(To będzie długa historia) Od kiedy pamiętam to moja mama kupowała ubrania w lumpeksach i zawsze przykładała wagę do jakości, materiału, rozsądnej ceny. Dodatkowo od dawna jest wielką miłośniczką stylu skandynawskiego - wystrój wnętrz, styl ubioru czy styl życia. Dbała, abym ja i mój brat mieli ubrania zrobione z bawełny, wełny, kaszmiru, a kurtki na zimę były wypchane piórami, a nie plastkiem. Można wywnioskować, że moi rodzice zarabiali niewiadomo ile. Otóż nie do końca. Kiedyś w lumpach był świetny towar sprowadzony z krajów skandynawskich w absurdalnie niskich cenach, a teraz jest to rzadkość. Dodatkowo moja mama zawsze zwracała uwagę, aby buty były wypastowane, ubrania czyste, wyprasowane, paznokcie zadbane, krótkie, pomalowane jednym kolorem, włosy umyte, a makijaż był delikatny. To mnie uczyło, że można wyglądać skromnie, minimalistyczne, bo jednak jako dziecko szybko uczymy się nowych wzorców. W mojej szafie zawsze znajdowały się wspomniane w filmiku basiki - gładkie, proste t-shirty, gładkie bluzki z długim rękawem, zwykłe jeansy, zwykłe sweterki. Dla mnie od zawsze to było logiczne, dlaczego takie artykuły mam w swojej szafie. Zastanawiające jest to, że moi rówieśnicy i ich rodziny nie praktykowali tego. Pamiętam moją przyjaciółkę, która miała chyba z 15 par spodni, z 10 bluz, 20 różnych bluzek, topów itd. i ciągle mówiła "nie mam się w co ubrać". U mnie w szafie była 1/3 jej garderoby i nigdy nie było u mnie tego problemu. Potem kiedy pojawił się ten trend bycia basic to nadal miała ten problem. W sumie nie tylko ona, bo i inne dziewczyny z klasy. Również nadal śmiały się ze mne, że kupuję odzież w "sklepach dla bezdomnych". Wiem, że podaję teraz dowód anegdotyczny. Jednak ten problem nie występuje tylko w jednej wsi pod Warszawą, a na całym świecie. To nie ubrania mają nagle wszystko zmieniać. Tu chodzi o mindset i dojrzałość. Przestać być obłudnym i łykać wszystko jak pelikan. Dostosować naszą przestrzeń pod siebie, nasze potrzeby i wartości. Pozdrawiam❤
Teraz koleżanki pewnie mówiły, że jesteś trendy, bo kupowanie w lumpach jest już powszedne i stało się modne. Dajmy na to takie vintage shopy, gdzie jakiś stary ciuch kosztuje niebotyczne pieniądze 😱
A z ciekawości: styl życia skandynawski, to znaczy jaki? Bo spędziłam kilka miesięcy w Norwegii i jeśli mogę coś nazwać stylem życia, to na pewno spędzanie jak największej ilości czasu na świeżym powietrzu, na spacerze, sporcie, itp., niezależnie od pogody, ale może o coś innego chodzi
Ja chciałabym kupować w lumpach, ale w ogóle nie umiem tam szukać. Jeszcze teraz, gdy wszyscy koczują pod sklepem w oczekiwaniu na dostawę, żeby kupić i sprzedać drożej w internecie XD
Za każdym razem jak widzę filmik "to każda kobieta musi mieć w swojej szafie" to mam 99% pewności, że pani wyciągnie zaraz coś czego nigdy bym nie założyła xD
@crystall4813 ja noszę głównie sukienki. Nie trzeba myśleć, bo jeden kawałek materiału i cały outfit gotowy. A nie ma okazji dla kobiety, gdzie sukienka nie jest dobra
Parę lat temu zainwestowałam w maszynę do szycia i sama modyfikuję ciuchy lub tworzę nowe ze starych. Oczywiście, szyć trzeba się nauczyć i poświęcić na to dużo czasu, ale dla późniejszych efektów - warto!
Mam to samo … moja mama zawsze kiedy ja prosiłam o to żeby mnie nauczyła szyć (jeszcze za dzieciaka ) mówiła “po co , wszytsko można kupić”. Nigdy tego nie rozumiałam - lata później narzeczony kupił mi bardzo prostą maszynę do szycia z lidla. Jest ze mną ten prezent ponad 10 lat i uwielbiam szyć , przerabiać, skracać, robić zaszewki … jednym słowem dopasowywać do siebie … może tego nie widać , a ja i tak nie lubię się rzucać w oczy ani przyciągać uwagi … lubię się ze sobą dobrze czuć i tyle. Moja mama już nie szyje od lat - kupuję gotowe - ja odwrotnie szkoda tylko że nie chciała nic mi pokazać bo na pewno umiałabym więcej niż umiem
Kupowalam wiele basiców, finalnie ich nie nosze, bo po prostu nie są w moim stylu. Kupuje w lumpach szalone rzeczy i wreszcie wiem w co sie ubrac, bo ubieram sie po swojemu
Tez zauwazylam jakis czas temu ten absurd zwiazany z Basikami.nawet napisalam jednej stylistce ze co tydzien ma filmik z nowymi Basikami a to na lato,a to na jesien, a to na wieczor itd. Tez wyrzucilam kilka rzeczy w imie minimalizmu a potem musialam dokaldnie tego samego szukac po sklepach- takze zlota i popularna rada wielu stylistek zeby wyrzucac rzeczy ktorych od roku sie nie zalozylo tez tylko napedza konsumpcjonizm. Mnie denerwuje tez to ze nikt tyle o odpowiedzialnym kupiwaniu nie gada co wlasnie stylistki ale tez zadna inna "grupa zawodowa" tak tego wszystkieho nie napedzanjak one wlasnie. Ot kolejny absurd.pozdrawiam
U mnie w szafie tzw Basic od zawsze. Wszelkie próby kupowania jakiś bardziej modowych sztuk kończyło się porażką i oddawaniem ciucha. Zaletą Basic jest to, że nie stoję przed szafą rano i nie dumam co ubrać - wszystko pasuje i we wszystkim czuję się dobrze. Jestem też odporna na okazje zakupowe, dokupuję nowe sztuki jak coś się zużywa (zużyte często trafia do asortymentu "po domu"), bo nie mam pokus żeby sobie tym zakupem poprawiać humor. Jeżeli chodzi o jakość to czysta loteria - zdarzało mi się kupić cuchy na lata w sklepach fast fasion jak i wujową jakość marek premium.
Nie ma niczego złego w promocjach, myślę że lepiej trochę wcześniej zacząć „polować” za czymś, co wiesz że będziesz potrzebować, niż czekać aż już się ta rzecz całkiem rozleci. Ja mam większość ubrań z promocji nawet -70%, choć kupuję tylko rzeczy, które potrzebuję. Kwestia planowania.:)
Aniu, bardzo ci dziękuję za twoje filmy. A po drugie dziękuję ci za te wypowiedź o tym że ubrania mogą i powinny służyć nam latami. I mówimy tu nie o 2-5 latach, a o 15-20-25 latach. Mam 44 lata i posiadam w swojej szafie np swetry, koszule, podkoszulki czy spodnie i sukienki które mają często 20 lat i są dobrej jakości. Właśnie wielokrotnie mnie dziwiło, że influenserki odnosząc się do ubrań z własnych szaf podkreślają że noszą coś bardzo długo... nawet 3lata. Oczywiście😘 mam dużo ubrań. Lubię. Ale jeśli mam ulubiony określony styl, wiem co pasuje do mojej sylwetki, wiem w czym czuje się dobrze i wydaje mi się że dobrze wyglądam. "Nie namawiam" się na zmianę garderoby co sezon lub co rok. Te podstawowe ubrania takie jak bielizna wymieniam częściej. Dlatego wielkie dzięki, że jest jeszcze ktoś kto uważa że to normalne nosić ubrania latami😂. A moda zatacza koło❤ więc zawsze jestem ba bieżąco 🥰🍁🍁🌞🌞🍄
Oj zdecydowanie moda zatacza koło 😊 Moja mama ma 60 lat a ja 28 i noszę marynarkę z jej czasów młodości. To chyba najlepszej jakości ciuch w mojej szafie i mój absolutnie ulubiony 😍
@@average_coverage właśnie też o tym pomyślałam, że to wiadomo, że jak ktoś ma dużo ubrań, to będa one zużywały się wolniej. Co to znaczy, że coś nam powinno służyć 10lat? - czyli ile razy to zostało założone/uprane? Bo chyba dopiero mając taki odnośnik, możemy coś do siebie porównać?
20-25 letnie ubrania to jakaś mżonka, pomijając trwałośc, kolory, fasony które siłą rzeczy zmieniaja sie z czasem pod wpływem różnych czynników (pranie, pogoda, pot) to jest jeszcze sylwetka, która u 90% ludzi zmienia sie z czasem i spodnie czy koszula, po 20 latach nie będzie dopasowana tak samo jak w momencie kupna. Oczywiście nawet dzisiejszy "basic" przetwa 20 a nawet smiem twierdzić ze i 100lat, tylko po co?
@@jannowak27moja dziewczyna ma kilka krótkich sukienek mini, dwie białe bluzeczki po babci, na których babcia sama wyhaftowała kwiatuszki na dekolcie i rekawkach. Każdego lata w nich chodzi, pierze i nic sie z nimi nie dzieje. Wszystkie sa z konca lat 70, totalnie niemodne, nie w trendach, a kazda dziewczyna zawsze pyta gdzie kupila takie rzeczy...
Pamiętam jak dziś ulgę, jaką poczułam, gdy oddałam w świat swój beżowy trencz, który kupiłam pod wpływem fascynacji szafą kapsułową 😅 Nosiłam go sporadycznie i za każdym razem gdy miałam go na sobie czułam się jak nie ja, jak zniewolony czyjąś wizją mnie przebieraniec, aż w końcu odpuściłam, wolę siebie w ramoneskach i prostych płaszczach ❤
Oj poszalałaś z tym XIX w. 😂 w czasie szybkiego rozwoju przemysłu bardzo dużo eksperymentowano, przez co np. jedwabie z XIX w. w tym momencie są w bardzo tragicznym stanie. Może na pierwszy rzut oka nieźle się prezentują w muzeach, ale to zasługa konserwatorek tkanin, a nie sposobu produkcji.
Według mnie nie ma czegoś takiego jak uniwersalny ciuch ;/ Kompletnie nie lubię tej narracji sieciówek i mainstreamu, jakby te ciuchy były niezbędne i dla każdego. Uważam że każdy ma swoje bazy w szafie, ale najpierw trzeba być świadomym przynajmniej kilku rzeczy - ulubionych krojów (sylwetek), swojego stylu życia i ulubionych elementów. Anegdota - Gdy zainteresowałam się modą zrównoważoną, to kupiłam sobie z drugiej ręki dwa płaszcze. Byłam podjarana dobrymi składami, siedziałam godzinami na vinted i kupiłam jeden z odrębnej marki, w moim stylu, mniejwęcej w wygodnym dla mnie kroju. Drugi był cały z wełny, prosty, ładny i w jednym z moich ulubionych kolorów. Mimo iż ten pierwszy jest chyba cały z poliestru, to finalnie nosiłam go przez 90% czasu ;/ Cudny, wełniany płaszcz był zbyt prosty w kroju, pasował głównie do spodni i luźnych swetrów, których prawie nie noszę, zaginał materiał spódnic i wcale nie wyglądał dobrze jako tło do moich innych ubrań. Miał również za mało guzików, a mieszkam w miejscu bardzo wietrznym, więc cały czas materiał powiewał na wszystkie strony i odkrywał moje nogi. Sprzedałam go. Zgadzam się totalnie ze zdaniem dziewczyny, o której wspomniałaś na końcu ;D Dla każdego bazą jest coś innego. Nawet osoby, które na minimalizm stawiają w modzie ulubionym krojem, lub kolorem będzie coś innego. Dla mnie chociażby pierwszym wyborem będzie zawsze spódnica, zamiast spodni.
Oj mam tak samo, mam kilkanaście psr spodni a i tak zawsze się kończy na spódniczce, jak szukam w co się ubrać. Nie pamiętam kiedy miałam spodnie na sobie
Fakt, że fasony basic się zmieniają, pamiętam, że 15 lat temu podstawowe koszulki były bardzo obcisłe, z dodatkiem elastanu, z bardzo krótkim rękawem. Obecnie jest to t-shirt bliższy temu męskiemu odpowiednikowi, bo bardziej eleganckie jest opływanie ciała materiałem niż obściskiwanie. I chwała za to! Mam sporo bluzek sprzed jakichś 10 lat, ale to właśnie te luźniejsze, kupione w ciągu ostatnich 2-3 noszę najchętniej. Mimo uniwersalnych elementów, moja szafa tak bardzo nie jest typowo basic😂 uwielbiam wzory i kolory, w tym roku nieco przystopowałam, ale na koniec i tak kupiłam kolorową koszulkę z kotkiem😂 ale dość, na ten rok jeszcze tylko płaszcz zimowy w planach (i tu akurat basic koniecznie!).
A ja od jakichś dwóch lat zaczęłam kupować praktycznie same basici. Zrezygnowałam prawie całkowicie z kwiatkow i innych wzorów. I w końcu zniknal mi problem ze nie mam się w co ubrać
Osobiście nie lubię basicowych ubran, mam kilka prostych ubran ( tshirtow np). Prawie nigdy ich nie noszę bo są zbyt nudne. Przeważnie wybieram jakieś ciekawe bluzki
Bo to już tak jest że wielokolorowa pstrokata kiecka baza pasuje do każdego koloru który na tej kiecce się znajduje więc możemy zmieniać żakiety sweterki buciki czy co tam jeszcze i to ciągle pasuje. Tak samo na przykład rozpinany sweterek w wielokolorowe paski będzie pasował do wszystkiego w kolorze dowolnego paska. Tak że kolorowości pstrokacizna są dobre. Im więcej kolorów na jednym elemencie odzieży tym większa możliwość manewru.
Muszę przyznać, że niesamowite jest dla mnie to, jak bardzo dużo czasu ludzie poświęcają na zastanawianie się, co na siebie włożyć. Nigdy w sumie nie miałam tego problemu, po prostu zakładałam rzeczy, które miałam ochotę założyć... I tyle. Zero filozofii w tym, po prostu zakładam koszulkę i idę do szkoły/pracy, nara. Wiem, że poprzez modę możemy wyrażać siebie i ja też wyrażam siebie swoimi ubraniami (no bo mam jakieś koszulki od Dema czy Jarońskiego, mam taką z Rohirrimami, czy coś), ale nie wyobrażam sobie roztrząsania tego, czy aby skarpety pasują mi do tego odcienia koszulki, i czy aby na pewno te spodnie z tymi majtkami, etc XD No szkoda życia, szkoda życia...
Odnośnie basiców, mam pytanie gdzie się podziały zwykłe, 100% bawełniane koszulki i bluzki?Odwiedziłam ostatnio kilka sieciówek (np. C&A, Mohito) i nie znalazłam NIC w 100% bawełnianego. Hiciorem dla mnie był sweter w Mohito o składzie akryl/poliester, gdzie zalecane jest pranie ręczne xD Albo poliestrowe płaszcze w Ochniku za grube setki złotych.. Gdzie się podziały naturalne materiały?
Ostatnio w Medicine kupowałam i tam były bardzo spoko z niezłym składem. C&A też okej skład miało, więc chyba którejś z nas się trafiło tak. Ale fakt, jak się chce kupić białą bawełnianą koszulkę ,,wuefową" by np. potem ją przemalować, to ma problem
@@joannaaska1411O bożu tak, w ogóle poszukiwania spódnicy teraz to jest gorsze niż szukanie złota. Albo do kostek, albo miniówy, a najwięcej rzucają tych śmieciowych szortospódnic. Jako ktoś, kto tylko chodzi w spódnicach, znam Twój ból
Moja szafa to tylko basic czarny i biały. Dobra jakość, dobra bawełna, wyjątek to dobry jeans. Od lat się tak ubieram. Nie spędzam myśląc co pasuje co nie, szybko robię pranie. Pozdrawiam.
@@evv.b Mam podobnie, choć wybieram i bardziej "jaskrawe" kolory. Ale wygoda i to, że właśnie nie spędzam czasu na wyborze w co się ubrać to jest coś co uwielbiam.
Basiki stworzyły w ogóle cały trend modowy, który mogę ocenić jako "beżowa plama". Ogólnie ja najlepiej czuję się w tego typu ciuchach, ale fakt, że social media zalewa fala takich stylizacji i jeszcze przypisuje im się łatkę klasycznej elegancji, jakby klasyczna elegancja nie uznawała kolorów innych niż beże i szarości jest aż śmieszne. Dla mnie osobiście basic to baza dobrych jakościowo ubrań stanowiących podstawę szafy, ale dostosowanych do gustów, sylwetki, typu urody oraz stylu życia konkretnej osoby. Tak więc faktycznie trudno oczekiwać, by przedszkolanka, która cały dzień biega za maluchami, miała tę samą basikową garderobę, co dyrektorka generalna w korpo. Ciekawe, że wszyscy daliśmy się w to wciągnąć. Współczesny świat miał także dać nam szeroki dostęp do różnych fasonów, tak abym mogła w każdym momencie łatwo zakupić spodnie z wysokim stanem o prostej nogawce, a koleżanka biodrówki skinny. Tymczasem znów wpadamy w pułapkę, że wcale nie tak łatwo dostać podstawę, która dla nas jest podstawą.
Wlasnie jestem w Rzymie i dopadłam stacjonarny sklep Uniqlo. Jestem fanka! Wlasnie przechodzę troche transformacje ciuchową: kiedys chodziłam cały rok w sukienkach, w tym roku po wieeelu latach zdecydowałam sie na spodnie. A jak spodnie, to potrzebne sa tez góry. I wlasnie Uniqlo bardzo mi spasowalo. U mnie chyba finalnie będzie wygladalo to tak, ze zima będzie bardziej basicowa, za to w lato, gdzie bardziej widać co sie nosi, kolorowe i fantazyjne.
Jedynym nałogiem z którym walcze od dawna jest Pani kanał!!Więc zwracam się z prośbą o pomoc w uzyskaniu dostępu do terapii czy cokolwiek innego, bo brak mi wiecznie czasu,pieniążków oraz innych zainteresowań!! Pozdr!!😄
Ja uwilbiam jasne kolory od kilku lat , jak niedawno otwierałam szafę i wszystko było czarne, tak teraz jest beżowe. Lepiej się czuję w jasnym i szczególnie w zimie widzę różnicę kiedy wszyscy nagle na czarno jak te kruki 😊
Moja szafa to praktycznie sam basic. Noszę rozmiar 44, więc nawet jakbym chciała ubierać się modowo, to jest to bardzo trudne. Poza tym basic jest komfortowy i wygodny - nie tracę czasu na wybieranie w co się ubrać - biorę jakiekolwiek spodnie i jakąkolwiek bluzkę i to w miarę ze sobą gra. Myślę że też mój styl życia sprzyja basicom - pracuje zdalnie i rzadko wychodzę z domu, więc tez nie muszę "wyglądać". Myślę że nawet jakbym wychodziła z domu to wybierałabym basic na co dzień. Z jakością bywa różnie, ale właśnie jak ktoś tu napisał w komentarzach - basic zawsze da się zdegradować do funkcji zwykłej domowej szmatki i tyle :) I tak - mam wrażenie że odkąd kupuje basic to przestałam kupować tak dużo ubrań. Więc ten basic to nie do końca taka porażka moim zdaniem. Serio. :)
Mając szafę pełną basiców i nie mieć się w co ubrać to chyba tylko potrafią ludzie, co kupują ciuchy bezmyślnie. Nie mam tego problemu, kupuję bazowe ubrania „pode mnie”, dostosowane do moich potrzeb. Dlatego raczej nie mam małej czarnej, bo nie chodze po takich przyjęciach, źebym jej potrzebowała.
Aniu dziękuję za ten film :) Super się słuchało, dobrze, że dzielisz się z nami tym, co myślisz. Ja lubię basici, ale muszą mieć w sobie rockową lub gotycką nutkę. Inaczej czuję się, jakbym szła na w-f 😂
Mam podobnie do twojej koleżanki. Dobrze mieć kilka basicowych ubrań w szafie. Ale to właśnie za takie nietypowe ubrania z jakimiś ozdóbkami, wzorami lub w nietypowym kolorze dostaję najwięcej komplementów. Wszyscy teraz chodzą ubrani w jednakowej palecie kolorów i jak ktoś się wyłamie z tego schematu to od razu robi wrażenie :D
miałam taki etap, że próbowałam sobie dokupić basici. I rzeczywiście, w wełnianych marynarkach z vinted chodzę, ale to raczej wyjątek, niż reguła. Nie ma tak naprawdę, nawet wśród basiców, fasonów ponadczasowych, bo one przestały już istnieć. Nawet koszula może się różnić sylwetką, i to znacznie. Oczywiście, zakładając że nam zależy na relatywnie modnym wyglądzie, ale to przecież obietnica szafy kapsułowej - zainwestuj na lata. Natomiast moje rzeczy o wyjątkowym fasonie zawsze były plus minus poza modą. Można je stylizować w bardziej basicowy albo zupełnie alternatywny sposób, to kwestia odpowiednich dodatków. I to są rzeczy, które noszę od 8-6 lat, i które zawsze wyglądają dobrze, niezależnie od tego, z czym je zestawię. Bo pasują do mnie, bo je lubię, bo to nie są tak zwane uniwersalne fasony. Mój wełniany płaszcz w stylu Sherlocka ma 7-8 lat, wygląda jak nowy (miemiecka sieciówka Mint&Berry, szkoda że już jej nie ma w Polsce), i będę w nim chodzić co sezon przez kolejne lata. I tak dalej. Nie wszystkie te rzeczy są z dobrych materiałów, ale generalnie przez lata noszenia i prania, nic nigdy im się nie działo. I jestem w stanie skompletować jakiś look, ciekawy czy nie, w kilka minut, po prostu łącząc je z innymi elementami. Teraz już bardzo rzadko kupuję nowe ubrania, i to nie to, że nie miewam faili, ale uczę się, jak je integrować z moją garderobą i jakiś to leci. No i faktycznie ograniczyłam konsumpcję, i to znacznie. A basiców, które kupiłam, poza niektórymi elementami, nie noszę, bo do mnie nie pasują. Dla mnie basic będzie cekinowa spódnica, którą uwielbiam nosić od lat, stylizując ją z innymi rzeczami. I jak mi się wygrzebie nieoczywiste połączenie dwóch rzeczy, które mam, i wyglądają razem dobrze, to jest dla mnie dużo większy zastrzyk dopaminy, niż jakbym kupiła sobie jakąś nową "niezbędną" rzecz. Nie wiem, czy istnieje z tego jakiś wniosek, poza tym żeby szukać rzeczy, które pasują do naszego stylu, nie takich, z których można stworzyć szafę kapsułową czy tam co. No i że najpewniej mamy już większość niezbędnych rzeczy w szafach, tylko że nie zawsze pasują do panującej estetyki.
Ja akurat bardzo lubie ubrania Basic, gladkie, bez wzorów choć zauwazylam że w ostatnim czasie ich jakosc rowniez znacznie sie pogorszyła. Fajne jest to, że co roku są one troche inne bo tak jak powiedziałaś dla każdego co innego może być tym, co bedzie dla niego komfortowe i pasujace do sylwetki 🙂
Ja uwielbiam basici, bo właśnie w takim prostym minimalistycznym stylu się odnalazłam. Mam oczywiście w swojej szafie kilka bardziej oryginalnych czy kolorowych rzeczy, ale jest to niewielki procent. No praktycznie 95% ubrań mam z drugiej ręki i od 10 lat nie kupuję praktycznie w zwykłych sklepach.
Ja kiedyś łapałam się na Basic i całą szafę miałam minimalistyczną ALE trendy i moda wciąż się zmieniają - i nawet Basic za kilka lat jest już przestarzały i mam wrażenie, że paradoksalnie szybciej się zestarzeje. Bo np. Modne są już nie rurki tylko proste, koszulki już nie topy a dłuższe itp. Teraz wolę kupić od czasu do czasu coś na Vinted kierując się tylko własnym stylem 🤍 wtedy zauważyłam, że ubrania służą mi na lata - nawet jeżeli coś jest odjechanego i zakładanego od czasu do czasu - to wciąż mogę to nosić i nosić 😃
Czy powstanie filmik o kupowaniu sprzetow elektronicznych? Mam tutaj na mysli szczegolnie rzeczy takie jak telefony czy laptopy, jak i gdzie je kupowac w sposob jak najbardziej zrownowazony?
Dzięki za ciekawe spostrzeżenia 😊 Jeśli chodzi o szafę kapsułową, dla mnie inspirująca jest Karolina z kanału Ciut Więcej. Dla niej podstawą są kolorowe i wzorzyste rzeczy. Ja nie mam prawie nic we wzory, ale za to nie noszę białych i czarnych ubrań, które są dla wielu osób bazą. Mam brązy, beże, granat i kolor oliwkowy. Śmieszą mnie już trochę "must have", bo tyle lat bez nich przeżyłam. To chyba nie takie "must" 😅
Gdy chodziłam do szkoły, to wstyd było nawet dwa razy w tygodniu założyć to samo. Zaraz były zarty że ta osoba się nie myje, nie pierze ubran. Teraz patrzę na ubrania inaczej i chciałabym się ubierać codziennie w to samo. Mieszkam w Skandynawii i faktycznie basic jest ok tutaj, ale jesień i zima są pod znakiem swetrów.
Bazowe ubrania trzeba dostosować do siebie. Uległam czarowi basicow przez chwilę i próbowałam się przekonać do beżowych spodni, trencza, białej bluzki, czarnych t-shirtow etc. W końcu doszłam do tego, że owszem lubię proste kroje ale kolory bazowe to dla mnie zupełnie inne kolory 😅 teraz to, co mam w szafie faktycznie pasuje do siebie ale beżu tam nie ma.
Ja też tak wyglądam,do tego biednie i jakbym była chora, zmęczona życiem.za to od 11 lat mam z Primarka cienką bluzkę elastyczną z długim rękawem za 2 funty, w żywym odcieniu złamanej pomarańczy.Lezala kilka lat w szafie bo przytyłam,a teraz z radością ją znowu zakładam. Założę byle co do tego,a wyglądam zdrowo i nawet mi makijaż nie jest potrzebny.to jest moja baza do ciemnych kurtek, które niestety jeszcze mam w szafie
U mnie beżo-brązy są w sporej ilości, ale pozbyłam się wszystkich szarych ciuchów (poza jedną piżamą 😂). Kompletnie nie mój kolor. A moje basic spodnie są w kolorze czerwonym i wszystko mi do nich pasuje 😊
Aniu, sprawdź temat butów UGG, które są teraz bardzo na czasie. Jestem w szoku, bo dowiedziałam się, że firmy Ugg i Ugg since 1974 to zupełnie coś innego! (Jedna jest amerykańska, a druga australijska)
Dziś wyswietlił mi się artykuł, że teraz są modne takie paskudne jeansy z szerokimi nogawkami, najlepiej aby zasłaniały buty. Ani to ładne (może wysokie i szczupłe modelki jakoś w nich wyglądają) ani praktyczne, a co najważniejsze: za rok pewnie taki krój bedzie już obciachem i będą wciskać ludzim coś innego. Lepiej aby nosić ciuchy, ktore pasują do sylwetki niż gonić za ulotną modą
U mnie basic to czarny golf i midi czarna spódnica. Codziennie wyglądam prawie tak samo, różni się tylko krój spódnicy i ewentualnie faktura golfu. U mnie się to sprawdza, nigdy nie mam problemu w co się ubrać rano. To są rzeczy kolekcjonowane latami i również noszone przez lata.
Basic to nie jest tabletka na wszystkie problemy. One mają ułatwić, ale nie rozwiązać wszystkie problemy. To bardzo duże uproszczenie: zrobić szafę z bejzików i poza tym nie zmienić nic w swojej głowie. Bejzik musi być po pierwsze w głowie, dopiero potem w szafie. Inaczej nic z tego nie będzie. Bejzik jak Aspiryna? Prozac?
Dla mnie basic to ubrania pierwszego wyboru.choc mam swoja swetrowej słabość (mam ich 18) to każdy jest ‚chodzony’.za to tshirtow mam 4 bo ich nie noszę.generalnie jestem w outfitach uzależniona od pogody i zbiorkomu,bo choc chetnie bym założyła szpilki i bialy plaszcz to nie dojade w czystym stanie do pracy.
Coś mi właśnie śmierdziało z tymi basicami. Mam bardziej alternatywny styl, raczej chodzę ubrana na czarno. Jako że czarny z czarnym się zlewa to mam kilka rzeczy kolorowych, by był ten element zaskoczenia. Kupuję rzeczy dla mnie wyjątkowe, dziwne kroje, długie, które mogę zakładać warstwami. Noszę je latami, dopóki mi się nie rozlecą w rękach, a płaszcz jesienno wiosenny mam od dobrych 6 lat, kupiony w lumpeksie. No i waśnie 95% rzeczy w mojej szafie do siebie pasuje, praktycznie każde spodnie czy spódnicę mogłabym założyć do każdej bluzki, czy koszuli i jakoś by to wyglądało. Mam kilka bardziej strojnych rzeczy, mam sporo takich na co dzień, na jakieś mniej ważne wyjście i jakieś dresy po domu, które ubrudziłam akrylami 5 lat temu. I jak słyszę, że każdy powinien mieć w swojej szafie białą koszulkę i niebieskie jeansy to dostaję spazmów, bo ja nienawidzę niebieskich jeansów i czuję się w nich niekomfortowo, a białą koszulkę to nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam, ale o ile poluję na białą koszulę na vinted, to biała koszulka do majtek, by mi chyba tylko pasowała. Styl to ewolucja, a wprowadzanie rewolucji w szafie, bo jakaś typiarka lub typiarek powiedzieli "bo to przecież musi mieć każdy" jest nieroztropne i pal licho, jeśli komuś się taki basic styl podoba, to pół biedy, gorzej jak komuś się podoba coś zupełnie innego, ale posłucha tej ładnie ubranej pani z ig, bo przecież ona musi się znać. Noście co chcecie, tylko starajcie się sobie nie przeziębić nerek. Koniec roastu. A materiał bardzo fajny do słuchania
Kilkanaście lat temu pracowałam w kameralnym butiku pod Warszawą oraz w Camaieu i to właśnie klasyczne ubrania sprzedawały się najlepiej, szczególnie proste jednokolorowe koszule, gładkie t-shirty czy proste spodnie. Jeszcze tak dużo nie mówiło się o minimalizmie czy szafie kapsułowej, ale myślę, że duży wpływ ma uniwersalność tych rzeczy oraz to, że w tamtym czasie było dość sporo poradników w stylu: '10 rzeczy, które musisz mieć w swojej szafie'. Osobiście bardzo interesuję się stylem pod względem estetycznym, jak on wpływa na postrzeganie, stereotypy i też wpadłam w pułapkę szukania SWOJEGO stylu i przekonania, że może być on jeszcze lepszy, że nie prezentuję się wystarczająco dobrze. Kilka razy podchodziłam do tej typowej szafy kapsułowej, kupiłam też kilka ubrań w beżowym czy brązowym odcieniu, które były wszędzie reklamowane, zrezygnowałam z wzorów, intensywnych kolorów i... czułam się jak przezroczysta. Zastanawiałam się, czemu dziewczyny w Necie wyglądają wręcz oszałamiająco, a ja tak byle jak w rzeczach, które miałyby niby służyć każdemu. Tutaj z pomocą przyszła mi Aly Art, która zrobiła ogromną serię na YT odnośnie systemów tzw. Kibbe body types i Kirschner essences odnośnie budowy ciała i aury poszczególnych typów oraz jak 'to' wydobyć. Uważam, że każdy może ze swojej garderoby utworzyć od razu szafę kapsułową dostosowaną przede wszystkim pod siebie
Tylko ciuszki z drugiej ręki. Z sieciówek niezależnie czy premium czy bieda - nie da się nosić nic dłużej niż niespełna rok. Szczególnie jeśli prowadzisz aktywne życie. Planowe postarzanie produktów powinno być nielegalne. Zabiło mnie to. Czy to znaczy, że nigdy już nie będę miała butów na pół życia? :O
Niestety, w lumpach obecnie też już dominują te byle jakie ciuchy z sieciowek. Coraz trudniej znaleźć coś dobrej jakości. No, ale przynajmniej jest taniej.
@@Mar.Sanford i coraz drożej tak swoją drogą. Najlepsze są takie, gdzie oferują stare niemieckie ciuchy. Mam jeansy 30 letnie zdaje się w idealnym stanie :D
Mogę dorzucić swoją cegiełkę jako już na szczęście była pracownica sieciówki "premium". Od góry mieliśmy narzucone, że mamy "wciskać" klientom jak najwięcej, że jeżeli uda nam się zaprosić go do przymierzalni to już połowa sukcesu, wtedy mamy mu przynosić jak najwięcej (idąc zgodnie z zasadami cross selling i up selling), mówić, że na pewno się przyda, wygląda pięknie itp. Jeśli chodzi o rzeczy typu wełna, kaszmir, miewają ogromny napis na metce, a w składzie kaszmiru było tam rzeczywiście 5%, a wełny 30%. Reszta to miks poliestru, wiskozy, bawełny. Musieliśmy jako pracownicy natomiast podkreślać za wszelką cenę, że ma to troszkę wełny (nie wspominać o poliestrze i o % wełny) i wciskać klientom, że taka ilość wełny nie będzie się mechacić (często jak wyjmowaliśmy z pudełek z dostaw nowe rzeczy, już były delikatnie zmechacone) i że ubrania będą ich ogrzewać (nie będą); ciuchy za 300-400 zł za sztukę... Nie byłam w stanie oszukiwać ludzi i zakłamywać rzeczywistości i nie wciskałam kitu, jednakże presja z góry sprawiła, że po pół roku zrezygnowałam i bardzo się z tego cieszę.
Ja mam po części trochę podobne wnioski. Nawet jak za przykład weźmie się zwykły biały tshirt to może występować w milionie różnych wersji. I dzisiaj modny jest taki fason, a za dwa lata będzie modny inny. Poza tym co osobiście denerwuje mnie w basicach, to to że modne są przede wszystkim obszerne oversizowe kroje. Dla mnie to totalnie nie idzie w parze z byciem basic i ja takiego stylu nie lubię. Jednak bywa, że ciężko kupić basic, który jest niemodny. To w zasadzie czym one się różnią od wszelkich innych ubrań? Jednak z drugiej strony myślę, że to co jest fajne w basicach to to, że mnie one faktycznie ułatwiają tworzenie stylizacji. Kiedyś niespecjalnie interesowałam się modą, a mój styl był w zasadzie brakiem stylu. Moje podejście do zakupów wyglądało tak, że brałam do przymierzalni to co mi wpadło w oko, a później ciężko było stworzyć z tego sensowną stylizację. Od kiedy stawiam na proste fasony i jednolite kolory, to łatwiej to wszystko połączyć niż kiedy każda koszulka ma ciekawy wzorek. Tylko warto sobie uświadomić, że basic rozumiany jako podstawowy element w naszej szafie, to dla każdego może być coś innego. Szafa kapsułowa, gdzie każda rzecz do siebie pasuje moim zdaniem nie istnieje, chyba że mamy naprawdę ograniczoną ilość rzeczy, kolorów i fasonów. Jednak moim zdaniem to jest nudne. Jeśli ktoś interesuje się modą na tyle żeby wiedzieć co to jest szafa kapsułowa, to pewnie nie zadowoli się trzema prostymi tshirtami.
Ja kiedys kupowalam "gładkie" bluzki, teraz "bejziki" 😅 od zawsze to bylo cos co lubiłam, w czym chodziłam, miałam też ubrania wzorzyste, charakterne, jednak na codzień komfort przede wszystkim😊
Uwielbiam basic i minimalizm.. Kupuje tylko to co określam że jest w m o i m stylu tylko to co ma odpowiedni rozmiar i krój oraz kolor i wreszcie nie dubluję oraz co s co nie wymaga do kupowania do tego innej rzeczy.. Nie stać mnie na razie na super materiy ale myślę że z czasem do tego dojdzie i tak utworzy się to o czym marzę 👍😊❤️
W mojej szafie mam same czarne spodnie. Wszystko inne jest kolorowe i z dobrych materiałów. Od początku nie podobały mi się baisicowy styl bo nie mogłabym wyrazić swojego stylu. A poza tym co miałabym zrobić z tym co mam w szafie? Wyrzuć? To podejście od początku było dla mnie nie do przyjęcia. Ważne jest to jak czujemy się w tym co nosimy a nie czy jesteśmy modni. Trendy co chwilę się zmieniają a my nie musimy za nimi ślepo podążać.
Wpadłam na chwilę w te pułapkę, kiedy trend był nowy, ale nie umiałam - i dobrze, wyrzucić swoich dotychczasowych ciuchów. Ma to swoje plusy, ale Basic dla mnie był jak przebranie, a nie jak ubranie. Przebranie osoby dorosłej i poważnej, więc nie najgorzej, ale jednak przebranie. Ciuchy oczywiście zostały i noszę je nadal, ale miksuje je ze swoimi dziwnymi ubraniami i dodatkami.
Ale nie trzeba wyrzucać swoich "starych" ciuchów tylko poczekać aż się już zniszczą i zastąpić je basicami. Nie wierzę ze ktoś tak mógł pomyśleć, szczególnie że ten kanał jest w chuj proeko
@ nigdy nie wyrzuciłam żadnego dobrego ubrania. Ale niestety większość osób patrząc na szafy kapsułowe myśli że Stare ciuchy trzeba wyrzucić w ten lub inny sposób. Nie można sobie zostawić nic starego tylko muszą być nowe rzeczy. Baisici są przydatne ale jeśli nie czujesz się w nich dobrze to nie rób nic na siłę. Trzeba szanować to co mamy. Mam nadzieję że trochę wyjaśniłam o co mi chodziło.
Niepopularna opinia: zupełny basic wygląda dobrze tylko na szczupłych dziewczynach. Mając kilka kg za dużo biały tshirt i jeansy wyglądają okropnie, nie ma w tym nic z Hailey Bieber🤣 kolory, wzory, szalone fasony itp. to mój sposób wyrazu i wpływa na to, jak się czuję… ktoś już tu pisał, że najgorsze jest to, że utożsamia się beżowe bazy z elegancją, a dla mnie to Anna Wintour z wzorem na wzorze uosabia elegancję a nie dziewczyny z przerobioną całą twarzą ale za to w żakieciku w stylu CHANEL. Dla mnie ekstrawagancja często jest obietnica ciekawej osobowości, skoro ktoś przykuł mój wzrok to może i przykuje umysł? Takie luźne rozkminy, nie dajmy się wcisnąć w uniformy! ❤
Mam sie w co ubrac, bo mam duuuza szafe. W sieciowkach nie kupuje urban ani butow. Wysokie obcasy nosilam jak zaczynalam swoja droge zawodowa. Teraz chyba nie mam zadnych obcasow, no I sie nie maluje, nie jem miesa. Ciuchy, buty I torby kocham I lubie miec duzy wybor. Mam dobrej jakosci ubrania, zadnego acrylic czy polyester, zwracam duza uwage na sklady. Acha I kupuje na Temu materialy do mojego handcraftu, bo moge znalezc wszystko w jednym miejscu, bo lubie swoje pieniadze.
Cały czas mam się w co ubrać ;) ile bym nie miała , zawsze mamy się w co ubrać , chyba że dużo przytyjemy albo schudniemy na maksa. Nienawidzę obcasow😅 mam jedne na grubym słupku ile bym nie miała kasy , zdania nie zmienię
Powiedziałabym, że absolutnie każde działanie każdej marki jest nastawione na zwiększenie sprzedaży. Niezależnie, czy to fast fashion, The Row, czy polska marka, nikt nie będzie działał przeciwko sobie. Jedynym sposobem na zmniejszenie konsumpcji są nasze decyzje zakupowe, w kontrze do strategii marek, a zmiana własnego podejścia jest najtrudniejsza do zrealizowania.
Ja mam kilka sztuk ciuchów(bluzka, sweter, kurtka) kupionych w nieistniejącym już szmateksie ponad 11 lat temu i one nadal wyglądają tak samo a nie wiadomo ile były używane przed oddaniem. Tunika z HM nie zmieniła koloru i kształtu od tych 11 lat, nie ma ani jednej dziurki, mimo miękkiego materiału, nie kulkuje się. To jest niesamowite z jak trwałych materiałów kiedyś robiono nawet najtańsze ciuchy. Dla porównania rok temu kupiłam dwa swetry z 100% bawełny "lepszej" jakości i jeden poszedł już na szmatę po domu bo tak się powyciągał i pofalowal.
Pytanie z jakiego materiału są te stare rzeczy. Bo czasami poliestrowe rzeczy są bardzo trwałe, tylko nie koniecznie zdrowe czy komfortowe (w koszulce/sukience poliestrowej z rękawem czuję, że się gotuję)
@katarzyna6209 bluzki z poliestru. Nie wiem jak to jest, że wtedy materiał był tak wytrzymały. Nie oszczędzam ich a nie ma ani dziurki. W nowych ciuchach z poliestru udającego bawełnę zauważyłam tendencję do wypłukiwania się włókien po wielu praniach i materiał robi się taki "rzadszy"
Ja jestem zawsze basic, czerń, biel, szarość i dżins. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ubrania, które mają inny kolor 😅 Wzory i printy też raczej rzadko u mnie goszczą. Ważne dla mnie jest żeby ubrania były bardzo proste i minimalistyczne, bo inaczej czuję się przebrana, nie ubrana.
Ja tam wolę wydać swoje pieniądze w lumpeksie tam też znajdziemy fajne ubrania bazowe i to w ułamku cen marek premium. Ubrania które kocham noszę aż się rozpadną. Tych z którymi mi nie do końca po drodze pozbywam sie na vinted albo oddaję znajomym chociaż nie mam takich ciuchów zbyt wiele. I rak mkże jestem nudna w beżach i brązach ale przynajmniej nie mam dylematów co dzisiaj założyć 😊
Ja to w lumpeksie nic nie mogę znaleźć… mam wrażenie, że wszystko fajne z dobrym składem jest w rozmiarze XXS lub XXL… ja potrzebuję XS/S i z reguły nic nie znajduję
Nope, w życiu :D koszulka jednokolorowa bez jakiegokolwiek motywu? - musieli by mnie torturami zmusić do noszenia :D Ale w sumie... moją bazą są moje kolorowe koszulki, więc jakoś jednak można powiedzieć, że taką bazę mam :D i niczego innego nie noszę ;) Ech, jednak myślę, że moje życie ubraniowe jest takie proste... może dlatego, że jestem facetem, a może dlatego że niemal nigdy nie muszę wyglądać elegancko ;)
Cześć Aniu, mega mnie zainteresowałaś tematem wpływu stanu socjo-ekonomicznego na styl ubierania, czy byłabyś w stanie rozwinąć tą kwestię w następnym filmie? :)
@@AniaGemmaograniczenie konsumpcji tak globalnie nie jest raczej możliwe 🤔ludzka natura chce ciągle więcej, wszystkiego. Fakt że trzeba zacząć od siebie.😊inaczej bym nie słuchała Pani 😊
Tak myslisz? A ja właśnie myślę że nam to wmowili, podczas gdy w rzeczywistości czlowiek potrafi cieszyć się życiem niekonsumujac nadmiernie. trzymam za nas kciuki abyśmy się z niej wyrwali ❤️
@@lonelysoldier17nie przywiązuje się do niczego oprócz ludzi i stąd to przerażenie😂ciuch na dwadzieścia lat nie jest dla mnie bo ja w ciągu tego czasu będę biologicznie i psychicznie innym człowiekiem. Szafa mała , nie sezonowa ale nie na dwadzieścia lat 😊pozdrawiam
cześć!! a może jakiś film o tym jak szukać i wybierać ubrania w lumpach? próbuję czasem coś znaleźć ale wszystko jest z albo z shein albo z plastiku :((
Chyba tylko poświęcić dużo czasu i szukać. Przeglądać nie wszystko, tylko np. ubrania których kolory Cię interesują. Niestety obecnie ciucholandy są zalane plastikowymi ciuchami. Poza tym, te lepsze ciuchy są wykupywanie przez reselerów zaraz po dostawie 😡
Kurcze chyba bym nie zwróciła uwagi nawet na te drobne różnice w kroju. Generalnie z zasady nie kupuję w takich sklepach, jak coś fajnego z drugiej ręki się trafi to jeszcze ok. Juz wolę iść kupić w supermarkecie bo miałam parę ciuchów czy z Tesco czy Auchan i to były/są ubrania, w których później przechodziłam wiele lat.
Przeczytałam o spoko zasadzie dotyczącej pozbywania się nadmiernej ilości rzeczy (ubrań, pierdółek, itp): zasada kupy. Czy jeśli na danej rzeczy byłaby kupa, to byś ją zmyła, czy rzecz wyrzuciła?
Nie do końca rozumiem, o co chodzi z drobnymi różnicami między kolejnymi edycjami produktu. Jeśli kupuję biały t-shirt i po jakimś czasie kupuję kolejny w tym samym sklepie, ale ma on inaczej przeszyty dekolt, to co to ma za znaczenie. Biały t-shirt to nadal biały t-shirt choć nie jest identyczny z poprzednim. Taką sytuację miałam w tym roku i nawet stwierdziłam, że nowy dekolt jest lepszy od poprzedniego.
Przypomniałam sobie o Twoim kanale jak wczoraj obejrzałam filmik polskiego perfumiarza na temat uzależnienia od perfum: th-cam.com/video/lCbGFvjbDmI/w-d-xo.html&t . Sugerował on iż bardzo popularny obecnie Baccarat Rouge zawdzięcza to głownie specjalnie zaprojektowanej formule mającej uzależnić odbiorce jak od heroiny! Uważam że ma to wiele sensu- bo zapach ten jest nieprzyjemny a zyskał przy tym tak wielu odbiorców i byłoby świetnie gdybyś również ty poruszyła ten temat.
Ubrania bazowe to przeważnie klasyczny styl - a czy każdy lubi klasykę...no nie, to znaczy że nie dla każdego te basiki są. Szafa kapsilowa może nie zawierać żadnego ciuchu z basiku. Prawidłowa szafa kapsulowa buduję się w oparciu na Twoje codzienne życie: obowiązki, praca, dom i t.p. Ponadczasowe rzeczy nie muszą być modne. Muszą Ci pasować I odzwierciedlać TWOJ styl, to do czego Cię ciągnie, co masz wewnątrz, Twój charakter. Kupować będziesz zawsze - życie się zmienia i Twój styl też się zmienia. Dobra stylistka pomoże Ci i nie będzie namawiać Cię na rzeczy które Ci się nie podobają. Skorzystanie z usług stylisty - to nie znaczy zmienić w całości garderobę, można stworzyć nowe zestawy z tego co masz. A może się zdarzyć tak że 70% tych rzeczy co masz po prostu nie nosisz, bo coś ... brak butów, brak torebki, brak gory pasującej, za małe, za duże, straciło wygląd - skulkowało się i t.p. O wełnie - pranie chemiczne lub tylko ręczne (patrz na metkę) bez wyciskania i wieszania na wieszak (bo się rozciągnie), suszyć na płasko. W pralce nie prać! Tak, wiem ze jest program wełna, ale lepiej nie ryzykować, a i odpowiedni płyn powinien być i temperatura wody. I kto chcę w to się bawić? Ubrania - to inwestycja w siebie. To jak pójść do fryzjera. Jak Cię widzą, tak Cię piszą. No ale bez przesady w nowych cuchach codziennie nie trzeba chodzić, przecież nie jesteś bohaterką filmu "Djabel ubiera się w Prada".
Uważam, że inwestycją we mnie jest dzień spędzony na rowerze. Ma 25 lat i z roku na rąk coraz bardziej mam gdzieś to jak wygladam. Nowych ciuchów nie kupuję od dwóch lat. Fryzjera też. Ludzie stanowczo przywiązują za dużą wagę do wyglądu.
@rozowybelkot Niestety żeby dostać dobrą pracę - trzeba ładnie wyglądać, randkowanie - treba ładnie wyglądać, po dziecko do szkoły - tez trzeba ładnie wyglądać. Jak masz gdzieś jak wyglądasz może jesteś zadowolona z tego życia co masz i nie potrzebujesz żadnych zmian (nowej pracy i t.p.) . Jak nie kupujesz nowych rzeczy przez 2 lata, to znaczy że obecnie w szafie masz dobre ciuchy, które dobrze Ci służą no i znaczy to że twoj rozmiar się nie zmienia.
@@minializm dla mnie dobra praca to taka, w której wygląd nie jest ważny. Zresztą prace, w których wymagany jest np. elegancki dress code należą do mniejszości możliwych zawodów. No cóż mi się udało znaleźć partnera bez randkowania i jestem pewna, że spotkałam ludzi w związkach, którzy odbiegają od aktualnych kanonów piękna. Trzeciego totalnie nie rozumiem, a przechodząc koło szkoły często widzę mamy w wyciągniętych dresach. Chyba przedawkowałaś instragram, wyjdź może z domu popatrz na normalnych ludzi.
Ja troche wpadlam w sidla polskich marek...nie kupuje w ogole w sieciowkach, głownie lumpy ale jest na rynku tyle fajnych polskich marek ze kilka ciuchow kupiłam..mają cudowna jakosc ale to nadal nowy ,nie wiem czy potrzebny ciuch😢
Piateczka dla Mariki. Jak uslyszalam o uniformie to siadlam i sie okazalo ze dla mnie uniformem sa sukienki koszulowe. I przestalam mieć wyrzutu sumienia ktore powodowaly u mnie filmiki minimalisyow jakoby powonnam mieć x ubran. Sukienek mam kilkadziesiąt ale chodze we wszystkich - a jak nie chodze to kierunek vinted. mam jedna ukochana marke ktora ma super jakosci tych sukienek i rowniez wykupuje je na vinted za 20% ceny 😂 a uniqlo akurat pokochalam bo znalazlam tam spodnie ktore sa na mnie jak szyte.
Ania, sorry, ale widzisz wełnę zmechacona lub która się kurczy z fast Fashion, bo ludzi nie stac na kaszmir z innych marek. Kaszmiru z fast fashion jest nieporównywalnie więcej niż lepszej jakości kaszmiru, dlatego ludzie piorąc go niszcząc. Skoro czegoś jest 100 a drugiego 10 to oczywiście więcej będziesz widzieć tego czego jest więcej. To nie jest dowod na to że fast Fashion jest kaszmir jest gorszej jakości dlatego się kurczy.
To, że dzianina się filcuje, wcale nie świadczy o jej złej jakości. Filcowanie jest naturalnym procesem, więc im łatwiej da się daną dzianinę zfilcować, tym większa pewność, że jest to włókno naturalne i nie poddawane procesor "ulepszania". Wielu producentów poddaje włókna polimeryzacji, dzięki czemu włókna są"głatkie" i nie ulegają filcowaniu. Niestety jest to proces chemiczny, którego jedynym plusem jest brak wrażliwości dzianiny na tarcie i wysokie temperatury, więc pozwala na pranie w pralce. Niestety proces ten niszczy przy tym naturalne właściwości wełny jak "samooczyszczanie", i zmniejsza jest właściwości termiczne.
@@AniaGemma niestety nie wiem co kryje się pod terminem "prewashed". W dziewiarskiem świecie są włóczki zwane "superwash", i wiem, że w tworzeniu dzianin przez producentów odzieży te włókna też są używane. Proces tworzenia włókien superwash polega na chemicznym usunięciu łusek, których zbudowane jest wełna. ( wełna to włókno białkowe, które tworzą małe, nadchodzące na siebie łuski. Właśnie zmiana temperatur, czy tarcie powoduje otwieranie się i sklejanie tych łusek, i powstanie filcu). Niszczenie łusek odbywa się zazwyczaj przez chlorowanie włókien, np. podchlorynem. Następnie wełna jest prana, a chlor neutralizowany. Poczym nakłada się powłokę z żywicy syntetycznej (poliamid/epichlorodrynr czy poliuretan). Taka wełna odporna jest na zmiany temperatur, tarcie, ale też lepiej się wybarwia.
(To będzie długa historia) Od kiedy pamiętam to moja mama kupowała ubrania w lumpeksach i zawsze przykładała wagę do jakości, materiału, rozsądnej ceny. Dodatkowo od dawna jest wielką miłośniczką stylu skandynawskiego - wystrój wnętrz, styl ubioru czy styl życia. Dbała, abym ja i mój brat mieli ubrania zrobione z bawełny, wełny, kaszmiru, a kurtki na zimę były wypchane piórami, a nie plastkiem. Można wywnioskować, że moi rodzice zarabiali niewiadomo ile. Otóż nie do końca. Kiedyś w lumpach był świetny towar sprowadzony z krajów skandynawskich w absurdalnie niskich cenach, a teraz jest to rzadkość.
Dodatkowo moja mama zawsze zwracała uwagę, aby buty były wypastowane, ubrania czyste, wyprasowane, paznokcie zadbane, krótkie, pomalowane jednym kolorem, włosy umyte, a makijaż był delikatny. To mnie uczyło, że można wyglądać skromnie, minimalistyczne, bo jednak jako dziecko szybko uczymy się nowych wzorców.
W mojej szafie zawsze znajdowały się wspomniane w filmiku basiki - gładkie, proste t-shirty, gładkie bluzki z długim rękawem, zwykłe jeansy, zwykłe sweterki. Dla mnie od zawsze to było logiczne, dlaczego takie artykuły mam w swojej szafie. Zastanawiające jest to, że moi rówieśnicy i ich rodziny nie praktykowali tego. Pamiętam moją przyjaciółkę, która miała chyba z 15 par spodni, z 10 bluz, 20 różnych bluzek, topów itd. i ciągle mówiła "nie mam się w co ubrać". U mnie w szafie była 1/3 jej garderoby i nigdy nie było u mnie tego problemu. Potem kiedy pojawił się ten trend bycia basic to nadal miała ten problem. W sumie nie tylko ona, bo i inne dziewczyny z klasy. Również nadal śmiały się ze mne, że kupuję odzież w "sklepach dla bezdomnych".
Wiem, że podaję teraz dowód anegdotyczny. Jednak ten problem nie występuje tylko w jednej wsi pod Warszawą, a na całym świecie. To nie ubrania mają nagle wszystko zmieniać. Tu chodzi o mindset i dojrzałość. Przestać być obłudnym i łykać wszystko jak pelikan. Dostosować naszą przestrzeń pod siebie, nasze potrzeby i wartości. Pozdrawiam❤
Teraz koleżanki pewnie mówiły, że jesteś trendy, bo kupowanie w lumpach jest już powszedne i stało się modne. Dajmy na to takie vintage shopy, gdzie jakiś stary ciuch kosztuje niebotyczne pieniądze 😱
@@cosmo_karol zazdro takiego startu :)
A z ciekawości: styl życia skandynawski, to znaczy jaki? Bo spędziłam kilka miesięcy w Norwegii i jeśli mogę coś nazwać stylem życia, to na pewno spędzanie jak największej ilości czasu na świeżym powietrzu, na spacerze, sporcie, itp., niezależnie od pogody, ale może o coś innego chodzi
Ja chciałabym kupować w lumpach, ale w ogóle nie umiem tam szukać. Jeszcze teraz, gdy wszyscy koczują pod sklepem w oczekiwaniu na dostawę, żeby kupić i sprzedać drożej w internecie XD
👍❤️... Lubię basic i minimalizm.. I mniej tym lepiej i b kreatywnie 😊
Za każdym razem jak widzę filmik "to każda kobieta musi mieć w swojej szafie" to mam 99% pewności, że pani wyciągnie zaraz coś czego nigdy bym nie założyła xD
Biała koszula. Leżała kilka lat w szafie nie założona ani razu. Marynarki. Żakiety. Spodnie. Białe t-shirty. Nic z tego nie noszę.
@@Ruth-xj8oe mam tak samo xD
W punkt! 😂
No co Wy xD nie ma nic lepszego niż biała koszula, zawsze gdy nie mam za bardzo pomysłu na siebie to sięgam po białą koszulę. Czasem gładką błękitną 😅
@crystall4813 ja noszę głównie sukienki. Nie trzeba myśleć, bo jeden kawałek materiału i cały outfit gotowy. A nie ma okazji dla kobiety, gdzie sukienka nie jest dobra
Parę lat temu zainwestowałam w maszynę do szycia i sama modyfikuję ciuchy lub tworzę nowe ze starych. Oczywiście, szyć trzeba się nauczyć i poświęcić na to dużo czasu, ale dla późniejszych efektów - warto!
Mam to samo … moja mama zawsze kiedy ja prosiłam o to żeby mnie nauczyła szyć (jeszcze za dzieciaka ) mówiła “po co , wszytsko można kupić”. Nigdy tego nie rozumiałam - lata później narzeczony kupił mi bardzo prostą maszynę do szycia z lidla. Jest ze mną ten prezent ponad 10 lat i uwielbiam szyć , przerabiać, skracać, robić zaszewki … jednym słowem dopasowywać do siebie … może tego nie widać , a ja i tak nie lubię się rzucać w oczy ani przyciągać uwagi … lubię się ze sobą dobrze czuć i tyle. Moja mama już nie szyje od lat - kupuję gotowe - ja odwrotnie szkoda tylko że nie chciała nic mi pokazać bo na pewno umiałabym więcej niż umiem
Super dziewczyny……..żałuję, że gdy byłam małą dziewczynką uciekałam od prababci która chciała mnie uczyć szyć
Ja kupuję tak, aby każdy ciuch, który planuję zakupić pasował do pięciu, które już mam. Polecam.
też tak robię! Zawsze przed zakupem kminię, czy będzie on pasować choć do części moich ubrań.
Oj tak. Tez juz o tym myślę. Bo czasem piekne spodnie, czy sukienka, a butów nie dało sie dobrać 😢
@@tita6620albo buty w fantazyjnym kolorze, które pasują tylko do jednego ciucha
Kupowalam wiele basiców, finalnie ich nie nosze, bo po prostu nie są w moim stylu. Kupuje w lumpach szalone rzeczy i wreszcie wiem w co sie ubrac, bo ubieram sie po swojemu
Tez zauwazylam jakis czas temu ten absurd zwiazany z Basikami.nawet napisalam jednej stylistce ze co tydzien ma filmik z nowymi Basikami a to na lato,a to na jesien, a to na wieczor itd. Tez wyrzucilam kilka rzeczy w imie minimalizmu a potem musialam dokaldnie tego samego szukac po sklepach- takze zlota i popularna rada wielu stylistek zeby wyrzucac rzeczy ktorych od roku sie nie zalozylo tez tylko napedza konsumpcjonizm. Mnie denerwuje tez to ze nikt tyle o odpowiedzialnym kupiwaniu nie gada co wlasnie stylistki ale tez zadna inna "grupa zawodowa" tak tego wszystkieho nie napedzanjak one wlasnie. Ot kolejny absurd.pozdrawiam
Tak. Z tym wyrzucaniem prawda. Mam w szafie ciuchy, których nie noszę długo, a potem znów zakładam.
U mnie w szafie tzw Basic od zawsze. Wszelkie próby kupowania jakiś bardziej modowych sztuk kończyło się porażką i oddawaniem ciucha. Zaletą Basic jest to, że nie stoję przed szafą rano i nie dumam co ubrać - wszystko pasuje i we wszystkim czuję się dobrze. Jestem też odporna na okazje zakupowe, dokupuję nowe sztuki jak coś się zużywa (zużyte często trafia do asortymentu "po domu"), bo nie mam pokus żeby sobie tym zakupem poprawiać humor. Jeżeli chodzi o jakość to czysta loteria - zdarzało mi się kupić cuchy na lata w sklepach fast fasion jak i wujową jakość marek premium.
Nie ma niczego złego w promocjach, myślę że lepiej trochę wcześniej zacząć „polować” za czymś, co wiesz że będziesz potrzebować, niż czekać aż już się ta rzecz całkiem rozleci. Ja mam większość ubrań z promocji nawet -70%, choć kupuję tylko rzeczy, które potrzebuję. Kwestia planowania.:)
Aniu, bardzo ci dziękuję za twoje filmy. A po drugie dziękuję ci za te wypowiedź o tym że ubrania mogą i powinny służyć nam latami. I mówimy tu nie o 2-5 latach, a o 15-20-25 latach. Mam 44 lata i posiadam w swojej szafie np swetry, koszule, podkoszulki czy spodnie i sukienki które mają często 20 lat i są dobrej jakości. Właśnie wielokrotnie mnie dziwiło, że influenserki odnosząc się do ubrań z własnych szaf podkreślają że noszą coś bardzo długo... nawet 3lata. Oczywiście😘 mam dużo ubrań. Lubię. Ale jeśli mam ulubiony określony styl, wiem co pasuje do mojej sylwetki, wiem w czym czuje się dobrze i wydaje mi się że dobrze wyglądam. "Nie namawiam" się na zmianę garderoby co sezon lub co rok. Te podstawowe ubrania takie jak bielizna wymieniam częściej. Dlatego wielkie dzięki, że jest jeszcze ktoś kto uważa że to normalne nosić ubrania latami😂. A moda zatacza koło❤ więc zawsze jestem ba bieżąco 🥰🍁🍁🌞🌞🍄
Oj zdecydowanie moda zatacza koło 😊 Moja mama ma 60 lat a ja 28 i noszę marynarkę z jej czasów młodości. To chyba najlepszej jakości ciuch w mojej szafie i mój absolutnie ulubiony 😍
Nie wiem, jaka jest wyższość moralna dużej szafy z ubraniami zebranymi na przestrzeni lat nad małą szafą z częściej wymienianymi ubraniami.
@@average_coverage właśnie też o tym pomyślałam, że to wiadomo, że jak ktoś ma dużo ubrań, to będa one zużywały się wolniej. Co to znaczy, że coś nam powinno służyć 10lat? - czyli ile razy to zostało założone/uprane? Bo chyba dopiero mając taki odnośnik, możemy coś do siebie porównać?
20-25 letnie ubrania to jakaś mżonka, pomijając trwałośc, kolory, fasony które siłą rzeczy zmieniaja sie z czasem pod wpływem różnych czynników (pranie, pogoda, pot) to jest jeszcze sylwetka, która u 90% ludzi zmienia sie z czasem i spodnie czy koszula, po 20 latach nie będzie dopasowana tak samo jak w momencie kupna. Oczywiście nawet dzisiejszy "basic" przetwa 20 a nawet smiem twierdzić ze i 100lat, tylko po co?
@@jannowak27moja dziewczyna ma kilka krótkich sukienek mini, dwie białe bluzeczki po babci, na których babcia sama wyhaftowała kwiatuszki na dekolcie i rekawkach. Każdego lata w nich chodzi, pierze i nic sie z nimi nie dzieje. Wszystkie sa z konca lat 70, totalnie niemodne, nie w trendach, a kazda dziewczyna zawsze pyta gdzie kupila takie rzeczy...
Pamiętam jak dziś ulgę, jaką poczułam, gdy oddałam w świat swój beżowy trencz, który kupiłam pod wpływem fascynacji szafą kapsułową 😅 Nosiłam go sporadycznie i za każdym razem gdy miałam go na sobie czułam się jak nie ja, jak zniewolony czyjąś wizją mnie przebieraniec, aż w końcu odpuściłam, wolę siebie w ramoneskach i prostych płaszczach ❤
Oj poszalałaś z tym XIX w. 😂 w czasie szybkiego rozwoju przemysłu bardzo dużo eksperymentowano, przez co np. jedwabie z XIX w. w tym momencie są w bardzo tragicznym stanie. Może na pierwszy rzut oka nieźle się prezentują w muzeach, ale to zasługa konserwatorek tkanin, a nie sposobu produkcji.
Ja dzięki Tobie przekonałam się do wełnianych rzeczy i to zmieniło życie. 👌 Nawet biegam w wełnie i wreszcie nie marznę zimą.
Chciałabym żeby ludzie poświęcali tyle czasu na czytanie książek czy chodzenie do instytucji kultury ile na ubiór i tworzenie "stylu"...
Bardzo popieram 👍
To atawizm; po Edenie homo sapiens zaczął się ubierać w skóry,a był jeszcze analfabetą walczącym o ogień.
Super temat!
Według mnie nie ma czegoś takiego jak uniwersalny ciuch ;/ Kompletnie nie lubię tej narracji sieciówek i mainstreamu, jakby te ciuchy były niezbędne i dla każdego.
Uważam że każdy ma swoje bazy w szafie, ale najpierw trzeba być świadomym przynajmniej kilku rzeczy - ulubionych krojów (sylwetek), swojego stylu życia i ulubionych elementów.
Anegdota - Gdy zainteresowałam się modą zrównoważoną, to kupiłam sobie z drugiej ręki dwa płaszcze. Byłam podjarana dobrymi składami, siedziałam godzinami na vinted i kupiłam jeden z odrębnej marki, w moim stylu, mniejwęcej w wygodnym dla mnie kroju. Drugi był cały z wełny, prosty, ładny i w jednym z moich ulubionych kolorów. Mimo iż ten pierwszy jest chyba cały z poliestru, to finalnie nosiłam go przez 90% czasu ;/ Cudny, wełniany płaszcz był zbyt prosty w kroju, pasował głównie do spodni i luźnych swetrów, których prawie nie noszę, zaginał materiał spódnic i wcale nie wyglądał dobrze jako tło do moich innych ubrań. Miał również za mało guzików, a mieszkam w miejscu bardzo wietrznym, więc cały czas materiał powiewał na wszystkie strony i odkrywał moje nogi. Sprzedałam go.
Zgadzam się totalnie ze zdaniem dziewczyny, o której wspomniałaś na końcu ;D Dla każdego bazą jest coś innego. Nawet osoby, które na minimalizm stawiają w modzie ulubionym krojem, lub kolorem będzie coś innego. Dla mnie chociażby pierwszym wyborem będzie zawsze spódnica, zamiast spodni.
Oj mam tak samo, mam kilkanaście psr spodni a i tak zawsze się kończy na spódniczce, jak szukam w co się ubrać. Nie pamiętam kiedy miałam spodnie na sobie
@@agatix7 kilkanaście par spodni xd a spódnic pewnie kilkadziesiąt
@@kiisan3506 A co ciebie to obchodzi xd
Nikt tego problemu lepiej nie wytłumaczył. Dzięki 😊. Daję suba i zostaję 👍
Fakt, że fasony basic się zmieniają, pamiętam, że 15 lat temu podstawowe koszulki były bardzo obcisłe, z dodatkiem elastanu, z bardzo krótkim rękawem. Obecnie jest to t-shirt bliższy temu męskiemu odpowiednikowi, bo bardziej eleganckie jest opływanie ciała materiałem niż obściskiwanie. I chwała za to! Mam sporo bluzek sprzed jakichś 10 lat, ale to właśnie te luźniejsze, kupione w ciągu ostatnich 2-3 noszę najchętniej. Mimo uniwersalnych elementów, moja szafa tak bardzo nie jest typowo basic😂 uwielbiam wzory i kolory, w tym roku nieco przystopowałam, ale na koniec i tak kupiłam kolorową koszulkę z kotkiem😂 ale dość, na ten rok jeszcze tylko płaszcz zimowy w planach (i tu akurat basic koniecznie!).
Ja uzywam tych obcislych pod np koszule dzinsowa zeby nie bylo widac dekoltu. Super wygladam
A ja od jakichś dwóch lat zaczęłam kupować praktycznie same basici. Zrezygnowałam prawie całkowicie z kwiatkow i innych wzorów. I w końcu zniknal mi problem ze nie mam się w co ubrać
Osobiście nie lubię basicowych ubran, mam kilka prostych ubran ( tshirtow np). Prawie nigdy ich nie noszę bo są zbyt nudne. Przeważnie wybieram jakieś ciekawe bluzki
Bo to już tak jest że wielokolorowa pstrokata kiecka baza pasuje do każdego koloru który na tej kiecce się znajduje więc możemy zmieniać żakiety sweterki buciki czy co tam jeszcze i to ciągle pasuje. Tak samo na przykład rozpinany sweterek w wielokolorowe paski będzie pasował do wszystkiego w kolorze dowolnego paska. Tak że kolorowości pstrokacizna są dobre. Im więcej kolorów na jednym elemencie odzieży tym większa możliwość manewru.
Muszę przyznać, że niesamowite jest dla mnie to, jak bardzo dużo czasu ludzie poświęcają na zastanawianie się, co na siebie włożyć. Nigdy w sumie nie miałam tego problemu, po prostu zakładałam rzeczy, które miałam ochotę założyć... I tyle. Zero filozofii w tym, po prostu zakładam koszulkę i idę do szkoły/pracy, nara. Wiem, że poprzez modę możemy wyrażać siebie i ja też wyrażam siebie swoimi ubraniami (no bo mam jakieś koszulki od Dema czy Jarońskiego, mam taką z Rohirrimami, czy coś), ale nie wyobrażam sobie roztrząsania tego, czy aby skarpety pasują mi do tego odcienia koszulki, i czy aby na pewno te spodnie z tymi majtkami, etc XD No szkoda życia, szkoda życia...
Odnośnie basiców, mam pytanie gdzie się podziały zwykłe, 100% bawełniane koszulki i bluzki?Odwiedziłam ostatnio kilka sieciówek (np. C&A, Mohito) i nie znalazłam NIC w 100% bawełnianego. Hiciorem dla mnie był sweter w Mohito o składzie akryl/poliester, gdzie zalecane jest pranie ręczne xD Albo poliestrowe płaszcze w Ochniku za grube setki złotych.. Gdzie się podziały naturalne materiały?
Ja od kilku lat szukam czarnej, w 100% bawełnianej bluzy i porządnej spódnicy/sukienki z lnu... ;(
@@joannaaska1411 proszę sprawdzić bluzy w Medicine
Ostatnio w Medicine kupowałam i tam były bardzo spoko z niezłym składem. C&A też okej skład miało, więc chyba którejś z nas się trafiło tak. Ale fakt, jak się chce kupić białą bawełnianą koszulkę ,,wuefową" by np. potem ją przemalować, to ma problem
@@joannaaska1411O bożu tak, w ogóle poszukiwania spódnicy teraz to jest gorsze niż szukanie złota. Albo do kostek, albo miniówy, a najwięcej rzucają tych śmieciowych szortospódnic. Jako ktoś, kto tylko chodzi w spódnicach, znam Twój ból
Hej :) ja zaczęłam kupować w MyBasic i bardzo mi przypadła do gustu, polecam
Moja szafa to tylko basic czarny i biały. Dobra jakość, dobra bawełna, wyjątek to dobry jeans. Od lat się tak ubieram. Nie spędzam myśląc co pasuje co nie, szybko robię pranie. Pozdrawiam.
Dodam jeszcze, gdy mam gorszy basic jest do spania,a następnie degraduje go jako bawełniana szmatka do sprzątania.
Podziwiam. Ja jednak potrzebuję czasem trochę koloru chociaż kocham czarny.
@@evv.b Mam podobnie, choć wybieram i bardziej "jaskrawe" kolory. Ale wygoda i to, że właśnie nie spędzam czasu na wyborze w co się ubrać to jest coś co uwielbiam.
@@Marta-hq8np to nie musi być czarny i biały ;) wystarczy po prostu wybrać swoje ulubione kolory i kupować w nich ubrania :)
Basiki stworzyły w ogóle cały trend modowy, który mogę ocenić jako "beżowa plama". Ogólnie ja najlepiej czuję się w tego typu ciuchach, ale fakt, że social media zalewa fala takich stylizacji i jeszcze przypisuje im się łatkę klasycznej elegancji, jakby klasyczna elegancja nie uznawała kolorów innych niż beże i szarości jest aż śmieszne. Dla mnie osobiście basic to baza dobrych jakościowo ubrań stanowiących podstawę szafy, ale dostosowanych do gustów, sylwetki, typu urody oraz stylu życia konkretnej osoby. Tak więc faktycznie trudno oczekiwać, by przedszkolanka, która cały dzień biega za maluchami, miała tę samą basikową garderobę, co dyrektorka generalna w korpo. Ciekawe, że wszyscy daliśmy się w to wciągnąć.
Współczesny świat miał także dać nam szeroki dostęp do różnych fasonów, tak abym mogła w każdym momencie łatwo zakupić spodnie z wysokim stanem o prostej nogawce, a koleżanka biodrówki skinny. Tymczasem znów wpadamy w pułapkę, że wcale nie tak łatwo dostać podstawę, która dla nas jest podstawą.
Wlasnie jestem w Rzymie i dopadłam stacjonarny sklep Uniqlo. Jestem fanka!
Wlasnie przechodzę troche transformacje ciuchową: kiedys chodziłam cały rok w sukienkach, w tym roku po wieeelu latach zdecydowałam sie na spodnie. A jak spodnie, to potrzebne sa tez góry. I wlasnie Uniqlo bardzo mi spasowalo.
U mnie chyba finalnie będzie wygladalo to tak, ze zima będzie bardziej basicowa, za to w lato, gdzie bardziej widać co sie nosi, kolorowe i fantazyjne.
Jedynym nałogiem z którym walcze od dawna jest Pani kanał!!Więc zwracam się z prośbą o pomoc w uzyskaniu dostępu do terapii czy cokolwiek innego, bo brak mi wiecznie czasu,pieniążków oraz innych zainteresowań!! Pozdr!!😄
Ja uwilbiam jasne kolory od kilku lat , jak niedawno otwierałam szafę i wszystko było czarne, tak teraz jest beżowe. Lepiej się czuję w jasnym i szczególnie w zimie widzę różnicę kiedy wszyscy nagle na czarno jak te kruki 😊
Bardzo podoba mi się tytuł ❤
Dziękuję za przedstawienie tej problematyki. Od dziś będę uważniejsza.
Moja szafa to praktycznie sam basic. Noszę rozmiar 44, więc nawet jakbym chciała ubierać się modowo, to jest to bardzo trudne. Poza tym basic jest komfortowy i wygodny - nie tracę czasu na wybieranie w co się ubrać - biorę jakiekolwiek spodnie i jakąkolwiek bluzkę i to w miarę ze sobą gra. Myślę że też mój styl życia sprzyja basicom - pracuje zdalnie i rzadko wychodzę z domu, więc tez nie muszę "wyglądać". Myślę że nawet jakbym wychodziła z domu to wybierałabym basic na co dzień. Z jakością bywa różnie, ale właśnie jak ktoś tu napisał w komentarzach - basic zawsze da się zdegradować do funkcji zwykłej domowej szmatki i tyle :) I tak - mam wrażenie że odkąd kupuje basic to przestałam kupować tak dużo ubrań. Więc ten basic to nie do końca taka porażka moim zdaniem. Serio. :)
Mając szafę pełną basiców i nie mieć się w co ubrać to chyba tylko potrafią ludzie, co kupują ciuchy bezmyślnie. Nie mam tego problemu, kupuję bazowe ubrania „pode mnie”, dostosowane do moich potrzeb. Dlatego raczej nie mam małej czarnej, bo nie chodze po takich przyjęciach, źebym jej potrzebowała.
Aniu dziękuję za ten film :) Super się słuchało, dobrze, że dzielisz się z nami tym, co myślisz. Ja lubię basici, ale muszą mieć w sobie rockową lub gotycką nutkę. Inaczej czuję się, jakbym szła na w-f 😂
Mam podobnie do twojej koleżanki. Dobrze mieć kilka basicowych ubrań w szafie. Ale to właśnie za takie nietypowe ubrania z jakimiś ozdóbkami, wzorami lub w nietypowym kolorze dostaję najwięcej komplementów. Wszyscy teraz chodzą ubrani w jednakowej palecie kolorów i jak ktoś się wyłamie z tego schematu to od razu robi wrażenie :D
Jestes fantastyczna. Trudno znaleźć druga taką podkasterke😊😊😊
miałam taki etap, że próbowałam sobie dokupić basici. I rzeczywiście, w wełnianych marynarkach z vinted chodzę, ale to raczej wyjątek, niż reguła. Nie ma tak naprawdę, nawet wśród basiców, fasonów ponadczasowych, bo one przestały już istnieć. Nawet koszula może się różnić sylwetką, i to znacznie. Oczywiście, zakładając że nam zależy na relatywnie modnym wyglądzie, ale to przecież obietnica szafy kapsułowej - zainwestuj na lata.
Natomiast moje rzeczy o wyjątkowym fasonie zawsze były plus minus poza modą. Można je stylizować w bardziej basicowy albo zupełnie alternatywny sposób, to kwestia odpowiednich dodatków. I to są rzeczy, które noszę od 8-6 lat, i które zawsze wyglądają dobrze, niezależnie od tego, z czym je zestawię. Bo pasują do mnie, bo je lubię, bo to nie są tak zwane uniwersalne fasony. Mój wełniany płaszcz w stylu Sherlocka ma 7-8 lat, wygląda jak nowy (miemiecka sieciówka Mint&Berry, szkoda że już jej nie ma w Polsce), i będę w nim chodzić co sezon przez kolejne lata. I tak dalej. Nie wszystkie te rzeczy są z dobrych materiałów, ale generalnie przez lata noszenia i prania, nic nigdy im się nie działo. I jestem w stanie skompletować jakiś look, ciekawy czy nie, w kilka minut, po prostu łącząc je z innymi elementami. Teraz już bardzo rzadko kupuję nowe ubrania, i to nie to, że nie miewam faili, ale uczę się, jak je integrować z moją garderobą i jakiś to leci. No i faktycznie ograniczyłam konsumpcję, i to znacznie.
A basiców, które kupiłam, poza niektórymi elementami, nie noszę, bo do mnie nie pasują. Dla mnie basic będzie cekinowa spódnica, którą uwielbiam nosić od lat, stylizując ją z innymi rzeczami. I jak mi się wygrzebie nieoczywiste połączenie dwóch rzeczy, które mam, i wyglądają razem dobrze, to jest dla mnie dużo większy zastrzyk dopaminy, niż jakbym kupiła sobie jakąś nową "niezbędną" rzecz.
Nie wiem, czy istnieje z tego jakiś wniosek, poza tym żeby szukać rzeczy, które pasują do naszego stylu, nie takich, z których można stworzyć szafę kapsułową czy tam co. No i że najpewniej mamy już większość niezbędnych rzeczy w szafach, tylko że nie zawsze pasują do panującej estetyki.
Ja akurat bardzo lubie ubrania Basic, gladkie, bez wzorów choć zauwazylam że w ostatnim czasie ich jakosc rowniez znacznie sie pogorszyła. Fajne jest to, że co roku są one troche inne bo tak jak powiedziałaś dla każdego co innego może być tym, co bedzie dla niego komfortowe i pasujace do sylwetki 🙂
Ja uwielbiam basici, bo właśnie w takim prostym minimalistycznym stylu się odnalazłam. Mam oczywiście w swojej szafie kilka bardziej oryginalnych czy kolorowych rzeczy, ale jest to niewielki procent. No praktycznie 95% ubrań mam z drugiej ręki i od 10 lat nie kupuję praktycznie w zwykłych sklepach.
Ja kiedyś łapałam się na Basic i całą szafę miałam minimalistyczną ALE trendy i moda wciąż się zmieniają - i nawet Basic za kilka lat jest już przestarzały i mam wrażenie, że paradoksalnie szybciej się zestarzeje. Bo np. Modne są już nie rurki tylko proste, koszulki już nie topy a dłuższe itp. Teraz wolę kupić od czasu do czasu coś na Vinted kierując się tylko własnym stylem 🤍 wtedy zauważyłam, że ubrania służą mi na lata - nawet jeżeli coś jest odjechanego i zakładanego od czasu do czasu - to wciąż mogę to nosić i nosić 😃
Czy powstanie filmik o kupowaniu sprzetow elektronicznych? Mam tutaj na mysli szczegolnie rzeczy takie jak telefony czy laptopy, jak i gdzie je kupowac w sposob jak najbardziej zrownowazony?
O, też jestem za :) to też ciekawe tematy, nie tylko ubrania...
Dzięki za ciekawe spostrzeżenia 😊 Jeśli chodzi o szafę kapsułową, dla mnie inspirująca jest Karolina z kanału Ciut Więcej. Dla niej podstawą są kolorowe i wzorzyste rzeczy. Ja nie mam prawie nic we wzory, ale za to nie noszę białych i czarnych ubrań, które są dla wielu osób bazą. Mam brązy, beże, granat i kolor oliwkowy. Śmieszą mnie już trochę "must have", bo tyle lat bez nich przeżyłam. To chyba nie takie "must" 😅
Gdy chodziłam do szkoły, to wstyd było nawet dwa razy w tygodniu założyć to samo. Zaraz były zarty że ta osoba się nie myje, nie pierze ubran. Teraz patrzę na ubrania inaczej i chciałabym się ubierać codziennie w to samo. Mieszkam w Skandynawii i faktycznie basic jest ok tutaj, ale jesień i zima są pod znakiem swetrów.
Pierwszy raz jestem tu pierwsza. Nawet w łapkach. ❤😊
Bazowe ubrania trzeba dostosować do siebie. Uległam czarowi basicow przez chwilę i próbowałam się przekonać do beżowych spodni, trencza, białej bluzki, czarnych t-shirtow etc. W końcu doszłam do tego, że owszem lubię proste kroje ale kolory bazowe to dla mnie zupełnie inne kolory 😅 teraz to, co mam w szafie faktycznie pasuje do siebie ale beżu tam nie ma.
No właśnie. Tak jakby każdemu w beżach i szarościach było dobrze. Ja spoko - lubię, ale w pewnym momencie uznałam, że wyglądam jak stara ciotka.
Ja też tak wyglądam,do tego biednie i jakbym była chora, zmęczona życiem.za to od 11 lat mam z Primarka cienką bluzkę elastyczną z długim rękawem za 2 funty, w żywym odcieniu złamanej pomarańczy.Lezala kilka lat w szafie bo przytyłam,a teraz z radością ją znowu zakładam. Założę byle co do tego,a wyglądam zdrowo i nawet mi makijaż nie jest potrzebny.to jest moja baza do ciemnych kurtek, które niestety jeszcze mam w szafie
O rety miałam to samo z beżem i bielą!! Chciałam na siłę sobie wciskać totalnie nie "moje" kolory i styl 😅 straszne! Dobrze, że z tego się zdrowieje
U mnie beżo-brązy są w sporej ilości, ale pozbyłam się wszystkich szarych ciuchów (poza jedną piżamą 😂). Kompletnie nie mój kolor. A moje basic spodnie są w kolorze czerwonym i wszystko mi do nich pasuje 😊
Potwierdzam, mój basic to niebieski, czerwony, biały, żółty ❤ chyba nie mam nic czarnego, bezowego, szarego.
Tak przy okazji, to bardzo ładny masz basicowy sweterek na sobie:)
Haha, przyłapana.
Świetna okazja żeby dać upust swojej nienawiści : nienawidzę białych t-shirtów, bluzek w czarno białe paski, sneakersów też nie lubię. 😂
Aniu, sprawdź temat butów UGG, które są teraz bardzo na czasie. Jestem w szoku, bo dowiedziałam się, że firmy Ugg i Ugg since 1974 to zupełnie coś innego! (Jedna jest amerykańska, a druga australijska)
Haha, też bylam w szoku jak się dowiedzialam
Też bardzo poproszę
Dziś wyswietlił mi się artykuł, że teraz są modne takie paskudne jeansy z szerokimi nogawkami, najlepiej aby zasłaniały buty. Ani to ładne (może wysokie i szczupłe modelki jakoś w nich wyglądają) ani praktyczne, a co najważniejsze: za rok pewnie taki krój bedzie już obciachem i będą wciskać ludzim coś innego.
Lepiej aby nosić ciuchy, ktore pasują do sylwetki niż gonić za ulotną modą
Tylko jeansy i biały t-shirt ale to już nosiłam zanim wybuchła moda na basic i kapsułę
Dobra jakość- moja mama na ślub cywilny kupiła garsonkę- po 40 latach ja noszę żakiet a mama top z kompletu...
U mnie basic to czarny golf i midi czarna spódnica. Codziennie wyglądam prawie tak samo, różni się tylko krój spódnicy i ewentualnie faktura golfu. U mnie się to sprawdza, nigdy nie mam problemu w co się ubrać rano. To są rzeczy kolekcjonowane latami i również noszone przez lata.
Basic to nie jest tabletka na wszystkie problemy. One mają ułatwić, ale nie rozwiązać wszystkie problemy.
To bardzo duże uproszczenie: zrobić szafę z bejzików i poza tym nie zmienić nic w swojej głowie.
Bejzik musi być po pierwsze w głowie, dopiero potem w szafie. Inaczej nic z tego nie będzie.
Bejzik jak Aspiryna? Prozac?
Tak czułam, że jest coś nie tak z tą ogromną ilością ubrań basic w sklepach 🤨🤨 Dzięki Aniu za film! 🙂
Polecam wtorki w lumpie - Basic ciuchy po 5 zł sztuka. I dajemy życie starym rzeczom 😅😅
I ja jestem również osobą która pod wpływem tzw.minimalizmu pochopnie pozbyła się rzeczy a teraz tego żałuję, 😪 😊
Dla mnie basic to ubrania pierwszego wyboru.choc mam swoja swetrowej słabość (mam ich 18) to każdy jest ‚chodzony’.za to tshirtow mam 4 bo ich nie noszę.generalnie jestem w outfitach uzależniona od pogody i zbiorkomu,bo choc chetnie bym założyła szpilki i bialy plaszcz to nie dojade w czystym stanie do pracy.
Coś mi właśnie śmierdziało z tymi basicami. Mam bardziej alternatywny styl, raczej chodzę ubrana na czarno. Jako że czarny z czarnym się zlewa to mam kilka rzeczy kolorowych, by był ten element zaskoczenia. Kupuję rzeczy dla mnie wyjątkowe, dziwne kroje, długie, które mogę zakładać warstwami. Noszę je latami, dopóki mi się nie rozlecą w rękach, a płaszcz jesienno wiosenny mam od dobrych 6 lat, kupiony w lumpeksie.
No i waśnie 95% rzeczy w mojej szafie do siebie pasuje, praktycznie każde spodnie czy spódnicę mogłabym założyć do każdej bluzki, czy koszuli i jakoś by to wyglądało. Mam kilka bardziej strojnych rzeczy, mam sporo takich na co dzień, na jakieś mniej ważne wyjście i jakieś dresy po domu, które ubrudziłam akrylami 5 lat temu.
I jak słyszę, że każdy powinien mieć w swojej szafie białą koszulkę i niebieskie jeansy to dostaję spazmów, bo ja nienawidzę niebieskich jeansów i czuję się w nich niekomfortowo, a białą koszulkę to nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam, ale o ile poluję na białą koszulę na vinted, to biała koszulka do majtek, by mi chyba tylko pasowała.
Styl to ewolucja, a wprowadzanie rewolucji w szafie, bo jakaś typiarka lub typiarek powiedzieli "bo to przecież musi mieć każdy" jest nieroztropne i pal licho, jeśli komuś się taki basic styl podoba, to pół biedy, gorzej jak komuś się podoba coś zupełnie innego, ale posłucha tej ładnie ubranej pani z ig, bo przecież ona musi się znać.
Noście co chcecie, tylko starajcie się sobie nie przeziębić nerek.
Koniec roastu.
A materiał bardzo fajny do słuchania
Kilkanaście lat temu pracowałam w kameralnym butiku pod Warszawą oraz w Camaieu i to właśnie klasyczne ubrania sprzedawały się najlepiej, szczególnie proste jednokolorowe koszule, gładkie t-shirty czy proste spodnie. Jeszcze tak dużo nie mówiło się o minimalizmie czy szafie kapsułowej, ale myślę, że duży wpływ ma uniwersalność tych rzeczy oraz to, że w tamtym czasie było dość sporo poradników w stylu: '10 rzeczy, które musisz mieć w swojej szafie'. Osobiście bardzo interesuję się stylem pod względem estetycznym, jak on wpływa na postrzeganie, stereotypy i też wpadłam w pułapkę szukania SWOJEGO stylu i przekonania, że może być on jeszcze lepszy, że nie prezentuję się wystarczająco dobrze. Kilka razy podchodziłam do tej typowej szafy kapsułowej, kupiłam też kilka ubrań w beżowym czy brązowym odcieniu, które były wszędzie reklamowane, zrezygnowałam z wzorów, intensywnych kolorów i... czułam się jak przezroczysta. Zastanawiałam się, czemu dziewczyny w Necie wyglądają wręcz oszałamiająco, a ja tak byle jak w rzeczach, które miałyby niby służyć każdemu. Tutaj z pomocą przyszła mi Aly Art, która zrobiła ogromną serię na YT odnośnie systemów tzw. Kibbe body types i Kirschner essences odnośnie budowy ciała i aury poszczególnych typów oraz jak 'to' wydobyć. Uważam, że każdy może ze swojej garderoby utworzyć od razu szafę kapsułową dostosowaną przede wszystkim pod siebie
Tylko ciuszki z drugiej ręki. Z sieciówek niezależnie czy premium czy bieda - nie da się nosić nic dłużej niż niespełna rok. Szczególnie jeśli prowadzisz aktywne życie. Planowe postarzanie produktów powinno być nielegalne. Zabiło mnie to. Czy to znaczy, że nigdy już nie będę miała butów na pół życia? :O
Moje najtrwalsze ubrania to te sprzed 15 lat i ciuchy z lumpa. Jakośc nowych rzeczy leci na łeb na szyję :(
@@iszwisz dla mnie to problem, bo ja nienawidzę zakupów. Najtrudniej z butami, których po kimś nosić nie mogę.
Niestety, w lumpach obecnie też już dominują te byle jakie ciuchy z sieciowek. Coraz trudniej znaleźć coś dobrej jakości. No, ale przynajmniej jest taniej.
@@Mar.Sanford i coraz drożej tak swoją drogą. Najlepsze są takie, gdzie oferują stare niemieckie ciuchy. Mam jeansy 30 letnie zdaje się w idealnym stanie :D
Mogę dorzucić swoją cegiełkę jako już na szczęście była pracownica sieciówki "premium". Od góry mieliśmy narzucone, że mamy "wciskać" klientom jak najwięcej, że jeżeli uda nam się zaprosić go do przymierzalni to już połowa sukcesu, wtedy mamy mu przynosić jak najwięcej (idąc zgodnie z zasadami cross selling i up selling), mówić, że na pewno się przyda, wygląda pięknie itp.
Jeśli chodzi o rzeczy typu wełna, kaszmir, miewają ogromny napis na metce, a w składzie kaszmiru było tam rzeczywiście 5%, a wełny 30%. Reszta to miks poliestru, wiskozy, bawełny. Musieliśmy jako pracownicy natomiast podkreślać za wszelką cenę, że ma to troszkę wełny (nie wspominać o poliestrze i o % wełny) i wciskać klientom, że taka ilość wełny nie będzie się mechacić (często jak wyjmowaliśmy z pudełek z dostaw nowe rzeczy, już były delikatnie zmechacone) i że ubrania będą ich ogrzewać (nie będą); ciuchy za 300-400 zł za sztukę...
Nie byłam w stanie oszukiwać ludzi i zakłamywać rzeczywistości i nie wciskałam kitu, jednakże presja z góry sprawiła, że po pół roku zrezygnowałam i bardzo się z tego cieszę.
Ja mam po części trochę podobne wnioski. Nawet jak za przykład weźmie się zwykły biały tshirt to może występować w milionie różnych wersji. I dzisiaj modny jest taki fason, a za dwa lata będzie modny inny. Poza tym co osobiście denerwuje mnie w basicach, to to że modne są przede wszystkim obszerne oversizowe kroje. Dla mnie to totalnie nie idzie w parze z byciem basic i ja takiego stylu nie lubię. Jednak bywa, że ciężko kupić basic, który jest niemodny. To w zasadzie czym one się różnią od wszelkich innych ubrań?
Jednak z drugiej strony myślę, że to co jest fajne w basicach to to, że mnie one faktycznie ułatwiają tworzenie stylizacji. Kiedyś niespecjalnie interesowałam się modą, a mój styl był w zasadzie brakiem stylu. Moje podejście do zakupów wyglądało tak, że brałam do przymierzalni to co mi wpadło w oko, a później ciężko było stworzyć z tego sensowną stylizację. Od kiedy stawiam na proste fasony i jednolite kolory, to łatwiej to wszystko połączyć niż kiedy każda koszulka ma ciekawy wzorek. Tylko warto sobie uświadomić, że basic rozumiany jako podstawowy element w naszej szafie, to dla każdego może być coś innego. Szafa kapsułowa, gdzie każda rzecz do siebie pasuje moim zdaniem nie istnieje, chyba że mamy naprawdę ograniczoną ilość rzeczy, kolorów i fasonów. Jednak moim zdaniem to jest nudne. Jeśli ktoś interesuje się modą na tyle żeby wiedzieć co to jest szafa kapsułowa, to pewnie nie zadowoli się trzema prostymi tshirtami.
Ja kiedys kupowalam "gładkie" bluzki, teraz "bejziki" 😅 od zawsze to bylo cos co lubiłam, w czym chodziłam, miałam też ubrania wzorzyste, charakterne, jednak na codzień komfort przede wszystkim😊
Ech, toż dla każdego ten cały bejsik to coś innego... No i wiadomo, jaka moda, takie i bejsiki.
Uwielbiam basic i minimalizm.. Kupuje tylko to co określam że jest w m o i m stylu tylko to co ma odpowiedni rozmiar i krój oraz kolor i wreszcie nie dubluję oraz co s co nie wymaga do kupowania do tego innej rzeczy..
Nie stać mnie na razie na super materiy ale myślę że z czasem do tego dojdzie i tak utworzy się to o czym marzę 👍😊❤️
Dla mnie bazą są kolory. To powoduje, że jednak mój styl się wyróżnia spośród wszystkich "beżowych" kobiet. 😉
W mojej szafie mam same czarne spodnie. Wszystko inne jest kolorowe i z dobrych materiałów. Od początku nie podobały mi się baisicowy styl bo nie mogłabym wyrazić swojego stylu. A poza tym co miałabym zrobić z tym co mam w szafie? Wyrzuć? To podejście od początku było dla mnie nie do przyjęcia. Ważne jest to jak czujemy się w tym co nosimy a nie czy jesteśmy modni. Trendy co chwilę się zmieniają a my nie musimy za nimi ślepo podążać.
Wpadłam na chwilę w te pułapkę, kiedy trend był nowy, ale nie umiałam - i dobrze, wyrzucić swoich dotychczasowych ciuchów.
Ma to swoje plusy, ale Basic dla mnie był jak przebranie, a nie jak ubranie. Przebranie osoby dorosłej i poważnej, więc nie najgorzej, ale jednak przebranie.
Ciuchy oczywiście zostały i noszę je nadal, ale miksuje je ze swoimi dziwnymi ubraniami i dodatkami.
Ale nie trzeba wyrzucać swoich "starych" ciuchów tylko poczekać aż się już zniszczą i zastąpić je basicami. Nie wierzę ze ktoś tak mógł pomyśleć, szczególnie że ten kanał jest w chuj proeko
@ nigdy nie wyrzuciłam żadnego dobrego ubrania. Ale niestety większość osób patrząc na szafy kapsułowe myśli że Stare ciuchy trzeba wyrzucić w ten lub inny sposób. Nie można sobie zostawić nic starego tylko muszą być nowe rzeczy. Baisici są przydatne ale jeśli nie czujesz się w nich dobrze to nie rób nic na siłę. Trzeba szanować to co mamy. Mam nadzieję że trochę wyjaśniłam o co mi chodziło.
jak widzę dostawy, które przyjeżdżają do sieciówki w której pracuje to najczęściej jest znacznie więcej basica
Niepopularna opinia: zupełny basic wygląda dobrze tylko na szczupłych dziewczynach. Mając kilka kg za dużo biały tshirt i jeansy wyglądają okropnie, nie ma w tym nic z Hailey Bieber🤣 kolory, wzory, szalone fasony itp. to mój sposób wyrazu i wpływa na to, jak się czuję… ktoś już tu pisał, że najgorsze jest to, że utożsamia się beżowe bazy z elegancją, a dla mnie to Anna Wintour z wzorem na wzorze uosabia elegancję a nie dziewczyny z przerobioną całą twarzą ale za to w żakieciku w stylu CHANEL. Dla mnie ekstrawagancja często jest obietnica ciekawej osobowości, skoro ktoś przykuł mój wzrok to może i przykuje umysł? Takie luźne rozkminy, nie dajmy się wcisnąć w uniformy! ❤
Jakby nie było to termin "Basic B1t©h" dosyć dobrzej przyjął się w Skandynawii 😅
Jejku, ja mam dobre ciuchy sprzed ponad 16 lat.
Mam sie w co ubrac, bo mam duuuza szafe. W sieciowkach nie kupuje urban ani butow. Wysokie obcasy nosilam jak zaczynalam swoja droge zawodowa. Teraz chyba nie mam zadnych obcasow, no I sie nie maluje, nie jem miesa. Ciuchy, buty I torby kocham I lubie miec duzy wybor. Mam dobrej jakosci ubrania, zadnego acrylic czy polyester, zwracam duza uwage na sklady. Acha I kupuje na Temu materialy do mojego handcraftu, bo moge znalezc wszystko w jednym miejscu, bo lubie swoje pieniadze.
Cały czas mam się w co ubrać ;) ile bym nie miała , zawsze mamy się w co ubrać , chyba że dużo przytyjemy albo schudniemy na maksa. Nienawidzę obcasow😅 mam jedne na grubym słupku ile bym nie miała kasy , zdania nie zmienię
Powiedziałabym, że absolutnie każde działanie każdej marki jest nastawione na zwiększenie sprzedaży. Niezależnie, czy to fast fashion, The Row, czy polska marka, nikt nie będzie działał przeciwko sobie. Jedynym sposobem na zmniejszenie konsumpcji są nasze decyzje zakupowe, w kontrze do strategii marek, a zmiana własnego podejścia jest najtrudniejsza do zrealizowania.
Ja się pytam, kto wyrabia mój przydział kupionych ubrań 😅
Jakie marki odzieżowe polecasz?
Nie znam nikogo kto by kupowal 50 sztuk odziezy rocznie. A nie otaczam sie wcale minimalistami 😮
Ja mam kilka sztuk ciuchów(bluzka, sweter, kurtka) kupionych w nieistniejącym już szmateksie ponad 11 lat temu i one nadal wyglądają tak samo a nie wiadomo ile były używane przed oddaniem. Tunika z HM nie zmieniła koloru i kształtu od tych 11 lat, nie ma ani jednej dziurki, mimo miękkiego materiału, nie kulkuje się. To jest niesamowite z jak trwałych materiałów kiedyś robiono nawet najtańsze ciuchy. Dla porównania rok temu kupiłam dwa swetry z 100% bawełny "lepszej" jakości i jeden poszedł już na szmatę po domu bo tak się powyciągał i pofalowal.
Pytanie z jakiego materiału są te stare rzeczy. Bo czasami poliestrowe rzeczy są bardzo trwałe, tylko nie koniecznie zdrowe czy komfortowe (w koszulce/sukience poliestrowej z rękawem czuję, że się gotuję)
@katarzyna6209 bluzki z poliestru. Nie wiem jak to jest, że wtedy materiał był tak wytrzymały. Nie oszczędzam ich a nie ma ani dziurki. W nowych ciuchach z poliestru udającego bawełnę zauważyłam tendencję do wypłukiwania się włókien po wielu praniach i materiał robi się taki "rzadszy"
Ja jestem zawsze basic, czerń, biel, szarość i dżins. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ubrania, które mają inny kolor 😅 Wzory i printy też raczej rzadko u mnie goszczą. Ważne dla mnie jest żeby ubrania były bardzo proste i minimalistyczne, bo inaczej czuję się przebrana, nie ubrana.
będzie kiedyś nowy mikrofon?
Ja tam wolę wydać swoje pieniądze w lumpeksie tam też znajdziemy fajne ubrania bazowe i to w ułamku cen marek premium. Ubrania które kocham noszę aż się rozpadną. Tych z którymi mi nie do końca po drodze pozbywam sie na vinted albo oddaję znajomym chociaż nie mam takich ciuchów zbyt wiele. I rak mkże jestem nudna w beżach i brązach ale przynajmniej nie mam dylematów co dzisiaj założyć 😊
Ja to w lumpeksie nic nie mogę znaleźć… mam wrażenie, że wszystko fajne z dobrym składem jest w rozmiarze XXS lub XXL… ja potrzebuję XS/S i z reguły nic nie znajduję
Temat wydaje mi się trochę rozdmuchany. Od lat noszę basici i uważam, że omówione problemy mnie kompletnie nie dotyczą.
Nope, w życiu :D koszulka jednokolorowa bez jakiegokolwiek motywu? - musieli by mnie torturami zmusić do noszenia :D Ale w sumie... moją bazą są moje kolorowe koszulki, więc jakoś jednak można powiedzieć, że taką bazę mam :D i niczego innego nie noszę ;) Ech, jednak myślę, że moje życie ubraniowe jest takie proste... może dlatego, że jestem facetem, a może dlatego że niemal nigdy nie muszę wyglądać elegancko ;)
Jeżeli coś nie wychodzi z mody...nigdy nie jest modne - taki paradox.
Cześć Aniu, mega mnie zainteresowałaś tematem wpływu stanu socjo-ekonomicznego na styl ubierania, czy byłabyś w stanie rozwinąć tą kwestię w następnym filmie? :)
Dostaje dreszcze na myśl , że mam nosić jakieś odzienie przez dwadzieścia lat 😮pozdrawiam z małej szafy 😊
Hana, Ale w takim razie szafą kapsulowa jest tylko kwestia odziezowa, a nie proba ograniczenia konsumpcji. Czy dobrze rozumiem?
@@AniaGemmaograniczenie konsumpcji tak globalnie nie jest raczej możliwe 🤔ludzka natura chce ciągle więcej, wszystkiego. Fakt że trzeba zacząć od siebie.😊inaczej bym nie słuchała Pani 😊
Tak myslisz? A ja właśnie myślę że nam to wmowili, podczas gdy w rzeczywistości czlowiek potrafi cieszyć się życiem niekonsumujac nadmiernie. trzymam za nas kciuki abyśmy się z niej wyrwali ❤️
Czemu? Jeśli fajne, to ja mam tak, że mnie szkoda jak się zużywa :) A kupuję tylko fajne przecież :D
@@lonelysoldier17nie przywiązuje się do niczego oprócz ludzi i stąd to przerażenie😂ciuch na dwadzieścia lat nie jest dla mnie bo ja w ciągu tego czasu będę biologicznie i psychicznie innym człowiekiem. Szafa mała , nie sezonowa ale nie na dwadzieścia lat 😊pozdrawiam
cześć!! a może jakiś film o tym jak szukać i wybierać ubrania w lumpach? próbuję czasem coś znaleźć ale wszystko jest z albo z shein albo z plastiku :((
Chyba tylko poświęcić dużo czasu i szukać. Przeglądać nie wszystko, tylko np. ubrania których kolory Cię interesują. Niestety obecnie ciucholandy są zalane plastikowymi ciuchami. Poza tym, te lepsze ciuchy są wykupywanie przez reselerów zaraz po dostawie 😡
Musisz przede wszystkim znaleźć dobry lumpeks. Są takie gdzie jest dobry towar, a są takie gdzie zawsze beznadzieja.
@@Mar.Sanford mieszkam w warszawie więc lumpów jest od groma, ale ludzie czyhają na te dobre i pare godzin po dostawie nic już nie ma T-T
@@czajnik00777
W takim razie, nie pozostaje nic innego jak wizyta w mniejszym mieście 😉
Kurcze chyba bym nie zwróciła uwagi nawet na te drobne różnice w kroju. Generalnie z zasady nie kupuję w takich sklepach, jak coś fajnego z drugiej ręki się trafi to jeszcze ok. Juz wolę iść kupić w supermarkecie bo miałam parę ciuchów czy z Tesco czy Auchan i to były/są ubrania, w których później przechodziłam wiele lat.
❤❤❤❤
Optymalizm - tak; minimalizm - nuda po 1 sezonie.
Przeczytałam o spoko zasadzie dotyczącej pozbywania się nadmiernej ilości rzeczy (ubrań, pierdółek, itp): zasada kupy. Czy jeśli na danej rzeczy byłaby kupa, to byś ją zmyła, czy rzecz wyrzuciła?
Polecam mój vinted ewa89600 mam kilka fajnych sweterków
Nie do końca rozumiem, o co chodzi z drobnymi różnicami między kolejnymi edycjami produktu. Jeśli kupuję biały t-shirt i po jakimś czasie kupuję kolejny w tym samym sklepie, ale ma on inaczej przeszyty dekolt, to co to ma za znaczenie. Biały t-shirt to nadal biały t-shirt choć nie jest identyczny z poprzednim. Taką sytuację miałam w tym roku i nawet stwierdziłam, że nowy dekolt jest lepszy od poprzedniego.
Haha, fajnie ze dla ciebie sie to sprawdzilo. Moze jestem zbyt wymagajaca. Ja nie lubie takich zmian
❤
Przypomniałam sobie o Twoim kanale jak wczoraj obejrzałam filmik polskiego perfumiarza na temat uzależnienia od perfum: th-cam.com/video/lCbGFvjbDmI/w-d-xo.html&t . Sugerował on iż bardzo popularny obecnie Baccarat Rouge zawdzięcza to głownie specjalnie zaprojektowanej formule mającej uzależnić odbiorce jak od heroiny! Uważam że ma to wiele sensu- bo zapach ten jest nieprzyjemny a zyskał przy tym tak wielu odbiorców i byłoby świetnie gdybyś również ty poruszyła ten temat.
Zupelnie nie znam tematu, 🤷♀️🙈
@@AniaGemma Zapoznaj się koniecznie, pojawiają się już na różnych grupach i forach informacje dotyczące uzależnienia od perfum.
Ubrania bazowe to przeważnie klasyczny styl - a czy każdy lubi klasykę...no nie, to znaczy że nie dla każdego te basiki są.
Szafa kapsilowa może nie zawierać żadnego ciuchu z basiku.
Prawidłowa szafa kapsulowa buduję się w oparciu na Twoje codzienne życie: obowiązki, praca, dom i t.p.
Ponadczasowe rzeczy nie muszą być modne.
Muszą Ci pasować I odzwierciedlać TWOJ styl, to do czego Cię ciągnie, co masz wewnątrz, Twój charakter.
Kupować będziesz zawsze - życie się zmienia i Twój styl też się zmienia.
Dobra stylistka pomoże Ci i nie będzie namawiać Cię na rzeczy które Ci się nie podobają.
Skorzystanie z usług stylisty - to nie znaczy zmienić w całości garderobę, można stworzyć nowe zestawy z tego co masz.
A może się zdarzyć tak że 70% tych rzeczy co masz po prostu nie nosisz, bo coś ... brak butów, brak torebki, brak gory pasującej, za małe, za duże, straciło wygląd - skulkowało się i t.p.
O wełnie - pranie chemiczne lub tylko ręczne (patrz na metkę) bez wyciskania i wieszania na wieszak (bo się rozciągnie), suszyć na płasko. W pralce nie prać! Tak, wiem ze jest program wełna, ale lepiej nie ryzykować, a i odpowiedni płyn powinien być i temperatura wody.
I kto chcę w to się bawić?
Ubrania - to inwestycja w siebie. To jak pójść do fryzjera. Jak Cię widzą, tak Cię piszą.
No ale bez przesady w nowych cuchach codziennie nie trzeba chodzić, przecież nie jesteś bohaterką filmu "Djabel ubiera się w Prada".
Uważam, że inwestycją we mnie jest dzień spędzony na rowerze. Ma 25 lat i z roku na rąk coraz bardziej mam gdzieś to jak wygladam. Nowych ciuchów nie kupuję od dwóch lat. Fryzjera też. Ludzie stanowczo przywiązują za dużą wagę do wyglądu.
@rozowybelkot Niestety żeby dostać dobrą pracę - trzeba ładnie wyglądać, randkowanie - treba ładnie wyglądać, po dziecko do szkoły - tez trzeba ładnie wyglądać. Jak masz gdzieś jak wyglądasz może jesteś zadowolona z tego życia co masz i nie potrzebujesz żadnych zmian (nowej pracy i t.p.) .
Jak nie kupujesz nowych rzeczy przez 2 lata, to znaczy że obecnie w szafie masz dobre ciuchy, które dobrze Ci służą no i znaczy to że twoj rozmiar się nie zmienia.
@@minializm dla mnie dobra praca to taka, w której wygląd nie jest ważny. Zresztą prace, w których wymagany jest np. elegancki dress code należą do mniejszości możliwych zawodów. No cóż mi się udało znaleźć partnera bez randkowania i jestem pewna, że spotkałam ludzi w związkach, którzy odbiegają od aktualnych kanonów piękna. Trzeciego totalnie nie rozumiem, a przechodząc koło szkoły często widzę mamy w wyciągniętych dresach. Chyba przedawkowałaś instragram, wyjdź może z domu popatrz na normalnych ludzi.
Powiem szczerze, ze mam negatywne odczucia do tzw basic'ów... 😅 Kazdy wyglada tak samo orzez to 😉
Ja troche wpadlam w sidla polskich marek...nie kupuje w ogole w sieciowkach, głownie lumpy ale jest na rynku tyle fajnych polskich marek ze kilka ciuchow kupiłam..mają cudowna jakosc ale to nadal nowy ,nie wiem czy potrzebny ciuch😢
Jakie marki polecasz?
@katarzyna6209 the love love life, bohemisoul, happymess kids,alwero
@@agnieszkakomarow3065 dzięki!
Piateczka dla Mariki. Jak uslyszalam o uniformie to siadlam i sie okazalo ze dla mnie uniformem sa sukienki koszulowe. I przestalam mieć wyrzutu sumienia ktore powodowaly u mnie filmiki minimalisyow jakoby powonnam mieć x ubran. Sukienek mam kilkadziesiąt ale chodze we wszystkich - a jak nie chodze to kierunek vinted. mam jedna ukochana marke ktora ma super jakosci tych sukienek i rowniez wykupuje je na vinted za 20% ceny 😂 a uniqlo akurat pokochalam bo znalazlam tam spodnie ktore sa na mnie jak szyte.
A możesz zdradzić tę markę sukienkową?
@@ana55akaffe
Co to za marka?
Ania, sorry, ale widzisz wełnę zmechacona lub która się kurczy z fast Fashion, bo ludzi nie stac na kaszmir z innych marek. Kaszmiru z fast fashion jest nieporównywalnie więcej niż lepszej jakości kaszmiru, dlatego ludzie piorąc go niszcząc. Skoro czegoś jest 100 a drugiego 10 to oczywiście więcej będziesz widzieć tego czego jest więcej. To nie jest dowod na to że fast Fashion jest kaszmir jest gorszej jakości dlatego się kurczy.
Dobra uwaga, ale ja bardziej opieram opinie ze kaszmir fast fashion jest gorszej jakości z jego gramatury. Ale tez wg mnie dior jest fast fashion.
Będzie nudno, ale za buro
To, że dzianina się filcuje, wcale nie świadczy o jej złej jakości. Filcowanie jest naturalnym procesem, więc im łatwiej da się daną dzianinę zfilcować, tym większa pewność, że jest to włókno naturalne i nie poddawane procesor "ulepszania". Wielu producentów poddaje włókna polimeryzacji, dzięki czemu włókna są"głatkie" i nie ulegają filcowaniu. Niestety jest to proces chemiczny, którego jedynym plusem jest brak wrażliwości dzianiny na tarcie i wysokie temperatury, więc pozwala na pranie w pralce. Niestety proces ten niszczy przy tym naturalne właściwości wełny jak "samooczyszczanie", i zmniejsza jest właściwości termiczne.
czy tutaj mowisz o procesie "prewashed" jakaś część producentów o nim wspomina, czy to on jest zwiazany z polimeryzacja?
@@AniaGemma niestety nie wiem co kryje się pod terminem "prewashed". W dziewiarskiem świecie są włóczki zwane "superwash", i wiem, że w tworzeniu dzianin przez producentów odzieży te włókna też są używane. Proces tworzenia włókien superwash polega na chemicznym usunięciu łusek, których zbudowane jest wełna. ( wełna to włókno białkowe, które tworzą małe, nadchodzące na siebie łuski. Właśnie zmiana temperatur, czy tarcie powoduje otwieranie się i sklejanie tych łusek, i powstanie filcu). Niszczenie łusek odbywa się zazwyczaj przez chlorowanie włókien, np. podchlorynem. Następnie wełna jest prana, a chlor neutralizowany. Poczym nakłada się powłokę z żywicy syntetycznej (poliamid/epichlorodrynr czy poliuretan). Taka wełna odporna jest na zmiany temperatur, tarcie, ale też lepiej się wybarwia.
Jestes dziewczyna bardo inteligetna