Kurcze, aż sobie przypomniałam jak nam się obrywało te plus minus 10lat za brak szacunku do tych cudownych metod super niani. Serio- większość otoczenia uważała je za mega super wspaniałe i bez wad. Aczkolwiek dostrzegam też pozytywne strony- w końcu dzięki temu programowi dostrzeżono problem bicia dzieci i to na poziomie dalekim od klapsów a bliskim katowaniu. Ludzie odważnie krytykowali osoby które biły dzieciaki odsyłając do tego programu i dla nich te karne jeże były dużym krokiem w lepszą stronę. Oczywiście w tym przypadku lepiej nie znaczy dobrze, ale przejście od lania pasem na goły tyłek do trybu pedagogiki bliskości i porozumienia bez przemocy obawiam się że graniczyłoby z cudem i te karne jeże stanowiły coś ala pomost. Obecnie czas najwyższy zrobić kolejny krok i przestać dzieciaki karać tymi smutnymi minkami, niskimi ocenami, izolacją itd a zamiast tego skupić się na przyczynie problemu, porozmawiać o emocjach. Problematyczne jest też zrozumienie że brak kar to nie brak logicznych i sensownych konsekwencji i brania odpowiedzialności za swoje czyny, bo łatwo przechylić szalę w drugą stronę. Jeśli zgodnie z domową umową gramy w gry i oglądamy seriale po wykonaniu pewnych obowiązków to zakaz oglądania filmu z powodu nie wykonania zadania bez istotnej przyczyny nie jest karą a konsekwencją i dotyczy wszystkich członków rodziny, bo najważniejszy jest przykład.
Ja jako dziecko byłam "za" Supernianią właśnie dlatego, że mogłam dzięki autorytetowi programu próbować tłumaczyć mojej mamie, że nie wolno bić dzieci.
Masakra to jak u tej całej Magdy Gessler tylko że zamiast knajpy jest dziecko i to rodzi jeszcze jeden przerażający wniosek tak samo jak dzieci jak i knajpy i inne rzeczy są traktowane tak samo jak produkt czyli po prostu według telewizji no nie wiem twoja restauracja powinna być tak samo ważna w twoim życiu jak dziecko i to wszystko jest twoją własnością przypominam dziecko nie jest niczyją własnością bo ma swoje uczucia swoje życie i tak dalej a telewizja może niedługo uczyć ludzi systemu kastowego
Jako (już prawie) magister psychologii w pełni się zgadzam z autorką książki! Takie programy i stosowane metody mogą być destrukcyjne - po pierwsze dzieci nie wyrażały zgody na publikację swoich wizerunków. Po drugie - rodzice powinni byli poszukać dobrych terapeutów (np. w nurcie systemowym) dla swoich dzieci zamiast wsadzać je do telewizji. Po trzecie - jeśli dziecko jest Wysoko Wrażliwe, wymaga zupełnie innego podejścia niż system nagród i kar (więcej o Wysokiej Wrażliwości w moim wykładzie neuronaukowym). Po czwartym - pokazywanie w sytuacjach intymnych i ciągła obecność ekipy telewizyjnej to jakaś masakra! Ponadto warto też wskazać pewien fakt, iż wiele z tych dzieci prawdopodobnie już może cierpieć na zaburzenia lub choroby psychiczne (przyczynami są często genetyka i wrodzone uszkodzenia mózgu) - w takim wypadku pierwsze co to psychiatra, leki i terapeuta!
A mnie bolą takie słowa jak "doktorka", "gościni". Po co to feminatywy? Żeby na siłę pokazać poprawność polityczną? Niektóre słowa nie mają wersji żeńskiej i to nie jest żaden szowinizm czy seksizm, po prostu tak jest.
@@user-qq3pl7bn1p I co? Mamy kaleczyć swój piękny język używając takich dziwolągów jak "gościni," "chirurżka"? To nawet nie wiadomo jak wymawiać: "pedagożdżka"? A czasami ktoś chce na siłę użyć feminatywu, a drugi słyszy : psycho - loszka, anestezjo - loszka, co jest śmieszne, bo dosłownie kojarzy się z lochą, z maciorą. Nie wiem, skąd wzięło się takie na siłę, nachalne podkreślanie płci w zawodach. Kobietą się jest, jak ma się fizyczne "warunki," bo natura nie przewidziała "baby z ch****" i jak się jest dumnym ze swojej płci. Mnie obraziło by nazwanie mnie "józefką," - tak złośliwie mówi się o kobietach z "męską urodą," płaskich jak deska, łatwych do pomylenia z mężczyzną. Nie obraża mnie i nie ujmuje mi nic z kobiecości nazwanie mnie pracownikiem, czy magistrem chemii analitycznej. Nie zabija we mnie kobiecości nawet moje ubranie robocze, które składa się z butów roboczych, spodni, kurtki i hełmu. Nawet w butach roboczych my, kobiety, a własciwie panie, chodzimy inaczej niż mężczyźni. Kobietą trzeba się czuć i być z tego dumnym, a nie dowartościowywać się "feminatywami." Język polski jest też zbyt piękny, aby zmieniano go dla kaprysów paru "mądrogłowych."
@@user-qq3pl7bn1p Gardzę tym i tymi wszystkimi, którzy kaleczą nasz język, albo udziwniają go. Język polski to nie zabawka w waszych rękach, ale skarb najcenniejszy jaki posiadamy, skarb, który powinniśmy przekazywać następnym pokoleniom w takim stanie, w jakim otrzymaliśmy go od naszych przodków - nie uszczerbiony, nie wykoślawiony i nie zamieniony ze złota na tombak.
13:00 - konkrety
Kurcze, aż sobie przypomniałam jak nam się obrywało te plus minus 10lat za brak szacunku do tych cudownych metod super niani. Serio- większość otoczenia uważała je za mega super wspaniałe i bez wad.
Aczkolwiek dostrzegam też pozytywne strony- w końcu dzięki temu programowi dostrzeżono problem bicia dzieci i to na poziomie dalekim od klapsów a bliskim katowaniu. Ludzie odważnie krytykowali osoby które biły dzieciaki odsyłając do tego programu i dla nich te karne jeże były dużym krokiem w lepszą stronę. Oczywiście w tym przypadku lepiej nie znaczy dobrze, ale przejście od lania pasem na goły tyłek do trybu pedagogiki bliskości i porozumienia bez przemocy obawiam się że graniczyłoby z cudem i te karne jeże stanowiły coś ala pomost. Obecnie czas najwyższy zrobić kolejny krok i przestać dzieciaki karać tymi smutnymi minkami, niskimi ocenami, izolacją itd a zamiast tego skupić się na przyczynie problemu, porozmawiać o emocjach.
Problematyczne jest też zrozumienie że brak kar to nie brak logicznych i sensownych konsekwencji i brania odpowiedzialności za swoje czyny, bo łatwo przechylić szalę w drugą stronę.
Jeśli zgodnie z domową umową gramy w gry i oglądamy seriale po wykonaniu pewnych obowiązków to zakaz oglądania filmu z powodu nie wykonania zadania bez istotnej przyczyny nie jest karą a konsekwencją i dotyczy wszystkich członków rodziny, bo najważniejszy jest przykład.
Ja jako dziecko byłam "za" Supernianią właśnie dlatego, że mogłam dzięki autorytetowi programu próbować tłumaczyć mojej mamie, że nie wolno bić dzieci.
Drogie Panie, dobrze, że bierzecie się za tak ważny temat. Lepiej by jednak było przeprowadzić tę rozmowę bez chichotów. Przydałoby się więcej powagi.
Super tytuł książki! Brzmi podobnie jak "Horror z Kubusiem Puchatkiem" (podobno ktoś kręci taki film).
Masakra to jak u tej całej Magdy Gessler tylko że zamiast knajpy jest dziecko i to rodzi jeszcze jeden przerażający wniosek tak samo jak dzieci jak i knajpy i inne rzeczy są traktowane tak samo jak produkt czyli po prostu według telewizji no nie wiem twoja restauracja powinna być tak samo ważna w twoim życiu jak dziecko i to wszystko jest twoją własnością przypominam dziecko nie jest niczyją własnością bo ma swoje uczucia swoje życie i tak dalej a telewizja może niedługo uczyć ludzi systemu kastowego
Jako (już prawie) magister psychologii w pełni się zgadzam z autorką książki! Takie programy i stosowane metody mogą być destrukcyjne - po pierwsze dzieci nie wyrażały zgody na publikację swoich wizerunków. Po drugie - rodzice powinni byli poszukać dobrych terapeutów (np. w nurcie systemowym) dla swoich dzieci zamiast wsadzać je do telewizji. Po trzecie - jeśli dziecko jest Wysoko Wrażliwe, wymaga zupełnie innego podejścia niż system nagród i kar (więcej o Wysokiej Wrażliwości w moim wykładzie neuronaukowym). Po czwartym - pokazywanie w sytuacjach intymnych i ciągła obecność ekipy telewizyjnej to jakaś masakra! Ponadto warto też wskazać pewien fakt, iż wiele z tych dzieci prawdopodobnie już może cierpieć na zaburzenia lub choroby psychiczne (przyczynami są często genetyka i wrodzone uszkodzenia mózgu) - w takim wypadku pierwsze co to psychiatra, leki i terapeuta!
Nie ma czegoś takiego jak wysoka wrażliwość. Jest nadwrażliwość sensoeycxna, która bardzo często łączy się z adhd lub autyzmem
Fajna pani Ania
Fajna pani Agata
Boli ta kropka po skrócie "doktor"
A mnie bolą takie słowa jak "doktorka", "gościni". Po co to feminatywy? Żeby na siłę pokazać poprawność polityczną? Niektóre słowa nie mają wersji żeńskiej i to nie jest żaden szowinizm czy seksizm, po prostu tak jest.
@@reddragon5415 th-cam.com/video/MYH2qGScEVk/w-d-xo.html Odsylam w celach edukcyjnych :)
@@user-qq3pl7bn1p I co? Mamy kaleczyć swój piękny język używając takich dziwolągów jak "gościni," "chirurżka"?
To nawet nie wiadomo jak wymawiać: "pedagożdżka"? A czasami ktoś chce na siłę użyć feminatywu, a drugi słyszy : psycho - loszka, anestezjo - loszka, co jest śmieszne, bo dosłownie kojarzy się z lochą, z maciorą.
Nie wiem, skąd wzięło się takie na siłę, nachalne podkreślanie płci w zawodach.
Kobietą się jest, jak ma się fizyczne "warunki," bo natura nie przewidziała "baby z ch****" i jak się jest dumnym ze swojej płci. Mnie obraziło by nazwanie mnie "józefką," - tak złośliwie mówi się o kobietach z "męską urodą," płaskich jak deska, łatwych do pomylenia z mężczyzną. Nie obraża mnie i nie ujmuje mi nic z kobiecości nazwanie mnie pracownikiem, czy magistrem chemii analitycznej. Nie zabija we mnie kobiecości nawet moje ubranie robocze, które składa się z butów roboczych, spodni, kurtki i hełmu. Nawet w butach roboczych my, kobiety, a własciwie panie, chodzimy inaczej niż mężczyźni. Kobietą trzeba się czuć i być z tego dumnym, a nie dowartościowywać się "feminatywami." Język polski jest też zbyt piękny, aby zmieniano go dla kaprysów paru "mądrogłowych."
@@katarzynaciolek83 Ponownie odsyłam do filmiku z linku wyżej, który rozwieje Twoje wątpliwości. Pozdrawiam
@@user-qq3pl7bn1p Gardzę tym i tymi wszystkimi, którzy kaleczą nasz język, albo udziwniają go. Język polski to nie zabawka w waszych rękach, ale skarb najcenniejszy jaki posiadamy, skarb, który powinniśmy przekazywać następnym pokoleniom w takim stanie, w jakim otrzymaliśmy go od naszych przodków - nie uszczerbiony, nie wykoślawiony i nie zamieniony ze złota na tombak.