To porównanie pokazuje jak wiele robi dobry wokal dla kapeli i jak ważny jest dla wielu osób! Już nie jeden raz odrzucałem jakąś kapelę bo wokal był najsłabszym ogniwem pomimo że muzycznie było ok.
Największym problemem tego ,, Nowego Claymana " nie jest brak pazura, słaby wokal Fridena czy brak dynamiki w graniu Bjorna. Największym problemem jest tragiczna produkcja tego albumu. Perkusja brzmi jak tani program za 50 zł, gitara jest nagrana chyba jakimś blue yeti bo brzmi jak covery In Flames na Yt, a syntezatory zamiast ratować album to jeszcze go pogrążają. Nie wiem dlaczego to wszystko brzmi tak fatalnie, przecież ta EP-ka też była nagrywana z Bensonem podobnie jak Battles i I the Mask które mimo, że są komercyjne i cukierkowe , od strony technicznej brzmią świetnie. Jedna wielka klapa :(
Technicznie wszystko jest w porządku, po prostu brzmienie jest mniej "sharp", jest bardziej miękkie. Głównie chodzi o wokal, który Anders m I tak słaby według mnie tzn. bardzo dziwnie akcentuje i ma nietypową dynamikę, co na starych kawałkach jakoś pasowało, natomiast tutaj to tragedia.
Był kiedyś taki polski zespół Sirrah który wydał zajebistą płytę pod tytułem "Acme" w roku 1995. Płyta mnie rozjebała po prostu...Takie kawałki jak Passover 1944 czy Bitter Seas rozwalały czaszkę. Teraz kiedy myślę o tej płycie po 25 latach to skóra mi cierpnie; to było takie dobre. Doomowo-gotyckie deathowe granie z growlingiem, czystymi wokalami , skrzypcami. A później się okazało, że ta kaseta co kupiłem (z okładką , oryginał i teksty i wszystko) to była płyta w wersji demo. I Metalmind wydał tą płytę jeszcze raz jakiś czas później z nieco inną okładką (kolory), dodatkowym kawałkiem i inną muzyką. Płytę nagrali raz jeszcze w nieco innym składzie. I zjebali rewelacyjny materiał. Dlatego wiem co czujesz, kolego. "Lepsze" jest śmiertelnym wrogiem dobrego . Nowy clajman do kosza.
Tak wiem data. Co do sirrah sprawa odnośnie kolorowej wersji albumu jest nieco bardziej skomplikowana. Zespołowi zależało na tym żeby ich album, który został wydany na kasecie przez nieistniejace już wydawnictwo Melissa (głównie wydawali punkowe albumy), było dostępne na płycie. Zainteresowało się nimi Metal Mind Production, ale poprzednia wytwórnia nie chciała oddać materiału stąd konieczność nagrania materiału jeszcze raz. Efekt końcowy wyszedł bez pazura cukierowy a szkoda bo zespół miał potencjał by być polskim Paradise Lost
W porównaniu nie wychodzą dobrze, ale z In Flames zawsze jest tak, że niezależnie co wydadzą, tego nigdy nie słucha się źle, dopóki nie masz syndromu starego zdziadziałego "metala".
Moja ulubiona to tez Come Clarity,ale też Reroute to Remain,często też słucham Whoracle no i jeszcze Soundtrack to Your Escape.Zdecydowanie wolę pierwszy Clayman
To ja może dodam opinię z cyklu tych niepopularnych - opinię świeżego słuchacza i fana In Flames. Z ich muzyką zetknąłem się pierwszy raz rok temu i było to "I, the Mask", które niesamowicie mi siadło. Logicznym kolejnym krokiem było więc zapoznawanie się z poprzednimi longplayami zespołu - i tu pojawił się problem, bo ogrom albumów w dyskografii mnie trochę przeraził, nie wiedziałem co czego sięgnąć najpierw. To wskrzeszenie Claymana na 20 lecie krążka poniekąd mi to ułatwia i rozwiązuje mój problem. Domyślam się, że właśnie dla takich słuchaczy jest ta reedycja. Utwory nagrane na nowo są dla mnie świetnym pomostem, bo z jednej strony słyszę znajomy wokal i brzmienie, a z drugiej mogę potem łatwiej sięgnąć do oryginału, który bądź co bądź - faktycznie brzmi lepiej. Problem polega chyba na tym, że takie nagrywanie na nowo utworów sprzed lat w przypadku jakiegokolwiek zespołu jest pomysłem z góry skazanym na porażkę. Pomijając fakt czy lepiej brzmi oryginał czy nowa wersja - sentyment i nostalgia to wredna sucz. Nie wspominając już o tym jak ryzykowne to jest w przypadku dlugoletnich fanów zespołu, których zażenowanie i rozczarowanie doskonale rozumiem. A tak przy okazji to fajny film i montaż, ciekawie się Ciebie słuchało. Powodzenia i do usłyszenia przy kolejnych materiałach ;)
To prawda. I na pewno ludzie, którzy zaczęli słuchać IF kilka lat temu, nie znając starszych płyt (albo celowo je omijając, bo za ciężkie) zupełnie inaczej odbiorą te kawałki.
Dobrze prawisz, mam bardzo podobne odczucia... Wygląda to tak jakby próbowali za jednym zamachem przypodobać się zarówno nowym, jak i starym fanom. Coś czuję że zaszkodzili sobie tylko... Swoją drogą ciekawe, którą wersję albumu oceniłby jako lepszą taki świeżak co nigdy o In Flames nie słyszał i podchodzi do tego bez nostalgii i wspomnień, jak my. Chyba trzeba to przetestować, choć wynik obawiam się że jest przesądzony :) To może dla przeczyszczenia uszu i poprawy humoru zasugeruję jeszcze raz nowy album Siniry - The Everlorn. Już dawno nie słyszałem tak zajebistego blacku wyraźnie inspirowanego stylem (by nie rzec zrzynającego od) Dissection. Tego starego Dissection. I niech sobie będzie, że rip-off, wchodzi gładko jak ścieki w kanał ;)
5:22 To jest, przyjacielu, najbardziej przeruchany patent w historii Melodeathu, im zespół więcej czegoś takiego używa, tym bardziej się utwierdza w swojej nijakości
@@northazerate Dlatego nie przepadam za tym gatunkiem, jest moim zdaniem jednym z tych najbardziej wyeksploatowanych w Metalu. Zespołu mogą grać dobrze, nawet zajebiście, ale i tak już mało który gra coś co jest ciekawe i nie jest pierdołowate. Pomimo mojego zniesmaczenia do tego gatunku, są dwa zespoły z niego które uwielbiam: Hypocrisy i Dissection. Hypocrisy kocham za ten kosmiczny klimat i wręcz Blackową złowrogość, a Dissection to w sumie tylko na Reinkaos grali Melodeath, ale to wcale nie znaczy, że nie jest to genialny zespół jak na ten gatunek (chociaż oni wgl byli genialni, nie tylko w Melodeathie), moim zdaniem Reinkaos to jedna z najlepszych płytek w historii Metalu
Nowy Clayman to Shakespear'owski dramat. Stary CLAYMAN... no cóż, większa zawartość Metalu w MetaLu. Ale bardziej boję się przepisania MASTER OF PUPPETS na Manager of Equals 😖 Trzymajmy się i odrzućmy to całe "Pierdololo". A tak w ogóle, to "dzięki" za tego Inflejmsa. Gdyby nie Ty, nie zgwałciłbym uszu ich nowymi dźwiękami. A tak na serio. Dzięki, że ostrzegasz przed kupnem tego g*wna. Wiele Metalowych istnień ocaliłeś 🤘😉
Dzięki! Generalnie fajne mamy czasy pod kątem tego, że nie trzeba niczego kupować w ciemno, wszystko do przesłuchania w sieci. Za nastolatka kilka razy się naciąłem zamawiając kasety z Mystica w ciemno
Witam. Chciałem się zapytać czy nie zrecenzował byś albumów grupy Avatar? To nie jest typowy heavy metal a tym bardziej death metal, a nu metal jednak uważam że mają bardzo ciekawe kawałki. Najbardziej polecam albumy Hail the apocalypse, Flesh & Feathers oraz najnowszy Hunter Gatherer.
Pluses of the "new clayman": a more powerful and upgraded vocalist's scream. The main fail of this remake: the loss dramaturgy. The text sounds too positive! :) The sound here is like at a rehearsal or little concert with plastic drums, plastic guitars.
yt puszczal mi randowo kawalki i wpadlo niestety no nowe IF wiec zeby przelaczyc przypadkeim rzucilme okiemna lapka i wpadl mi w oko koment ktory wyjasnia wszystko "The guys wanted to celebrate Clayman Anniversary so they decided to re-record old songs in a really shitty way and make you listen to the original even MORE. NOW IT all makes sense. 😁"
Mówisz, ze po usłyszeniu nowej wersji Claymana zapłakałeś, a ja z kolei doznałem niekontrolowanego ataku śmiechu ;) Słuchanie obywu wersji jedna po drugiej było zaiste interesującym przeżyciem. Również nie wiem, czy ta EPka jest komuś potrzebna. Zwłaszcza, że mają oni w planach rocznicową reedycję oryginalnego Claymana.
Spotify mi pokazał że jest reedycja, zajarałem się bo trochę wypadłem z obiegu. Wklepałem tytuł w google, kliknąłem pierwszą recenzję która mi się wyświetliła i na dzień dobry myślę "O ch*j Ci chodzi Stary? Przecież to Clayman, nie mogło być źle...". Ale obejrzałem od początku do końca i niestety muszę się zgodzić, i też bym wolał żeby wydali to w innej formie. Dzięki za rzetelną reckę Brachu! Łączę się w bólu... :(
Ta płyta to Warcraft 3 Reforged melodic death metalu. Nie jest to stuprocentowa tragedia może, ale... jeśli reedycja płyty, gdzie gitarowy ton oryginału był świętym graalem, który producentom muzycznym przez lata spędzał sen z powiek, a za sekret tego brzmienia daliby się pokroić... w nowej wersji brzmi jak nagrana w garażu na "zakatarzonym" wzmacniaczu (ciężko mi tu znaleźć lepsze określenie), to coś tu jest bardzo nie tak... Tylko okładka jest śliczna, ale to nijak nie ratuje zawartości. Mam tylko nadzieję, że moje ukochane Whoracle i Colony nie zostaną sprofanowane w podobny sposób. A tymczasem wracam do słuchania Parasite Inc. które jest dla mnie wyznacznikiem jak powinien brzmieć nowoczesny melodeath. Na osłodę polecam wszystkim Ich płytę Time Tears Down.
@@northazerate ależ tak! Lunar Strain, Jester Race i Whoracle, bo na Colony to już sie obraziłem i słusznie - lukier do kwadratu. Pierwszej płyty słuchałem w liceum , brzmiało to opętańczo zresztą blisko do Dark Tranquillity (ówczesnego) czy At the Gates... ehhh. te stare czasy...
Zasłuchiwałem się w tym albumie sporo, w ogóle dla mnie ulubiony album In Flames....teraz to jakbym dostał kopa w jajca....WHY?!?!?!...for maney?...kiedy kolejne nowe ości, czy podziemie?
Świetna jest ta nowa wersja. Wreszcie wokal w zwrotach nie brzmi jak Ville Valo połączony Marilyn Manson, tylko słychać tam rasowy, zawodowy metalcore. Bardzo melodyjne, bardzo fajne.
Źle to jest już w momencie, gdy o kawałkach z Claymana mówisz "nie jest wcale tak źle", albo "nie ma dramatu":) Podstawowy problem to brzmienie, które jest płaskie jak dupa węża. Jest rozmyte jak farbki plakatowe. 9:17 no i jak można spierdolić najlepszy moment Pinball Map? Szkoda strzepić ryja dalej. Dla odmiany do recenzji polecam na prawdę coś dobrego, czyli świeżynka z 07.08.20 - Orbit Culture 'Nija'. Też Szwedzi. Najpierw posłuchaj tego (ze starszej epki): th-cam.com/video/RIF-eXs-oxk/w-d-xo.html A poniżej link do całego nowego albumu th-cam.com/video/XU2eZQuDcfs/w-d-xo.html
Zacytuję któryś z komentarzy, chwila... "Polecam do słuchania używać głośników, wtedy znasz sobie sprawę że gadasz bzdury". A tak serio, to się w pełni zgadzam. Brzmi kiepsko
Gdybym nawet nie znal calej dyskografii In Flames i zaczalbym sluchac ich od 5 miesiecy, to ten album dla mnie jest smieszny. Only for the weak to chyba piosenka zrobiona dla 12 letnich dziewczynek - byle zeby byla latwostrawna. Dobrze ze Dark Tranquality az tak nie zmienili swojego stylu
pierdolisz farmazony. nowe kawałki są wygładzone, mniej poszarpane, bardziej "ucywilizowane", ale wciąż czuć duszę in flames'a. wciąż biją tym samym sercem, drą tym samym gardłem i płaczą tymi samymi łzami. mają wciąż ten sam core i czuć to. nowy i stary in flames wciąż się przeplatają i nie krzywdzą się wzajemnie. a szacunku mojego nie straciłeś. po prostu go nie zdobyłeś gdyż był to Twój pierwszy film jaki kiedykolwiek obejrzałem. PS. też wolę stare wersje, ale poniosło Cie z krytyką i to grubo.
Jakieś to marne jak by powietrze zeszło totalnie ...... jak mawiały pewne panie, a komu to potrzebne 😂 ? Polecam nowy singiel Nerophobic mirror black fajnie buja .... :)
Cóż mogę powiedzieć. Modlić się pozostało tylko, że jak wyjdzie pełny album reszta kawałków będzie po prostu oryginałami w lepszej jakości, tak jak niby zapowiedziano.
Anders chyba zapatrzył się w Coreya Taylora z Vol.3: Subliminal Verses i chciał pokazać że też chodził na warsztaty wokalne. Niestety, jego nowy wokal trąci disco i gwałci uszy
Zgadza sie, gunwo straszne wyszło... A najgorsze w tym wszystkim jest to że to nie jest ani zremasterowany album ani nagrany na nowo album tylko takie niewiadomo co... bardzo szkoda. In Flames umarło ostatecznie po „Come Clarity” ktory moim zdaniem jest najbrutalniejszym i najbardziej agresywnym krążkiem Szwedów.
@@northazerate rzuć okiem na children of bodom, wiem, że nie ten styl, ale 10 lat grali totalne gówno i w końcu wypuścili rok temu zajebisty album, fani zesrani z radości... i się rozpadli - tak się kończy karierę, na poziomie.
To prawda. Natomiast kompletnie nie rozumiem jak oni chcieli tymi interpretacjami ich zaspokoić. Oryginalnemu Claymanowi nic nie brakowało, brzmienie też było super. Więc po co?
@@northazerate nie mam pojęcia... Tak jak napisałem, wydaje mi się, że tu tylko chodziło o "przypomnienie" o sobie starociami, które faktycznie urywały dupe. Nowa wersja ma bardziej trafić do nowych słuchacz... aczkolwiek zobacz łapki pod filmikiem wrzuconym przez NuclearBlast😂
Clayman to metalowy klasyk, biblia melodic Death metalu, gdyby powstała w tej nowej wersji to przeszła by bez echa. Nie dochodzi do mnie co stało sie z tym zespołem. Tragedia.
Lubię In Flames. Ich nowe albumy, tak samo jak i stare siadają mi tak samo. Oryginalny clayman jest chyba moim najmniej ulubionym. Tę EP'kę mogę podsumować tak: Clayman wyszedł tak sobie, Only for the weak jest tragiczne , bullet ride wyszedł bardzo fajnie, pindball map również tak sobie.
Tyle lat nie słyszałem tej płyty, którą zapamiętałem jako całkiem dobrą płytę dla ludzi nie skupiających się na najgłębszym podziemiu. Z dobrym, mocnym, nasyconym brzmieniem, niskimi gitarami. Ten pierwszy kawałek podjebali chyba od Bednarka. To brzmi jak jakieś ciulowe demo, które wymyślili nim ktoś mądry pokierował wszystkim by było jak trzeba, stopując jakieś trololozapędy. Syf, kiła i mogiła. Epidemia rozczarowania i nędza duchowa xd
wiadomo, że nie da się powtórzyć klimatu, okoliczności, buntu jak na Claymanie, ale nie jest aż tak źle, mogli to spierdolić jeszcze bardziej... co nie zmienia faktu, że zespół nie powinien na nowo nagrywać swoich starych kawałków
Jakie to okrutnie słabe... Już nie ważne z jakich powodow Jesper pożegnał się z InFlames ale dokładnie od tego momentu jest równia pochyła i co gorsza oni jeszcze się cieszą że spadają i podkręcają tempa serwując gówno najwyższej słabizny... to jakiś koszmar.
Mi się wydaje, że In Flames chcą grać coś bardziej nowoczesnego i lżejszego, a może nawet i nieco popowego. I można to jak najbardziej zrozumieć, ale pod warunkiem gdyby to było zrobione dobrze. A tak mamy coś słabszego zarówno dla pop rocka i dla metalcore.
Kompresja przy mixowaniu/masterowniau w dzisiejszych czasach to zmora brzmienia dzisiejszych kapel bo brzmi wszystko tak samo !!! mega spłycone, metal bez mocy i w ogóle, ale to moja opinia
Są sporadyczne przypadki gdzie ktoś robi to dobrze i kompresorem ucina kartonowe gitary dodając im mięcha - ale wyjątek potwierdza regułę, pełna zgoda. Ja też wolę kiedy w brzmieniu jest przestrzeń
Chciałbym zwrócić uwagę na promocję tego albumu, bo na początku myślałem, że In Flames nagrywa wszystkie kawałki od nowa. A teraz widziałem na ich Facebooku, że to będzie REMASTER, a do tego dołożą te 4 kawałki (oraz instrumental), które wydali już teraz. Straszny burdel z tym jest, albo to tylko ja nie ogarniam co się dzieje. Cytuję : "11 re-mastered tracks. 4 re-recorded songs. 1 new instrumental track. All new artwork. The 20th Anniversary Edition of Clayman is out August 28th". W każdym razie - mam nadzieję, że chociaż to ładnie zremasterują.
Niezła kapa dla American Teens. A jak kasy zabrakło albo chcieli wywiązać się z kontraktu wystarczyło porządnie zmasterować oryginał, dorzucić cello bonus i większość byłaby happy. A tak wyszło shitonico.
No ciekawe właśnie, bo już któraś osoba wspomina o tym kontrakcie - może faktycznie coś jest na rzeczy. To przypuszczenia, czy gdzieś coś widziałeś na ten temat w sieci?
@@northazerate Nie, tylko przypuszczenia zawiedzionego ex-fana. Po prostu nie dopuszczam do siebie myśli, że kolesie uznają to za spełnienie artystycznych ambicji i że fani ich za to ozłocą. Poza tym tego naprawdę nie da się słuchać 🤮
Wokalista po tych wszystkich lekcjach śpiewu trochę odleciał, jest to zbyt cukierkowe, chociaż sama produkcja stoi na naprawdę zajebistym poziomie. Gdyby zrobili zwykły remaster, dodali trochę (nie za dużo) czystych harmonii w tle to było by o dużo lepiej.
Produkcyjnie jest tip top, to na pewno. Tylko totalnie mi nie leży brzmienie i dynamika gitar - ale to też w porównaniu z oryginałem. Anders ma specyficzny styl śpiewania, to na pewno, ale to się nijak ma do tamtych numerów.
Dla mnie rację bytu mają tylko pierwsze 3-4 albumy In Flames. Reszta to już jakie umpa-umpa i sranie do własnego gniazda. Takie The Jester Race ma u mnie status albumu totalnie kultowego, który - w połączeniu kilku innych - w tym 1996 mocno ukształtował mój muzyczny na całe życie. A co do tego nowego Claymana, to... czyżby hajs się komuś przestał zgadzać, czy jak?
Hmmm... momentami zajeżdża mi tu The Rasmus albo HIM`em... ok.. ja się może nie znam i nie mogę się nazwać prawdziwym fanem In Flames, ale oryginalny Clayman to mistrzostwo, a tutaj.. może panowie z kapeli chcieli dobrze, ale nie wyszło...
Hmmm, moim zdaniem problem polega na tym że w pierwszym okresie działalności zespołu Anders nie miał pojęcia na czym polega śpiew. Od co najmniej kilku lat potrafi śpiewać i to całkiem nieźle. Chłopina chce się pochwalić tym czego się nauczył. Co w tym dziwnego?
@@northazerate Ma inne problemy,choć jakiś wywiad szarpnąłem z jego udziałem swego czasu,bodaj z 2017,w którym wypowiedział się,iż jednak koledzy z In Flames powinni zdecydowanie zmienić nazwę i bawić się pod innym szyldem.Podkreślam,że nie ma z byłymi kolegami z bandu złych relacji,więc wypowiedź z kategorii tych bardziej racjonalnych
Serio, to brzmi jakby ktoś to zjadł, zwymiotował, spożył ponownie zwróconą treść żołądkową i zdefekował. Żerowanie na "ach kurła kiedyś to było", a zarazem straszny gwałt na pierwowzorze.
Muszę ddoać - nigdy nie lubiłem.wokalizy typa z In Flames, ale tutaj coś poszło w chuj nie tak. Brzmieniowo ta EPka to może pod 15-latki, ale jak ktoś wuchowywał się na Dark Tranquallity (wczesnym), Entombed czy Unleashed, to po prostu osscza tę płytę XD
Smutne jest to, że współczesny nastolatek, który będzie miał pierwsze starcie z tym zespołem, kiedy zobaczy dwa takie same albumy to odruchowo wybierze ten nowszy i... może się zawieść.
Nie żebym po ostatnich płytach spodziewał się czegoś świetnego, ale po pierwszej informacji o nowym Claymanie jakoś...nie spodziewałem się takiej płyty. Nie żebym był zaskoczony, ale kurwa serio?
@@northazerate To co zrobili z "Claymanem" to jawny kryminał. Nawet mój brat, który ma mało wspólnego z ekstremalną muzyką, ale starego "Claymana" pamiętał, był wyraźnie zniesmaczony gdy usłyszał wersję 2020.
@@northazerate where dead ship dwell, to ostatnie co zrobili fajnego, a mimo ze nie jestem mega fanem, to słucham od wydania whoracle, ale pomysł na claymana 2020, to kurwa az boli
słucham INFLAMES od kiedy powstali; przeżyłem jak grali paść przez 4 płyty ; tak płyta jest tak dobra, ze słucham jej tak jak dawniej oryginału masz zbyt mały dystans i tyle
Przynajmniej zremastorewali także cały album, i brzmi to bardzo dobrze. Nowe re-recordy nie są tragiczna, vocal Andersa jest moim zdaniem bardzo dobry, a także melodia daje rade, szkoda że mix jest spierdolony.
Jak dla mnie jest zremasterowana wersja starej płyty z nową okładką a te nowe wersje to są bonusy, których tych bonusów słuchać nie trzeba (zresztą ciężko się ich słucha momentami ;))Mogli tam wrzucić dema czy wersję live, które i tak zazwyczaj się pomija, a wrzucili przeróbki, które są słabe, ale taki miał Friden widocznie wymysł. Ale zremasterowane utwory brzmią lepiej. Niestety moim zdaniem stare płyty In Flames nie brzmiały zbyt dobrze, nawet Clayman.
A wiesz, że nawet myślałem o tej wytwórni? Że może prawa uzyskała albo nie uzyskała - ale potem sprawdziłem, że oni wtedy też byli, tak jak teraz, w Nuclear Blast. I dalej nic nie wiem :/ no oprócz tego, że to niby żeby uczcić na 20. lecie Claymana
@@northazerate tą epkę ogłosili niedługo po tym, jak wrócili do Nuclear Blast. In Flames ponownie w NB to świeży temat, odniosłem wrażenie,że cała ta epka to wypadkowa nowej umowy. Co nie zmienia faktu,że naprawdę musieli się postarać aby tak to spierdolić.
@@northazerate mmm...czyli to mogło wyjść od samej wytwórni... "Hej nagraliście u nas zajebisty klasyk, nagrajcie go jeszcze raz. NB i IF. To zawsze działało, zadziała i teraz". Numery gotowe, styl wypracowany, licencje są. Nic tylko nagrywać...
mhmm... eeeee... przesadzasz. Zwykle się z Tobą zgadzam, ale tym razem... no nie ma tragedii. Po prostu nowoczesna produkcja zabija tę muzę. Nie ma kopa bo jakiś hipster w rurkach nakłada 100 śladów w jednym utworze - sample, klawisze, cymbałki, dzwoneczki... niby smaczki, żeby było ciekawiej a wychodzi z tego jakieś "pierdololo" (jak to mówisz). Tym razem jest tak przebogato, że nie chce się pewnych fragmentów słuchać. Zmartwię Cię - starzejemy się. Kiedyś liczyła się muzyka i było to "pierdolnięcie" albo nie. Dzisiaj się liczy fajna czapeczka, okularki, tatuaż, adidaski - wizerunek sceniczny - a dopiero później to co właściwie jest w tle. Takie czasy. Nadmiernie jednak hejtujesz tą płytę - bo jesteś przyzwyczajony do brzmienia oryginału.
widząc drzwi w tle Twojej Osoby. słysząc to co mówił internet pare miesięcy wcaześniej, przed opublikowaniem "tej recenzji" poprostu mi żal. tak straconego czasu na kopiowanie zachodu.
co do "aparatu słuchowego" na końcu wypowiedzi... postaw/powieś/przyklei/znajdź na coś tam kurcze miejsce/ustaw coś itd. itp. w mieszkaniu, bo ciężko się tej ostoi Pustki słucha. jak można oceniać, kiedy nic Nas nie otacza??? [telewizor to nie obraz #fuck.tip] kocham Metal Elo.
Panowie pojechali podobno na konkurs coverów In Flames i zajęli trzecie miejsce.
Ale były tylko dwie kapele :D
@@northazerate w tym jedna sie nie stawiła z powodu choroby
Nic dodać, nic ująć. 😥
Szacun za koszuleczke Forgotten Tomb ratuje odcinek hehe
To porównanie pokazuje jak wiele robi dobry wokal dla kapeli i jak ważny jest dla wielu osób!
Już nie jeden raz odrzucałem jakąś kapelę bo wokal był najsłabszym ogniwem pomimo że muzycznie było ok.
Główne powody dlaczego nie mogę się wkręcić w periphery i dream theater
Oto to to to!
Przynajmniej okładka dużo lepsza od oryginalnej
Największym problemem tego ,, Nowego Claymana " nie jest brak pazura, słaby wokal Fridena czy brak dynamiki w graniu Bjorna. Największym problemem jest tragiczna produkcja tego albumu. Perkusja brzmi jak tani program za 50 zł, gitara jest nagrana chyba jakimś blue yeti bo brzmi jak covery In Flames na Yt, a syntezatory zamiast ratować album to jeszcze go pogrążają. Nie wiem dlaczego to wszystko brzmi tak fatalnie, przecież ta EP-ka też była nagrywana z Bensonem podobnie jak Battles i I the Mask które mimo, że są komercyjne i cukierkowe , od strony technicznej brzmią świetnie. Jedna wielka klapa :(
Technicznie wszystko jest w porządku, po prostu brzmienie jest mniej "sharp", jest bardziej miękkie.
Głównie chodzi o wokal, który Anders m I tak słaby według mnie tzn. bardzo dziwnie akcentuje i ma nietypową dynamikę, co na starych kawałkach jakoś pasowało, natomiast tutaj to tragedia.
Nie mam nic więcej do dodania. Brutalna - acz prawdziwa rozkmina...
Był kiedyś taki polski zespół Sirrah który wydał zajebistą płytę pod tytułem "Acme" w roku 1995. Płyta mnie rozjebała po prostu...Takie kawałki jak Passover 1944 czy Bitter Seas rozwalały czaszkę. Teraz kiedy myślę o tej płycie po 25 latach to skóra mi cierpnie; to było takie dobre. Doomowo-gotyckie deathowe granie z growlingiem, czystymi wokalami , skrzypcami. A później się okazało, że ta kaseta co kupiłem (z okładką , oryginał i teksty i wszystko) to była płyta w wersji demo. I Metalmind wydał tą płytę jeszcze raz jakiś czas później z nieco inną okładką (kolory), dodatkowym kawałkiem i inną muzyką. Płytę nagrali raz jeszcze w nieco innym składzie. I zjebali rewelacyjny materiał. Dlatego wiem co czujesz, kolego. "Lepsze" jest śmiertelnym wrogiem dobrego . Nowy clajman do kosza.
A Sirrah to nie był czasem słowacki zespół?
@@heroinwaltz5267 nie wydaje mi się
Tak wiem data. Co do sirrah sprawa odnośnie kolorowej wersji albumu jest nieco bardziej skomplikowana. Zespołowi zależało na tym żeby ich album, który został wydany na kasecie przez nieistniejace już wydawnictwo Melissa (głównie wydawali punkowe albumy), było dostępne na płycie. Zainteresowało się nimi Metal Mind Production, ale poprzednia wytwórnia nie chciała oddać materiału stąd konieczność nagrania materiału jeszcze raz. Efekt końcowy wyszedł bez pazura cukierowy a szkoda bo zespół miał potencjał by być polskim Paradise Lost
Moje serduszko też by pękło, jak by nie było z twardego kamienia.
Hahaha
In Flames RIP In Pepperoni.
PS. Rzuć okiem/uchem na nasz rodzimy projekt Mag - Mag ;-)
Sprawdzę, dzięki!
Płyta w stylu obecnych czasów - byle co, byle jak, byle komu
W porównaniu nie wychodzą dobrze, ale z In Flames zawsze jest tak, że niezależnie co wydadzą, tego nigdy nie słucha się źle, dopóki nie masz syndromu starego zdziadziałego "metala".
IN Flames już od dawna nie wydał niczego co nadawałoby się do słuchania :( smutne to
w 2008 ostatni godziwy album wydali.......
Moja ulubiona to tez Come Clarity,ale też Reroute to Remain,często też słucham Whoracle no i jeszcze Soundtrack to Your Escape.Zdecydowanie wolę pierwszy Clayman
Do dzisiaj jestem w szoku jak można tak bardzo spier****ć swoje własne legendarne kompozycje
Fajna recenzja zostanę przy starej wersji pozdrawiam
To ja może dodam opinię z cyklu tych niepopularnych - opinię świeżego słuchacza i fana In Flames. Z ich muzyką zetknąłem się pierwszy raz rok temu i było to "I, the Mask", które niesamowicie mi siadło. Logicznym kolejnym krokiem było więc zapoznawanie się z poprzednimi longplayami zespołu - i tu pojawił się problem, bo ogrom albumów w dyskografii mnie trochę przeraził, nie wiedziałem co czego sięgnąć najpierw.
To wskrzeszenie Claymana na 20 lecie krążka poniekąd mi to ułatwia i rozwiązuje mój problem. Domyślam się, że właśnie dla takich słuchaczy jest ta reedycja. Utwory nagrane na nowo są dla mnie świetnym pomostem, bo z jednej strony słyszę znajomy wokal i brzmienie, a z drugiej mogę potem łatwiej sięgnąć do oryginału, który bądź co bądź - faktycznie brzmi lepiej.
Problem polega chyba na tym, że takie nagrywanie na nowo utworów sprzed lat w przypadku jakiegokolwiek zespołu jest pomysłem z góry skazanym na porażkę. Pomijając fakt czy lepiej brzmi oryginał czy nowa wersja - sentyment i nostalgia to wredna sucz. Nie wspominając już o tym jak ryzykowne to jest w przypadku dlugoletnich fanów zespołu, których zażenowanie i rozczarowanie doskonale rozumiem.
A tak przy okazji to fajny film i montaż, ciekawie się Ciebie słuchało. Powodzenia i do usłyszenia przy kolejnych materiałach ;)
Prawie 40 lat slucham Metau i jeszcze nigdy nie slyszalem tej kapeli.....
Nowe wersje nie są tragiczne póki nie posłucha się oryginału
To prawda. I na pewno ludzie, którzy zaczęli słuchać IF kilka lat temu, nie znając starszych płyt (albo celowo je omijając, bo za ciężkie) zupełnie inaczej odbiorą te kawałki.
Dobrze prawisz, mam bardzo podobne odczucia... Wygląda to tak jakby próbowali za jednym zamachem przypodobać się zarówno nowym, jak i starym fanom. Coś czuję że zaszkodzili sobie tylko... Swoją drogą ciekawe, którą wersję albumu oceniłby jako lepszą taki świeżak co nigdy o In Flames nie słyszał i podchodzi do tego bez nostalgii i wspomnień, jak my. Chyba trzeba to przetestować, choć wynik obawiam się że jest przesądzony :)
To może dla przeczyszczenia uszu i poprawy humoru zasugeruję jeszcze raz nowy album Siniry - The Everlorn. Już dawno nie słyszałem tak zajebistego blacku wyraźnie inspirowanego stylem (by nie rzec zrzynającego od) Dissection. Tego starego Dissection. I niech sobie będzie, że rip-off, wchodzi gładko jak ścieki w kanał ;)
5:22 To jest, przyjacielu, najbardziej przeruchany patent w historii Melodeathu, im zespół więcej czegoś takiego używa, tym bardziej się utwierdza w swojej nijakości
W ogóle zauważyłem, że w przypadku wielu kapel melodeathowych strasznie się niektóre patenty powtarzają.
@@northazerate Dlatego nie przepadam za tym gatunkiem, jest moim zdaniem jednym z tych najbardziej wyeksploatowanych w Metalu. Zespołu mogą grać dobrze, nawet zajebiście, ale i tak już mało który gra coś co jest ciekawe i nie jest pierdołowate. Pomimo mojego zniesmaczenia do tego gatunku, są dwa zespoły z niego które uwielbiam: Hypocrisy i Dissection. Hypocrisy kocham za ten kosmiczny klimat i wręcz Blackową złowrogość, a Dissection to w sumie tylko na Reinkaos grali Melodeath, ale to wcale nie znaczy, że nie jest to genialny zespół jak na ten gatunek (chociaż oni wgl byli genialni, nie tylko w Melodeathie), moim zdaniem Reinkaos to jedna z najlepszych płytek w historii Metalu
@@jaimuzyka3177 o tak - mało która płyta mi tak dobrze zrobiła jak Reinkaos
@@Pec3t Mi też, album wybitny, jedna z pereł szwedzkiej sceny Metalowej, nie tylko Melodeathowej.
Nowy Clayman to Shakespear'owski dramat. Stary CLAYMAN... no cóż, większa zawartość Metalu w MetaLu. Ale bardziej boję się przepisania MASTER OF PUPPETS na Manager of Equals 😖
Trzymajmy się i odrzućmy to całe "Pierdololo".
A tak w ogóle, to "dzięki" za tego Inflejmsa. Gdyby nie Ty, nie zgwałciłbym uszu ich nowymi dźwiękami.
A tak na serio. Dzięki, że ostrzegasz przed kupnem tego g*wna. Wiele Metalowych istnień ocaliłeś 🤘😉
Dzięki! Generalnie fajne mamy czasy pod kątem tego, że nie trzeba niczego kupować w ciemno, wszystko do przesłuchania w sieci. Za nastolatka kilka razy się naciąłem zamawiając kasety z Mystica w ciemno
Witam. Chciałem się zapytać czy nie zrecenzował byś albumów grupy Avatar? To nie jest typowy heavy metal a tym bardziej death metal, a nu metal jednak uważam że mają bardzo ciekawe kawałki. Najbardziej polecam albumy Hail the apocalypse, Flesh & Feathers oraz najnowszy Hunter Gatherer.
Zgadzam się .. te numery są po prostu bardziej modern...ale ogólnie miks jest mułowaty bardzo : ) fajny kanał zostawiam suba
Pluses of the "new clayman": a more powerful and upgraded vocalist's scream.
The main fail of this remake: the loss dramaturgy. The text sounds too positive! :)
The sound here is like at a rehearsal or little concert with plastic drums, plastic guitars.
Z In Flames jest trochę tak jak z Amorphisem, też odjechali w tęczowe rejony...
zgadzam się
yt puszczal mi randowo kawalki i wpadlo niestety no nowe IF wiec zeby przelaczyc przypadkeim rzucilme okiemna lapka i wpadl mi w oko koment ktory wyjasnia wszystko
"The guys wanted to celebrate Clayman Anniversary so they decided to re-record old songs in a really shitty way and make you listen to the original even MORE. NOW IT all makes sense. 😁"
Anders Friden przed kastracją śpiewał m. innymi zacnie w the carpet album który polecam przesłuchać, genialny cover hallowed be thy name
Mówisz, ze po usłyszeniu nowej wersji Claymana zapłakałeś, a ja z kolei doznałem niekontrolowanego ataku śmiechu ;) Słuchanie obywu wersji jedna po drugiej było zaiste interesującym przeżyciem. Również nie wiem, czy ta EPka jest komuś potrzebna. Zwłaszcza, że mają oni w planach rocznicową reedycję oryginalnego Claymana.
No dramat na wrotkach...Dobrze ze nie probowali 'poprawic' plyte Colony!
Ty weź nie strasz, bo w 2024 jest 25-rocznica wydania i jeszcze wszystko przed nimi
Spotify mi pokazał że jest reedycja, zajarałem się bo trochę wypadłem z obiegu. Wklepałem tytuł w google, kliknąłem pierwszą recenzję która mi się wyświetliła i na dzień dobry myślę "O ch*j Ci chodzi Stary? Przecież to Clayman, nie mogło być źle...".
Ale obejrzałem od początku do końca i niestety muszę się zgodzić, i też bym wolał żeby wydali to w innej formie.
Dzięki za rzetelną reckę Brachu! Łączę się w bólu... :(
Ta płyta to Warcraft 3 Reforged melodic death metalu.
Nie jest to stuprocentowa tragedia może, ale... jeśli reedycja płyty, gdzie gitarowy ton oryginału był świętym graalem, który producentom muzycznym przez lata spędzał sen z powiek, a za sekret tego brzmienia daliby się pokroić... w nowej wersji brzmi jak nagrana w garażu na "zakatarzonym" wzmacniaczu (ciężko mi tu znaleźć lepsze określenie), to coś tu jest bardzo nie tak...
Tylko okładka jest śliczna, ale to nijak nie ratuje zawartości.
Mam tylko nadzieję, że moje ukochane Whoracle i Colony nie zostaną sprofanowane w podobny sposób. A tymczasem wracam do słuchania Parasite Inc. które jest dla mnie wyznacznikiem jak powinien brzmieć nowoczesny melodeath. Na osłodę polecam wszystkim Ich płytę Time Tears Down.
Clayman był dla mnie zawsze niestrawny. Niemniej jednak porównania brzmienia tych albumów -
szokujące...
A któreś In Flames CI podeszły, czy w ogóle omijałeś?
@@northazerate ależ tak! Lunar Strain, Jester Race i Whoracle, bo na Colony to już sie obraziłem i słusznie - lukier do kwadratu. Pierwszej płyty słuchałem w liceum , brzmiało to opętańczo zresztą blisko do Dark Tranquillity (ówczesnego) czy At the Gates... ehhh. te stare czasy...
Nawet "Clayman" odczuł poważnie skutki pandemii. Na tej nowej okładce to ma chyba z 70 stopni gorączki.
hahahaha
Zasłuchiwałem się w tym albumie sporo, w ogóle dla mnie ulubiony album In Flames....teraz to jakbym dostał kopa w jajca....WHY?!?!?!...for maney?...kiedy kolejne nowe ości, czy podziemie?
No dokładnie, taki soczysty kop w jajca :/
Co ty masz za koszulkę w tym odcinku
Forgotten Tomb, o ta dokładnie agoniarecords.bandcamp.com/merch/forgotten-tomb-hurt-yourself-t-shirt
Jak można skurwić tak dobrą kapele? Zapytajcie tego od maszynek do golenia.
Łączę się w bólu... 😓
Świetna jest ta nowa wersja. Wreszcie wokal w zwrotach nie brzmi jak Ville Valo połączony Marilyn Manson, tylko słychać tam rasowy, zawodowy metalcore. Bardzo melodyjne, bardzo fajne.
Źle to jest już w momencie, gdy o kawałkach z Claymana mówisz "nie jest wcale tak źle", albo "nie ma dramatu":)
Podstawowy problem to brzmienie, które jest płaskie jak dupa węża. Jest rozmyte jak farbki plakatowe.
9:17 no i jak można spierdolić najlepszy moment Pinball Map?
Szkoda strzepić ryja dalej. Dla odmiany do recenzji polecam na prawdę coś dobrego, czyli świeżynka z 07.08.20 - Orbit Culture 'Nija'. Też Szwedzi.
Najpierw posłuchaj tego (ze starszej epki): th-cam.com/video/RIF-eXs-oxk/w-d-xo.html
A poniżej link do całego nowego albumu
th-cam.com/video/XU2eZQuDcfs/w-d-xo.html
Zacytuję któryś z komentarzy, chwila... "Polecam do słuchania używać głośników, wtedy znasz sobie sprawę że gadasz bzdury". A tak serio, to się w pełni zgadzam. Brzmi kiepsko
Gdybym nawet nie znal calej dyskografii In Flames i zaczalbym sluchac ich od 5 miesiecy, to ten album dla mnie jest smieszny. Only for the weak to chyba piosenka zrobiona dla 12 letnich dziewczynek - byle zeby byla latwostrawna. Dobrze ze Dark Tranquality az tak nie zmienili swojego stylu
pierdolisz farmazony. nowe kawałki są wygładzone, mniej poszarpane, bardziej "ucywilizowane", ale wciąż czuć duszę in flames'a. wciąż biją tym samym sercem, drą tym samym gardłem i płaczą tymi samymi łzami. mają wciąż ten sam core i czuć to. nowy i stary in flames wciąż się przeplatają i nie krzywdzą się wzajemnie. a szacunku mojego nie straciłeś. po prostu go nie zdobyłeś gdyż był to Twój pierwszy film jaki kiedykolwiek obejrzałem.
PS. też wolę stare wersje, ale poniosło Cie z krytyką i to grubo.
Fajny autoplagiacik :)
Jakieś to marne jak by powietrze zeszło totalnie ...... jak mawiały pewne panie, a komu to potrzebne 😂 ?
Polecam nowy singiel Nerophobic mirror black fajnie buja .... :)
4:41 what if In Flames played screamo XDD
9:21 ewidentnie chcieli zajebać coś od A7X ale im nie wyszło XDD
Cóż mogę powiedzieć. Modlić się pozostało tylko, że jak wyjdzie pełny album reszta kawałków będzie po prostu oryginałami w lepszej jakości, tak jak niby zapowiedziano.
Anders chyba zapatrzył się w Coreya Taylora z Vol.3: Subliminal Verses i chciał pokazać że też chodził na warsztaty wokalne. Niestety, jego nowy wokal trąci disco i gwałci uszy
Zgadza sie, gunwo straszne wyszło... A najgorsze w tym wszystkim jest to że to nie jest ani zremasterowany album ani nagrany na nowo album tylko takie niewiadomo co... bardzo szkoda. In Flames umarło ostatecznie po „Come Clarity” ktory moim zdaniem jest najbrutalniejszym i najbardziej agresywnym krążkiem Szwedów.
Amen!
A mi się podoba refren w nowej wersji Only for the weak.
ja sobie te Rerecordy tłumacze tak - to jest rozśpiewane In Flames :-) i całkiem fajnie mi sie tego słucha
Nikt:
In Flames: A może byśmy zrezygnowali z Boss HM2?
🤣
@@northazerate rzuć okiem na children of bodom, wiem, że nie ten styl, ale 10 lat grali totalne gówno i w końcu wypuścili rok temu zajebisty album, fani zesrani z radości... i się rozpadli - tak się kończy karierę, na poziomie.
Kolejny przykład na to, że wiele zespołów żeruje na starych czasach i nostalgii fanów 😔
To prawda. Natomiast kompletnie nie rozumiem jak oni chcieli tymi interpretacjami ich zaspokoić. Oryginalnemu Claymanowi nic nie brakowało, brzmienie też było super. Więc po co?
@@northazerate nie mam pojęcia... Tak jak napisałem, wydaje mi się, że tu tylko chodziło o "przypomnienie" o sobie starociami, które faktycznie urywały dupe. Nowa wersja ma bardziej trafić do nowych słuchacz... aczkolwiek zobacz łapki pod filmikiem wrzuconym przez NuclearBlast😂
Clayman to metalowy klasyk, biblia melodic Death metalu, gdyby powstała w tej nowej wersji to przeszła by bez echa. Nie dochodzi do mnie co stało sie z tym zespołem. Tragedia.
Dobrze, że nie sprofanowali "Sububarn Me".
Ja już nie wiem jak będzie wygladać pełna płyta (pamiętaj, że to na razie EPka). Boję się włączyć Suburbana jeśli znajdzie się tam nowa wersja
Czy tylko mi się podoba ta nowa wersja ? Stara też jest oczywiście dojebana ale ta nowa nie jest aż taka tragiczna.
Lubię In Flames. Ich nowe albumy, tak samo jak i stare siadają mi tak samo. Oryginalny clayman jest chyba moim najmniej ulubionym. Tę EP'kę mogę podsumować tak: Clayman wyszedł tak sobie, Only for the weak jest tragiczne , bullet ride wyszedł bardzo fajnie, pindball map również tak sobie.
Tyle lat nie słyszałem tej płyty, którą zapamiętałem jako całkiem dobrą płytę dla ludzi nie skupiających się na najgłębszym podziemiu. Z dobrym, mocnym, nasyconym brzmieniem, niskimi gitarami. Ten pierwszy kawałek podjebali chyba od Bednarka. To brzmi jak jakieś ciulowe demo, które wymyślili nim ktoś mądry pokierował wszystkim by było jak trzeba, stopując jakieś trololozapędy. Syf, kiła i mogiła. Epidemia rozczarowania i nędza duchowa xd
wiadomo, że nie da się powtórzyć klimatu, okoliczności, buntu jak na Claymanie, ale nie jest aż tak źle, mogli to spierdolić jeszcze bardziej... co nie zmienia faktu, że zespół nie powinien na nowo nagrywać swoich starych kawałków
To już lepiej jak by wydali the best of ...
Skąd ty koszulki kupujesz?
Tę akurat dawno temu bezpośrednio ze strony Agonia Records
Sam utwór Clayman aż tak tragiczny nie jest. Napewno duzo lepszy niż reszta nowej płyty
Tragiczna ta płyta jest. Mam tak samo tylko do Come Clarity jestem w stanie ich słuchać.
Aż strach czekać na premierę całości...
Z tym "czymś" jest tak, że nawet nie trzeba znać materiału źródłowego (ja nie znam XD), aby słyszeć, że zesrali XD
Hahaha, to zazdroszczę, że nie znasz. Boli 5x bardziej, przynajmniej 5x
Jakie to okrutnie słabe... Już nie ważne z jakich powodow Jesper pożegnał się z InFlames ale dokładnie od tego momentu jest równia pochyła i co gorsza oni jeszcze się cieszą że spadają i podkręcają tempa serwując gówno najwyższej słabizny... to jakiś koszmar.
Mi się wydaje, że In Flames chcą grać coś bardziej nowoczesnego i lżejszego, a może nawet i nieco popowego. I można to jak najbardziej zrozumieć, ale pod warunkiem gdyby to było zrobione dobrze. A tak mamy coś słabszego zarówno dla pop rocka i dla metalcore.
Kompresja przy mixowaniu/masterowniau w dzisiejszych czasach to zmora brzmienia dzisiejszych kapel bo brzmi wszystko tak samo !!! mega spłycone, metal bez mocy i w ogóle, ale to moja opinia
Są sporadyczne przypadki gdzie ktoś robi to dobrze i kompresorem ucina kartonowe gitary dodając im mięcha - ale wyjątek potwierdza regułę, pełna zgoda. Ja też wolę kiedy w brzmieniu jest przestrzeń
Chciałbym zwrócić uwagę na promocję tego albumu, bo na początku myślałem, że In Flames nagrywa wszystkie kawałki od nowa. A teraz widziałem na ich Facebooku, że to będzie REMASTER, a do tego dołożą te 4 kawałki (oraz instrumental), które wydali już teraz. Straszny burdel z tym jest, albo to tylko ja nie ogarniam co się dzieje. Cytuję : "11 re-mastered tracks. 4 re-recorded songs. 1 new instrumental track. All new artwork. The 20th Anniversary Edition of Clayman is out August 28th". W każdym razie - mam nadzieję, że chociaż to ładnie zremasterują.
Niezła kapa dla American Teens. A jak kasy zabrakło albo chcieli wywiązać się z kontraktu wystarczyło porządnie zmasterować oryginał, dorzucić cello bonus i większość byłaby happy. A tak wyszło shitonico.
No ciekawe właśnie, bo już któraś osoba wspomina o tym kontrakcie - może faktycznie coś jest na rzeczy. To przypuszczenia, czy gdzieś coś widziałeś na ten temat w sieci?
@@northazerate Nie, tylko przypuszczenia zawiedzionego ex-fana. Po prostu nie dopuszczam do siebie myśli, że kolesie uznają to za spełnienie artystycznych ambicji i że fani ich za to ozłocą. Poza tym tego naprawdę nie da się słuchać 🤮
Wokalista po tych wszystkich lekcjach śpiewu trochę odleciał, jest to zbyt cukierkowe, chociaż sama produkcja stoi na naprawdę zajebistym poziomie. Gdyby zrobili zwykły remaster, dodali trochę (nie za dużo) czystych harmonii w tle to było by o dużo lepiej.
Produkcyjnie jest tip top, to na pewno. Tylko totalnie mi nie leży brzmienie i dynamika gitar - ale to też w porównaniu z oryginałem. Anders ma specyficzny styl śpiewania, to na pewno, ale to się nijak ma do tamtych numerów.
Dla mnie rację bytu mają tylko pierwsze 3-4 albumy In Flames. Reszta to już jakie umpa-umpa i sranie do własnego gniazda. Takie The Jester Race ma u mnie status albumu totalnie kultowego, który - w połączeniu kilku innych - w tym 1996 mocno ukształtował mój muzyczny na całe życie. A co do tego nowego Claymana, to... czyżby hajs się komuś przestał zgadzać, czy jak?
Jeden plus za okładkę, a reszta na minus.
co tu się odjebało 🙉
Chyba jakieś In Farmers nagrało płytę
Bo na bank nie In Flames 😂🤦🏼♀️
farmią kasę, inaczej tego wytłumaczyć się chyba nie da
Hmmm... momentami zajeżdża mi tu The Rasmus albo HIM`em... ok.. ja się może nie znam i nie mogę się nazwać prawdziwym fanem In Flames, ale oryginalny Clayman to mistrzostwo, a tutaj.. może panowie z kapeli chcieli dobrze, ale nie wyszło...
brzmi jak późniejsze, sPOPowione PARADISE LOST, nie zdziwiłbym się jakby producent był ten sam.
Oj ostatnie PL nie brzmiało AŻ tak źle
Też nie jestem szczęśliwy ale może chcieli trafić do młodszych miękkich faj:)))
miał być Clayman a wyszedł Kałman
Hmmm, moim zdaniem problem polega na tym że w pierwszym okresie działalności zespołu Anders nie miał pojęcia na czym polega śpiew. Od co najmniej kilku lat potrafi śpiewać i to całkiem nieźle. Chłopina chce się pochwalić tym czego się nauczył. Co w tym dziwnego?
Opiszę to tym: ja pierdole...
PS: Obczaj Dola - Dola
Ciekawe co Jesper Strömblad miałby w tej kwestii do powiedzenia...
Myślę, że odszedł po to żeby w ogóle o tym już nie musieć myśleć
@@northazerate Ma inne problemy,choć jakiś wywiad szarpnąłem z jego udziałem swego czasu,bodaj z 2017,w którym wypowiedział się,iż jednak koledzy z In Flames powinni zdecydowanie zmienić nazwę i bawić się pod innym szyldem.Podkreślam,że nie ma z byłymi kolegami z bandu złych relacji,więc wypowiedź z kategorii tych bardziej racjonalnych
Zdziadziali;)
Serio, to brzmi jakby ktoś to zjadł, zwymiotował, spożył ponownie zwróconą treść żołądkową i zdefekował. Żerowanie na "ach kurła kiedyś to było", a zarazem straszny gwałt na pierwowzorze.
Odwazyłem sie, przesluchalem,. zaluję = ostatni album Forgotten Tomb. A In Flames to od lat kpina i nie zasługuje na.miano szwedzkiego defu.
Muszę ddoać - nigdy nie lubiłem.wokalizy typa z In Flames, ale tutaj coś poszło w chuj nie tak. Brzmieniowo ta EPka to może pod 15-latki, ale jak ktoś wuchowywał się na Dark Tranquallity (wczesnym), Entombed czy Unleashed, to po prostu osscza tę płytę XD
w 2000 roku tą płytą już IF się skończył a teraz to do potęgi...muł, dno i wodorosty.... Lunar Strain to było coś
Smutne jest to, że współczesny nastolatek, który będzie miał pierwsze starcie z tym zespołem, kiedy zobaczy dwa takie same albumy to odruchowo wybierze ten nowszy i... może się zawieść.
Gitary brzmią jak by je ktoś wykastrował.
O, dokładnie. zero mocy
Nowi Flejmsi są chowi? Zero zaskoczenia :D
Nie żebym po ostatnich płytach spodziewał się czegoś świetnego, ale po pierwszej informacji o nowym Claymanie jakoś...nie spodziewałem się takiej płyty. Nie żebym był zaskoczony, ale kurwa serio?
@@northazerate
To co zrobili z "Claymanem" to jawny kryminał. Nawet mój brat, który ma mało wspólnego z ekstremalną muzyką, ale starego "Claymana" pamiętał, był wyraźnie zniesmaczony gdy usłyszał wersję 2020.
perkusja to tutaj brzmi jakby była zrobiona w guitar pro 4
Nowy In Flames Brzmi jak stary HIM 😂
Hahaha, coś w tym jest:)
za bardzo wzioles sobie chyba interpretacje tego albumu.ale przyznam racje..kupa.pozdrawiam
uciac kotu pazury do zera,i wypuscic,i czekac kiedy wejdzie na drzewo,to obraz płyty,dramat
hahaha, świetne porównanie :)
@@northazerate where dead ship dwell, to ostatnie co zrobili fajnego, a mimo ze nie jestem mega fanem, to słucham od wydania whoracle, ale pomysł na claymana 2020, to kurwa az boli
słucham INFLAMES od kiedy powstali; przeżyłem jak grali paść przez 4 płyty ; tak płyta jest tak dobra, ze słucham jej tak jak dawniej oryginału
masz zbyt mały dystans i tyle
1:45 gdzieś słyszałem ten motyw
Przynajmniej zremastorewali także cały album, i brzmi to bardzo dobrze. Nowe re-recordy nie są tragiczna, vocal Andersa jest moim zdaniem bardzo dobry, a także melodia daje rade, szkoda że mix jest spierdolony.
Nie moge z tej ostatniej falszywej nutki w pre chorusie bullet ride
Jak dla mnie jest zremasterowana wersja starej płyty z nową okładką a te nowe wersje to są bonusy, których tych bonusów słuchać nie trzeba (zresztą ciężko się ich słucha momentami ;))Mogli tam wrzucić dema czy wersję live, które i tak zazwyczaj się pomija, a wrzucili przeróbki, które są słabe, ale taki miał Friden widocznie wymysł.
Ale zremasterowane utwory brzmią lepiej. Niestety moim zdaniem stare płyty In Flames nie brzmiały zbyt dobrze, nawet Clayman.
Jasne, ale widzisz, że film dotyczy EPki z utworami re-recorded, a nie całego remastera?
@@northazerate no nie zwróciłem na to uwagi. Więc zwracam honor.
A może kontrakt z wytwórnią opiewał na epkę...chociaż nie. To też nie wyjaśnia tego neoclaya...
A wiesz, że nawet myślałem o tej wytwórni? Że może prawa uzyskała albo nie uzyskała - ale potem sprawdziłem, że oni wtedy też byli, tak jak teraz, w Nuclear Blast. I dalej nic nie wiem :/ no oprócz tego, że to niby żeby uczcić na 20. lecie Claymana
@@northazerate tą epkę ogłosili niedługo po tym, jak wrócili do Nuclear Blast. In Flames ponownie w NB to świeży temat, odniosłem wrażenie,że cała ta epka to wypadkowa nowej umowy. Co nie zmienia faktu,że naprawdę musieli się postarać aby tak to spierdolić.
@@northazerate mmm...czyli to mogło wyjść od samej wytwórni...
"Hej nagraliście u nas zajebisty klasyk, nagrajcie go jeszcze raz. NB i IF. To zawsze działało, zadziała i teraz". Numery gotowe, styl wypracowany, licencje są. Nic tylko nagrywać...
mhmm... eeeee... przesadzasz. Zwykle się z Tobą zgadzam, ale tym razem... no nie ma tragedii. Po prostu nowoczesna produkcja zabija tę muzę. Nie ma kopa bo jakiś hipster w rurkach nakłada 100 śladów w jednym utworze - sample, klawisze, cymbałki, dzwoneczki... niby smaczki, żeby było ciekawiej a wychodzi z tego jakieś "pierdololo" (jak to mówisz). Tym razem jest tak przebogato, że nie chce się pewnych fragmentów słuchać. Zmartwię Cię - starzejemy się. Kiedyś liczyła się muzyka i było to "pierdolnięcie" albo nie. Dzisiaj się liczy fajna czapeczka, okularki, tatuaż, adidaski - wizerunek sceniczny - a dopiero później to co właściwie jest w tle. Takie czasy. Nadmiernie jednak hejtujesz tą płytę - bo jesteś przyzwyczajony do brzmienia oryginału.
Nie ma Jespera nie ma In Flames
widząc drzwi w tle Twojej Osoby.
słysząc to co mówił internet pare miesięcy wcaześniej, przed opublikowaniem "tej recenzji"
poprostu mi żal. tak straconego czasu na kopiowanie zachodu.
co do "aparatu słuchowego" na końcu wypowiedzi...
postaw/powieś/przyklei/znajdź na coś tam kurcze miejsce/ustaw coś itd. itp. w mieszkaniu, bo ciężko się tej ostoi Pustki słucha.
jak można oceniać, kiedy nic Nas nie otacza??? [telewizor to nie obraz #fuck.tip]
kocham Metal Elo.
Na całe (moje) szczęście nie słucham disco!!!😂😂😂