Mówiłem i pisałem kilkukrotnie... trzymam kciuki i życzę powodzenia aby cały wasz projekt i ten "life style" bo odnoszę wrażenie, że Wild Fish Stories to coś więcej niż tylko wędkarstwo, to styl życia odniósł wielki sukces i abyście czerpali z tego korzyści na realizacje i budowę tak pięknego contentu. Pozdrowienia !
Dzięki Paweł! Teraz to już z górki. Trochę czasu zajęło nam, żeby dokładnie określić, czym właściwie będzie Wild Fish Stories. Po latach prób i różnych kierunków, teraz mamy to. Dużo tego jest, ale kto jak nie my! Dzięki za wsparcie - naprawdę to doceniamy! Pozdro!
@@WildFishStoriesNie no, elegancko się słucha. Od pierwszego podcast-u jest mega pozytywnie. Oby częściej, oby więcej. Oby jak najwięcej młodych ludzi tu zaglądało.
Ja też jestem wędkarzem. Mam zespół gramy też na weselach. 100 % live, perkusja gitary itp. do tańca ale z mocniejszym akcentem gitarowy. Chętnie zagramy na następnej edycji... PS i zaprosimy na scenę Kamila Walicki ego.. To by się ludzie zdziwili dopiero....... 🎉🎉🎉❤
Świetny podcast👍 żal ściska że taka impreza przeszła mi koło nosa zwłaszcza że działo się to w moim mieście rodzinnym. AHHH. Ale nie ma tego co by na dobre nie wyszło. Mam nadzieję że uda się wpaść na festival filmów 😊 Panowie świetna robota , takie podcasty ogląda i słucha się z wielką przyjemnością. Pozdrawiam serdecznie
Fajnie było by posłuchać u was kogoś ze starej szkoły ,kocznik około sześćdziesiąty. Posłuchać historii i zajawki z tamtych czasów. Podobno wtedy ryby same wskakiwały do siatek😮. No i czekam na podcast z ichtiologiem najlepiej aby był czynny zawodowo . Pozdrawiam
Cześć . Problem jest w tym że live nie jest dostępny dla każdego i dlatego niektórych boli . Nie zgodzę się z tym że live się skończy ! Nigdy bo ryby się tego nie boją . Co będzie next , jeszcze bardziej wyczesane echo ! To jak by niektórym dzieciom w szkole zabronić nosić buty Nike za 1500zl . Boli to innych ale nic z tym nie można zrobić . Technologia pędzi i dobrze . Trzeba się rozwijać !
Pomijając inne sprawy dla mnie używanie echosondy nie ma nic wspólnego z wędkarstwem, podobnie jak noktowizor z myślistwem. Żadna argumentacja mnie nie przekona! Wędkarz używający echosondę traci zmysł wędkarski i nie zdobywa nowych umiejętności. Gdzie tu ta przyjemność z niewiadomej co w tej wodzie jest ? Zupełnie tego nie rozumiem. Dla nie zwykłe "mięsiarstwo" !
@@WildFishStories " Bardzo nietrafiony komentarz, nie podajesz żadnych sensownych argumentów jedynie swoje przekonania." O to mógłbym posądzić Ciebie, bo nie podajesz żadnych argumentów obalających moje argumenty, które mimo że ich nie zauważyłeś, są zawarte w moim tekście. Co prawda nie chciałem rozpisywać się w argumentacji przeciwko używaniu echosond, ale najważniejsze argumenty podkreśliłem. Przykro mi, że osoba propagująca wędkarstwo nie zauważa, że w wędkarstwie od zawsze najważniejszy , sprawiający największą przyjemność był kontakt z piękną przyrodą, dopiero później ta niepewność skuteczności własnych umiejętności przechytrzenia ryby. Doskonale Pan wie skąd wzięła się popularność echosond, jest to skutkiem katastrofalnego wytrzebienia rybostanu i idiotycznej komercjalizacji tego hobby. Echosondy nie dają już żadnej szansy rybom, które w niewielkiej już ilości cudem funkcjonują w naszych, ale też nie tylko naszych wodach. W latach 70, kiedy sytuacja nie była tak tragiczna, przy użyciu dość prymitywnego w tych czasach sprzętu mój rekord to 169 szczupaków z pobliskiego jeziora w ciągu tygodnia, z czego 2(słownie dwa) skończyły na patelni przyrządzone przez moją mamę. A muszę zaznaczyć, że byłem tylko 12letnim chłopcem. Stan ryb w naszych jeziorach jest jednym z głównych argumentów za tym, by echosondy były zakazane, skoro nie uznaje Pan tych, które zawarłem powyżej. I nie dotrze do mnie argumentacja, że złowione przy pomocy echosond ryby w większości powracają do wody, bo doskonale znam środowisko wędkarskie, ale też tajemnicą Poliszynela jest sytuacja znana w mojej okolicy, że echosondy nagminnie stosowane są przez liczne na moich Mazurach środowiska kłusowników. To byłoby tak w skrócie, ale mógłbym temat kontynuować jeszcze dłużej. Pozdrawiam: Bogusław n
@@bogusaw1516 Rzeczywiście - kontakt z naturą, emocje związane z niepewnością i satysfakcja z przechytrzenia ryby są fundamentami tego hobby. Ale czy echosondy naprawdę zabierają nam tę przyjemność? A może to po prostu kolejny krok w ewolucji wędkarstwa? Nie ma co ukrywać - ryb jest mniej. W dużej mierze przez zanieczyszczenia, regulacje rzek, presję komercyjnego rybołówstwa i kłusownictwo. Ale czy to wina technologii? Raczej nie. Echosondy same z siebie nie wyciągają ryb z wody. To narzędzie, które - jeśli jest dobrze używane - może pomóc w odpowiedzialnym wędkowaniu. Można nimi unikać miejsc tarliskowych, sprawdzać głębokość i strukturę dna, a przede wszystkim szybciej namierzać ryby, które potem i tak wracają do wody. Co do sytuacji z lat 70. - jasne, wtedy ryb było więcej. Ale czasy się zmieniły. Nie tylko przyroda, ale też nasze podejście. Dziś coraz więcej wędkarzy stosuje zasadę catch and release. Łowimy nie po to, żeby się najeść, tylko żeby przeżyć emocje, zrobić zdjęcie, a potem pozwolić rybie wrócić do swojego świata. I właśnie tu echosondy mogą działać na plus - pomagają szybko znaleźć ryby, skracając czas, jaki spędzają na haku, a to zmniejsza ich stres i zwiększa szanse na przeżycie po wypuszczeniu. Nie możemy też zapominać o kłusownikach. To problem, który trzeba rozwiązać przez egzekwowanie prawa, a nie odbieranie narzędzi tym, którzy grają fair. Kłusownictwo było, jest i będzie - niezależnie od tego, czy ktoś ma echosondę, czy łowi na klasyczny kij z bambusa. Kluczem jest kontrola i edukacja. Technologia to narzędzie - może pomagać albo szkodzić. Wszystko zależy od tego, jak ją wykorzystamy. Zamiast zakazywać echosond, lepiej promować ich świadome użycie. Edukować, jak łowić odpowiedzialnie. Bo prawda jest taka, że same echosondy nie są problemem - problemem jest to, jak my, ludzie, podchodzimy do natury. Więc zamiast cofać się w czasie, idźmy do przodu, ale z głową. Dbajmy o wodę, o ryby i o siebie nawzajem. Bo wędkarstwo to nie tylko łowienie ryb - to też społeczność, kultura i tradycja, którą możemy rozwijać, nie niszcząc jej korzeni.
@@WildFishStories "Ale czy echosondy naprawdę zabierają nam tę przyjemność? A może to po prostu kolejny krok w ewolucji wędkarstwa?" Tak, echosonda zdecydowanie odbiera przyjemność z wędkowania prawdziwym wędkarzom i zamiast przyciągać uwagę wędkarza w kierunku otaczającej go przyrody, obserwacji miejsca i warunków wędkowania, skupia ich uwagę na ekranie echosondy, co bardziej przypomina grę komputerową niż samo wędkowanie. Proszę mi wierzyć, byłem wielokrotnie świadkiem takiego "wędkowania" i byłem w szoku widząc podniecenie uczestników obserwacją monitora echosondy , właściwie bez większego zainteresowania otoczeniem. Czy jest Panu wiadomym, że wielu "starych" wędkarzy z dużym doświadczeniem potrafi mniej więcej określić głębokość łowiska bez wcześniejszego jego sondowania, że potrafią zlokalizować górki podwodne i rozpoznać miejsce w którym żeruje konkretny gatunek ryb ? To wynika wyłącznie z umiejętności obserwowania otoczenia , bez konieczności użycia jakiegokolwiek sprzętu wspomagającego Czy Pan uważa, że współczesny użytkownik echosondy ma jakakolwiek szansę na zdobycie takiej wiedzy? Czy nie uważa Pan że ewolucja bardziej powinna iść w stronę edukacji wędkarza, możliwości samodzielnego zdobywania przez niego doświadczenia i humanizacji wędkarstw a nie w udoskonalania sprzętu zmniejszającego szansę ryby do minimum? Czy rzeczywiście jest Pan autentycznie zadowolony ze złowienia okazałego szczupaka "wytropionego" przy pomocy echosondy i wrzuceniu mu przynęty pod "nos" ? Sam byłem świadkiem tropienia echosondą bardzo dużego sandacza, który dopiero za kolejnym razem, już w zupełnie innym miejscu zaatakował ciągle wymienianą przynętę na inną... Uważa Pan że właśnie tak powinna wyglądać ewolucja wędkarstwa? Poważnie? Czy trolling, który ma jakieś uzasadnienie w połowach morskich uważa Pan za metodę humanitarną i mającą coś wspólnego z wędkarstwem śródlądowym, czy w ogóle z wędkarstwem ? Czy to nie jest przypadkiem perfidne rybołówstwo w i tak dramatycznie przetrzebionych polskich wodach? Wie Pan dlaczego trolling był zakazany w czasach minionej komuny a dziś "święci trumfy" ? Nie, nie jest to wynikiem jak to Pan ujął "ewolucji w wędkarstwie" a raczej skutkiem niemalże wytępienia rybostanu w wodach przybrzeżnych i "koniecznością" poszukiwania ryb na większych głębokościach. Uważa Pan to za humanitarne z punktu widzenia wędkarza ? Oczywiście, postęp w sprzęcie wędkarskim i metodach połowu jak najbardziej istnieje i ja również biorę w tym udział. Osobiście poosiadam (w nadmiarze) kołowrotki, wędki i przynęty z tak zwanej "najwyższej światowej półki", ale na litość Boską echosondy? Trolling? Bardzo dziękuję za odpowiedź i życzę Panu i rodzinie wszystkiego najlepszego w nowym roku, z uwzględnieniem świetnych połowów :)
@@bogusaw1516 Faktycznie - dla wielu wędkarzy najważniejsze jest bycie blisko natury, czytanie wody i działanie na wyczucie. I to jest piękne. Ale czy echosonda naprawdę zabiera tę magię? Naszym zdaniem to zależy od tego, jak się ją wykorzystuje. To trochę jak z mapą czy kompasem - pomagają dotrzeć tam, gdzie chcemy, ale nie zastępują emocji związanych z podróżą. Starsze pokolenia wędkarzy, którzy potrafią ocenić głębokość po ułożeniu fal czy kształcie linii brzegowej, zasługują na ogromny szacunek. To wiedza, której nie da się zastąpić żadnym gadżetem. Ale czemu nie łączyć tych umiejętności z nowoczesnymi narzędziami? Młodsi wędkarze mogą się od nich uczyć, jednocześnie korzystając z technologii jako wsparcia - nie zamiennika. Co do emocji - czy ryba złowiona z pomocą echosondy daje mniej frajdy? Zależy, jak na to spojrzeć. Czasem samo znalezienie ryby to dopiero początek wyzwania. Przynęta, prowadzenie, reakcja ryby - to wszystko dalej wymaga umiejętności. Nie każdy chce wrzucać przynętę "pod nos" ryby - dla wielu to narzędzie do oszczędzania czasu, by skupić się na technice. Trolling - temat rzeka. Niektórzy go uwielbiają, inni unikają. Na dużych jeziorach ma sens, bo pozwala dotrzeć do ryb, które inaczej byłyby poza zasięgiem. Kluczem jest, żeby robić to odpowiedzialnie. Dla nas trolling nie oznacza rezygnacji z etyki - wszystko sprowadza się do podejścia. Podsumowując - technologia to narzędzie, a nie cel sam w sobie. Można jej używać, nie tracąc szacunku do ryb i wody. Jasne, tradycyjne metody mają w sobie coś wyjątkowego i nie powinno się ich odstawiać na bok. Ale zamiast stawiać jedno przeciwko drugiemu, może warto szukać balansu? Dzięki za ciekawą dyskusję - takie rozmowy pokazują, jak różnorodne jest nasze podejście do wędkarstwa. I to jest piękne. Życzymy Ci wielu niezapomnianych chwil nad wodą - czy to z echosondą, czy bez niej. Bo w końcu chodzi o to, żeby łowić tak, jak sprawia nam to największą frajdę.
Impreza ma potencjał, Byłem w niedziele rano, nie było tłumów, wszystko można było sobie na spokojnie obejrzeć bez przepychania, przede wszystkim, nie jebało żarciem dla karpi, do poprawy, więcej miejsca przy basenie bo nie można było w pełni wykorzystać jego potencjału. Przeszkolić porządnie dziewczyny od biletów bo trochę zakręcone (na szczęście nie było dużo ludzi to i zator się nie zrobił). Co też istotne blisko dworzec kolejowy, spacerkiem można sobie podejść. Jeżeli będzie za rok z pewnością odwiedzę.
Chłopaków z CF na podcast!
Wywołani! Teraz to już muszą!
no właśnie Pan Remek stworzony do takiej gadaniny
@@mid0Pan Remek, Wojewódzkim wędkarstwa. Przegada ich i przejmie ten podcast. 😂
Świetny pomysł
Jaak zwykle super poziom, spoko goście. Jest mocccc
Dzięki 👌 tacy goście sami robią odcinek!
Mówiłem i pisałem kilkukrotnie... trzymam kciuki i życzę powodzenia aby cały wasz projekt i ten "life style" bo odnoszę wrażenie, że Wild Fish Stories to coś więcej niż tylko wędkarstwo, to styl życia odniósł wielki sukces i abyście czerpali z tego korzyści na realizacje i budowę tak pięknego contentu. Pozdrowienia !
Dzięki Paweł! Teraz to już z górki. Trochę czasu zajęło nam, żeby dokładnie określić, czym właściwie będzie Wild Fish Stories. Po latach prób i różnych kierunków, teraz mamy to. Dużo tego jest, ale kto jak nie my! Dzięki za wsparcie - naprawdę to doceniamy! Pozdro!
Fajno gadacie. Posiedzę, posłucham.
To jak posłucha, to da znać czy dalej uważa że fajno gadamy!
@@WildFishStoriesNie no, elegancko się słucha. Od pierwszego podcast-u jest mega pozytywnie. Oby częściej, oby więcej. Oby jak najwięcej młodych ludzi tu zaglądało.
Panowie super że tworzycie ten podcast rewelacja czekam na więcej i częściej. Pozdrawiam Was serdecznie z Wlkp 😉👊🤙🎣
Dzięki! Spróbujemy częściej! ;) Kolejny już w środę!
Ja też jestem wędkarzem. Mam zespół gramy też na weselach. 100 % live, perkusja gitary itp. do tańca ale z mocniejszym akcentem gitarowy. Chętnie zagramy na następnej edycji... PS i zaprosimy na scenę Kamila Walicki ego.. To by się ludzie zdziwili dopiero....... 🎉🎉🎉❤
Już od dawna nie gram, bardziej czasem....pobrzdękuję wieczorem w domu 🤷♂️😉 Paluchy już nie te co kiedyś 🙈
@kamilwalicki razem jakoś damy radę... Jak to mówią whysky moja żono damy radę
@@samouk1980 To jeszcze pamiętam jak zagrać 😉🔥
Świetny podcast👍 żal ściska że taka impreza przeszła mi koło nosa zwłaszcza że działo się to w moim mieście rodzinnym. AHHH. Ale nie ma tego co by na dobre nie wyszło. Mam nadzieję że uda się wpaść na festival filmów 😊
Panowie świetna robota , takie podcasty ogląda i słucha się z wielką przyjemnością. Pozdrawiam serdecznie
Bardzo dobra była to impreza! Za rok będzie znowu. Bartek tak szybko nie odpuści!
Fajnie było by posłuchać u was kogoś ze starej szkoły ,kocznik około sześćdziesiąty. Posłuchać historii i zajawki z tamtych czasów. Podobno wtedy ryby same wskakiwały do siatek😮. No i czekam na podcast z ichtiologiem najlepiej aby był czynny zawodowo . Pozdrawiam
Spełniamy marzenia! Wywołaj do tablicy, a my zaprosimy!
@@WildFishStoriesJacek Kolendowicz
@@WildFishStories Rajmund Litwiński
Fajnie was się słucha ,impreza też super ,będę waszym odbiorcą :)
Witamy na pokładzie 🤟🏻
Polska gurom !!!
Polski Narodowy Niepodległy Podcast Wędkarsko Outdoorowy
No i godzina zleciała. Łajld Fisz Storiis Podkast - jak powiedziane, jak w reklamie Panasonic. 😉😊 PS. Piesia najfajniejsza, i ta mina z 28:19 🤣
Hehehhe jak w reklamie Panasonica 😅 pieseł medialny jak widac 🥰
Super wybór przynęty Huberta, mepps aglia 3 fluo tiger 4 life 😂. Spostrzeżenia Kamila bardzo w punkt.
Hubert to umie w te ryby ♥️
Jaki dokładnie softbait wygrał? Bo potrzebuję do swojej kolekcji... ;). Super relacja, pozdrawiam.
Oj - pisać trzeba na kontakt baitfight.
Świętnie się tego słuchało i oglądało Panowie. Bartek jedziesz z Tym w 2025 ❤
Bartek musisz!
Przydałaby się zielona czapka z merino
Wzbraniamy się przed tym kolorem, ale chyba trzeba będzie zrobić!
Ja złowiłem kiedyś małego szczupaka na nimfe XD (mam fote!)
Czyli można!
Cześć . Problem jest w tym że live nie jest dostępny dla każdego i dlatego niektórych boli . Nie zgodzę się z tym że live się skończy ! Nigdy bo ryby się tego nie boją . Co będzie next , jeszcze bardziej wyczesane echo !
To jak by niektórym dzieciom w szkole zabronić nosić buty Nike za 1500zl . Boli to innych ale nic z tym nie można zrobić .
Technologia pędzi i dobrze . Trzeba się rozwijać !
Jest szansa, że to jest właśnie powód frustracji i piętnowania.
Pomijając inne sprawy dla mnie używanie echosondy nie ma nic wspólnego z wędkarstwem, podobnie jak noktowizor z myślistwem.
Żadna argumentacja mnie nie przekona!
Wędkarz używający echosondę traci zmysł wędkarski i nie zdobywa nowych umiejętności.
Gdzie tu ta przyjemność z niewiadomej co w tej wodzie jest ?
Zupełnie tego nie rozumiem.
Dla nie zwykłe "mięsiarstwo" !
Bardzo nietrafiony komentarz. Bogusław nie podajesz żadnych sensownych argumentów jedynie swoje przekonania.
@@WildFishStories
" Bardzo nietrafiony komentarz, nie podajesz żadnych sensownych argumentów jedynie swoje przekonania."
O to mógłbym posądzić Ciebie, bo nie podajesz żadnych argumentów obalających moje argumenty, które mimo że ich nie zauważyłeś, są zawarte w moim tekście. Co prawda nie chciałem rozpisywać się w argumentacji przeciwko używaniu echosond, ale najważniejsze argumenty podkreśliłem. Przykro mi, że osoba propagująca wędkarstwo nie zauważa, że w wędkarstwie od zawsze najważniejszy , sprawiający największą przyjemność był kontakt z piękną przyrodą, dopiero później ta niepewność
skuteczności własnych umiejętności przechytrzenia ryby.
Doskonale Pan wie skąd wzięła się popularność echosond, jest to skutkiem katastrofalnego wytrzebienia rybostanu i idiotycznej komercjalizacji tego hobby.
Echosondy nie dają już żadnej szansy rybom, które w niewielkiej już ilości cudem funkcjonują w naszych, ale też nie tylko naszych wodach.
W latach 70, kiedy sytuacja nie była tak tragiczna, przy użyciu dość prymitywnego w tych czasach sprzętu mój rekord to 169 szczupaków z pobliskiego jeziora w ciągu tygodnia, z czego 2(słownie dwa) skończyły na patelni przyrządzone przez moją mamę.
A muszę zaznaczyć, że byłem tylko 12letnim chłopcem.
Stan ryb w naszych jeziorach jest jednym z głównych argumentów za tym, by echosondy były zakazane, skoro nie uznaje Pan tych, które zawarłem powyżej.
I nie dotrze do mnie argumentacja, że złowione przy pomocy echosond ryby w większości powracają do wody, bo doskonale znam środowisko wędkarskie, ale też tajemnicą Poliszynela jest sytuacja znana w mojej okolicy, że echosondy nagminnie stosowane są przez liczne na moich Mazurach środowiska kłusowników.
To byłoby tak w skrócie, ale mógłbym temat kontynuować jeszcze dłużej.
Pozdrawiam: Bogusław
n
@@bogusaw1516 Rzeczywiście - kontakt z naturą, emocje związane z niepewnością i satysfakcja z przechytrzenia ryby są fundamentami tego hobby. Ale czy echosondy naprawdę zabierają nam tę przyjemność? A może to po prostu kolejny krok w ewolucji wędkarstwa?
Nie ma co ukrywać - ryb jest mniej. W dużej mierze przez zanieczyszczenia, regulacje rzek, presję komercyjnego rybołówstwa i kłusownictwo. Ale czy to wina technologii? Raczej nie. Echosondy same z siebie nie wyciągają ryb z wody. To narzędzie, które - jeśli jest dobrze używane - może pomóc w odpowiedzialnym wędkowaniu. Można nimi unikać miejsc tarliskowych, sprawdzać głębokość i strukturę dna, a przede wszystkim szybciej namierzać ryby, które potem i tak wracają do wody.
Co do sytuacji z lat 70. - jasne, wtedy ryb było więcej. Ale czasy się zmieniły. Nie tylko przyroda, ale też nasze podejście. Dziś coraz więcej wędkarzy stosuje zasadę catch and release. Łowimy nie po to, żeby się najeść, tylko żeby przeżyć emocje, zrobić zdjęcie, a potem pozwolić rybie wrócić do swojego świata. I właśnie tu echosondy mogą działać na plus - pomagają szybko znaleźć ryby, skracając czas, jaki spędzają na haku, a to zmniejsza ich stres i zwiększa szanse na przeżycie po wypuszczeniu.
Nie możemy też zapominać o kłusownikach. To problem, który trzeba rozwiązać przez egzekwowanie prawa, a nie odbieranie narzędzi tym, którzy grają fair. Kłusownictwo było, jest i będzie - niezależnie od tego, czy ktoś ma echosondę, czy łowi na klasyczny kij z bambusa. Kluczem jest kontrola i edukacja.
Technologia to narzędzie - może pomagać albo szkodzić. Wszystko zależy od tego, jak ją wykorzystamy. Zamiast zakazywać echosond, lepiej promować ich świadome użycie. Edukować, jak łowić odpowiedzialnie. Bo prawda jest taka, że same echosondy nie są problemem - problemem jest to, jak my, ludzie, podchodzimy do natury.
Więc zamiast cofać się w czasie, idźmy do przodu, ale z głową. Dbajmy o wodę, o ryby i o siebie nawzajem. Bo wędkarstwo to nie tylko łowienie ryb - to też społeczność, kultura i tradycja, którą możemy rozwijać, nie niszcząc jej korzeni.
@@WildFishStories "Ale czy echosondy naprawdę zabierają nam tę przyjemność? A może to po prostu kolejny krok w ewolucji wędkarstwa?"
Tak, echosonda zdecydowanie odbiera przyjemność z wędkowania prawdziwym wędkarzom i zamiast przyciągać uwagę wędkarza w kierunku otaczającej go przyrody, obserwacji miejsca i warunków wędkowania, skupia ich uwagę na ekranie echosondy, co bardziej przypomina grę komputerową niż samo wędkowanie.
Proszę mi wierzyć, byłem wielokrotnie świadkiem takiego "wędkowania" i byłem w szoku widząc podniecenie uczestników obserwacją monitora echosondy , właściwie bez większego zainteresowania otoczeniem.
Czy jest Panu wiadomym, że wielu "starych" wędkarzy z dużym doświadczeniem potrafi mniej więcej określić głębokość łowiska bez wcześniejszego jego sondowania, że potrafią zlokalizować górki podwodne i rozpoznać miejsce w którym żeruje konkretny gatunek ryb ?
To wynika wyłącznie z umiejętności obserwowania otoczenia , bez konieczności użycia jakiegokolwiek sprzętu wspomagającego
Czy Pan uważa, że współczesny użytkownik echosondy ma jakakolwiek szansę na zdobycie takiej wiedzy?
Czy nie uważa Pan że ewolucja bardziej powinna iść w stronę edukacji wędkarza, możliwości samodzielnego zdobywania przez niego doświadczenia i humanizacji wędkarstw a nie w udoskonalania sprzętu zmniejszającego szansę ryby do minimum?
Czy rzeczywiście jest Pan autentycznie zadowolony ze złowienia okazałego szczupaka "wytropionego" przy pomocy echosondy i wrzuceniu mu przynęty pod "nos" ?
Sam byłem świadkiem tropienia echosondą bardzo dużego sandacza, który dopiero za kolejnym razem, już w zupełnie innym miejscu zaatakował ciągle wymienianą przynętę na inną...
Uważa Pan że właśnie tak powinna wyglądać ewolucja wędkarstwa?
Poważnie?
Czy trolling, który ma jakieś uzasadnienie w połowach morskich uważa Pan za metodę humanitarną i mającą coś wspólnego z wędkarstwem śródlądowym, czy w ogóle z wędkarstwem ?
Czy to nie jest przypadkiem perfidne rybołówstwo w i tak dramatycznie przetrzebionych polskich wodach?
Wie Pan dlaczego trolling był zakazany w czasach minionej komuny a dziś "święci trumfy" ?
Nie, nie jest to wynikiem jak to Pan ujął "ewolucji w wędkarstwie" a raczej skutkiem niemalże wytępienia rybostanu w wodach przybrzeżnych i "koniecznością" poszukiwania ryb na większych głębokościach.
Uważa Pan to za humanitarne z punktu widzenia wędkarza ?
Oczywiście, postęp w sprzęcie wędkarskim i metodach połowu jak najbardziej istnieje i ja również biorę w tym udział.
Osobiście poosiadam (w nadmiarze) kołowrotki, wędki i przynęty z tak zwanej "najwyższej światowej półki", ale na litość Boską echosondy?
Trolling?
Bardzo dziękuję za odpowiedź i życzę Panu i rodzinie wszystkiego najlepszego w nowym roku, z uwzględnieniem świetnych połowów :)
@@bogusaw1516
Faktycznie - dla wielu wędkarzy najważniejsze jest bycie blisko natury, czytanie wody i działanie na wyczucie. I to jest piękne. Ale czy echosonda naprawdę zabiera tę magię? Naszym zdaniem to zależy od tego, jak się ją wykorzystuje. To trochę jak z mapą czy kompasem - pomagają dotrzeć tam, gdzie chcemy, ale nie zastępują emocji związanych z podróżą.
Starsze pokolenia wędkarzy, którzy potrafią ocenić głębokość po ułożeniu fal czy kształcie linii brzegowej, zasługują na ogromny szacunek. To wiedza, której nie da się zastąpić żadnym gadżetem. Ale czemu nie łączyć tych umiejętności z nowoczesnymi narzędziami? Młodsi wędkarze mogą się od nich uczyć, jednocześnie korzystając z technologii jako wsparcia - nie zamiennika.
Co do emocji - czy ryba złowiona z pomocą echosondy daje mniej frajdy? Zależy, jak na to spojrzeć. Czasem samo znalezienie ryby to dopiero początek wyzwania. Przynęta, prowadzenie, reakcja ryby - to wszystko dalej wymaga umiejętności. Nie każdy chce wrzucać przynętę "pod nos" ryby - dla wielu to narzędzie do oszczędzania czasu, by skupić się na technice.
Trolling - temat rzeka. Niektórzy go uwielbiają, inni unikają. Na dużych jeziorach ma sens, bo pozwala dotrzeć do ryb, które inaczej byłyby poza zasięgiem. Kluczem jest, żeby robić to odpowiedzialnie. Dla nas trolling nie oznacza rezygnacji z etyki - wszystko sprowadza się do podejścia.
Podsumowując - technologia to narzędzie, a nie cel sam w sobie. Można jej używać, nie tracąc szacunku do ryb i wody. Jasne, tradycyjne metody mają w sobie coś wyjątkowego i nie powinno się ich odstawiać na bok. Ale zamiast stawiać jedno przeciwko drugiemu, może warto szukać balansu?
Dzięki za ciekawą dyskusję - takie rozmowy pokazują, jak różnorodne jest nasze podejście do wędkarstwa. I to jest piękne. Życzymy Ci wielu niezapomnianych chwil nad wodą - czy to z echosondą, czy bez niej. Bo w końcu chodzi o to, żeby łowić tak, jak sprawia nam to największą frajdę.
Impreza ma potencjał, Byłem w niedziele rano, nie było tłumów, wszystko można było sobie na spokojnie obejrzeć bez przepychania, przede wszystkim, nie jebało żarciem dla karpi, do poprawy, więcej miejsca przy basenie bo nie można było w pełni wykorzystać jego potencjału. Przeszkolić porządnie dziewczyny od biletów bo trochę zakręcone (na szczęście nie było dużo ludzi to i zator się nie zrobił). Co też istotne blisko dworzec kolejowy, spacerkiem można sobie podejść. Jeżeli będzie za rok z pewnością odwiedzę.
Tam z biletami to terminal psikusa zrobił z tego co wiemy ;) Trafne uwagi! Do zobaczenia za rok.
@@WildFishStories Z pewnością zawitam.