Pięknie, że można powędrować i posłuchać dawnych opowieści.Wspomnieniami i nadawaniem się pojawiającymi górkami i szczytami młodzi ludzie się nie nakarmią.Mały kraj pozbywa się przez swoją politykę( a o polityce w "Małych Karpatach" się nie mówi , bo taki był zamysł autora) I traci najzdolniejszych, najbardziej operatywnych ludzi, którzy emigrują.I nie jest to nawet daleka emigracja, bo do Czech.
Akurat dopiero co przeczytałam dwie książki z serii Sulina, ale nie o górach, tylko o morzu, takie eseje podróżniczo-historyczne: "Słone łąki" o Jutlandii i (świetną) "Skryte, jasne, słone. Rybackie miasteczko w Kornwalii" Lamorny Ash. Obie autobiograficzne, obie z pięknymi opisami przyrody, obie nostalgiczno-liryczne o odchodzeniu starego świata, rodzimych tradycji; obie nawiązujące do historii i do literatury. Z wielką przyjemnością sięgnę w przyszłości po książkę Jána Púčka - bardzo lubię takie kameralne opowieści, takie osobiste przewodniki. Zainteresował mnie wątek niemieckich osadników, wątek kolejki wąskotorowej, motyw drzew, a zwłaszcza mapy. Uwielbiam mapy (nawet miejsc, których nie znam). Rozumiem, że w książce są rysunki map? Mam w domu również pierwszą książkę pisarza, czyli "Przez ucho igielne" - również wydaje się bardzo interesująca. Dzięki za trochę więcej słowackości u Ciebie; sama słabo znam i historię Słowacji i literaturę.
Tak, cała ta seria jest pod tym względem bardzo spójna... chociaż "Kajś" mniej jest przyrodniczy jakby, za to z pewnością mocno rodziny. Tutaj znajdziesz komplet: po mapie znajdujesz wąskotorówkę, która woziła drzewo, które wycinali hunckarzy :) Combo! :) "Przez ucho igielne" też mam i mam nadzieję, że w końcu przeczytam.
Dzień dobry! To cieszę się, że coś nowego się udało podrzucić. Czarne tyle rzeczy wydaje, że trzeba tam wykazywać rewolucyjną czujność, żeby (pod specjalnym nadzorem) nie odjechało ;)
Pięknie, że można powędrować i posłuchać dawnych opowieści.Wspomnieniami i nadawaniem się pojawiającymi górkami i szczytami młodzi ludzie się nie nakarmią.Mały kraj pozbywa się przez swoją politykę( a o polityce w "Małych Karpatach" się nie mówi , bo taki był zamysł autora) I traci najzdolniejszych, najbardziej operatywnych ludzi, którzy emigrują.I nie jest to nawet daleka emigracja, bo do Czech.
Trochę tak i trochę - nie. Te związki z Czechami były silne i bez polityki. Wrócę tego wątku przy okazji książki Łukasza Grzesiczaka.
Akurat dopiero co przeczytałam dwie książki z serii Sulina, ale nie o górach, tylko o morzu, takie eseje podróżniczo-historyczne: "Słone łąki" o Jutlandii i (świetną) "Skryte, jasne, słone. Rybackie miasteczko w Kornwalii" Lamorny Ash. Obie autobiograficzne, obie z pięknymi opisami przyrody, obie nostalgiczno-liryczne o odchodzeniu starego świata, rodzimych tradycji; obie nawiązujące do historii i do literatury.
Z wielką przyjemnością sięgnę w przyszłości po książkę Jána Púčka - bardzo lubię takie kameralne opowieści, takie osobiste przewodniki. Zainteresował mnie wątek niemieckich osadników, wątek kolejki wąskotorowej, motyw drzew, a zwłaszcza mapy. Uwielbiam mapy (nawet miejsc, których nie znam). Rozumiem, że w książce są rysunki map?
Mam w domu również pierwszą książkę pisarza, czyli "Przez ucho igielne" - również wydaje się bardzo interesująca.
Dzięki za trochę więcej słowackości u Ciebie; sama słabo znam i historię Słowacji i literaturę.
Tak, cała ta seria jest pod tym względem bardzo spójna... chociaż "Kajś" mniej jest przyrodniczy jakby, za to z pewnością mocno rodziny. Tutaj znajdziesz komplet: po mapie znajdujesz wąskotorówkę, która woziła drzewo, które wycinali hunckarzy :) Combo! :)
"Przez ucho igielne" też mam i mam nadzieję, że w końcu przeczytam.
Dzień dobry, miło mi powitać... ;) dzięki - nie znałem tego
Dzień dobry! To cieszę się, że coś nowego się udało podrzucić. Czarne tyle rzeczy wydaje, że trzeba tam wykazywać rewolucyjną czujność, żeby (pod specjalnym nadzorem) nie odjechało ;)
@@literatura-ze-srodka-Europy powiem może coś kontrowersyjnego: Czarne (nie tylko to wydawnictwo, inne też) wydaje za dużo
Heh, nie będę zaprzeczał, bo mam podobne zdanie.