Zuzia jak mówiłaś o ważeniu w szkole to aż mnie ciarki przeszły … szok ! To było straszne 😨 tez byłam zawsze grubsza niż inne koleżanki i miałam takie problemy jak Ty ! Dlatego teraz jak widzę jakieś młode grubsze dzieciaki to im współczuję że być może będą musiały przeżywać to co ja w szkole … mega przykre
Nie tylko dla wiekszych dzieci to byl koszmar (choc zakladam, ze uwagi w Wasza strone mogly byc o wiele bardziej bolesne i obrazliwe :()... Zawsze bylam dosc chuda, ale nie najchudsza, wiec dzieciaki, traktujace wtedy wage jak konkurs sportowy, wpoily mi, ze "ok jestes chuda, ale xyz jest chudsza, wiec jest lepsza", przez co zaczelam postrzegac swoja wage jako "zla" lub "dobra", gdzie ta "dobra" szybko stala sie moja obsesja, i skonczylo sie na okolo 10 latach zaburzen odzywiania... Oczywiscie skladalo sie na to wiele czynnikow, ale to byl jeden z nich. Na szczescie u mnie juz lepiej, ale nie kazdy ma te szczescie. Wazenie w szkolach to koszmar, w dodatku zupelnie zbedny 😢
Zgadzam się z Tobą w każdym poruszanym temacie i uważam ze jest to dopiero czubek góry lodowej. Gdy wspomniałaś o siadaniu na czymkolwiek pierwsze co mi przyszło na myśl (związane z moimi przeżyciami w tym przypadku) był strach przed zapoceniem tego miejsca. Nawiązując do ważenia pamiętam jak w szkole podstawowej Pani pielęgniarka zapytała mnie czy nie jestem przypadkiem w ciąży, gdzie byłam w idealnej wadze pomijając fakt ze miałam moze z 14 lat więc nie wiem skąd takie pytanie sie urodziło w głowie tej kobiety, od tamtego momentu zaczęły się moje problemy z wagą i relacjami z płcią przeciwną które trwają do teraz po 11 latach. Na szczęście mam w sobie ducha walki i jakoś próbuje z tym wszystkim walczyć, jestem też trochę wdzięczna za te "lekcję życia" bo dzięki niej nigdy w życiu nie wytknę komuś wagi badź czegokolwiek co nie robi krzywdy innej osobie. Dzięki Zuzia, ze jestes bo pamietam jak za małolata Cię oglądałam, teraz po tylu latach świecisz zajebistym przykładem i dużą motywacją, z chęcią kiedyś bym z Tobą kilka słów zamieniła, może doradziłabyś jak zacząć taką zmianę :) pozdrowienia dla Ciebie i rodzinki, życzę wytrwałości
Hejo :) Fajnie, że poruszyłaś temat WF-u w szkole. Jako przedstawiciel "płci męskiej" (hehe), który od zawsze był szczupły, ale nigdy nie czuł się dobrze w swoim ciele, pozwolę sobie dorzucić "dwa grosze", mimo że nie będzie to do końca związane z tematami odżywiania, diety czy odchudzania. Zajęcia wychowania fizycznego w większości polskich szkół to totalna porażka i szczerze, szlag mnie trafia, kiedy widzę celebrytów/sportowców biorących udział w tych wszystkich kampaniach promujących te lekcje, bo w rzeczywistości WF po prostu nie wygląda tak jak w telewizji. Mnóstwo wuefistów to barany, nie pedagodzy - rzucają piłkę i "róbta, co chceta", siedzą na ławce wpatrzeni w telefon, raz na jakiś czas podniosą głowę, żeby "wydrzeć japę". WF w gimnazjum był moim największym koszmarem i dziś postrzegam te zajęcia jako początek swoich problemów ze zdrowiem psychicznym (stany lękowe, napady paniki, itd.). Moim wuefistą był właśnie taki "baran", który na każdej lekcji rzucał piłkę i elo - chłopaki grają w nogę, dziewczyny w siatkę i tak w kółko przez całe 3 lata. Problem w tym, że ja za cholerę w piłkę nożną grać nie umiałem i nie lubiłem (nadal nie umiem, nadal nie lubię xD), za to kochałem siatkówkę, dobrze w nią grałem; niestety nie miałem gdzie i kiedy - na pewno nie w szkole... Na WF-ie każda prośba o możliwość dołączenia do grających w siatkę dziewczyn kończyła się gburowatym "nie" i jakimś buraczanym dissem z jego strony. Reakcji na nieustane obelgi rzucane we mnie przez innych chłopców oczywiście brak :) Całe szczęście w liceum trafiłem na młodego, wyrozumiałego wuefistę, który od razu zarejestrował, że ja faktycznie grać w nogę nie potrafię i pozwalał mi po rozgrzewce albo dołączyć do dziewczyn (jeśli robiły coś, co mnie interesowało, np. siatka czy siłownia), poodbijać sobie z kimś na boku, a w najgorszym przypadku przesiedzieć resztę lekcji na ławce - i nie robił mi z tego tytułu żadnych wyrzutów. A mimo to, przed każdymi zajęciami cały drżałem ze strachu - właśnie do takiego stopnia "baran" z gimnazjum zepsuł moją relację z tym przedmiotem i sportem generalnie. Także ten... WF w szkole - jak najbardziej, ale te zajęcia powinny być urozmaicone, tak żeby każdemu uczniowi umożliwić jakąś formę aktywności fizycznej, w której będzie się czuł komfortowo. A w większości szkół, niestety, jest w kółko to samo - chłopczyki "noga", dziewczynki "siatka" i tyle. Przykre to wszystko, bo kto wie, może gdyby ten WF wyglądał wtedy u mnie inaczej, poszedłbym w stronę siatkówki, rozwijałbym się jakoś w tym kierunku. A wyszło jak wyszło...
Miałam totalnie to samo ze spodenkami... Jak sobie myślę o tym teraz ile dusiłam się w długich spodniach to płakać się chcę. Ja głównie byłam nazywana "dużą" ze wzgledu na wzrost bardziej niż wagę (w wieku 13 lat osiągnęłam 183cm wzrostu) i rówieśnicy bardzo mi wytykali moją nieproporcjonalność do grupy. Nie mówili wysoka, mówili duża, więc wstyd i zaburzenia jeśli chodzi o percepcję wagi również nadeszły... Jeśli czyta to jakaś nastolatka to błagam Cię - jesteś piękna taka jaka jesteś, nie masz się czego wstydzić, dorastasz - zmieniasz się -> to zupełnie normalnie, nie ograniczaj się tylko ze względu na to jak inni mogą Cię widzieć
Ta pogadanka to niezłe rozkminy odchudzacza : ) Świetnie, że o tym powiedziałaś! Wiele ludzi może nie zdawać sobie sprawy z takich wątpliwości, strachów, traum z wieku nastoletniego, przez co nie umiejąc się wczuć w emocje z tamtego okresu, są właśnie nieempatyczni. Często nie są świadomi, że bezmyślny komentarz może się do kogoś przykleić na całe życie i urosnąć do gigantycznych rozmiarów. Te osoby coś chlapną, a człowiek się potem z tym boryka przez ćwierć/pół/całe życie. 💢 Co do przykrych wspomnień z dzieciństwa - koszmar tzw. wyścigów na lekcji w-f w podstawówce. Myśl, że nikt nie chce Cię w zespole bo potencjalnie przyczyniasz się do przegranej ze względu na wagę i mniejszą przez to sprawność.💢Uważam, że jak najbardziej tego typu film nadaje się do Pamiętników odchudzania. Psychika gra olbrzymią rolę podczas redukcji i cudnie, że zwracasz na to uwagę. A wątki o tym, że przejście na zdrowszy tryb życia, nie powinien być czymś restrykcyjnym i takim od konkretnego zaplanowego z góry terminu, świadczy o tym, że masz już ogromne w tym doświadczenie i przeszłaś na wyższy poziom świadomości odchudzania : )
dzięki tobie Zuza tez zaczełam się zdrowiej odżywiać, głównie skupiam się na śniadaniach bo zawsze miałam z nimi problem i nie chciało mi się ich jeść, mielę własną mąkę owsianką tak jak ty. Dziękuję Ci bardzo za inspirację i za te filmy, nie przestawaj ich dodawać. Jesteś jedyną osobą na yt którą oglądam i już od muzyczki z intra jestem taka wyciszona i wychillowana! totalne comfort place
Oj masz rację z tymi „ograniczeniami”. WF był dla mnie taką zmorą, że jak w technikum zerwałam wiązadła w kolanie i nie mogłam ćwiczyć do końca szkoły to byłam najszczęśliwsza na świecie. Bieganie czy skakanie z dużym biustem to dramat. Okres dojrzewania sprawił, że dostałam kobiecych kształtów (dużo szybciej niż koleżanki) a wypominanie tego przez panie higienistki sprawił, że byłam pośmiewiskiem w szkole. Czułam, że jestem bezwartościowa bo ważę więcej niż dziewczynki w moim wieku. Mówią, że kiedyś zatęskni się za szkołą. Przez tego typu sytuacje nie zatęskniłam nigdy.
Niestety mogę się pod wszystkim podpisać, miałam bardzo zbliżone doświadczenia w podstawówce. Przy okazji dziękuję za wszystkie filmiki z ostatniego czasu, przyznam że zauważyłam że czekałam na weekend aby po ciężkim tygodniu usiąść w weekend z kawą i obejrzeć kolejny ciepły, normalny film od Ciebie :). A że też jestem na redukcji, chociaż u mnie to już zdrowotne sprawy, bardzo pomagało mi oglądanie kogoś kto się mierzy z podobnym tematem i pokazuje jak podejść do diety w zdrowy sposób. Bo mindset też jest bardzo ważny :). Pozdrawiam!
Miałam podobnie prawie ze wszystkim, co Ty. Wstydziłam się swoich nóg, chociaż teraz wiem, że były świetne, w szkole ważenie było dla mnie ogromną traumą. Już w podstawówce miałam 175 cm wzrostu przez co byłam cięższa niż reszta. W gimnazjum ludzie, których miałam za swoich przyjaciół śmiali się ze mnie, że ważę od nich więcej, nie zwracając uwagi na to, że jestem 20 cm wyższa. Do tej pory mam lęk przed siadaniem na hamaki, huśtawki, itp., bo boję się, że mnie nie utrzymają. Wstydzę się podawać swojej wagi od zawsze. Bardzo długo wstydziłam się podawać nawet mój rozmiar. Myślałam, że to się zmieniło, ale ostatnio odstawiałam leki, przez które przybrałam na wadze. Poszłam do sklepu, bo musialam siebie kupić kurtkę, poprosiłam o największy rozmiar, a okazał się za mały. Mam ponad 30 lat, a poczułam się jak wtedy, gdy chodziłam do szkoły. Ze łzami w oczach wyszłam ze sklepu unikając sprzedawczyń. Masakra... psychika zryta na całe życie
@ZuzannaBorucka nie znoszę robić zakupów. Jako nastolatka chodziłam z koleżankami do sklepów tylko do towarzystwa, podczas gdy wszystkie przymierzały co im się tylko podobało i robiły to w jednej przymierzalni...
Jezu, tak, tez mam traume po ważeniu w szkole. Zawsze miałam największy wynik a nie byłam jakoś mocno wieksza. I właśnie Twoja pogadanka uświadomiła mi skąd mi się wzięły zaburzenia odżywiania. Właśnie przez to ważenie dzieci w szkole 😢
Podpisuję się chyba pod wszystkim poza biustem bo mam miseczkę c. Spodenki zaczęłam poza domem i własnym podworkiem nosić 3 lata temu, od kiedy mam dziecko. Nie dlatego, że schudłam czy wyglądam lepiej, ale to gotowanie sie w spodniach doprowadzało mnie do szału więc stwierdziłam, że nie będę sobie tym psuła humoru i przekładała na dziecko. Ale na wyjazdu do 'miasta' i tak tylko sukienka. Najlepiej do połowy łydek 🫠. Nawet jeśli jest to mega niepraktyczne. Do tej pory pamiętam jak w liceum nie mogłam zdjąć jeansow bo mi się tak do ud przykleiły w upale 😂. Generalnie nie lubię upałów, bo mi za gorąco i nie czuje się dobrze odsłaniając się. Do tego ważenie, porównywanie do mniejszych dzieci. Dramat. Mimo, że w tamtym czasie nie miałam nadwagi... Dlugoby pisać. Jak mąż mi mówi o wakacjach w ciepłym miejscu ze znajomymi, których znam tak trochę to od razu myślę, że nie chce bo będę się musiała rozebrać przed nimi. Ogólnie sporo mnie w życiu ominęło przez ten wstyd. Przykra sprawa
1. Ze spodenkami nigdy nie miałam problemu, ale nigdy nie były dla mnie zbyt wygodne. Za to miałam problem ze spódniczami, bo wydawało mi się w krótkich mi nie wypada, bo jestem większa. 2. Też tak miałam i nawet jak schudłam do normalnej wagi (a biust był mniejszy to unikałam wręcz wody) 3. Z tym zwykle nie było problemu, bo jestem bardzo niska, wiec moja waga, mimo że była dla mnie za duża, to relatywnie nie była aż tak duża. Ale miałam problem co jak mój tyłek nie zmieści się na siedzisku 4. W gimnazjum miała normalną wagę (ale większą niż koleżanki), ale WFu nie lubiłam przez biust, bo zawsze ktoś gdzieś go skomentował 5. Na szczęście tego nie miałam - wchodziłyśmy we dwie do higienistki, ale ważenie i mierzenie było osobno 6. Dla mnie najgorszą rzeczą zwiazaną z dużą wagą było komentowanie tego co jem i ile jem - zarówno w twarz, jaki i gdzieś po kontach. Nie ważne czy jadałam zdrowo czy nie to zdażało się, że ktoś kto komentował i ja już później (i teraz trochę wciąż) miałam stres przed jedzeniem przy innych, a jak już wiedziałam, że musze przy kimś zjeść to stres zwiazany z tym co sobie przygotowac na drugie śniadanie albo co zamówić w knajpie...
4:30 Jestem osobą szczupłą ale jako dziewczyna lat 16-19 były takie momenty gdzie nie czułam się dobrze w krótkich spodenkach. W tamtym roku kupiłam sobie z 2 pary i to moje ulubione spodenki na lato. Jedne są plisowane, drugie nie, ale oby dwie pary są takie ciut dłuższe (nie do połowy uda ale mają taką bezpieczną i przyjemną długość). Nie cisną i nie wbijają się, a przy tym nic nie podkreślają no kocham. Kupiłam je rok temu w p&b i w stardivariusie licze, że będą też w te wakacje do kupienia
Doskonale Cię rozumiem. Wszystkie wymienione przez Ciebie rzeczy tyczyły się również mnie . Od zawsze byłam"większa" raz bardziej raz mniej ale nigdy niewystarczająca dla siebie samej i otoczenia. Przez to dochowałam u siebie depresję i nerwicę po dzień dzisiejszy. Ciężko jest wziąć się za siebie przy takich przypadłościach niestety. Teraz mam 30 lat jestem mamą 7latka i nadal boje się usiąść na huśtawkę 😅. Powiedzenia Zuzka wyglądasz pięknie ❤ na najpiękniejszą masz duszę 😊
Jak ja się z Tobą identyfikuję. Jak ja Cię rozumiem. Nawet sobie nie wyobrażasz Zuziu. Z biustem od 6 klasy podstawówki miałam problem. Obecnie mam miseczkę J, mam nadal trochę nadprogramowych kilogramów, ale generalnie jestem klepsydrą : mam super talię, wąskie plecy, jestem dość proporcjonalna, gdyby nie biust. Postarza mnie bardzo. Dodaje mi jeszcze więcej kilogramów i wyglądam jak takie wielkie babsko z przodu. Ilości niewybrednych, chamskich i obraźliwych komentarzy co do wielkości biustu nie zliczę. Ilość wylanych łez wprostproporcjonalna, a może nawet większa. Brak możliwości kupowania fajnych sukienek, bluzek, koszulek - niezliczona. Kupno stanika to też był koszmar nawet jeszcze w początkach 2000 roku. Teraz, od ok. 10 lat, nie ma już żadnego problemu z kupnem stanika - do wyboru, do koloru, tylko kasowo trzeba być przygotowanym. Myślałam rok temu o operacji, ale raz że koszty są dla mnie przerażające (choć tu spiełabym tyłek i spróbowała poodkładać ze dwa lata kasę), ale obawiam się powikłań "po". Trochę robiłam rozeznanie i póki co odpuszczam temat. Daję sobie czas i jesienią podejmę ostateczną decyzję. Co do spodenek też zawsze czułam, że moje nogi są niewystarczająco szczupłe. Pozdrawiam Zuziu😘
Twoj dzisiejszy film dał mi tyle do myślenia 🙏 Pamietam Cię jako nastolatkę przebiegającą się w strój różowej świnki tylko po to żeby skończyć z bangiee 🙂 gdzie teraz na przestrzeni lat tak dorosłaś i dojrzałaś 🥰 Dobrze że jesteś ❤
Ja z kolei mam mały biust i to odwieczny kompleks, chyba zaczęło się od tego że przy bilansie szkolnym w gimnazjum koleżanka z klasy powiedziała do mnie przy reszcie dziewczyn z klasy „Olka po co Ty nosisz stanik jak nie masz cyckow”, przykro do dziś jak sobie to przypomnę
Mi wfistka przy wszystkich dziewczynach powiedziała, że jakbym robiła 100 brzuszków dziennie przez miesiąc to bym zgubiła brzuszek, z uśmiechem klepiąc mnie po brzuchu. No cóż, myślałam że się popłaczę, nawet robiłam te cholerne brzuszki i co? Jajco. Po 20 latach nadal to pamiętam :(
Zuziu, super, że nagrałaś taki odcinek. Miło było Ciebie słuchać w tej pogadance. Ja akurat nigdy nie miałem takich sytuacji, że się wstydziłem swojej wagi. Chętnie obejrzę kolejny odcinek z tej serii. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę miłego pierwszego weekendu w tym roku. 😃❤💋
Tak bardzo Cie rozumiem Sama mam nadwagę i to ponad 30 kg i od dziecka była większa od koleżanek i przysięgam że słuchałam tych opowieści z zacisnietymi zębami tak wszystko mi się przypomniało a najbardziej to cholerne ważenie gdzie ważyłam o 7kg więcej od koleżanek i cała szkoła o tym wiedziała potem już było tylko gorzej. Dziś mam 30lat i dalej boję się siadać na leżakach czy hamakach nawet jak wiem że powinny wytrzymać moja wagę to się boję że jak będę wstawać z nich nie poradnie to będę oceniania. Z takich rzeczy co mówiłaś to u mnie jeszcze jest chowanie się w tłumie zawsze stoję gdzieś z tyłu na zdjęciach bądź siadam w rogu w restauracji żeby mnie nie było widać masakra to jest ale pracuje nad tym i jest coraz lepiej ❤ trzymaj się Zuziu i dziękuję że jesteś bo dzięki Tobie zaczęłam walczyć o siebie ❤ mam dwójkę maluszków w domu nie jest łatwo ale po każdym Twoim filmie dostaje noey zastrzyk energii 😊
ja pamiętam jak oglądałam za dzieciaka jakieś twoje filmiki o tym jak pływasz w jeziorze i robisz tam różne akrobacje albo kiedyś wstawilaś taki filmik gdzie na jakimś strychu czy ogólnie w jakś pustym pokoju robiłaś akrobacje i nawet stanęłaś tak sobie na rękach casual albo robiłaś mostek, co dla mnie zawsze było nieosiągalne a pływać nauczyłam się jakkolwiek dopiero jak byłam dorosła (powiedzmy..) także to przykre że społeczeństwo tak cię stłamsiło bo widać było że masz te predyspozycje sportowe i zawsze szczerze je podziwiałam!
Zgadzam się, wf to były najgorsze zajęcia! Ile stresu przez całą edukację mnie to kosztowało… tragedia, a ubrać krótkie spodenki gdziekolwiek a tym bardziej do szkoły, nigdy-koszmar. Gdy Cię słuchałam to łzy same poszły, cieszę się że poruszasz takie tematy. ❤
Hejka, mogę powiedzieć, że ja jestem nastolatką. W tym roku kończę 17 lat i utożsamiam się z tym co mówisz. Jestem dość wysoka (176 cm) i moja waga zawsze była większa niż dziewczyn z klasy (pomimo, że moje BMI było w normie to było ono przy granicy z nadwagą) i czuję się do teraz źle w grupę z innymi dziewczynami i chłopakami pomimo iż waga jest prawidłowa. Jestem dobra na wf ale zawsze w dużo za dużych ubraniach. Chodzę też na basen, bo chciałabym przełamać swoje opory i strach ale na zajęciach grupowych i tak jest mi ciężko. Jestem bardzo wdzięczna za twoje filmiki, bo pomagają ułożyć sobie różne rzeczy w głowie i dzięki temu zdecydowałam się na to, aby w tym roku zrzucić kilka kg. Chciałabym korzystać z życia, bez oporów i ograniczeń, chodzić w ubraniach takich jakie mi się podobają i nie musieć się martwić o to jak wyglądam. Mam nadzieję, że wkońcu mi się uda. Jeszcze raz dziękuję za wszystko 💓💓
Dobrze, że w końcu ktoś to powiedział (o presji Nowy Rok - Nowa Ja). Ja też swoje odchudzenie zaczęłam 10.06 tylko 2023 r., obecnie to mój nowy styl życia, już nie chudnę, ale czuję się lepiej w swoim ciele
Większość życia byłam szczupła i z tego samego powodu nie nosiłam krótkich spodenek. Miałam zaburzony obraz siebie. W tym roku (30 kg na plusie) ubrałam i bardzo dobrze się w nich czułam, nosiłam cały okres letni. To serio siedzi w głowie. Co lepsze - dobrze w nich wyglądam 😂
Świetny film 💪 Przez komentarze pielęgniarki w gimnazjum: "kolezanki już gotowe na lato a Ty jeszcze nie?!" Itp wpadłam w zaburzenia odżywiania... Mam już 31 lat a dalej z tym walczę... nie rozbieram się na plaży, nie ubieram krótkich spodni nawet przy rodzinie, trudno mi jeść publicznie lub przy osobach szczupłych... generalnie mocno siedzi w glowie to wszystko... takie tematy trzeba poruszać i dobrze ze to robisz💚💪
Oj zgodze sie z Tobą, szkola robi wiele złego, u mnie byla odwrotna sytuacja, mialam niedozywienie i tez dziwne spojrzenia nauczycieli i rowiesnikow :( i pani pielegniarki
o matko utożsamiam się praktycznie z wszystkim o czym opowiadasz, super że mówisz o tym w internecie i ludzie mogą zobaczyć, że nie są sami ❤️ a propos z stresem z siadaniem na rzeczy mam też tak z siadaniem na ludzi (jakkolwiek to zabrzmi), zawsze jak jest mało miejsca i wszyscy chcą siedzieć to ktoś musi na kimś usiąść i nie ważne na kogo padnie nie ma opcji, żebym na kogoś usiadła, wolę już żeby chłopak na mnie usiadł niż ja na nim 😅
Ważenie w szkole, często przy wszystkich z klasy - o zgrozo. Zawsze byłam większa na brzuchu i miałam większy biust. W 2kl podstawówki miałam już miseczkę C i przebieranie się oraz ćwiczenia na wf to był dramat. Basen w szkole paraliżował mnie do tego stopnia, że wagarowałam i finalnie mama załatwiła mi zwolnienie lekarskie. Jeszcze w podstawówce zaczęły mi się przez to zaburzenia odżywiania. I żeby nie było, nie ważyłam wtedy 80-90kg. Raz że byłam bardzo wysoka od zawsze, Ważyłam w normie ale zawsze więcej od koleżanek, które akurat były malutkie a ja najwyższa i najwięcej ważąca. Komentarze o jedzeniu za dużego śniadania też mnie spotykało. Kiedyś higienistka nas ważyła i dzieliła na chude i „niechude” i mieliśmy przy wszystkich pogadankę o wadze i jeszcze rozdała nam ulotki, które w skrócie sugerowały by nie wpieprzać i nie siedzieć na kanapie przed tv.
Bardzo się cieszę że otwarcie mówisz o swoich problemach związanych z dużym biustem. Również mam ten problem i od wielu wielu lat, nie mogę nosić wszystkiego co bym chciała. Operacja zmniejszenia jest w mojej głowie już sporo, jeśli kiedyś się zdecydujesz proszę o filmik z opinią. Fajnie znaleźć kogoś na yt który jest prawdziwy i mówi otwarcie.
Ja za nastolatka to sportowiec byłam, aktywna na WF, zawody takie i siakie, poza szkołą tańczyłam praaaawie 10 lat, różne style tańca, sylwetka super, wtedy uważałam że mam duży brzuch, a tak to reszta ciała spoko, a teraz jak patrze na swoje zdjęcia z tego okresu, to jednak ten brzuch nie był duży XD był zajebisty, jak całe ciało. Teraz jak na siebie patrze to się nienawidzę, że przez pandemię się tak zaniedbałam. Teraz żeby poćwiczyć to jest jakiś problem. Mam nadzieję, że przezwyciężę samą siebie i w tym roku usłyszę choć jedno "ale schudłaś/ładnie wyglądasz".
Ja miałam to szczęście, że ważenie w szkole nie było grupowe tylko na osobności uczeń i higienistka. Jakbym miała się ważyć przy innych to albo bym uciekła albo spaliła się ze wstydu.
Dzięki Zuziu za taki odcinek😘.Myślę, że wiele osób utożsamia się z tymi kwestami, które tu poruszasz. Jak się tego słucha po latach to wydawać się może przewrażliwieniem ale wtedy jak się było dzieckien/nastolatkiem to strasznie obciążało głowę i utrudniało życie🤔 a czy mogłabyś napisać skąd ten kubek? Wiem, że dostałaś w prezencie ale może wiesz.strasznie mi się podoba😆
Tez się poczułam sparaliżowana strachem jak się dowiedziałam w szkole średniej że mamy chodzić na basen, na szczęście mieliśmy w porządku nauczyciela wf który nie kazał nam pływać jeśli nie chcemy wystarczy że byliśmy na lekcji. Wtedy ten komfort psychiczny troche się poprawił ale dalej jestem osobą grubszą i każde ważenie nawet w domu równa się z dyskomfortem psychicznym spadkiem humoru itd. Ważenie u pielęgniarki jak przy otwartych drzwiach mówila ile się waży itd i inni to słyszeli. To jak zawsze się do mnie o wagę czepiali naśmiewali rówieśnicy to też odcisnelo swoje piętno i z wieloma rzeczami o których tu mówisz się utożsamiam i szczerze mówiąc dalej są dla mnie ciężkie i wprawiają mnie w panikę gdy pomyślę że miała bym to jeszcze raz przeżyć. Rozważam psychodietetyka i w sumie wgl psychologa żeby to wszystko jakoś opanować zaburzenia odżywiania itd które też się pojawiły przez to wszystko i mimo że jestem ich świadoma itd to dalej sobie z nimi nie radzę a z drugiej strony mam takie co mi nowego powie psycholog czego ja nie wiem jak mi niby pomoże. To też jest jakaś taka bariera w mojej głowie przed pójściem do tego lekarza.
Też przeżyłam ważenie w szkole , u mnie na szczęście było tak, że każdy był ważony osobno ale dostawało się wyniki na kartce i niestety moją wagę przeczytał kolega z klasy przez co przez bardzo długi czas wysłuchiwałam uwag, że ważę za dużo i jestem "wielorybem" ponieważ wtedy też powstał ten super śmieszny żart o tym, że kobieta kończy się na 60kg. Do tej pory walczę z głową gdy moja waga pokazuje liczbę, z której nie jestem zadowolona :)
powiem ci że rozumiem to, chociaż jestem po drugiej stronie medalu, zawsze byłam za chuda, miałam niedowagę i dokładnie miałam takie same problemy, nigdy nie chodziłam w bikini i nienawidziłam jak w stroju kąpielowym się odznacza cały mój szkielet, na ważeniu w szkole każdy mnie wiecznie komentował że jestem kościotrupem...każdy zawsze mi kazał więcej jeść, dosłownie na każdym kroku słyszałam że zaraz się połamię a nauczycieli pytali moich rodziców czy mnie w ogóle karmią xd potem wejście w dorosłość przez to też było dziwne, bo choć dziwnie czułam się będąc chuda to przywykłam do tego, więc jak nabrałam kształtów to też nie obyło się bez komenatrzy "bo przecież zawsze byłam taka chuda", przez co myślałam że nie wiadomo co złego się ze mną wydarzyło, też nie nosiłam potem krótkich spodenek i nadal miewam z tym problem. w sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałam jakoś bardziej bo nie miałam może faktycznie jakichś większych problemów, były też osoby które mnie komplementowały i zakładam że jednak chudszym osobom jest prościej tak na codzień się wpasować w standardy ale jednak słysząc o tym o czym opowiadasz uświadomiłam sobie że też przeżywałam takie sytuacje tylko na nieco inny sposób. to jest mega przykre bo mam wrażenie że to nawet nie o wagę chodzi tylko po prostu o to jak niektórzy ludzie są niedelikatni, zazdrośni, zawistni i kontrolujący innych. tym bardziej gdy jako młodsze osoby nie umiemy się przed tym bronić i traktujemy jednak starsze osoby jako pewien autorytet.
Też miałam zawsze problem przez duży biust, nauczycielki w gimnazjum mi zwracały uwagę, że mam się przebrać, wmawiały że ubieram się tak żeby rozpraszać chłopaków 🙃 że tak nie wypada, że jestem taka i owaka. Dziewczynom bez biustu nigdy uwagi nie zwróciły, kiedy chodziły w identycznym stroju.
Dla mnie wf to tez była trauma cale zycie mimo tego ze miałam normalna wage. Zawsze czulam sie oceniania. Pamietam ze te dziewczyny ktore mialy troche ładniejsze figury zostaly troszke chojniej obdarzone przez nature oceniały i wysmiewaly inne. To bylo dla mnie straszne i zawsze czułam sie niekomfortowo.... A nauczyciele nie reagowali. W liceum mialam łączony wf z inna klasa. Prowadzily ten wf dwie panie nauczycielki ktore uwazaly sie za mega wysportowane i wgl miss swiata bo prowadziły jakies zajecia na silowni a wyglądały zupelnie przecietnie wrecz jak takie zwykłe grazyny.... Pamietam jak jedna z nich przy wszytskich zjechala od gory do dolu dwie grubsze dziewczyny zeby sie za siebie wziely bo jak one wygladaja. Jedna z nich wybiegla z placzem.... Niestety ale trzeba to jasno powiedziec ze w Polsce nauczyciele to tragedia. Naprawde na palcach jednej ręki moge wskazać w swoim zyciu moze z dwoch czy trzech nauczycieli ktorzy serio przejmowali sie losem uczniow i reagowali na takie sytuacje i inne. Reszta miala gdzies a czasem nawet podjudzala takie akcje. Chore to dla mnie. I niestety wiem ze teraz wcale nie jest lepiej bo mam siostre w podstawówce.
Ja sama jestem z zawodu nauczycielem i niestety poznałam, również jako uczennica, wielu nauczycieli, którzy nie powinni pracowac z młodzieżą. Dziwnym trafem albo mieli kontuzje (podejrzewam, ze trafiali do szkół , bo sport wyczynowy zniszczyl im zdrowie) albo mieli wizję bycia trenerem przyszłych sportowców i presję na wyniki, rekordy itp. Kwestię skłonności tej konkretnej grupy do alkoholu przemilczę. Ja mialam szczęście do wuefistki w liceum, pani profesor juz wtedy dobrze po 50tce, ale nie poniżała, nie komentowała, starała się urozmaicać zajecia mimo ubogich warunków w szkole.
Oj tak, jako nastolatka uważałam, że powinnam schudnąć i wstydziłam się siebie, swojego ciała, przebieranie się w strój od wf to dramat. Teraz jak patrzę na swoje zdjęcia z tamtego okresu to uważam, że wyglądałam zdrowo, normalnie. Teraz chętnie mogłabym tak wyglądać 😂 teraz zmagam się z kg po ciąży 😢
Przykro się słucha jak postrzeganie społeczne albo (nie)kultura popularna zaszczuła duży biust, że jest myślnie o operacjach nawet nie z powodów fizycznie zdrowotnych ale odczuć. ):
Z strojami kąpielowy, siedzeniem i wf naparwde masz rację 1.Choc teraz nie mam problemu z założenie bikini i naparwde je lubie to podczas okresu dojrzewania o przez to że byłam grubsza niż moje rówieśniczki przestałam trenować pływanie które było moja ogromną pasja, chodzialm na zawody czy też obozy czesto wygrywałam a tylko przez to że wstydziłam się swojego ciała przestałam to robić czego teraz bardzo żałuję 2.strasznie do teraz boję się siedzieć. Wiem jak to brzmi ale naprawdę jak mam usiąść na jakimiś bujanym fotelu hamaku czy huśtawce lub porstu czymś zawieszonym to odczuwam strach i wolę stać chyba ze nikogo nie ma wtedy usiądę 3.wf, ach ten wf. Jak chodzialm do podstwowki to zaczęłam jeździć na zawody w 7kl z piłki ręcznej oraz koszykówka, byłam dobra odbierałam piłki skakałam i podczas meczu kompletnie mialm w dupie jak wyglądam, jak poszłam do liceum i zgłosiłam się aby pojechać na zawody z koszykówki pań się tylko na mnie spojrzał przejechał wzrokiem i wybrał dziecyzne która otwarcie mówiła że nielubi koszykówki i nie chce jechać. Było to dla mnie coś przykrego bo same umiejętności gry trzeba zobaczyć podczas gry a nie patrząc na wygląd. Jak mieliśmy za ro stawac na rękach to uciekłam że szkoly, nie że strachu że nie umiem (bo umiem) a że strachu że jakąkolwiek fałdkę byłoby mi widać. Przykra jest też rzeczą wybieranie na wf bo nawet jakbym była w coś najlepsza to zawsze jestem wybierana na końcu i chyba nie muszę mówić dla czego. Najgorsze było to że to się tak za mną ciągnie bo okresu dostałam mając 10 lat a piersi zaczęły mi rosnąć już w 4 kl. To było okropne bo nawet jak mialm stanisk sportowy ro mi te piersi się nie trzymały na płasko tak jak chcialm i choć już dziś wiem że ro normlane to nadal jest to wstydliwe jak mam wf z chłopakami bieganie na ocenę i odrazu przypominają mi się przykre komentarze lub popstu ich wzrok który był taki jak laser masakra nadal nienawidzę biegac "beż celu"(nie podczas gry)
A i dodam jeszcze historie o blinasie w szkole, na ostatnim bilansie (jeszcze nie zakończyłam nauki w liceum) pań kazał nam wchodzić w 4 os do sali pielęgniarki (u nas zaxwyczja pielęgniarki nie ma więc on ważył i patrzyl) podczas ważenia mialm wrażenie że mdleje nie bylam wstanie ustać jak powidzila okej popłakałam się i poszłam do szatni ale już podczas bilansu mialm szkliste oczy, pań wezwał panią psycholog poszłam z nią i fakt pomogła mi jeśli chodzi o uspokojenie się i lekki oddech lecz sam bilans nadal jest dla mnie koszmarem.kiedys higienistka powiedział PRZY CALEJ KLASIE u tutaj jakąś grubsza dziewczynka nam się trafiła no cóż dobrze dobrze zapraszam
To z cycami to trochę prawda... Ja mam małe i mogę je pokazać prawie całe i nikt nic nie powie a jakby osoba z dużym biustem by ubierała takie ubrania jak ja to by bardzo zwracała na siebie uwagę, lub mogłoby to zostać odebrane jako takie ,,wyzywające'' i o tyle co ja czuję się w takich ubraniach swobodnie to np. moja koleżanka z dużym biustem nigdy w życiu by się tak nie ubrała.
11:24 wf do czasu liceum był dla mnie absolutnym piekłem. Nie mialam nawet szczegolnej nadwagi wtedy, a pojawialy sie komentarze od nauczycielki, ze jak pobiegam to zrzuce tluszczuk (z calym szacunkiem, kokentarz byl od pani przy tuszy, ktora czesto na nasze wf przychodzila w szpilkach).
Chyba miałyśmy podobną historię, od dziecka ważyłam więcej i od wtedy do dziś mam duży biust H, biust był od zawsze największym ograniczeniem w moim życiu, miałam zwolnienie z basenu żeby nie przebierać się w szatni z dziewczynami i uniknąć wzroku płci przeciwnej. Na wf przebieranie się w toalecie wstydziłam się, że zakładałam na zwykły stanik stanik sportowy żeby biust pozwolił mi biegać, aż do zwolnienia z wf w liceum dla spokoju psychicznego🥲 Ważenie w szkole i porównywanie się to był najgorszy koszmar. Krótkie spodenki które ciągle trzeba poprawiać bo zawijają się w górę między nogami, też unikam i też kąpałam się w koszulkach. To jest takie przykre😓 Cieszę się, że szkoła już za mną i przenigdy nie chciałabym być młodsza i tam wrócić.
Ja np "redukcje" bo nie odczuwam tego zaczelam od zmiany np frytki zamiast na oleju tylko w air frayer albo wczesniej w piekarniku nie chce zaczynać diety bo boje nawrotu zaburzenia odżywiania na razie zmieniam to co mogę zmienić na zdrowsze jem wiecej warzyw i jest lepiej nie czuje ze zrobiłam coś wielkiego ale widzę poprawę
Ja na szczęście w tym najbardziej burzliwym okresie czyli gimnazjum uniknęłam komentarzy. Moze dlatego ze byłam zabawna, ogarnięta, raczej lubiana w klasie, która znalazła inne ofiary ( niestety). Największy płacz był jednak na zakupach że żadne spodnie nie pasują, że swetry sprawiają ze wyglądam jak jakas parówka 😅. Autentycznie, ze strony innych ludzi nie pamiętam jakichś przykrych komentarzy, moze jakas ciocia czasem wspominała ze jestem pulchna, ale nie odcisnęlo to chyba śladu w mojej psychice.
Tak! Te okropne krótkie spodenki. Nigdy się nie odważyłam, ani jako dziecko, ani nastolatka. Odważyłam się dopiero na urlopie w Hiszpanii. I ludzie, trzymajcie się, mając przeszło 40 lat, prawie 50. Bo pomyślałam, jeśli nie teraz to już chyba nigdy. Masakra jakaś. Mogę się podpisać pod tym, co mówisz. I co ciekawsze, kiedy patrzę na zdjęcia wcale nie byłam grubym dzieckiem ani nastolatką. Po prostu nie byłam filigranowa, byłam normalna. Pozdrawiam Cię serdecznie ❤
Oj Zuzia masz rację z tym biustem :( tez mam od zawsze duży biust niewazne od rozmiaru :( niby wszędzie czytam że jak ktoś ma duży biust to lepiej wygląda rozpięty guzik w koszuli, czy dekolt V, a ja w każdym większym dekolcie czuję się wyzywająco. Chciałabym mieć mniejszy biust
Jeżeli chodzi o szkołę to miałam okropną higienistkę… większość czasu trenowałam ale byłam większa genetycznie i wyższa. Kiedy ważyliśmy się w szkole to od higienistki zawsze dostawałam komentarz, że powinnam więcej spacerować. Miałam też sytuację parę miesięcy temu że lekarz rodzinny kiedy poszłam po skierowanie na badanie tarczycy, bo bardzo dużo osób w mojej rodzinie ma problem z tarczycą to dostałam komentarz do lekarki, że to nie wina tarczycy i nie potrzebuje tylko musiałabym schudnąć po prostu… (gdzie trenuje i nie jestem nie wiadomo jak duża tylko mam parę kilo za dużo) ;/
Pod wszystkim odnośnie wagi mogę się podpisać i mimo zrzuconych 50 kg (zaczynałam od 135) nadal czuję się jak słoń w składzie porcelany w przestrzeni publicznej
Ja zawsze miałam normalną wagę, około 50 kg, jestem uważana za osobę szczupłą, ale w mojej głowie jest zupełnie inaczej. Nigdy nie ubrałam krótkich spodenek😐 mam prawie 40 lat i dalej próbuje to ogarnąć w głowie 😅 nigdy się nie głodziłam ani nie rzucałam na jedzenie, ale te krótkie spodenki to mój odwieczny problem. Mimo, że wiem, że powinnam to walić to nie założę i UJ 👀
Mialam koleżankę w pracy, które miala podobny "mentalny" problem. Byla wysoka i szczupła, ale nigdy nie widziałam jej w szortach czy nawet maxi sukience. Mieszkam w Niemczech i tu wiele dziewczyn ma w nosie, co myślą inni, chodzą w tym co lubią, co uważają za seksowne czy modne. Więc moze warto spróbować wyjść ze strefy komfortu, trzymam kciuki ✊🍀
Chodzę do technikum i przysięgam zawsze ważenie w szkole to była dla mnie tragedia. Raz byłam w czasie kiedy cała klasa i po tym nie przychodziłam dnia ważenia na lekcje, a na ten bilans chodziłam sama innego dnia. Pamiętam że w 1 klasie technikum gdy waga pokazała zdecydowanie za dużo, wzięłam się za siebie i schudłam, ale gdybym wtedy poszła z całą klasa to nie wytrzymałabym ze wstydu.
Pamietam na wf było takie ćwiczenie w parach tzw. taczki , jedna osoba trzyma na nogi a druga idzie na rękach, w jedna stronę spoko ale jak ja miałam być tymi taczkami a ktos mnie trzymac to zawsze myślałam ze ktos mnie nie utrzyma itp 😅😅
Ja marze zeby ubrac cos bez stanika ale przy duzym biuscie .. masakra. Staram sie zrzucic kilogramy i po tym bede szukac lekarza zeby zmnieszyc biust ;).
Ja mam wagę odpowiednią ale bardzo duży biust i okropnie się z tym czuje szczególnie biorąc pod uwagę że jestem nastolatką i jako pierwszej mi urósł i nie potrafię nosić przyległych blusek .Najgorsze są te małe komentarze które otrzymuje❤
Pamietam jak w drodze do higienistki na ważenie, poprosiłam ją czy mogłaby na głos nie mówić mojej wagi albo czy mogłabym wejść jako ostatnia, ona to zignorowała i powiedziała przy wszystkich 🤷♂️ nie pozdrawiam jej 😀
Jak mówiłaś o wf w szkole, to w gimnazjum mieliśmy coś takiego jak wymyk, rurka przyczepiana do drabinek na której trzeba było zrobić obrót (na tym naklejka max 120kg) też jestem wysoka 1,8m a baba zapytała ile ważę, bo ona nie wie czy ja tego nie zarwę... Ważyłam pewnie coś ok 75-80kg
Moja aktualna waga 100 kg też bym chciała schudnąć chociaż 20 kg ale jako brak mi motywacji weny od 15 lat się zmagam z nadwagą nie wiem od czego zacząć nie wiem jaką dietę wybrac
W gimnazjum nie lubiłam ćwiczyć na wf ponieważ mam dość sory bius i w sumie to w gimnazjum już był dość spory, a wiadomo jak to chłopacy w gimnazjum smiali sie że piersi mi skaczą
Zuzia jak mówiłaś o ważeniu w szkole to aż mnie ciarki przeszły … szok ! To było straszne 😨 tez byłam zawsze grubsza niż inne koleżanki i miałam takie problemy jak Ty ! Dlatego teraz jak widzę jakieś młode grubsze dzieciaki to im współczuję że być może będą musiały przeżywać to co ja w szkole … mega przykre
Nie tylko dla wiekszych dzieci to byl koszmar (choc zakladam, ze uwagi w Wasza strone mogly byc o wiele bardziej bolesne i obrazliwe :()... Zawsze bylam dosc chuda, ale nie najchudsza, wiec dzieciaki, traktujace wtedy wage jak konkurs sportowy, wpoily mi, ze "ok jestes chuda, ale xyz jest chudsza, wiec jest lepsza", przez co zaczelam postrzegac swoja wage jako "zla" lub "dobra", gdzie ta "dobra" szybko stala sie moja obsesja, i skonczylo sie na okolo 10 latach zaburzen odzywiania... Oczywiscie skladalo sie na to wiele czynnikow, ale to byl jeden z nich. Na szczescie u mnie juz lepiej, ale nie kazdy ma te szczescie. Wazenie w szkolach to koszmar, w dodatku zupelnie zbedny 😢
Zgadzam się z Tobą w każdym poruszanym temacie i uważam ze jest to dopiero czubek góry lodowej. Gdy wspomniałaś o siadaniu na czymkolwiek pierwsze co mi przyszło na myśl (związane z moimi przeżyciami w tym przypadku) był strach przed zapoceniem tego miejsca. Nawiązując do ważenia pamiętam jak w szkole podstawowej Pani pielęgniarka zapytała mnie czy nie jestem przypadkiem w ciąży, gdzie byłam w idealnej wadze pomijając fakt ze miałam moze z 14 lat więc nie wiem skąd takie pytanie sie urodziło w głowie tej kobiety, od tamtego momentu zaczęły się moje problemy z wagą i relacjami z płcią przeciwną które trwają do teraz po 11 latach. Na szczęście mam w sobie ducha walki i jakoś próbuje z tym wszystkim walczyć, jestem też trochę wdzięczna za te "lekcję życia" bo dzięki niej nigdy w życiu nie wytknę komuś wagi badź czegokolwiek co nie robi krzywdy innej osobie. Dzięki Zuzia, ze jestes bo pamietam jak za małolata Cię oglądałam, teraz po tylu latach świecisz zajebistym przykładem i dużą motywacją, z chęcią kiedyś bym z Tobą kilka słów zamieniła, może doradziłabyś jak zacząć taką zmianę :) pozdrowienia dla Ciebie i rodzinki, życzę wytrwałości
Hejo :) Fajnie, że poruszyłaś temat WF-u w szkole. Jako przedstawiciel "płci męskiej" (hehe), który od zawsze był szczupły, ale nigdy nie czuł się dobrze w swoim ciele, pozwolę sobie dorzucić "dwa grosze", mimo że nie będzie to do końca związane z tematami odżywiania, diety czy odchudzania.
Zajęcia wychowania fizycznego w większości polskich szkół to totalna porażka i szczerze, szlag mnie trafia, kiedy widzę celebrytów/sportowców biorących udział w tych wszystkich kampaniach promujących te lekcje, bo w rzeczywistości WF po prostu nie wygląda tak jak w telewizji. Mnóstwo wuefistów to barany, nie pedagodzy - rzucają piłkę i "róbta, co chceta", siedzą na ławce wpatrzeni w telefon, raz na jakiś czas podniosą głowę, żeby "wydrzeć japę". WF w gimnazjum był moim największym koszmarem i dziś postrzegam te zajęcia jako początek swoich problemów ze zdrowiem psychicznym (stany lękowe, napady paniki, itd.). Moim wuefistą był właśnie taki "baran", który na każdej lekcji rzucał piłkę i elo - chłopaki grają w nogę, dziewczyny w siatkę i tak w kółko przez całe 3 lata. Problem w tym, że ja za cholerę w piłkę nożną grać nie umiałem i nie lubiłem (nadal nie umiem, nadal nie lubię xD), za to kochałem siatkówkę, dobrze w nią grałem; niestety nie miałem gdzie i kiedy - na pewno nie w szkole... Na WF-ie każda prośba o możliwość dołączenia do grających w siatkę dziewczyn kończyła się gburowatym "nie" i jakimś buraczanym dissem z jego strony. Reakcji na nieustane obelgi rzucane we mnie przez innych chłopców oczywiście brak :)
Całe szczęście w liceum trafiłem na młodego, wyrozumiałego wuefistę, który od razu zarejestrował, że ja faktycznie grać w nogę nie potrafię i pozwalał mi po rozgrzewce albo dołączyć do dziewczyn (jeśli robiły coś, co mnie interesowało, np. siatka czy siłownia), poodbijać sobie z kimś na boku, a w najgorszym przypadku przesiedzieć resztę lekcji na ławce - i nie robił mi z tego tytułu żadnych wyrzutów. A mimo to, przed każdymi zajęciami cały drżałem ze strachu - właśnie do takiego stopnia "baran" z gimnazjum zepsuł moją relację z tym przedmiotem i sportem generalnie.
Także ten... WF w szkole - jak najbardziej, ale te zajęcia powinny być urozmaicone, tak żeby każdemu uczniowi umożliwić jakąś formę aktywności fizycznej, w której będzie się czuł komfortowo. A w większości szkół, niestety, jest w kółko to samo - chłopczyki "noga", dziewczynki "siatka" i tyle. Przykre to wszystko, bo kto wie, może gdyby ten WF wyglądał wtedy u mnie inaczej, poszedłbym w stronę siatkówki, rozwijałbym się jakoś w tym kierunku. A wyszło jak wyszło...
Miałam totalnie to samo ze spodenkami... Jak sobie myślę o tym teraz ile dusiłam się w długich spodniach to płakać się chcę. Ja głównie byłam nazywana "dużą" ze wzgledu na wzrost bardziej niż wagę (w wieku 13 lat osiągnęłam 183cm wzrostu) i rówieśnicy bardzo mi wytykali moją nieproporcjonalność do grupy. Nie mówili wysoka, mówili duża, więc wstyd i zaburzenia jeśli chodzi o percepcję wagi również nadeszły...
Jeśli czyta to jakaś nastolatka to błagam Cię - jesteś piękna taka jaka jesteś, nie masz się czego wstydzić, dorastasz - zmieniasz się -> to zupełnie normalnie, nie ograniczaj się tylko ze względu na to jak inni mogą Cię widzieć
Krótkie spodenki i ważenie w szkole to najgorsze rzeczy… a pogadanki i przemyślenia bardzo chętnie będę oglądać :)
Ta pogadanka to niezłe rozkminy odchudzacza : ) Świetnie, że o tym powiedziałaś! Wiele ludzi może nie zdawać sobie sprawy z takich wątpliwości, strachów, traum z wieku nastoletniego, przez co nie umiejąc się wczuć w emocje z tamtego okresu, są właśnie nieempatyczni. Często nie są świadomi, że bezmyślny komentarz może się do kogoś przykleić na całe życie i urosnąć do gigantycznych rozmiarów. Te osoby coś chlapną, a człowiek się potem z tym boryka przez ćwierć/pół/całe życie. 💢 Co do przykrych wspomnień z dzieciństwa - koszmar tzw. wyścigów na lekcji w-f w podstawówce. Myśl, że nikt nie chce Cię w zespole bo potencjalnie przyczyniasz się do przegranej ze względu na wagę i mniejszą przez to sprawność.💢Uważam, że jak najbardziej tego typu film nadaje się do Pamiętników odchudzania. Psychika gra olbrzymią rolę podczas redukcji i cudnie, że zwracasz na to uwagę. A wątki o tym, że przejście na zdrowszy tryb życia, nie powinien być czymś restrykcyjnym i takim od konkretnego zaplanowego z góry terminu, świadczy o tym, że masz już ogromne w tym doświadczenie i przeszłaś na wyższy poziom świadomości odchudzania : )
tak chcemy więcej takich pogadankowych filmików!:D
dzięki tobie Zuza tez zaczełam się zdrowiej odżywiać, głównie skupiam się na śniadaniach bo zawsze miałam z nimi problem i nie chciało mi się ich jeść, mielę własną mąkę owsianką tak jak ty. Dziękuję Ci bardzo za inspirację i za te filmy, nie przestawaj ich dodawać. Jesteś jedyną osobą na yt którą oglądam i już od muzyczki z intra jestem taka wyciszona i wychillowana! totalne comfort place
nie musisz jeść śniadań, to ściema że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia 😊
Oj masz rację z tymi „ograniczeniami”. WF był dla mnie taką zmorą, że jak w technikum zerwałam wiązadła w kolanie i nie mogłam ćwiczyć do końca szkoły to byłam najszczęśliwsza na świecie. Bieganie czy skakanie z dużym biustem to dramat. Okres dojrzewania sprawił, że dostałam kobiecych kształtów (dużo szybciej niż koleżanki) a wypominanie tego przez panie higienistki sprawił, że byłam pośmiewiskiem w szkole. Czułam, że jestem bezwartościowa bo ważę więcej niż dziewczynki w moim wieku. Mówią, że kiedyś zatęskni się za szkołą. Przez tego typu sytuacje nie zatęskniłam nigdy.
Tak, bardzo interesuje mnie seria pogadankowa❤ to moje ulubione materiały
Niestety mogę się pod wszystkim podpisać, miałam bardzo zbliżone doświadczenia w podstawówce. Przy okazji dziękuję za wszystkie filmiki z ostatniego czasu, przyznam że zauważyłam że czekałam na weekend aby po ciężkim tygodniu usiąść w weekend z kawą i obejrzeć kolejny ciepły, normalny film od Ciebie :). A że też jestem na redukcji, chociaż u mnie to już zdrowotne sprawy, bardzo pomagało mi oglądanie kogoś kto się mierzy z podobnym tematem i pokazuje jak podejść do diety w zdrowy sposób. Bo mindset też jest bardzo ważny :). Pozdrawiam!
Miałam podobnie prawie ze wszystkim, co Ty. Wstydziłam się swoich nóg, chociaż teraz wiem, że były świetne, w szkole ważenie było dla mnie ogromną traumą. Już w podstawówce miałam 175 cm wzrostu przez co byłam cięższa niż reszta. W gimnazjum ludzie, których miałam za swoich przyjaciół śmiali się ze mnie, że ważę od nich więcej, nie zwracając uwagi na to, że jestem 20 cm wyższa. Do tej pory mam lęk przed siadaniem na hamaki, huśtawki, itp., bo boję się, że mnie nie utrzymają. Wstydzę się podawać swojej wagi od zawsze. Bardzo długo wstydziłam się podawać nawet mój rozmiar. Myślałam, że to się zmieniło, ale ostatnio odstawiałam leki, przez które przybrałam na wadze. Poszłam do sklepu, bo musialam siebie kupić kurtkę, poprosiłam o największy rozmiar, a okazał się za mały. Mam ponad 30 lat, a poczułam się jak wtedy, gdy chodziłam do szkoły. Ze łzami w oczach wyszłam ze sklepu unikając sprzedawczyń. Masakra... psychika zryta na całe życie
ale mi dałaś do myślenia! temat zakupów... temat rzeka : (
@ZuzannaBorucka nie znoszę robić zakupów. Jako nastolatka chodziłam z koleżankami do sklepów tylko do towarzystwa, podczas gdy wszystkie przymierzały co im się tylko podobało i robiły to w jednej przymierzalni...
Jezu, tak, tez mam traume po ważeniu w szkole. Zawsze miałam największy wynik a nie byłam jakoś mocno wieksza. I właśnie Twoja pogadanka uświadomiła mi skąd mi się wzięły zaburzenia odżywiania. Właśnie przez to ważenie dzieci w szkole 😢
Podpisuję się chyba pod wszystkim poza biustem bo mam miseczkę c. Spodenki zaczęłam poza domem i własnym podworkiem nosić 3 lata temu, od kiedy mam dziecko. Nie dlatego, że schudłam czy wyglądam lepiej, ale to gotowanie sie w spodniach doprowadzało mnie do szału więc stwierdziłam, że nie będę sobie tym psuła humoru i przekładała na dziecko. Ale na wyjazdu do 'miasta' i tak tylko sukienka. Najlepiej do połowy łydek 🫠. Nawet jeśli jest to mega niepraktyczne. Do tej pory pamiętam jak w liceum nie mogłam zdjąć jeansow bo mi się tak do ud przykleiły w upale 😂. Generalnie nie lubię upałów, bo mi za gorąco i nie czuje się dobrze odsłaniając się. Do tego ważenie, porównywanie do mniejszych dzieci. Dramat. Mimo, że w tamtym czasie nie miałam nadwagi...
Dlugoby pisać.
Jak mąż mi mówi o wakacjach w ciepłym miejscu ze znajomymi, których znam tak trochę to od razu myślę, że nie chce bo będę się musiała rozebrać przed nimi. Ogólnie sporo mnie w życiu ominęło przez ten wstyd. Przykra sprawa
1. Ze spodenkami nigdy nie miałam problemu, ale nigdy nie były dla mnie zbyt wygodne. Za to miałam problem ze spódniczami, bo wydawało mi się w krótkich mi nie wypada, bo jestem większa.
2. Też tak miałam i nawet jak schudłam do normalnej wagi (a biust był mniejszy to unikałam wręcz wody)
3. Z tym zwykle nie było problemu, bo jestem bardzo niska, wiec moja waga, mimo że była dla mnie za duża, to relatywnie nie była aż tak duża. Ale miałam problem co jak mój tyłek nie zmieści się na siedzisku
4. W gimnazjum miała normalną wagę (ale większą niż koleżanki), ale WFu nie lubiłam przez biust, bo zawsze ktoś gdzieś go skomentował
5. Na szczęście tego nie miałam - wchodziłyśmy we dwie do higienistki, ale ważenie i mierzenie było osobno
6. Dla mnie najgorszą rzeczą zwiazaną z dużą wagą było komentowanie tego co jem i ile jem - zarówno w twarz, jaki i gdzieś po kontach. Nie ważne czy jadałam zdrowo czy nie to zdażało się, że ktoś kto komentował i ja już później (i teraz trochę wciąż) miałam stres przed jedzeniem przy innych, a jak już wiedziałam, że musze przy kimś zjeść to stres zwiazany z tym co sobie przygotowac na drugie śniadanie albo co zamówić w knajpie...
Taaak bardzo lubię takie filmy pogadankowe i bardzo super mi się ciebie słucha.
Mam nadzieję że będzie takich filmików więcej u ciebie I love uuuu 😘❤️
4:30 Jestem osobą szczupłą ale jako dziewczyna lat 16-19 były takie momenty gdzie nie czułam się dobrze w krótkich spodenkach. W tamtym roku kupiłam sobie z 2 pary i to moje ulubione spodenki na lato. Jedne są plisowane, drugie nie, ale oby dwie pary są takie ciut dłuższe (nie do połowy uda ale mają taką bezpieczną i przyjemną długość). Nie cisną i nie wbijają się, a przy tym nic nie podkreślają no kocham. Kupiłam je rok temu w p&b i w stardivariusie licze, że będą też w te wakacje do kupienia
Doskonale Cię rozumiem. Wszystkie wymienione przez Ciebie rzeczy tyczyły się również mnie . Od zawsze byłam"większa" raz bardziej raz mniej ale nigdy niewystarczająca dla siebie samej i otoczenia. Przez to dochowałam u siebie depresję i nerwicę po dzień dzisiejszy. Ciężko jest wziąć się za siebie przy takich przypadłościach niestety. Teraz mam 30 lat jestem mamą 7latka i nadal boje się usiąść na huśtawkę 😅. Powiedzenia Zuzka wyglądasz pięknie ❤ na najpiękniejszą masz duszę 😊
🥹🩷
Jak ja się z Tobą identyfikuję. Jak ja Cię rozumiem. Nawet sobie nie wyobrażasz Zuziu. Z biustem od 6 klasy podstawówki miałam problem. Obecnie mam miseczkę J, mam nadal trochę nadprogramowych kilogramów, ale generalnie jestem klepsydrą : mam super talię, wąskie plecy, jestem dość proporcjonalna, gdyby nie biust. Postarza mnie bardzo. Dodaje mi jeszcze więcej kilogramów i wyglądam jak takie wielkie babsko z przodu. Ilości niewybrednych, chamskich i obraźliwych komentarzy co do wielkości biustu nie zliczę. Ilość wylanych łez wprostproporcjonalna, a może nawet większa. Brak możliwości kupowania fajnych sukienek, bluzek, koszulek - niezliczona. Kupno stanika to też był koszmar nawet jeszcze w początkach 2000 roku. Teraz, od ok. 10 lat, nie ma już żadnego problemu z kupnem stanika - do wyboru, do koloru, tylko kasowo trzeba być przygotowanym.
Myślałam rok temu o operacji, ale raz że koszty są dla mnie przerażające (choć tu spiełabym tyłek i spróbowała poodkładać ze dwa lata kasę), ale obawiam się powikłań "po". Trochę robiłam rozeznanie i póki co odpuszczam temat. Daję sobie czas i jesienią podejmę ostateczną decyzję.
Co do spodenek też zawsze czułam, że moje nogi są niewystarczająco szczupłe.
Pozdrawiam Zuziu😘
Pogadanki też
Twoj dzisiejszy film dał mi tyle do myślenia 🙏
Pamietam Cię jako nastolatkę przebiegającą się w strój różowej świnki tylko po to żeby skończyć z bangiee 🙂 gdzie teraz na przestrzeni lat tak dorosłaś i dojrzałaś 🥰
Dobrze że jesteś ❤
Ja z kolei mam mały biust i to odwieczny kompleks, chyba zaczęło się od tego że przy bilansie szkolnym w gimnazjum koleżanka z klasy powiedziała do mnie przy reszcie dziewczyn z klasy „Olka po co Ty nosisz stanik jak nie masz cyckow”, przykro do dziś jak sobie to przypomnę
Mi wfistka przy wszystkich dziewczynach powiedziała, że jakbym robiła 100 brzuszków dziennie przez miesiąc to bym zgubiła brzuszek, z uśmiechem klepiąc mnie po brzuchu. No cóż, myślałam że się popłaczę, nawet robiłam te cholerne brzuszki i co? Jajco. Po 20 latach nadal to pamiętam :(
Straszne, współczuję ci takie głupie komentarze zostawiają traume❤
Współczuję :(
Zuziu, super, że nagrałaś taki odcinek. Miło było Ciebie słuchać w tej pogadance. Ja akurat nigdy nie miałem takich sytuacji, że się wstydziłem swojej wagi. Chętnie obejrzę kolejny odcinek z tej serii. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę miłego pierwszego weekendu w tym roku. 😃❤💋
Tak bardzo Cie rozumiem
Sama mam nadwagę i to ponad 30 kg i od dziecka była większa od koleżanek i przysięgam że słuchałam tych opowieści z zacisnietymi zębami tak wszystko mi się przypomniało a najbardziej to cholerne ważenie gdzie ważyłam o 7kg więcej od koleżanek i cała szkoła o tym wiedziała potem już było tylko gorzej. Dziś mam 30lat i dalej boję się siadać na leżakach czy hamakach nawet jak wiem że powinny wytrzymać moja wagę to się boję że jak będę wstawać z nich nie poradnie to będę oceniania. Z takich rzeczy co mówiłaś to u mnie jeszcze jest chowanie się w tłumie zawsze stoję gdzieś z tyłu na zdjęciach bądź siadam w rogu w restauracji żeby mnie nie było widać masakra to jest ale pracuje nad tym i jest coraz lepiej ❤ trzymaj się Zuziu i dziękuję że jesteś bo dzięki Tobie zaczęłam walczyć o siebie ❤ mam dwójkę maluszków w domu nie jest łatwo ale po każdym Twoim filmie dostaje noey zastrzyk energii 😊
ja pamiętam jak oglądałam za dzieciaka jakieś twoje filmiki o tym jak pływasz w jeziorze i robisz tam różne akrobacje albo kiedyś wstawilaś taki filmik gdzie na jakimś strychu czy ogólnie w jakś pustym pokoju robiłaś akrobacje i nawet stanęłaś tak sobie na rękach casual albo robiłaś mostek, co dla mnie zawsze było nieosiągalne a pływać nauczyłam się jakkolwiek dopiero jak byłam dorosła (powiedzmy..) także to przykre że społeczeństwo tak cię stłamsiło bo widać było że masz te predyspozycje sportowe i zawsze szczerze je podziwiałam!
Zgadzam się, wf to były najgorsze zajęcia! Ile stresu przez całą edukację mnie to kosztowało… tragedia, a ubrać krótkie spodenki gdziekolwiek a tym bardziej do szkoły, nigdy-koszmar. Gdy Cię słuchałam to łzy same poszły, cieszę się że poruszasz takie tematy. ❤
przytulam
Hejka, mogę powiedzieć, że ja jestem nastolatką. W tym roku kończę 17 lat i utożsamiam się z tym co mówisz. Jestem dość wysoka (176 cm) i moja waga zawsze była większa niż dziewczyn z klasy (pomimo, że moje BMI było w normie to było ono przy granicy z nadwagą) i czuję się do teraz źle w grupę z innymi dziewczynami i chłopakami pomimo iż waga jest prawidłowa. Jestem dobra na wf ale zawsze w dużo za dużych ubraniach. Chodzę też na basen, bo chciałabym przełamać swoje opory i strach ale na zajęciach grupowych i tak jest mi ciężko. Jestem bardzo wdzięczna za twoje filmiki, bo pomagają ułożyć sobie różne rzeczy w głowie i dzięki temu zdecydowałam się na to, aby w tym roku zrzucić kilka kg. Chciałabym korzystać z życia, bez oporów i ograniczeń, chodzić w ubraniach takich jakie mi się podobają i nie musieć się martwić o to jak wyglądam. Mam nadzieję, że wkońcu mi się uda. Jeszcze raz dziękuję za wszystko 💓💓
Dobrze, że w końcu ktoś to powiedział (o presji Nowy Rok - Nowa Ja).
Ja też swoje odchudzenie zaczęłam 10.06 tylko 2023 r., obecnie to mój nowy styl życia, już nie chudnę, ale czuję się lepiej w swoim ciele
Dobrego weekendu kochana!
Większość życia byłam szczupła i z tego samego powodu nie nosiłam krótkich spodenek. Miałam zaburzony obraz siebie. W tym roku (30 kg na plusie) ubrałam i bardzo dobrze się w nich czułam, nosiłam cały okres letni. To serio siedzi w głowie. Co lepsze - dobrze w nich wyglądam 😂
Super odcinek dobrze że poruszasz takie tematy jak wf w szkole.
Te pogadanki są takie komfortowe 💚poproszę o więcej! :D
Świetny film 💪
Przez komentarze pielęgniarki w gimnazjum: "kolezanki już gotowe na lato a Ty jeszcze nie?!" Itp wpadłam w zaburzenia odżywiania...
Mam już 31 lat a dalej z tym walczę... nie rozbieram się na plaży, nie ubieram krótkich spodni nawet przy rodzinie, trudno mi jeść publicznie lub przy osobach szczupłych... generalnie mocno siedzi w glowie to wszystko... takie tematy trzeba poruszać i dobrze ze to robisz💚💪
Świetny odcineczek więcej takich proszę❤ bardzo komfortowo mi się Ciebe ogląda Zuzka, odczuwam wtedy taki spokój wewnętrzny 😅
Świetny filmik ❤
Oj zgodze sie z Tobą, szkola robi wiele złego, u mnie byla odwrotna sytuacja, mialam niedozywienie i tez dziwne spojrzenia nauczycieli i rowiesnikow :( i pani pielegniarki
o matko utożsamiam się praktycznie z wszystkim o czym opowiadasz, super że mówisz o tym w internecie i ludzie mogą zobaczyć, że nie są sami ❤️ a propos z stresem z siadaniem na rzeczy mam też tak z siadaniem na ludzi (jakkolwiek to zabrzmi), zawsze jak jest mało miejsca i wszyscy chcą siedzieć to ktoś musi na kimś usiąść i nie ważne na kogo padnie nie ma opcji, żebym na kogoś usiadła, wolę już żeby chłopak na mnie usiadł niż ja na nim 😅
Mam tak samo z krótkimi spodenkami. Mam 34 lat i nigdy nie ubrałam krótkich spodenek nawet po domu a nie dopiero na wyjście.
Ważenie w szkole, często przy wszystkich z klasy - o zgrozo. Zawsze byłam większa na brzuchu i miałam większy biust. W 2kl podstawówki miałam już miseczkę C i przebieranie się oraz ćwiczenia na wf to był dramat. Basen w szkole paraliżował mnie do tego stopnia, że wagarowałam i finalnie mama załatwiła mi zwolnienie lekarskie. Jeszcze w podstawówce zaczęły mi się przez to zaburzenia odżywiania. I żeby nie było, nie ważyłam wtedy 80-90kg. Raz że byłam bardzo wysoka od zawsze, Ważyłam w normie ale zawsze więcej od koleżanek, które akurat były malutkie a ja najwyższa i najwięcej ważąca. Komentarze o jedzeniu za dużego śniadania też mnie spotykało. Kiedyś higienistka nas ważyła i dzieliła na chude i „niechude” i mieliśmy przy wszystkich pogadankę o wadze i jeszcze rozdała nam ulotki, które w skrócie sugerowały by nie wpieprzać i nie siedzieć na kanapie przed tv.
😣😢😢
Bardzo się cieszę że otwarcie mówisz o swoich problemach związanych z dużym biustem. Również mam ten problem i od wielu wielu lat, nie mogę nosić wszystkiego co bym chciała. Operacja zmniejszenia jest w mojej głowie już sporo, jeśli kiedyś się zdecydujesz proszę o filmik z opinią. Fajnie znaleźć kogoś na yt który jest prawdziwy i mówi otwarcie.
Ja za nastolatka to sportowiec byłam, aktywna na WF, zawody takie i siakie, poza szkołą tańczyłam praaaawie 10 lat, różne style tańca, sylwetka super, wtedy uważałam że mam duży brzuch, a tak to reszta ciała spoko, a teraz jak patrze na swoje zdjęcia z tego okresu, to jednak ten brzuch nie był duży XD był zajebisty, jak całe ciało. Teraz jak na siebie patrze to się nienawidzę, że przez pandemię się tak zaniedbałam. Teraz żeby poćwiczyć to jest jakiś problem. Mam nadzieję, że przezwyciężę samą siebie i w tym roku usłyszę choć jedno "ale schudłaś/ładnie wyglądasz".
Ja miałam to szczęście, że ważenie w szkole nie było grupowe tylko na osobności uczeń i higienistka. Jakbym miała się ważyć przy innych to albo bym uciekła albo spaliła się ze wstydu.
Myślę sobie, jest sobota, ciekawe kiedy Zuzia wrzuci filmik, nagle powiadomienie i cyk jest 😊
🥹🙌🏻 bardzo mi na tym zależało
z biustem mam identycznie! czekam do 21go roku życia i będę załatwiała skierowanie nfz na redukcje ❤
Dzięki Zuziu za taki odcinek😘.Myślę, że wiele osób utożsamia się z tymi kwestami, które tu poruszasz. Jak się tego słucha po latach to wydawać się może przewrażliwieniem ale wtedy jak się było dzieckien/nastolatkiem to strasznie obciążało głowę i utrudniało życie🤔 a czy mogłabyś napisać skąd ten kubek? Wiem, że dostałaś w prezencie ale może wiesz.strasznie mi się podoba😆
Tez się poczułam sparaliżowana strachem jak się dowiedziałam w szkole średniej że mamy chodzić na basen, na szczęście mieliśmy w porządku nauczyciela wf który nie kazał nam pływać jeśli nie chcemy wystarczy że byliśmy na lekcji. Wtedy ten komfort psychiczny troche się poprawił ale dalej jestem osobą grubszą i każde ważenie nawet w domu równa się z dyskomfortem psychicznym spadkiem humoru itd. Ważenie u pielęgniarki jak przy otwartych drzwiach mówila ile się waży itd i inni to słyszeli. To jak zawsze się do mnie o wagę czepiali naśmiewali rówieśnicy to też odcisnelo swoje piętno i z wieloma rzeczami o których tu mówisz się utożsamiam i szczerze mówiąc dalej są dla mnie ciężkie i wprawiają mnie w panikę gdy pomyślę że miała bym to jeszcze raz przeżyć. Rozważam psychodietetyka i w sumie wgl psychologa żeby to wszystko jakoś opanować zaburzenia odżywiania itd które też się pojawiły przez to wszystko i mimo że jestem ich świadoma itd to dalej sobie z nimi nie radzę a z drugiej strony mam takie co mi nowego powie psycholog czego ja nie wiem jak mi niby pomoże. To też jest jakaś taka bariera w mojej głowie przed pójściem do tego lekarza.
Też przeżyłam ważenie w szkole , u mnie na szczęście było tak, że każdy był ważony osobno ale dostawało się wyniki na kartce i niestety moją wagę przeczytał kolega z klasy przez co przez bardzo długi czas wysłuchiwałam uwag, że ważę za dużo i jestem "wielorybem" ponieważ wtedy też powstał ten super śmieszny żart o tym, że kobieta kończy się na 60kg. Do tej pory walczę z głową gdy moja waga pokazuje liczbę, z której nie jestem zadowolona :)
powiem ci że rozumiem to, chociaż jestem po drugiej stronie medalu, zawsze byłam za chuda, miałam niedowagę i dokładnie miałam takie same problemy, nigdy nie chodziłam w bikini i nienawidziłam jak w stroju kąpielowym się odznacza cały mój szkielet, na ważeniu w szkole każdy mnie wiecznie komentował że jestem kościotrupem...każdy zawsze mi kazał więcej jeść, dosłownie na każdym kroku słyszałam że zaraz się połamię a nauczycieli pytali moich rodziców czy mnie w ogóle karmią xd potem wejście w dorosłość przez to też było dziwne, bo choć dziwnie czułam się będąc chuda to przywykłam do tego, więc jak nabrałam kształtów to też nie obyło się bez komenatrzy "bo przecież zawsze byłam taka chuda", przez co myślałam że nie wiadomo co złego się ze mną wydarzyło, też nie nosiłam potem krótkich spodenek i nadal miewam z tym problem. w sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałam jakoś bardziej bo nie miałam może faktycznie jakichś większych problemów, były też osoby które mnie komplementowały i zakładam że jednak chudszym osobom jest prościej tak na codzień się wpasować w standardy ale jednak słysząc o tym o czym opowiadasz uświadomiłam sobie że też przeżywałam takie sytuacje tylko na nieco inny sposób. to jest mega przykre bo mam wrażenie że to nawet nie o wagę chodzi tylko po prostu o to jak niektórzy ludzie są niedelikatni, zazdrośni, zawistni i kontrolujący innych. tym bardziej gdy jako młodsze osoby nie umiemy się przed tym bronić i traktujemy jednak starsze osoby jako pewien autorytet.
Też miałam zawsze problem przez duży biust, nauczycielki w gimnazjum mi zwracały uwagę, że mam się przebrać, wmawiały że ubieram się tak żeby rozpraszać chłopaków 🙃 że tak nie wypada, że jestem taka i owaka. Dziewczynom bez biustu nigdy uwagi nie zwróciły, kiedy chodziły w identycznym stroju.
Doprowadziło to do kompleksów, całe liceum przechodziłam w oversizowych bluzach.. do teraz nienawidzę swoich piersi.
jako osoba chuda tez mialam takie problemy, to pokazuje ze wszystko siedzi w glowie
Miłego Popołudnia ❤️🥰
Z noszeniem bikini się zgodzę, nawet nie chodzi o wagę ani biust w moim przypadku. Po prostu preferuję zakrywać ciało niż nadto je eksponować.
Dla mnie wf to tez była trauma cale zycie mimo tego ze miałam normalna wage. Zawsze czulam sie oceniania. Pamietam ze te dziewczyny ktore mialy troche ładniejsze figury zostaly troszke chojniej obdarzone przez nature oceniały i wysmiewaly inne. To bylo dla mnie straszne i zawsze czułam sie niekomfortowo.... A nauczyciele nie reagowali. W liceum mialam łączony wf z inna klasa. Prowadzily ten wf dwie panie nauczycielki ktore uwazaly sie za mega wysportowane i wgl miss swiata bo prowadziły jakies zajecia na silowni a wyglądały zupelnie przecietnie wrecz jak takie zwykłe grazyny.... Pamietam jak jedna z nich przy wszytskich zjechala od gory do dolu dwie grubsze dziewczyny zeby sie za siebie wziely bo jak one wygladaja. Jedna z nich wybiegla z placzem.... Niestety ale trzeba to jasno powiedziec ze w Polsce nauczyciele to tragedia. Naprawde na palcach jednej ręki moge wskazać w swoim zyciu moze z dwoch czy trzech nauczycieli ktorzy serio przejmowali sie losem uczniow i reagowali na takie sytuacje i inne. Reszta miala gdzies a czasem nawet podjudzala takie akcje. Chore to dla mnie. I niestety wiem ze teraz wcale nie jest lepiej bo mam siostre w podstawówce.
Ja sama jestem z zawodu nauczycielem i niestety poznałam, również jako uczennica, wielu nauczycieli, którzy nie powinni pracowac z młodzieżą.
Dziwnym trafem albo mieli kontuzje (podejrzewam, ze trafiali do szkół , bo sport wyczynowy zniszczyl im zdrowie) albo mieli wizję bycia trenerem przyszłych sportowców i presję na wyniki, rekordy itp.
Kwestię skłonności tej konkretnej grupy do alkoholu przemilczę.
Ja mialam szczęście do wuefistki w liceum, pani profesor juz wtedy dobrze po 50tce, ale nie poniżała, nie komentowała, starała się urozmaicać zajecia mimo ubogich warunków w szkole.
jezu tak się z tym zgadzasz, a jestem zawodowym sportowcem i te rzeczy były dla mnie codziennością
Oj tak, jako nastolatka uważałam, że powinnam schudnąć i wstydziłam się siebie, swojego ciała, przebieranie się w strój od wf to dramat. Teraz jak patrzę na swoje zdjęcia z tamtego okresu to uważam, że wyglądałam zdrowo, normalnie. Teraz chętnie mogłabym tak wyglądać 😂 teraz zmagam się z kg po ciąży 😢
Przykro się słucha jak postrzeganie społeczne albo (nie)kultura popularna zaszczuła duży biust, że jest myślnie o operacjach nawet nie z powodów fizycznie zdrowotnych ale odczuć. ):
Niestety tak jest. I jest to bardzo smutne🥺
Z strojami kąpielowy, siedzeniem i wf naparwde masz rację
1.Choc teraz nie mam problemu z założenie bikini i naparwde je lubie to podczas okresu dojrzewania o przez to że byłam grubsza niż moje rówieśniczki przestałam trenować pływanie które było moja ogromną pasja, chodzialm na zawody czy też obozy czesto wygrywałam a tylko przez to że wstydziłam się swojego ciała przestałam to robić czego teraz bardzo żałuję
2.strasznie do teraz boję się siedzieć. Wiem jak to brzmi ale naprawdę jak mam usiąść na jakimiś bujanym fotelu hamaku czy huśtawce lub porstu czymś zawieszonym to odczuwam strach i wolę stać chyba ze nikogo nie ma wtedy usiądę
3.wf, ach ten wf. Jak chodzialm do podstwowki to zaczęłam jeździć na zawody w 7kl z piłki ręcznej oraz koszykówka, byłam dobra odbierałam piłki skakałam i podczas meczu kompletnie mialm w dupie jak wyglądam, jak poszłam do liceum i zgłosiłam się aby pojechać na zawody z koszykówki pań się tylko na mnie spojrzał przejechał wzrokiem i wybrał dziecyzne która otwarcie mówiła że nielubi koszykówki i nie chce jechać. Było to dla mnie coś przykrego bo same umiejętności gry trzeba zobaczyć podczas gry a nie patrząc na wygląd. Jak mieliśmy za ro stawac na rękach to uciekłam że szkoly, nie że strachu że nie umiem (bo umiem) a że strachu że jakąkolwiek fałdkę byłoby mi widać.
Przykra jest też rzeczą wybieranie na wf bo nawet jakbym była w coś najlepsza to zawsze jestem wybierana na końcu i chyba nie muszę mówić dla czego. Najgorsze było to że to się tak za mną ciągnie bo okresu dostałam mając 10 lat a piersi zaczęły mi rosnąć już w 4 kl.
To było okropne bo nawet jak mialm stanisk sportowy ro mi te piersi się nie trzymały na płasko tak jak chcialm i choć już dziś wiem że ro normlane to nadal jest to wstydliwe jak mam wf z chłopakami bieganie na ocenę i odrazu przypominają mi się przykre komentarze lub popstu ich wzrok który był taki jak laser masakra nadal nienawidzę biegac "beż celu"(nie podczas gry)
A i dodam jeszcze historie o blinasie w szkole, na ostatnim bilansie (jeszcze nie zakończyłam nauki w liceum) pań kazał nam wchodzić w 4 os do sali pielęgniarki (u nas zaxwyczja pielęgniarki nie ma więc on ważył i patrzyl) podczas ważenia mialm wrażenie że mdleje nie bylam wstanie ustać jak powidzila okej popłakałam się i poszłam do szatni ale już podczas bilansu mialm szkliste oczy, pań wezwał panią psycholog poszłam z nią i fakt pomogła mi jeśli chodzi o uspokojenie się i lekki oddech lecz sam bilans nadal jest dla mnie koszmarem.kiedys higienistka powiedział PRZY CALEJ KLASIE u tutaj jakąś grubsza dziewczynka nam się trafiła no cóż dobrze dobrze zapraszam
to strasznie fajny temat na pogadanke
To z cycami to trochę prawda... Ja mam małe i mogę je pokazać prawie całe i nikt nic nie powie a jakby osoba z dużym biustem by ubierała takie ubrania jak ja to by bardzo zwracała na siebie uwagę, lub mogłoby to zostać odebrane jako takie ,,wyzywające'' i o tyle co ja czuję się w takich ubraniach swobodnie to np. moja koleżanka z dużym biustem nigdy w życiu by się tak nie ubrała.
11:24 wf do czasu liceum był dla mnie absolutnym piekłem. Nie mialam nawet szczegolnej nadwagi wtedy, a pojawialy sie komentarze od nauczycielki, ze jak pobiegam to zrzuce tluszczuk (z calym szacunkiem, kokentarz byl od pani przy tuszy, ktora czesto na nasze wf przychodzila w szpilkach).
Chyba miałyśmy podobną historię, od dziecka ważyłam więcej i od wtedy do dziś mam duży biust H, biust był od zawsze największym ograniczeniem w moim życiu, miałam zwolnienie z basenu żeby nie przebierać się w szatni z dziewczynami i uniknąć wzroku płci przeciwnej. Na wf przebieranie się w toalecie wstydziłam się, że zakładałam na zwykły stanik stanik sportowy żeby biust pozwolił mi biegać, aż do zwolnienia z wf w liceum dla spokoju psychicznego🥲 Ważenie w szkole i porównywanie się to był najgorszy koszmar. Krótkie spodenki które ciągle trzeba poprawiać bo zawijają się w górę między nogami, też unikam i też kąpałam się w koszulkach. To jest takie przykre😓 Cieszę się, że szkoła już za mną i przenigdy nie chciałabym być młodsza i tam wrócić.
Ja np "redukcje" bo nie odczuwam tego zaczelam od zmiany np frytki zamiast na oleju tylko w air frayer albo wczesniej w piekarniku nie chce zaczynać diety bo boje nawrotu zaburzenia odżywiania na razie zmieniam to co mogę zmienić na zdrowsze jem wiecej warzyw i jest lepiej nie czuje ze zrobiłam coś wielkiego ale widzę poprawę
Ja na szczęście w tym najbardziej burzliwym okresie czyli gimnazjum uniknęłam komentarzy. Moze dlatego ze byłam zabawna, ogarnięta, raczej lubiana w klasie, która znalazła inne ofiary ( niestety). Największy płacz był jednak na zakupach że żadne spodnie nie pasują, że swetry sprawiają ze wyglądam jak jakas parówka 😅. Autentycznie, ze strony innych ludzi nie pamiętam jakichś przykrych komentarzy, moze jakas ciocia czasem wspominała ze jestem pulchna, ale nie odcisnęlo to chyba śladu w mojej psychice.
Skoro piszesz, że byłaś oprawcą… no to nic trudnego w tym, że nie byłaś ofiarą.
@ZuzannaBorucka ? Klasa znalazła inne ofiary nie ja 🥲
To ja zrozumiałam też jak Zuzia, że znalazłaś inne ofiary
Tak! Te okropne krótkie spodenki. Nigdy się nie odważyłam, ani jako dziecko, ani nastolatka. Odważyłam się dopiero na urlopie w Hiszpanii. I ludzie, trzymajcie się, mając przeszło 40 lat, prawie 50. Bo pomyślałam, jeśli nie teraz to już chyba nigdy. Masakra jakaś. Mogę się podpisać pod tym, co mówisz. I co ciekawsze, kiedy patrzę na zdjęcia wcale nie byłam grubym dzieckiem ani nastolatką. Po prostu nie byłam filigranowa, byłam normalna. Pozdrawiam Cię serdecznie ❤
Oj Zuzia masz rację z tym biustem :( tez mam od zawsze duży biust niewazne od rozmiaru :( niby wszędzie czytam że jak ktoś ma duży biust to lepiej wygląda rozpięty guzik w koszuli, czy dekolt V, a ja w każdym większym dekolcie czuję się wyzywająco. Chciałabym mieć mniejszy biust
Jeżeli chodzi o szkołę to miałam okropną higienistkę… większość czasu trenowałam ale byłam większa genetycznie i wyższa. Kiedy ważyliśmy się w szkole to od higienistki zawsze dostawałam komentarz, że powinnam więcej spacerować.
Miałam też sytuację parę miesięcy temu że lekarz rodzinny kiedy poszłam po skierowanie na badanie tarczycy, bo bardzo dużo osób w mojej rodzinie ma problem z tarczycą to dostałam komentarz do lekarki, że to nie wina tarczycy i nie potrzebuje tylko musiałabym schudnąć po prostu… (gdzie trenuje i nie jestem nie wiadomo jak duża tylko mam parę kilo za dużo) ;/
Pod wszystkim odnośnie wagi mogę się podpisać i mimo zrzuconych 50 kg (zaczynałam od 135) nadal czuję się jak słoń w składzie porcelany w przestrzeni publicznej
Ja zawsze miałam normalną wagę, około 50 kg, jestem uważana za osobę szczupłą, ale w mojej głowie jest zupełnie inaczej. Nigdy nie ubrałam krótkich spodenek😐 mam prawie 40 lat i dalej próbuje to ogarnąć w głowie 😅 nigdy się nie głodziłam ani nie rzucałam na jedzenie, ale te krótkie spodenki to mój odwieczny problem. Mimo, że wiem, że powinnam to walić to nie założę i UJ 👀
Mialam koleżankę w pracy, które miala podobny "mentalny" problem. Byla wysoka i szczupła, ale nigdy nie widziałam jej w szortach czy nawet maxi sukience.
Mieszkam w Niemczech i tu wiele dziewczyn ma w nosie, co myślą inni, chodzą w tym co lubią, co uważają za seksowne czy modne.
Więc moze warto spróbować wyjść ze strefy komfortu, trzymam kciuki ✊🍀
@ dziękuję 😊 cała rodzina mnie wspiera od lat, ale może to będzie TEN rok i TO lato
U nas jak było ważenie to po 3 osoby wchodziliśmy, ale najgorsze było badanie kręgosłupa w szkole kiedy trzeba była ściągnąć stanik..
Chodzę do technikum i przysięgam zawsze ważenie w szkole to była dla mnie tragedia. Raz byłam w czasie kiedy cała klasa i po tym nie przychodziłam dnia ważenia na lekcje, a na ten bilans chodziłam sama innego dnia. Pamiętam że w 1 klasie technikum gdy waga pokazała zdecydowanie za dużo, wzięłam się za siebie i schudłam, ale gdybym wtedy poszła z całą klasa to nie wytrzymałabym ze wstydu.
A tak mi jeszcze przyszło do glowy ogladajac... Sprawdzanie przez pania pielegniarke na lekcji w klasie przy wszystkich kto ma wszy 😂😂😂😂 to tez hit
Pamietam na wf było takie ćwiczenie w parach tzw. taczki , jedna osoba trzyma na nogi a druga idzie na rękach, w jedna stronę spoko ale jak ja miałam być tymi taczkami a ktos mnie trzymac to zawsze myślałam ze ktos mnie nie utrzyma itp 😅😅
Znam to! Straszne 😨
Z tymi spodenkami mnie najbardziej irytuje mnie jak uda mi sie ocieraja i jak juz nosze to kolarki 😍 life saving
Z biustem tez czuje sie niekomfortowo przez facetow i nigdy nie noszę dekoltów bo nie chce niepotrzebnych spojrzen 🫣
Ja marze zeby ubrac cos bez stanika ale przy duzym biuscie .. masakra. Staram sie zrzucic kilogramy i po tym bede szukac lekarza zeby zmnieszyc biust ;).
Ja mam wagę odpowiednią ale bardzo duży biust i okropnie się z tym czuje szczególnie biorąc pod uwagę że jestem nastolatką i jako pierwszej mi urósł i nie potrafię nosić przyległych blusek .Najgorsze są te małe komentarze które otrzymuje❤
Pamietam jak w drodze do higienistki na ważenie, poprosiłam ją czy mogłaby na głos nie mówić mojej wagi albo czy mogłabym wejść jako ostatnia, ona to zignorowała i powiedziała przy wszystkich 🤷♂️ nie pozdrawiam jej 😀
aż mnie ciarki przeszły co za straszne babsko : (
Super film, można się utożsamić, poczuć, że nie jest się samemu :/
Łączę się z Tobą. Ważenie w szkole i wf na basenie.. bardzo źle to wspominam 🙁
"życie od podszewki z Zuzią" nazwa serii 🤓
💎💎💎💎
Mam to samo, zero motywacji itp
Jak mówiłaś o wf w szkole, to w gimnazjum mieliśmy coś takiego jak wymyk, rurka przyczepiana do drabinek na której trzeba było zrobić obrót (na tym naklejka max 120kg) też jestem wysoka 1,8m a baba zapytała ile ważę, bo ona nie wie czy ja tego nie zarwę... Ważyłam pewnie coś ok 75-80kg
O matko 😢 współczuję bardzo takiego doświadczenia 🥺
straszne podejście : ( współczuję
Moja aktualna waga 100 kg też bym chciała schudnąć chociaż 20 kg ale jako brak mi motywacji weny od 15 lat się zmagam z nadwagą nie wiem od czego zacząć nie wiem jaką dietę wybrac
Skąd ten piękny kubeczek?
spalone studio
z jakiej firmy kubek ?
Spalone studio
W gimnazjum nie lubiłam ćwiczyć na wf ponieważ mam dość sory bius i w sumie to w gimnazjum już był dość spory, a wiadomo jak to chłopacy w gimnazjum smiali sie że piersi mi skaczą
Spory biust*
Czuje ze ktos mnie rozumie.
Okej ale skąd jest ten piękny kubek. Chcę 😢
Spalone studio na instagramie
pierwsza 😉
🩷🩷
Mam prawie trzy... Ma prawie 29 lat 😂
GDZIE JEST WODA TERMALNA MIĘDZY WARSTWAMI SKIN CARE!
Jest haha
Trzecia 😂
Haha 🙌🏻🙌🏻
boże a wf to był jakiś mordor
Przecież jesteś szczupła.
Druga XD
😂😂🙌🏻