NAJUkoch. SŁOWO przenika MĄDRĄ DOBROCIĄ ogarnia i porządkuje MIŁOŚCIĄ I dotyk serca jak czytam: ucząc się pierwszej lekcji naszego rodu, która brzmi Trzymaj się mocno. BÓG ZAPŁAĆ
To Chrystus zmartwychwstał "samowładnie" czy w efekcie odpowiedzi Ojca na miłość Syna? (16'54") Bóg zapłać Siostro Małgorzato, rozumiem jednak, że ze sprawiedliwości Bożej zrezygnować nie można, nie wyobrażam sobie tego. Tylko wynagrodzenie za grzech nie jest ciężarem obowiązku czy chłodnej kalkulacji tylko efektem miłości do Ojca. Wyobrażam sobie analogię, że ukochany król czy ukochany ojciec rodziny zostałby obrażony i w konsekwencji wydziedziczyłby winowajców bo nie mógłby inaczej ale wciąż kocha i cierpi z powodu winowajców. Więc ten, ktory kocha jego pokazuje wszystkim doskonałą sprawiedliwość. Co należne aby oddać ojcu wykonuje ale czyni to z miłości a nie suchej sprawiedliwości. Ze sprawiedliwości pod wpływem płomienia miłości. Ale ekspiacja za zło przecież jest konieczna. Nawet dziecko, które nabroi, nieuczone tego zrobi coś choćby pocałunkiem, uśmiechem, pomocą w czymś aby wynagrodzić a cóż dopiero wobec kalibru grzechu wobec Boga. Czy Pan Jezus nie cierpiał w sercu właśnie przez swoją miłość do Ojca z powodu zniewag, grzechów obrażających Ojca, nieznajomości Ojca? Oczywiście ludzka perspektywa jest zapewne inna. Pan Bóg jest szczęśliwy cokolwiek ludzie robią (choć nie z tego powodu). Trudno też mówić w imieniu Pana Jezusa. Jednak będąc laikiem po prostu tak to widzę.
Boże spraw by Biskupi przemówili do nas językiem siostry Borkowskiej! Amen
Bóg zapłać ❤️
Bóg zapłać
NAJUkoch. SŁOWO przenika MĄDRĄ DOBROCIĄ ogarnia i porządkuje MIŁOŚCIĄ I dotyk serca jak czytam: ucząc się pierwszej lekcji naszego rodu, która brzmi Trzymaj się mocno. BÓG ZAPŁAĆ
Dziękuję!
To Chrystus zmartwychwstał "samowładnie" czy w efekcie odpowiedzi Ojca na miłość Syna? (16'54")
Bóg zapłać Siostro Małgorzato, rozumiem jednak, że ze sprawiedliwości Bożej zrezygnować nie można, nie wyobrażam sobie tego. Tylko wynagrodzenie za grzech nie jest ciężarem obowiązku czy chłodnej kalkulacji tylko efektem miłości do Ojca. Wyobrażam sobie analogię, że ukochany król czy ukochany ojciec rodziny zostałby obrażony i w konsekwencji wydziedziczyłby winowajców bo nie mógłby inaczej ale wciąż kocha i cierpi z powodu winowajców. Więc ten, ktory kocha jego pokazuje wszystkim doskonałą sprawiedliwość. Co należne aby oddać ojcu wykonuje ale czyni to z miłości a nie suchej sprawiedliwości. Ze sprawiedliwości pod wpływem płomienia miłości. Ale ekspiacja za zło przecież jest konieczna. Nawet dziecko, które nabroi, nieuczone tego zrobi coś choćby pocałunkiem, uśmiechem, pomocą w czymś aby wynagrodzić a cóż dopiero wobec kalibru grzechu wobec Boga. Czy Pan Jezus nie cierpiał w sercu właśnie przez swoją miłość do Ojca z powodu zniewag, grzechów obrażających Ojca, nieznajomości Ojca? Oczywiście ludzka perspektywa jest zapewne inna. Pan Bóg jest szczęśliwy cokolwiek ludzie robią (choć nie z tego powodu). Trudno też mówić w imieniu Pana Jezusa. Jednak będąc laikiem po prostu tak to widzę.
Prostota i pokora- tak mało i jednocześnie tak dużo