Złe postacie są często słabo napisane, bo sprowadza się to do głupich chamskich odzywek prostaka. A tak w ogóle to ja wolę grać dobrą postacią, która naprawia świat, a nie go niszczy. Unikanie konfliktów w dialogach to jest dla mnie coś co zawsze cenię i maksuję perswazję w rpgach. Taka postać w grze rpg jest odzwiercieleniem mojej osoby i tego co wyznaję. Dlatego dopiero przy kolejnych podejściach testuję te złe postaci. Ale i tak grając w BG3 Mroczną Żądzą to później się nawróciłem i chuj, no nie potrafię i nie chcę być złym, bo bycie takim jest żałosne i infantylne. Nie radzisz sobie w życiu, więc zatruwasz innym życie, bo emanuje z ciebie to co w tobie gnije. Jak byłem w depresji to miałem wiele nienawiści do samego siebie i świata. Wtedy było łatwiej odgrywać taką postać, bo bardziej oddawała to co czuję w sobie.
Jest totalnie na odwrót dobre postacie są słabo napisane i to kalki wręcz, a źłe postacie są bardziej złożone i jak narracja ukazuje czemu ta postać jest kim jest jakie doświadczenia sytuacje i decyzje doprowadziły tę postać do punktu w którym jest to to jest piękne.
Bo złodupiec w grach to cham i prostak. W mass effect to typ który robi wszystko by spierdolić misję ratowania świata. Zgodzę się że brak ciekawych złych postaci. W SWTOR opcje dialogowe "złe" to są te same, sabotujesz wszystko bo masz wybujałe ego. Ale już wybory pokroju jestem złolem, ale chce by imperium było silne to jestem w 70% po dobrej stronie mocy no kurwa ja pierdole.
Ja najczęściej gram takimi chaotic neutral powiedzmy robię na co mam ochote, czasem komus pomogę, czasem zrobię rzeź, w zależności od sytuacji, nie ograniczam się do bycia stricte dobrym albo złym do szpiku kosci
Często gry premiują dobre podejście lepszymi nagrodami czy łatwiejszymi walkami, podczas gdy grając jako zły dostajemy negatywne modyfikatory, tracimy towarzyszy i anulujemy sobie wiele questów.
Dobrym przykładem jest tutaj Bioshock 1 i 2 (czy 2 to już dokładnie nie pamiętam, ale 1 na pewno), gdzie ratowanie siostrzyczek w ostatecznym rozrachunku/w toku całej gry daje Ci więcej Adama, niż bezpośrednie wysysanie go z nich. Po prostu zwyczajnie się nie opłaca grać tym złym nie tylko z perspektywy moralnej, ale również gameplay'owej (lepsze nagrody).
@@kyoji7482 i to jest z grubsza problem z byciem złym z grach, choć możliwe że masz po prostu osobowość chaotic neutral i odrzuca cie zła akcja która nie popłaca
Jaranie się złymi postaciami tylko ze względu na ich makabryczne decyzje (które są niby "cool") uważam za strasznie niedojrzałe i śmierdzi mi to nastoletnimi emo-cosiami. Nie zapraszam do dyskusji.
@@ishouldtestit8904 W sumie lepiej być prostolinijnym bohaterem niż prostolinijnym opryszkiem. Zazwyczaj granie dobrym daje po prostu więcej kontentu, a to chyba dobrze.
Twórcom gier wydaje się że granie złą postacią polega na byciu kompletnym psychopatom który dla zabawy bije słabych i okrada biednych, nic dziwnego że mało kto chce tak grać.
tylko widzisz, problem jest taki że psychopata po prostu nie czuje emocji. To już jest raczej napalony kreskówkowy sadysta, co czerpie przyjemność z chaosu...
Ciekawy przypadek miałem w Sea of Thieves kiedy podpłyneliśmy pod obcego slupa ale tamci powiedzieli nam "we're friendly" to im odpowiedziałem że git my też. Oni zaczęli nurkować a kumpel pyta - to co kroimy frajerów? XD Z jednej strony gramy jako piraci ale z drugiej dane słowo sprawia że trochę ciąży to na sercu tak ich wydymać
Podczas odgrywania postaci kluczem jest wyjście z myślenia że "odgrywam postać i gram w gre" i wejść w myślenie jako ta postać, nie mówię tu o całkowitym oderwaniu od rzeczywistości ale całkowitym wejściu w dany świat gry. Niestety twórcy bardzo często wręcz zabraniają grania jako ten zły lub fabuła grania jako zły jest okrojona, spłycona i całkowicie nie optymalna pod względem czasu gry i korzyści w postaci itemów, expa, liczby questów etc
Dokładnie. W dzisiejszych grach, w dużej mierze światy i postaci są płytkie i wyprane realizmu. Nie sposób ich polubić lub znienawidzić, przez co oni sami, jak i ich "problemy" są nam obojętne. A to jest najgorsze co może być, szczególnie w rpg-ach. W takich grach nawet nie sposób grać "złą" postać, bo zabijając npc lub zdradzając towarzyszy, nie czujemy, że zrobiliśmy coś złego, bo to były tylko piksele. :)
@@KamilZajebisty Może kwestia podejścia? Nie wiem. Może. Dlatego piszę tylko o sobie. Inna sprawa, że np. jakoś nigdy mi się nie podobały gry z serii GTA, szczególnie te trójwymiarowe odsłony. Z drugiej strony, bardzo lubię Mafię I... Więc sam nie wiem, od czego to zależy.
@@KamilZajebistyw GTA jest trochę inaczej bo tam NPC to typy co łażą po mieście bez celu przez co nie wydają się być ludzcy, a na przykład jakiś wieśniak w Wiedźminie ma jakąś szczątkową historię i charakter
Często granie złą postacią to w praktyce granie psychopatą bo masz opcje typu: pomóż przypadkowemu NPC, albo opcje: pobij typa. W sensie dlatego miałbyś pobić przypadkowego człowieka? Druga kwestia to, że nie ma jakiś korzyści z grania kimś złym bo po co miałbyś zdradzić postać z którą może nawet się jakoś zżyłeś zwłaszcza jak nagrodą jest złoto którego masz, aż za dużo, albo znajdziesz go więcej w jakiejś przypadkowej skrzynce lub w zamian za miecz który ma gorsze statystyki od tego który posiadasz. Dodatkowo często jak masz opcje typu pomóż wieśniakom albo olej wieśniaków to przy tej pierwszej dostajesz jakiegoś spoko questa i nagrodę, a w przypadku olania wieśniaków nic się nie dzieję. Można jeszcze wspomnieć o tym, że gracze jak wszyscy ludzie mają empatię i nie czują się komfortowo krzywdząc innych nawet jeśli są to zlepki pikseli
Denerwuje mnie sposób definiowania "zła" w grach. Zazwyczaj sprowadza się to do prostego wyboru: albo jesteśmy "dobrzy" i ratujemy biedne dzieci z płonącego sierocińca, albo "źli" i sami ten sierociniec podpalamy. Tymczasem między tymi skrajnościami istnieje mnóstwo odcieni szarości, które w wielu grach są kompletnie pomijane. Ja kiedy mam możliwość grania postacią złą, a definicja "zła" jest bardziej złożona, zazwyczaj wybieram coś w stylu "neutral evil". Dla mnie oznacza to: - Priorytetem jest moje własne przetrwanie i korzyść. - Respektuję zasady tylko wtedy, gdy przynoszą mi wymierne korzyści. - Kieruję się pragmatyzmem i własnym interesem. Niestety, mało gier pozwala na takie podejście. Trzeba naprawdę dobrze trafić, żeby znaleźć RPG, który uwzględnia coś pomiędzy stereotypowym mordercą a wybawcą sierot. Rozumiem, że rozbudowanie takiego systemu wymagałoby ogromnego nakładu pracy, wprowadzania wielu dodatkowych ścieżek i decyzji, ale w takim razie twórcy powinni być bardziej ostrożni z szumnymi zapowiedziami o "ogromnej imersji i WYBORACH".
Dokładnie tak jest granie "złym" to często granie psychopatą który morduje innych bez żadnego powodu, a nie granie postacią która czyni zło bo ma z tego korzyści
Właśnie takie podejście świetnie premiuje BG3. Mamy tam towarzyszy (właśnie "złych"), którzy wyznają zasadę "cel uświęca środki"; co więcej towarzysze Ci pytają nas np. dlaczego dokonałeś tej rzezi ? Chcę wiedzieć, że podróżuję z kimś kto, wie co robi i po co to robi. Ewidentnie postaci złe nastawione są na powodzenie misji i przetrwanie i będą popierać Twoje wszelkie działania, które zwiększają szanse na powodzenie. Nie popierają jednak bezsensownych działań np. ratowanie kogoś bezużytecznego i ściąganie na siebie niepotrzebnie gniewu potężnych frakcji/demonów etc. lub też bezsensownego zabijania, które nie daje żadnej przewagi, a jest tylko dowodem, że jesteś niestabilny psychicznie i może nie warto z Tobą podróżować?
Czy nie można mieć empatii do osób wykreowanych? Czytam książkę i los bohatera uważam za krzywdzący go, więc dopóki jestem skupiony na książce, to faktycznie go żal mi, czy stwierdzam - gdyby to był prawdziwy człowiek, to bym coś poczuł, ale skoro to postać fikcyjna to nie ma dla mnie wagi w jakiej sytuacji się znalazł. Po co inwestowałem czas w pathologic 2, żeby uratować dzieciaki i innych ludzi, często powtarzając rzeczy, bo tak jest fabularnie, czy dlatego, że traktowałem tą sytuację poważnie? Zresztą codziennie słyszymy w mediach o wojnie o różnych okropnych czynach, historiach i nawet jeśli uważamy za niesprawiedliwe zło które się wydarza, czy to jest coś dziwnego, że żyję własnym życiem a nie współczuję każdemu o kim usłyszę? Czy ja mam jakikolwiek sposób zetknąć się z nimi w prawdziwym świecie? Też nie. Ale są prawdziwi. A moment gdy mam całą historię, mam jakiś personalny związek chociażby przez zainwestowany czas, zresztą ktoś też miał wizję questa w którym musiał wyobrazić sobie całą sytuację tak, żeby wzbudzała takie emocje, żeby cierpiąca postać była wiarygodna, ten co zagrał Igona też musiał się na chwilę stać kimś takim na potrzeby questa, dlatego to wszystko jest wiarygodne. Czy zawsze i wszystko trzeba traktować poważnie i zawsze czynić dobro no pewnie nie. Ale nawet odgrywanie złej postaci nie musi oznaczać odgrywania totalnego psychola. Odbiegłem, ale dla mnie mówienie że empatii nie czujesz do wykreowanych postaci bo nie żyją, to uproszczenie jak mówienie, że nie da się obrazić ludzkich uczuć, bo uczucia to nie ludzie. Może ma to sens, ale to znaczy dla mnie mniej więcej, że uderzasz w konkretny punkt, a w tym rozważanym przypadku to nasze emocje uderzają nas w punkt, bo rozumiemy perspektywę i jesteśmy wczuci.
Tak jak pisali inni, bycie złodupcem się nie opłaca, dostajemy mniej golda, expa, towarzyszę nas nie lubią :D Ciężko o grę w której bycie złym popłaca.
Unikanie grania złymi postaciami w grach fabularnych, komputerowych czy planszowych można rozpatrywać przez pryzmat mechanik, dynamik i estetyk rozgrywki. W wielu grach struktura mechaniczna opiera się na klasycznym konflikcie dobra ze złem, gdzie systemy nagród i kar faworyzują działania bohaterskie i altruistyczne. Złe postacie często napotykają na dodatkowe mechaniczne przeszkody, takie jak mniejsza liczba sojuszników, ograniczenia w dostępie do zasobów czy zwiększone ryzyko fabularnych konsekwencji. To sprawia, że rozgrywka staje się mniej opłacalna, a sukcesy - mniej satysfakcjonujące. Dynamika grupowa również odgrywa kluczową rolę w tym zjawisku. Gry wieloosobowe opierają się na współpracy i wspólnym dążeniu do celu, a złe postacie często zakłócają tę harmonię poprzez egoizm, zdradę czy destrukcyjne decyzje. Napięcia wynikające z działań antagonistycznych postaci mogą przenosić się poza granice gry, prowadząc do konfliktów między graczami. W efekcie wielu uczestników unika tego rodzaju ról, by nie zaburzać równowagi grupy i nie ryzykować realnych napięć. Estetyka rozgrywki, czyli emocjonalne i narracyjne doświadczenia gracza, również wpływa na decyzję o wyborze postaci. Wielu graczy czerpie satysfakcję z klasycznej fantazji heroicznej, gdzie świat zostaje ocalony, a zło pokonane. Złe postacie, szczególnie jeśli są jednowymiarowe i sprowadzone do roli „złoczyńcy dla samego zła”, rzadko oferują taką głębię narracyjną. Brak jasnego celu lub brak konstruktywnego wkładu w fabułę może skutkować poczuciem pustki i braku satysfakcji z rozgrywki. Immersja, czyli wczucie się w rolę swojej postaci, stanowi kolejny istotny czynnik. Wielu graczy silnie utożsamia się ze swoimi bohaterami, co sprawia, że podejmowanie brutalnych czy moralnie nagannych decyzji może wywoływać autentyczny dyskomfort psychiczny. Nawet jeśli akcje te dzieją się w fikcyjnym świecie, poczucie winy i emocje z nimi związane pozostają prawdziwe. Dodatkowo, istnieje obawa przed społeczną oceną ze strony innych graczy. Czasami postać i gracz zostają ze sobą utożsamieni, co może prowadzić do niechcianych nieporozumień lub napięć. Jednak dla niektórych graczy wcielanie się w złe postacie jest wyzwaniem mechanicznym i narracyjnym. Złożone, wielowymiarowe postacie antagonistów z jasnymi, ale skomplikowanymi motywacjami mogą dostarczać unikalnych i fascynujących doświadczeń. Odgrywanie takiej roli staje się okazją do eksploracji etycznych dylematów oraz odkrywania mniej oczywistych aspektów ludzkiej natury. Granie złym bohaterem może być także formą eksperymentu psychologicznego, który pozwala sprawdzić granice własnych wyobrażeń o moralności i konsekwencjach swoich działań. W rezultacie unikanie złych postaci przez graczy jest wynikiem złożonej interakcji między mechaniką gry, dynamiką grupową i estetyką rozgrywki. Wymaga większej gotowości do stawienia czoła trudnościom mechanicznym, napięciom społecznym oraz psychologicznemu dyskomfortowi. Dla większości graczy te bariery okazują się zbyt wysokie, ale dla tych, którzy zdecydują się na takie wyzwanie, może ono dostarczyć niezwykle satysfakcjonujących i unikalnych doświadczeń.
Po to są "wybory moralne". Jednak sama opcja wyboru sprawia, że gra jest o wiele ciekawsza. Zawsze też daje graczom ochotę, żeby sprawdzić jak to wygląda na innej ścieżce.
Czemu? Na przykładzie mass effect - bycie renegatą nijak nie ma się do roli jaką w fabule ma odgrywać Shepard. Gra się wtedy nieco przeciwko narzuconej narracji. Niestety granie renegatą w pierwszej części opiera się na byciu chujem. Paradoksalnie - Saren - główny antagonista pierwszej części jest idealnym przykładem tego jak powinno wyglądać granie tym złym, gdyż w większej skali ma taki sam cel jak Shepard (rozwiązać problem z Reapersami) ale próbuje osiągnąć to bardziej radykalnym sposobem, który jak najbardziej ma sens. Druga i trzecia część rozwiązują już lepiej to zagadnienie grania pod renegatę, bo często wybory renegaty są tam bardziej odcieniem szarości i z logicznego punktu widzenia - mają sens.
Czy to jest dziwne? Jednak bycie dobrym sprawia ze wiecej drzwi w zyciu sie otwiera nic zamyka. To nie jest zadna wieksza filozofia. Za to autor materialu w mojej ocenie jest albo psychoczny albo jest totalnym pozerem
Jestem zwykle wierny założeniom postaci jaką tworzę. Np. Shepard u mnie jest dobrym idealistą, ale nie waham się zrobić parę akcji renegata, jak zrzucenie bandziora przez okno. Jest postacią inspirującą i wielkim bratem dla każdego. Ale jeśli gra mi pozwola szczególnie fantasy gry to zwykle lubię grać złymi. Nie tyle mam problem graniem złą postacią co mam problem z tym jak gra podchodzi do grania złą postacią. Zwykle wybieram postać praworządną złą lub ogólnie złą, w kreatorze, bo daje mi większe możliwości wyborów w grach, nadal mogę robić dobre rzeczy. Lubię mroczne moce i wątpliwie moralne środki, ale też lubię gdy przemoc i okrucieństwo ma cel, jakim jest np. stabilne imperium. Żaden środek nie jest zły, wszystko zależy jak ich używasz w tym demonów. Takie często pragmatyczne postacie są postaciami z którymi mogę się identyfikować, i są zgodne w miarę z moimi punktami widzenia, ale to nie jestem ja. To moja postać. Dba, też bardzo o moich towarzyszy i moje jednostki. Są moje i nie pozwolę by ktoś je ranił, mogę za to spalić pół narodu jeśli ktoś je skrzywdzi. Problem jest to że nie dostajesz żadnych nagród za bycie złym. Tylko nie wiele gier daje mi możliwość stworzenia takiej postaci i pozwolenia mi taką grać, wręcz przeciwnie jestem karany za granie złą postacią, bo gra uznaje taki styl rozgrywki za niewłaściwy. Mam mniej doświadczenia, mniej questów, mniej nagród i mniej towarzyszy i mniej kontentu w grze. A bycie złym to bycie aroganckim edgy dupkiem. Twoją nagrodą jest zwykle trochę więcej złota od biednego wieśniaka. W Baldur's gate 2 w finale dostajesz dobre i złe wybory które cię wzmacniają i złe wybory generalnie lepsze dają plusy chodź nie wszystkie. W dodatku zostajesz złym bogiem to nagroda. W neverwinter night 2 bycie złym jest kompletnie nie opłacalne. Więcej towarzyszy cię zdradzi, i w finale możesz poprzeć głównego złego bossa i walczyć ze swoimi towarzyszami. Ok ale po co skoro całą grę walczyłeś by go pokonać, a zostanie generałem ciemności i jego wiecznym niewolnikiem dowodzącym armią bezmyślnych nieumarłych w epilogu to słaba nagroda. CO innego w dodatku maska zdrady gdzie robiąc złe decyzje naprawdę dostawałeś bonusy w postaci potężnych skillów dla swojej postaci.
We Wrotach baldura (1) granie złym przynosi uciążliwe konsekwencję. W Wiedźminie 3 ukradłem biednemu chłopu z chałupy złamane grabie. W Skyrimie wszyscy jesteśmy hienami cmentarnymi i nawet się nad tym za bardzo nie zastanawiamy. W Kingdom Come (po przejsciu gry i rozpoczęciu od nowa) wyrżnąłem niemal całą rodzinną wieś (niektórych npc się nie dało ubić) i poszedłem napadać ludzi na trakcie - no i nuda nastała. W Overlord zacząłem się dobrze bawić ale gra mi się zbugowała i utknąłem. W Mount and Blade napadanie na wioski i karawany handlowe jest spoko ale na dłuższą metę niezbyt opłacalne. W Starcrafcie najlepiej mi się grało zergami bo wydawali się najpaskudniejszym i mega agresywnym gatunkiem. W grach mało kiedy zło jest sensowną opcją, a co dopiero dającą satysfakcję.
Gram akurat BG1, a właściwie to sobie przypominam, bo grałam w to bardzo dawno temu. Pierwsza rzecz, która mnie denerwuje: jak coś kradnę albo robię inną naganną moralnie rzecz to słyszę, że Gorionowi by się to nie spodobało. 🤣 Trochę słabo, bo ja jestem RPG-wą kleptomanką. xd
dla mnie prosta sprawa, nie podejmuję w grach decyzji których bym nie podjął w rzeczywistości; miałem nawet kilka take'ów, gdzie próbowałem celowo wybierać nie moralne dla mnie wypowiedzi czy decyzje, ale zwyczajnie nie działało to dla mnie i kompletnie wybijało mnie z immersji
@@1Fuss No taaa, jakby ten motyw odkupienia jest spoko. Tylko że tak pózno to się dzieje że już zapomnieć można. Przynajmniej ja zapomniałem do tego czasu XD
Musze przyznać, że moje decyzje w grze są odzwierciedleniem tego jak sam bym postąpił w określonych sytuacjach. Sprawia to, że prawie zawsze stoję po stronie tych dobrych.
W TLOU2 to jest całkiem inny przypadek i narracja. Najpierw jesteśmy Ellie, pamiętamy ją z 1 części i ona jest tą dobrą postacią, później się dzieją rzeczy i rozumiemy jej wściekłość i chcemy się mścić. Gra pomimo tego, że nie chcemy wsadza nas w rolę Abby, której nienawidzimy od początku ale z czasem to ona staje się tą dobrą i pokazuje nam wydarzenia z drugiej strony. W zasadzie finalnie każdy tam jest zły i każdy jest dobry z jego perspektywy. Dla mnie gra majstersztyk jeżeli chodzi o fabułę, zmęczyła mnie, uważam za najlepszą w jaką grałem (lubię takie liniowe z fabułą) i prawie na pewno więcej w nią nie zagram.
Najwiekszy problem z graniem złym nie są dylematy moralne, a zwyczajna płytkość i blokowanie zadań. Przykładem moze byc Baldur 3, gdzie granie tym dobrym nagradza cie dodatkowymi questami (co za tym idzie expem), czy itemami, które normalnie nie respią sie w świecie gry. Większość bycia złym w BG3, to zwyczajne bycie chujem w dialogach z towarzyszami, bo próba zrobienia tego z NPC'ami, moze skutkować (i pewnie bedzie) blokowaniem wiekszej zawartosci gru. Lariani starali sie to poprawic w patchach, ale jedynie dodali złe "zakończenie", które jedyne co robi, to dodaje dialogii pod koniec Aktu 3 w stylu "no ogółem jak chcesz byc zły to masz, kliknij to i damy ci cutscenke i napisy koncowe". Statystyki mówiące o tym, że 97% graczy gra tylko dobrymi MC, nie zadają sobie pytanie dlaczego tak jest. Gracz nie wybiera tego z powodu jakiejś empatii czy dysonansu, a zwyczajnie tego, że wie i jest nauczony z gier, że jeżeli w sytuacji X postanowi nie wziac tego questa i zabic NPC, do sytuacji Y gdzie owy NPC daje ci innego questa z dobrym lootem nie dojdzie.
Nie gram złymi, bo niszczą świat przedstawiony. A przyjemności prościej osiągać będąc bogaczem w mocno zbudowanym świecie, a nie zniszczonym. Więc nawet grając full egoistą i tak pomagam światu, bo to jest dla mnie opłacalne.
W RPGach zawsze tworzę postać która jest bożyszczem miejscowej ludności, obrońcą słabych i ucieśnionych, a jednocześnie gdzie nie pójdzie jest według podmiotów stanowiących prawo wrogiem nr1. Nie czuję satysfakcji z robienia złych rzeczy w grach dla samej idei robienia złych rzeczy, za to chorą satysfakcję czuję wyżynając w pień całą frakcję (najchętniej przywódczą) dlatego, że jakiś wieśniak opowiedział mi jak to kiedyś jeden z tych fajansiarzy krzywo spojrzał na jego żonę i skopał psa, a poza tym swoimi decyzjami robią jakąś szkodę lokalnej społeczności. Replace evil with death.
Ja zawsze od samego dziecka zawsze trzymałem stronę antagonistów :D Nie wiem dlaczego, wydają mi się te postacie ciekawsze i bardziej rozumiem ich motywy. Zaznaczam, że jestem normalnym czlowiekiem :D pozdro
Granie chujem w ME 1&2 to czysta poezja… prawie w ME1 trzeba było jednak trzymać jakieś granice, żeby nie zabić np. Wrexa ale poza tym system był zrobiony bardzo dobrze. Ten pozbawiony emocji głos Dorocińskiego w pierwszej części idealnie pasował do Sheparda w wersji zimnego drania.
W Simsach mod na nieśmiertelność twojej postaci, a potem mod na apokalipsę zombie :) Jest tam opcja rozsiania wirusa zombie na danym obszarze. A potem twoja postać idzie na polowanie. Jak tworzę postać w grze, to nie robię swojego odbicia z lustra
Grając złą postacią nie musisz zabijać złych postaci, możesz z nimi trzymać, ale są różne sposoby prowadzenia postaci i można być takim złolem że nie będziemy mieli litości dla dobra i zła.
W skyrimie zawsze robiłem prepa przez godzinke, skradanie na 100 iluzja na 100. Potem sztyletem podrzynałem wszystkim gardła i robiłem się od razu niewidzialny po każdym zabójstwie, zabijałem tak wszystkich zabijalnych NPC, polecam, złoto
Odpowiedź jest prosta. W nowych grach granie jako ten zły nie popłaca. Bycie tym "bandytą" nie niesie żadnych benefitów i nie dostajemy tylu samo "dobroci" co granie dobrym. Gry wymuszają na nas bycie dobrym, bo tylko tak dostaniemy najwięcej dodatków, kasy, przedmiotów, misji itp. Granie złym po prostu blokuje masę opcji. To nie czasy KOTORA gdzie granie złym to po prostu inna ścieżka. To często mocno okrojona wersja historii dobrego. Jako gracz blokujemy sobie masę opcji dialogowych, fabularnych czy specjalnych eventów. Niestety, bo czasami chciałoby się grać tym złym. W FC3 przykładowo granie jako zły na końcu nas w sumie karze.
Imo zadne odkrycie ten material, przynajmniej pierwsze 3min, ale tez sie nad tym zastanawiałem. Osobiscie jak juz sie wczuje w tę... Ekhm... fabułkie, to raczej po prostu podejmuje decyzje, jakie podjął bym w rzeczywistości, czyli dopoki ktoś/npc mnie nie wkurwi to raczej pomagam, ale jak ktoś mi zajdzie za skórę to jestem strasznym skurwysynem :D
Granie złymi postaciami jest trudne, bo ludzie nie myślą abstrakcyjnie. Dlatego Kocham Larian Studios za to że BG3 tak naprawdę zła postać stawia jako główną postać gry. Ok można próbować ja odkupić. I większość graczy stara się to zrobić. Ja osobiście z reguły gram postacią która jest albo zła, albo działa tylko pod siebie. Nigdy nie chce być bohaterem, bo to oklepane w grach. Ja nawet w grach FS jeśli już wiem że da się fabulke mimo że nie znaczącą, poprowadzić na złe tory to tak właśnie robie. Ludzie nie do końca chyba potrafią wcielić się w inną rolę.
Ja na razie ogrywam sobie na Xbox One Mass Effect 1. I tam Shepard jest oznaczony dzięki moim decyzjom jako ,,idealista''. :D Staram się grać nim jako dobry człowiek, o ile to jest możliwe w danym momencie. Ale gry pokroju GTA też lubię. Choć nawet w GTA staram się mniej krzywdy robić w tych momentach, kiedy jest to możliwe, z wyjątkiem policji oczywiście. Xd
Ja mam problem z graniem złolem w Rpgach, ale na przyklad w Stellaris uwielbiam przeprowadzac eksterminację calych planet przeciwnika. W Medievalu 2 total war zawsze wybijalem całe miasta, żeby się nie buntowały. W CK3 jadłem własne dzieci, żeby pozbyć się stresu albo też dlatego, żeby mi się królestwo nie podzieliło. W strategiach uwielbiam grać tyranem, natomiast w RPGach nie potrafię za bardzo tego zrobić xD
Tak wgl to kim jest ten kiszak, w sensie on coś osiągnął w esporcie, robi gry, jest programistą czy naukowcem zajmującym się grami? Czy po prostu chłop gra hobbystycznie w gry i myśli, że jest lepszy od wszystkich a jego doświadczenia są ważniejsze niż te innych?
trzykrotny Mistrz Świata w Heroes of Might and Magic III, niekwestionowany czempion back-to-back w kategoriach takich jak Tutorial 100%, Tutorial oraz Kampania "Long Live the Queen", zdobywca pierwszego miejsca podczas premiery Last Epoch w kategorii Arena, w której postacią akolity z ascendencją Nekromanty sięgnął po najwyższe laury, zdobywca trzeciego miejsca na świecie w speedrunie Sunwell Plateau w World of Warcraft The Burning Crusade Classic, pokonany jedynie przez chińskich rywali, speedrunner Diablo II stający w szranki z najlepszymi i topowymi graczami, top 16 w pierwszym oficjalnym rankingu gry Dark and Darker jako nieustraszony Archer, człowiek tworzący daleko idący ruch ludologiczny mający piętna nawet na największych wydawcach i producentach, niekwestionowany Ludolog Nowego Pokolenia, znawca gier, producent i game designer, niepokonany Challerunner w Bingorunach Elden Ring oraz mistrz no-hitów w Dark Souls 1 Remastered, prywatnie barman z wykształceniem licencjonowanej szkoły barmanów i sommelierów w Krakowie, licencjonowany vodka taster konkursu Finlandia Polska, oraz Twórca największej pod liczba subskrypcji społeczności na Polskim Twitchu
W mass effect gralem wiecej jako paragon niz ten zly. Ale gralem obiema wersjami. Za to w civ (i galactic civ) zawsze zaczynam jako ten dobry i wyrozumialy wladca, obiecuje sobie ze nie dam sie sprowokowac itp. Ale pod koniec albo z nudow albo zostaje sprowokowany przez glupie AI, albo chce skonczyc rozgrywke. I wtedy nuki leca wszedzie.
A propos wyborów moralnych. Niedawno odświeżyłem sobie całą serię Call of Juarez. I przypomniałem sobie jak takie wybory "dobra/zła" są czasem iluzoryczne, ("Cartel", piję do ciebie...), zwłaszcza gdy są źle zaimplementowane. A jednocześnie jak dobre mogą być, jeśli developer przemyśli je bardziej ("Gunslinger", gdzie wybór "odkupienia" o wiele bardziej mi się spodobał, niż wybór"zemsty").
U mnie wygląda to tak : nie czuję jakiejkolwiek przyjemności w byciu "złym" w grach. Najpewniej dlatego że "zła" strona ma mało do zaoferowania i nie jest rozbudowana. Ciemna strona mocy w KoTOR brzmi ciekawie. Muszę kiedyś w to zagrać.
Pamiętam jak grałem w tego rpg w kosmosie, od Obsydianu, denerwowali mnie wszyscy i wszystkich wybiłem. Też nie mam oporów przed granie złolem. Grając jakąś postacią tworzę jej historię, nie czuje że to ja jestem, w Mass Efectach to jednak grałem jakby sobą i podejmowałem subiektywne decyzje, aż przyszła trójka gdzie mi moją mordę przestawili na jakąś inną, nie dało się postaci normalnie przenieść.. I seria się skończyła, bo reszta to muł
Ja w każdej grze gram prawym paladynem niszczacym wszelkie plugastwo mocą światłości. W każdej oprócz Elder Scrollsa. Nie wiem co jest w tej grze, co zmienia mnie w totalnego poyeba i psychola trzymającego zwłoki adoptowanych dzieci w gablotach
Bo jestes karany w grach za granie złą postacia, dlatego nikt nimi nie gra. W 99% grach wybranie "złej" opcji w jakimkolwiek momencie sprawia, ze jestes w jakis sposób karany przez gre. Wyjątkiem są chyba tylko stare gry Bioware (Kotor, który ma najlepsza sciężke złego w historii gier komputerowych, i Mass Effect) i może troche oryginalne fallouty, chociaz tam tez były debilizmy, ale nie az tak bardzo.
w this of mine ? ( nie jestem pewna czy to poprawna nazwa) można spotkać sporo postaci proszących nas o pomoc albo żyjących sobie samodzielnie a my np Opierdzielimy im lodówkę z jedzenia albo zamiast dać leki wkładamy kose pod żebra :)
bo mają dość żła w rzeczywistości. xD gdyby czeczywistosc byla dobra to ludzie z ciekawosci w grach by badali zło grajac zlymi postaciami xD wiec wychodzi na to ze dla nich obe jest dobro i badaja dobro w grach xD
Nie grywa się trudniej. Da się i nie ma problemu. Problemem jest to, że w większości gier masz albo mniej contentu gdy grasz złolem, albo się nie da, albo po prostu jest mniej ciekawszy
Z graniem złymi postacami mam tak: pierwsze podejście jeśli to gra umożliwia podejmuje takie decyzje jakie sam bym podjał jakbym się znalazł w świecie gry. Kolejne podejście to złowieszczy skurwiel albo cnotliwy paladyn co nawet kasy za qusta nie weźmie.
Pomyślałem sobie że gdyby było gdzieś napisane że twoja ostatnia postać która grałeś próbuję cie zabić, lub nawet cię nie lubi XD, kiszak byłby martwy zanim by skończył czytać. 😅
Ja zawsze próbuję grać "złą" postacią bo doceniam, że twórcy gry dają wybór i zawsze chcę sprawdzić czy jest w ogóle taka możliwość czy mam do czynienia z typową płytką grą, która na siłę moralizuje
Pytałeś się czy w grach, próbujemy stworzyć jakiś archetyp postaci czy odtworzyć siebie. Myślę że wszyscy "początkowi gracze" starają się utożsamić z postacią i podejmować decyzję jaką podjęli by normalnie. A dopiero po jakimś czasie poznajesz archetypy i zaczynasz podejmować decyzje których ty byś nie zrobił ale ta postać już tak.
W ogóle śmiesznym przypadkiem są gierki tes typu oblivion, czy skyrim gdzie często np gramy postacią dobrą a dołączamy do mrocznego bractwa i mordujemy na zlecenia. Mocny dysonans i brak konsekwencji za to, to nie powinno być możliwe w ten sposób.
Nienawidzę grać złymi postaciami, za wyjątkiem BG3 i Tyranny, gdzie bycie złym oznaczało coś więcej niż bycie chamem i tracenie dostępu do połowy contentu. No i w Rpgach zawsze staram się grać tak, jak sam bym się zachował, inaczej mocno siada immersja
np. w baldurs gate 3 pierwsza rozgrywke mialem jak bym roobil ja, pozostale pod wytworzona postac, (mroczny paladyn, kleryk swiatla jakis nekromanta etc.) kotor zawsze ciemna strona, a shepardem wiekszosc wybieram 'dobrych' wyborow bo sa potrzebne zeby postacie przezyly, dialogi, glownie dla zakonczenia, lecz sa wyboru 'zle' w mass effect ktore sa znacznie leszpe a nawet bardziej 'dobre' (rowniez ta zmiana wygladu w mass effect jako 'zla' postac mi sie nie podoba i wole miec poziom prawosci czy jak to sie nazywalo wbity zeby nie miec tego efektu wizualnego). a w fallout zawsze stoje po stronie legionu w nv a w 3/4 (mody) enklawa to jest sens zycia. Finalnie wydaje mi sie ze wyboru sa zalezne od tego co 'gracz' uwaza za dobre, odpowiednie dla niego oraz to co mowia media wywierajaceduzy wplyw na wiekszosc ludzi ktorzy tym sie kieruja (polska telewizja tvn, no ze ci niszcza budynki mieszkalne sa najgorsi ale jak tamci to robia to sa okej bo musza i nie maja wyjscia i ktos idzie za tym slepo)...... Odnosie frakcji cezara to ona jest lepsza od NCR i to doslownie jak sie zainteresowalem lore fallout to legion jest znacznie lepszy i finalnie mieszkancy byli bezpieczniejsi tam niz w NCR, praktycznie 0 bandytow, przestepstwa surowo karane, tym czasem w NCR robisz co chcesz i masz wywalone a to ze ncr chce sobie pod swoich bandytow podporzadkowac cale stany jest ok, (legion jest odbierany jako 'zly' ale o rzymie ktory robil podobne rzeczy nikt nie mowi ze byli zli bo patrza na to bardziej z perspektywyc tego ze tak bylo w tamtych czasach a na frakcjie z gry gdzie oprocz lepszej 'technologii wojskowej' jest podobny poziom a nawet i gorszy niz byl wtedy). W fallout nv jest wiecej opcji z legionem, jest malo questow ale sa tam z 3/4 opcje z czego jedna polega na leczeniu cezara i nie trzeba go zabijac, normalnie mozna zakonczyc gre po ich stronie.
Nie ma czegoś takiego jak zła postać, z perspektywy postaci, w którą ty się wcielasz. Nikt nie popełnia celowo błędów i nie robi źle po to, żeby robić źle. Każda zła postać w historii uważała siebie za niezrozumianego bohatera i męczennika. To ty z perspektywy czasu oceniasz te postaci jako złe. Myślisz, że co austriacki akwarelista siedział sobie w Orlim Gnieździe i pijąc kawę mruczał do siebie "o kurczaczek tylu żymian przepchnąłem przez komin, ale ze mnie niedobory urwis"? A Sarevok z Baldur's Gate? Przecież on chciał być bogiem. Robił to co musiał żeby dostąpić ascendencji. Czy to go czyniło złym? A ty na jego miejscu i mając jego możliwości nie chciałbyś tego samego co on? Zła postać to zawsze postać która stoi na przeciwko ciebie, nigdy ta, którą ty kierujesz. Dlatego wszyscy grają dobrymi postaciami, nawet jeśli dla ciebie one są złe. A te 3% to margines błędu, głównie schizofrenicy
Nie zgodzę się. Zapominasz chyba że gry często są pisane totalnie po macoszemu. Często jedynym motywem "złych" postaci jest własny zysk np. w postaci władzy. +Nierzadko oni sami wiedzą że czynią zło i są jeszcze z tego dumni xD
Zależy. Zazwyczaj gram jakoś pomiędzy. Jak postać jest dla mnie wredna to tez jestem wredna. Jak ktoś prosi o pomoc to pomagam. Szkoda tylko, że najczęsciej jak grasz tym złym to nawet nie masz ciekawych opcji. W Jade Empire jest zła ścieżka, ale jest dobra tylko w jednym aspekcie bo zamiast jednego sojusznika, który jest dobry to możesz mieć drugiego, który jest chaotycznie zły i jest silniejszy w walce. W Mass effect fajnie sie grało renegatem, ale wtedy wszyscy mogą zginąć przez wybory więc warto balansować między dobrem, a złem.
Moje pierwsze przejście gry zawsze jest tym w którym staram się podejmować decyzje które ja jako człowiek bym wykonał, kogo bym poparł jakbym żył w tym świecie itp. Dopiero w kolejnych testuję jak tu grac złym, homo czy magiem:d W strategiach za to idę w czysty pragmatyzm:d w takim frostpunku kazałem dzieciom pracować itp;d ale to pewnie przez to że dla gracza to same liczby. Sam też kiszak mówisz że masz niski poziom empati ogólnie to nie dziwota że inaczej to odbierasz niż ogół społeczeństwa:d
Próbowałem kilka razy w różnych grach i nie jestem w stanie grać typowo złą postacią. Jakoś tak chujowo mi się gra jak mam np. z dupy wybić jakąś wioskę dla zasady. Tak po prostu mam. No ale jeżeli jakaś postać jest zła, to nie miałbym problemu żeby ją np. torturować i znaczyłaby dla mnie tyle co mucha. W sumie to takie przełożenie mnie z realnego świata 🙃 Zawsze w grach staram się wczuć w postać którą gram. Nie traktuje gier jako "pikselowe zadanie do wykonania".
Większość gier za 1 razem przechodzę idealnie wg wyborow ktore sa dla mnie tymi 'dobrymi' a drugi playgthrough zawsze idealnie na odwrót i robię antybohatera
Ja sobie lubię postacią złą zagrać za drugim podejściem, za pierwszym gram bardziej dobrym, ale chaotycznym dobrym z drobnymi wyjątkami. Potem odczytka save od momentu wyborów/nowy playtru psychopatycznym złolem tym bardziej lepiej wchodzi znając grę xD Zazwyczaj po prostu przechodzę gry dwa razy gdy są skrajne rozwidlenia, ktoś mógłby stwierdzić "że ci się chce?", a ja odpowiedziałbym, że gram tylko w dobre gry warte drugiego playtru.
Ja czasami lubie grać psycholem co wybija wszystko co się rusza. Czasami gram tylko dla zysku i wątek moralny nie ma żadnego znaczenia. Typowym przerysowanym złolem też lubię być :D
Odpowiedz jest prosta bo sobie ucinamy często jakiekolwiek relacje z postaciami ktore lubimy, ja gram pragmatycznymi postaciami, czyli nie dobry samarytanin a po prostu korzyści dla siebie, nie mogłem osobiscie patrzeć na twoje przejscie baldura zajebałeś wiekszość postaci i realnie je straciłeś oraz ich rozwój w przyszłosci, zostałeś ukarany za ten gameplay, w mass effecie w wiekszosci renegata to totalny psychopata, którego wręcz nie da sie lubic, w trójce troche to poprawili bo tam wybór renegaty to nie zawsze psychopata shepard, niestety gra nas w wiekszosci przypadkow karze za granie złym dlatego wiekszosc ma z tym problem.
Ja zawsze próbuję 4 ścieżek. Dobra. (od tej zawsze zaczynam bo po prostu lubię) Zła. Pragmatyczna (o ile jest możliwa). Na modach, z cheatami, trainerami, devowa, tylko pod zabawę. xD
bo mają dość żła w rzeczywistości. xD gdyby rzeczywistosc byla dobra to ludzie z ciekawosci w grach by badali zło grajac zlymi postaciami xD wiec wychodzi na to ze dla nich obce jest dobro i badaja dobro w grach xD
ja osobiście gram najczęściej chaotic neutral. Zwyczajnie wtedy nie mam takiego nie wiem....szoku moralnego czy coś. No jak oczywiście gra daje taką możliwość.
(Komentarz pisany w trakcie oglądania) ja zazwyczaj nie wybieram złych wyborów bo mam wrażenie że to zamyka pewne wątki przez co gra staje się krótsza Edit 15:25 o tym mowie 😂
Uwielbiam grać złymi postaciami, zawsze taką opcję wybieram przy 1. playthrough. Ostatnią grą, która miała to naprawdę świetnie zrealizowane był BG3, świetnie też pod tym kątem zaprojektowana była Tyrania od Obsidianu. Stare Baldury też dają radę: ileż radości sprawia mi przejęcie schedy po ojcu Bhaalu w ToBie! ❤ Pamiętam, jak jeden z twórców BG2 wypowiadał się na forum, twierdząc, że roster postaci przyłączalnych w sequelu miał więcej kompanów o dobrym charakterze właśnie ze względu na to, że statystyki jasno wskazywały, iż zdecydowana większość graczy przechodziła BG1 "tym dobrym". Stąd też postacie takie jak Xzar, Montaron czy Tiax sprowadzeni zostali do roli cameo, choć w pierwotnych założeniach ich rola miała być większa. BG2 nie pozwalało nawet złożyć pełnego złego składu: Edwin, Viconia i Korgan plus Sarevok w Tronie Bhaala to zaledwie czwórka, podczas gdy pełna drużyna złożona była z 5 postaci (i protagonisty).
Komentarz zawiera spoiler z Baldura 3. Wyboru w grach często nie ma, a jak już jest, to często skupia się na czymś naiwnym. Przykładowo (przykład wymyślony przeze mnie na poczekaniu) idziesz sobie przez las, a tu z krzaków wybiega przerażona elfka i mówi ci, że goni ją grupa orków. Zaraz potem wybiegają orki z toporami i krzyczą, że chcą ją zarąbać, bo mają na to ochotę. Podejmij decyzję: 1. Uratuj elfkę (Dobra decyzja oczywiście na górze. I w sumie jest najlepsza, bo za orki masz ekspa). 2. Nie interesuje mnie to. Idę sobie. 3. Dołącz do orków, by wspólnie zabić elfkę (No i oczywiście nic z tego nie masz. Robisz zło tylko dla samego zła). Osobiście gram w taki sposób, żeby zmaksymalizować korzyści, wszystko jedno, czy pchają mnie do dobra, czy też zła. Ratuję elfkę. Przerabiam orki na exp, a i... no nie oszukujmy się, zabijanie orkasów to czysta przyjemność. Zawsze w RPG wyrzynam siły ciemności jak leci. Nie ma czegoś takiego jak dobry troll (no chyba że martwy troll). Więc jestem w sytuacji, w której elfka jest już ocalona. Teraz przechodzimy do interesów. Czy elfka może mi zapłacić za pomoc? Czy może jest NPC pod usługi zielarskie? Czy może mnie zapoznać z frakcją elfów (w Baldurze jak dołączyłeś do sił światła, to otrzymywałeś od nich pomoc, a jak dołączyłeś do sił ciemności, to próbowali cię zamordować. Biorąc pod uwagę, że maksymalizuję korzyści wybór wydaje się oczywisty.). A co w sytuacji, w której elfka nie może w żaden sposób zapłacić? Powinny się wtedy pojawić nowe decyzje: 1. Idź w pokoju. Nic nie chcę za pomoc. 2. Zabić ją. 3. W sumie, całkiem zgrabna z ciebie elfka. Wezmę cię ze sobą (I wyciągasz tutaj magiczną obrożę niewolnika. Zakładasz ją jej i teraz albo zaciągasz ją na targ niewolników, albo zostawiasz sobie). Wybieram 3. opcję, ponieważ dzięki temu coś zyskuję. Nie kumam osób, które podejmują dobre albo złe decyzje tylko dla samego dobra albo zła. Interesy, interesy.
A pamiętasz jak w akcie pierwszym ta królowa druidów czy Elfów (z tego kręgu magicznego) zabiła małą dziewczynkę, bo ta im ukradła jakiś ważny artefakt czy coś? Nic nie zrobiłem, pozwoliłem jej zabić tę dziewczynkę. Jeśli złodziej ma 9 lat i coś kradnie władcom frakcji to ma pecha. Zawiedli rodzice, zawiódł jej system wartości - miała wybór i go dokonała. Skończyło się zgonem. Gra ewidentnie mnie za to *nie wynagrodziła.* Widziałem, że fabuła była z naciskiem, że to dziecko więc trzeba tolerować wszystko co zrobi dziecko. Tymczasem w Australii wprowadzili zdrowe prawo - 10 latki będą odpowiadać jak dorośli.
@@DaivaDarpana To Kagha, paskudna żmija - podobnie jak niemal wszyscy druidzi jest antypatyczna, a do tego jest zdrajczynią gaju, którym ma się opiekować. Jeżeli chodzi o tę dziewczynkę, to Arabella, a nagroda za jej uratowanie przychodzi dopiero później w grze - po pierwsze jest związany z nią quest, jeżeli przeżyje i pojawi się w kolejnym akcie. Na koniec, staje się sojuszniczką w końcowej bitwie. Fakt, że nie mamy tej natychmiastowej nagrody, ale właśnie tego nas uczy BG3 - nagrody pojawiają się po czasie i często są to po prostu drzwi do nowych zadań i narzędzi, co moim zdaniem, jest bardziej satysfakcjonujące niż trochę złota za zadanie. Podobnie jest, jeżeli uratujemy Barcusa Wroota - tego gnoma, którego gobliny torturują na wiatraku. Jeżeli go uratujemy, nie bardzo umie podziękować, jest raczej taki niemiły i mówi, że jak chcemy zapłaty, to mamy sobie poszukać jego plecaka, który gdzieś tu jest. Do tego jeszcze zabawnie sugeruje, że przecież o to chodzi w ratowaniu postaci, żeby dostać nagrodę (hehe). Potem okazuje się, że jest to ciekawa i ważna postać dla gry. Też są związane z nią questy i z czasem Barcus zaczyna nam ufać i okazywać wdzięczność. Może zostać też naszym sojusznikiem na koniec gry. Tak więc nie dostajesz nic na początek (nie oszukujmy się, w tym plecaku naprawdę nie ma nic ciekawego), ale za to jest nagroda w postaci opowieści i przygody.
Granie "złymi" postaciami może stanowić problem, jeżeli gra moralnie nagannego wyboru nie wynagrodzi nam czymś innym. Z drugiej strony, moralnie dobre wybory powinny być też czasem lekko "karane" - dla zachowania zdrowego balansu. Uważam, że świetnie to robi Baldur's Gate 3, gdzie np. wybierając ścieżkę Dark Urge otrzymujemy nowe, potężne moce, w miarę jak pogrążamy się w morderczej żądzy. Dokonywanie tych złych wyborów jest premiowane też na inne sposoby - np. uczestnicząc w najeździe na Szmaragdowy Gaj wraz z goblinami otwieramy sobie drogę do pikantnej schadzki z przywódczynią, a nieco potem możemy ją zrekrutować do zespołu, przy czym jest to postać naprawdę unikatowa fabularnie, której wielu graczy grających tych "dobrych" nawet nie pozna. Naszymi sojusznikami mogą być zarówno postacie dobre, jak i złe, możemy np. zrekrutować do ostatecznej bitwy diabły albo wiedźmę, porywającą cudze dzieci. Czasem gra nie pozwala nam na dokonywanie jednoznacznie dobrych lub złych wyborów, a to z uwagi na konflikt interesów w drużynie - to co jedni pochwalają, inni będą potępiać. Pomagając Yurgirowi w nadziei na pozyskanie potężnego sojusznika w świątyni Shar narażamy się na gniew Astariona i sabotujemy jego starania wiodące do wyzwolenia się od jego pana. Najbardziej ostatnio urzekła mnie misja polegająca na przedostaniu się do Moonrise Towers przez Mountain Pass - dołączamy tam do karawany, gdzie przewodnikiem jest paskudny drider. Wszyscy członkowie karawany są sługami naszych wrogów, z którymi walczymy, a my tymczasowo po prostu udajemy sojuszników. Po drodze naszą karawanę napada grupa "dobrych" harfiarzy. Do wyboru mamy - przyłączyć się do harfiarzy (wiemy, że są teoretycznie po naszej stronie - mamy tego samego wroga, ale nie znamy się), albo pozostać pod przykrywką i pozabijać ich. Jeżeli zdecydujemy się nie ujawniać, pozabijamy harfiarzy i konwój ruszy dalej. Jeżeli będziemy jednak zgrywać czystą i dobrą duszyczkę (tutaj dostaniemy aprobatę od Karlach) - to efekt jest następujący: przewodnik konwoju, który zna drogę do celu umiera, boimy się, czy nasz kamuflaż nie zostanie odkryty, zostajemy sami w środku pustkowia spowitego przez żarłoczne cienie, bo nasi "dobrzy" harfiarze, którym uratowaliśmy tyłki są agresywni i grożą, że nas zabiją, a następnie zabierają nam jedyne narzędzie, które pozwala na przetrwanie w cieniach. Nie oferują nic w zamian i znikają. Jest to nie jedyny przypadek w tej grze, gdzie świat pokazuje środkowy palec wszystkim tym, którzy chcą zgrywać dobrych i dokonywać jedynie słusznych wyborów. Suma dobrych intencji przekłada się na najmniej optymalny rezultat i jesteśmy karani za głupotę. BG3 sprawnie żongluje zdrowym balansem pomiędzy dobrymi a złymi wyborami. Złe wybory otwierają nam nowe możliwości rozgrywki, ale zamykają inne wątki, dostępne tylko dla tych "dobrych". Dzięki temu granie żądnym mordu pomyleńcem ma sens i urok nawet dla tych, którzy preferują wszystkich ratować na każdym etapie. Co więcej gra nam subtelnie pomaga w dokonywaniu tych złych wyborów, bo nie każda postać w grze tak naprawdę chce być uratowana (Mayrina), wiele postaci jest po prostu niewdzięcznych i nawet nie potrafią ładnie podziękować za pomoc, wzywają straż lub oskarżają o chęć wykorzystania (cały akt1, szczególnie mieszkańcy Szmaragdowego Gaju). Nie wszystkie postacie "dobre" są tak naprawdę dobre - np. Kagha jest moralnie wątpliwa z wielu względów, a cały ten gaj druidów to szemrane towarzystwo. Inna sprawa, która nam pomaga w granie złą postacią to fakt, że możemy wchodzić w układy z diabłami; sama opcja intrygująca, chociaż wątpliwa moralnie. Bez względu na to, gra nam pokazuje, że w takie układy wchodzić warto, bo o ile ludzie nie zawsze dochowują słowa, to demony/diabły zawsze wywiązują się z umów. Inne moje spostrzeżenie, że wybór "złej" moralnie drogi jest niestety, bardziej efektywną i skuteczną opcją. Po pierwsze pozyskujemy potężnych sojuszników, po drugie, nasi towarzysze, którzy są "złymi", stanowią zdrową ostoję zespołu; Minthara, Lae-Zel - mają bardziej pragmatyczny pogląd na walkę z wrogiem, cel uświęca środki (niestety, tak jak w życiu), są też bardziej zdeterminowani, lojalni, zorientowani na zwycięstwo, czego nie można powiedzieć o większości dobrych towarzyszy, którzy chętnie będą ratować każde zwierzątko, ale nie oferują zbyt wielu strategicznych rozwiązań, goniąc cały czas za swoimi "questami osobistymi". Nie kojarzę wielu gier, które by tak elastycznie podchodziły do wyborów moralnych. Zazwyczaj możemy jedynie liniowo podążać drogą dobra, a nawet jeżeli robimy coś niemoralnego, to gra ma tendencję tylko do karania takiego postępowania. O ile w akcyjniakach jest to jeszcze do zaakceptowania, to w RPG-ach jest to kardynalny błąd, moim zdaniem.
Oj, chłopie. Pomimo, że się z tobą zgadzam, poćwicz proszę nad pisaniem, gdyż nie dość, że formatowo się zlewa i dostaję oczopląsów, to jeszcze zbyt wielki. Czasami mniej wnosi więcej.
@@tymonsulimastalman1727 Sorki, to pewnie dlatego, że nie chłop jestem, tylko baba. Niestety piszę za dużo, wiem. Nawet podanie na 2 strony a4 potrafię zmajstrować.xd
💲KOTOR 2 za 5zł na Instant Gaming: www.instant-gaming.com/pl/1144-buy-steam-star-wars-knights-of-the-old-republic-2-the-sith-lords-pc-mac-game-steam/?igr=kiszak (reklama)
🟢 Wesprzyj kanał: th-cam.com/channels/5SCWle5EgiN7vzMMwPOpug.htmljoin
🔴 Zapraszam na Streamy - Codziennie ~20:00 : www.twitch.tv/putrefy
🎥 Kanał Archiwum: www.youtube.com/@KiszakArchiwum
🎬 Kanał z Clipami: www.youtube.com/@KiszakClipy
👕 Moje Koszulki Kupicie Tutaj: alldead.pl/ 💀 (reklama)
🔷 Discord: discord.gg/FGGCFj9B36
📷 Instagram: instagram.com/thekiszak/
🐲Korzystam ze sprzętu Redragon - z kodem "LUDOS" 15% zniżki: redragon.pl/akcja_ludos (reklama)
boze kiszak ale ty jestes edgy grasz zlymi postaciami ale jestes wyjatkowy i lepszy od nas
XDDD uwielbiam ten komentarz Bosze kiszag sleeey xD
w sumie to jest
"Zło jest ciekawsze" powiedziała 12 letnia MadziaDarkAngel666 w 2007 roku. Tak było nie zmyślam.
Złe postacie są często słabo napisane, bo sprowadza się to do głupich chamskich odzywek prostaka. A tak w ogóle to ja wolę grać dobrą postacią, która naprawia świat, a nie go niszczy. Unikanie konfliktów w dialogach to jest dla mnie coś co zawsze cenię i maksuję perswazję w rpgach. Taka postać w grze rpg jest odzwiercieleniem mojej osoby i tego co wyznaję. Dlatego dopiero przy kolejnych podejściach testuję te złe postaci. Ale i tak grając w BG3 Mroczną Żądzą to później się nawróciłem i chuj, no nie potrafię i nie chcę być złym, bo bycie takim jest żałosne i infantylne. Nie radzisz sobie w życiu, więc zatruwasz innym życie, bo emanuje z ciebie to co w tobie gnije. Jak byłem w depresji to miałem wiele nienawiści do samego siebie i świata. Wtedy było łatwiej odgrywać taką postać, bo bardziej oddawała to co czuję w sobie.
Po tym co napisałeś wnioskuję że jesteś złym człowiekiem no offence
Może w grach nie ruszajmy psów które chcą nas zabić bo przecież wszyscy kochamy pieski
Jest totalnie na odwrót dobre postacie są słabo napisane i to kalki wręcz, a źłe postacie są bardziej złożone i jak narracja ukazuje czemu ta postać jest kim jest jakie doświadczenia sytuacje i decyzje doprowadziły tę postać do punktu w którym jest to to jest piękne.
Bo złodupiec w grach to cham i prostak. W mass effect to typ który robi wszystko by spierdolić misję ratowania świata. Zgodzę się że brak ciekawych złych postaci. W SWTOR opcje dialogowe "złe" to są te same, sabotujesz wszystko bo masz wybujałe ego. Ale już wybory pokroju jestem złolem, ale chce by imperium było silne to jestem w 70% po dobrej stronie mocy no kurwa ja pierdole.
"Zło jest ciekawsze"
Ja najczęściej gram takimi chaotic neutral powiedzmy robię na co mam ochote, czasem komus pomogę, czasem zrobię rzeź, w zależności od sytuacji, nie ograniczam się do bycia stricte dobrym albo złym do szpiku kosci
Bycie nijakim najmocniej nie oddaje. No chyba, że robi się jakiś czelendż to wtedy wiadomo EXP to EXP.
Często gry premiują dobre podejście lepszymi nagrodami czy łatwiejszymi walkami, podczas gdy grając jako zły dostajemy negatywne modyfikatory, tracimy towarzyszy i anulujemy sobie wiele questów.
Dobrym przykładem jest tutaj Bioshock 1 i 2 (czy 2 to już dokładnie nie pamiętam, ale 1 na pewno), gdzie ratowanie siostrzyczek w ostatecznym rozrachunku/w toku całej gry daje Ci więcej Adama, niż bezpośrednie wysysanie go z nich.
Po prostu zwyczajnie się nie opłaca grać tym złym nie tylko z perspektywy moralnej, ale również gameplay'owej (lepsze nagrody).
W Fable oplacalo sie byc chujem i ogolnie w wiekszosci grach bardziej oplacalo sie byc zlym niz dobrym.
@@kyoji7482 i to jest z grubsza problem z byciem złym z grach, choć możliwe że masz po prostu osobowość chaotic neutral i odrzuca cie zła akcja która nie popłaca
Za granie negatywną postacią też od zawsze były bonusy.
@travisotaku7293 trochę więcej złota wymuszonego groźba od npc vs lock na 1/3 kontentu w grze? Faktycznie niezły deal.
Jaranie się złymi postaciami tylko ze względu na ich makabryczne decyzje (które są niby "cool") uważam za strasznie niedojrzałe i śmierdzi mi to nastoletnimi emo-cosiami. Nie zapraszam do dyskusji.
Ps. Sam tak czasami robię 🤪 xD
Nie no lepiej być prostolinijnym i do bólu nudnym chłopcem na posyłki dla NPCtów xD
@@ishouldtestit8904 W sumie lepiej być prostolinijnym bohaterem niż prostolinijnym opryszkiem. Zazwyczaj granie dobrym daje po prostu więcej kontentu, a to chyba dobrze.
Twórcom gier wydaje się że granie złą postacią polega na byciu kompletnym psychopatom który dla zabawy bije słabych i okrada biednych, nic dziwnego że mało kto chce tak grać.
tylko widzisz, problem jest taki że psychopata po prostu nie czuje emocji. To już jest raczej napalony kreskówkowy sadysta, co czerpie przyjemność z chaosu...
Ciekawy przypadek miałem w Sea of Thieves kiedy podpłyneliśmy pod obcego slupa ale tamci powiedzieli nam "we're friendly" to im odpowiedziałem że git my też. Oni zaczęli nurkować a kumpel pyta - to co kroimy frajerów? XD Z jednej strony gramy jako piraci ale z drugiej dane słowo sprawia że trochę ciąży to na sercu tak ich wydymać
Podczas odgrywania postaci kluczem jest wyjście z myślenia że "odgrywam postać i gram w gre" i wejść w myślenie jako ta postać, nie mówię tu o całkowitym oderwaniu od rzeczywistości ale całkowitym wejściu w dany świat gry. Niestety twórcy bardzo często wręcz zabraniają grania jako ten zły lub fabuła grania jako zły jest okrojona, spłycona i całkowicie nie optymalna pod względem czasu gry i korzyści w postaci itemów, expa, liczby questów etc
Dokładnie. W dzisiejszych grach, w dużej mierze światy i postaci są płytkie i wyprane realizmu. Nie sposób ich polubić lub znienawidzić, przez co oni sami, jak i ich "problemy" są nam obojętne. A to jest najgorsze co może być, szczególnie w rpg-ach. W takich grach nawet nie sposób grać "złą" postać, bo zabijając npc lub zdradzając towarzyszy, nie czujemy, że zrobiliśmy coś złego, bo to były tylko piksele. :)
Może dlatego że grając złym zazwyczaj traci sie reputacje, zadania, expa, i wiekszośc benefitów przez co traci się potencjalne bonusy i kontent
Ale zarabia więcej hajsu, bo można biedakom hajs zabierać.
@@Cartachy W wiekszosc RPGów nawet tego złota nie potrzebujesz, bo rozdają go na prawo i lewo
Ja nie gram złymi postaciami, bo nie chce odgrywać złej postaci. Po prostu. Ja wiem, że to tylko gra, ale ja tak mam. Wyjątek: Mortal Kombat:)
@@KamilZajebisty Może kwestia podejścia? Nie wiem. Może. Dlatego piszę tylko o sobie. Inna sprawa, że np. jakoś nigdy mi się nie podobały gry z serii GTA, szczególnie te trójwymiarowe odsłony. Z drugiej strony, bardzo lubię Mafię I... Więc sam nie wiem, od czego to zależy.
@@KamilZajebistyw GTA jest trochę inaczej bo tam NPC to typy co łażą po mieście bez celu przez co nie wydają się być ludzcy, a na przykład jakiś wieśniak w Wiedźminie ma jakąś szczątkową historię i charakter
Często granie złą postacią to w praktyce granie psychopatą bo masz opcje typu: pomóż przypadkowemu NPC, albo opcje: pobij typa. W sensie dlatego miałbyś pobić przypadkowego człowieka? Druga kwestia to, że nie ma jakiś korzyści z grania kimś złym bo po co miałbyś zdradzić postać z którą może nawet się jakoś zżyłeś zwłaszcza jak nagrodą jest złoto którego masz, aż za dużo, albo znajdziesz go więcej w jakiejś przypadkowej skrzynce lub w zamian za miecz który ma gorsze statystyki od tego który posiadasz. Dodatkowo często jak masz opcje typu pomóż wieśniakom albo olej wieśniaków to przy tej pierwszej dostajesz jakiegoś spoko questa i nagrodę, a w przypadku olania wieśniaków nic się nie dzieję. Można jeszcze wspomnieć o tym, że gracze jak wszyscy ludzie mają empatię i nie czują się komfortowo krzywdząc innych nawet jeśli są to zlepki pikseli
Pasuję twoje pytanie do tego dlaczego kiszak gra złymi, on też pobił przypadkowego człowieka
Pierwsze zdanie przypomina początek gry Biomutant. Jedyny ocalały ze spalonej wsi. Pomóż lub pobij (brak opcji zignoruj)
Psychopatia oznacza dosłownie "osoba nie odczuwająca emocji". Tutaj mówimy o czymś co jest jakaś karykaturą zła.
Denerwuje mnie sposób definiowania "zła" w grach.
Zazwyczaj sprowadza się to do prostego wyboru: albo jesteśmy "dobrzy" i ratujemy biedne dzieci z płonącego sierocińca, albo "źli" i sami ten sierociniec podpalamy.
Tymczasem między tymi skrajnościami istnieje mnóstwo odcieni szarości, które w wielu grach są kompletnie pomijane.
Ja kiedy mam możliwość grania postacią złą, a definicja "zła" jest bardziej złożona, zazwyczaj wybieram coś w stylu "neutral evil". Dla mnie oznacza to:
- Priorytetem jest moje własne przetrwanie i korzyść.
- Respektuję zasady tylko wtedy, gdy przynoszą mi wymierne korzyści.
- Kieruję się pragmatyzmem i własnym interesem.
Niestety, mało gier pozwala na takie podejście. Trzeba naprawdę dobrze trafić, żeby znaleźć RPG, który uwzględnia coś pomiędzy stereotypowym mordercą a wybawcą sierot.
Rozumiem, że rozbudowanie takiego systemu wymagałoby ogromnego nakładu pracy, wprowadzania wielu dodatkowych ścieżek i decyzji, ale w takim razie twórcy powinni być bardziej ostrożni z szumnymi zapowiedziami o "ogromnej imersji i WYBORACH".
Dokładnie tak jest granie "złym" to często granie psychopatą który morduje innych bez żadnego powodu, a nie granie postacią która czyni zło bo ma z tego korzyści
Właśnie takie podejście świetnie premiuje BG3. Mamy tam towarzyszy (właśnie "złych"), którzy wyznają zasadę "cel uświęca środki"; co więcej towarzysze Ci pytają nas np. dlaczego dokonałeś tej rzezi ? Chcę wiedzieć, że podróżuję z kimś kto, wie co robi i po co to robi. Ewidentnie postaci złe nastawione są na powodzenie misji i przetrwanie i będą popierać Twoje wszelkie działania, które zwiększają szanse na powodzenie. Nie popierają jednak bezsensownych działań np. ratowanie kogoś bezużytecznego i ściąganie na siebie niepotrzebnie gniewu potężnych frakcji/demonów etc. lub też bezsensownego zabijania, które nie daje żadnej przewagi, a jest tylko dowodem, że jesteś niestabilny psychicznie i może nie warto z Tobą podróżować?
Jeśli to poboczne zadanie to możesz je olać i masz wtedy swoją wybitną szarość.
Czy nie można mieć empatii do osób wykreowanych? Czytam książkę i los bohatera uważam za krzywdzący go, więc dopóki jestem skupiony na książce, to faktycznie go żal mi, czy stwierdzam - gdyby to był prawdziwy człowiek, to bym coś poczuł, ale skoro to postać fikcyjna to nie ma dla mnie wagi w jakiej sytuacji się znalazł.
Po co inwestowałem czas w pathologic 2, żeby uratować dzieciaki i innych ludzi, często powtarzając rzeczy, bo tak jest fabularnie, czy dlatego, że traktowałem tą sytuację poważnie?
Zresztą codziennie słyszymy w mediach o wojnie o różnych okropnych czynach, historiach i nawet jeśli uważamy za niesprawiedliwe zło które się wydarza, czy to jest coś dziwnego, że żyję własnym życiem a nie współczuję każdemu o kim usłyszę? Czy ja mam jakikolwiek sposób zetknąć się z nimi w prawdziwym świecie? Też nie. Ale są prawdziwi.
A moment gdy mam całą historię, mam jakiś personalny związek chociażby przez zainwestowany czas, zresztą ktoś też miał wizję questa w którym musiał wyobrazić sobie całą sytuację tak, żeby wzbudzała takie emocje, żeby cierpiąca postać była wiarygodna, ten co zagrał Igona też musiał się na chwilę stać kimś takim na potrzeby questa, dlatego to wszystko jest wiarygodne.
Czy zawsze i wszystko trzeba traktować poważnie i zawsze czynić dobro no pewnie nie. Ale nawet odgrywanie złej postaci nie musi oznaczać odgrywania totalnego psychola. Odbiegłem, ale dla mnie mówienie że empatii nie czujesz do wykreowanych postaci bo nie żyją, to uproszczenie jak mówienie, że nie da się obrazić ludzkich uczuć, bo uczucia to nie ludzie. Może ma to sens, ale to znaczy dla mnie mniej więcej, że uderzasz w konkretny punkt, a w tym rozważanym przypadku to nasze emocje uderzają nas w punkt, bo rozumiemy perspektywę i jesteśmy wczuci.
Tak jak pisali inni, bycie złodupcem się nie opłaca, dostajemy mniej golda, expa, towarzyszę nas nie lubią :D
Ciężko o grę w której bycie złym popłaca.
Unikanie grania złymi postaciami w grach fabularnych, komputerowych czy planszowych można rozpatrywać przez pryzmat mechanik, dynamik i estetyk rozgrywki. W wielu grach struktura mechaniczna opiera się na klasycznym konflikcie dobra ze złem, gdzie systemy nagród i kar faworyzują działania bohaterskie i altruistyczne. Złe postacie często napotykają na dodatkowe mechaniczne przeszkody, takie jak mniejsza liczba sojuszników, ograniczenia w dostępie do zasobów czy zwiększone ryzyko fabularnych konsekwencji. To sprawia, że rozgrywka staje się mniej opłacalna, a sukcesy - mniej satysfakcjonujące.
Dynamika grupowa również odgrywa kluczową rolę w tym zjawisku. Gry wieloosobowe opierają się na współpracy i wspólnym dążeniu do celu, a złe postacie często zakłócają tę harmonię poprzez egoizm, zdradę czy destrukcyjne decyzje. Napięcia wynikające z działań antagonistycznych postaci mogą przenosić się poza granice gry, prowadząc do konfliktów między graczami. W efekcie wielu uczestników unika tego rodzaju ról, by nie zaburzać równowagi grupy i nie ryzykować realnych napięć.
Estetyka rozgrywki, czyli emocjonalne i narracyjne doświadczenia gracza, również wpływa na decyzję o wyborze postaci. Wielu graczy czerpie satysfakcję z klasycznej fantazji heroicznej, gdzie świat zostaje ocalony, a zło pokonane. Złe postacie, szczególnie jeśli są jednowymiarowe i sprowadzone do roli „złoczyńcy dla samego zła”, rzadko oferują taką głębię narracyjną. Brak jasnego celu lub brak konstruktywnego wkładu w fabułę może skutkować poczuciem pustki i braku satysfakcji z rozgrywki.
Immersja, czyli wczucie się w rolę swojej postaci, stanowi kolejny istotny czynnik. Wielu graczy silnie utożsamia się ze swoimi bohaterami, co sprawia, że podejmowanie brutalnych czy moralnie nagannych decyzji może wywoływać autentyczny dyskomfort psychiczny. Nawet jeśli akcje te dzieją się w fikcyjnym świecie, poczucie winy i emocje z nimi związane pozostają prawdziwe. Dodatkowo, istnieje obawa przed społeczną oceną ze strony innych graczy. Czasami postać i gracz zostają ze sobą utożsamieni, co może prowadzić do niechcianych nieporozumień lub napięć.
Jednak dla niektórych graczy wcielanie się w złe postacie jest wyzwaniem mechanicznym i narracyjnym. Złożone, wielowymiarowe postacie antagonistów z jasnymi, ale skomplikowanymi motywacjami mogą dostarczać unikalnych i fascynujących doświadczeń. Odgrywanie takiej roli staje się okazją do eksploracji etycznych dylematów oraz odkrywania mniej oczywistych aspektów ludzkiej natury. Granie złym bohaterem może być także formą eksperymentu psychologicznego, który pozwala sprawdzić granice własnych wyobrażeń o moralności i konsekwencjach swoich działań.
W rezultacie unikanie złych postaci przez graczy jest wynikiem złożonej interakcji między mechaniką gry, dynamiką grupową i estetyką rozgrywki. Wymaga większej gotowości do stawienia czoła trudnościom mechanicznym, napięciom społecznym oraz psychologicznemu dyskomfortowi. Dla większości graczy te bariery okazują się zbyt wysokie, ale dla tych, którzy zdecydują się na takie wyzwanie, może ono dostarczyć niezwykle satysfakcjonujących i unikalnych doświadczeń.
Po to są "wybory moralne". Jednak sama opcja wyboru sprawia, że gra jest o wiele ciekawsza. Zawsze też daje graczom ochotę, żeby sprawdzić jak to wygląda na innej ścieżce.
Czemu? Na przykładzie mass effect - bycie renegatą nijak nie ma się do roli jaką w fabule ma odgrywać Shepard. Gra się wtedy nieco przeciwko narzuconej narracji. Niestety granie renegatą w pierwszej części opiera się na byciu chujem.
Paradoksalnie - Saren - główny antagonista pierwszej części jest idealnym przykładem tego jak powinno wyglądać granie tym złym, gdyż w większej skali ma taki sam cel jak Shepard (rozwiązać problem z Reapersami) ale próbuje osiągnąć to bardziej radykalnym sposobem, który jak najbardziej ma sens.
Druga i trzecia część rozwiązują już lepiej to zagadnienie grania pod renegatę, bo często wybory renegaty są tam bardziej odcieniem szarości i z logicznego punktu widzenia - mają sens.
Bo zazwyczaj traci się dostęp do wielu questów. Tylko tyle i aż tyle.
Czy to jest dziwne? Jednak bycie dobrym sprawia ze wiecej drzwi w zyciu sie otwiera nic zamyka. To nie jest zadna wieksza filozofia. Za to autor materialu w mojej ocenie jest albo psychoczny albo jest totalnym pozerem
Jestem zwykle wierny założeniom postaci jaką tworzę. Np. Shepard u mnie jest dobrym idealistą, ale nie waham się zrobić parę akcji renegata, jak zrzucenie bandziora przez okno. Jest postacią inspirującą i wielkim bratem dla każdego. Ale jeśli gra mi pozwola szczególnie fantasy gry to zwykle lubię grać złymi. Nie tyle mam problem graniem złą postacią co mam problem z tym jak gra podchodzi do grania złą postacią. Zwykle wybieram postać praworządną złą lub ogólnie złą, w kreatorze, bo daje mi większe możliwości wyborów w grach, nadal mogę robić dobre rzeczy. Lubię mroczne moce i wątpliwie moralne środki, ale też lubię gdy przemoc i okrucieństwo ma cel, jakim jest np. stabilne imperium. Żaden środek nie jest zły, wszystko zależy jak ich używasz w tym demonów. Takie często pragmatyczne postacie są postaciami z którymi mogę się identyfikować, i są zgodne w miarę z moimi punktami widzenia, ale to nie jestem ja. To moja postać. Dba, też bardzo o moich towarzyszy i moje jednostki. Są moje i nie pozwolę by ktoś je ranił, mogę za to spalić pół narodu jeśli ktoś je skrzywdzi. Problem jest to że nie dostajesz żadnych nagród za bycie złym. Tylko nie wiele gier daje mi możliwość stworzenia takiej postaci i pozwolenia mi taką grać, wręcz przeciwnie jestem karany za granie złą postacią, bo gra uznaje taki styl rozgrywki za niewłaściwy. Mam mniej doświadczenia, mniej questów, mniej nagród i mniej towarzyszy i mniej kontentu w grze. A bycie złym to bycie aroganckim edgy dupkiem. Twoją nagrodą jest zwykle trochę więcej złota od biednego wieśniaka.
W Baldur's gate 2 w finale dostajesz dobre i złe wybory które cię wzmacniają i złe wybory generalnie lepsze dają plusy chodź nie wszystkie. W dodatku zostajesz złym bogiem to nagroda.
W neverwinter night 2 bycie złym jest kompletnie nie opłacalne. Więcej towarzyszy cię zdradzi, i w finale możesz poprzeć głównego złego bossa i walczyć ze swoimi towarzyszami. Ok ale po co skoro całą grę walczyłeś by go pokonać, a zostanie generałem ciemności i jego wiecznym niewolnikiem dowodzącym armią bezmyślnych nieumarłych w epilogu to słaba nagroda. CO innego w dodatku maska zdrady gdzie robiąc złe decyzje naprawdę dostawałeś bonusy w postaci potężnych skillów dla swojej postaci.
We Wrotach baldura (1) granie złym przynosi uciążliwe konsekwencję.
W Wiedźminie 3 ukradłem biednemu chłopu z chałupy złamane grabie.
W Skyrimie wszyscy jesteśmy hienami cmentarnymi i nawet się nad tym za bardzo nie zastanawiamy.
W Kingdom Come (po przejsciu gry i rozpoczęciu od nowa) wyrżnąłem niemal całą rodzinną wieś (niektórych npc się nie dało ubić) i poszedłem napadać ludzi na trakcie - no i nuda nastała.
W Overlord zacząłem się dobrze bawić ale gra mi się zbugowała i utknąłem.
W Mount and Blade napadanie na wioski i karawany handlowe jest spoko ale na dłuższą metę niezbyt opłacalne.
W Starcrafcie najlepiej mi się grało zergami bo wydawali się najpaskudniejszym i mega agresywnym gatunkiem.
W grach mało kiedy zło jest sensowną opcją, a co dopiero dającą satysfakcję.
Gram akurat BG1, a właściwie to sobie przypominam, bo grałam w to bardzo dawno temu. Pierwsza rzecz, która mnie denerwuje: jak coś kradnę albo robię inną naganną moralnie rzecz to słyszę, że Gorionowi by się to nie spodobało. 🤣 Trochę słabo, bo ja jestem RPG-wą kleptomanką. xd
Mnie najbardziej boli to, że bycie złym oznacza w grach: "zachowuj się głupio, podejmuj bezsensowne decyzje i bądź chamem".
dla mnie prosta sprawa, nie podejmuję w grach decyzji których bym nie podjął w rzeczywistości; miałem nawet kilka take'ów, gdzie próbowałem celowo wybierać nie moralne dla mnie wypowiedzi czy decyzje, ale zwyczajnie nie działało to dla mnie i kompletnie wybijało mnie z immersji
Byłoby fajnie gdyby twórcy gier promowali bardziej finezyjne podejście do zła niż klasyczny archetyp murder hobo
Mroczna żądza z BG3 w pigułce: Zabij, zabij, zabij, zabij, krew, krew, krew, zabij.
W sumie tyle XD
w tym piłka nożna z wiewiórką w roli głównej
@@1Fuss No taaa, jakby ten motyw odkupienia jest spoko. Tylko że tak pózno to się dzieje że już zapomnieć można. Przynajmniej ja zapomniałem do tego czasu XD
Musze przyznać, że moje decyzje w grze są odzwierciedleniem tego jak sam bym postąpił w określonych sytuacjach. Sprawia to, że prawie zawsze stoję po stronie tych dobrych.
W TLOU2 to jest całkiem inny przypadek i narracja. Najpierw jesteśmy Ellie, pamiętamy ją z 1 części i ona jest tą dobrą postacią, później się dzieją rzeczy i rozumiemy jej wściekłość i chcemy się mścić. Gra pomimo tego, że nie chcemy wsadza nas w rolę Abby, której nienawidzimy od początku ale z czasem to ona staje się tą dobrą i pokazuje nam wydarzenia z drugiej strony. W zasadzie finalnie każdy tam jest zły i każdy jest dobry z jego perspektywy. Dla mnie gra majstersztyk jeżeli chodzi o fabułę, zmęczyła mnie, uważam za najlepszą w jaką grałem (lubię takie liniowe z fabułą) i prawie na pewno więcej w nią nie zagram.
Najwiekszy problem z graniem złym nie są dylematy moralne, a zwyczajna płytkość i blokowanie zadań. Przykładem moze byc Baldur 3, gdzie granie tym dobrym nagradza cie dodatkowymi questami (co za tym idzie expem), czy itemami, które normalnie nie respią sie w świecie gry. Większość bycia złym w BG3, to zwyczajne bycie chujem w dialogach z towarzyszami, bo próba zrobienia tego z NPC'ami, moze skutkować (i pewnie bedzie) blokowaniem wiekszej zawartosci gru. Lariani starali sie to poprawic w patchach, ale jedynie dodali złe "zakończenie", które jedyne co robi, to dodaje dialogii pod koniec Aktu 3 w stylu "no ogółem jak chcesz byc zły to masz, kliknij to i damy ci cutscenke i napisy koncowe".
Statystyki mówiące o tym, że 97% graczy gra tylko dobrymi MC, nie zadają sobie pytanie dlaczego tak jest. Gracz nie wybiera tego z powodu jakiejś empatii czy dysonansu, a zwyczajnie tego, że wie i jest nauczony z gier, że jeżeli w sytuacji X postanowi nie wziac tego questa i zabic NPC, do sytuacji Y gdzie owy NPC daje ci innego questa z dobrym lootem nie dojdzie.
Nie gram złymi, bo niszczą świat przedstawiony.
A przyjemności prościej osiągać będąc bogaczem w mocno zbudowanym świecie, a nie zniszczonym. Więc nawet grając full egoistą i tak pomagam światu, bo to jest dla mnie opłacalne.
a ja jestem po prostu pizdą i nie umiem podejmować złowieszczych decyzji w grach XD
a irl potrafisz?
W RPGach zawsze tworzę postać która jest bożyszczem miejscowej ludności, obrońcą słabych i ucieśnionych, a jednocześnie gdzie nie pójdzie jest według podmiotów stanowiących prawo wrogiem nr1. Nie czuję satysfakcji z robienia złych rzeczy w grach dla samej idei robienia złych rzeczy, za to chorą satysfakcję czuję wyżynając w pień całą frakcję (najchętniej przywódczą) dlatego, że jakiś wieśniak opowiedział mi jak to kiedyś jeden z tych fajansiarzy krzywo spojrzał na jego żonę i skopał psa, a poza tym swoimi decyzjami robią jakąś szkodę lokalnej społeczności. Replace evil with death.
Ja zawsze od samego dziecka zawsze trzymałem stronę antagonistów :D Nie wiem dlaczego, wydają mi się te postacie ciekawsze i bardziej rozumiem ich motywy. Zaznaczam, że jestem normalnym czlowiekiem :D pozdro
No właśnie nie jesteś normalnym. Normalni przede wszystkim nie mają tatuaży i robią wszystko zgodnie z systemem - czyli nienawidzą antagonistów^^
Granie chujem w ME 1&2 to czysta poezja… prawie w ME1 trzeba było jednak trzymać jakieś granice, żeby nie zabić np. Wrexa ale poza tym system był zrobiony bardzo dobrze. Ten pozbawiony emocji głos Dorocińskiego w pierwszej części idealnie pasował do Sheparda w wersji zimnego drania.
W Simsach mod na nieśmiertelność twojej postaci, a potem mod na apokalipsę zombie :) Jest tam opcja rozsiania wirusa zombie na danym obszarze. A potem twoja postać idzie na polowanie.
Jak tworzę postać w grze, to nie robię swojego odbicia z lustra
Grając złą postacią nie musisz zabijać złych postaci, możesz z nimi trzymać, ale są różne sposoby prowadzenia postaci i można być takim złolem że nie będziemy mieli litości dla dobra i zła.
W skyrimie zawsze robiłem prepa przez godzinke, skradanie na 100 iluzja na 100. Potem sztyletem podrzynałem wszystkim gardła i robiłem się od razu niewidzialny po każdym zabójstwie, zabijałem tak wszystkich zabijalnych NPC, polecam, złoto
8:59 archetyp. Dlatego ciagnie mnie do kolejnej rozgrywki gdzie moge zagrac jego odwrotnoscia
Ciekawy materiał się szykuje
Odpowiedź jest prosta. W nowych grach granie jako ten zły nie popłaca. Bycie tym "bandytą" nie niesie żadnych benefitów i nie dostajemy tylu samo "dobroci" co granie dobrym. Gry wymuszają na nas bycie dobrym, bo tylko tak dostaniemy najwięcej dodatków, kasy, przedmiotów, misji itp. Granie złym po prostu blokuje masę opcji. To nie czasy KOTORA gdzie granie złym to po prostu inna ścieżka. To często mocno okrojona wersja historii dobrego. Jako gracz blokujemy sobie masę opcji dialogowych, fabularnych czy specjalnych eventów. Niestety, bo czasami chciałoby się grać tym złym. W FC3 przykładowo granie jako zły na końcu nas w sumie karze.
Imo zadne odkrycie ten material, przynajmniej pierwsze 3min, ale tez sie nad tym zastanawiałem. Osobiscie jak juz sie wczuje w tę... Ekhm... fabułkie, to raczej po prostu podejmuje decyzje, jakie podjął bym w rzeczywistości, czyli dopoki ktoś/npc mnie nie wkurwi to raczej pomagam, ale jak ktoś mi zajdzie za skórę to jestem strasznym skurwysynem :D
Granie złymi postaciami jest trudne, bo ludzie nie myślą abstrakcyjnie. Dlatego Kocham Larian Studios za to że BG3 tak naprawdę zła postać stawia jako główną postać gry. Ok można próbować ja odkupić. I większość graczy stara się to zrobić. Ja osobiście z reguły gram postacią która jest albo zła, albo działa tylko pod siebie. Nigdy nie chce być bohaterem, bo to oklepane w grach. Ja nawet w grach FS jeśli już wiem że da się fabulke mimo że nie znaczącą, poprowadzić na złe tory to tak właśnie robie. Ludzie nie do końca chyba potrafią wcielić się w inną rolę.
ale ten podwójny śmiech na końcu mnie rozjebał xDDDDD
Overlord też był zajebiście zrobiony gra w której grasz złym owszem możesz zrobić go na dobrego ale co tam bycie złym opłaca tam xD
Ja na razie ogrywam sobie na Xbox One Mass Effect 1. I tam Shepard jest oznaczony dzięki moim decyzjom jako ,,idealista''. :D Staram się grać nim jako dobry człowiek, o ile to jest możliwe w danym momencie. Ale gry pokroju GTA też lubię. Choć nawet w GTA staram się mniej krzywdy robić w tych momentach, kiedy jest to możliwe, z wyjątkiem policji oczywiście. Xd
Ja mam problem z graniem złolem w Rpgach, ale na przyklad w Stellaris uwielbiam przeprowadzac eksterminację calych planet przeciwnika. W Medievalu 2 total war zawsze wybijalem całe miasta, żeby się nie buntowały. W CK3 jadłem własne dzieci, żeby pozbyć się stresu albo też dlatego, żeby mi się królestwo nie podzieliło. W strategiach uwielbiam grać tyranem, natomiast w RPGach nie potrafię za bardzo tego zrobić xD
Tak wgl to kim jest ten kiszak, w sensie on coś osiągnął w esporcie, robi gry, jest programistą czy naukowcem zajmującym się grami? Czy po prostu chłop gra hobbystycznie w gry i myśli, że jest lepszy od wszystkich a jego doświadczenia są ważniejsze niż te innych?
trzykrotny Mistrz Świata w Heroes of Might and Magic III, niekwestionowany czempion back-to-back w kategoriach takich jak Tutorial 100%, Tutorial oraz Kampania "Long Live the Queen", zdobywca pierwszego miejsca podczas premiery Last Epoch w kategorii Arena, w której postacią akolity z ascendencją Nekromanty sięgnął po najwyższe laury, zdobywca trzeciego miejsca na świecie w speedrunie Sunwell Plateau w World of Warcraft The Burning Crusade Classic, pokonany jedynie przez chińskich rywali, speedrunner Diablo II stający w szranki z najlepszymi i topowymi graczami, top 16 w pierwszym oficjalnym rankingu gry Dark and Darker jako nieustraszony Archer, człowiek tworzący daleko idący ruch ludologiczny mający piętna nawet na największych wydawcach i producentach, niekwestionowany Ludolog Nowego Pokolenia, znawca gier, producent i game designer, niepokonany Challerunner w Bingorunach Elden Ring oraz mistrz no-hitów w Dark Souls 1 Remastered, prywatnie barman z wykształceniem licencjonowanej szkoły barmanów i sommelierów w Krakowie, licencjonowany vodka taster konkursu Finlandia Polska, oraz Twórca największej pod liczba subskrypcji społeczności na Polskim Twitchu
Często jest tak, że nawet jak gramy "złą" postacią, jak np. w GTA, to i tak walczymy z kimś jeszcze gorszym.
W mass effect gralem wiecej jako paragon niz ten zly. Ale gralem obiema wersjami. Za to w civ (i galactic civ) zawsze zaczynam jako ten dobry i wyrozumialy wladca, obiecuje sobie ze nie dam sie sprowokowac itp. Ale pod koniec albo z nudow albo zostaje sprowokowany przez glupie AI, albo chce skonczyc rozgrywke. I wtedy nuki leca wszedzie.
A propos wyborów moralnych. Niedawno odświeżyłem sobie całą serię Call of Juarez. I przypomniałem sobie jak takie wybory "dobra/zła" są czasem iluzoryczne, ("Cartel", piję do ciebie...), zwłaszcza gdy są źle zaimplementowane. A jednocześnie jak dobre mogą być, jeśli developer przemyśli je bardziej ("Gunslinger", gdzie wybór "odkupienia" o wiele bardziej mi się spodobał, niż wybór"zemsty").
U mnie wygląda to tak : nie czuję jakiejkolwiek przyjemności w byciu "złym" w grach. Najpewniej dlatego że "zła" strona ma mało do zaoferowania i nie jest rozbudowana. Ciemna strona mocy w KoTOR brzmi ciekawie. Muszę kiedyś w to zagrać.
Gdybyś zgolił się na łyso to troche vibe Eggmana z Sonica XD
Pamiętam jak grałem w tego rpg w kosmosie, od Obsydianu, denerwowali mnie wszyscy i wszystkich wybiłem. Też nie mam oporów przed granie złolem. Grając jakąś postacią tworzę jej historię, nie czuje że to ja jestem, w Mass Efectach to jednak grałem jakby sobą i podejmowałem subiektywne decyzje, aż przyszła trójka gdzie mi moją mordę przestawili na jakąś inną, nie dało się postaci normalnie przenieść.. I seria się skończyła, bo reszta to muł
To chyba Outer Worlds :)
Ja w każdej grze gram prawym paladynem niszczacym wszelkie plugastwo mocą światłości. W każdej oprócz Elder Scrollsa. Nie wiem co jest w tej grze, co zmienia mnie w totalnego poyeba i psychola trzymającego zwłoki adoptowanych dzieci w gablotach
Ja najczęściej przechodzę gry tak że za 1 razem robie moje wybory a w następujących podejściach testuje różne ścieżki
Że też Ci się chce:)
Bo jestes karany w grach za granie złą postacia, dlatego nikt nimi nie gra. W 99% grach wybranie "złej" opcji w jakimkolwiek momencie sprawia, ze jestes w jakis sposób karany przez gre. Wyjątkiem są chyba tylko stare gry Bioware (Kotor, który ma najlepsza sciężke złego w historii gier komputerowych, i Mass Effect) i może troche oryginalne fallouty, chociaz tam tez były debilizmy, ale nie az tak bardzo.
w Fallouta 2 grałem zawsze tą dobrą, co nie przeszkadzało mi dyskretnie porzucić dynamit dziecku
w this of mine ? ( nie jestem pewna czy to poprawna nazwa) można spotkać sporo postaci proszących nas o pomoc albo żyjących sobie samodzielnie a my np Opierdzielimy im lodówkę z jedzenia albo zamiast dać leki wkładamy kose pod żebra :)
bo mają dość żła w rzeczywistości. xD
gdyby czeczywistosc byla dobra to ludzie z ciekawosci w grach by badali zło grajac zlymi postaciami xD
wiec wychodzi na to ze dla nich obe jest dobro i badaja dobro w grach xD
Nie grywa się trudniej. Da się i nie ma problemu. Problemem jest to, że w większości gier masz albo mniej contentu gdy grasz złolem, albo się nie da, albo po prostu jest mniej ciekawszy
Z graniem złymi postacami mam tak: pierwsze podejście jeśli to gra umożliwia podejmuje takie decyzje jakie sam bym podjał jakbym się znalazł w świecie gry. Kolejne podejście to złowieszczy skurwiel albo cnotliwy paladyn co nawet kasy za qusta nie weźmie.
gdzie pobrać to spolszczenie?
Pomyślałem sobie że gdyby było gdzieś napisane że twoja ostatnia postać która grałeś próbuję cie zabić, lub nawet cię nie lubi XD, kiszak byłby martwy zanim by skończył czytać. 😅
Ja zawsze próbuję grać "złą" postacią bo doceniam, że twórcy gry dają wybór i zawsze chcę sprawdzić czy jest w ogóle taka możliwość czy mam do czynienia z typową płytką grą, która na siłę moralizuje
W Infamous granie Złym Colem było 100% lepsze. Niestety w Infamous second soon granie złym było bez sensu z punktu fabuły.
Pytałeś się czy w grach, próbujemy stworzyć jakiś archetyp postaci czy odtworzyć siebie. Myślę że wszyscy "początkowi gracze" starają się utożsamić z postacią i podejmować decyzję jaką podjęli by normalnie. A dopiero po jakimś czasie poznajesz archetypy i zaczynasz podejmować decyzje których ty byś nie zrobił ale ta postać już tak.
Na złolu, to najlepiej wspominam FABLE jako diablełek, coś pięknego. 🤣🤣
W ogóle śmiesznym przypadkiem są gierki tes typu oblivion, czy skyrim gdzie często np gramy postacią dobrą a dołączamy do mrocznego bractwa i mordujemy na zlecenia. Mocny dysonans i brak konsekwencji za to, to nie powinno być możliwe w ten sposób.
Nienawidzę grać złymi postaciami, za wyjątkiem BG3 i Tyranny, gdzie bycie złym oznaczało coś więcej niż bycie chamem i tracenie dostępu do połowy contentu. No i w Rpgach zawsze staram się grać tak, jak sam bym się zachował, inaczej mocno siada immersja
np. w baldurs gate 3 pierwsza rozgrywke mialem jak bym roobil ja, pozostale pod wytworzona postac, (mroczny paladyn, kleryk swiatla jakis nekromanta etc.) kotor zawsze ciemna strona, a shepardem wiekszosc wybieram 'dobrych' wyborow bo sa potrzebne zeby postacie przezyly, dialogi, glownie dla zakonczenia, lecz sa wyboru 'zle' w mass effect ktore sa znacznie leszpe a nawet bardziej 'dobre' (rowniez ta zmiana wygladu w mass effect jako 'zla' postac mi sie nie podoba i wole miec poziom prawosci czy jak to sie nazywalo wbity zeby nie miec tego efektu wizualnego). a w fallout zawsze stoje po stronie legionu w nv a w 3/4 (mody) enklawa to jest sens zycia. Finalnie wydaje mi sie ze wyboru sa zalezne od tego co 'gracz' uwaza za dobre, odpowiednie dla niego oraz to co mowia media wywierajaceduzy wplyw na wiekszosc ludzi ktorzy tym sie kieruja (polska telewizja tvn, no ze ci niszcza budynki mieszkalne sa najgorsi ale jak tamci to robia to sa okej bo musza i nie maja wyjscia i ktos idzie za tym slepo)...... Odnosie frakcji cezara to ona jest lepsza od NCR i to doslownie jak sie zainteresowalem lore fallout to legion jest znacznie lepszy i finalnie mieszkancy byli bezpieczniejsi tam niz w NCR, praktycznie 0 bandytow, przestepstwa surowo karane, tym czasem w NCR robisz co chcesz i masz wywalone a to ze ncr chce sobie pod swoich bandytow podporzadkowac cale stany jest ok, (legion jest odbierany jako 'zly' ale o rzymie ktory robil podobne rzeczy nikt nie mowi ze byli zli bo patrza na to bardziej z perspektywyc tego ze tak bylo w tamtych czasach a na frakcjie z gry gdzie oprocz lepszej 'technologii wojskowej' jest podobny poziom a nawet i gorszy niz byl wtedy). W fallout nv jest wiecej opcji z legionem, jest malo questow ale sa tam z 3/4 opcje z czego jedna polega na leczeniu cezara i nie trzeba go zabijac, normalnie mozna zakonczyc gre po ich stronie.
Mi w Skyrimie jest łatwiej wymyśleć postać Thalmorczyka niż członka Stormcloak
Nie ma czegoś takiego jak zła postać, z perspektywy postaci, w którą ty się wcielasz. Nikt nie popełnia celowo błędów i nie robi źle po to, żeby robić źle. Każda zła postać w historii uważała siebie za niezrozumianego bohatera i męczennika. To ty z perspektywy czasu oceniasz te postaci jako złe. Myślisz, że co austriacki akwarelista siedział sobie w Orlim Gnieździe i pijąc kawę mruczał do siebie "o kurczaczek tylu żymian przepchnąłem przez komin, ale ze mnie niedobory urwis"?
A Sarevok z Baldur's Gate? Przecież on chciał być bogiem. Robił to co musiał żeby dostąpić ascendencji. Czy to go czyniło złym? A ty na jego miejscu i mając jego możliwości nie chciałbyś tego samego co on?
Zła postać to zawsze postać która stoi na przeciwko ciebie, nigdy ta, którą ty kierujesz. Dlatego wszyscy grają dobrymi postaciami, nawet jeśli dla ciebie one są złe.
A te 3% to margines błędu, głównie schizofrenicy
Nie zgodzę się. Zapominasz chyba że gry często są pisane totalnie po macoszemu. Często jedynym motywem "złych" postaci jest własny zysk np. w postaci władzy. +Nierzadko oni sami wiedzą że czynią zło i są jeszcze z tego dumni xD
Ta Stalin jak kazał zrzucać ludzi do dołu z wapnem bo za krótko klaskali na jego przemówieniach to myślał że robi dobrze.
Zależy. Zazwyczaj gram jakoś pomiędzy. Jak postać jest dla mnie wredna to tez jestem wredna. Jak ktoś prosi o pomoc to pomagam. Szkoda tylko, że najczęsciej jak grasz tym złym to nawet nie masz ciekawych opcji. W Jade Empire jest zła ścieżka, ale jest dobra tylko w jednym aspekcie bo zamiast jednego sojusznika, który jest dobry to możesz mieć drugiego, który jest chaotycznie zły i jest silniejszy w walce. W Mass effect fajnie sie grało renegatem, ale wtedy wszyscy mogą zginąć przez wybory więc warto balansować między dobrem, a złem.
Moje pierwsze przejście gry zawsze jest tym w którym staram się podejmować decyzje które ja jako człowiek bym wykonał, kogo bym poparł jakbym żył w tym świecie itp.
Dopiero w kolejnych testuję jak tu grac złym, homo czy magiem:d
W strategiach za to idę w czysty pragmatyzm:d w takim frostpunku kazałem dzieciom pracować itp;d ale to pewnie przez to że dla gracza to same liczby.
Sam też kiszak mówisz że masz niski poziom empati ogólnie to nie dziwota że inaczej to odbierasz niż ogół społeczeństwa:d
serio tak powiedział? ogólnie sprawia wrażenie skur**la xD
Ja grałem w Jedi Academy jako Darth Jaden i uwielbiałem złą stronę postaci :)
Dlaczego ludzie rzadko grają złą postacią? proste, w większości gier zła ścieżka jest po prostu biedniej wykonana
Najlepsze w grach jest to, że każdy gra w to co chce i jak chce 😋
Próbowałem kilka razy w różnych grach i nie jestem w stanie grać typowo złą postacią. Jakoś tak chujowo mi się gra jak mam np. z dupy wybić jakąś wioskę dla zasady. Tak po prostu mam. No ale jeżeli jakaś postać jest zła, to nie miałbym problemu żeby ją np. torturować i znaczyłaby dla mnie tyle co mucha. W sumie to takie przełożenie mnie z realnego świata 🙃 Zawsze w grach staram się wczuć w postać którą gram. Nie traktuje gier jako "pikselowe zadanie do wykonania".
Większość gier za 1 razem przechodzę idealnie wg wyborow ktore sa dla mnie tymi 'dobrymi' a drugi playgthrough zawsze idealnie na odwrót i robię antybohatera
Darkwood ma bardzo fajne wybory moralne. Szkoda, że kiszak jeszcze go nie ograł ;/
Ja sobie lubię postacią złą zagrać za drugim podejściem, za pierwszym gram bardziej dobrym, ale chaotycznym dobrym z drobnymi wyjątkami. Potem odczytka save od momentu wyborów/nowy playtru psychopatycznym złolem tym bardziej lepiej wchodzi znając grę xD Zazwyczaj po prostu przechodzę gry dwa razy gdy są skrajne rozwidlenia, ktoś mógłby stwierdzić "że ci się chce?", a ja odpowiedziałbym, że gram tylko w dobre gry warte drugiego playtru.
Ja czasami lubie grać psycholem co wybija wszystko co się rusza. Czasami gram tylko dla zysku i wątek moralny nie ma żadnego znaczenia. Typowym przerysowanym złolem też lubię być :D
Divinity Original Sin 2: Projekt zabij wszysko co się rusza 🤠
teraz to po każdym złym wyborze, albo nic sie nie dzieje lub pisze game over, wiec xd nie da sie być złym w grach.
Odpowiedz jest prosta bo sobie ucinamy często jakiekolwiek relacje z postaciami ktore lubimy, ja gram pragmatycznymi postaciami, czyli nie dobry samarytanin a po prostu korzyści dla siebie, nie mogłem osobiscie patrzeć na twoje przejscie baldura zajebałeś wiekszość postaci i realnie je straciłeś oraz ich rozwój w przyszłosci, zostałeś ukarany za ten gameplay, w mass effecie w wiekszosci renegata to totalny psychopata, którego wręcz nie da sie lubic, w trójce troche to poprawili bo tam wybór renegaty to nie zawsze psychopata shepard, niestety gra nas w wiekszosci przypadkow karze za granie złym dlatego wiekszosc ma z tym problem.
8:52 Ork Bić!
Jakbym miał być nawet w grze wypierdkiem z czółkami, sepukku byłoby na starcie gry nieodłączną mchaniką.
Ja zawsze próbuję 4 ścieżek.
Dobra. (od tej zawsze zaczynam bo po prostu lubię)
Zła.
Pragmatyczna (o ile jest możliwa).
Na modach, z cheatami, trainerami, devowa, tylko pod zabawę. xD
To wszystko zależy od narracji gry i też jak chcemy role-playowac gre jako zły lub dobry
bo mają dość żła w rzeczywistości. xD
gdyby rzeczywistosc byla dobra to ludzie z ciekawosci w grach by badali zło grajac zlymi postaciami xD
wiec wychodzi na to ze dla nich obce jest dobro i badaja dobro w grach xD
ja osobiście gram najczęściej chaotic neutral. Zwyczajnie wtedy nie mam takiego nie wiem....szoku moralnego czy coś. No jak oczywiście gra daje taką możliwość.
(Komentarz pisany w trakcie oglądania) ja zazwyczaj nie wybieram złych wyborów bo mam wrażenie że to zamyka pewne wątki przez co gra staje się krótsza Edit 15:25 o tym mowie 😂
Ja tam lubiłem niszczyć żywych w warcrafcie 3 przechodząc kampanię nieumarłych.
Jak poznałem lepiej ludzi i jak się zachowują, to też bym grał obecnie w WoW po stronie Hordy:) Pewnie undead priestem disciplne.
Ja grałem zawsze różnie, tworzyłem siebie gralem gotowcami, a w poe2 gra gram moja kobietą , ale tutaj tylko farmi sie moby :P
Ocho, zaczyna się, wydziabał se pentagramy satanista jeden, a teraz do grania złymi postaciami namawia. Obiektywnie 100% xd
zło uczy zaradności.. nie mozna uczyc ludzi zaradnosci xD
I KOTOR kupiony, a przy okazji Neverwinter 1
Uwielbiam grać złymi postaciami, zawsze taką opcję wybieram przy 1. playthrough. Ostatnią grą, która miała to naprawdę świetnie zrealizowane był BG3, świetnie też pod tym kątem zaprojektowana była Tyrania od Obsidianu. Stare Baldury też dają radę: ileż radości sprawia mi przejęcie schedy po ojcu Bhaalu w ToBie! ❤
Pamiętam, jak jeden z twórców BG2 wypowiadał się na forum, twierdząc, że roster postaci przyłączalnych w sequelu miał więcej kompanów o dobrym charakterze właśnie ze względu na to, że statystyki jasno wskazywały, iż zdecydowana większość graczy przechodziła BG1 "tym dobrym". Stąd też postacie takie jak Xzar, Montaron czy Tiax sprowadzeni zostali do roli cameo, choć w pierwotnych założeniach ich rola miała być większa. BG2 nie pozwalało nawet złożyć pełnego złego składu: Edwin, Viconia i Korgan plus Sarevok w Tronie Bhaala to zaledwie czwórka, podczas gdy pełna drużyna złożona była z 5 postaci (i protagonisty).
Ja chciałem grać Geraltem, neutralnym emocjonalnie, ale niestety gra mi na to nie pozwalała. Przynajmniej tak bardzo jakbym chciał.
Komentarz zawiera spoiler z Baldura 3.
Wyboru w grach często nie ma, a jak już jest, to często skupia się na czymś naiwnym. Przykładowo (przykład wymyślony przeze mnie na poczekaniu) idziesz sobie przez las, a tu z krzaków wybiega przerażona elfka i mówi ci, że goni ją grupa orków. Zaraz potem wybiegają orki z toporami i krzyczą, że chcą ją zarąbać, bo mają na to ochotę. Podejmij decyzję:
1. Uratuj elfkę (Dobra decyzja oczywiście na górze. I w sumie jest najlepsza, bo za orki masz ekspa).
2. Nie interesuje mnie to. Idę sobie.
3. Dołącz do orków, by wspólnie zabić elfkę (No i oczywiście nic z tego nie masz. Robisz zło tylko dla samego zła).
Osobiście gram w taki sposób, żeby zmaksymalizować korzyści, wszystko jedno, czy pchają mnie do dobra, czy też zła. Ratuję elfkę. Przerabiam orki na exp, a i... no nie oszukujmy się, zabijanie orkasów to czysta przyjemność. Zawsze w RPG wyrzynam siły ciemności jak leci. Nie ma czegoś takiego jak dobry troll (no chyba że martwy troll).
Więc jestem w sytuacji, w której elfka jest już ocalona. Teraz przechodzimy do interesów. Czy elfka może mi zapłacić za pomoc? Czy może jest NPC pod usługi zielarskie? Czy może mnie zapoznać z frakcją elfów (w Baldurze jak dołączyłeś do sił światła, to otrzymywałeś od nich pomoc, a jak dołączyłeś do sił ciemności, to próbowali cię zamordować. Biorąc pod uwagę, że maksymalizuję korzyści wybór wydaje się oczywisty.).
A co w sytuacji, w której elfka nie może w żaden sposób zapłacić? Powinny się wtedy pojawić nowe decyzje:
1. Idź w pokoju. Nic nie chcę za pomoc.
2. Zabić ją.
3. W sumie, całkiem zgrabna z ciebie elfka. Wezmę cię ze sobą (I wyciągasz tutaj magiczną obrożę niewolnika. Zakładasz ją jej i teraz albo zaciągasz ją na targ niewolników, albo zostawiasz sobie).
Wybieram 3. opcję, ponieważ dzięki temu coś zyskuję. Nie kumam osób, które podejmują dobre albo złe decyzje tylko dla samego dobra albo zła. Interesy, interesy.
A pamiętasz jak w akcie pierwszym ta królowa druidów czy Elfów (z tego kręgu magicznego) zabiła małą dziewczynkę, bo ta im ukradła jakiś ważny artefakt czy coś? Nic nie zrobiłem, pozwoliłem jej zabić tę dziewczynkę. Jeśli złodziej ma 9 lat i coś kradnie władcom frakcji to ma pecha. Zawiedli rodzice, zawiódł jej system wartości - miała wybór i go dokonała. Skończyło się zgonem. Gra ewidentnie mnie za to *nie wynagrodziła.* Widziałem, że fabuła była z naciskiem, że to dziecko więc trzeba tolerować wszystko co zrobi dziecko.
Tymczasem w Australii wprowadzili zdrowe prawo - 10 latki będą odpowiadać jak dorośli.
No ja akurat ją uratowałem, bo miałem na to questa i liczyłem na nagrodę. A ten artefakt później sam ukradłem.
@@sakitta4926 Co za normalnie cyfrowy bandyta z Ciebie::)))
@@DaivaDarpana To Kagha, paskudna żmija - podobnie jak niemal wszyscy druidzi jest antypatyczna, a do tego jest zdrajczynią gaju, którym ma się opiekować. Jeżeli chodzi o tę dziewczynkę, to Arabella, a nagroda za jej uratowanie przychodzi dopiero później w grze - po pierwsze jest związany z nią quest, jeżeli przeżyje i pojawi się w kolejnym akcie. Na koniec, staje się sojuszniczką w końcowej bitwie. Fakt, że nie mamy tej natychmiastowej nagrody, ale właśnie tego nas uczy BG3 - nagrody pojawiają się po czasie i często są to po prostu drzwi do nowych zadań i narzędzi, co moim zdaniem, jest bardziej satysfakcjonujące niż trochę złota za zadanie. Podobnie jest, jeżeli uratujemy Barcusa Wroota - tego gnoma, którego gobliny torturują na wiatraku. Jeżeli go uratujemy, nie bardzo umie podziękować, jest raczej taki niemiły i mówi, że jak chcemy zapłaty, to mamy sobie poszukać jego plecaka, który gdzieś tu jest. Do tego jeszcze zabawnie sugeruje, że przecież o to chodzi w ratowaniu postaci, żeby dostać nagrodę (hehe). Potem okazuje się, że jest to ciekawa i ważna postać dla gry. Też są związane z nią questy i z czasem Barcus zaczyna nam ufać i okazywać wdzięczność. Może zostać też naszym sojusznikiem na koniec gry. Tak więc nie dostajesz nic na początek (nie oszukujmy się, w tym plecaku naprawdę nie ma nic ciekawego), ale za to jest nagroda w postaci opowieści i przygody.
Ale Ty masz silną psychikę
Granie "złymi" postaciami może stanowić problem, jeżeli gra moralnie nagannego wyboru nie wynagrodzi nam czymś innym. Z drugiej strony, moralnie dobre wybory powinny być też czasem lekko "karane" - dla zachowania zdrowego balansu. Uważam, że świetnie to robi Baldur's Gate 3, gdzie np. wybierając ścieżkę Dark Urge otrzymujemy nowe, potężne moce, w miarę jak pogrążamy się w morderczej żądzy. Dokonywanie tych złych wyborów jest premiowane też na inne sposoby - np. uczestnicząc w najeździe na Szmaragdowy Gaj wraz z goblinami otwieramy sobie drogę do pikantnej schadzki z przywódczynią, a nieco potem możemy ją zrekrutować do zespołu, przy czym jest to postać naprawdę unikatowa fabularnie, której wielu graczy grających tych "dobrych" nawet nie pozna. Naszymi sojusznikami mogą być zarówno postacie dobre, jak i złe, możemy np. zrekrutować do ostatecznej bitwy diabły albo wiedźmę, porywającą cudze dzieci. Czasem gra nie pozwala nam na dokonywanie jednoznacznie dobrych lub złych wyborów, a to z uwagi na konflikt interesów w drużynie - to co jedni pochwalają, inni będą potępiać. Pomagając Yurgirowi w nadziei na pozyskanie potężnego sojusznika w świątyni Shar narażamy się na gniew Astariona i sabotujemy jego starania wiodące do wyzwolenia się od jego pana. Najbardziej ostatnio urzekła mnie misja polegająca na przedostaniu się do Moonrise Towers przez Mountain Pass - dołączamy tam do karawany, gdzie przewodnikiem jest paskudny drider. Wszyscy członkowie karawany są sługami naszych wrogów, z którymi walczymy, a my tymczasowo po prostu udajemy sojuszników. Po drodze naszą karawanę napada grupa "dobrych" harfiarzy. Do wyboru mamy - przyłączyć się do harfiarzy (wiemy, że są teoretycznie po naszej stronie - mamy tego samego wroga, ale nie znamy się), albo pozostać pod przykrywką i pozabijać ich. Jeżeli zdecydujemy się nie ujawniać, pozabijamy harfiarzy i konwój ruszy dalej. Jeżeli będziemy jednak zgrywać czystą i dobrą duszyczkę (tutaj dostaniemy aprobatę od Karlach) - to efekt jest następujący: przewodnik konwoju, który zna drogę do celu umiera, boimy się, czy nasz kamuflaż nie zostanie odkryty, zostajemy sami w środku pustkowia spowitego przez żarłoczne cienie, bo nasi "dobrzy" harfiarze, którym uratowaliśmy tyłki są agresywni i grożą, że nas zabiją, a następnie zabierają nam jedyne narzędzie, które pozwala na przetrwanie w cieniach. Nie oferują nic w zamian i znikają. Jest to nie jedyny przypadek w tej grze, gdzie świat pokazuje środkowy palec wszystkim tym, którzy chcą zgrywać dobrych i dokonywać jedynie słusznych wyborów. Suma dobrych intencji przekłada się na najmniej optymalny rezultat i jesteśmy karani za głupotę. BG3 sprawnie żongluje zdrowym balansem pomiędzy dobrymi a złymi wyborami. Złe wybory otwierają nam nowe możliwości rozgrywki, ale zamykają inne wątki, dostępne tylko dla tych "dobrych". Dzięki temu granie żądnym mordu pomyleńcem ma sens i urok nawet dla tych, którzy preferują wszystkich ratować na każdym etapie. Co więcej gra nam subtelnie pomaga w dokonywaniu tych złych wyborów, bo nie każda postać w grze tak naprawdę chce być uratowana (Mayrina), wiele postaci jest po prostu niewdzięcznych i nawet nie potrafią ładnie podziękować za pomoc, wzywają straż lub oskarżają o chęć wykorzystania (cały akt1, szczególnie mieszkańcy Szmaragdowego Gaju). Nie wszystkie postacie "dobre" są tak naprawdę dobre - np. Kagha jest moralnie wątpliwa z wielu względów, a cały ten gaj druidów to szemrane towarzystwo. Inna sprawa, która nam pomaga w granie złą postacią to fakt, że możemy wchodzić w układy z diabłami; sama opcja intrygująca, chociaż wątpliwa moralnie. Bez względu na to, gra nam pokazuje, że w takie układy wchodzić warto, bo o ile ludzie nie zawsze dochowują słowa, to demony/diabły zawsze wywiązują się z umów. Inne moje spostrzeżenie, że wybór "złej" moralnie drogi jest niestety, bardziej efektywną i skuteczną opcją. Po pierwsze pozyskujemy potężnych sojuszników, po drugie, nasi towarzysze, którzy są "złymi", stanowią zdrową ostoję zespołu; Minthara, Lae-Zel - mają bardziej pragmatyczny pogląd na walkę z wrogiem, cel uświęca środki (niestety, tak jak w życiu), są też bardziej zdeterminowani, lojalni, zorientowani na zwycięstwo, czego nie można powiedzieć o większości dobrych towarzyszy, którzy chętnie będą ratować każde zwierzątko, ale nie oferują zbyt wielu strategicznych rozwiązań, goniąc cały czas za swoimi "questami osobistymi". Nie kojarzę wielu gier, które by tak elastycznie podchodziły do wyborów moralnych. Zazwyczaj możemy jedynie liniowo podążać drogą dobra, a nawet jeżeli robimy coś niemoralnego, to gra ma tendencję tylko do karania takiego postępowania. O ile w akcyjniakach jest to jeszcze do zaakceptowania, to w RPG-ach jest to kardynalny błąd, moim zdaniem.
Oj, chłopie. Pomimo, że się z tobą zgadzam, poćwicz proszę nad pisaniem, gdyż nie dość, że formatowo się zlewa i dostaję oczopląsów, to jeszcze zbyt wielki. Czasami mniej wnosi więcej.
@@tymonsulimastalman1727 Sorki, to pewnie dlatego, że nie chłop jestem, tylko baba. Niestety piszę za dużo, wiem. Nawet podanie na 2 strony a4 potrafię zmajstrować.xd
@@LubiePierogiPlacki a ode mnie sorki za "chłopa".
ja w kotorze zawsze gram Sithem i se rażę mocą