Zgadzam się w 100 %, ze brak pewnosci siebie wynosi sie z domu... ja wychowalam sie niestety w takiej rodzinie, gdzie byl alkohol awantury, brak wsparcia, do domu tez znajomych nie zapraszalam, bo sie wstydzilam... gdy wracalam do domu to az na klatce schodowej sie trzęsłam, bo w domu było tak źle, te dziecinstwo zabralo mi pewnosc siebie, siłe, samoakceptacje, nie wierzylam w siebie kompletnie, dzis jestem dorosła i rowniez wole sie z czegos wycofac niz w to pojsc i sie przekonac, takze mamo , tato - dzięki ... :( ps mam coreczke jest w wieku przedszkolnym i wychowuję ją wlasnie w ten sposob jak przedstawilas Klaudie, wspieram, interesuję sie nią, tlumacze jej wszystko powoli, nie krzyczę, wyslucham... to bardzo wazne pamiętajcie...
+gregentertainment nie będę się rozpisywać w tym temacie, bo mi sie nadzwyczajnie nie chce. Nie zgadzam się z Tobą, i bzdury to wypisujesz Ty. Pozdro !
bo nie masz argumentów i tyle. Przez całe życie chcesz mieć pretensje do rodziców? Tak jest najłatwiej. Napisze ci, że każdy ma jakieś pretensje do rodziców, bo taka jest kolej rzeczy. Natomiast problemy ludzi nie biorą się z żadnych traum, tylko z biochemii mózgu, a ta jest wynikiem genów. Twoi rodzice sobie nie radzili i Ty sobie nie radzisz. Oczywiście inaczej to się wyraża, ale chyba widzisz, jakie skłonności odziedziczyłaś po rodzicach. Ty jak i wiele innych osób, mylicie skutek z przyczyną. Ten błąd jest nawet w fachowych książkach.
+gregentertainment nie wiesz co przeżyłam będąc małym dzieckiem i z czym musiałam walczyć będąc nim, więc proszę Cię nie wypowiadaj się na temat na który nie masz pojęcia. Od ponad roku chodzę na terapię do psychologa i wiem co jest przyczyną i skutkiem. W jaki sposób się ukształtowałam, co mi przychodzi z trudem a co z łatwością.
Ja miałem zawsze kompleksy pod względem swojej postury. Jak zaczynałem liceum to miałem 177cm i ważyłem 52 kg i słyszenie z ust dziewczyn że jestem taki chudziutki nie brzmiało w moich uszach zbyt dobrze i czułem się jak dziecko nie jak mężczyzna, a że miałem problemy na tle nerwowym to mało jadłem, więc nie mogłem przytyć. Po liceum poszedłem do dietetyk i wydawałem sporo pieniędzy, żeby przytyć i udało mi się przekroczyć 60kg, ale później przez problemy ze stresem większość z tego straciłem. Zrobiłem 3 tatuaże, żeby te chude ręce nie wyglądały tak źle i to mi pomogło, ale to tylko doraźna pomoc. Teraz dobrnąłem już do tego, że naprawdę podobam się sobie, ale dalej niezbyt wierzę w to, że mogę się podobać kobietom xd Po prostu nie mam już hopla na punkcie męskości najprościej rozumianej i przestaję skupiać się na tym czego nie mam, a zaczynam na tym co mam i nauczyłem się też, że brak samoakceptacji bierze się również z tego, że jesteśmy zapatrzeni w siebie, bo gdybyśmy rozejrzeli się trochę i zaczęli widzieć innych ludzi wokół nas, którzy mają prawdziwe problemy, to nie mielibyśmy czasu na użalanie się nad swoją małą biedą.
Ja w podstawówce i gimnazjum byłam taką dziewczyną która myśle, że była "zajebista" jak to nazywasz. Byłam przewodniczącą szkoły i miałam wielu znajomych i w tym adoratorów. Później poszłam do dużego miasta do elitarnego liceum i trafiłam na klase gdzie miałam w sumie tylko 3 koleżanki z którymi sie dogadywałam. Z pewnej siebie dziewczyny bedącej w centrum stałam sie szarą myszką, która czuła sie gorsza przez to, że nie może znaleźć wspólnego jezyka z innymi osobami. Czułam, że wszyscy to widzą. Wyszedł tutaj na wierzch mój kompleks mądrości. W dzieciństwie czesto mama mówiła, że zadaje głupie pytania, że jak moge wielu rzeczy nie wiedzieć itd. Czułam że nie jestem inteligentną osobą, dlatego jak tylko trafiałam na mądrzejszych od siebie to bałam sie przemówień publicznych i zadawania pytań, tak aby nikt sie o tym nie dowiedział. Dzisiaj już po kilku latach znam swoją wartość, jednak długo nad nią pracowałam. Obecnie czytam książke "6 filarów własnej wartości" gdzie autor uwzglednił: świadome życie, samoakceptacja, odpowiedzialność za siebie, asertywność, życie celowe i prawość jako filary poczucia własnej wartości. POLECAM książki dla zainteresowanych tematem poczucia własnej wartości ;)
Moja mama cały czas uważa, że robi dla mnie bardzo dużo, bo kupuje mi co chce, załatwia lekarzy i się martwi. Ale nie poświęca czasu w ogóle, wraca z pracy, jest zajęta, każe mi być cicho i nie chce mnie słuchać. Więc jak mam zbudowac z nią relację? Czuję, że głębsze relacje mam z innymi, obcymi osobami. Mama zachowuje się w stosunku do mnie, jak taki surowy nauczyciel, który tylko chce karac i wymagac, ale nie potrafi tez docenić... przez to byłam mega niepewna siebie, ale jak poszlam do liceum, musialam zmierzyc sie z nowa klasa, ciężka klasa, ludzie bardzo specyficzni i byłam załamana, ale w rzeczywistości okazala się to dla mnie szybka lekcja dorastania i odcielam to co w domu od mojego zachowania, postaw i psychiki i udalo mi sie otworzyc💕
Temat idealny dla mnie. Niestety niedawno okazało się skąd „wywodzi” się mój problem. Nie powiązałabym tego z dzieciństwem i faworyzowaniem przez mamę mojej siostry. Niby nic a w głowie zostało wiele przykrych wspomnień, które teraz wychodzą. Czemu jest tak mało ludzi jak Ty, z którymi można pogadać na takie tematy. Jedyną taka osobą dla mnie jest mój mąż. To on mnie „otworzył”. Każdy filmik jest jak pode mnie zrobiony :o. Buziak Olur 😘😁
Nigdy nie byłam pewna siebie. Fakt, jestem osobą niezwykle pozytywną, która zdaje sobie sprawę z tego, że to od mojego podejścia zależy czy wyjdę z pracy z uśmiechem na twarzy, czy ze stertą negatywnych myśli. Cieszy mnie to, że współpracownicy mówią mi, że uwielbiają ze mną pracować, bo zawsze wychodzą z pracy w dobrym humorze. Podnosi mnie to na duchu, ale to nie znaczy, że nie mam problemu z pewnością siebie. Nie potrafię się obronić, gdy ktoś usiłuje wmówić mi winę, mam wrażenie, że czegokolwiek bym nie powiedziała to wyjdzie na to, że się usprawiedliwiam. Najczęściej nie mówię nic lub mówię co myślę, gdy atakującego nie ma w pobliżu. Efekt? Nie dostałam awansu w pracy, bo "nie jestem wyszczekana". Fakt, nie jestem, bo nie uważam tego za metodę roszczenia czegokolwiek od kogokolwiek. Powinnam się cieszyć, że taka nie jestem, a tymczasem co? **** mnie strzela, bo tylko to było powodem. Cała pewność siebie, którą usiłuję w sobie zbudować znowu się ulatnia i po raz kolejny muszę zaczynać od nowa. I znów jestem osobą, która płacze, gdy ktoś zwróci jej uwagę na nawet najmniejszy błąd. Już totalnie mnie to przerasta. Zajebiście wykonuję swoją pracę. Poprzednie również. Każdy daje mi to do zrozumienia. Ale przez brak pewności siebie nie potrafię awansować i przestaję wierzyć, że w ogóle się to zmieni. Fuck logic. Idę szukać nowej pracy. Znowu.
Ten filmik to wielka motywacja... Zazdroszczę ci, że jesteś na takim etapie w życiu na jakim jesteś i podziwiam cię bardzo, a przy okazji jeszcze jesteś śliczna. 😊
Chciałabym podzielić się tutaj swoją historią związaną z samoakceptacją. Wydaje mi się, że u mnie tym złym "czynnikiem" nie była moja rodzina (która zawsze mnie wspiera) lecz znajomi ze szkoły. To wszystko zaczęło się już w podstawówce, kiedy to słyszałam jak dzieci z mojej klasy czy szkoły śmieją się z mojego wyglądu, ponieważ nie byłam wtedy najszczuplejsza. I tak z dnia na dzień moja samoakceptacja malała i malała... Aż w końcu na przełomie szkoły podstawowej i gimnazjum wpadłam na pomysł, że pewnie wszyscy mnie polubią, gdy będę wyglądać tak, jak oni i schudnę. Skończyło się na tym, że wpadłam w anoreksję i do teraz walczę z resztkami tych chorych myśli anorektyczki oraz codziennie staram się podbudowywać swoją samoocenę. Dziś już wiem, że osoby, które w młodości śmiały się ze mnie po prostu nie były mnie warte. Niestety dopiero teraz poznaję osoby, które są naprawdę cudowne, wartościowe i mnie wspierają 💕. Wem też że nikt nie przeżyje za mnie mojego życia, więc dlaczego inni mają mi mówić, co mam robić, czy jak wyglądać?! Pamiętajmy, że żeby ktoś nas polubił, pokochał, zaakceptował musimy najpierw SAMI się polubić, pokochać i zaakceptować ❤ Serdecznie Wszystkich Pozdrawiam i dziękuję Ci Olu za ten cudowny film, który gdyby dotarł do młodszej mnie być może dużo by mi zaoszczędził
Wikkkcia •.• Ze mną było bardzo podobnie. Byłam wyzywana w szkole, potem zaczęłam się objadać w ukryciu a na przerwach chowałam się w łazience. No i na końcu podpadłam w bulimię. Ale nie uważam że to wina tych dzieci, były jeszcze małe i nic nie rozumiały. Nie widziały jak to może się skończyć. No i one przecież też chciały być lubiane przez rówieśników.
Na tym etapie zycia co jestem teraz, czuje sie o niebo lepiej sama ze soba.w okresie nastoletnim bylam dosyc zakompleksiona dziewczyna, ale im starsza jestem tym mniej mnie obchodzi co inni powiedza o mnie.Lubie siebie i wiem,ze ci, komu na mnie zalezy,to beda w moim otoczeniu, a ci, komu nie zalezy to juz ich sprawa.Dla mnie wazna jest jakosc,a nie ilosc przyjaciol (nigdy nie mialam ich zbyt duzo, a i ci ktorzy byli moimi przyjaciolmi zostawiali mnie, mialam pecha do przyjazni).Jestem w zwiazku od 4 lat i jestem baaardzo wdzieczna losowi za moja druga polowke, mam tez nadzieje ze skoro w przyjazni mialam pecha, to moze w milosci nie :) Na studiach za to zyskalam przyjaciolke z ktora mamy niemal identyczne poglady na zycie itp, tak wiec moim zdaniem nie warto zbytnio sie przejmowac tym,co sie dzieje w okresie liceum, bo to minie.A na studiach sa dojrzale osoby z uksztaltowanymi osobowosciami,wiec mozna poznac bratnia dusze :) wszystko w swoim czasie, a, i jeszcze, wszystko co sie dzieje ma sens i moze nas czegos nauczyc
Od zawsze chciałam grać w teatrze. Wchodzenie w role mnie mega pasjonowało, ćwiczyłam dykcję przed lustrem, role z różnych spektakli, ale od zawsze też miałam lęk występowania przed większą grupą osób. Pomimo tego, że wiele razy wychodziłam ze strefy komfortu, próbowała zajęć teatralnych w szkole, pojechałam na porządny obóz teatralny, za każdym razem było to samo: wchodziłam na scenę i łapał mnie niesamowity strach przed ocenianiem. Później popadłam w różne problemy, trafiłam do psychoterapeuty i bum depresja i fobia społeczna. Dużo pracowałam, chodziłam na terapię i zrozumiałam, że to jak mój tata odkąd byłam mała mówił, że jest beznadziejny, że do niczego się nie nadaje, że lepiej byłoby gdybym zniknął wpłynęło na moje poczucie własnej wartości albo raczej jego brak. W każdym razie na terapii pani powiedziała mi, że podziwia to, jaką jestem fighterką i jak próbuję, ale może powinnam zaakceptować, to że każdy ma predyspozycje w czymś innym i nie mam ekstrawertycznej natury i sama się kiedyś wykończę tym ślepym dążeniem do czegoś z czego pewnie nigdy nie będę zadowolona. Wtedy się poczułam urażona, ale potem kamień spadł mi z serca. To nic złego być introwertykiem. Kiedy po pół roku terapii moja fobia społeczna naprawdę zmalała (jeszcze się z nią borykam), skupiłam się na innych rzeczach. Te słynne teksty "Możesz wszystko jeśli bardzo chcesz", może i tak, ale w niektórych przypadkach bardziej Cię to zniszczy niż pomoże. Warto próbować i nie poddawać się za pierwszym razem, ale gdy widzisz, że coś ewidentnie nie jest Twoje odpuść i szukaj dalej. Olu, uwielbiam Cię jako osobę, jesteś niesamowicie inspirująca! Pozdrawiam serdecznie Ciebie i cudownego kota! :)
Z odcinka na odcinek ty jesteś Olurek coraz piękniejsza! ❤ No i oczywiście super wartościowy filmik, lubię Cię słuchać gdy jadę/ wracam z pracy pociągiem 😀
Odkąd pamiętam należałam do osób, które nie są pewne siebie nie wiem co było tego powodem, ale tak było. Kiedy poszłam do gimnazjum, poznałam nowych ludzi i znalazłam swoją pierwszą w życiu prawdziwą przyjaciółkę to zaczęłam dostawać komplementy, jak to się nie zmieniłam i bardziej otwarłam na ludzi. Dzięki mojej niewielkiej, ale cudownej grupie znajomych odzyskałam wiarę i pewność siebie oraz zrozumiałam, że pomimo wad każdy ma zalety, za które lubi się tę konkretną osobę. Dziękuję za stworzenie tak świetnego filmiku😊❤️ Pozdrawiam
Świetny film i mądre słowa. Miałam tak samo jak ty. Też kocham dorosłość. Bo w końcu tworzę świat o jakim marzyłam. I tak jak mówisz nie jest przypisana do żadnej grupy. Wszystko jest zależne od samej mnie. A w szkole wieczna walka i odrzucanie lub upokarzanie przez grupę bo nie ma się nowego piórnika albo butów. To prawda, dom rodzinny ma duży wpływ. Nie chce powielać błędów rodziców dlatego dążę do tego by moje dzieci w przyszłości miały lepiej niż ja miałam. Chociaż wcale nie mówię że miałam złe dzieciństwo czy byłam zabiedbana przez kogokolwiek lecz dzieci w szkole potrafią być bezlitosne...
Wychowywałam się w rodzinie pełnej, na pierwszy rzut oka nie brakowało mi niczego, aczkolwiek tak nie było. Nie przypomniam sobie, abym usłyszała od moich rodziców słowa, że są dumni ze mnie, że dam sobie radę, nie ma rzeczy sytuacji z której wyjdę z podniesioną głową, często było tak, że rodzice negowali moje pomysły, nie liczyli się z moim zdaniem twierdząc, że oni wiedzą lepiej czego ja w danym momencie potrzebuje. Dawali mi sprzeczne sygnały z jednej strony się mną opiekowali, zachowywali się że jestem dla nich ważną osobą, a z drugiej strony może nawet często nieświadomie odbierali mi moją indywidualność, a także zaniżali poczucie wartości od okresu dzieciństwa. Mając 24 lata teraz doskonale wiem, że brak słów wsparcia, zachęcanie do samodzielnych decyzji, słuchanie moich potrzeb i mojego punktu widzenia i szereg innych zachowań spowodowało u mnie brak pewności siebie w dzieciństwie i teraz w życiu dorosłym. Walczę z tym na każdym roku, aczkolwiek nie jest to takie łatwe do przezwyciężenia bo w głowie 24latki widnieją sytuacje z dzieciństwa, przypomina się odrzucenie w środowisku szkolnym. Obecnie odczuwam strach przed podjęciem nowych kroków, zaczęcia pracy, oczywiście robię krok w tym kierunku ale w głowie pojawia się tysiące myśli że nie dam rady, że nie jestem wystarczająco mądra itd. Także sposób w jaki wychowali nas nasi rodzice z jakimi zachowaniami się spotkaliśmy w dzieciństwie rzutuje na nas i nasze postępowanie na każdym etapie naszego życia
To nie tylko przez dziecinstwo , a przez kapitalizm .. To on sprawia, że człowiek może sie zagubić ..'' th-cam.com/video/IR91V84q8_E/w-d-xo.html Jak dziewczyna się naogląda takich pokazów , to myśli że nigdy nie dorówna tym modelkom .. To internet wam psuje mózgi
Myślę, że próby udawania, że pozjadaliśmy wszystkie rozumy, biorą się z braku pewności siebie albo narcyzmu. To przecież nic złego, że czegoś się nie wie. Nikt nie jest w stanie dobrze znać się na wielu rzeczach. Mój chłopak miał duży problem ze sobą i swoim poczuciem własnej wartości i w końcu sam zakomunikował mi, że nie podoba mu się, jak on sam się widzi i jak postrzega go otoczenie. Ja mu zaproponowałam terapię, a on doszedł do wniosku, że w sumie nie ma nic do stracenia. Jako że często podróżujemy, wybraliśmy poradnię, w której możliwe są spotkania online (Psychologgię). Czasami jesteśmy w Warszawie i Arek może udać się na stacjonarne spotkanie. Nawet towarzyszyłam mu kilka razy. :) Sesje naprawdę poprawiły jego samopoczucie.
Ja może nie będę przytaczac swojej historii, ale chciałam się podzielić swoją refleksją, bo uważam ze temat jest niesamowicie istotny. Co do bycia doroslym i wpływu naszej rodziny. Osobiście uważam że nasze dzieciństwo ma absolutnie niesamowity wpływ na to jakimi jesteśmy ludźmi. Już nie tylko rodzice, ale otoczenie i nauczyciele, wszystko. Problem w tym, że nawet jak sobie uświadomimy te wszystkie czynniki które wynosimy z domu, które podkopuja nasza samocene, jak właśnie przykładowi rodzice którzy krzyczeli na nas dlaczego 4 a nie 5, jesteśmy w stanie z tym walczyć. Nie powielać wzorców. Natomiast rodzice nam wpajaja o wiele więcej myślę niż tylko te powierzchowne zachowania. Cała ideologię życiową, jak np 'masz znaleźć sobie porządna pracę'. I potem my faktycznie szukamy takiej pracy. Płatnej 1go każdego miesiąca. Co z tego że ledwo starcza na życie. Ale to dobry zawód. Potem w naszym życiu pojawia się też kwestia np dobierania partnera i niestety tu nasze dziecinstwo I rodzice mają ogromny wpływ. Mówi się ze pierwsza miłością dziewczynki jest jej ojciec. No i co się dzieje w przypadku gdy małżeństwo rodziców się rozpada? Taka osoba zostaje bez poczucia bezpieczeństwa, bez dobrego wzorca rodziny, często z ogromnym żalem a czasem i poczuciem winy. Teraz się dużo mówi o świadomym rodzicielstwie, ale kiedyś nikt sobie tym nie zwracał głowy. 'ryby i dzieci głosu nie maja' - jak słyszałam w dzieciństwie. I potem niestety, większość z nas czeka terapia u psychologa i lata pracy nad sobą, żeby wyeliminować te toksyczne myśli i zachowania.
Widzę u siebie postęp. Najgorzej było w podstawówce,liceum. Na studiach juz mialam fajna paczkę przyjaciółek a później w każdej kolejnej pracy poznawalam świetnych, życzliwych ludzi a wraz z tym rosła moja pewność siebie :) Teraz mam 33 lata i jest na prawdę nieźle 😊
Świetny film, powinno go obejrzeć więcej osób 👍 chociaz co do rodzin dysfunkcyjnych to sa dwie strony medalu zawsze, moj ojciec pije, z mama rozstali sie jak byłam z bratem mala i mama zajmujac sie nami zakorzenila w Nas to ze musiny byc pewni siebie, musimy umieć zobie w życiu poradzic, wiedzieć czego chcemy. Jak widac wszystko zalezy od rodzicow i od tego jakie podejscie beda miec.
Bardzo wartosciowe video, z pewnoscia wielu pomoze. Nastoletnią siebie odesłałabym do Twojego filmiku oraz namawiałabym do zastosowania sie do tych rad. Pozdrawiam serdecznie.
Ja mam niską somoocenę. Z powodu ludzi ze szkoły. Nie będę tutaj pisać swojej historii bo to nie ma sensu. Fajny film. Więcej takich. Na codzień cię nie oglądam ale zaskoczyłam się tym razem.
Ja jestem taką osobą, która nie ma problemu w życiu osobistym i towarzyskim. Jestem lubiana i otwarta. Nie mam problemu, aby kogoś poznać lub wejść w nowe towarzystwo. Nie mam problemu, aby porozmawiać z kimś na jakiś temat. Umiem bronić swojego zdania, obrócić sytuację w żart. Często słyszę, że ludzie lubią spędzać ze mną czas, bo jestem pozytywna i właśnie uważają, że w życiu idzie mi łatwo i wszystko się układa. A w pracy? W pracy jestem nieśmiała i płochliwa. Za każdym razem jak mam do wykonania jakieś zadanie automatycznie mam w głowie, że je zawalę lub zrobię niewłaściwie. Czuje, że jestem najgorsza ze wszystkich pracowników i porównuję swoją pracę do pracy innych i oczywiście moja wypada przy tym blado. Nie potrafię bronić swojego zdania, a jak szef zwróci mi uwagę to czuję, że zawaliłam po całej linii i znów jestem niewystarczająca. Rozmawiam na ten temat z moimi najbliższymi i często słyszę "musisz wyluzować, nie przejmuj się tak". Pytanie: jak?:) Nie umiem. Staram się z tym walczyć ale jeszcze długa droga przede mną. W teorii to się wszystko wydaje takie proste. Ja już od dawna wiem, że problem urodził się w dzieciństwie, bo zawsze słyszałam od rodziców, że robię coś źle, tam się nie dostanę itd.Mam nadzieje, że kiedyś stanę się równie pewną osobą w pracy jak w życiu osobistym:D. Życzę tego wszystkim. Jak zwykle genialny filmik Olu. Pozdrawiam Cię serdecznie.
ja z kolei zawsze byłam przez rodziców wspierana, ale przyniosło to efekt odwrotny od spodziewanego. jestem teraz... może nie tyle niesamodzielna, ale okropnie niepewna siebie, pełna kompleksów i przerażona kontaktami międzyludzkimi. dlaczego? bo rodzice zawsze chcieli dla mnie dobrze. problemy rozwiązane, sprawy pozałatwiane, telefony wykonane, pani w sklepie spytana i wszystko nie przeze mnie, ale przez rodziców. i choć absolutnie nie mam im tego za złe, skończyło się to na terapii. prawda jest niestety taka, że często działa to także w drugą stronę - nadopiekuńczość czasem może wyrządzić więcej złego niż mniejsze zainteresowanie dzieckiem i rzucanie go na głęboką wodę.
Pamietam moja „samice alfa” z gimnazjum która zawsze miała dobre oceny i zawsze wszytko wiedziała i dopiero na sam koniec okazało się ze jej sposobem na stres jest nauka wiec uczyła się prawie non stop
Z tym brakiem samooceny to trochę jak efekt domina. Zaczyna się gdy jesteś dzieckiem i spędzasz większość dnia w domu rodzinnym, później w szkole, następnie wydaje się, że nawet na ulicy ktoś się z ciebie śmieje. I trzeba z tym walczyć. I racja- lepiej być dorosłym, łatwiej mieć to wszystko gdzieś. Ale nadal pojawia się taki chochlik z tyłu głowy mówiący się "o bożu jak on ma dobrze, też bym tak chciała", a to tylko fasada i przecież nie widzisz tego co jest tak prawdziwie. I mimo, że wiesz to co z tego? I tak się porównujesz. Liczę, że nastanie magiczny dzień kiedy wcale tak nie pomyślę
Bardzo fajny i wartościowy filmik - jak i Ty. Powiem też, że filmów na ten temat obejrzałem sporo, ale twój bardzo oryginalnie podchodzi do tematu. Bardzo pomysłowe :-) Szczególnie podoba mi się stwierdzenie że na pozór wydaje się, że dana osoba jest pewna siebie a okazuje się że w TEJ dziedzinie jest pewna a w INNYCH niekoniecznie. A tak z innej beczki to bardzo mi się podobasz nie tylko jako TH-camrka, z urody ale i z osobowości o podejścia do swoich spraw. Nie boisz się być inna. Mi to imponuje! :- ) A i niech Twój chłopak zawsze docenia co ma, bo drugiej takiej nie ma. Pamiętaj o tym.
Zgadzam się ze dzieciństwo ma ogromny wpływ. U mnie jednak jest odwrotnie jeśli chodzi o przytoczone przez Ciebie przykłady. Obecnie mam 23 lata i mniej więcej udało mi się pokonać ten etap ogromnej niepewności oraz nieśmiałości. Dalej gorzej się czuje w dużej grupie osób, szczególnie grupie głośnych osob. Ale jeśli chodzi o relacje rodzinne to mniej więcej miałam jak ta Klaudia z przykładu.
Zgadam sie ze wszystkim! Ja niestety pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej, to otwarosc na ludzi sama sobie wyrobiłam w momencie kiedy ludzie ze szkoły zaczęli mnie niszczyc psychicznie. Z domu baaaaardzo dużo się wynosi. Ludzie który na co dzień słyszą awantury rodziców, słyszą to co oni mówią często odbija się na psychice - często takie dzieci nie umieją się skoncentrować, są zamknięte w sobie, też się awanturuja(!). Najgorsze w tym wszystkim jest to, że rodzice nie widzą w sobie błędów! Znam chłopca który ma problemy w szkole, z ortografią z interpunkcja z koncentracją, budowaniem zdań i tak dalej i tak dalej i dalej. Gdy psycholog szkoły i poradnia mówi ze trzeba go częściej chwalić, nie krytykować wkolko i krzyczeć na niego, ale też chwalić. Pomagać. Zwracać na niego uwagę (cofnął się trochę w rozwoju by upodobac się do brata który wkolko jest chwalony i ma poblazane wszystko). I co ma w domu? Wszystko odwrotnie... Rodzice myślą ze jednak to problem tylko w szkole, więc jest w klasie integracyjnej (?). To jest przykre. Ja od swojej rodziny musiałam się odciąć, bo działa na mnie wręcz toksycznie. Mimo to, nadal dochodzą mnie słuchy jak to mamcia bądź tatko mówią że ja zmienię zaraz swojego chłopaka itd, uh. Ileż można słuchać plotek o sobie. Uwielbiam słuchać jak poruszasz takie tematy. Tematy trudne, czasem właśnie nie zauważalne.
Ja też uważam, że dorosłość jest lepsza. Nawet ta 'wczesna" czyli gdy masz te troszkę ponad 20 lat. Jeśli chcesz się uczyć to robisz to dalej, jeśli nie chcesz to po prostu idziesz do pracy. Ja tak mam, że już mi tak nie zależy na opinii innych ludzi, nie przywiązuję do tego zbyt dużej uwagi. I to jest w tym wszystkim najlepsze ;)
Z odcinka na odcinka pięknie wyglądasz💙🙂 super filmik 🙂 łapka w górę 👍 Każdy jest inny każdy jest z nas wyjątkowy pewność siebie zdobywamy całe życie 🙂
Super film 😘 może to dziwnie zabrzmi, oglądam Cię już bardzo długo i za każdym razem gdy czuje się niepewna siebie albo mam podjąć jakaś ważna decyzje, myśle sobie „nie panikuj! Pomyśl co zrobiłaby Olur” - Pomaga 😂😄 jestem rok młodsza i bardzo Ci zazdroszczę tej elokwencji i dojrzałości w każdym temacie 👍🏻
Masz rację, wiele zależy od otoczenia, nadal szukam osób z ktorymi mogłabym stworzyć fajną relacje. Niestety w szkole ciągle nas porownywano ocenami, wyglądem... W moim domu mama jest tą osobą, która wspiera i służy pomocą, tata to osoba dla której wszystko jest bezsensu, najlepiej siedzieć w domu i spać ale zarabiać miliony. Mam w sobie zaszczepione te obydwa podejścia do życia i nie wiem jak je wyrzucić z siebie.. Pozdrawiam cieplutko 😉
Czasem bywa, że znajdujemy się w bardzo ciężkiej sytuacji i tak naprawdę nie mamy na nią wpływu, nie możemy jej za bardzo poprawić. Jak to przetrwać? Co zrobić, aby poprawić tę sytuację? Jak zbudować dystans do tego, co sprawia, że cierpimy lub przeżywamy inne intensywne, negatywne emocje? Co gdy jest w nas tych emocji i lęku bardzo dużo? Jak budować dystans i poczucie własnej wartości w takiej sytuacji?
Głupio to brzmi, ale w takich sytuacjach niestety czas jest najlepszym lekarstwem. Jeżeli nie masz na coś wpływu, a cierpisz psychicznie to zdystansuje się czas. Możesz próbować zapychać sobie czas, próbować nie myśleć o sytuacji, ale moim zdaniem tłumienie emocji jest złe bo one i tak prędzej czy później wyjdą, niekoniecznie w lepszy sposób.
Trzeba dostać wiary w siebie. Wiedzieć ze nie jest się slabym. Czasem przychodzi to na "nauki" np psycholog nas do tego przygotuje/zmieni a czasem przychodzi to samo. Tak znikąd czujesz nagle siłę w sobie. Poza tym, zawsze jest wyjściem sytuacji, tylko nie zawsze wiemy że możemy coś zrobić. Badz właśnie się boimy. Ale wyjście jest zawsze, nie ważne od wieku teoretycznie.
Tu nie chodzi o wyglad. Mnie kazdy komplementuje i ze wzgledu na wyglad i charakter, ale moze to mi powiedziec caly swiat i nic to nie da, dopoki sama nie zaczne siebie lubic.
Może inaczej. Pewność siebie nie zależy od wyglądu, tylko od tego, w jaki sposób MY sami siebie postrzegamy. Bo tu chodzi o NASZĄ pewność siebie, a nie kogoś, kto uważa: gdybym wyglądała tak jak Ty, to blebleble. Nie, nie. Jeżeli akceptujesz i lubisz siebie, to pewność siebie na pewno będzie Ci zbudować łatwiej.
Ola, masz rację, ale moim zdaniem brak pewności siebie przez wygląd w dużej mierze jest w sytuacji kiedy chcemy zagadać do obcej osoby przeciwnej płci, a w dużej części to ocenianie swojego intelektu w negatywny sposób powoduje, że wydaje nam się, że nie mamy ciekawych rzeczy do powodzenia, nie odnajdujemy swoich umiejętności, itp., wtedy myśl o podjęciu kroku w jakimś celu tworzy w naszej głowie czarny scenariusz. A co do sytuacji życiowych, to nawet nie dawno, na studiach, kiedy siedziałem w większym gronie osób z roku na przerwie między zajęciami to czułem się jak by mnie nie było, bo kilka razy jak wypowiedziałem się na jakiś temat to tak jak by nikt tego nie słyszał. Bardzo złe uczucie wtedy się pojawia, dlatego w późniejszym czasie tylko siedziałem z ludźmi i słuchałem jak rozmawiali.
Ola - świetny filmik, tylko timing słaby, bo mistrzostwa mamy! (chłopaki zaserwowali nad niedzielę przed telewizorami, brawo ❤️🇵🇱❤️) Ale tak całkowicie poważnie to mądrze mówisz, ciekawie opowiadasz i pięknie wyglądasz ❤️
Cześć Ola jesteś mega dziewczyna ,kobieta;)Bardzo otwarta zajebista lubi Cię Słuchać.Ja po 30 dopiero nabrałem pewności siebie ,za sprawą kobiet.Następnym razem załóż coś,z mniejszym dekoltem ponieważ się krępujesz;)Ogólnie ślicznie wyglądasz miło się na Ciebie patrzy ;)Może kolejny odcinek byś nagrała o dzisiejszych relacjach damsko męskich związkach ?
Masz rację, że nie ma przepisu na pewność siebie, a szkoda... :( Tak tylko zaznaczę, że ja wychowałam się w domu gdzie miałam wszystko, a teraz nie jestem pewna siebie, a moja przyjaciółka wychowała się w domu z ojcem alkoholikiem i jest BARDZO pewna siebie! Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje...
Może dlatego, że dla niej nie mogło być nic gorszego w życiu jak widok pijanego ojca, który mógł być nieobliczalny. Brak pewności siebie to strach przed spełnieniem się czarnego scenariusza, który tworzy się nam w głowie, np. zagadam do niej, a ona powie mi, że mam brzydki ryj i jestem dla niej za niski, niby nic, a jednak zaboli, więc takiej sytuacji się unika i nie zagaduje.
Fajny temat, ładny film. Tutaj film o naszych przemyśleniach na temat szkoły, poparte moimi doświadczeniami z lat młodzieńczych ;) th-cam.com/video/e7ZJ4wCCxeM/w-d-xo.html
Nie jesteście pewne siebie ? To nie przez dzieciństwo, a świat w jakim żyjemy .. Nieustannie sie porównujecie z ładniejszymi i seksowniejszymi od Was th-cam.com/video/XNq9ALzwM3A/w-d-xo.html Przez to macie kompleks niższości..
Powielasz mity. Nie ma ścisłego związku między sytuacją w domu a pewnością siebie. To są mity. Główną rolę odgrywa biochemia mózgu, którą ukształtowana jest przez geny. Popatrz, jak może się różnić rodzeństwo z tej samej rodziny. Ludziom oczywiście lepiej jest tłumaczyc sobie wszystko traumami, bo to wygodniej i jakby to nas usprawiedliwia, ale to nie znaczy, że gdy jakieś tłumaczenie nam pasuje, że jest prawdziwe. To są 2 różne rzeczy.
Sam sobie zaprzeczasz w tym poście. Skoro najważniejsza jest biochemia mózgu ukształtowana przez geny to chyba rodzeństwo powinno być bardzo podobne? A ty piszesz jak bardzo może się ono różnić. Dalej natomiast piszesz, że ludzie szukają usprawiedliwienia zamiast.... przyznać się, że mają kiepskie geny? Sytuacja w domu i wpływ rodziców to oczywiście nie jest jedyny element ale na pewno bardzo ważny.
@@bobhill2483 nawet nie chce mi się tego komentować. Ale coś napisze. Poczytaj o tasowaniu się genów. Nie twierdzę, że sytuacja w domu nie ma żadnego wpływu. ale trzeba znać proporcje. W Piwie zapewne znajdziesz kawałki mikroskopijne mięsa, ale co stanowi główny składnik? Oczywiście, że woda. Tak samo w tym. Wpływ rodziny to może 0,1%. Geny to absolutna podstawa, tylko, że o tym się nie mówi, bo nie ma z tego korzyści materialnych. Lepiej opowiadać, że rozmówkami, albo jakimiś terapiami można komuś pomóc.
@@gregentertainment3372 kiepskie geny to dopiero fajne usprawiedliwienie 😁 przyznaję, sama czasem korzystam, takie geny i co ja mogę ;-) a nie słyszałeś o wpływie umysłu na materię i że geny można modyfikować myślą? Ale oczywiście to jest myślozbrodnia zapewne 😁
@@gregentertainment3372 czyli pozostajemy przy wariancie wygodnym i jak co, to "mam kiepskie geny i nie da rady"; w sumie dobry patent 👍;-) jak wspomniałam, czasem używam 😁
Zgadzam się w 100 %, ze brak pewnosci siebie wynosi sie z domu... ja wychowalam sie niestety w takiej rodzinie, gdzie byl alkohol awantury, brak wsparcia, do domu tez znajomych nie zapraszalam, bo sie wstydzilam... gdy wracalam do domu to az na klatce schodowej sie trzęsłam, bo w domu było tak źle, te dziecinstwo zabralo mi pewnosc siebie, siłe, samoakceptacje, nie wierzylam w siebie kompletnie, dzis jestem dorosła i rowniez wole sie z czegos wycofac niz w to pojsc i sie przekonac,
takze mamo , tato - dzięki ... :(
ps mam coreczke jest w wieku przedszkolnym i wychowuję ją wlasnie w ten sposob jak przedstawilas Klaudie, wspieram, interesuję sie nią, tlumacze jej wszystko powoli, nie krzyczę, wyslucham... to bardzo wazne pamiętajcie...
Doskonale Panią rozumiem, niestety mam i miałam tak samo.
bzdury wypisujesz. Prawdopodobnie mylisz skutek z przyczyną
+gregentertainment nie będę się rozpisywać w tym temacie, bo mi sie nadzwyczajnie nie chce. Nie zgadzam się z Tobą, i bzdury to wypisujesz Ty. Pozdro !
bo nie masz argumentów i tyle. Przez całe życie chcesz mieć pretensje do rodziców? Tak jest najłatwiej. Napisze ci, że każdy ma jakieś pretensje do rodziców, bo taka jest kolej rzeczy. Natomiast problemy ludzi nie biorą się z żadnych traum, tylko z biochemii mózgu, a ta jest wynikiem genów. Twoi rodzice sobie nie radzili i Ty sobie nie radzisz. Oczywiście inaczej to się wyraża, ale chyba widzisz, jakie skłonności odziedziczyłaś po rodzicach. Ty jak i wiele innych osób, mylicie skutek z przyczyną. Ten błąd jest nawet w fachowych książkach.
+gregentertainment nie wiesz co przeżyłam będąc małym dzieckiem i z czym musiałam walczyć będąc nim, więc proszę Cię nie wypowiadaj się na temat na który nie masz pojęcia. Od ponad roku chodzę na terapię do psychologa i wiem co jest przyczyną i skutkiem. W jaki sposób się ukształtowałam, co mi przychodzi z trudem a co z łatwością.
Ja miałem zawsze kompleksy pod względem swojej postury. Jak zaczynałem liceum to miałem 177cm i ważyłem 52 kg i słyszenie z ust dziewczyn że jestem taki chudziutki nie brzmiało w moich uszach zbyt dobrze i czułem się jak dziecko nie jak mężczyzna, a że miałem problemy na tle nerwowym to mało jadłem, więc nie mogłem przytyć. Po liceum poszedłem do dietetyk i wydawałem sporo pieniędzy, żeby przytyć i udało mi się przekroczyć 60kg, ale później przez problemy ze stresem większość z tego straciłem. Zrobiłem 3 tatuaże, żeby te chude ręce nie wyglądały tak źle i to mi pomogło, ale to tylko doraźna pomoc. Teraz dobrnąłem już do tego, że naprawdę podobam się sobie, ale dalej niezbyt wierzę w to, że mogę się podobać kobietom xd Po prostu nie mam już hopla na punkcie męskości najprościej rozumianej i przestaję skupiać się na tym czego nie mam, a zaczynam na tym co mam i nauczyłem się też, że brak samoakceptacji bierze się również z tego, że jesteśmy zapatrzeni w siebie, bo gdybyśmy rozejrzeli się trochę i zaczęli widzieć innych ludzi wokół nas, którzy mają prawdziwe problemy, to nie mielibyśmy czasu na użalanie się nad swoją małą biedą.
Ja w podstawówce i gimnazjum byłam taką dziewczyną która myśle, że była "zajebista" jak to nazywasz. Byłam przewodniczącą szkoły i miałam wielu znajomych i w tym adoratorów. Później poszłam do dużego miasta do elitarnego liceum i trafiłam na klase gdzie miałam w sumie tylko 3 koleżanki z którymi sie dogadywałam. Z pewnej siebie dziewczyny bedącej w centrum stałam sie szarą myszką, która czuła sie gorsza przez to, że nie może znaleźć wspólnego jezyka z innymi osobami. Czułam, że wszyscy to widzą. Wyszedł tutaj na wierzch mój kompleks mądrości. W dzieciństwie czesto mama mówiła, że zadaje głupie pytania, że jak moge wielu rzeczy nie wiedzieć itd. Czułam że nie jestem inteligentną osobą, dlatego jak tylko trafiałam na mądrzejszych od siebie to bałam sie przemówień publicznych i zadawania pytań, tak aby nikt sie o tym nie dowiedział. Dzisiaj już po kilku latach znam swoją wartość, jednak długo nad nią pracowałam. Obecnie czytam książke "6 filarów własnej wartości" gdzie autor uwzglednił: świadome życie, samoakceptacja, odpowiedzialność za siebie, asertywność, życie celowe i prawość jako filary poczucia własnej wartości. POLECAM książki dla zainteresowanych tematem poczucia własnej wartości ;)
Marysia Marysia tak! Ta książka jest super :)
Moja mama cały czas uważa, że robi dla mnie bardzo dużo, bo kupuje mi co chce, załatwia lekarzy i się martwi. Ale nie poświęca czasu w ogóle, wraca z pracy, jest zajęta, każe mi być cicho i nie chce mnie słuchać. Więc jak mam zbudowac z nią relację? Czuję, że głębsze relacje mam z innymi, obcymi osobami. Mama zachowuje się w stosunku do mnie, jak taki surowy nauczyciel, który tylko chce karac i wymagac, ale nie potrafi tez docenić... przez to byłam mega niepewna siebie, ale jak poszlam do liceum, musialam zmierzyc sie z nowa klasa, ciężka klasa, ludzie bardzo specyficzni i byłam załamana, ale w rzeczywistości okazala się to dla mnie szybka lekcja dorastania i odcielam to co w domu od mojego zachowania, postaw i psychiki i udalo mi sie otworzyc💕
Olur, kwitniesz 👏🌷
Temat idealny dla mnie. Niestety niedawno okazało się skąd „wywodzi” się mój problem. Nie powiązałabym tego z dzieciństwem i faworyzowaniem przez mamę mojej siostry. Niby nic a w głowie zostało wiele przykrych wspomnień, które teraz wychodzą. Czemu jest tak mało ludzi jak Ty, z którymi można pogadać na takie tematy. Jedyną taka osobą dla mnie jest mój mąż. To on mnie „otworzył”.
Każdy filmik jest jak pode mnie zrobiony :o. Buziak Olur 😘😁
❤️
Nigdy nie byłam pewna siebie. Fakt, jestem osobą niezwykle pozytywną, która zdaje sobie sprawę z tego, że to od mojego podejścia zależy czy wyjdę z pracy z uśmiechem na twarzy, czy ze stertą negatywnych myśli. Cieszy mnie to, że współpracownicy mówią mi, że uwielbiają ze mną pracować, bo zawsze wychodzą z pracy w dobrym humorze. Podnosi mnie to na duchu, ale to nie znaczy, że nie mam problemu z pewnością siebie. Nie potrafię się obronić, gdy ktoś usiłuje wmówić mi winę, mam wrażenie, że czegokolwiek bym nie powiedziała to wyjdzie na to, że się usprawiedliwiam. Najczęściej nie mówię nic lub mówię co myślę, gdy atakującego nie ma w pobliżu. Efekt? Nie dostałam awansu w pracy, bo "nie jestem wyszczekana". Fakt, nie jestem, bo nie uważam tego za metodę roszczenia czegokolwiek od kogokolwiek. Powinnam się cieszyć, że taka nie jestem, a tymczasem co? **** mnie strzela, bo tylko to było powodem. Cała pewność siebie, którą usiłuję w sobie zbudować znowu się ulatnia i po raz kolejny muszę zaczynać od nowa. I znów jestem osobą, która płacze, gdy ktoś zwróci jej uwagę na nawet najmniejszy błąd. Już totalnie mnie to przerasta. Zajebiście wykonuję swoją pracę. Poprzednie również. Każdy daje mi to do zrozumienia. Ale przez brak pewności siebie nie potrafię awansować i przestaję wierzyć, że w ogóle się to zmieni. Fuck logic. Idę szukać nowej pracy. Znowu.
Ten filmik to wielka motywacja... Zazdroszczę ci, że jesteś na takim etapie w życiu na jakim jesteś i podziwiam cię bardzo, a przy okazji jeszcze jesteś śliczna. 😊
Chciałabym podzielić się tutaj swoją historią związaną z samoakceptacją.
Wydaje mi się, że u mnie tym złym "czynnikiem" nie była moja rodzina (która zawsze mnie wspiera) lecz znajomi ze szkoły.
To wszystko zaczęło się już w podstawówce, kiedy to słyszałam jak dzieci z mojej klasy czy szkoły śmieją się z mojego wyglądu, ponieważ nie byłam wtedy najszczuplejsza. I tak z dnia na dzień moja samoakceptacja malała i malała... Aż w końcu na przełomie szkoły podstawowej i gimnazjum wpadłam na pomysł, że pewnie wszyscy mnie polubią, gdy będę wyglądać tak, jak oni i schudnę. Skończyło się na tym, że wpadłam w anoreksję i do teraz walczę z resztkami tych chorych myśli anorektyczki oraz codziennie staram się podbudowywać swoją samoocenę. Dziś już wiem, że osoby, które w młodości śmiały się ze mnie po prostu nie były mnie warte. Niestety dopiero teraz poznaję osoby, które są naprawdę cudowne, wartościowe i mnie wspierają 💕. Wem też że nikt nie przeżyje za mnie mojego życia, więc dlaczego inni mają mi mówić, co mam robić, czy jak wyglądać?!
Pamiętajmy, że żeby ktoś nas polubił, pokochał, zaakceptował musimy najpierw SAMI się polubić, pokochać i zaakceptować ❤
Serdecznie Wszystkich Pozdrawiam i dziękuję Ci Olu za ten cudowny film, który gdyby dotarł do młodszej mnie być może dużo by mi zaoszczędził
Wikkkcia •.• Ze mną było bardzo podobnie. Byłam wyzywana w szkole, potem zaczęłam się objadać w ukryciu a na przerwach chowałam się w łazience. No i na końcu podpadłam w bulimię. Ale nie uważam że to wina tych dzieci, były jeszcze małe i nic nie rozumiały. Nie widziały jak to może się skończyć. No i one przecież też chciały być lubiane przez rówieśników.
Na tym etapie zycia co jestem teraz, czuje sie o niebo lepiej sama ze soba.w okresie nastoletnim bylam dosyc zakompleksiona dziewczyna, ale im starsza jestem tym mniej mnie obchodzi co inni powiedza o mnie.Lubie siebie i wiem,ze ci, komu na mnie zalezy,to beda w moim otoczeniu, a ci, komu nie zalezy to juz ich sprawa.Dla mnie wazna jest jakosc,a nie ilosc przyjaciol (nigdy nie mialam ich zbyt duzo, a i ci ktorzy byli moimi przyjaciolmi zostawiali mnie, mialam pecha do przyjazni).Jestem w zwiazku od 4 lat i jestem baaardzo wdzieczna losowi za moja druga polowke, mam tez nadzieje ze skoro w przyjazni mialam pecha, to moze w milosci nie :) Na studiach za to zyskalam przyjaciolke z ktora mamy niemal identyczne poglady na zycie itp, tak wiec moim zdaniem nie warto zbytnio sie przejmowac tym,co sie dzieje w okresie liceum, bo to minie.A na studiach sa dojrzale osoby z uksztaltowanymi osobowosciami,wiec mozna poznac bratnia dusze :) wszystko w swoim czasie, a, i jeszcze, wszystko co sie dzieje ma sens i moze nas czegos nauczyc
Od zawsze chciałam grać w teatrze. Wchodzenie w role mnie mega pasjonowało, ćwiczyłam dykcję przed lustrem, role z różnych spektakli, ale od zawsze też miałam lęk występowania przed większą grupą osób. Pomimo tego, że wiele razy wychodziłam ze strefy komfortu, próbowała zajęć teatralnych w szkole, pojechałam na porządny obóz teatralny, za każdym razem było to samo: wchodziłam na scenę i łapał mnie niesamowity strach przed ocenianiem. Później popadłam w różne problemy, trafiłam do psychoterapeuty i bum depresja i fobia społeczna. Dużo pracowałam, chodziłam na terapię i zrozumiałam, że to jak mój tata odkąd byłam mała mówił, że jest beznadziejny, że do niczego się nie nadaje, że lepiej byłoby gdybym zniknął wpłynęło na moje poczucie własnej wartości albo raczej jego brak. W każdym razie na terapii pani powiedziała mi, że podziwia to, jaką jestem fighterką i jak próbuję, ale może powinnam zaakceptować, to że każdy ma predyspozycje w czymś innym i nie mam ekstrawertycznej natury i sama się kiedyś wykończę tym ślepym dążeniem do czegoś z czego pewnie nigdy nie będę zadowolona. Wtedy się poczułam urażona, ale potem kamień spadł mi z serca. To nic złego być introwertykiem. Kiedy po pół roku terapii moja fobia społeczna naprawdę zmalała (jeszcze się z nią borykam), skupiłam się na innych rzeczach. Te słynne teksty "Możesz wszystko jeśli bardzo chcesz", może i tak, ale w niektórych przypadkach bardziej Cię to zniszczy niż pomoże. Warto próbować i nie poddawać się za pierwszym razem, ale gdy widzisz, że coś ewidentnie nie jest Twoje odpuść i szukaj dalej.
Olu, uwielbiam Cię jako osobę, jesteś niesamowicie inspirująca! Pozdrawiam serdecznie Ciebie i cudownego kota! :)
Z odcinka na odcinek ty jesteś Olurek coraz piękniejsza! ❤
No i oczywiście super wartościowy filmik, lubię Cię słuchać gdy jadę/ wracam z pracy pociągiem 😀
Odkąd pamiętam należałam do osób, które nie są pewne siebie nie wiem co było tego powodem, ale tak było. Kiedy poszłam do gimnazjum, poznałam nowych ludzi i znalazłam swoją pierwszą w życiu prawdziwą przyjaciółkę to zaczęłam dostawać komplementy, jak to się nie zmieniłam i bardziej otwarłam na ludzi. Dzięki mojej niewielkiej, ale cudownej grupie znajomych odzyskałam wiarę i pewność siebie oraz zrozumiałam, że pomimo wad każdy ma zalety, za które lubi się tę konkretną osobę. Dziękuję za stworzenie tak świetnego filmiku😊❤️ Pozdrawiam
Świetny film i mądre słowa. Miałam tak samo jak ty. Też kocham dorosłość. Bo w końcu tworzę świat o jakim marzyłam. I tak jak mówisz nie jest przypisana do żadnej grupy. Wszystko jest zależne od samej mnie. A w szkole wieczna walka i odrzucanie lub upokarzanie przez grupę bo nie ma się nowego piórnika albo butów. To prawda, dom rodzinny ma duży wpływ. Nie chce powielać błędów rodziców dlatego dążę do tego by moje dzieci w przyszłości miały lepiej niż ja miałam. Chociaż wcale nie mówię że miałam złe dzieciństwo czy byłam zabiedbana przez kogokolwiek lecz dzieci w szkole potrafią być bezlitosne...
Wychowywałam się w rodzinie pełnej, na pierwszy rzut oka nie brakowało mi niczego, aczkolwiek tak nie było. Nie przypomniam sobie, abym usłyszała od moich rodziców słowa, że są dumni ze mnie, że dam sobie radę, nie ma rzeczy sytuacji z której wyjdę z podniesioną głową, często było tak, że rodzice negowali moje pomysły, nie liczyli się z moim zdaniem twierdząc, że oni wiedzą lepiej czego ja w danym momencie potrzebuje. Dawali mi sprzeczne sygnały z jednej strony się mną opiekowali, zachowywali się że jestem dla nich ważną osobą, a z drugiej strony może nawet często nieświadomie odbierali mi moją indywidualność, a także zaniżali poczucie wartości od okresu dzieciństwa. Mając 24 lata teraz doskonale wiem, że brak słów wsparcia, zachęcanie do samodzielnych decyzji, słuchanie moich potrzeb i mojego punktu widzenia i szereg innych zachowań spowodowało u mnie brak pewności siebie w dzieciństwie i teraz w życiu dorosłym. Walczę z tym na każdym roku, aczkolwiek nie jest to takie łatwe do przezwyciężenia bo w głowie 24latki widnieją sytuacje z dzieciństwa, przypomina się odrzucenie w środowisku szkolnym. Obecnie odczuwam strach przed podjęciem nowych kroków, zaczęcia pracy, oczywiście robię krok w tym kierunku ale w głowie pojawia się tysiące myśli że nie dam rady, że nie jestem wystarczająco mądra itd. Także sposób w jaki wychowali nas nasi rodzice z jakimi zachowaniami się spotkaliśmy w dzieciństwie rzutuje na nas i nasze postępowanie na każdym etapie naszego życia
To nie tylko przez dziecinstwo , a przez kapitalizm .. To on sprawia, że człowiek może sie zagubić ..''
th-cam.com/video/IR91V84q8_E/w-d-xo.html
Jak dziewczyna się naogląda takich pokazów , to myśli że nigdy nie dorówna tym modelkom .. To internet wam psuje mózgi
th-cam.com/video/c5c3m-QCpec/w-d-xo.html
th-cam.com/video/X-fF4HrpuaA/w-d-xo.html
th-cam.com/video/rWGIPnOzmAs/w-d-xo.html
Jeżeli wasze idolki idą w tym samym kierunku . Więc depresja jest tylko kwestią czasu
th-cam.com/video/RNhXLMoGnu4/w-d-xo.html
Robię herbatkę i zabieram sie do oglądania ;3
Edit: mega wartościowy filmik, dzięki, że jesteś ♡
Myślę, że próby udawania, że pozjadaliśmy wszystkie rozumy, biorą się z braku pewności siebie albo narcyzmu. To przecież nic złego, że czegoś się nie wie. Nikt nie jest w stanie dobrze znać się na wielu rzeczach. Mój chłopak miał duży problem ze sobą i swoim poczuciem własnej wartości i w końcu sam zakomunikował mi, że nie podoba mu się, jak on sam się widzi i jak postrzega go otoczenie. Ja mu zaproponowałam terapię, a on doszedł do wniosku, że w sumie nie ma nic do stracenia. Jako że często podróżujemy, wybraliśmy poradnię, w której możliwe są spotkania online (Psychologgię). Czasami jesteśmy w Warszawie i Arek może udać się na stacjonarne spotkanie. Nawet towarzyszyłam mu kilka razy. :) Sesje naprawdę poprawiły jego samopoczucie.
Uwielbiam Cię słuchać, dobrze, że mówisz o takich ważnych sprawach, bo czasami trzeba sobie uświadomić pewne rzeczy w codziennym biegu. Pozdrawiam :)
Ja może nie będę przytaczac swojej historii, ale chciałam się podzielić swoją refleksją, bo uważam ze temat jest niesamowicie istotny. Co do bycia doroslym i wpływu naszej rodziny. Osobiście uważam że nasze dzieciństwo ma absolutnie niesamowity wpływ na to jakimi jesteśmy ludźmi. Już nie tylko rodzice, ale otoczenie i nauczyciele, wszystko. Problem w tym, że nawet jak sobie uświadomimy te wszystkie czynniki które wynosimy z domu, które podkopuja nasza samocene, jak właśnie przykładowi rodzice którzy krzyczeli na nas dlaczego 4 a nie 5, jesteśmy w stanie z tym walczyć. Nie powielać wzorców. Natomiast rodzice nam wpajaja o wiele więcej myślę niż tylko te powierzchowne zachowania. Cała ideologię życiową, jak np 'masz znaleźć sobie porządna pracę'. I potem my faktycznie szukamy takiej pracy. Płatnej 1go każdego miesiąca. Co z tego że ledwo starcza na życie. Ale to dobry zawód.
Potem w naszym życiu pojawia się też kwestia np dobierania partnera i niestety tu nasze dziecinstwo I rodzice mają ogromny wpływ. Mówi się ze pierwsza miłością dziewczynki jest jej ojciec. No i co się dzieje w przypadku gdy małżeństwo rodziców się rozpada? Taka osoba zostaje bez poczucia bezpieczeństwa, bez dobrego wzorca rodziny, często z ogromnym żalem a czasem i poczuciem winy.
Teraz się dużo mówi o świadomym rodzicielstwie, ale kiedyś nikt sobie tym nie zwracał głowy. 'ryby i dzieci głosu nie maja' - jak słyszałam w dzieciństwie. I potem niestety, większość z nas czeka terapia u psychologa i lata pracy nad sobą, żeby wyeliminować te toksyczne myśli i zachowania.
No cóż, nawet ryby się swoim potomstwem lepiej opiekują niż niektórzy ludzie
Za każdym razem niesamowicie mi pomagasz, szczególnie gdy mam doła i pozwalasz spojrzeć an cos z drugiej strony, dziękuję ❤
Widzę u siebie postęp. Najgorzej było w podstawówce,liceum. Na studiach juz mialam fajna paczkę przyjaciółek a później w każdej kolejnej pracy poznawalam świetnych, życzliwych ludzi a wraz z tym rosła moja pewność siebie :) Teraz mam 33 lata i jest na prawdę nieźle 😊
Ostatnio poruszasz takie tematy o których w tym czasie myśle. Bardzo fajne pogadanki 😊
Świetny film, powinno go obejrzeć więcej osób 👍 chociaz co do rodzin dysfunkcyjnych to sa dwie strony medalu zawsze, moj ojciec pije, z mama rozstali sie jak byłam z bratem mala i mama zajmujac sie nami zakorzenila w Nas to ze musiny byc pewni siebie, musimy umieć zobie w życiu poradzic, wiedzieć czego chcemy. Jak widac wszystko zalezy od rodzicow i od tego jakie podejscie beda miec.
Bardzo wartosciowe video, z pewnoscia wielu pomoze. Nastoletnią siebie odesłałabym do Twojego filmiku oraz namawiałabym do zastosowania sie do tych rad. Pozdrawiam serdecznie.
Uwielbiam Twoje filmy. Uważam, że jesteś osobą mega świadomą swojego "ja" na poziomie emocjonalnym/umysłowym.
Ja mam niską somoocenę. Z powodu ludzi ze szkoły. Nie będę tutaj pisać swojej historii bo to nie ma sensu. Fajny film. Więcej takich. Na codzień cię nie oglądam ale zaskoczyłam się tym razem.
Ja jestem taką osobą, która nie ma problemu w życiu osobistym i towarzyskim. Jestem lubiana i otwarta. Nie mam problemu, aby kogoś poznać lub wejść w nowe towarzystwo. Nie mam problemu, aby porozmawiać z kimś na jakiś temat. Umiem bronić swojego zdania, obrócić sytuację w żart. Często słyszę, że ludzie lubią spędzać ze mną czas, bo jestem pozytywna i właśnie uważają, że w życiu idzie mi łatwo i wszystko się układa. A w pracy? W pracy jestem nieśmiała i płochliwa. Za każdym razem jak mam do wykonania jakieś zadanie automatycznie mam w głowie, że je zawalę lub zrobię niewłaściwie. Czuje, że jestem najgorsza ze wszystkich pracowników i porównuję swoją pracę do pracy innych i oczywiście moja wypada przy tym blado. Nie potrafię bronić swojego zdania, a jak szef zwróci mi uwagę to czuję, że zawaliłam po całej linii i znów jestem niewystarczająca. Rozmawiam na ten temat z moimi najbliższymi i często słyszę "musisz wyluzować, nie przejmuj się tak". Pytanie: jak?:) Nie umiem. Staram się z tym walczyć ale jeszcze długa droga przede mną. W teorii to się wszystko wydaje takie proste. Ja już od dawna wiem, że problem urodził się w dzieciństwie, bo zawsze słyszałam od rodziców, że robię coś źle, tam się nie dostanę itd.Mam nadzieje, że kiedyś stanę się równie pewną osobą w pracy jak w życiu osobistym:D. Życzę tego wszystkim. Jak zwykle genialny filmik Olu. Pozdrawiam Cię serdecznie.
balonikxyz jakbym czytala sama siebie. Slyszalas moze o zespole aspergera?
@@agnes1487 czytałam o tym i się z tym w ogóle nie utożsamiam:D
ty równiez mylisz skutek z przyczyną
ja z kolei zawsze byłam przez rodziców wspierana, ale przyniosło to efekt odwrotny od spodziewanego. jestem teraz... może nie tyle niesamodzielna, ale okropnie niepewna siebie, pełna kompleksów i przerażona kontaktami międzyludzkimi. dlaczego? bo rodzice zawsze chcieli dla mnie dobrze. problemy rozwiązane, sprawy pozałatwiane, telefony wykonane, pani w sklepie spytana i wszystko nie przeze mnie, ale przez rodziców. i choć absolutnie nie mam im tego za złe, skończyło się to na terapii. prawda jest niestety taka, że często działa to także w drugą stronę - nadopiekuńczość czasem może wyrządzić więcej złego niż mniejsze zainteresowanie dzieckiem i rzucanie go na głęboką wodę.
Pamietam moja „samice alfa” z gimnazjum która zawsze miała dobre oceny i zawsze wszytko wiedziała i dopiero na sam koniec okazało się ze jej sposobem na stres jest nauka wiec uczyła się prawie non stop
Olur, wyglądasz pięknie! Gdzie kupiłaś sweter?:)
Uwielbiam Cię słuchać przed snem pomimo tego ze wstaje po 3 rano do pracy za granica. Pozdrawiam serdecznie 🙃
Z tym brakiem samooceny to trochę jak efekt domina. Zaczyna się gdy jesteś dzieckiem i spędzasz większość dnia w domu rodzinnym, później w szkole, następnie wydaje się, że nawet na ulicy ktoś się z ciebie śmieje. I trzeba z tym walczyć. I racja- lepiej być dorosłym, łatwiej mieć to wszystko gdzieś. Ale nadal pojawia się taki chochlik z tyłu głowy mówiący się "o bożu jak on ma dobrze, też bym tak chciała", a to tylko fasada i przecież nie widzisz tego co jest tak prawdziwie. I mimo, że wiesz to co z tego? I tak się porównujesz. Liczę, że nastanie magiczny dzień kiedy wcale tak nie pomyślę
Wyglądasz przepięknie ❤️
Mamy wiele wspólnego w postrzeganiu siebie w dzieciństwie. Bardzo mądry film.
Bardzo fajny i wartościowy filmik - jak i Ty. Powiem też, że filmów na ten temat obejrzałem sporo, ale twój bardzo oryginalnie podchodzi do tematu. Bardzo pomysłowe :-) Szczególnie podoba mi się stwierdzenie że na pozór wydaje się, że dana osoba jest pewna siebie a okazuje się że w TEJ dziedzinie jest pewna a w INNYCH niekoniecznie. A tak z innej beczki to bardzo mi się podobasz nie tylko jako TH-camrka, z urody ale i z osobowości o podejścia do swoich spraw. Nie boisz się być inna. Mi to imponuje! :- ) A i niech Twój chłopak zawsze docenia co ma, bo drugiej takiej nie ma. Pamiętaj o tym.
Uwielbiam to w jaki sposób się wypowiadasz, mega pomagasz ☺😍
Olu! Jak zwykle się z Tobą zgadzam 😇 Dobrze że dodajesz takie filmy, poruszanie takich tematów jest potrzebne w internecie 👌🏼 + pięknie wyglądasz! ❤️
Zgadzam się ze dzieciństwo ma ogromny wpływ.
U mnie jednak jest odwrotnie jeśli chodzi o przytoczone przez Ciebie przykłady. Obecnie mam 23 lata i mniej więcej udało mi się pokonać ten etap ogromnej niepewności oraz nieśmiałości. Dalej gorzej się czuje w dużej grupie osób, szczególnie grupie głośnych osob. Ale jeśli chodzi o relacje rodzinne to mniej więcej miałam jak ta Klaudia z przykładu.
Bardzo cenny filmik ! Jak dobrze ,że istnieją jeszcze tacy twórcy jak Ty!
Zgadam sie ze wszystkim!
Ja niestety pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej, to otwarosc na ludzi sama sobie wyrobiłam w momencie kiedy ludzie ze szkoły zaczęli mnie niszczyc psychicznie. Z domu baaaaardzo dużo się wynosi. Ludzie który na co dzień słyszą awantury rodziców, słyszą to co oni mówią często odbija się na psychice - często takie dzieci nie umieją się skoncentrować, są zamknięte w sobie, też się awanturuja(!). Najgorsze w tym wszystkim jest to, że rodzice nie widzą w sobie błędów! Znam chłopca który ma problemy w szkole, z ortografią z interpunkcja z koncentracją, budowaniem zdań i tak dalej i tak dalej i dalej. Gdy psycholog szkoły i poradnia mówi ze trzeba go częściej chwalić, nie krytykować wkolko i krzyczeć na niego, ale też chwalić. Pomagać. Zwracać na niego uwagę (cofnął się trochę w rozwoju by upodobac się do brata który wkolko jest chwalony i ma poblazane wszystko). I co ma w domu? Wszystko odwrotnie... Rodzice myślą ze jednak to problem tylko w szkole, więc jest w klasie integracyjnej (?). To jest przykre.
Ja od swojej rodziny musiałam się odciąć, bo działa na mnie wręcz toksycznie. Mimo to, nadal dochodzą mnie słuchy jak to mamcia bądź tatko mówią że ja zmienię zaraz swojego chłopaka itd, uh. Ileż można słuchać plotek o sobie.
Uwielbiam słuchać jak poruszasz takie tematy. Tematy trudne, czasem właśnie nie zauważalne.
Ja też uważam, że dorosłość jest lepsza. Nawet ta 'wczesna" czyli gdy masz te troszkę ponad 20 lat. Jeśli chcesz się uczyć to robisz to dalej, jeśli nie chcesz to po prostu idziesz do pracy. Ja tak mam, że już mi tak nie zależy na opinii innych ludzi, nie przywiązuję do tego zbyt dużej uwagi. I to jest w tym wszystkim najlepsze ;)
Z odcinka na odcinka pięknie wyglądasz💙🙂 super filmik 🙂 łapka w górę 👍 Każdy jest inny każdy jest z nas wyjątkowy pewność siebie zdobywamy całe życie 🙂
Jak zwykle wartościowy film 😊😊😊😊😊Pozdrawiam. 😆😆😆😆 Zgadzam się że poczucie własnej wartości itd w dużej mierze wynosi się z domu.... niestety....
Super film 😘 może to dziwnie zabrzmi, oglądam Cię już bardzo długo i za każdym razem gdy czuje się niepewna siebie albo mam podjąć jakaś ważna decyzje, myśle sobie „nie panikuj! Pomyśl co zrobiłaby Olur” - Pomaga 😂😄 jestem rok młodsza i bardzo Ci zazdroszczę tej elokwencji i dojrzałości w każdym temacie 👍🏻
Masz rację, wiele zależy od otoczenia, nadal szukam osób z ktorymi mogłabym stworzyć fajną relacje. Niestety w szkole ciągle nas porownywano ocenami, wyglądem...
W moim domu mama jest tą osobą, która wspiera i służy pomocą, tata to osoba dla której wszystko jest bezsensu, najlepiej siedzieć w domu i spać ale zarabiać miliony. Mam w sobie zaszczepione te obydwa podejścia do życia i nie wiem jak je wyrzucić z siebie.. Pozdrawiam cieplutko 😉
Gdybyś została psychologiem chętnie przyszłabym na niejedną wizytę!❤️
Jesteś mega potrzebna w świecie ❤️ dziękuję Ci, że jesteś ❤️
Czasem bywa, że znajdujemy się w bardzo ciężkiej sytuacji i tak naprawdę nie mamy na nią wpływu, nie możemy jej za bardzo poprawić. Jak to przetrwać? Co zrobić, aby poprawić tę sytuację? Jak zbudować dystans do tego, co sprawia, że cierpimy lub przeżywamy inne intensywne, negatywne emocje? Co gdy jest w nas tych emocji i lęku bardzo dużo? Jak budować dystans i poczucie własnej wartości w takiej sytuacji?
Głupio to brzmi, ale w takich sytuacjach niestety czas jest najlepszym lekarstwem. Jeżeli nie masz na coś wpływu, a cierpisz psychicznie to zdystansuje się czas. Możesz próbować zapychać sobie czas, próbować nie myśleć o sytuacji, ale moim zdaniem tłumienie emocji jest złe bo one i tak prędzej czy później wyjdą, niekoniecznie w lepszy sposób.
Trzeba dostać wiary w siebie. Wiedzieć ze nie jest się slabym. Czasem przychodzi to na "nauki" np psycholog nas do tego przygotuje/zmieni a czasem przychodzi to samo. Tak znikąd czujesz nagle siłę w sobie.
Poza tym, zawsze jest wyjściem sytuacji, tylko nie zawsze wiemy że możemy coś zrobić. Badz właśnie się boimy. Ale wyjście jest zawsze, nie ważne od wieku teoretycznie.
nigdy tak szybko nie kliknęłam w powiadomienie💗
Z takim wyglądem jak Twój, to nie można być nie pewnym siebie 😁
Mi się wydaje, że jednak, niestety albo stety, jest. Jakby tym wszystkim pewnym siebie ludziom odebrać wygląd, to 90% z nich wpadłoby w depresję.
Tu nie chodzi o wyglad. Mnie kazdy komplementuje i ze wzgledu na wyglad i charakter, ale moze to mi powiedziec caly swiat i nic to nie da, dopoki sama nie zaczne siebie lubic.
Może inaczej. Pewność siebie nie zależy od wyglądu, tylko od tego, w jaki sposób MY sami siebie postrzegamy. Bo tu chodzi o NASZĄ pewność siebie, a nie kogoś, kto uważa: gdybym wyglądała tak jak Ty, to blebleble. Nie, nie. Jeżeli akceptujesz i lubisz siebie, to pewność siebie na pewno będzie Ci zbudować łatwiej.
Ola, masz rację, ale moim zdaniem brak pewności siebie przez wygląd w dużej mierze jest w sytuacji kiedy chcemy zagadać do obcej osoby przeciwnej płci, a w dużej części to ocenianie swojego intelektu w negatywny sposób powoduje, że wydaje nam się, że nie mamy ciekawych rzeczy do powodzenia, nie odnajdujemy swoich umiejętności, itp., wtedy myśl o podjęciu kroku w jakimś celu tworzy w naszej głowie czarny scenariusz.
A co do sytuacji życiowych, to nawet nie dawno, na studiach, kiedy siedziałem w większym gronie osób z roku na przerwie między zajęciami to czułem się jak by mnie nie było, bo kilka razy jak wypowiedziałem się na jakiś temat to tak jak by nikt tego nie słyszał. Bardzo złe uczucie wtedy się pojawia, dlatego w późniejszym czasie tylko siedziałem z ludźmi i słuchałem jak rozmawiali.
Ola, kocham Cię za ten film
Ola - świetny filmik, tylko timing słaby, bo mistrzostwa mamy! (chłopaki zaserwowali nad niedzielę przed telewizorami, brawo ❤️🇵🇱❤️) Ale tak całkowicie poważnie to mądrze mówisz, ciekawie opowiadasz i pięknie wyglądasz ❤️
A ja mimo, że w dzieciństwie byłam taką Klaudią, to jednak wyrosłam na 100% Alicję. Pytanie, skąd mi się to wzięło? Do dzisiaj nie mam pojęcia :(
Opisujesz mnie i moją przyjaciółkę . Ja -> Klaudia , przyjaciółka -> Alicja
skąd sweterek? :o
Czy mogłabyś podać link do tego filmiku o który mówisz 17: 35 ? Chętnie posłucham.
Ale ty jestes madra kobieta
Nie chciałabys nagrac czegos z Juszes?
Nie znamy sie :)
@@olaolur haha rozumiem.W każdym razie uważam,że mogłoby wyjść całkiem nieźle.Filmik super,pozdrawiam cieplutko!😊
boże jesteś! 💗😭
Miałem się uczyć do testu z matematyki ale wybrałem twój film 💁🙈😂
Piękny kadr.
Uwielbiam Cię oglądać :))
Skąd sweterek? Pozdrawiam 💕
Nie umiem wysłuchać o kim mówi ze miał depresje szybko mówi i nie umiem znaleźć weźcie pomóżcie
ola, co to na palcu? 🙈 mozna gratulowac?
Cześć Ola jesteś mega dziewczyna ,kobieta;)Bardzo otwarta zajebista lubi Cię Słuchać.Ja po 30 dopiero nabrałem pewności siebie ,za sprawą kobiet.Następnym razem załóż coś,z mniejszym dekoltem ponieważ się krępujesz;)Ogólnie ślicznie wyglądasz miło się na Ciebie patrzy ;)Może kolejny odcinek byś nagrała o dzisiejszych relacjach damsko męskich związkach ?
A na co kręcisz?
Czekałam 💓
Czy uważasz siebie za introwertyczną osobę?
Masz rację, że nie ma przepisu na pewność siebie, a szkoda... :( Tak tylko zaznaczę, że ja wychowałam się w domu gdzie miałam wszystko, a teraz nie jestem pewna siebie, a moja przyjaciółka wychowała się w domu z ojcem alkoholikiem i jest BARDZO pewna siebie! Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje...
Może dlatego, że dla niej nie mogło być nic gorszego w życiu jak widok pijanego ojca, który mógł być nieobliczalny. Brak pewności siebie to strach przed spełnieniem się czarnego scenariusza, który tworzy się nam w głowie, np. zagadam do niej, a ona powie mi, że mam brzydki ryj i jestem dla niej za niski, niby nic, a jednak zaboli, więc takiej sytuacji się unika i nie zagaduje.
Dokładnie! Zgadzam się w 100%! Ale myślę, że pewność siebie też w dużej mierze zależy po prostu od naszego charakteru.
ja niewiem
Uwielbiam❤
Ja 12 lat uważający że jestem 0 ja po obejrzeniu tego filmu: :)
mogłabym cie sluchac godzinami!!
Pieknie
❤️
Fajny dekolt
9:04 Alkoholików. Sory,ale kłuje w uszy...
Pisze się alkoHol, alkoHolik
@@reginagrobosz8807 dzięki za poprawkę.
❤❤❤❤
bardzo madra dziewczyna
Fajny temat, ładny film. Tutaj film o naszych przemyśleniach na temat szkoły, poparte moimi doświadczeniami z lat młodzieńczych ;) th-cam.com/video/e7ZJ4wCCxeM/w-d-xo.html
Nie jesteście pewne siebie ? To nie przez dzieciństwo, a świat w jakim żyjemy .. Nieustannie sie porównujecie z ładniejszymi i seksowniejszymi od Was
th-cam.com/video/XNq9ALzwM3A/w-d-xo.html
Przez to macie kompleks niższości..
th-cam.com/video/IR91V84q8_E/w-d-xo.html
No nie do do końca się z tym zgodzę. Ja pójdę za Freudem i jego teorią, że dzieciństwo determinuje dorosłość
instagram.com/siostrybukowskie/?hl=pl
th-cam.com/video/I5NaMVfgkAA/w-d-xo.html
Nie ma wyścigu szczurów ? Oczywiscie , że jest, inaczej kończysz jako OUTSIDER
th-cam.com/video/ji5eEJc4cgk/w-d-xo.html
Powielasz mity. Nie ma ścisłego związku między sytuacją w domu a pewnością siebie. To są mity. Główną rolę odgrywa biochemia mózgu, którą ukształtowana jest przez geny. Popatrz, jak może się różnić rodzeństwo z tej samej rodziny. Ludziom oczywiście lepiej jest tłumaczyc sobie wszystko traumami, bo to wygodniej i jakby to nas usprawiedliwia, ale to nie znaczy, że gdy jakieś tłumaczenie nam pasuje, że jest prawdziwe. To są 2 różne rzeczy.
Sam sobie zaprzeczasz w tym poście. Skoro najważniejsza jest biochemia mózgu ukształtowana przez geny to chyba rodzeństwo powinno być bardzo podobne? A ty piszesz jak bardzo może się ono różnić. Dalej natomiast piszesz, że ludzie szukają usprawiedliwienia zamiast.... przyznać się, że mają kiepskie geny? Sytuacja w domu i wpływ rodziców to oczywiście nie jest jedyny element ale na pewno bardzo ważny.
@@bobhill2483 nawet nie chce mi się tego komentować. Ale coś napisze. Poczytaj o tasowaniu się genów. Nie twierdzę, że sytuacja w domu nie ma żadnego wpływu. ale trzeba znać proporcje. W Piwie zapewne znajdziesz kawałki mikroskopijne mięsa, ale co stanowi główny składnik? Oczywiście, że woda. Tak samo w tym. Wpływ rodziny to może 0,1%. Geny to absolutna podstawa, tylko, że o tym się nie mówi, bo nie ma z tego korzyści materialnych. Lepiej opowiadać, że rozmówkami, albo jakimiś terapiami można komuś pomóc.
@@gregentertainment3372 kiepskie geny to dopiero fajne usprawiedliwienie 😁 przyznaję, sama czasem korzystam, takie geny i co ja mogę ;-) a nie słyszałeś o wpływie umysłu na materię i że geny można modyfikować myślą? Ale oczywiście to jest myślozbrodnia zapewne 😁
@@reginagrobosz8807 To są pseudonaukowe bzdury. Mniej więcej takie jak to, że Jackowski jasnowidzi :)
@@gregentertainment3372 czyli pozostajemy przy wariancie wygodnym i jak co, to "mam kiepskie geny i nie da rady"; w sumie dobry patent 👍;-) jak wspomniałam, czasem używam 😁
bREMU