Teraz jestem ciekaw co Krzysiek z książkowych Star Warsów stawia obok Trylogii Thrawna, bo prawdę mówiąc te trzy książki Zahna to jedyne książkowe Star Warsy jakie przeczytałem bo bałem się ruszyć cokolwiek innego xD A samą trylogię miło wspominam, chociaż czytałem ją stosunkowo niedawno [jakoś przed premierą epizodu VII, co zapewne również się dołożyło do mojej finalnej opinii na temat filmu xD]. Chociaż mam pewną nostalgię do niektórych elementów przez to że pojawiły się w jakiejś formie w Jedi Outcast [drugim Jedi Knighcie, czyli trzecim Dark Forces, nigdy mi się to nie znudzi] jak te zwierzaki blokujące moc [speaking of which, nie pamiętam czy było wytłumaczone dlaczego tak jest, chociaż jak zacznę kopać to się okaże że mają pole antymidichlorianów, które prowadzą aktywną wojnę z dodatnimi midichloroanami na skalę mikroskopijną i mają po prostu lepszy sprzęt].
Niekoniecznie jakościowo, ale pod względem robienia ciekawych rzeczy z Gwiezdnymi wojnami zamiast po prostu "kolejnej przygody" - Eskadra Alfabet (trylogia, nowy kanon), Darth Plagueis, Zdrajca i Ja, Jedi (stary kanon) oraz Ronin (nowa książka, żaden kanon)
1. Antagonista chyba nie może być Mary Sue 2. Też tak myślałem, ale on jest hiper super tylko z perspektywy Pellaeona - i nawet on ma wątpliwości co do niektórych jego działań (to jak antagonizuje C'Baotha, a potem Noghrich). A poza tą perspektywą - Thrawn myli się zaskakująco często i popełnia błędy, które go sporo kosztują. W tym, ostatecznie, całą kampanię i życie.
Dzięki za przypomnienie radości jaką czulam czytając trylogię Thrawna (Yess, świat się rozwija!), choć bardzo sklęsła przy dalszych książkach z EU
Teraz jestem ciekaw co Krzysiek z książkowych Star Warsów stawia obok Trylogii Thrawna, bo prawdę mówiąc te trzy książki Zahna to jedyne książkowe Star Warsy jakie przeczytałem bo bałem się ruszyć cokolwiek innego xD
A samą trylogię miło wspominam, chociaż czytałem ją stosunkowo niedawno [jakoś przed premierą epizodu VII, co zapewne również się dołożyło do mojej finalnej opinii na temat filmu xD]. Chociaż mam pewną nostalgię do niektórych elementów przez to że pojawiły się w jakiejś formie w Jedi Outcast [drugim Jedi Knighcie, czyli trzecim Dark Forces, nigdy mi się to nie znudzi] jak te zwierzaki blokujące moc [speaking of which, nie pamiętam czy było wytłumaczone dlaczego tak jest, chociaż jak zacznę kopać to się okaże że mają pole antymidichlorianów, które prowadzą aktywną wojnę z dodatnimi midichloroanami na skalę mikroskopijną i mają po prostu lepszy sprzęt].
Niekoniecznie jakościowo, ale pod względem robienia ciekawych rzeczy z Gwiezdnymi wojnami zamiast po prostu "kolejnej przygody" - Eskadra Alfabet (trylogia, nowy kanon), Darth Plagueis, Zdrajca i Ja, Jedi (stary kanon) oraz Ronin (nowa książka, żaden kanon)
thrawn był dla mnie taka mary sue że nie byłem wstanie dokończyć pierwszego tomu
1. Antagonista chyba nie może być Mary Sue
2. Też tak myślałem, ale on jest hiper super tylko z perspektywy Pellaeona - i nawet on ma wątpliwości co do niektórych jego działań (to jak antagonizuje C'Baotha, a potem Noghrich). A poza tą perspektywą - Thrawn myli się zaskakująco często i popełnia błędy, które go sporo kosztują. W tym, ostatecznie, całą kampanię i życie.