Włączyłem ten filmik aby usłyszeć jeszcze raz "Redutę Ordona" i jestem pod wielkim wrażeniem. Sam mam doświadczenie w lektorstwie ale autor tego kanału wywołał na mnie bardzo dobre wrażenie.
Mam 37lat. Kilka lat Lem urodziła mi się córka. Ale żeby do niej nie gugać i nie gadać byle czego postanowiłem mówi wiersze. I tak nauczyłem się Opwiadania adiutanta XD Teraz Norwid- teskno mi Panie A później Asnyk-miejmy nadzieję.
Cóż mimo że Ordon faktycznie wcale nie zginął wysadzając redutę to odniósł spore obrażenia i stał się symbolem walki . Osobiście ubolewam i jako Polaka głęboko mnie boli że do dziś nie upamiętniono tak jak na to zasługuje ową redutę.
Wklejam bo będę się uczyć na pamiec. Skorzysyaj jeśli tylko chcesz :) Nam strzelać nie kazano. - Wstąpiłem na działo I spojrzałem na pole; dwieście armat grzmiało. Artyleryji ruskiéj ciągną się szeregi, Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi; I widziałem ich wodza; - przybiegł, mieczem skinął I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął. Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota Długą, czarną kolumną, jako lawa błota, Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy, Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy. Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona, Jak głaz, bodzący morze, reduta Ordona. Sześć tylko miała harmat. Wciąż dymią i świecą; I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą, Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy, Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy. Patrz, tam granat w sam środek kolumny się nurza, Jak w fale bryła lawy, pułk dymem zachmurza; Pęka śród dymu granat, szyk pod niebo leci I ogromna łysina śród kolumny świeci. Tam kula, lecąc, z dala grozi, szumi, wyje, Ryczy, jak byk przed bitwą, miota się, grunt ryje; - Już dopadła; jak boa śród kolumn się zwija, Pali piersią, rwie zębem, oddechem zabija. Najstraszniejszéj nie widać, lecz słychać po dźwięku, Po waleniu się trupów, po ranionych jęku: Gdy kolumnę od końca do końca przewierci, Jak gdyby środkiem wojska przeszedł anioł śmierci. Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia? Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia? Nie, on siedzi o pięćset mil na swéj stolicy, Król wielki, samowładnik świata połowicy. Zmarszczył brwi, - i tysiące kibitek wnet leci; Podpisał, - tysiąc matek opłakuje dzieci; Skinął, - padają knuty od Niemna do Chiwy. Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy! Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże, Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże: Warszawa jedna twojéj mocy się urąga, Podnosi na cię rękę i koronę ściąga, Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojéj głowy, Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy! Car dziwi się - ze strachu drżą Petersburczany, Car gniewa się - ze strachu mrą jego dworzany; Ale sypią się wojska, których Bóg i wiara Jest Car. - Car gniewny: umrzem, rozweselim Cara! Posłany wódz kaukaski z siłami pół-świata, Wierny, czynny i sprawny - jak knut w ręku kata. Ura! ura! Patrz, blisko reduty, już w rowy Walą się, na faszynę kładąc swe tułowy; Już czernią się na białych palisadach wałów. Jeszcze reduta w środku, jasna od wystrzałów, Czerwieni się nad czernią: jak w środek mrowiska Wrzucony motyl błyska, - mrowie go naciska, - Zgasł; - tak zgasła reduta. Czyż ostatnie działo, Strącone z łoża, w piasku paszczę zagrzebało? Czy zapał krwią ostatni bombardyjer zalał? Zgasnął ogień. - Już Moskal rogatki wywalał. Gdzież ręczna broń? - Ach, dzisiaj pracowała więcéj, Niż na wszystkich przeglądach za władzy książęcéj! Zgadłem, dlaczego milczy, - bo nieraz widziałem Garstkę naszych walczącą z Moskali nawałem. Gdy godzinę wołano dwa słowa: pal, nabij; Gdy oddechy dym tłumi, trud ramiona słabi; A wciąż grzmi rozkaz wodzów, wre żołnierza czynność; Na koniec bez rozkazu pełnią swą powinność, Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci, Żołnierz, jako młyn palny, nabija - grzmi - kręci Broń od oka do nogi, od nogi na oko: Aż ręka w ładownicy długo i głęboko Szukała, nie znalazła - i żołnierz pobladnął, Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie władnął; I uczuł, że go pali strzelba rozogniona; Upuścił ją i upadł; nim dobiją, skona!… Takem myślił, - a w szaniec nieprzyjaciół kupa Już lazła, jak robactwo na świeżego trupa. Pociemniało mi w oczach; a gdym łzy ocierał, Słyszałem, że coś do mnie mówił mój Jenerał. On przez lunetę, wspartą na mojém ramieniu, Długo na szturm i szaniec poglądał w milczeniu. Na koniec rzekł: „Stracona”. - Spod lunety jego Wymknęło się łez kilka, - rzekł do mnie: „Kolego, Wzrok młody od szkieł lepszy; patrzaj, tam na wale, Znasz Ordona, czy widzisz, gdzie jest?” - „Jenerale, Czy go znam? - Tam stał zawsze, to działo kierował. Nie widzę - znajdę - dojrzę - śród dymu się schował: Lecz śród najgęstszych kłębów dymu, ileż razy Widziałem rękę jego, dającą rozkazy. - Widzę go znowu - widzę rękę - błyskawicę, Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świécę, Biorą go - zginął. - O, nie - skoczył w dół, do lochów!” - „Dobrze - rzecze Jenerał, - nie odda im prochów”. Tu blask, - dym, - chwila cicho - i huk jak stu gromów! Zaćmiło się powietrze od ziemi wyłomów: Harmaty podskoczyły i jak wystrzelone Toczyły się na kołach; lonty zapalone Nie trafiły do swoich panew. I dym wionął Prosto ku nam; i w gęstéj chmurze nas ochłonął. I nie było nic widać, prócz granatów blasku, I powoli dym rzedniał, opadał deszcz piasku. Spojrzałem na redutę. - Wały, palisady, Działa i naszych garstka, i wrogów gromady: Wszystko jako sen znikło! - Tylko czarna bryła Ziemi niekształtnéj leży - rozjemcza mogiła. Tam i ci, co bronili, - i ci, co się wdarli, Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli; Choćby cesarz Moskalom kazał wstać: już dusza Moskiewska, tam raz pierwszy, Cesarza nie słusza! Tam zagrzebane tylu set ciała, imiona: Dusze gdzie? nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza Ordona On będzie Patron szańców! - Bo dzieło zniszczenia W dobréj sprawie jest święte, jak dzieło tworzenia: Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze! Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze, Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona Obleją, jak Moskale redutę Ordona: Karząc plemie zwycięzców zbrodniami zatrute, Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę.
We had been ordered to stand back.-To watch the field, I climbed a gun; two hundred cannon were revealed. Before me stretched the Russian cannoneers’ deep hosts, Extending straight and far ahead like ocean coasts; I also saw their chief;-he came, he bared his sword, And like a bird did fold a wing of his great horde. The tightly-packed foot pours from under it in floods, Presents its long black files as if of lava muds, Ones marked with sparks of bayonets. Like birds of prey Black banners boldly lead the ranks to burn away. Against them there holds marble-white, sharp, thin, yet stout, As if a rock that gores the sea, Ordon’s redoubt. It only had six guns. They ever smoke and fire; And not so many quick words lips will launch in ire, Nor yet so many thoughts will drive a soul’s despair As many missiles fly while these few cannon flare. Lo, there amid a column a grenade does dive, Like lava into waves, and through smoke makes men strive; Amid the smoke the bomb explodes, sends ranks through skies, And makes a vast bald patch amid the files arise. A shot in flight will threaten from afar and howl, Like maddened bulls before a fight that flail and growl;- It ’s reached; and boa-like through columns it will coil, Its teeth will tear, its breath will kill, its breast will boil. The worst one won’t be seen, and known but by the sound, Once through the column it completes its drilling round, Of soldiers wounded, falling, breathing their last breath, As if the army passed a messenger of death. Where is the king who sends these forces forth for slaughter? And does he share their bravery or risk no quarter? He sits five hundred miles away upon his throne, The despot emperor calling half the world his own. He frowns-a thousandth order for arrest is filed; He signs-a thousandth mother will lament her child; He gestures-whips will fall from Khiva to the palace. O strongman with God’s might and with the Devil’s malice! The Turk across the Balkans fears your bronze-poxed fleet, The embassy from Paris begs to lick your feet: And only Warsaw dares to try to bring you down, Stand up to mock your power and reclaim the crown, The one of kings of ancient Poland from your head, You stole and bloodied it, you spawn of Vasils’ bed! The Czar ’s perplexed-so fear quells breath in Peter’s port, The Czar is vexed-so fear of death defeats his court; There chant the troops whose Czar ’s their God and sole belief: “The Czar is vexed, let ’s cheer him with our mothers’ grief!” The famed Caucasian chief and all the half-world might Come spry and leal like a tormentor’s whip held tight. Hurrah! Hurrah! By the redoubt, along the fosse, Men’s deaths make for fascine so others get across; And now their masses blacken the white palisade. While the redoubt is brightened by the cannonade, The red above the black: like on an ant-built hill A butterfly will glare-its wings the ants will fill,- It will go out;-thus did the fort. Perhaps the guns Torn off their wheels fell into sand that drowns and stuns? Or the last gunner’s blood did seal his flash pan’s fate? The fire died.-The Muscovite was at the gate. Where were small arms?-Today, they verily worked more Than at reviews while the old Duke was at the fore! I knew why they were silent,-often I recounted A handful of our boys against a foe uncounted. When for whole hours two words were spoken: “load” and “fire”; When smoke clouds smother lungs, and arms from struggles tire; Still orders roar, still does the soldiers’ action rouse; At last, without an order, they still keep their vows, At last, without a thought, devoid of sense, adrift, The soldier, like a firing mill, will load, roar, shift The faithful gun from foot to eye, from eye to foot: Until he needs the charge that in his belt he ’d put, And does not find it there-the wearied soldier pales, Without a round to load, no more his gun avails, He feels the fiery barrel burn his fingers fried; He drops it; ere they kill him, he will have first died!... I pondered thus,-and through the fort the hostile lava Already crept, like worms atop a fresh cadaver. It made my sight grow dark; and while I wiped a tear, The distant words of my old General could I hear. He put his spyglass on my arm and watched the fray And the redoubt for a long time with nought to say. At last he quoth “It ’s lost.” A single teardrop ran From under his field glass. He said to me “my man, Young eyes are better than my glass, so watch the fort, You know Ordon, can you locate him and report?” “My general, he was there, commands for guns he spoke. I don’t-I ’ll find him, I ’ll-he ’s hid amid the smoke, But ‘midst the thickest smoke, how often he stood tall, His hand displaying orders to be seen by all… Once more I see the man-I see the hand-like bolts, He moves, gives fright to foes, he holds a lamp, it jolts… They ’ve got-they ’ve killed him.-No-he rushes to the vault!” “Good,” says the General, “hence no loot from this assault.” A glare-smoke-silence-and a roar as if a thunder! The airs grew dark from shattered earth upheaved asunder: The cannon were all thrown and then like freshly fired Rolled on their wheels; whereas lit fuses were expired And did not reach their priming pans. The smoke cloud pressed Towards us and surrounded us with a thick vest. And nothing could be seen save for grenades’ great glare, And smoke thinned slow, the rain of sand fell through the air. I looked at the redoubt.-The walls, the palisades, The cannon, our few men, and enemy brigades: They all were gone as though a dream!-Nought but earth stripped Of shape remains there still-a mediatory crypt. There those defending-and those ordered to invade For the first time a true and lasting peace have made; And if the Emperor told the Muscovites to go, For the first time, their very souls can answer no! There names and corpses of so many were laid on: And what of souls? That I know not except Ordon, He patrons struggles-for the labour of destruction. For a good cause is sacred like that of construction: The Lord has quethed “become,” the Lord shall quethe “begone!” When by his people faith and freedom are forgone, When despotism and mad hubris flood Earth’s lights Just as Ordon was flooded by the Muscovites: To strike the tribe of victors crime has rotted out, God shall destroy this Earth, like he did his redoubt.
Pozdrawiam z polskiego online
też pozdro
Również
ja też :)
@Nikola Krzyzaniak też
Słuchawka w uchu kamerka i można zaliczać
Włączyłem ten filmik aby usłyszeć jeszcze raz "Redutę Ordona" i jestem pod wielkim wrażeniem. Sam mam doświadczenie w lektorstwie ale autor tego kanału wywołał na mnie bardzo dobre wrażenie.
Tylko minus taki że literówki są
Aż nie chce sie wierzyć, że chcą to usunąć ze szkół. Jako uczeń jestem temu przeciwny, bo to przejrzysty piękny tekst patriotyczny.
Zgadzam się z tobą, Reduta Ordona to wybitne arcydziełu które zarazem jest moją ulubioną lekturą.
Zgadzam się, a w dzisiejszych czasach staje się nawet aktualny. Słowa odnoszące się do cara można spokojnie odnieść do Putina.
Jutro będę recytować, pozdrawiam z 2024
ja miałem dzisiaj i dostałem 1
ja mam jutro XD
@@Piotr-qp5gr było nie uczyć się na ostatnią chwilę
Recytuje to w poniedziałek, nic nie umiem, pozdrawiam
@@niuniek2490 słabiak
Tekst aktualny, jak zawsze. Kacapy się nie zmieniają
akurat w poniedziałek (15.11.2021) zdaję 3 strofy na pamięć, piękna recytacja
Jest oryginał! 189 lat temu to pomogło Polakom.
Pięknie wyrecytowane. Czułam i widziałam wszystko dzięki tej piękniej narracji.
Ojczyzno ma, tyle razy we krwi skąpana 😢😢 oh jak wielka jest twoja rana...❤❤❤❤
To jest moj podcast przed egzaminem podczas sprzątania 😆
Dzięki, z tego to ja się mogę uczyć 💪💪💪
super się tego słucha dzk
"Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę"
Dziękuję!
Yyyyyyy
iwo gajda- jakież to mądre i prorocze słowa!
Bóg nie istnieje
I niebawem tak też może być...😏
@@nikodemnowak5558 istnieje :> i sa dwie opcje, albo w niego uwierzysz i będziesz w niebie, albo przekonasz się jak już on przyjdzie :< twój wybór
Już za 20 lat będę codziennie recytować to w pracy... Przyda mi się to
Świetnie, w końcu jakaś dobra interpretacja "Reduty Ordona" na yt.
Lepsza jest w filmie"Syzyfowe prace"..😏
@@kropla2575 szczerze mówiąc nie przepadam za nią, poza tym jest okrojona
Jeszcze lepsza jest interpretacja Trzeciego Wymiaru😉
Jak ja kocham głos narratora, taki delikatny, a ten wiersz puszczam sobie, by poczuć te emocje, ten utwór jest piękny.
😊 Umiałem to na pamięć.
Puszczałam sobie to aby nauczyć się recytować na polski, ale teraz często do tego wracam.
Ja tak samo stary
Pięknie wyrecytowane pięknie. Końcówka nas się tyczy😢
Pozdro z Lekcji polskiego online
Skskks
siema
No juz nie xd
To jest tak dobrze przeczytana , że aż mam ciary 'o'
Dziękuję ❤
Dziekuje, bardzo sie przydalo to jedyna sluszna i dobra wersja.
Slowa te brzmia dumnie,tak walczyli Slowianie ,mamy przyklad doskonaly,pozdrawiam kochani.
Tyle dziesiątek lat późnij,a Reduta Ordona taka aktualna.😮
Dzięki, pomogło mi się tego nauczy:)
Bardzo ładnie i dobrze wyrecytowane dziękuje :)
Smutne , a jak piękne ...napisane .
Piękny wiersz uczę się na występ
A gdzie występujesz? Bo aktualnie też się uczę, mam konkurs szkolny, może jeszcze się okażę że bierzemy udział w tym samym konkursie 😅
Ja w domu kultury dzienki odpowiadam już potym ja k wystompiłem 😁😁😁
@@barti209
Gratulacje rze wystompiłesi
@@KonradMAREK-yr9ej a dziękuję, udało mi się zakwalifikować do finałów, będę się bił o pierwsze miejsce 😁
Gratulacje !!!!
10godzin do egzaminu👍🏻
16godzin do egzaminu
kocha to
Ja się muszę tego nauczyć w 4 dni!😭😭😭 Ale dzięki 😢😘❤️
Całego?
@@wojnar1125 55 wersów 🙄🤦 Ale nauczyłam się 35 i dostałam 2+😅🙄🤷♀️😅
@@jozefinatkaczow2926 dobre i +2
ja muszę 1
@@jozefinatkaczow2926 powinna być 3
Życi mi się nie chce muszę się tego nauczyć jezuu kto z 2024👇
Dzięki, mam to na olimpiadę z Polskiego i bardzo mi to pomogło :)
,,Bo dzieło zniszczenia/W dobrej sprawie jest święte, jak dzieło tworzenia"
To fakt przyjacielu
Równie wierzyli w to
Armia Czerwona
I Rzesza
Miejsce widzenia zależy od miejsca siedzenia
:d
Myślę że zniszczenie broni, bo taki jest kontekst, jest uzasadnionym przypadkiem.Tak samo jak obrona własna, każdy widzi to co chce zobaczyć.
Mam 37lat.
Kilka lat Lem urodziła mi się córka.
Ale żeby do niej nie gugać i nie gadać byle czego postanowiłem mówi wiersze.
I tak nauczyłem się Opwiadania adiutanta XD
Teraz Norwid- teskno mi Panie
A później Asnyk-miejmy nadzieję.
@Karol
Pewnie nie tylko Tobie :-)
Muszę się uczyć od 0:00 do 2:34 mam sporo czasu, jednak zapamiętywanie to nie jest jakaś moja mocna strona
Jak bardzo ten utwór jest dziś aktualny 4 marca 2022 roku.
Ja dziś
ja dzis
No wsumie
Dzięki
Bardzo ładny wiersz.
Pozdrawiam z przygotowywania do E8kl zostało 2 tygodnie
mam jutro redute na pamięć : )
Pozdrawiam Polski online
za tydzień zdaje całość na pamięć, nie wyobrażam uczyć z innego źródła :)
jutro będę recytował na polskim pozdrawiam
Co dostałaś?
Kozak
Polecam minimum 1,25 speed
Pozdrawiam przed testem :))
Jak bardzo nie lubię romantyzmu, tak lubię Mickiewicza, i choć nie zgadzam się z jego poglądem nt. Cara, tak bardzo podoba mi się ten wiersz.
5:34 pociemniało mi w oczach...
Ja to dziś na j. Polskim miałem
Ja miałem na polskim to na słuchawkach na sprawdzianie 😂😂😂
Cóż mimo że Ordon faktycznie wcale nie zginął wysadzając redutę to odniósł spore obrażenia i stał się symbolem walki . Osobiście ubolewam i jako Polaka głęboko mnie boli że do dziś nie upamiętniono tak jak na to zasługuje ową redutę.
Godzina do egzaminu z Polskiego 👌👌
nie rozumiem nic ale buja
xdddd rel mocny, czemu takie cos jest obowiazkowe w nauce wtf takie dzieci maja to zrozumiec?
@@olimpja nie przesadzaj. 15 lat to nie az takie dzieci. da sie zrozumiec ten utwor
@@husqridaer 13/14/15 lat
@@julix_horsyx4679 ten wiek dalej nic nie zmienia w mojej wypowiedzi
Dzięki mam szczego się uczyć do konkursu recytatorskiego
Z czego
sikago*
Wklejam bo będę się uczyć na pamiec. Skorzysyaj jeśli tylko chcesz :)
Nam strzelać nie kazano. - Wstąpiłem na działo
I spojrzałem na pole; dwieście armat grzmiało.
Artyleryji ruskiéj ciągną się szeregi,
Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi;
I widziałem ich wodza; - przybiegł, mieczem skinął
I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął.
Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota
Długą, czarną kolumną, jako lawa błota,
Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy,
Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy.
Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona,
Jak głaz, bodzący morze, reduta Ordona.
Sześć tylko miała harmat. Wciąż dymią i świecą;
I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą,
Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy,
Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy.
Patrz, tam granat w sam środek kolumny się nurza,
Jak w fale bryła lawy, pułk dymem zachmurza;
Pęka śród dymu granat, szyk pod niebo leci
I ogromna łysina śród kolumny świeci.
Tam kula, lecąc, z dala grozi, szumi, wyje,
Ryczy, jak byk przed bitwą, miota się, grunt ryje; -
Już dopadła; jak boa śród kolumn się zwija,
Pali piersią, rwie zębem, oddechem zabija.
Najstraszniejszéj nie widać, lecz słychać po dźwięku,
Po waleniu się trupów, po ranionych jęku:
Gdy kolumnę od końca do końca przewierci,
Jak gdyby środkiem wojska przeszedł anioł śmierci.
Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia?
Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia?
Nie, on siedzi o pięćset mil na swéj stolicy,
Król wielki, samowładnik świata połowicy.
Zmarszczył brwi, - i tysiące kibitek wnet leci;
Podpisał, - tysiąc matek opłakuje dzieci;
Skinął, - padają knuty od Niemna do Chiwy.
Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy!
Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże,
Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże:
Warszawa jedna twojéj mocy się urąga,
Podnosi na cię rękę i koronę ściąga,
Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojéj głowy,
Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy!
Car dziwi się - ze strachu drżą Petersburczany,
Car gniewa się - ze strachu mrą jego dworzany;
Ale sypią się wojska, których Bóg i wiara
Jest Car. - Car gniewny: umrzem, rozweselim Cara!
Posłany wódz kaukaski z siłami pół-świata,
Wierny, czynny i sprawny - jak knut w ręku kata.
Ura! ura! Patrz, blisko reduty, już w rowy
Walą się, na faszynę kładąc swe tułowy;
Już czernią się na białych palisadach wałów.
Jeszcze reduta w środku, jasna od wystrzałów,
Czerwieni się nad czernią: jak w środek mrowiska
Wrzucony motyl błyska, - mrowie go naciska, -
Zgasł; - tak zgasła reduta. Czyż ostatnie działo,
Strącone z łoża, w piasku paszczę zagrzebało?
Czy zapał krwią ostatni bombardyjer zalał?
Zgasnął ogień. - Już Moskal rogatki wywalał.
Gdzież ręczna broń? - Ach, dzisiaj pracowała więcéj,
Niż na wszystkich przeglądach za władzy książęcéj!
Zgadłem, dlaczego milczy, - bo nieraz widziałem
Garstkę naszych walczącą z Moskali nawałem.
Gdy godzinę wołano dwa słowa: pal, nabij;
Gdy oddechy dym tłumi, trud ramiona słabi;
A wciąż grzmi rozkaz wodzów, wre żołnierza czynność;
Na koniec bez rozkazu pełnią swą powinność,
Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci,
Żołnierz, jako młyn palny, nabija - grzmi - kręci
Broń od oka do nogi, od nogi na oko:
Aż ręka w ładownicy długo i głęboko
Szukała, nie znalazła - i żołnierz pobladnął,
Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie władnął;
I uczuł, że go pali strzelba rozogniona;
Upuścił ją i upadł; nim dobiją, skona!…
Takem myślił, - a w szaniec nieprzyjaciół kupa
Już lazła, jak robactwo na świeżego trupa.
Pociemniało mi w oczach; a gdym łzy ocierał,
Słyszałem, że coś do mnie mówił mój Jenerał.
On przez lunetę, wspartą na mojém ramieniu,
Długo na szturm i szaniec poglądał w milczeniu.
Na koniec rzekł: „Stracona”. - Spod lunety jego
Wymknęło się łez kilka, - rzekł do mnie: „Kolego,
Wzrok młody od szkieł lepszy; patrzaj, tam na wale,
Znasz Ordona, czy widzisz, gdzie jest?” - „Jenerale,
Czy go znam? - Tam stał zawsze, to działo kierował.
Nie widzę - znajdę - dojrzę - śród dymu się schował:
Lecz śród najgęstszych kłębów dymu, ileż razy
Widziałem rękę jego, dającą rozkazy. -
Widzę go znowu - widzę rękę - błyskawicę,
Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świécę,
Biorą go - zginął. - O, nie - skoczył w dół, do lochów!” -
„Dobrze - rzecze Jenerał, - nie odda im prochów”.
Tu blask, - dym, - chwila cicho - i huk jak stu gromów!
Zaćmiło się powietrze od ziemi wyłomów:
Harmaty podskoczyły i jak wystrzelone
Toczyły się na kołach; lonty zapalone
Nie trafiły do swoich panew. I dym wionął
Prosto ku nam; i w gęstéj chmurze nas ochłonął.
I nie było nic widać, prócz granatów blasku,
I powoli dym rzedniał, opadał deszcz piasku.
Spojrzałem na redutę. - Wały, palisady,
Działa i naszych garstka, i wrogów gromady:
Wszystko jako sen znikło! - Tylko czarna bryła
Ziemi niekształtnéj leży - rozjemcza mogiła.
Tam i ci, co bronili, - i ci, co się wdarli,
Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli;
Choćby cesarz Moskalom kazał wstać: już dusza
Moskiewska, tam raz pierwszy, Cesarza nie słusza!
Tam zagrzebane tylu set ciała, imiona:
Dusze gdzie? nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza Ordona
On będzie Patron szańców! - Bo dzieło zniszczenia
W dobréj sprawie jest święte, jak dzieło tworzenia:
Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze!
Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze,
Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona
Obleją, jak Moskale redutę Ordona:
Karząc plemie zwycięzców zbrodniami zatrute,
Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę.
To jest cały tekst?
@@emil266 wydaje mi się że tak
Niech nasze dzieci i wnuki Bóg blogoslawi
Generał Ordon nie zginął w rzeczywistości. Tak dla dociekliwych
Ordon był oficerem
Wjemm
😍🥰😍🤩🥰😍🤩
Pozdrowienia dzień przed egzaminem z polskiego
Pozdrawiam z 2021
1 dzień przed egzaminem be like
Polecam prędkość 1.25
1:38 do tego momentu mam się nauczyć.
Na jaką ocenę? Ja się będę uczyć do 4:21 na 4
pozdrawiam z online lekcji XDDDDD
no ni
pozdrawiam z polskiego online
Przygotowanie do egzaminów czas zacząć
rel
Rel
Polecam 👍 baba od polskiego nam to puściła na lekcji
Kto ma to na e-lekcji?
Jak bardzo jest dziś aktualna „Reduta Ordona’
0:09
.
0:55
.
1:10
.
1:21
2:05
LOL jutro egzamin z polskiego, powodzenia
Pzdr też pisze
Powodzenia
Uwazam,ze slowa moskal i car powinno sie pisac z malej litery.
A my Polacy nadal trwamy. Jeszcze Polska nie zgineła...
Jednak wolę recytacje z filmu "Syzyfowe prace"..👍😏
Nie "waśilowy" a "wasilowy"..🙃
pozdrawiam z polskiego
1:39 - 2:06 musze sie nauczyc 😩
Pozdrawiam z polskiego
Pozdro
00:00 - 2:08
wlasnie teraz mam Polski online xd, Pozdro
ja też
@@barteksekulski918 ty to ja cie znam xd, siema Erdi
jt elo
4:32 (musze se zapisać)
Superr
na konkurs jadę rok temu zajęłam 1 miejsce oraz nagrodę wujta
Nie wnikaj musze się nauczyć tego fragmentu xd 6:26
2:07 - 4:21 fragment do nauczenia
We had been ordered to stand back.-To watch the field,
I climbed a gun; two hundred cannon were revealed.
Before me stretched the Russian cannoneers’ deep hosts,
Extending straight and far ahead like ocean coasts;
I also saw their chief;-he came, he bared his sword,
And like a bird did fold a wing of his great horde.
The tightly-packed foot pours from under it in floods,
Presents its long black files as if of lava muds,
Ones marked with sparks of bayonets. Like birds of prey
Black banners boldly lead the ranks to burn away.
Against them there holds marble-white, sharp, thin, yet stout,
As if a rock that gores the sea, Ordon’s redoubt.
It only had six guns. They ever smoke and fire;
And not so many quick words lips will launch in ire,
Nor yet so many thoughts will drive a soul’s despair
As many missiles fly while these few cannon flare.
Lo, there amid a column a grenade does dive,
Like lava into waves, and through smoke makes men strive;
Amid the smoke the bomb explodes, sends ranks through skies,
And makes a vast bald patch amid the files arise.
A shot in flight will threaten from afar and howl,
Like maddened bulls before a fight that flail and growl;-
It ’s reached; and boa-like through columns it will coil,
Its teeth will tear, its breath will kill, its breast will boil.
The worst one won’t be seen, and known but by the sound,
Once through the column it completes its drilling round,
Of soldiers wounded, falling, breathing their last breath,
As if the army passed a messenger of death.
Where is the king who sends these forces forth for slaughter?
And does he share their bravery or risk no quarter?
He sits five hundred miles away upon his throne,
The despot emperor calling half the world his own.
He frowns-a thousandth order for arrest is filed;
He signs-a thousandth mother will lament her child;
He gestures-whips will fall from Khiva to the palace.
O strongman with God’s might and with the Devil’s malice!
The Turk across the Balkans fears your bronze-poxed fleet,
The embassy from Paris begs to lick your feet:
And only Warsaw dares to try to bring you down,
Stand up to mock your power and reclaim the crown,
The one of kings of ancient Poland from your head,
You stole and bloodied it, you spawn of Vasils’ bed!
The Czar ’s perplexed-so fear quells breath in Peter’s port,
The Czar is vexed-so fear of death defeats his court;
There chant the troops whose Czar ’s their God and sole belief:
“The Czar is vexed, let ’s cheer him with our mothers’ grief!”
The famed Caucasian chief and all the half-world might
Come spry and leal like a tormentor’s whip held tight.
Hurrah! Hurrah! By the redoubt, along the fosse,
Men’s deaths make for fascine so others get across;
And now their masses blacken the white palisade.
While the redoubt is brightened by the cannonade,
The red above the black: like on an ant-built hill
A butterfly will glare-its wings the ants will fill,-
It will go out;-thus did the fort. Perhaps the guns
Torn off their wheels fell into sand that drowns and stuns?
Or the last gunner’s blood did seal his flash pan’s fate?
The fire died.-The Muscovite was at the gate.
Where were small arms?-Today, they verily worked more
Than at reviews while the old Duke was at the fore!
I knew why they were silent,-often I recounted
A handful of our boys against a foe uncounted.
When for whole hours two words were spoken: “load” and “fire”;
When smoke clouds smother lungs, and arms from struggles tire;
Still orders roar, still does the soldiers’ action rouse;
At last, without an order, they still keep their vows,
At last, without a thought, devoid of sense, adrift,
The soldier, like a firing mill, will load, roar, shift
The faithful gun from foot to eye, from eye to foot:
Until he needs the charge that in his belt he ’d put,
And does not find it there-the wearied soldier pales,
Without a round to load, no more his gun avails,
He feels the fiery barrel burn his fingers fried;
He drops it; ere they kill him, he will have first died!...
I pondered thus,-and through the fort the hostile lava
Already crept, like worms atop a fresh cadaver.
It made my sight grow dark; and while I wiped a tear,
The distant words of my old General could I hear.
He put his spyglass on my arm and watched the fray
And the redoubt for a long time with nought to say.
At last he quoth “It ’s lost.” A single teardrop ran
From under his field glass. He said to me “my man,
Young eyes are better than my glass, so watch the fort,
You know Ordon, can you locate him and report?”
“My general, he was there, commands for guns he spoke.
I don’t-I ’ll find him, I ’ll-he ’s hid amid the smoke,
But ‘midst the thickest smoke, how often he stood tall,
His hand displaying orders to be seen by all…
Once more I see the man-I see the hand-like bolts,
He moves, gives fright to foes, he holds a lamp, it jolts…
They ’ve got-they ’ve killed him.-No-he rushes to the vault!”
“Good,” says the General, “hence no loot from this assault.”
A glare-smoke-silence-and a roar as if a thunder!
The airs grew dark from shattered earth upheaved asunder:
The cannon were all thrown and then like freshly fired
Rolled on their wheels; whereas lit fuses were expired
And did not reach their priming pans. The smoke cloud pressed
Towards us and surrounded us with a thick vest.
And nothing could be seen save for grenades’ great glare,
And smoke thinned slow, the rain of sand fell through the air.
I looked at the redoubt.-The walls, the palisades,
The cannon, our few men, and enemy brigades:
They all were gone as though a dream!-Nought but earth stripped
Of shape remains there still-a mediatory crypt.
There those defending-and those ordered to invade
For the first time a true and lasting peace have made;
And if the Emperor told the Muscovites to go,
For the first time, their very souls can answer no!
There names and corpses of so many were laid on:
And what of souls? That I know not except Ordon,
He patrons struggles-for the labour of destruction.
For a good cause is sacred like that of construction:
The Lord has quethed “become,” the Lord shall quethe “begone!”
When by his people faith and freedom are forgone,
When despotism and mad hubris flood Earth’s lights
Just as Ordon was flooded by the Muscovites:
To strike the tribe of victors crime has rotted out,
God shall destroy this Earth, like he did his redoubt.
0:01 1:38
2:07 pewnie do tąd się uczycie więc zaznaczam❤
Ale masz fajny głos zazdroszcze
polecam oglondać1,5
Czy to dziwne że umiem cała na pamięć? Rok temu Pan kazał się nauczyć kilku zdań ale mi się spodobało i się rozpędziła hah
Jutro 3strofy na pamięć...
00:01
Mam to mówić na polskim dzięki
20 minut przed sprawdzianem XD
zesralas sie?
@@papay100 Tak, jak spojrzałam na twoje profilowe
@@drigach6686 ładnie wyszlem przecież
@@papay100 Jedyne co ładnie wyszło, to czapka
@@drigach6686 i co zdałaś redute?
Jakie aktualne...