Polecam całą serię filmów o nvc na tym kanale. Bardzo rozwijające i pogłębiające wiedzę nawet dla osób, które już coś o porozumieniu bez przemocy czytały. Dziękuję! Będę wracać do tych nagrań.
Bardzo ciekawie się tego słucha i wydaje mi się że w relacji z rodziną, bliskimi, otoczeniem jest to metoda fantastyczna. Nurtuje mnie jednak kwestia czasu wojny, okrucieństw, które jej towarzyszą. Jak NVC funkcjonuje w takich realiach?
Szczęść Boże! Bardzo to wszystko ciekawe, ale mam pewne wątpliwości w temacie potrzeb... A co jeśli 2 osoby mają w tym samym momencie te samą potrzebę? Mamy np. jedną kromkę chleba a obie osoby są głodne (nie mówię już o heroicznych przykładach z czasów obozów koncentracyjnych)? Może skrajny przypadek, ale tu uważam olbrzymi problem. Przykład z mojego podwórka: obydwoje z żoną jesteśmy schorowani i obydwoje naraz na prawdę źle się czujemy (to bardzo częsta sytuacja), mamy potrzebę wsparcia, żeby druga osoba zrobiła obiad itp., ale fizycznie nie ma takiej możliwości... i co teraz? Poza tym jak ocenić czy coś jest rzeczywistą potrzebą czy zachcianka?? To są problemy dzisiejszych czasów, gdzie ludzie sami siebie oszukują. Pax
Tak, czasami zaspokojenie potrzeb może być wyzwaniem. Warto rozmawiać i szukać nowych strategii. Może zrobić więcej jedzenia w lepszym czasie, żeby przy złym samopoczuciu wystarczyło odmrozić? Kupić gotowe dania do odgrzania w mikrofali? Może jest rodzina czy sąsiedzi, którzy mogliby pomóc? Albo organizacje - warto się dowiedzieć o dostawy obiadów z mops-u czy caritasu
Mam potrzebę dodania czegoś do tej rozmowy, czyli kwestia omyłki w potrzebach... Co mam na myśli? Dokąd nie otrzymamy tego czego chcemy, nie spełnimy potrzeby nie wiemy czy na pewno jest to nasza potrzeba, jak z jedzeniem lodów, mam potrzebę zjedzenia loda - spełniam potrzebę jedząc - okazuje się, że boli mnie brzuch - lud nie spełnił mojej potrzeby... To jest kwestia, którą kiedyś ujął teolog Walter Wink mówiąc: chrześcijaństwo wymaga odważnego grzeszenia. Porównał bym to ze sceną syna marnotrawnego, który spełnia swoją potrzebę i okazuje się, że to nie była jego potrzeba...
W moje urodziny jedna przyjaciółka przyniosła mi kwiaty bez uprzedzenia, byłam w jakichś domowych "łachach" i poczułam się upokorzona (mam depresję). Druga przyjaciółka uprzedziła telefonicznie, mogłam się ogarnąć. Obie zaprosiłam kolejnego dnia do knajpki na moich warunkach. Obie kocham i doceniam ich gest, ale wolę wersję II.
Przez lata wysłuchiwałam przyjaciół i doradzałam im BEZ kontaktu z własnymi uczuciami i potrzebami. Nadal mam z tym kłopot, a pomimo tego przyjaciele deklarują, że jestem dla nich cenna (Nie mogłam jak co roku z nimi jechać i zanudzały mnie swą tęsknotą). Można się wczuwać w innych nie znając zbytnio siebie. Oczywiście, prawdopodobnie gdybym miała kontakt z własnymi potrzebami, nie raniłabym niechcąco innych.
To do mnie bardzo przemawia, jestem po warsztatach nvc. Tylko problem w tym , że jest to min powód mojego kryzysu wiary. Bo wg mnie ta filozofia nvc jest sprzeczna trochę z nauczaniem KK. Bo nvc zakłada właśnie , że człowiek chce dobrze, i w danej sytuacji zachowuje się najlepiej jak potrafi. Gdzie w takim razie miejsce na grzech ciężki? Trudno jest tutaj to ocenić. Nie relatywizuje teraz ludzkich czynów tylko uważam, że każdy coś robi z jakiegoś powodu. Wydaje mi że Kościół nie ma takiej akceptacji dla ludzkich błędów. Pewnie, że jest spowiedź. Jednak my jesteśmy na błędy skazani więc to jest jak przepraszanie za to że jest się jakim się jest gdzie nie ma się na to do końca wpływu. Do tego dochodzi fakt, że nie umiem przyjąć obecnego dogmatu o grzechu pierworodnym bo jest to niezgodne z obecną nauką o świecie i człowieku. Może nasze rozumienie tych spraw w Kościele jeszcze będzie się rozwijać.
Dziękujemy serdecznie. Chciałabym coś napisać, wesprzeć, jednak nie czuję się kompetentna do udzielenia odpowiedzi od strony wiary - to zapewne pytanie adresowane do o.Łusiaka :) (nie mniej czytam, że jest to pewien dylemat). Pozdrawiam serdecznie.
ja myślę że to jest tak, ze grzech ciezki jest po prostu wyborem. Być może zdarza się on rzadziej, niż nam się wydaje, bo jest to świadome i dobrowolne odrzucenie Boga. Ale z punktu widzenia wiary nie jest to wyrok, vide "dobry łotr". Natomiast dramat wiazacy się z wolną wolą czlowiek polega wlasnie na tym, ze może on, ma zdolność świadomie i ostatecznie Boga odrzucić. Bez tej możliwości jednak nie byłby zdolny do miłości. Tak to rozumiem na dzisiaj, choć rzeczywiście może być tak, ze to rozumienie będzie się pogłębiać.
Polecam tę EKIPĘ do nauki życia miłością siebie, Drugiego i Boga. Bardzo bardzo warto wejść na tę drogę szczęśliwego życia 🤗
Szczęść Boże Wszystkim. ❤ Bogu Niech Będą Dzięki Bóg Zapłać Wszystkim Blogoslawioneg o Wtorku życzę ❤
Bardzo ważne treści. Dziękuje
Dziękujemy :)
Dobra sprawa!
Dziękuję
Chcę się tego uczyć
super wazne i potrzebne
Dziękujemy :)
Bardzo ważne i pomocne w budowaniu relacji z innymi, w lepszym zrozumieniu siebie i drugiego człowieka. Dziękuję i czekam na kolejne odcinki.
Dziękujemy serdecznie. Cieszymy się, że pomaga w umacnianiu więzi ze sobą i z innymi. Super!
Bardzo wartościowa rozmowa, dziękuję i czekam na więcej 😍
Dziękujemy serdecznie (choć z "lekkim opóźnieniem" odpowiadam, to czytaliśmy od razu :) )
Bardzo ciekawe ,gdyz ja caly czas czuje sprzeczność o poświęceniu...
Dziękuję bede przesluchiwac kolejne odcinki - może mi pomogą odnaleźć pokój 🙂
Polecam całą serię filmów o nvc na tym kanale. Bardzo rozwijające i pogłębiające wiedzę nawet dla osób, które już coś o porozumieniu bez przemocy czytały. Dziękuję! Będę wracać do tych nagrań.
Dziękuję za tę rozmowę! 😁
Piękne
Dziękuję za promocję tych idei
Bardzo dziękuję za tą rozmowę i czekam niecierpliwie na następny odcinek 😍
Dziękujemy bardzo
💗
Bardzo ciekawie się tego słucha i wydaje mi się że w relacji z rodziną, bliskimi, otoczeniem jest to metoda fantastyczna. Nurtuje mnie jednak kwestia czasu wojny, okrucieństw, które jej towarzyszą. Jak NVC funkcjonuje w takich realiach?
Szczęść Boże! Bardzo to wszystko ciekawe, ale mam pewne wątpliwości w temacie potrzeb... A co jeśli 2 osoby mają w tym samym momencie te samą potrzebę? Mamy np. jedną kromkę chleba a obie osoby są głodne (nie mówię już o heroicznych przykładach z czasów obozów koncentracyjnych)? Może skrajny przypadek, ale tu uważam olbrzymi problem. Przykład z mojego podwórka: obydwoje z żoną jesteśmy schorowani i obydwoje naraz na prawdę źle się czujemy (to bardzo częsta sytuacja), mamy potrzebę wsparcia, żeby druga osoba zrobiła obiad itp., ale fizycznie nie ma takiej możliwości... i co teraz? Poza tym jak ocenić czy coś jest rzeczywistą potrzebą czy zachcianka?? To są problemy dzisiejszych czasów, gdzie ludzie sami siebie oszukują. Pax
Tak, czasami zaspokojenie potrzeb może być wyzwaniem. Warto rozmawiać i szukać nowych strategii. Może zrobić więcej jedzenia w lepszym czasie, żeby przy złym samopoczuciu wystarczyło odmrozić? Kupić gotowe dania do odgrzania w mikrofali? Może jest rodzina czy sąsiedzi, którzy mogliby pomóc? Albo organizacje - warto się dowiedzieć o dostawy obiadów z mops-u czy caritasu
Mam potrzebę dodania czegoś do tej rozmowy, czyli kwestia omyłki w potrzebach... Co mam na myśli? Dokąd nie otrzymamy tego czego chcemy, nie spełnimy potrzeby nie wiemy czy na pewno jest to nasza potrzeba, jak z jedzeniem lodów, mam potrzebę zjedzenia loda - spełniam potrzebę jedząc - okazuje się, że boli mnie brzuch - lud nie spełnił mojej potrzeby... To jest kwestia, którą kiedyś ujął teolog Walter Wink mówiąc: chrześcijaństwo wymaga odważnego grzeszenia. Porównał bym to ze sceną syna marnotrawnego, który spełnia swoją potrzebę i okazuje się, że to nie była jego potrzeba...
Głośniki są źle ustawione. Bardziej słychać echo rozmów niż samych rozmówców.
U mnie dobrze słychać, bez echa
Dziękujemy. Wzięliśmy pod uwagę i poprawiliśmy dźwięk w kolejnych nagraniach. Uwagi techniczne były bardzo pomocne.
A co zrobić w sytuacji, gdy ktoś uderzy Cię raz, nadstawisz drugi policzek i ta osoba uderzy Cię drugi raz?
jeśli ktoś " uderzy Ciebie" i masz pragnienie, zamiar mu oddać to nastaw drugi policzek, jeśli nie masz takiego pragnienia to odejdź
W moje urodziny jedna przyjaciółka przyniosła mi kwiaty bez uprzedzenia, byłam w jakichś domowych "łachach" i poczułam się upokorzona (mam depresję). Druga przyjaciółka uprzedziła telefonicznie, mogłam się ogarnąć. Obie zaprosiłam kolejnego dnia do knajpki na moich warunkach. Obie kocham i doceniam ich gest, ale wolę wersję II.
Przez lata wysłuchiwałam przyjaciół i doradzałam im BEZ kontaktu z własnymi uczuciami i potrzebami. Nadal mam z tym kłopot, a pomimo tego przyjaciele deklarują, że jestem dla nich cenna (Nie mogłam jak co roku z nimi jechać i zanudzały mnie swą tęsknotą). Można się wczuwać w innych nie znając zbytnio siebie. Oczywiście, prawdopodobnie gdybym miała kontakt z własnymi potrzebami, nie raniłabym niechcąco innych.
To do mnie bardzo przemawia, jestem po warsztatach nvc. Tylko problem w tym , że jest to min powód mojego kryzysu wiary. Bo wg mnie ta filozofia nvc jest sprzeczna trochę z nauczaniem KK. Bo nvc zakłada właśnie , że człowiek chce dobrze, i w danej sytuacji zachowuje się najlepiej jak potrafi. Gdzie w takim razie miejsce na grzech ciężki? Trudno jest tutaj to ocenić. Nie relatywizuje teraz ludzkich czynów tylko uważam, że każdy coś robi z jakiegoś powodu. Wydaje mi że Kościół nie ma takiej akceptacji dla ludzkich błędów. Pewnie, że jest spowiedź. Jednak my jesteśmy na błędy skazani więc to jest jak przepraszanie za to że jest się jakim się jest gdzie nie ma się na to do końca wpływu. Do tego dochodzi fakt, że nie umiem przyjąć obecnego dogmatu o grzechu pierworodnym bo jest to niezgodne z obecną nauką o świecie i człowieku. Może nasze rozumienie tych spraw w Kościele jeszcze będzie się rozwijać.
Dziękujemy serdecznie. Chciałabym coś napisać, wesprzeć, jednak nie czuję się kompetentna do udzielenia odpowiedzi od strony wiary - to zapewne pytanie adresowane do o.Łusiaka :) (nie mniej czytam, że jest to pewien dylemat). Pozdrawiam serdecznie.
ja myślę że to jest tak, ze grzech ciezki jest po prostu wyborem. Być może zdarza się on rzadziej, niż nam się wydaje, bo jest to świadome i dobrowolne odrzucenie Boga. Ale z punktu widzenia wiary nie jest to wyrok, vide "dobry łotr". Natomiast dramat wiazacy się z wolną wolą czlowiek polega wlasnie na tym, ze może on, ma zdolność świadomie i ostatecznie Boga odrzucić. Bez tej możliwości jednak nie byłby zdolny do miłości. Tak to rozumiem na dzisiaj, choć rzeczywiście może być tak, ze to rozumienie będzie się pogłębiać.