Łebski gość. Fajnie się oglądało. Gratuluję sukcesu. Bardzo mi się podoba, że autor otwarcie mówi o kosztach i zarobkach bez żadnego mataczenia i owijania w bawełnę.
8 ปีที่แล้ว +9
Oglądam któryś wywiad z Panem Michałem. Bardzo podoba mi się "otwarta" forma operowania tymi wszystkimi wartościami (zarobku,kosztu,zysków,sprzedaży) Daje się wyczuć prawdziwą "skromną" formę, która broni się sama. Pozdrawiam.
Dokładnie. I choć w związku z promocją książki trochę go było na roznych kanałach, z przyjemnością obejrzałem wszystkie materiały. Co więcej, w takiej luźnej rozmowie to świetny gość, mega pozytywny i umie tym zarażać.
Zgadzam się w pełni z Michałem. Moją pierwszą książkę wydałem z wydawnictwem i rzeczywiście zarobki na poziomie około 6000 zł dla autora nie budzą zachwytu. Plusem jest oczywiście fakt, że wydawca zdejmuje z nas wszystkie koszty i większość spraw organizacyjnych, technicznych, itp. jednak jeśli nie sprzedaje się książek w dziesiątkach a nawet setkach tysięcy egz. to nie ma co liczyć na poważne zyski z tego źródła. Kolejne książki wydaję już samodzielnie, najpierw w formie ebooka, ale jest również plan na papier. Pozdrawiam serdecznie Michale i dziękuję za kolejną porcję wartościowej wiedzy.
Ciekawy wywiad. Niestety bez ekstrawetryzmu, znanego nazwiska i bogactwa nie da się dobrze sprzedawać self-publishów. Ja sama jestem self-publisherką, nie mam żadnej z wymienionych cech, i sprzedaję po kilka egzemplarzy e-booków miesięcznie.
Panie Michale, dziękuję za bardzo merytoryczny wywiad. Ja również myślę o self-publishingu. Niestety nie jestem osobą medialną, nieznaną nawet Internecie. Moja książka będzie powieścią przygodową dla graczy gier komputerowych. W jaki sposób do nich dotrzeć? Tradycyjne wydawnictwa, z tego co się dowiedziałem, dają jakieś 0,1% szansy, że choć spojrzą na nadesłany druk. Wydawnictwo Poligraf jest podejrzane; sądzę tak na podstawie opinii w Internecie oraz mojej oceny jakości wydanych przez nich książek, które wiedziałem w Matrasie i Empiku. Moim czytelnikiem ma być młodzież, czyli ludzie raczej ze skromniejszym kapitałem w posiadaniu. Poza tym księgarnie dziś wieją pustką, jak zauważyłem, Matras zbliża się do bankructwa. Ludzie powoli przestają kupować książki nawet w formie prezentu. Polacy co raz mniej czytają, zwłaszcza literaturę piękną. Ponieważ moja książka ze szlachetnego założenia ma pomóc graczom, bardziej zależy mi na samym dotarciu do odbiorcy, niż na zysku ze sprzedaży. Myślę o wydaniu pozycji wyłącznie w postaci e-book'a, i inwestowaniu w reklamę internetową na portalach społecznościowych oraz związanych z grami komputerowymi; zdecydowanie mniejsze koszty inwestycyjne. To dla mnie ważne, bo wszystko, co posiadam to 42 tys. zł. Kilka pomysłów mam nt. dotarcia do odbiorcy, ale wciąż nie jestem ich pewien. Czy mógłby Pan poradzić? Z poważaniem Mariusz
Fakt, MrGumorek miał rację, poprzedni komentarz pisałem w trakcie, pogubiłem się na chwilę w internetach. :) Jednak po obejrzeniu filmu widzę, że przedstawiona filozofia jest może dobra dla kogoś, kto ma smykałkę do handlu, biznesu i marketingu i jednocześnie napisał książkę, a nie dla każdego. Wiele gatunków prozy (już nie mówiąc o poezji, ale ona chyba już raczej nie istnieje na rynku jako dziedzina twórczości) wymaga bowiem tego, żeby autor miał jednak tę głowę w chmurach, żył w innym świecie, pisząc. Nie da się ogarniać wydania książki z głową w chmurach. To smutny znak naszych czasów, że jeśli twórca nie jest jednocześnie handlarzem, to nie istnieje. Gdyby w naszych czasach żył Stachura czy Hłasko, raczej nie mogliby skorzystać z tych rad. Twórczość i handel to częściej przeciwne bieguny niż coś, co może współistnieć. Choć dobry marketingowiec potrafi sprzedać wszystko, również straszny badziew, przekonując jednocześnie ludzi, że to dzieło sztuki.
pretensje możesz mieć tylko do ludzi kupujących książki a nie do genialnego gościa, który potrafi wszystko sam ogarnąć i nie jest typowym humanistą z głową w hmurach. widocznie "Wiele gatunków prozy (już nie mówiąc o poezji)" nie potrafi trafić do swojej grupy docelowej lub.... nikt nie chce tego czytać
+kosmatyrzuk Nikt? Chciałeś powiedzieć, że nikogo nie znasz. Albo zawęzić świat do tego, o czym masz pojęcie. Na szczęście świat jest znacznie bogatszy i póki co jest w nim miejsce i na książki o finansach, które nie wszyscy czytają, i na genialną prozę kochaną przez wielu, a wydawaną zupełnie w inny sposób. A pretensje? Można je mieć do tych, którzy dają się omamić marketingowym sztuczkom, można też mieć do tych, którzy mamią, ogłupiając ludzi. Każdy walczy o swój świat i o własne wartości.
Dokładnie tak. Wydając teraz książkę na własną rękę (i to ebook) i porównując zarobek z pierwszą książką wydaną przez wydawcę na papierze, praktycznie w ciągu pierwszych 4-5 dni sprzedaży zarabiam prawie tyle, ile z wydawcą przez rok. Oczywiście nie musze wspominać, że to inna skala co Michała, ale wniosek ten sam ;)
Potwierdzam to samo, nie mając większego pojęcia o rynku wydawniczym w ciągu 2 miesięcy sprzedałem ekwiwalent 4000 książek sprzedanych przez wydawcę (a zeszło ze 300 szt). Kluczem do sukcesu jest społeczność, którą buduje się przez odpowiednio długi czas, oferując jej masę wartościowej wiedzy/innego rodzaju "zysku". W przypadku Michała jest to skala ogromna, w moim - czy, jak mówisz, Twoim - przypadku skala znacznie mniejsza, ale zasada się potwierdza. Wystarczy rzucić okiem na bestsellery tygodnia w Empiku - to niemal wszystko autorzy, którzy stworzyli wierną społeczność w zupełnie innych obszarach, a dziś po prostu monetyzują ją w taki sposób.
Slucham i nie wierze, ze wydawnictwo nie potrafi okreslic zasiegu i potencjalnej sprzedazy... Wszystko ci powiedza, zagwarantuja slownie, ale na papierze... tylko ich oczekiwania, wymogi i zapomnialbym KARY UMOWNE. Zabezpieczaja wlasne dupy swoimi umowami a na Twoja umowe nawet nie spojrza bo sie nie liczysz.
Pomysł bez kasy nic nie da, bo jak niby ludzie mają ją ocenić jak jej jeszcze nie wydałeś, publikując w internecie? By ktoś ci ją skradł i,wydał jako swoją zbijając na twoim pomyśle kokosy
Łebski gość. Fajnie się oglądało. Gratuluję sukcesu. Bardzo mi się podoba, że autor otwarcie mówi o kosztach i zarobkach bez żadnego mataczenia i owijania w bawełnę.
Oglądam któryś wywiad z Panem Michałem. Bardzo podoba mi się "otwarta" forma operowania tymi wszystkimi wartościami (zarobku,kosztu,zysków,sprzedaży) Daje się wyczuć prawdziwą "skromną" formę, która broni się sama. Pozdrawiam.
dokładnie 😊
Pan Michał to jedna z najbardziej szczerych osób jaką można oglądać na YT. Wielki plus
Dokładnie. I choć w związku z promocją książki trochę go było na roznych kanałach, z przyjemnością obejrzałem wszystkie materiały. Co więcej, w takiej luźnej rozmowie to świetny gość, mega pozytywny i umie tym zarażać.
Bardzo ciekawy wywiad!
Dziękujemy :)
Zgadzam się w pełni z Michałem. Moją pierwszą książkę wydałem z wydawnictwem i rzeczywiście zarobki na poziomie około 6000 zł dla autora nie budzą zachwytu.
Plusem jest oczywiście fakt, że wydawca zdejmuje z nas wszystkie koszty i większość spraw organizacyjnych, technicznych, itp. jednak jeśli nie sprzedaje się książek w dziesiątkach a nawet setkach tysięcy egz. to nie ma co liczyć na poważne zyski z tego źródła.
Kolejne książki wydaję już samodzielnie, najpierw w formie ebooka, ale jest również plan na papier.
Pozdrawiam serdecznie Michale i dziękuję za kolejną porcję wartościowej wiedzy.
szacunek/pomocne bardzo
brawo, super wywiad!
Mocne !!!
Ciekawy wywiad. Niestety bez ekstrawetryzmu, znanego nazwiska i bogactwa nie da się dobrze sprzedawać self-publishów. Ja sama jestem self-publisherką, nie mam żadnej z wymienionych cech, i sprzedaję po kilka egzemplarzy e-booków miesięcznie.
Panie Michale,
dziękuję za bardzo merytoryczny wywiad. Ja również myślę o self-publishingu. Niestety nie jestem osobą medialną, nieznaną nawet Internecie. Moja książka będzie powieścią przygodową dla graczy gier komputerowych. W jaki sposób do nich dotrzeć? Tradycyjne wydawnictwa, z tego co się dowiedziałem, dają jakieś 0,1% szansy, że choć spojrzą na nadesłany druk. Wydawnictwo Poligraf jest podejrzane; sądzę tak na podstawie opinii w Internecie oraz mojej oceny jakości wydanych przez nich książek, które wiedziałem w Matrasie i Empiku. Moim czytelnikiem ma być młodzież, czyli ludzie raczej ze skromniejszym kapitałem w posiadaniu. Poza tym księgarnie dziś wieją pustką, jak zauważyłem, Matras zbliża się do bankructwa. Ludzie powoli przestają kupować książki nawet w formie prezentu. Polacy co raz mniej czytają, zwłaszcza literaturę piękną. Ponieważ moja książka ze szlachetnego założenia ma pomóc graczom, bardziej zależy mi na samym dotarciu do odbiorcy, niż na zysku ze sprzedaży. Myślę o wydaniu pozycji wyłącznie w postaci e-book'a, i inwestowaniu w reklamę internetową na portalach społecznościowych oraz związanych z grami komputerowymi; zdecydowanie mniejsze koszty inwestycyjne. To dla mnie ważne, bo wszystko, co posiadam to 42 tys. zł. Kilka pomysłów mam nt. dotarcia do odbiorcy, ale wciąż nie jestem ich pewien. Czy mógłby Pan poradzić?
Z poważaniem
Mariusz
Fakt, MrGumorek miał rację, poprzedni komentarz pisałem w trakcie, pogubiłem się na chwilę w internetach. :)
Jednak po obejrzeniu filmu widzę, że przedstawiona filozofia jest może dobra dla kogoś, kto ma smykałkę do handlu, biznesu i marketingu i jednocześnie napisał książkę, a nie dla każdego.
Wiele gatunków prozy (już nie mówiąc o poezji, ale ona chyba już raczej nie istnieje na rynku jako dziedzina twórczości) wymaga bowiem tego, żeby autor miał jednak tę głowę w chmurach, żył w innym świecie, pisząc. Nie da się ogarniać wydania książki z głową w chmurach. To smutny znak naszych czasów, że jeśli twórca nie jest jednocześnie handlarzem, to nie istnieje. Gdyby w naszych czasach żył Stachura czy Hłasko, raczej nie mogliby skorzystać z tych rad. Twórczość i handel to częściej przeciwne bieguny niż coś, co może współistnieć. Choć dobry marketingowiec potrafi sprzedać wszystko, również straszny badziew, przekonując jednocześnie ludzi, że to dzieło sztuki.
pretensje możesz mieć tylko do ludzi kupujących książki a nie do genialnego gościa, który potrafi wszystko sam ogarnąć i nie jest typowym humanistą z głową w hmurach. widocznie "Wiele gatunków prozy (już nie mówiąc o poezji)" nie potrafi trafić do swojej grupy docelowej lub.... nikt nie chce tego czytać
+kosmatyrzuk Nikt? Chciałeś powiedzieć, że nikogo nie znasz. Albo zawęzić świat do tego, o czym masz pojęcie. Na szczęście świat jest znacznie bogatszy i póki co jest w nim miejsce i na książki o finansach, które nie wszyscy czytają, i na genialną prozę kochaną przez wielu, a wydawaną zupełnie w inny sposób.
A pretensje? Można je mieć do tych, którzy dają się omamić marketingowym sztuczkom, można też mieć do tych, którzy mamią, ogłupiając ludzi. Każdy walczy o swój świat i o własne wartości.
Uczcie się od takich ludzi jak zdobywać klientów, jak zarabiać pieniądze a nie jak oszczędzać trzeba żyć a nie wegetować...
Aź miło się sucha gościa który wie co chce osiągnąć
Dokładnie tak. Wydając teraz książkę na własną rękę (i to ebook) i porównując zarobek z pierwszą książką wydaną przez wydawcę na papierze, praktycznie w ciągu pierwszych 4-5 dni sprzedaży zarabiam prawie tyle, ile z wydawcą przez rok. Oczywiście nie musze wspominać, że to inna skala co Michała, ale wniosek ten sam ;)
Potwierdzam to samo, nie mając większego pojęcia o rynku wydawniczym w ciągu 2 miesięcy sprzedałem ekwiwalent 4000 książek sprzedanych przez wydawcę (a zeszło ze 300 szt). Kluczem do sukcesu jest społeczność, którą buduje się przez odpowiednio długi czas, oferując jej masę wartościowej wiedzy/innego rodzaju "zysku". W przypadku Michała jest to skala ogromna, w moim - czy, jak mówisz, Twoim - przypadku skala znacznie mniejsza, ale zasada się potwierdza. Wystarczy rzucić okiem na bestsellery tygodnia w Empiku - to niemal wszystko autorzy, którzy stworzyli wierną społeczność w zupełnie innych obszarach, a dziś po prostu monetyzują ją w taki sposób.
świetny materiał :)
Wielkie dzięki!
Zawsze bawią mnie ludzie, którzy zarabiają tysiące mówiąc innym, jak te tysiące zarobić.
Dlaczego cie bawia? Nic sobie nie ujmie finansowo jesli podzieli sie tymi danymi/radami z innymi.
"Dziękujemy za złożenie zamówienia #7018 w sklepie 'Finansowy ninja'" - wszystko na dobrej drodze :)
Che wydac moja pierwsza powiesc. Czy w Polsce jest jakies wydawnictwo, ktore mi wyda pierwsza powiesc bez mojego wkladu finansowego?
Slucham i nie wierze, ze wydawnictwo nie potrafi okreslic zasiegu i potencjalnej sprzedazy... Wszystko ci powiedza, zagwarantuja slownie, ale na papierze... tylko ich oczekiwania, wymogi i zapomnialbym KARY UMOWNE. Zabezpieczaja wlasne dupy swoimi umowami a na Twoja umowe nawet nie spojrza bo sie nie liczysz.
1:58 - rozjechał się dźwięk.
Nie. To efekt.
dwóch na jednego, to banda łysego :D
Ktoś się za mną wreszcie wstawił! :)
Wszystko OK, tylko najpierw trzeba miec te okolo 100.000 zl w kieszeni, zeby miec chociaz punkt zaczepienia swojej idei
jeżeli wiesz, że książka sie sprzedaż (masz kanał sprzedaży, oddanych czytelników etc.) możesz wziąć kredyt - kto nie ryzykuje, nie pije szampana :)
Akurat w tym przypadku (książka dot. finansów) byłoby dziwne gdyby autor nie miał 100 tys. w kieszeni :)
Mieć kasę w tym przypadku ok. 100.000zł, to jedno, a czy książka się sprzeda to drugie
Zacznij od pomysłu na książkę, jak będzie dobry, to będą odbiorcy i znajdą sie fundusze. Jak zaczynasz od kasy, to nic z tego nie będzie...
Pomysł bez kasy nic nie da, bo jak niby ludzie mają ją ocenić jak jej jeszcze nie wydałeś, publikując w internecie? By ktoś ci ją skradł i,wydał jako swoją zbijając na twoim pomyśle kokosy
Skoro jest taki bogaty to dlaczego sobie nie kupi wlosow?
Bo go stać, żeby nie mieć
w sumie to trudno być łysym i ładnym jednocześnie, poza tym ludzie teraz będą go znać po łysinie bo się tak pokazał.
co on w ogóle napisał? xD
Nuda bandytyzm o czym on mówi
nikogo nie interesuje wydawanie książek. już ten łysy nie ma tematów
won, przygłupie wioskowy