne, nie chciałabym, żebyśmy się amerykanizowali w tej dziedzinie. Pozdrawiam:)
To trafna analiza. Młody polski podróżnik Michał Pater miał sesje podruzy a USA i raczej ta otwartość Amerykanów odbiła mu się czkawką. O wile lepiej podróżowali mu się po krajach słowiańskich.
Cześć Dave, mi też bardzo przeszkadza u moich rodaków, że większość z nas jest taka ,ponura,obojętna i niemiła dla nieznajomych ludzi itd... lubię twoje filmiki o Ameryce i o Polsce a także lubię poprawiać swój angielski razem z twoimi cennymi poradami językowymi. Żałuję, że wcześniej nie przeprowadziłam się gdzieś na Zachód Europy albo na południe bo jestem osobą otwartą i towarzyska ,mam też duże poczucie humoru a muszę żyć nadal wśród tych polskich ponuraków. Trzymaj się and don't worry be happy
Te obserwacje dotyczą po prostu miast w PL. Na wsiach i w mniejszych miasteczkach ludzie normalnie się uśmiechają i mówią do siebie "dzień dobry". Poza tym Wrocław (poza Warszawą) jest akurat chyba najbardziej "zamkniętym" miastem w Polsce. W innych miastach ludzie raczej częściej się uśmiechają. Zapraszamy na Śląsk, albo do województwa opolskiego, małopolskiego lub np. podkarpackiego. Powinno być lepiej, szczególnie w sklepie. ;)
myślę, że z tym dystansem do rozmowy u Polaków to jest prawda, ja się kilka lat temu przeprowadziłam do Włoch, wiadomo tu inna mentalność i było dla mnie to szokiem i czymś niekomfortowym gdy inni ludzie cały czas chcieli ze mną rozmawiać, nawet obcy, nawet gdy oni nie znali angielskiego a ja włoskiego to i tak próbowali ze mną rozmawiać i widziałam, że oni nie mogą tego zrozumieć, że ja nie mam potrzeby takiego zagadywania ludzi i rozmowy jak oni, myśleli, że ja po prostu albo jestem nieśmiała albo nie lubię ludzi :D
Ja po prostu myślę że Polacy cenią sobie prywatność i nie dzielą się z byle kim swoim życiem prywatnym. Na takie wyznania trzeba sobie zasłużyć a nie cały swój życiorys przedstawić komuś kto za chwile może zniknąć z twojego życia. A co do otwartości i takiej chęci poznawania nowych ludzi, bycia miłym przez amerykanów to wydaje mi się że jest to po prostu wyuczone od małego. Że to nie jest potrzeba tylko nawyk.
Jak nie możesz być "miły" bądź uprzejmy. I uprzejmość to jest to, czego u nas brak... uprzejmość wynika z szacunku do drugiego człowieka. Szacunek dla drugiego człowieka, podstawowa wartość ludzka.
Dawidzie, uważam, że to jeden z lepszych kanałów pozwalających zrozumieć różnice kulturowe Polska-USA ponieważ nie tylko są one zauważane ale też analizujesz ich źródła, powody. Można oglądać filmy Amerykanów w Polsce nt. różnic i Polaków w USA tak samo ale dopiero takie podejście do powodów i sposobów myslenia Amerykanów i Polaków daje rzeczywisty obraz dlaczego są te różnice. BTW ten spacer z monologiem na tle pięknej starówki powtórzyłbym w ładny dzień z monologiem po angielsku. Trzeba promować urodę polskich (trochę niemieckich) miast a centrum starego Wrocławia robi wrażenie.
To nie tylko w Polsce tak. W takiej Ukrainie to dopiero patrzyliby na ciebie jak na wariata, ale i w Niemczech byłoby to dla większości dziwne zachowanie. Co innego "dzień dobry" a co innego "cześć"
Velement Tomasz A w Kanadzie, US brak powiedzenia cześć w mniej zaludnionych miejscach, kojarzy sie z gburem, nieprzyjaznym typem i od razu dystansują sie od niego, bo powiedzenie cześć, dziekuje czy przepraszam to sekunda, a słowo dziekuje tez sie bardzo rzadko w Polsce zdarza.
@@liluniadomoczowski5783 Akurat dziękuję spotyka wcale nie rzadko. To część to kwestia obyczajowsci, tradycji. Jaki świat byłby nudny jak wszędzie byłoby tak samo
Dawid, jak zwykle bierzesz realia nazbyt dramatycznie do głowy. Polska ma ponad 1050 lat historii za sobą i jest taka jaka jest. Wszystko ma swoje podłoże i nic nie dzieje się bez przyczyny. Człowiek inteligentny a za takiego Cię uważam, stwierdza fakty ale jednocześnie stara się wyjaśnić dlaczego są one takie a nie inne. Spójrz na to, co się działo z Polską i Polakami przez ostatnie 200 lat a być może zrozumiesz dlaczego wciąż jeszcze więcej u nas powodów do frustracji niż do radości. Poza tym są również przyczyny natury kulturowej, które powodują, że uśmiech przeciętnego Polaka do drugiej osoby ma charakter czegoś szczególnego - ponadprzeciętnego i jest on autentycznie szczery, czego nie można powiedzieć o sytuacji w relacjach między ludźmi w kulturze anglo-saskiej. Tam uśmiech jest często wytrenowaną atrapą lub grymasem i nie ma nic wspólnego z tym, co siedzi wewnątrz danej osoby. Ja osobiście wolę uśmiech szczery albo wcale, gdyby miałby on być sztuczny. O takich uśmiechach mówi się w Polsce, że "śmieje się się jak końska d...pa do bata albo jak głupi Jasio albo też jak głupi do sera". Sam mówiłeś, że poproszenie do tańca kobiety w Ameryce może mieć przesłanki erotyczne a w Polsce wcale nie. Wyobraź sobie, że podobnie mógłby być odczytany uśmiech polskiej dziewczyny do obcego chłopaka, jako nieskromna prowokacja a w Stanach nie. Tak już jest i z tym trzeba się oswoić. Mieszkam 40 lat w Australii i wiem o czym mówię. Pozdrawiam.
Stary osobiście wole raz dziennie usłyszeć cześć od osoby którą znam i wiem że mówi to z życzliwości niż sto razy cześć od ludzi którzy w momencie zakończenia słowa z automatu mają mnie i moje sprawy w głębokim powarzaniu
Dokładnie! To samo jak na zachodzie nadużywa się słowa "my friend". U nas na takie coś trzeba zapracować i się postarać. Uwielbiam Polaków właśnie za te cechy. Zresztą to nie jest tylko nasza cecha. Tak samo zachowują się Serbowie czy Słowacy. Jednakże tak samo jak Polacy do rany przyłóż i zawsze bardzo pomocni.
Jak już jesteś w Polsce tyle lat to na pewno wiesz, że u nas to przysłowiowe "dzień dobry" jest dla ludzi, których znamy, lub chcemy się spotkać - nie mówimy tego do każdego na ulicy. Podobnie z tym uśmiechem - robimy to szczerze, a nie z normy kulturowej jak w Ameryce, gdzie nawet gdy nie jest Ok to i tak jest Ok. U nas moim zdaniem jest to szersze. U nas "cześć" jest dla kogoś kogo już znasz. Wydaje mi się, gdy oglądam filmy Ukraińców czy Rosjan, że to u nich jest podobnie jak u nas. Co do tego zadowolenia ludzi z Zachodu. Trudno, żeby było inaczej - po prostu zawsze byliście bogaci i bezpieczni - po prostu nawet u was nie ma pokolenia, które odczuło biedę lub brak bezpieczeństwa. Tego nie sposób tam zrozumieć w takim kraju jak USA. Polacy też nie lubią small talk. Poza tym masz celne obserwacje i świetnie mówisz po polsku. Szacun!
I to jest własnie głupie. Na szacunek powinno się zasłużyć. Skąd mam wiedziec czy ten dziadek nie bil cale zycie swojej zony, a ja mam mu zyczyc dobrego dnia nie znajac go osobiscie i dogłębnie ?
@@TrolekAmatorek w takim przypadku musiałbyś przeprowadzić krótkie śledztwo dotyczące osoby pozdrawianej bądź wszystkich pozdrawiać niedbale... ludzie jak zaczynają tworzyć ideologie to zazwyczaj kończy się to tragedią... słowo cześć nie jest słowem bez znaczenia! czcić możemy bohaterów poległych znajomych za przyjaźń czy ludzi podejmujących wyzwania... dlaczego chciałbyś czcić dziadka bijącego żonę? to dopiero jest głupie... dlaczego nie mówimy do starszych cześć? z przeszłości... ludzie starsi niejako z automatu nie mogli się przyjaźnić z młodszymi... mogli się znać szanować mieli nawet jakieś relacje interesy itd ale nie byli kumplami... dziś coraz częściej przyjaźnimy się ze starszymi osobami i często da się usłyszeć międzypokoleniowe cześć....
bzdury, szczacunek dla innych nie okazuje sie przez "dzien dobry" - wszyscy ludzie sa rowni i do wszyzstkich sie jednako odzywa. Czesc jest dozwolona dla wszystkich i nikt nie powinnien sie za to obrazic ......Panie i Panowie sa na dworach krolewskich .....
@@EdmundStyle Prawda jest taka że ludzie obrażający się na film Dave'a to takie owieczki Matrixa, bardzo wciągnięte w jego zasady. Jak ktoś wyższy od Ciebie statusem społecznym obrazi się po powiedzeniu mu "cześć", to jest odebranie mu jego iluzji, że należy się do niego zwracać per Pan i Władca, sprowadzasz go na Ziemie że ktoś postrzega go tylko jaki innego człowieka, a nie tego za kogo on się uważa.
z tym uśmiechaniem się to przesadzasz... zacznijmy od tego że uśmiech czy mimika twarzy jest częścią wzajemnych relacji... to rodzaj porozumiewania się... skąd ten częsty amerykański uśmiech się wziął? jaką ma historię? a może to taki "strach przed przemocą"? przodkowie może uśmiechali się by uniknąć konfliktu? przemocy? ataku? no nie wiem czy w takim kontekście byłoby to ciągle tak samo fajne?... wracając do faktów to w Polsce nauczyliśmy się uśmiechem wyrażać wiele emocji czy międzyludzkiej relacji... uśmiechem wyrażamy np radość ale i uśmiechem szydzimy z ludzi uśmiechamy się bezradnie ale i triumfalnie uśmiech może być głupkowaty ale i "mądry" możesz uśmiechem wyrazić swoje zainteresowanie drugą osobą albo ją poniżyć... itd itp... jest tego sporo... zanim skrytykujesz Polaka za reakcję na twój uśmiech zastanów się nad tym jak on odczytał twoje intencje? być może uśmiechem zaproponowałeś sex kasjerce w sklepie bądź ją poniżyłeś... warto się nad tym zastanowić... dlaczego w Polsce nie wypytujemy ludzi? bo nie... może szanujemy prywatność? może nie lubimy się okłamywać? jak nie chcesz mówić to nie mówisz i nie jesteś zmuszony kłamać... u nas ta komunikacja działa ale niejako w odwrotną stronę... ludzie mówią o sobie i oczekują tego samego od rozmówcy... wygląda to jak narzekanie ale tak na prawdę jest tym samym co gdzie indziej... to taka forma zbiorowej komunikacji choć może w negatywie czyli w odwrotnym kierunku ale efekt i cel ten sam... pytaniem zasadniczym jest to dlaczego chcesz nas Polaków zmienić? czym tobie zawiniliśmy? że chcesz nas ulepić na amerykańską modłę? i dlaczego tak bezkrytycznie oceniasz innych przez pryzmat własnych doświadczeń? pomyśl w Polsce aby przejść obok innego Polaka nie musisz wyrażać żadnych emocji ani żadnych gestów... mijany Polak nie będzie miał żadnych do ciebie za to pretensji i nawet tak na prawdę ciebie nie zauważy... by zrobić to samo w Ameryce musisz się uśmiechać... ale gdy się uśmiechasz to czy zapamiętałeś kogo mijałeś? nie no chyba że gbur się nie uśmiechał ;) używanie słowa "cześć" hmmmm czy ty na prawdę jesteś Polakiem? nasze "cześć" nie jest żadnym hej czy halo! słyszałeś może kiedyś cześć i chwała bohaterom???? to twoi kumple? znajomi? no nie... pomyśl tak aby kogoś czcić należy go po prostu znać! czcimy bohaterów bo znamy ich czyny... czcimy znajomych za to że nimi są... za co miałbym czcić nieznajomą osobę???? no przestań jesteś zwykłym głupim ignorantem... taka rada nie potępiaj już niczego czego po prostu nie znasz... bagaż twoich doświadczeń to nie koniec świata! więcej pokory....
"Cześć" to nie jest odpowiednik "hi". To po prostu inne słowo. "Cześć" jako przywitanie i pożegnanie jest używane między ludźmi, których coś łączy. Przynajmniej miejsce pracy.
Dawe'idzie - różnicowanie pozdrowień w zależności od osoby, z którą rozmawiamy nie jest wyłącznie polską specjalnością. Jakbyś się zainteresował np. kulturą Japonii, to tam dopiero byś się zdziwił. Inaczej pozdrawia się klienta, inaczej sprzedawcę, inaczej szefa, inaczej starszego (dłużej pracującego) kolegę z pracy, inaczej młodszego. Oni mają cały "grzeczny" język, z odrębną gramatyką. Neutralne i najczęściej używane zwroty w życiu codziennym, to "dzień dobry", "dobry wieczór" (jak jest ciemno) na powitanie i "do widzenia" (nawet jak rozmawiasz przez telefon) i "dobranoc" (jak jest ciemno) na pożegnanie ewentualnie można kolegom w pracy życzyć, "miłego popołudnia" lub "miłego weekendu" jak idziemy do domu względnie "do jutra", "do poniedziałku" ("do środy" jak poniedziałek i wtorek też są wolne). Jak podchodzę do kasy w sklepie mówię "dzień dobry" lub "dobry wieczór", a jak od niej odchodzę mówię "miłego dnia", "dowidzenia", "dobranoc" lub "miłego popołudnia" czasem "dobranoc". Sprzedawcy na ogół odpowiadają "dzień dobry", "do widzenia", "Dziękuję! Wzajemnie ". "Cześć" jest zarezerwowane dla spotkań nieformalnych, bo wywodzi się z języka skautów, harcerzy lub podobnej społeczności. To trochę tak jak nie zwracasz się do taty np. "John!" tylko "Dad!"
Za to jeśli jesteś w górach i spotykasz ludzi na szlaku wtedy się ich pozdrawia czyli wita i to też nie ma znaczenia czy powiesz cześć czy dzień dobry(nie zwraca się uwagę tak jak np będąc w sklepie)
Spotkaj Polaków w jakimś egzotycznym kraju, w Azji czy gdziekolwiek, też nie ma opcji że jak się usłyszy rodzimy język to się nie przywitasz i kilku słów nie zamienisz.
Odkąd pamiętam ludzie mnie pytali "co jest ze mna", że sie tak ciągle uśmiecham, w liceum starsi koledzy mysleli, że popalam coś przed przyjściem do szkoły, w pracy różnie to odbierano - do jednej zostałam zatrudniona dzieki temu, że wprowadzałam pozytywną atmosferę, w innej natomiast kazano mi sie przestać "głupio szczerzyć"... też tego nie rozumiem, serio....
Polski naród ma 1000 lat. Wasz ma tylko 200 a chcecie wszystkich pouczać. Polacy są i niech pozostaną sobą. A nie naśladują anglosasów którzy są tak zestresowani prawdopodobnie poczuciem winy za krzywdy innych narodów że patrząc komuś w twarz muszą widzieć jego uśmiech żeby być pewnym że niema problemu. W przeciwnym razie będzie myślał że takowy występuje. To jest patologia w percepcji rzeczywistości drogi panie! Bo Polaków zachowanie jest bardzo czytelne. I jeśli ktoś będzie miał do Ciebie problem to uwierz że na pewno się o tym dowiesz. I to nie z powodu braku uśmiechu na jego twarzy. Polacy ponadto bardzo cenią sobie swoją i innych wolność osobistą. Dlatego nie są nachalni i nie rzucają się obcym na szyję bez powodu. Widać że kompletnie nie znasz tutejszej kultury. A skarżysz się że ludzie nie zachowują się według Twojego życzenia. Otórz przyjmij Pan do wiadomości że w Polsce bardzo niegrzecznym jest natrętne zadawanie zbyt wielu pytań drugiej osobie. Jeśli nie odczuwasz dyskomfortu osoby przepytywanej w ten sposób znaczy żeś ignorant bez kultury i ogłady. Albo co gorsza cymbał. Na koniec jeszcze tylko mała statystyka dla rozjaśnienia umysłu. Z oficjalnych informacji odnośnie wzajemnej miłości w społeczeństwie amerykańskim wynika że ilość popełnianych u Was morderstw na 100 000 w ciągu roku wynosi 4.8 W Polsce wynosi ona 0.7 Liczby mówią same za siebie. Więc nie truj Pan dupy że z nami jest coś nie tak. Bo to Wy tam macie problem ze samymi sobą.
Dla Polaków uśmiechanie się bez powodu jest sztuczne i tak odbieramy też wasze uśmiechy. Co z tego, że na co dzień się uśmiecha np. pracodawca do pracownika, a za chwilę z uśmiechem wręcza mu wypowiedzenie z pracy. Żaden uśmiech nie osłodzi mu tej sytuacji. Uśmiech Anglosasów jest tak naprawdę nie szczery. Bo zastanów się co ciebie obchodzi czy ktoś nieznajomy ciebie pozdrawia na ulicy. To przecież tylko ktoś kogo może już nigdy w życiu nie spotkasz. On tak naprawdę ciebie nie obchodzi, jak również nie obchodzisz ty jego. Człowieka nie ocenia się po wyuczonym uśmiechu, a raczej po tym czy możesz na niego liczyć w trudnej sytuacji.Dla mnie udawanie miłego jest niepotrzebnym zjawiskiem. Po za tym " wchodzenie z butami w cudze życie" jest niegrzeczne. Mówisz, ze jesteś Polakiem ale mentalność masz amerykańską.
@@a.g.a.t.a6326 Mamy inną mentalność, jesteśmy bardziej zamknięci i podchodzimy z rezerwą do innych ludzi. Takie postawy zapewne w jakimś stopniu wynikają z uwarunkowań historycznych. Ja sama osobiście nie lubię, gdy ktoś obcy zadaje mi zbyt natarczywe pytania. "Co ty, gościu, książkę piszesz?" - myślę wówczas.
@@Nina_random-internet-user oj mamy, mamy i to jest bardzo widoczne. Pytanie o imię i kraj gdzie mieszkamy to norma i nie ma w tych pytaniach niczego co naruszałoby naszą prywatność. Ktoś chce wiedzieć jak się do nas zwracać i często gdy podajemy nazwe naszego kraju, okazuje się, że nasz rozmówca go odwiedził. To świetny wstęp do rozmowy i szansa na poznanie ciekawego człowieka.
Z tym uśmiechaniem się to prawda i nieprawda. Mieszkając przez 'chwilę' w Warszawie zauważyłam, że dla nich uśmiechanie się jest nawet jakby nie na miejscu.. Ale Wrocław akurat jest całkiem inny, bo tutaj często można zobaczyć radosnych ludzi i szczerych, takich normalnych. Co do kultury - miałam kiedyś lekcje ze Szkotem i muszę przyznać, że często zagraniczni się puszą, zachowują 'jak u siebie' i chcieliby, żeby cała Polska się dla nich przestawiła. Czasami są to zachowania, które postrzegamy jako niekulturalne, nie na miejscu. I tak jak ktoś wcześniej napisał - wścibskie. To nie prawda, że "w Polsce się nie nauczyliśmy poznawać nowych ludzi" - mamy inną kulturę i inaczej to wygląda, niż w Ameryce i relacje nie są tak powierzchowne. Może też warto, żeby niektórzy obcokrajowcy mieli w sobie więcej pokory będąc gościem ;). No i tak samo działa to oczywiście w drugą stronę. Bo jakby cały świat byłby taki sam byłoby nudno ;)
Za uśmiech jeszcze wpierdol mozna dostać "Coś cie kurwa bawi?" xDDDDD
W Polsce nie ma się z czego śmiać...
😂 , no...może i tak.
@@neon2422 No właśnie odwrotnie... pozostaje jedynie się śmiać.
@@Ulthion płalać ze smiechu
homo soviecticus 😂
Faktycznie brakuje mi tego czasami: spontanicznego powiedzenia Dzień dobry do spotkanej osoby. W Polsce najczęściej jak to zrobisz to druga osoba pół dnia spędzi na zastanawianiu się czy cię zna :)
Czasami idę i uśmiecham się do własnych myśli... starsze baby patrzą się bykiem! ... czemu ONA się cieszy...pospacerujcie na Rynku w Krakowie. Fajny test....Zagraniczni turyści zawsze uśmiechnięci.
I o to chodzi. Czasem specjalnie, mając pelną swiadomość tej rozkminy, mówie do kogos ze szczególnym entuzjazmem Dzieńnn Dooobryy! Jakbym spotkał dawno niewidzianego znajomegi. Lubie to!
Mi nikt nie odpowiada tylko się patrzy
@@hadasah6309 potem cały dzień się zastanawia, czy Cię zna
@@jolkaw8703 To prawda, ale słuchaj, ktoś tę naszą kulturę tworzy a więc w naszych rękach, rękach młodych i otwartych ludzi zależy czy coś w tym kraju zmienimy. Uważam że powinniśmy zachowywać się jak chcemy, a kto się będzie dziwnie patrzył to jego sprawa, nie powinno to mieć dla nas żadnego znaczenia. To już o nich świadczy, nie o nas.
Dave u nas jedyni którzy zagadują na ulicy to żule, pytający o 5 złotych
😂😂😂😂
Jeszcze rycerze ortalionu są bardzo pomocni, często pytają czy masz jakiś problem?
e tam...
prawda
Albo o “szluga” lol
Dawid, jesteśmy bardzo doświadczonym przez los i historię narodem. Lata okupacji i niewoli, zdrad innych krajów zrobiły swoje. Osoby zbyt dociekliwe przez dziesięciolecia kojarzyły się i wciąż kojarzą, szczególnie starszym osobom, z konfidentami i kapusiami. Uważam, że nasz wspaniały naród jest i tak bardzo otwarty zważywszy na powyższe.pozdr.
Kiedy to było……stary ile można tkwić mentalnie w komunie?
Dave, co do poznawania ludzi przez pytania: po pierwsze historia Polski - ktoś kto Cie wypytuje mógł być obcym szpiegiem i kulturowo przeszło dalej, że nie odpowiadasz na osobiste pytania do jakiegos pierwszego lepszego człowieka z ulicy czy nowo napotkanego. Takie pytania są uważane za niegrzeczne i wścibskie tak na pierwszym spotkaniu. Ludzie w Polsce dowiadują się o sobie więcej gdy się zakolegują/zaprzyjaźnią i to wtedy jest naprawdę doceniane, że ktoś mówi Ci o swoim życiu i chronisz jego sekrety. Po drugie: bardzo mi się to podoba bo osob. uważam że Polavy mają specyficzną dobrze rozwiniętą sztukę rozmawiania i żartowania dzięki temu. O wszystkim. Bo o czymś trzeba rozmawiać a nie wypada o osobistych sprawach więc umiemy rozmawiać o wszystkim, przytaczać śmieszne historie, komentować rzeczywistość itp. Osobiście nie podoba mi się takie wypytywanie jal na wywiadzie. Zagraniczni często tak robią i to jest dla mnie nudne, jakieś zasypywanie się pytaniami, zero kreatywności w tworzeniu rozmowy z wszystkiego, tylko wymiana onformacji o sobie, płytkie. A poza tym jak od razu Ci powiem wszytko o sobie to czym będziesz się różnił od mojego przyjaciela tj. kogoś kto wie o mnie wszystko? To nie takie proste, postaraj sie, zachwyć mnie swoją osobowością najpierw. Także każdy to widzi inaczej. Pozdrawiam.
Zgadzam się w całej rozciągłości. Dwa kciuki w górę😊
Podbijam ;DD
Zgadzam się, ale znowu przychodzi mi na myśl niezbyt grzeczna pani w Urzędzie Miasta czy ZUSie, czego na zachodzie nie doświadczysz, zapewniam, no może ja tak miałem przez ponad dekadę.
bardzo dobrze powiedziane, dobry wpis :)
Dan nyBoi jak. ktoś jest niegrzeczny w urzędach to powinnyśmy zgłaszać to do przełożonego, lub tzw. książki skarg i zażaleń, to wtedy by sie nauczyli rozumu.
W polskich górach, na szlakach turystycznych, gdzie mijasz się z nieznajomymi- też można się przywitać i uśmiechać.
Cześć,
zgadzam się z Tobą, że Polacy nie są tak otwarci jak Amerykanie, ale zwróć uwagę, że są na zachodzie są również takie nacje, które są podobnie zamknięte, np. Holendrzy, oczywiście są wyjątki ;) A w Polsce ja na przykład zauważam, że ludzie potrafią być otwarci, zagadują w miejscach publicznych, komunikacji miejskiej, kolejkach, poczekalniach. Sam tak robię, do obcych ludzi i najczęściej spotykam się z uśmiechem i życzliwością :)
PS. tak już pół żartem.. mówisz, że Polacy narzekają a sam przez cały filmik narzekasz :D Ale w końcu jesteś Polakiem !!!:D
Że co? Mieszkałem w Holandii i są jeszcze bardziej otwarci niż amerykanie, wszędzie mówią ci cześć i sie do ciebie usmiechają. Osobiście mnie to męczyło, nie znam ich wiec czemu mam wszystkim mówić cześć
@@Masterfunexable To zależy. Też mieszkałem w małym miasteczku i każdy mówił każdemu Hello, gdy przechodził. Też jest taka kwestia, że na zewnątrz są może i bardziej otwarci niż my, ale za to jeśli chodzi o zapraszanie do domów i przyjmowanie kogoś w gości, to są bardzo powściągliwi. Tak już mają i się nad tym nie zastanawiają. Nie znaczy, że to jest złe. My z kolei zupełnie przeciwnie, jeśli chodzi o gościnę.
bzdura, wjeżdżając do Niderlandów na kilka dni za każdym razem czułem się wręcz dziwnie gdy ludzie (nie ważny wiek) sami zaczynali miłą konwersację.
U nas brak uśmiechania się na ulicy został jeszcze z czasów kiedy delikatnie mówiąc, uśmiechać się było dużym przywilejem...
W dodatku warto wspomnieć że w takich krajach jak np. Rosja, jest dokładnie tak samo jak u nas - taka specyfika terenu :)
zostawię żart na koniec który kiedyś usłyszałem: kiedy w patrzysz na kogoś w Ameryce - ten uśmiechnie się. Kiedy zapytasz w Polsce, zapyta się dana osoba "jaki masz problem?" 🤫🤣
@@gabrielschwarz8761 Mowię. Są otwarci na zewnątrz. Aczkolwiek nie wszyscy.
Największy szok przeżyłem w Albanii na prowincji. Tam ludzie już totalnie się nie uśmiechają. W Polsce jak do kogo się uśmiechniesz to jeszcze zazwyczaj odwzajemni ten uśmiech. Natomiast w Albanii nikt mojego uśmiechu nie odwzajemniał, miałem wrażenie, że patrzą na mnie jak na jakiegoś dziwaka.
To chyba nie do końca prawda. Mieszkam w mieście pow. 200 tys. Na ulicy ludzie nie kłaniają się sobie ale wchodząc do małego pomieszczenia w którym znajduje się ktoś inny często słychać dzień dobry ( kolejka u lekarza, winda, stołówka, mały sklepik itp.) Ostatnio z przyjemnością stwierdziłam, że ludzie pozdrawiają się mijając na trasach wycieczkowych nawet w lesie.
Cześć mówi się do kumpla, do obcej osoby ten zwrot uznawany jest jako nadmiernie poufały, niegrzeczny. Pani w Biedronce mówi więc dzień dobry.
I to chyba mowi cos jak ktoś po tylu latach w Polsce nie czuje bluesa i nie zna podstawowych manier grzecznościowych.
@@marita7424 zgadzam się 😃
Polacy są bardzo otwarci i gościnni.Ale nie mamy takich zwyczajów żeby do każdego nieznajomego się uśmiechać i witać.Jak ktoś powie na ulicy dzień dobry to się zastanawiam czy ktoś mnie zna czy z kimś pomylił....co kraj to obyczaj.No ale bez przesady nie jesteśmy też jakimiś niedostępnymi gburami .Każdy kraj ma inną mentalność.Nawet będąc za granicą nie zauważyłam jakiejś przesadnej otwartości do ludzi na ulicy.
Dokladnie.
Wiekszosc zycia mieszkam w USA. Moge Cie zapewnic, ze gdy ktos jest dla ciebie bardzo mily, to na 100% dlatego ze chce ci cos sprzedac lub miec inna korzysc.
@@EvaSawicka you are right I live here too twenty plus some years and the smiles etc. Isn't so cut out to be.. it's mostly business, what they can get from you unfortunately. Amerykany też są szpany i trzymają ten fason a forma ciała to otyłość przeważnie.. oczywiście nie wszyscy ale większość to co mówię to większość są tacy. Szkoda.
Wlasnie o to chodzi, forma grzecznosciowa, to kogos najpierw obrzucic wzrokiem od gory do dolu, czy sie oplaca z kims mowic, to decyduje !!!
Zgadzam się.
Kurde, ja właśnie lubię ten sposób poznawania ludzi jaki jest w Polsce. Bo tutaj to my ustalamy granice ile chcemy o sobie powiedzieć, jak byłam w Anglii to ja nie wiedziałam o co mogę pytać innych, nie wiedziałam jakie pytania mogę im zadać, bo oni często zadawali tak absurdalne pytania o to co lubię jeść - pytanie ok, jeśli mamy wybrać restauracje lub gadamy o kuchni, a nie właśnie się poznaliśmy na imprezie i chcemy się "na siłę" poznać. Często też ludzie odpowiadają krótko na pytania i nie może wytworzyć się żadna rozmowa, a ciągłe zadawanie pytań brzmi jakbyś przeprowadzali wywiad i na siłę starali się podtrzymać rozmowę.
W Polsce, albo coś między osobami tyka, są fale i będą mieli o czym rozmawiać, na co narzekać lub z czego żartować, albo nie i po co na siłę szukać "przyjaciół", którzy no niby będą mili i sympatyczni, ale na których za bardzo nie można polegać. Nie na tym ma polegać znajomość.
Etymologię zwrotów Pan, Pani wyjaśniono już tu dokładnie, ja tylko wspomnę, że takie zwroty pozwalają też na określenie zażyłości pomiędzy ludźmi. Do kogoś innego powiesz per pani Kowalska, do kogoś innego, pani Katarzyno, pani Kasiu, czy Kasiu. W Polsce mówienie sobie na ty oznacza pewną zażyłość, a przejście na ty oznacza inny stopień relacji i może generować jakieś oczekiwania.
Poza tym są ludzie którzy chętnie z Tobą porozmawiają np. na przystanku, ale to już trzeba poznać po języku ciała, w innej sytuacji taka osoba może poczuć się nieco osaczona.
To tylko nasze chore wyobrażenia. Pan/Pani zapewne pochodzi z czasów szlacheckich gdzie były klasy społeczne. A że jesteśmy zakompleksieni to mimo upływu wieków nadal od tego sposobu myślenia nie odeszliśmy.
W Polsce uśmiechamy się do ludzi, których znamy przynajmniej z widzenia. Nie uśmiechamy się bez powodu do nieznajomych choćby dlatego, żeby przez resztę drogi nie zastanawiali się kto to był. Tym bardziej, że tę ich reakcję widać. W Polsce raczej dosłownie rozumiemy uśmiechanie się do kogoś a nie jako coś nic konkretnego.
Jak przyjeżdżasz z Ameryki do Polski to pierwsze co cię uderza to mina Polaków - nie smutne, nie radosne, tylko po prostu poważne... kamiennie poważne XDD
1 co mnie uderzyło w Polsce to: że nie ma Tysięcy MURZYNÓW WSZĘDZIE. Nareszcie BIALI Europejczycy.
2 co mnie uderzyło to że nie ma Bezdomnych dosłownie na każdej ulicy w downtown. W Polsce możemy przejść przez całe miasto i nie zobaczyć BEZDOMNYCH i Psychicznie Chorych ludzi Umierających na ulicy jak w najbogatszym kraju w historii świata.
A 3 co mnie uderzyło to że po wejściu do autobusu miejskiego byli tam … NORMALNIE ludzie. I do tego wszyscy oni byli … CZYŚCI.
ada las w Katowicach mamy takie regionalne wyzwanie, przejść 300 metrów od dworca pkp do galerii handlowej supersam ulicą stawową i nie zostać zapytanym przez żadnego menela o fajkę albo hajs XD
@@DMartinov menel to jeszcze nie bezdomny, no chyba że bezdomny menel
@@MrWoojohn zawodowi bezdomni od 25 lat ... w kraju w którym 3 miliony Ukraińców znalazło sobie lokum i pracę w ciągu 4 lat
@Jakub Bończak moja metoda na zaczepkę w stylu "Kierowniku, kierownik da 2 złote" to "do pracy się śpieszę" co spełnia postulat żeby nie udawać że ich nie ma a jednocześnie ma wymiar edukacyjny w postaci wezwania do zmiany stylu życia - NB. kiedyś dawno temu czytałem, że jak lekarz rodzinny po raz 58 wzywa palacza do rzucenia palenia to u niektórych to działa, chodzi o to że wezwanie wydaje się bezcelowe (bo już tak wiele razy było praktykowane) ale że jednak po bardzo wielokrotnym powtórzeniu przynosi efekt
Można mówić cześć, siema, hej do obcych jak jest się w górach, na szlaku.
Ja to zawsze mówiłam Szczęść Boże...;)
@@katarzynkaww A ja zawsze mówiłem: "Ave Satan i jego czeluść piekielna zawsze na wieki."
A w mieście nie można? NIE MOŻNA!
dream president no do obcych to nie wypada. Ale jak chcesz, ja ci nie zabronię.
to ciekawe że Polacy wiedzą jak używać polskich słów ale nie wiedzą dlaczego...
czcimy bohaterów czcimy za czyny za postawę za przyjaźń itd... z jakich to niby powodów mam czcić anonimową osobę? na szlaku czcimy ją za wyzwanie którego się podjęła tak dla ścisłości...
jakim trzeba być głupim ignorantem aby zrównać cześć z jakimś głupim hej czy halo?
Drogi Dawidzie, po mnie nie rozpoznałbyś, że jestem z Europy Wschodniej (czy jak to powiedziałeś). Uśmiecham się, nawiązuję kontakt z ludźmi na ulicy, nie krępuję się pytać o różne rzeczy itp. Po prostu: lubię czuć się na luzie - i jestem na luzie.
A poza tym i przede wszystkim: lubię ludzi i chętnie im to okazuję.
Ale tym bardziej przyznaję Ci rację: rzeczywiście, takie zachowanie w Polsce nie jest przyjęte i trzeba intuicyjnie umieć wyczuć, co można, z kim i kiedy.
Dlaczego takie są polskie standardy, nie wiem - ale nie powiem, żeby spędzało mi to sen z powiek. Tak się przyjęło - nie od dziś i nie od wczoraj. (I pewnie nie od przedwczoraj też.) Robię, co mi serce dyktuje i tyle. Nie jest to nic zdrożnego, wręcz przeciwnie. I nigdy nie spotkało mnie nic przykrego z tego powodu, też wręcz przeciwnie.
Polecałabym i Tobie się na to nie za bardzo oglądać. Bądź sobą! nie musimy wszyscy dmuchać w tę samą trąbę. Czy w ogóle przywiązywać do tego większej wagi. Taki tu panuje zwyczaj i tyle. I nawet nie wiem, czy „niestety” (choć na pozór, wydawałoby się, ten standard amerykański jest bardziej pożądany - ale coś mi się jednak za nim nie tęskni).
W USA nie byłam - ale odkąd zmienił się w Polsce ustrój i wkroczył kapitalizm, w wielu programach telewizyjnych (głównie tzw. rozrywkowych i innych tego rzędu) promuje się jakąś „sztuczną energię”. Jakby obowiązkiem było manifestowanie jakiegoś „luzu i szczęśliwości”, przesadnej pewności siebie, uśmiechu od ucha do ucha itp. Odczuwam to jako wymuszone, nienaturalne, nieautentyczne… A kojarzy mi się to z Ameryką, bo wcześniej z podobnym zachowaniem spotykałam się tylko w amerykańskich programach tego rodzaju. Stąd zastanawiam się, na ile te standardy amerykańskie są szczere, a na ile powierzchowne i wymuszone społecznie przez jakąś obowiązującą „filozofię sukcesu”.
Tak czy inaczej, skoro Ci to przeszkadza, przestań się temu podporządkowywać!
Poza tym pomyśl sobie, że - z całym szacunkiem dla amerykańskich zwyczajów - może to w Polsce ludzie są na swój sposób bardziej otwarci, skoro - jak sam mówisz - bardziej prawdopodobne jest, że zaproszą Cię do siebie do domu, niż w Ameryce?
Nie nalegam - ale co komu po takim „Hi”, które, jeśli dobrze rozumiem, praktycznie do niczego nie zobowiązuje? To nie w Polsce ukuło się powiedzenie "My house is my castle".
A przede wszystkim PRZEPRASZAM CIĘ za niektóre reakcje polskich internautów, jakie znalazły się tu w odpowiedzi na Twoje pytanie. Z tym z kolei JA mam problem. Czy w amerykańskim Internecie ludzie też często reagują w taki nieżyczliwy sposób?
(Pomijam tu przypadki osób ewidentnie niezrównoważonych psychicznie, które chodzą po różnych forach i odreagowują w ten sposób swój osobisty dyskomfort - bo o tych szkoda gadać).
Pozdrawiam Cię serdecznie :) 🌻
Joanna
Sztuką przy rozmowach z nieznajomymi jest zadawanie takich pytań, żeby nie zmuszać ich do niewygodnych odpowiedzi a jak ktoś zazwyczaj urywa pytanie zdawkową odpowiedzią, to oznacza że nie chce kontynuować tego tematu. Na przykład w takim barze, zamiast pytać o pracę czy rodzinę, gdzie osoba siedząca obok nas czy na przeciwko może mieć na tych polach problemy, można zapytać o jakieś zainteresowania, hobby itp. Jasne że pewnie w końcu pod czas rozmowy zdarzą się takie pytania, ale to po tym jak się załapie to minimum zaufania. Oczywiście to tylko moja opinia i przypuszczam że ten temat mógł być poruszany w jakichś publikacjach naukowych socjologów albo kulturoznawców. Jest jak jest i wpływ ma na to pewnie z kilka stuleci, a będzie jak będzie. Na świecie jest masa kultur i to chyba dobrze że się różnią, bo byłoby nudno na tym świecie jak wszędzie byłoby tak samo.
Rozbawiłeś mnie tym, że Polacy nigdy nie nauczyli się jak poznawać innych ludzi :D Z jednej strony rozumiem Twój punkt widzenia i zakładam, że dzięki takiemu otwarciu w USA jest sympatyczniej, milej z pozoru itd. i będąc w Polsce można odnieść wrażenie, że mieszkają tu głównie ponuracy. Z drugiej strony nie oszukujmy się, właśnie taka kultura w Stanach jak pytania co u Ciebie i odpowiadania, że ok, a u Ciebie, też ok, jest bardzo, hm - płytka i nieszczera. Tak samo wypytywanie o wszystko, bo wypada i tak miło. Tak naprawdę to w większości oni nie chcą w ten sposób Cię poznać, tylko wymieniają grzeczności. Pewnie, można się uśmiechnąć, zagadać itd. - może to komuś poprawi humor, ale w Polsce jest inna mentalność, inna historia. Właśnie historia, zabory, wojny, to wszystko wpłynęło na to zamknięcie się na innych, ale przez to w Polsce nawiązuje się, moim zdaniem, głębsze relacje i bardziej szczere (oczywiście tu generalizuje i nie chodzi mi to, że w USA nie ma głębokich relacji - mi chodzi tylko o ogół zachowań wobec obcych).
Też tak myślę. W Polsce jak się kogoś poznaje to zwykle jest to szczere.
Mam to samo zdanie. Po co pytać kogoś jak się ma, skoro właściwie cię to nie obchodzi?
Mieszkam na stale w Kanadzie od 90 roku, troche przsiaklem ta kultura
mimo tego czuje sie polakiem.
Denewwuje mnie w jezyku angielskim zwrot How are you. ??
Staram sie wytlumaczyc "kanukom" ze nie potrafie smiac sie i udawac zadowolonego
w dniu kiedy:
1. mialem wypadek samochodowy
2.zmarl mi ktos bliski
3. stracilem prace.
A w kanadyjskiej kulturze zawsze masz byc pozytywny z usmiechnieta twarza.
I na pytanie How are you ? zawsze jest oczekiwana odpowiedz pozytywna.
Nigdy sie nie pytam ludzi jak sie czuja, bo to kazdego osobista sprawa.
Wypowiadam : Hi, Good Morning, How is everything, What's up, Hello
Nie uzywam HOW ARE YOU, wydaje mi sie ono bardzo obcesowe.
A jezeli czlowiek ktory mieszka w USA czy Kanadzie jest zawsze na GOOD.
To znaczy ze klamie i jest nie szczery, sztuczny. i jego usmiech jest tez sztuczny, nie majacy nic wspolnego z serdecznoscia...
Pozdrowienia z Mississauga
Przy okazji różnych prac które wykonywałem na wsiach (prace ogrodnicze) bardzo często dzieci wracające ze szkół mówiły mi 'dzień dobry' mimo, że mnie nie znały. Myślę, że to jest nadal kwestia wychowania na wsi w szacunku do pracy zwłaszcza fizycznej i to jest bardzo fajne, że nadal ludzie kultywują takie podejście. Jestem z miasta, więc dla mnie to na początku było dziwne, ale z czasem przywykłem i to jest zwyczajnie miłe, jak ktoś życzy zwykłemu 'robolowi' dobrego dnia ;) Co do otwartości na obcych ludzi to jest raczej zupełnie inna płaszczyzna interakcji funkcjonująca w odrębnych konwenansach i oddzielona grubą kreską od relacji ze znajomymi czy rodziną. W moim odczuciu te właśnie normy w kontaktach z nieznajomymi są wyrazem szacunku i pozwalają określić na ile znamy daną osobę. Nie wyobrażam sobie mówienia do przypadkowych osób 'cześć', mówienia po imieniu czy wypytywania o bardziej newralgiczne kwestie (jak w stanach). Co do uśmiechu to po prostu trzeba się nauczyć jak go w Polsce używać. Nie cieszymy się oczywiście jak 'głupi do sera' idąc ulicami patrząc na innych, ale już pogodny wyraz twarzy nie skierowany do konkretnej osoby przechodzi bez problemu (sprawdziłem) tak samo w rozmowie, a do tego umiejętnie wplecione parę uśmiechów skutecznie rozluźnia atmosferę (też sprawdzone i nigdy nie miałem z tego powodu jakichś dziwnych sytuacji). Faktem jest, że część ludzi przesadza z wyrazem twarzy pt. 'o kurwa, jaki to jestem przez życie udręczony', ale to głównie domena starych bab w komunikacji miejskiej. Zawsze mogło być gorzej, mogłeś być pochodzenia norweskiego i męczyć się teraz w jakimś Bergen z ich podejściem do obcych w aurze jeszcze gorszej niż tutaj :D
Drogi Panie Dawidzie, nie chciałbym przytaczać zachowań, które nas mogą irytować w innych krajach. Za następne dwadzieścia lat zrozumie Pan więcej, jaka jest natura człowieka, czym jest wspólnota, praca nad sobą i kontakt z drugim człowiekiem. W Stanach jest dużo więcej zróżnicowania, życia dla przyjemności, a także przemocy, biedy i agresji widocznej na ulicy i w miejscach publicznych. Ze względu na nieprzewidywalność zachowań ludzie boją się kontaktu z innymi, często naćpanymi, natrętnymi i kolorowymi. Na ogół Polacy są bardziej jednorodni, wykształceni, zrównoważeni, bogatsi duchowo, dlatego nie są na luzie, nie uśmiechają się "jak głupi do sera", życie traktują bardziej poważnie i odpowiedzialnie. Równocześnie nigdy się nie wywyższają, jak ludzie z Zachodu, okazują godność każdemu obcemu, lepiej traktują kobiety oraz szanują ludzi starych i niedołężnych bardziej niż w jakimkolwiek innym kraju. Warto zapamiętać, że tylko wyższa kultura zasługuje na naśladowanie, Na przykład, mi imponuje kultura Japonii, z całą pewnością najwyższa na świecie i dlatego od Japończyków warto się uczyć kultury.
Trochę dziwi mnie to, że mimo że mieszkasz w Polsce już tyle lat nadal masz problem ze zrozumieniem różnić kulturowych i no stop porównujesz styl bycia Amerykaninów z Europejczykami, Polakami. Ludzie jak najbardziej się uśmiechają na ulicy w czasie rozmowy przez telefon czy z drugą osobą na żywo pod wpływem emocji, a nie sztucznie cały czas do obcych ludzi których widzi się pierwszy raz w życiu na oczy i to nie jest tylko w Polsce ale też w innych krajach jak Niemcy, Francja, Włochy, Belgia itp. Po drugie w Polsce szanujemy innych ludzi i mówienie "Cześć" do starszej obcej osoby jest bardzo nie taktowne i świadczy to o braku dobrego wychowaniu i kultury. Mieszkam ponad 3 lata w Amsterdamie który jest jednym z najbardziej multi-kultorową stolica w Europie i nigdy mi się nie zdarzyło żeby ktoś mnie zaczepił (chyba że turyści) aby sobie porozmawiać skąd jestem co tu robię etc. tylko każdy jest skupiony na sobie i druga osoba mało kogo innego interesuje. Polacy - preferują iść w jakość relacji, przyjaźni i mieć je trwałe niż na ilość "znajomość hey how is it goin' - fine, u? Im fine you thanks" Jak dla mnie jest to płytkie i mało wartościowa wymiana zdań. Zwróć uwagę, że angielski w Polsce nie jest językiem ojczystym i na 99% osoba po prostu wstydziła się z Tobą rozmawiać (chyba, że rozmowa była po Polsku...). Niestety ale nie możesz patrzeć na ludzi przez pryzmat USA. Każdy kraj jest inny i wszędzie są różnice, mniejsze czy większe i Europa nigdy nie przymnie Amerykańskich naleciałości w 100%.
A dla mnie w Stanach najdziwniejsze jest to,że wchodzisz np. do kawiarni, na cenniku masz cenę kawy $3,10$ a przy kasie słyszysz $4,15. Patrzysz na cennik i nadal widzisz 3,10,pytasz kasjera jeszcze raz ile? a on znowu 4,15 I nie wiesz o co chodzi. I wtedy przypominasz sobie lub ktoś ci przypomina o taxach ;)
W Polsce idea mowy formalnej i nieformalnej ma inne znaczenie. Mowa nieformalna zarezerwowana jest dla bliskich i znajomych. W Ameryce mowa nieformalna jest domyślna a w Polsce domyślna jest mowa formalna. Dlaczego? Nie wiem. Domyślam się że ma na to wpływ historia. Konkretniej okupacja przez Niemców i sowietów. W takich czasach ludzie robią się ostrożni i selektywni. Jeśli weźmiesz sobie za przyjaciela kolaboranta to ty i twoja rodzina może zapłacić życiem. Otwieranie się na nieznajomych przez użycie mowy nieformalnej to jak malowanie na czole celu. Ale to nie wszystko bo jak nie zareagujesz obrzydzeniem na mowę nieformalną obcego możesz sam być uznany za kolaboranta. Pamiętaj że Polska spędziła 200 lat pod zaborami. Z takiej traumy kultura się szybko nie podnosi.
Czy ty uwazasz ze nasze zachowania to upadek kultury z ktorej musimy sie podniesc?! Musisz miec bardzo niskie mniemanie o sobie. Polska kultura moze byc wzorem dla bardzo wielu nacji a na pewno dla takich z tak staozytna jak amerykanska.Gdzie jak powiesz dowcip a nie powiesz ze to dowcip to CIE potraktuja powaznie. I oni chca nas uczyc. W wielu krajach tzw. zachodnich jankesi nie sa lubiani bo nie umieja i nie chca sie dostosowac do innych. Taka to ich " kultura".
@@zdzislawgronkiewicz144 Jeśli uważasz że ponad 200 lat zaborów jak i zbrodnie na naszych obywatelach z ostatnich 80 lat się na naszej kulturze w żaden sposób nie odbiły do gratuluje ignorancji.
Jeśli upadłeś bo ktoś podstawił ci nogę to uważasz też że to twoja wina?
Naprawdę uważasz że nie ma niczego szlachetnego w powstawaniu z popiołów? Czy jesteś po prostu tak ograniczony i niedouczony że upadek kojarzy ci się tylko z imperium rzymskim?
Chodzi panu pewnie o podział sfery życia na prywatne i publiczne. Odsyłam do dzieł prof. Feliksa Konecznego. To, co pan poruszył, kształtowało się przez tysiące lat. Koneczny to opisuje i wyjaśnia.
My jesteśmy zanurzeni w chrześcijaństwie (katolicyzm!) (określony sposób widzenia człowieka), a Zachód, szczególnie Ameryka to protestantyzm (inny niż chrześcijański-katolicki sposób widzenia człowieka). To dwa zupełnie różne spojrzenia, i zupełnie różne konsekwencje, które widać na codzień, np. w sztucznych uśmiechach Amerykanów itp.
to akurat najciekawsza wypowiedź w tym wątku (przynajmniej dla mnie) ale mam zagwozdkę ze zwracaniem się dzieci do rodziców; osobiście uważam, że dopuszczanie do mówienia przez dzieci do rodziców "na ty": "pomóż mi", "daj mi" (co mi się wydaje mową nieformalną) nie jest, z wychowawczego punktu widzenia właściwy i moje dzieci mówią (albo staram się im to wpajać a one uporczywie dążą do mowy nieformalnej): "czy Tata może pomóc", "czy Tata może dać" (co mi się wydaje że jest formą mowy formalnej); mój domysł (intuicyjny) jest taki że rozdział na mowę formalną i nieformalną, w naszej, starożytnej kulturze, jest dużo starszy niż zabory
@@zbigniewkulaga2753 Można na to spojrzeć z drugiej strony. Dzieci też nie powinny zwracać się do rodziców per pan/pani. Wołacz (o! Tato) mowy formalnej nie czyni. Przykładowo myślę że nikt by się nie sprzeciwił jak by dziecko powiedziało do ojca "Tato. Zrób mi to." Podczas gdy do współpracownika formalnie powiedzielibyśmy "Robercie. Zrób to dla mnie." Używanie mianownika bardziej nasuwa mi do głowy mimikę. Gdy dziecko słyszy od rodzica "mama ci pomoże" "tata ci to zrobi" słusznie w mianowniku to dziecko kopiuje słowa aby się wyrazić. "Mama pomóż mi" wydaje się że dla dziecka zachowanie przypadku jest mniej ważne niż formy nakazującej.
Ale co tam ja wiem. Nie jestem polonistą tylko informatykiem
Jestem anglikiem (cześć!!), uwielbiam Polskę i jeżdżę do Polski jak najczęściej. Ja też zauważyłem, że w Polsce ludzie nie uśmiechają się na ulicy, w sklepach itd tak jak u nas ale nie tylko w Polsce. W ogóle w tych krajach na wschód od Niemiec ludzie trzymają większy dystans od siebie w miejscu publicznym niż na przykład w Anglii, Francji, Hiszpanii albo w USA. Już się przyzwyczaiłem i to mnie nie martwi bo wiem z własnego doświadczenia, że Polacy są zawsze gotowi ci dać pomocy w trudnej sytuacji - chyba w większym stopniu niż w kilku krajach, gdzie ludzie są bardziej uśmiechnięci.
Zgadzam się z tobą - z panem?? - że ta różnica między formalnością i nieformalnością w sposoby na zwracanie się do innych jest koszmarem dla nas anglojęzycznych! Nasz język jest o wiele bardziej egalitarny.
Egalitaryzm (od fr. égalitairé - dążący do równości) - pogląd społeczno-polityczny uznający za podstawę sprawiedliwego ustroju społecznego zasady całkowitej równości między ludźmi pod względem ekonomicznym, społecznym i politycznym (przeciwieństwo elitaryzmu)[1].
Egalitaryzm występował już w dziełach przedstawicieli średniowiecza, Klaudiusza z Turynu i Valdèsa, następnie renesansu, m.in. Tomasza Morusa i Tommasa Campanelli, a w XVIII i XIX wieku u socjalistów: Jeana Mesliera, Gabriela Mably’ego, Gabriela Morelly’ego, François Babeufa, Charles'a Fouriera, Roberta Owena. Zwolennikami egalitaryzmu byli też twórcy komunistyczni: Karl Marx i Friedrich
5:35 Dave - w USA szybko się skraca dystans w przestrzeni publicznej, a w Polsce nie. I jest tak nie tylko w Polsce. W wielu krajach jest to jeszcze ostrzejsze i nie do pomyślenia, żebyś sobie do kogoś podszedł i zagadał - np. bodajrze w Japonii. Z drugiej strony w karajach anglosaskich w przestrzeni prywatnej już tak miło nie jest, tutaj jest lepsza Polska. Np. w Australii albo Szkocji, jeżeli zaproszą Cię na kolecję to dostaniesz najwyżej małe ciasteczko i herbatę, a przy wyjściu, UWAGA - każą ci jeszcze zapłacić kilka funtów / dolarów australijskich za poczęstunek!!!! U nich to normalne, u nas nie do pomyślenia.
Z Japonią trochę przykład nietrafiony. Byłem z kumplem w 2014 roku, nie było dnia żeby kilku Japończyków nas nie zaczepiło żeby pogadać, wypytać, a zwłaszcza starsi ludzie nas "wykorzystywali" żeby potrenować angielski :) To ostatnie to dość powszechne zjawisko. Z jednej strony bardzo sympatyczne i pomocne dla nieznających miasta "gajdzinów", ale z drugiej czuliśmy się trochę przytłoczeni i zwłaszcza gdy chcieliśmy nieco odsapnąć.
@@SzczypekPlay On się pomylił wie że dzwoni ale nie wie w jakim kościele chodzi o Koreę
To nie tak. Po prostu w Polsce najpierw otwieramy wódkę, później wódka otwiera nas
Smutna prawda
Przestalibyście gadać ciągle o tej wódce i utrwalać stereotypy Polaka-pijaka.
Nigdy nie piłam wódki i nie jest mi ona do niczego potrzebna a już na pewno nie do otwarcia na ludzi.
Polacy to nadęte buce, bo tu jeden chce być ważniejszy od drugiego a im głupszy, tym bardziej się nadyma.
@@movemelody1 Typowe gadanie na innego Polaczka
@@movemelody1 jesteś przykładem na to co piszesz niestety
W Polsce wypytywanie nazywamy wścibskośćią. "Nie wsadzaj nosa w nieswoje sprawy".
Powiedziała to staruszka patrząca z balkonu na policję aresztującą złodzieja...
Zauważyłem, że nie tylko w Polsce przyjęte są formy grzecznościowe w tego typu interakcjach z obcymi a użycie nieformalnego "cześć", zwłaszcza w stosunku do starszych osób będzie widziane jako oznaka złego wychowania. Nawet w Brazylii tak jest.
U Was wszyscy są na antydepresantach dlatego tacy uśmiechnięci 😁my żyjemy w realu i tutaj nigdy życie nie było łatwe a charakter narodu ukształtowała nasza nie łatwa historia.
Ciekawe, wszyscy? 40 milionow ludzi Pani zna?
@@kasiaciruk2499 statystyka
@@kasiaciruk2499 W USA jest 40 milionów mieszkańców?
Dawid! To jest oczywiste, że nie mówi się "Cześć!" ponieważ, w języku polskim jest honoryfikacja o wiele bardziej rozbudowana niż w jęz. angielskim. Występuję forma Pan, Pani, Państwo w pytaniach, co jest naturalne. W języku angielskim jest forma "you". A mnie szokuje, że w języku angielskim szczególnie w odmianie amerykańskiej mówi się do ludzi "guys" niezależenie od tego czy to kobieta, czy mężczyzna, czy mieszana grupa. "Dzień dobry" mówi się, bo jest to forma oficjalna, z respektem. "Cześć" to możesz mówić do grupki dzieci w przedszkolu, lub będąc studentem do ludzi w twym lub niższym wieku. Do starszych, i sam będąc starszym powinno się używać formy "Dzień dobry". Tak samo jak "Dziękuję" i "Dzięki"...
Trzeba zrozumieć że Polska jest Polską a nie Ameryką. Wydaje mi się ze Amerykanie nie chca akceptować różnic które im się nie podobają. Uważają wszystko co nie jest takie jak u nich złe i oczekują zmian. W Ameryce jest tak to w Polsce tez tak powinno być.
Kolejna kwestia to kwestia intymności, sfery w stanach zagubionej. Żeby móc zapytać o pewne kwestie trzeba należeć do znajomych lub rodziny lub grupy. Przepytywanie obcej osoby jest niegrzeczne. Płytkie amerykańskie podejście jak sam zauważyłeś sprawdza ci się jedynie z dziećmi i z młodzieżą. Mam nadzieję że się mylisz że za 30 lat Polacy wciąż zachowają swoją kulturę a tych pięknych kamieniczek wokół ciebie nie zastąpią drewniane stodółki obite siding-iem. Jedna Ameryka w zupełności wystarczy
Może jesteśmy mniej wylewni ale budujemy głębsze relacje. W USA to wielka gra pozorów. Wszyscy się uśmiechają i są hi i ok a połowa populacji Cierpi na depresję.
Mnie też ciekawił ten fenomen bo zdarzyło mi się oglądać vloga pewnej dziewczyny, która wyjechała do kanady oraz vloga licealistki, ktora wyjechala do stanów się uczyć - obie twierdzily, iż w Ameryce panuje "small talk" i ciągle ktoś z tobą rozmawia, ale jak przychodzi co do czego to nikt nie może pomóc. :/
Dlaczego oczekujesz pomocy ,sam sobie pomoz !!!
@@mia-li3673 ja nic nie oczekuję, mówię tylko to co usłyszałem
poważny człowiek zachowuje się ,ma poważną twarz. nie uśmiecha sie cały czas (glupkowato)@@cesarethesomnambulist
Aga Szarotka Nie
Dave urodzil sie w Polsce i przez pierwsze lata tylko mowil po polsku. Po wyjezdzie do USA mieszkal z rodzicami w domu, gdzie mowiono po polsku. Na wakacje przyjezdzal do rodziny do Polski.
Dla mnie to jest niesamowite, jak szybko ludzie traca jezyk i nie rozumieja podstawowych spraw i etykiety w swoim ojczystym kraju.......
Wlasnie. Bardzo długo mieszkam poza krajem i mam duze doświadczenie w obserwowaniu fenomenu tracenia języka. Powiedziałabym dlaczego tracą ale może niektórzy czuliby sie urazeni. Jest pewna kategoria ludzi, ktorzy traca. Na szczescie sa tacy, ktorzy nie. Davina Reeves Ciara, amerykanka, po 7-miu latach pobytu w Polsce mówi lepiej niż ci wszyscy w typie Dave. Pewne rzeczy albo się ma albo nie.
@@marita7424 Ogladam filmiki Daviny od kilku miesiecy i nie moge sie nadziwic, jak ona pieknie mowi po polsku. Znam kilku Amerykanow, ktorzy kilka lat pracowali w Warszawie i pod koniec pobytu nawet nie potrafili napisac nazwy miasta po polsku.
A Davina ma bardzo dobre podejscie i widac, ze jej sie po prostu chcialo. Zdaje sie, ze na poczatku nawet nie planowali na stale zamieszkac w Polsce. Podziwiam ja jak sie wspaniale zadomowila.
@@EvaSawicka No nie? Nieprawdaż? Ona nieprawdopodobnie czuje bluesa w polskim. Ja tez znam takich 'odpornych' w mieszanych małżeństwach gdzie w sumie zwykle ta męska część, przez całe życie się od żon i znajomych nic nie nauczyli oprocz moze dwoch slow.
Patrick Wilson chyba najwięcej kuma po polsku i ma fajne podejście jak Dagmara uczy dzieci polskiego.
Pamietam jak pracowałem w Holandii i koordynator-holender do mnie dzwoni i mówi że zwolnili mnie z pracy,a potem dodaje:alles goed-czy wszystko w porządku?
Tak to dziwne i też sie z tym spotkałem ale w Niemczech :)
- nie, słuchaj, podobno mnie wywalili z pracy
- a to dobrze, właśnie zwolniłem jednego gościa i mamy wolne miejsce
I na pewno sie usmiechal.
Sukinsyn,jego nie wyrzucili,tacy sa wlasnie tez i Amerykanie,bo wiaze ich kultura protestancka.
Dobrze wytresaowqane chamy i egoisci.
Raczej z kulturą i religią bym tego nie mieszał. Naprawde poznałem multum narodowości, kolorów skóry, religii i wszystko zależy od człowieka. Choć pewnie coś w tym jest.
Bardzo dobry komentarz. Ilustruje różnice, które tu wyżej w dyskusji opisałem.
Polacy są, jacy są. Każdy kraj ma swoją kulturę, zwyczaje, zachowania. Nam Polakom to nie przeszkadza. Jak ktoś ma z tym problem to trudno. To jest nasza polska cecha i nie mamy tego zamiaru póki co zmieniać na potrzeby przybyszy z innych krajów. Musicie to zaakceptować podobnie jak my wyjeżdżając do innych krajów musimy zaakceptować fałszywe uśmieszki na ulicach. Miłego wieczoru.
Dave, obejrzyj film "Dzień" Świra, to zrozumiesz wszystko xD
o tuż to , kler zapierdala hajc i tworzy pracujących biednych
@michal rak to jest dramat a nie komedia
Lepszy bedzie “SZCZESLIWEGO NOWEGO JORKU”.Aktualny caly czas😂
o amerykańskim uśmiechu polecam - Linda Szczęśliwego Nowego Jorku o końskiej twarzy
@@efootballer7544 to komediodramat xd
1. Wydaje mi się że nie uśmiechanie w Polsce może być bardziej odebrane jako wyśmiewanie albo śmianie się z kogoś niż do kogoś.
2. Mówienie "dzień dobry" na ulicy raczej jest stosowane do osób które znasz albo do których masz jakąś sprawę. Kiedy idziesz ulicą i mówisz do kogoś obcego "dzień dobry" licz się z tym że ta osoba może się zastanawiać skąd ją znasz.
3. Znam osoby które były w Stanach i one sądzą że ludzie starają się być po prostu "sztuczni". Uśmiechanie się na siłę, witanie się z ludźmi nawet jak ich nie znasz. Jesteś bardziej w centrum uwagi niż w Polsce dlatego dla niektórych potrafi to być męczące.
Jest życie prywatne- intymne i jest życie publiczne. Nie okazujemy emocji publicznie z tego samego powodu dla którego nie kochamy się na oczach obcych. Takoż cześć jest zarezerwowane dla grona znajomych, a dzieńdobry dla obcych.
Mieszkam w tym pięknym kraju od urodzenia , byłem kilka razy zagranica nie w Stanach.
Nie zauważyłem żeby w innych krajach jakoś specjalnie się uśmiechali i witali , zwłaszcza na ulicy. Ale fakt niezaprzeczalny jest jeden , Polacy czy stary czy młody nie pokazują że cieszą się z życia , ale do narzekania jesteśmy pierwsi i to na wszystko, a jak niema na co to na pogodę i to nieważne jaka by była. Tak naprawdę to i z życia jesteśmy wszyscy zadowoleni i w krytycznej sytuacji każdy ci pomorze .
Nie wiem z czego to wynika to że nie śmiejemy się do wszystkich na ulicy , ale z pewnością nie będziemy tego robić tylko dla tego że robi się to w Stanach .
Jak byłam dzieckiem , a było to 60 lat temu , zauważyłam ,że ludzie na wsi pozdrawiali się słowami "szczęść Boże".
Powiedzieć dzisiaj „szczęść Boże” do osoby, która nie jest księdzem lub siostrą zakonną, byłoby chyba jeszcze dziwniej odebrane, niż gdyby powiedzieć „cześć” do obcej starszej osoby.
@@miszael7607 Lata komuny w Polsce zrobiły swoje, dlatego takie pozdrowienie może wywołać mieszane uczucia , szczególnie u osób młodych. O ile mi wiadomo w Bawarii
"szczęść Boże" oczywiście po niemiecku używane jest powszechnie do tej pory.
Powiem szczerze, gdyby ktoś przywitałby mnie tymi słowy , od razy poczułbym się lepiej. Pozdrawiam , Szczęść Boże.
@@krystynal.7031 Nie wiem, czy obecne szczucie ludzi wierzących, nie jest gorsze niż za komuny.
Miło usłyszeć, że są osoby, które nie boją się przyznać do swojej wiary. Szczęść Boże!
@@miszael7607 Nie chodzi tutaj o wiarę w Boga.
Po prostu pozdrowienie , przywitanie kogoś tymi słowami wprowadza w relacjach międzyludzkich stan powagi, wzajemnego szacunku. Mają one większą moc łagodzącą stosunki międzyludzkie. Powiem coś z własnego doświadczenia. Kiedy przychodzę do mojej 90 letniej matki i witam ją słowami szczęść Boże to mam wrażenie, że trochę temperuję jej napastliwy charakter. A propos miszael Zobacz sam jak napisałeś te słowa - z wykrzyknikiem - Pozdrawiam.
Szczęść Boże!
@@krystynal.7031 Z Panem Bogiem! Niech Bóg Ci szczęści!
Ja jestem osobą uśmiechniętą tak już poprostu mam. I niestety nieraz wchodząc do sklepu słyszałem co Pan tak się cieszy. To zawsze mi ręce opadają. Smutne to
Ja mam sukowatą twarz na codzień ale nigdy bym nie pomyślała aby komuś uśmiechniętemu powiedzieć „co się pani tak cieszy” 😢
W Polsce w małych miasteczkach gdzie ludzie się znają i często się widzą też mówią sobie dzień dobry, co ciekawe na górskim szlaku jest to samo. Ludzie uśmiechają się do siebie i się witają, strasznie ciekawy przypadek. Nie jestem pewien ale w kopalniach górnicy też się chyba pozdrawiają co przejęli po nich również turyści. Może ma to związek z wyciągnięciem z tłumu i utratą anonimowości w małych środowiskach.
Na uśmiechy to trzeba sobie zasłużyć ; ) Fajne filmy robisz. Dużo ciekawych rzeczy się dowiaduję. Ciekawe jest usłyszeć jak postrzegają inni coś, co dla nas jest naturalne i oczywiste :)
moja siostra cioteczna wychowywała się we Włoszech, ostatnio była u mnie w mieście na kilka dni i idziemy sobie chodnikiem i mija nas jakaś osoba, a ona do niej "dzień dobry", moja pierwsza reakcja to tez było od razu "skąd ty ją znasz?czemu jej mówisz dzień dobry?". po prostu u nas jak kogoś nie znasz to się z nim nie witasz i wydaje mi się to takie dosyć normalne
ja mieszkam na południu i raczej nieznajomi nie zagadują, dzień dobry mówią czasami jak wchodzą do autobusu bo się wszyscy znają
Spróbuj gdzieś w Azji powiedzieć do starszej osoby "cześć" ;)
Co by sie stalo?
@@gdkabsbdkwkwm4187 odpowie: sorry I dont speak russian
Mój kolega raz powiedział do Pani w azji "hej" i już go z nami tutaj nie ma
Azja to dziura
Pytanie w której części Azji, bo Azja to bardzo zróżnicowany kontynent.
Wiem np., że w Japonii jest chyba z pięć stopni formalności w zwrotach, i tam trzeba zawsze pamiętać o zwrotach grzecznościowych i o szacunku dla starszych - wiekiem i statusem.
No ale Japonia to jedno wyspiarskie państwo. A jak z innymi?
Jeśli się gdzieś przyjeżdża to grzecznie jest akceptować zachowania gospodarzy. Jeśli chcesz tu mieszkać to staraj się nie wprowadzać swoich zwyczajów. Jeśli się nie uśmiechamy i nie mówimy sobie "cześć" to widocznie mamy ku temu powody. Słowo "cześć" wobec osoby starszej jest zachowaniem chamskim i oznacza brak szacunku.
Średnio nas obchodzi co o nas sądzą obcokrajowcy, którzy tu przyjeżdżają, my się dobrze czujemy z naszymi obyczajami i zachowaniami.
I to się nazywa pewność siebie i poczucie polskości. A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie dupki i swój styl maja! A co! Nie podoba sie? Przebywanie w Polsce nie jest przymusem, nieprawdaż? A kanał należałoby mieć o czymś, dla przyzwoitości przynajmniej. A nie gadanie o niczym, na styl porównywania Brazylijczyka do Chińczyka.
Tak trzymaj Artur.
Zabawnie się ogląda taki wywód na temat słowa "cześć".
W Polsce zawsze możesz użyć określenia "dzień dobry" będzie to traktowane z życzliwością [w stylu polskim], zaś używanie "podlotkowatego" "cześć", jest odbierane jako zbytnie spoufalanie się.
Grzeczne "dzień dobry" bez nadmiernego nacisku, jest mile widziane i traktowane jako element dobrego wychowania.
To związane z "nawiązywaniem kontaktów" przez polaków, jest tak naprawdę mocno specyficznym i zagmatwanym tematem.
Amerykanie są po prostu nie grzeczni [w odczuciu polaków] i wala z pytaniami nawet w sprawach prywatnych, jak na przesłuchaniu. Polacy zaś podobnie do innych krajów słowiańskich, pytają bez zadawania pytania. Podają jakiś temat w stylu narzekania lub zwykłego stwierdzenia fakty i obserwują czy druga strona "złapała haczyk". Jest to dość subtelna gra, której trzeba się nauczyć, jeśli chce się nas zrozumieć. Wbrew pozorom, Polacy łatwo wyczują kto jest obcy, albo kto jest fałszywy w stylu amerykańskim. Miłe i przyjazne nam osoby też szybko wyłuskamy z tłumu.
In Poland it is rude if you say "Hi" to sameone who is older if you don't know that parson because it shows a lack of respect for older person. You have to say "Good Morning" to a casher or anyone around you who you don't know if you see that person is older than you. You always should give your seat to older person or woman who is viability pregnant. Parents teaching their little kids to be always polite and respectful because if they are not that reflects on the parents they are not doing good job teaching kids good manners.
Pierwszy raz bylem w Londynie w Anglji. Moj kolega i ja zwiedzalismy miasto i przypadkiem zapoznalismy dwie ladne angielki.
Trudno bylo sie porozumiec, ale troche po Polsku, troche po Angielsku troche na migi mielismy bardzo mile chwile. Poszlismy
do kina potem do Parku no i jak mlodzi zachowalismy sie tak jak mlodzi. Gdy wracalismy spowrotem do Portu jechalismy tym
dwu pietrowym Busem. Szukajac wolnego miejsca doszlem do tylu tego Busa i przez ten caly czas zauwazylem ze wszyscy
Angielscy pasazerowie sie na mnie patrzyli i sie bardzo usmiechali. Pomyslalem sobie, bardzo przyjemni ludzie ci Anglicy.
Po przybyciu na statek musialem wstapic do talety i tam zaraz spojrzalem sie w lustro. Trudno jest to wytlumaczyc ale bylem
bardzo zawstydzony. Cala moja twarz i usta byly pokryte czerwona szminka "Lips Stick". Nagle zrozumialem dlaczego
ci Anglicy na Busie tak mocno sie do mnie usmiechali.
"Skąd ty ich znasz" hehehe 😂😂
Pierwszy raz w Polsce a już połowę miasta zna. Na bank dealer 😂
😂🤣
😂
Tydzien temu wróciłem z tripa po Florydzie. Oglądając Twoje wideo, stwierdzam, że masz mnóstwo racji. W Polsce w ciągu roku nie rozmawiam z tyloma obcymi ludźmi z iloma rozmawiałem podczas podróży. Amerykanie chętnie sami zagadywali zagadywali, czy to w kolejce w Panda Express, czy w Walmarcie, w bardze czy tak po prostu na ulicy. Słysząc mój akcent często byli ciekawi sąd jestem, czym się w życiu zajmuję. Mnóstwo bardzo przyjemnych konwersacji :)
Ja na przekór wszystkiemu, uśmiecham się często do ludzi. I robię to z serca, bo wiem, że może to komuś poprawić dzień
Ja też 😁👍
Czy tylko ja tak mam że jak ktoś obcy się do mnie uśmiecha to mam wrażenie że jakoś dziwnie wyglądam albo że się upacikałam(?)
@@swiniakoncaczasu5710 też tak mam. Ja również myślę sobie wtedy, że ktoś mnie po prostu zna albo coś dziwnego zrobiłam xD.
Dzień dobry to piękne przywitanie, życzysz komuś dobrego dnia. Co to jest "Cześć " to słowo nie zawiera pięknych emocji.
Zadawanie pytań to w Polsce jest uważane za wścibstwo!!! Tylko w sytuacjach zażyłych i wśród dobrych znajomych można zadawać pytania, ale też w określonych tematach, bo nie każdy chce odpowiadać na wszystkie i będzie się czuł jak na przesłuchaniu!!!
4:16 Do wszystkich jak do wszystkich, ale ja mówię Dzień Dobry do sąsiadów, albo do ludzi czekających razem ze mną u mechanika itp. I ty masz szczęście, że ci odpowiadają. Bo mi bardzo często nie odpowiadają, tylko patrzą podejrzliwie.
KIedyś był taki zwyczaj, że na szlaku górskim turyści się pozdrawiali - cześć. Ale z młodym pokoleniem to zanika. Starsi odpowiadają albo sami mówią pierwsi, ale młodzi sami od siebie już nie mówią, a i odpowiadać często im się nie chce.
Polacy sie nie usmiechaja ale do domu zaprosza amerykanie odwrotnie:)
W każdym kraju inne obyczaje. W sumie powiem ci,że akurat to dziwne powiedzieć do nieznajomej osoby,która jest starsza albo pełni jakąś funkcję typu kasjerka na ty i powiedzieć cześć. U nas się mówi Dzień Dobry do nieznajomych osób i używa zwrotu grzecznościowego ''Pan lub Pani'' Po prostu takie zasady i jakby okazanie szacunku. Tutaj nawet jak się nieznajomi kłócą to dalej mają w nawyku, mówić Pan. W sumie jak mieszkałem kilka lat w Pieninach to często zdarzało mi się, że nieznajomi ludzie mówili mi Dzień Dobry. A tak ogólnie w Polsce jest taki nawyk mówienia Dzień Dobry do wszystkich sąsiadów w bloku, nie ważne czy znasz czy nie . Jeszcze jak się wchodzi do przychodni, urzędu pracy i innych takich instytucji. Są kraje w których wchodząc do sklepu nie mówi się nawet dzień dobry,dziękuje itp Jeszcze mój ojciec jak był za granicą już nie pamiętam w jakim kraju, powiedział dziękuje to mu sprzedawca powiedział, że nie ma po co tak mówić, bo to jest jego praca.
Zadowolony z życia jak najbardziej ale nie na pokaz. Co kto lubi ale mi nie odpowiada szczerzyć się do obcych. Do obcych mówi się dzień dobry do znajomych cześć.
To niedobrze dla Ciebie, byl nawet taki film z Linda w USA w ktorym mowil ze pokacy nie umieja sie uśmiechac, stąd te posepiale ryje dookola i zawisc wszechobecna
@@imiemoze3816 A ty wiesz co dla mnie jest dobre? Nie jestem zawistny i czuję się szczęśliwy. To jest nasz kraj i każdy zachowuje się jak mu się podoba. Jeśli chcesz chodzić z bananem na RYJU, to sobie chodź.
No i czytaj po sobie, bo ja miałem problem Cię zrozumieć.
@@imiemoze3816 sam użyłeś wcześniej określenia RYJ więc pisałem w języku zrozumiałym dla Ciebie. Przynajmniej umiesz się po sobie rozczytać, gratuluję.
@1ma1 ya1 I ty, pozdrawiam.
No...pora to zmienić...
Drogi Autorze... W Polsce "Dzień dobry" kierujemy do tych, z którymi nawiązujemy relację, albo do tych, z którymi ta relacja już występuje. Przechodzień na ulicy jest nam osobą nieznaną, my dla niego także jesteśmy osobą nieznaną. I to, że i on i my należymy do rodzaju ludzkiego nie jest w Polsce wystarczającą okolicznością, żeby użyć w/w zwrotu. Obcy człowiek, o którym nie wiemy nic, może właśnie iść do ciężko chorego do szpitala, a być może wczoraj był na pogrzebie. "Dzień dobry" rzucone tak znienacka jest w Polsce dowodem na - moim zdaniem - na brak szacunku dla prywatności drugiego człowieka, który np. być może jest zatopiony we własnych myślach. Amerykańskie "dzień dobry" jest tu próbą nawiązania relacji, ale próbą pustą, fałszywą, bo żadna relacja z tym człowiekiem tak naprawdę nas nie interesuje.
Oto przykład, że można żyć w obcym kraju przez 9 lat , poznač język , a nawet zwyczaje i nie zrozumieć nic , ale to nic , z kultury tego kraju.
W Polsce są wyjątkowe sytuację ,w których mówi się cześć obcym osobom , najczęściej jest to podczas górskich wycieczek na szlakach ,ludzie tak się witają i mówią cześć ,często nawet rozmawiają ze sobą o tym gdzie idą ,jaki szlak wybrali ,jaki szczyt chcą zdobyć i tak trochę się poznają,czasami może też jak jadą dłużej w pociągu w jednym przedziale to też zazwyczaj się rozmawia dokąd się jedzie , skąd itd. ,kierowcy autobusów machają do siebie rękami ✋ i tak się pozdrawiają ,witają ,może życząc sobie w tym geście bezpiecznej jazdy 😏
Mój kolega ma 62 lata i jest z Iraku. Jak go zabrałem na starówkę do Gdańska to jego otwartość prawie narobiła nam kłopotów. Zaczepiał obcych ludzi, przede wszystkim dziewczyny mówiąc, że jest tu nowy I bardzo mu się podoba to miasto i zaprasza je wszystkie na kolację.
Scena jak z Borata na żywo 😀
You're pretty, how much?
Spędziłem w USA łącznie 9 miesięcy odwiedzając łącznie chyba 11 stanów od Nowego Jorku przez Kalifornię po Alaskę.
Moja szefowa raz mi powiedziała "You are cute, but you are not smiling". W Polsce ludzie są po prostu bardziej szczerzy. W USA jeśli ktoś cię naprawdę, ale to naprawdę nie lubi, i tak będzie się do ciebie uśmiechał a za plecami najchętniej utopiłby cię w łyżce wody. To mi się tam nie podobało. Jeśli masz z kimś konflikt w Polsce, będzie to widać i jest jasna sytuacja. To jest lepsze.
Co do tego "zamknięcia" - ja uwielbiam rozmawiać z obcokrajowcami. Często sam ich zaczepiam i z nimi rozmawiam. Często widzę jak w centrum Wrocławia, gdzie mieszkam, ludzie patrzą na plan miasta i drapią się po glowie. 100% wtedy zaoferuję pomoc. Także różnie bywa. Część ludzi w Polsce na pewno ma barierę językową i wstydzą się swojego angielskiego, nawet ci, którzy mówią naprawdę nieźle.
Jeszcze taka luźna uwaga co do niektórych Amerykanów: jeśli mówisz tam z akcentem to nie dla wszystkich jest to oczywiste, że twoim językiem ojczystym jest inny język i to dlatego kaleczysz angielski. Część ludzi po prostu będzie cię uważała za debila. I już.
Po 16 latach w UK mam takie same odczucie. Na początku podobała mi się ta kultura. Teraz uwarzam Brytyjczyków za ludzi nie szczerych. Zagadywanie jest częścią ich kultury ale tak naprawdę nie obchodzi ich to kim jesteś. To że ktoś cię zapytania co u ciebie nie znaczy że masz opowiadać tej osobie o swoim dniu. W UK podejście jest bardziej interesowne. Ludzie są dla ciebie życzliwi bo mogą mieć w tym jakiś interes. Wolę polską szczerą twarz jak anglosaski fałszywy uśmiech. Bynajmniej wiesz czego od danej osoby oczekiwać. BTW żyjąc w Polsce nawiązywałem kontakty z innymi bez problemu. Nigdy nie miałem z tym problemu. Czy w sklepach, czy w pociągu. Zawsze z szacunkiem do innych bez tego "cześć" do wszystkich. Uwarzam że Polska stoi kulturalnie wyżej od anglosaskich krajów. Do starszych i obcych mówisz dzień dobry i per pan/pani. Do ojca i matki nie mówisz po imieniu etc. Anglosaska kultura nigdy nie powinna zagościć w Polsce.
Nic nie jest dziwne, tylko INNE! Co kraj, to obyczaj.
Ty też jesteś INNA?
Tylko ze moze byc inne i ladne lub inne i brzydkie - wybor !
Grażyna
Brawo zawsze to powtarzam
Co kraj to obyczaj
@@helenaczekanska3513
Ty nie jesteś inna
Jesteś brzydka i głupia
Też mnie dziwi ten problem z akceptowaniem lokalnych zwyczajów, po co podróżować, jeśli człowiek ma z tym taki problem i szuka dziur w całym? :P
Dave właśnie taka forma filmików jest bardzo ciekawa, rób więcej vlogów - i w Ameryce i w Polsce, w miastach, na wsiach, opowiadaj o wszystkim i o niczym ! :) Oglądam cie nie przerwanie od roku i zawsze robiłeś filmiki w mieszkaniu, i było ok ale właśnie ta rutyna troche była nudna :)
Coraz lepiej mówisz po polsku! Coraz większy zasób słów, coraz więcej odmienianych słów i odrobina mniej akcentu. Widać WIELKI PROGRES! Gratuluję!
Prawda !
Ja cię rozumiem Dave . Jestem osobą otwartą , mam 43 lat. I nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktu , rozmawiam z każdym kto się do mnie odezwie. Mieszkam w mieście turystycznym . I w związku z tym poznałem dużo obcokrajowców . Kilka razy właśnie amerykanie w chodząc do pubu uśmiechali się do osób tam przebywających i tylko ja odwzajemniłem uśmiech więc przysiedli się do mnie. Miło spędziłem czas poznałem ich dowiedziałem się co nie co o ich osobach a oni o mnie opowiedziałem im historię mojego miasta . Oprowadziłem ich po ciekawych miejscach. A kiedy byłem u brata w Katowicach wyszliśmy na piwo i on był w szoku że po 30 minutach rozmawiałem z ludzmi jak bym ich znał . Byli też serdeczni wobec mnie więc nie jest tak że jesteśmy jacyś pozamykani w sobie .
Co kraj to obyczaj, co rodzina to zwyczaj.
ja znam jeszcze "co wieś to inna pieśń" XD
Tak mysla tylko Polacy,po praniu mozgu przez Komune.
Relatywizm moralny to jest kompletne wymozdzenie.\
Sa LEPSI ludzie i sa ludzie GORSI.
I tak jest rowniez z narodami,kulturami i religiami.
@@reytanreytan2295 idąc dalej tym tokiem myślenia to kolor skóry również jest lepszy i gorszy????
Ja jestem introwertyczką, więc polski styl bycia mi odpowiada. Jak zdarzy mi się, że ktoś obcy do mnie zagada i prowadzimy trochę dłuższą konwersację, to czuję się niekomfortowo. Lubię też chodzić na samotne spacery, na których mogę się zatopić w swoich myślach i nie wyobrażać sobie, żebym musiała co chwilę wybijać się z toku myślenia, żeby komuś mówić "cześć". Bez urazy dla tych innych osób, ale skoro i tak nie zamierzamy ze sobą rozmawiać, to co to zmieni.
Po co mamy się szczerzyć sztucznie do osób, których nie znamy? Co innego kiedy z kimś zaczynasz rozmowę. Natomiast z tym cześć to do obcego mówi się dzień dobry, zwłaszcza do osoby starszej. Bo jak szczeniak jakiś powie cześć do nieznajomej starszej osoby to brak szacunku.
powtarzam... David nie reprezentuje wszystkich Amerykanow.. Podczas, gdy mowi przekonywujaco.. wcale to tak do konca nie jest.. Miekszam w Stanach ponad 30 lat, i w roznych srodowiskach bywalem... i nie do konca tak jest... B. bogaci, i wyksztalceni ludzie wcale z siebie z tym wiecznym usmiechaniem sie nie robia idiotow.. Mam nie raz wrazenie, ze czesc z biedniejszych dzielnic 'nadrabia tym usmiechem'.. a troche to tez taki snobizm... ze chce pokazac, ze mi lepiej.. lub ... nie chce byc rozszyfrowanym, to sie usmiecham... takze kochanii... spokojnie z tymi 'opowiesciami Davida'...
Hallo Dave,dzień dobry i uśmiech na twarzy nic nie kosztuje.
Jest znakiem dobrego wychowania.
Miałam podobną sytuację,gdy moje dzieci mówiły dzień dobry do spotkanych osób będąc z wizytą u babci w Polsce.
Musiałam im szybko wytłumaczyć,że w Polsce się tego nie robi.
Dodam,że moi synowie urodzili się w Austrii.
Mieszkamy pod Wiedniem i tutaj jest to normalne,że wszyscy mówią sobie dzień dobry.Nawet jak się kogoś nie zna.
Bez żadnych podtekstów.
Osoby,które nie pozdrawiają są napewno z zagranicy.
Ale co kraj to obyczaj.
Naprawdę warto było obchodzić wrocławski rynek kilka razy i produkować się o tym (a właściwie narzekać) jakie to niepojęte, że w Polsce nie mówi się do nieznajomych 'cześć', a już tym bardziej do starszych osób, które widzimy pierwszy raz w życiu? Taki po prostu tutaj zwyczaj (nie tylko zresztą w Polsce), że forma 'cześć' zarezerwowana jest dla znajomych i generalnie ludzi w podobnym do naszego wieku. To, że tak jest w USA i innych anglosaskich krajach nie oznacza, że my jesteśmy jacyś wrodzy i nieuprzejmi. Forma 'hi' czy 'hello' zresztą tak naprawdę nie jest tak jednoznaczna jak polskie 'cześć'. U nas kultura wymaga tego, że jednak mówimy 'dzień dobry', 'dobry wieczór', a nie zwykłe 'cześć' bo to jest spoufalanie i tak po prostu nie wykształciły się nasze normy współżycia. Dave, pogoda też ci się nie podoba? A w USA macie tylko piękną pogodę? Widać chyba mało podróżowałeś po Stanach Zjednoczonych, lub w ogóle chyba nie znasz wszystkich kataklizmów, które nawiedzają ten ogromny kraj. Ja tam wolę, mieć kilka miesięcy zimy, czy szarugi jakby jesiennej, niż tornada rozwalające dorobki całego życia i odbierające ludzkie życie, ekstremalne susze, trzęsienia ziemi, czy też arktyczne mrozy, jak na wschodnim wybrzeżu USA, które regularnie zdarzają się teraz co roku. Nie oglądałem jeszcze Twoich innych odcinków, ale doprawdy jakoś już nie jestem zainteresowany, a tym bardziej nie widziałbym sensu, żeby takie filmiki sponsorować. Ps. Spędziłem w USA swego czasu 5 miesięcy i jakoś nie przyszło mi na myśl, żeby krytykować cokolwiek z zachowań Amerykanów, mimo, że były dalekie od idealnych.
Ditto.
To jest o niczym.
Ludzie dorabiają na otwieraniu kanałów.
Dave to jest coś co ja nazywam "shadow of comunism" były kiedyś czasy, kiedy jedni walczyli z nowym systemem, a drudzy pomagali go wdrażać, a potem utrzymać, czasy kiedy ludzie znikali z domów, zabierani na przesłuchania, czasem ktoś sprzedawał kogoś w obrębie rodziny i temu podobne rzeczy działy się przez wiele lat, powstało poczucie wzajemnej nieufności i ludzie żyli oddaleni od siebie, potem ten sposób interakcji społecznych przekazali swoim dzieciom, a one swoim...zmiany wymagają czasu
Święte słowa. Ja po wielu latach dowiedziałem się że mam sąsiada polakożercę . Dla niego Polska to syf , ten p... ony kraj , zacofanie , brak rozumu i porządku . Suwerenność jest wymysłem nienormalnych .
Dave zacznij dodawać napisy do filmów :) Fajnie by było jak by Twoje materiały zobaczyli nie tylko Polacy, ale też Amerykanie czy inni anglojęzyczni :)
Co byś powiedział na jakiś spot w Warszawie/Wrocławiu? :)
Co do poznawania nowych ludzi i kontaktów z nimi na ulicy - niestety, ale taka prawda. Jak jesteś otwarty i do kogoś zagadujesz to często ludzie się dziwią, ale też często są pozytywnie zaskoczeni :)
Za komuny brat na brata donosił i nie tylko. Więc ludzie mają lęki w Polsce otwierać się przed drugim człowiekiem. To są wytresowane nawyki przez poprzedni ustrój. Zresztą takie zachowania są do dzisiaj praktykowane np. w pracy.
Napisy to najwazniejsze. Caly anglosaski swiat chce sie w koncu dowiedziec co mysli zjezdzajacy z saksow polak. Podobno Wall Street ma byc zamknieta do ukazania sie napisow polaku.
@@RobbytSon
Też tak słyszałem.
Tak masz racje, moze to nasz zimny klimat, robi z nas zimnych ludzi.... A moze ostroznosc....
@@Maja-br2du zimnych???? wiesz dlaczego ludzie zaczęli do siebie machać ręką? pokazywali swoją pustą dłoń bez broni... tym samym na znacznej odległości po za zasięgiem głosu oznajmiali innym o swoich pokojowych zamiarach... być może ten ciągły uśmiech jest wyrazem unikania konfliktu na bliższych odległościach? może ze strachu o własne życie zaczęli się tak uśmiechać do siebie? może tak było może nie... faktem jest jedno w Polsce nie musisz dbać o relacje z mijanym nieznajomym! bo i po co? dorabianie do tego ideologii jest nadużyciem...
Bardzo lubię słuchać i oglądać Pana w tych krótkich filmikach. W tym co jest sama prawda o Polsce i Polakach. Ja jestem bardzo otwarta na ludzi chociaż jestem Polką ale.to nie jest zawsze dobrze postrzegane. Pozdrawiam serdecznie z okolic Bydgoszczy.
A mnie się wydaje, że po prostu umiemy respektować prywatność drugiego człowieka, dla nas osoba, która zadaje mnóstwo osobistych pytań przy pierwszym spotkaniu, jest niegrzeczna ,nietaktowna i wścibska. Polacy są uprzejmi i kulturalni, ja lubię w nas to, że nie spoufalamy się z obcymi, nie mówimy do każdego "cześć", tylko " dzień dobry", jest w tym takt i szacunek.. Mamy rezerwę do nieznajomych, uważam, że to naturalne, nie chciałabym, żebyśmy się amerykanizowali w tej dziedzinie. Pozdrawiam:)
To trafna analiza. Młody polski podróżnik Michał Pater miał sesje podruzy a USA i raczej ta otwartość Amerykanów odbiła mu się czkawką. O wile lepiej podróżowali mu się po krajach słowiańskich.
Również się z tym zgadzam 😀😀
Cześć Dave, mi też bardzo przeszkadza u moich rodaków, że większość z nas jest taka ,ponura,obojętna i niemiła dla nieznajomych ludzi itd... lubię twoje filmiki o Ameryce i o Polsce a także lubię poprawiać swój angielski razem z twoimi cennymi poradami językowymi. Żałuję, że wcześniej nie przeprowadziłam się gdzieś na Zachód Europy albo na południe bo jestem osobą otwartą i towarzyska ,mam też duże poczucie humoru a muszę żyć nadal wśród tych polskich ponuraków. Trzymaj się and don't worry be happy
Ładny ten nasz Wrocław, pozdrawiam
Te obserwacje dotyczą po prostu miast w PL. Na wsiach i w mniejszych miasteczkach ludzie normalnie się uśmiechają i mówią do siebie "dzień dobry".
Poza tym Wrocław (poza Warszawą) jest akurat chyba najbardziej "zamkniętym" miastem w Polsce. W innych miastach ludzie raczej częściej się uśmiechają.
Zapraszamy na Śląsk, albo do województwa opolskiego, małopolskiego lub np. podkarpackiego. Powinno być lepiej, szczególnie w sklepie. ;)
myślę, że z tym dystansem do rozmowy u Polaków to jest prawda, ja się kilka lat temu przeprowadziłam do Włoch, wiadomo tu inna mentalność i było dla mnie to szokiem i czymś niekomfortowym gdy inni ludzie cały czas chcieli ze mną rozmawiać, nawet obcy, nawet gdy oni nie znali angielskiego a ja włoskiego to i tak próbowali ze mną rozmawiać i widziałam, że oni nie mogą tego zrozumieć, że ja nie mam potrzeby takiego zagadywania ludzi i rozmowy jak oni, myśleli, że ja po prostu albo jestem nieśmiała albo nie lubię ludzi :D
Ja po prostu myślę że Polacy cenią sobie prywatność i nie dzielą się z byle kim swoim życiem prywatnym. Na takie wyznania trzeba sobie zasłużyć a nie cały swój życiorys przedstawić komuś kto za chwile może zniknąć z twojego życia. A co do otwartości i takiej chęci poznawania nowych ludzi, bycia miłym przez amerykanów to wydaje mi się że jest to po prostu wyuczone od małego. Że to nie jest potrzeba tylko nawyk.
Jak nie możesz być "miły" bądź uprzejmy.
I uprzejmość to jest to, czego u nas brak... uprzejmość wynika z szacunku do drugiego człowieka.
Szacunek dla drugiego człowieka, podstawowa wartość ludzka.
Dawidzie, uważam, że to jeden z lepszych kanałów pozwalających zrozumieć różnice kulturowe Polska-USA ponieważ nie tylko są one zauważane ale też analizujesz ich źródła, powody. Można oglądać filmy Amerykanów w Polsce nt. różnic i Polaków w USA tak samo ale dopiero takie podejście do powodów i sposobów myslenia Amerykanów i Polaków daje rzeczywisty obraz dlaczego są te różnice.
BTW ten spacer z monologiem na tle pięknej starówki powtórzyłbym w ładny dzień z monologiem po angielsku. Trzeba promować urodę polskich (trochę niemieckich) miast a centrum starego Wrocławia robi wrażenie.
To nie tylko w Polsce tak. W takiej Ukrainie to dopiero patrzyliby na ciebie jak na wariata, ale i w Niemczech byłoby to dla większości dziwne zachowanie. Co innego "dzień dobry" a co innego "cześć"
Velement Tomasz A w Kanadzie, US brak powiedzenia cześć w mniej zaludnionych miejscach, kojarzy sie z gburem, nieprzyjaznym typem i od razu dystansują sie od niego, bo powiedzenie cześć, dziekuje czy przepraszam to sekunda, a słowo dziekuje tez sie bardzo rzadko w Polsce zdarza.
@@liluniadomoczowski5783 Akurat dziękuję spotyka wcale nie rzadko. To część to kwestia obyczajowsci, tradycji. Jaki świat byłby nudny jak wszędzie byłoby tak samo
W Niemczech mówią dzień dobry nieznajomym.
Dawid, jak zwykle bierzesz realia nazbyt dramatycznie do głowy. Polska ma ponad 1050 lat historii za sobą i jest taka jaka jest. Wszystko ma swoje podłoże i nic nie dzieje się bez przyczyny. Człowiek inteligentny a za takiego Cię uważam, stwierdza fakty ale jednocześnie stara się wyjaśnić dlaczego są one takie a nie inne. Spójrz na to, co się działo z Polską i Polakami przez ostatnie 200 lat a być może zrozumiesz dlaczego wciąż jeszcze więcej u nas powodów do frustracji niż do radości. Poza tym są również przyczyny natury kulturowej, które powodują, że uśmiech przeciętnego Polaka do drugiej osoby ma charakter czegoś szczególnego - ponadprzeciętnego i jest on autentycznie szczery, czego nie można powiedzieć o sytuacji w relacjach między ludźmi w kulturze anglo-saskiej. Tam uśmiech jest często wytrenowaną atrapą lub grymasem i nie ma nic wspólnego z tym, co siedzi wewnątrz danej osoby. Ja osobiście wolę uśmiech szczery albo wcale, gdyby miałby on być sztuczny. O takich uśmiechach mówi się w Polsce, że "śmieje się się jak końska d...pa do bata albo jak głupi Jasio albo też jak głupi do sera". Sam mówiłeś, że poproszenie do tańca kobiety w Ameryce może mieć przesłanki erotyczne a w Polsce wcale nie. Wyobraź sobie, że podobnie mógłby być odczytany uśmiech polskiej dziewczyny do obcego chłopaka, jako nieskromna prowokacja a w Stanach nie. Tak już jest i z tym trzeba się oswoić. Mieszkam 40 lat w Australii i wiem o czym mówię. Pozdrawiam.
Stary osobiście wole raz dziennie usłyszeć cześć od osoby którą znam i wiem że mówi to z życzliwości niż sto razy cześć od ludzi którzy w momencie zakończenia słowa z automatu mają mnie i moje sprawy w głębokim powarzaniu
Pozdrowienie nie zobowiazuje do troski.
@@mia-li3673 Pozdrowienie ma przyczynę. A czy te amerykańskie pozdrowienia mają przyczynę?
Zgadzam się
@@czesmalvina To wszystko nieprawda.
Dokładnie! To samo jak na zachodzie nadużywa się słowa "my friend". U nas na takie coś trzeba zapracować i się postarać. Uwielbiam Polaków właśnie za te cechy. Zresztą to nie jest tylko nasza cecha. Tak samo zachowują się Serbowie czy Słowacy. Jednakże tak samo jak Polacy do rany przyłóż i zawsze bardzo pomocni.
Jak już jesteś w Polsce tyle lat to na pewno wiesz, że u nas to przysłowiowe "dzień dobry" jest dla ludzi, których znamy, lub chcemy się spotkać - nie mówimy tego do każdego na ulicy. Podobnie z tym uśmiechem - robimy to szczerze, a nie z normy kulturowej jak w Ameryce, gdzie nawet gdy nie jest Ok to i tak jest Ok. U nas moim zdaniem jest to szersze.
U nas "cześć" jest dla kogoś kogo już znasz. Wydaje mi się, gdy oglądam filmy Ukraińców czy Rosjan, że to u nich jest podobnie jak u nas.
Co do tego zadowolenia ludzi z Zachodu. Trudno, żeby było inaczej - po prostu zawsze byliście bogaci i bezpieczni - po prostu nawet u was nie ma pokolenia, które odczuło biedę lub brak bezpieczeństwa. Tego nie sposób tam zrozumieć w takim kraju jak USA.
Polacy też nie lubią small talk.
Poza tym masz celne obserwacje i świetnie mówisz po polsku. Szacun!
Do starszych ludzi w Polsce mówimy Dzień dobry Pani z szacunku do starszych ...cześć mówimy do przyjaciół lub rówieśników albo
dzieci .
I to jest własnie głupie. Na szacunek powinno się zasłużyć.
Skąd mam wiedziec czy ten dziadek nie bil cale zycie swojej zony, a ja mam mu zyczyc dobrego dnia nie znajac go osobiscie i dogłębnie ?
@@TrolekAmatorek w takim przypadku musiałbyś przeprowadzić krótkie śledztwo dotyczące osoby pozdrawianej bądź wszystkich pozdrawiać niedbale... ludzie jak zaczynają tworzyć ideologie to zazwyczaj kończy się to tragedią...
słowo cześć nie jest słowem bez znaczenia! czcić możemy bohaterów poległych znajomych za przyjaźń czy ludzi podejmujących wyzwania... dlaczego chciałbyś czcić dziadka bijącego żonę? to dopiero jest głupie...
dlaczego nie mówimy do starszych cześć? z przeszłości... ludzie starsi niejako z automatu nie mogli się przyjaźnić z młodszymi... mogli się znać szanować mieli nawet jakieś relacje interesy itd ale nie byli kumplami... dziś coraz częściej przyjaźnimy się ze starszymi osobami i często da się usłyszeć międzypokoleniowe cześć....
bzdury, szczacunek dla innych nie okazuje sie przez "dzien dobry" - wszyscy ludzie sa rowni i do wszyzstkich sie jednako odzywa. Czesc jest dozwolona dla wszystkich i nikt nie powinnien sie za to obrazic ......Panie i Panowie sa na dworach krolewskich .....
@@EdmundStyle Prawda jest taka że ludzie obrażający się na film Dave'a to takie owieczki Matrixa, bardzo wciągnięte w jego zasady.
Jak ktoś wyższy od Ciebie statusem społecznym obrazi się po powiedzeniu mu "cześć", to jest odebranie mu jego iluzji, że należy się do niego zwracać per Pan i Władca, sprowadzasz go na Ziemie że ktoś postrzega go tylko jaki innego człowieka, a nie tego za kogo on się uważa.
z tym uśmiechaniem się to przesadzasz... zacznijmy od tego że uśmiech czy mimika twarzy jest częścią wzajemnych relacji... to rodzaj porozumiewania się... skąd ten częsty amerykański uśmiech się wziął? jaką ma historię? a może to taki "strach przed przemocą"? przodkowie może uśmiechali się by uniknąć konfliktu? przemocy? ataku? no nie wiem czy w takim kontekście byłoby to ciągle tak samo fajne?...
wracając do faktów to w Polsce nauczyliśmy się uśmiechem wyrażać wiele emocji czy międzyludzkiej relacji...
uśmiechem wyrażamy np radość ale i uśmiechem szydzimy z ludzi uśmiechamy się bezradnie ale i triumfalnie uśmiech może być głupkowaty ale i "mądry" możesz uśmiechem wyrazić swoje zainteresowanie drugą osobą albo ją poniżyć... itd itp... jest tego sporo... zanim skrytykujesz Polaka za reakcję na twój uśmiech zastanów się nad tym jak on odczytał twoje intencje? być może uśmiechem zaproponowałeś sex kasjerce w sklepie bądź ją poniżyłeś... warto się nad tym zastanowić...
dlaczego w Polsce nie wypytujemy ludzi? bo nie... może szanujemy prywatność? może nie lubimy się okłamywać? jak nie chcesz mówić to nie mówisz i nie jesteś zmuszony kłamać... u nas ta komunikacja działa ale niejako w odwrotną stronę... ludzie mówią o sobie i oczekują tego samego od rozmówcy... wygląda to jak narzekanie ale tak na prawdę jest tym samym co gdzie indziej... to taka forma zbiorowej komunikacji choć może w negatywie czyli w odwrotnym kierunku ale efekt i cel ten sam...
pytaniem zasadniczym jest to dlaczego chcesz nas Polaków zmienić? czym tobie zawiniliśmy? że chcesz nas ulepić na amerykańską modłę? i dlaczego tak bezkrytycznie oceniasz innych przez pryzmat własnych doświadczeń? pomyśl w Polsce aby przejść obok innego Polaka nie musisz wyrażać żadnych emocji ani żadnych gestów... mijany Polak nie będzie miał żadnych do ciebie za to pretensji i nawet tak na prawdę ciebie nie zauważy... by zrobić to samo w Ameryce musisz się uśmiechać... ale gdy się uśmiechasz to czy zapamiętałeś kogo mijałeś? nie no chyba że gbur się nie uśmiechał ;)
używanie słowa "cześć" hmmmm czy ty na prawdę jesteś Polakiem? nasze "cześć" nie jest żadnym hej czy halo! słyszałeś może kiedyś cześć i chwała bohaterom???? to twoi kumple? znajomi? no nie... pomyśl tak aby kogoś czcić należy go po prostu znać! czcimy bohaterów bo znamy ich czyny... czcimy znajomych za to że nimi są... za co miałbym czcić nieznajomą osobę???? no przestań jesteś zwykłym głupim ignorantem... taka rada nie potępiaj już niczego czego po prostu nie znasz... bagaż twoich doświadczeń to nie koniec świata! więcej pokory....
Znam dwa konteksty w Polsce, gdzie wszyscy wszystkim mówią "cześć" i "Ty". Pierwszy z nich to siłownie, a drugi to konwenty fanów i fanek popkultury.
"Cześć" to nie jest odpowiednik "hi". To po prostu inne słowo. "Cześć" jako przywitanie i pożegnanie jest używane między ludźmi, których coś łączy. Przynajmniej miejsce pracy.
Podoba mi się taka forma vloga :D
Na ekranie się coś dzieje, a pan też ciekawie opowiada :)
Dawe'idzie - różnicowanie pozdrowień w zależności od osoby, z którą rozmawiamy nie jest wyłącznie polską specjalnością. Jakbyś się zainteresował np. kulturą Japonii, to tam dopiero byś się zdziwił. Inaczej pozdrawia się klienta, inaczej sprzedawcę, inaczej szefa, inaczej starszego (dłużej pracującego) kolegę z pracy, inaczej młodszego. Oni mają cały "grzeczny" język, z odrębną gramatyką. Neutralne i najczęściej używane zwroty w życiu codziennym, to "dzień dobry", "dobry wieczór" (jak jest ciemno) na powitanie i "do widzenia" (nawet jak rozmawiasz przez telefon) i "dobranoc" (jak jest ciemno) na pożegnanie ewentualnie można kolegom w pracy życzyć, "miłego popołudnia" lub "miłego weekendu" jak idziemy do domu względnie "do jutra", "do poniedziałku" ("do środy" jak poniedziałek i wtorek też są wolne). Jak podchodzę do kasy w sklepie mówię "dzień dobry" lub "dobry wieczór", a jak od niej odchodzę mówię "miłego dnia", "dowidzenia", "dobranoc" lub "miłego popołudnia" czasem "dobranoc". Sprzedawcy na ogół odpowiadają "dzień dobry", "do widzenia", "Dziękuję! Wzajemnie ". "Cześć" jest zarezerwowane dla spotkań nieformalnych, bo wywodzi się z języka skautów, harcerzy lub podobnej społeczności. To trochę tak jak nie zwracasz się do taty np. "John!" tylko "Dad!"
Za to jeśli jesteś w górach i spotykasz ludzi na szlaku wtedy się ich pozdrawia czyli wita i to też nie ma znaczenia czy powiesz cześć czy dzień dobry(nie zwraca się uwagę tak jak np będąc w sklepie)
O, zapomniałem o tym. Faktycznie to jedyny przypadek, gdy akceptowalne jest w Polsce powiedzieć "cześć" obcemu, nawet starszej osobie.
Spotkaj Polaków w jakimś egzotycznym kraju, w Azji czy gdziekolwiek, też nie ma opcji że jak się usłyszy rodzimy język to się nie przywitasz i kilku słów nie zamienisz.
W moich czasach mówiło się - Szczęść Boże. Ale to było dawno.
@@DuchAmagi ja na szlaku nie mówię "Cześć" tylko "Dzień dobry". To kwestia kultury.
@@minikiwi19 A ja mówię "cześć". I przeważnie ludzie, których spotykam, niezależnie od wieku mówią "cześć".
Odkąd pamiętam ludzie mnie pytali "co jest ze mna", że sie tak ciągle uśmiecham, w liceum starsi koledzy mysleli, że popalam coś przed przyjściem do szkoły, w pracy różnie to odbierano - do jednej zostałam zatrudniona dzieki temu, że wprowadzałam pozytywną atmosferę, w innej natomiast kazano mi sie przestać "głupio szczerzyć"... też tego nie rozumiem, serio....
Polski naród ma 1000 lat. Wasz ma tylko 200 a chcecie wszystkich pouczać. Polacy są i niech pozostaną sobą. A nie naśladują anglosasów którzy są tak zestresowani prawdopodobnie poczuciem winy za krzywdy innych narodów że patrząc komuś w twarz muszą widzieć jego uśmiech żeby być pewnym że niema problemu. W przeciwnym razie będzie myślał że takowy występuje. To jest patologia w percepcji rzeczywistości drogi panie! Bo Polaków zachowanie jest bardzo czytelne. I jeśli ktoś będzie miał do Ciebie problem to uwierz że na pewno się o tym dowiesz. I to nie z powodu braku uśmiechu na jego twarzy. Polacy ponadto bardzo cenią sobie swoją i innych wolność osobistą. Dlatego nie są nachalni i nie rzucają się obcym na szyję bez powodu. Widać że kompletnie nie znasz tutejszej kultury. A skarżysz się że ludzie nie zachowują się według Twojego życzenia. Otórz przyjmij Pan do wiadomości że w Polsce bardzo niegrzecznym jest natrętne zadawanie zbyt wielu pytań drugiej osobie. Jeśli nie odczuwasz dyskomfortu osoby przepytywanej w ten sposób znaczy żeś ignorant bez kultury i ogłady. Albo co gorsza cymbał.
Na koniec jeszcze tylko mała statystyka dla rozjaśnienia umysłu. Z oficjalnych informacji odnośnie wzajemnej miłości w społeczeństwie amerykańskim wynika że ilość popełnianych u Was morderstw na 100 000 w ciągu roku wynosi 4.8
W Polsce wynosi ona 0.7
Liczby mówią same za siebie. Więc nie truj Pan dupy że z nami jest coś nie tak. Bo to Wy tam macie problem ze samymi sobą.
Dla Polaków uśmiechanie się bez powodu jest sztuczne i tak odbieramy też wasze uśmiechy. Co z tego, że na co dzień się uśmiecha np. pracodawca do pracownika, a za chwilę z uśmiechem wręcza mu wypowiedzenie z pracy. Żaden uśmiech nie osłodzi mu tej sytuacji. Uśmiech Anglosasów jest tak naprawdę nie szczery. Bo zastanów się co ciebie obchodzi czy ktoś nieznajomy ciebie pozdrawia na ulicy. To przecież tylko ktoś kogo może już nigdy w życiu nie spotkasz. On tak naprawdę ciebie nie obchodzi, jak również nie obchodzisz ty jego. Człowieka nie ocenia się po wyuczonym uśmiechu, a raczej po tym czy możesz na niego liczyć w trudnej sytuacji.Dla mnie udawanie miłego jest niepotrzebnym zjawiskiem. Po za tym " wchodzenie z butami w cudze życie" jest niegrzeczne. Mówisz, ze jesteś Polakiem ale mentalność masz amerykańską.
Nie uwazam aby szanowanie prywatnosci obcych ludzi i swojej było złe,uważam że jest dobre.
litości, pytaie o to jak sie nazuwasz i skąd pochodzisz to jest szanowanie prywatności? To norma za granicą. Wie każdy kto dużo podróżuje.
@@a.g.a.t.a6326 to się im wyspowiadaj
@@a.g.a.t.a6326 Mamy inną mentalność, jesteśmy bardziej zamknięci i podchodzimy z rezerwą do innych ludzi. Takie postawy zapewne w jakimś stopniu wynikają z uwarunkowań historycznych.
Ja sama osobiście nie lubię, gdy ktoś obcy zadaje mi zbyt natarczywe pytania.
"Co ty, gościu, książkę piszesz?" - myślę wówczas.
@@Nina_random-internet-user oj mamy, mamy i to jest bardzo widoczne. Pytanie o imię i kraj gdzie mieszkamy to norma i nie ma w tych pytaniach niczego co naruszałoby naszą prywatność. Ktoś chce wiedzieć jak się do nas zwracać i często gdy podajemy nazwe naszego kraju, okazuje się, że nasz rozmówca go odwiedził. To świetny wstęp do rozmowy i szansa na poznanie ciekawego człowieka.
Z tym uśmiechaniem się to prawda i nieprawda. Mieszkając przez 'chwilę' w Warszawie zauważyłam, że dla nich uśmiechanie się jest nawet jakby nie na miejscu.. Ale Wrocław akurat jest całkiem inny, bo tutaj często można zobaczyć radosnych ludzi i szczerych, takich normalnych. Co do kultury - miałam kiedyś lekcje ze Szkotem i muszę przyznać, że często zagraniczni się puszą, zachowują 'jak u siebie' i chcieliby, żeby cała Polska się dla nich przestawiła. Czasami są to zachowania, które postrzegamy jako niekulturalne, nie na miejscu. I tak jak ktoś wcześniej napisał - wścibskie. To nie prawda, że "w Polsce się nie nauczyliśmy poznawać nowych ludzi" - mamy inną kulturę i inaczej to wygląda, niż w Ameryce i relacje nie są tak powierzchowne. Może też warto, żeby niektórzy obcokrajowcy mieli w sobie więcej pokory będąc gościem ;). No i tak samo działa to oczywiście w drugą stronę. Bo jakby cały świat byłby taki sam byłoby nudno ;)