Dzieje Tristana i Izoldy #03 | Joseph Bedier | Audiobook po polsku

แชร์
ฝัง
  • เผยแพร่เมื่อ 6 ก.ย. 2024
  • 🔔bit.ly/Subskryb... - subskrybuj nasz kanał i bądź na bieżąco ze wszystkimi nowościami
    Joseph Bedier - „Dzieje Tristana i Izoldy”, przekład Tadeusz Boy-Żeleński; czyta Krzysztof Kolberger, 1994 rok.
    „Radiobook”. Startujemy! Nowy projekt Agencji Muzycznej Polskiego Radia prezentujący w formie audiobooków literaturę znaną lepiej i gorzej, czytaną przez najlepszych polskich aktorów.
    Na początek cztery tytuły, a wśród nich „Dzieje Tristana i Izoldy” w opracowaniu Josepha Bédiera.
    Średniowieczna legenda celtycka, której pierwsze pisemne wersje pochodzą z XII wieku, opowiadająca o tragicznej i niespełnionej miłości rycerza Tristana i irlandzkiej księżniczki Izoldy Jasnowłosej, do dziś uchodzi za jeden z najpiękniejszych poematów o miłości w dziejach.
    Legenda ta stała się inspiracją dla wielu średniowiecznych i późniejszych utworów literackich, a w roku 1859 Richard Wagner stworzył na jej podstawie słynną operę.
    Po latach pracy, w roku 1900, francuski romanista Joseph Bedier najpełniej zrekonstruował całość legendy, nadając swojej wersji tytuł „Dzieje Tristana i Izoldy”.
    Z pewnością nie od rzeczy będzie wspomnieć, że tłumaczenie tekstu, którego dokonał Tadeusz Boy-Żeleński tuż po I Wojnie Światowej, to tylko jedna z pozycji zawierającego kilkadziesiąt tytułów kanonu literatury francuskiej, które na nasz język przełożył Boy-Żeleński - pisarz, krytyk, satyryk, publicysta, też tłumacz, a nawet i lekarz.
    Audiobook doskonale został zinterpretowany w studiach Polskiego Radia, w roku 1994, przez naprawdę wybitnego aktora teatralnego, filmowego i telewizyjnego, Krzysztofa Kolbergera.
    👍Jeśli podoba Ci się audiobook udostępnij go swoim znajomym oraz kliknij na kciuk w górę pod video.👍
    🎧bit.ly/Dzieje_T... - Dzieje Tristana i Izoldy cały audiobook
    🎧bit.ly/Pan_Wolo... - Pan Wołodyjowski cały audiobook
    🎧bit.ly/Potop_au... - Potop cały audiobook
    Tytuł: Dzieje Tristana i Izoldy
    Data premiery: 05/10/2020
    Autor: Joseph Bedier
    Przekład: Tadeusz Boy-Żeleński
    Czyta: Krzysztof Kolberger
    Ilość odcinków: 15
    Rok produkcji: 1994
    ISBN - 978-83-65542-04-5

ความคิดเห็น • 6

  • @Karolina-ll3ry
    @Karolina-ll3ry 3 ปีที่แล้ว +4

    Szacun za wymowę nazw

  • @ooaoaa1419
    @ooaoaa1419 3 ปีที่แล้ว +1

    Kiedy nadszedł czas oddania Izoldy rycerzom Kornwalii, matka 􏰀e􏰀 nazbierała ziół, kwiatów i korzeni, rozmieszała 􏰀e w winie i uwarzyła silny napó􏰀. Dokończywszy go wedle przepisów sztuki czarnoksięskie􏰀, zlała do bukłaczka i rzekła ta􏰀emnie do Brangien:
    - Słucha􏰀, dziewko: masz udać się z Izoldą do kra􏰀u króla Marka. Miłu􏰀esz 􏰀ą wierną miłością; weź tedy ten bukłaczek z winem i zapamięta􏰀 te słowa. Ukry􏰀 go w taki sposób, aby go żadne oko nie u􏰀rzało i żadne wargi się doń nie zbliżyły. Ale kiedy przy􏰀dzie noc weselna i chwila, w które􏰀 zostawia się małżonków samowtór ze sobą, wle􏰀esz to wino nasycone ziołami do czaszy i podasz, aby wypróżnili 􏰀ą wspólnie: król Marek i królowa Izolda. Bacz 􏰀eno dobrze, dziewczyno, aby oni sami tylko mogli skosztować napo􏰀u. Taka 􏰀est bowiem 􏰀ego moc: ci, którzy wypiją go razem, będą się miłowali wszystkimi zmysłami i wszystką myślą na zawsze, przez życie i po śmierci.
    Brangien przyrzekła królowe􏰀, iż uczyni wedle 􏰀e􏰀 woli.

  • @ner0427
    @ner0427 3 ปีที่แล้ว

    13:56

  • @ooaoaa1419
    @ooaoaa1419 3 ปีที่แล้ว +1

    ongi: byłem lutnistą, którego ocaliłaś, wygnawszy z ciała truciznę, którą miecz Morhoł- ta go skaził. Nie rumień się, dziewczyno, żeś uleczyła te rany: żali nie otrzymałem ich w prawe􏰀 i szczere􏰀 bitwie? Czy zabiłem Morhołta zdradą? Czy mnie nie wyzwał? Czy nie godziło mi się bronić? Drugi raz ocaliłaś mnie, znalazłszy w bagnisku. Ha! dla ciebie to, dziewczyno, potykałem się ze smokiem... Ale poniecha􏰀my tego, chciałem ci 􏰀eno dowieść, iż zbawiwszy mnie po dwakroć od niebezpieczeństwa śmierci, masz prawo nad życiem. Zabij tedy, 􏰀eśli mniemasz zdobyć tym cześć i chwałę. Bez wątpienia kiedy bę- dziesz spoczywać w ramionach mężnego kasztelana, słodko ci będzie pomyśleć o rannym gościu, który zaważył życie, aby cię zdobyć, i zdobył, a któregoś ty zabiła bezbronnego w kąpieli.
    Izolda wykrzyknęła:
    - Słyszę oto przedziwne słowa. Dlaczego morderca Morhołta chciał mnie zdobyć? Ha, z pewnością 􏰀ak niegdyś Morhołt próbował zagarnąć na statek młode dziewczęta z Kornwalii i ty z kolei, prawem pięknego odwetu, chciałeś się pochlubić, iż uwieziesz 􏰀ako niewolnicę tę, którą Morhołt miłował nad inne między dziewczętami...
    - Nie, córko królewska - rzekł Tristan. - Ale 􏰀ednego dnia dwie 􏰀askółki przyle- ciały do Tyntagielu, aby tam zanieść 􏰀eden twó􏰀 złoty włos. Mniemałem, iż przybyły mi ozna􏰀mić pokó􏰀 i miłowanie. Dlatego umyśliłem szukać cię za morzem. Dlatego stawi- łem czoło potworowi i 􏰀ego 􏰀adom. Widzisz ten włos, zaszyty między złote nitki płaszcza; blask nitek złotych sczerniał, ale złoto twego włosa nie spełzło.
    Izolda odrzuciła srogi miecz i wzięła w rękę płaszcz Tristana. U􏰀rzała złoty włos i za- milkła na długo; po czym ucałowała gościa w usta na znak poko􏰀u i oblekła go w bogate szaty.
    W dzień zebrania baronów Tristan posłał ta􏰀emnie Perynisa, giermka Izoldy, na statek z nakazem dla drużyny, aby się ustawili na dworze przystro􏰀eni 􏰀ak się godziło posłańcom bogatego króla: spodziewał się bowiem osiągnąć tegoż samego dnia koniec przygody. Gorwenal i młodzi rycerze rozpaczali od czterech dni, iż stracili Tristana: ucieszyli się nowiną.
    Jeden za drugim weszli do sali, w które􏰀 􏰀uż gromadzili się bez liku baronowie Irlandii: weszli i usiedli sznurkiem w rzędzie. Drogie kamienie kapały z bogatych stro􏰀ów, z pur- pury, cendału i szkarłatu. Irlandczycy mówili między sobą: „Kto są ci wspaniali panowie? Kto ich zna? Patrzcie na te płaszcze bogate, obramione sobolem i złotogłowiem! Patrzcie, 􏰀ak na ręko􏰀eści mieczów, na zapinkach futer, błyszczą rubiny, beryle, szmaragdy i moc kamieni, których ani nazwać nie umiemy! Któż widział kiedy podobne przepychy? Skąd przychodzą ci panowie? komu przynależą?”.
    Ale stu rycerzy milczało i nie ruszali się z siedziska dla nikogo wchodzącego.
    Kiedy król Irlandii zasiadł pod baldakinem, kasztelan Aguynguerran Rudy ofiarował
    się dowieść świadkami i podtrzymać w bitwie, iż zabił potwora i że należy mu wydać Izoldę. Wówczas Izolda skłoniła się przed o􏰀cem i rzekła:
    - Królu, 􏰀est tu człowiek, który pode􏰀mu􏰀e się dowieść kasztelanowi kłamstwa i szal- bierstwa. Temu człowiekowi, gotowemu przedstawić dowody, iż uwolnił tę ziemię od plagi i że twe􏰀 córki nie należy oddawać w ręce tchórza, żali obiecu􏰀esz odpuścić dawne winy, choćby na􏰀większe, i użyczyć poko􏰀u i łaski?
    Król zadumany nie kwapił się z odpowiedzią. Ale baronowie krzyczeli tłumnie: - Przyzwól, panie, przyzwól!
    Król rzekł:
    - Tedy przyzwalam.
    Ale Izolda uklękła u 􏰀ego stóp:
    - O􏰀cze, da􏰀 mi na􏰀pierw pocałunek łaski i poko􏰀u na znak, że tak samo dasz 􏰀e temu człowiekowi.
    Skoro otrzymała pocałunek, poszła do Tristana i przywiodła go za rękę przed zgroma- dzenie. Na 􏰀ego widok stu rycerzy podniosło się 􏰀ak 􏰀eden mąż, skłonili mu się z rękami złożonymi na piersiach, stanęli po 􏰀ego bokach, aż Irlandczycy u􏰀rzeli, iż to 􏰀est ich pan. Ale wielu poznało go wówczas i rozległ się wielki okrzyk: „To Tristan loński, to morderca Morhołtowy!”. Nagle miecze błysły i wściekłe głosy powtarzały: „Niech zginie!”.
    Ale Izolda wykrzyknęła:
    - Królu, pocału􏰀 tego człowieka w usta, 􏰀ak przyrzekłeś.
    Pocałunek, Wróg
      Dzieje Tristana i Izoldy 
    Król ucałował go w usta i zgiełk uciszył się.
    Wówczas Tristan pokazał 􏰀ęzyk smoka i rzucił wyzwanie kasztelanowi, który nie śmiał go przy􏰀ąć i wyznał swą winę. Po czym Tristan tak mówił:
    - Panowie, zabiłem Morhołta, ale przebyłem morze, aby wam ofiarować zań piękną
    grzywnę. Aby okupić krzywdę, wydałem ciało swo􏰀e w niebezpieczeństwo śmierci i uwol- niłem was od potwora, i oto zdobyłem Izold Jasnowłosą, krasawicę. Zdobywszy, zabiorę 􏰀ą rychło na statek. Ale iżby w ziemiach Irlandii i Kornwalii nie władała 􏰀uż nienawiść, ale miłość, wiedzcie, iż król Marek, mó􏰀 drogi pan, zaślubi 􏰀ą. Oto stu rycerzy wielkie- go rodu, gotowych zaprzysiąc na relikwie świętych, że król Marek ślubu􏰀e wam pokó􏰀 i miłość. Pragnieniem 􏰀ego 􏰀est uczcić Izoldę 􏰀ako swą drogą małżonkę i cała szlachta Kornwalii będzie 􏰀e􏰀 służyć 􏰀ako królowe􏰀 i pani.
    Przyniesiono w wielkim weselu ciała świętych i stu rycerzy przysięgło, iż powiada prawdę.
    Król wziął Izoldę za rękę i spytał Tristana, czy 􏰀ą odprowadzi wiernie panu. W obli- czu swoich stu rycerzy i w obliczu baronów Irlandii Tristan zaprzysiągł. Izold Jasnowłosa drżała ze wstydu i męki. Zatem Tristan, zdobywszy, wzgardził nią; piękna powieść o Wło- sie Złotym była 􏰀eno kłamstwem; oto śpieszy wydać 􏰀ą innemu... Ale król włożył prawą rękę Izoldy w prawicę Tristana, Tristan zaś trzymał 􏰀ą na znak, iż bierze 􏰀ą w posiadanie imieniem króla Kornwalii.
    Tak dla miłości króla Marka, chytrością i siłą Tristan dopełnił szukania Królowe􏰀 o złotym warkoczu.

  • @ooaoaa1419
    @ooaoaa1419 3 ปีที่แล้ว

    Pru􏰀ąc głębokie fale, statek unosił Izoldę. Ale im bardzie􏰀 oddala się od ziemi irlandz- kie􏰀, tym bardzie􏰀 młoda dziewczyna czuła w sercu żałość. Siedząc w namiocie, w którym zamknęła się z Brangien, służebnicą wierną, płakała, wspomina􏰀ąc swó􏰀 kra􏰀. Dokąd 􏰀ą wiodą ci cudzoziemcy? Do kogo? Na 􏰀aki los? Kiedy Tristan zbliżał się i chciał 􏰀ą uspaka- 􏰀ać łagodnymi słowy, gniewała się, odtrącała go i nienawiść wzdymała 􏰀e􏰀 serce. Przybył on, rabuśnik, on, morderz Morhołtowy, wydarł 􏰀ą podstępem matce i ziemi rodzinne􏰀; nie raczył zachować 􏰀e􏰀 dla samego siebie i oto uwozi 􏰀ą 􏰀ako łup ku nieprzy􏰀acielskie􏰀 ziemi! „Nieszczęsna! - myślała sobie - przeklęte niech będzie morze, które mnie nosi! Radzie􏰀 wolałabym umrzeć w ziemi, gdzie się zrodziłam, niż żyć tam!...”
    Jednego dnia wiatry uciszyły się i żagle opadły zwisłe u masztu. Tristan kaz