Mój mąż jest dzieckiem wychowanym przez stado helikopterów (dziadkowie i mama). Tam do dziś dziadkowie robią mu kanapki jak przyjdzie (mąż ma 35 lat), pilnują czy założył czapeczkę jak wychodzi itd. Niby śmieszne, ale mąż jak zamieszkaliśmy razem zaczął uczyć się życia: jak się robi pranie, jak się zmywa podłogę, robienia zakupów spożywczych. Do tego dochodzą lęki jego matki: najlepiej nie zmieniać pracy do końca życia, praca w dużym mieście nie jest dla ciebie, najlepiej pracować na etacie, bieganie jest niezdrowe itd. Mąż się z tym uporał, ale zajęło mu to dużo czasu. Dziś mamy w domu niemowlę i każde przyjście do dziadków rozpoczyna się kontrolą ciepła nóżek i raczej, +7 stopni to bardzo zimno, nie wychodźcie na spacer, zostańcie w domu, 21 stopni- dlaczego dziecko nie ma czapki? Dlaczego ona płacze? Pewnie jest chora, może jej nie wygodnie, dlaczego nie dacie jej poduszeczki, chyba coś ją boli, na pewno jest jej zimno, nie kładźcie jej brzuszku bo ona tego nie lubi i się męczy, po co tyle szczepień, po co to biedactwo tak męczyć…. Tam nie ma radości, są ciągłe zmartwienia. No ręce opadają, bo nie chce być taką matką i nie chce , żeby moje dziecko wychowywało się w takiej atmosferze wiecznego lęku.
Byłam wychowywana przez lękliwą (aczkolwiek bardzo kochaną! ) mamę. We wszystkim byłam wyręczana. Teraz mam prawie 40 na karku, a nie mam pracy bo boję się ludzi, boje się wyzwań, we wszystkim czuję się beznadziejna. Nie mam swojego zdania, wszyscy mnie wykorzystują. Ciąglę boję się o zdrowie swoje i dzieci. Zaczęły się ataki paniki, nerwica. Ogólnie przerąbane. Marzę tylko o tym, żeby nie "sprzedać" tych cech dalej dzieciom, bo idą trudne czasy.
Moja mama do dziś jest "helikopterem", dopiero w wieku dorosłym nauczyłam się stawiać granice, ale potrafi czasami wparować mi do domu przed Świętami bez zapowiedzi o 8. rano z miską i zestawem ścierek, żeby umyć mi okna (nie prosiłam o to, jestem w 8. miesiącu ciąży, rozumiem troskę, ale to właśnie ten "helikopter"). Prawdopodobnie wynika to z tego, że ona bardzo wcześnie musiała się zająć domem, jej mama bardzo chorowała, tata miał problem z alkoholem... Jestem jedynaczką, od dziecka czułam strach o moje życie ze strony mojej mamy, ciągłą kontrolę, byłam przekarmiana, jednocześnie moja waga i wygląd były pod ciągłą obserwacją, zawsze miałam przekonanie, że moje potrzeby nie są ważne i brane pod uwagę, że mam ubrać tę zimową czapkę, którą mam przygotowaną nawet jak jest 15 stopni na plusie 😉 Najlepszą decyzją dla mnie był wyjazd na studia 100 km od domu, początkowo telefony miałam kilka razy dziennie i musiałam się wszystkiego nauczyć sama lub od współlokatorów. Dzisiaj staram się świadomie wychowywać dzieci wspólnie z mężem, mają dużo swobody i bezpiecznie postawione granice, jednak czasami "łapię się" na tym, że szczególnie w stresujących sytuacjach wychodzi ze mnie ten schemat "helikoptera"... Dziękuję Kasiu, za ten filmik, jest potrzebny ❤
Od małego uczę moje dzieci sprzątania i prac domowych, ale jako "perfekcyjny melancholik" nie jest mi łatwo i muszę ciągle mieć się na baczności, aby zanadto nie krytykować😅 Dziękuję za materiał!❤
Z punktu widzenia dorosłego dziecka nadopiekuńczych rodziców uważam, że jest to wielka trauma i przestrzegam obecnych rodziców obecnych dzieci przed taką postawą Dziecko przywiązane do kaloryfera to jest naprawdę wielkie nieszczęście i potem bardzo dużo czasu spędzonego na wywalanie za pomocą wszelkiego rodzaju terapii całego tego syfu i tego badziewia które z tego powodu zostało wpojone dziecku do podświadomości. Reakcja może być też odwrotna bo dziecko się do tego przyzwyczai i tacy rodzice wychowaja zupełnie bezwolnego bezmyślnego niezaradnego człowieka Czy niektórym rodzicom się wydaje że tylko oni mają mózg. Puknięcie się ludzie w głowę i to taką wielką patelnię, zanim będzie za późno
Pani Kasiu, wiem, że na wychowanie nastolatka jest już za późno, ale czy ma pani rady dla rodziców nastolatków. Wydaje mi się, że wszystko, czego uczyłam od malutkiego dziecka nic nie dotarło. Z góry dziękuję
Pozdrawiam :) kolejny świetny materiał :) podejrzewam że temat ten nie istnieje w rodzinach wielodzietnych bo fizycznie rodzice nie są w stanie kontrolować i chuchać na każde z ich dzieci. Uczą się szybko samodzielności, plus szkolą ich "starszaki" ;) także efekt helikoptera w dzisiejszych czasach potęguje się, bo rodziny coraz mniej liczebne, dużo dzieci wyczekiwanych też po latach starań... U nas aktualnie trzeci niemowlak i na pewno już bardziej zahartowany bo tak nie dmuchamy.. ale przy pierwszym oj było inaczej... Smoczek i pieluchy wyparzałam ;)
U mnie helikopterem był i jest ojciec. Chorowałam duzo w dzieciństwie, byłam faszerowana lekami, i zawsze winna choroby. Stalam się hipohondrykiem, z masą lęków, fobii społecznej, niska samooceną. Studia dzienne daly mi 5 lat autonomii, wtedy moglam trochę przejrzeć na oczy. Ale dopiero od kilku lat a mam 38 lat, jestem w procesie terapeutycznym, po roku terapii DDA. Sama wykazuje cechy rodzica nadopiekuńczego, a mam wymagające dzieci.
Moi rodzice pozwalali mi uczyć się na własnych błędach, dawali mi swobodę, wolność. Jestem im za to wdzięczna. I podobnie wychowuję swoje. Ale znam matki helikoptery, które strasznie ograniczają swoje dzieci. Podwożą nastolatków codziennie do szkoły i odbierają z niej, nie pozwalają jeździć na żadne wycieczki klasowe. Ostatnio słyszałam o jednej mamie, która wymagała od przedszkolanki aby jej maluch wychodził na dwór tylko ze smoczkiem w buzi bo….może go osa użądlić!
Jak zwykle wspaniały filmik . Ja jestem córką mamy helikopter i ciągle nad tym ubolewam I widzę że czasem zdarza mi się to powielać z moim 2 letnim synkiem . Dziękuję za filmik na pewno pomoże ❤
Wspaniały film p. Kasiu. A pod koniec najgelnialniejsza rzecz jak dla mnie. Uczyć dziecko przeżywania straty. O tych gubionych 2zł.Nadopiekuńczy rodzic nie daje nawet takiej możliwości bo chce uchronić przed każdym bólem dziecko a potem w dorosłości jest większa tragedia bo diagnozuje się depresję...
Jakis czas temu probowalam pania agladac ale mojego ego mi nie pozwalalo. Strasznie mnie cos draznilo myslalam ze chodzi o pani osobe a to problem byl we mnie....
Myślę, że najgorszą rzeczą ( z mojego doświadczenia) jest wyręczanie w robieniu wszystkego. " Chronić " przed światem zamiast nauczyć się w nim funkcjonować. A co do traum. Mi siadło na psychikę jak moja przyjaciólka straciła dziecko w 7 miesiącu ciąży a za chwilę druga w 9. ( byłam wtedy też w ciąży) i została mi nerwica. Moja córka urodziła się zdrowa i teraz ma 2 latka. Ale zaszłam w ciąże i straciłam synka w 5 miesiącu. I jestem przewrażliwiona o bezpieczeństwo dzieci teraz bardzo bo mam jeszcze dwójkę ..mam nadzieję, że da się to przerobić ze sobą i nie psuć dzieciom życia ...
😊 ha! Zmywarka to fajny temat. Zdecydowaliśmy z mężem, że dopóki dzieciaki uczą się wypakowywania zmywarki nie kupujemy żadnych nowych naczyń. 😄Nie ma sensu. Wszystkie talerze i kubki mamy poobijane, ale dzieciaki działają coraz sprawniej.
Ja widzę osobę dorosłą, która prawdopodobnie była tak wychowywana. Jest to wielka krzywda ponieważ nie potrafi taka osoba potem pracować (szczególnie pod presją) oraz odnajdować się w kontaktach międzyludzkich i na pewno generuje to u nich wielki stres. A skutków ubocznych jest znacznie więcej.
Pani Kasiu, bardzo dziękuję za wszystkie filmy :) Kupiłam ebooka jak mądrze kochać, ale muszę przyznać, że ciężko się go czyta, styl przypomina transkrypcję z nagrania, może tylko na początku?! Jestem po 30 stronach, może dalej będzie więcej ładu 😊❤
Witam i pozdrawiam serdecznie. Dziękuję za ten filmik. Moi rodzice byli i nadal są trochę nadopiekuńczy i jednocześnie krytyczni. To jest koszmarne połączenie.
Dzisiaj są czasy nadopiekuńcze. Wielu rodziców ze szkoły moich dzieci wyręcza je we wszystkim, nie pozwala dzieciom wrócić samodzielnie ze szkoly. Nie wspomnie, ile matek jest pokłóconych z innymi, bo bronią na siłę swoich dzieci. Przed posłuchaniem tego wideo, po odwiezieniu dzieci myślałam, że nie chce wychować takich fajtlap. Pomyślałam, że trudno, najwyżej będą mówić, ale ze mnie nieopiekuncza, wyrodna matka, bo np. pozwole wrocic samodzielnie do domu dziecku, trudno😅❤
Jak sprawdzić czy przez całe życie byłem takim no - life? Jak miałem szesnaście lat to rodzice nie pozwalali mi wychodzić samemu z domu. Nie chodziłem na imprezy, nie waliłem wiadra w wynajmowanych kawalerkach. Mój były znajomy, który na mnie nasrał chodził na nielegalne w pandemii. Nigdy nie miałem zbyt dużej przestrzenii do decydowania o sobie samym i zbyt wielkiego poczucia niezależności. Jestem osobą niepełnosprawną fizycznie oraz od piętnastego roku życia mam zaburzenia lękowo - depresyjne. Mam 25 lat i dopiero zaczynam dostrzegać, że to moje życie. Chciałbym żyć, pracować, podróżować. W moim życiu jest tak wiele planów i marzeń, że nie wiem w co ręce włożyć. Fizyka, DJka, harcerstwo, sitodruk, podróżowanie, etc. Nie mam pracy, nie mam matury, nie mam prawa jazdy, śpię u rodziców. Zmuszam się do wszystkiego i to jest jedyne wyjście by coś zmienć,jest mi ciężko. Czy naprawdę chcę być szczęśliwym? Czy mogę sobie na to pozwolić? Nigdy nie uprawiałem seksu, ale co weekend bardzo mocno walczę o "one night stand" i nie wychodzi i walczę dalej. Mogłem to zrobić w lipcu 2018. Do sierpnia 2021 bałem się, że ogólnego odbioru przez dziewczynę, że zobaczy w mnie zalęknione i zaryczane dziecko. Nie mam na czynsz na mieszkanie, poszukuję pracy. Zmarnowałem swoje dotychczasowe na siedzenie przy komputerze i telefonie. Nigdy się o nic nie starałem i nigdy o nic nie walczyłem. W przyszłym roku zdaję 8 przedmiotów na maturze za 400 zł od podejścia. Dziś siostra była na śniadaniu wielkanocnym, poczułem, że siedząc tyle u chłopaka jest dla mnie obcą osobą. Ja naprawdę płaczę siedząc jeszcze u rodziców. Chciałbym udzielać korepetycji z Matematyki oraz Fizyki. Marzę o tym od trzynastego roku życia, chociaż nie umiem tych przedmiotów.
Staram się nie ograniczać dziecka w jego rozwoju a w zamian asekurować ale jak widzę jak biega po łóżku i szaleje, to trudno mi się powstrzymać przed słowami "uważaj". Niby jest to kontrolowane ale nie ufam sobie, że zdążę córkę złapać w razie czego. Z resztą kiedy pozwoliłam na swobodę w bardziej stabilnych warunkach, to skończyło się to nabitym guzem, a ja potem miałam do siebie żal, że lepiej jej nie upilnowałam. Ja wiem, że dziecko powinno samo doświadczyć pewnych rzeczy i siniaków czy stłuczonych kolan się nie uniknie ale jednak czasami ryzyko czegoś gorszego jest zbyt duże.
Czy istnieje szansa, że rodzic na przestrzeni lat może się zmienić w helikopter? Taką chęć uchronienia od świata zauważam od moich nastoletnich lat. Teraz mam 31 lat, od 5 lat szczęśliwe małżeństwo a moja mama wciąż kręci czarne scenariusze dotyczące mojego życia bądź narzuca swoje pomysły np. zadzwoń do ciotki/kupcie samochód.
Byłem ofiarą takiego wychowania. W domu nie miałem podmiotowości a w szkole byłem prześladowany. W pewnym momencie zacząłem się zapadać w siebie jak czarna dziura. Wchodziłem jak heroinista w różne jednostronne i toksyczne relacje. Koniec końców pod koniec takich rzeczy dostałem psychozy i zwinęło mnie pogotowie z ulicy. Wróciłem do domu z diagnozą. Obecnie muszę brać leki by normalnie funkcjonować. Nie polecam.
O nieee.... to ja matka helikopter i nie wiem skad mi sie to wzielo... moze dlatego ze moja matka wogole sie nie interesowala moimi podstawowymi potrzebami jak np mycie zebow, czyste buty do szkoly itp
No nie byłabym pewna. Również pochodzę z rodziny gdzie byłam totalnie zaniedbana. Od wczesnych lat nastoletnich sama zaczęłam ogarniać swoje potrzeby i dziś nie widzę u siebie cech rodzica nadopiekuńczego. Mam dużo innych deficytów jak np nie lubię prosić o pomoc i wszystko biorę na siebie ale to też powoli się zmienia. Za to mój mąż został wychowany przez matkę narcystyczna gdzie widziała przedłużenie swoje w dzieciach i ten nie miał prawa o niczym decydować i miał wyglądać i mówić tak jak mamusia chciała. W naszym małżeństwie też tego próbowała. Wydaje mi się że z dwojga złego to ja lepiej wyszłam bo potrafię sobie w każdej sytuacji poradzić a już nie wstydzę się za błędy rodziców a mąż nie ogarnial niczego. Dalej ma z tym problem ale po odcięciu jego matki pięknie zaczyna odżywać 🥰
Byłam wychowywana w leku i strachu teraz nie umiem się rozluźnić . Związałam się z toksycznym partnerem. Boję się odejść. Boję się że sobie nie poradzę choć wiem że dała bym radę.
Ja myślę, że dużo nadopiekuńczych rodziców często używa zwrotów, że to za wcześnie, że dziecko jest za małe, że nie zrozumie. Dla mnie to jest takie robienie debila ze swojego dziecka, bo do każdego dziecka powinno podchodzić się indywidualnie, czyli należy sprawdzić czy moje dziecko jest na coś gotowe, czy jest w stanie to zrozumieć, a nie z góry zakładać, że jest amebą i tego nie pojmie nawet w pewnej części. Wiem, ze mocne słowa, ale ciągle jestem krytykowana, że niepotrzebnie tłumaczę, że za dużo wymagam... Tyle że ja nie wymagam, żeby dziecko coś umiało, tylko sprawdzam jego możliwości i zachęcam do próbowania nowych rzeczy. Ja to określam mianem wychowywania dziecka i hodowania dziecka. Dziecko pozbawione możliwości poznawczych staje się bezmyślnym hodowlanym stworzeniem, które praktycznie nie ma mocy decydującej o swoim życiu, ciężko się z tego potem wyrwać. Rodzice zapominają, że ich dziecko będzie musiało sobie radzić samo w życiu w różnym stopniu na każdym etapie, więc mając rodziców, którzy są blisko, ale jednak nie wyciągają zbyt szybko ręki by dziecko wyręczać ma szansę w bezpieczny i przyjemny sposób nauczyć się naprawdę trudnych rzeczy. Na naukę nigdy nie jest za wcześnie ani za późno, ale łatwiej jest ją przyjąć, gdy mądrze rozłoży się ją w czasie.
Właśnie tego nie potrafię znieść na placach zabaw: nie biegaj, bo się przewrócisz, powolutku na tym rowerku, nie wspinaj się tak wysoko-jesteś jeszcze za malutka! Wrrrrr…..
Najważniejsze jest to co rodzic ma w głowie, ale myślę, że wielodzietność trochę leczy z nadopiekuńczości. Ludzie nie chcą mieć 3 lub 4 dzieci, bo boją się, że stracą kontrolę nad starszymi dziećmi. Wielodzietność to najlepsze lekarstwo 😊
Pani Kasiu po tym odcinku zdałam sobie sprawę ,że jestem tym helikopterem. Mam syna w wieku 15 lat . Proszę mi podpowiedzieć co robić jak widzę,że syn wszystko na ostatnią chwilę. I nie uczy się na błędach. Za dużo w internecie na grach spędza.
Pani Kasiu, oglądam Panią bo akurat przeżywamy bunt 3 latka i staramy się jakoś przetwać. Kupiłam Pani e-booka Dziecko Zaopiekowane. Super Pani pisze! Proszę tylko sprawdzić czy ma Pani na stronie ostateczną wersję dokumentu tego ebooka ponieważ znalazłam wiele powtórzeń całych akapitów. Być może dodała Pani wersję testową? Jestem już na 4 rozdziale i czytam z zapartym tchem, tylko te błędy redakcyjne przeszkadzają. Dziękuję za zrozumienie.
Mój mąż jest dzieckiem wychowanym przez stado helikopterów (dziadkowie i mama). Tam do dziś dziadkowie robią mu kanapki jak przyjdzie (mąż ma 35 lat), pilnują czy założył czapeczkę jak wychodzi itd. Niby śmieszne, ale mąż jak zamieszkaliśmy razem zaczął uczyć się życia: jak się robi pranie, jak się zmywa podłogę, robienia zakupów spożywczych. Do tego dochodzą lęki jego matki: najlepiej nie zmieniać pracy do końca życia, praca w dużym mieście nie jest dla ciebie, najlepiej pracować na etacie, bieganie jest niezdrowe itd. Mąż się z tym uporał, ale zajęło mu to dużo czasu. Dziś mamy w domu niemowlę i każde przyjście do dziadków rozpoczyna się kontrolą ciepła nóżek i raczej, +7 stopni to bardzo zimno, nie wychodźcie na spacer, zostańcie w domu, 21 stopni- dlaczego dziecko nie ma czapki? Dlaczego ona płacze? Pewnie jest chora, może jej nie wygodnie, dlaczego nie dacie jej poduszeczki, chyba coś ją boli, na pewno jest jej zimno, nie kładźcie jej brzuszku bo ona tego nie lubi i się męczy, po co tyle szczepień, po co to biedactwo tak męczyć…. Tam nie ma radości, są ciągłe zmartwienia. No ręce opadają, bo nie chce być taką matką i nie chce , żeby moje dziecko wychowywało się w takiej atmosferze wiecznego lęku.
Byłam wychowywana przez lękliwą (aczkolwiek bardzo kochaną! ) mamę. We wszystkim byłam wyręczana. Teraz mam prawie 40 na karku, a nie mam pracy bo boję się ludzi, boje się wyzwań, we wszystkim czuję się beznadziejna. Nie mam swojego zdania, wszyscy mnie wykorzystują. Ciąglę boję się o zdrowie swoje i dzieci. Zaczęły się ataki paniki, nerwica. Ogólnie przerąbane. Marzę tylko o tym, żeby nie "sprzedać" tych cech dalej dzieciom, bo idą trudne czasy.
Pani jest geniuszem słowa. Słucham i próbuje wdrażać w swoje życie.❤
Aż mnie głowa rozbolała 🫣 Mam skończone 30 lat a moja Mama nadal jest moim "helikopterem"...
Ja mam 50 a helikopter nie chce dać za wygraną
Mam to samo
Róbcie wszystko na przekór może wymiękną ✌️
@@annam.6892😅
Moja mama do dziś jest "helikopterem", dopiero w wieku dorosłym nauczyłam się stawiać granice, ale potrafi czasami wparować mi do domu przed Świętami bez zapowiedzi o 8. rano z miską i zestawem ścierek, żeby umyć mi okna (nie prosiłam o to, jestem w 8. miesiącu ciąży, rozumiem troskę, ale to właśnie ten "helikopter"). Prawdopodobnie wynika to z tego, że ona bardzo wcześnie musiała się zająć domem, jej mama bardzo chorowała, tata miał problem z alkoholem... Jestem jedynaczką, od dziecka czułam strach o moje życie ze strony mojej mamy, ciągłą kontrolę, byłam przekarmiana, jednocześnie moja waga i wygląd były pod ciągłą obserwacją, zawsze miałam przekonanie, że moje potrzeby nie są ważne i brane pod uwagę, że mam ubrać tę zimową czapkę, którą mam przygotowaną nawet jak jest 15 stopni na plusie 😉 Najlepszą decyzją dla mnie był wyjazd na studia 100 km od domu, początkowo telefony miałam kilka razy dziennie i musiałam się wszystkiego nauczyć sama lub od współlokatorów. Dzisiaj staram się świadomie wychowywać dzieci wspólnie z mężem, mają dużo swobody i bezpiecznie postawione granice, jednak czasami "łapię się" na tym, że szczególnie w stresujących sytuacjach wychodzi ze mnie ten schemat "helikoptera"... Dziękuję Kasiu, za ten filmik, jest potrzebny ❤
Od małego uczę moje dzieci sprzątania i prac domowych, ale jako "perfekcyjny melancholik" nie jest mi łatwo i muszę ciągle mieć się na baczności, aby zanadto nie krytykować😅 Dziękuję za materiał!❤
Z punktu widzenia dorosłego dziecka nadopiekuńczych rodziców uważam, że jest to wielka trauma i przestrzegam obecnych rodziców obecnych dzieci przed taką postawą Dziecko przywiązane do kaloryfera to jest naprawdę wielkie nieszczęście i potem bardzo dużo czasu spędzonego na wywalanie za pomocą wszelkiego rodzaju terapii całego tego syfu i tego badziewia które z tego powodu zostało wpojone dziecku do podświadomości. Reakcja może być też odwrotna bo dziecko się do tego przyzwyczai i tacy rodzice wychowaja zupełnie bezwolnego bezmyślnego niezaradnego człowieka
Czy niektórym rodzicom się wydaje że tylko oni mają mózg. Puknięcie się ludzie w głowę i to taką wielką patelnię, zanim będzie za późno
Pani Kasiu, wiem, że na wychowanie nastolatka jest już za późno, ale czy ma pani rady dla rodziców nastolatków. Wydaje mi się, że wszystko, czego uczyłam od malutkiego dziecka nic nie dotarło. Z góry dziękuję
Pozdrawiam :) kolejny świetny materiał :) podejrzewam że temat ten nie istnieje w rodzinach wielodzietnych bo fizycznie rodzice nie są w stanie kontrolować i chuchać na każde z ich dzieci. Uczą się szybko samodzielności, plus szkolą ich "starszaki" ;) także efekt helikoptera w dzisiejszych czasach potęguje się, bo rodziny coraz mniej liczebne, dużo dzieci wyczekiwanych też po latach starań... U nas aktualnie trzeci niemowlak i na pewno już bardziej zahartowany bo tak nie dmuchamy.. ale przy pierwszym oj było inaczej... Smoczek i pieluchy wyparzałam ;)
NIE BIEGAJ, BO SIĘ SPOCISZ I BĘDZIESZ CHORA. Klasyk.
U mnie helikopterem był i jest ojciec. Chorowałam duzo w dzieciństwie, byłam faszerowana lekami, i zawsze winna choroby. Stalam się hipohondrykiem, z masą lęków, fobii społecznej, niska samooceną. Studia dzienne daly mi 5 lat autonomii, wtedy moglam trochę przejrzeć na oczy. Ale dopiero od kilku lat a mam 38 lat, jestem w procesie terapeutycznym, po roku terapii DDA. Sama wykazuje cechy rodzica nadopiekuńczego, a mam wymagające dzieci.
Moi rodzice pozwalali mi uczyć się na własnych błędach, dawali mi swobodę, wolność. Jestem im za to wdzięczna. I podobnie wychowuję swoje. Ale znam matki helikoptery, które strasznie ograniczają swoje dzieci. Podwożą nastolatków codziennie do szkoły i odbierają z niej, nie pozwalają jeździć na żadne wycieczki klasowe. Ostatnio słyszałam o jednej mamie, która wymagała od przedszkolanki aby jej maluch wychodził na dwór tylko ze smoczkiem w buzi bo….może go osa użądlić!
Jak zwykle wspaniały filmik . Ja jestem córką mamy helikopter i ciągle nad tym ubolewam
I widzę że czasem zdarza mi się to powielać z moim 2 letnim synkiem . Dziękuję za filmik na pewno pomoże ❤
Bardzo pomocne informacje, dziękuję i pozdrawiam 😊
Dziękuję, że Pani jest. Pozdrawiam serdecznie
Wspaniały film p. Kasiu. A pod koniec najgelnialniejsza rzecz jak dla mnie. Uczyć dziecko przeżywania straty. O tych gubionych 2zł.Nadopiekuńczy rodzic nie daje nawet takiej możliwości bo chce uchronić przed każdym bólem dziecko a potem w dorosłości jest większa tragedia bo diagnozuje się depresję...
Bardzo przydatne. Dziękuję ❤
Bardzo ciekawe, i fajnie, pogodnie Pani mówi.
Kolejny film do obejrzenia, prosto, zwięźle i na temat.👌
Jak zwykle trafny i bardzo wartosciowy materiał. Swiat staje na glowie po prostu. Dziekuje.
Dziękuję za wartosciowy materiał ❤
Jakis czas temu probowalam pania agladac ale mojego ego mi nie pozwalalo. Strasznie mnie cos draznilo myslalam ze chodzi o pani osobe a to problem byl we mnie....
Gratuluje autorefleksji:)
Dziękujemy ❤ pozdrawiamy 🎉❤
Uwielbiam Panią ❤ Kochana osoba, dynamiczna i pełna pasji!
Pani Kasiu serdecznie dziękuję za ten film ❤️❤️❤️
Pozdrawiam panią 😮 interesujący temat.
Pozdrawiam! Bardzo pożyteczne treści!
Myślę, że najgorszą rzeczą ( z mojego doświadczenia) jest wyręczanie w robieniu wszystkego. " Chronić " przed światem zamiast nauczyć się w nim funkcjonować.
A co do traum. Mi siadło na psychikę jak moja przyjaciólka straciła dziecko w 7 miesiącu ciąży a za chwilę druga w 9. ( byłam wtedy też w ciąży) i została mi nerwica. Moja córka urodziła się zdrowa i teraz ma 2 latka. Ale zaszłam w ciąże i straciłam synka w 5 miesiącu. I jestem przewrażliwiona o bezpieczeństwo dzieci teraz bardzo bo mam jeszcze dwójkę ..mam nadzieję, że da się to przerobić ze sobą i nie psuć dzieciom życia ...
Dziękuję za garść cennych informacji.
Bardzo dziękuję za ten film. Za mną nowe wnioski, przede mną nowe wyzwania :)
Dziękuję za ten materiał!
Baaardzo ważny temat 🙏👍
😊 ha! Zmywarka to fajny temat. Zdecydowaliśmy z mężem, że dopóki dzieciaki uczą się wypakowywania zmywarki nie kupujemy żadnych nowych naczyń. 😄Nie ma sensu. Wszystkie talerze i kubki mamy poobijane, ale dzieciaki działają coraz sprawniej.
Ja widzę osobę dorosłą, która prawdopodobnie była tak wychowywana. Jest to wielka krzywda ponieważ nie potrafi taka osoba potem pracować (szczególnie pod presją) oraz odnajdować się w kontaktach międzyludzkich i na pewno generuje to u nich wielki stres. A skutków ubocznych jest znacznie więcej.
Kochamy Pania pani Kasiu
Pani Kasiu, bardzo dziękuję za wszystkie filmy :) Kupiłam ebooka jak mądrze kochać, ale muszę przyznać, że ciężko się go czyta, styl przypomina transkrypcję z nagrania, może tylko na początku?! Jestem po 30 stronach, może dalej będzie więcej ładu 😊❤
Witam i pozdrawiam serdecznie. Dziękuję za ten filmik. Moi rodzice byli i nadal są trochę nadopiekuńczy i jednocześnie krytyczni. To jest koszmarne połączenie.
Pani Kasiu pozdrawiam serdecznie 😊
Tak. Mój synek miesza kolory. Trafia mnie, bo lrpiej by bylo osobno, ale trudno. Niech miesza.
Pozdrawiam Pani Kasiu ❤❤❤
Dzisiaj są czasy nadopiekuńcze. Wielu rodziców ze szkoły moich dzieci wyręcza je we wszystkim, nie pozwala dzieciom wrócić samodzielnie ze szkoly. Nie wspomnie, ile matek jest pokłóconych z innymi, bo bronią na siłę swoich dzieci. Przed posłuchaniem tego wideo, po odwiezieniu dzieci myślałam, że nie chce wychować takich fajtlap. Pomyślałam, że trudno, najwyżej będą mówić, ale ze mnie nieopiekuncza, wyrodna matka, bo np. pozwole wrocic samodzielnie do domu dziecku, trudno😅❤
Super materiał, jak zawsze 👌🏻😊
Pozdrawiam Pani Kasiu 🙂
Wartościowy filmiki! Pozdrawiam 🙂
Dziękuję i pozdrawiam.❤
Bardzo przydatny film, pozdrawiam!
Jak sprawdzić czy przez całe życie byłem takim no - life? Jak miałem szesnaście lat to rodzice nie pozwalali mi wychodzić samemu z domu. Nie chodziłem na imprezy, nie waliłem wiadra w wynajmowanych kawalerkach. Mój były znajomy, który na mnie nasrał chodził na nielegalne w pandemii. Nigdy nie miałem zbyt dużej przestrzenii do decydowania o sobie samym i zbyt wielkiego poczucia niezależności. Jestem osobą niepełnosprawną fizycznie oraz od piętnastego roku życia mam zaburzenia lękowo - depresyjne. Mam 25 lat i dopiero zaczynam dostrzegać, że to moje życie. Chciałbym żyć, pracować, podróżować. W moim życiu jest tak wiele planów i marzeń, że nie wiem w co ręce włożyć. Fizyka, DJka, harcerstwo, sitodruk, podróżowanie, etc. Nie mam pracy, nie mam matury, nie mam prawa jazdy, śpię u rodziców. Zmuszam się do wszystkiego i to jest jedyne wyjście by coś zmienć,jest mi ciężko. Czy naprawdę chcę być szczęśliwym? Czy mogę sobie na to pozwolić? Nigdy nie uprawiałem seksu, ale co weekend bardzo mocno walczę o "one night stand" i nie wychodzi i walczę dalej. Mogłem to zrobić w lipcu 2018. Do sierpnia 2021 bałem się, że ogólnego odbioru przez dziewczynę, że zobaczy w mnie zalęknione i zaryczane dziecko. Nie mam na czynsz na mieszkanie, poszukuję pracy. Zmarnowałem swoje dotychczasowe na siedzenie przy komputerze i telefonie. Nigdy się o nic nie starałem i nigdy o nic nie walczyłem. W przyszłym roku zdaję 8 przedmiotów na maturze za 400 zł od podejścia. Dziś siostra była na śniadaniu wielkanocnym, poczułem, że siedząc tyle u chłopaka jest dla mnie obcą osobą. Ja naprawdę płaczę siedząc jeszcze u rodziców.
Chciałbym udzielać korepetycji z Matematyki oraz Fizyki. Marzę o tym od trzynastego roku życia, chociaż nie umiem tych przedmiotów.
Ciekawy temat:) dziękuję:)
Wartościowy materiał 😊
Świetne rady. Pozdrawiam😊
Pozdrawiam Pani Kasiu
Bardzo dziękuję!
Ważny temat❤
Staram się nie ograniczać dziecka w jego rozwoju a w zamian asekurować ale jak widzę jak biega po łóżku i szaleje, to trudno mi się powstrzymać przed słowami "uważaj". Niby jest to kontrolowane ale nie ufam sobie, że zdążę córkę złapać w razie czego. Z resztą kiedy pozwoliłam na swobodę w bardziej stabilnych warunkach, to skończyło się to nabitym guzem, a ja potem miałam do siebie żal, że lepiej jej nie upilnowałam. Ja wiem, że dziecko powinno samo doświadczyć pewnych rzeczy i siniaków czy stłuczonych kolan się nie uniknie ale jednak czasami ryzyko czegoś gorszego jest zbyt duże.
Ważny film❤
Dziękuję za filmik
Czy istnieje szansa, że rodzic na przestrzeni lat może się zmienić w helikopter? Taką chęć uchronienia od świata zauważam od moich nastoletnich lat. Teraz mam 31 lat, od 5 lat szczęśliwe małżeństwo a moja mama wciąż kręci czarne scenariusze dotyczące mojego życia bądź narzuca swoje pomysły np. zadzwoń do ciotki/kupcie samochód.
Było tak zawsze. Tylko zaczęłaś to odczuwać wtedy, kiedy przyszedł naturalny czas zdobywania samodzielności i niezależności.
Byłem ofiarą takiego wychowania. W domu nie miałem podmiotowości a w szkole byłem prześladowany. W pewnym momencie zacząłem się zapadać w siebie jak czarna dziura. Wchodziłem jak heroinista w różne jednostronne i toksyczne relacje. Koniec końców pod koniec takich rzeczy dostałem psychozy i zwinęło mnie pogotowie z ulicy. Wróciłem do domu z diagnozą. Obecnie muszę brać leki by normalnie funkcjonować. Nie polecam.
O nieee.... to ja matka helikopter i nie wiem skad mi sie to wzielo... moze dlatego ze moja matka wogole sie nie interesowala moimi podstawowymi potrzebami jak np mycie zebow, czyste buty do szkoly itp
No nie byłabym pewna. Również pochodzę z rodziny gdzie byłam totalnie zaniedbana. Od wczesnych lat nastoletnich sama zaczęłam ogarniać swoje potrzeby i dziś nie widzę u siebie cech rodzica nadopiekuńczego. Mam dużo innych deficytów jak np nie lubię prosić o pomoc i wszystko biorę na siebie ale to też powoli się zmienia. Za to mój mąż został wychowany przez matkę narcystyczna gdzie widziała przedłużenie swoje w dzieciach i ten nie miał prawa o niczym decydować i miał wyglądać i mówić tak jak mamusia chciała. W naszym małżeństwie też tego próbowała. Wydaje mi się że z dwojga złego to ja lepiej wyszłam bo potrafię sobie w każdej sytuacji poradzić a już nie wstydzę się za błędy rodziców a mąż nie ogarnial niczego. Dalej ma z tym problem ale po odcięciu jego matki pięknie zaczyna odżywać 🥰
Najważniejsza jest świadomość i chęć zmiany, a dużo da się zmienić🙂 powodzenia
Dziękuję ❤
Ale to jest PIĘKNA kobieta.
Ja zostałam tak wychowana. Jeśli nie czuję strachu to wydaje mi się że powinnam się "postarać bać" boi przecież w każdej chwili może nastąpić atak.
Uwielbiam ❤
Idę się dokształcać...😅
Dziękuję!!!
Bardzo ciekawe..
Pozdrawiam P Kasiu
Komentarz dla zasięgów;)
Dziękuję,wracaj :)
Pozdrawiam serdecznie
Nasza córa ma 1,5roku więc edukuje my się ❤
Pozdrawiam
Dziękuję
Byłam wychowywana w leku i strachu teraz nie umiem się rozluźnić . Związałam się z toksycznym partnerem. Boję się odejść. Boję się że sobie nie poradzę choć wiem że dała bym radę.
Może warto rozważyć pójście na terapie?
U mnie pomieszane, helikopter ale także daje małemu popełniać błędy :) Bo wtedy nie trzeba milion razy powtarzać :D
Pozdrawiam z Niemiec❤
Pozdrawiam😃
Chyba nie jestem nadopiekuńcza. Prędzej zbyt mało opiekuńcza, czasem bywały sytuacje, w których sobie to wyrzucałam.
Pozdrawiam! 😊
Pozdrawiam🎉
Pozdrawiam ❤
A jak mam przekazac, to meżowi, że źle postepuje, komentuje caly dzień co dziecko robi za błedy, zamiast wytłumaczyć.
Właśnie tak jak Pani to teraz ujęła. Można też pokazać ten film, żeby zrozumiał skutki.
Nie lubię dyskryminacji osób leworęcznych. Leworęczni są często bardzo zdolni, także manualnie. Proszę nie powielać krzywdzących stereotypów.
Pozdrawiam 😊
Ja myślę, że dużo nadopiekuńczych rodziców często używa zwrotów, że to za wcześnie, że dziecko jest za małe, że nie zrozumie. Dla mnie to jest takie robienie debila ze swojego dziecka, bo do każdego dziecka powinno podchodzić się indywidualnie, czyli należy sprawdzić czy moje dziecko jest na coś gotowe, czy jest w stanie to zrozumieć, a nie z góry zakładać, że jest amebą i tego nie pojmie nawet w pewnej części. Wiem, ze mocne słowa, ale ciągle jestem krytykowana, że niepotrzebnie tłumaczę, że za dużo wymagam... Tyle że ja nie wymagam, żeby dziecko coś umiało, tylko sprawdzam jego możliwości i zachęcam do próbowania nowych rzeczy. Ja to określam mianem wychowywania dziecka i hodowania dziecka. Dziecko pozbawione możliwości poznawczych staje się bezmyślnym hodowlanym stworzeniem, które praktycznie nie ma mocy decydującej o swoim życiu, ciężko się z tego potem wyrwać. Rodzice zapominają, że ich dziecko będzie musiało sobie radzić samo w życiu w różnym stopniu na każdym etapie, więc mając rodziców, którzy są blisko, ale jednak nie wyciągają zbyt szybko ręki by dziecko wyręczać ma szansę w bezpieczny i przyjemny sposób nauczyć się naprawdę trudnych rzeczy. Na naukę nigdy nie jest za wcześnie ani za późno, ale łatwiej jest ją przyjąć, gdy mądrze rozłoży się ją w czasie.
Super
moja 6latka potrafi wiecej niz ja w wieku 18lat. moze dzieki temu, ze interesowalam sie montessori
Czy może pani powiedzieć coś kiedyś o hnb, mało wykształconych pedagogicznie osób o tym mówi na yb. Chyba się boją tematu
Nagrałam na ten temat film pare lat temu:)
th-cam.com/video/qIiYTO9QNf4/w-d-xo.htmlsi=vxdKm-7UDpCko0bJ
Właśnie tego nie potrafię znieść na placach zabaw: nie biegaj, bo się przewrócisz, powolutku na tym rowerku, nie wspinaj się tak wysoko-jesteś jeszcze za malutka! Wrrrrr…..
Pozdrawiam 🙂
Najważniejsze jest to co rodzic ma w głowie, ale myślę, że wielodzietność trochę leczy z nadopiekuńczości. Ludzie nie chcą mieć 3 lub 4 dzieci, bo boją się, że stracą kontrolę nad starszymi dziećmi. Wielodzietność to najlepsze lekarstwo 😊
Pani Kasiu po tym odcinku zdałam sobie sprawę ,że jestem tym helikopterem. Mam syna w wieku 15 lat . Proszę mi podpowiedzieć co robić jak widzę,że syn wszystko na ostatnią chwilę. I nie uczy się na błędach. Za dużo w internecie na grach spędza.
Dzień dobry, nie udzielam porad. Poza tym to zbyt skomplikowany przypadek. Polecam terapie:)
❤
Każdy ma 50/50 takiego rodzica w sobie.
Pani Kasiu, oglądam Panią bo akurat przeżywamy bunt 3 latka i staramy się jakoś przetwać. Kupiłam Pani e-booka Dziecko Zaopiekowane. Super Pani pisze! Proszę tylko sprawdzić czy ma Pani na stronie ostateczną wersję dokumentu tego ebooka ponieważ znalazłam wiele powtórzeń całych akapitów. Być może dodała Pani wersję testową? Jestem już na 4 rozdziale i czytam z zapartym tchem, tylko te błędy redakcyjne przeszkadzają. Dziękuję za zrozumienie.
Ostatnio poprawialiśmy błędy i wgraliśmy wersje poprawioną:)
Poproszę o adres email, to wyśle poprawioną wersje.
❤❤❤❤
Pozdro!
👍
Mieszkam w Niemczech i tu wychowuje dzieci.
Niemieckie matki mają chyba dużo rzadziej z tym problem.
❤😊
😊😊😊😊😊❤❤❤❤❤❤❤❤